Morrigan Rutherford
Awatar użytkownika
Posty: 12
Rejestracja: 3 lut 2016, o 11:31
Miano: Morrigan "Doc" Rutherford
Wiek: 30
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Medyk polowy, kapral T2
Lokalizacja: Cytadela
Status: oczekuje na przydział, byczy się na przepustce
Kredyty: 3.685

Morrigan "Doc" Rutherford

3 lut 2016, o 16:04

Wiesz kto wygrywa walkę? Ci z lepszym medykiem.
RT1313
MIANOMorrigan „Doc” Rutherford
DATA UR.6 grudnia 2156r.
MIEJSCE UR.Terra Nova
RASACzłowiek
PŁEĆKobieta
OBYWATELSTWAkolonistka z Terra Nova
SPECJALIZACJAInżynier
PRZYNALEŻNOŚĆPrzymierze Systemów
ZAWÓDMedyk polowy, kapral T2

wyższe, ukończony Uniwersytet Medyczny w Pittsburgh'u na specjalizacji chirurgia, przeszkolenie bojowe Taktycznych oddziałów uderzeniowych

Cytadela, okręg Bachjret, mieszkanie nr 1313,
Nie da się ukryć, że jest knypkiem. Przywykła już do faktu, że większość ludzi i innych ras patrzy na nią z góry. W połączeniu z filigranową sylwetką zdaje się być delikatną i niepozorną istotką. Wrażenie to pryska jednak gdy rozebrać ją do rosołu: ma ciało sportowca, szczupłe i umięśnione, po którym widać regularne treningi. Przez jasną skórę, często jest pytana czy dobrze się czuje, bo wygląda jakoś tak blado. Czarne włosy nosi ścięte w krótki bob, aby nie sprawiały problemów pod pancerzem. Okalają one sympatyczną, nieco dziecięcą twarz, w której uwagę przykuwają przede wszystkim duże oczy w kolorze błękitnego nieba. Gdy Morrigan jest w dobrym humorze i pozwala na to czas podkreśla je jeszcze lekkim, niebieskim cieniem. Całości dopełniają drobny nos oraz wydatne usta. W kwestii ubioru jest pragmatyczką: kieruje się przede wszystkim wygodą oraz funkcjonalnością. Luźne bluzy, kurtki, jeansy i porządne buty wiązane za kostkę, a na to wszystko narzucony biały kitel, kiedy stacjonuje w bazie. Dostała już kilka reprymend za nieprzepisowy strój, ale na razie nie zanosi się na poprawę.
Wzrost i waga: 165 cm, 60 kg
Skóra: jasna cera
Oczy: Błękitne
Włosy: Czarne, ścięte w krótki bob.
Znaki szczególne: Na prawym ramieniu ma wytatuowaną laskę Asklepiosa.
Niektórzy mogliby powiedzieć, że taki lekkoduch nie powinien być lekarzem. Morrigan niewiele rzeczy bierze na poważnie, nie zna żadnych świętości ani autorytetów, jeśli coś jest dla niej bez sensu, to krytykuje bez ogródek, ale zawsze wskazuje co należy poprawić. Każdy kto z nią służył wie jednak, że zrobi wszystko dla swoich pacjentów i gotowa jest poświęcić naprawdę dużo dla ich dobra. Nikogo nie spisuje na straty i jeśli ma choć minimalny cień na uratowanie czyjegoś życia, to będzie walczyła o to do końca. To w połączeniu z otwartością, czasami bolesną wręcz szczerością i bezkompromisowością sprawia, że zaskarbia sobie szacunek służących z nią żołnierzy, którzy bronią jej kiedy podpadnie komuś wyższemu rangą. Nie każdy dowódca akceptuje jej luźną interpretacje zasad, przez co czasami wpada w tarapaty. Kiedy jednak zostaje przydzielona do patrolu, staje się karna i bezwzględnie słucha rozkazów lidera. Jedną rzeczą jest kłótnia z urzędasem z zaopatrzeniówki w cieplutkiej i bezpiecznej bazie, drugą jest kwestionowanie rozkazów w potencjalnie niebezpiecznym miejscu i narażanie życia całego oddziału. Nie boi się śmierci, przywykła do niej jak i do faktu, że pacjenci po prostu czasami schodzą z tego padołu łez, pomimo jej wysiłków. Zwykła mawiać, że nikt nie jest niezastąpiony, nikt istnieje w specjalnym celu i wszyscy kiedyś umrą. Ktoś zapytał ją kiedyś po co w takim razie leczy żołnierzy, jaka jest różnica czy umrą w ogniu bitwy czy później? Odparła, że dla niej różnica jest żadna, ale zapytajcie dowolnego żołdaka, którego udało jej się uratować, jaką stanowi to dla niego różnicę.
Zainteresowania: Uwielbia muzykę z XX wieku, z lat 40. i 50. W omni-kluczu ma wgraną całą bibliotekę takich utworów – jeśli z kanciapy łapiduchów dochodzą dźwięki, przy których twoja praprababcia czuje się młoda, to prawdopodobnie Doc właśnie ma dyżur. Oprócz tego jest majsterklepką, kiedy ma wolny czas lubi składać niewielkie roboty, które wykonują różne, dziwne zadania – nawadniają kwiatki w jej siedzibie, pilnują skrytek z osobistymi rzeczami, mordują nośniki danych czy służą jako latarki zmieniające ustawienie na komendę. Najczęściej kiedy znudzi się jednym robocikiem rozbiera go i składa z niego inny. W razie potrzeby jest w stanie w polowych warunkach naprawić też zepsutą broń lub połatać pancerz na tyle, by ustrojstwa zaczęły przynajmniej działać.
Lęki: : Jej najgorszym lękiem jest całkowity paraliż i utrata świadomości. Co innego szybka śmierć, a co innego zostanie pozbawionym woli warzywem. Ma nadzieję, że jeśli kiedykolwiek coś takiego ją spotka, to ktoś łaskawie strzeli jej w łeb. Nie przepada za ciasnym tłumem i ciasnymi pomieszczeniami, w których nie ma swobody ruchu.
Przyzwyczajenia/zwyczaje:Stara się trenować przynajmniej przez godzinę dziennie, jest bałaganiarą, czasami mimowolnie naśladuje sposób mówienia lub poruszania się innych, zawsze ma przy sobie multitool.
Uzależnienia: Brak.
Znaki szczególne: Lubi biały kolor. Zwykle stara się zawsze mieć na sobie jakiś biały element garderoby.
Morrigan od zawsze śmiała się, że jej rodzina jest ze śmiercią za pan brat.

