Niektórzy uznają Vancouver za stolicę Przymierza i nie pomylą się na tym polu zanadto. Siedzibę tutaj mają niemal wszystkie, ważne organy władzy, wraz z Radą Przymierza, a dodatkowo jest istotnym punktem dla rozwoju i szkoleniu przyszłych żołnierzy, ze względu na swoje wysoko rozwinięte placówki szkoleniowe.

Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

1 wrz 2012, o 17:59

Obrazek Biuro nie było specjalnych rozmiarów, choć do pomniejszych należeć nie mogło. Przeważały stonowane kolory, ale dominowała czerń i biel. Gabinet był połączeniem elegancji z minimalistycznymi potrzebami. Na samym środku stało całkiem masywne biurko, na którym można było uzbierać całkiem obszerną masę przedmiotów, od tych całkiem prozaicznych do tych całkiem niepotrzebnych. Oczywiście przy biurku stał typowy fotel biurowy, z drugiej zaś strony blatu stały dwa fotele dla gości. Obicia oczywiście skórzane w oprawie czerni. Na prawo - łatwo zauważalny monitor, który zakrywał większą część ściany, z lewej duże okno, przyozdobione żaluzją, zajmujące całą ścianę. Tuż przy oknie kanapa, stolik i fotel. Prócz tego typowe dla gabinetu regały, półki, szafki raczej lekkie, bardziej prowizoryczne i wizualnie dostosowane do pomieszczenia niż specjalnie masywne. Wszystko to jednak utrzymane w swoistym nieładzie typowym dla charakterystycznej osoby dyrektora O’Connely’ego. Podłoga utrzymana w białej barwie z lekkim dodatkiem czerni, zaś pod biurkiem oczywiście czarny dywan. Na blacie biurka prócz przedmiotów codziennego użytku, jak chociażby klawiatura czy monitor, stała lampa. Podobną, tyle że nieco większych rozmiarów można zauważyć w kącie tuż obok regału z starymi książkami. Zwisające z sufitu, wydające się nieco prymitywne, czarne lampiony mogły dopełniać całości. Po dłuższym przyjrzeniu się pomieszczeniu, można dojść do wniosku, że to nie koniec podróży ponieważ tuż przy potężnym monitorze można dostrzec schody prowadzące na podest ukryty za ścianą, na której znajdował się monitor. Jednak tam wstępu interesariusze niestety nie mają wobec czego trudno ustalić co kryje się za ścianą jednak można zgadywać, że jest to pomieszczenie na wypoczynek, co świetnie może oddawać naturę pracoholika.

Oczywiście, wejścia do biura pilnuje sekretarka, u której to należy zgłosić wizytę. Zajmuje miejsce przy owalnym biurku w pomieszczeniu, jakie mogłoby służyć za coś na wzór recepcji. Kobieta uparta, nienagannie ubrana i z wiecznym uśmiechem na twarzy wskazuje drogę do gabinetu i nie omieszka obrzucić interesantów spojrzeniem, często sugerującym, że i tak nic tu po nich.
ObrazekObrazek
Layla Morgan
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 8 sie 2012, o 20:56
Wiek: 28
Rasa: Człowiek
Zawód: Dziennikarka
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

5 wrz 2012, o 16:03

Sama nie wiedziała, co w ogóle sobie miała wyobrażać. Po prostu spakowała się i wyruszyła do miejsc, w których to narodziła się pierwotnie. Nie, nie w sensie dosłownym, lecz tym bardziej metaforycznym ujęciu. A teraz stała przed tym biurowcem, właściwie już nawet szła korytarzem stukając obcasami o posadzkę. Ciemne włosy oczywiście upięte, jakby to miało być dlań najważniejsze, póki co wciąż trzymały się w ryzach, a oczy lustrowały eleganckie wnętrze. No tak, ktoś taki jak on nie mógł pracować w mało komfortowych warunkach, pomyślała nieco sarkastycznie.
Jasny płaszczyk przewiązany w pasie kontrastował z ciemnymi spodniami opinającymi łydki i uda kobiety, a torebka na ramieniu rzucała się w oczy, jako że nie była małych rozmiarów. Cień zmęczenia błąkał się po bladej twarzy czego nawet skromny makijaż, na jaki sobie pozwoliła, nie potrafił zakryć. Nie wyglądała może jak milion dolarów, ale jak ostania klęska czy zmora również nie. W końcu jej oczom ukazała się postać kobieca znajdująca się za biurkiem, zapewne sekretarka, zgadywała w myślach Layla. Podeszła i położyła dłoń na blacie i spojrzeniem stanowczym rozpoczęła swoja grę. Zdawała sobie sprawę, że jako iż nie była umówiona mogła mieć pewne problemy aby wejść do środka.
- Witam. – zaczęła na wstępie i czekając tylko na przywitanie sekretarki, czy kim ona tam była, kontynuowała nie chcąc zbytnio dopuścić kobietę do słowa. Niech widzi, że i Layla ma wiele do powiedzenia i tak łatwo nie da się wyrzucić za drzwi bez tego, czego pragnie. Przed przybyciem tutaj zastanawiała się czy kłamać, że była umówiona, jednak stwierdziła, że nie ma sensu kiedy jest możliwość sprawdzenia wszystkiego. Wobec tego postawiła na dobitną szczerość wierząc, że to może przynieść oczekiwane skutki.
- Nie byłam umówiona z Dyrektorem O’Connely, jednakże sprawa jest pilna i nie zamierzam odejść odprawiona z kwitkiem. – właściwie to w pewnym sensie była umówiona…tak bardziej na słowo, ale wątpiła aby tą damulę coś takiego interesowało.
- Wątpię również aby i on był zadowolony gdyby Pani nawet się nie pofatygowała aby podejść i zapytać, czy jest możliwość mojego przyjęcia. – mówiła pewnym siebie głosem i cóż, stawiała wszystko na jedną kartę. Może i nie zabrzmiało to z jej strony zbyt grzecznie, ale jakoś nie specjalnie uśmiechało jej się czekanie kilka dni na czas w terminarzu mężczyzny.
- Jeżeli będzie chciała mnie Pani wyrzucić to najlepiej wezwać ochronę, bo sama stąd nie wyjdę. – dodała na koniec dobitnie. Teraz to wystarczyło czekać na reakcję sekretarki…byłaby zapomniała.
- Ach, zapomniałam…moje nazwisko Morgan. – uśmiechnęła się nieco, jeżeli można było ten grymas nazwać uśmiechem, no chyba że tym z tych przeznaczonych na formalne rozmowy.
ObrazekObrazek
Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

5 wrz 2012, o 16:35

Sekretarka była nieco zaskoczona wizytą kobiety, choć z drugiej strony nie raz miała do czynienia z nieprzyjemnymi osobami, bardzo natarczywymi interesantami. Liz, bo tak do niej mówiono, obdarzyła kobietę delikatnym uśmiechem, pełnym grzeczności i wyrozumiałości.
- Witam, w czym mogę pomóc? – zapytała a potem po prostu patrzyła, jak to nieznajoma przejmuje pałeczkę i mówi. Nie miała długich wypowiedzi, ale rzeczowe i co najważniejsze szczere, co zapunktowało pozytywnym skutkiem. Oczywiście, sekretarka miała wyraźne polecenie nie wpuszczania kogokolwiek ale cóż, byłoby karygodne gdyby nawet nie zapytała swego przełożonego i sama podjęła decyzję wyproszenia Pani Morgan z budynku.
- Pani Morgan, Pan O’Connely nie jest dzisiaj zbytnio osiągalny… - zaczęła spokojnie wciąż zastanawiając się nad tym, co powinna zrobić. Z tego co zdążyła wyłapać z wypowiedzi kobiety chodziło o coś ważnego i raczej dyrektor mógłby jej nie wybaczyć pominięcia kogoś niosącego interesujące wieści. Patrząc na to z innej perspektywy, każdy mógł mówić cokolwiek byle tylko dostać się do gabinetu dyrektora, a jej zadaniem było przesiewanie odpowiednich osób od tych, którzy byli nieproszonymi gośćmi.
- …postaram się jednak zobaczyć co da się zrobić. Proszę chwilkę zaczekać…- po tych słowach opuściła Laylę i ruszyła korytarzem by zatrzymać się przy drzwiach i wejść do środka.

