Niektórzy uznają Vancouver za stolicę Przymierza i nie pomylą się na tym polu zanadto. Siedzibę tutaj mają niemal wszystkie, ważne organy władzy, wraz z Radą Przymierza, a dodatkowo jest istotnym punktem dla rozwoju i szkoleniu przyszłych żołnierzy, ze względu na swoje wysoko rozwinięte placówki szkoleniowe.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2042
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Ośrodek 'Passion'

14 maja 2012, o 17:27

Obrazek Tereny dawnej Wioski Olimpijskiej zagospodarowano i wykorzystano tak, że po całkowitej przebudowie dawny wygląd zachował się tylko na hologramach umieszczonych w pokojach noclegowych wyłącznie w celach estetycznych.
Obecnie mieści się tutaj ośrodek 'Passion', który zapewnia zarówno nocleg, jak i rozrywkę. Wschodnie skrzydło zajmuje w całości hotel o dobrych standardach wraz z restauracją na parterze oferującą tzw. szwedzki stół (podaje się gościom oczywiście potrawy i napoje dostosowane do ras obecnie goszczących). Hotel wyposażony jest w podziemny basen i sauny.
Zaś zachodnie skrzydło zajmuje dwupoziomowy klub otwarty od zmierzchu do świtu. Przyciąga dobrą muzyką, alkoholami i wielkim parkietem oświetlonym przez szereg lamp i neonów. Na scenie często goszczą znane zespoły z branży rozrywkowej. Jest tutaj głośno, zaś atmosfera gorąca i odpowiednia dla wszystkich klubowiczów.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Robert Iwanow
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 29 paź 2012, o 21:55
Miano: Robert Iwanow
Wiek: 24
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy, N1
Postać główna: Ner'Haras vas Orionis
Kredyty: 20.000

Re: Ośrodek 'Passion'

4 lis 2012, o 18:44

Co jak, co ale ośrodek spodobał się Robertowi Iwanowowi.
Nic szczególnego tutaj go nie przyprowadziło. Ot nuda i ciągły brak przydziału spowodowało u niego chęć wydania jakoś zarobionych kredytów.
Przed przebyciem tutaj świeżo upieczony żołnierz N1 wskoczył też do siedziby Przymierza. Porozmawiał z kilkoma ludźmi i urzędnikami i niestety na tym się skończyło. Robert postanowił więc się trochę zabawić. Kredyty miał, więc od razy zdecydował się na "Passion". Ośrodek mile go zaskoczył, posiadał wiele atrakcji, które zainteresowały młodego żołnierza. Zakwaterował się i od razu poszedł bawić się w zachodnim skrzydle. Tak mu minął pierwszy dzień.
Aktualnie Robert jadł sobie dość sporej wielkości śniadanie. Potrzebował tego, ponieważ wczorajszego wieczoru naprawdę dużo zużył energii, a na dodatek kac męczył głowę i brzuch dawał sygnały ni to głodu ni to protestów z bólu. Wszystko popijał sokiem pomarańczowym, by nie budzić większych rewolucji w żołądku. Z rana i tak już miał poważne i ledwo je opanował, więc nie chciał kolejnych buntów swojego organu.

________________________

Po jakiś trzydziestu minutach skończył jeść. Jako, że w ośrodku nic na ten moment ciekawego się nie działo, to Robert postanowił przejść się po mieście. Było wielkie, więc było co zwiedzać. Nie ociągając się ani chwili dłużej zapłacił za posiłek i wyszedł w teren.

z/t
ObrazekObrazek
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Ośrodek 'Passion'

25 lis 2012, o 01:13

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Robert zrobił na Lillian dobre pierwsze wrażenie. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że ze swoim charakterem jest marnym materiałem na obiektywnego obserwatora, który mógłby rzetelnie ocenić człowieka. Widziała, że Iwanow to sympatyczny, kontaktowy facet i jak na jej prostą osobę to wystarczało. Ale miała świadomość, że musi ocenić go jako żołnierza, nie człowieka.
"Passion" zapowiadał się dobrze. Nie wiedziała, o jakie atrakcje mogło chodzić biotykowi, ale była dobrej myśli. W sumie najlepiej byłoby nie przesadzać z wydawaniem pieniędzy, które dostali na podróż, w zawrotnym tempie, żeby nie zdenerwować Cole'a, ale Lil' nie była z tych, co na zapas martwią się konsekwencjami.
Blondynce podobało się też to, że Robert się cenił. Nie lubiła oczywiście ludzi, którzy mają zbyt wybujałe ego, ale sama nie należała do skromnych - i widziała, że jej nowy znajomy zna swoje mocne strony. To miało ułatwić jej pracę. Natomiast jego opowieść o Cytadeli przywołała na krótką chwilę gorycz jej ostatniej porażki... choć jemu się udało wypełnić cel. Sama nie wiedziała, czy wolałaby stracić panią doktor, czy drużynę. Spojrzała na Johna i przebłysk odpowiedzi, że dobrze się stało, wylał delikatny rumieniec na jej policzki. Szybko więc pokiwała głową do Iwanowa na znak czy to uznania, czy zrozumienia, czy... czegokolwiek.
- W porządku, Robert, chyba nie da się ciebie nie lubić, a z twoich akt i słów wynika, że w dodatku dobry z ciebie żołnierz... - uśmiechnęła się. - Więc jak, masz jakieś pytania? Bo chętnie na nie odpowiem... jak w końcu zjemy - ukradkowo oblizała się, gdy doszli w końcu do "Passion", a jej uwagę przykuł billboard reklamujący klub - ...albo się napijemy - dodała cichutko, absolutnie zachwycona widokiem i jakby odrobinę mniej zmęczona podróżą.
Braveheart zagwizdał cicho, z zadowoleniem stwierdzając, że komfort ich wypoczynku był wart wyprawy na Ziemię.
Robert Iwanow
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 29 paź 2012, o 21:55
Miano: Robert Iwanow
Wiek: 24
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy, N1
Postać główna: Ner'Haras vas Orionis
Kredyty: 20.000