Jej ojciec, Anton Ruherford, pochodził z Ziemi gdzie w jednej z robotniczych dzielnic Chicago jego rodzina prowadziła nieduży zakład pogrzebowy. Nie zbijali na tym wielkich kokosów, ale wystarczało im na całkiem wygodne życie i edukację Antona, w przyszłości mającego przejąć interes. Pewnego dnia „klientem” tego wesołego przybytku stał się Jackob Brown, który niespodziewanie odszedł na zawał w wieku 80 lat. Ciężko odbiło się to na jego córce, Cassandrze. Załamana śmiercią jedynej bliskiej osoby, ledwo poradziła sobie z załatwianiem formalności. Pomógł jej wtedy właśnie Anton, którego oczarowała skromność i wytrwałość dziewczyny. Utrzymali wspólny kontakt i szybko przypadli sobie do gustu. Oboje pracowici i ambitni, choć z nie najbogatszych rodzin, pragnęli zapewnić sobie jak najlepszy byt.

Zbiegło się to z intensywną ekspansją kolonizacyjną ludzi. Kiedy pojawiła się możliwość zamieszkania na jednej z nowo założonych kolonii, nie zastanawiali się długo. Postanowili opuścić Ziemię i przenieść cały interes na Terra Nova. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Planeta rozwijała się dość szybko, kolonistów stale przybywało, a przy prowadzonych pracach badawczych zdarzały się wypadki. Ktoś musiał zajmować się zmarłymi, a oni mieli i doświadczenie, i zaplecze. Dwa lata po przybyciu Rutherfordów do kolonii, 6 grudnia 2154 roku urodziła im się córka, której przewrotnie postanowili nadać imię Morrigan. Dziewczynka rosła jak na drożdżach. Przyjacielska, otwarta i bystra nie miała problemów w szkole i była ogólnie lubiana, nawet jeśli ktoś czasami podśmiewał się z profesji jej rodziców. Sama zainteresowana niespecjalnie się tym przejmowała, ponieważ rodzice nigdy nie ukrywali przed nią czym się zajmują i dosyć szybko oswoili ją z tematyką śmierci.

Gdy w 2170 roku, gdy na Terra Nova odkryto złoża platyny liczba kolonistów zaczęła jeszcze szybciej rosnąć, a Rutherfordowie stale rozwijali swoją firmę. Morrigan miała wszystko czego chciała, a nawet więcej. Duży apartament, dobra szkoła i dodatkowe zajęcia, zabawki i gadżety, książki i zabawy; nie żałowano jej niczego. Sielanka ta trwała do 14 roku życia, kiedy prom, którym lecieli jej rodzice rozbił się przy podchodzeniu do lądowania. Jako oficjalną przyczynę podano błąd pilota. Wtedy jej życie wywróciło się do góry nogami. Była przekonana, że została sama, dziadkowie ze strony ojca nie żyli już od ładnych kilku lat, a matka nie utrzymywała kontaktu ze swoimi bliskimi i nigdy o nich nie wspominała. Niespodziewanie, niemalże znikąd, odnalazł się brat jej matki, wujek Steve ze swoją żoną i trójką dzieci. Przejęli całą firmę jako jedyna żyjąca rodzina i zaopiekowali się Morrigan, która początkowo była zachwycona. Znów miała rodzinę, prawda? Przez pewien czas wszystko układało się całkiem nieźle, jednak im stawała się starsza, tym więcej rzeczy zaczęła dostrzegać i rozumieć. Z pozoru były drobne i nieistotne zmiany. Musiała teraz zajmować się młodszymi kuzynami, oddać im swój pokój, miała dużo mniej czasu nie tylko na wyjścia z przyjaciółmi, ale również na dodatkowe zajęcia takie jak lekcje rysunku. Wujkowie nie zabierali jej nigdy ze sobą, gdy jechali na wakacje, nie kupowali tylu prezentów co swoim dzieciom, nie poświęcali jej tyle czasu co im. Jednocześnie nie mieli pojęcia jak zarządzać zakładem, który w efekcie ich marnych decyzji biznesowych, polegających głównie na trwonieniu kredytów, zaczął podupadać.

