Parax
Awatar użytkownika
Posty: 4
Rejestracja: 19 maja 2016, o 18:05
Miano: Parax
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Wagabunda
Postać główna: Septimus Ursin
Lokalizacja: Korlus
Kredyty: 20.000

Parax WPB.A-666 "Bestia"

26 maja 2016, o 19:17

Waaaaarghhh!!!
http://cytadela.eu/download/file.php?av ... 320128.jpg[/av]
P.WPB A-666
MIANOParax "Bestia"
DATA UR.Nieznana
MIEJSCE UR.Tajna stacja badawcza Binary Helix, Korlus
RASAKroganin
PŁEĆSamiec
OBYWATELSTWANiezarejestrowany
SPECJALIZACJASzturmowiec
PRZYNALEŻNOŚĆSpołeczność Galaktyczna
ZAWÓDWagabunda
[wyksztalcenie]Setki godzin symulacji treningowych, obejmujących głównie walkę, użycie broni białej, palnej i ciężkiej, sztukę przetrwania, polowania i taktyki.[/wyksztalcenie] [mieszkanie]Brak[/mieszkanie]
[boxmid]To bardzo młody kroganin- wygląda na zaledwie dwadzieścia kilka lat. Ma nietypowe ubarwienie- podczas gdy płyta czołowa i wyrostki kostne są w jednolicie czarne skóra i pysk są w kolorze krwistej czerwieni Chwilami- zwłaszcza gdy stara się umyślnie tego nie robić porusza się niepewnie i niezgrabnie, ale w sytuacjach zagrożenia instynkty i pamięć mięśni biorą górę, a Parax zamienia się w maszynę do zabijania. Pomimo młodego wieku ma imponujący garb, jednak jego ciało zdobi tylko kilka drobnych blizn, niegodnych wojownika za jakiego się uważa. Płyta czołowa- choć jej rozwój był stymulowany w zbiorniku- jest mikrych rozmiarów. Jego pancerz to stary, sfatygowany relikt z czasów krogańskiej rebelii- jedna z pamiątek jego ojca-wzorca.[/boxmid][boxmin][b]Wzrost:257cm Waga: 206kg[/b] [b]Skóra/karapaks:[/b] Szkarłatno-czarna. [b]Oczy:[/b] Czerwone. [b]Znaki szczególne:[/b] Wąska blizna biegnąca ukośnie przez pysk, jak na kroganina- bardzo delikatna skóra.[/boxmin]
[boxmid]Parax jest zagubiony. Większość jego wspomnień stanowią setki godzin symulacji spędzonych w aktywnych snach, gdzie nauczył się mówić, poruszać i przede wszystkim- walczyć. Doskonale radzi sobie w sytuacjach zagrożenia życia, ale ma problem z bardziej cywilizowanymi zachowaniami. Nie rozumie wielu zagadnień otaczającego go świata- obca jest mu chociażby idea handlu czy postrzeganie dobra i zła. Ocieka dumą i pewnością siebie- jego sny utwierdziły go w przekonaniu że jest potężnym wojownikiem i wybrańcem, zrodzonym do wielkich czynów. Oczywistym dla niego jest, że inni postrzegają go tak jak on sam widzi siebie. Nadmierna pewność siebie sprawia że nowo poznane osoby traktuje z pewną wyniosłością i rodzi w nim skłonność do nieprzemyślanej agresji. Trudno go zastraszyć- nie wynika to bynajmniej z jego nieprzeciętnej odwagi. Po prostu trudno mu uwierzyć że coś jest w stanie poważnie mu zagrozić- chyba że jest to dużo większe niż on sam, lub udowodni swoją znaczną przewagę. Jeśli ucieka- a robi to tylko zmuszony naprawdę POWAŻNYMI okolicznościami, a powodem jest raczej chłodna kalkulacja szans niż strach przed walką. Na nagłe- nieważne- prawdziwe lub wyimaginowane zagrożenia instynktownie reaguje brutalnym atakiem, zazwyczaj o sile znacznie przekraczającej skalę problemu.[/boxmid][boxmin][b]Zainteresowania:[/b] Walka, samice, jedzenie, walka, samice, walka, jedzenie... [b]Lęki:[/b] : Umiarkowana agorafobia- otwarte przestrzenie zna tylko z symulacji i na żywo wywołują w nim lekki niepokój. [b]Przyzwyczajenia/zwyczaje:[/b] Brak. [b]Uzależnienia:[/b] Brak. [b]Znaki szczególne:[/b] Jak na kroganina, bardzo mało blizn.[/boxmin]
...

-Doktor Emma Goldberg? Miło mi Panią poznać i powitać w naszym zespole. Czytałem Pani prace na temat gospodarki hormonalnej i morfologii krogan. Pozwolę sobie zauważyć, że Pani osiągnięcia w poznaniu tej dziedziny są fascynujące.
Szaroskóry salarianin w seledynowym kombinezonie zamrugał szybko, wyciągając dłoń do młodej, czarnowłosej kobiety w niemal identycznym stroju.
-Gdzie moje maniery- Jastar Gizora, kierownik pionu badawczego. Osobiście nadzoruję projekt "Berserk" i będę Pani bezpośrednim przełożonym. Zapoznano już Panią z sektorem mieszkalnym? Oprowadzę Panią po części naukowej i przedstawię reszcie zespołu.
Emma odpowiedziała wyraźnie speszona. W porównaniu do prędkości mowy salarianina, słowa kobiety zdawały ciągnąć się w nieskończoność.
-Tak... Dziękuję.
-W takim razie proszę za mną. Jeszcze dziś otrzyma Pani swój klucz kodowy i...

... Salarianin pędził korytarzem tak szybko, że musiała chwilami biec, żeby dotrzymać mu kroku.
-Zbliżamy się do inkubatorium przygotowawczego.
Podszedł do przeszklonej witryny i wydobył z niej dwa komplety rękawic i pełne maski z kapturami.
-Są przystosowane do naszych kombinezonów, pokażę Pani jak uszczelnić łączenia...
-Dziękuję, poradzę sobie. Nie pierwszy raz wchodzę do pomieszczeń badawczych.
-Proszę upewnić się co do szczelności kombinezonu. Ta partia wystawiana jest na działanie pierwiastka Zero.
Salarianin szybkim ruchem przesunął kluczem nad zamkiem i wkroczyli do śluzy. Unosząc ręce, dali opryskać się strumieniami sprężonej pary czekając na sygnał zautomatyzowanego analizatora powietrza, po czym weszli do właściwego pomieszczenia- długiego korytarza, po obu stronach wypełnionego lśniącymi, cylindrycznymi pojemnikami z przejrzystego szkła, wypełnionymi półprzejrzystym płynem, w którym unosiły się zarodki częściowo wykształconych już krogan.
-Technicznie rzecz biorąc, to jaja. Zarodki wykształcamy sztucznie, tutaj trafiają po wstępnej selekcji- niestety tylko niewielki procent udaje się utrzymać przy życiu, jeszcze mniej nadaje się do naszego projektu- ale nad tym pracuje osobny pion naukowy. W inkubatorach zapewniamy im optymalne warunki wzrostu, co pozwoliło przyspieszyć proces o 7 koma 36 procenta. Mamy nadzieję że Pani praca pozwoli nam poprawić ten wynik.
Salarianin wykrzywił usta w grymasie, który zapewne miał być uśmiechem. Kobieta przeszła kilka kroków i nachyliła się nad jednym z pojemników.
-P.WPB.A-666 Beta...
W jej głosie dało odczuć się lekkie rozbawienie. Skonfundowany Jastar błyskawicznym gestem dłoni wywołał ekran diagnostyczny.
-Parax WPB, pierwsza partia drugiego cyklu produkcyjnego, zarodek numer 666. To seria oparta na DNA jednego z naszych kontraktowych konsultantów. Brak wad wrodzonych i rozwojowych, ponadprzeciętna wydajność obu serc. Bardzo obiecujący okaz.
Wyświetlił na holograficznym obrazie zbliżenie obu bijących organów.
-Hej mała bestio. Zobaczymy się później.
Mówiąc to, kobieta zastukała urękawiczonymi palcami w szkło i "puściła oczko".
-Pani doktor. Na tym etapie rozwoju zarodki nie są wstanie odbierać takich sygnałów.
Głos salarianina ociekał zgorszeniem. Jakby na przekór jego słowom, mały kroganin poruszył niewykształconą w pełni rączką.

...


Młody, nagi kroganin o nietypowym, szkarłatno-czarnym ubarwieniu unosił się zanurzony w przejrzystym płynie. Oplatała go plątanina rurek, czujników i elektrod wbitych w mięśnie. Poruszał się niespokojnie, a jego gałki oczne miotały się dziko pod zamkniętymi powiekami. Doktor Emma Goldberg przerwała notowanie swoich obserwacji na datapadzie i położyła dłoń na powierzchni zbiornika.
-O czym śnisz, Bestio?
Zapytała cicho- właściwie mówiła przecież tylko do siebie. Za jej plecami, jak duch, pojawiła się młoda asari- jej asystentka naukowa.
-To nowy program szkoleniowy oparty na wspomnieniach jednego z naszych krogańskich konsultantów. Dotyczy wojny z raknii. To doskonały materiał przygotowawczy do walki, wyzwala bardzo silne emocje. Strach, ból, agresja. W tej chwili ten okaz naprawdę czuje jakby rzeczywiście tam był. Pozostaje w zbiorniku, ale dzięki naszemu systemowi stymulacji pamięć rdzenia kręgowego zarejestruje ruchy, które wykonuje we śnie. To innowacyjna i przede wszystkim- niezwykle oszczędna metoda. Znacząco podniesie jego koordynację i opanowanie po opuszczeniu zbiornika, pozwoli mu oswoić się z zdolnościami biotycznymi.
-Został zakwalifikowany do kolejnego etapu programu?
-Tak, operacje całej grupy zostaną przeprowadzone za niecałe trzy miesiące. Przygotowania trwają.
Przez twarz dr. Emmy, przebiegł cień. Nie odpowiedziała...

