Dystrykt będący równocześnie dzielnicą handlową Omegi. Ten nadzwyczaj rozwinięty obszar stacji jest pełnym sklepów i siedzib najróżniejszych korporacji rajem dla osób kręcących swój biznes na tych terenach (oczywiście rzadko kiedy legalny, ale na to nikt tu nie zwraca przecież uwagi).

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Slumsy

31 mar 2016, o 07:04

Jego myśli skierowały się na znajome tory. Opracowywanie planu, analiza przeciwnika, potencjalne możliwości… Świat dużo bardziej znajomy niż zastanawianie się nad tym co kupić na obiad, albo jak spędzić popołudnie.
- Zamiana miejsc da nam ogromną przewagę. Na ile minut przed przylotem paczki możemy to zrobić? – zapytał, śledząc spojrzeniem dziewczynę. – Jeżeli wybierzemy jakiś punkt na drugim końcu stacji i zrobimy to najpóźniej jak się da, zmusimy ich do pośpiechu i zniszczymy ich przygotowania. Sami stawimy się od razu na miejscu, dzięki czemu zyskamy czas – na przygotowanie zasadzki i zabranie ładunku.
Potarł uszkodzoną żuwaczkę w zamyśleniu. Może był na przepustce, ale żołnierzem nie przestawało się być z dnia na dzień. Krwawa Horda nie była sławna z geniuszu taktycznego i sprytnych posunięć; cenili sobie brutalną siłę i przewagę oddziałów. Mogli to wykorzystać.
- Przyda się wszystko co możecie tu zmajstrować na szybko i w krótkim czasie. Prowizoryczne zadymiacze ze środków domowego użytku, wszystko co możemy użyć na potencjalne pułapki… - zaczął wymieniać. Godzina – a właściwie nawet mniej – to bardzo niewiele czasu na przygotowania, więc możliwe, że jedyne co zyskają to przewagę zaskoczenia. Ale nawet to było dobre.
- Odciąganie uwagi nie wchodzi w grę – stwierdził na pomysł Mary, kręcąc głową. – Nie to, że nie wierzę w twoje umiejętności unikania gangów, ale z tego co mówiłaś, ten sierociniec cię potrzebuje. Bardziej niż zapasu leków i żywności – dodał. – Znasz jakiś dobry teren gdzie mogłabyś przekierować ładunek, a gdzie mielibyśmy przewagę wysokości? Najlepiej coś z wąskim wejściem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Slumsy

31 mar 2016, o 12:37

Nie była pewna planów, jakie miała Mary. Obserwowała, jak dziewczyna wyjmuje kolejne części pancerza i broń, którą również rozpoznała, ale nie zmieniło to jej opinii o blondynce. Może i potrafiła uciekać przed kilkoma kroganami, ale na miejscu może ich być nawet dziesiątka. Wszyscy z karabinami wycelowanymi w jej stronę, nie dbając o informacje, które mogła im przekazać. Ci w barze jeszcze mogli mieć choćby odrobinę chęci na odnalezienie jej żywej, reszta nie będzie jej miała.
- Viyo ma rację. Jest zbyt wielka szansa na to, że kiedy rzuci się na ciebie cały odział Krwawej Hordy, nawet pistolet z oddziałów specjalnych Przymierza ci nie pomoże - mruknęła, chowając zapalniczkę z powrotem do kieszeni. - Mogę co najwyżej pójść z tobą, a Vex będzie nadzorował załadunek. Tylko, jeśli nie wykorzystamy przewagi wyboru miejsca.
Tak czy inaczej, nie mieli czasu. Mogli dogadać resztę szczegółów będąc już w promie, ona wciąż chciała wstąpić do doków. Podejrzewała, że statek, którym podróżował Vexarius nie stoi magicznie tuż obok Wraitha, prawdopodobnie będą musieli trochę Omegi przelecieć, a to też zabierało im czas. Wstała więc z posłania, zabierając z powrotem Błotniaka, którego wsunęła pod kurtkę, czekając, aż poczuje, że stabilnie znalazł się na magnetycznym zaczepie.
- Znajdź nam przyjemniejszy punkt, do którego dotrzemy przed Krwawą Hordą i nie będziemy w nim odsłonięci na wszystkie strony. W tym czasie możemy polecieć po pancerze. Chyba, że faktycznie macie tutaj zbrojownię pełną prowizorycznych Mołotowów, wtedy możemy skorzystać - wzruszyła ramionami, przenosząc spojrzenie na Vexa, szukając potwierdzenia na jego twarzy, dzięki któremu mogli przestać marnować tutaj czas. - Który dok po drodze, ten najpierw. Mój statek jest w D17.
Było jej to obojętne, czy najpierw zatrzymają się by zgarnąć rzeczy Viyo, czy jej, więc który był bliżej, tam mogli polecieć najpierw. Skoro Mary miała prom to w tej kwestii byli dość elastyczni.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

31 mar 2016, o 14:18

Mary wzruszyła ramionami, zapinając buty od pancerza, ale na jej twarzy odmalowała się niepewność. Zdecydowanie nie miała pojęcia o tym, jak mierne były jej szanse przy zetknięciu z grupą wyszkolonych najemników. Może do tej pory nie miała możliwości sprawdzenia, jak poradziłaby sobie w takich okolicznościach. Zerknęła na Hawk, rozważając jej słowa, ale w żaden sposób nie komentując jej wzmianki o czekającym w skrzyni pistolecie. Potem przeniosła spojrzenie na turianina.
- To jest zautomatyzowany system, obsługiwany bez żadnego personelu. Wszystkie punkty odbioru są praktycznie takie same, to platformy przy maszynach transportujących. Niektóre są prywatne, niektóre publiczne. Teraz ładunek jedzie do ogólnodostępnego doku i chociaż znajduje się on na terenie Hordy, to bez problemu można do niego wlecieć z góry, korzystając z mniej oficjalnych tras - wyjęła broń i przypięła ją sobie do biodra. - Jest gdzieś w połowie linii, więc możemy równie dobrze wybrać wcześniejszą stację, jak i jedną z następnych. W sumie od tego zależy, kiedy możemy wprowadzić polecenie zmiany punktu odbioru.
Wsunęła skrzynię z powrotem pod łóżko, korzystając z faktu że Hawk już wstała i dopchnęła je nogą tak, by zniknęło głęboko pod pryczą. Pozwoliła im dogadać się w kwestii doków, zakładając że to, do którego wlecą najpierw, nie było w tym momencie żadnym problemem. Tak czy inaczej musieli pojawić się w obu. Gdyby oboje byli załogantami tego samego statku, wszystko byłoby dużo prostsze, ale Mary w żaden sposób nie wyraziła niezadowolenia. W końcu nie umówili się na żadną zapłatę, nie mieli nawet pojęcia jak dziewczyna planowała im się odwdzięczyć za ryzyko, które podejmowali.
- Nie mamy tu zbyt wiele - oparła ręce na biodrach i uniosła wzrok w górę, jakby tam szukała odpowiedzi na wszystkie pytania. - Mogę spytać czy nie mają kilku granatów dymnych do odstąpienia. Ale raczej żadnej bomby na szybko nie skonstruujemy. Nie mamy czasu na szukanie kogoś, kto by to potrafił, a ja wolę sama nie próbować - uśmiechnęła się beztrosko, jakby wcale nie planowali skomplikowanej akcji, tylko zastanawiali się co zrobić na obiad. - Chyba że...
Zamarła na moment, z półotwartymi ustami wpatrując się w zasłonę robiącą za drzwi i nie trzeba było się długo zastanawiać, by zrozumieć, że wpadła na kolejny genialny pomysł. Przez chwilę coś kalkulowała w głowie, by w końcu wrócić wzrokiem do Hawk.
- A gdybyśmy spróbowali przejąć ładunek między stacjami? - zaproponowała. - To by wymagało ogromnej koordynacji i nigdy tego nie robiłam, nie wiem jak jest z uchwytami które transportują skrzynie, nie wiem czy są magnetyczne czy jak, nie wiem co trzeba by było zrobić, żeby puściły. Może kody do odbioru zadziałają, jeśli się je wprowadzi nawet wtedy. Gdyby ostrożnie sterować promem, może udałoby się po prostu zgarnąć to w locie. Wtedy Horda mogłaby już przysłać i czterdziestu krogan, a w punkcie odbioru czekałaby na nich pustka.
Uśmiechnęła się szeroko, zadowolona z najnowszego pomysłu i uniosła brwi, czekając na reakcję. Wyglądało na to, że dla niej ta propozycja wydawała się najbardziej sensowna, choć wcale nie łatwiejsza od poprzednich - tylko z innego powodu.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Slumsy