Dyrektor O’Connely był nieco zajęty. Ze słuchawką w uchu spacerował po gabinecie skupiając co chwilę spojrzenie na dużym monitorze, gdzie pojawiały się różne wykresy, szacowania, analizy. Kiedy tylko zobaczył swoją podwładną przerwał rozmowę zwracając się do Liz.
- O co chodzi? Przecież mówiłem, aby mi nie przeszkadzać. – warknął niezadowolony z wizyty sekretarki. Ta nieco obruszona wzruszyła ramionami a następnie zwróciła się do Mathew.
- Dyrektorze, przyszła Pani Morgan i pragnie zamienić z Panem choć kilka słów. Oczywiście, jeżeli… - tu przerwał jej wypowiedź uniesieniem dłoni.
- Morgan? – zapytał jakby starał się przypomnieć to nazwisko, które od kilku dni wciąż tłukło się po jego głowie.
- Powiedziała, że będzie ją trzeba wyrzucić, jeżeli Pan jej nie przyjmie. – dodała skinąwszy głową na pytanie mężczyzny. Zaśmiał się dosyć głośno, co zarówno i dla Liz i dla jego rozmówcy po drugiej stronie słuchawki było kompletnym zaskoczeniem. To musiała być na pewno ona.
- Przepraszam, Roger. Dokończymy później. – rzucił wyciągając słuchawkę z ucha.
- Wprowadź Panią Morgan, chętnie dowiem się, co ma mi do powiedzenia.
Layla ponownie mogła ujrzeć sekretarkę, gdy ta gestem dłoni wskazała aby kierować się za nią, by w końcu zostać wprowadzoną do gabinetu dyrektora O’Connely’ego.
- Podać coś do picia? – zapytała tylko, a kiedy uzyskała odpowiedź, wyszła.
- Dzień dobry. – rzekł w końcu Matehw widząc Laylę. Pozwolił sobie nawet na delikatny uśmiech po czym wskazał dłonią aby spoczęła. Nim to jednak zrobiła szybko podszedł wyciągając dłoń po płaszcz.
- Pozwolisz…? – zapytał kulturalnie.
ObrazekObrazek
Layla Morgan
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 8 sie 2012, o 20:56
Wiek: 28
Rasa: Człowiek
Zawód: Dziennikarka
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

5 wrz 2012, o 16:59

Uśmiechnęła się widząc, że sekretarka gestem wskazała, aby za nią szła. Swoją drogą oczekiwanie na wezwanie było dla niej nieco nużące, choć szczerze mówiąc, obawiała się w pewnym stopniu odmowy przyjęcia przez dyrektora. Zresztą, kogo ona chce oszukać? I jemu i jej zależało na ich ponownym spotkaniu, oczywiście zapewne z różnych względów, o których niedługo będzie im dane porozmawiać. Miała przynajmniej taką nadzieję.
- Tak, proszę szklankę wody. – odparła na pytanie kobiety, a kiedy Liz zniknęła za drzwiami zwróciła się do Mathew.
- Dzień dobry…Tak. – odpowiedziała i na jedno i na drugie. Pozwoliła zabrać od siebie płaszcz, a potem zatopiła się w fotelu stojącym naprzeciw biurka. Przez chwilę milczała zastanawiając się czy to na niej spoczywa ten obowiązek nawiązania kontaktu, rozmowy, czegokolwiek.
- Zapewne przeszkadzam w ważnych sprawach. – zaczęła, choć trudno było z jej głosu wydobyć cień złośliwości czy dezaprobaty. Ot – pytała niezobowiązująco, byle tylko nie zaczynać od tego co ją najbardziej interesowało. Nie chciała wyjść na nazbyt mało cierpliwą. To nie byłoby w jej typie.
Mimochodem zerknęła na monitor znajdujący się na ścianie gdzie wyświetlone były przeróżne wykresy, a następnie przesunęła spojrzeniem po całym otoczeniu. Utrzymane w chłodnej tonacji i raczej z minimalistycznym podejściem, nawet każdy dodatek wydawał się być przemyślany i chyba wszystko co było w tym pomieszczeniu było potrzebne. Takie poukładane, nawet ten lekki nieporządek był jakby wyreżyserowany. Skrzywiła się na tę myśl, bowiem od razu widziała obrazek pedanta, albo…kontrolera, który lubił mieć wszystko wedle swoich wymogów.
- Niestety nie mogłabym sobie pozwolić na ustalanie wizyty i czekanie kolejnych kilku godzin, czy nawet dni. –nieco uprzejmości w głosie jej nie zaszkodzi, a sam rozmówca powinien być jej za to wdzięczny. Próżne nadzieje, zasyczała sobie w myślach zatrzymując w końcu ciemne oczy na jego sylwetce.
- Oczywiście, zapewne zdajesz sobie sprawę z faktu, że nie przybyłam tutaj w celach…towarzyskich. – w końcu musiała dotrzeć do punktu, w którym będzie trzeba poruszyć ten temat. Zresztą, nie było co zwlekać, skoro im szybciej wyłożą kawę na ławę, tym szybciej przejdą dalej.
ObrazekObrazek
Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

5 wrz 2012, o 23:20

Odwiesił płaszcz kobiety, następnie obszedł biurko i usiadł naprzeciw niej w swym fotelu. Przyglądał się jej dokładnie, by następnie ponownie się uśmiechnąć słysząc tym razem jej słowa.
- Twoja osoba jest zawsze mile widziana. – owszem, był nieco zajęty jednak nie było to nic specjalnie pilnego, a wiadomo każdy powód aby mu nie przeszkadzać był dobry, szczególnie że jego sekretarka nie była kobietą wtrącającą się w nieswoje sprawy i wiedziała kiedy ma wprowadzać interesantów, a kiedy nie. Dzisiaj się spisała informując go o przybyciu Layli.
Wyłączył ekran z wyświetlonymi danymi zdając sobie sprawę, że co jak co, ale mimo wszystko ta kobieta była dziennikarką i należało uważać na wszystko, nawet tak błahe wykresy. Oczywiście, wyłączył kiedy jej spojrzenie zaczęło oceniać wnętrze jego gabinetu.
- Liz powiedziała, że chciałaś zapierać się rękami i nogami, aby tylko do mnie przyjść. Schlebia mi taka wiadomość. – przerwał słysząc jak do gabinetu wchodzi sekretarka ze szklanką wody dla kobiety. Sam Mathew miał swoją filiżanką kawy wobec tego o nic nie prosił, zresztą miał swój barek. No, ale Liz musiała pełnić swoje obowiązki.
- Tak, niestety zdaję sobie sprawę z głównego celu przybycia i osobiście żałuję, że nie jest to pobudka czysto towarzyska, bowiem w takim wypadku mógłbym liczyć, że jednak wywarłem na Tobie jakiekolwiek wrażenie…? - urwał. Zapewne na za dużo sobie pozwalał, ale nim przejdą do części oficjalnej, dlaczego miałby nie poprowadzić rozmowy w bardziej lekkim tonie? Jeżeli nie spodoba się taka rozgrzewka kobiecie, to na pewno da mu znać i zmiecie go jednym spojrzeniem z powierzchni Ziemi.
- Zgaduję, że przemyślałaś wszystko i oczywiście przygotowałeś się na każdą ewentualność, nie biorąc jednak pod uwagi odrzucenia mojej propozycji. – szkoda, że nie potrafił czytać w jej myślach. Dowiedzieć się chociaż jedną maleńką część tego co chodzi po jej głowie…oddałby za to tak wiele.
- Jestem również ciekawy, czy odrobiłaś swoje zadanie domowe…bo ja swoje odrobiłem. – dodał na koniec nieco tajemniczo, aby ją nieco bardziej zainteresować. Miał nadzieję, że mu się to udało.
ObrazekObrazek
Layla Morgan
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 8 sie 2012, o 20:56
Wiek: 28
Rasa: Człowiek
Zawód: Dziennikarka
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

