Oszałamiające pięknem, a jednocześnie kryjące niezwykłe tajemnice. Equilor to położony nad brzegiem morza raj, w którym poświęcono się zdobywaniu wiedzy. To tu kształcą się jedne z największych umysłów galaktyki oraz dokonują przełomowe odkrycia. Nie bez powodu miasto jest więc nieustannie w centrum zainteresowania każdego od Przestrzeni Przymierza, po Układy Terminusa.
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Przestrzeń publiczna

25 wrz 2014, o 03:02

Bleys parsknął i zdusił niedopałek papierosa w popielniczce, gdy odcięto mu dostęp do danych o Derbym. Coś rzeczywiście musiało wisieć w powietrzu. Zabrał się za przeglądanie, tego co miał o Trencie. Robiło wrażenie. Być może powinien wkrótce złożyć przemytnikowi wizytę osobiście, skoro ten był tak dobry. Najpierw sam jednak powinien nieco się rozejrzeć za odpowiednim celem i większą ilością użytecznych informacji.
Pozostało mieć nadzieję, że analitycy wyciągną jakieś użyteczne wnioski ze zdobytych danych o Corath Vision.

Tymczasem pora była by rozprostować kości. Przebrał się w lekkie jasnoszare ubrania, dobre na południową pogodę na powierzchni Sur'Kesh. Miał nadzieję wtopić się w tłum. Wziął jeszcze przyciemniane okulary i ruszył do zbrojowni. Skontaktował się z Melanie, która działała już od rana na planecie. Agentka przypomniała mu uprzejmie przez komlink, iż ma nadzieję, że kapitan nie zabiera tego wielkiego Argusa, bo z ta pukawa jest doskonała na safari w okolicznej dżungli, a nie do węszenia w siedzibach korporacji. Skąd ta spryciara to wiedziała jaką miał broń?
Bleys krytycznie przyjrzał się swojej ręcznej armacie i westchnął krzywiąc usta. Powinien był zaopatrzyć się w pistolet do takich zadań. Niestety nie był obecnie przy kredytach. Cóż było robić, ze swojej szafki wyjął niewielką turystyczną torbę, wrzucił do niej jakiś ciuch i sprawnie rozłożył swojego M-55 na kilka nieco bardziej poręcznych części w ich kompaktowym położeniu. Upchnął wszystko do torby, przykrył jakimś jeszcze ubraniem, by części nie zarysowały się przez materiał torby. Wiedział, że jeśli doszłoby do strzelaniny zejdzie mu moment nim poskłada karabin, ale hej, był żołnierzem i potrafił zrobić to naprawdę szybko. Gdy inżynierowie ćwiczyli sztuczki z omni-kluczami, biotycy trenowali swoje błękitne hokus-pokus, żołnierze opanowywali broń do perfekcji. Złożenie i rozłożenie dowolnego karabinu z zawiązanymi oczyma na czas, to bułka z masłem dla starego komandosa linii N.
Wziął też drugą torbę dla swojej podopiecznej, tylko nie spakował tam niczego prócz ubrań. Postanowił, że będzie puszczał ją przodem do budynków, które będą odwiedzali. Jeśli ochrona przepuści ją bez rewizji, to z torbą będzie mógł wejść i Bleys. W końcu masa turystów kręciła się z podręcznym bagażem na ramieniu.

Wkrótce potem, gdy prom wylądował, przedzierał się już przez tłum ciągnący przez gorące ulice Equilor. Z agentką Brown miał spotkać się w centrum. Zadecydował, że jeśli jeszcze zdąży, odwiedzi Akademię Nauk Equilor, uplasowaną tuż przy placówkach korporacji, do których zmierzał.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Equilor

25 wrz 2014, o 19:19

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Equilor

25 wrz 2014, o 23:14

Przesiadywanie w zatłoczonym barze ze wszystkimi swoimi bagażami, nie było komfortowe, ale najwyraźniej tak miało się to miejsce zapisać w pamięci inżyniera. Co jakiś czas odrywał wzrok od omni-klucza, a usta od kubka z importowaną kawą, rozglądając się po barze i obserwując tłumy ciekawych tego, co miała przynieść ta bliższa lub dalsza przyszłość.
Equilor było tak pełne od istot różnych ras, że chyba mogły się tu pojawić nawet Vorche i Batarianie. Może nie w tak oszałamiającej ilości jak inne rasy, ale gdzieś tam w tym tłumie pewnie znajdowali się pojedynczy przedstawiciele swoich ras.
To właśnie wtedy, kiedy się rozglądał, dostrzegł dwie asari stojące przy interaktywnym punkcie informacyjnym, które pokazywały coś sobie na planie miasta. Widząc tak łatwą okazję do zdobycia użytecznych danych, Konrad znów spojrzał na swój klucz i zaczął ściągać z terminala wszystko co mogło mieć jakąkolwiek wartość. Wydarzenia na następne dni, bary i restauracje, oraz miejsca noclegowe. Było wszystko czego szukał i to bez odchodzenia od stolika.
Problem pojawił się w momencie, kiedy przyszła kolej na szukanie wolnym miejsc. Praktycznie wszyscy co zjawili się prędzej, to zajęli już w miarę tanie hotele.
- Tysiąc za dobę. - wyszeptał, drapiąc się po głowie. Co prawda miał trochę drobnych, ale nie na luksusy w apartamentowcu. Póki co wolał spróbować sił z rezerwacją miejsca w wiosce naukowej, bo przesiedzenie na planecie okrągłego miesiąca, kosztowałoby go niemal całą zawartość jego konta. Tylko czy potrzebował być na całych targach? Raczej wystarczyłoby, że zrobiłby co planował i poleciałby otwierać interes na Horyzoncie.
Wciąż wahając się pomiędzy apartamentem, a bliżej nieokreślonym dla niego lokum, poszperał dokładniej nad tym, jakie warunki noclegu oferowała "wioska". W końcu musiał mieć pewność, że żadna z jego rzeczy nie zniknie, jak tylko wyjdzie z pokoju, czy co oni tam oferowali. Oby to nie były jakieś wspólne sale po dziesięć osób, bo wtedy musiałby z miejsca brać apartament.
Inną informacją, jaka pojawiła się w drugiej zakładce, był wykład prowadzony przez turianina imieniem Tytho Fern. Pierwszy, konkretny cel jaki obrał sobie blondyn. Tyle tylko, że wspomniany wykład o etyce miał odbyć się za tydzień. To nie była wcale a wcale dobra wiadomość. Trzy dni jeszcze by się dało znieść, lub maksymalnie cztery, ale siedem?
Zirytowany wziął łyk kawy i zaczął się zastanawiać, jak rozwiązać ten ambaras. Myślał tak przez chwilę i w końcu go tknęło. Przecież ten cały Fern nie musiał przylecieć dopiero w dzień wykładu. A może niedługo się zjawi, lub już był na miejscu?
Zamówił sobie jakieś ciepłe danie i zabrał się za wyszukiwanie większej ilości informacji o Tytho, oraz jego wykładzie. Potrzebował wiedzieć, gdzie się wykład odbędzie, by móc się dowiedzieć od organizatorów, gdzie go szukać. Na pewno się gdzieś zatrzyma, a jeszcze bardziej pewne było, że miał już zrobioną rezerwację w jakimś miejscu. W końcu musiał myśleć o takiej imprezie dużo wcześniej i się przygotował do uczestnictwa w niej.
Tak, Strauss był napełniony optymizmem w swoje poszukiwania i sądził, że jakkolwiek miała się rysować sytuacja z uczonym, to dowie się tego.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Equilor

