Oszałamiające pięknem, a jednocześnie kryjące niezwykłe tajemnice. Equilor to położony nad brzegiem morza raj, w którym poświęcono się zdobywaniu wiedzy. To tu kształcą się jedne z największych umysłów galaktyki oraz dokonują przełomowe odkrycia. Nie bez powodu miasto jest więc nieustannie w centrum zainteresowania każdego od Przestrzeni Przymierza, po Układy Terminusa.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Siedziba Corath Vision

2 paź 2014, o 17:12

Obrazek Nawet pomimo nadmiaru siedzib najróżniejszych korporacji w Equilor, żadna nie dorównuje wpływom Corath Vision. Kierowana przez członków klanu Ruun, którzy sami w sobie pełnią zwierzchnictwo nad miastem, jest tego bezpośrednią przyczyną, a raczej była do niedawna.
Obecnie konglomerat przeżywa bowiem niezwykły rozkwit i dzięki swojej niezwykle agresywnej ekspansji zajmuje coraz to nowe gałęzie rynku. Początkowo producent stopów najwyższej klasy, dziś pełnoprawna korporacja o wirtualnie nieograniczonych wpływach. Mimo tego, wciąż ściśle związana z Equilor gdzie nadal znajduje się główna siedziba firmy. Gigantyczna, częściowo zatopiona we wnętrzu największego z okolicznych wzgórz kopuła, połączona z labiryntem wydrążonych korytarzy i pomieszczeń, jest doskonale skrytą przed ciekawskim okiem galaktyki placówką.
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Siedziba Corath Vision

2 paź 2014, o 22:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Bleys rozejrzał się po biurze, widok z okna robił wrażenie, a wnętrze zaskakiwało pomysłowością. Ktoś o bardziej inżynieryjnych zamiłowaniach zapewne próbowałby rozgryźć, jak Salarianom udało się ta geologiczna sztuczka z idealnym wykorzystaniem wzgórza. Bleys nie miał ani właściwej wiedzy, ani czasu, szybko skoncentrował się na właścicielu gabinetu i zadanym pytaniu.
- Pan wybaczy, właśnie zamierzałem oddać ją ochronie, gdy otrzymałem pańskie zaproszenie - rzekła na temat swojej broni.
- Informowałem pańskiego pracownika by się nią zajął - były komandor Przymierza rozłożył ręce, jakby nie miał nic do ukrycia, gdy Ruun przeszukiwał jego bagaż.
- Ufam, że nie naruszyłem żadnych procedur korporacji. Człowiek jak ja, który został w młodości znienacka uprowadzony przez piratów, spędził parę lat w niewoli obcych... - Bleford podszedł dopiero teraz do wskazanego mu fotela i usiadł śledząc wzrokiem szefa Corath Vision.
- Cóż, właściwie nigdy nie rozstaję się z bronią. Zwłaszcza po tym, jak spędziłem z karabinem w dłoni pond pół życia.
Kolejne zdanie wypowiedziane przez salarianina zaskoczyło go. I to nielicho. Skąd u dibła wiedział? Bleys był jednak wprawnym negocjatorem i postarał się wykorzystać autentyczne zaskoczenie, by udać zdziwienie.
- Cerberus? - powtórzył wolno po rozmówcy i zamrugał oczyma, jakby starał się zrozumieć o co chodzi obcemu.
- Pan wybaczy ale firma Centaur, dla której pracuję, choć szczyci się dobrym wywiadem, nie posiada danych na temat... Zaraz, czy pan uważa, że ja mogę pracować dla kryminalistów? Czy to jakaś insynuacja? - zapytał zdziwiony tak przekonująco jak tylko potrafił i oparł się dłońmi na poręczy fotela, unosząc, niby wzburzony sugestią rozmówcy.
- Ha, prawie mnie pan nabrał - odrzekł po chwili uśmiechając się niepewnie i opadając znów na miejsce.
- Gdybyście naprawdę podejrzewali, że pracuję dla jakiejś złowrogiej zakonspirowanej organizacji, raczej poleciłby mnie pan śledzić, niż mi to obwieszczał, prawda? - Belford westchnął przez nos przyglądając się Arelo.
Skąd oni u czorta wiedzieli? Oczywiście Bleys był poinformowany, że Handlarz Cienia mógł posiadać informacje nawet o samym Cerberusie. Corath Vision z pewnością było stać na takie usługi, ba, sami mogli mieć swój doskonały wywiad, jak sugerował prezes. Ale skoro Ruun pytał o to, ilu ich agentów jest na Sur'Kesh, to raczej nie wiedział wszystkiego. A może blefował? Może nie był pewien? A może to on i jego załoga zaliczyli jakąś wpadkę i sami się zdekonspirowali? Tego Bleys nie wiedział, dlatego nie mógł przyznać salarianinowi racji. Nie miał wątpliwości, że rozmowa jest nagrywana i salarianie łatwo mogliby wykorzystać nagranie przeciw niemu lub Cerberusowi. Pozostało mu odgrywać tę szopkę, nawet jeśli obcy mieli pewne dane. Ech, od przybycia na tę planetę błądził niemal po omacku po cudzym gruncie. Nie było łatwo.
- Przyznam, że nie potrafię rozgryźć pana zamiarów. Jestem zmuszony prosić o wyjaśnienia. - To ostatnie zdanie wypowiedział szczerze. W końcu najlepsze kłamstwa, to takie, w których jest jak najwięcej prawdy.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba Corath Vision

