Dystrykt będący równocześnie dzielnicą handlową Omegi. Ten nadzwyczaj rozwinięty obszar stacji jest pełnym sklepów i siedzib najróżniejszych korporacji rajem dla osób kręcących swój biznes na tych terenach (oczywiście rzadko kiedy legalny, ale na to nikt tu nie zwraca przecież uwagi).

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Slumsy

17 sty 2013, o 15:29

Obrazek Stanowiące nieodzowny element krajobrazu Omegi slumsy, są jak sama nazwa wskazuje - miejscem przez niewielu odwiedzanym bez dobrego powodu. W przypadku tego dystryktu mowa tu o mieszkańcach samego dna. Chaotycznie zbite baraki skutecznie wypełniające miejsce między tętniącymi życiem centrami handlu. Zamieszkiwane przez istoty, nawet pośród żyjących na marginesie gości stacji, nazywane wyrzutkami.
W tym miejscu szybciej niż dobytek życia można stracić tylko swoje własne człowieczeństwo. Cała galaktyka kryje bowiem niewiele innych, gdzie desperacja jest na tyle duża, by równie mocno popychać swych niechętnych rezydentów wprost ku krawędzi.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

18 lis 2013, o 12:14

Atomowe Kowadło
Mistrz Gry: Peter King
Gracz: Gedeon 'Tau' Sulh
Obok gęstej pary wystrzelił z masywnej rury będącej częścią systemu filtracji powietrza. Suche, śmierdzące zgnilizną, a jednak podtrzymujące życie wypełniających slumsy karaluchów. Inaczej nie można było bowiem określić zbieraniny społecznych wyrzutków, którzy zostali wypędzeni z bardziej cywilizowanych części Omegi, by gnić w tym zapomnianym przez bogów miejscu. Gedeon przybył tu w jednym i tylko jednym celu, spotkać się z osobą, która chyba jako jedyna była zadowolona z faktu przebywania w slumsach. Volus o dumnie brzmiącym imieniu Mudd, samozwańczy król tego padołu. Widać sam tytuł wystarczy, by pozwolić zapomnieć o tym, że w rzeczywistości włada się kupą gówna. Dla ludzi pokroju Sulha pokurcz miał jednak swoje zalety. Być może ze względu na wzrost miał zwyczaj trzymania ucha przy ziemi, lub posługując się mniej wyrafinowanymi metaforami - wiedział kto i czego potrzebuje, a to czyniło z niego niemal perfekcyjnego pośrednika.
Niestety nawet tacy mają swoje wady. Mudd na ten przykład był, czego można się spodziewać, zachłanną szmatą. W świecie którego częścią stał się Sulh, gdzie nie istniały kontrakty i gdzie nie można było liczyć na pomoc byle gogusia w perfekcyjnie skrojonym garniturze powołującego się na paragrafy czy inne niedorzeczności, taka przypadłość często kończyło się śmiercią. Nie płacisz, umierasz, proste. Kiedy więc Gedeon zakończył swoje ostatnie zlecenie, a na jego koncie nie pojawiła się obiecana zapłata, chcąc nie chcąc musiał odwiedzić starego znajomego.
Lawirując między labiryntem uliczek wypełnionych śmieciami, śpiącymi mieszkańcami i zwierzętami będącymi dziwną krzyżówką szczura z psem, dotarł wreszcie do miejsca, które było odpowiednikiem dzisiejszego lombardu. Chciałeś się czegoś pozbyć - trafiałeś do Mudda. Jedyną różnicą był fakt, że w tym zacnym przybytku oprócz dóbr materialnych mogłeś również pozbyć się kogoś, o ile oczywiście pozwalały ci na to kredyty. Otwarciu przez Gedeona drzwi towarzyszył donośny gwizdek, który poinformował nieobecnego aktualnie właściciela o przybyciu nowego gościa. Nie minęła chwila, a na zapleczu dało się usłyszeć powolne, donośne kroki, by niedługo po tym kotara rozwieszona w drzwiach rozsunęła się i ukazała postać volusa. Obaj mężczyźni patrzyli na siebie przez moment, po czym Mudd naprędce zaczął się wycofywać. Gedeon od razu ruszył za nim. Kiedy natomiast dostrzegł jak pośrednik próbuje zwalczyć nerwowe drżenie rąk i załadować pochłaniacz ciepła do Predatora, jego mózg pchnął ciało do działania.
Ruchem ręki wytrącił pistolet volusowi, by chwilę później trafić go pięścią prosto w ten zakuty łeb. Chodziło o to, że chciał do niego strzelić, że zalegał z wypłatą, generalnie go wkurwiał, czy po prostu odczuwał niemałą satysfakcję znęcając się nad tym zasranym żydkiem. Wtedy jeszcze nie miał pewności, ta pojawiła się po chwili, kiedy solidnym kopniakiem posłał go na glebę. To zrobił bo przez pieprzony kombinezon volusa rozbolała go ręka.
- Tau - zająknął się próbując odczołgać jak najdalej od swojego oprawcy. - Czekaj, to nie tak.
Człowiek wyraźnie nie chciał słuchać wyjaśnień, zamiast tego wykona krok w jego kierunku.
- Naprawdę, musisz mi uwierzyć - Mudd wciągnął kilkukrotnie powietrze, czemu towarzyszył charakterystyczny dźwięk systemu filtracji zainstalowany w kombinezonie volusa. - Wynagrodzę ci to, mam pracę, dobrą pracę, masa kredytów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Gedeon Sulh
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 11 lis 2013, o 17:17
Miano: Gedeon Tau Sulh
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Terrorysta
Status: Ex T-3, poszukiwany przez Przymierze za dezercje i sabotaż ze skutkiem śmiertelnym, morderstwo z premedytacją.
Kredyty: 20.000
Lokalizacja: Wrocław