6 wrz 2012, o 12:56

- Owszem, opierałabym się wyproszeniu, co nie powinno nikogo dziwić, szczególnie Ciebie. Jestem uparta a to jest cecha godna mojego zawodu. – odpowiedziała nie komentując pierwszego zdania mężczyzny.
- Dziękuję. – zwróciła się do Liz, która postawiła przed nią szklankę wody i następnie opuściła gabinet. Dopiero teraz Layla zwróciła uwagę na monitor, na którym teraz widoczny był jedynie pulpit. Uśmiechnęła się, no tak należało przed nią ukrywać wszystko bardzo skrzętnie, bo mogłaby się dokopać do, Bóg wie czego. Pokręciła głową w niedowierzaniu.
- Dzisiaj chybam mam dzień szczerości. – zaczęła z uśmieszkiem zdobiącym jej jasną twarz. Zmęczenie powoli z niej spływało, w wygodnym fotelu mogła się zrelaksować a póki co, nawet rozmowa z Mathew nie była męcząca. Wobec tego założyła nogę na nogę nie musząc się przejmować czymkolwiek zważywszy, że dzisiaj założyła spodnie stawiając tym samym na niewymuszoną elegancję z nutą luzackiego podejścia. Nie było to formalne spotkanie w sprawie pracy, jedynie wspólna pogawędka omawiania pewnych szczegółów.
- Oczywiście, że wywarłeś wrażenie. Każda nowopoznana osoba wywiera jakieś wrażenie. – ostatnie słowa chyba wypowiedziała w akcie złośliwości. Szczególnie podkreśliła słowo „jakieś”. Nie zawsze potrafi powstrzymać się od delikatnego przytyku, taka już była.
- Dokładnie przeanalizowałam Twoją propozycję, a raczej poddałam gruntownym obserwacjom to, co mówiłeś. Fakt faktem, jest za mało wiadomości na ten temat, ale rozumiem, że obowiązuje tajemnica i dopiero za zgodą będę mogła posiąść gruntowną wiedzę na temat całej sprawy. Doskonale wiedziałeś, że prędzej czy później się tutaj pojawię i doskonale zdawałeś sobie sprawę z tego jakiej odpowiedzi Ci udzielę. – przerwała upijając łyk wody.
- Owszem, jestem zbytnio zaintrygowana aby odpuścić. – a może po prostu każda ciekawa sprawa, szczególnie ta mająca związek z konszachtami, była dla niej bardzo ciekawa?
- Zgadzam się, ale zastrzegam sobie prawo do postępowania po swojemu, jak również…do wykorzystania wiedzy w późniejszym okresie. – nie zamierzała rezygnować z korzyści.
- Co do zadania domowego, to sądzę, że jestem lepiej przygotowana od Ciebie. Zadanie nr 1) Pikantne szczegóły z życia Dorrela plus szczegółowe wiadomości na temat jego poczynań. Zadanie nr 2) Sylwetka niejakiego Mathew O’Connely’ego. Chyba nie sądzisz, że cokolwiek się przede mną ukryje? – teraz to ona mówiła z błyskiem w oku. Grę czas zacząć...
ObrazekObrazek
Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

6 wrz 2012, o 16:03

- Dzień szczerości? – uniósł w rozbawieniu brwi. Coraz bardziej podobała mu się ta ich wspólna wymiana zdań.
- Jakieś wrażenie…nie brzmi to zbyt pochlebnie ale doskonale rozumiem, że na tym cała rzecz polega. Popracuję nad tym i obiecuję, że w końcu zmienisz zdanie. – teraz skupił się na tym, co mówiła. Dobrze prawiła, kiedy wysuwała przypuszczenia o informacjach jakie mógł jej udzielić odnośnie całej sprawy. I oczywiście będzie obowiązywała ją poufność. Tylko się uśmiechnął na słowa kobiety odnoszące się do jej przybycia. Nie, miał zupełnie inne myśli. Uważał, że go totalnie zignoruje, że stwierdzi iż jest jakimś szemranym popaprańcem i nie zechce mu ani na jotę zaufać. Pomylił się i był pierwszy raz zadowolony z tej pomyłki. A, więc się zgadza. Uniósł do ust filiżankę, aby upić z niej łyk czarnej, gorzkiej kawy. Prawie się zakrztusił słysząc jak poruszyła temat wykorzystywania wiedzy na temat sprawy w późniejszym terminie…o co chodziło tym razem? Nie omieszkał zapytać.
- Nie rozumiem…w późniejszym okresie? Nie uważasz, że wtedy ta sprawa może być przedawniona? – nie było mu to w smak, choć oczywiście nie zamierzał jej tego bronić. Jej sprawa, a on nie mógł ingerować w jej życie, a szkoda.
- Nie przeczę. Miałaś trudniej. Dwa zadania, ja zaledwie jedno i dobrze wiesz, że było powiązane z Twoją osobą Nikito. – uśmiechnął się wyświetlając na monitorze kilkanaście jej artykułów jeszcze kiedy bawiła na Ziemi i tutaj wypruwała z siebie swoje najlepsze teksty, jakie z czasem przyniosły jej pewien rozgłos. Pozwolił jej nacieszyć się skrawkami zapisanych w artykułach wiadomości, lecz najważniejszy był pod nimi podpis „Nikita”.
- Nie trudno było znaleźć te artykuły, choć osobiście powiązać je z Tobą…nieco trudniej. Gdybym wiedział, że Ty to ta sama osoba co Nikita, od razu powiedziałbym Ci wszystko, co chciałaś wiedzieć. Swoją drogą miałaś bardzo burzliwą przeszłość w redakcji. – dodał na koniec odstawiając trzymaną dotąd filiżankę na spodek. Jego cała twarz triumfowała, mimo że nie wykopał nic co można było nagrodzić fanfarami, lecz dla kogoś kto nie ma w zwyczaju samemu zasięgać wiedzy było to całkiem interesującą nowością.
- Teraz Twoja kolej, a potem przejdziemy do tego, co Cię najbardziej interesuje. A na sam koniec zastanowimy się co dalej.
ObrazekObrazek
Layla Morgan
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 8 sie 2012, o 20:56
Wiek: 28
Rasa: Człowiek
Zawód: Dziennikarka
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