31 mar 2016, o 15:52

Nowy plan Mary, jeśli by wypalił, mógł im oszczędzić od groma problemów i prawdopodobnie kilkunastominutowej, krwawej walki. Problem polegał na tym, że istniało milion sposobów na to, dlaczego i jak miałby jednak nie wypalić, a Hawkins najpierw na myśl przyszły właśnie te negatywy.
- Na pewno będzie musiał mieć jakieś zabezpieczenie, żeby nic nie spadło w przepaść na skutek błędu w oprogramowaniu - odrzuciła, marszcząc brwi. Dałaby sobie głowę uciąć, że nie będą mogli "w locie" odebrać towaru. - No i pewnie coś tam rejestruje, z którego punktu towar został odebrany. To znaczy, że raczej nie przewidzieli odbioru pomiędzy stacjami - dodała po krótkiej chwili, wsuwając dłonie w kieszeni kurtki.
Znowu zwróciła uwagę na pistolet Mary. Zastanawiała się, jak ta go zdobyła. Kupiła nielegalnie czy ukradła. Obstawiała to pierwsze.
- Możemy spróbować. Zawsze jak nie wypali to zatrzymamy się na następnym punkcie, nie mamy wiele do stracenia. - przeniosła swój wzrok na Oddziały Specjalne. Była ciekawa turiańskiego statku wojskowego, raczej nie spodziewała się niczego innego. Może służył na fregacie? Pytanie co by robili tutaj, na Omedze? Obstawiała korwetę, może coś jeszcze mniejszego. - To lećmy najpierw do ciebie.
Z pewnością będzie obserwować, ale kiedy on będzie zajęty drogą do lub z statku nie zauważy jej spojrzenia. Tak czy inaczej, musieli załatwić dwa doki, jej mógł być drugi. Przynajmniej zobaczy co wziął ze sobą turianin ze sprzętu i zdecyduje, czy dalej latać z tym pistoletem, czy zamienić go na strzelbę. Inna sprawa, że jeśli wokoło faktycznie mieli być odsłonięci z każdej strony i niekoniecznie miałaby gdzie się przyczaić z bronią krótkodystansową, czekając, aż ktoś podejdzie odpowiednio blisko, jedyne co zostanie jej z sensownych wyborów to Błotniak. Do niego planowała zgarnąć jeszcze pochłaniacze, bo trochę amunicji zużyła w barze, a wolała mieć jej w zanadrzu jak najwięcej. Wolałaby nie zdawać się na walkę wręcz z kroganami tylko dlatego, że zapomniała uzupełnić podstawowych zapasów.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Slumsy

1 kwie 2016, o 20:02

Widząc, że Hawk zaczyna się zbierać, wziął z niej przykład. Wyciągnął spod kurtki Paladyna i sprawdził załadowany pochłaniacz, obracając broń bokiem.
- B6 - rzucił krótko w kwestii hangarów, chowając po chwili pistolet i również podnosząc się z kanapy. Słuchał wymiany zdań między kobietami, poświęcając chwilę przerwy od mówienia na przyjrzenie się Orłowi, który pokazała Mary, a na który zwróciła uwagę Hawk. Oddziały Specjalne Przymierza, z charakterystyczną ikoną N7, były znane również w Hierarchii. A czy na Raitaro sierżant Strauss przypadkiem nie dzierżył broni sygnowanej podobnym symbolem?
Nie widział jej co prawda w akcji, ale rozsądek podpowiadał, że topowe jednostki otrzymywały uzbrojenie z najwyższej półki. Ciekawe jak ten pistolet trafił w ręce szczurka z Omegi, zakładając, że dziewczyna rzeczywiście nim była. Prosto z rąk martwego właściciela? Wątpliwe, kwiaciarka nie sprawiała wrażenia zimnej morderczyni. Z czarnego rynku? Pewnie nie byłoby jej stać, chociaż dość lekką ręką opowiadała wcześniej, że będzie musiała Venrixowi zwrócić pieniądze za bar. W takim razie kradziony. To już do niej pasowało, szczególnie biorąc pod uwagę co właśnie planowali zrobić.
Ale skąd wzięła pancerz?
- Dwa lub trzy granaty dymne byłyby w porządku. Jako zabezpieczenie, gdyby wszystko szlag trafił i jako wsparcie - wspomniał, kiedy temat zszedł na zapasy. Molotovy też były przydatne, chociaż niekoniecznie, gdy przeciwnik posiadał pełny pancerz. - Mam przy karabinie celownik termiczny. Nadaje się w sam raz do strzelania w cele okryte dymem.
Ubrana w pełny osprzęt, Mary wyglądała zupełnie inaczej niż w za dużych spodniach i kurtce, czy w koszulce na ramiączka. Przyglądał się jej przez kilka długich chwil, próbując wydedukować jaką przeszłość dziewczyna mogła skrywać, ale jego myśli przerwał nowy plan. Napad na ładunek w locie - pomysł równie niepewny co ten pierwszy, ale oferujący niewątpliwe zalety: mniej krogan, mniej strzelania. Mniej liczenia. Wink wink.
- Nie tylko od błędu w oprogramowaniu - potwierdził słowa Hawk o zabezpieczeniach, pocierając jedną z żuwaczek w zastanowieniu. - Muszą być zabezpieczone na wypadek takich pomysłów. To Omega - na pewno ktoś wpadł wcześniej na pomysł zwinięcia jakiegoś ładunku w trakcie jego podróży. Ale z kodami... może się to udać. Pytanie tylko czy prom uniesie odczepiony ładunek. No i kwestia tego jak go pod niego podczepimy, strasznie upierdliwa logistyka. Magnesy są drogie - mruczał, obracając propozycję blondynki w głowie. Na cokolwiek się jednak nie zgodzą, mogą o tym myśleć w drodze; oderwał się na chwilę od myślenia, by odsunąć zasłonę od drzwi i gestem puszczając obie kobiety przodem.
- Dobry z ciebie pilot? - zagaił do czerwonowłosej, już gdy ruszali w stronę promu - gdziekolwiek by nie stacjonował. Mieli dwa doki do oblecenia, a czas przeciekał przez palce. Z godziny zrobiło się pięćdziesiąt pięć minut, a ledwo wyszli z mieszkania Mary. Upływ czasu nie był tak wyczuwalny, ale nie można było o nim zapominać.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