Re: Slumsy

18 lis 2013, o 13:28

Uśmiechnął się, jak już dawno się nie uśmiechał. Chyba z rok, może nieco mniej, ale gdzieś koło tego. Nigdy nie lubił volusów, prawie tak samo jak gardził quarianami, albo w sumie, nawet lubił volusów bardziej niż gówniane żarcie serwowane w przytułku, nazywanego tutaj dumnie hotelem, gdzie dziwkę dorzucano gratis jak ktokolwiek zdecydował się zostać dłużej w tym zasranym chlewie. Czemu nie mógł pracować w jakichś miłych miejscach, gdzie cycate dziwki tylko czekały na przeciągnięcie kredytami po ich "terminalach" płatniczych. Z tym wyjątkiem, że nie lubił Mudda, od dłuższego czasu.
- Tyle kredytów, tyle pracy. - zaintonował z sarkazmem, starając się imitować smarkaty ton karłowatego gówna próbującego wcisnąć się w pierwszą lepszą szparę za jego plecami. - A od tak długiego czasu moje konto... - rozwinął ekran omni, przekrzywiając lekko hełm na bok i robiąc pauzę. - Świeci... pustkami. - potrząsnął ręką, starając się pozbyć pulsowania w stawie małego palca. Kombinezony nie były przystosowane do wytłukiwania gówna z opancerzonych celów.
Ściągnął strzelbę z pleców i wolno przestawił selektor ognia. - Gdybym był małostkowym gnojem, pomyślałbym, że chcesz mnie wydymać. W dodatku na sucho, może nawet wynająć kogoś, kto by mi zamontował niespodziankę w kabinie, co? Czuje się urażony, a jak czuje się urażony to robi mi się smutno, a jak jestem smutny. To wtedy idę wyrwę komuś płuca i obije nimi jego matkę. Wtedy robi mi się wesoło. Wiesz? - wciągnął powietrze, a potem przyciągnął sobie butem do siebie leżący na ziemi pistolet, by po chwili milczenia, wypełnionej jękliwym sapaniem gnoja, przytroczyć go sobie do pasa. Pierwsza zasada, nie zostawiać niczego przypadkowi. Zerknął za siebie a potem usiadł sobie na krawędzi stołu, podbijając lekko kolanem krawędź M-23.
- Masz 10 słów bym stwierdził, że nie będziesz wyglądać cholernie zabawnie bez nóg i rąk. Bo ten widok to mi na pewno poprawi humor Mudd, wiesz? - Mógł w sumie odstrzelić mu nogi, a potem ręce. Po wyobrażeniu sobie tej sceny zaśmiał się pod nosem, a przez mikrofon w hełmie zabrzmiało to jak suchy szelest papieru. A potem wstał i z całej siły kopnął go jeszcze raz, celując w lewy bark czubkiem buta. - Czas start. - generalnie nie miał zamiaru strzelać, martwi pracodawcy słabo płacą, a tym bardziej, nie chciało mu się przegrzebywać chlewu Mudda w poszukiwaniu wartościowych rzeczy. W sumie, mógł sprzątnąć go tak czy inaczej, lista osób które po nim zapłaczą będzie adekwatna do jego nie opłaconych transakcji.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

18 lis 2013, o 14:03

Starannie i bez pośpiechu Mudd wziął kilka haustów, zupełnie jakby właśnie delektował się ostatnimi łykami powietrza w swoim marnym, nic nie wartym życiu. Nieważne, że to dosłownie śmierdziało i wypełniały je tak wielkie drobiny, że przy każdym wdechu rozsądnie było kilkukrotnie przerzuć. Konserwa, w której ten wyraźnie nie znajdujący się wśród ulubieńców poczciwej ewolucji gatunek, zwykł się zakuwać na szczęście oszczędzał mu tego dyskomfortu. Większość wolała jednak cierpieć w milczeniu, niż dysponować ciałem, które w porywach predysponowała volusa do pełnienia roli czyjegoś podnóżka.
- Piracka stacja ... eee ... górnicza - zamilkł mrucząc coś pod nosem, jakby licząc ilość wypowiedzianych właśnie słów. - Brak właścicieli, dużo kredytów.
Zakończył kolejnym głębokim wdechem. Wciąż nerwowo wodził wzrokiem między twarzą Gedeona a lufą jego strzelby. Kulący się pod stopami żołnierza samozwańczy król slumsów wyglądał tak żałośnie, że niektórzy mogliby rozważać darowanie mu życia z czystej litości. Inni po prostu poczuliby smród, który towarzyszył paraliżującemu go strachowi i z tej samej litości skrócili jego męki.
- Dostałem cynk z koordynatami - Mudd powoli dźwignął się z ziemi, jakby uznając fakt, że śrut nie rozerwał mu jeszcze skalpu za dostatecznie dobry znak. - Potrzebowałem kredytów, żeby wysłać ekipę, ale nikt nie wrócił. Wszystko jest więc do wzięcia.
Chwila przerwy wypełniona kolejnymi nerwowymi wdechami i pełnym napięcia oczekiwaniem na potencjalne wciśnięcie spustu.
- Kontenery z piezo, broń, może nawet czerwony piasek, to dziesiątki tysięcy kredytów, czysty zarobek, mam już klientów, kredyty otrzymujesz w momencie dostarczenia mi towaru.
Podkreślił ostatnie zdanie, jakby chcąc upewnić Gedeona, że tym razem nie będzie żadnych niespodzianek. Trudno się dziwić biorąc pod uwagę fakt, że w dużej mierze od tego ile przyjdzie mu jeszcze piastować swoje zaszczytne stanowisko.
Gedeon Sulh
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 11 lis 2013, o 17:17
Miano: Gedeon Tau Sulh
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Terrorysta
Status: Ex T-3, poszukiwany przez Przymierze za dezercje i sabotaż ze skutkiem śmiertelnym, morderstwo z premedytacją.
Kredyty: 20.000
Lokalizacja: Wrocław

Re: Slumsy

18 lis 2013, o 14:27

Zmarszczył czoło, a potem podniósł brew, zastanawiając się z kogo on właściwie robi idiotę, z siebie, czy z niego. Potarł wierzchem rękawicy bok hełmu, w raczej bezsilnym geście próby zrozumienia "cudownej oferty".
- Czy ty kurwa masz mnie za idiotę? - poskrobał się pod nosem wolną ręką a potem gwałtownym ruchem wbił mu lufę prosto w gębę, gdyby tylko nie była tak zasłonięta blachą. - Cudowna oferta, "piracka" stacja górnicza? Jakoś nie wyobrażam sobie złodziei ciężko zapierdalających na dwie zmiany w kopalni. Ale do rzeczy. - postukał go po policzkach lufą, raz z jedne, a raz z drugiej strony, przesuwając mu dużym otworem lufy bezpośrednio przed oczami - Wysyłasz ekipę, ale nikt nie wraca. No więc chcesz mnie wysłać tam, by mnie również się pozbyć? No zajebista oferta, jeżeli tylko bym zamienił się głową z twoim obsranym dupskiem. - nacisnął spust, pozwalając by zabrzęczał metalicznie dźwięk blokady. Miał cichą nadzieję, że Mudd właśnie się zesrał, najlepiej tak by się tym udławił po same gałki oczne.

Zabrał strzelbę i westchnął ciężko.