6 wrz 2012, o 17:53

- Powodzenia… - rzuciła wręcz szeptem, choć usta wygięte były w dosyć złośliwym uśmieszku sugerując, że długa przed nim droga, aby stać się w jej oczach kimś znacznie bardziej interesującym od „jakiegoś” wrażenia. Szybko jednak spłynął grymas z jej twarzy, kiedy ponownie wrócili do rozmowy, a raczej rozdzieranych fragmentów ich słów, jako że przeskakiwali z jednego tematu na drugi na żadnym nie grzejąc zbyt długo miejsca.
- Coś nie pasuje? – uniosła brwi pytająco, choć wciąż siedziała spokojnie. Szklanka wody już dawno zagościła na blacie biurka mężczyzny, a kobieta w najbliższej chwili nie zamierzała jej unosić do ust.
- Nie sądzisz chyba, że uczynię cokolwiek nie mając z tego zysku? – pokręciła z niedowierzaniem głową uśmiechając się przy tym litościwie.
- Wybacz, ale nie jestem Matką Miłosierdzia i uwierz, że nawet przedawnione informacje mogą być przydatne. Nie martw się, nie zrobię z tego artykułu. Mam wobec prawdopodobnie nabytej wiedzy całkiem inne przeznaczenie. – uśmiechnęła się jednak już nic więcej na ten temat nie mogła powiedzieć. I ponownie pozwoliła sobie na uśmieszek słysząc, że w końcu odsłonił jej pseudonim redaktora, co wcale nie powinno być chyba trudne.
- Schlebiasz mi. Rozumiem, że ufasz jedynie personą, które zdążyły sobie zasłużyć na czyjeś uznanie poprzez wykonywanie…poprzez osiąganie jakichkolwiek sukcesów? Muszę zapamiętać i odnotować to na Twoją niekorzyść. – ostatnie zdanie wyrzuciła z siebie w tonie jak najbardziej żartobliwym ponownie pozwalając wrócić na przyjemne tory rozmowy.
- Zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że nasz Pan D. ma bardzo interesujące życie. – najpewniej chodziło jej o Dorrela.
- Stateczność, pełne opanowanie. Powiedziałabym, że wiedzie całkiem normalne życie i na każdy z wywiadów odpowiadał ze stoickim spokojem. Nawet kiedy został wplątany w aferę hazardową. Nawet kiedy zarzucało mu się liczne romanse. Jednak kiedy ktokolwiek staje przed obliczem faktu dokonanego i rzuca mu się na stół pewne kompromitujące zdjęcia, czy nawet nagrania…wątpię, aby w takim wypadku mógł być opanowany. – uśmiechnęła się zadowolona z własnej wypowiedzi.
- Mniemam, że jednak rozumiesz, że na tym się zatrzymam i przejdę równie gładko do zadania nr 2. – teraz uniosła szklankę i postanowiła upić kilka maleńkich łyków wody. Swoją drogą mogła poprosić o kawę…albo o coś smaczniejszego. Woda, też coś. Odstawiła naczynie z powrotem na blat i teraz postanowiła opuścić zajmowane dotąd miejsce. Stanęła za fotelem kładąc na jego oparciu dłonie.
- Z Tobą było znacznie trudniej, ale tak jakoś bywa, że bogaci zazwyczaj mówią dużo i często łatwo wyłapać interesujące nas fakty. Przewertowałam wiele artykułów, notek na Twój temat i widzę, że sam nie byłeś święty. Narkotyki, handel nielegalną bronią. Cóż, teraz przynajmniej robisz coś legalnie. – zaśmiała się pod nosem przemierzając jego gabinet. Czy to nie było z jej strony zbyt…bezczelne? Zatrzymała się przy regale z książkami. O dziwo, coś co ją zaskoczyło.
- Nie zamierzam jednak Ciebie osądzać, zważając na to, że Ty mógłbyś robić to samo z moją osobą i w ten oto wspaniały sposób nigdy nie doszlibyśmy do konsensusu. Dam Ci jednak radę, zanim udzielisz jakiejś konferencji prasowej dobrze się zastanów co mówisz, albo zatrudnij kogoś od tej brudnej roboty. A teraz… - przesunęła spojrzeniem po tytułach na obwolucie książek i w końcu odwróciła się przodem do swego rozmówcy.
- Wspaniały zbiór książek. – rzekła nim przeszła do meritum sprawy.
- A, więc co łączy Ciebie, Pana D. i Twojego brata?
ObrazekObrazek
Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

6 wrz 2012, o 18:25

- Zastanawiam się, czy każdy nowopoznany osobnik ma pod górkę czy to tylko ja mam się czuć tak specjalnie wyróżnionym? – bynajmniej nie zniechęciła go tymi słowami, można by rzec, że odniosła odwrotny skutek do zamierzonego.
- Nie, wszystko w jak najlepszym porządku. – nie był aż takim idiotą czy naiwniakiem. Zdawał sobie sprawę, że Layla będzie chciała wynieść z tego jak najwięcej, jednak obawiał się, że może przez to narazić na szwank chociażby jego osobę, albo dobre imię brata, na co nie mógłby pozwolić. Z drugiej jednak strony doskonale wiedział z czym wiąże się zaplątanie we własne sprawy kogoś pokroju Panny Morgan. Nie dość, że była dziennikarką i pisarką, to jeszcze miała zbyt wielkie predyspozycje do wkładania nosa w nieswoje sprawy, co zdążył zaobserwować po jej wypowiedziach, czy artykułach jakie przeczytał przez ostatnie dni, byle tylko jak najwięcej dowiedzieć się na jej temat. Fakt – nic z jej życia nie było mu znane, jedynie to o czym pisała. A pisała o draniach, o zbrodniach, wywiady z gwiazdkami…o niej zaś zero.
- Jestem zaintrygowany. – pozwolił sobie na swój mały komentarz względem tego w jaki sposób użyje nabytych informacji, jednak nie zamierzał dopytywać. Tak czy siak zbyłaby go jakimś ogólnikiem, a to tylko rozbudzało apetyt.
Roześmiał się.
- Dostałem minus? – niebywałe, nawet jego własna matka nie potrafiła go strofować, a tu masz, ktoś całkiem obcy, ba! – kobieta – sugerowała mu, że źle postępuje. Oczywiście ton jej słów był humorystyczny, co jednak nie oznaczało, że nie wyczuł jej intencji. A tak przynajmniej mu się zdawało.
Rozsiadł się wygodniej w fotelu i dokładnie przyswajał to, co miała do powiedzenia Layla na temat swojego zadania domowego. Wiedział, że odrobi bezbłędnie. Zdążył zauważyć, że podczas ich rozmowy, czy to wtedy w tamtym barze, czy teraz – wykazuje się wielką ambicją wobec wszystkiego co chce zrobić. Temat Dorrela nie był mu obcy, więc bardziej czekał na to, co wynalazła na jego własny temat.
- Mogłem się domyślić, że wyciągniesz narkotyki i broń na światło dzienne. Jednak gdybyś dokładniej poczytała, to odbiłem wszystkie…domniemania, właściwie fałszywe domniemana, i wszystko ucichło. – rada na temat zatrudnienia kogoś do jego osobistego wizerunku okazało się teraz strzałem w dziesiątkę. Uśmiechnął się tylko na tę myśl, lecz nie komentował. Oczywiście, jego uwadze nie uszło to, że kobieta opuściła miejsce przy stole i ruszyła do regału z książkami.
- Prawda…? – odniósł się do książek. Nie tylko ona podziwiała tę kolekcję.
- Mnie z Dorrelem nie łączy nic. Z tego co zatrudniony detektyw zdołał ustalić, to że Brandon stał pomiędzy Dorrelem a kimś jeszcze. O tego kogoś chodzi mi najbardziej. Właściwie ważny jest dla mnie również powód, a niestety musiałem zrezygnować z detektywa z pobudek czysto zawodowych. – liczył na to, że nie będzie naciskała o rozbudowanie tej wypowiedzi.
- Cóż…Bran nie był święty i o tym wszyscy doskonale wiedzą. Wszelkiego rodzaju używki, destrukcyjne zachowanie, pchanie się w kłopoty. Nie wątpię, że był zamieszany w coś większego i konsekwencją tego była śmierć, jednak nie zamierzam ot tak pozwolić, aby wszystko wróciło na dawne tory zważywszy na to, że to wszystko jest bagatelizowane.
ObrazekObrazek
Layla Morgan
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 8 sie 2012, o 20:56
Wiek: 28
Rasa: Człowiek
Zawód: Dziennikarka
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

6 wrz 2012, o 20:18

- Jeżeli uważasz, że jest to wyróżnienie, to proszę bardzo ciesz się tym przywilejem, bo niestety na tym zakończy się moja dobra natura. – nieco zgryźliwie pozwoliła sobie na odpowiedź. Była profesjonalistką i nie zamierzała dać się sprowokować przez kogokolwiek, a szczególnie przez tego cwanego biznesmena. Przestała już podziwiać jego książki i ruszyła z powrotem w kierunku biurka, jednak nie dotarła tam, bowiem jej uwagę przykuło duże okno sięgające aż do samej ziemi jednak przykryte żaluzjami. Póki co przystanęła przy fotelu na którym jakiś czas temu siedziała i wbiła spojrzenie w twarz swego rozmówcy.
- Nie interesują mnie Twoje pobudki jakimi kierowałeś się w przeszłości, bo chyba nie to jest dla nas najważniejsze. Nie omawiamy żadnej kandydatury politycznej, wobec czego Twoje grzeszki są bezpieczne i specjalnie nie będą przeszkadzały podczas naszej współpracy. Przeszłość pozostawmy za nami, aby nie rzucała się cieniem na to, co zamierzamy robić. Ja to potrafię, a Ty? – rzuciła, stukając o opinającą fotel skórę, palcami jakby grała sobie własną symfonię.
- Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to najczęściej chodzi o pieniądze. Zresztą to one są największym wyznacznikiem problemów ludzkiej populacji. Kiedy ich nie ma jest źle, kiedy są – też jest źle. Niektórym ciężko dogodzić, a jak jest z Tobą? – uniosła brew, by następnie wygiąć usta w uśmiechu jaki miał przykryć jej zbyt szybko wypowiedziane słowa, jakie nie zostały uformowane poprawnie językowo.
- Chodzi mi o pieniądze w Twoim życiu. – poprawiła się podchodząc w końcu do okna. Wsunęła palce między jedną a drugą listwę by zerknąć jaki krajobraz maluje się za szybą. Stała tak przez chwilę w milczeniu, jakby w myślach ważyła kolejne słowa.
- Dorrel nie jest święty, ale sądzę, że to jedynie pionek. Ktoś kto nie ma większego znaczenia, tak samo jak Twój brat…okazał się mało przydatny, więc skończyli z nim. Jestem bezwzględna w swoich osądach? Wyproś mnie za drzwi, ale czasami prawda jest bolesna i niestety należy również i ją brać pod uwagę. – zapędziła się zbytnio do przodu? Niepotrzebnie wyraziła swoje zdanie na tak delikatny temat? Popełniła foux pas? Być może, co nie oznaczało, że należało zmierzyć się z rzeczywistością i wziąć każdą możliwość pod uwagę.
ObrazekObrazek
Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

