Cipritine nie odróżnia się od innych miast Palavenu zbyt wieloma elementami architektonicznymi, choć jest co prawda większe i bardziej rozbudowane, jak przystało na stolicę. Miejsce tutaj znalazły siedziby większych ośrodków znajdujących się na planecie.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Departament ds. obrony narodowej

9 mar 2016, o 20:01

Wielki, kanciasty gmach zaprojektowany tak, by doskonale wtapiał się w pozostałe części architektury turian. Część rozsianego po centrum stolicy kompleksu, która mimo wszystko imponuje swoją wielkością i rozmachem, z jakim ją budowano. Kilkadziesiąt pięter wewnątrz odpowiada za najróżniejsze funkcje departamentu, posiadając zarówno biura pomniejszych pracowników, składziki na środki czystości, jak i sale sądowe, w których odbywają się procesy wojskowe z udziałem Prymarchów.
Budynek, ze względu na ważność spełnianej przez siebie funkcji, jest jednym z najlepiej chronionych na Cipritine miejsc, nawet pomimo ilości sądów wojskowych, które, jak każde inne sądy, mają tendencję do przyciągania kłopotów.
Budynek zakończony jest szpicem - iglicą wycelowaną w niebo tak, jakby stała wbita w ziemię i gotowa na przylot wroga, którego mechaniczne ciało nabiłoby się na jej koniec. Jest jednym z wielu symbolów reprezentujących Cipritine na kartkach czy vidach, najbardziej rozpoznawalną częścią całego kompleksu budynków rządowych w stolicy.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Departament ds. obrony narodowej

9 mar 2016, o 21:14

Wyświetl wiadomość pozafabularną Koniec końców, Vexarius i Vergull musieli powrócić na ojczystą planetę by stawić się przed trybunałem wojskowym. Żadne przesłuchania nie były przyjemne, w szczególności te wojskowe, lecz na pocieszenie mieli pewność, że nie postawiono im żadnego oskarżenia. Sprawa po prostu musiała być wyjaśniona.
O ustalonej godzinie, każdy innej, każdy innego dnia, stawili się w identycznym, surowo zdobionym, małym pomieszczeniu. W przeciwieństwie do normalnej rozprawy, znaleźli się w nim jedynie z pięcioma innymi osobami - losowo wylosowanymi Prymarchami. Żaden z nich nie musiał pełnić roli arbitra - wszyscy zadawali pytania i wysłuchiwali odpowiedzi.
A pytań było sporo. Od podstawowych, przedstawienia się imieniem, nazwiskiem i stopniem wojskowym. Od odpowiedzenia na kilka pytań dotyczących karier obu turian, wreszcie przechodząc do okoliczności otrzymania misji, która rzuciła ich na powierzchnię AZ-99. Musieli opowiadać z ich punktu widzenia lądowanie na planecie, powrót na statek (Dlaczego nie mogliście wylądować Hunterem na powierzchni? Dlaczego zmarnowaliście paliwo w pasie gruzu otaczającym planetę? Co znaleźliście w modułach na powierzchni? Jak wyglądała piramida? W jakich okolicznościach doszło do odniesienia ran przez członków waszego zespołu?)
Przesłuchanie trwało i trwało, a każdy z dwójki miał różne rzeczy do powiedzenia, choć przy faktach ich historie były dość spójne - dopiero od momentu, w którym Vasir zamknęła siebie, Viyo, lekarkę i turiańskie dziecko, jedna historia rozgałęziła się na dwie.
Po uzgodnieniu wszystkich faktów i odpowiedzi na wszystkie, dociekliwe pytania, każdy poproszony był o wyrażenie własnych odczuć i opinii o całokształcie misji, o pracy z Widmem, o decyzji, którą oboje podjęli - każdy kompletnie różną. O tym, co nimi kierowało gdy wypowiadali konkretne słowa czy wykonywali dane ruchy. Byli głównym źródłem wiedzy Prymarchów, którzy nie mieli dostępu ani do Vasir, ani martwej Olgi Sidorchuk. Nic dziwnego, że chcieli znać każdą sekundę przebywania dwójki turian na powierzchni AZ-99, jak i pod nią - wewnątrz obiektu. (Jakie znaleźliście dowody na to, że jest to placówka Przymierza? Co się w niej znajdowało? Jaki był rozkład pomieszczeń? Czy cała została zawalona? Na jaki typ personelu trafiliście?)
Pytań o Przymierze, doktor i dziecko było najwięcej. Co do tego Prymarchowie nie mogli mieć ani odrobiny wahania - w pewnym momencie padło nawet pytanie, czy na pewno byli to ludzie - wszak mogli mieć na sobie pancerze i być po prostu bardzo podobni, a żołnierze w wirze walki tego nie dostrzegli.
Po kilku długich i wyczerpujących godzinach, różne efekty spotkania zostały im przedstawione. Vergulla poinformowane o jego wybitnym zachowaniu na polu walki, doskonałym prowadzeniu zespołu i trzeźwych decyzjach w oparciu o patriotyczne pobudki, które winien mieć każdy turianin. Vallokius następnego dnia podczas uroczystej ceremonii w stolicy otrzymać miał order, przyznany za zasługi na polu walki i uratowanie generała Valokarra.
Z Viyo natomiast sytuacja była inna. Prymarchowie ciekawi byli jego pobudek bardziej niż tych, które kierowały Vergullem, a które wydawały się być bardziej uzasadnione. Rozumiejąc jego zamiar działania dla większego dobra, nie zawiesili jego służby wojskowej, lecz od tego momentu w jego aktach miała tkwić skaza - niesubordynacja wobec przełożonego na polu walki.
Obydwóch, a Vexa szczególnie, wypytywano o miejsce pobytu "Mata" jak i pani doktor, lecz żaden z nich nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Vexarius mógł powiedzieć tylko jedno - że ma ich Rada.
Porucznika przepytano również odnośnie niedoszłych wydarzeń na Lyesii, choć poinformowano go, że turiański Radny przesłał do Prymarchy logi i nagrania z Rocinante, których treści porucznik nie musiał mu opisywać.
Wreszcie każdemu z nich podziękowano za współpracę i wypuszczono - jako wolnych turian, choć z różną notką wyróżnioną w ich aktach po tej misji. Od teraz sprawa była w rękach Hierarchii - oni mogli jedynie zobowiązać się do zachowania tajemnicy wagi międzyplanetarnej, składając podpis, po czym dalsze losy rozpoczynającego się konfliktu zostały, przynajmniej na razie, wyrwane z ich dłoni.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Departament ds. obrony narodowej

