Niektórzy uznają Vancouver za stolicę Przymierza i nie pomylą się na tym polu zanadto. Siedzibę tutaj mają niemal wszystkie, ważne organy władzy, wraz z Radą Przymierza, a dodatkowo jest istotnym punktem dla rozwoju i szkoleniu przyszłych żołnierzy, ze względu na swoje wysoko rozwinięte placówki szkoleniowe.

Daniel Frost
Awatar użytkownika
Posty: 640
Rejestracja: 22 paź 2012, o 14:28
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik-freelancer
Status: Były sierżant noveryjskich ERCS. Patologiczny pirofobik i cheimatofil. Ścigany przez Cerberusa.
Kredyty: 21.810

Vancouver General Hospital

28 sie 2013, o 21:19

Frost idealnie teraz odgrywał swój upodobany żywioł i był... chłodny. Chyba nie zauważył charakterystycznego spojrzenia Olivii. Myślał intensywnie jako Frost-kombinator, a sądząc po jego grymasie, Olivia mogła bezpiecznie założyć, że jego pseudo-autystyczny umysł właśnie przeżywa gonitwy myśli, które rozpuściłyby mózgi nawet hanarom.

Była to zresztą prawda. W sposób znany tylko Frostowi, przez jego głowę przebiegały teraz intratne łańcuchy, czy raczej zawiłe pajęczyny różnych wątków myślowych. Sam nie był pewien, w jaki sposób przeszedł od myślenia o klapie w suficie, do myślenia o wiśniowym frappe w jednym z noveryjskich barów, a potem o taktyce Spartan podczas bitwy o Termopile. Gdzieś po drodze pojawiły się też varreny, a wszystko to w rytm stareńkiego rapu "Thrift Shop". Tak czy inaczej, pani doktor musiała posunąć się do czegoś więcej, niż samego spojrzenia, jeśli chciała jakoś zmusić go do zwrócenia na nią uwagi.
ObrazekObrazek
Bonusy: +10% szybkość ładowania mocy , +10% tarcze, +5% do obrażeń od broni, +10% do skuteczności strzałów w głowę
Nie mówię, że jestem sadystycznym MG, ale lepiej przynieś pełną Butelkę Estusa.
[Ocalony] [Zabójca] [Wrak]
[Frostbite]
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

28 sie 2013, o 21:30

To było jedno, ale dość silne uderzenie. Takie plask. Dłoń, która uderza o tył głowy mężczyzny, zaraz po tym jak dziewczyna wspina się na palce, aby mniej więcej trafić. Włożyła w to tyle siły, aby dało się ją podzielić pomiędzy odczucie czyli odebranie bodźców i zaalarmowanie mózgu, a zwrócenie uwagi na źródło owego panięcia. Przyczyną była rzecz jasna Olivia, która swobodnie opuszczała dłoń, a jej mina mówiła sama za siebie - co złego to nie ja.
- Długo mam czekać aż mnie podsadzisz?
Ponieważ Frost, który zostanie wyrwany z transu kombinowania przez dłuższą chwilę reaguje z opóźnieniem, wskazała palcem na sufit. Następnie bezceremonialnie podeszła do mężczyzny i położyła swoją ciepła dłoń na chłodnym ramieniu. Miał szczęście, że Olivia nie miała na sobie butów z obcasem. Nie mniejsze szczęście sprawiało, że przez dość luźne ubranie mógł czuć ciepło jej ciała tuż obok siebie.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Daniel Frost
Awatar użytkownika
Posty: 640
Rejestracja: 22 paź 2012, o 14:28
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik-freelancer
Status: Były sierżant noveryjskich ERCS. Patologiczny pirofobik i cheimatofil. Ścigany przez Cerberusa.
Kredyty: 21.810

Re: Vancouver General Hospital

28 sie 2013, o 21:50

Pacnięcie przyjął do wiadomości, ale poza tym - zignorował. "Spokojnie", rozkazał myślami w kierunku dobrze znanego sobie narządu ciała. Zawsze tak reagował, kiedy czuł przy sobie Olivię. Nic na to nie poradzi. Z szelmowskim uśmieszkiem, którego nawet nie próbował ukrywać i który od razu wydał się dla pani doktor mocno podejrzany, Daniel schylił się, objął ramionami nogi Olivii, centralnie na poziomie ud, po czym wyprostował się i w ten sposób ją uniósł, by mogła dosięgnąć klapy.

Uniesiona Olivia już, już miała zacząć majstrować przy opornej klapie, kiedy poczuła... pocałunek. W dość wrażliwe, choć okryte ubraniem, miejsce. Słodkie. Tam, gdzie zbiega się to V pachwin...
ObrazekObrazek
Bonusy: +10% szybkość ładowania mocy , +10% tarcze, +5% do obrażeń od broni, +10% do skuteczności strzałów w głowę
Nie mówię, że jestem sadystycznym MG, ale lepiej przynieś pełną Butelkę Estusa.
[Ocalony] [Zabójca] [Wrak]
[Frostbite]
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

28 sie 2013, o 22:14

Udała, że nic takiego nie widzi. Chyba wolała nie dopuszczać do siebie nawet myśli podpowiadających, co tak naprawdę zwróciło na nią uwagę Frosta. To były bardzo nieczyste myśli, że aż nie wypadało, aby plątały się po głowie pani doktor. Olivia chrząknęła i skorzystała z przesadnie uprzejmiej pomocy mężczyzny. Zgrabnie wspięła się na jego ramiona, nie była wielkim ciężarem. Już sięgała po klapę, już było blisko przesunięcia blokady, już miała się wychylić, aby włożyć odrobinę siły w jej przesunięcie... Zachwiała się i gdyby nie ściana, o którą mogłaby się podeprzeć, jak długa zaraz spadłaby pod nogi Frosta. Ten mógł poczuć dreszcz, który wzbudził i który powędrował wzdłuż kręgosłupa Livii. Oblała się rumieńcem, toteż odwróciła głowę.
- Daniel...?
Chyba nie była w stanie nic więcej z siebie wykrzesać.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Daniel Frost
Awatar użytkownika
Posty: 640
Rejestracja: 22 paź 2012, o 14:28
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik-freelancer
Status: Były sierżant noveryjskich ERCS. Patologiczny pirofobik i cheimatofil. Ścigany przez Cerberusa.
Kredyty: 21.810

Re: Vancouver General Hospital

28 sie 2013, o 22:19

Nic nie mówił. W tej chwili sam śmiał się z siebie (duchowo), że wcześniej o tym nie pomyślał. Ciasne, przyciemnione pomieszczenie, bez świadków... Co by tu robić, co by tu robić... Ba, no jak to co! Frost całował to wspaniałe, kobiece miejsce dalej, coraz mocniej cisnąc je ustami. Po tak długim czasie "suszy", czuł się teraz jak w niebie. Właściwie to jego usta były w niebie. Niemalże dosłownie.

