Londyn jest jednym z ważniejszych państw na mapie zjednoczonego pod sztandarem Przymierza świata. Wiele oddziałów ma swoje placówki właśnie tutaj, nie w Vancouver. Zresztą, stolica Wielkiej Brytanii od zawsze była istotnym elementem na arenie międzynarodowej i taka też pozostała.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Dom rodzinny Strikerów

29 lis 2017, o 23:14

Emily zamarła na moment, gdy otrzymała tego krótkiego całusa w czubek głowy, a potem odprowadziła Charlesa zaskoczonym spojrzeniem. Pewnie obudziło to w niej za dużo wspomnień, żeby była w stanie zareagować. Momentami przecież był on dla niej ciągle obcym człowiekiem, którego poznała dwa tygodnie temu, ale w chwilach takich jak ta przypominał jej, że jednak łączy ich jakaś wspólna przeszłość. I to bardzo długa, dłuższa niż te osiem lat, przez które oboje trochę się zmienili. Nic nie powiedziała, przyglądając się jego plecom z półotwartymi ustami, jakby chciała jakoś to skomentować, ale zwyczajnie nie potrafiła.
Gdy Striker wszedł do ich pokoju, Wade faktycznie leżała już w łóżku. Ułożona na boku, z dłonią opartą o książkę - nie tę o ikebanie, którą dawno skończyła i zostawiła na szafce nocnej w Montrealu, ale jakąś inną, którą zgarnęła z księgarni w porcie przed wylotem, bo spodobała się jej okładka. Do pasa przykryta była jasną pościelą, na której rozsypały się jej czarne włosy. Chyba nie zauważyła w ogóle, że Charles wrócił.
Mógł w spokoju wziąć prysznic, nikt mu tutaj nie przeszkadzał, sama Sonya też go nie zagadywała. Nie były to może luksusy które zapewniało mu wysokie mieszkanie na Omedze, ale ta łazienka też nie należała do najmniejszych, tak samo jak łóżko. Obaj bracia Emily nie byli zbyt filigranowi, pewnie więc dostosowała ten pokój do nich - a raczej do Daryla. Dla Charlesa też w sumie okazał się wystarczający, nawet jeśli przyprowadził ze sobą kobietę.
Czując, jak materac ugina się pod ciężarem Strikera, Wade przekręciła się na drugi bok i uniosła powieki, a jej usta rozciągnęły się w sennym uśmiechu. Wyciągnęła do niego rękę, tę zdrową, czekając, aż znajdzie się obok niej. Ona też niekoniecznie chciała plątać się po domu Emily w krótkich koszulach nocnych, jego t-shirty też niekoniecznie wchodziły w grę, więc miała na sobie tym razem koszulkę na ramiączkach i spodnie z miękkiego materiału.
- Hej - mruknęła. - Nie mogłam zasnąć do końca. Odzwyczaiłam się już od spania bez ciebie.
Poczekała, aż Charles położy się obok i natychmiast wtuliła się w niego, znacznie swobodniej już, niż przez ostatnie dni. Pewnie nie była już obolała aż tak bardzo, jak na początku. Uniosła jeszcze głowę półprzytomnie, czekając na pocałunek, a gdy już się go doczekała, trudno było jej przestać. Jej dłoń mimowolnie powędrowała pod jego koszulkę, ale zatrzymała się w połowie drogi, bo metalowa szyna na przedramieniu nie dawała jej zbyt dużego pola do popisu. Westchnęła bezgłośnie, przypominając sobie w jakim jest stanie, i że Striker niekoniecznie chce na to patrzeć. Cofnęła dłoń, przytulając się zamiast tego normalnie. W końcu też przecież nie byli w domu.
- Dobranoc, Charlie - powiedziała cicho po chwili, opierając głowę o jego klatkę piersiową.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

29 lis 2017, o 23:35

Za nim położył się obok Sonyi przetarł dłońmi twarz. Dopiero teraz będąc całkowicie czystym poczuł jak bardzo jest zmęczony. I to kolejny raz tak po prostu tak zwyczajnie zmęczony. Nie dlatego, że miał atak. Nie dlatego, że kolejny raz oberwał. Nawet nie dlatego, że miał jak zawsze swoje ponure myśli. Po prostu ten dzień go zmęczył.
- Mi też byłoby trudno zasnąć bez ciebie.
Uśmiechnął się do niej przez ramię. To było dziwne dla niego uczucie jak w ciągu dwóch tygodni ich związek ewoluował z czegoś bardzo świeżego do w sumie stabilnego związku. Takie rzeczy nie spotykały takich ludzi jak nich. Ta cała przygoda wyglądała jakby mieli po 20 lat, a to co się stało przez ostatnie ich lata życia było po prostu jakimś nieistniejącym epizodem. Może po prostu obydwoje potrzebowali tej normalności. Zaznania chociaż raz w życiu tego co teraz.
Po krótkiej chwili w końcu położył się na łóżku, które w porównaniu z tym w Kanadzie było naprawdę ogromne. Czyli pierwszy raz Striker miał swoją połowę, a Sonya swoją. Zresztą przez rozmiary całej rodzinki wszystko było większe niż w każdym innym domu.
Nie mogli zasnąć bez tego ich małego rytuału. Po prostu nie potrafili leżeć lub przebywać ze sobą bez kontaktu cielesnego. Czy to przytuleni czy po prostu dotykając się jakąkolwiek kończyną. Dlatego też wtulił ją w siebie trochę mocniej niż zazwyczaj.
Kiedy jednak znowu poczuł dotyk jej ust sam nie mógł się od niej oderwać. Chyba naprawdę przez ostatnie dni brakowało im kontaktu większego niż pomoc przy braniu prysznica czy zwykłego przytulania. Poczuł to szczególnie wtedy, kiedy jej dłoń powędrowała pod jego pod koszulek. W sumie jego ręką już powędrowała pod jej spodnie z miękkiego materiału. Wiedzieli jednak, że nie mogli tego zrobić. Byli u jego siostry w domu.
- Dobranoc.
Odpowiedział. Jednak nie mógł zasnąć. Po prostu nie mógł po tym co się przed chwilą stało. Leżał wiec chwilę z otwartymi oczami. W pewnym momencie jednak przesunął się na bok patrząc na Sonye. Potem znowu ją całował jakby za chwile miał zniknąć cały świat. Nie przerywał, chyba, że ona tego chciała. Zresztą ona mogła być bardziej zmęczona od niego.
Nie interesowało go jak wygląda. Akceptował ją w każdej postaci. Dokładnie tak jak ona jego. Dlatego pozwalał sobie na więcej, szczególnie, kiedy jego ręką wylądowała na jej brzuchu, kiedy jej koszulka się podwinęła. Dopiero po naprawdę długiej chwili oderwał od niej swoje usta.
- Kocham cie.
Uśmiechnął się. W jego oczach nie było już zmęczenia. Tam było tylko ciepło, w tym momencie wręcz ogień. Raczej nie przeszkadzał mu ten kawał złomu, który miała teraz na przedramieniu. Zresztą nie tylko on chciał teraz trochę więcej bliskości. Nawet, jeśli byli w domu jego siostry. I tak mieli dużo szczęścia. Ich pokój był dość daleko od innych.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

