Znana ze swych licznych siedzib największych - nie tylko ludzkich - firm propagujących i przodujących w nowoczesnych technologiach, naukowa stolica Ziemi. Właśnie tu, rodzą się często koncepty na nowe projekty, które w przyszłości zasilają asortymenty korporacji. "Białe dzielnice" są także spokojnymi, urokliwymi azylami dla spragnionych ciszy umysłów, oczywiście jeśli mogą sobie na to pozwolić finansowo.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Hotel Ixora

8 maja 2018, o 20:26

Hotel Ixora oddaje do dyspozycji turystów 512 odrestaurowanych pokoi gościnnych. Jest wśród nich 95 luksusowych, stylowo urządzonych apartamentów. Na terenie obiektu znajdują się dwie kondygnacje executive, a także podziemny parking. Wszystkie pokoje posiadają rozległe tarasy, pełne regionalnej roślinności.
Na terenie hotelu funkcjonuje też kasyno, ekskluzywny pasaż handlowy oraz lokale gastronomiczne, w tym regionalne restauracje z kuchnią ziemską, słynąca z wybornej thessiańskiej kuchni restauracja T'Hue, a także coś dla gości wymagających wyżywienia dekstro. Powodzeniem cieszy się też mieszczący się na pięćdziesiątym piętrze, najwyżej w Amsterdamie położony bar Sky Bar, z którego można podziwiać zniewalającą panoramę miasta.
Decydując się na pobyt w hotelu Ixora można efektywnie pracować oraz wygodnie odpocząć w jednym z apartamentów. Do dyspozycji gości przez całą dobę pozostają przekąski i napoje oraz regualarne posiłki w określonych godzinach. Pokoje dzielą się na praktyczne apartamenty dla ceniących oddzielną przestrzeń do pracy oraz relaksu, z w pełni wyposażoną kuchnią oraz przestronną łazienką z dużym oknem, gwarantującą komfort pobytu, oraz na luksusowe apartamenty mieszczące się powyżej czterdziestego piętra z przestronnym salonem, kuchnią oraz jadalnią, a także antresolą, składającą się z elegancko urządzonej sypialni oraz prywatnego gabinetu. Najbardziej okazały apartament w hotelu Ixora, który gościł wiele znakomitości ze świata polityki oraz rozrywki, posiada ponad dwieście metrów kwadratowych przestrzeni zlokalizowanej na sześćdziesiątym piętrze. Dolny poziom obejmuje obszerną jadalnię, kuchnię oraz strefę relaksu z foterpianem. Górne piętro to dwie wygodne sypialnie prezentujące widok na dwie strony Amsterdamu.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel Ixora

8 maja 2018, o 21:08

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Kobieta, którą obejmował, nie powiedziała już nic więcej. Nie chciała tam być i nie potrafiła bardziej po sobie tego pokazać, nie robiąc tego w sposób niekulturalny. Była brudna i załamana, a widok Benjamina na pewno nie był dla niej miłym zaskoczeniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę do czego doprowadził. Nie chciała już słuchać złej Emily i wytrzymywać długie, wściekłe spojrzenia rzucane przez jej męża. Nie, nie potrzebowała już tego dzisiaj. Potrzebowała zupełnie innych rzeczy.
Z wdzięcznością przyjęła płaszcz, marynarkę zostawiając w szatni - może ktoś ją tam jeszcze znajdzie, a może było mu już wszystko jedno, czy kiedykolwiek ona do niego wróci. W swoim własnym okryciu wierzchnim Aya wyglądała znacznie lepiej, zwłaszcza, że nawet zakrwawiony dekolt mogła schować pod swoim grubym szalikiem. Podała jeszcze Charlesowi walizkę z ich rzeczami, którą zostawili wcześniej w szatni. Gdy wyszli na zewnątrz, zmrużyła oczy, bo śnieg uderzył w jej twarz razem z podmuchem wiatru. Krótkie, czarne włosy uniosły się, tylko po to, żeby poplątać się jeszcze bardziej. Szpilki, które na sobie miała, nie nadawały się do zimowych spacerów, ale musiała się z tym jakoś pogodzić. W końcu nie szli daleko. Hotel, na który mieli namiary, znajdował się właściwie naprzeciwko klubu, po drugiej stronie dużego placu z nieaktywną teraz fontanną. Budynek wznosił się chyba jakieś pięćdziesiąt pięter w górę i prawdopodobnie należał do tego rodzaju miejsc, na które normalnie nigdy nie byłoby ich stać. A może byłoby stać, ale zmarnowaliby na to spory procent swoich oszczędności. Emily nie miała żadnego problemu z zarezerwowaniem tu dla nich pokoju na jedną, czy dwie noce, gdyby chcieli zostać dłużej. Czekał ich nocleg w miejscu, które mogło przypominać luksusowy hotel w Sendai, w którym po raz pierwszy odwiedzili Emily i Tada.
- Nie chcę o tym nawet myśleć - powiedziała bardzo poważnie. - Na dachu nikt nie robił zdjęć. Całe szczęście. Nie wiem jak niżej, tam gdzie spotkaliśmy się...
Nie dokończyła. O nim też nie chciała rozmawiać. Gdyby Charles miał jakieś pytania dotyczące Tuckera, zadałby je, a tego nie robił. Musiała zastanawiać się, czy przeżył. Gdzieś przy sobie miała zresztą jeszcze jego omni-klucz. Tak czy inaczej lepiej by było, gdyby nie załapali się na żadnym zdjęciu, albo nagraniu. Na szczęście to nie był dwudziesty pierwszy wiek, gdzie ludzie nagrywali i fotografowali dosłownie wszystko, więc istniała szansa, że udało im się tego uniknąć.
- Źle - odparła szczerze, wzdychając. - Nie zliczę ile razy powiedziałam dzisiaj przepraszam, a i tak czuję się, jakbym była przyczyną wszystkiego, co poszło nie tak dzisiaj. I w sumie słusznie, bo nią jestem. Nie chcę o tym już rozmawiać.
Zamilkła, bez słowa idąc obok niego do samego hotelu. Szklane drzwi rozsunęły się przed nimi niecałe pięć minut od opuszczenia klubu, wpuszczając ich do luksusowego holu, w którym młoda recepcjonistka na dzień dobry obdarzyła ich profesjonalnym uśmiechem. Wyglądali w końcu dobrze, bo byli ubrani. Charles może był widocznie podpity, ale nie był nawalony tak, by kobieta poczuła wobec niego niechęć, a krwi pokrywającą skórę Hatake nie było widać.
-Charles Striker... - powtórzyła, gdy podali nazwisko. - Tak. Apartament 4117, piętro czterdzieści jeden. Tu jest karta dla państwa, można również sczytać ją za pomocą omni-klucza, żeby nie nosić jej ze sobą później. Proszę wybrać w terminalu kolację, jeśli będą państwo zainteresowani. Jeszcze przez pół godziny jest możliwość zamówienia ciepłego posiłku, potem niestety kuchnia jest zamykana i serwujemy wyłącznie przekąski. Życzę miłego pobytu.
Uśmiechnęła się do nich idealnie równymi, białymi zębami, po czym wystudiowanym gestem wskazała im windę. I dopiero w tej windzie Aya westchnęła i zdjęła z siebie płaszcz.
- Nie powinniśmy tu nocować. Nie powinniśmy teraz niczego od Emily brać. Już i tak za dużo ją kosztowałam. Ale to śniadanie jutro... - zamilkła i westchnęła ciężko, z niechęcią spoglądając na swoje odbicie w dużym lustrze.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Hotel Ixora

8 maja 2018, o 22:05

Nie zakładał nawet, że jej humor się polepszył w jakimkolwiek stopniu. O ile on jeszcze był pijany więc miał wyjątkowo dziwnie pozytywny humor, tak miał na tyle rozumu aby tego zbytnio nie okazywać. Idąc jednak z walizka pod ręką i przyglądając się otaczającemu ich światu trudno było powiedzieć, że dla niego cokolwiek się stało. Może nie chodziło tylko o alkohol. To była wersja wydarzeń, którą zakładał od samego początku. Wściekłość wobec jego decyzji i pojawienia się w rodzinie. Na coś takie długo się szykował, ale nigdy nie przyszło. W końcu, kiedy do tego doszło jakoś łatwiej mu było to wszystko znieść.
Nie komentował jej słów chociaż martwił się lekko tym gdyby jego twarz nagle pojawiła się w mediach. Nie dość, że namierzenie go byłoby łatwiejsze niż kiedykolwiek to jeszcze Przymierze urwałoby mu jaja. Stworzyłoby to dużo pytań. Dlaczego było tam wojsko? Kim jest on i ona? Czy wojsko wiedziało o tym ataku? Nie mogli by przecież powiedzieć, że chronili tego degenerata na imprezie u sławnej siostry, a on tak naprawdę nie należy do armii. To wkurwiłoby naprawdę wiele osób.
Wiedział, że źle się czuje ale co mógł teraz z tym zrobić? Przecież nie powie jej, że będzie dobrze czy o tym jak przyjemna i łatwa będzie poranna rozmowa. Będzie gorzej. Emily zdąży znaleźć więcej argumentów lub przedyskutuje wszystko z Tadem i Darylem. Może nawet usłyszy, że z ciężkim sercem każe mu zniknąć. Jakakolwiek by była to opcja to on był na to już przygotowany. Przynajmniej tak mu podpowiadał jego pijany rozum. Zawsze dostawał w dupę, wiec jak dostanie jeszcze raz to co to zmieni?
Od recepcjonistki odebrał wszystkie dokumenty związane z zameldowaniem. Nawet udało mu się wykrzesać z siebie delikatny uśmiech. Zawsze te wyćwiczone uśmiechy sprawiały, że czuł się lepiej. Zawsze mógł skończyć jako recepcjonistka albo pracownik obsługi klienta. Nie chciał wiedzieć do ilu osób musiała się tak dzisiaj uśmiechnąć. Jak musiała ich wszystkich obsługiwać. Koszmar.
W windzie sam oparł się o jedną ze ścian. Chyba ten spacer w zimnie sprawił, że alkohol trochę z niego zszedł. Na twarzy wciąż miał jednak bardzo enigmatyczny smutny uśmiech. Na swój sposób był szczęśliwy, ale przecież wiedział jak bardzo ma przesrane. Teraz jednak martwił się, że obudzi się rano, a jej tam nie będzie. Zamieni się w niego i po prostu zniknie. Coraz bardziej zaczynał przez to nienawidzić samego siebie.
- To zadzwoń do jej i powiedz, że nie będziemy tu nocować. – Parsknął śmiechem. – Nie chcesz wiedzieć jak bardzo by się wkurwiła jakbyśmy tutaj nie zostali.
Kiedy drzwi windy otworzyły, a oni mogli w końcu ruszyć dalej skierował na nią swój wzrok.
- Wiem. – W końcu chyba zaczął mówić o śniadaniu.- Mnie też zastanawia co podadzą. Szwedzki stół czy jakieś dania? – Westchnął w końcu. – Przepraszam po prostu jestem głodny.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel Ixora

