Każdy jakoś podróżuje! W przypadku, gdy środkiem naszego transportu jest własny, bądź cudzy, statek, którym możecie dostać się w każdy zakamarek galaktyki, warto to udokumentować właśnie tutaj.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Nerthus

17 paź 2016, o 13:13

Svea pokręciła tylko głową w odpowiedzi na wypowiedź Nexa, chwilę przed tym, jak opuściła mesę. Nie zamierzała kłócić się dłużej, ani siedzieć tu, w dość nieprzyjemnej atmosferze, skoro miała kokpit cały dla siebie i na samym początku powiedziała wszystkim, że to jej terytorium i mają jej tam nie przeszkadzać. Teraz wiedziała, że może spodziewać się odwiedzin, bo sama zaproponowała by w razie pytań do niej zajrzeli, ale nadal pozostawało to jej prywatną przestrzenią, w której czuła się lepiej, niż tu, w mesie.
- Tutaj macie dokumenty, możecie sobie zajrzeć - odezwał się Alve, przesuwając datapad po stole w kierunku Szeola. - Nie sądzę, żeby młoda miała coś przeciwko, zresztą chyba po to zostawiła je w mesie. Dla was. Zwykle nie kładzie takich rzeczy na wierzchu.
Urządzenie nie było zablokowane, znajdowało się na nim kilka plików, dostępnych dla każdego, kto chciał poznać ich treść. Zdjęcie więźnia zrobione zostało w chwili umieszczenia go w Czyśćcu, było więc dość aktualne, jako że znajdował się on tam zaledwie od kilku miesięcy - przynajmniej według informacji, które zawierał krótki plik tekstowy, zaznajamiający pobieżnie z oskarżeniami, wyrokiem i czasem odsiadki skazanego. Do tego na datapadzie były też dokumenty przekazania więźnia, podpisane przez Ganzoriga i do zatwierdzenia przez Błękitnych. Nic, co Svea musiałaby przed nimi ukrywać, prawdopodobnie miała też kopie wszystkiego na omni-kluczu - na wszelki wypadek.
- Nie wiem, po tych waszych wrzaskach mam wrażenie, że teraz coś się musi spierdolić - mruknął Alve, pocierając palcami skronie. - Swoją drogą, żeby Svei zjebać humor, to naprawdę trzeba mieć talent.

Różowowłosa, razem ze swoim zjebanym humorem, siedziała w kokpicie, nie robiąc praktycznie nic konkretnego. Nogi miała zarzucone na wyłączony panel i wpatrywała się przez wizjery w oddalony punkt, prawdopodobnie będący już Czyśćcem. W zamyśleniu bawiła się kosmykiem włosów, który wysunął się z jej ciasnego warkocza i nawet nie zwróciła uwagi na to, że ktoś wszedł do środka.
Początkowo nie odpowiadała, nawet nie drgnęła, słysząc głos Strikera. Może nie miała ochoty wdawać się w kolejną kłótnię, a może w ten sposób powstrzymywała samą siebie przed wybuchem. Gdy jednak zadał konkretne pytania, westchnęła i odwróciła się na fotelu, by przesunąć spojrzeniem po jego sylwetce i zatrzymać je w tych okolicach jego głowy, z których wcześniej sączyła się krew.
- Mogę ci je przesłać - zaproponowała po długiej chwili milczenia. Tutaj, w kokpicie, było dwa razy ciszej, niż na statku, a jedynym, co rozświetlało pomieszczenie, były pomarańczowe panele sterownicze, bo Engman nie włączyła innych świateł. - Jeśli chcesz.
Włączyła omni-klucz, a chwilę później Striker usłyszał ciche piknięcie własnego - informację o przychodzącej wiadomości. Svea opuściła przedramię, ale nie odwróciła się, przyglądała się tylko mężczyźnie intensywnie, próbując najwyraźniej wyczytać coś z jego twarzy. Wyraźnie nie szło jej najlepiej.
- Przepraszam - powiedziała w końcu cicho. W przeciwieństwie do Charlesa, jej przeszło to przez gardło. - Nie powinnam była się wściekać - patrzyła na niego uważnie, bokiem oparta o swój fotel. - To przez więzienie jesteś taki? Zgorzkniały?
Nie zabrzmiało to oskarżycielsko, po prostu pytała, chciała się dowiedzieć, może w jakiś sposób naprawić relacje, które zdążyły się dość mocno popsuć przez ostatnie kilkanaście minut. W końcu nie mogli w takim nastroju schodzić z pokładu, gdyby faktycznie cokolwiek poszło nie tak, bezsensowne pretensje i wzajemne animozje nie powinny wpływać na podejmowane decyzje.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Nerthus

