Miano: Jakub "Nect" Piech.
Wiek: 18.02.2159 rok, 27 lat.
Rasa: Człowiek.
Płeć: Mężczyzna, samiec.
Specjalizacja: Inżynier.
Przynależność: Społeczność galaktyczna.
Zawód: Mechanik, pilot.
Aparycja: Więc zacznijmy od góry - Nect jest brunetem i posiada bujną fryzurę, przy czym na czubku głowy włosy wystają do góry tworząc ze sobą skupiska. Lecąc tym śladem w dół, stają się one gęstsze zachodząc za i przed uszy. Z tyłu głowy jest ich dość pokaźna ilość, a od ucha do ucha ciągnie się krótki zarost obejmujący sporą część twarzy. Od brody aż po policzki zarost wygląda jakby był postrzępiony, co dodaje lekkiej agresji mężczyźnie. Idąc dalej: posiada nos, usta, oraz oczy o barwie ciemno-brązowej i delikatnych rysach twarzy, które nie grają wielkiej roli a są raczej subtelnym dodatkiem. Szyja za to jest mocną podstawą, która łączy jego niezwykłość z resztą ciała. Ramiona i barki są mocne, silne, szerokie i zawierające tyle tkanki mięśniowej ile powinny. Tutaj warto wspomnieć, iż jest dość wysokim mężczyzną, oraz, że pewno nie jest jakimś przesadnym mięśniakiem. Co prawda nie jest też chuderlakiem, gdy jest nagi mięśnie jak najbardziej widać zarysowane na jego ciele. Idąc tym tropem w dół - mocny chwyt w potężnej łapie jest wręcz stworzony do uścisków i wymierzania bolesnych ciosów. Podobnie jak tors, dobrze zarysowany i pociągający, szeroki. Dający odpowiednie oparcie. Brzuch zaś jest twardy, względnie gładki i na pewno nie doszukamy się tam zbędnych tłuszczyków. Taki już ma typ budowy, więc tylko się cieszyć. Jego biodra - jak to u facetów bywa - są wąskie, tyłek płaski, no bo przecież dziwne byłoby gdyby sterczał jak u kuszącej kobity. Jeżeli zaś chodzi o coś co płeć przeciwną interesuje, to już trzeba się samemu przekonać co tam chowa za skarb. Przyciąga wzrok pięknych istot, gdyż jest całkiem przystojnym mężczyzną. Nogi są długie, pasują w każdym bądź razie do jego sylwetki, mają odpowiednie proporcje. Stopy podobnie, bo co kogo obchodzi jaki rozmiar buta nosi, prawda? Tak więc spoglądając na niego całego można rzecz, że przystojny jest to pan.
Osobowość:
Facet nieco chłodny aczkolwiek przyjaźnie nastawiony do ludzi. Nect przede wszystkim jest pedantyczny, często nieprzewidywalny i stanowczy w swoich postanowieniach. Nigdy się nie poddaje, nawet w trudnych sytuacjach próbuje być tym opanowanym. Stara się prowadzić swoją osobę, jak i innych, bliskich mu ludzi do zwycięstwa. Na pewno inteligentny, pewny siebie, przebiegły. W tym momencie warto wspomnieć, że Nect jest dla swojej persony bardzo surowy i zawsze bierze całą odpowiedzialność na swoją osobę. Lubi, a raczej przyzwyczaił się do ratowania czyiś tyłków, oraz do nadstawiania karku za bliskich.
Jakub jest osobą prawą, bezinteresowną. Mimo tych wspaniałych cech, ma coś ze złego charakteru: potrafi ukraść, okraść czy też zrobić komuś krzywdę lub... A kto wie co jeszcze. Każdy jest zdolny do wszystkiego, szczególnie jeżeli chodzi o sprawy ważniejsze niż życie jednostki. Po jego pedantyczności, surowości, jak i zdolności do poświęceń, można stwierdzić, że Jakub to sztywna, mało gadatliwa osoba, która ma w swoim życiu tyle zasad, że dekalog przy nich wymięka. Wręcz przeciwnie, jest on gadatliwym, zdystansowanym facetem o czarnym poczuciu humoru. Przez to połączanie cech, można się momentami go bać, naprawdę. Generalnie miły, nawet można powiedzieć szarmancki na swój oryginalny sposób. Uważa, że cenni są tylko ludzie prawdziwi, szczerzy. Dlatego też stara się być taki dla wszystkich. Mówi co myśli, ale myśli co mówi. Nie istnieje dla niego takie coś jak remis, czy też kompromis.
