Dystrykt będący równocześnie dzielnicą handlową Omegi. Ten nadzwyczaj rozwinięty obszar stacji jest pełnym sklepów i siedzib najróżniejszych korporacji rajem dla osób kręcących swój biznes na tych terenach (oczywiście rzadko kiedy legalny, ale na to nikt tu nie zwraca przecież uwagi).

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Out Pub

21 mar 2016, o 00:09

Widząc, jak Hawk przeskakuje bar, kroganin zdołał posłać w jej stronę jeden, średnio celny strzał ze swojego wysłużonego Sejmitara, który odbił się od jej tarcz, nie robiąc jej większej krzywdy. Tego się nie spodziewał, kobieta miała paść trupem na ziemię, a nie jeszcze skakać po kontuarach jak górska kozica. Warknął, cofając się gwałtownie i czując, jak seria z karabinu całkowicie zdejmuje jego tarcze.
- Kurwa mać, jebani ludzie - wrzasnął, przewracając najbliższy stół i ukrywając się za nim, choć niewiele mu to dało, bo stolik był niewielki, a sam Breav swoje rozmiary miał. Niestety, to nie był dobry wybór. Hawk potrafiła celnie strzelać, wystarczył jej fragment wystającego zza blatu kroganina, by wpakować w niego kolejną serię i tym samym zakończyć jego fascynujący żywot.
- Hejka - szepnęła Mary, po chwili uśmiechając się do Vexa szeroko. Jej głos ledwo przebił się przez huk wystrzałów. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że właśnie ją zacytował i choć okoliczności nie były sprzyjające do żartów, nie potrafiła ukryć rozbawienia. Nie wyglądała na jakąś szczególnie zestresowaną. Skinęła głową w stronę czerwonych pancerzy, jakby chciała dać do zrozumienia, że czekała właśnie na nich. Obserwowała Viyo, gdy ten wychylił się zza baru i posłał strzał w kierunku vorcha, trafiając i pozbawiając go już i tak marnych tarcz. Lurch syknął znów i we wściekłości wskoczył na blat. Pozbawiło to ich do tej pory doskonałej osłony, ale wystawiło też vorcha na ostrzał. Najwyraźniej nadal nie myślał. Pięć kul odbiło się od Vexa, rozpraszając na tyle, że próba uruchomienia pancerza technologicznego zakończyła się niepowodzeniem. W odpowiedzi na to zza pleców turianina wychylił się barman, co prawda nie z wyrzutnią rakiet, ale ze Zjawą, która okazała się na tyle skuteczna, że atak zrzucił Lurcha z kontuaru. A może vorcha sam odskoczył dlatego, że z omni-klucza Mary wystrzelił ładunek plazmy, mający za zadanie podpalenie wroga i pozbycie się problemu. Szybko jednak wydał się jej brak wprawy, bowiem spalenie uderzyło tylko w brzeg baru, osmalając go i podtapiając lekko. Zaklęła pod nosem kwieciście, jak na mieszkańca Omegi przystało.
- Tu jest! - wrzasnął. - Tu jest!
Kroganie odsunęli się od drzwi niepewnie, początkowo nie zamierzając się pakować w bójkę tak bezmyślnie, jak zrobił to Breav, skoro i tak nie mieli pewności, czy warto. Szybko zrozumieli, że tym razem Out Pub nie gości zwykłych, bezbronnych szczurów Omegi, tylko kogoś, kto w kilka sekund, bez problemu pozbył się ich szefa. Ale po coś tu przyszli i wyglądało na to, że wystarczyło wyciągnąć rękę. Za bar. A tam siedziała czerwonowłosa razem z blaszakiem, z jakiegoś powodu broniąc Mary.
Powoli ruszyli w stronę vorcha, który kulił się z drugiej strony lady i czekał na wsparcie. Jeden z nich zgarnął po drodze mały stolik, przytrzymując sobie go jedną ręką jak prowizoryczną tarczę. Po coś ich tu przysłano, więc zamierzali zrobić swoje, niezależnie od tego, jak skończył Breav. Może po prostu był nieostrożnym idiotą, w przeciwieństwie do nich. Ludzka kobieta, turianin i upierdliwy barman. Co za problem dla wyszkolonych najemników?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Out Pub

21 mar 2016, o 16:50

Niemal nie poczuła śrutu odbijającego się od jej tarcz. Zerknęła tylko w stronę generatora na jego obecną pojemność, upewniając się, że to tylko draśnięcie. Z jeszcze większą pewnością siebie wstała na równe nogi, prostując się i wymierzając lufą karabinu w wystające zza stolika cielsko kroganina.
Widok osuwającego się, bezwładnego ciała przywódcy tej bandy wywołał u niej satysfakcję. Nawet, jeśli teoretycznie to ona sprowokowała go do działania. W końcu nie było niczego lepszego od usprawiedliwienia swoich czynów. A czymże było to, jak nie usprawiedliwionym morderstwem?
Schowała się z powrotem za ladę, przy tym przysuwając nieco bliżej pozostałej trójki. W jej głowie wypalił się obraz pomieszczenia - dwójka krogan pod drzwiami, vorcha snujący się gdzieś koło lady. Zerknęła na lewo - na dwójkę turian i dziewczynę. Jeden z pistoletem, barman ze Zjawą. Uśmiechnęła się całkowicie nieświadomie, pamiętając czasy, gdy sama latała z tym karabinem. Miał pewien towarzyszący używaniu go klimat, przez który wciąż miała do Zjawy sentyment.
Inna sprawa, że broń była cholernie niecelna na więcej niż dziesięć metrów. Vorcha był pod ręką, ciężko było w niego nie trafić, a kroganie nieco dalej.
- Zdejmij tego vorcha - warknęła głośno zanim zdążyła się powstrzymać. Zapomniała, że nie walczy z własnymi ludźmi, którymi może wydawać rozkazy. Nie, stała za to koło trójki, zupełnie przypadkowych osób w barze, w którym zamiast bójki dochodziło do rzezi. Tym razem mogła przyznać, że trochę przeholowała w próbach poprawienia sobie humoru. A mogła pójść na dziwki, albo schlać się w Zaświatach, jak zwykle.
Znowu uruchomiła Skok adrenaliny, czekając na tego kopniaka, który wyrzuci ją z powrotem do góry. Wychyliła się zza lady, mocno chwytając za Błotniaka i nakierowując go na pierwszego z krogan, tego, który nie trzymał stolika. Wystrzeliła dwie serie, po każdej chowając się na chwilę za ladę spodziewając ewentualnego ataku. Oby reszta zajęła się drugim, a przynajmniej tym robakiem stojącym najbliżej, zbyt tępym by wyartykułować zdania złożone.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Out Pub

22 mar 2016, o 20:04

Huk wystrzałów i błyski własnej tarczy uświadomiły mu jak dobrą decyzją było zabranie ze sobą generatora tarcz. Swój entuzjazm stracił natomiast sekundę później w siarczystym przekleństwie, gdy po odruchowym osłonieniu się ręką, w pośpiechu wprowadził do omni-klucza niewłaściwą komendę i zamiast ciemnoszarego blasku wzmocnionych barier kinetycznych, otrzymał komunikat o błędzie na swoim holo-wyświetlaczu. Nad jego głową zaterkotała Zjawa barmana i z wizgiem przeleciał pocisk plazmy, sprawiając, że vorcha niespodziewanie zniknął z lady. Nie na dobre, niestety - jego skrzekliwe wrzaski w stronę krogan potwierdzały, że śmierdziel ma się względnie dobrze.
- Lepiej się nie wychylaj, młoda - rzucił do dziewczyny, nie widząc u niej generatora tarcz - czy raczej nie podejrzewając jego obecności. Z drugiej strony rozległ się huk wystrzałów innego rodzaju armaty, która zakończyła żywot kroganina i właśnie przymierzała się do wykończenia drugiego.
Nie czuł żalu z tego powodu. Śmierć zbirów z Omegi była czymś zupełnie innym w jego nadwątlonym kodeksie moralnym od zabijania mieszkańców Lyesii, rozjuszonych własnymi problemami i psychozą tłumu uwięzionego pod kwarantanną. Chociaż i jedni, i drudzy mieli swoje na sumieniu, a ci ostatni byli dużo bardziej dzicy i brutalni nawet niż obecni w barze kroganie, to jakoś wątpił, by tu robił sobie jakiekolwiek wyrzuty.
Może zmiana o której wspomniał Vallokius już zaszła na tyle daleko. A może rzeczywiście istniała jakaś różnica, której nie potrafił nazwać.
Komenda, która padła od czerwonowłosej, niezbyt odbiegała od tego co sam planował zrobić. W tej ocenie sytuacji się zgadzali, chociaż kwestia wykonania była nieco bardziej skomplikowana. Osłona z lady działała w obie strony.
- Pracuję nad tym - odparował, uruchamiając omni-ostrze. Adrenalina pulsowała w jego żyłach, a mięśnie napięły się w oczekiwaniu. Wszystkie smętne myśli z ostatnich godzin zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zastąpione tym co znał, tym do czego był przyzwyczajony. Wyczekał na moment, gdy kobieta oddawała strzał w stronę zbliżających się krogan, po czym wychylił się nad barem, by spróbować chwycić kryjącego się za nią vorchę i przeciągnąć go na ich stronę, rzucając na ziemię i przyszpilając do niej plazmową klingą.
Jeżeli po wszystkim Lurch wyzionął wreszcie ducha, wychylił się nad barem po raz kolejny i oddał drugi strzał z Paladyna, w stronę sąsiada kroganina, którego obrała sobie za cel jego czerwona towarzyszka.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Out Pub