8 maja 2018, o 22:38

Gdy Charles otworzył przed nimi apartament, wnętrze rozświetliło się lekko, automatycznie wchodząc z ciemności w przyjemny półmrok. I pierwszym, co zobaczyli, było ogromne okno wychodzące na sporej wielkości balkon. Otwierało ono widok na panoramę miasta, tak, jak reklamowała strona hotelu. Wyglądało to przepięknie, może nawet zapierająco dech w piersiach, ale Aya nawet nie spojrzała w tamtą stronę. Po prostu ściągnęła z siebie płaszcz i rzuciła go na wieszak. Zsunęła też buty i boso weszła dalej, rozglądając się w poszukiwaniu czegoś konkretnego. W końcu znalazła - był to barek z alkoholem. Tutaj czekały na nich dwa kieliszki świeżo napełnione schłodzonym szampanem, bo ktoś musiał zrobić to dosłownie chwilę przed ich dotarciem na tak wysokie piętro. Kobieta bez namysłu złapała za jeden z nich i opróżniła go do zera. Potem spojrzała pytająco na Strikera i jeśli wyraził tym jakiekolwiek zainteresowanie, podała mu drugi kieliszek - jeśli nie, wypiła również jego zawartość. Potem otworzyła już szafkę, w której po chwili grzebania wyciągnęła jakiś najwyraźniej znany sobie, batariański alkohol.
- Skoro Emily płaci za nocleg, to myślę, że za tutejsze brandy mogę zapłacić sama. Chyba mnie stać - mruknęła pod nosem, przechodząc z butelką na jeden z ogromnych, wyłożonych miękkim materiałem foteli. Opadła na jeden z nich, dopiero wtedy zauważając, co znajdowało się za oknem. Na fotelu zmieściłyby się trzy takie, jak ona, więc rozparła się w nim wygodnie, ignorując fakt, że nadal jest pokryta zaschniętą krwią i może powinna zdecydować się najpierw na prysznic. Westchnęła i zjechała niżej, przyjmując pozycję półleżącą na jasnym meblu. Potem otworzyła butelkę i pociągnęła z niej dużego łyka. Jako Sonya też lubiła sięgnąć po wino, gdy miała wyjątkowo zły dzień. Teraz zdecydowała się na coś mocniejszego, pewnie przez to, że w klubie już piła.
- Możesz coś zamówić, ja w sumie też jestem głodna - zaproponowała.
Terminal dawał spore możliwości wyboru, więc Charles mógł zjeść prawie wszystko. Na cokolwiek by nie miał ochoty, hotel oferował albo właśnie to, albo jakąś podobną alternatywę. Aya na szybko wybrała sobie jakieś wytrawne naleśniki i wróciła do wegetowania na swoim fotelu. W półmroku panującym w pokoju prawie nie było widać, że jest brudna. Rozglądała się po pomieszczeniu, powoli przyswajając, gdzie wylądowali. Po prawej stronie było widać dwoje drzwi, po lewej jeszcze kolejne. Apartament nie składał się tylko z tego jednego salonu, wyposażonego w długą kanapę, trzy fotele i duży, wysuwany z sufitu telewizor. Przed nimi, na długim stoliku kawowym, leżały nowe magazyny o różnej tematyce, a za ich plecami, w przejściu na korytarz, błękitnym światłem jaśniały dwa duże akwaria, wypełnione zwykłymi, ziemskimi rybami - pewnie mocno egzotycznymi dla wynajmujących apartament innych ras.
- W życiu nie spałam w takim miejscu - zauważyła Hatake, na moment odwracając uwagę od niewygodnych myśli. - Ile to ma pokoi? Dwa i łazienkę, i kuchnię? Nie wiem, po co nam tyle przestrzeni na jedną noc. Mam przynajmniej nadzieję, że w łazience jest wanna, a nie kolejny prysznic - upiła znów łyka z butelki i oblizała usta ze smakiem. Brandy jej odpowiadało, co pewnie znaczyło, że upije się znacznie szybciej, niż zakładała. Ale czy nie o to jej właśnie chodziło?
Uniosła wzrok na Charlesa.
- Co o tym myślisz? - spytała. - Nie o tym apartamencie, tylko o... dzisiejszym... wszystkim - machnęła ręką, próbując pomóc sobie nią w trudzie zwerbalizowania tego, co miała na myśli. - Jesteś chyba jedyną osobą, która nie jest na mnie zła. Mam szczęście, że został mi przydzielony nocleg akurat z tobą.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Hotel Ixora

8 maja 2018, o 23:03

Rozejrzał się po apartamencie mocno zaskoczony jego wielkością. Domyślał się, ze Emily pewnie dla swojej rodziny wynajmie coś drogie ale to było przegięcie na, które nie był przygotowany. Raz czy dwa spał w podobnym hotelu, ale tylko dlatego, że ktoś z rodziny Rosenkovów sam w nim spał. Dostawali wtedy specjalne pokoje przygotowane dla pracowników niedaleko głównego apartamentu. Nie było tam ładnie, ale mógł chociaż zaznajomić się z wyglądem takich miejsc. Teraz miał nocować w miejscu z pierwszej ligi i czuł się z tym wyjątkowo źle.
Podziękował za szampana. Wolał nie mieszać alkoholi. Pewnie znowu by się zrzygał i tyle by z tego było. Za to nie odmówił sobie zamówienia czegoś do jedzenia. Wyjątkowo zamówił prawie kilowego steka. Kosztował swoje, ale było mu to teraz wyjątkowo bez różnicy. Chciał po prostu się najeść. Potem skierował wzrok na Aye i wyciągnął jej z ręki butelkę. Nie dlatego, że nie chciał zabronić jej pić. Powód był znacznie bardziej prozaiczny.
- Najpierw się umyj. Nie żeby przeszkadzało mi spanie z ubrudzoną krwią walkirią mojego życia, ale średnio mi się widzi słuchanie potem Emily jak marudzi, że jeszcze wszystko uświniliśmy.
Westchnął odkładając butelkę na stolik. Podszedł do okna. Nie dało się ich otworzyć. No tak. Niedaleko leżała popielniczka. Chyba dostali apartament dla palących. Chociaż tyle. Wyjątkowo mu to pasowało. On jeszcze nie siadał oglądając to miejsce. W sumie to bardziej rozglądając się czy teren jest czysty. Pewnych nawyków nie mógł się pozbyć.
- Ja też nie. Nie będę zaskoczony jak będzie wanna i prysznic. Nie powiem. Ładnie tutaj.
Nie był może największym estetą ale ktoś naprawdę włożył dużo pracy w udekorowanie tego miejsca. Stał obok akwariów odpalając papierosa. Przyglądał się chwilę rybom jakby te miały odpowiedzieć na wszystkie pytania, które miał w głowie. Tych miał naprawdę dużo. Pewnie odpowiedzi na nie otrzyma dopiero następnego dnia. Zaciągnął się mocno. Papierosy zawsze były dla niego bezpieczną drogą ucieczki. Przynajmniej nie tracił przez nie kontroli nad sobą.
- Mogło być gorzej. – To była dość interesującą odpowiedź, ale idealnie pasująca do niego. W jakiś dziwny sposób dla niego wszystko zawsze mogło się skończyć gorzej. – Obydwoje mieliśmy dużo szczęścia, że nikomu się nic nie stało. Świetnie się spisałaś na dachu. Kiedy weszłaś w kamuflaż nawet ja nie wiedziałem gdzie jesteś. Chyba naprawdę tworzymy świetną parę operacyjna. – Cóż nie był to może stricte komplement, ale jakiś był. Tego nie można było im odebrać. Może na co dzień mieli problemy ze zrozumieniem siebie czy własnych uczuć, ale gdy gówno uderzało w wiatrak to nagle stawali się bardzo skuteczni. – Oczywiście, że nie jestem na ciebie zły. To co się wydarzyło to też moja wina. Nie mów, że tak nie jest. Poniosło mnie tam, a do tego byłem zbyt szczęśliwy aby najzwyczajniej w świeci zabezpieczyć nasze plecy na wypadek ewentualnych gości.
Kiedy to wszystko mówił przeszedł przez całe pomieszczenie i oparł się o okno ramieniem. Spoglądał na świat pod nimi. To był naprawdę piękny widok i temu nie można było zaprzeczyć. Kolejny raz się zaciągnął wyobrażając sobie, że po prostu wrócili i nic się nie wydarzyło. Ten przyjemniejszy scenariusz, gdzie wszyscy są szczęśliwi.
- Nie wiesz jak się cieszę, że postanowiłaś zostać.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel Ixora

8 maja 2018, o 23:32

Na krótką chwilę mógł zobaczyć uśmiech, który pojawił się na jej twarzy i szybko znikł. Poetyckie określenie, jakim ją opisał, sprawiło chyba, że poczuła się lepiej. A może ją rozbawiło, tak zwyczajnie, choć tylko gdzieś tam w środku i nieznacznie. Niechętnie oddała butelkę, chociaż pewnie tylko dlatego, że nie chciała się z nim szarpać. Przeniosła wzrok na kanapę i zapatrzyła się na nią, zastanawiając się pewnie kto będzie na niej nocował. Przez ostatnie kilka dni pozostawali wobec siebie dość odlegli i mimo że robili jakieś powolne postępy, to wciąż każde spało w swoim łóżku. Tak jakby to była granica, której Aya nie potrafiła dobrowolnie przekroczyć, a Charles jej do tego wcale nie namawiał.
- Chciałam się wykąpać, jeśli będzie wanna. To trochę zajmie. Nie mogę się napić najpierw? - spytała, rozkładając ręce i opierając głowę z tyłu, by wbić wzrok w sufit. Ten też był efektowny. Jak wszystko w tym apartamencie.
Nie odwracała spojrzenia przez cały czas, gdy Striker mówił. Słuchała go, ale nie komentowała tego. Dobrze wiedział, że zgadza się z nim w kontekście tego, że za bardzo go poniosło, ale z całą resztą już niekoniecznie. Pewnie dojście do tego, że nie jest odpowiedzialna za wszystko, co poszło nie tak, zajmie jej sporo czasu.
- Oboje byliśmy - powiedziała cicho.
Przekręciła głowę lekko w bok, spoglądając na opartego o szybę mężczyznę. Jej wzrok prześlizgnął się po jego sylwetce, zatrzymując się na jego twarzy. Była zmęczona i trudno było o jakiekolwiek inne emocje na jej twarzy. Mimo to po długiej chwili uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że docenia. Może nie była jeszcze do końca pewna, czy zrobiła dobrze, nie zostawiając ich wszystkich i nie ukrywając się gdzieś w samotności, tylko z kotem, ale wiedziała, że Charles był szczęśliwy tylko przez to, że ona jest obok.
- Dobrze wyglądasz, jak na pijanego człowieka - zauważyła, unikając tym samym odpowiedzi na jego ostatnie wyznanie. W końcu westchnęła i wstała, by ruszyć w stronę którychkolwiek drzwi.
Najpierw znalazła sypialnię, z łóżkiem które pomieściłoby ich choćby spali w poprzek. Ciemnoczerwona pościel ładnie komponowała się z jasną kolorystyką wszystkiego dookoła i ciemnym drewnem mebli. Aya szukała jednak łazienki i do niej dotarła od razu po tym. Ta była śnieżnobiała i faktycznie, tak jak mówił Striker, w środku była zarówno wanna, jak i prysznic. Kobieta odkręciła wodę, potrzebując do szczęścia właśnie kąpieli.
- Obiecuję wyrobić się szybko. Daj mi piętnaście, dwadzieścia minut. Nie wypij mojego brandy. Myślę, że jak wyjdę, to powinno już być jedzenie.
Sięgnęła do zapięcia sukienki i kopnęła jednocześnie drzwi nogą. Te zamknęły się, zanim Charles zdołał zobaczyć cokolwiek więcej. Potem słyszał już tylko, jak jakieś trzy minuty później Aya wchodzi do wanny. Całą resztę zagłuszyła płynąca woda. I faktycznie miał chwilę tylko dla siebie, którą przerwało mu pukanie do drzwi. Obsługa hotelu dostarczyła gorący posiłek na wózku, który wsunęli do apartamentu i zabrali, gdy jedzenie zostało przestawione na stół. Dopiero słysząc te dźwięki, Hatake zmusiła się do opuszczenia błogiej kąpieli, a niedługi czas później również łazienki.
Nie wpadła na to, żeby do łazienki wziąć ze sobą czyste ubrania, więc wyszła owinięta w biały, hotelowy szlafrok, który pewnie tam znalazła. Miała mokre włosy i pozbyła się makijażu, który przeszedł tego dnia naprawdę sporo. Ale zniknęła też krew.
- Walkiria jest czysta - poinformowała go. - Czy może teraz dostać swoją butelkę?
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Hotel Ixora