... Biegł przez kamienisty wąwóz pełen ostrych skał i wykrotów. Nie miał pojęcia kim właściwie jest- ani jak znalazł się w tym miejscu. Wiedział jedno- nie mógł się poddać, musiał uciekać. Musiał dotrzeć do końca tego wąwozu i ostrzec... Właściwie kogo miał ostrzec? Z jakiegoś powodu wiedział, że to ważne. Obie pary jego płuc pracowały wytrwale, ale w rozgrzanym i pylistym powietrzu powoli zaczynało brakować mu tlenu. Ścigały go ogromne, insektoidalne bestie- raknii. Ta nazwa sama pojawiała się w jego umyśle. Nie ważne jak szybko uciekał, ile z nich zabił- były tuż za nim, nie pozwalając mu odetchnąć ani na chwilę. Bok poparzony żrącą śliną, którą spluwały nękające go potwory, rwał ostrym bólem przy każdym kroku, ale stanowiło to jedynie małą niedogodność- nic co mogłoby go powstrzymać. JEGO NIE DA SIĘ POWSTRZYMAĆ! Ilekroć czuł gorzki smak lęku, zalewała go wściekłość. Wściekłość na jego prześladowców, ale przede wszystkim na siebie samego i swoją słabość.
Wspiął się na popękany głaz i skoczył ciężko przez skalną szczelinę, gdy jego oczom ukazała się kolejna bestia, na cienkich, pajęczych odnóżach wlokąca skórzasty brzuch pełen kłębiących się kształtów. Ułamek sekundy paniki przerodził się w wybuch gniewu- wciąż w locie, zebrał się w sobie, skulił i wystrzelił przed siebie spowity błękitnym poblaskiem bladej, biotycznej aury. Huk energii wyzwolonej przy zderzeniu poniósł się po wąwozie, a odrzucony raknii runął na skały w rozbryzgach zielonkawych płynów ustrojowych, a uwolnione z niego larwy natychmiast ruszyły w kierunku kroganina. Ten wyskoczył w powietrze i ryknął opadając na nie, uderzając pięścią w ziemię i wykorzystując część energii swoich osłon w kolejnym rozbłysku energii...
Podniósł się z klęczek i ruszył przed siebie, na powrót nabierając prędkości... Nie mógł się poddać, musiał biec, musiał uciekać...


W zaciemnionym, pustym laboratorium młody kroganin nadal śnił, chociaż powinien po prostu trwać w bezmyślnym letargu. Program szkoleniowy dawno już się skończył, pozostawiając po sobie uczucie wycieńczenia i niepokoju, a ten sen był zupełnie inny- przede wszystkim ten był prawdziwy. Mglisty, niewyraźny- wszystko w nim falowało, jak gdyby patrzył przez powietrze rozgrzane płomieniami. W palącym słońcu szedł po kamiennym podwyższeniu, ku wysokim schodom zwieńczonym ogromnym tronem. Wiatr szarpał jego potarganym w bojach, szkarłatnym płaszczem, w dłoniach ciążyły wysłużona, okrągła tarcza i błyszczący lekkimi wyładowaniami młot. Po obu stronach kamiennego traktu stały setki, tysiące krogańskich wojowników, uzbrojonych po zęby i zakutych w potężne pancerze. Nad tłumami powiewały chorągwie poszczególnych jednostek i oddziałów, na przedzie wyróżniali się odznaczeni weterani dowódcy, o dumnych obliczach pokrytych bliznami wyniesionymi z bojów. Widział to wszystko, ale ilekroć próbował skupić się na jakimś szczególe, ten rozmywał się i umykał mu w mroczkach. Bez udziału swojej woli zaryczał triumfalnie wzniósł młot wysoko w powietrze, po czym uderzył nim w swoją tarczę w rozbłysku wyładowań elektrycznych. Tłumy krogan u jego stóp odpowiedziały radosnym wrzaskiem i zaczęły rytmicznie tupać i uderzać pięściami w swoje pancerze. Skandowali coś, ale to słowo wciąż mu umykało....

...

Dr Emma parsknęła śmiechem, po czym szybko odwróciła wzrok od wzwiedzionych gonad szeroko uśmiechniętego kroganina. Kręcąc głową ruszyła ku następnemu zbiornikowi.
-A o czym teraz śni nasz dzielny wojownik?
Rzuciła pytaniem do drepczącej za nią asystentki. Ta spieszyła się nieco.
-To... Program motywacyjny. Profesor Gizora uznał, że zbiorniki stanowią optymalny sposób przechowywania i odżywiania obiektów testowych. Po opuszczeniu inkubatorów rozwojowych, obiekty nadal będą przechowywane w zbiornikach, oczywiście poza programem testowym, a docelowo w ten sposób można transportować i składować krograńskich żołnierzy i najemników. Program motywacyjny, w przyszłości stosowany jako forma nagrody, ma za zadanie zwiększenie ich skuteczności, utrzymanie aktywności mózgowej i pokonanie obiekcji krogan do tej formy transportu. Udoskonalamy tą technologię na potrzeby komercyjne.
-Proszę podać szczegóły.
Głos dr. Goldberg nabrał twardego tonu.
-Oczywiście... Stymulujemy ośrodki przyjemności w mózgu za pomocą impulsów elektrycznych i środków farmakologicznych, jednocześnie aplikując relaksacyjne sny o tematyce wypoczynkowo-erotycznej...
Zerknęła na datapad...
-Obiekt A-666 śni właśnie o kąpieli w łaźni, w towarzystwie...
Emma przerwała jej bezceremonialnym gestem i warknęła:
-Nie o takie szczegóły prosiłam.

...

Po raz pierwszy odzyskał przytomność w zbiorniku, wybudzony z farmakologicznego letargu po latach przyspieszonego, stymulowanego rozwoju. Chociaż próbowano przygotować go do tego materiałami szkoleniowymi aplikowanymi mu poprzez "aktywne sny", pierwsze chwile były okropne. Jaskrawe światło poraziło jego oczy, dziesiątki rurek oplatały jego ciało, igły elektrod tkwiące w jego mięśniach odezwały się nagłym bólem. Do jego uszu doszedł rytmiczny, niski ton alarmu i chlupot płynów odpompowywanych z jego kapsuły. Wiedział kim jest- jego numer to A-666. Kroganin... Wojownik... Wybraniec... Spróbował zaczerpnąć powietrza i skonstatował że nie może. Sięgnął dłonią do twarzy, namacał rurki wystające mu z nosa i ust i wyciągnął je powoli, wraz z ciągnącym się po nich śluzem, po czym zwymiotował gwałtownie strugą słonawej cieczy, zakaszlał i wciągnął w płuca swój pierwszy, samodzielny i okupiony bólem oddech. Gwałtownymi ruchami zerwał z siebie plątaninę czujników i kroplówek, postąpił o krok w zbiorniku wciąż pełnym do połowy i zabębnił pięścią w szybę. Kipiał adrenaliną i gniewem- miał ochotę po prostu rozpieprzyć tą śmieszną przeszkodę i rzucić się w wir walki- jak w swoich snach. Naukowcy stojący przed zbiornikiem musieli to wyczuć, bo w mgnieniu oka porzucili dumne, reprezentatywne pozy i rozpierzchli się po pomieszczeniu, gubiąc datapady. Kilku ochroniarzy uniosło broń. Dwie strzelby CLAYMORE, karabin automatyczny Windykator i dziwne urządzenie, dla którego jego pamięć nie znajdowała nazwy- chyba jakiś paralizator. Wszyscy w pomieszczeniu byli przerażeni- poza jedną osobą. Dr. Emma Goldberg przyłożyła dłoń do szyby zbiornika, w miejscu gdzie oparł o nią swoją pięść. Skupił wzrok na jej twarzy i rozpoznał ją- a po chwili i większość z pozostałych naukowców. Znał te twarze ze swoich snów, wiedział że powinien odczuwać do nich przywiązanie, respekt i lojalność... Ale czy naprawdę je czuł?
-Nie bój się. Jesteś bezpieczny.
Musiała krzyczeć żeby cokolwiek usłyszał. Jej głos, chociaż stłumiony przez dzielącą ich barierę zadziałał kojąco. Ta jedna osoba od razu wydała mu się sympatyczna. Po chwili drażniący dźwięk alarmu umilkł, a szyba zbiornika odjechała w lewą stronę, chowając się w obudowie kapsuły.
Słowa więzły mu w gardle kiedy po raz pierwszy spróbował odezwać się własnym głosem.
-Ja... Się... Nie... Boję...
Rzęził z trudem, okupując każde słowo bólem- jego starym znajomym. Czuł go podczas niekończących się godzin treningów, w snach o walce gdzie nie zawsze był zwycięzcą. Znał ból ran postrzałowych, miażdżonych kończyn i rozrywanego ciała. Znał go i nauczył się akceptować i działać pomimo niego.
-Oczywiście że nie. A teraz stój spokojnie Bestio i pozwól nam dokończyć tą męczącą procedurę.
Emma puściła do niego oczko i uśmiechnęła się. Pozwolił personelowi pomocniczemu osuszyć się ręcznikami i ubrać w biały, przylegający do ciała kombinezon z dziwnego, śliskiego materiału. To było dziwne uczucie- jego umysł znał ideę ubrania i uznawał odzianie się za właściwą kolej rzeczy, jednak dla jego ciała było to całkowicie nowe doświadczenie.
-Witamy w prawdziwym świecie. Nie ruszaj się przez chwilę...
Sprawdziła odruchy jego źrenic, świecąc mu prosto w oczy małą lampką.
-Skup wzrok na moim palcu... O tak. Powinniśmy wyznaczyć Ci chyba jakiś pseudonim, co olbrzymie? Masz jakieś propozycje?
-Ekhm... Bestia..? Tak mnie... nazwałaś.
-W porządku. Proszę to zaprotokołować... Dobrze. A teraz pozwól z nami. Długo czekaliśmy na tą chwilę.