30 lis 2017, o 00:44

Biorąc pod uwagę ile Emily wypiła, pewnie nie musieli się martwić o to, że będzie cokolwiek słyszeć. Druga butelka wina była opróżniona prawie do zera, a przecież Wade poszła na górę kiedy skończyły pić pierwszą. Chyba Tad trochę pomógł przy kolejnej, ale nadal siostra Charlesa swoje zdążyła wypić. Inna sprawa, że z tego co pamiętał to sypialnia Emily i jej męża znajdowała się nie bezpośrednio pod nimi ani za ścianą, ale po drugiej stronie tego samego piętra. To dawało im trochę więcej swobody.
Sonya zareagowała niemal natychmiast, jakby tylko na to czekała. Trudno było im funkcjonować przez ostatnie dni, gdy każdy najlżejszy dotyk sprawiał jej ból i gdy codziennie zasypiali obok siebie, ale myślami zupełnie nieobecni. Naturalnie, Wade przytulała się do mężczyzny przed zaśnięciem, ale nie prowadziło to do niczego więcej, bo wstydziła się tego jak wygląda i przede wszystkim nie umiała poradzić sobie z wydarzeniami na Omedze. Dziś jednak wyjaśnili sobie parę rzeczy, wszystko się między nimi ułożyło i nawet pierwsza chwila, w której Sonya wtuliła się w Strikera była zupełnie inna niż tę ostatnimi czasy. Była taka sama jak w Sendai.
- Tęskniłam za Tobą - wymruczała cicho, pewnie nie mając na myśli fizycznej obecności, a właśnie tego, co robił teraz. W pokoju było ciemno, nie mieli tu światła latarni które wpadałoby z zewnątrz, ani jasnej łuny dużego miasta jak w Montrealu. Tutaj za ogrodem były kolejne takie domy, w tej chwili wszystkie tonące w mroku nocy. Może właśnie dlatego Sonya sobie pozwoliła na opuszczenie barier, że Charles nie widział rozległych siniaków zdobiących jej ciało.
Popchnęła go delikatnie, ale zdecydowanie w dół. Zadrżała, czując dotyk jego ust na szyi, dekolcie, potem odsłoniętym brzuchu. Gdzieś w międzyczasie wyrwało się jej ciche jęknięcie, które zdusiła niemal od razu, szybko przypominając sobie gdzie są. Pomogła mężczyźnie ściągnąć z siebie spodnie, by pozwolić sobie potem na chwilę bierności. Kolejnych cichych westchnień już jednak nie kontrolowała, zwłaszcza gdy jej plecy szybko wygięły się w łuk, a ona na moment straciła kontrolę nad absolutnie wszystkim.
Gdy przyciągnęła go z powrotem do siebie, w jej oczach też płonął dokładnie ten sam ogień. Nie mogła pozwolić sobie na zbyt wiele, gwałtowniejsze ruchy wywoływały u niej grymas bólu, ale to wszystko stawało się nieistotne, gdy w ciemności widziała pochylającą się nad sobą masywną sylwetkę Charlesa. Pomogła mu się rozebrać i ponownie pocałowała go długo, obejmując go co prawda tylko jednym ramieniem, ale z takim samym przekonaniem, co dwoma. Chciała tylko jego, niezależnie od tego, że jej obolałe ciało mogło protestować.
- Ja ciebie też, Charlie - szepnęła, gdy znalazł się wystarczająco blisko. Tylko raz przyznała, że coś do niego czuje, na Omedze, przed odbiciem Daryla. Kolejne wyznania zbywała żartami - teraz był drugi moment, w którym uznała, że chce mu to powiedzieć. Bez szoku, bez paniki, bez zaskoczenia. Zupełnie szczerze, bo przecież nie było niczego, co w tej chwili mogłaby przed nim ukryć.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

30 lis 2017, o 22:20

Nie narzekał na reakcje Sonyi. Zawsze to ona była tą bardziej odpowiedzialną i poważną osobą w związku. Pewnie myślał, że uzna go za nadgorliwego. Jednak, kiedy poczuł to samo z jej strony to nie mógł się już powstrzymać. Na pewno nie teraz, kiedy pragnął jej jak nigdy wcześniej. Był stęskniony jej dotyku i ciepła. Wciąż nie odrywał od niej swoich ust. Dopiero po wymruczeniu tych kilku słów mogła poczuć na swoich ustach jego uśmiech.
- Ja za tobą też.
Kontynuował to co zaczął. Zazwyczaj to ona zawsze inicjowała wszystkie zbliżenia. To chyba był pierwszy raz, kiedy to on postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Poczuł jej dotyk na swoim ramieniu. Przez chwilę pomyślał, że chce go od siebie odepchnąć. Zamiast tego pchała go delikatnie w dół. Dając mu do zrozumienia czego teraz chce. Dlatego też, zrobił dokładnie to co prosiła. Schodząc coraz niżej pocałunkami ściągał powoli jej spodnie od piżamy. To jak jej ciało odpowiadało na każdy dotyk doprowadzało go do szaleństwa. Szczególnie, kiedy ruchami bioder pomagała mu w zdjęciu piżamy.
Żałował, że jest tak ciemno. Chciał ja znowu zobaczyć w całej okazałości. Nie przeszkadzały mu jej rany i siniaki. Naprawdę ciężko byłoby go zniechęcić, szczególnie, że to właśnie ona była obiektem wszystkich jego uczuć.
Potem starał się robić wszystko, żeby to właśnie teraz mogła się poczuć najlepiej w swoim życiu. Dlatego złapał ją za biodra podsuwając ją bliżej do swojej twarz. Jego jedna dłoń zawędrowała znacznie wyżej gładząc jej wąską talię. Kiedy jej ciało w końcu wygięło się w łuku zrozumiał poczuł jak jego ciało wypełnia fala podniecenia.
Kiedy złapała go za włosy i przyciągnęła do siebie nie protestował. Patrzył jej prosto w oczy widząc tą samą potrzebę bliskości co jego. Wyprostował się na chwilę, żeby ściągnąć z siebie koszulkę. Spodnie z jej pomocą bardzo szybko wylądowały na podłodze. On sam ponownie zbliżył się do niej jedną dłonią pieszcząc jej ciało.
Kiedy odpowiedziała ponownie na jego wyznanie nie mógł już opanować tego jak mocno biło jego serce. Nie zdarzało jej się często to mówić. Pewnie wciąż, nie potrafiła tego przyznać. Jednak właśnie ta odpowiedział sprawiła, że Charles już się nie hamował. Starał się jednak być na tyle delikatny by nie sprawić jej żadnego bólu. Dlatego jego wszystkie jego ruchy były znacznie powolniejsze niż zazwyczaj. Zresztą, nie śpieszyło mu się. Nie teraz, kiedy znów mógł być blisko swojej ukochanej.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