9 maja 2018, o 07:46

Nie wiedział czy wygląda dobrze na pijanego człowieka. Powoli wracał już do siebie, a jego umysł zaczynał pracować coraz lepiej podsuwając mu myśli na które teraz nie miał siły. Ten wieczór miał skończyć sie inaczej. Mieli w jakiś sposób dokonać kolejnego kroku w naprawie ich związku. Niestety wszystko poszło źle. Nie był już wszystkiego taki pewny, ale miał absolutną pewność, że kobieta raczej już nie wróci do Benjiego. To już było jakiś pocieszenie.
- Mam taka nadzieję.
Uśmiechnął się do niej odprowadzając ją wzrokiem do łazienki. Drzwi trzasnęły wyjątkowo głośno. Mogło mu się też tak wydawać. Westchnął głośno dalej patrząc się na ulicę miasta, które nie mogło zasnąć.
Wiedział, że teraz będzie trudniej. Będzie się musiał starać się jeszcze mocniej. Przecież obydwoje tego chcieli. Dzisiejszy dzień był tylko kolejną kłodą pod nogami, którą musieli przeskoczyć aby dalej mogli kontynuować to co sobie obiecali. To co on obiecał jej. Wciąż słyszał jej głos, który prosił o pomoc. Ciągle czuł jak ta jedna prośba rozrywa jego serce. Nie był na pewno najlepszym mężczyzną i zasługiwała na kogoś lepszego, ale próbował stać się jej godzien. Po tym co zrobił Benjiemu nie wiedział ile mu zajmie naprawianie swojej reputacji.
Pewnie popadłby już w ciężki smutek gdyby nie obsługa hotelowa pukająca do ich drzwi. Gdyby był teraz trzeźwy to pewnie najpierw wyciągnąłby szpona ze swojej torby. Nie zrobił tego. Po prostu otworzył drzwi wpuszczając mężczyznę do środka. Jedzenia było wyjątkowo dużo. Chyba w restauracji musieli podawać dużo dodatków do głównych dań.
Kiedy znowu został sam, wziął brandy Ayi i nalał jej alkohol w szklankę. Wolał żeby piła trochę wolniej. Wiedział już, że potrafi swoje wypić ale nie chciał aby skończyła jak on i spędziła resztę nocy w toalecie. Przeniósł na nią swój wzrok, kiedy opuściła łazienkę w szlafroku. To szybko sprawiło, że wróciło do niego wiele wspomnień. Najpierw te zaraz po powrocie z Berlina, a potem wszystkie związane z tym jak chodziła w jego koszulce po wszystkim miejscach w których byli. Nie wiedział, czy to kiedykolwiek wróci.
- Już ci nalałem wszystko do szklanki. – Uśmiechnął się do niej ciepło. Sam potrzebował wskoczyć pod prysznic, ale to mógł zrobić po zjedzeniu kolacji. Żołądek dosłownie mu się przyklejało pleców po tym co się wydarzyło w loży. Był wyjątkowo głodny. Zasiadł do stołu biorąc się za swojego steka. Docierało do niego, że chyba nie da rady zjeść tego wszystkiego.
- Nie będzie ci to przeszkadzać?
Westchnął. Potem nacisnął przycisk na pilocie, aby wysunął się telewizor. Nie mógł teraz siedzieć w ciszy. Pierwsze co zobaczyli to informacja hotelowa. Potem wybrał pierwszy lepszy kanał. Leciał ten sam program o agentach C-Sec polujących na przestępców tej stacji. Trochę jak na Islandii.
Obserwował ją kątem oka w szlafroku. Trudno mu było się skupić widząc, jak ten lekko pokazuje mu jej idealne ciało. Jego dłoń za to wyglądała coraz gorzej. Zaczynała już być trochę opuchnięta. Jak zawsze całkowicie nie zważał na to co się dzieje z jego ciałem.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel Ixora

9 maja 2018, o 13:22

Kobieta z uśmiechem wdzięczności przyjęła szklankę i zajęła miejsce przy stole, gdzie stał jej talerz. Napiła się i przez chwilę przyglądała się swoim naleśnikom, by w końcu sięgnąć po widelec i leniwie zabrać się za jedzenie. Może była głodna, ale wciąż posiłek ciężko przechodził jej przez gardło. Nie wyglądała dziś jakby była w stanie pochłonąć tyle, ile zjadała na co dzień, a jej porcja była duża. Pokręciła głową, potwierdzając, że nie będzie jej przeszkadzać jak Charles włączy telewizor, bo i tak przez długi czas nie zawracała mu głowy przy oglądaniu, milcząc. Zupełnie nie zwracała uwagi na wzrok mężczyzny, błądzący po jej ciele, bo jej myśli krążyły wokół czegoś zgoła innego, niż fakt, że siedzi obok w samym szlafroku. Zresztą i tak zasłaniał on więcej, niż sukienka, którą miała na sobie jeszcze pół godziny wcześniej.
- Jak myślisz, czego będą od nas jutro chcieć? - spytała w końcu cicho, wyraźnie nawiązując do śniadania, na które bez możliwości odmowy zaprosiła ich jego siostra. - Powinnam sobie przygotować jakieś odpowiedzi? Czuję się, jakby czekał mnie proces, a nie poranek z twoją rodziną.
Dojadła naleśniki do połowy i odłożyła sztućce, opierając się wygodniej. Poły szlafroka rozjechały się bardziej, gdy założyła nogę na nogę, ale nie zwróciła na to uwagi, z niewidzącym wzrokiem utkwionym w ekranie. Prawie jakby jej tutaj nie było. Wciąż przeżywała wydarzenia tego wieczora. Była dopiero północ, godzina na którą umawiali się na powrót do hotelu, więc jakby się uprzeć, to mogli udawać, że wszystko poszło tak, jak było zaplanowane. Tylko nastrój był jakiś niewłaściwy.
- Powinnam sobie znaleźć coś do roboty - westchnęła.
Nie wiedział, czy mówi o tej chwili, czy ogólnie o swoim życiu. Póki co nie miała żadnego zajęcia ani na teraz, ani na dłuższą metę. Pytanie czy będzie potrafiła się odnaleźć faktycznie w pracy tłumacza, tak jak planowała będąc Sonyą, czy musiała znaleźć coś innego. Striker raczej ze zwykłej troski nie zgodziłby się na to, by została najemnikiem, żeby wykorzystywać jakoś swoje inne umiejętności, które chyba były jednak bardziej efektowne, niż talent do tłumaczenia dialektów asari.
- Chciałabym cofnąć czas - powiedziała cicho, patrząc nie na telewizor, a gdzieś przez niego, na wylot. - Do tych dni kiedy wszystko było dobrze. Zanim tu w ogóle przylecieliśmy. Zanim weszliśmy do tego klubu, albo zanim przylecieliśmy do Amsterdamu. A najlepiej zanim... najlepiej do Islandii. Wiem, że wtedy nie byłam sobą, ale wszystko było dobrze. Pamiętam, że było dobrze. Byliśmy szczęśliwi. Tak było, prawda? - przeniosła spojrzenie na Charlesa. - Czy o czymś zapomniałam?
Westchnęła i osunęła się niżej, z powrotem zajmując się obserwowaniem sufitu. Światła pokoju odbijały się od wypolerowanej, bordowej powierzchni, tworząc ładny efekt.
- Myślisz, że jeszcze kiedyś tak będzie? - spytała z powątpiewaniem, pewnie bardziej licząc na zapewnienie, niż szczerą odpowiedź.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Hotel Ixora