9 mar 2016, o 23:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=vvQ5shisDwY[/youtube] Wreszcie po długich wyczerpujących dniach, Vallokius został wezwany by przedstawić radzie raport z wydarzeń na AZ-99. Gdy udał się do gmachu wraz z dwoma żołnierzami z czarnej straży, poczuł się niczym więzień zabierany na przesłuchanie. To był już trzeci raz kiedy tak się poczuł. Raz, gdy był młodym gówniarzem, który wbrew zakazom, postanowił wziąć sprawę w swoje ręce, polując na morderców swojej matki. Drugi raz, kiedy posądzono go o możliwość uczestnictwa w zamachu na Prymachę, a teraz trzecia, gdzie prawdopodobnie był posądzony o naruszenie kruchego sojuszu z Przymierzem. Vallokius zatrzymał się na moment, gdy wchodził po wielkich betonowych schodach budynku. Spojrzał w górę na jej fasadę, zastanawiając się nad czymś by następnie ruszyć dalej. Dumnie i wyprostowanie. Raz jeszcze musiał udowodnić, że wszystko to czynił dla większego dobra. Dla honoru oraz dobra Hierarchii Turian. Po wejściu do specjalnie przygotowanego pomieszczenia, myślał, że stanie raz jeszcze oko w oko z Vexariusem. Nie mniej, nie zastał go tam. Vergull przystanął na wprost rady, zajmując swoją pozycję na ławie "oskarżyciela". Wyczekująco, spoglądał na tych, którzy zadawali mu pytania, a było ich naprawdę wiele. Wyczerpujące przesłuchanie trwało wydawać się mogło cały dzień w odczuciu kapitana. Kiedy opowiadał o tym jak przebiegła operacja, dało się słyszeć w jego głosie zdecydowanie. Dopiero zmieniło się to przy opowiadaniu zdrady widma jak i Vexariusa. Z tymże, Vergull nie wspomniał nic o ich rozmowach, gdzie oddzielała ich szyba. Praktycznie opowiedział taką samą wersję jak kontradmirałowi. Czyli zdrada widma oraz niejasne dla kapitana zachowanie Viyo, sugerując się prawdopodobieństwem monitorowania poczynań Vasir oraz zapewnienia bezpieczeństwa turiańskiego dziecka. Jednakże zaznaczył brak jakiejkolwiek reakcji na powstrzymanie asari. Ten kawałek historii, opowiedział z żalem w głosie, bowiem powinien zgodnie z kodeksem wojskowym, wyjawić zignorowanie jego rozkazów na polu bitwy. W zamian, uczynił coś z goła innego. Uchronił zdradę porucznika względem niego jak i Hierarchii.
Na ostatnie pytania, odparł krótko, a zarazem rzeczowo. Ludzie powinni ponieść konsekwencję za to co zrobili, a uratowany generał musi być pod baczną obserwacją z powodu traumy jaką mógł odnieść na AZ-99. Uznał również widma za zagrożenie, które powinny być bacznie monitorowane podczas takich działań wojskowych. Co za tym idzie, powinni podlegać dowódcy oraz być przydzielani do misji, nie wzbudzając podejrzeń o zdradę na tle politycznym jak i rasowym. Czyli podsumowując, operacja na AZ-99 winna mieć przydzielonego widma turiańskiego, które jako agent rady, obserwował by przebieg akcji. Pochwalił też Viyo, ceniąc jego umiejętności jak również zmysł taktyczny podczas walki. Dlatego też zasugerował o awans dla niego oraz możliwość przydzielenia jego osoby do jego jednostki. Jako, że Vergull był dowódcą, rekrutujący osobliwe i nieprzewidywalne przypadki ze skazą w historii wojskowej, musiał w jakiś sposób wpłynąć na taką, a nie inną decyzję. Takie miejsce zresztą miało właśnie teraz. Vexarius potrzebował pomocy nim jego zaprezentowany na AZ-99 wypaczony światopogląd, stanie się nieobliczalny. Ktoś musiał wskazać mu właściwą ścieżkę polegający na prawdziwych ideałach turiańskich. Nawet jeśli porucznik zostanie widmem i nie raz przyjdzie kapitanowi zmierzyć się z wieloma sytuacjami jak to było w przypadku Vasir. Jednak Vallokius teraz wiedział już na pewno. Widma trzeba kontrolować, a nie pozwalać działać na własną rękę. Inaczej zrodzą się przypadki takie jak Saren bądź Shepard, a do tego nie można było dopuścić. Po tym jak zakończono już przesłuchanie, Vallokius wykonał gest oddania przed radą, po czym odwrócił się i udał do wyjścia, gdzie czekał już na niego Demrill wraz z Kersanem. Nie zwlekając, trójka turian udała się razem w nieznanym kierunku.