Jakby na to nie patrzeć, Mudd miał to do siebie, że dosłownie wyciągał z dupy cudowne rzeczy. Miał nawet wrażenie, że gdyby znalazł kupca to opchnął by nawet kroganom wersję Normandy, jakby tylko dał radę położyć na niej łapy.
- Masz moją uwagę. - powiedział po chwili, z rozczarowaniem na temat własnej chciwości i głupoty. - Powiedz co spieprzyłeś, co wiesz, a czego nie chcesz powiedzieć, zwłaszcza to czego nie chcesz na ten temat powiedzieć. Po drugie, skąd masz tak cudowne informacje? Bo raczej nie wydaje mi się by takie skarby ot tak sobie zwyczajnie czekają, przez nikogo nie zauważone. A tak w ogóle... - kopnął go jeszcze raz w twarz, tym razem "pieszczotliwie" by położyć go na ziemi. - Jeszcze raz spróbuj wymacać w moim kierunku cokolwiek co strzela to wpakuje Ci to do dupy, nawet jeżeli do końca życia będzie mi się to śnić po nocach. - Zaczepił strzelbę na chwycie kombinezonu a potem wstał, prostując plecy z dźwiękiem przeskakujących kręgów.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

18 lis 2013, o 17:25

Widać strach i poniżenie były dla Mudda tak częstym zjawiskiem, że wykształcił sobie niezwykle krótką pamięć jeśli chodziło o tego typu doświadczenia. Być może dlatego już po chwili ponownie gramolił się z ziemi. Tym razem zajęło mu to nieco więcej czasu, ale ostatecznie odniósł swoje małe, niezbyt znaczące zwycięstwo w starciu ze sztuczną grawitacją.
Żółte spodki pełniące rolę wizjerów w hełmie volusa przez dłuższy moment dosłownie wbijały się w postać Gedeona i gdy już zaczynało to trwać dostatecznie długo, by zaczął czuć spowodowany tym dyskomfort i zaserwować Muddowi kolejną porcję tortur, ten wreszcie przemówił.
- Nie... nie, oczywiście, że nie - zaczął jak to on, niezbyt pewnie. - Źle się wyraziłem, to stara stacja górnicza, obecnie zajęta przez piratów.
Powolnym krokiem i wciąż skierowany twarzą do Sulha, przemieścił się w stronę biurka. Oczywiście chcąc mieć oko na rozmówcę musiał iść bokiem, co szybko przywołało skojarzenia z krabem. Śmierdzącym, paskudnym, zakłamanym krabem. Mudd oczywiście prawdopodobnie nie spotkał nigdy takiego zwierzęcia, więc tego typu myśli nie skaziły jego pewnie równie karłowatego jak i on umysłu. Zamiast tego skupił się na odnalezieniu jednego z tabletów, który następnie wręczył Gedeonowi. Mężczyzna pobieżnie rzucił okiem na wyświetlacz przyozdobiony schematami stacji, która wyglądała tak jak można było się spodziewać - jak jedna wielka puszka. Trudno wymagać od górników zbyt wielkiego konstrukcyjnego polotu.
- Może jakieś dwa tygodnie temu na Omedze pojawił się pilot, który wspominał o jakiejś eksplozji w przestrzeni, którą zauważył w drodze tutaj. Nie minęło kilka dni, a odwiedzili nas piraci. Dwa okręty, zamówienie na sporo materiałów, żadna broń czy typowa kontrabanda, stopy, narzędzia, sprzęt konstrukcyjny. Niemały rachunek, ale zapłacili bez zająknięcia.
Tak długa wypowiedź sprawiła, że volus potrzebował blisko pół minuty, które dla umilenia Gedeonowi oczekiwania, wypełnił charakterystyczny dźwięk zasysania powietrza przez kombinezon.
- Szybko połapałem się w sprawie i kazałem ich śledzić. Moi ludzie lecieli za nimi aż do tej stacji - Mudd podsunął sobie niewielki taboret, po czym zwalił na niej swoje opasłe cielsko. - Uznałem, że będą zajęci pracami, osłabieni, więc na miejsce posłałem głównie szabrowników z niewielką obstawą. Błąd, duży błąd. Po kilku minutach kontakt się urwał. Jak więc rozumiesz, potrzebuję kogoś z ... cóż ... doświadczeniem w tej dziedzinie.
Gedeon raz jeszcze spojrzał na schematy znajdujące się w jego dłoni. Dla kogoś z jego umiejętnościami dostanie się do środka w teorii nie było żadnym problemem. Przestarzała konstrukcja była synonimem całej masy luk, które mógł wykorzystać, nie musząc jednocześnie ryzykować dokowania w hangarze. Aparatura górnicza, której rolę pełnił gigantyczny laser była wręcz otoczona przez korytarze serwisowe. Dodatkowo jakiś imbecyl zaprojektował zewnętrzną windę umożliwiającą przemieszczanie między górnymi i dolnymi poziomami. Dostanie się do szybu i znalezienie jakiegoś przejścia również było więc realną opcją. Tak duże stacje charakteryzowały się również sporymi modułami odpowiedzialnymi za odprowadzanie nieczystości. Jakkolwiek nie uśmiechało mu się babranie w czyimś gównie, jeśli pozwoli mu to wejść do środka ...
Zresztą, na ewentualne planowanie przyjdzie czas nieco później. Póki co wolał skupić się na volusie, dopóki coś znowu nie strzeli mu do łba i nie wyciągnie kolejnego Predatora. Jeden pies wie co mógł schować pod tymi zwałami tłuszczu.
- To jak, umowa stoi? - Mudd pozwolił sobie nawet na coś co przypominało cichy śmiech, choć biorąc pod uwagę jego obecne zdenerwowanie, Gedeon był niemal pewien, że ten właśnie się dusi.
Gedeon Sulh
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 11 lis 2013, o 17:17
Miano: Gedeon Tau Sulh
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Terrorysta
Status: Ex T-3, poszukiwany przez Przymierze za dezercje i sabotaż ze skutkiem śmiertelnym, morderstwo z premedytacją.
Kredyty: 20.000
Lokalizacja: Wrocław