9 maja 2018, o 20:25

Nie za bardzo wiedział co ma jej odpowiedzieć bo sam dobrze nie wiedział co dokładnie będzie chcieć od nich jego siostra. To, że będzie ich wypytywać o wszystko było absolutnie pewne. Bardziej zastanawiało go dlaczego chce poświęcić im jeszcze więcej swojego czasu. Był jej bratem nie znaczył to jednak, że od tak po prostu mu i Ayi wybaczy. Pewnie Daryl też tam będzie.
- Nie wiem. Pewnie będą chcieli dokładnie poznać naszą historię. Emily nie chciała mnie słuchać pijanego. – Jadł powoli, a z każdym kęsem czuł jak coraz szybciej schodzi z niego alkohol. Nawet nie chciał wiedzieć jak teraz musi śmierdzieć. – Raczej nie powinnaś. Wyczuje przygotowane formułki. Lepiej poczekać i odpowiedzieć szczerze. I tak nie mamy już nic do ukrycia.
On dalej jadł, ale widział jak kobieta już nie ma siły na kontynuowanie posiłku. Była wykończona dzisiejszym dniem. Gdyby była Sonyą pewnie by nic nie zjadła. Teraz wróciła jej osobowość związana z bardziej ryzykownym życiem, gdzie czas na posiłek był czymś ważnym i nie można było go marnować. Chodziło po prostu o przetrwanie. Musieli czymś uzupełniać kalorie, które zżuli na dzisiejszy wieczór. Każdy potrzebował paliwa do działania.
Nie skomentował tego, że chciała znaleźć sobie coś do roboty. Jeśli była taka jak on to nie usiedzi zbyt długo na tyłku. Będzie chciała robić to co robiła. Od takiego życia nie ma ucieczki. Pytanie zawsze tylko brzmi czy chce to się robić legalnie czy nie. On teraz był członkiem armii, miał plecy oraz mógł odprowadzać po tylu latach podatki. Mógł prowadzić jakoś normalne życie. Coś czego nigdy nie miał. Z nią nie mógł mieć pewności jak to się potoczy. Dlatego póki co wolał przemilczeć ten temat. Chociaż na teraz.
Nagle wsłuchał się w to co mówiła. Sam chciałby aby czas się cofnął. Wtedy wszystko wydawało się takie proste. Przynajmniej dla niego. Wszystko miało się potem potoczyć inaczej. Mieli po prostu prowadzić normalne życie. Chociaż spróbować.
- Byliśmy szczęśliwi. – Westchnął. – Jednak tylko dlatego, że mogliśmy tam być całkowicie sami. Tylko dla siebie. Zresztą taki był nasz cel wyjazdu. Odciąć się od wszystkiego i naładować akumulatory przed atakiem na Majesty.
Odłożył sztućce. Zjadł chyba połowę mięsa. Mógł zjeść więcej, ale jego żołądek podpowiadał mu, że to idiotyczny pomysł. Wciąż był lekko podrażniony po takiej ilości alkoholu jaką w siebie wlał. Nie powinien więc kusić losu i się jeszcze struć. Potem rzygałby całą noc.
-Wiesz. – Przeniósł na nią swój wzrok. –Od kiedy się poznaliśmy zdążyłem zauważyć, że ciągle musieliśmy walczyć aby mieć tą chwilę szczęścia. Te kilka dni w których mogliśmy całkowicie zapomnieć o wszystkim. Przecież właśnie po to poleciałem na Majesty. Wierzyłem, że potem będzie znowu dobrze. Nie wiedziałem jak długo, ale na swój sposób byłem pewny, że tak będzie. Kiedy wróciliśmy z kliniki też było dobrze przez ten tydzień. Teraz znowu musieliśmy walczyć.
Oparł się trochę mocniej o swoje krzesło. Odpalił kolejnego papierosa po jedzeniu, a potem upił łyka wody. Nie chciał już ryzykować z alkoholem więc przeszedł na najbardziej neutralną ciecz w tym świecie.
- Wszystkie związki muszą się czymś zmagać. Po prostu skala naszych problemów jest większą. Kiedy jedni kłócą się i zastanawiają nad kupnem nowej kanapy do salony, my zastanawiamy się jak wyjść z radaru Cerberusa przy okazji przy tym nie umierając.
Ciepło się do niej uśmiechnął. Miał w tym trochę racji. Nie byli zwykłą parą i nie mogli się z tym kłócić. Obydwoje nie byli też normalni. Gdyby jeszcze jedno prowadziło normalne życie, a drugie takie jak któreś z nich to na pewno nie mieliby tyle problemów co oni teraz.
- Każdego dnia jest mi ciężko wstać z łóżka. Codziennie zmagam się z tymi samymi myślami. Nie wiem czy mam siłę dalej walczyć. Wiesz, po jakimś czasie coraz trudniej znaleźć w sobie motywację. Przypominam sobie jednak, że tu już nie chodzi tylko o mnie. Mam rodzinę, bliskich. – Spojrzał na chwile na nią. – Ciebie. Muszę walczyć. Nie mam innego wyjścia. Jeśli chce zachować chociaż trochę tego szczęścia to każdego dnia muszę dać z siebie wszystko. Bo wiem, że to jest tego warte.
Zaciągnął się kilka razy papierosem. Teraz on przez chwilę milczał. Palił wiec w całkowitej ciszy papierosa samemu patrząc się gdzieś w dal tak jak ona. Teraz chyba obydwoje przypominali samych siebie wtedy z Islandii zaraz po wysadzeniu fabryki. Obydwoje nie znali się wtedy tak dobrze, ale wychodziło na to, że teraz wcale nie jest lepiej. Może nie tak samo, ale było podobnie. W końcu zgasił papierosa w popielniczce i wstał ze swojego miejsca.
- Zawsze będziemy ludźmi, którzy po prostu będą starać się nienawidzić siebie samych trochę mniej. - Pochylił się lekko pozostawiając pocałunek na jej umytych włosach. – Pójdę się umyć.
Jak powiedział. Zajął w końcu toaletę dla siebie. Rozebrał się do naga, a potem stanął na chwilę przed lustrem patrząc na swoje odbicie. Był zmęczony, a przecież było dopiero koło północy. Nie tak planowali ten wieczór. Przynajmniej nie był tak ubrudzony krwią jak ona. Umył zakrwawioną rękę wodą. Spojrzał w stronę wanny. Dawno nie brał kąpieli w wannie. Chyba ostatni raz jak dziecko. Potem nie było rozmiarów na niego. Ta okazywała się wyjątkowo wielka. Rozejrzał się chwile zastanawiając się nad tym czy wypada. Wzruszył w końcu ramionami, a potem zaczął wypełniać wszystko wodą z płynem. Ładnie pachniał. Świeżo. Oparł głowę o poduszkę, która byłą integralną częścią wanny. Nic dziwnego, że kobieta nie chciała stąd wychodzić.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel Ixora

9 maja 2018, o 21:24

- Chciałabym nie musieć walczyć, kiedyś tak dla odmiany - westchnęła Aya, dopijając do końca zawartość swojej szklanki. Wyciągnęła się po butelkę i uzupełniła ją sobie. Może w końcu wypije tyle, by na jej twarzy pojawił się ten charakterystyczny lekki rumieniec i by nieprzyjemnie myśli dały jej spokój przynajmniej na najbliższe kilka godzin, żeby mogła spokojnie zasnąć. Póki co się na to nie zapowiadało.
- Kiedy zaczynałam dla nich pracować, byłam pod takim wrażeniem... to wszystko było takie nowoczesne, sprzęty które dostawałam, miejsca w których pracowałam, nie umiałam sobie wyobrazić jak można korzystać z gorszych. Zarabiałam więcej, niż ktokolwiek na podobnym stanowisku w innej organizacji. Jeśli czegoś potrzebowałam, dostawałam to w przeciągu maksymalnie tygodnia, pod warunkiem, że było w granicach rozsądku i możliwości organizacji. Zapewniali szkolenia, wszczepy jeśli ktoś się na nie decydował, bazy danych i kontakt z najlepszymi specjalistami w prawie każdej dziedzinie. Wszystko, co tylko mogłeś sobie wymyślić. Zrobiłabym dla nich wszystko. Latałam dla nich, przez przekaźniki.
Musiał pamiętać, że bała się tego dość irracjonalnie. Wchodzenie i wychodzenie z przekaźnika było dla niej czymś zbyt przerażającym, by wytrzymać te kilka sekund z otwartymi oczami. Jak na kogoś, kto mordował bez mrugnięcia okiem, było to dość absurdalne. Jak widać strach nie należał do Sonii, ale do niej.
- Poświęciłam im tyle lat, że teraz zaczynam się zastanawiać, czy zrobiłam dobrze, uciekając - przyznała. - Czy to była dobra decyzja. Nie zrozum mnie źle, nie żałuję, wybrałam ciebie ponad nich z pełną świadomością, ale czasem... czasem zastanawiam się, czy nie przesadziłam z reakcją na ten implant. Chociaż ten implant też był przesadną reakcją z ich strony na...
Nie dokończyła, westchnęła tylko, przeczesując palcami wilgotne włosy.
- Nie wiem. Bredzę już. Chciałabym, żeby przynajmniej jedna rzecz była teraz w porządku. Przynajmniej... my. Po tym jak Benji przyleciał, wtedy jak widziałam po tobie, że zrezygnowałeś i uznałeś, że wrócę z nim, tak po prostu... ja już nie wiem jak mam na to wszystko patrzeć.
Uniosła głowę, gdy poczuła pocałunek na czubku swojej głowy i odprowadziła go potem spojrzeniem do łazienki.
- Ja się nie nienawidzę. Prędzej nazwałabym to pogardą - przyznała cicho, ale nie zatrzymywała go.
Zajęła się oglądaniem telewizji, choć przełączyła sobie na jakiś program o hodowaniu thessiańskich kwiatów owadożernych, który akurat był gdzieś obok wybranego przez Strikera serialu.
Nie przeszkadzała mu, nieważne jak wiele czasu potrzebował dla siebie w łazience. Gdy w końcu wyszedł, kobieta siedziała na tym samym fotelu, co przedtem, z pustą szklanką opartą o nagie kolano i nogami wyciągniętymi na niski stolik przed sobą. Miała zamknięte oczy, nie wiedział więc, czy śpi, czy po prostu oddała się rozmyślaniom.
- Długo ci zeszło - zauważyła, pozbawiając go tych wątpliwości.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Hotel Ixora