Kiedy Morrigan miała 16 lat doszło do pierwszej poważnej kłótni między nią, a ciotką. Poszło o jakąś banalną rzecz, której teraz nikt już nie pamięta, dziewczyna użyła argumentu, że ma przecież jakieś prawa w swoim domu. Ciotka stwierdziła, że to nie jest jej dom, ale ich. To ostatecznie uświadomiło Morrigan, że pojawienie się rodziny, której nie widziała na oczy nigdy wcześniej, było wysoce podejrzane. Próbowała dochodzić swoich praw sądzie, ale nic nie udało jej się wskórać. Miała dziwne wrażenie, że ktoś celowo rzuca jej kłody pod nogi. Rozprawy ciągnęły się w nieskończoność, odraczano je i przenoszono na inne dni bez poinformowania jej, a składane przez nią skargi zdawały się trafiać w próżnię. W końcu odnalazł się też nagle testament jej matki, w którym stało wyraźnie, że opiekunem majątku i jej osoby staje się wuj, do momentu w którym uzna, że dziewczyna będzie w stanie sama się wszystkim zająć. Niestety, nic nie precyzowało, kiedy taki moment ma nastąpić. Morrigan była pewna, że dokument jest fałszywy, ale nie była tego w stanie udowodnić. Zaprzestała walki, kiedy jeden z prawników, którego próbowała nająć zasugerował, żeby dała sobie spokój zanim straci resztę swoich pieniędzy. Uświadomiła sobie, że wuj musiał zawrzeć umowę z kimś wyżej postawionym, który torpedował wszystkie wysiłki. Sędzia, prokurator, urzędnik, którego skusił procent od zysków firmy? Zrozumiała, że dalsza walka nie ma sensu. Przez cały rok zbierała pieniądze imając się różnych prac i uczyła się po nocach, by dobrze zdać egzaminy kończące liceum. Na 18 urodziny sprawiła sobie najlepszy prezent jaki mogła: po wywołaniu olbrzymiej awantury, trzasnęła drzwiami i na zawsze opuściła zarówno domowe pielesze jak i kolonię na Terra Nova.

Chciała rozpocząć nowe życie, z dala od pasożytów z kolonii. Za miejsce realizacji swojego światłego planu obrała Ziemię i rodzinne miasto jej rodziców – Chicago. Za zaoszczędzone pieniądze wynajęła małą kawalerkę w podejrzanej dzielnicy. Było tam ciasno i śmierdziało kotem, a w okolicy lepiej było nie pokazywać się po zmroku, ale to wszystko stało się dla niej rajem, w którym mogła cieszyć się czymś, czego nie czuła dawno: wolnością. Oczywiście szybko okazało się, że nie stać jej na tak dużo wolności jakby chciała. Życie kosztowało swoje, pracowała za psie pieniądze od rana do nocy, a kredytów na opłacenie studiów nie przybywało tak szybko jak się podziewała. Musiała zrewidować swoje plany na przyszłość i wpadła przy tym w błędne koło: pracowała by mieć pieniądze na lepsze wykształcenie, które dałoby jej lepsze pieniądze, ale przez pracę nie starczałoby jej czasu na naukę. Z kolei bez wykształcenia utknęłaby w tej samej pracy za marne parę kredytów. Nie chciała oddawać marzeń o lepszym życiu, ale potrzebowała też pieniędzy. Po dwóch latach walki, kombinowania i planowania postanowiła zawrzeć pakt z diabłem i udała się do punktu rekrutacyjnego Przymierza. Podpisany kontrakt zapewniał jej opłacenie studiów oraz lokum na czas nauki, później miała za to dać zakuć się w kamasze.

Tak rozpoczęła się jej przygoda na collage’u, a potem na Uniwersytecie Medycznym w Pittsburghu. Dali jej tam nieźle popalić, zajęcia były trudne, wykładowcy wymagający, a rywalizacja między studentami duża. Żeby w przyszłości liczyć na dobry przydział musiała się mocno starać, ale dzięki wrodzonemu uporowi, towarzyskiemu charakterowi i odrobinie sprytu radziła sobie całkiem dobrze. Na trzecim roku odbyła praktyki w jednym ze szpitali na Cytadeli.

Wreszcie po 8 latach ciężkiej nauki, nieprzespanych nocy, hektolitrach wypitej kawy i litrach bardziej procentowych napojów otrzymała wymarzony dyplom lekarza chirurga. Tydzień po nim otrzymała również eleganckie zaproszenie ozdobione na samym początku symbolem Przymierza Układów. Słowo się rzekło, a diabeł zjawił się po jej duszę. Jaki miała wybór? Uciec i schować się na księżycu jakiejś zapomnianej planetki? Niewątpliwie romantyczne, pytanie tylko na jak długo.

Takim sposobem, w wieku 28 lat została rekrutem i przeszła podstawowe szkolenie w 103. Dywizji piechoty morskiej. Potrzebowała nieco czasu aby przywyknąć do wojskowej dyscypliny, słuchania rozkazów i noszenia munduru. Z początku nie najlepiej czuła się z ograniczeniami, które z tego wynikały, ale pod oddelegowaniu do oddziałów medycznych poczuła się jak ryba w wodzie. Poznała wielu ludzi i mogła szlifować swoje umiejętności polegające na krojeniu, szyciu, łataniu i cerowaniu żołnierzy nadszarpniętych w różnych walkach: z batarianami, z piratami, z niezbyt przyjaznymi formami życia. W 103. pieczę nad nią sprawował dr Benjamin „Hawkeye” Pierce, który szybko stał się dla niej mentorem i przyjacielem. To właśnie on nauczył ją jak odpuszczać w pewnych sytuacjach, nie brać wszystkiego na poważnie oraz pogodzić się z tym, że pacjenci czasem po prostu umierają, nawet jeśli wkłada całe serce w ich uratowanie. Do dziś utrzymuje z nim kontakt i czasami radzi się w trudnych przypadkach.