17 paź 2016, o 19:13

Nexaron wiedział jak mniej więcej zaregują na jego zachowanie. Tak jak zawsze to bywa gdy ktoś bez słodzenia powie to co myśli i nie jest to zgodne z czyimś poglądem. Teraz nie było inaczej, ale pirat w dup** miał to czy Striker postanowił go zignorować, czy po prostu zrobić to co mu polecił. Efekt był ten sam i o efekt chodziło. Mieli chwilę spokoju... Zaznaczam, że tylko chwilę, a to dlatego, że Nex dostrzegł jak Striker moment później wchodził do kokpitu. Mogło to się skończyć wybuchem furii pani pilot, ale nie było powodu aby uprzedzać fakty. To czy będą się kłócić we dwójkę tak długo jak nie musiał tego słuchać wcale go nie interesowało. Zamiast tego zdecydował się zająć data-padem podanym przez Alve.
- Z tego wynika, że niestabilny psychicznie morderca. Ma fajne dziary - stwierdził zerkając szybko na zdjęcie i dalej przeglądając kartotekę - Ale nic nie napisali o tym czy ma implant biotyczny. Miejmy nadzieje, że po prostu go nie ma, a nie jest to błąd jakiegoś urzędasa lub błękitnego - jego ostrożność łatwo było zrozumieć. W końcu sam był biotykiem. O ile żołnierza można rozbroić, a miłośnikom współczesnej technologi po prostu zabrać ich zabawki. Tak biotyków nie dało się pozbawić ich umiejętności. Jedynie uniemożliwić/utrudnić korzystanie z nich w danej chwili.
- Chcesz rady ode mnie? - zapytał zwracając się do młodszego z Eggmanów gdy przestał wertować dokumenty i podając Gate'owi nim zaczął kontynuować - Zawsze zakładaj, że się spierdoli, a czeka cię w życiu znacznie mniej niemiłych niespodzianek... I nie żebym nagle zamierzał się zgadzać, ze wszystkim co Striker powiedział, ale Svea chyba jest jednak trochę uczulona na punkcie płci, prawda? Zrozumiem jeśli nie odpowiesz, bo my po zleceniu znikniemy, a ty zostaniesz z siostrą - dodał z żartobliwym uśmiechem.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Nerthus