30 lis 2017, o 23:09

W półmroku panującym w pokoju byli w stanie zobaczyć niewiele, poza ogólnymi konturami swoich sylwetek. Wade przyglądała się mężczyźnie, zarysowi jego ramion i twarzy, po której sporadycznie przesuwała opuszkami palców. On za to nawet w mroku widział jej ciemne włosy rozsypane po pościeli, odcinające się od niej wyraźnie nawet w ciemności. Widział błysk w jej oczach i lekko rozchylone usta, czekające na kolejne, niekończące się pocałunki. Widział jej klatkę piersiową, unoszącą się i opadającą rytmicznie, choć znacznie szybciej niż zwykle, mimo że on przecież poruszał się powoli.
Nic ich teraz nie poganiało, nic stresującego nie czekało na nich następnego dnia. Może nie byli u siebie, ale mimo wszystko udało im się odnaleźć w tym obcym domu i nieznajomym łóżku. Sonya przesuwała długimi paznokciami po jego karku i linii szczęki, co jakiś czas zaciskając je trochę mocniej, gdy doznania stawały się zbyt intensywne. Poddała się mężczyźnie w stu procentach, po raz pierwszy ani trochę nie próbując przejąć inicjatywy. Nie zawsze przecież musiała mieć absolutnie wszystko pod kontrolą. I chyba całkiem dobrze odnajdowała się w tej roli, bo w końcu po raz kolejny wbiła palce w jego ramię, drugą rękę zaciskając na jasnej pościeli i na tę krótką, błogą chwilę zamykając znów oczy. Ciche westchnięcia tłumiła w zagłębieniu jego szyi, nie chcąc jednak, by usłyszała ich Emily.
Długo potem leżała na plecach, zmęczona i szczęśliwa. Gdy Charles osunął się na materac obok niej, szybko znalazła drogę w jego ramiona, choć nie wtulała się w niego tak mocno jak zawsze, zbyt rozgrzana po tym wszystkim.
- Byłam cicho - zauważyła, przesuwając dłonią po znajomym ramieniu, choć tym razem nie widziała konturów tatuaży, po których mogłaby prowadzić palec. Uniosła się na łokciu, by pocałować Strikera jeszcze raz, zanim oboje zasną. Jej splątane włosy muskały lekko jego klatkę piersiową, jej skóra była gorąca jak rzadko kiedy. Mimo, że było ciemno, widział, że kąciki jej ust są lekko uniesione. Ułożyła się na boku, zajmując swoje standardowe miejsce, z głową opartą o jego ramię.
- Czasem mam wrażenie, że spotkaliśmy się na Islandii, bez tego... no, tak po prostu - powiedziała cicho. - Wtedy, co siedzieliśmy nad wodospadem, mówiłeś, że mam to potraktować jak świąteczny prezent. I w sumie tak to potraktowałam. Jak najlepszy ze wszystkich, bo doprowadził do tego tutaj.
Po chwili namysłu uniosła głowę, znów podpierając ją na łokciu, tak, by widzieć jego profil. Chyba przestała być śpiąca, Charles całkiem skutecznie ją obudził, a ona absolutnie nie mogła mieć mu tego za złe.
- Lubię to, co ze mną robisz - dodała jeszcze, a jej usta rozciągnęły się w dwuznacznym uśmiechu. - I lubię widzieć, jak uśmiechasz się, kiedy jesteś ze mną. Robisz to inaczej. Tylko dla mnie.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

30 lis 2017, o 23:51

Czas potem płynął bardzo powoli dla Charlesa. Każdy moment w którym byli tylko we dwoje złączeni ze sobą sprawiał, że nie chciał, żeby to się kiedykolwiek skończyło. Czuł spełniony mogąc po raz kolejny być tak blisko niej. Już od jakiegoś czasu to wszystko przestało być po prostu zwykłym seksem. Teraz mogli sobie pozwalać na znacznie więcej namiętności niż jeśli byłoby to zwykłe pozbycie się stresu. Dlatego ani razu nie zmienił tempa w którym to wszystko robił. Tym bardziej dlatego, że Sonyi odpowiadało to co robił.
Musieli się zachowywać cicho. Nie chodziło tylko o jego siostrę. Gdzieś tam był też jego brat. Sam wolał uniknąć jakichkolwiek dziwnych spojrzeć z samego rana. Już chyba, każdy wiedział, że są kimś więcej niż tylko znajomymi. Zresztą traktowali ich jako parę. Szczególnie, że pojawiali się wszędzie razem. Pomimo tego nie chciał rano słyszeć jakiś hasełek, które mogłyby zawstydzić ich oboje. Jeszcze bardziej wolał uniknąć Daryla, który pewnie by to co chwila komentował.
Szybko jednak o tym zapomniał, kiedy słyszał te ciche jęki Sonyi. Nigdy nie spodziewał się, że może do tego dojść. Może na początku trochę fantazjował o tym ale teraz to już nimi nie były. Raczej nikt się tego nie spodziewał.
W pewnym momencie jego ręka przejechała po jej delikatnej szyi powoli wsuwając się pod jej głowę. Dopiero po chwili przycisnął ją trochę do swojej szyi. Jego ciało zaczęło delikatnie drżeć. W końcu jednak i one całkowicie się rozluźniło. Długo jeszcze znajdował się nad Sonyą opierając swoje czoło o jej. Z twarzy nie znikał mu uśmiech.
Po jakimś czasie położył się obok niej starając uspokoić oddech. Chyba jednak obydwoje tego potrzebowali tego po tak długim czasie aby upewnić się, że dalej czują do siebie ten sam pociąg co wcześniej. Pierwszy raz chyba czuł jak bardzo ciepłe jest jej ciało.
- Ja wszystko słyszałem – Uśmiechnął się delikatnie do niej obejmując ją. Nie tylko ona miała zwyczaj przesuwania dłonią po nagim ciele. On dokładnie robił to samo jeżdżąc palcami wzdłuż jej tali. Przyjął kolejny pocałunek tak jak każdy inny. Pokazując w nim jak bardzo jest dla niego ważna. Dlatego też tak jak wcześniej w Sendai przytrzymał ją za kark, aby nie uciekła mu tak szybko.
- Ja też. – Spojrzał jej prosto w oczy. – Szczerze mówiąc nie spodziewałem się wtedy, że może do tego wszystkiego dojść. Myślałem, że po prostu załatwię wszystko za Burela i wrócę do swojej restauracji dalej gnić. – Przejechał dłonią trochę niżej tym razem wykonując koliste ruchy palcami po jej pośladkach. – Raczej z moim wyglądem nie miałem co liczyć, że chciałabyś ze mną być. W sumie to na cokolwiek.
Westchnął. Dalej miał kompleksy związane ze swoim wyglądem. Nie było mu się co dziwić. Może wciąż jeszcze gdzieś tak pod tym wszystkim ukrywały się jakieś tam ślady przystojnego mężczyzny jakim kiedyś był ale wciąż był brudnopisem z porwanymi kartkami.
Wsłuchał się w jej słowa. W ciemności mogła zobaczyć jak się uśmiecha. To był chyba pierwszy raz w jego życiu, kiedy mógł coś takiego usłyszeć. Zazwyczaj słyszał „Zapraszamy ponownie”. W pewnym momencie kolejny raz uniósł się na swoim boku znajdując zaraz nad Sonyą.
- Bo jesteś dla mnie ważna. – Zbliżył się do niej jeszcze bardziej. – Jesteś najbliższą osobą w moim życiu. Najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Kolejny raz zaczął ją całować. Chyba starał się odzyskać wszystko to czego nie mogli robić przez ostatnie dni.
- Kocham to jak bardzo jesteś inną osoba tylko dla mnie. Cieszę się każdego dnia, że mogłem cię poznać.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