Re: Slumsy

19 lis 2013, o 14:41

Zacisnął lekko dłonie, analizując powoli sytuację. Liczba przeciwników miała znaczenie tylko wtedy, jak trzeba było na raz stawać przeciwko nim po drugiej stronie lufy. Kluczowe znaczenie więc miał tutaj element zaskoczenia, a druga sprawa, że idiota Mudd wysłał kretynów, przez co na pewno będą siedzieć na podwyższonym stopniu gotowości. A na pewno zabezpieczyli wszystkie ścieżki podejściach.
- Przez tych twoich idiotów na pewno wszystko zaminowali, niepotrzebne miejsca zaspawali bądź zaplombowali. Utrudniłeś to sobie. Jak już chciałeś się dorobić trzeba było zrobić porządną ekipę, a nie kutasopochłaniaczy. - warknął, jakkolwiek wejście na stacje i wyeliminowanie wszystkich było realne, a wręcz osiągalne przy sporym nakładzie czasu i środków.
- Mam niesamowity napływ litości. Mogę to zrobić, ale wpierw. Płacisz za poprzednie zlecenie, plus przeprosiny. - dla podkreślenia wyciągnął nóż i przeciągnął nim po kompozytowych ochraniaczach zewnętrznej części dłoni. - Po drugie, ważniejsze. Zrobię to dla Ciebie, ale potrzebuje niewielkiej hałdy wyposażenia.
Tutaj tyczyło się to kilku kostek semtexu 80,zapalników radiowych, także modyfikacji przebijającej do strzelby i granatów. Piraci przywykli do walk w mniejszych pomieszczeniach. Choć większość statków posiadała własne modyfikacje grawitacyjne. Co nie zmieniało tego, że przy dobrej taktyce i dywersji uda mu się wyeliminować załogę stacji, lub wysadzić grodzie ciśnieniowe. Tak czy inaczej wymagać to będzie przygotowania i szczegółowej analizy schematu.
Spojrzał jeszcze raz na schemat, zastanawiając się jak to rozegrać, Przy odpowiedniej dywersji mógł spowodować pożar, wcześniej sabotując urządzenia modulujące grawitację. Ogień w nieważkości porusza się żarowo w każdą stronę. Efekt psychologiczny jest piorunujący, nawet wśród zahartowanych w bojach mordowników. Wszyscy boją się ognia na statku kosmicznym.
- Jak chcesz tyle zarobić, to trzeba trochę wyłożyć. Z tym co mam nie rzucę się na to. Będę potrzebować kilku kostek semtexu 80, albo właściwie czegokolwiek o dużej reakcji ciśnieniowej, zapalników radiowych, detonatora. Przydatna także może być jakaś odmian modyfikacji przebijającej do strzelby i garść granatów. Po wszystkim możesz to sobie odpisać od rachunku, ewentualnie mogę Ci to oddać, jeżeli będzie się nadawać. - wbił nóż w stół a potem nachylił się, spoglądając na volusa. - Możesz to kupić, pożyczyć, albo ukraść. Jak dla mnie możesz się nawet prostytuować, albo kazać zrobić to swoim przydupasom. Sram na to, ale jak chcesz położyć łapy na tej kasie, broni, surowcach i czymkolwiek co tam kurwa jest... - wyciągnął nóż, zostawiając kilka plastikowych drzazg na stole. - Albo lepiej. Mudd... - schował ostrze do pochwy a potem stanął i złożył ręce za plecami. - Może chcesz mieć całą stację? Martwi ludzie i obcy nie potrzebują stacji. Mógłbyś ją sprzedać, wynająć, albo sobie nawet kurwa ją tutaj przyholować.
Fakt, oczyszczona stacja byłaby cennym nabytkiem, a apelowanie do chciwości tego małego chujka było jak najbardziej na miejscu. Tym bardziej, że ten mały gnój jak chce mieć jednoosobową armię to musi na nią wyłożyć, sam nie pracował za darmo. W gruncie rzeczy był kiepskim najemnikiem, nie lubił tej roboty, ale się jeszcze nie znudził kredytkami na tyle by zostać ascetą siedzącym po szyje w gnoju i delektującego się tym stanem oraz wsparciem całego kosmosu. Tak czy inaczej po zrobieniu porządku Mudd mógł sobie nawet tą stację wepchnąć w dupę, jego statek nie był w stanie przewieźć tylu rzeczy. Jeżeli piraci mieli bogaty arsenał to najlepiej by mu wyszło chyba zabranie kosztowności, broni i rzeczy które zmieszczą się przez boczny właz. Musiał się nad tym zastanowić, nie lubił Mudda, ale w tym momencie poza udzielająca jego obrzydliwą chciwością czuł też pewien rodzaj wyzwania, było to zgoła odmienne od nudnych rutynowych zadań w którym czasami można było komuś wpakować nóż we flaki i zadawać krępujące pytania, przy okazji kręcąc nożem dla zwiększenia szansy na prawdziwą odpowiedź.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

19 lis 2013, o 16:51

Układając długą listę wymagań, Gedeon wprawił Mudda w niezbyt przyjazny współpracy nastrój. To nerwowo kręcił głową, burczał coś pod nosem i jak to volus ma w zwyczaju sapał wciąż przyglądając się rozmówcy. Pewnie w jego głowie pojawiło się już milion wymówek, które oszczędziłyby mu wydawania choćby złamanego kredytu na tą samobójczą misję i był niemal gotów z nich skorzystać, kiedy na stół został wyłożony ostatni argument. Sulh mógł przyrzec, że żółte ślepia volusa rozbłysły jeszcze jaśniej, a sam pokurcz zaczął nerwowo pocierać dłonie.
- Naprawdę mógłbyś to zrobić? - Wykonał krok do przodu i pochylił się w stronę Gedeona, zupełnie jak szczur, który właśnie trafił na żyłę złota pod postacią kosza wypełnionego stertą śmierdzących odpadków. - Wyczyścić całą stację? Myślisz, że to możliwe?
Mudd ledwie był w stanie kryć ekscytację. O ile wcześniej drżał ze strachu, o tyle teraz dosłownie wibrował z tego podniecenia. Szybko został jednak sprowadzony na ziemię, przez coś czego bał się jeszcze bardziej niż siedzącego obok człowieka - wydatki.
- Słuchaj Tau, wysłanie poprzedniej ekipy naprawdę pochłonęło wszystkie moje środki - nieco zakłopotany potarł czubek swojego hełmu, zupełnie jakby liczył, że pozwoli mu to wymyślić jakieś genialne rozwiązanie tego problemu. - Na razie mogę zapłacić ci połowę, pięć tysięcy kredytów, to wszystko co mam.
Odczekał moment, dając Gedeonowi czas na przełknięcie tej średnio radosnej nowiny. Po chwili jakby na pocieszenie, jeszcze dodając.
- Za to ładunki wybuchowe ... tak, tak, te mógłbym zorganizować. Mam jeszcze kilka długów do odebrania na tej stacji - volus potarł ręce, jakby ponownie opanowany przez wizję swojej glorii i chwały, które zdawały się być na wyciągnięcie jego ręki. - Modyfikacje do broni, cóż, ciężko mi powiedzieć, ale spróbuję.
Mudd zaczął nerwowo dreptać w kółko, burcząc coś nieustannie pod nosem. Sulh wyłapywał nazwiska, sumy, miejsca, ale prawdę powiedziawszy gówno go to obchodziło, więc pozwolił królowi slumsów czynić swoją powinność. W pewnym momencie ten stanął jednak jak wryty i posłał Gedeonowi kolejne ze swoich spojrzeń.
- Powiedz mi tylko kiedy możesz ruszać, ja zajmę się całą resztą. Tak, tak, zostaw to Muddowi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Gedeon Sulh
Awatar użytkownika
Posty: 17
Rejestracja: 11 lis 2013, o 17:17
Miano: Gedeon Tau Sulh
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Terrorysta
Status: Ex T-3, poszukiwany przez Przymierze za dezercje i sabotaż ze skutkiem śmiertelnym, morderstwo z premedytacją.
Kredyty: 20.000
Lokalizacja: Wrocław