18 paź 2016, o 00:31

Przyglądał się odebranym danym. Widać Pan Gutiérrez był kurewsko niestabilny skoro był w stanie zamordować tyle osób, a potem oddać się w ręce władzy. Co prawda zdjęcie mężczyzny sugerowało od samego początku że coś jest z nim nie tak. Uśmiechnął się do się sam do siebie. Dokładnie tak samo wyglądał kiedy jego zabierano do więzienia. Ta sama uprząż dla więźniów z problemami psychicznymi i agresją. Pamiętał to jakby było dziś. Nawet się nie szarpał, po prostu szedł przed siebie jak owca na rzeź. W chwili kiedy jesteś prowadzony na drugą stronę, kiedy już wiesz że nie ma ucieczki, po prostu idziesz. Pozostawiłeś swoje życie po lepszej stronie muru, który teraz będzie cię już otaczał na zawsze. Cóż w przypadku Gutiérreza był to cały zasrany kosmos.
Prawda była dla niego dość niekomfortowa. Czym on naprawdę się różnił od takiego psychola jak ten facet? Innym zespołem problemów psychicznych? Na pewno motywacją oraz ilością morderstw na koncie. Meksykanin był przy nim niczym kotek bawiący się myszką. On? Raczej coś gorszego. Ogarnęło go przygnębienie, dość częste w ostatnich dniach.
-Dzięki.
Westchnął, był zbyt zajęty przeglądaniem dość małej informacji o celu, który miał trafić w ich ręce. Więc nie za bardzo był w stanie zauważyć jak dziewczyna go bacznie obserwuje. Dopiero po chwili to zauważył i poczuł się nieswojo. Kiedy ktoś na niego patrzył, szczególnie w taki sposób to wiedział dobrze że chyba zaraz zacznie się runda druga ich kłótni. Już czuł że ściska pięści. Był już przygotowany na to co nadchodzi.
"Przepraszam"
Te słowo uderzyło w niego dość mocno. Rzadko kiedy je słyszał, zazwyczaj było na to już najzwyczajniej w świecie za późno lub zaraz przed zabiciem jakiejś osoby. Jednak już dawno nie usłyszał go od tak po prostu. Zawsze przewijał się wśród socjopatów dla których to słowo znaczyło tyle co gówno. Nie można było tak załatwić wszystkiego jednym słowem, nie było wybaczania. Była zawsze tylko jedna droga. Droga oznaczona krwią, bólem i cierpieniem. Którejś ze stron oczywiście.
Sam się zawsze wstydził tego kim się stał i jaką jest osobą. Kiedy był dzieckiem nie widział siebie jako pieprzonego najemnika, który zrobi wszystko byle tylko hajs się zgadzał po wykonaniu pracy. Zawsze się starał trzymać resztek człowieczeństwa które mu zostały. "Praca" oduczyła go wielu rzeczy, których go uczono.
Zaskoczyło go jednak jej kolejne pytanie. Szczerze mówiąc nigdy nie lubił mówić o sobie, zawsze kłamał o tym dlaczego wylądował w więzieniu. Nie, bardziej pasuje tutaj że zatajał dokładny powód dlaczego wylądował w takim miejscu. Bał się że jeśli Rosenkov się dowie że rozpowiada dla kogo i co robił, to na pewno nie skończy się to dla niego najlepiej. Wtedy mógłby się stać idealnym przykładem co potrafi korporacja zrobić ze zdrajcami, a to na pewno nauczyło by innych że lepiej nie lecieć z nią w chuja. Zamknął drzwi które łączyły kokpit z resztą statku.
-Zgorzkniałem chyba w momencie w którym zgubiłem się w drodze na studia. To długa historia.
Parsknął, jednak nie było mu do śmiechu. Gdyby wtedy wiedział. Gdyby wiedział jakie konsekwencje poniesie za swoją głupotę i chęć zaimponowania swoim rodzicom. Za uważanie że jest lepszy niż swoje rodzeństwo, że osiągnie większy sukces niż oni. Niestety życie miało inne plany, zresztą jak zawsze. Teraz już nie ma komu zaimponować. Rodzina już dawno uznała go za zmarłego, starzy przyjaciele o ile jacyś byli tym bardziej. Kiedy obserwował swój własny pogrzeb, wiedział że właśnie stracił swoje miejsce.