z/t do http://cytadela.eu/viewtopic.php?f=59&t=1474
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Departament ds. obrony narodowej

11 mar 2016, o 21:21

Wyświetl wiadomość pozafabularną Inaczej wyobrażał sobie powrót do domu.
Widok znajomych iglic i słońca szklącego się na srebrnych, metalowych powierzchniach rozbudził ciepło w sercu porucznika i uspokoił jego myśli. Nowo zarejestrowana Elpis przebiła się właśnie przez cienką atmosferę Palavenu, a na powierzchni pancerza ablacyjnego wygasały ostatnie czerwone barwy nagrzanego zbrojenia; okręt przestał się trząść i miękko zniżał lot, podchodząc do najeżonego tysiącem doków portu kosmicznego.
Jednak pomimo tego ciepła, było coś jeszcze. Jakiś cień, który kładł się na jego myśli, gdy przesuwał spojrzeniem po zbliżających się dachach budynków, jakieś poczucie oderwania od rzeczywistości, jakby powrót między strzeliste budynki był tylko kolejnym snem. Widział drobne sylwetki krążące tłumnie po portowych alejach i nie mógł przestać myśleć o tym, że wystarczyłby tylko jeden zarażony turianin, by obrócić to wszystko w następną Lyesię.
Wracał do domu. Ale co w nim zastanie?
Później było zarówno trochę lepiej, jak i jeszcze gorzej. Etsy wylądowała w jednym z doków, gdzie miała czekać na jego powrót, a on ruszył do swojego mieszkania. Cztery ściany przywitały go w stanie dokładnie takim w jakim je zostawił; na meblach i sprzęcie do treningu osiadła cienka warstewka kurzu, krzesło tkwiło dokładnie tak jak je odsunął, a na terminalu komunikacyjnym paliła się czerwona lampka nieodebranych wiadomości. Wielu. Wiadomość o przesłuchaniu dotarła do jego rodziny i nie pomylił się za bardzo ze swoimi przepuszczeniami, gdy opisywał je Vasir podczas wspólnego picia na pokładzie Chimery.