9 maja 2018, o 22:30

Siedzenie w łazience zajęło mu długo nie tylko dlatego, że po prostu chciał się zrelaksować. Myślał. Teraz będąc trzeźwym znowu analizował, każde jej słowo. Wiedział, że nie powinien. Szczególnie, że wciąż nie mogła mu wybaczyć tego co się tam wydarzyło. Pewnie siedziałby tam dłużej zastanawiając się nad tym co jej odpowiedzieć na to wszystko co powiedziała. Wszystko co mówiła sprawiała, że pękało mu serce. Nie znał jej. Nie znał jej wcale. Czysty w końcu wytarł się w ręcznik i założył świeże ubranie jakie wziął ze sobą. Mianowicie koszulkę i dresy, które nosił po mieszkaniu.
Wydawało mu się, że śpi. Na swój byłby nawet zadowolony. Może nie musieliby kontynuować już tego wątku, który zaczęła. Niestety szybko został wyprowadzony z jakichkolwiek wątpliwości.
- Umyłem się wannie.
Odpowiedział krótko zajmując miejsce na jednym z fotelu. Zabrał ze sobą popielniczkę, którą postawił obok siebie na jednym z podłokietników. Odpalenie papierosa było już tylko kwestią czasu. Sam zapatrzył się w telewizor. Długo milczał. Na pewno dłużej niż zazwyczaj. Nie była to też cisza, którą można było nazwać komfortowa.
- Kiedy trafiłem do oddziałów Rosenkova byłem naprawdę szczęśliwy. Myślałem, że wygrałem los na loterii. – Na chwilę zamilkł. Ciąg dalszy był raczej łatwy do wyobrażenia sobie. Znowu pewnie zacznie opowiadać jakie to było złe i okrutne, starając się ją przekonać, że Cerberus jest taki sam. – Po jakimś czasie zrozumiałem, że nie mogłem lepiej trafić swoim życiu. Dawali nam wszystko czego chcieliśmy. Jeśli chcieliśmy stać się lepsi to zawsze byli gotowi na to wyłożyć pieniądze. Ja ciągle chciałem być lepszy. Nawet wszczep w moich plecach był moją decyzją. To nie był rozkaz. Sam tego chciałem.
Kolejny raz zamilkł. Nigdy nie wspominał o czasach w Rosenkovie inaczej niż jako najgorszy koszmar w swoim życiu. Teraz brzmiało to inaczej. Nie znała jego spojrzenia na wszystko z tamtych czasów. Zazwyczaj opowiadał to z perspektywy tego czasu, który spędził na wolności.
- To było wspaniałe uczucie. Być częścią czegoś większego. Starać się walczyć o lepsze jutro. Robiliśmy wiele złych rzeczy, ale pomagaliśmy czasami też Przymierzu w robieniu czegoś dobrego. Dla mnie wtedy wszystko co robiliśmy miało sens. Wszystko. Mogliby mi kazać iść zagryźć człowieka zębami, a ja bym to zrobił bez marudzenia. Najważniejsze było tylko to by usłyszeć pochwałę po wykonanej operacji. Tak było do dnia w którym zdradził nas nasz człowiek.
Pochylił się lekko do przodu. Wciąż na nią nie patrzył. Na twarzy miał wyjątkowo smutny uśmiech. Tak jakby tamte dni były naprawdę najlepszym co mogło go spotkać, a w jego wspomnieniach chyba tak właśnie było. Zaciągnął się papierosem. Spojrzał na podłogę.
- W więzieniu zdarzało mi się budzić ze łzami w oczach. Chciałem wrócić. Chciałem znowu być z nimi. Wrócić do rodziny jaką wtedy miałem. – Przesunął głowę na bok tak aby już w ogóle na nią nie patrzeć. – Byłem gotowy zrobić wszystko byle tylko do nich wrócić. Gdyby powiedzieli mi, że muszę zabić swoją rodzinę to zrobiłbym to bez mrugnięcia okiem.
Długo znowu milczał. Widać było, że naprawdę trudno mu się o tym mówiło. Nie było co się dziwić. Gdyby to opowiedział swojej rodzinie to na pewno nie byliby tak zadowoleni z jego powrotu. To nie było dyskryminujące. To było po prostu straszne. Wszystko co mówił.
- W więzieniu też miałem wyjątkowo dużo czasu aby wiele rzeczy przemyśleć. Kochałem Rosenkova tak mocno bo w tym wszystkim dawał mi cel. Dopóki miałem cel to nic więcej mnie nie obchodziło. Każda misja, każde operacja, każdy moment w którym mogłem się całkowicie zatracić był jak błogosławieństwo. – Parsknął śmiechem. – Charles jesteś perfekcyjnym operatorem. Wystarczy ci wskazać cel, a potem po prostu spierdalać ci z drogi. To ciągle powtarzał nasz dowódca. Byłem strasznie dumny zawsze jak tak mówił.
Znowu zaciągnął się papierosem. Patrzył znowu w ziemię. Jego ręka wylądowała na wytatuowanym ramieniu. Zaczął się po nim drapać jakby właśnie w taki sposób mógł zetrzeć z siebie ślady tych dwóch lat spędzony w więzieniu. Jego wyraz twarzy się zmienił. To był czysty smutek.
- Tak naprawdę byłem jak ptak w złotej klatce. Nie. Jak varren w złotej zagrodzie, którego wypuszczano raz na jakiś czas by mógł się wyszaleć, a potem czekał na poklepanie po głowie od swojego pana. Nie wiem jak ty się teraz czujesz, ale podejrzewam, że podobnie. Ręką, która cie tak długo karmiła i dbała o ciebie nagle została odcięta. Kiedy chciałaś odejść zastanawiałaś się pewnie czy do nich nie wrócić. Może ci wybaczą. Pewnie tłumaczyłaś to sobie jakoś logicznie. Może jak wrócę to przestaną atakować rodzinę Charles’a.
Ton głosu miał podobny jak Islandii. Nic zresztą dziwnego. Po tym wszystkim. Po jej słowach. Po wydarzeniach tego dnia to wszystko co się wydarzyło przez te wszystkie dni po prostu zniknęło. Nie wiedział nawet czy po tym wszystkim co powiedział nie postanowi strzelić mu w pysk, ubrać się i wyjść.
- Nie chciałem zrezygnować. Czułem się winny. Mam niską samoocenę. Jak mógłbym się nawet zbliżyć do kogoś takiego jak on. Wiem. Mówiłaś, że mój wygląd ci nie przeszkadza. Benji był? Jest? Twoim narzeczonym. Myślałem, ze to obudzi w tobie wspomnienia, które są o wiele lepsze niż te związane ze mną. Mogę wydawać się często pewny siebie, ale nie ma to żadnego przełożenia na rzeczywistość.
Wstał w końcu ze swojego miejsca przechadzając się po wielkim salonie. To nie był Striker na co dzień. Uśmiechnięty i ciepły. Nie był to tez człowiek, którego chciała z niego wyciągnąć. To był prawdziwy on. Dzielący się z nią wszystkim. W jego głowie dzisiejszy dzień musiał sprawić, że wszystko się roztrzaskało dosłownie przed jego oczami. Nie chodziło tylko o siostrę. Chodziło o wszystkim. Podszedł znowu do dużego okna. Przez chwile marząc o tym, aby jakiś snajper zrobił teraz dziurę w jego głowie.
- Nie będę cie winił jeśli będziesz chciała mnie zostawić za to jaki jestem. Szczególnie po dzisiaj. Po tym co zrobiłem i po tym czego nie zrobiłem. – Przymknął lekko oczy. Gdyby to była Sonya to by zrozumiała. Spróbowałaby z nim porozmawiać. Z nią było inaczej. Nie było żadnej łaski. Nie było żadnego wsparcia. To on wspierał ją w tym wszystkim. Gdyby nie dzisiejsza wydarzenia może to by się zmieniło. Inaczej zaplanowali sobie ten wieczór. Może tej nocy ich związek stałby się silniejszy. Zamiast tego to wszystko co udało zbudować runęło. Znowu. – Byłem zazdrosny. Bałem się. Irracjonalny strach, które nie potrafię ci wyjaśnić i nie wiem czy będę potrafił. – Przejechał dłonią po swojej twarzy. – Jestem już tak bardzo zmęczony samym sobą.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel Ixora

9 maja 2018, o 23:03

Aya znów milczała, pozwalając mu mówić. To już było normą pomiędzy nimi, nie przekrzykiwali się nawzajem gdy byli na siebie źli, ani nie przerywali sobie w połowie zdania, tak jak robiła to Emily z Chavesem. Słuchali, zarówno ona jego, jak i on jej w innych sytuacjach. Z pewnością słowa mężczyzny brzmiały dla niej znajomo, bo o tym właśnie mówiła teraz sama. O klatkach, w jakich żyli nie zdając sobie z nich sprawy. O tym, że byli wykorzystywani - być może inni pracodawcy też to robili, może w Przymierzu nie czekało go nic innego, ale na pewno nie aż w tak dużym stopniu.
W pewnym momencie podniosła głowę z oparcia i obróciła się w fotelu w jego stronę, by widzieć go, gdy mówił. Znała tę historię, choć nigdy nie słyszała jej opowiedzianej w taki sposób. Nigdy nie chwalił Rosenkova. Przez całą ich znajomość nie wypowiadał się na ich temat pozytywnie, a przynajmniej z tego, co pamiętała. Zerknęła jeszcze na papierosy leżące na stole, ale nie wyciągnęła jednego dla siebie. Mocno trzymała się przy swoim postanowieniu. Za to uzupełniła sobie swoją szklankę. Nie piła ani dużo, ani szybko, niewiele było też po niej widać, poza delikatnym, charakterystycznym rumieńcem.
- Czy teraz masz cel? - spytała cicho.
Ona swojego nie miała. Może to był jej problem, że odkąd Cerberus zniknął z jej życia, nie wiedziała dokąd chce dalej iść. Uciekać, to wiadomo, ale gdzie? Jak? Co robić ze swoim życiem? Gdy Striker błąkał się bez celu po Cytadeli, szukając jakiegoś rozwiązania. Dopóki nie znalazła go ona, potem Cerberus, a teraz Przymierze, był wrakiem człowieka. Kto wie, czy to samo nie czekało teraz jej. Tylko że ona wciąż miała jego, nieważne jak trudna by nie była ich znajomość.
W momencie, w którym odwróciła wzrok, zdał sobie sprawę, że odgadł jej myśli odnośnie powrotu do Cerberusa. Nie przyznała się do tego jednak, zamiast tego ukrywając się za szklanką, z której znów upiła łyka alkoholu. Musiała wiedzieć, że Charles miał rację. Dopiero gdy porównał się do Tuckera, Aya żachnęła się z frustracją i ponownie na niego spojrzała.
- Benji przypomniał mi się w chwili, w której mnie wybudzili. Nie w chwili, w której przyszedł do Hadesu. Kiedy po mnie przylecieli do Montrealu, jak ty byłeś na Majesty, przypomniałam sobie wszystko, co nas łączyło i zapomniałam połowę tego, co przeżyłam z tobą. A mimo wszystko to twoja osoba sprawiła, że postanowiłam odejść zarówno od Cerberusa, jak i od Benjego. Bo połowa tego, co miałam z tobą, była lepsza niż całość z nim.
Widział po niej, że mówiła szczerze. Wpatrywała się w niego intensywnie, jakby chciała się upewnić, że wierzy jej w to, co do niego mówi. Pokręciła głową i opuściła wzrok na powierzchnię ciemnego płynu w swojej szklance. Jego podejście do ich związku przechodziło ze skrajności w skrajność. Na zmianę odpychał ją od siebie, informując, że jak chce, to w każdej chwili może go zostawić, a on to zrozumie, albo przekonując, że uda im się to wszystko jakoś poukładać.
- Nie musimy o tym rozmawiać - powiedziała. - Nie jest. Był.
Z powrotem uniosła na niego wzrok, marszcząc brwi.
- Jeśli te tatuaże tak ci przeszkadzają, to dlaczego ich nie usuniesz? Chociażby tylko tych z więzienia. Mógłbyś się ich pozbyć i mieć problem z głowy. Blizny na plecach, na brzuchu też. Wiesz ile blizn ja usuwałam? Nie widzisz po nich nawet śladu. Wystarczy, że się zdecydujesz, czy przeszkadzają tobie, czy po prostu wydaje ci się, że przeszkadzają wszystkim naokoło.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Hotel Ixora