...

-Jak sprawdza się A-666? Czy też, Bestia, jak każe go pani nazywać? To miano wydaje się odpowiednie dla tego... Stworzenia.
Głos XYZ wyrażał nieskrywaną pogardę.
-On ma własną osobowość. Nie jest rzeczą, potrzebował więc imienia. A to rzeczywiście do niego pasuje...
-Ma taką osobowość jak cała jego grupa. Taką, jaką im stworzyliśmy. Nie o to pytałem. Poproszę o konkrety.
-Odruchy w normie, kondycja na poziomie zdrowego przedstawiciela jego gatunku, nawet nieco powyżej przeciętnej. Śladowe problemy z zachowaniem równowagi i oceną odległości, ale sądzimy że to minie. Poza tym to prawdziwy okaz zdrowia.
-Jest gotów do operacji?
-Tak... Ale czy to naprawdę konieczne?
-Po to został stworzony. Na przyszłość, takie pytania proszę zachować dla siebie.

...


Znów śnił ten sam sen. Przeżywał go już setki razy. Szedł po kamiennym trakcie, a zanim podążali jego przyboczni. Okrywał go pancerz barwy krwi, na ramionach miał potargany, szkarłatny płaszcz, w dłoniach dzierżył swoją ogromną, okrągłą tarczę i błyszczący od wyładowań młot bojowy. Tłum u jego stup wiwatował, gdy kroczył w stronę tronu. JEGO tronu. Czuł że zbliża się do swojego przeznaczenia. Po raz kolejny-jak zwykle w tym śnie- uniósł swój młot, wznosząc bojowy okrzyk i uderzył nim w tarczę, a tłum wojowników natychmiast odpowiedział. Jak zwykle zaczęli skandować to słowo. Jak zwykle- ten jeden szczegół umykał umysłowi A-666... Bestii, jak teraz myślał sam o sobie. Czuł że jest już blisko, że wystarczy jeszcze chwila skupienia...
Ryk syreny alarmowej i rytmiczne uderzenia w szybę zbiornika powoli wybudzały go z letargu...
Dr. Goldberg waliła w szybę jak oszalała, łzy zalewały jej oczy tworząc upiorną maskę z rozmazanego makijażu.
-Obudź się! Obudź się do cholery, słyszysz! OBUDŹ SIĘ!!!
Drzwi wpadły do pomieszczenia, wyważone nagłą eksplozją. W kłębach dymu, wyłoniło się dwóch uzbrojonych pracowników ochrony w towarzystwie Jastara.
-Zawiodłem się na Pani, doktor Goldberg... Próbowała Pani zniszczyć nasze największe dzieło? MOJE dzieło?! Poświęciłem całe życie na ten projekt. I nikt mnie nie powstrzyma.
Wyciągnął rękę za plecy, w kierunku jednego z ochroniarzy- a ten bezbłędnie odczytując gest, wsunął mu w dłoń pistolet M3-Predator. Salarianin wymierzył w brzuch skulonej w kącie kobiety.
-A już na pewno nie taka żałosna suka jak Ty...
Pomieszczenie zalał huk eksplozji i rozbłysk uwalnianej energii, gdy Bestia wystrzelił przed siebie w biotycznej szarży, rozpryskując odłamki szkła i metalu z swojego zbiornika. Ocknął się na dobre, raz po raz uderzając w ścianę truchłem salarianina- z którego niewiele już zostało. Trupy obu ochroniarzy leżały w kałużach krwi, a dr. Goldberg kuliła się w kącie przyciskając dłonie do rany postrzałowej brzucha, z oczami wytrzeszczonymi z przerażenia, zbryzgana ich posoką.
-Nie mogłam... Nie mogłam... Tylko trzech z was przeżyłeś zabieg, a oni chcieli poddać Cię wiwisekcji... Ustalić dlaczego... Jesteś ostatni... Weź to... I uciekaj...
Bestia stał przez chwilę niezdecydowany, ściskając w dłoni omniklucz który właśnie otrzymał, skonfundowany tym co się stało. Patrzył jak życie uchodzi powoli z osoby która poświęciła je dla niego. Na dobrą sprawę, nie wiedział nawet dlaczego...
Dopiero teraz zauważył że on sam też nie wyszedł z starcia bez szwanku- kilka kul przeorało jego ramię, a szklane odłamki rozcięły mu twarz. Krzepnąca już krew spływała po łuskowatej skórze ciężkimi kroplami. Ruszył do wyjścia, nagi, zagubiony i zdecydowany na jedno- wiedział że nie sprzeda skóry tanio. Ruszył przez korytarz ciężkim truchtem, jak podczas niedawnych testów wysiłkowych.
-Hej Ty! Nie wolno Ci tu być! Stój bo strze...
Bestia Otoczył się biotyczną aurą i w jednej chwili znalazł się między trzema ochroniarzami którzy zastąpili mu drogę, roztrącając ich i dezorientując. Jak na swoje rozmiary poruszał się zaskakująco szybko i zwinnie. Krótkim ruchem odtrącił strzelbę jednego z nich, usuwając się z linii strzału i mocarnym pchnięciem w splot słoneczny posłał go na ścianę, odbierając mu oddech. Kolejnego uderzył czołem po czym kopnął zamroczonego wroga, łamiąc mu nogę w kolanie i w płynnym obrocie przechwycił rękę kobiety która właśnie unosiła do strzału KAT'a, chwytając ją w łokciu i nadgarstku. Wykręcił ją i pociągnął ją w dół, jednocześnie wpychając jej lufę pod brodę. Przez ułamek sekundy ich spojrzenia spotkały się, a na widok przerażenia budzącego się w jej oczach przeszedł go dreszcz ekscytacji. Zacisnął jej palec na spuście. Jej głowa dosłownie eksplodowała, obryzgując go krwawymi strzępami mózgu. Zdecydowanym kopnięciem zmiażdżył czaszkę mężczyzny z złamanym kolanem, uciszając jego natrętne wrzaski bólu. Stopą odtrącił strzelbę ochroniarza obalonego na początku poza zasięg jego dłoni. Chwycił go za szyję i powoli dźwignął w górę do poziomu swojego wzroku.
-Nnnie... P-proszę nie...
Wyjęczała jego ofiara, pokasłując i z trudem łapiąc powietrze.
Bestia uśmiechnął się upiornie i wybuchnął śmiechem. Wbił palce wolnej dłoni w jego oczodoły i rozerwał zębami gardło, dławiąc rodzący się w nim nieludzki okrzyk. Mocnym szarpnięciem oderwał jego głowę od ciała i wypluł z ust krwawy ochłap. Po chwili zastanowienia podniósł strzelbę jednego z pokonanych. Zbryzgany posoką wrogów i rozgrzany walką ruszył w głąb kompleksu, podrzucając w dłoni trupi czerep.
Ruszył dalej, przyspieszając i kierując się w stronę pomieszczeń socjalnych do których drogę pamiętał z niedawnego wybudzenia. Natknął się na niczego niespodziewającego się technika- zaryczał i cisnął w niego swoim makabrycznym trofeum, trafiając uciekającego w plecy. Przeszedł po nim ze śmiechem, pozostawiając go rozciągniętego bezradnie na podłodze. Mijał przeszklone pomieszczenia, widząc panikujący personel, a po chwili korytarz wypełnił się jazgotem alarmu- nie wiedzieć czemu uruchomił się też system przeciwpożarowy, obmywając i chłodząc jego ciało. Bestia powitał to z ulgą i zwolnił, unosząc twarz ku zraszaczom. Za nim rozległ się tupot kilkunastu osób, biegnących w ciężkich wojskowych butach. Ruszył biegiem i wpadł do pokaźnej sali- z tego co pamiętał- stołówki ochrony, i przypadł do ściany, czekając aż pościg się zbliży. Gdy mógł usłyszeć głosy i sapanie prześladowców, wychylił broń zza osłony i walił na ślepo do wyczerpania pochłaniacza. Przez huk wystrzałów słyszał okrzyki bólu i zaskoczenia, co wywołało szeroki uśmiech na jego gadzim pysku. Zatrzasnął drzwi i uderzeniem kolby roztrzaskał panel sterujący, mając nadzieję że w ten sposób opóźni pościg.
Drzwi po przeciwnej stronie sali otworzyły się, a na przeciwko Bestii stanęło jego lustrzane odbicie... No, prawie. Kroganin był dużo starszy i potężniejszy, twarz pokrywała plątanina blizn, a na jego głowie pyszniła się dumnie ogromna płyta czołowa- znacznie większa i wyraźnie bardziej zrogowaciała niż należąca do Bestii... Okrywał go ciężki, szkarłatny pancerz, w dłoniach dzierżył potężną, okrągłą tarczę i złowrogi młot, iskrzący wyładowaniami. Bestii dosłownie opadła szczęka. Wyrwał się z stuporu i zrobił pierwszą rzecz jaka przyszła mu do głowy w tak niezwykłej sytuacji- po prostu zaszarżował, wyzwalając falę biotycznej energii. I wtedy stało się coś czego nie mógł się spodziewać- przeciwnik uskoczył płynnie i walnął go tarczą, zmieniając jego tor lotu i pozbawiając kontroli nad własną energią. Bestia runął między ławki i stoły, roztrzaskując je w drobny mak, i uderzył w ścianę, pozostawiając pokaźne wgniecenie. Wstał z trudem, zataczając się.
-Uspokój się mały. Jestem Parax.
Kroganin wypiął dumnie pierś. Widząc, że bestia nie rozumie, sapnął, wzruszył ramionami i zakręcił młotem z widoczną irytacją.
-Parax głąbie. Jak nazwa Twojej partii. Jesteś krwią z mojej krwi, ciałem z mojego ciała. Widzę że zebrałeś pierwsze odznaczenia.
Kroganin w szkarłatnym pancerzu wskazał na blizny na swojej twarzy i roześmiał się głośno.
-Od kilkuset lat nie miałem młodych i nie pozwolę żeby jakiś skurwiały salarianin kroił je w ramach swoich jebanych badań. Nie taka była umowa. A teraz rusz swoją gołą dupę, nie mamy całego dnia na rodzinne czułości. Gdzie reszta? Dostałem wiadomość od Twojej pani doktor. Chwila...
Wciąż roześmiany, Parax zawiesił tarczę na ramieniu, wyjął zza pleców granatnik i wystrzelił prosto w lukę otwierających się właśnie drzwi.
-Mówiła że tylko ja to przeżyłem...
Parax roztrzaskał młotem najbliższy stół i wydał z siebie ogłuszający ryk bojowy. Po chwili wyrżnął płytą czołową w ścianę, wybijając w panelu pokaźną dziurę. Dyszał ciężko i było widać że ledwo się kontroluje. Zdjął z szyi medalion na łańcuchu i wyciągnął go w stronę Bestii.
-Weź to. Czerwone strzałki ewakuacyjne doprowadzą Cię do hangaru, to niedaleko. Oczyściłem drogę, przebijając się w tą stronę. Szkarłatny statek jest mój, nie sposób się kurwa pomylić, nawet taki ułom jak Ty da radę.
-Ale...
Parax z rozmachem wyrżnął go otwartą dłonią w potylicę.
-Co jest, zgubiłeś po drodze oba komplety jaj? Czy za mocno przyjebałem Ci tarczą? Ruszaj się i pokaż że nie jesteś mięczakiem.
Kroganin zamilkł na chwilę, a kiedy ponownie przemówił, jego głos złagodniał.
-Jeśli jesteś moim synem, dasz sobie radę. Medalion to klucz, wystarczy że zbliżysz się z nim do statku. Idź już. Nie czekaj na mnie. Mam tutaj rachunki do wyrównania. Jeśli to przeżyję, sam Cię znajdę.