W czasie służby w 103. spotkało ją wydarzenie, które wciąż czasami śni się jej po nocach. Pewnego dnia przyleciał transport ciężko cywili z Trawersu Attykańskiego, gdzie grupa batariańskich terrorystów porwała prom, domagając się ograniczenia ludzkiej ekspansji w tym sektorze. Batarianie użyli w walce wyjątkowo silnego gazu nieznanego pochodzenia, którgo, jak się później okazało, nie wykrywały standardowe czujniki. Nie został odfiltrowany przez maski w pancerzach ochroniarzy, którzy ubezpieczali lot. Powodował on groźne oparzenia skóry oraz układu oddechowego. Operowali ludzi przez prawie 10 godzin niemal bez przerwy. To był jeden z najgorszych dni jej życia. Kiedy wreszcie dobiegł końca, a ona wracała do swojego małego pokoiku zauważyła światło dochodzące z pokoju Hawkeye’a. Zastała tam nie swojego przełożonego, a jego asystenta – Axtona Badrona, który pochylony nad prywatnym terminalem doktora zgrywał z niego dane na swój omni-klucz. Coś było nie tak. Pierce siedział jeszcze w mesie. Axton po zamknięciu ostatniego pacjenta stwierdził, że udaje się prosto do łóżka. Co robił tutaj? Dlaczego korzystał z prywatnego terminala doktora, a nie tego, który dzielili we trójkę? Morrigan bezszelestnie weszła do środka, jednocześnie wyciągając z kabury przydziałowego Predatora, którego wycelowała w plecy asystenta.
- Łapy do góry, powoli, tak, żebym je widziała. – powiedziała chłodno. Badron zesztywniał, ale wykonał polecenie, stając twarzą w twarz z lufą pistoletu.
- Morrigan, co się dzieje? Zgrywałem właśnie dokumentację medyczną…- zaczął, ale dziewczyna szybko mu przerwała.
- To ty mi powiedz co się dzieje. Czego szukasz w terminalu Pierce’a? – asystent milczał. Widziała tylko jak jego oczy poruszają się oceniając sytuację. – Niczego nie próbuj. Wystarczy, że krzyknę i będziesz miał na karku pół jednostki. Ręce w górze, wyżej. Zapytam ostatni raz. Czego szukasz w terminalu Pierce’a?

Agent najwyraźniej nie znalazł żadnego sensownego wyjścia z sytuacji. Przez chwilę wydawało jej się, że słyszy zgrzyt zębów.

- Pierce dostał raport od chemików na temat gazu. Mam możliwość wyśledzenia skąd pochodzi, kto go robi, powstrzymania jego produkcji. Ale musiałbym…
- Masz możliwość? Dla kogo pracujesz?
- A jakie to ma znaczenie? Możesz mnie wypuścić i mieć nadzieję, że nigdy więcej nie będziesz musiała ratować ludzi poparzonych przez ten gaz. Możesz mnie oddać swoim przełożonym i liczyć, że Przymierze w końcu sprawnie i szybko coś zrobi, zanim zginą kolejni ludzie.
- I nadstawić za ciebie karku? Chyba nie najlepszy z ciebie agent, skoro dałeś się złapać zwykłemu łapiduchowi. Puszczę cię wolno, zostaniesz złapany przez najbliższy patrol żandarmerii, a mnie zapakują do kicia, wyślą na Skylliańskie Pogranicze albo każą leczyć te szumowiny z oddziałów obcych. Życie mi nie miłe czy jak?

- Przyznaję, popełniłem błąd, źle oceniłem sytuację. Ale nie wszystko stracone, prawda? Jesteś lekarzem, widziałaś jak działa ten gaz. Czy pewność, że nigdy więcej nie zostanie użyty przeciwko ludziom, przeciwko cywilom, nie jest tego warta? Wszystko, albo nic. Decyduj, nie możemy tu dyskutować wiecznie.

Pociągnął za czułą strunę. Obrażenia powodowane przez gaz były paskudne, bolesne, a ich zagojenie wymagało dużo czasu. Nikomu nie życzyła takiego losu, może po za tymi, którzy go używali. Dodatkowo „Axton” miał rację, tryby Przymierza mieliły wolno, czy naprawdę wierzyła, że zareagują odpowiednio szybko i zdecydowanie, uderzając w producentów gazu?

- Jaką mam gwarancję, że choćby ułamek z tego co mówisz jest prawdą?
- Nie masz. –
odparł krótko.

Morrigan jeszcze przez krótką chwilę stała i trzymała go na muszce. Potem opuściła broń i bez słowa odeszła na bok. Agent sprawdził coś w omni-kluczu, zerknął na nią i spokojnym krokiem wyszedł z gabinetu. Dziewczyna wyszła kilka chwil po nim. Następnego dnia otrzymali wiadomość, że Badrona przeniesiono do innej jednostki. Nie widziała i nie słyszała nigdy więcej ani o nim, ani o gazie. Nikomu nie powiedziała co wtedy zaszło, nawet Pierce’owi. Do dziś czasami rozmyśla o tym, jakie konsekwencje miała jej decyzja. Faktycznie uratowała jakieś istnienia? Czy może właśnie dała do ręki nową zabawkę psycholom z Cerberusa?

Po roku służby u Hawkeye’a została przeniesiona do Taktycznych oddziałów uderzeniowych. Trafiała do różnych drużyn i miejsc, czasami służąc jako medyk na pokładzie statków, a czasami wspierając żołnierzy walczących w pierwszej linii. Składała ludzi na tyle dobrze, że po kolejnym roku służby dorobiła się stopnia kaprala T2. Obecnie przebywa na Cytadeli ciesząc się zasłużoną przepustką i czekając na kolejny przydział.
Brak
Brak. Korzysta z transportu publicznego lub promów Przymierza.

- 20 tys. kredytów
- omni-klucz „Primo” z omni-ostrzem, wariant: krio-mod
- standardowy generator tarcz
- standardowy pancerz
- uniwersalny multitool
- mała apteczka z podstawowym wyposażeniem: bandaże, środek odkażający, gaza, środek przeciwbólowy, skalpel
- kostka Rubika
- marker wodoodporny

- nie ufa istotom które nie mają oczu lub mają ich więcej niż jedną parę
- ma amerykańsko-irlandzkie korzenie. Dziadkowie ze strony matki byli rodowitymi Irlandczykami.
- lubi turian za to, że zawsze kończą swoją robotę, ale nie lubi ich kroić
- ma słabość do niezdrowego żarcia: pizzy, frytek i burgerów
- strasznie chciałby mieć psa lub kota, ale na razie tryb życia jej na to nie pozwala
- lubi gry komputerowe, choć rzadko ma czas grać
- ze studiów wyniosła jedną, bardzo cenną umiejętność: jest w stanie zasnąć niemal w każdych warunkach; na stojąco, na siedząco, w świetle czy umiarkowanym hałasie, wystarczy kawałek przestrzeni; lubi mówić, że godzinna drzemka to jak znaleźć 10 kredytów – niby nic, a jednak wystarcza na małą przyjemność
Ostatnio zmieniony 23 lut 2016, o 16:53 przez Morrigan Rutherford, łącznie zmieniany 3 razy.
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