Re: Ośrodek 'Passion'

25 lis 2012, o 19:34

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Młody żołnierz uśmiechnął się na jej słowa. Czuł, że zrobił dobre na niej wrażenie, jednak nie kontynuował tego tematu. Będzie co będzie, a rozstrzygnie się to, jak ruszą na Cytadelę. Widząc ich miny na widok ośrodka wyszedł trochę przed nich.
- No to witamy w ośrodku, gdzie można zarówno dobrze zjeść, wypić i wspaniale leczyć kaca! - zaprezentował teatralnie wskazując do tego jeszcze ręką na budynki - Szczegółem już jest jeszcze wspomnienie o całkiem niezłych dyskotekach nocy czy saunach i podziemnych basenach, ha!
- Jestem ciekawy jak wygląda służba na waszym statku. Z tego co zrozumiałem, to musi być ogromna jednostka. Czyli akcje też są jakieś na większą skalę? No i... - na moment zamilkł by po chwili na jego twarzy pojawiło się olśnienie - Już rozumiem... Roanoke. Serio, mieliście starcie z samymi... nimi? - spytał się używając innego końcowego słowa. Wolał go tu głośno nie wypowiadać, ale mogli się domyślić, że chodziło mu o legendarną rasę zza przekaźnika Omega 4.
ObrazekObrazek
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Ośrodek 'Passion'

26 lis 2012, o 20:27

Na teatralne powitanie Roberta wyszczerzyła w szczerym uśmiechu zęby i wydała z siebie cichy, dziecinny chichot. Potem dała kuksańca Johnowi, który skwitował to dobrotliwym pokręceniem głową. Lil' nie zastanawiała się nad tym, jak powinna zachowywać się w towarzystwie tzw. podkomendnego. Nawet gdyby istniał cień szansy, że pani sierżant zależy na dobrej opinii, to w tej chwili przede wszystkim chciała dobrze zjeść i odpocząć. A ostatnie wydarzenia rozpaliły w dziewczynie chęć zabawy - bo życie jest krótkie, a dodatkowo lepiej wybić sobie z głowy smutne myśli alkoholem.
Dalej słuchała Iwanowa i pokiwała głową na wspomnienie Norada - w porównaniu z jednostkami, na których służyła był OGROMNY. I wtedy, jak na złość, żołnierz musiał poruszyć temat Roanoke. Mina blondynki natychmiastowo zrzedła, oczy przemieniły się w spodki. Braveheart cmoknął, przewidując, że nie będzie dziać się dobrze. Ale Lillian nie kłamała Cole'owi czy Blackwaterowi mówiąc, że już jej przeszło. Przynajmniej trochę.
- Znalazłeś temat... - burknęła z lekkim wyrzutem, po czym bez pytania ruszyła w poszukiwaniu restauracji. - Tak, walczyliśmy z tymi... tymi robalami - powiedziała, nie znajdując lepszego określenia. - Niestety w tym zestawieniu wychodzi na to, że to my jesteśmy dla nich robakami i nieźle dali nam popalić. Nie jestem w wojsku od myślenia - rzekła z nutą złości - ale potrafię powiedzieć, że spieprzyliśmy. Z mojej strony to tyle - wykonała rękoma gest, jakby chciała się odciąć od tematu.
- Dzięki Lily nasza drużyna przeżyła - wtrącił Braveheart.
- Na mózgi wam się rzuciło - prychnęła i szybko wytłumaczyła: - Przez to, że musiałam się wywlec spod gruzów, odlecieliśmy z Roanoke innym promem. Ten pierwszy został zestrzelony, nasz nie. Ot, cała historia. Złamana noga zamiast ciała w kawałkach to dobra cena - dodała na koniec, kiedy stanęła przed restauracją. Miała na sobie mundur, więc nikomu nie dałaby sobie wmówić, że jest nieodpowiednio ubrana. A ta torba przewieszona przez ramię?... Drobny szczegół, prawie nic ze sobą nie miała, podobnie John. Zatarła ręce i wpakowała się do środka, jak gdyby nigdy nic.
Ale Braveheart miał coś do dopowiedzenia:
- Na Roanoke wszystko poszło nie tak. Przede wszystkim - straciliśmy wielu ludzi. Sam Norad też nieźle dostał w dupę. Choć oczywiście z punktu widzenia tych na górze, straciliśmy przede wszystkim...
Lillian gestem ręki przerwała wypowiedź Johna, kiedy podszedł do nich kelner i zaczął prowadzić do stolika.
- Pogadacie o tym, gdy Robert dołączy do załogi - spomiędzy sympatycznego tonu przebijała ledwie odczuwalna irytacja. - Więc pochodzisz z Sydney? To zupełnie tak jak ja - powiedziała z rozrzewnieniem. - Sama nie wiem, czy tęsknię za tym miastem, ale spędziłam tam większość życia... Masz dobry kontakt z ojcem? Nie żałujesz, że wstąpiłeś do Przymierza? - wyraźnie zaznaczyła zmianę tematu, a także to, że zwróciła w aktach Iwanowa uwagę na śmierć jego matki.
Dotarli wreszcie do stolika i mogli spokojnie usiąść. Wzięła menu i zaczęła je przeglądać, skupiając się na poszczególnych pozycjach, ale jednocześnie zerkając na Roberta, by nie poczuł się ignorowany.
Robert Iwanow
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 29 paź 2012, o 21:55
Miano: Robert Iwanow
Wiek: 24
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy, N1
Postać główna: Ner'Haras vas Orionis
Kredyty: 20.000

Re: Ośrodek 'Passion'