... Biegł w równym tempie, kontrolując oddech, kierując się śladami zniszczeń dokonanych przez Paraxa i czerwonymi oznaczeniami drogi ewakuacji. Dotarł do statku- widocznie starej, poobijanej jednostki o połatanym pancerzu szkarłatnej barwy, wyglądającej jakby złożono ją z kilku niekoniecznie pasujących do siebie wraków. Wystarczyło jednak że podbiegł do niej, a rampa wejściowa opuściła się niemal wprost pod jego stopy- wstąpił na nią z niepewnie.

-Wi-wi-wi-wi-wi-witaj Paraxxxxssssss
Rozległ się syntetyczny, zacinający się głos WI. Rozejrzał się zdezorientowany i ruszył do kabiny pilota- nie mając pojęcia co ma robić. Do tego programy symulacyjne go nie przygotowały. Przed nim wyświetliła się rozmyta, migocząca sylwetka WI o postaci (chyba) kroganki. Zacinający się, metaliczny głos który usłyszał wcześniej, sprawiał wrażenie żeńskiego.
-Możesz to pilotować?
-Taaa-a-aaa...
-Uciekajmy!!!
-....aaaaa...
-SZYBCIEJ!!!
-..aaaak, potrafię. Pro-o-szę wydać dyspozycję.
-Startuj i uciekaj jak najszybciej!
-Poo-oo-oo...
-CO!?
-...ooo-odaj hasło autopilota...
-WAAAARGHHH!!!
-Haasło przyjęte.

Statek poderwał się ciężko, a dwa systemy GARDIAN samodzielnie zaczęły ostrzeliwać jednostki wokół, niszcząc wrota hangaru i zasypując wszystko chaotycznym ogniem. Fregata staranowała resztki grodzi i krzesząc wiązki iskier, wydostała się z podziemnego lądowiska koślawym lotem.
Parax ruszył w głąb statku, napotykając głównie zamknięte drzwi. Trafił do zbrojowni- właściwa część była zamknięta na cztery spusty, ale znalazł tam stareńki, sfatygowany pancerz, noszący ślady wielu walk i kombinezon będący częścią kompletu.
W końcu trafił do sypialni i rzucił się na wielkie czerwone łoże. Jego wzrok trafił na dziesiątki pamiątkowych zdjęć... Na których rozpoznał samego siebie. Siebie pozującego z wyrzutnią rakiet nad trupem raknii, siebie na czele oddziału krogan w jednakowych, szkarłatnych pancerzach, siebie- rozpartego na tronie... Zasnął, zdezorientowany wydarzeniami które miały miejsce tego dnia.
... Po raz kolejny śnił ten sam sen. Tym razem gdy wzniósł swój okrzyk bojowy, zrozumiał co skandowały tłumy...
-Parax! Parax! PARAX! PARAX!!!
Obudził się wstrząsany dreszczami i wyszeptał:
-JA jestem Parax...
[statek][/statek][boxmid]Niemiłosiernie przestarzała, piracka korweta należąca do ojca-wzorca Paraxa o krwistoczerwonej barwie. To ciężka, mocno opancerzona i nieźle uzbrojona jednostka, na której Parax uciekł z stacji badawczej Binary Helix- niewiele systemów działa na niej poprawnie i na pierwszy rzut oka widać że remontowaną ją i ulepszano czym popadnie. Nieruchomą łatwo pomylić z zwykłym wrakiem. Jedyną osobą potrafiącą ogarnąć ten bajzel i jakoś na nim latać był ojciec-wzorzec Paraxa, Parax Senior. Część pomieszczeń- jak ładownia, zbrojownia i maszynownia, jest niedostępna, zablokowana hasłami dostępu. Statek wyposażono w WI, działającą z prędkością ułomnego elkora.[/boxmid]
[ekwipunek]-Standardowy generator tarcz -omni-klucz "Primo", z krótkim krio-omniostrzem. -20 tysięcy kredytów. -Medalion po ojcu-wzorcu -Zdjęcie ojca-wzorca, pozującego z wyrzutnią rakiet nad truchłem raknii.[/ekwipunek] [dodatkowe]-Parax jest prototypowym klonem produkcji Binary Helix. -Jego wspomnienia to głównie mieszanka programów symulacyjnych i pamięci genetycznej- czasami wydaje mu się że faktycznie doświadczył rzeczy, których nie miał prawa przeżyć- jak walka z raknii. -Fizycznie jego wiek można określić na około 24 lata, jednak nie wiadomo ile tak naprawdę trwał jego rozwój w zbiorniku.[/dodatkowe]
Ostatnio zmieniony 30 maja 2016, o 07:53 przez Parax, łącznie zmieniany 12 razy.
Parax
Awatar użytkownika
Posty: 4
Rejestracja: 19 maja 2016, o 18:05
Miano: Parax
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Wagabunda
Postać główna: Septimus Ursin
Lokalizacja: Korlus
Kredyty: 20.000

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

26 maja 2016, o 22:20

Za radą Zeto, umieszczam historię tutaj- w małym oknie koszmarnie czyta się teksty o tej objętości.

...

-Doktor Emma Goldberg? Miło mi Panią poznać i powitać w naszym zespole. Czytałem Pani prace na temat gospodarki hormonalnej i morfologii krogan. Pozwolę sobie zauważyć, że Pani osiągnięcia w poznaniu tej dziedziny są fascynujące.
Szaroskóry salarianin w seledynowym kombinezonie zamrugał szybko, wyciągając dłoń do młodej, czarnowłosej kobiety w niemal identycznym stroju.
-Gdzie moje maniery- Jastar Gizora, kierownik pionu badawczego. Osobiście nadzoruję projekt "Berserk" i będę Pani bezpośrednim przełożonym. Zapoznano już Panią z sektorem mieszkalnym? Oprowadzę Panią po części naukowej i przedstawię reszcie zespołu.
Emma odpowiedziała wyraźnie speszona. W porównaniu do prędkości mowy salarianina, słowa kobiety zdawały ciągnąć się w nieskończoność.
-Tak... Dziękuję.
-W takim razie proszę za mną. Jeszcze dziś otrzyma Pani swój klucz kodowy i...