Re: Slumsy

19 lis 2013, o 19:47

Wzruszył ramionami a potem rozłożył je szeroko.
- Mudd, chytry podobno dwa razy płaci, jak głosi popularne pierdolenie biednych. Ja mówię, że mając kilka środków które łaskawie mi załatwić, to mogę spróbować. Mogę nawet dać słowo, że nie rozwalę tej stacji w drobny mak. A wyjątkowo postaram się by jedyne co trzeba było zrobić to ją umyć i ewentualnie wstawić okna i nowe kible. - dyplomatycznie wolał uprzedzić volusa, bardziej podprogowo, że jeżeli wersja cicha nie wyjdzie to prawdopodobnie skończy się to dehermetyzacją stacji, albo wysadzeniem kilku ścian, bądź okien, prawdopodobnie wraz z osobami wewnątrz pomieszczeń. Jedną z rzeczy których uczy się podczas specjalistycznych kursów jest to, że znacznie przyjemniej zdobywa się obiekty w których załoga jest w szoku lub niezdolna do podjęcia skoordynowanych działań. Tak miał zamiar zrobić i tym razem, tylko z drobną różnicą, że chciał zminimalizować uszkodzenia przypadkowe i strukturalne. Tym bardziej, ze jeżeli zostawi ze stacji stelaż i złom to Mudd mimo swojej tchórzliwości będzie próbował odzyskać pieniądze, nieważne ile by był do przodu po tej transakcji.
- Jest to możliwe, zdarzało się, że kiedyś wchodziliśmy w czterech na ponad czterdziestoosobowe załogi. - pociągnął palcem po szyi, pokazując jaki najczęściej był wynik. Grunt to element zaskoczenia, ale już o szczegółach nie miał zamiaru rozmawiać z Muddem. Pracodawcy jego pokroju nie lubili się brudzić, nie lubili oglądać tego syfu a już szczególnie nie lubili o nim słuchać. Bo to wprawiało ich w pierdołowaty nastrój, z resztą gadając zarabia się tylko w polityce.
- Ja muszę zatankować statek, daj to co masz z gotówki. Kupie paliwo, przy okazji załatw sobie kodowany kanał, bo będę Cię informować. A także, jak już zrobię tam porządek to liczę, że wpadniesz z rzeczoznawcą i uczciwie ocenisz ile na tym możesz zarobić. Podszedł i z totalną odrazą, maskowaną tylko i wyłącznie hełmem poklepał volusa po ramieniu, dając mu poczucie dobrze spełnionego obowiązku.
- Będę gotowy jak pierwsze skrzynie z tym co dasz radę sklepać pojawią się na moim statku. Im wcześniej, tym lepiej. - odsunął się i schował dłonie do kieszeni płaszcza, czekając na swoją gotówkę.


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl uwagę administratora
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

14 paź 2015, o 15:54

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Resztę drogi spędzili w milczeniu. Głęboko pod powierzchnią, w głowie Ankara szalała jednak burza. Mógł wypierać to co usłyszał i kryć za ścianą absurdu związanego z tym co się działo. Wciąż nie pozwalało to jednak zanegować wszystkiego co zaszło nie dalej niż kilka godzin temu.
- Jesteśmy na miejscu - odparła dziewczyna, parkując skycara w miejscu, w którym rokowania na odzyskanie pojazdu były raczej marne.
Gomesh słyszał o tej okolicy, ale nigdy nawet nie pomyślał o zapuszczeniu w tak głębokie odmęty stacji. Slumsy dystryktu Tuhi były gigantyczną plamą na jej planie, gdzie niczym do czarnej dziury zasysani są wszyscy niezdolni do przetrwania na powierzchni. Już sam fakt, że cokolwiek może nosić tu nazwy slamsu, kiedy dla większej części galaktyki, cała Omega może pochwalić się takim standardem, powinno świadczyć jak niski poziom reprezentuje to miejsce.
Idealna lokalizacja dla bazy operacyjnej średnio publicznej organizacji. Zresztą wątpił, by ludzie odpowiedzialni za Verrat mieli w zwyczaju zabawić gdziekolwiek na dłużej, więc nie ma co oczekiwać zbyt wyszukanego wystroju.
- Posłuchaj, zanim tam wejdziemy, uważaj - zwolniła kroku w drodze do czegoś co wyglądało jak byle szopa z urwanym do połowy szyldem wskazującym na coś w stylu baru. Oczywiście dawno już wyłączony z obiegu przybytek nie zwracał niczyjej uwagi, bo naprawdę ciężko było o lepszy przykład wtopienia w okoliczny zrujnowany pejzaż. - Otrzymasz wszystkie odpowiedzi, to pierwsze co mogę ci zagwarantować. Drugie będzie znacznie prostsze - jeśli chociażby drgniesz w sposób, który nie przypadnie nam do gustu, twoje pytania pójdą z tobą do grobu.
To mówiąc poprowadziła go przez ruiny, pod kilkoma belkami, które wyglądały jakby miały za chwilę runąć nieostrożnej osobie na głowie. Idealny sposób by odstraszyć ciekawskich. Szli za czymś co barman od razu rozpoznał jako ladę, aż do zaplecza, gdzie za niewielką ścianką dostrzegł właz. Blondynka zaprosiła go do środka, a nie mając wielkiego wyboru ruszył w dół. Tam trafił do czegoś co wyglądało jak całkiem pokaźne laboratorium ulokowane w pomieszczeniu mającym jakieś 50 metrów kwadratowych. Do tego drzwi prowadzące do pomieszczeń po jego prawej oraz lewej. W pierwszej kolejności zauważył 4 inne osoby, z których trzy wyglądały na dojrzałych mężczyzn w formie ubranych w proste, czarne płaszcze. Tylko czwarta z nich siedziała. Siwe, kręcone włosy i biały, staromodny fartuch wyraźnie kontrastowały na tle reszty obecnych. Nietrudno było wywnioskować kto najbardziej go tu interesował. Jego odczucia zostały zresztą odwzajemnione i kiedy tylko dostrzegł gościa, twarz przyozdobił mu szeroki uśmiech, a on sam uniósł rękę i zaprosił Ankara do siebie.
Ankar Gomesh
Awatar użytkownika
Posty: 56
Rejestracja: 14 wrz 2015, o 14:40
Miano: Ankar Gomesh
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Barman/Agent Handlarza Cieni na Omedze.
Lokalizacja: Omega, Zaświaty
Kredyty: 1.500

Re: Slumsy

14 paź 2015, o 21:32

Ankar rozejrzał się po pomieszczeniu i westchnął, chyba nieco zbyt teatralnie.
Na skinienie gościa w białym kitlu podszedł bliżej, jednak zatrzymał się w pewnej odległości.
Dokładnie zlustrował też smutnych panów ubranych na czarno. Nie no, to już naprawdę zakrawało na kpinę.
- Szalony naukowiec i jego ekipa. Proszę, proszę. Mam nadzieję, że nie będę musiał się wbijać w takie smętne ciuchy jakie ma na sobie ta trójka. - Gomesh wskazał ręką na osiłków.
- No dobrze, jestem. A teraz - czekam na odpowiedzi, bo tamta blondzia zapewniła mnie, że dowiem się o co tutaj chodzi.
Mężczyzna zrobił pauze, aby odpalić papierosa.
- Bo przyznam szczerze doktorku, że jak na razie to czuję się jak w kiepskim filmie szpiegowskim.
Gomesh spojrzał na profesorka bez cienia uśmiechu na twarzy. To, że tamten się szczerzył nie robiło na nim wrażenia - chciał odpowiedzi i chciał ich natychmiast.
ObrazekObrazek +20% premii technologicznej | +10% do obrażeń w walce wręcz | 75% szans na odrzut
+20% do pancerza | +20% do tarcz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