27 lis 2012, o 16:46

Momentalna zmiana humoru Lillian dała do zrozumienia młodemu żołnierzowi, że poruszył bardzo bolesny temat. Sam ton wypowiedzi wskazywał, że coś musiało się stać. I tak też było. Pani sierżant najwidoczniej przeżyła tam coś podobnego, co Robert na Cytadeli. Słowa jej podkomendnego z kolei jeszcze bardziej zburzyły nastrój Lillian.
Dla młodego mężczyzny tego typu reakcja kojarzyła mu się z pierwszymi potyczkami z piratami. Oddział w którym służył też nic nie mógł zrobić, kiedy jacyś zdegenerowani psychopaci po prostu zabijali zakładników tylko po to, by po prostu polała się krew. W przypadku pani sierżant to była trochę inna rzecz, jednak bardzo podobna. Widziała coś, czemu mogła zapobiec, ale nie zdołała tego przewidzieć i potem mogła tylko na to bezradnie patrzeć. To bolało. Robert chyba zrozumiał, jakie targały nią odczucia.
- Wcale nie jesteś mięsem - odparł na jej słowa cicho - Nie wszystko da się przewidzieć i musisz to wziąć pod uwagę. Masz w sobie dużo krytyki do siebie, ale nie powinnaś się cała obwiniać za to co zrobiłaś. Kto wie, może tak po prostu chciał los? Wyciągnij z tego pozytywy. Czasem nawet z czegoś takiego coś się da mądrego wyciągnąć. I przede wszystkim motywującego. I najważniejsze - jeśli dostałaś stopień sierżanta to znaczy, że na niego zasługujesz. Pokaż tym wyżej, że to prawda.
Restauracja od razu zachęciła Roberta to zrobienia sobie posiłku. Towarzysze mogli trochę się zdziwić na widok jego zamówienia. Było spore, można by nawet rzec, że takie posiłki zamawia się na rodzinę, a nie na jedną osobę. Ale dla młodego żołnierza, który był wiecznie głodny nie robiło to żadnego problemu.
- To miasto zawsze mi się podobało - odparł na jej pytanie z westchnieniem - Jednak w porównaniu do ciebie, nie siedziałem tam cały czas. Kiedy pierwszy raz użyłem biotyki ojciec wysłał mnie do ośrodka szkoleniowego położonego ponad 1000 km od Australii. Byłem więc w Sydney raptem na święta i wakacje.
- Z ojcem mam bardzo rzadki kontakt - podjął po krótkiej pauzie - Nie potrafił się pogodzić z tym, że poszedłem do wojska. Przykro mi z tego powodu, ale nie zrezygnuje już. Uważam, że nigdzie indziej nie znalazłbym lepszej pracy. Przymierze pozwalała mi na trenowanie biotyki i wykorzystywanie jej pełnego potencjału. Czuje się przydatny przez to. Gdzie indziej musiałbym to ukrywać.
ObrazekObrazek
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Ośrodek 'Passion'

29 lis 2012, o 15:40

Zmarszczyła czoło, słuchając... pocieszenia?... z ust Roberta. Na jej twarzy zaczęło ujawniać się lekkie rozbawienie. Gdy chłopak skończył zaśmiała się i powiedziała nieco go przedrzeźniając:
- E, żołnierzu, nie pouczajcie starszej stopniem - ale zaraz puściła oczko, dając do zrozumienia, że to tylko żart i dodała: - Może mam lekkie pretensje co do siebie, ale przede wszystkim do tych "z góry". Mam wrażenie, że akcja nie była do końca dobrze zaplano... - urwała w pół słowa i odchrząknęła, na wpół speszona, a na wpół rozśmieszona - Nie powinnam tego mówić publicznie - nic nie słyszeliście, ciii - zagroziła im obu palcem.
W restauracji zamówiła Boeuf Stroganowa i to szybko zrodziło w niej pytanie:
- Iwanow to rosyjskie nazwisko? Masz jeszcze jakieś, umm, powiązania z Rosją? - nie była kontent z doboru słów, kojarzących się raczej z przestępcami, ale trudno.
Informacja o szkoleniu biotycznym też rzuciła się jej w oczy i w sumie nie wiedziała, jaki ma do tego stosunek. Czy zazdrościć chłopakowi "wyrwania się z dziury" czy współczuć spędzenia młodości w rygorystycznej (jak podejrzewała) szkole z dala od domu. Tymczasem rozmowa przeniosła się na temat ojca i znów ukłuło ją uczucie sympatii do Roberta, z którym ponownie miała coś wspólnego:
- No popatrz, mój tata też jest wielce obrażony z powodu mojego wyboru - słowo "tata" wypowiedziała tak ciepło, że od razu można było powiedzieć, że jest "córeczką tatusia". - I chociaż serce mi chwilami pęka, to raczej nie mogłam postąpić inaczej, chyba bym się udusiła. Dosłownie - mruknęła sama do siebie na wspomnienie spalin i brudu wśród których się wychowała. I które, poniekąd, kochała. - Tak czy siak, z rekrutacyjnego punktu widzenia, twoje zamiłowanie do biotyki jest godne podziwu. Talentu mogłabym pozazdrościć, ale tak się składa, że biotyka przydaje mi się głównie do szarży, a w tym dorównuję kroganom - powiedziała niby-żartem, a w praktyce szczerze w to wierząc.
Zaraz zaczepiła też kelnera, którego zresztą uraczyła powłóczystym spojrzeniem, i zamówiła wszystkim po kolejce wódki. Zagłuszyła myśl, że alkohol powinna zamówić na własny rachunek - Cole przecież zrozumie, że nie da się kogoś poznać, nie wypiwszy z nim kilku głębszych.
- Za co pijemy, Robert? - uniosła kieliszek, czekając na odpowiedź pytanego.
Robert Iwanow
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 29 paź 2012, o 21:55
Miano: Robert Iwanow
Wiek: 24
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy, N1
Postać główna: Ner'Haras vas Orionis
Kredyty: 20.000

Re: Ośrodek 'Passion'