Dopiero po dłuższej chwili, absolutnie chędożąc klapę w suficie grubym kijem, Frost rozluźnił uścisk. Olivia poczuła, jak stopniowo ześlizguje się w dół. Daniel całował dalej w miarę, jak się przesuwała - po brzuszku, po biuście, wreszcie w usta. Gdy smakował jej warg, jego dłonie instynktownie powędrowały do jej wspaniałych pośladków.
- Chcesz? - spytał krótko między kolejnymi pocałunkami...
ObrazekObrazek
Bonusy: +10% szybkość ładowania mocy , +10% tarcze, +5% do obrażeń od broni, +10% do skuteczności strzałów w głowę
Nie mówię, że jestem sadystycznym MG, ale lepiej przynieś pełną Butelkę Estusa.
[Ocalony] [Zabójca] [Wrak]
[Frostbite]
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

28 sie 2013, o 22:35

Ciężko było jej tak ustać, gdyż jej ciało było zbyt podatne na pieszczoty. Chciało tych pocałunków, miało w poważaniu rozsądnej i ewentualne zasady dobrego wychowania. Bądź co bądź byli w miejscu publicznym. W każdej chwili mogły się włączyć kamery, ktoś mógł się odezwać z góry lub winda po prostu, jak gdyby nigdy nic zjechać w dół. Dobrze się stało, że Frost na chwilę się zatrzymać, gdyż Olivia była gotowa mu z każdym kolejnym wyrwać kilka pukli włosów, o ile nie cała czuprynę na raz.

Czuł, że oddycha ciężko. Tym razem za przyśpieszonym oddechem nie stała żadna panina, a namiętność, którą starał się w niej wzbudzić i to z powodzeniem. Pani doktor zacisnęła swoje drobne dłonie na ramionach Frosta, kiedy oddała pocałunek z całym uczuciem. Wspięła się jeszcze na palce, aby dłużej móc zatrzymać swoje usta na jego ustach, chwile possać jego dolną wargę.
- Ja... um..
Znów odebrało jej mowę. Olivia pokręciła głową, rozplotła te długie, złociste loki, które zasłoniły jej iskrzące się oczy oraz czerwone lica. Przyciągnęła Frosta do siebie. Czy to nie była wystarczająca odpowiedź?
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Daniel Frost
Awatar użytkownika
Posty: 640
Rejestracja: 22 paź 2012, o 14:28
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik-freelancer
Status: Były sierżant noveryjskich ERCS. Patologiczny pirofobik i cheimatofil. Ścigany przez Cerberusa.
Kredyty: 21.810

Re: Vancouver General Hospital

28 sie 2013, o 22:44

I znów ten złowieszczy uśmieszek na jego ustach, jak u hrabiego przymierzającego się do młodej dziewoi tytułem średniowiecznego prawa pierwszej nocy. Wreszcie od całego tego pocałunku zabrakło mu tchu i zaczął przystępować do nieco bardziej ekscytujących czynności, niezbyt tak naprawdę pytając Olivii o zdanie. Najpierw pogładził ją dłonią po szyi, wpatrując się w jej złociste oczy, a potem... Przesunął ręce na jej biust. Zaczął go masować ruchami delikatnymi, ale stanowczymi. Wiedział doskonale, że jej się to podoba, choć chciała odgrywać ułożoną panią doktor z dobrego domu. Ha! Kobiety!

Wreszcie znudziły mu się tak podstawowe pieszczoty. Pragnął dotknąć ten słodkiej, czułej, delikatnej skóry. Jego ręce zaczęły gorączkowo majstrować przy zapięciu szpitalnego stroju Olivii, a potem przy owym straszliwym wynalazku zwanym zapięciem biustonosza. Każda sekunda coraz bardziej go męczyła.
ObrazekObrazek
Bonusy: +10% szybkość ładowania mocy , +10% tarcze, +5% do obrażeń od broni, +10% do skuteczności strzałów w głowę
Nie mówię, że jestem sadystycznym MG, ale lepiej przynieś pełną Butelkę Estusa.
[Ocalony] [Zabójca] [Wrak]
[Frostbite]
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

29 sie 2013, o 00:33

Przesunęła palcem po linii jego ust, kiedy dłonie mężczyzny zacisnęły się na atutach każdej kobiety. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamknięta winda zamieniła się w miejsce co najmniej podniecające. Choć tak naprawdę chyba tylko w jednym, jedynym pomieszczeniu nie byłaby w stanie zmusić siebie do tego, aby oddać się namiętności - mowa tutaj o rzecz jasna sterylnym laboratorium, które było jej azylem i poniekąd świętym miejscem. Oddała Frostowi cała swoją uwagę. Kiedy ten męczył się z zapięciami, nie śpieszyła się z pomocą. Wydawała się niezwykle zajęta zsuwaniem z jego ramion materiału. I chociaż wystarczyłoby jedno, zdecydowanie szarpnięcie, aby w tej chwili zsunąć na ziemię to, co miał zarzucone na plecy, Olivia jakby specjalnie cackała się z tym materiałem. Dawało to też pretekst, aby móc przesunąć palcami po rękach mężczyzny. Nie brzydziła się tej pokrytej bliznami skóry. Właściwie nie chciała, aby zamienił ją na jakąkolwiek inną. Ciepły oddech pani doktor rozbijał się o szyje mężczyzny, zaś kolanko trącało jego uda, jakby chciała jeszcze bardziej z nim poigrać.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Daniel Frost
Awatar użytkownika
Posty: 640
Rejestracja: 22 paź 2012, o 14:28
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik-freelancer
Status: Były sierżant noveryjskich ERCS. Patologiczny pirofobik i cheimatofil. Ścigany przez Cerberusa.
Kredyty: 21.810

Re: Vancouver General Hospital

31 sie 2013, o 07:45

Jej subtelne zachęcenia tylko bardziej go nakręcały, co zresztą było przecież jej celem... ale najważniejszy chyba był fakt, że to była ona. Przez cały pobyt w szpitalu myślał o tym, co stało się w hotelu i jak nie mógł jej odpowiednio obronić. Wtedy ją zawiódł, ale... tutaj, w tej windzie, tego nie zrobi. Frost widział, czego Olivia chce - i miał zamiar dać jej to tak dobrze, jak tylko potrafi mężczyzna taki, jak on. Wiedział, co kobieta lubi. Miał okazję troszkę nauczyć się jej ciała.

