Każdy jakoś podróżuje! W przypadku, gdy środkiem naszego transportu jest własny, bądź cudzy, statek, którym możecie dostać się w każdy zakamarek galaktyki, warto to udokumentować właśnie tutaj.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Ikar

25 lut 2016, o 16:42

Mały statek transportowy zarejestrowany na kapitana Pierre'a Bergera, trudniącego się przewozem towarów od kilku lat. Posiada zaledwie dwa pokłady, z czego niższy spełnia funkcję jedynie maszynowni. Prawie połowę przestrzeni wewnątrz zagospodarowano do spełniania roli ładowni - pozostałą część wypełnia kokpit, mała mesa, kwatery załogi i łazienki. Statek jest w stanie pomieścić sześć osób, wymaga lecz do sprawowania jedynie dwóch - pilota i technika.
Załoga Bergera zmienia się bardzo często i nie słynie z wysokiego poziomu pracy - spełnia jednak swoją funkcję. To zaledwie małe płotki w branży transportowej, wielokrotnie podejrzewane o przemyt nielegalnych części jako źródło dodatkowego zarobku, pozwalającego im utrzymać statek. Pierre nigdy nie potwierdził tych informacji - ani oficjalnie, ani też nie. Zresztą - ciężko mu się dziwić.
Statek jest w dość kiepskim stanie - wielokrotnie remontowany, lub nawet stworzony za pomocą części ze złomu, wygląda, jakby przy następnym wylocie z kanału Przekaźnika Masy miał się zniszczyć, a jednak wciąż jest aktywny, wykonując mało lukratywne kontrakty w całej galaktyce.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikar

25 lut 2016, o 16:55

Po zaakceptowaniu przelewu, Rodriguez natychmiast odwróciła się w stronę klapy, którą ruszyła w górę i do środka ładowni. Irene miała się domyślić, że powinna pójść za nią. Obydwie weszły do pogrążonej w półmroku, zimnej hali, którą rozświetlały sporadyczne, umieszczone na ścianach jarzeniówki.
- No, tutajże zostań, tylko... nie, nie tu, kurwa no, tam!
Domyślenie się, gdzie dokładnie Irene miała zostać nie było takie łatwe, skoro blondynka intensywnie gestykulowała non stop i łatwo było pomylić wskazywanie miejsca z wachlowaniem sobie twarzy.
Ładownia, jak można było się domyślić, pełna była metalowych skrzyń różnej wielkości, przytwierdzonych do podłoża za pomocą magnetycznych zaczepów. Nie była jednak nawet w połowie pełna, stąd łatwo się lawirowało tymi korytarzami pomiędzy ładunkiem. Blondynka zaprowadziła Irene w prawy, górny róg, mijając śluzę prowadzącą wgłąb pokładu, umiejscowioną dokładnie naprzeciwko klapy ładowni.
- Tu, o! Te są na koniec trasy. Nie wychodź, bo jak cię złapią, to obie mamy przesrane, rozumiemy się? Bądź jak te, no. Szczury. Albo karakany.
Tym uroczym akcentem kobieta pożegnała się z Irene, zostawiając ją schowaną za skrzyniami, a sama przeszła przez śluzę, która szybko się za nią zamknęła.
Rudowłosa została więc sama w sporym, niemal pustym pomieszczeniu. Do dyspozycji miała swój kąt na najbliższe kilka godzin podróży oraz podłogę - mogła też usiąść na skrzyniach, ale wtedy nie byłaby bezpośrednio zasłonięta przez ładunek gdyby ktoś postanowił przyjść i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Tu, gdzie zaprowadziła ją Rodriguez, pudła były wysokie - niemal wyższe niż sama Irene. Mogła więc w spokoju zdezynfekować ręce i pomyśleć nad tym, jak zamierza spożytkować wolny czas, ponieważ czekało ją jego sporo.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Ikar