1 gru 2012, o 20:28

Robert uśmiechnął się tylko na jej prośbę o nie wspominanie więcej zdania o misji. Na pytanie o jego nazwisko z kolei żołnierz szczerze się roześmiał.
- Faktycznie, moje nazwisko jej rosyjskie - odparł wesoło na jej słowa - Mam je dokładnie po dziadku. W ogóle mam dość dziwne korzenie. Moja mama miała korzenie arabsko - śródziemnomorskie i to po niej odziedziczyłem w większości wygląd.
Słuchał uważnie potem jej słów o ojcu. Talent biotyczny w dużym stopniu zmienił jego dzieciństwo, jednak mimo tego nie chciałby tego zmieniać. Przeżył dużo tam dobrych chwil. A to było dla niego najważniejsze. Z kolei słowa o biotyce postanowił skomentować.
- Nie zawsze szarża jest dobrym wyborem w walce. Jeśli byś chciała i udałoby mi się dostać na NORAD'a to mógłbym ci pokazać parę sztuczek, które by ci pomogły w walce. Nie wymagają one dużo, uwierz mi, a efekty widać.
Widząc kieliszek wódki Robert stłumił szybko mimowolne westchnięcie. Ledwo wyleczył kaca, a już musiał pić. Ale odmówić nie potrafił. Raczej nie mógł i przede wszystkim nie chciał.
- Wypijmy za spotkanie - odparł po chwili zastanowienia - Zdrowie! - i wychylił szybko kieliszek.
ObrazekObrazek
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Ośrodek 'Passion'

1 gru 2012, o 23:42

Cóż, to co było wspaniałe w ludzkości, to różnorodność. Nie znała się za bardzo na innych rasach, ale miała wrażenie, że ich kultury są dużo bardziej monotonne niż ludzka. Niby Ziemia w tych czasach była globalną wioską, ale mimo to zachowała się charakterystyczność pewnych regionów. W sumie Lillian szkoda było, że nie zwiedziła zakątków swojej własnej planety, tylko opuściła rodzinne miasto i prawie od razu ruszyła w kosmos. Vancouver było w porządku, ale Arabia? Morze Śródziemne? To było coś. Pokiwała głową z entuzjazmem, chociaż nie wydawało jej się, by Robert był encyklopedią wiedzy o tych miejscach.
- Kiedy szarża nie jest dobrym wyborem, to jest nim strzelba – zażartowała, ze strony Johna dostając wyraźne wsparcie tej tezy. – A tak bardziej serio, za rozwiniętą biotyką nie przepadam, a poza tym szkolą nas do ataku w pierwszym rzędzie. Więc szarża na ogół jest jedynym pomysłem. Z drugiej strony, jeśli starczyłoby nam oboje cierpliwości, to rzeczywiście moglibyśmy popróbować tych twoich sztuczek – dodała po krótkiej pauzie.
Za spotkanie wypiła bardzo chętnie, po czym ostentacyjnie odstawiła pusty kieliszek.
- Głodomór z ciebie – powiedziała, obserwując pałaszującego mężczyznę. Zaraz z uśmiechem się wytłumaczyła: - Ale rozumiem, duży z ciebie chłopak. W sumie zawsze na hasło „adept” mam w głowie obraz chuderlawego, zamkniętego w świecie swojej… magii - szukała słowa, ale to nie chciało do niej przyjść. Spojrzała na Bravehearta w poszukiwaniu pomocy.
- Knypka?... – podpowiedział nieśmiało.
Lil’ wzruszyła ramionami, widocznie uznając, że z braku laku określenie może pozostać.
- Bez obrazy, oczywiście. Jesteś inny, to się chwali. Więc proponuję – przywołała kelnera spojrzeniem (podejrzanie zalotnym, jeśli ktoś by się przyjrzał), który szybko przyniósł po kolejnym kieliszku – wypić za utalentowanych biotyków, którzy wyglądają jak żołnierze.
Tajemnicą nie było, że alkohol to katalizator szczerości. A przecież o to chodziło, aby wydobyć z Roberta uczciwą prawdę, a nie tą publiczną.
Robert Iwanow
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 29 paź 2012, o 21:55
Miano: Robert Iwanow
Wiek: 24
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy, N1
Postać główna: Ner'Haras vas Orionis
Kredyty: 20.000

Re: Ośrodek 'Passion'

2 gru 2012, o 16:32

- Strzelba... szturmowce i ich dzika fantazja - popatrzał się na Lillian zadziornym spojrzeniem. Widział na ćwiczeniach do czego byli uczeni tego typu żołnierze. Dla Roberta byli to z jednej strony bardzo odważni i brawurowi żołnierze, którzy dzięki bardzo ofensywnie zastosowanej biotycy robili istny chaos na polu walki. Z drugiej byli niczym piloci myśliwców - balansowali na granicy życia i śmierci. Bądź co bądź ich styl walki był bardzo ryzykowny i wręcz szaleńczy - Rozumiem cię. Jednak czasem warto mieć coś jeszcze w rękawie, na wypadek jakiś komplikacji - dodał zajadając się tym co mu przyniesiono.
Na jej słowa o tym jaki to z niego głodomór i nietypowy adept zachichotał prawie się krztusząc niepogryzionym dobrze mięsem. Uderzając się jednak po klacie kilka razy zdołał szybko się uratować.
- Nie dość, że używanie biotyki wyczerpuje organizm to jeszcze mam ogromny metabolizm sam w sobie. Muszę jeść, bo w przeciwnym wypadku byłbym właśnie takim kruchym "magikiem". Masa pozwala mi na dłuższe korzystanie z biotyki. I tak cały obiad trawię w dwie godzinki, a to co zyskuje spalam jeszcze szybciej. Takie koło, ale cóż poradzić. Wiem na pewno, że ciężko mi jest przytyć.
Młody żołnierz zdziwił się na widok drugiej kolejki. Ledwo kilka razy coś pogryzł i już musiał to zapijać alkoholem. Mimo tego jednak był rozbawiony, szczególnie tym jak Lillian prosiła o kolejkę. Umiała wykorzystać swoje atuty, których inne kobiety mogły zazdrościć.
- Niezłe tempo. Widzę, że łby macie mocne - przyznał Robert - A takiemu toastowi nie odmówię - i po tym szybko przechylił kieliszka, odstawił i zaczął dalej jeść. Na razie rewolucji nie było, a duża ilość żarcia pozwalała mu na jako tako bezpieczne picie. Jeszcze.
- Lillian, lubisz adrenalinę? Opowiedz mi o jakieś brawurowej akcji. I ty też John, czuje, że też coś musiałeś zrobić szalonego w swojej karierze.
ObrazekObrazek
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Ośrodek 'Passion'