Następne dni nie pozostawiły mu zbyt wiele czasu do myślenia. Spotkał się z rodziną (włączając w to siostrę, która załatwiła sobie przepustkę specjalnie po to by go zobaczyć), a potem udał się do Departamentu Obrony na własne przesłuchanie. Chociaż wcześniej bywał w nim wielokrotnie, teraz masywny budynek przytłaczał swoją konstrukcją. Idąc w towarzystwie dwóch gwardzistów z Czarnej Straży do pomieszczenia, w którym czekali Prymarchowie, nie mógł pozbyć się wrażenia, że idzie na własną zgubę. I chociaż eskorta odbywała się w jak najbardziej pokojowych warunkach, a nikt nie zasugerował ni gestem, ni słowem, że traktuje się go jako oskarżonego, to uczucie towarzyszyło mu aż do samego końca.
Jednak nawet pomimo tego, wciąż był turianinem. I wierzył w to co zrobił.
Podczas przesłuchania stał wyprostowany i odpowiadał szczerze. Pytań było sporo, a opowiadanie swoich przeżyć z AZ-99 na nowo rozbudziło wspomnienia, chociaż już nie z taką siłą jak wcześniej. Inne koszmary zarezerwowały sobie już to miejsce, spychając niedawne przeżycia w dół podświadomości. A może to on się zmienił.
Mae to zauważyła. Podczas rodzinnego spotkania nie wspomniała nic na ten temat, co już samo w sobie było osiągnięciem przy jej nadmiernej ekspresywności, ale gdy się żegnali uścisnęła go silniej i dłużej niż zwykle. Dostrzegła cień, ale nie chciała go odkrywać. Może bała się tego co tam może znaleźć.
Na przesłuchaniu nie ukrywał niczego co miało związek z AZ-99.
O swojej niesubordynacji mówił wprost, nie odwracając wzroku od czujnych spojrzeń Prymarchów. Bo zrobiłby to jeszcze raz, gdyby musiał.
Na wieść o tym, że kapitan Vallokius próbował stawiać go w jaśniejszym świetle i proponował jego awans, nie powiedział ani słowa. Nie czuł wdzięczności, a rzekomo przychylny komentarz był niczym policzek.
Gdyby nie Vergull, Adiustor Valokarr nie wróciłby z bagnistej planety, a widmo wojny nie wisiałoby nad Przymierzem i Hierarchią. Gdyby nie Vergull, śmierć setek turian w podziemiach obiektu nie poszłaby na marne. Gdyby nie Vergull, być może Olga Sidorchuk wciąż by żyła.
Wiele jego myśli krążyło o kapitanie Huntera, ale żadna z nich nie była wdzięcznością.

Po przesłuchaniu wrócił do swojego mieszkania. Pewien ciężar spadł z jego barków, ale wiadomość o tym, że nie zostanie wydalony z armii lub zdegradowany nie dała mu ukojenia, którego się spodziewał. Na jego karierze pojawiła się skaza, ale w obliczu ostatnich wydarzeń wydawało się to niemal śmieszne. Zachował stanowisko, ale niemal bez zastanowienia złożył wniosek o zawieszenie służby na czas bliżej nieokreślony. Oficjalnym powodem była chęć powrotu do zdrowia po ranach odniesionych w Raitaro, na AZ-99 i wreszcie w Lyesii.
Prawda leżała po środku.
"To część normalnego życia. Prędzej czy później, każdy z nas przestaje umieć się w nim odnajdywać."
Dla niego, normalne życie oznaczało armię Hierarchii. A teraz... coś się zmieniło.
Następnego dnia po śledztwie wrócił na swój statek, przenosząc na niego swoje zapasowe rzeczy z mieszkania. Obiecał sobie, że po wizycie na Cytadeli od razu wróci z powrotem do stolicy, by odpocząć.
Nie sądził jednak, bo była to obietnica, którą potrafił dotrzymać.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Cipritine”