26 wrz 2014, o 10:20

Konrad Przpuszczenia Konrada okazały się słuszne i faktycznie turianin, którego planował odszukać, był obecny na targach od dnia pierwszego. W sumie jak przemyśleć sprawę, raczej łatwo dojść do wniosku, że dziwnym byłoby gdyby na całym wydarzeniu zabrakło najtęższych naukowych umysłów znanych galaktyce, a przecież to właśnie oni prowadzili tu swoje wykłady i pokazy. Tytho nie był żadnym wyjątkiem. Dodatkowo mowa o osobie, która bynajmniej nie stroniła od dzielenia się swoimi planami z ekstranetowymi społecznościami. Konrad ledwie po wpisaniu w odpowiednie pole jego imienia i nazwiska, odnalazł cały plan zwiedzania wrzucony przez samego turianina. Widać nie należał do legiona wirtualnych paranoików, widzących szpiegów na każdym kroku. Otwartość Ferna była dodatkowym bonusem, potencjalnie ułatwiała bowiem nawiązanie pierwszego kontaktu.
Strauss w formie dodatkowego przygotowania, zbadał nieco sylwetkę naukowca w publicznie dostępnych bazach danych. Jak szybko mógł zauważyć turianin był kimś na wzór naukowego celebryty-filantropa. Oczywiście zachowując wszystkie pozory typowej dla jego rasy powagi. Sam założył firmę badawczą, która w dużej mierze zbierała oraz analizowała informacje zdobyte w ekstranecie, następnie sprzedając je większym korporacją. Słowem prześwietlanie rynku, segmentacja i inne nudnawe pojęcia. Sam Fern był jednak przede wszystkim błyskotliwym programistą, w przeszłości uczestniczącym w projekcie poszerzania wirtualnej świadomości.
Z tego co mógł zauważyć Konrad, Tytho nie planował dzisiejszego dnia niczego poza zwiedzaniem miasta, na swoim blogu ledwie przed kilkoma minuty umieścił jednak zdjęcia przedstawiające widok z kawiarni. Dzięki prostej triangulacji inżynier spokojnie mógł określić, że budynek znajduje się na nabrzerzu, całkiem niedaleko od jego obecnej pozycji.

Co zaś tyczy się lokum w wiosce naukowej. Zdjęcia były całkiem obiecujące. Niewielkie, wykończone specyficzną mieszanką drewna i stalowych blach pomieszczenie mieszczące niewiele więcej poza łóżkiem oraz niewielką szafką. Możliwość wynajęcia od jedno do pięcio osobowych pokoi. Wszystko było dostępne za darmo, ale wymagano wynoszącego 500 kredytów depozytu i meldowania przynajmniej co 48 godzin. Jeśli po tym czasie ktoś nie wrócił do wioski, zawartość pokoju trafiała do depozytu, a ktoś inny zajmował miejsce.
Borys i Gavos Kiru wyraźnie nie interesowało podziwianie nowoczesnego napędu Phalax Ignition, Borys na pokaz udał się więc w pojedynkę. Na szczęście większość gości zrobiła sobie przerwę na lunch, dzięki czemu mógł dotrzeć do celu bez większych komplikacji, omijając okoliczne punkty gastronomiczne.
Podobnie uczynił Gavos, który wciąż jednak więcej czasu poświęcał salariańskiemu badaczowi niż wszechobecnym masom. O ile dotarcie do jakichś informacji krążących po ekstranecie nie było problemem, o tyle w typowym dla salarian stylu, wszystko było opisane ogólnikami, tak by zataić możliwie jak najwięcej szczegółów. W ręce kroganina wpadły więc ledwie strzępki prac naukowych wyraźnie z dziedziny genetyki. Ponownie jednak musiał z niezadowoleniem przyznać, że ma spore trudności ze zrozumieniem ich treści. Znacznie łatwiej było dojść do tego jak wielką potencjalnie pomoc mógłby stanowić Maelon w walce z genofagium.

Docierając ostatecznie do celu, obaj panowie mogli dostrzec imponujący hangar, obok którego ustawiono niewielki podest, obecnie zajmowany przez parę asari. Ludzie wciąż przybywali na miejsce i o ile dla Borysa była to po prostu powtórka z rozrywki, dla Nakmora widok znacznie większej niż poprzednio widowni był trochę oszałamiający. Na szczęścieo obaj zdołali zająć odpowiednio dogodne miejsca.

Typowy dla tego typu pokazów wstęp, o dziwo nie był tylko formalnością. Dał przedstawicielom firmy dość czasu, by mogli otworzyć wspomniany wcześniej hangar, prezentując wszystkim sporej wielkości korwetę. Szerokie skrzydła, niezwykle smukłe kształty, słowem okręt typowy dla konstruktorów asari. Ponieważ jednak ta rasa słynie chociażby z najlepszych poszyć, łatwo dochodzono do wniosku, że elegancki wygląd to nie wszystko.
- Oto powód dla którego się tu spotkaliśmy. Nie chcemy tylko opowiedzieć o napędzie, chcemy go wam pokazać.
Jak na zawołanie pod skrzydłami rozbłysły dwa niebieskie kręgi, a sam okręt zaczął leniwie lewitować nad ziemią, by chwilę później niczym strzała pomknąć przed siebie. Prędkość była zawrotna.
- Do tej pory każdy okręt musiał dysponować podstawowym napędem oraz tym umożliwiający korzystanie z przekaźników masy. Nasza projekt to rozwiązanie tego problemu. Zaimplementowana technologia pulsacyjna umożliwia wykorzystanie statycznego ładunku elektrycznego w sprzężeniu zwrotnym, które zmienia ją w czystą formę energii. Skierowana w odpowiedni sposób na powrót do rdzenia pierwiastka zero doprowadza do wybuchu, zdolnego dzięki ukierunkowaniu go przez nasz napęd, do rozwinięcia niesamowitych prędkości.
Ciężko było nie przyznać jej racji, kiedy okręt mknął po niebie ze zbyt wielką prędkością, by widownia mogła w ogóle nadążyć. Pozostawiona za nim, charakterystyczna niebieska smuga i dźwięk pracy tak bardzo przypominający ten towarzyszący ziemskim piorunom tworzyły niesamowity spektakl.
- W chwili obecnej poza prototypem, który właśnie obserwujecie, budujemy pierwszą jednostkę jaka zostanie oddana do rąk cywilnych, jeśli nasze prognozy okażą się poprawne, za niespełna dwa lata, będziemy w stanie rozpocząć masową produkcję.
Dla nieco bardziej doświadczonego pilota jakim był Borys szybko stało się jasne jak nietypowy sposób pilotażu prezentuje zaprezentowana korweta. Napęd pulsacyjny, sądząc po słyszalnych w sporych odstępach czasu wybuchach energii, działał na zasadzie procy. Innymi słowy rozpędzał okręt w postępujących po sobie skokach. Manewrowanie i wytracanie prędkości odbywało się natomiast za pośrednictwem silników pomocniczych pod skrzydłami. Obserwowany pilot robił to całkiem sprawnie, ale łatwo było zauważyć, że może to stanowić spore wyzwanie. Zasada działania była bowiem odwrotna w stosunku do obecnie znanej. Tutaj prędkość stopniowo malała, podczas gdy aktualnie wykorzystywane napędy wpierw stopniowo ją budują. Niemniej jednak potencjał był ogromny, szczególnie jeśli wierzyć zapewnieniom przedstawicielek firmy.
Bleys Na - prawdopodobnie swoje - szczęście, agentka Brown nie kazała swojemu przełożonemu czekać ani chwili i choć w pierwszym momencie jej nie zauważył, ta podeszła do niego kiedy tylko upewniła się, że wszystko jest w porządku. Oczywiście kiedy Bleys wręczył jej torbę i opisał swój plan, zrobiła minę jakby bardzo chciała coś powiedzieć, ostatecznie jednak zostawiając to na potem. Może uważała ten pomysł za zbyt niedorzeczny by ktoś mógł go przejrzeć? Czasem ciężko było ją rozgryźć. Cecha choć czasem irytująca, to niezwykle przydatna na jej stanowisku. Ostatecznie oboje trafili do siedziby Corath Vision będącej w centrum zainteresowania Belforda od momentu przybycia. Sam budynek wpisywał się doskonale w styl architektoniczny Equilor dominujący w ogólnie pojęte kopuły. To co odróżniało biuro CV to fakt, że kompels był tylko częściowo okryty, pozostałą część ukryto natomiast we wnętrzu okolicznego pasma wzgórz. Sprawiało to, że całość była z jednej strony osłonięta przez Akademię Nauk, a z drugiej przez kilka choć może nie oszałamiających, to jednak całkiem wysokich szczytów.