6 wrz 2012, o 21:14

- Zgryźliwa, jak zawsze. – burknął pod nosem nie przejmując się tym, czy Layla usłyszy jego słowa czy też nie. Cały czas ją obserwował. To w jaki sposób obserwowała jego książki, jak ruszyła z powrotem w jego kierunku by przystanąć przy fotelu i wystukiwać niecierpliwie palcami jakieś ledwo słyszalne dźwięki.
- Jak dla mnie przeszłość może nie istnieć, szczególnie kiedy wymaga tego ode mnie ktoś taki jak Ty. – posłał jej uśmiech, choć dokładnie przyglądał się jej reakcji, zastanawiając się czy aby nie przeciągał struny.
- Też nad tym myślałem. Pieniądze są permanentną częścią wszelkich konszachtów jak i sprawek półświatka. Nie uważam jednak, że był to główny powód całego zajścia. – uśmiechnął się, ale nie mogła widzieć tego uśmiechu, jako że wpatrywała się w widok za oknem. Czy jemu ciężko dogodzić? Nie zamierzał rozpatrywać tego tylko w kontekście materialnym, jako że zainteresowało go to również w odejściu na inne płaszczyzny, te całkiem przyjemne.
- Nie, dla mnie wszystko jest albo białe albo czarne. Jeżeli chodzi o pieniądze, rzecz jasna. – dodał specjalnie, aby wiedziała, że najlepsze jest pierwsze skojarzenie. Cisza zalegająca pomieszczenie pomiędzy wypowiedziami Layli sprawiła, że chciał również opuścić fotel, a jedynie przekręcił się tak aby móc na nią spoglądać. Stała do niego bokiem, choć jej twarz całkowicie odwrócona w kierunku okna była dla niego teraz mało dosięgalna spojrzeniem. Czekał aż coś powie, zastanawiając się co też przyszło jej do głowy. Oczywiście parę chwil później już wiedział. Rzuciła swe myśli na głęboką wodę, a jego szczęka mimowolnie się zacisnęła mocniej. Musiał przetrawić informacje jakie właśnie usłyszał. Teraz to on milczał. Nie życzył sobie takich ostrych opinii, bo nie po to ją tutaj ściągnął, ale z drugiej strony wiedział, że ktoś taki jak ona mógł mieć niewyparzony język, co jednak nie usprawiedliwiało jej mocno przesadzonego zdania. I również opuścił swoje miejsce za biurkiem podchodząc do niej, tak aby stanąć nieco za nią.
- Niczego tak bardzo nie pragnę jak… - urwał zdając sobie sprawę, że najchętniej zburzyłby te jej elegancko spięte włosy. Jednak powstrzymał się od wyciągnięcia palców w jej kierunku wiedząc, że przypłaciłby to nie tylko policzkiem, ale również jej szybkim wyjściem z gabinetu.
- …tego, abyś wyszła, albo zaprzestała takich wypowiedzi. Jednak wiem, że masz rację i ktoś musiał to powiedzieć na głos. Sam niemiałbym śmiałości… to w końcu był mój brat. Teraz jednak musimy skupić się na spotkaniu z Dorrelem i dowiedzeniem się jak najwięcej. Oczywiście, zgaduję że również i do tego jesteś przygotowana?
ObrazekObrazek
Layla Morgan
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 8 sie 2012, o 20:56
Wiek: 28
Rasa: Człowiek
Zawód: Dziennikarka
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

8 wrz 2012, o 15:40

- Pozwól, że nie skomentuję Twoich prób przypodobania się mojej skromnej osobie. – zapewne odnosiła się do jego pierwszych wypowiedzi, aby wiedział, że dla Layli liczyło się doprowadzenie sprawy do końca, a tym samym jej definitywne zamknięcie. A opinia, że jest zgryźliwa ani na jotę jej nie zabolała, wręcz przeciwnie – pokazała, że wciąż nie wyszła z wprawy bycia złośliwą. Choć nie sądziła, aby jej wypowiedź była jakkolwiek urażająca.
Niesamowita cisza, kiedy skończyła mówić stała się bardzo uciążliwa. Drgała w jej uszach i ten bezdźwięk, ta przeraźliwa afonia, były naprawdę okropne. Wciąż wpatrywała się w okno, a raczej malujący się za nim widok oczekują reakcji mężczyzny, choć dla niej w tej chwili ważniejsze były słowa jakie skieruje do niej. To, czy zacisnął pięści, czy nawet walnie dłońmi o blat biurka nie miało znaczenia. Każdy bowiem w inny sposób okazywał swoją złość, a ona na pewno ją wywołała swoją dosyć mocno szczerą wypowiedzią.
Usłyszała jak skrzypnął jego fotel kiedy ten opuścił swoje miejsce. Opuścił swoje stanowisko, które do tej pory tak mocno bronił i sądziła, że całą rozmowę będzie przy nim obstawał, najwidoczniej postanowił inaczej, albo ona się myliła. Stanął tuż za nią, nie musiał nawet nic mówić, ponieważ poczuła za sobą jego bijące serce. Przestała bawić się w podglądanie krajobrazu i pozostawiła żaluzje w spokoju słuchając tego, co miał do powiedzenia mężczyzna.
- Mogę wyjść, jednak nigdy nie zaprzestanę wypowiadać własnego zdania. – odpowiedziała w końcu.
- Mylisz się, nie zawsze jestem przygotowana, a przynajmniej nie do wszystkiego. Oczywiście, spotkanie z Panem D. nie powinno być trudne jako, że znam kogoś kto mógłby nam pomóc. Interesuje mnie raczej to, co będzie się działo dalej. Pójdziemy do niego i…? Wyskoczymy jak para nastolatków szukających wyzwań? To nie działa w ten sposób. – pokręciła głową i dopiero teraz zmusiła się aby odwrócić się do niego twarzą. Uniosła nieco głowę spoglądając w twarz rozmówcy a potem z szerokim uśmiechem oznajmiła ni stąd ni zowąd.
- Całkiem interesujące biuro. – odsunęła się od niego po tych słowach wskazując schodki wiodące za ścianę na której wisiał duży monitor.
- A tam skrywasz skarby? – zmiana tematu na chwilę dobrze im zrobi.
ObrazekObrazek
Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