Wreszcie piekielne zapięcie zlitowało się i ustąpiło, odsłaniając przed Danielem wspaniałe, ukochane piersi jego partnerki, które bez zwłoki zaczął ochoczo całować, smakując ustami gładkość ich skóry i miłą chropowatość sutków. Delikatnie łaskotał je językiem. Sam nie był pewien, czy większą przyjemność sprawiało to jej, czy jemu; o ile ona czuła się w tym momencie dobrze cieleśnie, to on odczuwał w tej chwili przyjemność na trochę innym poziomie. Gdy jej było dobrze, jemu automatycznie też. Dlatego starał się. Kochał ją i jej dobro, w tym na płaszczyźnie seksualnej, było dla niego najważniejsze.

Wreszcie, gdy już się nasycił jej piersiami, zaczął przesuwać ustami coraz niżej, aż do brzuszka i pępka, jednocześnie jednak powoli zsuwając jej spodnie od szpitalnego stroju, a razem z nimi jej ikoniczne już, koronkowe, gustowne majtki, odsłaniając kryjący się pod spodem czuły, podniecający róż. Nie czekał ani sekundy. Język zaraz zabrał się także za to miejsce, a wkrótce dołączyły do niego palce. Jak na ironię, sam czuł, jakby wewnętrznie płonął.
ObrazekObrazek
Bonusy: +10% szybkość ładowania mocy , +10% tarcze, +5% do obrażeń od broni, +10% do skuteczności strzałów w głowę
Nie mówię, że jestem sadystycznym MG, ale lepiej przynieś pełną Butelkę Estusa.
[Ocalony] [Zabójca] [Wrak]
[Frostbite]
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

28 paź 2013, o 00:50

Zachłysnęła się powietrzem, jego zapachem, całą tą niesamowicie gorącą atmosferą. Nie wiedziała już kiedy tak naprawdę irytacja z powodu zepsucia windy przestała dominować jej świadomość, a zastąpiona została obrazem Frosta, który wyraźnie zmierzał do jednego wyjścia z sytuacji. Cicho syknęła, była zbyt rozkojarzona, aby zwracać uwagę na to, co robi. Jeszcze bardziej odpłynęła na skutek jego usilnych starań. W pewnym momencie oderwała mężczyznę od siebie. Najpierw skradła jego usta, następnie pchnęła go mało delikatnie na ścianę. Upewniła się jeszcze, iż żadna część zbędnego odzienia nie znajduje się na ciele Frosta. Potrzebowała tego. Tego, czyli kompletnego zapomnienia. Nieistotne było miejsce. Oddała mu się tu i teraz, tak jak stała.

***

Wciąż próbując dojść do siebie, jak i uspokoić walące serce, Olivia poprawiała pognieciony i wymięty materiał szpitalnego stroju. Ktoś ich zauważył, poinformował o nadchodzącej pomocy. Gdyby myślami nie była przy tym, co jeszcze nie tak dawno wyczyniła Frost i gdyby jej dłoń nie była spleciona z jego własną, być może odpowiedziałaby coś więcej na ten komunikat niż zwykłe mruknięcie. W końcu, po wielu godzinach, wydostali się na korytarz i jak można było się spodziewać, od razu otoczył ich wianuszek personel.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Daniel Frost
Awatar użytkownika
Posty: 640
Rejestracja: 22 paź 2012, o 14:28
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik-freelancer
Status: Były sierżant noveryjskich ERCS. Patologiczny pirofobik i cheimatofil. Ścigany przez Cerberusa.
Kredyty: 21.810

Re: Vancouver General Hospital

28 paź 2013, o 01:04

Frost, wychodząc z windy, miał na ustach ten uśmieszek, trochę jak dziecko dumne z tego, że zrobiło coś psotliwego. Jeśli ktokolwiek z personelu domyślał się, co działo się w tym klaustrofobicznym pomieszczeniu... cóż, mógł sobie wsadzić tą wiedzę tam, gdzie światło nie dociera. Niezbyt obchodziło Daniela, co myśleli o tym pozostali. Z jakiegoś powodu nagle poczuł się... żywy. Innego określenia na to nie mógł znaleźć. Było to dziwne uczucie. Niecodzienne, ale przez to cenne. Tylko Olivia była w stanie je w nim wywołać.

A jeśli chodzi o inne uczucia?

Był głodny.

- Chyba przegapiliśmy obiad - mruknął, rozglądając się. Jasne światła na korytarzach szpitala trochę go oślepiały; wzrok przez tyle godzin przywykł do ciemniejszego oświetlenia windy. - Chociaż sądząc po tutejszym wikcie, to raczej mamy szczęście. - Prowadził ją dalej, desperacko próbując wydobyć z pamięci najkrótszą drogę do ich pokoju. - Mam tak serdecznie dość tego miejsca. Oby nas wypuścili wkrótce. Mam nadzieję że Przymierze szybko załatwi te formalności z odblokowaniem naszych omni-kluczy... - Spojrzał z żalem na swoją dłoń. - Bez niego czuję się jak bez ręki.
ObrazekObrazek
Bonusy: +10% szybkość ładowania mocy , +10% tarcze, +5% do obrażeń od broni, +10% do skuteczności strzałów w głowę
Nie mówię, że jestem sadystycznym MG, ale lepiej przynieś pełną Butelkę Estusa.
[Ocalony] [Zabójca] [Wrak]
[Frostbite]
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

29 paź 2015, o 10:46

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zdecydowanie ostatnim, co zapamiętał była wzrastająca gdzieś w głowie i w środku klatki piersiowej wściekłość. Wściekłość tak wielka, że cała reszta dookoła się nie liczyła był tylko on i ten drugi. Nie myślał racjonalnie, nie analizował a tym bardziej nie planował niczego. Zupełnie niczego. Czuł się jakby całą sytuację obserwował gdzieś z góry a jego ciało wszystko robiło samo, zupełnie bez jego woli.
Być może to był błąd, być może za bardzo chciał. Każda impulsywność, której się oddawał miała tragiczne skutki, od dzieciństwa w Sydney po wojsko, Shodan, Gozu aż wreszcie do Alp. To miał był urlop, wspólny, beztroski, w cichej chatce w środku malowniczych gór. Nic z tego zupełnie się nie spełniło. Gdyby, chociaż ta cała brawura miała jakikolwiek sens… Gdyby cokolwiek zmieniła. Ale nie. Nic z tych rzeczy. Po prostu zawiódł i siebie i ją.
Te myśli przewijały się przez jego głowę aż do momentu, gdy wreszcie stracił przytomność. Potem był już tylko spokój.
Ziemia. Australia. Sydney. Dom.
Bardzo dawno nie było go w rodzinnym domu, tam gdzie się wychował, tam gdzie dorastał i z czym wiązały się być może mało przyjemne wspomnienia, ale jednak. Londyn to nie było to samo.
Biała weranda odbijała lekko promienie słoneczne, kiedy Hearrow beztrosko leżał w hamaku, który kilka dni temu powiesił między drzewami przed domem. Z dala od głównej ulicy, blisko plaży, dwupiętrowy dom w typowo sielankowej atmosferze, pomalowany na biało z niebieskimi zasłonami w oknach. Rado leżący na rogu werandy, na barierce wygrzewał się do słońca. Tyle spokoju. Arrow czytał jakąś książkę na jednym z datapadów podarowanych przez matkę. Szum oceanu w tle intensywnie namawiał do krótkiej drzemki, ale Marshall nie miał na nią teraz najmniejszej ochoty.
Rude włosy mignęły gdzieś za oknem od strony kuchni, Hearrow uśmiechnął się do siebie i westchnął cicho, po czym pokręcił głową z niedowierzaniem.
Ciche pikanie omni-klucza odezwało się gdzieś daleko, bardzo daleko.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