Przekraczając próg siedziby Corath Vision w głowie Bleysa zapaliła się czerwona lampka. W holu z łatwością zauważył przynajmniej tuzin ochroniarzy, oraz szereg zabezpieczeń, wśród których wykrywacze metali były ledwie pierwszą pozycją w przydługim jak na jego gust menu. Po krótkich wahaniach zdecydował jednak, że najgorszy w tych okolicznościach będzie brak pewności, dlatego postanowił mimo wszystko spróbować. To co wydarzyło się potem, zdumiło nawet jego. Ledwie ustawił się w kolejce za swoją agentką, a podszedł do niego jeden z salarian, lekko ukłonił i bez konieczności objaśniania niczego, wypowiedział krótkie.
- Arelo Ruun zaprasza do swojego gabinetu - mieszkańcy Sur'Kesh bywali ciężcy do odczytania i faktycznie na twarzy, w głosie czy mimice tego konkretnego, Bleys nie dostrzegł złości, ani próby jakiegoś nacisku. Prawdę powiedziawszy sprawiał raczej wrażenie przyjaźnie nastawionej osoby, ewentualnie był po prostu dobrym aktorem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Equilor

26 wrz 2014, o 15:19

Bleys zrozumiał uśmiech Melanie. Cóż sobie wyobrażał sądząc, że ochrona wielkiej korporacji może nie być wystarczająco ciasna? Oczywiście miał zamiar iść na pewniaka i zdać bagaż nim "zacznie piszczeć", nie było sensu robić szopki i tracić potem czasu na tłumaczenia. Wtedy jednak podszedł do niego salarianin, zapewne korp z ochrony.
Bleys był naprawdę zdumiony, gdy ten przedstawił mu zaproszenie samego szefa korporacji. Oczywiście w pierwszej chwili przeszło mu przez głowę, że nie docenił kontrwywiadu salarian i oni już wiedzą, że on i jego ludzie węszą. Ale przecież wyszukiwanie informacji o Corath Vision było całkiem normalną sprawą dla milionów użytkowników Extranetu. Zresztą gdyby Arelo Ruun chciał mu pogrozić, by nie wtykał nosa w cudze sprawy, to pewno miał od tego zastęp pracowników i nie zapraszałby na osobistą wizytę. O co zatem mogło chodzić?
Kapitan uśmiechnął się nie starając nawet specjalnie kryć zaskoczenia.
- Ależ będę zaszczycony, choć nie spodziewałem się takiej propozycji.
No tak, nie myślał chyba, że ciemne okulary mogą ukryć jego tożsamość przed monitringiem korporacji, która miała bzika na punkcie szpiegostwa przemysłowego.
- Pewnie ktoś chciałby popilnować mego bagażu, miałem zamiar wybrać się na safari ale bardzo dziś gorąco - rzucił swobodnym tonem zachowując powagę. Nie łudził się, że przepuszczą torbę do gabinetu CEO z takim arsenałem czujników.
Przeszło mu przez myśl, że przedstawi Brown jako swoją asystentkę ale zrezygnował. W razie jeśli salarianie zamkną go w kazamtach, będzie mogła chociaż poinformować Hekate gdzie zniknął.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Equilor

27 wrz 2014, o 11:28

Krótka przekąska poprawiła trochę humor Gavosowi. Mógł trochę żałować, że nie zna się lepiej na tych wszystkich naukowych sprawach, ale przecież na Tuchance nie uświadczy się takich dziedzin w życiu. To nie było coś, czym zajmowali się kroganie w wolnym czasie. Nawet szamani tacy jak on nie mieli takiej wiedzy, polegając raczej na wykorzystywaniu przybyszów i ich intelektu w potrzebnych sprawach. Od czasów wielkiego imperium przed wiekami wiele się zmieniło i wiele utracili poprzez czas z dawnego dziedzictwa. Wojna, genofagium i upływ czasu zrobiły swoje.
Teraz siedząc na pokazie nowego napędu oceniał nową jednostkę i jej atuty. Nowy napęd zdawał się być rzeczywiście czymś przełomowym, jeśli ktoś lubił podczas lotu eksplozje pod tyłkiem które robiły za napęd statku. Prędkość jednak z jaką się poruszał była naprawdę niesamowita, co Gavos musiał przyznać projektantom, a to dawało ogromną przewagę w walkach toczonych w kosmosie. Nie dziwne jednak było, że pierwszy egzemplarz trafia w ręce prywatne. Eksperymentalna zabawka dobra do testów i zaskoczenia przy przelotach przez sektory z ogromną prędkością. Swoją drogą byłaby niezłym łupem gdyby wpadła w ręce piratów, bo ceny za egzemplarz z seryjnej produkcji z pewnością będą wysokie i tylko dla wybranych.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Equilor

28 wrz 2014, o 19:42

Z każdą kolejną informacją jaką czytał sierżant, co raz to bardziej podobała mu się osoba Tytho. Być może gdyby nie to, że ten był turianinem, a nie człowiekiem, to prawdopodobnie wyskoczyliby razem do baru. Programista, który zaszedł wysoko na sprzedaży innym informacji. Strauss widział pomiędzy nimi mnóstwo wspólnych cech i właśnie dlatego było dla niego dziwne, że Fern miał prowadzić wykład na tak poważny temat. Dziwne dlatego, bo patrzał na naukowca przez pryzmat siebie i stąd wynikać mogło to mylne wrażenie.
Dodatkowym ułatwieniem dla Konrada był fakt, że Tytho prowadził swój blog i dosyć często go aktualizował. W zasadzie to nawet rozpoznawał okolicę, w której mógł się znajdować i było to relatywnie blisko.
Nie chciał jednak spotkać się z nim obładowany walizkami, bo to dałoby fatalne pierwsze wrażenie o nim. Na szczęście warunki przebywania w wiosce naukowej były całkiem znośne i podobne do tych, do których przywykł. A depozyt w postaci 500 kredytów i warunek pojawienia się przynajmniej co dwa dni, był wykonalny. W zasadzie, skoro praktycznie miał na wyciągnięcie ręki Ferna, to pewnie nie spędzi na planecie więcej jak trzy dni. Wszystko układało się idealnie.
Skontaktował się więc z recepcją w wiosce naukowej i zarezerwował dla siebie pokój, przelewając wymaganą sumę jeżeli nikt by go nie wyprzedził i byłyby jeszcze wolne pokoje. Mając za sobą ten etap, udałby się osobiście do wioski, zostawiając w pokoju swoje bagaże.
Co potem by zrobił? Spojrzałby raz jeszcze na blog celebryty-naukowca i sprawdziłby, czy wciąż jest gdzie był, czy jednak się gdzieś przemieścił w między czasie. Inżynier liczył, że pobyt w kawiarni zajmie kosmicie trochę czasu, bo w zasadzie to było najbardziej odpowiednie miejsce na spotkanie, oraz do przeprowadzenia rozmowy.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Equilor

28 wrz 2014, o 20:31

Po tym jak rozentuzjazmowany Borys popędził na pokaz nowego silnika Kiru została sama, choć nie było to odpowiednie słowo w obliczu otaczającego ją zewsząd tłumu. Trochę dziwnie czuła się poza statkiem bez swojej broni i pancerza, ale w pełnym opancerzeniu z armatą na plecach przyciągałaby, o ile to możliwe, jeszcze większą uwagę niż obecnie i to niekoniecznie pożądaną. Jedynym uzbrojeniem na jakie sobie pozwoliła były jej omniklucz i przypasany do łydki nóż bojowy ukryty pod nogawką spodni. Może było to niewiele, ale dzięki temu nie czuła się do końca naga.
Mając trochę czasu do kolejnego pokazu skierowała się do najbliższego punktu informacyjnego w celu pozyskania mapy targów oraz dokładnego terminarza pokazów by móc choć spróbować zaplanować zwiedzanie choć dzień do przodu.
Przystanąwszy na obrzeżach placu, by nie tamować ruchu, przejrzała plan w poszukiwaniu wykładów, które mogłyby poruszać następujące zagadnienia; broń- nowe technologie, pokazy ogólnie wszystko co dotyczyło możliwych modernizacji galaktycznego rynku zbrojeniowego w ciągu następnych kilkudziesięciu lat. Jako najemniczka nie mogła pozostawać w tyle. Wykłady poświęcone medycynie, szczególnie naprawom uszkodzeń ośrodkowego układu nerwowego i implantom. Chociaż szansa na to, że na całej tej konferencji znajdzie się coś co chociaż w minimalnym stopniu zdoła jej pomóc była równa szansie wygrania na loterii samo zapoznanie się z nowinkami, jak w przypadku nanotechnologii, mogło być interesujące. Mogła również poszukać punktów programu poświęconych rasom, które nie osiągnęły jeszcze etapu lotów kosmicznych, choć bardziej z ciekawości niż w obliczu jakiejkolwiek konieczności.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Borys Tokarow
Awatar użytkownika
Posty: 323
Rejestracja: 3 cze 2013, o 09:12
Miano: Borys Tokarow
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Freelancer
Lokalizacja: StarCaster
Status: ex-Zaćmienie, (poszukwany za zabójstwo współpracowników)
Kredyty: 4.150

Re: Equilor

28 wrz 2014, o 21:45

Cóż, odpowiedz jaką uzyskał Borys podczas zadawania pytań musiała go zatkać.
Jakim cudem taka osoba nie mogła się zorientować w zastosowaniach swojego produktu!?
To już ludzie tworzący kiepskie seriale sci-fi mieli więcej inwencji...