3 paź 2014, o 08:34

Gigantyczne, czarne ślepia, które bez najmniejszej przerwy lustrowały postać Bleysa miały niezbyt przyjemną tendencję do budzenia uczucia sporego dyskomfortu. Arelo nie mrugał, nie odpowiadał, w zasadzie oddychał tak płytko, że nawet to ciężko było zauważyć. Siedział niczym posąg, zakonserwowany równie dobrze jak ziemia i kamienie tworzące ściany jego gabinetu.
- Tak, oczywiście - odparł ku irytacji Belforda nie dając mu choćby najmniejszego znaku czy odnosi się do broni, czy jego powiązań z Cerberusem.
- Nie winię pana, za ten popis imponującego aktorstwa. Jeśli już jestem nim nieco zdziwiony. Naprawdę sądzi pan, że zaprosiłbym go do swojego gabinetu, do tego z bronią i wysnuł takie oskarżenia, nie mając całkowitej pewności?
Arelo jak przystało na mieszkańca Sur'Kesh był całkiem gadatliwy. Problem polegał na tym, że tempo jego wypowiedzi w ogóle nie pasowała do tego kojarzonego z salarianami. Nie wyrzucał z siebie słów niczym karabin, zamiast tego zyskiwał pewność, że rozmówcy nic nie umknie. Jak się nad tym zastanowić nie było to nic zaskakującego w przypadku osoby często nawiązującej kontaktu z przedstawicielami innych ras.
- Istnieje powód dla którego wszystkie służby wywiadowcze w galaktyce wzorują się na salariańskich wzorcach działania. Dlatego zanim pan i pańska zbieranina ekstremistów postanowi zrobić coś niemądrego na naszej ojczystej planecie, radzę dokładnie przemyśleć swoje działania.
O ile wcześniej jego nastawienie było dość trudne do rozszyfrowania, o tyle teraz łatwo dało się stwierdzić, że próbuje go zastraszyć.
- Dlatego spytam jeszcze raz, ilu agentów znajduje się obecnie na planecie?
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Siedziba Corath Vision