16 paź 2015, o 11:35

Pozwalając sobie odczekać dłuższą chwilę przed udzieleniem odpowiedzi, doktor mimowolnie pozwolił Ankarowi poobserwować się z bliższej odległości. Gomesh szybko zaczął dostrzegać pewne elementy, które tylko umacniały jego opinię na temat tego co właśnie miało miejsce. Mężczyzna był jakby nieobecny, więcej uwagi poświęcając podłodze, jedynie krótkimi zrywami skupiając wzrok na swoim gościu. Wyglądał raczej na zamyślonego lub wręcz smutnego, jedynie od czasu do czasu szeroko się uśmiechając. Widział czasem takie osoby. Można było określić je jako tą bardziej wybrakowaną częścią społeczności zamieszkującej Omegę.
Barman zaczął już powoli tracić cierpliwość obserwując, choć subtelne, to jednak mało normalne zmiany w zachowaniu doktora. Na szczęście ten zdołał to zauważyć, raz jeszcze uśmiechnąć i z lekkim problemem dźwignąć ze swojego miejsca.
- Ależ ty wyrosłeś - ocenił go od stóp do głowy i pokiwał głową z aprobatą. - Jak rozumiem Vanessa wszystko już ci nakreśliła?
Obrócił się nieznacznie i podszedł do stołu na którym leżał jakiś nieznany Ankarowi sprzęt laboratoryjny.
- Nie pamiętasz tego, ale poznaliśmy się jeszcze gdy byłeś bardzo młody - chrząknął cicho włączając aparaturę i wypuszczając jakiś fioletowy płyn, który popłynął czterema przeźroczystymi rurkami wprost do umieszczonego pod stołem zbiornika. - Przeszłość w sierocińcu wydaje ci się z pewnością dość mglista.
Bischoff wydał z siebie coś na wzór rechotu. Widać całe te podchody mocno go bawiły.
- Jeśli mam być szczery to od ciebie wszystko się zaczęło. Gdyby nie ty, żadne z nich - tu ruchem ręki wskazał stojących nieopodal mężczyzn i kobietę - nie byłoby w stanie uratować tyle istnień. Skoro już jesteśmy w temacie, jak przebiega twoja misja?
Ankar z typowym dla siebie uporem początkowo próbował zignorować pytanie, ale jego własne ciało szybko obróciło się przeciwko niemu. Ból głowy ponownie zaczął rozrywać mu głowę, jakby zmuszając do udzielenie odpowiedzi na pytanie doktora.
Ankar Gomesh
Awatar użytkownika
Posty: 56
Rejestracja: 14 wrz 2015, o 14:40
Miano: Ankar Gomesh
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Barman/Agent Handlarza Cieni na Omedze.
Lokalizacja: Omega, Zaświaty
Kredyty: 1.500

Re: Slumsy

21 paź 2015, o 09:07

Gomesh syknął cicho, kiedy kolejna fala bólu uderzyła w niego z mocą kija bejsbolowego, albo krzesła, lub pięciu.
Mężczyzna jeszcze przez moment próbował walczyć, z góry jednak - patrząc na wcześniejsze ataki - wiedział, że nie ma szans aby przeciwstawić się tego rodzaju warunkowaniu.
- Misja przebiegła zgodnie z założeniami. Cel został wyeliminowany, udało mi się opuścić miejsce zdarzenia. Ale doskonale to wszystko wiesz co doktorku?
Zastanawiał się w jaki sposób Bischoff uruchamiał ten element bólu, który sprawiał, że wszyscy tu obecni byli mu posłuszni. Co prawda było to jak szukanie igły w stogu siana, ale Ankar wszystkie swoje zmysły ustawił na obserwacje doktorka. Może to jakieś słowo? Śmiech? Cokolwiek.
Barman wycedził jeszcze jedno pytanie, pomimo kolejnej fali bólu:
- Vanessa opowiedziała mi wszystko skrótowo - oczekuję pełnej wersji.
ObrazekObrazek +20% premii technologicznej | +10% do obrażeń w walce wręcz | 75% szans na odrzut
+20% do pancerza | +20% do tarcz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

26 paź 2015, o 11:27

Dobry doktor na moment stracił chyba połączenie z rzeczywistością, bo kolejne trzy oddechy, przypominające raczej swego rodzaju sapanie poświęcił na tępe wpatrywanie się w przestrzeń. Dopiero po chwili "zaskoczył", posyłając Ankarowi zadziwiająco przenikliwe spojrzenie. Trwał tak kolejny moment, by wreszcie leniwym ruchem ręki odesłać wszystkich poza dziewczyną. Tym samym towarzysze Bischoffa postanowili raczyć swoją czarującą osobowością kogoś na zewnątrz.
- Pełnej wersji - pokręcił nieznacznie głową, z czymś na wzór współczucia wymalowanym na twarzy. - Obawiam się, że musisz być dokładniejszy.
Procedura napełniania zbiornika, którą rozpoczął przed momentem dobiegła już chyba końca, bo z niemałym problemem schylił się pod stół, by wyciągnąć niewielki kontener, wielkością oraz kształtem przypominający tak dobrze znany mu szejker do drinków. Gomesh mógł zauważyć też jak dziewczyna wykonała nerwowy krok w kierunku doktora, jakby chcąc mu pomóc, ale ten poradził sobie bez jej wsparcia. Zadziwiające, ale Ankar bez problemu dostrzegł troskę. Tylko czy przypadkiem ona nie była, podobnie jak on, zakładnikiem? O ile ta etykieta pasowała do aktualnego położenia w jakim się znalazł.
- Pełna wersja została zakopana bardzo głęboko, bardzo dawno temu. Niedługo po tym jak znalazłem cię w sierocińcu. Ty i ja, oraz tobie podobni - stworzyliśmy coś wspaniałego. Niestety jednocześnie na tyle groźnego, że świat nie był na to gotowy - staruszek z wolna ruszył ku Ankarowi, następnie wyciągając ku niemu niewielki pojemnik. - To wszystko niebawem się zmieni.
Jego twarz rozświetlił szeroki i niezwykle życzliwy uśmiech. Zupełnie jakby proponował Gomeshowi uczestnictwo w czymś niesamowitym.
- Przykro mi, że nie daje ci więcej czasu, ale czas nagli i potrzebujemy twojej pomocy.
Wciąż trzymając wyciągnięty ku niemu pojemnik, doktor o dziwo dawał mu wybór odnośnie jego uczestnictwa, co było dość zastanawiające biorąc pod uwagę kontrolę jaką miał w tej chwili nad Ankarem.
Ankar Gomesh
Awatar użytkownika
Posty: 56
Rejestracja: 14 wrz 2015, o 14:40
Miano: Ankar Gomesh
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Barman/Agent Handlarza Cieni na Omedze.
Lokalizacja: Omega, Zaświaty
Kredyty: 1.500