Historia:
Większość mojego życia przebiegała spokojnie. Pracowałem, spałem, jadłem, srałem. Rutyna - powiedział zdecydowanym tonem głosu. -
Nigdy, przenigdy nie interesowałem się wojowaniem. No jako, że musiałem podróżować, miałem przy sobie zawsze jakąś broń. Na moje szczęście nigdy jej nie użyłem
Młode turiańskie widmo przechadzało się nerwowo po pokoju. Stan jego pancerza świadczył o tym, że brał udział w bitwie. Jego skóra nie lśniła, nie tak jak reszty turian. Był poobijany i nawet na jego szarej, łuskowatej powłoce było widać opatrzone już rany. Najwidoczniej bitwa ogarnęła całą Cytadelę. -
Jak na człowieka, bardzo dobrze wyszedłeś z tego burdelu. Słyszałem również, że dzielnie pomagałeś w walce, bohaterze. - przerwał i stanął w miejscu, przeszywając swoimi ślepiami duszę Necta -
Opowiedz mi proszę swoją wersję. I powiedz coś więcej o swojej przeszłości. - powiedział, a następnie wyprostował się, patrząc na mężczyznę z góry. On zaś rozsiadł się na krześle i również nie szczędził groźnego spojrzenia swojemu rozmówcy.
-
Urodziłem się na Cytadeli. Matka miała na imię Beata, ojciec Krzysztof. Stare, polskie imiona swoją drogą, tak jak ich korzenie. No to lecąc dalej, większość mojego żywota, mówiłem to już wcześniej, przebiegała w sielance. Rodzice dobrze zarabiali i nigdy niczego mi nie brakło. - mężczyzna przerwał by nabrać powietrza do płuc -
Odkąd pamiętam, interesowałem się statkami, pilotowaniem i naprawianiem wszystkiego. Z różnymi skutkami, bo czasami nie wychodziło. Już od szesnastego roku życia pomagałem wraz z bratem przy pracy. Wpierw był to tylko rozładunek materiałów do sklepów, lecz z biegiem lat obowiązki zmieniały się na cięższe, a co za tym idzie, bardziej opłacalne. W końcu zostałem pilotem statku, który dostarczał różne towary tu i ówdzie. Tak aż do teraz, dziś jestem bezrobotny, bo mój ojciec, pracodawca, zginął. Miałem kobietę, albo mam. Nie wiem, nie odnaleźli jej. W tym roku mija nam trzeci rok udanego związku - przerwał, by słowa dobrze dotarły do widma. Jakub nie miał zamiaru się powtarzać. -
Kontynuując - Byłem w swoim mieszkaniu, ze znajomymi i rodziną. Spotkaliśmy się ze względu na to, że dawno się nie widzieliśmy. Wszyscy mieliśmy mało czasu. Niby wszystko było ładnie i fajnie, a tu nagle za oknem dało się zauważyć wybuch. Fala uderzeniowa, która dotarła po chwili, zbiła wielką szybę w salonie. Do pokoju wdarło się gorące powietrze. - Jakub podrapał się po ręce, siadając na krześle po turecku. Turianin stał nieruchomo, obserwował i słuchał. Ręce trzymał splecione za plecami. -
Mimo wszystko zachowaliśmy spokój, przecież mógł być to jakiś głupi wypadek. Niekoniecznie atak, nie? Po chwili jednak stwierdziliśmy, że dobrym pomysłem będzie oddalenie się z miejsca wypadku. Pozorny zawsze ubezpieczony.
Ktoś zapukał do drzwi, turianin szybko odwrócił się w stronę, z którego dobiegało pukanie. Nect zamilkł. Kosmita odruchowo sięgnął po broń. Na szczęście w drzwiach stanęła tylko wystraszona kobieta z tacą. Był na niej posiłek dla przesłuchiwanego, ze względu na to, iż przesłuchanie odbywa się tylko i wyłącznie dlatego, że zgodził się na nie Jakub. Każda inna istota, która zostałaby tutaj przyprowadzona ze względu na jakieś przewinienia, na pewno nie dostałaby czegoś do jedzenia.
-
Przekaże mu posiłek, dziękuje - powiedziało widmo, a następnie zabrało tacę od kobiety, ona zaś się szybko oddaliła. Kosmita podszedł do małego, metalowego blatu, znajdującego się w równie małym pomieszczeniu i położył na nim tacę z posiłkiem. Całe pomieszczenie nie miało więcej niż 10x10, ściany były popękane, a stolik stojący pod ścianą ubrudzony przez pył z sufitu. Obok miejsca na dokumenty i inne pierdoły, stało krzesło. Siedział na nim właśnie przesłuchiwany Nect, było ono przysunięte do spoczynku tacy z jedzeniem, tak by osoba, która przesłuchuje miała dużo przestrzeni by się przemieszczać. Lecz lecąc dalej: podłoga to płytki, które nawet teraz nie straciły swojego blasku - chociaż były ubrudzone i widać było na nich odciski butów. Z sufitu zwisał jakiś żyrandol, doczepiony na siłę.