3 paź 2014, o 22:54

Niech piekło pochłonie tego spryciarza. Chyba rzeczywiście miał pewność. Studiujące Bleysa wielkie, błyszczące ślepia obcego i jego niewzruszony spokój potrafiły zasiać ziarno niepokoju nawet w zahartowanym życiem żołnierzu. Arelo był doprawdy wytrawnym graczem. Czy rzeczywiście jednak wewnątrz był tak chłodny i opanowany jak starał się pokazać na zewnątrz? Czy jego płytki oddech nie sugerował, że w tym rozdaniu salarianin wcale nie ma tak mocnych kart, jak starał się zasugerować?
- Zaciekawił mnie pan muszę przyznać - Bleys oparł łokieć na oparciu fotela i przyłożył na moment dłoń do podbródka, starał się maskować swój niepokój zainteresowaniem, bo i to odczuwał.
- Rzeczywiście nie mam specjalnych powodów wątpić w pańską szczerość. Obawiam się jednak, że ktoś może rozprowadzać spreparowane informacje o mnie. Miałem liczne zatargi z obcymi, mam wielu wrogów pośród wysoko postawionych ludzi. Zdziwiłby się pan o jakie rzeczy próbowano mnie oskarżać i w jakie afery chciano wmanewrować - zatoczył nieokreślony gest dłonią, jakby szczegóły nie były teraz istotne.
- Być może salariański wywiad wcale nie jest tak doskonały, skoro w desperacji próbuje mnie pan zastraszyć już na starcie, zamiast śledzić - skoro Arelo uciekał się do takich topornych metod, mogło to świadczyć o tym, że rzeczywiście czuje się przyparty do muru. Być może podobnie jak Bleys, salarianin posiada szczątkowe informacje i spodziewa się, że na planecie do czegoś wkrótce może dojść.
- Jeden siedzi przed panem. Czyż nie? - rzekł z kamienną twarzą, gdy prezes CV ponowił swoje pytanie o agentów. Przywołał do siebie całą zimną krew jaką posiadał i kontynuował.
- Wiedząc jak wspaniałe macie tu zabezpieczania, postanowiłem zamiast ultra nowoczesnej niewykrywalnej broni wejść z armatą M-55 i przewidziałem, że zostanę zaproszony do pańskiego gabinetu razem z moim wielkim karabinem. Muszę być doprawdy przebiegłym agentem, skoro mój plan się powiódł. Nie obawia się pan, że po tylu latach treningów dopadnę błyskawicznie do mojej torby i zagrożę panu bronią? - sugestia była niezbyt poważna, szef CV na pewno miał tu wiele zabezpieczeń i armię ochroniarzy za drzwiami, ale były komandor wstał z fotela umiarkowanie energicznie. Postawił sobie za cel, że zmąci tą cholerną niezachwianą pewność siebie i spokój salarianina. Jeśli rzeczywiście Arelo był spięty, bojąc się knowań Cerberusa, kradzieży, zamachu na planecie, być może czymś się zdradzi. Bleys zdawał sobie sprawę, że może stąpać po bardzo cienkim lodzie, ale co miał zrobić? W jego naturze nie leżało chowanie się w kąt, gdy ktoś próbował go zastraszać. Przynajmniej odkąd wyrwał się na wolność. Cerberus odmówił mu szczegółowych informacji, obcy rozszyfrowali jego pochodzenie i za wszelką cenę chcieli wiedzieć co dzieje się na Sur'Kesh. Bleys rozumiał, że jest tylko pionkiem. Ale czyż zadaniem pionka nie było odciągać uwagę przeciwnika od bardziej istotnych figur? Poświęcić się jeśli będzie trzeba? Przeć do przodu, zagrażać zbliżającym się bierkom... I liczyć, że któregoś dnia uda się dotrzeć się do końca szachownicy.
Kapitan westchnął ciężko, udając zmęczenie sytuacją. Z chmurną miną założył ręce na szerokich piersiach jakby nie był zadowolony z całej sprawy i przeszedł się po gabinecie zatrzymując przy oknie.
- Mam dla pana odpowiedź panie Ruun. Pan powie mi, skąd ma te rewelacje na mój temat, bo chciałbym wiedzieć, kto źle mi życzy rozsiewając o mnie świetnie spreparowane dane, jakobym był jakimś terrorystą. Ja zaś powiem panu, co wiem na temat Cerberusa. Bo i owszem, nasz ludzki wywiad również zbiera o nich informacje. To i owo słyszałem - rzekł wbijając wzrok gdzieś za okno.
- Jak pan już zauważył, inne wywiady wzorują się na waszym. My, ludzie, również coraz częściej preferujemy wymianę danych. - rzucił uwagę nawiązując do metod Corath Vision. Zastanawiał się też, czy obcy załapie haczyk i zacznie zastanawiać się, czy Bleys właśnie zaproponował mu w zawoalowany sposób, że zostanie podwójnym agentem. Nie miał pojęcia jaki kit musiałby wciskać salarianinowi, jeśli ten zgodzi się na jego propozycję ale nie liczył specjalnie na to, że Ruun wyjawi mu źródło swoich informacji.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba Corath Vision