22 mar 2016, o 21:45

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Out Pub

22 mar 2016, o 23:11

Dziewczyna skinęła głową, posłusznie pozostając za kontuarem. Rzuciła czujne spojrzenie Hawk, która z przyzwyczajenia zaczęła wydawać rozkazy, po czym utkwiła wzrok w powoli topiącym się barze. Cóż, nawet jeśli czekała na tych w czerwonym, to takiego rozwoju wypadków na pewno się nie spodziewała.
Vorche poderwał się zza baru w momencie, gdy jego wsparcie znalazło się nieco bliżej, planując znów zaatakować ukrytych po drugiej stronie, co wojskowe doświadczenie Vexa pozwoliło od razu wykorzystać. Jednym, silnym szarpnięciem przeciągnął stwora do siebie i uderzył nim w ziemię, przebijając go omni-ostrzem. Mary do tego jeszcze szybkim ciosem przebiła mu krtań, praktycznie go dekapitując. Wyrwała uwalone krwią ostrze i uniosła szeroko otwarte oczy na Vexa.
- Nie wychylam się - poinformowała go nerwowo, w razie gdyby miał wątpliwości.
Skok adrenaliny nie zadziałał, więc Hawk została sama ze swoimi umiejętnościami. Kątem oka tylko mogła zauważyć, że vorche przestał być problemem. W międzyczasie, kiedy Vex wychylił się zza baru żeby porwać Lurcha, dwie serie z krogańskich karabinów odbiły się od jego tarcz, ale nie zrobiły mu większej szkody. Czerwonowłosa nie wstawała bardziej niż musiała, więc uniknęła kolejnych strzałów, chociaż atakujący usilnie próbowali ją unieszkodliwić. Ich broń była jednak bardziej niż niecelna i absolutnie nieskuteczna.
Pierwszego z krogan powaliła druga seria z Błotniaka. Dorzucony w międzyczasie pocisk plazmy, wystrzelony przez prawie niewychylającą się Mary, wspomógł strzały. Drugą górą mięsa zajął się Vex i turiański barman, choć nie poszło im tak szybko, jak przed sekundą kobietom. To mogło zaboleć ich męską dumę, ale prawda była taka, że Venrix i tak radził sobie doskonale, biorąc pod uwagę jak trzęsły mu się ręce. Strach, ukryty pod maską profesjonalizmu i obojętności, w rzeczywistości był naprawdę spory. I tak radził sobie nieźle i mocno ryzykował, decydując się na wychylenie i oddanie strzałów, skoro nie chroniły go tarcze. Teraz, kiedy przedostatni padł, turianin usiadł i oparł głowę w trójpalczastych dłoniach, jakby nie chciał już na nic patrzeć i niczego słuchać.
Ostatni żywy z grupy odzianej w czerwone pancerze jak na zawołanie odwrócił się na pięcie i pędem pognał do drzwi. Jednak nie poszło tak, jak planowali, w barze nie miało być jakiejś nienormalnej rudej i uzbrojonego turianina. Mieli we czterech zgarnąć blondynkę i wyjść, by zaprowadzić ją w sobie tylko znane miejsce, a nie tu wszyscy zginąć. Nie obchodziła go już ani Mary, ani barman, ani zdeptany kwiat. Po prostu spieprzał, najszybciej jak potrafił.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Out Pub

23 mar 2016, o 19:05

Tarcze generatora rozbłysły po raz kolejny, gdy wychylał się za kontuar, tym razem wytrzymując nie jedną serię, a dwie. Gdzieś na dnie jego podświadomości tliła się zepchnięta myśl, że stary egzemplarz, który nosił do tej pory, nie wytrzymałby takiego przeciążenia i prawdopodobnie kosztowałby go życie. Ortos zaś, nie dość, że przyjął na siebie trzy salwy, to jeszcze z łatwością wytrzymałby dwie kolejne. A może i trzy.
Smród vorchy dotarł do niego po raz kolejny dopiero, gdy stwór leżał już na ziemi po ich stronie lady, przyszpilony do podłogi jego omni-ostrzem. Napięte mięśnie paliły go od chwilowego wysiłku w przeciąganiu opancerzonego ciężaru przez bar, a na przedramieniu czuł wibracje wzmacniaczy kinetycznych, wciąż napierających na pośmiertnie charczącego stwora. Wykrzywione zębiska Lurcha wyglądały groteskowo i wciąż groźnie; przynajmniej do czasu, aż dziewczyna niemal nie odcięła jego łba, również przybijając martwe ciało do podłogi.
- Widzę. Przynieść ci drugiego? - odparł na jej słowa, uśmiechając się półgębkiem pomimo sytuacji. Czuł jak adrenalina kursuje w jego żyłach, a serce bija dwukrotnie szybciej.
Czuł się świetnie.
Następna seria pocisków, tym razem od ich czwórki, pozbawiła życia i zapału ostatnich krogan. Szybka ocena sytuacji i rzut oka po reszcie pomieszczenia uświadomił mu, że zagrożenie prawie minęło. Czerwonowłosa powaliła drugiego przeciwnika, a trzeci, wciąż nietknięty, własnie brał nogi za pas. Jedno spojrzenie na własny pistolet uświadomiło mu, że w magazynku pozostał jeden pocisk, który prawdopodobnie nie wystarczy na wyeliminowanie uciekiniera.
Ale może będzie biegł szybciej.
Strzelił w jego kierunku, po czym opuścił pistolet i bez pośpiechu przeładował, załączając nowy pochłaniacz ciepła.
- Nie wiem co przeskrobałaś, ale zdecydowanie umiesz dobierać sobie wrogów. I przyjaciół - rzucił, zerkając w stronę blondynki. Schował pistolet z powrotem pod kurtkę i rozejrzał się po pobojowisku - bo tym właśnie był bar w obecnym stanie. Część stolików była przewrócona, robiąc za prowizoryczne osłony, a ich blaty były albo podziurawiona kulami, albo powyginane od uderzeń. Nawet z tego miejsca widział parę otworów w ścianach w okolicy wyjścia, a gdy zrobił krok, pod jego butem zaskrzypiało szkło - efekt jednej z nietrafionych serii krogan, która zamiast trafić w "jebanych ludzi", trafiła w butelki i szklanki. Po jego własnej zostało jedynie smętne denko. Sama lada prezentowała się nie lepiej od przeciwnej strony.
- Jak się nazywasz, młoda? I za co cię ścigają?
Oparł dłoń na blacie i przeskoczył z powrotem na drugą stronę, lądując miękko na podłodze. Spod ciała Braeva sączyła się jasnopomarańczowa krew, podobnie jak od jego pobratymca, tworząc poszerzającą się na posadzce plamę. Vex szturchnął butem ciało, obracając je na plecy.
- Niezły karabin, Ruda. I oko - mruknął, podnosząc wzrok znad ciała i spoglądając w stronę drugiej kobiety. To zaś spowodowało, że dostrzegł swojego podłamanego pobratymca.
Nie wyglądał na zachwyconego zwycięstwem. I ciężko było mu się dziwić.
- Ich giwery i sprzęt powinny nieco zrekompensować ci straty. Ale na twoim miejscu nie sprzedawałbym ich u jakiegoś gadatliwego kupca - podsunął, wracając pod bar. Jego wzrok odbiegł na ziemię, a z gardła wydobyło się mimowolne westchnięcie.
Przyklęknął przy zdeptanym kwiecie, podnosząc go delikatnie dwoma palcami.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Out Pub