9 maja 2018, o 23:37

Zadała mu pytanie na, które myślał, że nigdy nie znajdzie odpowiedzi. Przez kilka lat szukał sobie jakiegoś celu w życiu. Wykonywał zlecenia, ale tak naprawdę było to bardzo słabe lekarstwo na jego problemy, które były dla niego tak bardzo przytłaczające. Przez długi czas jego jedynym celem było skończenie z samym sobą. Cel do którego dążył, ale nigdy nie udało mu się go spełnić. Ryzykował swoim życiem jak szalony, pierwszy rzucał się na swoje cele. Śmierć w czasie misji była dla niego najlepszym rozwiązaniem. Próby samobójcze były efekt ubocznym obranej przez niego drogi.
- Myślę, że tak. Chce widzieć uśmiech na twarzy moich bliskich. Twojej twarzy. Chce pomóc. – Uśmiechnął się lekko patrząc lekko w podłogę. – Pamiętasz jak mówiłem, że zawsze się na wszystko zgadzam bo chce aby inni mnie lubili? To nie do końca jest tak. Chce po prostu żeby lubili mnie ludzie na których mi zależy.
Widział jej reakcje. Nie musiał nic mówić. Sam przez to przechodził więc pewnie gdyby ktoś chciał m wtedy poświecić pięć minut swojego życia to zareagowałby ponownie. To nie było zbyt skomplikowane. Ludzie tacy jak oni byli tak naprawdę mocno prostymi konstrukcjami. Daryl też taki był. Mógł się do tego nie przyznawać, ale gdyby teraz Przymierze zniknęło z jego życia to nie wiedziałby co ze sobą zrobić. Wojsko, organizacje paramilitarne czy nawet grupy najemnicze. Po wejściu w ten świat nie było prostej ucieczki. Zawsze szukało się zamiennika.
Jej frustracja od razu skruszyła go wewnętrznie. Długo zajęło mu przyjęcie do siebie tego, że ona naprawdę go kocha, a co dopiero, że wolała jego ponad swoje byłego narzeczonego. Trudno mu było w to uwierzyć. Niestety jego logiczne myślenie podczas walki wydawało się bardzo przydatne, tak w normalnym życiu doprowadzało wszystkich do irytacji.
- Nie wiedziałem. Skąd miałem wiedzieć. Nie mówiłaś mi przez ten czas nic o swoim byłym. Jedyne co powiedziałaś to, że było minęło i mam nie pytać. – Miał rację. Mógł czuć się przez to niepewnie, ale wciąż nie miał prawa, aż tak się wycofywać. Znowu jego zachowanie musiało być bardzo irytujące. – Nie chciałem cię poirytować. Wiem, że powinienem nad sobą więcej pracować w tej kwestii. Minął jednak dopiero tydzień. Dla mnie każdy dzień jest jak poruszanie się przez pole minowe bo boję się, że w jakiś sposób nadepnę ci na odcisk. Dopiero dzisiaj. Przed tym za nim się pojawił mogłem poczuć, że wszystko w końcu wraca do normy. Było tak jak kiedyś. Nie. Było nawet lepiej.
Zamilkł na chwilę. Mówiąc o jego tatuażach sam im się przyjrzał. Pozbycie się ich nie było jednak takie proste. One były przypomnieniem. Nie mógł ich nawet usunąć. Tusz używany w więzieniach nie był taki jak w normalnych salonach. Musieliby ściągnąć z niego całą skórę i dać nowa. Blizny był zbyt duże aby się ich pozbyć. Nie były też świeże.
- Nie chce ich usuwać. Po postu czasem się ich wstydzę, ale one są częścią mojej przeszłości, której nigdy nie usunę ze swojego życia. – Obrócił się w jej stronę. – Skoro tak wiele ich usuwałaś to czemu nie pozbyłaś się tej? – Pokazał na sobie skroń. Tak naprawdę nie wiedział już jaka była historia za tą blizną.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel Ixora

10 maja 2018, o 00:21

- Jak to skąd miałeś wiedzieć? - spytała i westchnęła ciężko, przenosząc wzrok gdzieś na widok za nim. Chyba dopiero teraz zwróciła większą uwagę na to, co widać za oknem, bo odwrócenie od niego spojrzenia stało się dla niej nieco trudniejsze. Jej się wydawało, że zrobiła wystarczająco dużo, by udowodnić mu, że jest w stanie dla niego zrezygnować ze wszystkiego. A Benji do tego wszystkiego się zaliczał.
- Też myślę, że było lepiej - przyznała cicho. - Chociaż nie wiem. Nie pamiętam. Przestań się bać, że coś pójdzie nie tak, Charles. Jak masz mi coś do powiedzenia, to mi powiedz. Jak chcesz coś zrobić, to zrób. To, że czasem nie będę wiedziała co odpowiedzieć, albo jak zareagować, to chyba nic strasznego. Masz prawo być też na mnie zły, tak jak ja mam prawo być czasem zła na ciebie. Zostałam żeby być z tobą, a nie po to, żeby funkcjonować obok ciebie i nie wiedzieć, gdzie właściwie jest moje miejsce. Nie jestem ze szkła.
Nie mógł mieć pewności, czy kobieta pamięta, że tych samych słów użyła w Sendai, wpakowując mu się na kolana. Teraz były one wypowiedziane w nieco innym znaczeniu, ale przywołały raczej przyjemne wspomnienia.
Gdy wspomniał o bliźnie, przesunęła po niej palcami, marszcząc brwi. Tak jakby musiała sobie o niej przypomnieć, bo nie do końca wiedziała o czym Striker do niej mówi. Wzruszyła ramionami. Zastanawiała się przez długą chwilę nad odpowiedzią i ostatecznie w ogóle jej nie znalazła.
- Nie wiem. Nie mogę się zebrać, żeby dać sobie grzebać laserem obok oka. Była zbyt świeża jak leciałam do Montrealu, z tego co pamiętam, a potem... dużo się już działo. Myslę, że dałoby się ją usunąć, ale przyzwyczaiłam się do niej - zerknęła na mężczyznę. - Co ci o niej mówiłam? Pewnie jakieś bzdury, w rzeczywistości dostałam ostrzem na treningu, cudem ominęło oko. Myślałam, że to widać, jest zbyt równa na jakiś przypadek. Mogę ją usunąć, jeśli ci przeszkadza. Mam też cały czas tę na brzuchu i plecach, po Omedze. Po prostu dawno nie byłam w klinice.
Poprawiła się w fotelu i znów odgarnęła włosy z twarzy, bo schnąc same, zdecydowanie nie chciały się układać tak, jak zażyczyłaby sobie tego Aya. Westchnęła, a z jej twarzy zniknęła frustracja. Napiła się, przez chwilę skupiając się na smaku alkoholu.
- Czy jest coś, co mogę zrobić, żeby było lepiej? - spytała w końcu. - Cokolwiek. Mam wrażenie, że jedyne chwile, kiedy się przed sobą otwieramy, to te sparingi. I ja też się czuję, jakbym cały czas szła przez pole minowe. Bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. I nie mówię tu o Cerberusie. Co mam zrobić, żeby tak nie było? Żebyś zaczął z powrotem być mnie pewny, tak jak byłeś wcześniej? Czy robię coś nie tak? Jeśli tak, to mi powiedz, proszę. Powiedz mi, co robię źle. Czy to przez to, że rozpłakałam się tam, w klubie? - zgadywała. - Benji jest dla mnie ważny, bo spędziłam z nim... kilka lat. Jest dobrym człowiekiem, inteligentnym i dobrym w tym co robi. Nie życzę mu nic złego i nie mogłam wyobrazić sobie jego śmierci, bo na nią nie zasługiwał, rozumiesz? Nie wybaczyłabym tego ani sobie, ani tobie. Jest dla mnie ważny, bo jest częścią mojej przeszłości. Ale nie chcę z nim być. I nie będę chciała. Dlatego próbowałam załatwić to polubownie, dlatego chciałam z nim porozmawiać mimo wszystkiego, co się tam działo. Żeby odszedł dobrowolnie, bez robienia problemów. Rozumiesz? To nigdy nie była kwestia wyboru pomiędzy wami. Tak samo płakałabym nad Sherlockiem, gdybym znalazła go martwego w mieszkaniu.
Opuściła wzrok na szklankę. Okręciła nią lekko, przyglądając się, jak płyn osiada na ściankach.
- Teraz już nie jestem taka pewna, czy nie zasługiwał. Po wszystkim okazał się taki sam, jak oni wszyscy. Potraktował mnie tak, jak cały Cerberus. Ale chcę, żebyś zrozumiał, że nic z tego nie miało znaczenia w perspektywie naszego związku - rozłożyła ręce w geście bezradności. - Czy cokolwiek to teraz jest. Powiedz mi, Charles. Powiedz mi, co robię źle, że od tygodnia trzymasz ode mnie ten dystans, z którym nie umiem sobie poradzić.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Hotel Ixora