28 gru 2015, o 10:55

Nie wiedział ile minęło czasu, kompletnie stracił jego poczucie i w zasadzie tak naprawdę przestał się tym przejmować. Dla niego to był zaledwie jeden, długi i niekończący się sen. Zresztą całkiem przyjemny, więc nie było czemu się dziwić, że podporucznik Marshall Hearrow spędził w śpiączce całkiem sporo czasu. Na tyle sporo, aby inny zaczęli tracić już nadzieję. No, może poza panią Hearrow, która dzielnie trwała przy synu opieprzając przy okazji lekarzy, bo przecież sama zrobiłaby to lepiej. Ale cóż, doktor plus nadopiekuńcza matka to całkiem nieprzyjemna mieszanka.
Wybudzenie wbrew pozorom nie było spokojne i powolne. Marshalla jakby coś trafiło i gdyby nie pokiereszowane ciało to prawdopodobnie zerwałby się z łóżka i wybiegł. Nagle szeroko otwarte oczy i stłumione stęknięcie kiedy próbował gwałtownie się podnieść było szokiem dla siedzącej obok Emily. Oddychał szybko i pośpiesznie, jakby wiedział, że stało się coś złego, coś co właściwie już teraz nie chciało mu dać spokoju. Tylko jeszcze nie wiedział co to.
- Gdzie... - zaczął ale piekielny ból w klatce piersiowej zatrzymał kolejne słowa i Hearrow stęknął ponownie. Mrugnął kilka razy oczami i rozejrzał się dookoła, aż zatrzymał spojrzenie na matce, która znalazła się zaraz przy nim. Pokręciła tylko głową i spuściła wzrok. Lampka od omni-klucza migała w równych odstępach czasu i Hearrow wreszcie sięgnął do niego. Data wskazywała na jakieś trzy tygodnie wstecz. Uśmiechnął się do siebie i wykrzesanymi siłami pozwolił sobie na krótką, ale dość treściwą wiadomość.
To już.
Pierwsze dni po przebudzeniu były dość monotonne - wizyty lekarzy, sprawdzanie kolejnych funkcji czuciowych i prognozowanie szans na rehabilitację. Ale nie o tym myślał Hearrow, wysłał jeszcze przez kolejne dni kilka podobnych wiadomości, ale bez większego skutku. W związku z takim potoczeniem się sprawy, kiedy tylko poczuł się odrobinę lepiej napisał do Harpera, aby ten sprawdził czy jej rzeczy są w ogóle jeszcze w jego mieszkaniu. Odpowiedź, która przyszła, w samej osobie Erica do Vancouver, nie była szczególnie optymistyczna. Szlag trafił perspektywy na leczenie a z samym podporucznikiem było coraz gorzej. Nie jadł, nie pił, nie chciał wstawać w zasadzie stracił wszelką chęć do życia. No i nie było się czemu dziwić, zresztą po jakimś czasie stracił już nawet nadzieję. Nie wiedział co o tym wszystkim miał myśleć i jakoś nie potrafił sobie tego uporządkować w głowie, a po pewnym czasie przyszedł już tylko żal i wściekłość. Zaczął wszystko sobie tłumaczyć fantastycznymi zagrywkami na jego uczuciach, cudowną manipulacją i jeszcze efektowniejszym robieniem z siebie ofiary, w zasadzie tylko po to, żeby wreszcie dochodzić do wniosku Ona taka przecież nie jest.
Faktem natomiast pozostawało to co się wydarzyło i na to Hearrow, mimo że bardzo chciał, nie miał najmniejszego wpływu. Rany na ciele z każdym dniem przestawały już tak bardzo boleć, ale to co miał w środku tylko się nasilało.
Ale żył, mimo wszystko żył i wyglądało na to, że nawet z tego wyjdzie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

28 gru 2015, o 20:32

Na przyjaciołach podobno powinno się móc polegać, tak mówili mądrzy ludzie. Z tej perspektywy Dagan przyjaciółką była żadną. Na początku to może i miała nawet jakieś wyjaśnienie - bo zamieszanie z własną służbą, bo nie miała skąd wiedzieć, że z Arrowem coś się zadziało - ale potem? Potem przecież już się dowiedziała. Zdążyła zajrzeć do baz Przymierza i zwątpić w lakoniczne, mgliste wyjaśnienia dotyczące stanu porucznika. Nic z tego jednak nie skłoniło jej do ruszenia dupy z Wizny i odwiedzenia przyjaciela. Dwie przepustki, które trafiły jej się jeszcze od chwili, w której dowiedziała się, że z Arrowem jest niezbyt ciekawie, wolała spędzić na Cytadeli niż pofatygować się na Ziemię. Jak to o niej świadczyło? Doskonale. Na pewno świetnie.
Ale w końcu się pojawiła. W końcu, czy może raczej - na końcu. W dniu, w którym Hearrow miał dostać wypis. Nie było trudno dowiedzieć się, kiedy to będzie. Wystarczyło zajrzeć tu i tam, przeszperać lokalną sieć by dowiedzieć się nie tylko tego znamiennego terminu, ale też wszystkich zabiegów, jakim żołnierz był poddany i ogólnej oceny jego zdrowia. To, co go czeka, też nie było już dla niej żadną tajemnicą. Długotrwała rehabilitacja, miliony badań kontrolnych, dziesiątki papierów do wypełnienia. Testy sprawnościowe i ponowna ocena zdolności do służby. Wyjście ze szpitala to nie był koniec, to tak naprawdę dopiero początek. I to chyba to tak ruszyło Dagan, nie? To, że w jednej dziwnej chwili Hearrow stracił wszystko, co dotąd... Cholera, przecież to wspólna służba ich w jakiś tam sposób zbliżyła. Gdyby nie Przymierze nawet by się nie poznali.
Teraz więc stanęła najpierw u drzwi szpitala, a potem, wreszcie, na progu sali, w której leżał podporucznik. Nie było trudno tu dotrzeć. Miała śliczny, nowy mundur z pagonami chorążego, wojskową legitymację i argument w postaci wspólnej służby z Hearrowem. Gdzie indziej to wciąż może byłoby zbyt mało, może trzeba byłoby być rodziną, ale tu? W Vancouver? Tu, gdzie pod bokiem szpitala mieściła się Siedziba Główna Przymierza? Tu na żołnierzy patrzyło się inaczej i inaczej się ich traktowało.
Ostatecznie więc czerwonowłosa zatrzymała się w drzwiach, dosłownie w ich framudze - i czekała. Szpitalna biurokracja to pikuś w porównaniu z kolejną próbą, jaką Dagan musiała przejść przed spotkaniem z przyjacielem. To jasne, że Marshall nie leżał tu pozbawiony towarzystwa. To jasne, że towarzyszyła mu jego własna matka, strzegąca syna jak cerber. To jasne, że jeśli ktoś miał prawo Rebeccę wyprosić, to właśnie ona.
- Dzień dobry - rzuciła więc Dagan cicho, ponad ramieniem kobiety próbując dostrzec pacjenta. Nie uczyniła jednak ani kroku do przodu, czekając na... Tak, na pozwolenie. Po prostu. Bo może nikt jej tu nie chciał.
Oby jednak tak się nie stało - oby nikt nie kazał jej zająć się swoimi sprawami, odejść, dać jej spokój. Tylko Dagan wiedziała, ile tak naprawdę kosztowało ją pojawienie się tu, ponownie na Ziemi, ponownie w miejscu tłumnym i pełnym cierpienia.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