1 gru 2017, o 00:25

- Dlaczego nie? - zdziwiła się i wyglądało na to, że jej zdziwienie jest szczere. - Co jest nie tak z twoim wyglądem?
Albo Wade miała dziwne poczucie estetyki, albo Charles bardzo niskie mniemanie o sobie. Pewnie trudno było mu patrzeć w lustro przez większą część jego życia, może więc wpłynęło to na fakt, jak postrzegał swoją fizyczność. Pewnie, miał więcej tatuaży niż większość ludzi, których spotykał na drodze swojego życia, więcej niż Sonya widziała u kogokolwiek ze swoich znajomych. Miał blizny, które mocno szpeciły jego ciało. Ale jego twarz nie była zniszczona aż tak bardzo, jak choćby twarz Burela, z policzkiem rozerwanym od kącika ust prawie do samego ucha. On to dopiero był nieestetyczny.
- Mi się podobasz - stwierdziła krótko. - Jesteś wysoki i masz to spojrzenie, które widzi na wylot przeze mnie. I uśmiech, lubię twój uśmiech, szkoda że zdarza się tak rzadko. Taki sam zresztą ma twój brat, chociaż u niego momentami widać, że jest wyćwiczony. Twój sprawia, że zgodziłabym się na wszystko. Byłam cała twoja już kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy.
Znów przesunęła opuszkami palców po linii jego szczęki, zamyślona, ale z kącikami ust uniesionymi lekko, gdy mu się przyglądała. Trudno było sobie przypomnieć kiedy faktycznie uśmiechnął się do niej po raz pierwszy, ale pewnie trochę musiała poczekać na ten przełomowy moment. Tak samo jak ona, w początkowym etapie ich znajomości nie zdarzało się to zbyt często.
- Lubię też twoje ręce. I brodę - odgarnęła splątane włosy, które zaczęły opadać jej na twarz i wzruszyła lekko ramionami, kończąc ten temat. Położyła się zresztą z powrotem na plecy, gdy Striker pochylił się nad nią, a na jej twarzy znów pojawiło się to samo pragnienie, co jeszcze kilkadziesiąt minut temu. Widać naprawdę za nim tęskniła. Jej pocałunek był równie pełen pasji co wcześniej, ale nie zatrzymała go, gdy chciał odsunąć się z powrotem. Miała trochę rozsądku.
- Nie jestem inna. Jestem normalna - zaprotestowała, marszcząc lekko brwi, ale potem zamilkła, zdając sobie pewnie sprawę, że mężczyzna mówił prawdę. W jego towarzystwie zachowywała się inaczej, swobodniej. Może przez to, że nigdy nie pozwoliła się nikomu do siebie na tyle zbliżyć, jej normalnym zachowaniem stała się niezadowolona mina i obojętna maska na twarzy. Tylko że w rzeczywistości była właśnie tą osobą, która teraz leżała pod nim, naga i owinięta w białą pościel, choć dopiero on miał okazję poznać ją tak naprawdę.
- Ja też się cieszę - dodała cicho, po chwili zamyślenia odpychając mężczyznę od siebie z rozbawieniem, by położył się z powrotem obok niej. Wtedy znów zajęła swoje miejsce w jego ramionach, tym razem wtulając się w niego mocniej.
Mógł się tego nie spodziewać, mógł zakładać, że jego życie już zawsze będzie samotne. Mimo to znalazł się ktoś taki jak ona, kto widział w nim znacznie więcej, niż on sam widział w sobie. I ona nie wyglądała, jakby tak jak on zastanawiała się, ile to potrwa. Jej życie teraz po raz pierwszy od niepamiętnych czasów było takie, jakie miało być, nawet jeśli wiązało się z zakończeniem tego, które prowadziła do tej pory. Dużo się zmieniło dla nich obojga, ale teraz wreszcie mogli powiedzieć, że byli razem zwyczajnie szczęśliwi. Nie zawsze, nie idealnie, ale po raz pierwszy szczęśliwi.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

1 gru 2017, o 13:42

Zamilkł nie wiedział co powiedzieć. Mało kto go komplementował. Czuł się trochę dziwnie. Dlatego też zamilkł na krótką chwilę. Jego umysł próbował jakoś strawić to co do niego mówiła. Nie było to łatwe. Przez wiele lat obserwował swoją przemianę w normalnego człowieka w to coś. Ciało, które nie pamiętało już jak to jest nie czuć bólu. Skóra, która zapomniała już jak to jest być czystą. Widział to codziennie. Po każdej kolejnej misji, po każdym kolejnym dniu więzieniu było coraz mnie zdrowych części jego ciała.
Pokręcił lekko głową, a na twarzy miał błogi uśmiech. Przez ostatnie dni przepełniały go tylko pozytywne uczucia, kiedy był obok niej. Szczególnie teraz, kiedy po tak długim czasie znowu mogli się do siebie zbliżyć.
- Nigdy nie myślałem, że mój uśmiech może tak na kogoś wpłynąć.
Delikatnie swoją dłonią przejechał po jej policzku. W porównaniu z nim była cudowną osobą. Do tego była piękna. Raczej w innych warunkach niż te co ich spotkały nigdy by na niego nie spojrzała. Mało kto w ogóle chciał patrzeć na jego osobę. Był jej wdzięczny za wszystko co dla niego zrobiła.
Ich pocałunki chyba już dawno przestały być szybkie i namiętne. Teraz mieli cały czas na świecie tylko dla siebie. Więc nie musieli się już śpieszyć. Nie było strachu, że coś może pójść nie tak. Nawet spotkanie na które miał udać się Charles nie wyglądało już w jego głowie jako coś strasznego. Jeśli nawet, to obydwoje mieli dobre umiejętności w pozostawaniu poza zasięgiem innych ludzi.
- Tak? – Uśmiechnął się dokładnie tak jak zawsze. Tylko dla niej. – Jeśli dobrze sobie przypominam to Pani tłumacz, którą poznałem była dość zimną osobą. Teraz mam przed sobą ciepłą i kochaną osobę, która wie czego chce.
Parsknął śmiechem, kiedy go odepchnęła od siebie i położył się znowu obok. Wtedy po raz kolejny objął ją w swoich ramionach. Kobietę, którą jeśli poznał jeszcze kilka lat wcześniej musiałby po prostu zabić. Skończyło się to jednak całkowicie inaczej. Obydwoje dali sobie szansę na lepszą przyszłość. Raczej nie zakładali, że skończą ze sobą razem. Prędzej mogli zostać znajomymi. Dwójka ludzi z ciężką przeszłością dzięki której łatwiej im się było porozumieć.
Nie potrafił sobie wyobrazić momentu w którym ciało kobiety drży przy każdym jego dotyku. Pewnie ona też, nie potrafiła sobie wyobrazić, że ktoś taki jak on potrafi w ogóle być czuły. Teraz już poznali się naprawdę dobrze. To były naprawdę niesamowicie długie dwa tygodnie. Może właśnie dlatego ich znajomość tak bardzo przyśpieszyła.
- Wyobrażasz sobie reakcje ludzi, jakbyśmy komukolwiek powiedzieli jak to się stało, że skończyliśmy razem? – Cicho się zaśmiał. – Kogo myślisz uznali by za bardziej pierdolniętego? Mnie czy ciebie?
Obrócił głowę na bok, tak by mógł patrzeć na nią. Chyba jednak nie zamierzali pójść spać tak szybko jak wcześniej zakładali. Może i dobrze. Przez ostatni dni nie mieli jak porozmawiać o zwykłych rzeczach. To były długie ciche momenty. Teraz w końcu mogli znowu być sobą.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