26 lut 2016, o 00:33

Okej, to nic takiego strasznego. Irytujących ludzi można spotkać na każdym kroku, są jak plaga galaktyki - gdzie nie polecisz, wszędzie znajdziesz przynajmniej jednego. I co ciekawe, każdy z nich przekonany jest o tym, że ma jedyną, słuszną rację. Bo przecież jego żarty są śmieszne, przecież jest mężczyzną twoich marzeń, przecież nie możesz tak po prostu zabrać nieswojej biżuterii, przecież wyraźnie pokazuję gdzie masz usiąść. Irene skinęła głową, powstrzymując się od ostentacyjnego westchnięcia i skierowała się we wskazaną stronę. Kąt między skrzyniami. Za pieprzone tysiąc kredytów. No trudno, najwyżej będzie negocjować zwrot tej kwoty od HC. W końcu ktoś znalazł ją, gdy wracała z Piny, na którą poleciała tylko dlatego, że jej kochany pracodawca jej polecił. Czy to nie była logiczna argumentacja? Naprawdę miała wiele ciekawszych pomysłów, na co mogłaby wydać te pieniądze.
- W ile dolecimy na Febe? - spytała jeszcze, zanim blondynka opuściła ładownię. - W porządku. Mam wprawę - ostatnie dwa słowa mruknęła sama do siebie, tak, by Rodriuez jej nie usłyszała.
Gdy tylko śluza zamknęła się za kobietą, Irene kucnęła w swoim kącie i z bocznej kieszeni torby wyciągnęła żel do mycia rąk. To była najpiękniejsza chwila całej ich dotychczasowej, krótkiej znajomości - kiedy mogła umyć po niej dłonie. Nie pamiętała, żeby ostatnio tak prozaiczna czynność sprawiła jej tyle przyjemności.
Później, czując pod nogami wibrację statku, kiedy ten oderwał się od ziemi i opuścił dok, z westchnieniem ulgi usiadła na podłodze, opierając się głową o ścianę. Zamknęła oczy. Adrenalina skutecznie odebrała jej resztki senności. Dopiero teraz poczuła, jak powoli uspokaja się jej nerwowo bijące serce. Potrafiła ukrywać zdenerwowanie nawet przed samą sobą, jeśli musiała, ale gdy zostawała sama - jak chociażby w ciszy pustej ładowni - docierało do niej, że wcale nie była tak spokojna, jakie wrażenie sprawiała.
Po chwili uruchomiła omni-klucz i jeszcze raz otworzyła otrzymaną wiadomość. Tym razem nie chciała patrzeć na zniekształconą twarz swojego nowego prześladowcy, przeczytała tylko treść. Trzydzieści tysięcy. Strasznie mało. Gdzieś z tyłu głowy Irene pojawiło się rozczarowanie. Myślała, że jest warta więcej. Ile dawał za nią ostatnio Hound? Sześćdziesiąt? Smutne. Wcisnęła przycisk odpowiedzi i wysłała krótką informację, że załapała się na pierwszy z wymienionych statków i jest już w drodze.
Co więcej mogła zrobić? Rozejrzała się po ładowni. Poza skrzyniami nie było tu nic, co by ją mogło zainteresować. Ewentualnie zawsze miała możliwość zajrzenia do którejś z nich, by sprawdzić co ciekawego znajdowało się w środku, ale chyba nie miała teraz na to nerwów. Zresztą Rodriguez i całe jej towarzystwo ratowali jej życie, co by nie mówić. Nie chciała narobić im problemów. Podciągnęła więc nogi do siebie, by siąść po turecku i wyjęła z torby datapad z książką, którą niechcący zgarnęła z hotelu. Była wciągająca i nie tak źle napisana. Równie dobrze mogła sobie w ten sposób urozmaicić podróż.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikar

26 lut 2016, o 17:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną Blondynka zatrzymała się tuż przed otwarciem śluzy, przenosząc spojrzenie na Irene, która zajmowała miejsce za skrzyniami.
- Kilka godzin, okej? - odpowiedziała, a w zasadzie odmruknęła, po chwili znikając w korytarzu, który znajdował się za śluzą.
Tym sposobem pozostawiła Irene kompletnie samą na te kolejne, "kilka godzin". Pozostawiona w przyciemnionej hali, siedząca na metalowej ziemi, doskonale czuła wibracje statku. Rozsiadła się więc wygodnie na tyle, na ile pozwalało jej przydzielone i warte tysiąca kredytów miejsce, i włączyła książkę po wysłaniu wiadomości do Handlarza Cieni.
Czytanie uspokajało skołatane nerwy, ale tylko wtedy, gdy faktycznie ją pochłonęło. Przez pierwsze kilkanaście minut łapała się na tym, że słowa przepływały przez jej głowę nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Wreszcie - gdy kolejne wibracje statku zasugerowały Irene, że wszedł on właśnie w korytarz Przekaźnika, poczuła się bezpieczniej i czytała dalej.
Podróż tym przekaźnikiem nie trwała jednak tak długo. Już po godzinie i dwudziestu minutach nieustannego siedzenia w niemal tej samej pozycji, gdy większa część ciała kobiety bolała od niewygodnego miejsca, statkiem lekko wstrząsnęło - nagła utrata prędkości i powrót do rzeczywistej masy statku zakłócił perfekcyjny ślizg przez kolejne układy.
Wiedziała, że będzie musiała się przygotować. Po ilości pudeł i fakcie, że te, koło których siedziała, miały być na samym końcu domyśliła się, że Ikar zrobi więcej niż jeden przystanek. Prawdopodobnie dotarł do systemu, w którym miał odbyć się drugi.
Piętnaście minut nerwowego oczekiwania na Rodriguez lub asari, które zejdą na dół by pomóc przy rozładunku, nie zdało się na wiele. Ładownia wciąż była cicha i pusta, a statek nie wydawał się ani wchodzić w atmosferę jakiegokolwiek obiektu, ani nie dokował. Fakt, że nie wiedziała kompletnie gdzie się znajduje mógł denerwować, ale nie miała zbyt wiele pola do popisu. Na drzwiach wyjścia z ładowni co prawda znajdowała się mała szybka, lecz jedyne, co mogła tamtędy dojrzeć, była ściana korytarza, na który wychodziło wyjście. Czyli nic ciekawego.
Nuda przerywana kilkuminutowymi, pojawiającymi się napływami stresu, wypełniała całość tego wolnego czasu Dubois w ładowni, aż nie została brutalnie przerwana.
Irene nie mogła słyszeć poruszenia w kokpicie wśród reszty załogi - ładownię od reszty statku oddzielała szczelna śluza, która w razie potrzeby, zamknięta, perfekcyjnie izolowała korytarz po drugiej stronie z pewnością wzmacnianej szybki. Dopiero komunikat, który rozległ się z głośników umieszczonych w każdym pomieszczeniu na statku, przerwał panującą w hali ciszę.
- ..."Ikar", powtarzam. Kapitanie Berges, natychmiast dezaktywujcie swój napęd i przygotujcie się do naszego wejścia na pokład. Jesteśmy na kursie przechwytującym, wszelkie oznaki niewykonania poleceń i próby ucieczki poskutkują podjęciem przez nas środków koniecznych do zabezpieczenia statku.
Lekko zmodyfikowany przez komunikację radiową, męski, niski głos poniósł się echem po ładowni, głośny i nagły niczym niezapowiedziany wystrzał. Mężczyzna komunikujący się z Ikarem mówił beznamiętnie, niemal jak automatyczna WI informująca kapitana o faktach.
Irene nie usłyszała odpowiedzi Pierre'a. Zapewne krzyczał w tym momencie do słuchawki w kokpicie do znajomego bądź nie mężczyzny.
- Wyłączcie napęd i umożliwcie wejście na pokład a nie stanie się wam krzywda. Powtarzam, nie stanie się wam krzywda. - mówił dalej, odpowiadając na zarzuty bądź pytania kapitana. Ten wybrakowany dialog pozostawiał Irene z większą ilością pytań niż odpowiedzi.
Zamarła, czując i słysząc, jak silniki statku zostają wyłączone. Natychmiast odczuła lekką zmianę w grawitacji, którą nie od razu zaczęły kompensować systemy Ikara. Na nowszych statkach działały non stop - tutaj najwyraźniej dostarczano im tylko tyle mocy, by, podróżując Przekaźnikiem, nie zostali zgnieceni na kwaśne jabłko. Cała technologia transportowca wydawała się być mocno przestarzała.
- Nie obchodzą mnie twoje towary, Berges i wyrzucenie zawartości ładowni w pustkę nic ci nie da.
Serce podeszło Dubois do gardła na samą myśl o otwarciu się klapy - czy kapitan byłby skłonny to zrobić? Wyrzucić pudła by mogli zgarnąć je piraci? Nie wiedział przecież, że ona tutaj siedzi.
Następne minuty upływały jej w ciszy i, nadal, samotności. Statek dryfował, poddany dobrowolnie przyjęciu zespołu abordażowego wysłanego przez anonimowego, przynajmniej dla Irene, napastnika. Wyglądało na to, że komunikacja w całym statku włączyła się dopiero w pewnym momencie - może wcześniej mężczyzna się przedstawił? Piraci? Najemnicy?
A może łowca głów o zniszczonej twarzy?
Ikar drgnął, pozwalając, by Dubois oczami wyobraźni widziała podczepianie się drugiego statku pod śluzę transportowca. Nie miała pojęcia co się dzieje i jedyne odpowiedzi, jakie mogła otrzymać, znajdowały się za drzwiami prowadzącymi wgłąb statku. Zawsze mogła jednak poczekać - skoro nie interesowały ich łupy w ładowni, może nigdy tutaj nie przyjdą? Ominą ją? Zaryzykuje wyjście na zewnątrz i przekradnięcie się do miejsca, w którym dostrzeże coś więcej, czy mocniej wciśnie w kąt ładowni, przygotowując broń?
Czas płynął, a napastnicy musieli już wchodzić na pokład. Po nią, po statek, lub po kogoś z załogi.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Ikar