2 gru 2012, o 19:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Na uwagę Iwanowa tylko zmrużyła oczy, w niemal marzycielskim uśmiechu. Nie mogłaby zaprzeczyć. Powszechna opinia o szturmowcach niewiele (lub nawet wcale) mijała się z prawdą. Nie ulegało wątpliwości, że szturmowiec musiał być w pewnym stopniu ogarnięty szaleństwem i przekonaniem o swojej nieśmiertelności. To było podstawą sukcesu ich dramatycznych akcji i jednocześnie gwoździem do ich trumien… wesoły żywot żołnierza.
Gdy mężczyzna zaczął się krztusić, nieomal nie rzuciła mu się na pomoc – ale zamiast z troską wypisaną na twarzy, gościło tam kompletne rozbawienie. Na szczęście chłopak poradził sobie sam, a ona opadła na krzesło ze śmiechem, kompletnie nie interesując się tym, czy inni goście zwrócili na nich uwagę.
- Kurcze, dostajesz dodatkowy przydział porcji żywieniowych? Powaga, na sylwetkę za bardzo uważać nie muszę, ale jestem przekonana, że większość kobiet zazdrościłaby ci takiego obrotu spraw – fakt, przy trybie życia, które prowadziła, nie musiała uważać na dodatkowe gramy tłuszczu. Będąc na służbie, dbała o formę i spalała wszystko. Gdy była na przepustce, chyba więcej piła, niż jadła.
- Tempo? – zaskoczona uniosła brwi. – A ja myślałam, że dopiero się rozkręcamy – powiedziała trochę zbyt serio, by Robert mógł być spokojny. Nie miała super mocnej głowy, nie miała też słabej. Jeśli alkohol zadziała, cóż – będzie się tym martwić na kacu.
- A który żołnierz nie lubi adrenaliny? – zawołała cicho, ożywiając się. – Nie wiem, czy mnie oceniać brawurowość – zadumała się i po chwili dodała: - ale mogę opowiedzieć ci, co mi sprawiło najwięcej satysfakcji – przesunęła się bliżej stolika, siadając na skraju krzesła, z błyskiem w oku. – To było niedługo po otrzymaniu mojego pierwszego przydziału. Wiesz, po szkoleniu byłam naładowana optymizmem i przekonaniem o tym, na jak wiele mnie stać. I bum, zderzenie z chłopakami z drużyny, ich kpiny, niedowierzanie. Dziewczyny jako szturmowcy są ogólnie krzywo odbierane, a ja w ich oczach byłam już kompletnym wybrykiem natury. Szczerze? Dupa, nie dałam się. Wolałam być uznawana za aroganckiego świeżaka, niż dać im podkopać swoją pewność siebie. Opłaciło się, gdy brałam udział w mojej pierwszej poważnej akcji. Jakaś wielogatunkowa grupa degeneratów, chaos, nie wiadomo, o co chodzi – wiadomo tylko, że mamy to szybko zakończyć. Nie było czasu płakać nad tym, że oto padły moje pierwsze ofiary, nie było czasu zastanawiać się nad rannymi, kompletny burdel, mówię wam – żywo gestykulowała, niby mówiła poważnie, a jednak z wielkim entuzjazmem. – I wtedy, nie wiem, jak to się stało. Ja i Will, też szturmowiec, zostaliśmy oddzieleni od oddziału. Mała uwaga: nasza drużyna składała się głównie ze szturmowców i strzelców wyborowych, taki eksperymentalny oddział. Szturmowcy robią rozwałkę, strzelcy ich osłaniają. Kompletne szaleństwo, istny miód – westchnęła rozanielona. – Nas nie miał kto osłaniać, byliśmy skazani tylko na siebie. Ten cholerny dupek Will – roześmiała się ciepło – był tak święcie przekonany, że oto będzie musiał się zaopiekować „nową”, że nie mógł pojąć jak to się stało, że wtem został przygnieciony przez wielkiego, wściekłego kroganina, połamał mu chyba wszystkie kości – oparła głowę na ręce i chwilę kontemplowała te piękne wspomnienia. – Żebyś widział jego minę, gdy potem opowiadał kolegom o tym, jak ta mała blondynka zaszarżowała na tę pieprzoną bestię i po chwili kilkoma strzałami rozsmarowała jej mózg na ścianach i podłodze. Jak Will bardzo chciał, żeby to był tylko sen – zachichotała. – Ja sama byłam w takim amoku, że nie wiem, jak mi się to udało. Cholera, a jak dopadł nas Matt, zdyszany, w kamuflażu, przerażony, że jego podopieczna została pozostawiona na pastwę losu… - Lily trochę zmarkotniała i ucichła na dłużej. – Twoja kolej, John.
I chociaż patrzyła na opowiadającego Bravehearta, czasem się uśmiechała i kiwała głową, to mimo wszystko była smutno nieobecna. Gdy tamten skończył mówić, okazało się, że na stole stoi trzecia kolejka wódki. Tym razem toast należał do szeregowego:
- Za udane akcje!
Lil’ wychyliła kieliszek i trochę się dzięki temu rozweseliła. Za moment jednak zaczęła nerwowo stukać krótkimi paznokciami o stół i spytała:
- Robert, masz fajkę? Cholera, muszę zapalić, a tu jest przeklęty zakaz – rozejrzała się po sali, upewniając się w tym stwierdzeniu.
Ostatnio zmieniony 2 gru 2012, o 21:20 przez Lillian Porter, łącznie zmieniany 1 raz.
Robert Iwanow
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 29 paź 2012, o 21:55
Miano: Robert Iwanow
Wiek: 24
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy, N1
Postać główna: Ner'Haras vas Orionis
Kredyty: 20.000