1 gru 2017, o 16:21

- Chyba powinnam się cieszyć, że nie sprawdzałeś tego wcześniej na kimś innym - parsknęła śmiechem. - I ja... ja też tak myślałam. Że wrócę do pustego mieszkania, do kotów i będę próbowała znaleźć jakiś nowy cel w życiu. Nie wiedziałam, co będzie dalej, jak uda mi się doprowadzić do tego, czym żyłam przez tyle lat. Przerażało mnie to. Dlatego zresztą starałam się o tym nie myśleć w ogóle.
Nie patrzyła na niego, bo głowę miała opartą o jego klatkę piersiową, ale wiedział, że ma otwarte oczy. Patrzyła gdzieś za okno, choć nie było przez nie widać niczego ciekawego. Zanurzona we wspomnieniach, które w przeciwieństwie do chwili obecnej nie były zbyt przyjemne. Mimo to jednak ciepło Charlesa i jego dotyk pomagały jej się w nich nie zatracić, przywoływały ją do porządku. Trochę tak samo, jak ona działała na niego, gdy to on tracił nad sobą panowanie i wpadał w swój dół.
Niedługo to jednak trwało, bo zaraz w jej głosie dało się usłyszeć rozbawienie.
- Ciepła i kochana. Dawno nikt tak o mnie nie powiedział - parsknęła śmiechem, choć pewnie było w tym dużo prawdy. Nie była taka dla Burela, nie była taka dla współpracowników, dla nikogo poza Strikerem właściwie. Nie kłóciła się z nim już jednak o to, dochodząc pewnie do wniosku, że w jego słowach jest trochę racji.
Gdy odwrócił się do niej, uniosła głowę, przenosząc wzrok z okna na jego twarz, a jej usta rozciągnęły się w uśmiechu. Znów zatopiła się we wspomnieniach, choć teraz nie podchodziła do nich w negatywny sposób, a spoglądała na nie z dystansem.
- Zdecydowanie ciebie - odparła po chwili namysłu. - To ty postanowiłeś zaopiekować się ranną psychopatką. Możesz spróbować opowiedzieć to Emily. Wtedy już chyba całkiem zwątpi. Nie dość, że będzie się ukradkiem bać ciebie, to zdecydowanie przestanie mnie tak uwielbiać.
Odsunęła się minimalnie, tak, by mogła swobodnie na niego patrzeć. Przez chwilę milczała, by za moment dodać:
- Nie, wiesz co, nie mów jej lepiej. Wolę jak mnie lubi. Wystarczy, że twoja matka mną gardzi.
Jej dłoń przesuwała się po brzuchu i klatce piersiowej mężczyzny, dotykiem rozpoznając miejsca, w których znajdowały się blizny, skoro nie widziała ich w ciemności. Wiedział jednak, że jej one w niczym nie przeszkadzają, może wręcz pomagały jej uporać się z jej własnymi niedoskonałościami, których z misji na misję miała coraz więcej. Nie miała do szczęścia z tym swoim brzuchem.
- Ale nie umiem wyobrazić sobie mniej bezsensownej historii, niż nasza - przyznała.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

1 gru 2017, o 17:44

Spojrzał na nią z typowo ciepłym uśmiechem dla siebie chcąc ja pocieszyć. Nie chciał aby ciągle myślała, że jego matka to jej wróg. Może i wrócił do rodziny ale nie znaczyło to wcale, że miał zamiar wpadać tak super często. On też miał swoje życie. Dobrze wiedział, że nigdy już nie nadrobi tych ośmiu lat. Nie było mu łatwo to zaakceptować ale w końcu musiał. W końcu mógł się skupić na lepszej przyszłości niż rozpamiętywać stare rany. Już nie musiał. Był na swój sposób wolny.
- Co? Przestanie cię uwielbiać? Przecież to ty jesteś tą dobrą w tej historii. – Dalej się uśmiechał. – Silna niezależna kobieta walczącą o sprawiedliwość. Jak tu cię nie uwielbiać.
Tak to niestety wyglądało. Świat nie był czarno-biały ale w tej historii role były dość dobrze podzielone. To nie Charles był tym dobrym. To organizacja w której pracował byłą winna śmierci jej niewinnej matki. To on zgodził się na współpracę z człowiekiem, który ją zabił. Szczerzę mówiąc gdyby wiedział wcześniej, że Sonya za tym wszystkim stoi to nawet ułatwiłby jej tą robotę.
- Nie jest, aż tak bardzo bezsensowna.
Przeniósł wzrok na sufit. Miał bardzo dziwną minę jakby się nad czymś mocno zastanawiał. W pewnym momencie złączył swoje dłonie w uścisku. Jego kciuki ocierały się o siebie. W końcu westchnął.
- Wtedy na Islandii naprawdę myślałem, że dasz mi w końcu wolność. Że wpakujesz mi tą kulkę w głowę. Że moja śmierć chociaż trochę pomoże osobie, która przez nas tak wiele wycierpiała.
Charlesowi zawsze było trudno się otworzyć przed kimś. Było już łatwiej na przestrzeni ostatnich dni ale wciąż rzadko mówił o swoich uczuciach. Oczywiście nie mówimy tu do uczuć związanych z nią. To akurat było jasne dla obojga. Jednak nigdy nie mówił niczego związanego z tamtym wydarzeń.
- Kiedy to wszystko się skończyło. Kiedy odprawiłaś najemników czekałem, aż w końcu weźmiesz się za mnie. I nie mówię tutaj o przyjemnych rzeczach. Jednak, kiedy w końcu na ciebie spojrzałem zrozumiałem, że to się nie stanie. Nie wiedziałem co się stanie. – Westchnął. – Kiedy mnie uwolniłaś przez chwile zastanawiałem się nad czy cię zabić. Jednak, kiedy podniosłem broń i zobaczyłem w jakim jesteś stanie. To wszystko czego uczył mnie Rosenkov po prostu przestało mnie interesować. – Znowu przeniósł na nią swój wzrok. Tym razem już tak samo ciepły. – Zrozumiałem, że nie mogę cię tak po prostu tam zostawić. Nie mogłem cię skrzywdzić. Byłaś pierwszą osobą, która pokazała mi, że można żyć inaczej. Jesteś dobrym człowiekiem Sonya. Znacznie lepszym niż ja.
Przejechał dłonią po jej policzku po raz kolejny. Tym razem już jego wzrok nie był tak samo ciepły. Był trochę inny. Raczej pierwszy raz patrzyła na nią z uczuciem, który już na pewno można było przypisać pod uczucie im tak bardzo obce. To po prostu była miłość w którą wciąż trudno było im uwierzyć.
- Dopiero w ciągu tych kilku dni zrozumiałem, że powoli stajesz się dla mnie znacznie ważniejsza niż ktokolwiek inny. Wiem jak bardzo śmiesznie to musiało brzmieć, kiedy chciałem ci pomóc i być twoim wsparciem. Mówiłem to jednak naprawdę poważnie.
Przejechał dłonią po swoich zmierzwionych włosach. Wciąż czuł jej zapach na sobie. Przez chwile miał nawet nadzieję, że rano obudzą się w Kanadzie, a nie w domu jego siostry. Tam mogliby tak spędzić cały dzień.
- Widząc twój uśmiech nabierałem jakiejkolwiek chęci do życia. Słysząc twój śmiech cieszyłem jak głupi. Jesteś ideałem, którego nie miałem prawa nigdy spotkać. Przez jakiś czas myślałem, że to będzie tylko chwila za nim świat znowu mi udowodni, że to się po prostu nie uda. Teraz w końcu zrozumiałem, że mam po co żyć.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