2 kwie 2016, o 13:27

Blondynka skinęła głową i po krótkim "zaraz wracam" wybiegła z pomieszczenia. Przez chwilę słyszeli jej kroki, ale te w końcu ucichły, zostawiając ich samych w niewielkim pomieszczeniu, w którym nie było nic poza kilkoma meblami, ubraniami Mary i wodą. Wspominała zresztą, że tu nie mieszka, więc trudno się było dziwić spartańskiemu wyposażeniu tej skromnej klitki, którą mogła nazywać własną.
Wróciła kilka minut później, wręczając Vexowi trzy granaty dymne, tak, jak chciał. On o nie poprosił i on je dostał, chociaż jeśli uznał że lepiej by było gdyby zaopiekowała się nimi Hawk, też nie miała z tym problemu.
- Pewnie masz rację - rzuciła do turianina. - Ale ładunek jest w kontenerze, którego nie musimy zabierać na prom. Nawet jeśli cały odpadnie, to nie trzeba go łapać, można pozwolić mu spaść, zwłaszcza jeśli uda się go dorwać nad częścią fabryczną - tam nikomu nie zrobi krzywdy. Jak mówiłam, tam jest tylko liofilizowane, pakowane próżniowo jedzenie i dobrze zabezpieczone leki. Nie trzeba się bać, że coś ulegnie uszkodzeniu, jakby to była broń.
Przeszła z powrotem na korytarz pod podniesioną przez turianina zasłoną, uśmiechając się do niego, jakby otworzył jej drzwi w restauracji, nie kawałek szmaty w sierocińcu. Ale pasowało to do niej, docenianie drobnych rzeczy, takich jak ten pewnie już automatyczny gest Vexa czy metalowe kwiaty Edsela. Potem skierowała się w drugą stronę niż ta, z której przyszli, prowadząc ich do innego wyjścia.
- Chyba że uda się nam po prostu otworzyć kontener, nie wiem czy kodami, czy odstrzelić drzwi, zobaczymy jak to będzie wyglądało - mówiła, nie zwalniając, zakładając że jej słuchają. - Wtedy będziemy musieli wskoczyć do środka i szybko przeładować zawartość do promu. Będziemy mieli jakieś pięć minut, od minięcia jednej platformy do momentu, jak znajdziemy się w zasięgu widzenia tych obecnych na następnej. Tak tylko mówię, bo mimo że nie wiem czy ktoś tam będzie na nas czekał, to wolałabym żeby nas nie odstrzelili.
Weszła na jedne z wielu kręconych schodów, a kiedy dotarła do szczytu, rozsunął się nad nią właz. Zniknęła w górze i dotarły do nich dźwięki rozmowy, jak się później okazało z młodą asari i na oko pięćdziesięcioletnim, tęgim szatynem. Najwyraźniej to oni mieli pomagać przy załadunku. Jedno z nich zapewne było pilotem stojącego dalej, całkiem sporego promu.
- To jest Salene i John - przedstawiła im dwójkę. - Często nam pomagają, chociaż jeszcze nie brali udziału w takich karkołomnych wyczynach jakie za chwilę odstawimy - uśmiechnęła się szeroko, zupełnie beztrosko. - Wsiadajcie do środka, polecimy najpierw do doków, a ja w tym czasie zorientuję się gdzie obecnie jest nasza przesyłka.
Skinęła głową w stronę otwartych drzwi pojazdu. Wyraźnie był to model transportowy, bo nie miał zamontowanych zbyt wielu siedzeń - dwa za sterami i tyle, reszta przestrzeni była pusta, przeznaczona do załadunku. Nie był też najnowszy, a przez ciemnoczerwony lakier z jednej strony szła długa rysa. Ale przecież nie potrzebowali, żeby był piękny, prawda?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Slumsy

2 kwie 2016, o 17:49

Skoro Mary uważała, że mają jakiekolwiek szanse na przechwycenie ładunku w locie, dla Hawkins warto było próbować. Wolałaby mimo wszystko nie spaść w pustkę w trakcie wykonywania powietrznych akrobacji, więc obiecała sobie, że będzie trzymać się promu najdłużej jak będzie w stanie. Oby to nie Mary była pilotem.
Granaty dymne. Przydadzą się, jeśli przechwyt między punktami nie wypali. W innym wypadku nawet ich pancerze i bronie nie będą potrzebne, ale wolała nie nastawiać się na to, że uda im się całkowicie ominąć Krwawą Hordę idąc na tak wielkie skróty. Oderwała swoje myśli od samej akcji i tego, jak sobie ją wyobrażała, by ocenić stojącą przed nią blondynkę. Wyglądała nieco bardziej przekonująco w pancerzu. Jean zaczęła nawet wierzyć, że jest w stanie wyrządzić komukolwiek jakąś krzywdę tym pistoletem, a nie kupiła go dlatego, że był mały, poręczny i ładny.
- Improwizacja, świetnie - westchnęła, choć w głowie nie podchodziła do tego z aż tak wielką niechęcią. Z jednej strony lubiła mieć wszystko zaplanowane - w końcu nad każdym planem trzeba było pracować, a ona naprawdę lubiła pracować. Siedzieć, sprawdzać wiadomości, przeglądać najnowsze informacje, szukać pękatych, załadowanych wartościowymi towarami statków, a potem godziny spędzać przed mapami układów, wybierając najbardziej korzystną taktykę. Mogła jednak patrzyć na to inaczej - odrobina pójścia na żywioł zawsze polepszała jej humor, a już na pewno podkręcała poziom adrenaliny. Dziś potrzebowała tego drugiego.
Przeszła przez wyjście, nie zauważając nawet gestu, który uczynił Vex. Była zbyt zajęta własnymi myślami. Jak duża będzie platforma? Jak duży będzie kontener? Ile będzie tych cholernych paczek, które choć małe i poręczne, będą musieli po kolei lub garściami przerzucać do promu? Dopiero jego pytanie wyrwało ją z zamyślenia.
- Lepiej strzelam niż latam, nie łudź się - odrzuciła ze śmiechem, nie wyobrażając się w pozycji pilota. Owszem, miała jakieś tam, podstawowe umiejętności pilotażu promów - w końcu kiepsko byłoby kiedyś umrzeć na odludziu tylko dlatego, że nie umie się wystartować w pełni funkcjonalnym statkiem. Tym razem jednak, jeśli mieli cokolwiek przechwytywać w powietrzu, wymagało to znacznie sprawniejszego pilota, który zapewni im względnie stabilny lot. Ona raczej tego zrobić nie potrafiła. - Wołaj, jeśli trzeba będzie efektownie wpierdolić prom w grupę krogan. Z tym sobie poradzę.
Wskoczyła do wnętrza promu, przelotnie patrząc na stojącą tam dwójkę. Skinęła im głową, nie czując potrzeby przedstawienia się. A chyba powinna, według niepisanych norm towarzyskich. Szkoda tylko, że sama wizja powrotu do doku, w którym czekał Wraith, zaabsorbowała ją zbyt mocno, by mogła o nich pamiętać
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Slumsy

2 kwie 2016, o 19:15

Skinął głową, gdy wyszli na korytarz, zgadzając się zarówno z jedną kobietą, jak i z drugą. Tak, wyglądało na to, że czeka ich improwizacja - dziesiątki metrów nad ziemią, balansując między lecącym promem, a podczepionym kontenerem i walcząc z upływającym czasem. I wszystko po to, aby dostarczyć grupie biednych sierot trochę jedzenia i leków.
Wizja starych vidów akcji zaczęła mieć jeszcze większy sens.
- Lepiej, żeby nie odpadł, gdy już go otworzymy. Poszukiwanie paczek rozrzuconych na przestrzeni kilku kilometrów nie brzmi zbyt zachęcająco - skwitował, ale nie mógł się przy tym nie uśmiechnąć. Entuzjazm Mary stawał się zaraźliwy, a chociaż czekało ich karkołomne zadanie, dobrze było widać, że zarówno ona jak i Hawk, zachowują jako taki optymizm. Ostatnio zdecydowanie zbyt często znajdował się w sytuacjach, w których nie tyle uśmiech, co nawet sama jego idea stawała się niemożliwa i przygnębiająca.
Przyjął od dziewczyny dwa granaty, ale odsunął jej dłoń, gdy próbowała podać mu ostatni.
- Zachowaj sobie jeden na czarną godzinę. Gdyby nam nie wyszło - odparł tylko, rzucając drugi ładunek do Hawk. Swój schował pod kurtkę, bardzo profesjonalnie chowając go do bocznej kieszeni.
- Ja też lepiej strzelam niż latam - dodał kiedy wchodzili po kręconych schodach, kierując wypowiedź do Mary. Parsknął szczerym, głośnym śmiechem po ostatnim zdaniu Hawk; z jakiegoś powodu ten obrazek całkowicie mu do niej pasował. Nawet gdyby oznajmiła, że pilotuje niczym najlepszy pilot na świecie, wizja rozpędzonego, pikującego w grupę przeciwników promu, z rozwrzeszczaną, miotającą kurwami furiatką za sterami, była zbyt prawdziwa, by ją zignorować.
- Nie omieszkam.
Prom, który na nich czekał wraz z parą znajomych Mary, nie przewyższał oczekiwań. Z jakiegoś powodu spodziewał się wojskowego pojazdu lub powietrznej taksówki, ale transportowa wersja miała dużo więcej sensu. No i o niebo bardziej im się przyda. Przywitał się z asari i człowiekiem, pozostając przy zwykłym "Vex" i podszedł do promu, muskając palcami rysę na czerwonym lakierze.
- I pomyśleć, że przyleciałem tu tylko zapić się do nieprzytomności - mruknął pod nosem, cofając dłoń i wsiadając do środka pojazdu. Już nawet nie próbował zrozumieć w jaki sposób znalazł się w tej sytuacji. Talent, psia jucha. Talent.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