28 gru 2015, o 21:02

Nie miał ochoty na rozmowę, matka przychodziła codziennie, od kiedy już zapewniał ją i prosił, że nie musi przy nim siedzieć dwadzieścia cztery na dobę to przychodziła na kilkanaście godzin, codziennie. Nie był niewdzięczny, wręcz przeciwnie cieszył się, że ma z nim, kto ten czas spędzić, ale był na tyle przybity by nie mieć ochoty na żartowanie dla rozluźnienia. Czy cokolwiek innego. Już od jakiegoś czasu zaprzestał wysyłania wiadomości czy prób jakiegokolwiek kontaktu, ale to nie znaczyło wcale, że zapomniał. Owszem, próbował jak tylko mógł, ale nie zapomniał.
Tego dnia słońce lekko przebijało się przez zasłonięte szpitalne okno. Marshall lubił ładną pogodę a tym bardziej ciepło ( w końcu, dlatego też kochał Sydney), ale dzisiaj akurat nie cieszył się tym, tak jak powinien. Emily Hearrow siedziała na krześle w kącie przeglądając coś na swoim omni-kluczu, a sam Arrow zajmował się kolejnymi rozdziałami książki, którą pobrał z sieci. Wolał je, co prawda w wersjach tradycyjnych, żeby nie powiedzieć staroświeckich, ale czytywał bardzo chętnie. Brakowało mu tej adrenaliny, którą dawała mu służba no i przede wszystkim możliwość odcięcia się od nieprzyjemnych myśli, ale tej chwili cała jego służba stała pod sporym znakiem zapytania. Miał nadzieję, że to, co widnieje i co straszliwie jeszcze momentami pobolewa w okolicach jego brzucha, stanie się jedynie kolejną blizną do kolekcji. Przy okazji przypomniały mu się konie, które niedawno wytatuował sobie na żebrach. To była miła pamiątka z wizyty na Ziemi, ale również głęboka symbolika tatuażu, w końcu te nie robiło się jedynie dla ozdoby. Przynajmniej Hearrow tak do tego podchodził i wiedział, że to akurat się u niego nie zmieni. Podobnie zresztą było z tym, co miał na szyi.
Czekał tylko na moment, w którym będzie mu dane przebrać się w ciuchy do wyjścia i w zasadzie wrócić do pustego mieszkania na Cytadeli. Nie chciał tego, tak bardzo chciał w tym momencie zostać w Vancouver, że to nie mieściło się w głowie. Wiedział, że na miejscu wszystko zacznie mu się kojarzyć, wszystko zacznie mu przypominać. Był żołnierzem, miał dostęp do broni i miał piekielnie słaby nastrój. No i był, jaki był. Szybko się przywiązuję i szybko ufam.
Po raz dziesiąty czytał kolejną linijkę próbując się na niej skupić, zamiast myśleć o czymś zupełnie innym, kiedy powietrze przeszył głos, którego zupełnie się tutaj nie spodziewał. Gwałtowne obrócenie głowy w stronę wejścia przez moment sprawiło, że Hearrowowi zakręciło się w niej na tyle, by tylko zarejestrować kolor włosów. Przez moment serce podskoczyło mu do gardła tylko po to żeby, kiedy wzrok się zogniskował na twarzy przybyłej kobiety, zaboleć bardziej niż się mógł spodziewać.
- Dagan… - wyksztusił wreszcie dopiero po chwili zdając sobie sprawę, z jakim zawodem to wypowiedział. Szybko jednak się zrehabilitował bardziej radosnym: - Skąd wiedziałaś? Nie spodziewałem się gości.
Poprawił się na łóżku starając się zakryć to, co rozchełstane wisiało na jego klatce piersiowej. Nie mógł określić czy to przyzwyczajenie z wojska czy zwykła przyzwoitość kazała mu zakryć zarówno tatuaże jak i ranę, chociaż przecież Dagan robiła sobie tatuaż razem z nim, więc już widziała, co widzieć miała. Dopiero po chwili jego wzrok padł na nowe oznaczenia munduru i uśmiechnął się szeroko.
- Chorąży Dagan, o mój Boże, jesteś oficerem – pokręcił głową z niedowierzaniem. – Wchodź, wchodź. Mamo, to Rebecca Dagan, służyliśmy razem na SSV Norad.
Emily uśmiechnęła się przyjaźnie i podała dłoń Dagan. Może była matką Hearrowa, ale w tym momencie mogła się wydać nad wyraz sympatyczna.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