1 gru 2017, o 18:25

Długo milczała, słuchając słów Strikera. Jej dłoń błądziła gdzieś bezmyślnie po jego klatce piersiowej, a wzrok utkwiony miała w profilu mężczyzny. Uśmiech powoli znikał jednak z jej twarzy, bo wciąż trudno było mówić o tych wydarzeniach, mimo że od ich czasu zmieniło się tak wiele. Tym razem nie zaprotestowała, gdy mówił, że jest lepszym człowiekiem od niego, choć znał jej zdanie na ten temat. Na pewno wolałaby być zwyczajnym tłumaczem, którym była w wersji oficjalnej. Bez przeszłości, która ciążyła na jej ramionach. Bez śmierci mniej lub bardziej niewinnych ludzi na sumieniu. Gdyby spojrzał na nich teraz ktoś obcy, bez problemu przyjąłby do wiadomości to, czym zajmował się dotąd Charles, tylko i wyłącznie wnioskując to z jego wyglądu. W przypadku Sonii było zupełnie inaczej. Nie wydawała się na pierwszy rzut oka kimś, kto potrafiłby rzucić się we wściekłości na turiankę i poderżnąć jej gardło wyćwiczonym ruchem długiego omni-ostrza. Wyglądała młodo i niewinnie. Pewnie Burel popełnił ten sam błąd.
- Ze wszystkich obecnych tam ludzi tylko ciebie nie nienawidziłam - powiedziała cicho. Może żartowała, może była to prawda. Z jej tonu głosu tym razem ciężko było coś wywnioskować.
Słuchała dalej, nie wtrącając się więcej. Teraz jej uczucia względem niego były czymś zupełnie innym, niż nie-nienawiścią. Faktycznie, przez pierwsze dni śmiała się rzadko. Prawie wcale. Długo jej zajęło, by w jego towarzystwie zareagować na coś inaczej, niż krótkim, lekkim uśmiechem.
- Nie jestem - zaprotestowała słabo, choć szybko zdała sobie sprawę z tego, że brzmi to jak kokietowanie, więc urwała temat. Zamiast tego uniosła się znów na łokciu, by spojrzeć na mężczyznę z góry. Nad czymś intensywnie się zastanawiała, ale nie uznała za stosowne dzielić się swoimi myślami w tym momencie. Gdy skończył mówić, zapadła długa cisza, niezakłócana niczym poza ich równymi oddechami. Widział jej intensywne spojrzenie, kontury jej ciała owiniętego w pościel tylko do pasa, ale długo nie słyszał jej głosu.
W końcu oparła dłoń o jego klatkę piersiową i przysunęła się, żeby pocałować go jeszcze raz, wkładając w ten pocałunek całe swoje przekonanie. Chciała mu coś w ten sposób przekazać, ale nie wyjaśniła co takiego, zakładając pewnie, że zrozumie. Niektórych rzeczy nie dało się opisać słowami.
- Ja też się bałam, że to będzie tylko chwila - przyznała, odsuwając się tylko trochę. - Ale nie dlatego, że coś nie wyjdzie. Bałam się, że cię straciłam, tam na Omedze, kiedy turianka cię postrzeliła, zanim hangar spadł. Jak leciałam w dół, w głowie miałam tylko to, że dzięki bogu przeżyłeś. I obawiałam się, że będziesz na mnie zły. Nie chciałam umierać wiedząc, że jesteś na mnie zły.
Przeczesała palcami krótkie włosy z boku jego głowy. Była poważna, choć nie w ten niezadowolony sposób, co na początku.
- Nie dziękowałam ci jeszcze, że mnie stamtąd wyciągnąłeś. Zawdzięczam ci życie. I nie w ten metaforyczny sposób, ani nie dlatego, że zdecydowałeś mnie nie zabijać, tak jak ja postanowiłam nie zabijać ciebie. Poleciałeś po mnie. Dziękuję.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

1 gru 2017, o 18:56

Już zdążył się przyzwyczaić do tej specyficznej ciszy pomiędzy nimi, kiedy rozmawiali na poważniejsze tematy. Obydwoje byli bardzo ostrożni w dobieraniu słów, których używali. Było to bardzo wygodne dla nich. Mogliby pozbierać myśli za nim cokolwiek powiedzą. W tym przypadku zamiast słów poczuł kolejny raz dotyk jej ust. Właśnie w taki sposób bardzo często mówili sobie znacznie więcej. Uśmiechnął się szerzej kolejny raz czując jak dużo uczuć kobieta wkłada w ten jeden pocałunek. To wystarczyło. Nie musiała mówić nic więcej by Charles wszystko zrozumiał.
Słuchał jej słów tym razem wpatrzony znów w nią jak w najważniejszą rzecz w życiu. Była skarbem na który nie zasługiwał, a jednak była tutaj obok niego. Do tego to nie był pierwszy raz, kiedy to zrobili ale właśnie ten był najpoważniejszym krokiem w ich związku. Westchnął przypominając sobie ten moment z Omegi.
- Pewnie że po ciebie poleciałem. – Tym razem nie bał się już delikatnie palcami objąć jej policzek. Nawet ten z blizną. – Musiałem nastraszyć jakiegoś biednego Quarianina żeby mnie tam zabrał.
Parsknął śmiechem. Chociaż wtedy w ogóle nie było mu do śmiechu. Ten dzień na zawsze pozostanie w jego pamięci, jako ten w którym tak bardzo zjebał. To, że wszystko skończyło się dobrze było jakimś cudem. To, że Sonya nie skończyła na wózku lub z implanty, to że w ogóle żyje było niewiarygodnym szczęściem. Nie mógł tego teraz zepsuć. Szczególnie teraz, kiedy los postanowił dać mu taką szansę.
- Pamiętam, że jak stałem nad tą wyrwą to chciałem podnieść broń i wystrzelić jeden kolec prosto w moją głowę. – Westchnął głośno. – Uznałem jednak, że lepiej będzie najpierw cię odnaleźć. Pierwszy raz w życiu sam byłem tak blisko śmierci. To, że się nie wykrwawiłem wtedy to był jakiś cud.
Nie opowiadał jej jak to wyglądało z jego perspektywy wiedząc jak bardzo się wścieknie jak się o tym dowie. Gdyby jednak tak nie zaryzykował to wtedy na pewno Sonya by zginęła. Nie patrzył więc wtedy na siebie będąc w zbyt wielkim szoku. Lekarze zresztą mówili mu, że musi się oszczędzać aby jego organizm też mógł się zregenerować. Takich słów nie słyszał od dawna. Jeszcze nie zdarzyło mu się być tak blisko granicy ze śmiercią. Umarłby przez tak zwykłą rzecz jak utrata krwi.
Obrócił się na bok aby mieć widzieć ją lepiej. Szczególnie teraz, kiedy obydwoje pół-nadzy leżeli obok siebie. Lubił patrzeć na nią w takim stanie. Chyba, każdy mężczyzna lubił przyglądać się pięknym kobietom. Tyle, że teraz ta piękna kobieta była jego tak jak on jej.
- I nie musisz mi za nić dziękować. – Przysunął się do niej trochę bliżej. Jego ręką wylądowała na jej biodrze. Dokładnie tak samo jak na Islandii, tyle że tam raczej nie zareagowała zbyt dobrze na taki kontakt. – Zrobiłbym wszystko, żebyś była bezpieczna. To był mój obowiązek, żeby od razu ci się rzuci na ratunek. Szczególnie, że. – Westchnął. – Chyba powinienem przestać ciągle mówić ile dla mnie znaczysz, bo chyba zdążyłaś już to zauważyć.
Uśmiechnął się przysuwając jeszcze bliżej. Tym razem już ją obejmował. Znowu byli znacznie bliżej siebie. Na tyle blisko aby czuć dotyk jej klatki piersiowej.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