3 kwie 2016, o 12:42

- Spoko, John jest świetnym pilotem - skomentowała ich wymianę zdań, wskakując do promu. Stanęła przy wyjściu i złapała się poręczy tuż obok. Ostatnia w środku znalazła się asari, która na pierwszy rzut oka niekoniecznie podzielała entuzjazm Mary, ale mimo wszystko z jakiegoś powodu godziła się na jej szalony pomysł. Minęła ich trójkę i przeszła do przodu, zajmując miejsce obok pilotującego mężczyzny.
Drzwi zasunęły się, a prom gładko podniósł się z dachu i obrócił się w miejscu, by potem ruszyć w stronę doków. John bez pytania skierował się w stronę doków - blondynka musiała powiedzieć mu wszystko chwilę zanim Hawk i Vex wydostali się po schodach na górę.
- B6, D17 - rzuciła tylko w stronę Johna, jakby potwierdzając te przypuszczenia. Uruchomiła omni-klucz, puszczając barierkę i opierając się plecami o ścianę. Dopóki nie wyczyniali jakichś karkołomnych obrotów, a lot był prosty i po chwili znaleźli się w tunelu powietrznym razem z innymi pojazdami, Mary mogła sobie pozwolić na swobodę ruchu.
Wyświetliła schematyczny obraz platformy, na której mieli wylądować jeśli w locie coś pójdzie nie tak, w razie gdyby żadne z nich nigdy nie korzystało ze zautomatyzowanego transportu na Omedze. W końcu oboje mieli swoje statki w dokach, co świadczyło o tym, że na stacji są jedynie gośćmi.
- Kontener zjeżdża na zaczepach tutaj - wskazała dziurę w platformie. - Zatrzymuje się na moment, jeśli ma odgórnie zaprogramowane miejsce odbioru. Trzeba podać kody, kontener się otwiera i przepakowuje się wtedy zawartość do siebie, a po zamknięciu i zatwierdzeniu odbioru zaczepy posyłają go dalej. Tak jak mówi Hawk, jeśli nie uda się zrobić tego przed wylądowaniem, będziemy musieli szybko wybrać najbliższą platformę jako miejsce docelowe. Wtedy kontener się zatrzyma, a my będziemy musieli dokończyć. Wtedy też i Horda dostanie informacje o tym, gdzie znajduje się ładunek i pewnie zaraz przybiegną, ale będziemy mieć więcej czasu. Będę kontrolować sytuację.
John skręcił w lewo, bezpośrednio do doków. Przez chwilę lawirował nad nimi, ale w końcu znalazł pierwszy z nich - B6 - i wylądował miękko przed wejściem. Niewiele było stąd widać, jedyne co Hawk mogła zobaczyć to fragment kadłuba przez spore okno tuż przy śluzie łączącej statek ze stacją.
- Nie wiem, czy sam kontener ma panel, który pozwalałby na wprowadzenie kodów odbioru - odezwała się znów Mary, kiedy z powrotem znaleźli się razem w promie. - Zawsze robi się to przez terminal na platformie, ale przecież jakoś muszą je tam zamykać, więc otworzyć też się da - niezłomna logika, ciężko było podważyć sens takiego założenia. - Potem John otworzy tylną klapę i podleci do samego ładunku, przeskoczymy i przerzucimy zawartość tutaj i polecimy dalej - wzruszyła beztrosko ramionami. - Proste, powinno się udać.
Kolejny dok był nieco większy i łatwiej było przy nim wylądować. Czekali aż Hawk zgarnie pancerz i ewentualną broń z Wraitha. W międzyczasie Vex mógł już się przebierać. Cały lot do doków i z powrotem na dół zajął im jakieś piętnaście minut. Czas pędził nieubłaganie.
- Okej, dzięki Bogu za systemy śledzenia przesyłki. John, platforma 298A, w Kimie. Pospiesz się, musimy złapać ładunek zanim do niej dojedzie. Gotowi? - uśmiechnęła się szeroko do swoich znalezionych w barze towarzyszy. - Zapijemy to później, jak się uda to ja stawiam.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Slumsy

3 kwie 2016, o 15:36

Złapała podany jej granat, ważąc go w dłoni. Mógł zarówno uratować im życie jak i być przyczyną zguby. U góry, na platformach, wśród dymu równie dobrze któreś z nich mogło zwyczajnie za barierkę wypaść, co nie byłoby zbyt chwalebną śmiercią. Mimo wszystko, schowała podarunek do kieszeni kurtki, żeby przypiąć go obok granatów odłamkowych przy pasku pancerza gdy już go będzie mieć. Zawsze może się przydać.
Dobrze, że jednak mieli pilota, bo Hawkins ani trochę się w tym nie widziała. Wsiadła do środka promu, zostając w strefie ładunkowej i łapiąc się jakiegokolwiek stałego elementu pojazdu, jaki znalazła. Idealna byłaby barierka, choć prom nie wydawał się być na tyle porządnym pojazdem, żeby takie posiadać. Nie wątpiła w świetne umiejętności Johna (który, nawiasem mówiąc, pewnie był samoukiem), ale za bardzo znała Omegę i jej nagłe wypadki, żeby nie chronić się przed możliwym złamaniem karku gdy ich pojazd będzie wykonywał powietrzne akrobacje.
Wpatrywała się w schemat, który z początku zbyt wiele jej nie pokazywał. Przypomniała sobie jednak jak faktycznie takie platformy wyglądały, gdy mijała je podczas różnych eskapad po Omedze. Byłoby łatwiej, gdyby te kontenery poruszały się poziomo a nie po skosie, ale nie miała co narzekać. Sama na to przystała.
- Spoko, powinno się udać - westchnęła, powtarzając słowa Mary. Na papierze czy w głowie takie rzeczy zawsze wyglądały łatwo. Nic, tylko przechodzenie z punktu A do punktu B, tyle, że Hawkins zbyt wiele razy nacięła się na takich prostych planach by teraz wierzyć blondynce. Znając życie coś się spierdoli. Zawsze się pierdoliło.
Istotnie liczyła, że zobaczy coś, co przywiozło żołnierza Hierarchii na Omegę, ale zawiodła się. Jedyne, co mogła wydedukować, to że ów pojazd jest znacznie mniejszy niż Wraith, sądząc po wymiarach doku, w jakim się znajdował. No i miał ładny kadłub. Elegancki lakier. Nie, żeby to doceniała, kiedy dla niej idealnym byłoby, żeby jej własna fregata została w stanie umiarkowanego zdezelowania, jak wcześniej. Zamiast tego została odnowiona.
Szlag by trafił Cerberusa.
- Twój statek, Viyo? - zagadnęła, jeszcze zanim trafili do D17. Wyskoczyła z promu i ruszyła szybkim krokiem na statek, marząc o tym, żeby nikogo po drodze nie spotkać. Mimo wszystko, minęła kilka zwróconych w jej stronę twarzy od przejścia przez śluzę, nim dotarła do swojej kajuty. Zagadnęła niezobowiązująco do Nephietta, pytając ile osób wróciło już na pokład. Wzruszyła ramionami gdy spytał, kiedy Wraith odlatuje z Omegi. Zignorowała zaskoczenie, które odmalowało się na jego twarzy.
Ignorowanie rzeczy szło jej ostatnio coraz lepiej.
Trzy minuty później wskoczyła z powrotem do promu, bez kurtki, trzymając za to pancerz ze sobą, razem z granatami, wśród których znajdował się dymny. Sprawnie zaczęła się ubierać, fragment za fragmentem, żałując przy tym, że nie miała czasu zmienić spodni na cieńsze. Odkąd zmieniła pancerz na inny, bardziej obcisły, wewnątrz niego nie miała zbyt wiele miejsca na grubsze ubrania, bo przylegał idealnie.
Ostatnie zaczepy sprawdziła jeszcze zanim dotarli na miejsce. Po namyśle zostawiła na statku pistolet, więc z tyłu, ponad jej paskiem, na drugim, magnetycznym zaczepie wisiała strzelba gethów, a nad nią Błotniak. Hełm wisiał przypięty do jej paska, kiedy na głowie stworzyła niedbałego koka, z którego zwisały niezłapane do środka pasma. Nie mieli czasu na zaplatanie świetnych fryzur.
Skinęła głową blondynce jeszcze zanim włożyła osłonę na głowę. Była gotowa.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Slumsy