Re: Ośrodek 'Passion'

2 gru 2012, o 20:47

Robert słuchał uważnie historii Lillian. I nie przeliczył się. Wraz z historią trochę inaczej zaczął patrzeć na tą malutką blondynkę. Teraz już wiedział, że niepozorny wygląd w jej przypadku był bardzo mylący. Jako szturmowiec była prawdopodobnie szalenie skuteczna i umiała zrobić użytek ze swoich umiejętności biotycznych, a raczej szarży i strzelby. No i nie dawała się, co jeszcze bardziej zwiększało ocenę w oczach młodego żołnierza. On też nauczył się, że pewność siebie jest zdecydowanie lepsza niż skromność i fałszywa nieśmiałość.
- To dałaś czadu! - odparł entuzjastycznie - Ja w trakcie któreś misji postanowiłem dość nietypowo załatwić bandę piratów. Użyłem wtedy chyba całej swojej siły biotycznej by pchnąć kontener do przodu i przygnieść wroga do ściany. Szczerze to teraz stwierdzam, że to było głupie i ryzykowne, ale efekt połowiczny osiągnąłem. Zamiast pchnąć, kontener przewróciłem i przygniotłem kilku piratów. Akcja generalnie na plus, bo przełamałem impas. Z drugiej strony to było lekkomyślne, bo potem ledwo stałem na nogach. Pamiętam jak mi koledzy z oddziału wypominali, że chrapałem z dobre dwanaście godzin i nie dało się mnie dobudzić. Sam nie wierzyłem w to, że w ogóle chrapię - pokręcił teatralnie głową dziwiąc się temu.
Potem wysłuchał drugiej historii, która równie była interesująca, co pierwsza. Kątem oka jednak wychwycił, że Lillian coś ukrywała. Słuchał uważnie jej opowieści, szczególnie końca, który został nagle urwany. Nie chciał jednak być nachalny. Czuł, że lepiej będzie tego nie drążyć.
Na toast zareagował uśmiechem. Przechylił tak samo jak poprzednio ale teraz musiał ukryć mimowolne skrzywienie się. Na pytanie pani sierżant podniósł rękę sygnalizując, że musi przełknąć by w ogóle mógł coś powiedzieć.
- Nie palę Lil. A tutaj nie kupuj, bo jest masakra. Może chcesz drinka? Na mój koszt. - spytał się patrząc na nią uważnie.
ObrazekObrazek
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Ośrodek 'Passion'

2 gru 2012, o 21:53

- Czasem trzeba improwizować, a już na pewno dawać z siebie wszystko, by dokopać tym szumowinom, co mają czelność z nami zadzierać – zauważyła i dopisała za tę historię z kontenerem plusa do mentalnej listy „za wzięciem Roberta na Norada”. Zwyczajowe niechrapanie również – nie ma (pewnie jest) nic gorszego niż niemożność wyspania się, bo współlokator chrapie. Lil’ zdarzało się niemal brutalnie radzić z tego typu osobnikami.
Robert trzymał się z piciem dzielnie, choć jego skrzywienie sygnalizowało, że powoli zaczyna się tym męczyć. Postanowiła, że dobrze będzie dać mu chwilę wytchnienia, by nie miał do niej pretensji. Johna nie pytała o papierosy, wiedziała, że ich nie ma, natomiast Iwanow nieco ją rozczarował, choć było to za mocne słowo na tę sytuację. Za to propozycja drinka prawie że rozczuliła Lillian, wobec czego położyła dłoń na dłoni chłopaka i powiedziała ciepło:
- Nigdy nie odmawiam, mój drogi, tak samo jak nigdy nie kupuję papierosów – zabrała rękę i cmoknęła. – Ja mam pewien pomysł, a ty złóż zamówienie u tej miłej kelnerki, zdaję się na twój gust – z szelmowskim uśmiechem odsunęła krzesło i wstała od stolika.
John, skonsternowany jej odejściem, spojrzał na Roberta i wzruszył ramionami. Tymczasem Lily, zgrabnie lawirując między stolikami, pociągnęła usta błyszczykiem, który schowała do kieszeni, doszedłszy do kelnera, który wcześniej ich obsługiwał. Żołnierze mogli zobaczyć, jak Lillian w rozmowie z mężczyzną zalotnie spuszcza wzrok, uśmiecha się, przekrzywia głowę, mówiąc coś, co ten skwitował nieśmiałym śmiechem i zaraz jej coś ukradkiem podał. Chwilę jeszcze postali, w końcu blondynka obróciła się, rzuciła coś żartobliwego przez ramię, a kiedy się trochę oddaliła od kelnera, pomachała do chłopaków przy stoliku fajką z wyrazem triumfu na twarzy i gestem pokazała, że wychodzi na chwilę zapalić.
Nie było jej kilka minut, John i Robert zostali sami, a drink został postawiony przez ładną i doskonale wyszkoloną kelnerkę przy pustym miejscu dziewczyny. Lil’ w końcu wróciła i z wyraźną ulgą usiadła na swoim krześle.
- I proszę, oto jestem szczęśliwsza o jednego wypalonego papierosa. Właściwie to chyba trudno nie palić będąc w wojsku, co Robert? – spytała, sięgnąwszy po drinka i grzecznie za niego podziękowawszy sponsorowi. - Masz ładne oczy, tak w ogóle - dodała ni stąd, ni zowąd, zwróciwszy uwagę na ich szarość.
Po dopiciu napoju będzie musiała zadecydować, czy dręczyć Iwanowa jeszcze jedną kolejką, czy dać mu, Johnowi i sobie spokój i zebrać się stąd w inne miejsce lub na odpoczynek.
Robert Iwanow
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 29 paź 2012, o 21:55
Miano: Robert Iwanow
Wiek: 24
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy, N1
Postać główna: Ner'Haras vas Orionis
Kredyty: 20.000