1 gru 2017, o 19:28

Nie zdenerwowała się. Domyślała się, że nie mógł być w najlepszym stanie, skoro później zatrzymali go w szpitalu na dłużej, razem z nią. Co prawda mógł wyjść wcześniej niż Wade, ale i tak go przetrzymali więcej czasu niż zwykle. Opuściła wzrok na miejsce, w którym widniała nowa blizna do kolekcji - ta, której powstania była świadkiem. Delikatnie przesunęła po niej palcami. Była już zagojona, w tych czasach wszystko zaleczali prawie na miejscu, tylko później trzeba było czasu, by tkanki wróciły do stanu pierwotnego, możliwie najbardziej naturalnego. Skoro ona już mogła funkcjonować normalnie, przebita metalowym prętem na wylot, on mógł już z pewnością.
- Możesz nie przestawać - uśmiechnęła się z powrotem, czując jak opiera dłoń na jej biodrze i przyciąga ją do siebie. Jej skóra z powrotem stała się chłodna, ale Wade nie narzekała, że marznie. Zresztą nie narzekała w tej chwili na nic. - Nie wiem, jestem mało spostrzegawcza.
Uniosła głowę nieco, by znów znaleźć jego usta. Długi, delikatny pocałunek był wszystkim, czego w tej chwili potrzebowała, razem z bliskością jego ciepłego ciała. Sonya była jednak już zbyt zmęczona i obolała, by pozwolić sobie na coś więcej. Po raz pierwszy od jej upadku cokolwiek się wydarzyło, a i tak musiała momentami czuć ból.
- Jesteś wszystkim, czego potrzebuję, Charlie - powiedziała cicho, szeptem, po czym opuściła głowę i wtuliła się w niego mocno. Nie była przyzwyczajona do wyznań i było to po niej widać, ale też nie obawiała się ich jak nie wiadomo czego. Tylko niektóre słowa ciężko przechodziły jej przez krtań, przyzwyczajoną do oficjalnego żargonu biurowego, albo niezobowiązujących rozmów z ludźmi, którzy Sonii nie obchodzili. A kiedy już nie kontynuowali swojej rozmowy, nie trzeba jej było wcale dużo czasu, by zasnąć.

Gdy Striker się obudził, po raz pierwszy chyba odkąd się znali okazało się, że Wade wstała wcześniej od niego. Łóżko było puste, stojący obok niego zegar elektroniczny wskazywał godzinę jedenastą dwadzieścia siedem. Zazwyczaj była to dla niej idealna godzina na rozpoczęcie dnia, wyglądało jednak na to, że dzisiaj coś obudziło ją wcześniej. Na jej miejscu w łóżku leżała złożona równo czarna piżama z wczoraj, w której ostatecznie nie było jej dane spać. Z zewnątrz wpadało ciepłe światło dnia, choć wszystko pokryte było śniegiem. Mieli w sumie szczęście, bywały lata, że próżno było czekać na śnieg w Londynie.
Kiedy w końcu doprowadził się do stanu używalności na tyle, by zejść na dół, jako pierwszą spotkał Emily. Siostra powitała go szerokim uśmiechem i uściskiem, tak jakby wcale nie widzieli się wczoraj, a dwa tygodnie temu. Niosła kawę w dłoni, choć nie wiedział dokąd się kierowała.
- Jak się spało? - spytała. - Łóżko nie za małe? I tak było robione na zamówienie. Czemu nie mogłam mieć siostry...? Zamiast tego mogłabym kupić coś normalnego. Daryl może mieć do ciebie pretensje, zwykle on tam nocował, teraz dostały mu się znacznie mniejsze luksusy.
Skinęła głową w stronę salonu. Tam była tylko kanapa, więc jeśli młodszy Striker musiał na niej spać, to będzie dziś pewnie tak samo obolały, jak Wade.
- Chcesz iść ze mną teraz, podpisać te dokumenty? Sonya chyba nie musi przy tym być. Znaczy, no chyba że jesteś głodny. To w sumie mogę poczekać aż coś zjesz. Ale też zajmie to chwilę, a chciałabym mieć z głowy.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

2 gru 2017, o 01:05

Jedyne co pamiętał za nim już całkowicie odpłynął było to, że przytulił ja mocniej i nakrył pościelą. Nie chciał żeby zmarzła. Potem jej cichy oraz równy oddech sprawił, że sam mógł usnąć. Wyrobił mu się dziwny nawyk w którym mógł usnąć jeśli pierwsza to ona pierwsza to zrobiła.

Poranek okazał się dla niego znacznie cięższy niż powinien. Przespał znacznie więcej czasu niż miał to w zwyczaju. Do tego Sonya już zdążyła zwinąć się z łóżka. Nie mógł się zwlec z łóżka. Chyba przespanie dłużej niż sześć godzin było dla niego jakimś naprawdę wielkim wyczynem, który sprawiał, że jego ciało działało na naprawdę niskich obrotach. Nie wspominając o tym, że oczy mu się kleiły strasznie. Dlatego też pierwsza rzecz jaką mógł zrobić by dojść do siebie było wzięcie prysznica. I to też zrobił.
Był on znacznie dłuższy niż zazwyczaj. Dopiero po dobrych piętnastu minutach stania pod strumieniem wody zaczął w końcu funkcjonować jak człowiek. Wtedy dopiero w pięć minut uwinął się z umyciem własnego ciała. Zawinął ręcznik w pasie wychodząc i przejrzał się w lustrze. Jego twarz wyglądała znacznie lepiej. Może dlatego, że w końcu zaczął się wysypiać i nie wyglądał jak chodzący trup.
W pokoju zebrał swoją piżamę z podłogi i rzucił ją na łóżko. Ubranie się też nie zajęło mu jakoś dużo czasu. Chyba pierwszy raz nie miał na sobie całkowicie czarnego ubioru. Może i spodnie to były dalej czarne bojówki ale bluzę miał w bordowy kolorze. Wyglądała na nową, pewnie jedna z tych które zdążył kupić jeszcze przed Islandią.
Powoli zszedł na dół przeciągając się. Musiał zapalić, zjeść śniadanie i zapalić. Dokładnie w takiej kolejności. Co najwyżej mógł jeszcze dodać zrobienie sobie herbaty przed pierwszym paleniem. Dopiero w połowie drogi zauważył swoją siostrę. Znowu czuł się jak w domu. Chociaż trudno mu było to dalej przyznać. Uścisnął swoją siostrę.
- W sam ram. Wiesz dobrze, że w moim rozmiarze trudno cokolwiek normalnego znaleźć. – Westchnął, nawet Daryl był od niego o 20 centymetrów niższy. Był jakimś mutantem jeśli chodzi o wzrost w tej rodzinie. – Niech nie marudzi, ja przez ostatnie parę miesięcy musiałem spać na za małym materacu. – Zaśmiał się.
Wszedł do kuchni. Przygotował sobie herbatę. Nawet nie musiał zbytnio szukać wszystkiego. W domu Emily wszystko było ułożone prawie tak samo jak w ich rodzinnym domu. Pewne nawyki nie znikały. Nawet on układając swoje rzeczy robił to tak jak wtedy gdy mieszkał z rodzicami.
- Ogarnę się troszkę i się za to weźmiemy. Nie ma pośpiechu i tak najwcześniej dasz to notariuszowi dopiero po świetach.
Zaciągnął się zapachem świeżo zaparzonej herbaty. Musiał przyznać, że jego siostra wiedziała co jest dobre. Już sam zapach naparu mówił, że jest to susz dobrej jakości.
- Pójdę zapalić i zaraz się widzimy.
Odpowiedział zabierając ze sobą kubek i ruszając do ogrodu zimowego. Przyzwyczaił się już do schodków z widokiem na ogród.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