3 lut 2016, o 18:04

Hej, hej! Witam na cytadeli ^.^
- Masz powtórzenia w aparycji, ma, ma, ma, ma. Zmień na przykład na: [ubranie] powinno być przede wszystkim wygodne, czy: "jej skóra jest jasna..." itd.
- Zaskarbiła sobie szacunek towarzyszy broni, a co na to jej przełożeni? Pewnie jej nienawidzą :P Wspomnij coś o tym
- To moje subiektywne odczucie, ale na kolonie przylatuje masa ludzi, ale tych w sile wieku, zdatnych do pracy. Nawet jeśli zdarzają się wypadki, to nie na tyle by nakręcić interes do tego stopnia, że Doc pływała w luksusach :P
- Czemu się rozbił prom? Pilot, złe warunki atmosferyczne, zamach?
- [czepiam się, tak na prawdę nie wiem jak jest na medycynie :p] Wzięliby trzyletniego uczniaka do szpitala, w którym leczy się nie tylko ludzi, ale i inne rasy. Ponadto koszt przelotu, utrzymania na Cytadeli i tak dalej. Ale jak mówiłem, nie znam się na medycynie ani praktykach aż tak, żeby był to jakiś super istotny argument.
- "nawet jeśli wkłada całe serce i ich uratowanie." Jestem pomocny, poprawk :P
- "Spotkało ja wydarzenie" Tyż nie brzmi jakoś dobrze
- "groźne oparzenia zewnętrzne oraz układu oddechowego" Po raz kolejny mój skill medyczny przemawia. To nie są przypadkiem wewnętrzne obrażenia? W sensie, układ oddechowy.
- Żeby składać roboty trzeba być kimś więcej niż majsterklepką, chyba że to takie proste jak np: Chwytak, który naciska zraszacz o takiej i takiej godzinie itp. Poza tym... pilnują skrytek z osobistymi rzeczami, mordują nośniki danych. To pierwsze to pewnie jakieś wypasione kłódki, ale to drugie? Młotki na wahadełkach, które rozwalają pendrive'y? xD

Mam nadzieję, że pomogłem i jakoś strasznie się nie czepiałem (wiem, że czepiałem... przepraszam T^T).

EDIT:
Quarianom też nie ufasz? W końcu nie widać im oczu poza tymi dwoma punkcikami. Tak z ciekawości pytam

I ciekawostka:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

3 lut 2016, o 18:44

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale ojciec - Anton, miał syna? Znaczy z pierwszego małżeństwa czy co? W takim razie co się z nim stało po wypadku?
"Hawkeye" - xDDD sry
Po wykształceniu wyższym powinien być stopnień conajmniej podoficerski, przynajmniej tak jest w woju. Jednak rozumiem, że tutaj kierowałaś się tym, że najpierw wstąpiła do Przymierza?
Ogólnie historia bardzo mi się podoba, przyjemnie się czyta i nie jest to jakaś wyidealizowana postać. Musisz też pamiętać o tym, że wojsko to wojsko, a jednostki specjalnie to jednostki specjalne. Jak dla mnie to bym to puścił, ale specsłużby to wybitne jednostki, nie biorą tam każdego :P

Wszystkie orty and shit zostawiam bardziej ogarniętym :) poza tym co wyżej nie mam raczej zastrzeżeń i jeśli to poprawisz to ode mnie masz TAK :P
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

3 lut 2016, o 19:14

Hej!

"To w połączeniu z połączeniu"
się wkradło.

Co do składania robotów - Zeto ma trochę racji, ale postać ma 30 lat i profesję inżyniera, zatem jakieś proste roboty z gotowych elementów - czemu nie? Nie trzeba mieć dyplomu, żeby składać lego technic. ;)

Gaz - nawet standardowy pancerz ma własny zasobnik tlenu, w końcu można w nim funkcjonować w próżni. Może tylko cywile/ochrona statku zostali nim potraktowani? Może jego zaawansowanie polega na tym, że czujniki na statku go nie wykryły? Ten element historii należałoby przemyśleć i wyjaśnić.

Poza tym - świetnie piszesz! Czyta się szybko i przyjemnie. Solidna postać bez udziwnień.
Fabularyzowana wstawka daje punkt zaczepienia dla MG. Lajkuję!

ps.
Zeto się czepia, bo dostał ochrzan ostatnio, że za szybko TAKi daje. ;P
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

3 lut 2016, o 20:40

No, Bleys ma rację. :( Ale bardzo fajna karta, z chęcią porwę Cie w swoje szpony MG :P Bo niewiele Cię dzieli od okejki, potem tylko zerk administracji i możesz grać!
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

3 lut 2016, o 23:46

Trochę dziwna sprawa z tym majątkiem po rodzicach, skoro nie zostawili testamentu to twoja postać powinna wszystko odziedziczyć.
Jeśli chodzi o praktyki w szpitalu to sądzę, że szpital pokroju Huerty (i stypendium na utrzymanie) byłoby zarezerwowane tylko dla studentów, którzy wykazali się czymś wybitnym. Pozostali zostaliby skierowani do szpitali uniwersyteckich gdzieś Ziemi.
Poza tym żadnych większych zgrzytów (poza tym co wymienili przedmówcy) nie widzę.