28 gru 2015, o 22:10

No, stało się. Teraz, choćby nawet bardzo chciała, nie mogła się wycofać. Nie mogła i już. Z drugiej strony - czy na pewno chciała? Chyba nie. Widok Hearrowa, który w stanie był nie najlepszym tylko uzmysłowił jej, że powinna pojawić się tu dużo, dużo wcześniej. Nie po to, by wnikać w to, co zaszło między nim i jego kobietą, nie po to też, by go pocieszać. Po prostu po to, żeby postawić go na nogi. Jak żołnierz żołnierza, do cholery.
Była jednak dopiero teraz, ale skoro już to zrobiła, skoro pojawiła się tam gdzie trzeba - to nie, nie miała zamiaru się wycofywać. Nawet jakby mogła. Słysząc więc znajomy głos przymknęła oko na wyraźnie wyczuwalne rozczarowanie i bez wahania weszła do środka. Nie miała żalu o to, że Hearrow spodziewał się kogoś innego, szczególnie że wiedziała, na kogo czekał. Mogła tego nie rozumieć, mogła być upośledzoną emocjonalnie, ale to nie znaczyło, że miała odmawiać porucznikowi prawa do rozżalenia, tęsknoty czy czegokolwiek. Pewnie musiał przez to przejść, pewnie tak właśnie się to robi, gdy z życia znika ci ktoś, na kim zależało ci najbardziej na świecie.
Dagan nie była tu jednak po to, by fundować Hearrowowi jakąkolwiek terapię psychologiczną, analizę jego uczuć i snucie planów na przyszłość. Wszyscy wiemy, że czerwonowłosa do niczego takiego się nie nadawała, nie i już. To, co zamierzała zrobić, było znacznie prostsze. Ktoś w końcu musiał mu pomóc się stąd wynieść, nie? Pewnie, miał matkę, ale nikomu nie zaszkodzi, jeśli się ją odciąży. A Dagan czuła, że musi to zrobić. Że powinna część tego ciężaru wziąć na siebie.
- Tak mi się obiło o uszy - rzuciła z lekkim rozbawieniem. Przecież nie powie, że zajrzała tam, gdzie jej nie wolno. Tym bardziej nie powie też, skąd w ogóle pomysł szukania informacji na temat stanu Hearrowa. Porucznik musiał się obyć bez tej wiedzy i, co najwyżej, coś sobie dopowiedzieć.
Po uściśnięciu dłoni pani Hearrow na powitanie, Dagan znalazła się wreszcie u celu. Opierając się o wysoką ramę łóżka, spojrzała krytycznie na przyjaciela i...
- Okropnie wyglądasz - rzuciła bez wahania. Arrow ją znał i z pewnością się nie obrazi, no bo o co. - Można by pomyśleć, że po tak długim odpoczynku powinieneś prezentować się lepiej. Widzisz, ja zdążyłam wymienić pagony, a ty co? - parsknęła cicho. To oczywiste, że żartowała.
- Trzeba cię stąd zabierać. Widziałam lekarzy, zbierają się na obchód, więc pewnie zaraz dostaniesz wypis. Mam nadzieję, że nie masz na dzisiaj żadnych szczególnych planów? - Uniosła znacząco brwi.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

29 gru 2015, o 10:37

- Obiło ci się o uszy? – Zaśmiał się. Nie, jakoś nieszczególnie chciało mu się wnikać czy Rebecca trafiła na niego przez wspólnych znajomych czy raczej w inny, ciekawszy sposób. To nie było tak, że nie ucieszył się na jej widok. Wręcz przeciwnie, lubił, kiedy po jakimś większym wypadku odwiedzali go znajomi. Tak było w przypadku, kiedy dostał granatem w twarz i teraz, kiedy wszyscy obecni w tamtej jaskini mogli obejrzeć co zjadł i przetrawił na obiad. To nie były miłe wspomnienia, raczej budziły tym razem już podwójną wściekłość głównie dlatego, że cała tamta eskapada nic nie zmieniła a teraz jeszcze dochodził do wniosku, że tylko pogorszyła.
Ale nie to teraz było ważne.
- Emily Hearrow, bardzo mi miło – powiedziała matka Hearrowa i wskazała Dagan krzesło, które stało zaraz obok niej przy stoliku. Kiedy Becca zajmowała miejsce (to przy ramie łóżka), pani Hearrow spojrzała na syna, wykonała nieskoordynowany gest wokół włosów i spojrzała pytająco. Hearrow prawie wybuchł śmiechem, ale starał się jak mógł, żeby tego nie zrobić. Może to był jakiś fetysz, a może po prostu trafiał na same takie. Nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale to wcale nie oznaczało, że to był jakiś kanon, którego wyraźnie i uparcie się trzymał. Ot, zbieg okoliczności. I broń boże nie oznaczało to wcale, że Rebecca Dagan, chorąży Przymierza mu się podoba. To znaczy, no, była atrakcyjna, ale… Pokręcił głową. Zawsze to samo. Dobrze, że te myśli i tak zostały w jego głowie, bo gdyby zaczął się na ten temat wypowiadać, to nie skoczyłoby się to zbyt skoordynowanymi zdaniami.
Dopiero głos czerwonowłosej wyrwał go z jakże cudownego i sensownego zamyślenia. Uniósł na nią spojrzenie i przesunął nim po mundurze i pagonach. Lubił ten stopień i to cholernie, pamiętał dokładnie, kiedy schodzili na Shodan, kiedy po tym wszystkim awansował na podporucznika już nie było tak fajnie. Chorąży Hearrow brzmiało dużo lepiej, niż porucznik Hearrow. Ale jak to mówią, darowanemu koniowi i tak dalej…
- Gratuluję – powiedział z nieukrywanym uznaniem w głosie. – Awanse są fajne, a ty widzę nie zatrzymałaś się na jednym. To jakieś postanowienie noworoczne, czy jaka cholera?
Zakuło go w boku, ale uśmiech z jego twarzy nie zszedł ani na moment. Dobrze było widzieć tutaj inną twarz niż lekarzy czy nawet Emily, nawet mimo tego, że być może spodziewał się kogoś innego. To na chwilę przestało być ważne i pozwoliło mu zająć myśli czymś innym.
- Uważaj dziecko z tymi awansami, żebyś nie skończyła jak ten tutaj – powiedziała kobieta znad swojego omni-klucza nie odrywając od niego spojrzenia. Dopiero przy następnym zdaniu uniosła na Rebeccę wzrok i uśmiechnęła się uroczo: - Bo mój syn, od kiedy dostał awans, nie robi nic innego, tylko testuje wpływ różnego rodzaju ostrzy na swoje ciało.
Cóż, Marshall nawet gdyby chciał nie był w stanie temu zaprzeczyć. Srebrne blizny po Shodan – dwie. Zakryta końmi poszarpana ta na boku, po Omedze, co w sumie Dagan powinna była pamiętać. No i teraz ta zdecydowanie najgorsza, Hearrow ostatni raz tyle czasu spędził w szpitalu, gdy dostał granatem prosto w twarz.
- Lubię trochę adrenaliny mieć w wakacje, a te były wyjątkowo udane. Wiesz, Alpy, góry, piękny klimat. Stwierdziłem, że do kolekcji brakuje mi jedynie dziury w brzuchu i voila – postukał palcem w brzuch dopiero po sekundzie orientując się, że to nie był wcale tak genialny pomysł jak na początku mu się wydawało. Kolejne zdanie Rebecci już nie było tak radosne jak rozmowa do tej pory. Plany? Spuścił wzrok a kości szczęki zacisnęły się prawie do bólu. Musiał z tym wreszcie skończyć, bo w ten sposób przecież szło zwyczajnie się wykończył.
- W sumie to nie mam – spojrzał niepewnie na matkę, ale na szczęście ta uśmiechnęła się tylko lekko. – Tylko… nie chciałbym jeszcze wracać na Cytadelę.
Nie miał pojęcia czy Dagan będzie wiedziała, o co mu chodzi, czy nie, ale nie zamierzał się w to zagłębiać. Z tym akurat musiał sobie poradzić sam, chociaż wiedział, że sam w tym momencie zostawać nie chce.
- Dagan… dobrze cię widzieć – powiedział przekładając nogi na jeden bok łóżka i siadając na nim. No jak wypis, to wypis.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