Re: Slumsy

26 paź 2015, o 17:10

Ankar już nie miał na to wszystko siły.
- Dokładniejszy? Twierdzisz, że spora część mojego życia to kłamstwo, które zostało mi zaimplantowane. Że jestem częścią jakiegoś poronionego programu. Gdzie niby mam być dokładniejszy do kurwy nędzy?
Albo dziadek faktycznie był już ostro szurnięty, albo świetnie grał, albo...nie było kolejnego albo. Gomeshowi do głowy przychodziły tylko te dwie opcje.
Mężczyzna miał ochotę wyjąć pistole i wpakować doktorkowi kulkę między oczy. A potem tej lasce, która została w pomieszczeniu. Oczywiście doskonale zdawał sobie sprawę, że zapewne byłoby to działanie skazane na niepowodzenie - pomijając samą migrenę, szaleniec na pewno miał tutaj innego rodzaju zabezpieczenia.
Kiedy dziadek wyciągnął w stronę barmana pojemnik, ten musiał mieć bardzo tępy wyraz twarzy. Najpierw gapił się na to co miał w dłoni doktorek, a potem na niego samego.
- Eeeee co to ma być? Niebieska i czerwona pigułka? Poważnie? Żądasz ode mnie podjęcia decyzji bez żadnego wytłumaczenia i chociaż ochłapów informacji ?]
Ankar na moment zawiesił głos.
- Byłeś na tyle uprzejmy, że nie odpaliłeś swojego miotacza migren. Ale fajnie by było gdybyś jednak wysilił się i choć słowem wytłumaczył o co chodzi.
ObrazekObrazek +20% premii technologicznej | +10% do obrażeń w walce wręcz | 75% szans na odrzut
+20% do pancerza | +20% do tarcz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

27 paź 2015, o 16:07

Resztka wigoru wciąż drzemiąca w ramionach doktora chyba uleciała, bo wyciągnięte do tej pory dłonie opadły, a on sam przycisnął pojemnik do piersi.
- Przestań być taki małostkowy - nie trzeba było eksperta od czytania ludzkich emocji by wyczuć tą specyficzną nutę w jego głosie. Brzmiał dokładnie jak ojciec karcący nieposłusznego syna. Nieważne czy za sprawą swojej osobowości czy krążących w ciele barmana chemikaliów, ale ciężko było nie odczuć otaczającej go aury autorytetu tylko wzmacniającego ten efekt. - Czym jest twoje życie? Sierocińcem, rodzicami, których wygodnie postanowiłeś zapomnieć, zdradą Przymierze na rzecz Cerberusa i Cerberusa na rzecz Handlarza Cieni? Wielu możliwość uznania tego za sen na jawie potraktowałoby jak błogosławieństwo.
Ani na moment nie stracił kontroli, trzymając swoją irytację na krótkiej smyczy, gniew skutecznie wyładowując natomiast na trzymanym w dłoniach kontenerze. Ankar wyraźnie widział jak koniuszki jego palców bieleją od siły uścisku, ale twarz nawet mu nie drgnęła jakby dla zabawnego kontrastu prezentując ciepłego starszego pana.
- Zrozum, męka przez którą przeszedłeś by tu dotrzeć nie była pozbawiona celu i wreszcie przyszedł moment by dokończyć dzieła. Jedyne co musisz zrobić to wziąć ten pojemnik i zostawić go leżącego gdzieś na barze w Zaświatach - doktor oczywiście nie był na tyle głupi, by dodatkowo nie zachęcić Ankara, dlatego sięgnął do kieszeni fartucha i wyciągnął kolejną płytkę, łudząco podobną do tej jaka wcześniej przypadkowo trafiła w posiadanie Gomesha, którego na sam widok nośnika danych zmroził dreszcz. - Na tym dysku znajdują się nagrania z naszej wspólnej pracy, wliczając w to moment naszego poznania. Wszystkie odpowiedzi na twoje pytania jako zapłata za to proste zadanie.
W jego prawej ręce pojemnik, w lewej natomiast dysk, zupełnie jakby planował dać mu je już teraz. Zapłata przed wykonaniem zadania? Bischoff był albo skończonym idiotą, albo naprawdę wierzył, że uda mu się dotrzeć do Ankara.
Ankar Gomesh
Awatar użytkownika
Posty: 56
Rejestracja: 14 wrz 2015, o 14:40
Miano: Ankar Gomesh
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Barman/Agent Handlarza Cieni na Omedze.
Lokalizacja: Omega, Zaświaty
Kredyty: 1.500

Re: Slumsy

28 paź 2015, o 22:12

Ankar przez chwilę wpatrywał się w przedmioty znajdujące się w wyciągniętych dłoniach doktorka.
Czerwona i niebieska pigułka. Wyjaśnienie rzekomej współpracy, a także kłamstwa w jakim - według słów starca - żył, ale jednocześnie ostatnia misja, która zapewne spowoduje coś bardzo, bardzo niedobrego,
Gomesh nie był naiwny - cokolwiek znajdowało się w tym pojemniku, jakikolwiek efekt miało wywołać nie było niczym dobrym. Dla niego, dla Arii, dla kolegów i dla bywalców.
Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem będzie szybka ewakuacja z Omegii. A on nie miał ani statku, ani możliwości szybkiego opuszczenia stacji.
Nie, nie - samo wytłumaczenie całej sytuacji to stanowczo za mało.
- Mam po pierwsze: uwierzyć Ci na słowo, że na tym dysku znajdują się wszystkie odpowiedzi? Chyba kpisz. Po drugie. - Mężczyzna odpalił papierosa - Zapewne to co ma zrobić ten pojemnik, a raczej jego zawartość, nie będzie niczym przyjemnym. Dlatego zapłata jest tak żenująca, że chyba nie sądzisz, iż się na to zgodzę?
Barman zaczął przechadzać się po pomieszczeniu, głęboko zaciągając się papierosem. Palenie sprawiało mu ewidentną przyjemność.
- Wyłączysz mnie z tego chorego programu. Teraz. Przestanę mieć te bóle - przestanę być od Ciebie zależny. I zrobisz to teraz.
Wpatrywał się w Bischoffa, a po twarzy plątał mu się lekki uśmieszek. Wiedział, że doktorek w każdej chwili może skorzystać ze swojego migrenowego działa, ale po prawdzie - wisiało mu to.
- A i jeszcze jedno. Powiesz mi, co takiego ma zrobić cokolwiek jest w środku.
ObrazekObrazek +20% premii technologicznej | +10% do obrażeń w walce wręcz | 75% szans na odrzut
+20% do pancerza | +20% do tarcz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