PS. Czuję, że nasze postacie świetnie się dogadają XD
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Morrigan Rutherford
Awatar użytkownika
Posty: 12
Rejestracja: 3 lut 2016, o 11:31
Miano: Morrigan "Doc" Rutherford
Wiek: 30
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Medyk polowy, kapral T2
Lokalizacja: Cytadela
Status: oczekuje na przydział, byczy się na przepustce
Kredyty: 3.685

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

4 lut 2016, o 14:19

Zeto'Seya pisze:Masz powtórzenia w aparycji, ma, ma, ma, ma. Zmień na przykład na: [ubranie] powinno być przede wszystkim wygodne, czy: "jej skóra jest jasna..." itd.
Done.
Zeto’Seya pisze:Zaskarbiła sobie szacunek towarzyszy broni, a co na to jej przełożeni? Pewnie jej nienawidzą :P Wspomnij coś o tym
Żołnierze, ją kochają, dowódcy nienawidzą, POZNAJ JEJ SEKRET!!!1oneone

Tak na serio, to dowódcy też ją lubią, bo jest konkretną babką, zna się na swoim fachu i składa im do kupy podwładnych. Problemy zaczynają się gdy trafi na wyższego rangą służbistę-faszystę, który musi mieć wszystko na 100% zgodnie z procedurami. Stąd uwaga o tym, że preferuje nieco luźniejszy strój i dostała za to kilka uwag. Dodałam wzmiankę o tym, że nie każdy akceptuje jej podejście do służby.
Zeto'Seya pisze:To moje subiektywne odczucie, ale na kolonie przylatuje masa ludzi, ale tych w sile wieku, zdatnych do pracy. Nawet jeśli zdarzają się wypadki, to nie na tyle by nakręcić interes do tego stopnia, że Doc pływała w luksusach :P
Rutherfordów stać było wygodny apartament, mogli posłać córkę do dobrej szkoły i dbać o rozwijanie zainteresowań czy urządzić jej przyjęcie urodzinowe, na które mogła zaprosić całą swoją klasę. Nie mieli willi z basenem, dużego prywatnego statku, służby w domu, a Morrigan nie mogła wyprawić przyjęcia w najlepszej kawiarni na Cytadeli. To są rzeczy, które mieszczą się w mojej definicji luksusów. Żyli jak ludzie, którzy mają dobrze prosperującą firmę na jednej planecie, taka średnia klasa wyższa, można powiedzieć. No i byli jednymi z pierwszych, którzy przybyli na Terra Nova, gdy została ona otwarta dla kolonistów innych niż naukowcy. 4 miliony mieszkańców to też nie taka mała liczba ludzi, a więc i potencjalnych klientów. Może to zostać w takim stanie?
Zeto'Seya pisze:Czemu się rozbił prom? Pilot, złe warunki atmosferyczne, zamach?
Celowe niedopowiedzenie otwierające furtkę dla potencjalnego śledztwa w przyszłości. Bo ta rodzinka matki coś strasznie szybko się odnalazła, nie? :P Dodałam oficjalną przyczynę – błąd pilota.
Zeto'Seya pisze: zięliby trzyletniego uczniaka do szpitala, w którym leczy się nie tylko ludzi, ale i inne rasy. Ponadto koszt przelotu, utrzymania na Cytadeli i tak dalej. Ale jak mówiłem, nie znam się na medycynie ani praktykach aż tak, żeby był to jakiś super istotny argument.
Kiru Heidr Varah pisze: Jeśli chodzi o praktyki w szpitalu to sądzę, że szpital pokroju Huerty (i stypendium na utrzymanie) byłoby zarezerwowane tylko dla studentów, którzy wykazali się czymś wybitnym. Pozostali zostaliby skierowani do szpitali uniwersyteckich gdzieś Ziemi.
Sugerowałam się amerykańskim systemem szkolnictwa medycznego. W wieku 18 lat kończysz liceum, potem idziesz na 4 lata do collage’u przygotowującego do szkoły medycznej (czyli coś jak u nas studia licencjackie), a potem kolejne 4 lata studiów już oficjalnie tych medycznych (magisterka), a na koniec około 3 lat rezydencji, czyli robienia specjalizacji. Czas studiów różni się w zależności od programu i uczelni, ale przeważnie i tak trwa około 8 lat. Kiedy podejmowała staż w Huerta to uczyła się już w zasadzie 7 lat. Uznałam też, że rezydencje może robić już krojąc ludzi u niebieskich. Chciałabym grać postacią około 30, bo nie wiem jak szybko u Was leci czas. Nie chcę za pół roku być lekarzem po 40, bo tu prawie same młodzieniaszki przed 30 hasają, jeśli chodzi o ludzi :P Kwestia stypendium – cała impreza jest na koszt Przymierza. Zależałoby mi, żeby praktykę odbyła jednak na Cytadeli, co uzasadniałoby dlaczego swoje prywatne mieszkanie ma akurat tam, a nie na Ziemi na przykład. Mogła poznać Cytadelę za czasów studiów i wraca tam, kiedy ma przepustkę. Zamieniłam Huertę na bliżej nieokreślony szpital.
Zeto'Seya pisze: - "nawet jeśli wkłada całe serce i ich uratowanie." Jestem pomocny, poprawk :P
- "Spotkało ja wydarzenie" Tyż nie brzmi jakoś dobrze
Done and done (poprawione oraz zamienione „spotkało ją wydarzenie” na „przeżyła wydarzenie”).
Zeto'Seya pisze: "groźne oparzenia zewnętrzne oraz układu oddechowego" Po raz kolejny mój skill medyczny przemawia. To nie są przypadkiem wewnętrzne obrażenia? W sensie, układ oddechowy.
Chodziło mi o to, że gaz działa na zasadzie podobnej do iperytu – powoduje poparzenia na skórze, a wciągnięty do płuc również je parzy. Zamieniłam te oparzenia zewnętrzne na oparzenia skóry.
Zeto'Seya pisze: - Żeby składać roboty trzeba być kimś więcej niż majsterklepką, chyba że to takie proste jak np: Chwytak, który naciska zraszacz o takiej i takiej godzinie itp. Poza tym... pilnują skrytek z osobistymi rzeczami, mordują nośniki danych. To pierwsze to pewnie jakieś wypasione kłódki, ale to drugie? Młotki na wahadełkach, które rozwalają pendrive'y? xD