23 mar 2016, o 20:07

Kątem oka dostrzegła lecącego nad blatem vorcha. Drugi turianin mocno różnił się od barmana - tamtemu ręce się trzęsły, a choć dzierżył Zjawę, z pewnością to nie jej odrzut wywierał na niego taki efekt. Powiedziałaby, że zabójca vorcha ma z pewnością większe przeszkolenie bojowe, ale z jej znajomością turian, równie dobrze mogłaby porównać to do założenia, że dwunastolatek umie czytać. W końcu reguła mówiła, że musi umieć - zdarzały się jednak wypadki lepszych i gorszych, a także takich, którzy kompletnie nie potrafili. Rozmyślała nad tą analogią, nie zwracając uwagi nawet na to, gdy drugi kroganin padł. Dość automatycznie skierowała lufę karabinu na drugiego, z satysfakcją obserwując, jak ucieka. Nacisnęła spust. Klik. No tak. Westchnęła cicho, przeładowując pochłaniacz ciepła w karabinie. Przeciwnik zdążył uciec.
Rozejrzała się po barze oceniając szkody. Nie wliczała tych psychicznych, których nabawił się możliwy klient czy barman, razem z kosztami remontu. Choć sprawiała wrażenie niezainteresowanej, słuchała pytań wypowiadanych przez turianina do dziewczyny. Też była ciekawa gówna, w które wpakowała się dziewczyna. Słysząc jednak jego komplement, skrzywiła się. Ruda. Ambitne określenie. Przeniosła swój wzrok na niego, mimowolnie unosząc brew do góry, przez co przecinająca ją blizna uwidoczniła się jeszcze bardziej.
- Turianie nie mają włosów, ale po tatuażach uznam, że też jesteś rudy - odrzuciła z nutą ironii, chowając Błotniaka z powrotem pod kurtkę, umieszczając go w zaczepie magnetycznym. Podeszła do ciała vorcha, choć nie musiała oceniać już jego żywotności - zrobiono to za nią. Sama sięgnęła tylko do upuszczonego przez niego pistoletu. Oceniła jego stan pod światło lamp w barze.
- Prawdopodobnie tu wrócą - dodała, komentując całą sytuację. Przyda jej się broń krótka, przynajmniej do czasu, gdy znajdzie się z powrotem na statku.
Odeszła od vorcha, chowając pistolet za pasek. Wskoczyła zgrabnie na ladę, butem rozkruszając leżące na nim odłamki szkła, po czym zeskoczyła z drugiej strony, podchodząc do przywódcy grupki, którego zabiła na samym początku. Tym razem nie interesował ją jednak oręż tylko możliwe informacje, lub coś innego, przydatnego. Przeszukała go na szybko i, jeśli nie miał wybitnie zablokowanego omni-klucza, sprawdziła też i to. Po tym wróciła do lady, darując sobie skakanie z powrotem. Odgarnęła opadające na jej twarz kosmyki, wbijając pełne oczekiwania spojrzenie w dziewczynę. Leniwie zarejestrowała przy tym podejście turianina do leżącego na ziemi kwiatka.
Sentymenty? Bo chyba raczej nie wartościowość kawałka metalu.
- Żołnierz, najemnik, ochroniarz? - mruknęła w jego kierunku, strzelając w trzy pierwsze opcje, które przyszły jej na myśl. Mary nie miała o co pytać, wypowiedział wszystkie kwestie, które Hawkins interesowały.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Out Pub

23 mar 2016, o 21:13

Nietrudno było trafić w kroganina, który pędził w linii prostej do drzwi. Nie miał jak uniknąć strzału, a Vex miał celne oko, ale pocisk odbił się od tarcz i nic więcej nie zrobił. Wciąż ukryta za stolikiem asari pisnęła, kiedy ciężkie buty przebiegły tuż obok nich, ale ani jej, ani jej klientowi nic się nie stało. Zza drugiego stołu wychylił się niepewnie salarianin i powoli, cicho zawodząc, na kolanach poczołgał się w stronę swojego kumpla, który leżał nieprzytomny na ziemi. Ciężko było stwierdzić, czy coś mu faktycznie jest, czy oberwał zabłąkaną kulą, czy zwyczajnie z nerwów zemdlał, w każdym razie został podniesiony do pozycji siedzącej i mało profesjonalnie potrząśnięty - w ten sam sposób i z podobnym skutkiem mogli budzić worek ziemniaków.
- A mówił wam, że macie wydupiać! - krzyknęła Mary w ostatniej chwili, zanim za kroganinem zasunęły się drzwi i rzuciła w nie połówką butelki. Co by nie mówić, cel miała doskonały, jednak mechanizm drzwi był szybszy niż ona i szkło zamiast na plecach uciekającego, rozbiło się nieco nad zielonym panelem.
Po podsumowaniu Hawk, Venrix pokręcił głową w rezygnacji i westchnął, powoli podnosząc się z podłogi. Wyglądał, jakby w tej jednej chwili postarzał się o dziesięć lat. Odwiesił karabin na zaczep pod kontuarem i bezceremonialnie pochylił się nad Lurchem, by podnieść go i wywalić zza baru.
- Nie wrócą - mruknął. - Mam układ z błękitnymi, pewnie jak się zorientują co się tu wydarzyło, to przyślą swoich ludzi do ochrony. Zresztą zazwyczaj ktoś od nich tu siedzi. Teraz się pechowo złożyło.
Był wściekły i zrezygnowany. Na Hawk ani Vexa nie unosił wzroku. Ciężko mu się było dziwić - co prawda uratowali i jego, i blondynkę, ale z drugiej strony oni też sprowokowali kroganina. W szczególności czerwonowłosa, którą nagle przestał darzyć zainteresowaniem, choć przedtem trudno mu było oderwać od niej spojrzenie.
- Taaa, wiem - mruknęła dziewczyna i przetarła dłonią twarz. Na pierwszy rzut oka wyglądała na jakieś trzydzieści lat, ale po przyjrzeniu się jej okazywało się, że jest dużo młodsza. Mogła mieć niewiele ponad dwadzieścia, może dwadzieścia trzy. Po prostu była bardzo zmęczona. I brudna. - Mary Sones - uśmiechnęła się w końcu, jakby nic się nie wydarzyło i przedstawiła się elegancko, imieniem i nazwiskiem. - Powiedzmy, że nie do końca się dogaduję z naszymi uroczymi gangami. Mogłam im coś... hmm... ukraść. Informacje, powiedzmy.
Martwi kroganie, poza uzbrojeniem i opancerzeniem naznaczonym czaszkami Krwawej Hordy, nie mieli przy sobie niczego ciekawego. Cokolwiek zwinęła Mary, musiała to zabrać z innego miejsca, niż kieszeń pierwszego lepszego najemnika. Złapała pierwszą lepszą ścierkę znalezioną za barem i, jakby nigdy nic, przetarła nią blat. Turianin spojrzał na nią jak na wariatkę, ale nic nie powiedział. Nie no, w porządku, dookoła walały się trupy, a ona postanowiła posprzątać bałagan po rozbitym szkle, na częściowo stopionym kontuarze.
- Ale wy powinniście na chwilę zniknąć - stwierdziła. - Dopóki o was nie zapomną. Bo będą się chcieli zemścić, wiecie. Więc możecie się zaszyć gdzieś, dopóki im nie przejdzie - zerknęła w bok, przygryzając niepewnie wargę. - Albo... może... może byście chcieli pójść ze mną?
Nie uściśliła o co konkretnie jej chodziło, ale raczej nie proponowała spaceru uliczkami Omegi. Jej wzrok wylądował na zgniecionej róży, a w jej oczach na krótką chwilę pojawił się smutek.
- Załatwię ci nową - uśmiechnęła się do Vexa słabo.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Out Pub

25 mar 2016, o 08:37

Po słowach kobiety zaśmiał się cicho, ale nie mógł nie dostrzec logiki w jej rozumowaniu.
- Słusznie. Idąc za tą myślą, większość z nas jest tu ruda – potwierdził, spoglądając przelotnie w stronę barmana. Dzielili kolor znaków klanowych, chociaż równie dobrze ich kolonie mogły pochodzić z dwóch różnych planet. Nie mówiąc już o tym, że jego własna rodzina przeniosła i wychowała się na Palavenie. – Ale to była obserwacja z konieczności, a nie zarzut. Uznałem, że ładniej będzie „Ruda”, niż „ludzka kobieto” – dodał, uśmiechając się oszczędnie. - Niemniej, chętnie poznam właściwe imię.
To że gang wróci do Out Pubu, było wielce prawdopodobne. Skinął głową, zgadzając się z jej opinią. Starcia nielegalnych organizacji były na Omedze codziennością, ale z tego co mówił barman, wtargnięcie krogan do baru było równoznaczne z atakiem na terytorium Błękitnych Słońc. Podobne przepychanki pewnie miały miejsce każdego dnia, ale w ilu ginęło tylu oprychów? Być może młoda zapoczątkowała coś więcej, niż miała nadzieję.
- Vexarius Viyo – odwzajemnił uprzejmość, przenosząc wzrok na dziewczynę. - I uznałaś, że zadzieranie z Krwawą Hordą wyjdzie ci na dobre? – zapytał z powątpiewaniem, ale raczej retorycznie. Przy tym pomyśle, jego własne decyzje wydawały się być decyzjami rozsądnego, inteligentnego człowieka. Turianina. Cokolwiek Mary ukradła, musiała wkurzyć niewłaściwych ludzi i cokolwiek za informacje zwinęła, były one na tyle ważne, by posłać za nią trzech wkurwionych krogan i vorchę na teren Błękitnych.
Obrócił w palcach pogięty kwiatek, spoglądając z powrotem na czerwonowłosą.
- Żołnierz – potwierdził, nie widząc sensu w ukrywaniu prawdy. – Oddziały specjalne.
Jego wzrok przesunął się po niej, odwzajemniając analizę. Jej twarz wydawała mu się znajoma, ale nie na tyle, by potrafił umiejscowić ją w pamięci w konkretnym miejscu i w konkretnym czasie. Wśród ludzi było wiele atrakcyjnych kobiet, ale nawet dla niego część wyglądała bardzo podobnie. Odbiegł myślami do początku potyczki, odtwarzając w myślach całą walkę.
- Najemniczka czy prywatna organizacja militarna? – zrewanżował się pytaniem. Kobieta z pewnością miała przeszkolenie wojskowe, patrząc po jej skuteczności i drygu do wydawania rozkazów, ale aktywną służbę od razu wykluczył. – Zbyt dobrze wyposażona na ochroniarza i zbyt pyskata na żołnierza – dodał, rozchylając żuwaczki w krótkim uśmiechu. Podniósł się na nogi i odłożył pogiętą różę na blat; wydawało mu się, że nawet teraz ten pogięty kawałek metalu nie zasłużył na leżenie na podłodze.
- Trzymam za słowo – odparł na słabe zapewnienie Mary odnośnie pamiątki, myślami krążąc dookoła jej wyjaśnień i oferty. To, że Horda mogła szukać zemsty na nich, również było całkiem prawdopodobne. Nie żeby to był jakiś wielki problem – i tak zamierzał spędzić tu nie dłużej niż dzień lub dwa, a potem opuścić Omegę. Gangi raczej nie posłałby za nim swoich ludzi; śmierć trzech oprychów nie była aż taką przewiną.
Problem miała Mary.
Nie znał jej i nic nie był jej winien, ale miał świadomość, że Horda dowie się o jej udziale w zgonie krogan i będzie to kolejna kropla do czarki goryczy po kradzieży informacji. Mógł to zostawić, wylecieć ze stacji i być bezpieczny. Nie miał ku niej absolutnie żadnych zobowiązań.
- Jasne. Czemu nie.
Vasir miałaby z niego przedni ubaw.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Out Pub