3 kwie 2016, o 19:59

Gdyby nie brak uchwytów na ręce oraz ławek z klamrami zabezpieczającymi górną część tułowia, wnętrze promu transportowego przypominało nieco te desantowe, w których zdarzało mu się często lądować. Przytrzymał się barierki, gdy pojazd startował, czując narastające ciążenie kiedy wznosił się, by dołączyć do szeregu innych mieszkańców Omegi. Obydwa silniki warczały głośno, a metal pod jego dłonią drżał intensywnie, tak jak zresztą i reszta promu - przypominając, że znajdują się na pokładzie pojazdu, który miał już swoje lata i któremu daleko było do wojskowych jednostek.
A może po prostu za bardzo zdążył się przyzwyczaić do lekkiej, cichej pracy Elpis.
- Niewykluczone, że będziemy musieli dostać się do panelu sterującego - potwierdził z ociąganiem na słowa Mary, słuchając jej planu i śledząc spojrzeniem schemat wyświetlający się nad jej omni-kluczem. Tyle niewiadomych, że aż głowa boli, ale cała sytuacja i tak była łatwiejsza do zaakceptowania niż jego ostatnie misje. Tutaj mogli pozwolić sobie na porażkę. W najgorszym wypadku, jeżeli całą eskapadę szlag trafi, będą mogli zrezygnować i porzucić ładunek; leki i liofilizowane jedzenie nie były krytyczne dla całego społeczeństwa, nie zależał od nich los narodów, nie ciążyła na nich odpowiedzialność za tysiące istnień. A przynajmniej nie bezpośrednio. Dostawa z pewnością poprawi życie wielu, wielu biednych szczurków z sierocińca, ale Mary nie traktowała tego jako ostatni ratunek.
Pocieszające.
- Damy radę - dodał, uśmiechając się półgębkiem do obydwu kobiet. Ich prom zaczął zbaczać z kursu, zbliżając się do doku B6, a potem lądując przy przejściu prowadzącym do jego okrętu. Oderwał się od barierki i otworzył drzwi, przytrzymując się framugi przy zeskakiwaniu na zewnątrz. - Zaraz wracam.
Jego wizyta w Elpis trwała dosłownie dwie minuty. Kiedy tylko śluza zamknęła się za jego plecami, ruszył szybkim krokiem przez mesę, zostawiając książkę z kieszeni kurtki na blacie stołu, a okrycie rzucając na jedno z krzeseł. Pytanie Etsy o naturę jego pośpiechu zastało go korytarzu między kajutami, dobiegając z ukrytych mikrofonów. Odpowiedź ("Aktywne odpoczywanie, Etsy. Pomoc dzieciom z sierocińca, strzelanie do gangów, narażanie życia. Przy odrobinie szczęścia wrócę wieczorem, nie czekaj z kolacją.") dostała w trakcie, gdy odkładał na łóżko swojego Paladyna i wrzucał do torby części pancerza. Przed wyjściem schwycił jeszcze Motykę i opuścił okręt, wracając z powrotem na prom.
- Mój - potwierdził zdawkowo na pytanie Hawk, gdy ich pojazd ponownie wzbił się pod niebo. Niewiele więcej było do dodania, a przynajmniej nie na obecnym etapie ich znajomości. Kradzież okrętu z SI na pokładzie nie była czymś, co można było wspomnieć w każdej konwersacji.
Prom przemykał korytarzami, a on nakładał kolejne elementy pancerza. Ledwo skończył zapinać klamry napierśnika, gdy wylądowali w D17 - który przewyższał rozmiarami ten, w którym stacjonowała Elpis. Nie mógł tego nie zauważyć; na chwilę przerwał zbrojenie się, wychylając przez otwarte drzwi, by spojrzeć wgłąb hangaru z ciekawością. I konsternacją.
Niewiele "przypadkowych przechodniów" służyło na okrętach większej klasy, a do tego najwyraźniej były przystosowane duże doki. Cywilny okręt odpadał, nie wyobrażał sobie też, by jakiś okręt Przymierza zatrzymał się na Omedze, nie wywołując tym samym fal tsunami na morzu plotek.
Prywatna organizacja militarna zaczęła mieć jeszcze więcej sensu.
Kiedy Hawk wróciła ze swoim uzbrojeniem, był już gotowy i w pełnym pancerzu, z karabinem tkwiącym w zaczepie na plecach.
- Twój jest większy - stwierdził w ramach powitania, gdy kobieta wchodziła z powrotem do wnętrza pojazdu. Przez nieprzezroczysty wizjer hełmu nie było widać jego twarzy, ale po tonie głosu można było poznać, że się uśmiecha. - Chociaż to zdanie rani moje męskie ego.
Obrócił twarz w stronę Mary i również skinął głową.
- Gotowy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

4 kwie 2016, o 17:00

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

15 sie 2023, o 02:22

Nie było burz na Omedze.
To jest, literalnych burz. Fizycznych. Na asteroidzie utrzymywanej tylko na sztucznej grawitacji i brudnych pieniądzach było ciężko o zjawiska pogodowe, ale mimo to, każdy potrafił rozpoznać ciszę wyprzedzającą ten sztorm. Oczywiście, tak jak nie mówimy o rzeczywistej burzy, tak samo nie mówimy o rzeczywistej ciszy, bo nawet w slumsach (czy też może zwłaszcza w slumsach) panował solidny rozgardiasz. Vorchowie kręcący się po zaułkach, dziwne spojrzenia. Zamykające się okna i zasuwające żaluzje, gdy Krogul MacBeth i jego ludzie mijali kolejne i kolejne uliczki, kierując się za informacjami, które wcześniej zapewnił im martwy już Lazar.
Nieważne, jak bardzo by się nie kryli, ciężko było nie wyczuć tej energii. Kuli agresji, toczącej się powoli od bazy Szponów do hurtowni Cierni. Nabuzowanych gości, którzy po prostu chcieli zrobić rozpierdol, by pokazać, że z nimi się nie zadziera. Byli trochę nieco jak psy, trzymane na smyczy Krogula. Wytresowane i porządne, ale jednak - gdy już się je spuszczało, mogły dziać się różne rzeczy. Takie były już realia Omegi. Wojny gangów, nieważne jak "fajnych" i "honorowych" zawsze musiały zawierać pewien nieprzyjemny element, nieważne jak dużo gangsterskiej solidarności się w nie nie wsadzi. A Krogul, choć był raczej z tych "respektowalnych", nie mógł powiedzieć tego samego o swoim przyszłym przeciwniku.
Hurtownia za bardzo się nie wyróżniała. Kolejny budynek z wielu spośród tych w Tuhi, które są bardziej przeznaczone dla oczu przedsiębiorcy, niż właściwego klienta. Z tym dodatkiem, że wejście było nieco bardziej brudne, niż zwykle, a zwykły płot kolczasty miał uroczy dodatek pod postacią bzyczenia i iskierek prądu.
Krogul i jego ludzie byli już na pozycjach. Mieli wejście od przodu - więcej ludzi, najpewniej, lecz lider tej bandy nie widział wcale ich tak dużo. Było co prawda kilku knypków, ale naliczył maks...szóstkę? Za mało jak na poważną grupę. Na pewno było ich więcej.
Frontalne wejście było zamknięte bramą - nie na tyle mocną, by ładunek czy haker sobie nie poradził, ale na tyle, że może to stanowić pewną komplikację. Tylne wejście zaś było wąskie i nieprzyjemne - punkt przejścia był ciasny. Ktokolwiek będzie tamtędy szturmować znajdzie się pod intensywnym ogniem.