10 maja 2018, o 01:08

Wspomnienia Sendai wróciły do niego bardzo szybko. Wszystko co było związane z tamtym miejscem było dla niego bardzo ważne. Obydwoje się nie spodziewali, że to może pójść w tę stronę. Ich pierwszy raz był inny niż cokolwiek co znał i przeżył. Było w tym wszystkim coś wyjątkowego. Nie wiedział nawet jak to nazwać. To jednak poranek zadecydował o wszystkim. Nie było niezręczności czy udawania, że to się nie wydarzyło. Nie. Obydwoje wtedy zachowali się inaczej. Jakby ich znajomość nie trwała te kilka dramatycznych dni.
- Wiem, że nie jesteś. – Odwrócił się w końcu w jej stronę i oparł się ścianę. – Wolniej łapie niektóre sprawy. Nie jestem doświadczony związkach. Nie wiem za bardzo co robić czasem. Moje wcześniejsze nie trwały dłużej niż jedną noc.
Wiedział jak to zabrzmiało, ale mogła mieć absolutną pewność, że nie chodziło tu raczej o jego świetne umiejętności uwodzenia. Po prostu prowadził takie życie, a nie inne życie. To, że w ogóle udawało mu się z kimś wylądować w łóżku było cudem. Wiedziała przecież jak wszystko jest mu trudno czasem zauważyć nawet proste rzeczy. Gdyby nie to, że sama go popchnęła do tego w Sendai to jeszcze długo by się z tym zbierał.
- Nie przeszkadzają mi twoje blizny i nie będą przeszkadzać. – Uśmiechnął się lekko. Jej blizny przy jego wyglądały jak wypadek przy pracy. On był jednym wielki wypadkiem przy pracy. Musiałby chyba wydać fortunę by naprawić swoje ciało. – Mówiłaś, że miałaś wypadek. Sky-car wbił się w bok twojego. Jeśli mam być szczery to była naprawdę dobra bzdura. Jeśli pojazd uderzył w bok to szkło mogło się wbić w twoją skroń zostawiając ślad jak po ostrzu.
Jak zawsze jego natura operatora przemówiła jako pierwsza. Nikt chyba tak jak on nie wiedział jak można spowodować wypadek by był śmiertelny i jakie ślady mógł zostawić na poszkodowanym. Pewnie miał wiedze na jeszcze wiele tematów, które wywołałby zimny dreszcz wzdłuż pleców każdej normalnej osoby. Dobrze, że obydwoje się do takich nie zaliczali.
Wysłuchał jej, a z każdym słowem zaczynał widzieć błędy w swoim rozumowaniu. Tak bardzo bał się, żeby nie zrobić czegoś złego, a ona robiła dokładnie to samo. Co sprawiało, że im bardziej starało się jedno tym jeszcze mocniej starało się drugie. Błędne koło, gdzie w którymś momencie zaczynali by układać dziesięć ruchów do przodu, a ich mózgi przemieniłyby się w super komputery do wyobrażenia sobie każdego możliwego scenariusza jakieś sytuacji.
Kiedy skończyła stał tak jeszcze przez chwilę kończąc papierosa. Odbił się od ściany i ruszył w stronę fotela na którym poprzednio siedział. W popielniczce wylądował już chyba tylko filtr. Podszedł w końcu do niej i po prostu podniósł ją jakby nic, a potem usadził na swoich kolanach. Brakowało mu tej bliskości. Tak mu się też lepiej rozmawiało.
- Teraz jak już wszystko wytłumaczyłaś to rozumiem już twoje zachowanie. Wszystko wyjątkowo źle zrozumiałem. – Westchnął cicho.- Nie musisz. Do tego syfu wszystko było idealnie. Ja naprawdę zacząłem dostrzegać te małe gesty. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, kiedy złapałaś mnie dzisiaj za rękę w taksówce. – Uśmiechnął się do niej trochę cieplej, a za tym szło też to spojrzenie, którym obdarowywał tylko ją. – Trzymałem dystans myśląc, że to ty chcesz trzymać dystans.
Powiedział szczerze. I było w tym trochę prawdy. Obydwoje nie byli mistrzami w komunikacji werbalnej. Może wcześniej, kiedy była bardziej milczącą Sonya przychodziło im to łatwiej, ale tylko i wyłącznie dlatego, że tak ją zaprogramowali. Teraz musieli ze sobą rozmawiać, a to już tak proste nie było.
- Dzisiaj w klubie byłem naprawdę szczęśliwy. Po twoich słowach. – Pokręcił głową i delikatnie się uśmiechnął zawstydzony. – Nie śmiej się tylko ze mnie. – Westchnął w końcu. - Poczułem to dziwne mrowienie w brzuchu. Wiesz jakie.
Był zawstydzony. No trudno żeby nie był, kiedy mówił o rzeczach, które powinni się przytrafiać nastolatkom, a nie dorosłym ludziom. Do tego ludziom, którzy bez problemu mogli zabijać na porządku dziennym. Do tego jego wygląd już w ogóle nie współgrał z tym jak wyglądała jego zawstydzony wyraz twarzy.
- Wiem, że nie powinienem go był wtedy uderzyć. – Spojrzał na nią. – Ostrzegałem go, że jak jeszcze raz zagrozi tobie to go zabije. To nie moja wina, że postanowił zgrywać wielkiego agenta Cerberus, którego nie da się tknąć. – Uśmiechnął się lekko złośliwie do niej. – Was tam wszystkich uczą by się tak zachowywać? Statner się tak zachowywał, a potem był wielce zaskoczony jak łamałem wszystkie jego kończyny. Potem Clain, która tez pewnie miała wściekłą minę jak ją zakuwali. Dzisiaj Benji, który nie spodziewał się, że takie zero jak ja będzie mogło mu zrobić krzywdę, a na końcu Serkins, który był tak bardzo pewny swoich ludzi. Ty też miałaś taką minę jak przegrywałaś sparingi.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel Ixora

10 maja 2018, o 08:57

Patrzyła na niego, gdy do niej podchodził, ale z całą pewnością nie spodziewała się, że zostanie podniesiona ze swojego fotela i zabrana do niego na kolana. Początkowo myślała, że Charles chce znów złożyć jakiś krótki pocałunek na czubku jej głowy, albo przytulić ją i pójść w swoją stronę. Zaskoczenie wywołało krótki błysk rozbawienia w jej oczach, gdy łapała się karku mężczyzny, żeby nie zlecieć na podłogę. Drugą ręką chwyciła brzegi szlafroka, który nie był przeznaczony do takich podróży powietrznych między fotelami. Cudem nie rozlała zawartości swojej szklanki.
- To nie jest takie proste - mruknęła. - To, co było, nie wróci samo z siebie. A ja nie wiem... nie wiedziałam na ile mogę sobie pozwolić. Tamtego poranka w Montrealu miałam wrażenie, że zrobiłam coś niewłaściwego. Od tamtej pory już się nie chciałam narzucać. W końcu to ja jestem tutaj kimś obcym. Ja ciebie znam dobrze, a na pewno lepiej, niż ty mnie. Nie chciałam, żebyś czuł się... niezręcznie.
Nie śmiała się z niego, ale na jej usta wrócił uśmiech, na nieco dłuższą chwilę, niż trzy sekundy, tak jak do tej pory. Napiła się i nie skomentowała tego, choć skinęła głową, dając mu do zrozumienia, że doskonale wie o jakim mrowieniu mówi. Charlesa trudno było podejrzewać o metaforyczne motyle w brzuchu. Nie wyglądał jak ktoś, kto w ogóle byłby w stanie wykrzesać z siebie takie emocje. On jednak pod tym względem potrafił zaskakiwać i Aya wiedziała o tym lepiej, niż ktokolwiek inny.
Zmarszczyła brwi, gdy zarzucił im wszystkim takie samo podejście do przeciwnika. Spojrzała na niego bez zrozumienia, nie wiedząc o co mu chodzi. Dopiero gdy zaczął tłumaczyć, wzruszyła lekko ramionami.
- Nie wiem. On jest bardzo dumny. Zawsze był. A pozostali? - zamyśliła się na moment. - Nie znałam Statnera i nie spotkałam po wszystkim Clain, mimo, że Daryl mi ją obiecał. U Serkinsa to była tylko gra, próbował przekonać swoich ludzi do tego, żeby go nie zostawili, bo widział, że się wahają. Ta kobieta w ogóle... widziałam ją kiedyś.
Zastanowiła się, usiłując powiązać twarz najemniczki z jakimś wspomnieniem, ale po chwili jednak zrezygnowała. Upiła znów łyka ze swojej szklanki, poprawiając się na kolanach mężczyzny, tak, by siedzieć wygodnie. Fotele były ogromne, więc jakby się uprzeć, mogłaby usiąść nawet obok niego, na tym samym meblu. Teraz tylko wyprostowała nogi na podłokietnik i oparła się bokiem o klatkę piersiową Strikera.
- Jaką miałam minę? - parsknęła śmiechem. - Niezadowoloną? No kto by się spodziewał.
Vid o thessiańskiej drapieżnej roślinności skończył się i zaczął się wywiad z jakąś asari. Aya aktywowała omni-klucz i połączyła się z telewizorem, przełączając na ten sam serial, który wcześniej oglądał Charles. Przynajmniej coś się tam działo, a może on nie miał ochoty słuchać wywiadu.
- Nie wiem, Charlie. Czasem do przesady wpajana w Cerberusie idea, że trzeba wynieść ludzkość ponad inne rasy, może skutkować przekonaniem, że jesteśmy od nich lepsi. A od myślenia, że jest się lepszym niż inne rasy, do myśli że jesteś lepszy od wszystkich wokół ciebie, jest już niedaleka droga.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Hotel Ixora

10 maja 2018, o 10:47

Gdy siedziała mu już na kolanach czuł się lepiej. Naprawdę mocno schudła w ostatnim czasie. Stres musiał być niewyobrażalny. Tylko na niego jak zawsze nic nie wpływało bo mimo wszystko do takiego tryby życiu był przyzwyczajony. Życie na pełnych obrotach było dla nie go codziennością. Dopiero, kiedy poznał ją to wszystko się zmieniło i zaczął odkrywać jak bardzo potrzebował też spokoju w swoim życiu. Wcześniej zawsze chciał go mieć, ale na liście priorytetów życiowych nie znajdował się tak wysoko.
- Nie zrobiłaś nic niewłaściwego. Po prostu byłem trochę skrępowany tym wszystkim. – Westchnął.- Starałem się myśleć tak jak ty. Nie wychodziło mi to zbyt dobrze. Wspomnienia o Sonyi, mieszały mi się z tobą. Więc dlatego moje zachowanie było tak dziwne. Nie mówiąc już o tym, że to był naprawdę ciężki tydzień. Mieliśmy tak dużo na głowie. Teraz postaram się to nadrobić.
Jego dłoń przejechała po jej odkrytym udzie prawie tak samo jak w klubie. Potrzebował jej bliskości, tak jak ona jego. Wiedział, że może nie zna jej tak dobrze jak, kiedyś ale przecież wszystko co o niej wcześniej wiedział było tylko wymyśloną przez Cerberusa historyjką. Dopiero teraz, kiedy znaleźli sobie domek pod Bergen mógł sobie pozwolić na poznawanie jej historii życie. Za nim ta sama do niego przyjdzie i się mu przedstawi. Przynajmniej temat jej byłego mieli już za sobą.
- Carolyne. – Miał pamięć do imion. Była to jednak cecha, którą zdobył w czasie pracy dla Rosenkova. Wyrobił sobie też wtedy pamięć do twarzy. Musiał posiadać obie, bo inaczej nie mógłby funkcjonować i być tak dobry. Głupio też było zaatakować nie ten cel bo nie pamiętało się jak wygląda osoba, którą mieli wyeliminować. – Jeśli była agentką Cerberusa to chyba pierwszą, która wiedziała, kiedy przestać i się wycofać.
Gdy się o niego wygodnie oparła spojrzał na chwilę w dół. Sam zjechał zresztą trochę niżej na fotelu by jego twarz była trochę bliżej jej. Jak zawsze wydawało mu się, że waży tyle co nic. Uśmiechnął się do niej widząc jak się denerwuje.
- Nie nazwałbym tego niezadowoleniem. – Zastanowił się chwilę ponownie ze złośliwym uśmiechem. – Wyglądało to bardziej jak niedowierzanie, że ktoś mógłby cię pokonać.
Spojrzał na telewizor. Serial właśnie się kończył powoli przechodząc w coś nowego. Jakaś premiera. Pierwszy raz to widział. Tym razem był to serial, który nazywał się dwadzieścia cztery godziny. Opowiadał o dzielnym oficerze Przymierza oraz jego partnerze z C-Sec, którzy wiedzieli o przyszłym ataku organizacji Cerberex na Cytadelę. Próbowali ich powstrzymać.
- To chyba dawało mi najwięcej paliwa podczas tych wszystkich akcji i dzisiaj. Ściągnąć im z twarzy ten uśmieszek nietykalności. Pokazać im, że taki śmieć jak ja potrafi rozwalić wszystko co niby tak świetnie zaplanowali.
Uśmiechnął się od niej. Trzeba było przyznać, że przecież mało kto rzuciłby się na Cerberusa i to jeszcze na dwie kluczowe operacje. Jeszcze do tego robił to dla niej. W to już naprawdę trudno było uwierzyć. Jego dłoń w końcu dotknęła jej policzka i jak zawsze delikatnie gładził jej skórę. W swoich objęciach wyjątkowo szybko potrafili przejść ze wszystkim do porządku dziennego.
- Już jest trochę lepiej prawda?
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel Ixora