25 mar 2016, o 12:25

Wyświetl wiadomość pozafabularną Gdyby policzyć jeszcze fakt, że blondynka miała na głowie czerwoną czapkę, to już w ogóle każde z nich było rude. Jak iść to na całość. Hawkins wzruszyła jednak ramionami, sama nie widząc różnicy pomiędzy ruda, ludzka kobieta, a nawet ej ty. Wszystko było ogólnikami, ale, fakt faktem, nie przedstawiła się, czekając, aż dowie się czegoś więcej. Nie planowała tworzyć wieloletnich przyjaźni w tym barze. W przeciwieństwie do, jak miała wrażenie, Mary, dla niej fakt, iż wystrzelała dwa magazynki w krogan w obronie blondynki nic nie znaczył. Dostała swoją okazję na wyładowanie się, teraz czuła się lepiej, a do tego mały szczur z Omegi nie został rozsmarowany na ziemi przez przepakowanych krogan, którzy w większości tylko Jean irytowali. Miała wielki szacunek do tych nieograniczonych, względnie inteligentnych osobników, ale takich coraz ciężej było znaleźć. Szczególnie w szeregach najemników.
Oddziały specjalne. Czyli miała rację, poniekąd. Jedna z jej tez się sprawdziła. Nie był zwykłym najemnikiem ani barowym awanturnikiem, tacy walczyli w zupełnie inny sposób. Brutalnie, często niecelnie i ślamazarnie. Dla dobrze wyszkolonego żołnierza liczył się każdy cios, szybki i celny. Można było dodać do tego fakt, iż vorcha dość efektownie przeleciał przez barową ladę, a teraz martwy śmierdział, przypominając o obecności własnych zwłok.
Zawahała się tylko przez sekundę, zastanawiając nad odpowiedzią. Jeanette Hawkins? Kto się tak, kurwa, przedstawiał na Omedze? Jean zbyt personalne, z całego Wraitha mówiły tak na nią trzy, najbliższe jej osoby. Przez połowę swojego życia odpowiadała nazwiskiem i stopniem, a rok nie wystarczył, by się od tego odzwyczaiła.
- Hawk - odrzuciła więc, po chwili, prostując plecy i przeciągając się, jakby skończyła właśnie poranną jogę. Kroganin nie miał przy sobie nic wartościowego, po walce zachowała więc tymczasowo pistolet i dobre samopoczucie. Musiało jej to wystarczyć.
Zbyt dobrze wyposażona na ochroniarza i zbyt pyskata na żołnierza.
Cerberusowy Błotniak ciążył na plecach, przypominając o swojej obecności. Od czasów Ankhty jeszcze się nie zaciął, ale nie czuła takiej satysfakcji z korzystania z niego jak kiedyś. Piasek mógł zniknąć po przeczyszczeniu broni, ale drapiące uczucie, jakie zostawiał na ludzkiej skórze nie odstępowało jej na krok. Określenie zbyt pyskata wywołało jednak jej głośny śmiech. Pewnie dlatego, że teraz było trafne.
- Przypadkowy przechodzień - odpowiedziała z nutą ironii, nie widząc celu w tłumaczeniu dokładnie kim jest. Piratem? Takim, który włóczył się po Omedze po przegraniu bitwy, zamiast rabować statki. Czyli niezbyt dobrym. Zresztą, istniała mała szansa, że i tak napatoczą się gdzieś na ogłoszenie o nagrodzie za jej łeb. W końcu z listy Rhamy nie tknęła praktycznie żadnych pozycji na tej stacji. Tutaj zła sława była lepsza niż żadna sława.
- Z Krwawą Hordą nigdy się nie lubiliśmy - lekceważąco skomentowała słowa Mary. Zbyt wiele tych ich cholernych vorcha wystrzelała w Gozu miesiąc temu by pozostali w neutralnych stosunkach. - Tak czy siak, Archanioła już nie ma. Współpraca zniknęła, jeśli ukradła im coś faktycznie wartościowego, wrócą tu bez względu na Błękitnych.
Ostatnie słowa skierowała do barmana. Nie czuła współczucia z powodu jego utraconego majątku. Faktycznie, pech się stał, ale część jej mózgu odpowiedzialna za jakąkolwiek empatię do krzywdy finansowej w tym momencie nie działała. Może dlatego, że adrenalina z niej jeszcze nie schodziła. Zerknęła na Mary. Czy warto było z nią iść? To, czym przekreśliła się u krogan Hawkins ciekawiło, nawet jeśli żywot blondynki był jej stosunkowo obojętny dopóki nie pozna faktycznej wagi informacji, które posiadała.
- Jeśli nie spróbujesz wpieprzyć nas w jeszcze większe gówno, nie mówiąc całej prawdy o tym, co ukradłaś, to jasne, czemu nie - powtórzyła słowa turianina. Ręce skrzyżowała na wysokości klatki piersiowej. Mary jej śmierdziała - czy dosłownie, tego nie wiedziała, bo jeszcze tak blisko do niej nie podeszła. Ale na pewno cała ta sprawa miała nieco więcej w sobie niż kradzież porno z dowódcą najemników w roli głównej, czy czegoś równie absurdalnego.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Out Pub

25 mar 2016, o 21:18

Mary przeniosła spojrzenie na Hawk, kiedy ta się przedstawiła, a jej uśmiech stał się dużo szerszy i tym razem sięgnął też oczu.
- Ładnie - podsumowała, nie dodając nic więcej. Może o niej wcześniej słyszała, może nie, nie dała tego po sobie poznać. Nie przeszkadzała dwójce w mierzeniu się wzrokiem, zajmując się w tym czasie zbieraniem szkła w jeden kąt za barem. Venrix przestał już patrzeć na nią jak na wariatkę, teraz tylko pomagał jej z rezygnacją, chociaż w pubie było teraz do posprzątania dużo więcej, niż potłuczone butelki.
- Nie miałam za bardzo wyjścia - westchnęła. - I tak nieźle mi idzie póki co. Znam takie miejsca stacji, w które kroganie się nie mieszczą.
Znów uśmiechnęła się szeroko. Nie mówiła chyba do końca poważnie. Wyskoczyła zza baru, równie zgrabnie co pozostała dwójka chwilę wcześniej i przeszła nad Lurchem, obrzucając go spojrzeniem pełnym obrzydzenia. Nie wydała się zainteresowana tym, że Vex jest żołnierzem, a czerwonowłosa wcale nie wyglądała na przypadkowego przechodnia, za jakiego się podała. Przypadkowi przechodnie nie zdejmowali kroganina w dwóch seriach i chyba wszyscy tu obecni doskonale sobie z tego zdawali sprawę.
- Nie, nie wrócą - powtórzył barman, przewracając oczami z irytacją, jakby musiał kolejny raz tłumaczyć to samo upierdliwemu dziecku. - Zresztą zanim dojdzie do czegokolwiek, Mary będzie daleko, a oni o tym wiedzą. Ja dziś chyba i tak zamknę wcześniej. Tak gdzieś na trzy dni, dopóki nie doprowadzę tego... miejsca... do porządku. Ej, wy tam - machnął ręką w stronę reszty klientów. - Zbieramy się i wychodzimy. Idźcie się obściskiwać gdzieś indziej. Jemu nic nie będzie, ale weźcie go do kliniki na wszelki wypadek.
Salarianin, podnoszący z podłogi swojego przyjaciela, skinął niechętnie głową i nadal lamentując wkrótce opuścił lokal. Wszyscy inni też w końcu zebrali się i podążyli jego śladem. Turianin podszedł do drzwi i zablokował je od środka, tak, że w pubie została tylko ich czwórka. No i trupy. Mary sięgnęła po różę i zważyła ją w dłoni, jakby sprawdzała, czy jeszcze da się ją naprawić. Po chwili wahania wsunęła ją do wewnętrznej kieszeni dużej kurtki - tam, skąd na początku ją wyjęła.
- Przepraszam, Venrix - odezwała się ze szczerą skruchą. - Myślałam, że nie będą robić problemów. Pokrzyczą i pójdą, jak zwykle. Nie chciałam stopić ci baru.
Barman machnął ręką, co chyba miało znaczyć "nie szkodzi, skończmy ten temat" i zaczął ciągnąć zwłoki jednego z krogan w stronę tylnych drzwi, zupełnie ignorując ostatnią trójkę problematycznych gości. W końcu trzeba było posprzątać.
- Mogę wam nawet pokazać - Mary skinęła głową w stronę drzwi, za którymi zniknął turianin. Drugie wyjście z baru prowadziło na jedną z tylnych uliczek, a z nich można było dojść wszędzie. - Jeśli tylko nie odstraszają was te mniej piękne części stacji. Ale nie wyglądacie na takich, więc... no. Nawet dostaniesz swoją różę prosto z rąk artysty. I niech ci już będzie, nie wezmę od ciebie tych trzydziestu kredytów.
Wzruszyła ramionami. No tak, właściwie Vex i Hawk nie tylko jej nie wydali, ale też uratowali jej życie. Kroganie by się z nią nie pieścili, wnioskując z ich dość bardzo nieprzyjaznego zachowania. Za to była winna im więcej, niż metalowy kwiatek.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Out Pub