2 gru 2017, o 02:03

Emily oparła się ramieniem o ścianę i z lekkim uśmiechem przesunęła spojrzeniem po sylwetce brata. Może widziała po nim coś, co próbował ukryć, a może po prostu próbowała właśnie to z niego wyczytać. Z drugiej strony, byli rodzeństwem, nie wypadało więc na takie temat dyskutować. Mogła sobie rozmawiać o tym z Sonyą, chociaż kto wie, czy już tego nie zrobiła. Całe szczęście, że nawet na intensywne wypytywanie Wade była zupełnie odporna.
- Niech nie marudzi - powtórzyła i parsknęła śmiechem. - To sam mu to powiedz.
Dokądkolwiek szła, zmieniła zdanie na widok brata i jednak wróciła z nim do kuchni. Popijając sporadycznie napar ze swojego kubka początkowo próbowała podpowiadać mu gdzie ma czego szukać, ale w końcu z tego zrezygnowała, widząc, że mężczyzna radzi sobie doskonale, jakby mieszkał tu od zawsze. Jej usta rozciągnęły się w uśmiechu.
- Tam jest jeszcze dużo różnych, jakbyś chciał. Całą szufladę herbat mam, druga od góry pod czajnikiem. Częstujcie się - skinęła głową, sama pijąc swoją kawę. Pytanie tylko którą. - Pewnie szukasz Sonii? Jest w pracowni Tada.
Znów mógł zapalić w spokoju, bo nikt go nie wyganiał ani nie miał do niego pretensji o to, co robi. Nikt też nie przyszedł tu, żeby mu w tej rozrywce towarzyszyć. Daryl palił, ale najwyraźniej ten moment nie był dla niego idealnym momentem na papierosa, zwłaszcza, że według tego, co powiedziała blondynka, nadal gnił na kanapie w salonie. Wokół panowała taka sama cisza, do jakiej z Cytadeli ani Montrealu nie był przyzwyczajony. Co jakiś czas było słychać gdzieś pojedynczy dźwięk startującego promu albo skycara, ale dobiegały one do niego z daleka. Jedynym dźwiękiem, którego nie było wczoraj, stało się czyjeś granie na pianinie, trochę koślawo, ale wyraźnie grający wiedział jaką melodię chcę uzyskać, bo poprawiał się co jakiś czas i zaczynał od nowa. Muzyka dobiegała z wnętrza domu, choć nie przez ogród zimowy, a z jednego z otwartych okien.
Gdy wrócił, Emily siedziała przy stole w jadalni z datapadami rozłożonymi przed sobą i na widok Charlesa skinęła zachęcająco głową. To pewnie były te dokumenty, które chciała, żeby podpisał.
- Chcesz coś zjeść? Sonya czekała z tym na ciebie. Mogę ją zawołać, chyba że ty chcesz po nią pójść. Pewnie jest głodna. Wstała pierwsza z nas wszystkich, jeszcze przed dziewiątą.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

3 gru 2017, o 14:47

Zimne powietrze otrzeźwiło go już do końca. Widok śniegu jak zawsze działał na niego relaksująco. Jednak musiał przymrużyć oczy. Nie spodziewał się, że może być tego dnia, aż tak słonecznie. Światło strasznie się odbijało od białego puchu, który pokrywał ogród. Odpalił papierosa i wziął łyk ciepłej herbaty.
Jeszcze nigdy nie miał takiego poranku jak ten. Tak bardzo zwykłego. Czuł się jakby naprawdę przyjechał odwiedzić rodzinę w święta. Jakby te ostatnie osiem lat się nigdy nie wydarzyły. Jedynym przypomnieniem były jego dłonie, które musiał oglądać. Jednak pierwszy raz czuł się po prostu szczęśliwy dlatego brał z tej krótkiej chwili spokoju jak najwięcej. Decyzja, którą wtedy podjął na Islandii nie była tak bardzo zła jak się spodziewał.
Do tego ten dźwięk grania na pianinie. Mimo że koślawo to brzmiało to naprawdę ładnie. Zastanawiał się kto tak gra. Nie podejrzewał, że może to być Sonya. Raczej Tad próbujący stworzyć kolejną ścieżkę dźwiękową do filmu czy coś w tym stylu. W końcu dogasił papierosa i dopił herbatę. Musiał, kiedyś wrócić do środka.
Podszedł znowu do Emily widząc ją w jadalni. Jednak zamiast zająć miejsce obok niej spojrzał na stertę datapadów. Jak widać czekała go niezła przeprawa z papierkową robotą. Wolał jej jednak póki co uniknąć. Szczególnie, że czekało go jeszcze spotkanie z nieznanym mu sponsorem.
- Skoczę po Sonye. Muszę przygotować jej jakieś śniadanie. Za bardzo ją rozpieszczam w kwestii jedzenia.

W głowie wciąż miał wizję spotkania ze sponsorem. Dlatego zaczął kontaktować się z tą Katią ugadując zbliżające się spotkanie. Najlepiej jeśli nastąpiłoby one jak najszybciej. Wolał mieć to z głowy. Zostało mu jeszcze poinformowanie Sonyi o tym wszystkim. Zwlekał jednak z tym wszystkim do momentu w którym już wrócili do Kanady.
Na spotkaniu też nie zamierzał być super miły. To była inwestycja. Jeśli zadania, które zostały mu powierzone będą zagrać jego rodzinie to po prostu będzie musiał zniknąć z ich życia. A przynajmniej nie odwiedzać. Nie wiedział też jak zareaguje Sonya. Jeśli jednak jego sponsor zamierzał mu zrobić drugi Rosenkov to prędzej poderżnie mu gardło przy wszystkich i wróci do pierdla niż się za to weźmie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dom rodzinny Strikerów

3 gru 2017, o 21:29

Wróć do „Londyn”