27 lut 2016, o 13:00

Właściwie to nie wiedziała ile trwała podróż. Nie sprawdzała godziny, usiłując się uspokoić i rozluźnić, nie myśleć o najgorszym. Ale w rzeczywistości doskonale wiedziała, że stres przejdzie jej dopiero jak doleci na miejsce. Faktycznie, metalowa podłoga w kącie ładowni do najwygodniejszych nie należała, ale za bardzo nie miała co z tym zrobić. Mogła podłożyć sobie coś miękkiego pod tyłek, z tym że nie wiedziała, kiedy wpadnie Rodriguez i każe jej spadać, więc wolała ograniczyć czas zbierania swoich rzeczy z Ikara do minimum. Zdarzały się jej gorsze podróże, więc powstrzymała się od narzekania, odpychając od siebie negatywne myśli. Książka okazała się mniej wciągająca, niż zapowiadała się na początku, a może to Irene nie nadawała się do czytania. Nerwy bywały mocno rozpraszające.
Słysząc słowa dobiegające nagle z głośników, poderwała się z podłogi i zamarła. To nie miało być tak! To miał być szybki, bezproblemowy transport, który w kilka godzin dowiózłby ją do Febe i zostawił w bezpiecznych ramionach kogoś od Handlarza Cieni. Czy to, co właśnie się działo, świadczyło o tym, że ktoś przechwycił jej komunikację i teraz całe to ukrywanie się poszło na straty? Domyślała się, że to Rodriguez włączyła przekaz na głośniki ładowni, żeby uprzedzić ją o komplikacjach. Była jej wdzięczna, ale to nic nie zmieniało. I tak była w czarnej dupie. Rozejrzała się w przerażeniu po ładowi. Pierwszy jej pomysł zakładał ukrycie się w jednej ze skrzyń, ale te mogły okazać się niewystarczająco duże i dodatkowo były zaszyfrowane. Mogła nie zdążyć, zanim ktoś pojawiłby się tutaj w poszukiwaniu... czego? Jej? Skoro ładunek ich nie interesował, to możliwość była tylko jedna. Irene. Zaklęła pod nosem i zacisnęła dłonie na najbliższej skrzyni. Niewiele mogła teraz zdziałać.
Wcisnęła torbę najgłębiej jak mogła między skrzynię a ścianę, sama kuląc się obok. Nie chciała wychodzić do śluzy oddzielającej ją od reszty statku, bo nie wiedziała czy tam miałaby się gdzie ukryć. Wyciągnęła Tłumiciela i odbezpieczyła go. Na wszelki wypadek. Nie to, że chciała zaczynać strzelaninę na statku, to nigdy nie był dobry pomysł, ale tak czuła się bezpieczniej. Była gotowa w każdej chwili uruchomić program kamuflażu, w razie gdyby ktoś zajrzał w ten kąt. Jeśli pozostanie nieruchomo, ktokolwiek tu przyjdzie, nie powinien zauważyć załamań światła na jej względnie niewidocznej sylwetce. Gdyby zaczęli od innej części ładowni, mogłaby w kamuflażu przebiec za sprawdzone już skrzynie, kiedy zaczęliby się kierować w jej stronę.
Czekała. Nie chciała być złapana, nie chciała skończyć w rękach człowieka z połową twarzy. I nawet jeśli to nie była prawda, ona czuła już, że to on. Że zaraz złapie ją i zaprowadzi do kogoś, komu narobiła problemów, żeby dostać za to marne trzydzieści tysięcy. Ale kto mógł powiedzieć mu, że tutaj jest? Ktoś, kto widział ją w porcie, w doku z Ikarem? Przecież spędziła tam raptem trzy minuty, na mało przyjemnych negocjacjach z blondynką. Zacisnęła zęby i powoli wypuściła powietrze z płuc.
Czekała.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikar

27 lut 2016, o 14:43

Czekała, bo nic innego nie mogła w tej sytuacji zrobić bez podejmowania jeszcze większego ryzyka. Stała w bezruchu, wciśnięta w kąt i nasłuchująca. Przez pierwsze pięć minut nic się nie działo - niczego też nie usłyszała. Śluza oddzielająca ładownię od reszty statku była szczelna - nie przepuszczała nawet powietrza.
Huk natychmiast podniósł poziom adrenaliny w jej krwi jeszcze bardziej, niż samo oczekiwanie. Myślała przez moment, że coś uderzyło w drzwi - może w ścianę. Ciało? Pięść? Kolba karabinu? Jak się jednak okazało, dźwięk towarzyszył otwieraniu śluzy - rozchyliła się z jękiem nienaoliwionych zawiasów, wpuszczając do środka nieznanego oprawcę.
Ciężkie, okute w pancerz buty uderzały o metalową podłogę ładowni. Irene nie mogła widzieć mężczyzny, ale potrafiła go sobie wyobrazić - w pełni uzbrojony. Ciekawe, czy hełm również miał na głowie?
Ociężałym, głośnym krokom towarzyszył stukot osób towarzyszących mężczyźnie. Ledwo słyszalne odbijanie się podeszew butów wskazywało na członków załogi Ikara.
Cała gruba przystanęła. Opancerzony musiał mierzyć spojrzeniem całe pomieszczenie, gdy Irene siedziała ukryta za skrzyniami, wstrzymując oddech i czekając, aż przemówi.
- Jak mówiłem, nie ma tu żadnej osoby. Nikogo, przecież my... m-my tylko towar... od zawsze - mamrotał kapitan, którego głos rozpoznała od razu. Słyszała już go gdy pośpieszał Rodriguez jeszcze w porcie Nos Astry.
- Nie zamierzam bawić się z tobą w kotka i myszkę, Berges - głośny, wydobywający się z komunikatora utkwionego w hełmie mężczyzny szybko zakończył mamrotanie Pierre'a. Dało się w nim wyczuć irytację. - Wydajcie mi Dubois, a zostawię was na tej rozpierdolonej łajbie.
- TU NIE MA ŻADNEJ DUBOIS! NIE MAM POJĘCIA O CO CI CHODZI! WOZIMY TYLKO TKANINY, SUROWCE, EWENTUALNIE...
Krzyki kapitana urwały się w jednej sekundzie. Irene spodziewałaby się, że zakończył ją wystrzał - ale nie. Żadnego huku kończącego jego przedstawienie, tylko cisza.
- Nie zmuszaj mnie - warknął, stając tyłem do pudeł, za którymi ukrywała się Dubois. Jeśli miała odwagę się wychylić, choćby ukryta dzięki kamuflażowi, dostrzegła, że w ręce trzyma jakiegoś rodzaju pistolet, którego lufę opierał o spocone czoło kapitana. Mogła też wspiąć się na skrzynię i z góry dostrzec twarz kapitana i stojącej obok blondynki, oraz rękę oprawcy, ale nie jego głowę. - Wiem, że tu jest. Pewnie nawet w którymś z tych pudeł. Przemyciliście ją, a ja nie będę marnować na was czasu.
Teraz mówił spokojniej, co wywoływało prawdopodobnie jeszcze większy efekt u Bergera. Załkał on już cicho, gdy stojąca obok niego Rodriguez wytrzeszczała tylko tępo oczy. Nie patrzyła w miejsce, w którym schowała się Irene. Reszta załogi stała w przejściu, poza zasięgiem wzroku rudowłosej.
- Jesteś pilotem, a ja nie jestem idiotą. Zabijając cię, reszta nie będzie miała wiele do stracenia - stwierdził, uginając rękę dzierżącą pistolet. Berges właśnie dostawał ataku duszności - jeśli nie z przerażenia, to z ulgi.
W tym momencie Karyna na moment, panicznie spojrzała w stronę skrzyń, gdzie chowała się Irene.
- Gdzie ona jest - warknął, a pistolet powędrował ku głowie Rodriguez. Mężczyzna postąpił o krok naprzód, stając kilka centymetrów od blondynki, wciąż tyłem zwrócony ku Irene.
Karyna wydała z siebie żałosny jęk, unosząc ręce do góry, jakby w geście poddania się.
- J-ja... J-ja n-nie...
- Gdzie.
Trzy sekundy potrzebne były by ją złamać. Dubois nie mogła się dziwić. Blondynka przyjęła ją tutaj nie z sympatii, a dla czystego zysku i własnej chciwości - a nawet to mialo granicę. Jej życie warte było więcej niż tysiąc kredytów.
- Tu. Gdzieś tu, ja nie wiem... była tu, może już przeszła gdzie indziej... - załkała, przenosząc wzrok na zawieszoną przez jej oczami broń.
Mężczyzna rozejrzał się na lewo i prawo, wymagając od Irene natychmiastowego schowania się. Skrzyń nie było sporo, ale otwieranie każdej z nich z pewnością mogło potrwać. Oprawcy wyraźnie się spieszyło.
- W takim razie miejmy nadzieję, że oszczędzi nam problemu - odpowiedział dość beztrosko. Irene mogłaby nawet pomyśleć, że może faktycznie nie zamierza zabijać załogi - krzyk Rodriguez szybko to zmienił.
- NIe! Błagam, ja nic nie zrobiłam! Błagam! - zawyła gdy okuta w rękawicę dłoń napastnika złapała ją za blond kucyka, gdy mężczyzna, ustawiając się przodem do reszty ładowni, ciągnąc ją za włosy ustawił przed sobą.
Lufa trzymanego pistoletu przystawiona została nieco ponad uchem Karyny, po której twarzy teraz, razem z tuszem do rzęs, spływały łzy.
- Błagam, błagam... - jęczała pod nosem, trzymając dłonie na ręce mężczyzny, choć nie mając szansy się wyrwać.
Już łatwiej byłoby jej uciec odcinając sobie tego kucyka, niż próbując wyzwolić go z tego żelaznego uścisku.
- Do ilu policzymy? Do trzech? - spytał, nachylając się nad drugie ucho kobiety, choć w hełmie nie mógł tych słów wyszeptać, by wznieść jeszcze większą panikę w jej głowie. - Niech będzie do trzech.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Ikar