Widmo po zostawieniu posiłku, wróciło do swojej poprzedniej pozy: wysoko uniesiona głowa, ręce splecione z tyłu.
-
Tak więc będę kontynuował, zjem później - powiedział Nect, gdy zobaczył, że widmo nie jest zainteresowane potrzebami mężczyzny -
Udaliśmy się do mojego małego statku, niestety nie zdążyliśmy do niego dojść. Po drodze nas zaatakowano. Było to jakieś agresywne stworzenie, które rzuciło się na mojego brata, Varena, na szczęście szybko pokonałem go używając do tego jakiegoś ciężkiego przedmiotu. Nie pamiętam już jakiego. Wszystko działo się za szybko. - mężczyzna popatrzył się w ścianę, obserwował pęknięcie, które przepoławiało ją na dwie części. -
Jako, że ja pilotowałem, uznałem, że dobrym kierunkiem z Okręgu Bachjret, będzie droga na Krąg Prezydium. Niestety po drodze coś nas dorwało i dupa mojego statku oberwała, w skutek czego rozbiliśmy się gdzieś po drodze. Przy uderzeniu straciłem przytomność. Obudzili mnie dopiero jacyś żołnierze, zbierając po drodze rannych. Mimo, że wycofywaliśmy się do bezpiecznego miejsca, to po drodze towarzyszyło nam wiele trupów. W pewnym momencie znalazłem mściciela. Na początku żołnierze nie byli przekonani do tego bym go używał, lecz patrząc na swój przerzedzony oddział, wzięli mnie do walki. - Nect schował swoją twarz w dłoni, jego głos się załamał. Mimo tego, widmo stało niewzruszone.
-
Opowiadaj, proszę. Wiesz, że musisz - powiedział beznamiętnie kosmita, patrząc na ból bezradnego w tym momencie człowieka.
-
Potem walczyliśmy. Ramię w ramię. - kontynuował szary siepacz. Nie zmienił pozycji, dalej chował twarz w dłoń -
Zginęło nas trochę, żołnierzy i cywili. Wszyscy stawialiśmy opór agresorowi i nawet się to nam udawało. Trudno to wszystko opisać, mogę powiedzieć, że mściciel nie jest dla mnie niczym obcym.- powiedział a następnie wstał, nawet teraz był mniejszy niż przesłuchujący go turian. -
To gówno, które zleciło atak na cytadele, zabrało mi wszystkich najbliższych. Nie wiem gdzie są, może nie żyją jak moi rodzice, którzy zginęli przy twardym lądowaniu. Za przeproszeniem, chciałbym już iść. Mam rodzinę do pogrzebania. - powiedział Nect patrząc się w dal. Piekło, które musiał przeżyć, zabrało mu najbliższych. Nie mógł wybaczyć temu komuś, że zabrał mu jego kobietę, brata i rodziców. Tak mało czasu, tak wielkie straty.
Widmo nie miało większych problemów z puszczeniem poszkodowanego człowieka. Nawet życzył mu powodzenia w dalszym życiu, oraz dopowiedział, że współczuje mu wszystkich tych złych wydarzeń, lecz kazał pamiętać, iż nie tylko on ucierpiał w tej nierównej walce.
Po miesiącu, Nect odnalazł się z bratem, który towarzyszył mu od tamtego czasu nawet w pracy. Niestety był jedyną osobą, którą odszukał po bitwie. Po pogrzebaniu rodziców i pogodzeniu się z tym, że jego ukochana przepadła, zaczął nowe życie jako mechanik. Naprawianie większych lub mniejszych rzeczy, niekiedy do naprawy zdarzały się części statków. No, ale ile można prowadzić sielankowy żywot? Pewnego wieczoru, Jakub obrał nową ścieżkę i poprzysiągł zemstę. Postanowienie wzięło się to z dostarczonych mu wiadomości, gdzie mówiono o śmierci ludzi, kosmitów, którzy padli z rąk dawnych wrogów mężczyzny. Zemsta będzie słodka.
Ekwipunek: M-8 Mściciel, papierosy, zapalniczka.
Środek transportu: Brak transportu. Jakub lubi łapać kosmicznego stopa na ręcznik.
Dodatkowe informacje:
- Jego ramiona, jak i przedramiona pokryte są tatuażami. Lecz to nie jedyne miejsca, gdzie mężczyzna jest wytatuowany - na karku wyautowany jest napis "Veni, vidi, vici". Nect jest fanem wszelkich tatuaży, dlatego też używa swojego ciała jako płótno dla artystów w tym jakże wspaniałym fachu.
- Jakub uwielbia papierosy. Gdy tylko ma okazje, potrafi palić jednego za drugim.
- Mężczyzna jest mańkutem. Jego lewa ręka jest znacznie sprawniejsza niż prawa.
- Rodzony brat to Varen, a jego ukochana to Zafrina.