... Salarianin pędził korytarzem tak szybko, że musiała chwilami biec, żeby dotrzymać mu kroku.
-Zbliżamy się do inkubatorium przygotowawczego.
Podszedł do przeszklonej witryny i wydobył z niej dwa komplety rękawic i pełne maski z kapturami.
-Są przystosowane do naszych kombinezonów, pokażę Pani jak uszczelnić łączenia...
-Dziękuję, poradzę sobie. Nie pierwszy raz wchodzę do pomieszczeń badawczych.
-Proszę upewnić się co do szczelności kombinezonu. Ta partia wystawiana jest na działanie pierwiastka Zero.
Salarianin szybkim ruchem przesunął kluczem nad zamkiem i wkroczyli do śluzy. Unosząc ręce, dali opryskać się strumieniami sprężonej pary czekając na sygnał zautomatyzowanego analizatora powietrza, po czym weszli do właściwego pomieszczenia- długiego korytarza, po obu stronach wypełnionego lśniącymi, cylindrycznymi pojemnikami z przejrzystego szkła, wypełnionymi półprzejrzystym płynem, w którym unosiły się zarodki częściowo wykształconych już krogan.
-Technicznie rzecz biorąc, to jaja. Zarodki wykształcamy sztucznie, tutaj trafiają po wstępnej selekcji- niestety tylko niewielki procent udaje się utrzymać przy życiu, jeszcze mniej nadaje się do naszego projektu- ale nad tym pracuje osobny pion naukowy. W inkubatorach zapewniamy im optymalne warunki wzrostu, co pozwoliło przyspieszyć proces o 7 koma 36 procenta. Mamy nadzieję że Pani praca pozwoli nam poprawić ten wynik.
Salarianin wykrzywił usta w grymasie, który zapewne miał być uśmiechem. Kobieta przeszła kilka kroków i nachyliła się nad jednym z pojemników.
-P.WPB.A-666 Beta...
W jej głosie dało odczuć się lekkie rozbawienie. Skonfundowany Jastar błyskawicznym gestem dłoni wywołał ekran diagnostyczny.
-Parax WPB, pierwsza partia drugiego cyklu produkcyjnego, zarodek numer 666. To seria oparta na DNA jednego z naszych kontraktowych konsultantów. Brak wad wrodzonych i rozwojowych, ponadprzeciętna wydajność obu serc. Bardzo obiecujący okaz.
Wyświetlił na holograficznym obrazie zbliżenie obu bijących organów.
-Hej mała bestio. Zobaczymy się później.
Mówiąc to, kobieta zastukała urękawiczonymi palcami w szkło i "puściła oczko".
-Pani doktor. Na tym etapie rozwoju zarodki nie są wstanie odbierać takich sygnałów.
Głos salarianina ociekał zgorszeniem. Jakby na przekór jego słowom, mały kroganin poruszył niewykształconą w pełni rączką.

...


Młody, nagi kroganin o nietypowym, szkarłatno-czarnym ubarwieniu unosił się zanurzony w przejrzystym płynie. Oplatała go plątanina rurek, czujników i elektrod wbitych w mięśnie. Poruszał się niespokojnie, a jego gałki oczne miotały się dziko pod zamkniętymi powiekami. Doktor Emma Goldberg przerwała notowanie swoich obserwacji na datapadzie i położyła dłoń na powierzchni zbiornika.
-O czym śnisz, Bestio?
Zapytała cicho- właściwie mówiła przecież tylko do siebie. Za jej plecami, jak duch, pojawiła się młoda asari- jej asystentka naukowa.
-To nowy program szkoleniowy oparty na wspomnieniach jednego z naszych krogańskich konsultantów. Dotyczy wojny z raknii. To doskonały materiał przygotowawczy do walki, wyzwala bardzo silne emocje. Strach, ból, agresja. W tej chwili ten okaz naprawdę czuje jakby rzeczywiście tam był. Pozostaje w zbiorniku, ale dzięki naszemu systemowi stymulacji pamięć rdzenia kręgowego zarejestruje ruchy, które wykonuje we śnie. To innowacyjna i przede wszystkim- niezwykle oszczędna metoda. Znacząco podniesie jego koordynację i opanowanie po opuszczeniu zbiornika, pozwoli mu oswoić się z zdolnościami biotycznymi.
-Został zakwalifikowany do kolejnego etapu programu?
-Tak, operacje całej grupy zostaną przeprowadzone za niecałe trzy miesiące. Przygotowania trwają.
Przez twarz dr. Emmy, przebiegł cień. Nie odpowiedziała...

... Biegł przez kamienisty wąwóz pełen ostrych skał i wykrotów. Nie miał pojęcia kim właściwie jest- ani jak znalazł się w tym miejscu. Wiedział jedno- nie mógł się poddać, musiał uciekać. Musiał dotrzeć do końca tego wąwozu i ostrzec... Właściwie kogo miał ostrzec? Z jakiegoś powodu wiedział, że to ważne. Obie pary jego płuc pracowały wytrwale, ale w rozgrzanym i pylistym powietrzu powoli zaczynało brakować mu tlenu. Ścigały go ogromne, insektoidalne bestie- raknii. Ta nazwa sama pojawiała się w jego umyśle. Nie ważne jak szybko uciekał, ile z nich zabił- były tuż za nim, nie pozwalając mu odetchnąć ani na chwilę. Bok poparzony żrącą śliną, którą spluwały nękające go potwory, rwał ostrym bólem przy każdym kroku, ale stanowiło to jedynie małą niedogodność- nic co mogłoby go powstrzymać. JEGO NIE DA SIĘ POWSTRZYMAĆ! Ilekroć czuł gorzki smak lęku, zalewała go wściekłość. Wściekłość na jego prześladowców, ale przede wszystkim na siebie samego i swoją słabość.
Wspiął się na popękany głaz i skoczył ciężko przez skalną szczelinę, gdy jego oczom ukazała się kolejna bestia, na cienkich, pajęczych odnóżach wlokąca skórzasty brzuch pełen kłębiących się kształtów. Ułamek sekundy paniki przerodził się w wybuch gniewu- wciąż w locie, zebrał się w sobie, skulił i wystrzelił przed siebie spowity błękitnym poblaskiem bladej, biotycznej aury. Huk energii wyzwolonej przy zderzeniu poniósł się po wąwozie, a odrzucony raknii runął na skały w rozbryzgach zielonkawych płynów ustrojowych, a uwolnione z niego larwy natychmiast ruszyły w kierunku kroganina. Ten wyskoczył w powietrze i ryknął opadając na nie, uderzając pięścią w ziemię i wykorzystując część energii swoich osłon w kolejnym rozbłysku energii...
Podniósł się z klęczek i ruszył przed siebie, na powrót nabierając prędkości... Nie mógł się poddać, musiał biec, musiał uciekać...


W zaciemnionym, pustym laboratorium młody kroganin nadal śnił, chociaż powinien po prostu trwać w bezmyślnym letargu. Program szkoleniowy dawno już się skończył, pozostawiając po sobie uczucie wycieńczenia i niepokoju, a ten sen był zupełnie inny- przede wszystkim ten był prawdziwy. Mglisty, niewyraźny- wszystko w nim falowało, jak gdyby patrzył przez powietrze rozgrzane płomieniami. W palącym słońcu szedł po kamiennym podwyższeniu, ku wysokim schodom zwieńczonym ogromnym tronem. Wiatr szarpał jego potarganym w bojach, szkarłatnym płaszczem, w dłoniach ciążyły wysłużona, okrągła tarcza i błyszczący lekkimi wyładowaniami młot. Po obu stronach kamiennego traktu stały setki, tysiące krogańskich wojowników, uzbrojonych po zęby i zakutych w potężne pancerze. Nad tłumami powiewały chorągwie poszczególnych jednostek i oddziałów, na przedzie wyróżniali się odznaczeni weterani dowódcy, o dumnych obliczach pokrytych bliznami wyniesionymi z bojów. Widział to wszystko, ale ilekroć próbował skupić się na jakimś szczególe, ten rozmywał się i umykał mu w mroczkach. Bez udziału swojej woli zaryczał triumfalnie wzniósł młot wysoko w powietrze, po czym uderzył nim w swoją tarczę w rozbłysku wyładowań elektrycznych. Tłumy krogan u jego stóp odpowiedziały radosnym wrzaskiem i zaczęły rytmicznie tupać i uderzać pięściami w swoje pancerze. Skandowali coś, ale to słowo wciąż mu umykało....

...

Dr Emma parsknęła śmiechem, po czym szybko odwróciła wzrok od wzwiedzionych gonad szeroko uśmiechniętego kroganina. Kręcąc głową ruszyła ku następnemu zbiornikowi.
-A o czym teraz śni nasz dzielny wojownik?
Rzuciła pytaniem do drepczącej za nią asystentki. Ta spieszyła się nieco.
-To... Program motywacyjny. Profesor Gizora uznał, że zbiorniki stanowią optymalny sposób przechowywania i odżywiania obiektów testowych. Po opuszczeniu inkubatorów rozwojowych, obiekty nadal będą przechowywane w zbiornikach, oczywiście poza programem testowym, a docelowo w ten sposób można transportować i składować krograńskich żołnierzy i najemników. Program motywacyjny, w przyszłości stosowany jako forma nagrody, ma za zadanie zwiększenie ich skuteczności, utrzymanie aktywności mózgowej i pokonanie obiekcji krogan do tej formy transportu. Udoskonalamy tą technologię na potrzeby komercyjne.
-Proszę podać szczegóły.
Głos dr. Goldberg nabrał twardego tonu.
-Oczywiście... Stymulujemy ośrodki przyjemności w mózgu za pomocą impulsów elektrycznych i środków farmakologicznych, jednocześnie aplikując relaksacyjne sny o tematyce wypoczynkowo-erotycznej...
Zerknęła na datapad...
-Obiekt A-666 śni właśnie o kąpieli w łaźni, w towarzystwie...
Emma przerwała jej bezceremonialnym gestem i warknęła:
-Nie o takie szczegóły prosiłam.