27 lut 2016, o 15:32

Dubois? Skąd znał to nazwisko? Przecież nie używała go prawie nigdy, niewiele osób w galaktyce tak do niej się zwracało. Prawie nikt nie podejrzewał zresztą, że gdy podawała swoje imię, mogła kłamać, bo kto normalny to robił? A ona automatycznie już, z przyzwyczajenia przybierała inną tożsamość. Na wszelki wypadek. I teraz, cholera jasna, coś się musiało spierdolić. A przecież była tak ostrożna. Czy to przez tę wiadomość, którą wysłała? Powinna była nie zgłaszać, że udało się jej złapać transport? Pewnie tak, sama na siebie to ściągnęła, jak zawsze. Zaklęła w myślach i schowała się z powrotem za skrzynie. Nie chciała z nim iść. Tak bardzo nie chciała z nim iść. Tylko że nie miała jak stąd uciec, bo przecież nie wystrzeli się w kapsule ratunkowej, tak, jak zrobiła kiedyś - głównie przez to, że tu takich nie było, przynajmniej w zasięgu wzroku.
Słyszała, jak mężczyzna próbuje złamać pilota. Tylko że on nic nie wiedział, Rodriguez raczej nie poinformowała go o ubitym przez siebie interesie życia, więc przez tę jedną krótką chwilę Irene wciąż miała nadzieję, że uda się jej z tego wyplątać. Że jej nie zauważą. Ale potem lufa pistoletu przeniosła się na Karynę i wtedy już zrozumiała. Nie miała szans. Nie mogła ukrywać się dłużej, bo przecież blondynka nic nie była jej winna. Nie będzie nadstawiać za nią karku i na pewno nie odda za nią życia. Przedłużanie tego mijało się z celem.
Szybko policzyła swoje szanse. On był opancerzony, ona nie. Oboje mieli broń. Irene miała przewagę zaskoczenia. Na pewno był od niej wyższy i silniejszy, pancerz też dawał mu spore plusy. Zacisnęła zęby, czując jak w jej głowie kiełkuje desperacja. Mogła strzelać, ale wszystko odbiłoby się od tarcz, a potem mężczyzna by zareagował. Skoro miał przechwycić ją żywą, raczej nic jej nie zrobi - nie zabije, ale mógł okaleczyć. Rzecz w tym, że jeśli ona najpierw okaleczy jego, być może ułatwi jej to ucieczkę później. Bo teraz przecież nie miała dokąd. Byli zamknięci właściwie na dwóch połączonych statkach w pustce. Nie wiedziała, kto jeszcze jest na drugim.
Wynurzyła się zza skrzyni, dochodząc do wniosku, że czego by nie zrobiła, i tak będzie na przegranej pozycji. Nie miała wyjścia.
- Zostaw ją - powiedziała cicho. Stwierdził, że pozwoli im odlecieć, jeśli znajdzie Irene, prawda? No to pozwalała się znaleźć. Nie sądziła, żeby załoga chciała pomóc jej w walce, gdyby taką rozpętała. Raczej chcieliby pozbyć się problemu, a to jej obecność go stworzyła. Zabicie mężczyzny tylko by narobiło kolejnych.
Stanęła tak, z pistoletem w uniesionej dłoni, przy skrzyni za którą do tej pory się ukrywała. Nie miała już kaptura na głowie, bo nie widziała ku temu powodu. Spytałaby czego chce, ale czuła, że nie otrzyma odpowiedzi, więc tylko wpatrywała się w niego lodowatym spojrzeniem. Czy to był ten człowiek, którego widziała na niewyraźnym zdjęciu, czy ktoś inny?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikar

27 lut 2016, o 17:41

Wyświetl wiadomość pozafabularną Mężczyzna nie był w pełni świadom swojej przewagi. Nie wiedział gdzie jest Irene, nie wiedział czy ma na sobie pancerz, czy nosi Tłumiciela czy wyrzutnię rakiet. Mógł oczywiście zakładać i spekulować - pokazując swoją pewność siebie, stając na środku pomieszczenia i potencjalnie wystawiając się na ostrzał, założył, że Dubois nie sprawi mu problemu.
I najwyraźniej założył dobrze. Przynajmniej na ten moment.
Teraz miała okazję mu się przyjrzeć. Wcześniej rozglądał się po ładowni - teraz, gdy wyszła z ukrycia, jego hełm zwrócił się w jego stronę i przez moment w takiej pozycji zastygł.
Jego ciemnej barwy pancerz wyglądał niestandardowo. Irene nie musiała być znawcą by rozpoznawać trendy i motywy przewodnie najpopularniejszych firm obecnie, jak Armax Arsenal, Kassa Fabrications czy Hahne Kedar. Jego pancerz, wielki, dziwnie powyginany w niektórych miejscach jak gdyby były to elementy ozdobne, wyglądał jak pochodzący z innej epoki, bądź tworzony bez świadomości obecnego świata mody. Nie wyglądał jednak źle - jedynie przykuwał uwagę swoją niecodziennością.
Mężczyzna noszący go wydawał się być potężny, ale nie wiedziała, na ile to zasługa jego faktycznego ciała, a na ile opancerzenia. Wzrostem spokojnie sięgałby metra dziewięćdziesiąt. Na jego plecach zamontowany był karabin szturmowy, którego wystającą kolbę zauważyła - w ręku jednak wciąż miał pistolet.
- Dobrze wiedzieć, że nie jesteś głupia - odrzekł dość beznamiętnie, puszczając za kucyk Rodriguez i łapiąc ją za ramię. Odepchnął ją z drogi, a niczego niespodziewająca się kobieta straciła równowagę i runęła na ziemię z krzykiem. - Obiecałem komuś, że przywiozę cię żywą. Od ciebie zależy jak poobijana za mną pójdziesz.
Jej pistolet celował teraz w nią - nieopancerzoną rudowłosą, w którą wzrok wbił również kapitan i leżąca na ziemi Karyna. Blondynka spoglądała na Dubois z mieszanką przerażenia i nienawiści - chwilę potem jednak, postać napastnika skutecznie przysłoniła jej twarz. Mężczyzna ruszył wolnym tempem w stronę Irene, z palcem na spuście. Szedł spokojnie, nieśpiesznie, choć przed chwilą tak zależało mu na swoim czasie, który marnował kapitan. Wyraźnie samo ujawnienie się Irene go nieco uspokoiło.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Ikar

28 lut 2016, o 20:16

Zanim zwróciła uwagę na cokolwiek innego, jej wzrok przyciągnęła leżąca na podłodze Rodriguez. Tak, narobiła jej kłopotów, takich o jakich mówiła jeszcze w doku. Prawdopodobnie ostro jej się oberwie za przemycanie ludzi w ładowni, jeśli nie zostanie zwolniona. Ale na robotę i tak narzekała, a teraz przynajmniej będzie żyć. Bo skądś wiedziała, że gdyby mężczyzna doliczył do trzech, bez oporów przestrzeliłby jej głowę. Irene nie mogła więcej dla niej zrobić.
Dopiero wtedy przeniosła wzrok na człowieka w pancerzu. Dużo bardziej wolałaby zobaczyć jego twarz, niż niesamowicie wymyślny hełm. Nadal nie wiedziała, czy to on szukał jej na Illium, czy nie on, choć prawdopodobieństwo że był to ktoś inny było niewielkie. To by był za duży zbieg okoliczności. Czuła się przy nim strasznie mała, gdy stała tak, tonąc w za dużej bluzie, z małym pistoletem uniesionym do strzału. On za to wydawał się coraz wyższy, podchodząc do niej krok za krokiem.
- Trzydzieści tysięcy - rzuciła w odpowiedzi. - To jest cena za mnie? Mogę ci sama tyle zapłacić. Mogę zapłacić więcej.
To nie była prawda, ale on nie musiał tego wiedzieć. Na koncie nie miała nawet jednej trzeciej tej kwoty. W razie gdyby się zgodził poprosiłaby o pomoc kogoś od Handlarza, może udzieliłby jej szybkiej pożyczki. Nie miała nikogo innego, kto mógłby jej teraz pomóc, więc próba ta była bardzo rozpaczliwa, ale musiała. Cofnęła się o krok do tyłu.
- Komu obiecałeś? - chciała tylko poznać nazwisko. Dowiedzieć się do kogo chce ją zabrać, bo wiedziała, że w obecnej sytuacji jeśli będzie chciał, to to zrobi i mogła tylko w desperacji przekonywać go do zmiany zdania. Choć jakoś czuła, że mężczyzna nie będzie skłonny do negocjacji. - Jakbym chciała z tobą pójść, to siedziałabym grzecznie na Illium.
Wycelowała pistolet w jego twarz. Pamiętała, jak uczyła się strzelać. Początkowo była w tym beznadziejna. Wylądowali na jakiejś pustyni i kazali jej trafiać w butelki. Jak po sześciu próbach zestrzeliła jedną, była z siebie dumna. Teraz już miała więcej wprawy, już nie była tak rozpieszczona i nikt jej nie wyręczał w dochodzeniu do tego, co w życiu osiągnęła. Ale i tak wiedziała, że w niczym jej to nie pomoże. Jeden celny strzał nie usunie problemu, a drugiego już oddać nie zdąży.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikar

28 lut 2016, o 21:01

Mężczyzna nie zwalniał, z wolna pokonując dzielącą ich odległość. Nie wydawał się być ani odrobinę przejęty próbą negocjacji Dubois - a załoga Ikara stała wciąż na tych samych miejscach, z takim samym przerażeniem obserwując rozwój sytuacji. Za bardzo bali się, by wybiec za śluzę, zamknąć ich oboje i otworzyć klapę ładowni.
Być może mężczyzna nie przyszedł sam. Tego nie mogła wiedzieć, nikogo innego nie widziała. Co, jeśli reszty członków załogi, tam, w korytarzu, pilnował kolejny napastnik, gotowy ją złapać gdyby chciała uciec?
- Nie robię tego dla pieniędzy, nie obchodzi mnie, co mi zaoferujesz - odpowiedział, krótko, bez słowa ironii bądź prób wywyższania się. Mówił beznamiętnie, jakby sam nie miał wpływu na to, co będzie musiał jej zrobić, jeśli za nim nie pójdzie. Ot, jakby był obserwatorem. - Nawet jeśli, faktycznie. Mało. Mój przyjaciel musiał zapłacić więcej.
Mogła wyobrazić sobie, jak pod przyciemnianą szybką hełmu, na w połowie zdeformowanej twarzy pojawia się lekki, ironiczny uśmiech.
Mimo wszystko, ten głos, który, w odpowiedniej intonacji mógł uspokoić, a w innej - przerazić, nie pasował do łowcy nagród o twardych rysach, którego widziała. Niemal nie pasował do własnej postaci i tego pancerza.
- To nieistotne. Wkrótce go poznasz, albo spotkasz ponownie.
Wzruszył ramionami - był już tylko niespełna metr od niej. Wciąż szedł. Opuścił dłoń dzierżącą pistolet, wreszcie stając tuż przed nią i spoglądając na nią przez lekkie pochylenie głowy w dół.
Nawet z tej odległości, nie mogła zajrzeć za szybkę hełmu, by rozwikłać chociaż jedną zagadkę. On, w zamian za to, wyciągnął drugą, niedzierżącą broni dłoń i złapał z góry Tłumiciela. Nie wyrwał jej pistoletu, po prostu go trzymał, tak, że wciąż mogła do niego strzelić, lecz lufa nie była przystawiona do jego pancerza, pocisk wciąż odbiłby się od jego tarcz.
- Gdybyś siedziała grzecznie na Illium, pewnie nigdy byśmy się nie spotkali.
Ścisnął Tłumiciela, a ona poczuła, że teraz ma jedyną okazję na strzał - mężczyzna w każdej chwili mógł spróbować jej go wyrwać. Mogła go wyminąć i spróbować uciec gdzie indziej, ale czy miała gdzie? Była na pokładzie statku, nie mogła z niego wybiec. Na pewno była zwinniejsza niż on okuty w ten pancerz, to kupiłoby jej trochę czasu. Co jednak, gdyby zaczął zabijać załogę? Nie wyglądał na osobę, która żartowałaby z mordowaniem Rodriguez chwilę wcześniej. Równie dobrze zamiast gonić Dubois, mógł złapać wciąż leżącą na ziemi blondynkę i zmusić Irene do powrotu.
- Nie musisz chcieć ze mną pójść. Wystarczy mi twoja niechęć do poświęcania załogi tego statku dla twoich kilku, dodatkowych minut.
Lekko skinął głową do tyłu, wiedząc, że ani kapitan, ani Karyna, nie ruszyli się ani o milimetr. To mu wystarczyło - skoro raz pokazała, że nie chce, by stała się im krzywda przez nią, teraz czuł, że ma asa w rękawie i nie zawahał się z niego skorzystać.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Ikar