26 mar 2016, o 12:35

Hawk. Przyjął informację o przydomku krótkim skinięciem głowy, nie naciskając. Na Omedze nazwiska znaczyły tyle co kurz i zaschnięta krew na ścianie zaułku. W miejscu gdzie każdy miał coś na sumieniu, tożsamości pozostawały płynne, a imiona niepotrzebne. Dużo bardziej opłacało się przybrać pseudonim (lub co lepsze - zyskać go), który potem mógł zostać rozpoznany i wzbudzać szacunek; "Wrzeszcząca Czaszka z Krwawej Hordy" brzmiało lepiej niż "Urg z Krwawej Hordy" i z pewnością sprawiało lepsze wrażenie w potencjalnych przeciwnikach lub ofiarach.
- Żyjesz. Też bym to zakwalifikował do "nieźle" - odparł, ale uśmiechnął się po jej słowach. Odsunął się od baru, gdy przeskoczyła na ich stronę i powiódł spojrzeniem po zbierających się klientach. Oni również mieli szczęście, że nie dostali się w krzyżowy ogień, ale z drugiej strony zapewnili sobie wieczór pełen atrakcji.
- W takim razie niech żyje Omega, gdzie każdy przypadkowy przechodzień dzierży karabin i zdejmuje krogan z wojskową precyzją. Jak tu nie lubić tej stacji. - Śledził wzrokiem wychodzących salarian i "zakochaną" parę, aż ostatnie z nich zniknęło za drzwiami. Będą mieli co opowiadać czy raczej typowa noc? Spojrzał w stronę Venrixa, który z markotną miną pomagał zbierać Mary kawałki szkła i resztki butelek.
On też mógł wydać dziewczynę i oszczędzić sobie całego burdelu, a jednak tego nie zrobił.
Każdy z ich trójki miał inne pobudki, by pomóc niedoszłej kwiaciarce. On, cytując niektórych, był idealistą i wystarczająco napatrzył się na zniszczenie, by pozwolić na oddanie Mary w ręce krogan; Venrix najwyraźniej znał ją na tyle, by postawić się Krwawej Hordzie, być może też kierując się jakiegoś rodzaju poczuciem obowiązku; to Hawk pozostawała tajemnicą.
- Nawet nie wiedziałem, że są tu jakieś te bardziej piękne części, więc pewnie nie - odpowiedział Mary, ale skinął głową. Ruda Prime miała rację, a jego też ciekawiło czym młoda dziewczyna naraziła się Krwawej Hordzie, by zmusić ich do takiego zachodu. Niemal zawsze chodziło o pieniądze - mniej lub bardziej bezpośrednio. Nieliczni narażali się na głębszym poziomie, tak jak Archanioł o którym było głośno swego czasu.
- Jak mógłbym odmówić takiej ofercie? - dodał, przechodząc nad powiększającą się, pomarańczową kałużą spod ciała innego kroganina i ruszając za Mary w stronę tylnego wyjścia. Sięgnął pod kurtkę, muskając palcami rękojeść Paladyna; przez chwilę zastanawiał się czy nie lepiej byłoby wziąć przykład z Hawk i nie wrócić na Elpis, by zaopatrzyc się w swój karabin. I pancerz.
- Ta twoja kryjówka nie mieści się przypadkiem w pobliżu doków, co?
Wyszedł za swoim krewniakiem do zaułku, rozglądając się jednak czujnie po obydwu wyjściach. Bądź co bądź, Breav wspomniał po jego wcześniejszym kłamstwie, że wie z całą pewnością, że Mary nie opuściła Out Pubu - a to mogło oznaczać, że ktoś jeszcze z jego grupy obserwował tylne wyjście. Po strzelaninie pewnie zwiałby tak jak ostatni kroganin, ale przezorny na zimne dmucha.
I żyje dłużej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Out Pub

26 mar 2016, o 16:13

Obserwowała pozostałych ludzi znajdujących się w barze. Dopiero zdała sobie sprawę z ich ciągłej obecności - wcześniej wypadło jej to z głowy, że ktoś tam jest. Krzyki towarzyszyły każdej bitwie w miejscu publicznym, nigdy nie przywiązywała uwagi do tego, z czyich gardeł się wydostawały. Nie było też czego oglądać - dziwka, facet, dwóch salarian, kilka innych, losowych twarzy, które mijała za każdym razem na tej stacji. Tłum. Ostatnia rubryka w tabelce zysków i strat - straty w ludności cywilnej.
- Wszystko zależy od tego, jak na to patrzysz - skomentowała słowa Viyo dotyczące pięknych stron Omegi. Mimo dzisiejszego humoru i okoliczności, pamiętała, z jakim uwielbieniem darzyła niektóre części stacji i jej niepowtarzalny klimat. Było tu... mniej nudno. Może dlatego, że nawet małe zagrożenie zawsze budziło w niej ekscytację. Czy też była to szansa na kosę w plecy, czy odległe grzmoty na horyzoncie. - Tuhi akurat piękne nie jest. Miejscami wygląda jak jeden, wielki, pchli targ.
"Dzielnica handlowa" - też mi określenie. Znaleźć tutaj można było zarówno sklepy z licencją na sprzedaż broni czy pancerzy, jak i dziwne, podrzędne stragany z marynowanymi organami. Coś podejrzewała, że miejsce, o którym mówiła Mary, bliskie jest temu drugiemu.
- Byłoby miło następne ataki odpierać z czymś więcej niż generatorem tarcz. Tym razem będą wiedzieć, że go mamy - mruknęła, sprawdzając przypięte do paska urządzenie. - Ale prowadź.
W końcu co innego miała do stracenia. Mary mogła mieć coś wartościowego dla Krwawej Hordy, a co jest wartościowe dla jednej grupy najemniczej, często jest takim dla innych. Ze wszystkim wiązały się kredyty. Normalnie Hawkins patrzyłaby na to z tej strony, ale obecnie tak brakowało jej normalności, jaką było napierdalanie się z kroganami w barach, że równie dobrze mogła iść ze zwykłej ciekawości i braku ochoty powrotu na statek. Pusty statek, znając życie, poza kilkoma osobami, którym nie przeszkadzają ostatnie zmiany.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Out Pub

26 mar 2016, o 21:08

Mary zamyśliła się na moment, po czym niepewnie pokręciła głową.
- Nie... to znaczy jedno z wejść mamy w tamtych okolicach, ale to byłoby spore nadłożenie drogi, a na to nie mamy za bardzo czasu. Musimy zniknąć z powierzchni. To znaczy... no, wiecie. Z widoku. Jedno wejście mamy tutaj, zaraz, za rogiem i tam teraz idziemy. Im szybciej się ukryjemy, tym lepiej.
Barman nie powstrzymywał ich przed wyjściem, pozwolił też skorzystać z tylnych drzwi - najwyraźniej blondynka używała ich często, bo przeszła przez nie pewnie i od razu skierowała się w jedną z dwóch uliczek, tą prowadzącą w lewo. Uniosła jeszcze wzrok, rozglądając się, ale nikogo tu nie było, żadnych krogan ani vorche szukających zemsty. Gdzieś z oddali słychać było szum przelatujących skycarów i głośne rozmowy. Weszli do dzielnicy chyba mieszkalnej, przynajmniej na to wskazywały równomiernie rozmieszczone drzwi. Trzy sekundy później zapadła dziwna cisza i chwilę zajęło im zorientowanie się, co się stało, ale w końcu dotarło - to dudniąca muzyka w Out Pubie ucichła. Jeśli zerknęli za siebie, zobaczyli, że kontrolka drzwi zmieniła kolor na czerwony. Nieczynne do odwołania, a przynajmniej do momentu, kiedy Venrix pozbędzie się trupów, doprowadzi bar do porządku i zapewni sobie ochronę. Prowadzenie klubu na Omedze nie było łatwą pracą.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Out Pub