...

Po raz pierwszy odzyskał przytomność w zbiorniku, wybudzony z farmakologicznego letargu po latach przyspieszonego, stymulowanego rozwoju. Chociaż próbowano przygotować go do tego materiałami szkoleniowymi aplikowanymi mu poprzez "aktywne sny", pierwsze chwile były okropne. Jaskrawe światło poraziło jego oczy, dziesiątki rurek oplatały jego ciało, igły elektrod tkwiące w jego mięśniach odezwały się nagłym bólem. Do jego uszu doszedł rytmiczny, niski ton alarmu i chlupot płynów odpompowywanych z jego kapsuły. Wiedział kim jest- jego numer to A-666. Kroganin... Wojownik... Wybraniec... Spróbował zaczerpnąć powietrza i skonstatował że nie może. Sięgnął dłonią do twarzy, namacał rurki wystające mu z nosa i ust i wyciągnął je powoli, wraz z ciągnącym się po nich śluzem, po czym zwymiotował gwałtownie strugą słonawej cieczy, zakaszlał i wciągnął w płuca swój pierwszy, samodzielny i okupiony bólem oddech. Gwałtownymi ruchami zerwał z siebie plątaninę czujników i kroplówek, postąpił o krok w zbiorniku wciąż pełnym do połowy i zabębnił pięścią w szybę. Kipiał adrenaliną i gniewem- miał ochotę po prostu rozpieprzyć tą śmieszną przeszkodę i rzucić się w wir walki- jak w swoich snach. Naukowcy stojący przed zbiornikiem musieli to wyczuć, bo w mgnieniu oka porzucili dumne, reprezentatywne pozy i rozpierzchli się po pomieszczeniu, gubiąc datapady. Kilku ochroniarzy uniosło broń. Dwie strzelby CLAYMORE, karabin automatyczny Windykator i dziwne urządzenie, dla którego jego pamięć nie znajdowała nazwy- chyba jakiś paralizator. Wszyscy w pomieszczeniu byli przerażeni- poza jedną osobą. Dr. Emma Goldberg przyłożyła dłoń do szyby zbiornika, w miejscu gdzie oparł o nią swoją pięść. Skupił wzrok na jej twarzy i rozpoznał ją- a po chwili i większość z pozostałych naukowców. Znał te twarze ze swoich snów, wiedział że powinien odczuwać do nich przywiązanie, respekt i lojalność... Ale czy naprawdę je czuł?
-Nie bój się. Jesteś bezpieczny.
Musiała krzyczeć żeby cokolwiek usłyszał. Jej głos, chociaż stłumiony przez dzielącą ich barierę zadziałał kojąco. Ta jedna osoba od razu wydała mu się sympatyczna. Po chwili drażniący dźwięk alarmu umilkł, a szyba zbiornika odjechała w lewą stronę, chowając się w obudowie kapsuły.
Słowa więzły mu w gardle kiedy po raz pierwszy spróbował odezwać się własnym głosem.
-Ja... Się... Nie... Boję...
Rzęził z trudem, okupując każde słowo bólem- jego starym znajomym. Czuł go podczas niekończących się godzin treningów, w snach o walce gdzie nie zawsze był zwycięzcą. Znał ból ran postrzałowych, miażdżonych kończyn i rozrywanego ciała. Znał go i nauczył się akceptować i działać pomimo niego.
-Oczywiście że nie. A teraz stój spokojnie Bestio i pozwól nam dokończyć tą męczącą procedurę.
Emma puściła do niego oczko i uśmiechnęła się. Pozwolił personelowi pomocniczemu osuszyć się ręcznikami i ubrać w biały, przylegający do ciała kombinezon z dziwnego, śliskiego materiału. To było dziwne uczucie- jego umysł znał ideę ubrania i uznawał odzianie się za właściwą kolej rzeczy, jednak dla jego ciała było to całkowicie nowe doświadczenie.
-Witamy w prawdziwym świecie. Nie ruszaj się przez chwilę...
Sprawdziła odruchy jego źrenic, świecąc mu prosto w oczy małą lampką.
-Skup wzrok na moim palcu... O tak. Powinniśmy wyznaczyć Ci chyba jakiś pseudonim, co olbrzymie? Masz jakieś propozycje?
-Ekhm... Bestia..? Tak mnie... nazwałaś.
-W porządku. Proszę to zaprotokołować... Dobrze. A teraz pozwól z nami. Długo czekaliśmy na tą chwilę.

...

-Jak sprawdza się A-666? Czy też, Bestia, jak każe go pani nazywać? To miano wydaje się odpowiednie dla tego... Stworzenia.
Głos XYZ wyrażał nieskrywaną pogardę.
-On ma własną osobowość. Nie jest rzeczą, potrzebował więc imienia. A to rzeczywiście do niego pasuje...
-Ma taką osobowość jak cała jego grupa. Taką, jaką im stworzyliśmy. Nie o to pytałem. Poproszę o konkrety.
-Odruchy w normie, kondycja na poziomie zdrowego przedstawiciela jego gatunku, nawet nieco powyżej przeciętnej. Śladowe problemy z zachowaniem równowagi i oceną odległości, ale sądzimy że to minie. Poza tym to prawdziwy okaz zdrowia.
-Jest gotów do operacji?
-Tak... Ale czy to naprawdę konieczne?
-Po to został stworzony. Na przyszłość, takie pytania proszę zachować dla siebie.

...