8 wrz 2012, o 16:48

- Wiem, że to nie działa w ten sposób, ale musisz zrozumieć, że czekanie nie dla każdego jest takie proste. Cierpliwość, opanowanie - to nie dla mnie. – uśmiechnął się. Porównanie ich do pary nastolatków było zabawne, ale widocznie oddawało w ten sposób jego pośpiech, czy działanie po omacku, czego on nie zamierzał się dopuszczać. Póki będzie go pilnowała nie powinni zrobić niczego głupiego w sprawie Dorrela.
Był niepocieszony kiedy Layla odsunęła się od niego, ale czego on właściwie oczekiwał? Spotkali się tutaj w konkretnym celu, którym w tym wypadku była ich współpraca. Oczywiście, nie zamierzał odpuszczać ot tak, nie byłby sobą gdyby odpuścił. A teraz wiedział, że zrobi wszystko, aby ta kobieta szybko na Cytadelę nie wróciła.
- Postaram się jednak dostosować o ile szybko się uporamy w dopracowywaniu szczegółów by w końcu ruszyć do przodu i po prostu porozmawiać z tym Dorrelem. – ponownie się uśmiechnął. Niezobowiązujący komplement jego gabinetu nie był powiedziany tak zwyczajnie, domyślał się, że kobiecie chodziło o zmianę tematu, na co postanowił na chwilę przystać.
- Mówisz szczerze, czy tylko tak? – zapyta krzyżując ramiona.
- To? – zapytał widząc jak wskazała tajemnicze wejście. Pokręcił głową.
- Skarby? Chyba nie odważyłbym się czegoś tutaj pozostawić, a przynajmniej czegoś co jest bardzo cenne. To tylko biuro, dobrze strzeżone, ale wciąż biuro. Ty, zapewne też w swoim nie zostawiałaś żadnych dokumentów, które mogłyby nabruździć w Twoim życiorysie, a co dopiero skarby. – zażartował na sam koniec wciąż stojąc pod oknem.
ObrazekObrazek
Layla Morgan
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 8 sie 2012, o 20:56
Wiek: 28
Rasa: Człowiek
Zawód: Dziennikarka
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

8 wrz 2012, o 17:36

- Nie chcę Cię niczego uczyć, ani tym bardziej zmieniać Twojego charakteru czy zachowania, co jednak nie oznacza, że będę respektowała uczynki przynoszące więcej szkód niż pożytku naszej…właściwie to nawet Twojej sprawie. – mówiąc to obdarzała rozmówcę spojrzeniem ciemnych oczu, by w końcu zaprzestać tego i zwrócić się w kierunku obiektu jej zainteresowania.
- Szczerze. Można znaleźć tu przedmioty bardzo interesujące, o finezyjnych liniach i kształtach. Dobre usytuowanie gabinetu, a także profesjonalne wyposażenie i właśnie tajemnicze schodki prowadzące…? – uniosła brwi w zapytaniu odwracając w jego kierunku głowę.
- Nie, nie mam w zwyczaju pozostawiać czegokolwiek w zasięgu oczu kogokolwiek. I nie ma tu nic do rzeczy brak zaufania wobec innych nieproszonych gości. To raczej zasada przetrwania w moim zawodzie. Jeżeli pozostawiłabym dane do jakiegoś artykułu na widoku, to kolejnego dnia mój niby artykuł jest dziełem kogoś całkiem obcego. W Twoim przypadku chyba nie ma takiej niepewności. – rozłożyła swoją myśl nieco dokładniej, choć nie zaczepiła się o bardziej dosadne szczegóły. Głębsze pobudki takiego zachowania nie powinny być mu znane. Ich zawody były dla nich świętością. Ona nie wypytywała Mathew o jego sprawy zawodowe, o to czym się dokładniej zajmuje i tego samego oczekiwała od niego. Pozostanie na stopie znajomości zawodowej, czyli tej formalnej było jak najbardziej na miejscu. Ewentualnie mogła zezwolić na kontakty nieco bardziej swobodne, byle tylko nie przekraczać odpowiedniej granicy. Sądziła, że Dyrektor jest na tyle inteligentny, że odkryje jej zamysł i ona sama nie będzie zmuszona zrzucać go na Ziemię.
- Coraz bardziej intryguje mnie to, co się tam znajduje. Sala tortur z niebezpiecznym sprzętem, jaki praktykowany jest na Twoich największych wrogach? Czy może pomieszczenie archiwalne…w co raczej nie mogłabym uwierzyć. Nie w Twoim przypadku. – widać była lekko rozbawiona całą tą rozmową na temat skrytego pomieszczenia. A może nie samą rozmową, a wyobrażeniami co też tam mogło się kryć.
- Nie wyglądasz mi na kogoś, kto składuje cokolwiek po zakamarkach. Wystrój wnętrza jest przemyślany, tak mi się zdaje, więc również to drugie pomieszczenie musi być wykonane z zamysłem. – nie zamierzała tam wchodzić, nawet jeżeli Mathew postanowi milczeć na temat tajemniczego wnętrza. Co nie oznacza, że była nieco ciekawa dokładniejszego przeznaczenia omawianego cały czas pomieszczenia.
ObrazekObrazek
Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

8 wrz 2012, o 23:22

- Niepewności nie ma, co jednak nie wyklucza ryzyka niosącego za sobą masę szkód, problemów. Po co kusić los, kiedy można mieć na coś wpływ? Osobiście wolę trzymać rękę na pulsie wiedząc, że wszystko działa tak, jak tego wymagam. – w pewien sposób pozwalał sobie na wypowiedzi obrazujące nieco jego charakter, zachowanie. Nie starał się kryć za zasłoną dymną tylko dlatego, że ta kobieta była aż nazbyt zaciekawiona każdym detalem. Nie starał się i nawet nie zamierzał wiedząc, że w tej grze może osiągnąć więcej jeżeli tylko uchyli nieco rąbka tajemnicy i zainteresuje ją swoją osobą.
Zaintrygowany oderwał się w końcu od swego miejsca obserwatora i ruszył ku jej filigranowej postaci. Kiedy zapytała, czy skrywa tam salę tortur wiedział, że żartowała, że pozwalała aby to wyobraźnia podsuwała jej tak niesamowite obrazy, ale to go bardzo…interesowało. I najpewniej pobudzało wyobraźnię. Stanął tuż obok niej. Był wyższy dlatego nie stykali się ramionami. Przez chwilę tak samo jak Layla patrzył w schodki. Przyglądał się, oceniał i zastanawiał czy jej żartobliwe przypuszczenia mogłyby być rzeczywistością.
- Tak, nie lubię składować niepotrzebnych rzeczy, a jak już zdążyłaś pojąć wszelkie stare informacje nie powinny być tutaj przetrzymywane. A przynajmniej nie na widoku. Co do Twojego odkrywczego pomysłu… - przeczesał włosy dłonią, zaś usta wygięły się w łuk, na wzór uśmiechu.
- Gdyby była tu sala tortur, uwierz mi, wykorzystałbym ją do zupełnie innych celów i innych praktyk. Widzisz…czyjeś spojrzenie na pewne sprawy, czy nawet tak irracjonalne pomysły sprawiają, że człowiek zaczyna się zastanawiać czy aby to właśnie nie jest coś co powinno się robić czy posiadać? Może to pomieszczenie powinno mieć tak perwersyjne przesłanie, a póki co muszę Cię rozczarować. To pomieszczenie to tylko zwykły azyl kiedy mam zbyt dużo pracy. Nie zawsze jest chęć wracania do własnego domu, czasami lepiej pozostać w miejscu w którym czujemy się jak u siebie. Stąd mój pomysł na wykorzystanie każdego cala gabinetu w sposób jak najbardziej racjonalny. Ale zastanowię się nad Twoją propozycją. – puścił jej oko odsuwając się od rozmówczyni. Ponownie wrócił do biurka zbierając po drodze swe myśli. Kiedy stał zbyt długi czas tak blisko niej, jego umysł nieco wariował. A może on był już szalony? Nad tym zastanowi się później...
- Powiedz mi, masz jakieś konkretne plany co do możliwości przeprowadzenia rozmowy z naszym obiektem? Tylko nie mów, że zalecasz mi czas… - zasiadł przy biurku złączając ze sobą czubki palców dłoni, dociskając palce wskazujące do ust.
ObrazekObrazek
Layla Morgan
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 8 sie 2012, o 20:56
Wiek: 28
Rasa: Człowiek
Zawód: Dziennikarka
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