18 lip 2021, o 11:11

[przed eventem: Glitch]
- Naprawdę nie jestem pewna, czy...
Jaana przestała już liczyć, ile razy tego dnia Suri nie była pewna. Od samego rana, odkąd Ritavuori zaproponowała wyjście, asari marudziła. Oczywiście, najpierw była pełna entuzjazmu, im bliżej jednak było popołudnia, tym bardziej lękliwie spoglądała na załogę Kuguara, jak gdyby czekając na reprymendę. Tłumaczenie, że ewentualną burę zebrałaby tylko ona, Jaana, nic nie dawało. Podkreślanie, że ekipę przestało już aż tak interesować, co Ritavuori ze sobą robi, również nie. Suyrrae wiedziała swoje i już. Zdaniem młodej asari Kristian tylko czekał, by zamknąć je w pokładowym karcerze, a Annika szykuje już całą listę kar, jakimi je uraczy, gdy tylko usłyszy o wizycie w pubie.
Mimo tego - poszła. Widząc, że jej narzekania na niewiele się zdały, i że spotkały się w zasadzie tylko z lekkim wzruszeniem ramion i przecież nie musisz iść ze strony Jaany, Suri dała za wygraną. Poza tym, gdyby ktoś zapytał Ritavuori, dziewczyna z pełnym przekonaniem stwierdziłaby, że asari po prostu chciała tego wyjścia tak samo mocno jak ona, Jaana. Ich codzienność nie była wcale aż tak porywająca, jak mogłoby się wydawać. Biorąc pod uwagę ich wiek, prowadzone na nich badania i nadmiernie opiekuńcze instynkty załogi, życie najemnicze w wykonaniu Janki i Suyrrae było... Nudne. Latały tu i tam, w miejsca, które akurat wybrał Federico, niewiele jednak widziały.
Wyjście do Out Pubu było sposobem na przełamanie rutyny. Na odrobinę rozrywki, po prostu.
Na Omedze nie musiały specjalnie się kryć. Jasne, obok najemników pełno tu było handlarzy niewolników, którzy mogli chcieć dołączyć dwie mlodociane biotyczki do swojej aktualnej partii na sprzedaż, póki co jednak nic się nie działo. Nikt specjalnie nie zwracał uwagi na to, że nieletnie są uzbrojone - po wielkich bólach Suri dała sobie wcisnąć pistolet, na wszelki wypadek - i że idą korytarzami Omegi jak swoimi. Nikt nie zwracał uwagi, bo - cóż - to była Omega. Nie takie rzeczy się widziało.
- I co? Chyba nie tak źle, nie? - spytała Jaana kilka chwil później, rozsiadając się przy jednym ze stolików obskurnego baru. Dużo ludzi i nie-ludzi, gwar, strumienie alkoholu, ociekające tłuszczem żarcie. Idealnie. W sam raz, by odpocząć od pedantycznej sterylności Kuguara.
- Ja... - Suri zawahała się, wreszcie westchnęła cicho. - No nie. Nie jest źle. Nadal nie wiem, czy powinnyśmy tu być, ale...
- Nie powinnyśmy - odparowała Jaana bez wahania. - I twoje rozważania tego nie zmienią, więc może daj spokój i coś wybierz? - Ruchem głowy wskazała asari tablicę wyświetlającą asortyment pubu. - Bjorn pewnie już wie, że nas nie ma, Annika zorientuje się pewnie za jakąś godzinę. Naprawdę nie chcę tracić tego czasu.
Suri westchnęła cichutko, ale nic już nie powiedziała, skupiając się na menu pełnym alkoholi i przekąsek.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Glamee Kyos
Awatar użytkownika
Posty: 6
Rejestracja: 18 cze 2021, o 14:14
Miano: Glamee Kyos
Wiek: 315
Klasa: szturmowiec
Rasa: asari
Zawód: najemniczka
Lokalizacja: Omega -> Out Pub
Status: poszukiwana przez Krwawą Hordę
Kredyty: 20.000

Re: Out Pub

25 lip 2021, o 13:17

Glamee nie tak wyobrażała sobie dzień – najpierw Tytan zrzygał się na środku i tak ciasnego mieszkania, na które ledwo starczało jej ostatnio kredytów, potem mijając jeden z wielu podejrzanych zaułków Omegi własnymi rękoma musiała opędzić się od natrętnego vorcha, bo stary pistolet zaczął niedomagać, a teraz to. Ucieczka kanałami serwisowymi ze śmierdzącym, roboczym ponchem narzuconym na głowę i banda oprychów depcząca jej po piętach. Czy coś jeszcze mogło pójść nie tak?
Instynkt byłej komandoski podpowiadał jej, że tak, owszem, coś na pewno jeszcze stanie się nie po jej myśli i jakoś będzie musiała z tym żyć. Albo i nie, wybór by dać sobie strzelić w plecy i przekręcić się w którejś studzience ściekowej zawsze był na wyciągnięcie ręki, musiała tylko zdecydować, że ma dość.
Póki co jednak mózg pchał ciało pełne adrenaliny przez kolejne szczeliny, kazał mu skakać po ciasnych półpiętrach, szukać chwilowego schronienia za skrzyniami pełnymi zapasowych części i wypaść w objęcia tłumu, prosto w dzielnicę handlową Omegi. Nie zastanawiając się nad tym ani chwili, Glamee ściągnęła z siebie bure poncho, narzucając je na głowę pierwszego lepszego przechodnia i przecisnęła się ku jednemu z kiepsko skleconych straganów, udając zainteresowanie towarem. Pospiesznie zapłaciła garść kredytów za wybraną na chybił trafił krzykliwie żółtą kamizelkę ze wzorami stylizowanymi na quariańskie kombinezony. Nie zwalniając kroku, zarzuciła ją na ramiona, słysząc za sobą początki przepychanki, którą sama zainicjowała – zwykle nie trwało to długo, ale wystarczyło, żeby wsiąknąć. Na przykład w pubie.
Ciężki zapach starego oleju zakręcił w nosie, gdy Glamee pewnym krokiem manewrowała między stolikami i weszła za kontuar, jakby miała pełne prawo tam przebywać. Bez namysłu stanęła przy stanowisku przygotowanym do mieszania drinków, naprędce wlewając do shakera kilka składników i jak gdyby nigdy nic potrząsając – dopiero wtedy pozwoliła sobie na spokojniejszy oddech i dokładniejszy rzut oka po wnętrzu, w którym zamierzała zakończyć swoją ucieczkę. Zajętych było raptem kilka stolików, choć pub wyraźnie przygotowano na dużo większe obłożenie.
Pochylona nad szklanką, do której wylewała spienionego drinka, asari drgnęła lekko gdy drzwi do pubu otworzyły się z hukiem, a do środka wparował kroganin w pancerzu wyraźnie świadczącym o przynależności do gangu. Gdyby nie sytuacja, Glamee jęknęłaby z niezadowoleniem – czemu zawsze musiała wpadać na krogan? Czemu nie batarian albo vorche? Udając brak zainteresowania gościem i jego wyraźną lustracją ciasnego wnętrza, przejęła od gotującego na zapleczu drella porcję gotowych varreńskich udek, dorzuciła na tacę świeżo przygotowanego drinka i pewnym krokiem ruszyła ku najbliższemu stolikowi.
- Proszę dziewczęta, wasze przekąski i… Drink dla dwojga - rzuciła z uśmiechem, zestawiając jedzenie z tacy. Nie trzeba było geniusza, by zauważyć, że obie były wyraźnie za młode, by samodzielnie szwędać się po ulicach Omegi, ale Glamee zmusiła się do przygryzienia języka, zanim wymsknęła jej się jedna z matczynych uwag. Widząc, że jedna z nich – człowiek – rozchyla usta, jakby chciała coś powiedzieć, asari spojrzała jej prosto w oczy, nieznacznie kręcąc głową.
ObrazekObrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Out Pub