Ale mieli jeszcze jeden "asset" - zespół składający się z Crassusa, Vasii i dwóch ludzi Krogula, wysłany co prawda nie do hurtowni, a do doku ładunkowego, z którego będą mogli załadować się wśród towaru i przekraść do bazy Brixa w miarę niespostrzeżenie. Chodzenie we czwórkę było o wiele łatwiejsze, chyba nie trzeba było tego nikomu tłumaczyć. Zero chaosu, zero chowania się, minimalna ilość paranoicznych spojrzeń. Byli już w miarę dobrzy w takich infiltracjach - to jest, nie żeby ta misja była ich jedyną nauką, bo na pewno robili to regularnie.
Omega nie stanowiła jednak dla nich problemu pod tymi względami. Weszli do hangarów i ominęli bez problemu spojrzenia obsługi czy innych klientów. Kamuflaż taktyczny poszedł w ruch, a oni przekradli się między niczego niespodziewającymi się ludźmi Brixa. Co pewnie nie było dziwne, większość "obsługi" tego doku przeładunkowego składała się z prostych maszyn, a organiczni byli tu rzadcy. Crassus dostrzegł jednak kilka osób w pancerzach podobnych do tych, co te, które nosili ludzie Lazara.
Obyło się bez alarmów czy potrzeb ogłuszania kogokolwiek. Gdy znaleźli się we czwórkę w hangarze, mieli dostępne różne skrzynie ładunkowe, w które mogli się teraz wpakować. Pytanie było jednak bardzo proste...

Czy chcieli załadować się do jednej skrzyni, czy może do kilku? W jednej będą razem - na dobre i na złe, nieważne gdzie mieliby trafić. Jeśli zostaną wykryci, wykryją ich razem. Jeśli się rozdzielą, będzie większa szansa, że ktokolwiek tam dotrze i będą mogli rozejść się potencjalnie po całej placówce.
Co ważne, jak Krogul rozstawi swoich ludzi? Jaki był plan tego szturmu? Kiedy zaczną? Jak Crassus i Vasia będą od razu w środku, czy może chwilę po? Czy MacBeth każe swojemu gangowi czekać, gdy reszta będzie działać swoje cuda?
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Slumsy

21 sie 2023, o 10:39

- Wyślijcie mi sygnał, jak będziecie już w środku. Wtedy zaatakujemy i odciągniemy od was uwagę. - polecił tylko Vasii, ruszając do sali głównej.

Podobnie jak większość jego ludzi, Krogul uwielbiał atmosferę tuż przed porządnym rozpierdolem. Było coś takiego w cichym oczekiwaniu i przygotowaniach do walki, co udzielało się wszystkim Szponom. Przegląd broni, pancerza, generatorów tarcz i omni-ostrzy, mniej lub bardziej głośne rozmowy - wszystko składało się w jedną, kipiącą oczekiwaniem całość. Wisienką na tym torcie przygotowań było namalowanie na twarzy każdego znaku czarnej, szponiastej, krogańskiej łapy - w zasadzie odciśniętej przez niego samego, albo jednego z jego przybocznych. Niektórzy mogli sądzić, że jest to kiczowate, dla Krogula jednak było symbolem jedności gangu i pomagało scalić ekipę w jedną całość. Przypomnieć im, że walczą wspólnie i dać sygnał ulicy, że Szpony wychodzą spuścić komuś łomot. Wszyscy na ich dzielni zdążyli się już nauczyć, że symbol ten należy respektować. Czas, aby dalsze regiony stacji również się tego nauczyły. Symbol na własnej twarzy namalował już sam, w przeciwieństwie do reszty, zanurzając obie łapy w barwniku i odciskając po obu stronach pyska i szyi dwa symbole. Proste, a skuteczne zaznaczenie, kto tutaj dowodzi. Sam też namalował symbol na twarzy Kesife oraz Mer'Cul. Nie spieszył się, chcąc dać Vasii i Crassusowi czas na infiltrację. Potem zwrócił się do swoich ludzi.

- Moje Szpony! W końcu udało się przyszpilić skurwiela, który ma czelność się pode mnie podszywać i psuć moją i naszą wspólną renomę! Sądził, że jest sprytny, ale na swoim sprycie się dzisiaj solidnie kurwa przejedzie! Plan jest prosty. Podzielimy się na cztery drużyny po pięć osób w każdej. Do jednej potrzebuję takich, co mają najmocniejsze pancerze i generatory i czują się największymi kozakami. Pójdziecie tylnim wejściem, kiedy reszta zaatakuje od frontu. Pewnie i tak spotkacie opór, ale jak dobrze pójdzie, wjedziecie im na tyłki i otworzycie nam główną bramę. Pozostałe trzy drużyny będą się rotować - dwie atakują, jedna czeka w odwodzie. Jak pójdą tarcze więcej jak dwóch osób w którejś z pierwszych grup, wymianka - odwód wchodzi, poszkodowani czekają na powrót tarcz. Naszym głównym zadaniem od frontu jest ściągnięcie na siebie uwagi. Rozjebanie naszych wrogów - Cierni - to drugorzędny priorytet. Każda z grup niech skupi ogień na pojedynczych, najbardziej wystawionych jednostkach. Jak zauważycie, że któremuś pękną tarcze- skupiacie ogień na nim i dopiero potem wracacie do reszty. A, część z nich możliwe, że zdezerteruje, kiedy zaatakujemy - jeśli nie będą w was walić, wy nie walicie w nich tylko dajecie im spierdolić. Zrozumieli?! - popatrzył na swoich, mówiąc głośno i wyraźnie. Wiedział, że nie może przedłużać, bo stracą wątek - nie byli mistrzami taktyki. Ale podstawowy manewr ćwiczyli na tyle często, że powinni byli w stanie już się do niego przyzwyczaić. Jeżeli zaś nie było pytań, pozostało mu tylko dodać jedno.

- A teraz Szpony... Idziemy polować! - warknął unosząc w górę pięść z aktywowanym długim omni-ostrzem.