5 paź 2014, o 19:47

Jakiekolwiek próby zastraszenia gospodarza nie przyniosły zamierzonego skutku. Salarianin nawet nie drgnął, wciąż uparcie wwiercając się spojrzeniem w Bleysa, zupełnie jakby był w stanie odczytać jego myśli. Samą groźbę dotyczącą użycia Argusa skwitował natomiast oszczędnym
- Wątpliwe.
Jedno co na pewno zmieniło się w nastawieniu Arelo to wylewność. Im więcej mówił Bleys, tym on czynił swoją postawę bardziej pasywną, więcej słuchając niż faktycznie komunikując. Czyżby początkowa gadatliwość miała rozluźnić Belforda? Nieco osłabić jego gardę? Ruun naprawdę tak skutecznie nim manipulował?
Już kiedy był niemal pewien, że go rozgryzł, ten poszedł w ślady rozmówcy i również wstał z fotela. Jego celem nie było jednak okno, a umieszczony w rogu gabinetu barek. Salarianin napełnił dwa naczynia rdzawym płynem i powędorwał w stronę swojego gościa.
- Muszę przyznać, że ziemskie trunki przypadły mi do gustu - wyciągnął w stronę Bleysa dłoń obejmującą obie szklanki, w których ten ku swojemu zaskoczeniu dostrzegł whisky. Arelo widocznie pozwolił mu wybrać, chcąc zapewnić go o braku dodania czegokolwiek do napoju. Nastepnie kiedy żołnierz zdecydował, salarianin od razu wziął spory łyk ze swojego naczynia.
- Proszę skosztować, jestem ciekaw pana opinii - wciąż wpatrujące się w jego twarz z tym niebywałym chłodem ślepia, tworzyły unikalny kontrast w stosunku do niemalże przyjacielskiego tonu wypowiedzi. - Może przy okazji trochę się pan rozluźni i dojdzie do wniosku, że grożenie komuś w jego własnym domu to niezbyt mądre posunięcie. Czy to nie przypadkiem wasz gatunek jest tak przeczulony na punkcie własnej prywatności?
Kończąc, pociągnął jeszcze jeden większy łyk, opróżniając szklankę, a następnie jakby ignorując kompletnie postać Bleysa, skupił całą uwagę na widocznej z okna zatoce, która robiła naprawdę imponujące wrażenie.
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: Siedziba Corath Vision

6 paź 2014, o 20:00

- Ależ nie grożę panu, to takie nasze ziemskie poczucie humoru w obliczu postawienia w absurdalnej sytuacji - odparł oficer patrząc jeszcze jakiś czas w okno, choć obserwował salarianina w odbiciu szyby, gdy ten napełniał szklanki. Obcy znów wykazał się sprytem. Czy rzeczywiście pozwolił mu się wygadać, obserwował i czekał aż Belford coś chlapnie? Jedyne co zyskał Bleys to rosnące przekonanie, że Arelo bardzo musi zależeć na informacjach. Wziął od slarianina jedną ze szklanek. Nie wypadało odmówić. Miał tylko nadzieję, że nie dolano mu jakiegoś toksycznego świństwa, które skłoni go do mówienia prawdy. Nie wyglądało jednak na to. Dlaczego obcy tak bardzo chciał wiedzieć ilu agentów jest na planecie? Cole był płotką, użyteczną, ale jednak, nie był też oficjalnie członkiem Cerberusa; raczej nie był zamieszany w to, cokolwiek planował Derby. Ale salarianin prawdopodobnie o kimś wiedzieć musiał, skoro tak usilnie chciał poznać liczby. Czy to znaczyło, że wiedział, że Derby pracuje dla Cerberusa? Czy Ruun domyślał się, że może mieć na planecie jeszcze jednego agenta i to blisko siebie? Czy w takim razie nie wie o Dobsie, a podejrzewa jakiś wyciek informacji? To ostatnie wydawało się dość prawdopodobną opcją. Kaptan przeklinał w myślach centralę, że ta zablokowała mu dostęp do bardziej szczegółowych danych. Miał teraz niewiele kart do rozegrania. Gdy patrzyli na widok za oknem, Belford szukał w pamięci nazw firm i nazwisk z listy koneksji Corath Vision, którą przeglądał jeszcze dziś rano na pokładzie Hekate. Może w razie potrzeby mógłby dla zmyłki rzucić coś salarininowi z tej listy?
Pociągnął łyk alkoholu smakując go jakiś czas na języku. Skinął głową z uznaniem starając się rozpoznać gatunek i wiek. Choć jako żołnierz pił często tanie alkohole, to lubił gładki smak starej whisky.
- Skąd zamiłowanie do ziemskich trunków? - Zagadnął już nieco bardziej swobodnie. Wątpił w to, że Arelo odwiedzał Ziemię. Może któryś z ludzkich partnerów go częstował.
- Uważa pan, że to nasz gatunek jest przeczulony na punkcie prywatności? Wydaje się, że to na Sur'Kesh kontrolujecie pieczołowicie i szczegółowo całą gamę spraw, macie cały arsenał możliwości. Czego się pan obawia? - Bleys pociągnął kolejny łyk alkoholu zerkając na Arelo. Potem skierował się na powrót w stronę fotela. Postanowił sprawdzić co się stanie, jeśli to on będzie nieco mniej wylewny.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Siedziba Corath Vision