27 lip 2021, o 18:14

Gdy Suri skapitulowała, Jaana nie kryła satysfakcji. Co więcej, z pewnością zaczęłaby się puszyć jak paw i piać do znudzenia, jaki to świetny miała pomysł, by wyjść do tego pubu, gdyby nie... Komplikacje. Tak jakby.
Nie od razu pojęła, co się święci. Co więcej, nie była tego pewna nawet po kilku chwilach, gdy jej mózg zaczął składać pojedyncze puzzle w większy obrazek. Jakaś asari, której jeszcze przed momentem tu nie było. Asari, która robiła za kelnerkę, ale... Nie była nią? Wiecie, Ritavouri może była jeszcze dzieciakiem, może wciąż była jeszcze trochę naiwna - ale nie aż tak. Umiała poznać krok kogoś, kto jest zaznajomiony raczej z bronią niż z różnymi rodzajami kieliszków. Umiała wyczuć, kiedy ktoś wprawniej posługuje się omni-ostrzem niż tacą na przekąski. I to właśnie wyczuwała i dostrzegała w nieznajomej asari. Że ona tu po prostu nie pasowała.
A potem pojawił się jakiś kroganin i, choć Jaana nie wiedziała o nim zupełnie nic, podświadomie czuła, że to kolejny element układanki. To po prostu pasowało. Idealnie składało się w scenkę, w której jakaś uciekinierka - najemniczka? przemytniczka? - próbuje ukryć się przed prześladowcą, może konkurencją.
W pewnym momencie strzelała wzrokiem między kroganinem i asari, z trudem powstrzymując westchnięcie. Serio? Miała się wpierniczyć w rozróbę? Znowu?
- Bardzo dziękujemy - zaczęła tymczasem Suri, gdy asari postawiła przed nimi zamówienie, i Jaana już podskórnie wiedziała, co się święci. A Suyrrae, oczywiście, nie zawiodła. - Wydaje mi się jednak... - kontynuowała z wahaniem, a Ritavuori wciągnęła powietrze, jeszcze niezdecydowana. - Przepraszam, wydaje mi się, że to chyba nie...
- Ależ oczywiście, że nasze - wypaliła Jaana nagle, choć varreńskie udka z pewnością nie były zamówionymi meduzami a la hanar, a fluorescencyjnie zielony drink raczej nie zasługiwał na nazwę noktowizja na żywo. No i był jeden. A powinny być dwa. - Jak najbardziej nasze - powtórzyła jednak uparcie Ritavuori i uśmiechnęła się przelotnie.
Nie znała tej asari. Oczywiście, że nie. Ale, wiecie, jest coś takiego - taka wewnętrzna potrzeba - by być lojalnym. Zawodowo, w sensie. Że gdy w kimś wyczuwasz najemnika w kłopocie, i gdy sama jesteś najemnikiem, to jednak łączy was jakieś braterstwo. Jakaś więź, przez którą trzeba sobie pomagać, nie? W jakim świecie by żyli, gdyby zapomnieli o podstawowych zasadach pomocy, empatii i w ogóle? No właśnie. W chujowym.
Choć więc Jaana pojęcia nie miała, kim jest ta asari, i choć niezrozumienie wylewało się teraz z Suri falami, grożąc zbliżającą się kanonadą pytań, na ten moment Ritavuori sądziła, że zrobiła dobrze. Że właśnie tak powinna.
- Czy... - chrząknęła cicho, nie bardzo wiedząc, czy powinna dalej zagaić - i jeśli tak, to w jaki sposób. Myślała i kombinowała, a gdy wreszcie nie wpadła na nic błyskotliwego, wypaliła - znowu - bez zastanowienia: - Czy mogłybyśmy poprosić jeszcze szponki na słodko? Wie pani, na deser to jednak zawsze dobra pora - uśmiechnęła się, w duchu zaliczając teatralnego, głośnego facepalma.
A Suri patrzyła tylko, wyraźnie nie wiedząc, gdzie właśnie się znalazła i co, kurczę - bo Suri nie mówiła przecież do cholery - się tutaj dzieje.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Glamee Kyos
Awatar użytkownika
Posty: 6
Rejestracja: 18 cze 2021, o 14:14
Miano: Glamee Kyos
Wiek: 315
Klasa: szturmowiec
Rasa: asari
Zawód: najemniczka
Lokalizacja: Omega -> Out Pub
Status: poszukiwana przez Krwawą Hordę
Kredyty: 20.000

Re: Out Pub

14 sie 2021, o 13:51

Myśląc nad tym później, jakichkolwiek argumentów nie używała, Glamee dochodziła do jednego wniosku - że nie powinna wciągać młodocianych w bajzel, jakim stało się jej codzienne życie od czasu zestrzelenia Paszczy. Ktokolwiek inny wciągany w kłopoty nie poruszyłby dużym palcem, szponem ani macką strun jej sumienia, ale dzieci - czy też nastolatki, bo przynajmniej jedna z młodych kobiet siedzących przy stoliku wyglądała na taką, która śmiertelnie obraziłaby się za nazwanie dzieckiem - miały nad nią za dużo władzy.
Pech chciał, że po szybkim rzucie oka wyglądały na jedynych gości, którzy natychmiast by jej nie wydali - gdzie “natychmiast” nie oznaczało “w ogóle”.
Asari przez krótki moment przyglądała się wyrazowi twarzy Janny, dostrzegając w jej oczach błysk zrozumienia gdzieś pomiędzy stawianiem na stolik talerza udek a podsuwaniem im kieliszka z dwoma słomkami. Nie mogła oczekiwać od niej niczego - bo i dlaczego, skoro nie miały żadnej wspólnej historii - a jednak ta nieznana nastolatka właśnie kryła jej niebieski tyłek przed wystrzałem z krogańskiej strzelby. Takich ludzi i nie-ludzi zdecydowanie należało doceniać, może nawet trzymać blisko. Glamee lubiła, kiedy części jej ciała nie były przearanżowane w tak nieprzyjemne sposoby.
- Oczywiście, słonko - odparła pogodnie na powiększenie zamówienia, odruchowo wchodząc w rolę roztrzepanej kelnerki - Na deser zawsze jest miejsce, w końcu idzie prosto do serduszka.
Na boginię, Glamee, co ty odwalasz.
Być może tyle by wystarczyło - odegrać scenkę rodzajową i ignorować członka gangu tak długo, aż uzna, że nic tu po nim - gdyby członkiem tym nie był kroganin. Większość przedstawicieli tej rasy potrafiła wywołać jednoosobową rozróbę w pustym pomieszczeniu tylko po to, by rozładować potrzebę dania komuś w mordę. Panna Kyos wiedziała o tym doskonale, ale w tym konkretnym przypadku było jej to wybitnie nie na rękę - gdy usłyszała ciężkie kroki już wiedziała, że się nie wymknie.
Stolik rzucony z równą łatwością co dziecięca zabawka uderzył z hukiem o ścianę pubu, podrywając część z i tak nielicznej grupki gości z krzeseł, popychając ich do ucieczki. Ci nieco odważniejsi pozostali na miejscach, łypiąc spod oka na rozwój wydarzeń.
- Ty! - łapa kroganina wystrzeliła do przodu, wskazując prosto na Glamee. - Są tu inne asari?
Och siły wyższe, czy naprawdę miała mieć tyle szczęścia, że trzymanie w ręku tacy i udawanie kelnerki automatycznie dyskwalifikowało ją jako poszukiwaną? To chyba nie mogło być tak proste?
-Za ten stolik trzeba będzie zapłacić! - zmarszczyła się, odpowiadając hardo i ostentacyjnie obejmując tacę ramionami. - Aria posyła do nas po przekąski, nie chcecie, żeby usłyszała o nachodzeniu jej ulubionego pubu!
Kłamała jak z nut, bo tylko tyle mogła zrobić, nie chcąc wdawać się w bójkę, ani uciekać. Widząc jak para żółtych, gadzich oczu kroganina przesuwa się na tył głowy młodej asari, które przyszła tu ze swoją towarzyszką, odruchowo stanęła za nią, zasłaniając widok w przekazanym niemo “Odwal się”.
ObrazekObrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Out Pub