Ludzie dzielą się na dwie grupy, ci którzy mają swoje miejsce na świecie i trzymają się go kurczowo chociażby mieli by stracić życie oraz ci którzy je raz utracili i nigdy więcej nie potrafili odnaleźć. Drugi przykład idealnie opisywał życie Strikera. Przez chwile nawet myślał że więzienie będzie jego nowym domem.
-To zabawne.
Zaczął mówić trochę innym tonem. Jego głos lekko się załamywał, pierwszy raz od dawna chciał coś z siebie wyrzucić. Często starał się nie dzielić czymkolwiek związanego z jego osobą. Zawsze wolał przesiadywać w ciszy, do czasu aż wszystko minie.
-Tracisz co było dla ciebie ważne w życiu. Wmawiasz sobie że jeśli wyrzucisz z siebie te pokłady gniewu i zaczniesz zadawać ból innym, to w ten sposób uda ci się naprawić to co jest nie tak z tobą, odzyskać coś co utraciłeś. Ale tak to nie działa, prawda?-Westchnął.-Nie, nie działa.
Miał uczucie jakby mówił sam do siebie, gdyby był w tym pokoju tylko on. Nie przeszkadzało mu to że ona była obok, chciała usłyszeć prawdę, więc opowie na tyle ile będzie mógł. Na tyle by nie wpaść znowu w szpony własnej zniszczonej psychiki.
-Całe swoje pieprzone życie spędziłem na krzywdzeniu i zabijaniu innych, nawet tych którzy chcieli mi pomóc.
Głos naprawdę mu się załamywał, bardziej niż na samym początku.
-Spójrz dokąd mnie to doprowadziło.
Spojrzał na nią pustym wzrokiem. Bolało go to jak bardzo spierdolił swoje życie. Nie miał aż tak wielkich marzeń. Chciał po prostu mieć rodzinę, miejsce do którego mógł by wrócić. Swoją małą bezpieczną przystań. Jedyne co mu zostało w życiu to zabawa w najemnika, każdego zawszonego dnia. Miał nadzieje że ona zrozumie co chciał przez to powiedzieć.
-Zmiana tego kim się jest nie ma już sensu.
W tym momencie brzmiał już jakby naprawdę zaraz miał zacząć płakać, jednak wciągnął głośno powietrze i powiedział już swoim normalnym głosem z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Trzeba jednak iść do przodu i robić to w czym jest się najlepszym.
Jego twarz całkowicie wróciła do normy, tak samo jego ciało. Nie był już spięty ani poddenerwowany. Wyglądał jakby właśnie wszedł do kokpitu ubrany cały na biało, jakby nic się w ogóle nie wydarzyło. Pokazał i tak więcej niż było potrzeba. Ludzie tacy jak on nosili na plecach tak wielki bagaż że czasami nie potrafiło się tego jakoś prosto wytłumaczyć. On przynajmniej się starał. Chociaż jeśli opowiedziałby całą swoją historię, wiedział że wtedy w stu procentach odraza do jego osoby by wyjebała poza skale.
-Przepraszam.
Odpowiedział krótko, chciał wyjść z kokpitu. Jednak coś mu na to nie pozwalało. Nie wiedział w sumie na co liczył. Że powie mu że wszystko będzie dobrze? Że go zrozumie? Że wie jak to jest nieść w sercu tak wielki ciężar, że często najrozsądniejszym rozwiązaniem tego problemu byłoby założenie sobie pętli na szyje? Kurwa nie sądzę. Po mimo wszystko stał. Czekał na kolejny złośliwy przytyk, na parsknięcie, na jakąkolwiek reakcje. Czekał na coś. Coś co sprawi że będzie mógł wrócić do swojego zadania.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Nerthus