30 gru 2015, o 18:01

- Pęd do władzy - rzuciła bez wahania w odpowiedzi na pytanie o awanse, po chwili parskając jednak krótkim śmiechem. Gdyby nie była sobą, Rebeccą Dagan, to może i dałoby się w to uwierzyć. Czerwonowłosa pani inżynier nie należała jednak do tych, których najwyższym celem jest wspinanie się po szczeblach hierarchii - wojskowej czy innej, jeden pies - i tym samym podtrzymywanie rodzinnej tradycji. Mogła być córką swojego ojca, agenta izraelskiego Mossadu, ale co z tego? Nie czuła presji na potwierdzenie swego pochodzenia. Gdyby nie przypadek w ogóle nie zostałaby przecież żołnierzem. Właśnie, to zresztą dobre wyjaśnienie także obecnych sukcesów, co?
- To przypadek, Arrow - rzuciła tak, jak gdyby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Może starzy... - Tu niewątpliwie chodziło o przełożonych, jaśnie szanowną admiralicję. - ...mają nadmiar etatów, cholera wie. - Wzruszyła lekko ramionami. Normalni ludzie swymi osiągnięciami się chwalą, wstydząc co najwyżej wstydliwie, ale Dagan nie patrzyła na to w ten sposób. Wyszło jak wyszło. Nowy mundur był fajny, chorąży Dagan też brzmiało całkiem przyjemnie, ale nie przesadzajmy, to nadal nic szczególnego.
Tak czy inaczej, na słowa pani Hearrow oraz kolejne jej syna nie mogła się nie roześmiać. Dobra rada, co? Awansowanie to wcale nic dobrego, nikt jeszcze na tym nie skorzystał nie płacąc jednocześnie ceny proporcjonalnej do zyskanych przywilejów.
- Postaram się nie iść w jego ślady - odpowiedziała pani Emily, kątem oka zerkając jednak na Arrowa i uśmiechając się z rozbawieniem. - W razie większego zagrożenia wyprzedzę bieg zdarzeń i podam się do dymisji - parsknęła cicho.
W każdym razie, na ostatnie słowa podporucznika zdążyła tylko uśmiechnąć się nieznacznie- już w kolejnej chwili drzwi do sali rozsunęły się wpuszczając do środka zapowiadany przez czerwonowłosą obchód. Wiedząc, jakie zasady rządzą szpitalami Dagan bez słowa wycofała się na korytarz, wracając dopiero wtedy, gdy na omni-klucz żołnierza trafiło podbity, podpisany, jednogłośnie zatwierdzony przez lekarzy wypis oraz skierowanie na rehabilitację.
- No - rzuciła Rebecca gdy tylko medyczna procesja zniknęła w kolejnej sali. Sama podczas oczekiwania zorganizowała już Hearrowowi kule ze szpitalnej wypożyczalni, grzecznie dziękując za wózek.Wózek, prychnęła. Arrow z pewnością da sobie radę bez niego. Jasne, nie jest jeszcze w pełni sprawny, ale przecież rehabilitowali go już na sali, jeszcze podczas śpiączki. Da radę.
- Trzymaj, będzie ci łatwiej - rzuciła lekko, wręczając mężczyźnie zdobyte akcesoria. W swej prostolinijności nie domyślała się, że może to być dla niego w jakiś sposób upokarzające, odrażające czy jakiekolwiek. Dla niej sprawa była prosta - stało się i skoro tak, to trzeba było sobie radzić. I tyle. Nie było nic wstydliwego w walce o siebie nawet, jeśli początkowo walka ta nie wyglądała zbyt dobrze.
- Zostaniemy tu, w Vancouver - zarządziła, tym samym dając znać, że na razie nigdzie się nie wybiera. - Jest taki ośrodek, "Passion". Możemy zostać tu kilka dni przed powrotem na Cytadelę. - Nie wyglądało na to, by Dagan miała tolerować sprzeciw, chociaż w przypływie wahania zerknęła jeszcze w stronę Emily, dorzucając coś w rodzaju przeprosin za podobne rządzenie się. - Jeśli pani pozwoli, pani Hearrow. - Jasne, Arrow był dorosłym facetem, ale... Och, na bogów, po prostu nie wiedziała, jak powinna się zachować!
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