Znów śnił ten sam sen. Przeżywał go już setki razy. Szedł po kamiennym trakcie, a zanim podążali jego przyboczni. Okrywał go pancerz barwy krwi, na ramionach miał potargany, szkarłatny płaszcz, w dłoniach dzierżył swoją ogromną, okrągłą tarczę i błyszczący od wyładowań młot bojowy. Tłum u jego stup wiwatował, gdy kroczył w stronę tronu. JEGO tronu. Czuł że zbliża się do swojego przeznaczenia. Po raz kolejny-jak zwykle w tym śnie- uniósł swój młot, wznosząc bojowy okrzyk i uderzył nim w tarczę, a tłum wojowników natychmiast odpowiedział. Jak zwykle zaczęli skandować to słowo. Jak zwykle- ten jeden szczegół umykał umysłowi A-666... Bestii, jak teraz myślał sam o sobie. Czuł że jest już blisko, że wystarczy jeszcze chwila skupienia...
Ryk syreny alarmowej i rytmiczne uderzenia w szybę zbiornika powoli wybudzały go z letargu...
Dr. Goldberg waliła w szybę jak oszalała, łzy zalewały jej oczy tworząc upiorną maskę z rozmazanego makijażu.
-Obudź się! Obudź się do cholery, słyszysz! OBUDŹ SIĘ!!!
Drzwi wpadły do pomieszczenia, wyważone nagłą eksplozją. W kłębach dymu, wyłoniło się dwóch uzbrojonych pracowników ochrony w towarzystwie Jastara.
-Zawiodłem się na Pani, doktor Goldberg... Próbowała Pani zniszczyć nasze największe dzieło? MOJE dzieło?! Poświęciłem całe życie na ten projekt. I nikt mnie nie powstrzyma.
Wyciągnął rękę za plecy, w kierunku jednego z ochroniarzy- a ten bezbłędnie odczytując gest, wsunął mu w dłoń pistolet M3-Predator. Salarianin wymierzył w brzuch skulonej w kącie kobiety.
-A już na pewno nie taka żałosna suka jak Ty...
Pomieszczenie zalał huk eksplozji i rozbłysk uwalnianej energii, gdy Bestia wystrzelił przed siebie w biotycznej szarży, rozpryskując odłamki szkła i metalu z swojego zbiornika. Ocknął się na dobre, raz po raz uderzając w ścianę truchłem salarianina- z którego niewiele już zostało. Trupy obu ochroniarzy leżały w kałużach krwi, a dr. Goldberg kuliła się w kącie przyciskając dłonie do rany postrzałowej brzucha, z oczami wytrzeszczonymi z przerażenia, zbryzgana ich posoką.
-Nie mogłam... Nie mogłam... Tylko trzech z was przeżyłeś zabieg, a oni chcieli poddać Cię wiwisekcji... Ustalić dlaczego... Jesteś ostatni... Weź to... I uciekaj...
Bestia stał przez chwilę niezdecydowany, ściskając w dłoni omniklucz który właśnie otrzymał, skonfundowany tym co się stało. Patrzył jak życie uchodzi powoli z osoby która poświęciła je dla niego. Na dobrą sprawę, nie wiedział nawet dlaczego...
Dopiero teraz zauważył że on sam też nie wyszedł z starcia bez szwanku- kilka kul przeorało jego ramię, a szklane odłamki rozcięły mu twarz. Krzepnąca już krew spływała po łuskowatej skórze ciężkimi kroplami. Ruszył do wyjścia, nagi, zagubiony i zdecydowany na jedno- wiedział że nie sprzeda skóry tanio. Ruszył przez korytarz ciężkim truchtem, jak podczas niedawnych testów wysiłkowych.
-Hej Ty! Nie wolno Ci tu być! Stój bo strze...
Bestia Otoczył się biotyczną aurą i w jednej chwili znalazł się między trzema ochroniarzami którzy zastąpili mu drogę, roztrącając ich i dezorientując. Jak na swoje rozmiary poruszał się zaskakująco szybko i zwinnie. Krótkim ruchem odtrącił strzelbę jednego z nich, usuwając się z linii strzału i mocarnym pchnięciem w splot słoneczny posłał go na ścianę, odbierając mu oddech. Kolejnego uderzył czołem po czym kopnął zamroczonego wroga, łamiąc mu nogę w kolanie i w płynnym obrocie przechwycił rękę kobiety która właśnie unosiła do strzału KAT'a, chwytając ją w łokciu i nadgarstku. Wykręcił ją i pociągnął ją w dół, jednocześnie wpychając jej lufę pod brodę. Przez ułamek sekundy ich spojrzenia spotkały się, a na widok przerażenia budzącego się w jej oczach przeszedł go dreszcz ekscytacji. Zacisnął jej palec na spuście. Jej głowa dosłownie eksplodowała, obryzgując go krwawymi strzępami mózgu. Zdecydowanym kopnięciem zmiażdżył czaszkę mężczyzny z złamanym kolanem, uciszając jego natrętne wrzaski bólu. Stopą odtrącił strzelbę ochroniarza obalonego na początku poza zasięg jego dłoni. Chwycił go za szyję i powoli dźwignął w górę do poziomu swojego wzroku.
-Nnnie... P-proszę nie...
Wyjęczała jego ofiara, pokasłując i z trudem łapiąc powietrze.
Bestia uśmiechnął się upiornie i wybuchnął śmiechem. Wbił palce wolnej dłoni w jego oczodoły i rozerwał zębami gardło, dławiąc rodzący się w nim nieludzki okrzyk. Mocnym szarpnięciem oderwał jego głowę od ciała i wypluł z ust krwawy ochłap. Po chwili zastanowienia podniósł strzelbę jednego z pokonanych. Zbryzgany posoką wrogów i rozgrzany walką ruszył w głąb kompleksu, podrzucając w dłoni trupi czerep.
Ruszył dalej, przyspieszając i kierując się w stronę pomieszczeń socjalnych do których drogę pamiętał z niedawnego wybudzenia. Natknął się na niczego niespodziewającego się technika- zaryczał i cisnął w niego swoim makabrycznym trofeum, trafiając uciekającego w plecy. Przeszedł po nim ze śmiechem, pozostawiając go rozciągniętego bezradnie na podłodze. Mijał przeszklone pomieszczenia, widząc panikujący personel, a po chwili korytarz wypełnił się jazgotem alarmu- nie wiedzieć czemu uruchomił się też system przeciwpożarowy, obmywając i chłodząc jego ciało. Bestia powitał to z ulgą i zwolnił, unosząc twarz ku zraszaczom. Za nim rozległ się tupot kilkunastu osób, biegnących w ciężkich wojskowych butach. Ruszył biegiem i wpadł do pokaźnej sali- z tego co pamiętał- stołówki ochrony, i przypadł do ściany, czekając aż pościg się zbliży. Gdy mógł usłyszeć głosy i sapanie prześladowców, wychylił broń zza osłony i walił na ślepo do wyczerpania pochłaniacza. Przez huk wystrzałów słyszał okrzyki bólu i zaskoczenia, co wywołało szeroki uśmiech na jego gadzim pysku. Zatrzasnął drzwi i uderzeniem kolby roztrzaskał panel sterujący, mając nadzieję że w ten sposób opóźni pościg.
Drzwi po przeciwnej stronie sali otworzyły się, a na przeciwko Bestii stanęło jego lustrzane odbicie... No, prawie. Kroganin był dużo starszy i potężniejszy, twarz pokrywała plątanina blizn, a na jego głowie pyszniła się dumnie ogromna płyta czołowa- znacznie większa i wyraźnie bardziej zrogowaciała niż należąca do Bestii... Okrywał go ciężki, szkarłatny pancerz, w dłoniach dzierżył potężną, okrągłą tarczę i złowrogi młot, iskrzący wyładowaniami. Bestii dosłownie opadła szczęka. Wyrwał się z stuporu i zrobił pierwszą rzecz jaka przyszła mu do głowy w tak niezwykłej sytuacji- po prostu zaszarżował, wyzwalając falę biotycznej energii. I wtedy stało się coś czego nie mógł się spodziewać- przeciwnik uskoczył płynnie i walnął go tarczą, zmieniając jego tor lotu i pozbawiając kontroli nad własną energią. Bestia runął między ławki i stoły, roztrzaskując je w drobny mak, i uderzył w ścianę, pozostawiając pokaźne wgniecenie. Wstał z trudem, zataczając się.
-Uspokój się mały. Jestem Parax.
Kroganin wypiął dumnie pierś. Widząc, że bestia nie rozumie, sapnął, wzruszył ramionami i zakręcił młotem z widoczną irytacją.
-Parax głąbie. Jak nazwa Twojej partii. Jesteś krwią z mojej krwi, ciałem z mojego ciała. Widzę że zebrałeś pierwsze odznaczenia.
Kroganin w szkarłatnym pancerzu wskazał na blizny na swojej twarzy i roześmiał się głośno.
-Od kilkuset lat nie miałem młodych i nie pozwolę żeby jakiś skurwiały salarianin kroił je w ramach swoich jebanych badań. Nie taka była umowa. A teraz rusz swoją gołą dupę, nie mamy całego dnia na rodzinne czułości. Gdzie reszta? Dostałem wiadomość od Twojej pani doktor. Chwila...
Wciąż roześmiany, Parax zawiesił tarczę na ramieniu, wyjął zza pleców granatnik i wystrzelił prosto w lukę otwierających się właśnie drzwi.
-Mówiła że tylko ja to przeżyłem...
Parax roztrzaskał młotem najbliższy stół i wydał z siebie ogłuszający ryk bojowy. Po chwili wyrżnął płytą czołową w ścianę, wybijając w panelu pokaźną dziurę. Dyszał ciężko i było widać że ledwo się kontroluje. Zdjął z szyi medalion na łańcuchu i wyciągnął go w stronę Bestii.
-Weź to. Czerwone strzałki ewakuacyjne doprowadzą Cię do hangaru, to niedaleko. Oczyściłem drogę, przebijając się w tą stronę. Szkarłatny statek jest mój, nie sposób się kurwa pomylić, nawet taki ułom jak Ty da radę.
-Ale...
Parax z rozmachem wyrżnął go otwartą dłonią w potylicę.
-Co jest, zgubiłeś po drodze oba komplety jaj? Czy za mocno przyjebałem Ci tarczą? Ruszaj się i pokaż że nie jesteś mięczakiem.
Kroganin zamilkł na chwilę, a kiedy ponownie przemówił, jego głos złagodniał.
-Jeśli jesteś moim synem, dasz sobie radę. Medalion to klucz, wystarczy że zbliżysz się z nim do statku. Idź już. Nie czekaj na mnie. Mam tutaj rachunki do wyrównania. Jeśli to przeżyję, sam Cię znajdę.

... Biegł w równym tempie, kontrolując oddech, kierując się śladami zniszczeń dokonanych przez Paraxa i czerwonymi oznaczeniami drogi ewakuacji. Dotarł do statku- widocznie starej, poobijanej jednostki o połatanym pancerzu szkarłatnej barwy, wyglądającej jakby złożono ją z kilku niekoniecznie pasujących do siebie wraków. Wystarczyło jednak że podbiegł do niej, a rampa wejściowa opuściła się niemal wprost pod jego stopy- wstąpił na nią z niepewnie.

-Wi-wi-wi-wi-wi-witaj Paraxxxxssssss
Rozległ się syntetyczny, zacinający się głos WI. Rozejrzał się zdezorientowany i ruszył do kabiny pilota- nie mając pojęcia co ma robić. Do tego programy symulacyjne go nie przygotowały. Przed nim wyświetliła się rozmyta, migocząca sylwetka WI o postaci (chyba) kroganki. Zacinający się, metaliczny głos który usłyszał wcześniej, sprawiał wrażenie żeńskiego.
-Możesz to pilotować?
-Taaa-a-aaa...
-Uciekajmy!!!
-....aaaaa...
-SZYBCIEJ!!!
-..aaaak, potrafię. Pro-o-szę wydać dyspozycję.
-Startuj i uciekaj jak najszybciej!
-Poo-oo-oo...
-CO!?
-...ooo-odaj hasło autopilota...
-WAAAARGHHH!!!
-Haasło przyjęte.