19 paź 2016, o 01:06

Wyszło trochę głupio, ze względu na to, że Szeol nie zauważył braku Strikera i po prostu mówił do nieobecnego. No cóż, możne nawet lepiej wyszło, że poszedł do Svei; liczył na to, że ich relacje się poprawią i to bohaterskie poświęcanie się dla kobiety, pójdzie w niepamięć.

- Mamy talent - powiedział do Alva, patrząc na datpad. Pierwszy przechwycił go Nexaron, więc Szeol cierpliwie zaczekał, aż ten sprawdzi jego zawartość. Nie skomentował tego, że zabrał to urządzenie praktycznie sprzed nosa, wystarczyło zatargów przed zadaniem. - Gdybyśmy go nie mieli, inaczej nie znaleźlibyśmy się na tym statku - skwitował stwierdzenie brata Svei. W końcu zostali wybrani z nie wiadomo ilu najemników z galaktyki - przy tym wyszło trochę rasistowsko, ze względu na to, że w drużynie znaleźli się sami ludzie - więc stwierdzenie o posiadaniu pewnych predyspozycji do zadania, nie była narcystyczne czy za bardzo wyniosłe. Było wręcz właściwe... Ale czy przy takim prostym zadaniu, można było mówić o potrzebie specjalnych zdolności? Trudno powiedzieć co skłoniło ich zleceniodawcę, żeby wybrać akurat tą czwórkę.
Kiedy Nexaron skończył, datpad przejął brodaty. Tak jak zakładał, jak wynalazł w extranetcie, ich czarna owca była mordercą.
-Tak jak przypuszczałem, morderca. - Szeol czytał i słuchał co mówi Nexaron oraz Alve. Oczywiście próbował skupić się na tekście, ale mimowolnie rozmowa przebijała się przez skupienie. - Zakładajmy, że go ma - odpowiedział Nexaronowi na gdybanie o implancie. - Tak jak mówisz - zakładajmy, że się spierdoli. Załóżmy więc, że jest pojebanym biotykiem... Ale tego dowiemy się z dwóch źródeł - extranet, bo mamy nazwiska ofiar i jeszcze jednego. - Nie dokończył mówić, a skupił się przez chwilę na tekście - zawiesił się na nazwiskach, szukając na datpadzie informacji, opisów zbrodni, z których mogłoby wynikać, czy Gutiérrez rzeczywiście jest biotykiem. Jak nie znalazł, to mówi się trudno - tak bywa, w końcu jest jeszcze extranet pełen wiadomości.
Kiedy tylko znalazł cokolwiek o morderstwach - z czym na pewno się zapoznał dobrze, a nawet ciekawsze fragmenty, przeczytał reszcie - lub nie znalazł, odłożył datpad i obrócił się w stronę Alva, patrząc na niego chłodnym wzrokiem.
Był świadom faktu, że rodzeństwo miało możliwość rozmawiania ze zleceniodawcą wcześniej, niż czwórka najemników. Szeol miał nieodparte wrażenie, że mogli wiedzieć o nim więcej, niż napisali w dokumentach. Najpewniej Svea - najciekawsza istota i najbardziej pokrzywdzona ze względu na płeć - na pewno próbowała wycisnąć coś, czego nie mogła wyczytać z dostarczonych jej dokumentów. Jej zapał, pracoholizm, nadmierne zaangażowanie w sprawę, były pewne. Praktycznie gwarantowały nowe informacje, a jej brat, długowłosy blondyn, był jej nieodłącznym kompanem - jeżeli dowiedziała się czegoś ekskluzywnego, wiedział to również on.
- Zawsze zakładaj, że może być gorzej. Tak samo z imprezami; zawsze wmawiaj sobie, że będzie co najmniej chujowo, żeby potem mogło się okazać, że jest całkiem średnio i możesz się świetnie bawić. - Życiowe lifehacki, które stosował sam brodaty. - Ale będąc przy zakładaniu, że coś się spierdoli na zadaniu - co wiesz o więźniu? Pomijamy informacje, które można znaleźć w datpadzie - to mnie nie interesuje, to już wiem i jesteś świadom również tego, że tą wiedzę możesz uzupełnić. Co usłyszeliście o Gutiérrezie od zleceniodawcy? Chińczyk na pewno coś wam powiedział - poznaliśmy na tyle twoją siostrę, żeby wiedzieć, że na pewno próbowała coś wycisnąć. I z jej uparciem, zrobiła to. - Popatrzył się na Nexarona i zaraz wrócił wzrokiem na Alve - Tu chodzi o bezpieczeństwo wasze oraz nasze; jeżeli wiesz rzeczy o tym mordercy, to chętnie z nich skorzystamy. Najgłupsza rzecz, nawet co lubi jeść, może pomóc. A Svei tu nie ma, nikt się nie zdenerwuje. Męska solidarność, masz nasze słowo, że zostanie to między nami.
Miał ogromną nadzieję, że to badziewne nakłanianie jakkolwiek pomoże sprawie i uda się coś wyciągnąć z młodego. Zależnie od tego co się zdarzy, zajrzy do extranetu. Oczywiście, jeżeli dokument okażą się bardzo niepełne, a przemowa blondyna - jeśli cokolwiek powie - będzie gówno warta, trzeba będzie poszukać opisów morderstw, żeby stwierdzić kim jest tak naprawdę Andre. A stwierdzenie jego możliwości, jest bardzo ważną częścią zadania.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Nerthus