2 sty 2016, o 18:49

Co prawda to prawda. Być może ujmowało mu to godności, męskości czy cholera jeszcze wie, czego, ale bez drobnej pomocy w postaci kul raczej by sobie nie poradził. To znaczy może inaczej, pewnie by sobie poradził, ale raczej nie wyglądałoby to dość zgrabnie. Mógł się jedynie cieszyć, że ten koszmar dobiegł w jakimś sensie końca, a może raczej wstąpił na inny level. Mimo wszystko było jasne, że Hearrow obudzić się obudził, przebrnął pozytywnie przez pierwszą część rehabilitacji (a raczej jej próbę) i jako tako stanął na nogi.
Był wdzięczny Dagan za pomysł z ośrodkiem, w sumie sam nie wiedział dlaczego nie wpadł na to wcześniej. Z drugiej strony trochę też obawiał się widoku tego, co zastanie w środku. W końcu takie miejsca szczyciły się nie tylko doskonałą renomą, jeśli chodzi o stawianie żołnierzy na nogi, ale również nie każdy przebywający tam żołnierz te nogi miał. Arrow nie należał do przypadków beznadziejnych, ale pomocy potrzebował. I być może nie tylko tej fizycznej.
- MożeMY? – Dopiero po chwili dotarły do niego słowa Rebeki. „My” bynajmniej nie oznaczało „ty” albo „wy” raczej jednoznacznie określało, o co chorąży chodzi. Zatrzymał się niepewnie nie bardzo wiedząc, co o tym myśleć. Ostatnim, czego w tym momencie potrzebował to litość i załamywanie nad nim rąk. Nie znosił tego, a jeśli miałby to otrzymać jeszcze od drugiego żołnierza to chyba by nie wytrzymał. Nie był też pewny tego, jaką rolę obrała sobie Dagan. Owszem służyli razem i można poniekąd było nazwać ich przyjaciółmi, ale od kiedy Arrow powiedzmy skupił się na związku przestał czuć różnicę między przyjaźnią a czymś więcej. I to najwyraźniej był błąd. Po dłuższej chwili rozluźnił się i uśmiechnął – po raz drugi w ciągu jednego dnia. – Będziesz mnie głaskać po główce i trzymać za rączkę?
Pani Hearrow nie miała nic przeciwko. Mało tego wydawała się nawet bardzo zadowolona widząc syna w stanie lepszym niż wegetatywny. Do tego trochę się nawet rozpromieniła i szła zaraz obok nich co jakiś czas zagadując Rebeccę o służbę. Marshall mówił mało, głównie ze względu na fakt, że starał się skupić na krokach, teraz nie było to tak oczywiste i automatyczne jak być powinno. To go denerwowało. Gdzie ona do kurwy jest.
- Także dobrze, że jest ktoś to wreszcie go ogarnie, bo ja już nie mam siły tłumaczyć, że to nie koniec świata… - Emily dokończyła myśl, której początek gdzieś wyleciał podporucznikowi z głowy i stanęła przed wejściem do szpitala. – Czas najwyższy, bo jutro kończy mi się urlop. Musiałabym go zostawić i dzwonić co pół godziny.
- Mhm, co piętnaście minut, bo może będę chciał skoczyć z okna – powiedział z przekąsem i wykrzywił się lekko. PLASK Dźwięk uderzenia otwartą głową w potylicę Marshalla odbił się echem w jego głowie. Matka zdecydowanie miała na myśli stan fizyczno-psychiczny swojego syna, a nie tylko ten, który Hearrow ukrywał jak mógł, ale to nie oznaczało, że się nie martwiła. Tym bardziej nie należało jej prowokować, o czym sam podporucznik zdał się zapomnieć.
- I upoważniam cię, że możesz mu tak robić jak zacznie gadać głupoty – zwróciła się do Dagan i uśmiechnęła. – Tymczasem na mnie już pora. Odezwę się z Londynu a za kilka dni może znów zjawię.
Pożegnała się z Marshallem i Rebeccą po czym zniknęła w taksówce.
- Nie ma nic gorszego niż nadopiekuńcza matka – mruknął i odwrócił się w stronę czerwonowłosej. – To prowadź, może przy okazji opowiesz co słychać w jakiej części galaktyki, bo od kiedy mnie przypięli do łóżka oglądam tylko jakieś paradokumenty, od których się mózg lasuje.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Vancouver General Hospital

3 sty 2016, o 23:26

Dagan nie wybiegała w przyszłość tak daleko jak czynił to Arrow. Dla niej liczyły się tylko chwile najbliższe - opuścić szpital, ulokować w hotelu, spędzić kilka chwil z dala od problemów. Alkohol - zdaje się, że Marshallowi też już wolno, choć nieco ostrożniej niż normalnie - papieros, dyskusje o pierdołach. Jej zdaniem właśnie tego było teraz porucznikowi potrzeba i nawet jeśli wnioskowanie to nie było do końca prawidłowe, to... Cholera, Rebecca była dość prostą dziewczyną jeśli chodzi o radzenie sobie z problemami. Po bardziej skomplikowane rozwiązania należało zgłaszać się do innych, tych, którzy do życia podchodzili dojrzalej niż czerwonowłosa.
- Dokładnie. Psycholog mi kazał, wiesz. - parsknęła cicho tym razem nawet nie udając, że jej słowa miały być na poważnie. Fakt, wciąż jeszcze musiała się od czasu do czasu stawiać na wizyty kontrolne u doktor Vorontsovej, nie wynikało to jednak z jakichś stwierdzonych u Dagan odchyłów a po prostu z przynależności do projektu Cyborg. Odgórnie narzucone wymogi, takie tam. Nic szczególnego.
Tak czy inaczej - wielki świat czekał. Podróż do wyjścia spędzając na niezobowiązującej pogawędce z panią Hearrow (o służbie mówiła tyle, ile mogła, niezależnie od tematu - wciąż bez większego podekscytowania) oraz kontrolnym obserwowaniu poczynań Arrowa. Radził sobie. Wiedziała. Wiedziała, że sobie poradzi. Po prostu nie było innej możliwości.
Ostatecznie, po pożegnaniu z matką Marshalla, Rebecca odetchnęła cicho i ruchem głowy wskazała kolejną taksówkę. Nawet w pełni zdrowi nie spacerowaliby przecież po całym Vancouver na piechotę. Wrzuciła więc torbę przyjaciela do bagażnika i, pomagając mu wsiąść, jeśli tego potrzebował, sama wcisnęła się obok.
- Martwi się o ciebie. To chyba normalne. - Wzruszyła lekko ramionami na wzmiankę o nadopiekuńczości. - Tak czy inaczej, ja nie będę troszczyć się aż tak... Chociaż pamiętam o udzielonym mi upoważnieniu, Arrow. - Uniosła znacząco brwi i uśmiechnęła się pod nosem. Może i nie należała do tych, którzy przesadnie cackaliby się z rekonwalescentem, ale nie zamierzała dopuścić, by zrobił coś głupiego, cokolwiek by to było. I lepiej, żeby miał tego świadomość - to oszczędzi im obojgu niepotrzebnych spięć.
Potem zaś, gdy ich taksówka wzniosła się w końcu nieco ponad ziemię i kołysząc lekko ruszyła w kierunku wskazanego przez Dagan ośrodka, nie pozostało im nic innego, jak tylko czekać. Czekać, oczywiście, umilając sobie ten czas rozmową. Co słychać? Cóż, Rebecca opowiedziała o wszystkim co wiedziała. O nowym statku Rady, bo to wciąż był przecież jeden z bardziej chwytliwych tematów. O ostatnich skandalach, które obiły jej się o uszy. O zawirowaniach na giełdzie i, wracając na własne podwórko, o nowym projekcie technicznym Przymierza - Szarańcza - który kosztować miał podobno TAK DUŻO. Mówiła i mówiła, jak na nią naprawdę bardzo dużo, milknąc dopiero wtedy, gdy taksówka zatrzymała się u celu.

oboje z tematu
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek

Wróć do „Vancouver”