26 sie 2021, o 16:52

Nadmiar słodyczy słodził, to oczywiste i teraz, słodząc tak nieprzyzwoicie, Jaana czuła się coraz bardziej niekomfortowo. Tylko jakaś dziwnie rozumiana lojalność zawodowa sprawiała że, nie bacząc na nicnierozumiejące spojrzenie Suri, Ritavuori plotła co jej ślina na język przyniosła, byle tylko gwarantować nieznajomej asari jakieś alibi. Przykrywkę słabą i bardzo, bardzo prowizoryczną, ale lepszej teraz nie będzie. Sytuacja nie sprzyjała, nie?
- Cudownie! - zaświergotała więc w sposób zupełnie do niej nieprzystający, taki, na który Bjorn najpierw uniósłby brwi z niedowierzaniem, a potem ryknął śmiechem, bo tak głupia była ta sytuacja. Ale to nic. Jaana była najemnikiem i ta tutaj z dużą dozą prawdopodobieństwa również. A skoro tak, to trzeba było... No, pomóc sobie wzajemnie? Coś w ten deseń. Dziewczyna przynajmniej tak to rozumiała.
- Jest dokładnie tak, jak pani mówi i to naprawdę przykre, że... - paplała bez opamiętania, urwała jednak nagle, gdy stolik przefrunął przez pół sali, z hukiem roztrzaskując się na ścianie.
Znaczy się, koniec scenki, tak?
Nie wyrywała się jednak z inicjatywą, no bo jednak nie po to tu przyszła. Zresztą, dopóki nie-taka-znowu-kelnerka odgrywała swoją rolę, Jaana również nie widziała powodu, by psuć kreowany obrazek. Zrobiła więc wielkie, przerażone oczy, licząc na to, że wygląda na podobnie zafrasowaną co Suyrrae i...
Cóż. Zaczęła dostrzegać powody do interwencji, gdy wzrok kroganina padł na jej przyjaciółkę.
- To akurat moja asari - wypaliła bez zastanowienia, zrywając się z krzesełka i w duchu dziękując za to, że przyszła tu w pancerzu i uzbrojona. Wypad na picie to jedno, ale na Omedze nigdy nie powinno się spuszczać gardy - teraz ta reguła tylko się potwierdzała.
- W zasadzie to ja jestem swoja - wymamrotała cicho Suri, strzelając wzrokiem między nieznajomą asari, Jaaną i kroganinem. Zawahała się. - Chyba - dodała po chwili, wreszcie zatrzymując spojrzenie na Ritavuori. - Może po prostu pójdziemy? - spytała cicho, ale Jaana już kręciła głową.
- Obawiam się, że to tak nie działa - westchnęła, w kolejnej chwili spoglądając na kelnerkę. - I myślę, że możemy sobie darować te... Te. - Machnęła ręką w bliżej niesprecyzowanym geście, mając na myśli całą tę komiczną sytuację. - Zróbmy to szybko - mruknęła, odbezpieczając broń i kręcąc głową z niedowierzaniem. - Na Kuguarze mnie zabiją.
Nie czekała na nic więcej. Potrzebowała ledwie chwili, by otoczyć się biotyką i wypaść szarżą prosto na nieproszone, krogańskie towarzystwo. Towarzystwo, które - Jaana była tego absolutnie pewna - nie dałoby im spokoju czegokolwiek by teraz nie zrobiły.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Out Pub

9 lis 2022, o 23:35

Obrazek
Among Us
Mistrz Gry: Isha D'veve
Gracze: Krogul MacBeth, Crassus Curio
“Nothing's ever easy.”
Wyświetl wiadomość pozafabularną Od opuszczenia Korlusa, Krogul MacBeth szukał sławy, i z poczucia misji narzuconej mu przez jego matkę (i, oczywiście, liderkę jego klanu), jak i z tych bardziej przyziemnych kwestii. Chciał sam rozwinąć swoją karierę i swój gang, może nawet zyskać coś bezpośrednio dla siebie...
I zyskał. Od czasów misji na Vestcie, przestał być zwykłym najemnikiem, kojarzonym tylko w lokalnych kręgach, a zamiast tego stał się...cóż, dalej zwykłym najemnikiem, ale takim, na którym ciążyła nagroda, na którą niektórzy chętnie by się porwali. Pewnie taki stan rzeczy by mu nie przeszkadzał, gdyby nie to, że był poszukiwany za czyny, których nie dokonał. Globdryon Prime. Zamach terrorystyczny, obraza majestatu prezydenta, wysadzenie partyjnego zgromadzenia - takie czyny były mu zarzucane. Nie zrobił niczego z tych, a przynajmniej nie tam, gdzie go szukali. Nie wybrał się jeszcze na ową planetę, bo nie był samobójcą, ale wiedział, że kiedyś będzie to konieczne. Mógł jednak pokręcić się na swoim podwórku. Podrążyć u siebie, na Omedze. Może trafi na jakiś trop - skoro ktoś się pod niego podszywał, to znaczy, że musiał jakoś go znać. To mógł być ktoś z jego otoczenia, albo może jakiś wróg. Problem był jednak taki, że MacBethowi ciężko było kogokolwiek wskazać. Może miał już jakieś podejrzenia, może nawet je badał, ale nie znalazł niczego, co by na to wskazywało. Jego ludzie również przeczesywali Omegę w poszukiwaniu informacji, ale natrafiali tylko na kolejnych najemników, chcących odstrzelić łeb "Czerwonego Kroganina". Oczywiście niektórzy docierali też do samego Krogula, lecz ten był jeszcze nieco zbyt małą rybą, by przyciągnąć największych skurwysynów w branży, a i zbyt dużą, by byle najemnik z pistoletem go pokonał. Zresztą, to nie było tak, że absolutnie wszyscy go szukali. To była Omega. Tu praktycznie każdy miał wrogów, chcących ich zabić, lub przynajmniej pokiereszować.

Jednym z tych najemników był Crassus Curio. Mister Fornax, bohater Cytadeli, Nyx, uciekinier z Mindoiru, oraz zwycięzca Armax Areny. Łowca, można by powiedzieć, że przebijający MacBetha, lub przynajmniej stanowiący godnego rywala. Postanowił wziąć ten kontrakt, wystawiony przez po prostu rząd Globdryonu jako jeden, "duży" byt. Pieniądze były niezłe, a on potrzebował teraz roboty, która będzie w miarę dyskretna i niekoniecznie zakładała pakowanie się w wielkie konflikty. Zarówno on, jak i jego partnerka biznesowa wiedzieli, że R&C powinno chwilowo się zdystansować, by chaos wokół nich ucichł. Mimo wszystko, dyskrecja była pewną częścią ich pracy. Dlatego zresztą był tu sam.
Stalkował go już od jakiegoś czasu, i to z dość interesującymi rezultatami. Czasem był w stanie natrafić na trop, który potem natychmiastowo gubił, a czasem szedł w miejsca, gdzie rzekomo miał być MacBeth, tylko po to, by odkryć, że nikt nikogo takiego nie zna, a i w ogóle to niekoniecznie lubi się tam Krogan. Sam zresztą musiał uważać, bo sam miał swoich własnych wrogów na plecach. Co dziwne, byli póki co wyjątkowo cisi, co było dość przerażającym znakiem. Jeśli bowiem Latarnicy nie dawali mu się we znaki, to oznaczało, że coś szykowali.

Historię tej dwójki, oprócz nagrody za głowę nie tego MacBetha, połączyła kobieta. Ta sama, oczywiście. Nie była to jednak kwestia romantyczna, czy inny, bardzo noir stereotyp. Obaj zostali znalezieni, i obaj weszli w z nią w kontakt. Krogul usłyszał, że jeśli się z nią spotka, to może będą w stanie sobie pomóc w sprawie tej nagrody. Crassus zaś, że jest zainteresowana podzieleniem się nagrodą, bo być może uda jej się wytropić Krogula, ale będzie potrzebowała pomocy.

Nieważne, ile wiadomości i ile błagań musiało mieć miejsce, w końcu, z różnych pobudek, zdecydowali się na owe spotkanie. Zaproszeni zostali do Out Pubu - miejsca chyba "najbezpieczniejszego", bo najbardziej przepełnionego, syfiastego i przepełnionego osobami, które nie pytały o nic. Przyszli w dowolnej kolejności, szybko wyhaczeni wzrokiem przez Asari o dość szarawej skórze i dziwnie wyczerpanym spojrzeniu. Patrząc po oczach, ostatni raz wyspała się jakiś tydzień temu. Gdy ujrzała Krogula, uśmiechnęła się pod nosem. Jeżeli Crassus zamierzał jakoś go atakować, powstrzymała go dość szybko ręką i gestem. Przeskanowała MacBetha swoim omnikluczem, po czym parsknęła naprawdę cichym, suchym i na swój sposób niezaskoczonym śmiechem.

Wydawała się tego spodziewać. Crassus zaś, przyglądając się Krogulowi, mógł uznać, że wygląda nieco inaczej, niż na wszystkich mugshotach czy zdjęciach. Cel, który miał pochwycić, co prawda miał czerwoną skórę i specyficzne łuski, ale brakowało tu ewidentnych oznak starości, czy innych bardziej subtelnych cech. Nie widział też tatuażu na ramieniu, choć potencjalnie nie widział też ramienia Krogula, bo ten raczej przyszedł w pancerzu.
- Wybacz, gościu z Fornaxa, ale to nie ten MacBeth.- powiedziała w końcu, wydając z siebie ciche prychnięcie, sugerujące niezadowolenie. Chyba liczyła na najprostszy możliwy paycheck w swoim życiu - W sumie, nie wyglądasz mi na terrorystę. No nic. Jeśli chcesz zarobić, a ty odkryć kto cię śledzi, to przed nami długa noc.- przelotnie się uśmiechnęła, delikatnie chwytając za kartę z menu, która leżała obok. Uniosła ją lekko, jakby zadając pytanie, czy chcą coś zamówić. - Vasia, miło poznać. Tak jak Ty, panie Curio, chciałam złapać tego tu i zarobić. Ale chyba ktoś tu ma brata. Bardzo podobnego do siebie, starszego brata, co? - zerknęła w kierunku Krogula, pozwalając jakoś mu się do tego ustosunkować.

Nie wiedzieli do końca, kim była ta kobieta, ale zebrała ich tu bardzo łatwo, wpierw ich, chyba, stalkując, a potem zaproponowała im współpracę. Sprawiała wrażenie lekko zmęczonej, choć zdawała się nieco ożywić, gdy już ustaliła, że jej podejrzenia były trafne.
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Dystrykt Tuhi”