Statek poderwał się ciężko, a dwa systemy GARDIAN samodzielnie zaczęły ostrzeliwać jednostki wokół, niszcząc wrota hangaru i zasypując wszystko chaotycznym ogniem. Fregata staranowała resztki grodzi i krzesząc wiązki iskier, wydostała się z podziemnego lądowiska koślawym lotem.
Parax ruszył w głąb statku, napotykając głównie zamknięte drzwi. Trafił do zbrojowni- właściwa część była zamknięta na cztery spusty, ale znalazł tam stareńki, sfatygowany pancerz, noszący ślady wielu walk i kombinezon będący częścią kompletu.
W końcu trafił do sypialni i rzucił się na wielkie czerwone łoże. Jego wzrok trafił na dziesiątki pamiątkowych zdjęć... Na których rozpoznał samego siebie. Siebie pozującego z wyrzutnią rakiet nad trupem raknii, siebie na czele oddziału krogan w jednakowych, szkarłatnych pancerzach, siebie- rozpartego na tronie... Zasnął, zdezorientowany wydarzeniami które miały miejsce tego dnia.
... Po raz kolejny śnił ten sam sen. Tym razem gdy wzniósł swój okrzyk bojowy, zrozumiał co skandowały tłumy...
-Parax! Parax! PARAX! PARAX!!!
Obudził się wstrząsany dreszczami i wyszeptał:
-JA jestem Parax...
Ostatnio zmieniony 30 maja 2016, o 07:54 przez Parax, łącznie zmieniany 6 razy.
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

26 maja 2016, o 22:46

No pewnie, daj sobie jeszcze paskudniejszy avatar :D Kompletnie nie rozumiem dlaczego GARDIANy zaczęły strzelać do czegokolwiek w hangarze, ale jak to się zmieni to masz mojego Obrazek !!!
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Septimus Ursin
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 lut 2016, o 17:16
Miano: Septimus Ursidas
Wiek: 57
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik, Wolny Strzelec
Lokalizacja: Mgławica Końskiego Łba - Viv -Tidan
Kredyty: 6.980

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

26 maja 2016, o 23:02

Spieszę z odpowiedzią- na tym statku mało co działa tak jak powinno- a już na pewno nie pod kontrolą autopilota WI. Ta aktywowała uzbrojenie na komendę "ucieczka" - a GARDIANy nie rozpoznają właściwie celów, w związku z czym atakują WSZYSTKO co znajdzie się w ich zasięgu. To że zniszczyły wrota było tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności.
Ostatnio zmieniony 26 maja 2016, o 23:03 przez Septimus Ursin, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

26 maja 2016, o 23:03

No spoko, ale nie zapomnij że jeszcze musiał jakoś wlecieć :D Chyba, że wrota zamknęły się właśnie z jego powodu. Albo najlepiej powinien je rozwalić przy wlatywaniu do wnętrza xD Nie wiem, ale taka masz. Skacz z radości!
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Septimus Ursin
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 lut 2016, o 17:16
Miano: Septimus Ursidas
Wiek: 57
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik, Wolny Strzelec
Lokalizacja: Mgławica Końskiego Łba - Viv -Tidan
Kredyty: 6.980

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

26 maja 2016, o 23:10

Skaczę- a Parax senior był kontraktowym konsultantem i dawcą DNA, w odróżnieniu od Paraxa juniora potrafił też kontrolować własny statek samodzielnie:) nie miał więc problemów z dostaniem się do wnętrza kompleksu, a jatkę rozpoczął dopiero wkurwiony wiadomością od Goldberg- już w środku.
ObrazekObrazek
Borys Tokarow
Awatar użytkownika
Posty: 323
Rejestracja: 3 cze 2013, o 09:12
Miano: Borys Tokarow
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Freelancer
Lokalizacja: StarCaster
Status: ex-Zaćmienie, (poszukwany za zabójstwo współpracowników)
Kredyty: 4.150

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

28 maja 2016, o 10:01

Z czysto mechanicznego punktu widzenia - jest OK, tylko popraw interpunkcję ;)
CIUCH | PANCERZ | MAIN THEME | KWATERA OSOBISTA | COMBAT THEME
STATEK | [url=gg://6893006]GG: 6893006[/url]
ObrazekObrazek [center]"Calm the f*ck down and think!" - A. Jensen [DX:HR][/center]
[center]Bonusy: BRAK[/center]
Septimus Ursin
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 lut 2016, o 17:16
Miano: Septimus Ursidas
Wiek: 57
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik, Wolny Strzelec
Lokalizacja: Mgławica Końskiego Łba - Viv -Tidan
Kredyty: 6.980

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

28 maja 2016, o 16:49

Jutro poprawię interpunkcję- nie będę robił tego z telefonu- tymczasem zachęcam pozostałych do oceny treści.
ObrazekObrazek
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

28 maja 2016, o 20:05

Czy płyta czołowa u młodych krogan nie była nieco słabiej ukształtowana? W sensie można by zaznaczyć to w samym opisie jako ciekawostkę.

Osobowość - bardzo króciutka. Nawet jeśli nie jest jeszcze ukształtowana powinieneś imo dopisać parę zdań, np. jak reaguje na nowo poznawany świat? Jest bardziej ciekawski czy ostrożny? Nerwowy czy spokojny? Szuka towarzystwa, czy jest nieufny w pierwszym odruchu? Jakiś tam temperament musi już w nim siedzieć.

"szkarłatno czarnym"
szkarłatno-czarnym.
Tutaj myślnik łączy dwa wyrazy w jeden. Jeśli kolory są ze sobą zmieszane to piszemy razem, np. "kot był szarobury". Ale Polacy na trybunach to "biało-czerwoni". Parax jest szkarłatno-czarny. Zresztą w małym boksie napisałeś poprawnie. :)

"Przez twarz dr. Emmy"

dr Emmy, bez kropki.

"Tylko trzech z was przeżyłeś zabieg"
Coś nie tak z odmianą.

"wszystkim- niezwykle"
"-Doktor Emma Goldberg?"


Nie będę cię już męczył poprawianiem tego, ale tak na przyszłość, masz zwyczaj przyklejania myślników do wyrazów, a one powinny być oddzielone spacjami w takich przypadkach.

Obszerna historia, całkiem dobrze się czyta. Możesz przejrzeć całość, pewno wyłapiesz trochę interpunkcji i powtórzeń. W pierwszym akapicie powtarzające się "kobieta", można czymś zastąpić.

Ogólnie jestem nastawiony na tak. Bardzo mi podoba mi się idea młodego kroganina! Wszyscy robią zawsze starych i zwykle nic w historii potem nie potrafią wpisać, ograniczając się, do czegoś oczywistego w stylu "przez xxx lat chodził i strzelał". :P
Młodzik poznający świat ma też znakomitym potencjał do ciekawego zagrania.
Fajnie opisałeś też proces eksperymentu hodowania krogan. Mało jednak informacji o tym kto za tym stoi i po co to robi. MG musiałby sam powymyślać punkty zaczepienia.

Być może przydałaby się jeszcze jakiś akapit z rozmową Bestii z WI?
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Septimus Ursin
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 lut 2016, o 17:16
Miano: Septimus Ursidas
Wiek: 57
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik, Wolny Strzelec
Lokalizacja: Mgławica Końskiego Łba - Viv -Tidan
Kredyty: 6.980

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

28 maja 2016, o 20:45

Bleys- nawet nie wiesz jak wdzięczny jestem Ci za pierwszy głos krytyki. Co prawda nie uwzględniłem tego w historii- jakoś nie nasunął mi się naturalnie wyglądający dialog. W domyśle, za "produkcją" krogan stać ma "odprysk" firmy Binary Helix- przy jej pomocy Saren syworzył bazę na Virmirze, w kolejnych częściach ME nazywany "ośrodkiem klonowania". Rozważałem też opcję nieformalnego wsparcia ze strony Unii Salarian, Zaćmienia lub prywatnego inwestora pozostającego w cieniu. Ostatecznie zdecydowałem się zostawić to bez rozstrzygnięcia. Przyjmijmy że Binary Helix, pracujące wcześniej nad lekiem na genofagium opracowało (relatywnie) skuteczną metodę klonowania krogan- oddział w którym powstaje Bestia, pracuje nad skomercjalizowaniem tego odkrycia i wspierającymi je technologiami- takimi jak "program motywacyjny" mający sprawić że pobyt w zbiorniku może stać się atrakcyjną nagrodą. Chodowlani kroganie, nie znający strachu (w symulacjach walki nawet kiedy przegrywają- nie umierają), przekonani o swojej niezniszczalności i relatywnie tani w produkcji- to żołnierze niemal idealni. A-666 był jednym z prototypów- testowano na nim wyżej wspomniane rozwiązania, ale to przyszłe generacje klonów miały wykorzystać je w pełni. Przy okazji- z jego grupy postanowiono uczynić biotyków i ostatecznie poświęcić te jednostki które przeżyły operację nieokreślonej liczebnie grupy (wiem tylko że operacja jest niezwykle ryzykowna, ale nie chciałem przegiąć) poddając je wiwisekcji. Udoskonalenie klonów pod kątem przeżywalności operacji pozwoliłoby na masową produkcję krogan-szturmowców. Niewymagających trudnego szkolenia, walczących w szaleńczym, brawurowym stylu pozwalającym w pełni wykorzystać naturalną agresję krogan i ich ogromną odporność na obrażenia. Takiej armii nawet nie trzeba zbroić- sama w sobie jest bronią. :) kajam się- miałem zamiar opisać to wszystko, ale zorientowałem się ile miejsca zajmuje moja historia i postanowiłem przyhamować.
ObrazekObrazek
Parax
Awatar użytkownika
Posty: 4
Rejestracja: 19 maja 2016, o 18:05
Miano: Parax
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Wagabunda
Postać główna: Septimus Ursin
Lokalizacja: Korlus
Kredyty: 20.000

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

29 maja 2016, o 13:30

Z powodu nieprzewidzianych trudności w rl, nie mam za bardzo czasu poprawiać karty i rozbudowywać historii- ale zrobię to na pewno. Postanowiłem jednak nie ograniczać się z objętością tekstu, w związku z czym zapewne "troszkę" się przedłuży. Proszę o nie usuwanie wątku, nawet jeżeli poważnie się to przeciągnie.
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Parax WPB.A-666 "Bestia"

1 cze 2016, o 21:18

Ok, to napisz posta jak już będzie wszystko ok z kartą, bym wiedziała, by sprawdzić. :P
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek

Wróć do „Podania odrzucone”