8 wrz 2012, o 23:53

- Kontroler? – wypaliła co jej ślina na język przyniosła, trochę tak bez zastanowienia, jako że ugryzła się w język. Szkoda tylko, że nieco za późno. Westchnęła zastanawiając się, czy powinna teraz taktownie przeprosić i nie oczekiwać odpowiedzi, czy może pozostawić to pytanie wiszące w powietrzu i w zależności od jego nastroju otrzymać jakąś informacje na ten temat, czy też nie.
A, więc zostawał w pracy i tu też spał, czasami mieszkał. W pewnym sensie rozumiała takie podejście, sama nieraz miała podobnie, tylko ona swoją pracę przynosiła do domu i spała razem z nią. To staje się męczące i niszczy wszystko, co stoi na drodze. Destrukcyjnie. I to też odczuła na własne skórze. W życiu zawsze jest coś za coś. A przynajmniej najczęściej tak jest.
- Przesłanie albo perwersyjne, albo brutalne. Mnie chodziło o to drugie, to Twój szalony umysł wskazał ten pierwszy. Pomiędzy perwersją a brutalnością jest cienka granica, tak samo jak pomiędzy wieloma innymi sprawami. Ekshibicjonizm i prawda. – uśmiechnęła się.
- Jeżeli postanowisz wprowadzić mój pomysł w swoje życie, daj znać. Z chęcią urządzę sobie tam salę przesłuchań dla naprawdę opornych…jeżeli zaś pójdziesz w kierunku tobie bliższym…też daj znać. Nie skorzystam, ale będę wiedziała dokąd podążasz po pracy. – roześmiała się perliście i podobnie jak on po dłuższej chwili przyglądania się wejściu do pomieszczenia odwróciła się na pięcie i powróciła do biurka, gdzie mieli dokończyć rozmowę.
- Zastanawiałam się nad tym. Gdybyś miał taką specjalną salę moglibyśmy ją wykorzystać, a tak jesteśmy zdani tylko na własne umiejętności. – założyła nogę na nogę wygodniej rozsiadając się w fotelu.
- Tak na serio, to uważam, że całkiem zwyczajne spotkanie. Wiesz, pod pozorem rozmowy dla gazety, całkiem luźne pytania by w końcu zaatakować wyciągniętą kartą z rękawa. On może mieć asa, ale to my mamy jokera. – uśmiechnęła się, lecz w tym grymasie nie było nic ze szczerego uśmiechu. W tym wygięciu ust kryła się pewność siebie i nieco zajadliwości. Widać było, że dokładnie myślała nad przeprowadzeniem tej rozmowy. Być może już w swoim umyśle dopieściła najmniejsze szczegóły i teraz potrzebowała tylko uzgodnić to z Mathew.
- Spotkanie załatwi nam, mój dawny znajomy. Siedzi w tym świecie od dłuższego czasu i Dorrel nie będzie mógł nawet odmówić. Mam tylko inne pytanie, co zrobisz z wiedzą? Co zrobisz kiedy on poda to jedno magiczne nazwisko? – musiała zapytać. Nie chodziło o to, że mogła mieć go na sumieniu. Mimo wszystko uważała, że O’Connely miał głowę na karku i nie postąpi jak jakiś cholerny idiota, jednak kto tam go wie?
ObrazekObrazek
Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

11 wrz 2012, o 19:30

Wyłapał to pytanie a raczej jego ton i szybkie umilknięcie kobiety. Może nie chciała go pytać o to wprost, ale zapewne chciała wiedzieć wszystko. Była nazbyt ciekawska i zastanawiał się, czy miała przez to jakiekolwiek problemy.
- Nie można kontrolować wszystkiego. Nawet nie chciałbym całkowicie podporządkować swojego życia ciągłej gonitwie za ideałem jaki nie istnieje. Kontroluję jedynie to, co można poddawać podporządkowaniu, jak chociażby sprawy zawodowe. Na innych płaszczyznach, nie warto tego robić. To zabija spontaniczność i dynamikę, a tego bym nie chciał. – pozwolił sobie na dłuższą wypowiedź, która mogła sprostować postrzeganie jego osoby przez Laylę. Nie miał pojęcia dlaczego, ale z jednej strony sądził, że darzyła go choć nikłą sympatią, to znowu dawała mu znak, że to tylko formalność. Była zbyt złożona, żeby rozpracować ją tak od razu. A on? Czy zbytnio nie pozwalał sobie na chwile szczerości względem niej?
- Właśnie odkryłaś moją mroczną twarz skrywaną przez tyle lat pod tym zawadiackim uśmiechem. – mrugnął do niej rozbawiony całą tą dyskusją. Przechodzili z jednego tematu do drugiego i każdy był diametralnie różny od poprzedniego.
- Oczywiście, jeżeli Ci na tym tak bardzo zależy poinformuję Cię co o wszystkim co się u mnie dzieje. – ponownie poczuł się zrelaksowany i nazbyt pewny siebie. Czasami po prostu zapominał z kim rozmawiał. Było w niej coś takiego z damy, co go bardzo intrygowało. Taki chłód i dystans bywał czasami naprawdę bardzo zwodniczy i wbrew pozorom gorący.
- Rzadko się śmiejesz. – stwierdził nim przeszedł do sprawy jaka ich tu razem przywiodła.
- Też się nad tym zastanawiałem. Takie spotkanie może dać mu poczucie bezpieczeństwa, a nawet swobody i wtedy, jak to ujęłaś, wyciągniemy jokera. Widzę, że sobie wszystko poukładałaś i nawet nie jestem Ci zbytnio potrzebny. – sądził, że wszystko będzie zbyt zastałe, że wszystko właściwie spadnie na niego, a tu był bardzo przyjemnie zaskoczony. Ogólny zarys kobieta miała już przygotowany, wystarczyło ustalić szczegóły i po prostu działać. Szczerze mówiąc, wolałby aby wszystko trwało znacznie dłużej dzięki czemu mógłby korzystać z przebywania w jej towarzystwie.
- Twój dawny znajomy? – uniósł brwi pytająco wlepiając w nią swoje spojrzenie. Nie wiedzieć czemu w głowie zaczął rozpatrywać jej dawną znajomość na bardzo wiele aspektów, choć wiedział, że to jest z jego strony absurdalne. Jej ostatnie pytanie zaskoczyły go. I to bardzo. Spoglądał na nią nie mając pojęcia, co teraz powinien powiedzieć.
- Wykorzystam je jak najlepiej. Chyba nie sądzisz, że zapiszę sobie w głowie i będę żył do końca swego żywota z myślą, że gdzieś tam chodzi morderca mojego brata…będę chciał dobić się do całej tej siatki i to wszystko. Liczę, że mi w tym pomożesz. – odpowiedział przypatrując się kobiecie dokładnie. Właściwie to sprawa mogłaby ciągnąć się wiekami, byle tylko zatrzymać ją na dłużej.
ObrazekObrazek
Layla Morgan
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 8 sie 2012, o 20:56
Wiek: 28
Rasa: Człowiek
Zawód: Dziennikarka
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