Na miejscu, wstrzymał swoich ludzi odrobinę, aż otrzymał sygnał od Vasii, że są w środku.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Slumsy

30 sie 2023, o 14:19

Crassus potrzebował kilku minut na przygotowanie się, oczywiście najpierw kończąc swój kubeczek z dekstro-kawą. Upewnił się, że ma odpowiednią ilość pochłaniaczy ciepła, a także i obydwu rodzajów żeli. Sprawdził swój pancerz oraz generator tarcz. I gdy tak się szykowali to turianin musiał zerknąć jak tam to robiły Szpony. Cóż, robili to po swojemu. Dla Curio walka była rzemiosłem. Odpowiedni techniki, dni albo nawet i lata ćwiczeń aby dojść do sprawności, którą posiadał. Do tego dochodziło oczywiście doświadczenie, wciąż rozwijająca się taktyka, nowy sprzęt. Rzemiosło i nauka, tym była dla Curio praca. Dla Szponów zaś to było bardziej spirytystyczne doświadczenie. Tak przynajmniej mu się wydawało gdy miał okazję chwilę zaobserwować tradycyjne przygotowania. Każdy gang miał swoje zachowania, to Crassus już znał dobrze. Nie miał więc nic do owych przygotowań i potraktował to bardziej jako okazję do zaobserwowania ekipy gangusów kroganina w naturalnym środowisku.
Oczywiście nie zmitrężył czasu dłużej niż to było konieczne. Gdy jego ekipa była gotowa, turianin życzył powodzenia Krogulowi i ruszył w drogę. Dla nich bowiem czekała z goła inna akcja niż otwarta walka. Omega żyła walkami gangów, nie było to ani nic nowego ani też ostatniego. Dlatego też Curio nie przejmował się, że ominie go wielka zabawa. Dla niego liczyło się wykonanie zadanie - przejęcia Brixa. MacBeth był na tyle miły, że oddelegował dwójkę bardziej łebskich aby towarzyszyli jemu i Vasii. I dobrze. We czwórkę byli w stanie przemieszczać się szybko i niezauważenie. Fakt, że dok załadunkowy pełny był maszyn a nie organików bardzo ucieszył najemnika. Zaprogramowane urządzenia wykonywały po prostu swoją pracę, nie dając uwagi przekradającym się agentom. A kilkoro strażników to było za mało aby zatrzymać ich pochód. Póki co musieli obejść się bez ofiar, najlepiej by było, aby Brix nie wiedział co po niego nachodzi.
Narodziła się jednak kwestia przemytu. Curio długo się nie zastanawiał przy obecnej perspektywie.
- Dobra, robimy tak. Dzielimy się na dwie pary. - było to standardowe zagranie taktycznie. Dwójka była najmniejszą, sensowną jednostką taktyczną. - I zajmujemy dwie skrzynki. Ja i Vasia jedną, wy drugą. Siedzimy dupa cicho aż nas dostarczą na miejsce, okej?
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

13 wrz 2023, o 02:00

Skradanie
33<66<99


Vasia
Rzut kością 1d100:
16

Crassus
Rzut kością 1d100:
18

Kroggulowcy
Rzut kością 1d100:
4


Skuteczność Przemowy
Krogul zagrzewa wszystkich do walki<50<przemowa jest akceptowalna
Rzut kością 1d100:
46


Pierwsza Runda Szturmu
Najlepiej (+17 za skuteczną przemowę)<50<66<99
Rzut kością 1d100:
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

13 wrz 2023, o 02:56

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Infiltracja postępowała tak dobrze, jak mogliby się spodziewać po dwójce doborowych najemników i najmniej pozornych Szponów. Czasem trzeba było użyć kamuflażu, czasem po prostu przebiec między skrzyniami, a czasem wtopić się w ścianę i zaczekać, aż potencjalne zagrożenia i tak przeminą. Mechy nie robiły im problemów, ale też lepiej było nie paradować im przed oczami. Ochrony per se nie było - widocznie myśleli, że zasłona sekretów i braku publicznej informacji co do tego, kto tu co ładuje ochroni ich przed najgorszym.
Curio nie musiał tłumaczyć długo swojego planu, bo manewr ten był dosyć znany i, jak słusznie zauważył, najbardziej powszechny. Taktycznie najmniejsze jednostki załadowały się do dwóch kontenerów po dwie osoby, a te po jakimś czasie (który mógł im się dłużyć w tej irytującej ciemności) zostały załadowane na ciężarówkę.
Podróż również się dłużyła - z oczywistych powodów, lepiej było za głośno nie rozmawiać, a kontakt z drugim duetem był ograniczony do krótkich potwierdzeń tego, że żyją.
Aż w końcu dojechali. Krogul na własne oczy widział, jak ciężarówka wjeżdża przez główną bramę - wtedy też mógł ujrzeć faktyczną ochronę. Nie byli wcale źle opancerzeni, ale też nie prezentowali się jak jakaś prywatna armia - ot, najemnicy z wyższej półki, tacy jak jego ludzie, tylko, że nie byli ubrudzeni plemiennymi farbami i nie wyczekiwali na ostre przemowy.
Co do ostrych przemów, ta faktycznie przejęła serca publiki, choć też nie była to najcięższa widownia, dla jakiej MacBeth miałby występować. Przemówił do ich najbardziej podstawowych wartości, a klimat, który zbudował wcześniej (choćby właśnie tymi odciskami) zrobił swoją robotę idealnie. Obyło się bez najgłośniejszego skandowania, bo woleli nie wpadać w zachwyt tuż przed bazą wroga, ale oratorskie zdolności MacBetha wzbudziły jeszcze większego ducha walki w zgrai, która i tak nie potrzebowała bardzo dużo, by kogoś obić. Co najważniejsze jednak, zrozumieli rozkazy.
I nagle, byli w środku. Wjechali i nim się zorientowali, ich skrzynia została zrzucona, a oni znaleźli się w pomieszczeniu rozładunkowym. Już od początku nie brzmiało to za dobrze - głosów w pomieszczeniu było za dużo, a hałasu jeszcze więcej. Wiele rozmów i rozgardiasz sugerowały, że tu zebrana była duża część sił wroga. Ciężko było wyczytać coś z chaosu, ale w pewnym momencie gruby głos uciszył ich wszystkich:
- Morda! Powiedziałem swoje. Ucinamy straty, reszta to efekt uboczny i plan dalszy. Jasne?! [/color] - autorytet i ton tego głosu jasno mówił, kto właśnie przemówił.
- Mamy go.. - szepnęła Vasia, powoli otwierając skrzynię. Zostali postawieni przy ścianie, a więc wyjście nie było żadnym problemem. Gorzej z tym, że gdy Crassus za nią podążył, ujrzał całe pomieszczenie pełne innych ciężarówek i skrzyń, lecz nie wyładowywanych, a ładowanych. Szykowali się do ucieczki.
Ujrzał też Hardaka Brixa. Kroganin był podobny do Krogula, to fakt, ale ze sporego dystansu ciężko było dostrzec więcej, za wyjątkiem równie czerwonej skóry. Stał na podwyższonym podeście robotniczym i wydawał rozkazy, ale w pewnym momencie krzyknął coś, czego już totalnie nie usłyszeli i wszedł wyżej po podeście, kierując się do czegoś, co wyglądało na klasyczne biuro kierownika.
- MacBeth..? Startuj. - Vasia dała sygnał - lepszej szansy nie będzie.
Krogul dostał sygnał - szturm został rozpoczęty. Taktyka była prosta, ale jednak efektowna, mimo tego, że gdy tylko padły pierwsze strzały, pojawił się także i opór - o wiele większy, niż się spodziewali. Z miejsc, w których wcześniej nie widzieli wrogów, pojawili się takowi, ale znikali równie szybko - część pod wpływem kamuflażu, a część od celnych strzałów Szponów.
Strategia na dwie drużyny działała dość dobrze w tym szturmie - gdy oddział "frontalny" wyciągał uwagę wrogów, ci z tyłu bez większych problemów komunikowali Krogulowi, że idzie im dobrze, choć ten oczywiście sam na pewno był zajęty bojem - bo co to by był za lider, co tylko stoi z tyłu i koordynuje resztę?