7 paź 2014, o 21:11

Gra w kotka i myszkę, którą obecnie toczyli zdawała się nie mieć końca. Coś w zachowaniu Arelo wzbudzało jednak spory niepokój. Był zdecydowanie zbyt spokojny i pewny siebie, by Bleys nie zaczął czegoś podejrzewać. Dyplomacja potrafiła być prawdziwą bitwą, dlatego tu również tak wiele znaczyła inicjatywa. Niestety tą Ruun zachłannie zmonopolizował, zmuszając żołnierza do reakcji na jego zachowanie, czyli w gruncie rzeczy obrony. Salarianin planował kilka ruchów naprzód i choć ciężko powiedzieć, by już wygrał, to niestety był na dobrej drodze do celu.
- Obawia - powtórzył po Belfordzie, a jego twarz lekko drgnęła. - Wiekszość z nas nie jest zbyt obyta z tym określeniem. My raczej kalkulujemy, przewidujemy. Strach jest dla tych, którym brakuje przygotowania.
Po swojej wypowiedzi, prezes Corath Vision nagle obrócił się i ponownie usiadł w fotelu.
- Dobrze, że zajął pan swoje miejsce panie Belford.
Dziwne stwierdzenie, nawet jak na niego. Agent Cerberusa szybko przestał jednak o tym myśleć, gdy poczynając od koniuszków palców u stóp, po jego układzie nerwowym popędziła dziwna fala energii, która po osiągnięciu samego mózgu, dosłownie eksplodowała. Gabinet Arelo zaczął się zlewać, a każda barwa stawała zbyt jaskrawa, by możliwym było nie usiłować zasłonić oczu dłonią, w efekcie jedynie zdając sobe sprawę, że brakuje w nich władzy. Dotarł do niego dźwięk rozbitego szkła, kiedy szklanka uderzyła o podłogę. Oczywiście! Jak mógł tego nie przewidzieć? Teraz było już za późno i pytania były jedynym co słyszał, nim wszystko spowiła ciemność.
*** - Bleys? - Dopiero dźwięk jego własnego imienia, zdołał go rozbudzić. - Co się stało, co ty tu robisz?
Obraz powoli zyskiwał ostrość, ostatecznie ukazując twarz Melanie stojącej tuż obok. Tylko wciąż krążący w jego żyłach narkotyk sprawił, że dosłownie nie podskoczył. Oto bowiem siedział jakby nigdy nic na ławce pod siedzibą Corath Vision, którą opuszczała właśnie spora ilość ludzi, co mogło świadczyć, że przespał resztę wycieczki. Swoją torbę dostrzegł tuż obok. Nawet jedna rzecz nie została z niej wyciągnięta o czym przekonałby się sprawdzając jej zawartość.
Potrzebował jeszcze kilku minut, by odzyskać pełnie władzy nad swoim ciałem. Miał więc dodatkową chwilę na przemyślenie kolejnych działań i całe szczęście, czekał go bowiem spory orzech do zgryzienia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Equilor”