15 wrz 2012, o 18:53

Kłopoty to jej specjalność mimo, że były one nie zaplanowane. W pewnym sensie była zadowolona, że mężczyzna odpowiada na jej pytania wnikliwie, że od czasu do czasu pozwala sobie na dłuższe wypowiedzi, bowiem dzięki temu mogła go nieco bliżej poznać. Nie, nie w zamyśle matrymonialnym, a raczej w czysto psychologicznym, co mogłoby jej pomóc zrozumieć motywy jakimi kierował się Mathew. Jego stwierdzenie dotyczące jej uśmiechu…nie, jej śmiechu było…dużo ryzykował takowymi słowami, ponieważ niosły za sobą prawdę. Tak, rzadko się śmiała, ale tylko dlatego że nie było ku temu tak częstych powodów. Zajęta pracą, pisaniem książki…mnóstwo na głowie. Nie skomentowała wobec tego jego słów a uniosła szklankę do ust upijając wodę. Musiała dać sobie nieco czasu na zastanowienie jaki będzie jej kolejny ruch podczas tej dyskusji.
Ich rozmowa toczyła się na wielu poziomach jednocześnie. To rozmawiali na tematy nic nieznaczące, to znowu delikatnie przechodzili na sprawy czysto zawodowe, to z lekkim żartobliwym tonem zahaczali o granice prywatnej płaszczyzny. Nie przeszkadzało jej to, póki jedna ze stron, w tym wypadku Mathew, nie zacznie przekraczać tych granic w sposób rażący.
- Tak, mój dawny znajomy. Chyba nie powinno nikogo dziwić, że wciąż posiadam jakichś znajomych. – mówiła sarkastycznie, może tonem lekkiego niedowierzania. Oczywiście, zgadywała że przemawiała przez niego męska ciekawość, ale nie zamierzała jej zaspokajać.
- Jest na tyle obeznany w sprawach polityki, że nie będzie dla niego zaskoczeniem moja prośba. Zresztą, już się zgodził. Co do wykorzystywania wiedzy…to wierz mi, że to jest główny powód każący głęboko się zastanowić czy aby nie ściągniesz na nas więcej szkód niż pożytku. Już nie jeden raz zdążyłam pojąć, że emocje niezbyt dobrze wychodzą podczas różnorakich starć. – powiedziała dokładnie przyglądając się twarzy swego rozmówcy. Jakby starała się z niego przeczytać, czy coś przed nią ukrywa, ale wiedziała że na nic się to zda, bowiem nie był stronicami książki jakimi można było przewracać. A szkoda, w tej chwili dałaby dużo, aby zrozumieć prawdziwe intencje tego człowieka.
- Jeżeli zamierzasz popełniać głupstwa, albo jakiekolwiek idiotyczne gafy tak potężnych rozmiarów jak problemy czy kłopoty, to nie licz na mnie. Bo mimo iż ta propozycja mnie nęci, to nie jestem głupia, a jeżeli mnie za taką uważasz daruj sobie resztę przedstawienia, bo ogólnikami mnie nie przekonasz abym kolejne minuty przesiedziała z Tobą w tym gabinecie. Jeżeli chcesz zrobić coś iście diabelskiego, proszę bardzo, ale jak kurtyna opadnie, bo nie zamierzam dać się wciągnąć w jakiejś przedziwne powiązania z Bóg wie kim. – pozwoliła sobie na dłuższą wypowiedź, jako że nie przypadła jej do gustu odpowiedź rozmówcy. Czy wymagała aż tak wiele? Czy mówiła językiem dla niego niezrozumiałym?
ObrazekObrazek
Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

19 wrz 2012, o 17:15

- Nie, to wcale mnie nie dziwi, ponieważ ktoś taki jak Ty powinien posiadać kogoś zaufanego. Zastanawia mnie jednak, czy można ufać komuś kto macza ręce w świecie polityki? Kto przekracza tak wiele granic aby dobić się do swego? – zasłonił swe prawdziwe myśli, a przynajmniej starał się to zrobić, aby jej radar nie włączył się w jak najmniej odpowiednim momencie.
- Wybacz, ale są sprawy w które nie mogę Cię wciągać, by właśnie nie narobić przez to zbyt wiele problemów. Czasami słodka niewiedza jest dużo bezpieczniejsza od ogromu informacji jakie mogłyby na Ciebie spłynąć. Musisz mi zawierzyć, ponieważ nie chcę ściągnąć na nas żadnych problemów. A szczególnie na kogoś tak interesującego jak Ty. Nie traktuj tego jako komplementu posyłanego przez mężczyznę do kobiety, lecz taktuj to jako słowa uznania kierowane od jednej osoby do drugie. Na tle czysto zawodowym. – mówił nie ściągając z jej twarzy spojrzenia. Interesowała go każda jej zmiana mimiczna na twarzy, jaką mógł wywołać swoimi słowami. Była strasznie uparta i zastanawiał się, czy miała być to jej zaleta, czy może wada?
- Nie uważam byś była głupia. Wręcz przeciwnie, przemawia przez ciebie niesamowita mądrość i doświadczenie, co rzadko jest spotykane. Cała ta otoczka nie jest najważniejsza, liczy się dobrze wykonane zadanie. Byśmy pewnego wieczora mogli zasiąść z kielichem dobrego szampana i uczcić nasze zwycięstwo. Jak dobrzy przyjaciele. – uśmiechnąl się pozwalając by ten grymas żłobił w jego twarzy delikatne zmarszczki, jako że młodzianem już nie był. Przez dobrą chwilę milczał dając jej czas do przetrawienia słów jakie rzucił, by następnie ponownie przemówić.
- Jesteś dziennikarką. Pisarką. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że artystką wielu twarzy. To właśnie taką osobę potrzebuję. Z jednej strony – kobieta, delikatna jak…róża, z drugiej lwica rozszarpującą przeciwnika. Nie mógłbym prosić o pomoc żadnego mocarza, bo ten jedynie zrobiłby porządek. Wiesz, szybko i po sprawie. Mnie natomiast potrzeba farsy. Przedstawienia. Drążenia. Informacji. To lepsze niż czyjaś śmierć, zważywszy że można wykorzystać to na wiele ciekawych sposobów. Nikt za tym nie stoi, to jest w zupełności moja inicjatywa. Moje pragnienie. I obiecuję nie robić żadnych głupstw. – posłał jej uśmiech i rozparł się wygonie w swym fotelu.
- Podejmiesz się współpracy ze mną? – zapytał w końcu oczekując jej odpowiedzi.
ObrazekObrazek
Layla Morgan
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 8 sie 2012, o 20:56
Wiek: 28
Rasa: Człowiek
Zawód: Dziennikarka
Kredyty: 14.650

Re: Biuro Dyr. ds. Zaopatrzenia Przymierza

23 wrz 2012, o 20:28

Przyglądała się rozmówcy jakby miała do czynienia z jakimś bliżej niezidentyfikowanym insektem zastanawiając się czy powinna go zdeptać, czy może pozwolić żyć. Bez wątpienia jego zarzuty schowane w pytaniach, kierowanych wobec osoby, którą Layla polecała. Owszem, zdawała sobie sprawę z tego, że to pytanie nie mogło być podważaniem jej pomysłów, lecz nie bardzo jej się to podobało.
- Widzisz…skoro potrafisz w jakimś stopniu zaufać mojej skromnej osobie, powinno być to równoznacznie z darzeniem zaufania person jakie polecam. Nie powinieneś się obawiać o swoją skórę, bo w moim interesie jest abyś również wrócił cało i zdrowo za swoje eleganckie biurko i byś mógł ponownie mamić innych swoim nonszalanckim i zbyt wyluzowanym wizerunkiem. – posłała mu uśmiech, lecz z tych posiadających iskrę złośliwości, co mogło oznacza, że powinien na przyszłość uważniej dobierać słownictwo kiedy chciał robić z nią interesy.
- Wybacz, ale przemawia przez Ciebie hipokryzja, przecież sam również przekraczasz wiele granic, aby tylko dopiąć swego. Aby otrzymać to, czego pragniesz. Dotrzeć do celu. – skomentowała jego kolejne słowa. Niecierpliwie zastukała palcami o własne uda i rozeźliła się nieco. Chciał, aby mu pomogła, lecz nie mogła wiedzieć tego co on, co mogło oznaczać, że nie była traktowana jako partner w interesach.
- A co jeśli, chcę być wciągana w problemy? Działanie po omacku przynosi różne rezultaty, ale to już Twoja decyzja.- Jej twarz zmieniała się diametralnie. Była przejawem tysiąca masek. Raz pełna spokoju, to znowu złości, by przechodzić w obojętność. Gdyby nie była dziennikarką, zapewne mogłaby zostać dobrą aktorką.
- Jak dobrzy przyjaciele? Czy uważasz, że to jest możliwe? – roześmiała się w końcu pozwalając sobie dać upust emocjom.
Doskonale określił jej osobę przypisując ją do artysty wielu twarzy. Było w tym dużo prawdy, choć nie zamierzała przyznawać mu racji.
- Chcesz się bawić w reżysera? Stworzyć sobie scenariusz i świetnie się przy tym bawić? Plan iście diabelski, lecz zważaj na to, że kiedy nie masz opłaconych wszystkich aktorów, możesz trafić na wiele przeszkód a tym samym zmian w Twoich wyobrażeniach. – stwierdziła zastanawiając się nad czymś. Spojrzeniem przesunęła po szklance z wodą i stwierdziła, że już nie ma na nią ochoty.
- A czy Twoja obietnica jest warta coś więcej niż przysłowiowy funt kłaków? – ironizowała nieco, ale jeżeli chciał z nią współpracy musiał się do tego przyzwyczajać.
- Bo jeżeli warta jest więcej niż Twoje życie, to owszem mogę się podjąć współpracy, lecz pamiętaj, na równych zasadach.
ObrazekObrazek

Wróć do „Vancouver”