21 paź 2016, o 12:55

Alve skinął głową i poprawił się w miejscu. Nawet jeśli nie było mowy o tym, czy więzień był biotykiem, czy nie, może faktycznie lepiej było zakładać z góry, że posiada implant i jest groźny nawet bez broni. Nie mieli jak tego sprawdzić w tej chwili, a datapad nie zawierał tego rodzaju informacji. Ganzorig zgrał na niego dane, które miały być dla nich niezbędne przy odbiorze Gutiérreza, a dokładny opis jego morderstw do informacji koniecznych nie należał. Co nie zmieniało faktu, że przy odrobinie sprytu i logicznego myślenia dało się wszystko znaleźć w extranecie. Zasada stara jak świat - jak coś już się w nim znajdzie, nigdy nie zginie. Nie inaczej było w tym przypadku.
Nazwiska ofiar pozwoliły sprawdzić dokładne okoliczności ich śmierci. W archiwach wiadomości dało się wyszukać interesujące ich rzeczy. Jedyne, co łączyło wszystkich martwych, był sposób ich zabicia - dekapitacja, z głową pośmiertnie umieszczoną w rękach trupa. Morderstwa rozłożone były w czasie, nie wszystkie miały miejsce na Ziemi i nie we wszystkich podejrzewano właśnie Gutiérreza, ale wyglądało na to, że mężczyzna po prostu przyznał się do winy, jeszcze zanim zakończono ostatnie śledztwo. Niestabilny psychicznie w takim razie to było mało powiedziane. Mogła ich czekać całkiem ciekawa podróż powrotna, nawet jeśli same znalezione informacje nie zrobiły na nich żadnego wrażenia.
- Trochę jest - zaśmiał się Alve. - Miała urodzić się chłopcem, ojciec był rozczarowany, i to rozczarowanie zostało mu na całe życie. Svea... bardzo to bierze do siebie zawsze. I tak cud, że nosi damskie ciuchy w ogóle - błysnął zębami, nie do końca więc wiedzieli, czy mówi serio, czy żartuje. Tak czy inaczej jego krótkie wyjaśnienie ukazywało zachowanie różowowłosej w nieco innym świetle.
Kobiety rzeczywiście tu nie było, a z kokpitu nie dało się usłyszeć rozmów prowadzonych w mesie, więc blondyn mógł pozwolić sobie na szczerość. Z całą pewnością nie przyznałby się do tego, gdyby jego siostra siedziała obok. W chwili, gdy padło pytanie Szeola, zerknął w stronę wejścia do pomieszczenia pilota, ale śluza była zamknięta, więc wzruszył ramionami i oparł się łokciami blat stołu, zaciskając dłonie na swojej w połowie opróżnionej już szklance whisky. Mógł pić, w końcu nie schodził z pokładu.
- To facet jego córki, ściąga go dla niej - powiedział cicho. - A że go stać, to robi córeczce prezent. Podobno został wrobiony, ale nie wiem, ludzie nie przyznają się dobrowolnie do zbrodni, w które ich wrobiono, zwłaszcza jeśli mają za to siedzieć w pierdlu do końca życia. I to jeszcze w takim.
Pokręcił głową i opróżnił do końca swoją szklankę. Wzruszył ramionami, dając do zrozumienia, że nic więcej nie wie, albo żadną dodatkową informacją Svea się z nim nie podzieliła.

Ona z kolei nadal wpatrywała się w Strikera, gdy mówił, otwierając się coraz bardziej. Był nietypowym pasażerem, nawet jeśli wcześniej leciały z nimi takie arcydzieła, jak volus i jego piramidy finansowe. Nastrój Charlesa zmieniał się jak kolory w kalejdoskopie, przechodząc ze skrajności w skrajność. Jej uważne spojrzenie, podkreślone pionowymi tatuażami, nie odrywało się od mówiącego mężczyzny, a ona sama nie ruszała się z miejsca, siedząc tylko bokiem na swoim fotelu, z podwiniętymi pod siebie nogami. Dopiero gdy skończył, odgarnęła ten jeden nieszczęsny kosmyk różowych włosów za ucho i oparła się wygodniej.
- Co straciłeś? - spytała, ostrożnie, jakby nie chciała niechcący przekroczyć jakiejś bariery, chroniącej przed załamaniem, lawiną emocji, jakby bała się że znów doprowadzi do kłótni. Ona też musiała mieć swoje problemy i może nawet słowa Strikera przemawiały do niej w jakiś sposób, ale nie dała tego po sobie do końca poznać. Starała się zachować kamienną twarz, choć średnio jej to wychodziło. Może właśnie dlatego w kwazara nie grała, jej pokerowa mina była dość beznadziejna.
- Na pewno nie teraz - odparła. W tej chwili zmiana tego, kim się jest, trochę popsułaby plan akcji. Uśmiechnęła się lekko, choć bardziej chyba do wspomnień, niż do samego Strikera. - Też sporo w życiu straciłam, chociaż podejrzewam, że nie tyle, co ty. Ale wiesz jak jest. Na puste miejsca w życiu zawsze wpada coś nowego. A nawet jeśli nie, to w końcu przestaje się czuć pustkę. Ewentualnie można zająć myśli czymś innym, zamiast wyżywać się na ludziach wokół.
To był drobny przytyk, nie atak. Machnęła ręką, gestem zbywając jego przeprosiny. A może w ten sposób je przyjęła. Tak czy inaczej nic na ten temat nie powiedziała, uznając wątek za skończony. Ani charakter Charlesa, ani podejście Svei nie sprzyjało długim próbom godzenia się i płakaniu nad rozlanym mlekiem. Nie było powodu, dla którego mieliby dłużej roztrząsać przyczyny i skutki swojego nieporozumienia.
- Chcesz sobie usiąść? - skinęła głową w stronę pustego fotela drugiego pilota. Wyglądał na nieużywany, ale może tylko tak mu się wydawało, przez jej uprzednie ostrzeżenia i zakazy wchodzenia do kokpitu. - Zawsze lubię patrzeć, jak zbliżamy się do celu, jak robi się coraz większy - zerknęła na mężczyznę. - Tylko tu się nie pali. Jakby co.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Nerthus