Re: Ośrodek 'Passion'

4 gru 2012, o 19:08

- Pod tym względem nie zawiodę cię - odparł mrużąc lekko oczy i uśmiechając się. Kiedy Lil odeszła od stolika, Robert ruchem ręki przywołał kelnerkę i zamówił napitek. Kątem oka widział, co wyprawiała pani sierżant. Widząc, jak dobrze i celowo wykorzystuje swoje atuty po cichu westchnął. Nie z zażenowania, co to to nie. Raczej zrobił to z tego względu, że po prostu zazdrościł kelnerowi.
Zamówiony trunek był całkiem mocny. Robert sam go wielokrotnie pił i uważał, że jest warty wydanych pieniędzy. Główną zaletą był w nim smak który jest intensywny i lekko słodzony. Procenty z kolei były na tyle wysokie, że pijący mógł poczuć fale gorąca rozpływające się po całym ciele. Nie jakieś z piekła rodem oczywiście, tylko bardzo przyjemne i rozluźniające.
- Powiem ci tylko tyle John - powiedział Robert odprowadzając wzrokiem Lillian wychodząca z lokalu - Ten drink ma kopa. Nie wiem czy jej zasmakuje, ale jak go łyknąłem pierwszy raz to poczułem... no po prostu kompletna jazda. Chyba go sobie zamówię po jedzeniu. Co tam, że zmieszam, po prostu muszę.
Kiedy już Lil przyszła to Robert teoretycznie kończył jeść zamówiony posiłek. Żołnierz czuł przyjemną sytość w żołądku połączoną z lekkim szumem w głowie. Odstawił talerze na jedną kupkę wraz ze sztućcami i wytarł usta chusteczką z resztek jedzenia.
- Nie lubię papierosów - odparł na jej pytanie - Po prostu mnie odrzucają. A jak radzę sobie ze stresem? Ćwiczę dużo i słucham muzyki. Uspokaja mnie to. Pozwala mi zapomnieć o błędach, złych wspomnieniach... o wszystkim co nie chce mieć długo w głowie.
- Jesteś chyba jedną z niewielu osób, które mi to powiedziało - powiedział Robert będąc rozbawionym z jej komplementu - Ja z kolei muszę ci przyznać, że umiesz korzystać ze swoich atutów. A masz ich od groma. John, jak ty z nią wytrzymujesz w tej podróży? Musisz mieć niebagatelne talenty do odpierania tych potężnych uroków. - dodał uśmiechając się i ruchem ręki zatrzymał kelnerkę, która już miała odnieść talerze po zamówionym posiłku - Po proszę jeszcze raz tego drinka - szepnął tylko.
ObrazekObrazek
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Ośrodek 'Passion'

4 gru 2012, o 19:53

Podobnie jak Robert, Braveheart patrzył za Lillian aż zniknęła z pola widzenia, wcześniej tylko kiwając z niedowierzaniem głową, gdy zdobyła papierosa. Kobietom łatwiej żyło się na tym świecie. Drugiemu żołnierzowi odpowiedział pytaniem:
- Masz zamiar upić blond sierżant? Ciekawe, kto będzie ją potem nosił… lub z nią tańczył, po niej nie wiadomo – uśmiechnął się półgębkiem John, wygodnie rozsiadłszy się na krześle i patrząc na Iwanowa oceniającym wzrokiem. Chłopak wydawał mu się w porządku, miał wobec niego dobre przeczucia.
Lillian na słowa Roberta o papierosach aż wzdrygnął dreszcz. Pomimo tego, że nigdy nie miała swojej paczki i zdarzało się jej nie palić przez długie okresy czasu (wyłącznie z braku takiej możliwości), była od tego niestety-stety uzależniona. Może dlatego ona pozostała niska, a Iwanow tak urósł – ha-ha. Ćwiczenia i muzyka? Na kolejny plus, połowicznie służbowy, połowicznie osobisty.
Komplement o „atutach” na chwilę skonsternował Lily. Nie, żeby obraził, w życiu!, po prostu po chwili wahania powiedziała, zerkając na własny biust – jako jeden z tych „atutów”:
- Wiesz, nigdy nie miałam siebie za atrakcyjną dziewczynę, ale szybko odkryłam, że pewność siebie robi swoje – a kiedy już uniosła oczy, powiedziała z półuśmiechem: - Ale cholernie dziękuje za te słowa.
Kiedy Robert odezwał się do szeregowego, parsknęła śmiechem, ledwo przełknąwszy ostatni kęs zamówionego dania:
- John faktycznie jest okrutnie obojętny na moje zaloty, tak jak reszta drużyny – poklepała swojego towarzysza po ramieniu, szczerząc zęby w zadziornym uśmiechu. – Oczywiście żartuję, w końcu jak by wyglądał romans z którymś z podkomendnych… - powiedziała tonem na tyle niepewnym, że nie można było ocenić, czy rzeczywiście żartuje.
Nagle świat lekko zawirował, a choć dziewczyna nie chciała nic dać po sobie znać, na chwilę przymknęła oczy. Cholera, to był ten drink? Wypiła raptem kilka łyków, a czuła, że powoli traci kontrolę. I z jednej strony to było świetne, z drugiej – „nie wypadało”. Właściwie… „E tam, raz się żyje”.
- Ależ to dobre – powiedziała wskazując na szklankę. – Ale jak dalej pójdzie tak dobrze, to skończy się na tym, że zaciągnę was na parkiet…
- A nie mówiłem? – wtrącił dumny z siebie John w asyście promiennego uśmiechu Lil’, która popełniała swój najczęstszy błąd i piła bez względu na zmęczenie.
Robert Iwanow
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 29 paź 2012, o 21:55
Miano: Robert Iwanow
Wiek: 24
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy, N1
Postać główna: Ner'Haras vas Orionis
Kredyty: 20.000