Nie składam getha na boku, tylko coś podobnego do tego co siedzi tej lasce na ramieniu, tylko, że ze świecącym oczkiem.
Jak to ładnie ujął Bleys, lego technic. Wprowadziłam majsterklepkowanie, żeby nieco fabularnie uzasadnić posiadanie sondy bojowej tudzież działka w przyszłości oraz umiejętność regeneracji pancerza przez klasę inżyniera. Co do pendrivów, to myślałam o czymś co wytwarza mały impuls EMP, który po prostu spala nośnik, ale wahadełka i młoteczki też są urocze, wiec czemu nie?
Marshall Hearrow pisze:
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale ojciec - Anton, miał syna? Znaczy z pierwszego małżeństwa czy co? W takim razie co się z nim stało po wypadku?
Prawdopodobnie zmyliło Cię trochę moje niefortunnie złożone pierwsze dwa zdania. Anton Rutherford to jej ojciec. Chodziło o to, że jego rodzina (czyli dziadkowie Morrigan) prowadzili zakład pogrzebowy. Mieli dość kasy na życie i edukację Antona. Teraz powinno być już dobrze.
Marshall Hearrow pisze: Po wykształceniu wyższym powinien być stopnień conajmniej podoficerski, przynajmniej tak jest w woju. Jednak rozumiem, że tutaj kierowałaś się tym, że najpierw wstąpiła do Przymierza?
Nie chciałam dawać sobie zbyt wysokiego stopnia, bo nie ukończyła żadnej szkoły oficerskiej, tylko cywilną uczelnię i służy w sumie dopiero dwa lata. Można się w tak krótkim czasie dorobić stopnia podoficerskiego?
Marshall Hearrow pisze: Musisz też pamiętać o tym, że wojsko to wojsko, a jednostki specjalnie to jednostki specjalne. Jak dla mnie to bym to puścił, ale specsłużby to wybitne jednostki, nie biorą tam każdego :P
Też się zastanawiałam czy nie przesadziłam za bardzo. Jeśli moja postać ma służyć w Przymierzu jako medyk polowy dla zwykłych piechociarzy, to jakie powinna mieć oznaczenie? Litera T jest zarezerwowana tylko służb specjalnych?
Marshall Hearrow pisze: "Hawkeye" - xDDD sry
“Arrow”, huh? :P
Bleys Belfor pisze: "To w połączeniu z połączeniu" się wkradło.
Done.
Bleys Belford pisze: Gaz - nawet standardowy pancerz ma własny zasobnik tlenu, w końcu można w nim funkcjonować w próżni. Może tylko cywile/ochrona statku zostali nim potraktowani? Może jego zaawansowanie polega na tym, że czujniki na statku go nie wykryły? Ten element historii należałoby przemyśleć i wyjaśnić.
Celna uwaga z tymi zasobnikami tlenu. Na razie poprawiłam do takiej wersji, że gaz jest niewykrywalny przez standardowe, cywilne czujniki, tylko te bardziej zaawansowane, wojskowe. Została zaatakowana cywilna jednostka, więc większość rannych to cywile plus ochrona. Obstawa miała standardowe pancerze, które nie wykryły gazu i nie uszczelniły się w porę. Żołnierze Przymierza, którzy odbijali statek mieli lepszy sprzęt i obyło się bez ofiar, po za tymi, którzy oberwali w walce.
Miałam problem trochę z tym gazem, bo potrzebowałam coś na tyle silnego i niebezpiecznego by zajęło się tym Przymierze, zainteresował agent, a przy okazji istotne dane o tym czymś mogły przechodzić przez ręce łapiduchów. Jednocześnie nie chciałam tworzyć jakiegoś zbyt przebajerzonego tworu jak wirus/choroba/prototypowa superbroń. W końcu to batariańscy terroryści, partyzantka, a nie regularna siła wojskowa.
Kiru Heidr Varah pisze: Trochę dziwna sprawa z tym majątkiem po rodzicach, skoro nie zostawili testamentu to twoja postać powinna wszystko odziedziczyć.
Teoretycznie tak, ale kiedy zdarzył się wypadek, Morrigan była jeszcze smarkiem, który nie mógł odziedziczyć majątku i firmy, nie mówiąc już o zarządzaniu tym ostatnim. Potrzebowała opiekuna prawnego, na którego wyznaczono - za jej zgodą - najbliższych bliskich, czyli rodzinę matki, która niespodziewanie zainteresowała się jej losem. Naiwne, owszem, ale czy 14 latka po ciężkim szoku jakim była śmierć rodziców mogła przewidzieć, że ich odnalezienie się jest wysoce podejrzane? Chciała mieć jakiś bliskich, bo myślała, że nie ma już nikogo. Dopóki nie osiągnęła 18 lat wszystkim trzęśli wujowie, którzy przez 4 lata mieli dość czasu, żeby znaleźć kruczki prawne pozwalające im zagarnąć sporo dla siebie, tym bardziej, że właśnie nie odnaleziono żadnego testamentu. Przynajmniej na razie.
Zeto’Seya pisze:EDIT:
Quarianom też nie ufasz? W końcu nie widać im oczu poza tymi dwoma punkcikami. Tak z ciekawości pytam


Myślę, że po początkowym dyskomforcie (pomaga świadomość, że mają standardową ilość oczu, nawet jeśli to dwie świetliste kropki) Morrigan nie miałaby problemu z Quarianami. Gdyby musiała z którymś przebywać dłużej pewnie zastosowałaby metodę z podpisu Pixie, czyli marker permanentny ^^ Mogę go dopisać do ekwipunku?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah pisze: PS. Czuję, że nasze postacie świetnie się dogadają XD
Jeśli Kiru zgodzi się na pirackie opaski na oczy, żeby zasłonić nadprogramowe pary, to czemu nie? :D
Zeto’Seya pisze: Ale bardzo fajna karta, z chęcią porwę Cie w swoje szpony MG :P
Let's go practice medicine!

Mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam, dziękuję za ciepłe przyjęcie ^^
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

4 lut 2016, o 20:13

Dobra, wygrałaś mojego TAK 'a
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

10 lut 2016, o 12:49

Widzę że sporo już poprawiłaś i trochę Ci inni natruli, więc ja tylko powiem, że karta mi się bardzo podoba. Czyta się lekko, nie zauważyłam błędów (nawet jeśli są, to nie rzucają się w oczy) i w ogóle jest dobrze napisana. Historia wg mnie ma sens, postać jest ciekawa i tak, jak wspomniał Bleys, Twój przyszły MG będzie szczęśliwym człowiekiem :D
Masz ode mnie TAKa.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

11 lut 2016, o 23:34

Gdzie są Adminki ja się pytam?! :D Nie bój nic, niebawem przejdzie karta, a przynajmniej takie mam przeczucie. Tak to jest tutaj, że na Sithów trzeba czekać, ale jak już wejdą to z rozmachem, wytkną milion błędów, poprawisz i już z górki ;)
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

13 lut 2016, o 17:17

What's up, Doc?

Muszę przyznać, ze czytanie tej karty było przyjemnością - jest przemyślana, nie posiada praktycznie w ogóle błędów i dlatego bardzo mi się podoba, ale mam jedno duże "ale":
  • "Rodzice nie zostawili testamentu, przynajmniej żadnego, o którym by wiedziała"
    W przypadku, gdy umarły posiadał jednego potomka, to automatycznie wszystko przechodzi na niego bez żadnego testamentu. Morrigan, co prawda, nie była pełnoletnia i fakt faktem, najbliższą upoważnioną do tymczasowego "dziedziczenia" rodziną mógł faktycznie okazać się wujek, ale gdy dziecko dorasta, to przejmuje całą działalność. By faktycznie było tak, jak to opisałaś, wujek musiałby nieźle namieszać i pewnie mieć też jakieś plecy, które pozwoliłyby mu na takie rzeczy.

    "i przeszła szkolenie podstawowe szkolenie w 103."
    Powtórzenie.
Daj znać jak odnosisz się do pierwszego, a potem - jak myślę - zaakceptujemy już ("już" :P).
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Morrigan Rutherford
Awatar użytkownika
Posty: 12
Rejestracja: 3 lut 2016, o 11:31
Miano: Morrigan "Doc" Rutherford
Wiek: 30
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Medyk polowy, kapral T2
Lokalizacja: Cytadela
Status: oczekuje na przydział, byczy się na przepustce
Kredyty: 3.685

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

23 lut 2016, o 16:58

Carmen Ortega pisze:W przypadku, gdy umarły posiadał jednego potomka, to automatycznie wszystko przechodzi na niego bez żadnego testamentu. Morrigan, co prawda, nie była pełnoletnia i fakt faktem, najbliższą upoważnioną do tymczasowego "dziedziczenia" rodziną mógł faktycznie okazać się wujek, ale gdy dziecko dorasta, to przejmuje całą działalność. By faktycznie było tak, jak to opisałaś, wujek musiałby nieźle namieszać i pewnie mieć też jakieś plecy, które pozwoliłyby mu na takie rzeczy.
Zmodyfikowałam ten fragment i teraz wygląda on tak:
To ostatecznie uświadomiło Morrigan, że pojawienie się rodziny, która nie widziała na oczy nigdy wcześniej, było wysoce podejrzane. Próbowała dochodzić swoich praw sądzie, ale nic nie udało jej się wskórać. Miała dziwne wrażenie, że ktoś celowo rzuca jej kłody pod nogi. Rozprawy ciągnęły się w nieskończoność, odraczano je i przenoszono na inne dni bez poinformowania jej, a składane przez nią skargi zdawały się trafiać w próżnię. W końcu odnalazł się też nagle testament jej matki, w którym stało wyraźnie, że w wypadku jej nagłej śmierci opiekunem majątku i córki staje się wuj, do momentu w którym uzna, że dziewczyna będzie w stanie sama się wszystkim zająć. Niestety, nic nie precyzowało, kiedy taki moment ma nastąpić. Morrigan była pewna, że dokument jest fałszywy, ale nie była tego w stanie udowodnić. Zaprzestała walki, kiedy jeden z prawników, którego próbowała nająć zasugerował, żeby dała sobie spokój zanim straci resztę swoich pieniędzy. Uświadomiła sobie, że wuj musiał zawrzeć umowę z kimś wyżej postawionym, który torpedował wszystkie wysiłki. Sędzia, prokurator, urzędnik, którego skusił procent od zysków firmy? Zrozumiała, że dalsza walka nie ma sensu. Przez cały rok zbierała pieniądze imając się różnych prac i uczyła się po nocach, by dobrze zdać egzaminy kończące liceum. Na 18 urodziny sprawiła sobie najlepszy prezent jaki mogła: po wywołaniu olbrzymiej awantury, trzasnęła drzwiami i na zawsze opuściła zarówno domowe pielesze jak i kolonię na Terra Nova.
Carmen Ortega pisze:"i przeszła szkolenie podstawowe szkolenie w 103."
Powtórzenie.[/list]
Poprawione.
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Morrigan "Doc" Rutherford

24 lut 2016, o 02:23

Jest najs.
Przy wklejaniu do bazy danych poprawisz jej jeszcze obywatelstwo na Terra Nova (po prostu) i dodasz Cytadelę, skoro już na niej mieszka. Nie przedłużając już zbędnie:
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek

Wróć do „Podania zaakceptowane”