Kiedy spojrzał na zegarek na omni-kluczu, zorientował się, że będzie musiał już lecieć. Dlatego więc nie mógł niczego innego powiedzieć Kiru niż
- Wybacz, ale ostatnio jestem zabiegany, a to nie zdarza się mi zbyt często. Do zobaczenia później!
I poleciał przed siebie.
W następnej kolejności był napęd. Każda wiedza na temat systemów technicznych była ważna, jeśli się chciało zostać w branży.
Całe szczęście wszyscy poszli się posilić, więc większego problemu na szczęście nie było. Na miejcu zauważył kroganina.
- Ok...
Borysa zaskoczyło to zupełnie, gdyż w ogóle się nie spodziewał kroganina w świecie ojczystym salarian.
Ale widząc, że nikt go nie zaczepia, świadczy o tym, że ma "olej w głowie", a raczej w nerwach. I to chłodzący.
Na szczęście obaj zajęli miejsca i wtedy się zaczęło.
Korweta była niczego sobie, ale gdy tylko się wzniósł, to od razu przyspieszył. Błyskawicznie.
To było niesamowite - nigdy nie mógł przypuszczać, że ujrzy coś takiego w akcji.
Mowy nie było, musiałby wykołować sobie zupełnie nowy pojazd. StarCaster może i miał dobry napęd plazmowy, ale z pulsacyjnym nie miał praktycznie szans. Piraci z Omegi pokochaliby ten napęd w swoich maszynowniach...
Postanowił tym razem poczekać na pytania i odpowiedzi innych.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl uwagę administratora
Wyświetl wiadomość pozafabularną
CIUCH | PANCERZ | MAIN THEME | KWATERA OSOBISTA | COMBAT THEME
STATEK | [url=gg://6893006]GG: 6893006[/url]
ObrazekObrazek [center]"Calm the f*ck down and think!" - A. Jensen [DX:HR][/center]
[center]Bonusy: BRAK[/center]
Bachus
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 10 wrz 2014, o 19:16
Miano: Sykstus "Bachus" Curval
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Terrorysta
Status: Ex sierżant Przymierza; poszukiwany przez Zaćmienie, Błękinte Słońca, Krwawą Hordę, Przymierze Układów
Kredyty: 6.410

Re: Equilor

30 wrz 2014, o 16:37

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Statek "Hades" wszedł do układu Pranas i zbliżał się do orbity Sur'Kesh.
Bachus był właśnie w trakcie posiłku. Powoli rwał kawałki chleba i maczał je w oliwie, każdy kęs przepijał porządnym łykiem rozcieńczonego wina. Z głośnika zaczął dobiegać skrzeczący głos:
- Jesteśmy prawie na miejscu. Dalej trzeba użyć promów. - zdanie to było wypowiedziane bardzo szybko, przez co nie trudno było się domyślić, kto z załogi podaje komunikat. Był to Tamiel, salariański drugi pilot.
- Tamiel szykuj się. Ty i Saarai będziecie mi towarzyszyć. - Bachus wytarł usta w serwetkę i skierował się w stronę toalety.
- Ehh, to takie kłopotliwe. Jestem ci tam bardzo potrzebny? Poradzisz sobie, chyba sam... - pilot jak zawsze chciał wykręcić się od powierzonych mu zadań. Niewątpliwie wolał zostać na statku i poleniuchować.
- Dosyć Tamielu. Bez dyskusji. Przekaż Saarai, aby czekała przed promem.

Saarai była typową przedstawicielką swojego gatunku. Na Hadesie pełniła funkcje szefowej ochrony.
Czekała już przy promie, gdy Bachus przekraczał drzwi hangaru razem z Tamielem i volusem - Azazelem.
- Nie wiem po co tam lecimy! Znam to miejsce, nic fajnego! Zostańmy lepiej tutaj. To takie kłopotliwe! - krzyki Tamiela niosły się echem po niemalże pustym hangarze.
- Zamknij się Tamiel - prychnęła asari. Azazel zachichotał "pod nosem", a salalarianin już bez słowa wszedł do promu.
- Mam dla ciebie coś specjalnego - volus zwrócił się do Curvala i podał mu dziennik. - Nowa tożsamość, specjalnie na tę okazję. Nazywasz się doktor John Sinister i jesteś bioetykiem. Wychowany na Ziemi, w Londynie...
- Weź to. - Bachus podał volusowi maskę. - Czekaj na instrukcje i bądź w gotowości.
- Ja zawsze jestem w gotowości. - volus odwrócił się i powoli udał się w stronę wyjścia.
Drzwi promu zamknęły się.
- Czy powinniśmy coś wiedzieć? - asari bacznie przyglądała się Curvalowi. Rzadko miała okazję widzieć go bez maski.
- Nie robimy zamieszania. Tamiel! Ty wtopisz się w tłum i będziesz mnie informować o wszystkim, co jest godne uwagi. Ty moja droga, będziesz trzymać się mnie. Jesteś moją... sekretarką. Zostaw strzelbę tutaj. Tylko "lekki" sprzęt.
Tamiel rozpoczął procedurę lądowania.
- Ten złom jest zarejestrowany na firmę farmaceutyczną, więc powinno obyć się bez trudności. Przypomnij mi, po co my tutaj przylatujemy?
- Equilor jest miejscem godnym uwagi. Racjonalizm, scjentyzm w czystej postaci. Duże skupisko komercji, kapitalizmu pod przykrywka szczytnych idei. Nie będziemy jednak niczego niszczyć. Jesteśmy tu w celach niejako rozrywkowych...


Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek VOICE||THEME "Rewolucja musi być dziełem poza wszelka miarą, spaleniem wszystkiego co było przed nią... Jeśli ludzkość ma kiedykolwiek uciec od swej nędzy, istnieje tylko jedna metoda: zniszczenie wszystkiego w ogniu i krwi... Nie ma żadnej innej drogi, żadnej innej nadziei."
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Equilor