23 paź 2016, o 11:53

- Czy to dlatego powiedziała wcześniej, że będzie się on cieszył na nasz widok? - zapytał przywołując co wcześniej Svea mówiła o odbiorze więźnia. Wtedy wydawało się być to niczym nieuzasadniony optymizm, ale jeśli było tak jak mówił Alve to nabierało to sensu. Pytanie oczywiście, czy sam zainteresowany wiedział o tym, że po niego lecieli i na czyje zlecenie.
- Swoją drogą... Może ktoś mi wyjaśni jak to działa. Rząd na ziemi płaci Błękitnym za to, że trzymali go na Czyścu, a teraz ktoś postanowił go wykupić. Czy Błękitny poinformowali o tym rząd? Czy taka informacja będzie publiczna? No i jaki sens jest korzystać z usług więzienia w którym najgorszych z najgorszych można kupić jak wódkę w monopolowym i uwolnić gdzie się chce? - Nex nie słysząc krzyków ani innych odgłosów wskazujących na udział przemocy dochodzących z kokpitu pozwolił sobie trochę "odpłynąć". W praktyce oznaczało to, że wyraził na głos wątpliwości, które miał od pewnego czasu, ale które nie był na tyle pilne aby zaprzątać sobie nimi głowę do tej pory. Stare ludzki przysłowie mówiło, że jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze i pewnie tym razem było nie inaczej, ale mógł się przecież mylić. Nexaron nie miał w zwyczaju zakładać jak niektórzy, że zawsze ma racje i nie popełnia błędów. Nie bał się również, że będzie wówczas wyglądać jak głupek, bo tylko ten kto nic nie robi nie popełnia błędów. Korzystając, więc z poprawiającej się atmosfery w grupie postanowił trochę przekierować temat rozmowy.
- No i Gate... Wiem, że już ustaliliśmy, iż każdy będzie myślał za siebie, ale dobrze byłoby choć mniej więcej wiedzieć czego się spodziewać po sobie. Pozwolisz więc, że zacznę - to mówiąc sięgnął dłonią za plecy aby odpiąć i po chwili położyć na stole Claymora - Osobiście lubię walkę na średni lub bliski dystans. Przeszedłem szkolenie dla szturmowców, więc w razie potrzeby mogę zamienić się w żywy pocisk altyreryjny lub jeśli pozbawimy kogoś uprzednio tarcz przyciągnąć go do nas aby zamienić go w sito.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Nerthus