10 maja 2018, o 11:16

- Cóż, bardziej niedowierzanie, że ty dałeś radę mnie pokonać. Jesteś wielki i powinieneś być wolniejszy. To mi się za każdym razem nie zgadza - odparła szczerze.
Nie miała już tego smutku w oczach, tego rozczarowania sobą samą, z jakim przyszła tutaj z klubu. Wyglądało na to, że Charles skutecznie odwracał jej uwagę od tego, co problematyczne. A może robiła to przesuwająca się po jej udzie dłoń. Albo po prostu w końcu zaczęło działać na nią brandy, które piła odkąd weszli do hotelu. Opróżniła już jedną trzecią butelki, najwyższy czas, żeby zaczęło być coś po niej widać. Nie była jeszcze tak ekstrawertyczna jak w Hadesie, gdzie piła drinka za drinkiem, żeby się jakoś tam odnaleźć, ale niewiele jej do tego brakowało. Może dlatego dopiła zawartość szklanki do końca i rozsądnie pochyliła się, by odstawić ją na stół.
- Nie jest, to najemnicy. Tylko całkiem możliwe, że już się z nimi gdzieś spotkałam. Nie jestem pewna, czy po tej samej stronie barykady.
Opuściła wzrok na męską rękę, błądzącą po jej jasnej skórze. Miała teraz głowę opartą wygodnie o jego ramię, więc nie widział jej twarzy. Po prostu siedziała przytulona, bardzo zadowolona z pozycji w jakiej się znajdowali. Jakby się uprzeć, to dało się udawać, że nic się dzisiaj nie wydarzyło. Na pewno wciąż ciążyło to nad nią ciemną chmurą, ale łatwo było teraz nie zwracać na nią uwagi.
- Wiem, że to nie jest proste - przyznała. - Żyłeś z kimś, kto nie istniał tak naprawdę. A teraz przyszłam ja. Ta sama twarz, to samo ciało, ale ktoś obcy w środku. No, nie to samo ciało. Wyglądam teraz okropnie. Wszystko na mnie wisi.
Poprawiła szlafrok na ramieniu, zasłaniając się mocniej w okolicach klatki piersiowej, tak jakby usiłowała schować wystające obojczyki, albo po prostu zakryć wszystko. Nogi jednak nie zasłaniała. Dotyk Charlesa był zbyt przyjemny. Gdy przeniósł się na jej policzek, podniosła głowę i spojrzała na niego. W jej oczach w końcu znalazło się trochę ciepła, które zniknęło z nich na ostatnie godziny.
- Tak. Jest lepiej - odparła cicho.
Przyglądała mu się przez chwilę, z takim wyrazem twarzy, jakby chciała powiedzieć coś więcej. Ale nie zrobiła tego. Z jej ust wyszło dziś wiele słów, niektórych potrzebnych, innych wręcz przeciwnie. Nie musiała dodawać niczego więcej, albo nie potrafiła. Odezwała się dopiero po dłuższej chwili milczenia.
- Wiesz, że to, co mówiłam w klubie, to prawda, nie? To, co mówiłam ci w palarni. Nie chcę, żebyś o tym zapominał. Nawet jak będę miała na twarzy twój ulubiony cerberusowy uśmieszek nietykalności.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Hotel Ixora

10 maja 2018, o 12:05

Z jego szybkością było bardzo różnie. Bez pancerza mógł wydawać się szybszy. Jakby nie patrzeć jego wersja sprzętu nigdy nie była zbyt lekka, a do tego jej rozmiary musiały był proporcjonalne do niego. Kiedyś jej nawet wspominał, że kiedy normalny żołnierz nosi na sobie prawie dwadzieścia pięć kilo sprzętu. On nosi dwa razy tyle. Już zabawnie wyglądało to, że większość standardowych karabinów nosi w jednej ręce. Ba, może nawet biegać z karabinem w jednej ręce bez żadnego problemu. Zresztą prawie każda broń w jego rękach wyglądała jak zabawka.
- I tak jestem zaskoczony, że mi zaufali. Czy ja naprawdę mówię w taki przekonujący sposób, czy po prostu to były wtedy tatuaże i mój wygląd, który świadczył, że nie należy do zbyt normalnych żołnierzy Przymierza?
Spytał ją. Do końca tego nie rozumiał. Nigdy nie był świetny w gadaniu, ale bardzo często udawało mu się przekonać ludzi do współpracy nie wykorzystując do tego zbytnio przemocy. To samo przecież było na Trouge, na Majesty po prostu uspokoił dzieciaka. Ten cały chłopak jeszcze za nim łaził jak za swoim wybawicielem.
Uśmiechnął się do niej ciepło. Nie miała do końca racji z tym co mówiła. Nie była kimś obcym w środku. Pogładził ją znowu po policzku i odsunął swoją ręką przytulając ją do siebie mocniej.
- Nie powiedziałbym, że ktoś obcy w środku. – Zamyślił się na chwilę nad czymś. – Nie. To była ta sama osoba, w tym samym ciele. Czułem się bardziej jakbyśmy nie widzieli przez kilka lat i znowu spotkali. – Nie przeszkadzało mu to jak wyglądała. Chyba nigdy mu to nie przeszkadzało. Złapał ja za rękę, tak aby już przestała zakrywać przed nim swoje ciało. – Spokojnie. Do mojego powrotu do pracy jeszcze dużo czasu. Postaram się cię jakoś dobrze nakarmić i wrócisz do swojej najlepszej formy.
Przygotowanie dla niej jedzenia było inne. Robił to dla kogoś kogo kocha. To nie był ktoś w restauracji co chciał po prostu zjeść coś dobrego i wyjść. Nie. Ona lubiła jego jedzenie i potrafiła je pochłaniać jak szalona. Obserwowanie jej wtedy sprawiało mu ogromną radość. Musiał o nią zadbać bo jeśli znowu przyjdzie taka sytuacja to nie będzie miała siły walczyć.
Sam poczuł się lepiej, kiedy usłyszał jej odpowiedź. W tych krótkich włosach wydawała się naprawdę urocza. A, jeszcze bardziej jak jest ton brzmiał tak jak teraz. Ten cichy głos wydostający się spod tej czarnej czupryny jaką teraz miała. Naprawdę nie chciały się układać jak chciała. Poczekał, aż zbierze się w sobie aby powiedzieć to co chciała. Nie naciskał. Widać, ze zbiera się znowu na coś poważniejszego niż wcześniejsze tematy.
- Nie zapomnę. Wielu chwil z tobą nie będę potrafił zapomnieć. Teraz każdy moment w którym mówisz, że mnie kochasz ma w mojej głowie specjalne miejsce. – Jego uśmiech poszerzył się. – Tak? Taki jak masz teraz?
Na jej twarzy wyglądał inaczej. Nie było to dla niego problemem. Bo akurat ona była nietykalna. Jeśli ktokolwiek chciałby jej zrobić krzywdę to pewnie ona by go wykończyła, chyba, że on byłby w pobliżu to wtedy już na pewno nawet by się do niej nie zbliżył. Nagle na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech, a jego usta opuściły słowa w bardzo specyficzny sposób.
- Pocałuj mnie, Aya.
W jego oczach pojawiło się rozbawienie. Akurat tą sytuację zapamiętał bardzo dobrze. Wydarzyło się tam tak wiele strasznych rzeczy, ale jego umysł zapamiętał jej pijaną gadkę przy barze. Tak. To było typowe dla niego.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hotel Ixora

10 maja 2018, o 13:20

- Taki jak mam teraz - odparła Aya, uśmiechając się w sposób, który chyba miał reprezentować przerośnięte ego agenta Cerberusa, jakim kiedyś była. Ostatecznie wyszło jej coś, co nie przypominało praktycznie niczego, a już na pewno nie minę, którą miał na twarzy Statner albo Serkins. Grymas za to wyciągnął z jej urody tę azjatycką część, która na co dzień tak bardzo nie rzucała się w oczy, chyba, że podkreśliła ją makijażem.
Doskonale widział moment, w którym zrozumiała do czego nawiązuje. Zmarszczyła brwi z oburzeniem, ale widać było, że powstrzymuje rozbawienie. Charles dobrze potrafił odwrócić jej uwagę od tego, co wywoływało zły nastrój i skutecznie umiał wprowadzić ją w znacznie lepszy humor. Właśnie tak, jak teraz.
- Jesteś idiotą, Striker - poinformowała go, choć tym razem nie zrobiła tego w złości, ani we frustracji. Jej głos był cichy i ciepły, taki, jakim odzywała się praktycznie tylko do niego. No i czasem do kotów. Kota, właściwie.
Ale mimo słów, które wypowiedziała, pocałowała go też, zgodnie z jego prośbą. Jej usta miały słodko-gorzki smak brandy, której zapach mieszał się z zapachem jej skóry i włosów. Westchnęła, rozluźniając się w końcu, po całym swoim dzisiejszym stresie. Uniosła w końcu ręce, żeby objąć swojego mężczyznę, a nie tylko siedzieć bezczynnie na jego kolanach. Obróciła się trochę w jego stronę, zasłaniając mu teraz telewizor i widok za oknem, ale raczej nie miał do niej o to pretensji. Kiedy nie mieli na sobie krwi, a nad głową nie wisiał im ani Daryl, ani Emily, wszystko wyglądało znacznie lepiej. W chwilach takich, jak ta, byli dla siebie nawzajem jedynym, czego tak naprawdę potrzebowali.
- Ale ja też cieszę się, że zostałam - przyznała cicho, prawie szeptem. Przez krótką chwilę w jej oczach było widać, że tak po prostu jest tutaj szczęśliwa. Z nim, w jego objęciach, nieważne co czekało ich jutro albo za kilka dni. Nieważne czy miała dla siebie zajęcie na następne miesiące, nieważne czy Charles wylatywał z Przymierzem za tydzień, czy za miesiąc. Przez tę krótką chwilę nie myślała o tym, gdzie byli i dokąd miało teraz zaprowadzić ich życie. Widział, że w jej myślach jest tylko on.
- Gdybyś mnie wtedy nie zatrzymał, nie zawróciłabym już. Myślałam, że tak będzie najlepiej. Popełniłabym największy błąd w swoim życiu.
Pocałowała go znowu, jak zawsze przesuwając opuszkami palców wzdłuż linii jego szczęki, a potem po jego skroni, tej, na której znajdowała się blizna. W jej gestach było dużo czułości, której oboje teraz potrzebowali. Na ekranie telewizora działy się teraz różne dziwne rzeczy, na które nie zwracali uwagi. Było słychać jakieś strzały i krzyki. Aya nawet nie wpadła na to, żeby to wyciszyć, Striker chyba zresztą też nie. To było jednak zupełnie nieistotne. Teraz już kobieta nie odsuwała się od niego, by zachować bezpieczny dystans, taki jak przez ostatni tydzień, bo chyba ustalili jak męczący on jest. Chyba przyszedł najwyższy czas, żeby przynajmniej on przestał stanowić dodatkowy problem w ich życiach.

Wróć do „Amsterdam”