2 paź 2014, o 14:05

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Equilor

2 paź 2014, o 16:27

Lądowisko
Borys i Gavos
Cały tłum aż wibrował z zachwytu na widok najnowszego prototypu, wciąż przemykającego nad ich głowami. Zdawało się, że wszystko szło zgodnie z planem, aż do chwili kiedy nagle przestało. Ten przeraźliwy huk, chwilę po nim oślepiający blask i fala ciepła docierająca aż do ziemi. Nagły wybuch paniki był równie gwałtowny jak eksplozja myśliwca, kiedy wszyscy obecni na pokazie zaczęli uciekać w każdą możliwą stronę, próbując ukryć się przed śmiercionośnym deszczem odłamków. Obu najemników poniósł tłum i jakkolwiek silny nie byłby kroganin, nawet on nie był w stanie powstrzymać naporu dziesiątek przerażonych istnień. Ostatecznie zatrzymali się we wnętrzu hangaru, oczekując na jakiekolwiek wieści.
Gavos przypadkiem wylądował w pobliżu asari reprezentujących firmę Phalax Ignition i sądząc po wyrazach niedowierzania na ich twarzach, od razu mógł ocenić, że nie nie mają zielonego pojęcia na temat tego, co się właśnie wydarzyło.
W nieco innej sytuacji był Borys. Inżynier poświęcił maszynie zbyt wiele uwagi, by nie dostrzec, że tuż przed eksplozją jakaś dziwna smuga pomknęła w kierunku korwety. Zamaskowany pocisk? Fala elektromagnetyczna? Tego nie wiedział, ale przynajmniej dla niego, to na pewno nie był wypadek.
Siedziba Corath Vision
Bleys
Przedstawiająca coś na wzór przyjaznego uśmiechu twarz salarianina delikatnie drgnęła po odpowiedzi człowieka. W obliczu braku choćby werbalnego potwierdzenia, była to jedyna reakcja jakiej się doczekał. Dopiero po chwili członek komitetu powitalnego, ku zdziwieniu Belforda chwycił jego torbę i powędrował w kierunku windy. Szedł na tyle wolno, by agent bez problemu mógł go dogonić, zachowując jednocześnie swoją godność, nie musząc za nim biec.
Ostatecznie on, jego bagaż i enigmatyczny salarianin trafili do wnętrza stalowego sześcianu, który powędrował ku górze. Jazda nie trwała długo, a kiedy drzwi ponownie ustąpiły, Bleys mógł dostrzec naprawdę imponujące biuro. Pomieszczenie było położone dosłownie we wnętrzu wzgórza z gigantyznym paronamicznym oknem, zapewniającym widok na całe nabrzeże. Ściany pokrywała naromiast jakaś forma przeźroczystej żywicy, która sprawiała, że ziemia oraz skały stanowiące ściany gabinetu wyglądają raczej jak niezwykle realistyczne rzeźby. Sam Arelo stał odwrócony plecami do przybyłych, analizując jakieś wykresy przedstawione na wyświetlaczu będącym jednocześnie samym oknem. Pracownik Corath Vision wskazał Bleysowi fotel przy biurku, sam postawił na blacie jego torbę i jakby nigdy nic, opuścił gabinet.
Ruun skończył chwilę później, obracając wpierw jedynie głowę, za którą szybko podążyła reszta ciała. Od razu dało się dostrzec, że był całkiem postawny jak na salarianina. Wciąż niezwykle wątły w porównaniu chociażby do istoty ludzkiej, ale szeroka szczęka i imponująco rozbudowana obręcz barkowa mogły zaskoczyć.
- Broń? - Mruknął ledwie słyszalnie, spoglądając w oczy Belforda. Sprawiał wrażenie jakby czekał na odpowiedź, ale zanim ten zdołał jakiejkolwiek udzielić, po prostu otworzył torbę i sięgnął do środka. Trafienie na interesujące znalezisko zajęło mu raptem chwilę. - Wygląda na to, że mamy problem.
Jedynym celem tego działania była chyba chęć zyskania pewności. Arelo wyciągnął bowiem dłoń, zaciągnął zamek i odłożył cały pakunek na podłogę po swojej stronie biurka.
- Wy naprawdę żyjecie w przekonaniu, że Cerberus jako jedyny posiada patent na zdobywanie informacji? - Sprawiał wrażenie rozczarowanego, ale Belford zdążył już zrozumieć, że w przypadku salarian pozory nadwyraz często mylą. - Ilu agentów przebywa na Sur'Kesh?
Prezes Corath Vision zdawał się być nad wyraz ciężki do rozgryzienia. Testował go, czy naprawdę nie wiedział? Jeśli tak to co potencjalnie sam Belford mógł zyskać lub stracić grając w grę, w której wyraźnie zaczynał z gorszej pozycji niż mógł mieć nadzieję?
Przestrzeń publiczna
Kiru i Konrad
Cokolwiek planowali w tej chwili zrobić. Jedno i drugie znalazło się w tej samej sytuacji. Dostrzegając blask eksplozji nad lądowiskiem oboje na moment przerwali to co robili. Kiru była w o tyle lepszej sytuacji, że przebywała właśnie na zewnątrz, wędrując między stoiskami ciągnącymi się w północnej części miasta, co nie szokowało. W ten sposób najłatwiej było upolować przylatujacych turystów. Z tego powodu mogła niemalże poczuć ciepło na twarzy towarzyszące zmianie prototypu Phalax Ignition w kulę złomu. Już nie wspominając o spotęgowanym odgłosie towarzyszącym eksplozji i smrodzie spalenizny. To jednak nie wszystko. Nagle poczuła coś jeszcze, charakterystyczny, dziwnie egzotyczny zapach. Jej spojrzenie mimowolnie powędrowało w kierunku dachu niewielkiego biurowca po jej prawej stronie. Dopiero wtedy zarejestrowała dziwną anomalię. Powietrze zawirowało, jakby pod wpływem wysokiej temperatury, potem ponownie i tak dalej, ciągnąc się przez cały budynek. Coś takiego nie bywa dziełem matki natry i Kiru szybko połączyła fakty. Jakiś zamaskowany osobnik uciekał zaraz po wywołaniu eksplozji. Czego potrzebowała więcej?
Tymczasem błądzący po ekstranecie Konrad prześwietlał wirtualny życiorys turiańskiego przedsiębiorcy, kiedy wszystkie kanały informacyjne wypełniły doniesienia o tragedii. Strauss wiedział o niej już wcześniej. Nawet jeśli pozostali mogli początkowo wziąć to za jakiś pokaz - jeśli spędzisz na polu walki nieco więcej czasu, rozpoznajesz dźwięki, które nie mają nic wspólnego z byle demonstracją. Aktualnie wracał z wioski, ciesząc się z braku konieczności targania swoich bagaży, kiedy doszło do całego zajścia. Niemal w tym samym momencie na blogu turianina pojawiły się zdjęcia, wskazujące, że wciąż jest w tej samej kawiarni.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bachus
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 10 wrz 2014, o 19:16
Miano: Sykstus "Bachus" Curval
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Terrorysta
Status: Ex sierżant Przymierza; poszukiwany przez Zaćmienie, Błękinte Słońca, Krwawą Hordę, Przymierze Układów
Kredyty: 6.410

Re: Przestrzeń publiczna

2 paź 2014, o 18:51

Bachus szybko dostał się na plac dostępny dla zwiedzających. Jemu samemu było trudno stwierdzić, co go przywiało na planetę salarian. Prawdopodobnie była to chęć jakiejkolwiek rozrywki, której doświadczał tak mało. Pojawiała się też unikalna szansa wymiany poglądów i myśli.
- Tamiel, wszystko u ciebie w porządku? - Curval miał świadomość, że musi co jakiś czas sprawdzać salaraianina, aby ten gdzieś się nie "zgubił", jak miał w zwyczaju.
- Eeee, nie wiem... Jestem na lodowisku i nie mogę za bardzo rozmawiać... - w dalszej części dało się słyszeć jedynie szumy.
- Wyłączył? - Saarai nie była zdziwiona.
- Tak, wyłączył - jak zwykle. - zachowanie pilot nie wyprowadziło Bachusa z równowagi. Był już przyzwyczajony do jego skandalicznego zachowania. Całą jego uwagę pochłonęły liczne stoiska. Pierwszą myślą, jaką zrodziła się w jego głowie było: "ciekawe czy mają tu eksperymentalną broń". Oczywiście "militaria" nie były jedyna rzeczą jaką interesował się Bachus, ale raczej jedyną technologiczna rzeczą...
- To gdzie idziemy? - asari wydawała się coraz bardziej zdenerwowana niezdecydowaniem Sykstusa.
- Idź lepiej poszukaj tego darmozjada. Ja rozejrzę się sam.
- Jesteś strasznie niezdecydowany. I nieznośny! - komandoska odwróciła się i skierowała w stronę lądowiska.
- Pamiętaj mnie informować o wszystkim Saarai! - krzyknął na odchodne. Nie zostało mu nic innego jak zaczerpnąć informacji o atrakcjach jakie oferowały targi. Do tego może coś zjeść i z kimś porozmawiać? Najlepszym chyba miejscem na połączenie tych rzeczy był bar lub restauracja. Syktus nie mógł jednak nigdzie zlokalizować szyldu knajpy czy drogowskazu doń prowadzącego. Uznawszy, że ma jeszcze dość energii i sporo czasu, podjął decyzję aby trochę pobłądzić, a do knajpy wstąpić przy okazji. Dodatkowo musiał zachować nieustanną czujność i ostrożność. Pytanie kogoś o drogę wydało mu się ryzykowne, lepiej nie wychylać się z tłumu.
ObrazekObrazek VOICE||THEME "Rewolucja musi być dziełem poza wszelka miarą, spaleniem wszystkiego co było przed nią... Jeśli ludzkość ma kiedykolwiek uciec od swej nędzy, istnieje tylko jedna metoda: zniszczenie wszystkiego w ogniu i krwi... Nie ma żadnej innej drogi, żadnej innej nadziei."
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Przestrzeń publiczna