29 paź 2015, o 12:37

Słowa Ankara odbiły się od doktora jak od ściany. Jego twarz i postawa pozostały niewzruszone. Jedyne co zrobił to pogładził swoje włosy, lekko zaczesując je do tyłu. Wciąż obecna w pomieszczeniu dziewczyna chyba rozpoznała coś nieuchwytnego dla barmana i błyskawicznie znalazła się przy swoim opiekunie, następnie odprowadzając go w kierunku stołka, na którym ten wcześniej siedział.
- Czy ostatnimi czasy przyjmowałeś jakieś leki? Poddawałeś zabiegowi? - Odpowiedział dopiero po tym jak rozsiadł się wygodnie. - Zgaduję, że na oba pytania masz tą samą odpowiedź.
Niestety łatwo dało się przewidzieć do czego zmierza Bischoff.
- Nie mogę cię "wypisać" - akcentując ostatnie słowo w taki sposób jakby napawało go niemałym obrzydzeniem, niemalże obelgę dla jego pracy. - Nie mogę też powstrzymać bóli o których mówisz. Podawane ci środki oraz terapia, którą przeszedłeś jest teraz częścią ciebie i nie ma sposobu by to cofnąć.
Z wolna nabrał powietrze, a następnie powoli zaczął je wypuszczać, jakby analizując to co chce za chwilę powiedzieć.
- Tak, teraz również mógłbym cię zmusić do zrobienia o co proszę. Nie jestem twoim wrogiem Ankar. Dałem ci szansę i narzędzia żebyś mógł pomagać innym. Poświęciłeś się i dlatego mam dla ciebie zbyt wiele szacunku, by zmuszać cię do czegokolwiek - zawód był wyraźnie widoczny na twarzy i słyszalny w jego głosie. - Dobrze w takim razie. Jeśli tak bardzo upierasz się przy swojej decyzji, jesteś wolny.
Skinął na niego ręką jakby chciał przywołać go do siebie.
- Jedyne co mogę ci zagwarantować to, że ja ani nikt z moich podopiecznych nie będzie cię nękał oraz że nie będziesz pamiętał absolutnie niczego z ostatnich wydarzeń. Zapomnisz o zabójstwie, prawdzie, naszym spotkaniu. Ostatecznie nie mogę zmusić cię byś przestał bytować w tym miejscu, nawet jeśli stać cię na wiele więcej.
Ankar Gomesh
Awatar użytkownika
Posty: 56
Rejestracja: 14 wrz 2015, o 14:40
Miano: Ankar Gomesh
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Barman/Agent Handlarza Cieni na Omedze.
Lokalizacja: Omega, Zaświaty
Kredyty: 1.500

Re: Slumsy

2 lis 2015, o 13:11

Mężczyzna zamrugał kilkukrotnie.
- Pomagać innym? Ciekawe podejście do słowa "pomagać" nie sądzisz? Pomaganie przez zabijanie - cóż, to niezwykle interesujące. Zapewne nie zastanawiałeś się nigdy, dlaczego Twój program nie był zbyt popularny?
Wyglądało na to, że całe to absurdalne spotkanie dobiegało końca. Co prawda doktorek nie odpowiedział na wiele pytań, jakie miał Gomesh, wydawało się, że celowo pomijał informacje, które były dla barmana ważne.
W końcu, gdy starzec zakończył swój krótki wywód na twarzy mężczyzny pojawił się kpiący uśmiech.
- Jakież to wygodne. Puścisz mnie, ale wymażesz mi pamięć? Wiesz, że w ten sposób stawiasz mnie przed faktem dokonanym. Wiesz doskonale, że nie jest to wyjście które mi odpowiada. Pomijam fakt, że unikasz odpowiedzi na moje pytania. I Ty mówisz o szacunku do mojej osoby? Litości.
Ankar skierował się w stronę kobiety. Ta nie odzywała się od kiedy zaczęła się rozmowa. Był bardzo ciekaw, jaka jest jej rola. Co skłoniło ją do tego, aby zostać marionetką w rękach szalonego lalkarza.
- A Ty moja droga? Rozumiem, że dla Ciebie wszystko gra, zabijanie w imię tak zwanego większego dobra jest jak najbardziej w porządku? Hipokrytka. - ostatnie słowo niemalże wypluł z siebie.
Oczywiście całość tego wywodu była grą - Ankar nie był wojownikiem o miłość i sprawiedliwość. Nie miał też skrupułów. A przynajmniej za ich pozbawionego się uważał. Cała ta szopka miała na celu uzyskanie jak największej liczby informacji i wyjściu z tego magazynu w jednym kawałku.
ObrazekObrazek +20% premii technologicznej | +10% do obrażeń w walce wręcz | 75% szans na odrzut
+20% do pancerza | +20% do tarcz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

3 lis 2015, o 13:52

Ochota na dalszą dyskusję z Ankarem wyraźnie już uleciała z doktora. To albo fakt, że zdołał przejrzeć jego aktorskie popisy. Podobnie kobieta posłała mu tylko jedno obojętne spojrzenie, po czym już chyba dla świętego spokoju postanowiła odpowiedzieć na jego zaczepkę.
- Jedynym sposobem na pozbycie się wirusa jest jego zabicie. Nie masz po tym wyrzutów sumienia, po prostu robisz to co musisz. Salarianin którego pozbawiłeś życia zarabiał na handlu narkotykami, niewolnictwie i morderstwach. Jedna śmierć w zamian za tysiące zniszczonych istnień to układ na jaki z przyjemnością pójdę - wzruszyła nieznacznie ramionami i Ankar musiał przyznać, że z nader pragmatycznego punktu widzenia, tej logice ciężko było cokolwiek zarzucić.
- Spokojnie moja droga - w końcu do rozmowy włączył się doktor. Wtedy też Ankar dostrzegł jak ten sięga po coś do szuflady, a następnie wyciąga z niej stalowy kamerton oraz niewielki cylinder wyraźnie zrobiony z tego samego materiału. - Wydaje mi się, że ta rozmowa dobiegła końca.
Kobieta wyraźnie więcej uwagi poświęcała jednak dwóm przedmiotom, które obecnie trzymał w dłoniach doktor i jej reakcją na ich pojawienie się był najzwyczajniej w świecie strach. Gomesh za nic w świecie nie mógł zrozumieć jakim cudem coś tak niewinnego może wywołać taką reakcję.
- Nie możesz - zaprotestowała, ale niewzruszenie doktora dobitnie pokazywało jak mało interesuje go zdanie swojej podopiecznej.
- Przykro mi, ale to co robimy jest zbyt ważne, by ta wiedza wpadła w niepowołane ręce - uśmiechnął się i zaczął powoli unosić dłoń ściskającą kamerton, wyraźnie planując uderzyć nim w cylinder. Ankar miał więc teoretycznie jeszcze krótką chwilę na wykonanie jakiegoś ruchu lub zaakceptowanie swojego losu.

Wróć do „Dystrykt Tuhi”