Re: Ośrodek 'Passion'

9 gru 2012, o 15:26

Widząc panią sierżant spoglądającą na swój biust Robert zaczął się śmiać. Z jednej strony to była dobra reakcja, bo faceci zawsze zwracali uwagę na tą część ciała. Ale młodemu żołnierzowi chodziło też o inne rzeczy.
- Nie ma za co - odparł - Po prostu musiałem. Od tak grało mi na duszy.
Robert widział, że drink zaczął działać. No i jej smakował, a to było najważniejsze. Na jej słowa o tańczeniu Robert pokręcił głową.
- Lil jeszcze wieczoru nie ma, o tej porze nikt nie tańczy - odparł szukając innych pomysłów - Kurczę w sumie szkoda. Są za to inne atrakcje. Na razie to się rozpakujcie, potem pomyślimy, co wy na to?
ObrazekObrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Ośrodek 'Passion'

29 gru 2012, o 16:17

Troje żołnierzy Przymierza bawiło się w najlepsze, w tym jakże luksusowym kurorcie. Jedli, pili i ochoty na tańce nabierali. Nie wiadomo na czym i kiedy by się skończyła ta zabawa, gdyby nie wiadomość, która dotarła do Bravehearta. Sprawdził swój omni-klucz i pokręcił głową z westchnieniem.
- To od starego. Chce, byśmy wracali na okręt z tym, co mamy. - tutaj spojrzał na Roberta - To był cytat. Z tańców więc nici.
Jak można było łatwo zobaczyć, to pani sierżant była odrobinę niedysponowana, a cholera jedna wie, czy mogłaby ustać na nogach. W końcu do tej pory nie miał okazji z nią pić i równie dobrze mogła puścić pawia.
- Pomożesz mi Robert? Weźmiemy Lill na jakiś prom i lecimy do domu.
Robert Iwanow
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 29 paź 2012, o 21:55
Miano: Robert Iwanow
Wiek: 24
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy, N1
Postać główna: Ner'Haras vas Orionis
Kredyty: 20.000

Re: Ośrodek 'Passion'

29 gru 2012, o 17:47

Robert słysząc wiadomość od Bravehearta też westchnął. Już się poznali, popili i mieli dalej się świetnie bawić, a tu taka niespodzianka. Ale z drugiej strony dla Roberta był w tym też pozytyw, szybciej będzie wiadomo, czy w ogóle dołączy do załogi statku NORAD.
- Jasna sprawa - odparł - Tylko muszę wziąć swoje rzeczy z pokoju i się wykwaterować. Poczekajcie na mnie gdzieś przed ośrodkiem, znajdę was.
Szybkim krokiem i lekko chwiejnym skierował się więc do apartamentów, a tam w szybkim dość tempie spakował się. Sam się dziwił, że tak potrafił będąc nawet lekko wstawionym. Szybko ogarnął pokój, by nie pozostawić po sobie bałaganu, poszedł do recepcji się wykwaterować i ruszył przed ośrodek by poszukać swoich kolegów, którzy mieli go sprowadzić do statku NORAD.
ObrazekObrazek
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Ośrodek 'Passion'

29 gru 2012, o 20:10

- "O tej porze nikt nie tańczy" - przedrzeźniła Roberta, nieco złośliwie mrużąc oczy. - Konwencje ograniczają dobrą zabawę - nie skończyła dobrze zdania, gdy Braveheart wypowiedział smutną nowinę. Usta blondynki ułożyły się w bezgłośne "kurwa", po czym ze smutnym uśmiechem oznajmiła w stronę "nowego": - Ty, którego oto mamy, wygląda na to, że musimy zmienić profil zabawy. NORAD wzywa swoje dzieci - tęsknie powędrowała spojrzeniem ku kelnerowi i wymownie pokręciła głową. Szczęście jej nie dopisywało, ale taki to już był żołnierski los. Jak jest wzięcie, to nie ma czasu.
Na słowa Johna święcie się oburzyła:
- A w czym Robert ma ci pomagać - i zaraz zademonstrowała, jak bardzo jest trzeźwa, dziarsko wstając od stołu i idąc płacić za kolację, a przy okazji, oczywiście, konwersując rzewnie z kelnerem. W istocie prosty chód kosztował ją nieco wysiłku, do czego się nie przyznawała. Z utęsknieniem oczekiwała momentu, kiedy będzie mogła trochę odespać w promie, ale mimo wszystko zdawało się, że mężczyźni nie doceniali wytrzymałości małej towarzyszki.
Wyszli z Braveheartem przed ośrodek i odczekali chwilę, aż pojawił się Iwanow. Wyglądało na to, że byli gotowi do drogi.
Robert Iwanow
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 29 paź 2012, o 21:55
Miano: Robert Iwanow
Wiek: 24
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy, N1
Postać główna: Ner'Haras vas Orionis
Kredyty: 20.000

Re: Ośrodek 'Passion'

29 gru 2012, o 20:37

Wszyscy byli, a kondycja Lillian była w jak najlepszym porządku. Robert podszedł do nich dziarsko ze swoim bagażem. W sumie to nie mógł się doczekać zobaczenia ich statku.
- Widzę, że jesteście gotowi - odparł wesoło - [/i]Ja też i nie ma co zwlekać. Im szybciej znajdziemy się na statku, tym lepiej. [/i]
I Robert z resztą ruszyli ku miastu by poszukać odpowiedni środek transportu, który przewiezie ich na docelowe miejsce.

z/t
ObrazekObrazek

Wróć do „Vancouver”