28 lut 2016, o 22:00

Dokąd miała uciekać? Wyskoczyć na zewnątrz, w pustkę? Aż tak zdesperowana nie była. Nie miała wyjścia, jak pozwolić mężczyźnie zabrać ją ze sobą. Wiedziała, że próba przekupienia go nie zadziała. Nie do końca rozumiała co miał na myśli, kto musiał zapłacić więcej i za co konkretnie.
Pytanie o tożsamość zleceniodawcy też pozostała bez odpowiedzi. Musiała go znać, skoro tak bardzo zależało mu na ich spotkaniu że posyłał za nią jakiegoś rycerza w niekoniecznie złotej zbroi. Więc ponowne spotkanie wydawało się jakoś bardziej logiczne. Co nie znaczyło, że Irene się do tego paliła. Zbliżający się do niej powoli uzbrojony mężczyzna nie zachęcał do współpracy. Zwłaszcza, że teraz wyglądało na to, że albo to on przysłał jej wiadomość, albo zdążył w jakiś sposób zinfiltrować jej komunikację. Przez myśl przeszła jej absurdalna myśl, że będzie musiała znów zmienić ID i że niedługo nauczy się robić twardy reset omni-klucza przez sen.
Zacisnęła mocniej Tłumiciela w dłoni. Nie było opcji, żeby tak po prostu go oddała. Nie. Za bardzo lubiła tę broń, to była jedna z jej zachcianek i teoretycznie nie była jej niezbędna, ale tak czy inaczej nie mogła jej zwyczajnie puścić. Ale nie strzeliła. Bo po co? Tylko by wkurwiła człowieka, który się w tym pancerzu krył i mógłby jej zrobić krzywdę, potem i tak zabierając ją ze sobą, czy by tego chciała, czy nie.
- Dobra - warknęła w końcu i zabezpieczyła Tłumiciela z powrotem, ostentacyjnie, tak żeby to widział i szarpnęła, by wyrwać pistolet z jego dłoni. Przypięła go sobie do biodra. Nie zamierzała go oddać, nie było takiej możliwości. - Pójdę z tobą.
Nie czuła się tak bezsilna, jak jeszcze nie tak dawno pod wodą Piny, ale wciąż nie podobała się jej sytuacja, w jakiej się znalazła. Bo komu by się podobała na jej miejscu? Załoga nie była dla niej żadną kartą przetargową. Gdyby wiedziała, że poświęcenie Karyny pozwoli jej na ucieczkę, nie zastanawiałaby się ani chwili dłużej. Nie znała jej, zapłaciła jej tylko tysiąc kredytów za dowiezienie jej tyłka na konkretne miejsce, co i tak nie wyszło. A pilota pierwszy raz na oczy widziała. Była egoistką, ale nie była fanką bezcelowego okrucieństwa.
- Nie to żebym miała jakiś wybór - cofnęła się jeszcze, do swojej torby leżącej w kącie. Zamierzała uciec, tylko później. Przy najbliższej okazji, w lepszych okolicznościach. - Skoro nie chcesz mi powiedzieć do kogo mnie zabierasz, to może chociaż sam się przedstawisz? Moje nazwisko, słyszałam, znasz.
Podniosła torbę z podłogi i zarzuciła ją sobie na ramię. Byle szybciej gdzieś, gdzie szanse ucieczki zwiększyłyby się z zerowych przynajmniej do jakichś dziesięciu procent.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ikar

29 lut 2016, o 00:51

Pozwolił jej wyrwać broń z jego uścisku tuż po tym gdy ją zabezpieczyła i schowała do kabury. Ze spokojem obserwował, jak idzie wyciągnąć swoją torbę, czyli przygotowuje do wyjścia. Nawet jeśli powiedziała mu, że z nim pójdzie, to wciąż obserwował ją uważnie do momentu, w którym stanęła przed nim gotowa do drogi.
- Nie teraz - odrzucił krótko, odmawiając jej nawet podania swojego imienia.
Nie próbował nawet wymyślić innego - przeniósł tylko wzrok na załogę na ułamek sekundy, co mogło jej podpowiedzieć, iż według niego już teraz wiedziała za dużo.
Ale obiecał, że ich puści wolno, czyż nie? Co mogli zmienić teraz, kiedy już musiała z nim pójść? Czy nadstawialiby karku powiadamiając jakieś władze tam, gdzie dotrą, że została złapana i zmuszona do przejścia na inny okręt? Praktycznie porwana, choć na własnych nogach wyszła z ładowni?
Jedno spojrzenie na nieco uspokojoną już Rodriguez szybko dało jej odpowiedź. Blondynka patrzyła na nią ze złością i pogardą - tak, to wina Dubois. Cholernego problemu.
Szturchnął ją lufą własnego pistoletu w plecy, pośpieszając do wyjścia. Irene nie miała więc wyjścia jak ruszyć w kierunku śluzy, słysząc za sobą tupot opancerzonych nóg o podłogę. Minęła w przejściu pozostałą załogę Ikara - wszyscy wpatrywali się w nią milcząco, skuleni w kącie korytarza. Żadnego wsparcia. Mężczyzna przyszedł po nią sam.
Przeszła do okrągłego, otwartego pomieszczenia pełniącego funkcję mesy, a następnie do jednej z odnóg korytarzy od niej prowadzących. Jak się okazało dość szybko - zmierzali do śluzy, która była otwarta. Dostrzegła metalowy, wyciągnięty rękaw łączący dwa statki i ciemne wejście do "zaparkowanego" pojazdu napastnika.
Gdy tylko ogarniało ją zwątpienie, a ona sama zwalniała - lufa na plecach przypominała jej o zachowaniu dobrego tempa. W prowizorycznym tunelu było lodowato - ciśnienie i powietrze zostało unormowane, ale poza tym, równie dobrze mogłaby wyjść bez ubrania w próżnię kosmiczną.
Obcy mężczyzna uruchomił omni-klucz, przesyłając do własnego statku komendę, która z sykiem otworzyła śluzę, ujawniając równie ciemne wnętrze.
Przeszli do środka drugiego pojazdu, stając w słabo oświetlonym przez niebieskawe diody umieszczone na ścianach korytarzu.
- Odlatujemy - przekazał informację mężczyzna, prawdopodobnie do kogoś, z kim połączony był komunikatorem, gdyż nikt ich nie przywitał na pokładzie.
Śluza natychmiast się zamknęła, a statkiem drgnęło chwilę później, gdy odpiął się od Ikara, załączając napęd i z wolna oddalając od transportowca.
- Wykonać zapisany rozkaz gdy znajdziemy się w bezpiecznej odległości - dodał, zimno, znowu mówiąc do kogoś, kogo Irene nie mogła zobaczyć.
Szturchnął ją ponownie, kierując w prawo. Ruszyła korytarzem, aż dotarła do małej windy.
Zanim zdążyła wejść do środka, usłyszała, jak coś w mechanizmach statku się przesuwa. Szura o siebie, zgrzyta. Doskonale pamiętała ten odgłos, wielokrotnie słyszała go na pirackiej łajbie.
Był to dźwięk wypuszczanych z luku torped dysrupcyjnych.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Doki”