3 paź 2014, o 10:13

Blask dalekiej eksplozji oślepił ją na ułamek sekundy. Zanim zdążyła zirytować się na ewidentny brak jakiejkolwiek zdolności logicznego myślenia u organizatorów, którzy nie potrafili przewidzieć skutków widowiska, prototypowy statek do tej pory popisujący się nad horyzontem zmienił się w kulę ognia. Nawet z tej odległości niemal mogła poczuć falę gorąca wraz z towarzyszącym jej charakterystycznym swędzeniem w dawno zaleczonych bliznach.
Huk eksplozji, który zdołał dotrzeć do tej części targów, wraz ze smrodem spalenizny oznaczał, że eksplozja musiała być naprawdę potężna. Raczej nie należało się spodziewać żeby z pilota było co zbierać, w swoim życiu Kiru naoglądała się wystarczająco dużo wybuchów by wiedzieć, że zwęglone kawałki ciała tego pechowca będą znajdywać w różnych częściach miasta jeszcze przez lata.
Nagle wśród mieszanki różnorakich zapachów wymieszanych ze smrodem spalenizny dotarła do niej nowa woń. Dziwny, syntetyczny i ciężki zapach, którego yahganka nie potrafiła połączyć z niczym konkretnym zawisł z powietrzu na podobieństwo mgiełki. Kiru rozejrzała się po wciąż nieruchomym tłumie szukając źródła osobliwej woni kiedy kątem oka wyłapała ruch na dachu pobliskiego budynku. Uniosła wzrok na chwilę zatrzymując go w tamtym miejscu.
Po zaledwie kilku sekundach jej cierpliwość została nagrodzona, kiedy powietrze na dachu zafalowało w niedający się pomylić z niczym innym sposób. Jakiś niezidentyfikowany osobnik z włączonym kamuflażem właśnie zabierał się do ucieczki. Za dużo było tu zbiegów okoliczności by Kiru uwierzyła, że znalazł się tam przypadkowo tuż przed eksplozją. Teoretycznie była to sprawa władz planety, było tylko jedno „ale”; jeśli yahganka była jedyną osobą, która go zauważyła to skurwiel po prostu ucieknie.
Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej ruszyła biegiem w stronę budynków mając nadzieję zdążyć zanim zgromadzeni na placu cywile pojmą co się wydarzyło a także próbując przy okazji nikogo nie zadeptać. Kiedy znalazła się w pobliżu właściwego biurowca włączyła swój kamuflaż na wypadek gdyby zamachowcowi przyszło do głowy sprawdzić czy nikt nie biegnie uliczką. Maskowanie nie tłumiło kroków, ale jeśli uciekinier nie miał równie wrażliwego słuchu jak ona nie powinien wykryć jej w ten sposób.
Po wszystkim ruszyła na pełnym pędzie wzdłuż ściany na drugą stronę połączonych budynków, starając się nie tracić z oczu falowania wokół kamuflażu przeciwnika równocześnie szukając jakiegokolwiek wejścia na dach; drabiny, schodów, rury słowem czegokolwiek co utrzymałoby jej wagę.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Przestrzeń publiczna

3 paź 2014, o 22:22

Podróżując lokalnym transportem publicznym do wioski naukowej, Konrad był pod wrażeniem tego, jak zaplanowano Equilor. Co prawda nie znał się na architekturze, budownictwie, czy urbanistyce, ale potrafił dostrzec różnice między tym co widział podróżując pod wzgórzami, które wydrążono dla łatwiejszej podróży. Ludzkie zagospodarowanie terenu miejskiego, było bardziej agresywne w porównaniu do salariańskiego, które jak widział, stawiało bardziej na koegzystencję zabudowy i natury. Nie zwiedził może wielu światów, ale był to dla niego osobliwy widok. Kojący.
Co do samej wioski i kwater jakie oferowali, były one niezgorsze. Za 500 kredytów w depozycie i z warunkiem pojawienia się najmniej raz na 48h, to były eleganckie. Nie rozpakowywał się, bo miał zamiar zrobić to, jak tylko wróci pod wieczór. Wolał takie rzeczy robić przed snem, bo... W sumie nie było żadnego "bo". Po prostu tak robił i już. Pobieżnie sprawdził jedynie, czy nic z jego bagaży nie zniknęło i zadowolony z tego faktu, mógł wrócić do realizacji kolejnych punktów swojego planu dnia.
Nie potrzebował nosić przy sobie żadnego bojowego wyposażenia, bo przybył na konwent naukowy i tak na prawdę to nie spodziewał się żadnych kłopotów. Jedyny środek ochrony, który nie rzucał się bardzo w oczy i miał przy sobie, to generator tarcz kinetycznych. Pancerz, podobnie jak broń, zostawiał w pokoju. W zasadzie pukawki nie były mu potrzebne, bo miały załadowane pochłaniacze ciepła, a żadnych innych w zapasie Strauss nie miał. Z lenistwa nie chciało mu się kupować, a osobiście to wolał polegać na swoim Omni-kluczu. Dzięki paru modyfikacjom i przeszkoleniu inżynieryjnym, potrafił posługiwać się tym znacznie lepiej, niż czymkolwiek innym. No może bronią też potrafił, ale nie był do niej przekonany. Wadą wspomnianego lenistwa, był brak posiadania przez niego omni i medi-żelów, no ale jeżeli koniecznie potrzebowałby omni-żel, to po prostu coś by stopił i sobie go zrobił. Co to było dla niego?
Poza tym, bez większego rozwodzenia się nad tematem, to konwent nie był polem bitwy, więc broń i pancerze zostały w wiosce naukowej. Wszystko, prócz wizjera pamięciowego. Chciał bowiem ponagrywać trochę rzeczy z pobytu w naukowym mieście.
Co zaś tyczyło się podróży powrotnej do centrum i przeglądania extraneta, to było nawet nudnawo na swój pozytywny sposób. Te chwile spokoju w trasie, sierżant wykorzystał do kilku przemyśleń, wykorzystując naukową aurę miejsca. Wciąż wracał myślami do wydarzeń z Forgys i tego, jak słabe mieli oni tam zabezpieczenia, oraz procedury obchodzenia się z nieznanymi technologiami. To wszystko dawało mu do myślenia i musiał w jakiejś spokojnej chwili wystosować pismo do władz Przymierza, o zradykalizowanie środków bezpieczeństwa, w ludzkich placówkach naukowych. To z czym wtedy się spotkał, było według niego wynikiem mnóstwa niedopatrzeń i zbagatelizowania niebezpieczeństwa.
W zasadzie jednak, problem tkwił głębiej, bowiem do tej pory nie spotkano się na szerszą skalę z czymś, co roboczo nazwał, technologią psioniczną.
On natomiast, Konrad Strauss, miał już z tym do czynienia dwukrotnie. Co prawda oba te przypadki różniły się od siebie diametralnie, ale zdobyte doświadczenie liczyło się, choć okupione zostało ubytkami w poczytalności, które prawie już nadrobił w swojej ocenie.
Z zamyślenia wyrwała go eksplozja na niebie, w północnej części miasta. Aż serce mu zamarło, kiedy to się wydarzyło. Przez głowę przewijała się masa pytań i możliwych odpowiedzi, ale jedno, najważniejsze pytanie wysuwało się na przód: Co się stało?
Długo nie musiał czekać na tą odpowiedź, bo lokalny extranet wręcz wybuchł z podobną siłą i zasypał go mnóstwem filmików i informacji. To był myśliwiec na pokazie najnowszego napędu.
Pozostali pasażerowie byli równie zszokowani co on i kiedy zdał sobie sprawę, że uchylił usta, to momentalnie zakrył je dłonią.
Pilot prawdopodobnie nie przeżył tego, co było przykre. Nie znał tej osoby i czuł z racji tego wyłącznie współczucie. Największy problem pojawił się jednak, gdy dotarła do niego najważniejsza myśl: Czy powinien się w to angażować? To nie była jego brożka. Nie miał żadnych zobowiązań na planecie, a ponadto miał własne sprawy.
Miał już swój cel pobytu na Sur'Kesh. Dlaczego więc tak trudno mu było, zignorować chęć wyjaśnienia przyczyny katastrofy? Obojętnie ile znajdywał powodów, by to zignorować, to ich liczba okazywała się niewystarczająca. Zabolał go też brak swojego Huragana u boku i ochronnej skorupy, ale trudno. Miał jednak swój wizjer i dlatego upewnił się, że wciąż było włączone nagrywanie.
Co się wydarzyło? Wypadek? Sabotaż? Atak? Musiał wiedzieć.
Korzystając więc z transportu miejskiego, próbował dostać się jak najbliżej i najszybciej do lotniska, by na miejscu zdobyć więcej informacji. Fakt przebywania w zwykłym ubraniu, a nie w mundurze floty, miał swoje wady i zalety, ale nie miał zamiaru się nad tym rozwodzić. W jego obecnej sytuacji, powinno mu to pomóc. Mniej się będzie rzucał w oczy, ale też służby porządkowe nie będą pewnie aż tak wylewne, gdy będzie z nimi rozmawiał. O ile będzie z nimi rozmawiał.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Przestrzeń publiczna