Gdy walki trwały, Crassus i Vasia przemykali między wzbudzonymi w alarmie ludźmi Cierni. Faktycznie wiedzieli, na co się pisali - mało kto reagował paniką, a powszechny klimat adrenaliny uczynił skradanie się łatwiejszym - niestety jednak nie widzieli swoich sojuszników z drugiego oddziału, z którymi nie mieli póki co kontaktu...
Przełom w szturmie nastąpił dopiero po chwili - tylny oddział przebił się faktycznie - jedna z piątek przebiła się do budki ochrony. Komunikat o otwarciu bramy nadszedł błyskawicznie, a gdy ta zaczęła się otwierać, oprócz strzałów usłyszeli też...wybuch.
Gdy budka stanęła w płomieniach, a na komunikatorze słychać było krzyki. I dopiero wtedy pojawiły się wieżyczki - wysunięte zza wejścia do hurtowni, ostrzeliwujące intensywnie ostatki tylnego oddziału.
Ale brama była otwarta, a reszta mogła wejść w pełni. Wtedy do gry wkroczyła jednak kolejna grupa Cierni, gdy z tyłu wyjechała ciężarówka, której pasażerowie zaczęli ostrzeliwywać napastników.
Vasia i Crassus mogli pewnie coś z tym zrobić. Dostać się do tych wieżyczek. Znaleźć jakiś mechanizm, czy po prostu zajść je od tyłu i pomóc, ale czy powinni?
- Powinniśmy iść za Brixem - rzekła ozięble w komunikator Crassusa - jej słowa przebiły się do niego tylko ledwo, nawet mimo hełmu. Skradali się póki co skutecznie - chaos panujący na zewnątrz ułatwiał im pracę.
- Spróbujemy coś z nimi zrobić, ale mamy tu napiętą sytuację.. - usłyszeli w komunikatorach głos Marco, jednego z członków drugiego skradającego się duetu. Przeżyli i póki co jakoś sobie radzą - i może uda im się coś tu zrobić, lecz czy nie lepiej było chuchać na zimne? Jeśli jednak nie pójdą natychmiast za Brixem, mogą go stracić, albo może wprowadzić jakieś inne machinacje.

Krogul musiał zaś wybierać co jest dla niego najważniejsze - parcie dalej, wspieranie swoich, koordynacja, czy może dopędzenie do hurtowni razem z pozostałymi oddziałami, by własnoręcznie policzyć się ze swoim nemesis?
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Slumsy

20 wrz 2023, o 23:29

Napierdalanka zaczęła się na dobre i Krogul naturalnie prowadził z pierwszej linii, strzelając pociskami Rzezi w największe skupiska przeciwników, zmiękczając ich osłony oraz wprowadzając chaos i zamieszanie, aby oddział Kozaków zdołał przebić się od tyłu i otworzyć im przejście, które cholera wie, jak długo pozostanie otwarte. Tym jednak, co odróżniało nieco Krogula od pozostałych gangusów w okolicy, to szacunek dla swoich podwładnych i ich poświęcenia. Brix był istotny i najchętniej zgarnąłby gnoja osobiście, ale zlikwidowanie konkurencji jako całej grupy bylo równie istotne. Skurwiele może działali pod przywództwem jego nemesis, ale nadal - WPIERDALALI MU SIĘ W INTERESY. Interesy, które miał zamiar doszczętnie przejąć. Dlatego ryknął do podwładnych.

- GRUPA A I B NAPIERDALAĆ W CIĘŻARÓWKĘ, CELOWAĆ W GENERATOR! ROZJEBAĆ MI TO GÓWNO Z DROGI, AMUNICJA ZAPALAJĄCA KTO MA! GRUPA C OGIEŃ ZAPOROWY NA BOKI, NIECH SKURWIELE NIE MYŚLĄ, ŻE IM TO COŚ DA! -

Liczył na to, że jeśli zareagują odpowiednio szybko i to amunicją zapalającą, to pojazd rozsadzi tak tych w środku, jak i po bokach. Sam z resztą dołączył do tego ostrzału gdyż tak duży cel mógł zgarnąć nawet z tej odległości większość jego amunicji. Jeżeli tylko faktycznie ten manewr się udał, ryknął ponownie.

- CI Z ROZJEBANYMI TARCZAMI NA TYŁ, CI ZE ŚWIEŻYMI NA FRONT I ZDOBYWAMY BRAMĘ, DOBIĆ KAŻDEGO KTO SIĘ MA CZELNOŚĆ RUSZAĆ! -
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Slumsy

24 wrz 2023, o 10:27

Crassusowi ulżyło z myślą, że towarzysząca im dwójka ogarniała podstawy taktyki. Albo po prostu nie byli matołami i rozumieli, że podział na dwie pary zwiększał szanse powodzenia ich zadania. Sam turianin władował się do skrzyni, gdzie od razu umościł się wygodnie wciśnięty w jeden kąt. Z oczywistych powodów rozmowy lepiej było odłożył na później, nawet z całkiem przyjemną dla oka asari. Zadanie było ważniejsze, Curio liczył na swoją wypłatę. I po prawdzie chciał już kończyć to zlecenie, które miało być znacznie prostsze w swoich założeniach. Jedynie upewnił się, że wieko jest dobrze zamknięte co też skwitował intergalaktycznym znakiem powodzenia - kciukiem uniesionym w górę.
Podróż może i się dłużyła ale najemnik postanowił wykorzystać okazję aby nieco odpocząć. Po prostu. Do tego ciężarówka fajnie bujała gdy jechała sobie po Omedze. Na tyle fajnie, że Crassus prawie przysnął kiedy dojechali na miejsce. Rozgardiasz i spora ilość głosów dochodząca spoza skrzyni na to wskazywały ale po chwili transport stanął, a ich skrzynia wylądowała na ziemi. Teraz to już nie było wątpliwości. Są na miejscu.
Twardy, krogański głos momentalnie zwrócił uwagę Curio. Turianin spojrzał na Vasię, chcąc wyczytać czy dobrze rozumiał, że mają tu do czynienia z Brixem ale asari uprzedziła jego nieme pytanie. To był on.
- Nareszcie. - wyszeptał, podążając za asari aby samemu zerknąć na ich cel. Kroganin jak kroganin, chociaż faktycznie było widać pewne podobieństwo do MacBetha. Poza oczywistościami, takimi jak siedemset kilo wagi czy uwydatniona szczęka. - Niech nasz MacBetha rusza. - zakomunikował i rozejrzał się po najbliższej okolicy, opracowując kolejne kroki.
W końcu też ruszyli, przemykając między frachtem, rozstawionymi skrzyniami czy też krzątającymi się ludźmi Brixa. Widać dywersja w postaci frontalnego szturmu zadziałała i wszyscy obecni Ciernie byli bardziej przejęci szykowaniem się do ucieczki oraz ewentualnym odpieraniem ataku niż faktycznym pilnowaniem. Dla Curio było to jak przebieżka w parku, kiedy wróg nawet nie patrzył.
Wkrótce pojawiła się druga dwójka, wreszcie. Pojawił się też problem. Ciernie bronili się zacieklej niż MacBeth mógł przewidzieć i zdawałoby się, że wsparcie ze strony oddziału infiltrującego byłoby mile widziane, a być może nawet konieczne. Z drugiej jednak strony dali by Brixowi czas na ucieczkę albo inne machinacje, co też nie wchodziło w grę. Pozostałych dwóch wariatów mogło wspomóc szturm MacBetha ale czy daliby radę?
Turianin spojrzał się na Vasię, która miała dosyć jasno określone zdanie. I tym razem Curio musiał przyznać jej rację. Co prawda chwilę bił się z myślami ale na tym polegała dyscyplina, aby móc zapanować nad emocjami.
- Idziemy za Brixem. - postanowił i zwróciłsię do pozostałych dwóch. - Wesprzyjcie swojego szefa, my przejmiemy Hardaka.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

17 paź 2023, o 04:32

Stan Ciężarówki

33<66<99
Rzut kością 1d100:
57


Wieżyczki
Uda się oddziałowi skradankowemu bez strat>33>Wieżyczki rozbrojone, ale duet pada>66>porażka>99
Rzut kością 1d100:
58

Wróć do „Dystrykt Tuhi”