5 paź 2014, o 19:51

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń publiczna

5 paź 2014, o 20:00

Konrad Strauss Świadomość, że szok nieco utrudnił mu jasne postrzeganie sytuacji w końcu musiał nadejść. W tym konkretnym przypadku, odpowiednia chwila przyszła kiedy zatonął w ekstranetowych kanałach informacyjnych. Szybko zrozumiał jak niewiele wiedziano o całym zajściu i jak wielu przypadkowych obserwatorów postanowiło obsmarować to monstrualne medium swoimi opiniami. Niektórzy wychwalali pokaz pirotechniczny, inni narzekali, że mogli zaczekać do wieczora, ktoś jeszcze wykorzystał okazję i opublikował kilkustronicowy manifest na temat zagrożeń jakie niesie ze sobą postęp technologiczny. Oczywiście były też głosy nawiązujące do wypadku, czy wręcz ataku.
Niestety próżno było szukać jakichś faktycznych materiałów pochodzących bezpośrednio z lądowiska, gdzie gości bardziej interesowało przeżycie niż podbijanie ekstranetu, choć i na to pewnie nie trzeba było długo czekać.
Nie wzbudzanie paniki widocznie było głównym celem salarian. Z charakterystyczną dla siebie dyskrecją, przemieszczali odpowiednie zespoły na miejsce katastrofy, poza zasięgiem wzroku gości konwencji. Nim Konrad dotarł na lądowisko, ekstranet znalazł sobie inną atrakcję. On sam odbił się natomiast od przejścia zatarasowanego bramą, której pilnowało dwóch ochroniarzy. Dokładnie tyle samo ile przez całą długość pokazu. Teren nie został więc całkowicie odcięty, ale Strauss nie miał raczej co liczyć na bezproblemowe pokonanie aktualnej przeszkody.
Sykstus Curval Widocznie niezbyt przejęty małym wybuchem, do którego doszło niedługo po jego przylocie, Bachus wkroczył do samego miasta w gruncie rzeczy bez celu. Nie wiedząc co tak naprawdę chce zrobić, zwyczajnie błądził między uliczkami Equilor. Mijając wszelkiej maści gastronomie, sklepy z upominkami, centra informacyjne i przede wszystkim, niebywałe masy ludzi, dotarł wreszcie do bardziej interesujących stoisk. Ku swemu rozczarowaniu nie trafił jednak na żadne handlujące bronią. Nic dziwnego, to ostatecznie wydarzenie naukowe, a nie bazar na Omedze. Czasem ciężko było uświadomić sobie, że w galaktyce nie każdy jest tak obyt z narzędziami mordu. Gdzieś pewnie mógł jakieś znaleźć, ale na pewno nie w tym miejscu.
Tkwiąc tak pośrodku niewielkiego placu i ku swej irytacji nieustannie szturchany przez przechodniów niezbyt zainteresowanych jego osobą, musiał wreszcie zdecydować co robić dalej.
Kiru Heidr Varah Nie bacząc na to z kim może mieć do czynienia i w co się wplątuje, yahganka ruszyła w pogoń za niezidentyfikowanym osobnikiem. Na szczęście pędząc na złamanie karku wzbudziła nawet więcej paniki niż sam wybuch. Przechodnie robili więc wszystko, by zejść jej z drogi, co znacznie ułatwiało pościg. Nawet jeśli będąc na ziemi czasami traciła z pola widzenia zamaskowanego zamachowca, zapach pozwalał jej nie zgubić celu.
Błyskawicznie obiegając budynki w poszukiwaniu drogi na dach, wreszcie trafiła na coś choć trochę zadowalającego. Jeden z biurowców dysponował sporym ogrodzeniem, po którym mogła wejść na wysokość pierwszego piętra, kolejne pokonując natomiast dzięki gęsto rozsianym, masywnym gzymsom. Oczywiście nie było to tak proste jak mogło się wydawać, ale ciężko było liczyć na lepszą okazję. Pierwszy etap poszedł jak spłatka, ale kiedy miała kontynuować wspinaczkę, opanowana chęcią dopadnięcia uciekiniera, zbyt agresywnie ruszyła do przodu, co zaowocowało utratą równowagi i dość bolesnym upadkiem.
Bardziej niż uderzenie w ziemię, drażniła utracona zdobycz, kiedy Kiru podnosząc się z ziemi, zdała sobie sprawę z faktu, że przestała czuć ten charakterystczny odór. Kto wie, może wchodząc na dach mogłaby ponownie podjąć trop, ale to oznaczałoby kolejne podejście do wspinaczki, co zdecydowanie przestało być jej ulubionym zajęciem, o ile kiedykolwiek do takich należało.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bachus
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 10 wrz 2014, o 19:16
Miano: Sykstus "Bachus" Curval
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Terrorysta
Status: Ex sierżant Przymierza; poszukiwany przez Zaćmienie, Błękinte Słońca, Krwawą Hordę, Przymierze Układów
Kredyty: 6.410

Re: Przestrzeń publiczna

5 paź 2014, o 21:48

Bachus był zirytowany, ale uśmiechał się pod nosem widząc mnogość ras, które w jednym miejscu spotkały się, aby wymienić się myślami. Zaraz potem przyszła refleksja, że pewnie większość z osobników-turystów to jednak kapitaliści. Kapitalistów Bachus nienawidził najbardziej.
Nie znalazłszy żadnej knajpy odgonił myśli o głodzie.
- Szefie, jesteś tam? - omni-klucz Curvala zaświecił delikatnym światłem.
- Saarai? Coś się stało? - Bcahus był zaskoczony tym, że asari się z nim kontaktuje. Była ona bardzo samodzielna i rzadko "zawracała głowę" Bachusowi.
- Jestem na lądowisku. Miał tu miejsce "wypadek" - ostatnie słowo wypowiedziała dość specyficznie. - Jestem ze mną ten idiota. Eksplozja podczas pokazu napędu pulsacyjnego, może to faktycznie nieudany eksperyment, ale wolałam cię poinformować.
Bachusowi teoria zamachu, sabotażu wydała się naciągana, ale w jego życiu było wiele "naciąganych" historii, które okazywały prawdziwe. Nie można było niczego wykluczyć. Pojawiało się pytanie, kto ma interes w organizowaniu czegoś takiego? Czyżby walka korporacji?
- To pewnie zwykły wypadek, ale obserwujcie okolice i informujcie mnie na bieżąco. - Sykstus nie miał na razie zamiaru mieszać się w coś, co nie dotyczy rewolucji. Zbędne ryzyko.
Udało mu się odnaleźć tablice z planem dnia. Na szczególną uwagę zasługiwała prezentacja broni kinetycznej, firmy Hehne-Kedar. Interesujący Bachusa pokaz miał zacząć się dopiero w III części, co dawało mu jeszcze odrobinę czasu na "dojazd". Aby najszybciej dostać się do wschodniej części Equilor był zmuszony skorzystać, z transportu publicznego. Nawet go to ucieszyło. Lubił podróżować z innymi pasażerami. Nie przeszkadzał mu ścisk czy gwar. Jak to mawiał: "zawsze można wszystko wysadzić w powietrze". Jego podniecenie na myśl o pokazie rosło z każda sekundą. Postanowił się jednak opanować, aby się nie zawieść. Naukowcy często obiecują, że to co zaprezentują będzie przełomem. Nie są jednak twórczy a jedynie odtwórczy. Powtarzają schematy i przypisują sobie cudze dokonania. Niestety czasy, gdy naukowcy współpracowali zamiast konkurować przeminęły. Oby nie bezpowrotnie.
ObrazekObrazek VOICE||THEME "Rewolucja musi być dziełem poza wszelka miarą, spaleniem wszystkiego co było przed nią... Jeśli ludzkość ma kiedykolwiek uciec od swej nędzy, istnieje tylko jedna metoda: zniszczenie wszystkiego w ogniu i krwi... Nie ma żadnej innej drogi, żadnej innej nadziei."
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Przestrzeń publiczna

6 paź 2014, o 19:57

Publiczny prom przewozowy z Cytadeli wisiał na orbicie Sur'Kesh, czekając na swoją kolej wśród setek innych, mniejszych oraz większych pojazdów. Vex siedział przy owalnym oknie widokowym, wpatrując się w przestrzeń kosmiczną oraz położoną pod okrętem planetę Salarian. Na jej powierzchni właśnie nadchodził wieczór; czarne okrycie nocy leniwie przykrywało połowę ciała niebieskiego, a jej rozmyta granica niespiesznie sunęła w stronę miasta, w którym odbywała się naukowa konwencja. Tam gdzie mrok już zgarnął swoje żniwo i gdzie znajdowały się inne aglomeracje miejskie, ciemność była rozświetlana przez tysiące jasnych świateł, znaczących tereny, które salarianie odbili od otaczającej ich egzotycznej roślinności. A tam gdzie wciąż panowało światło Pranas, Sur'Kesh jawił się przybyszom w całej swojej zielonej okazałości - dzika flora, skrupulatnie dokumentowana przez mieszkańców, gęsto pokrywała powierzchnię planety, gdzieniegdzie rozdzielając ogromne zbiorniki wodne.

Vex obracał w palcach antyczny tranzystor, pogrążony we własnych myślach. Szum rozmów pozostałych pasażerów promu zlewał się z jednostajnym buczeniem silników fuzyjnych. Po tym jak dotarli na orbitę planety, głos z głośników poinformował wszystkich, że lądowanie odbędzie się z pewnym opóźnieniem ze względu na mnogość innych statków, które oczekiwały na możliwość zadokowania. Od tej pory upłynęły dobre dwie godziny i porucznikowi skończyły się wszystkie sposoby na zabicie dłużącego się czasu. Największy tłok z pewnością miał miejsce wcześniej, ale wciąż trwał jeszcze pierwszy dzień Konwencji - liczba spóźnionych maruderów i osób, które myślały, że przylatując kilka godzin później ominą najgorsze orbitalne korki, była wystarczająca, by zatkać obszar dokowania.
Porucznik należał do pierwszej grupy. O samej Konwencji dowiedział się na Cytadeli, gdy jeden z ekranów w lokalnym barze wyświetlił salariańskie ogłoszenie, zachęcające do wizyty i obiecujące nieopisane cuda techniki. A że akurat był na przepustce i szukał pretekstu, który uratowałby go od wykorzystania jej na kieliszki kolorowego alkoholu oraz niebieskoskóre towarzystwo... Zgromadzenie najtęższych umysłów i najnowocześniejszej technologii wyglądało na interesującą alternatywę. Unia oraz Hierarchia żyły ze sobą w sojuszniczych stosunkach i turianin miał dobre zdanie zarówno na temat obywateli Sur'Keshu, jak i produkowanych przez nich dzieł inżynierii. Perspektywa poszerzenia własnej wiedzy i być może nawet możliwość poznania najnowszych nowinek z zakresu technologii bitewnej, okazała się nie do odparcia.

Czekając aż prom wyląduje, zdążył przejrzeć extranet w poszukiwaniu nowych informacji dotyczących Konwencji, zapoznając się z udostępnionym na oficjalnej stronie terminarzem prezentacji. Najwcześniejsze wydarzenia oczywiście były już dla niego nieosiągalne, ale przesuwając spojrzeniem po holograficznym wyświetlaczu omniklucza zwrócił uwagę na kilka pozostałych podpunktów. Kolejka posuwała się w ślimaczym tempie, więc nie było jasne czy uda mu się zdążyć na wizytę w placówce Armax Arsenal albo na wystawę proteańskich technologii, ale wieczorna prezentacja broni kinetycznej brzmiała bardziej niż zachęcająco. Hehne-Kedar słynęła raczej z produkcji wyjątkowego opancerzenia niż broni, ale opis rzekomego następcy akceleratora masy wyglądał solidnie i z pewnością był wart uwagi.
Podobnie wyglądała sytuacja z prezentacją napędu pulsacyjnego. Vex trochę żałował, że nie dane było mu jej obejrzeć, szczególnie, że na extranecie pełno było teraz najróżniejszych informacji o tym co się na niej wydarzyło, poczynając od pogłosek o spektakularnej awarii, która przerwała pokaz, a kończąc na doniesieniach jakby nad lądowiskiem odbyła się zaplanowana symulacja podniebnej walki, zwieńczająca ekspozycję. Dobrze, że Konwencja miała trwać miesiąc. Nawet jeżeli stracił okazję na obejrzenie pierwszych pokazów, prawdopodobnie będzie jeszcze niejedna okazja by pooglądać podobne cuda techniki.

Kiedy prom w końcu wylądował i porucznik przeszedł przez odprawę na lądowisku, od razu skierował się na poszukiwanie noclegu. Equilor tętnił życiem, a wielorasowe tłumy przemieszczały się jego uliczkami, przypominając sobą ogromną, żywą masę, która pochłaniała każdego, kto odważył się wybrać na zwiedzanie. Vex jeszcze na promie zgrał sobie na omni-klucz mapę miasta, uaktualnioną o interesujące lokale oraz punkty prezentacji, ale nawet i bez tego ciężko było się zgubić. Wielkie billboardy informacyjne wisiały praktycznie na każdym większym skrzyżowaniu, wyświetlając na zmianę najpotrzebniejsze informacje, dając pokaz sławnej salariańskiej dalekowzroczności oraz skrupulatnego przygotowania.
Z torbą na ramieniu przeszedł przez miasto, w jednym z punktów informacyjnych rezerwując sobie miejsce w Wiosce Naukowej i tam też kierując swoje pierwsze kroki, by zostawić bagaże. Teraz, kiedy upłynęło kilka dni od zakupu jego świeżutkiego Windykatora, trochę klął na siebie w myślach, że nie zdecydował się na coś mniejszego i bardziej poręcznego. Noszenie karabinu na plecach zwracało więcej uwagi niż broń krótka przy pasie, co skończyło się tym, że M-15 więcej czasu spędzał w jego torbie, niż na świeżym powietrzu.

W "wiosce" nie zabawił zbyt długo. Zostawił w depozycie wymagane 500 kredytów, a w przytulnym - chociaż nieco surowym - jednoosobowym pokoju zabunkrował swoją torbę z pancerzem oraz bronią. Dopiero wtedy, odciążony z bagażu, ruszył z powrotem ku centrum Equilor. Wypadało odnaleźć jakąś kawiarnię, w której mógłby coś przekąsić, a potem jeżeli starczy czasu, zajrzeć do Armax Arsenal albo na wykład o proteańskiej technologii. A gdyby i na to było za późno, pozostawało to co interesowało go najbardziej - pokaz nowej broni kinetycznej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl uwagę administratora
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Przestrzeń publiczna

6 paź 2014, o 22:12

Potoku przekleństw jaki przeleciał przez głowę Kiru w chwili gdy je plecy uderzyły o chodnik nie powstydziliby się najstarsi marynarze. Nikt nie lubi jak jego duma, i cierpliwość, są wystawiane na próbę przez byle poślizgnięcie. Złorzecząc w duchu architektowi tego budynku oraz uciekającemu domorosłemu ninji Kiru natychmiast podniosła się z ziemi nawet nie kłopocząc się by otrzepać się z pyłu.
Bliskie spotkanie trzeciego stopnia z chodnikiem po upadku z wysokości pierwszego piętra nie należało do doświadczeń jakie chciałoby się często powtarzać. Zapewne większość osób po takim doświadczeniu nie miałaby odwagi nawet zbliżyć się do płotu nie mówiąc już o ponowieniu próby jednak Kiru nie można było nazwać normalną. Instynkt samozachowawczy, który w teorii powinien stanowczo odradzić jej takie działania był zredukowany do smętnych resztek popiskujących gdzieś z tyłu głowy skutecznie stłamszonych przez chęć dorwania ofiary.
Prewencyjnie uruchamiając kamuflaż, jeśli do tego czasu się wyłączył, ponownie podjęła próbę wspinaczki. Nawet jeśli miłośnik strzelania do myśliwców na razie zniknąłby jej z oczu to z wysokości dachu miałaby znacznie lepszy widok na okolicę. Gdyby tym razem udało jej się wspiąć na dach natychmiast podejmie próbę namierzenia uciekiniera. W obliczu braku specjalistycznych urządzeń yahganka mogła liczyć jedynie na swoje wyostrzone zmysły i miała nadzieję, że jej nie zawiodą.
Natomiast w przypadku kolejnego bliskiego spotkania z chodnikiem nie podejmie kolejnej próby dostania się na górę tylko przebiegnie na drugą stronę budynku wypatrując lepszej możliwości dostania się na dach lub dorwania zamachowca.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Equilor”