24 paź 2016, o 00:06

Kiedy poczuł że atmosfera się trochę uspokoiła, a między nimi jak widać sytuacja się trochę wyklarowała, mógł w końcu odetchnąć. Chociaż ostatni raz tyle emocji z siebie wyrzucił rozmawiając z kolegą z oddziału. Chwilę po tym kiedy skończył kamrat oberwał kulą od snajpera prosto w głowę obryzgując Strikera kawałkami mózgu, czaszki, twarzy, ogólnie wszystkiego co eksplodowało w miejscu dziury wylotowej. Wtedy jeszcze nie wiedział że gdyby nie to że tamten go zasłonił to pewnie on by teraz gryzł piach. Życie.
Przyglądał jej się i powoli dopiero docierało do niego to że ona też jest żywą istotą. I chyba najważniejsze, ona nie jest typową osobą, która siedziała w jego fachu. To nie jest kolejny socjopota, który ma wszystko i wszystkich w dupie. To nie jest psychopata który próbuje go zmanipulować lub zabić bo ma jakąś posraną wizje.
To po prostu była zwykła dziewczyna, która też przez swoje decyzje lub cholerny brak szczęścia wylądowała tutaj, a nie w jakimś lepszym miejscu. Kiedy jeszcze nie był najemnikiem, a cudownym przodownikiem pracy na zakładzie, zawsze widok najemników go dołował. Niektórzy byli najzwyklejszymi skurwysynami bez serca co za garść kredytów byli gotowi skoczyć sobie do gardeł, ale wśród nich zdarzały się też ci którzy po prostu starali się przetrwać kolejni dzień. Dobrzy ludzie którzy przez otaczający ich świat obrali taką,a nie inną drogę. W większości byli to ex-żołnierze lub ludzie powiązani z militariami. Współpraca Strikera z najemnika zazwyczaj kończyła się różnie. Czasem puszczali ich wolno, czasem wykańczali ich zaraz po robocie. W zależności jak bardzo chciano by operacja była utajniona tak samo wręcz wzrastało szansę na eksterminacje najemników. Do dzisiaj się brzydził samego siebie za zabicie właśnie kogoś podobnego do Svei. Zwykłej dziewczyny, która zgodziła się na współpracę z Rosenkovem wraz ze swoim oddziałem. Cholera, to był pierwszy raz kiedy miał problem z pociągnięciem za spust. Jej wzrok go prześladował, pamiętał jak bardzo go świdrowała swoim wzrokiem. Nie było w nich nienawiści, był tylko smutek i rozpacz. Wiedziała że cokolwiek się stanie nic nie zmieni tego co miało się wydarzyć. Wystrzelił w jej klatkę piersiową prawie cały magazynek, kiedy reszta jego oddziału wyrżnęła jej ludzi. To wystarczyło by zrzucić winę na kogoś innego. Dostał za to podwyżkę, poklepanie po plecach od szefa oraz jeden z pierwszych ptaszków na długiej liście o nazwie "utrata człowieczeństwa".
Jednak widok dziewczyny z podkulonymi nogami oraz odgarniającą kosmyk włosów działał chyba tak samo na każdego faceta, kurewsko rozczulająco. Teraz poczuł jeszcze bardziej wstyd że się na nią wydarł. Tym bardziej że wyraz jej twarzy, cholera, nie spodziewał się że jego smutna gadka zadziała w ten sposób. Bardziej spodziewał się śmiechu czy czegoś w tym w stylu. Życie naprawdę potrafiło być okrutne.
-Mogę?
Nie odpowiedział od razu na jej pytanie, najpierw zajął miejsce obok niej w fotelu drugiego pilota. W dłoni bawił się zapalniczką. Cholernie chciało mu się palić, jednak zasady to zasady. Skoro kapitan statku mówi nie to kurwa nie. Chociaż pewnie i tak tutaj paliła. Wolał jednak nie wchodził na ten temat i tak powinien jeszcze zdążyć zapalić przed opuszczeniem statku.
Siedzenie było całkiem wygodne. Co się jednak dziwić skoro niektórzy w nim spędzają większość swojego dnia.
-Straciłem rodzinę, bliskich oraz przyjaciół. Myślę że straciłem też część człowieczeństwa.
Zastanowił się przez chwilę nad tym co powiedział by od razu wszystko sprostować.
-To znaczy, oni wszyscy żyją znaczy tak mi się wydaje. Problem polega na tym że jeśli się do nich zbliżę lub ktoś z nich odkryje że ja żyje to wtedy wykończą ich i mnie. Widzisz moja rodzina nie należało to jakiś biednych rodzin. Radziliśmy sobie całkiem nieźle na ziemi. Miałem dwójkę młodszego rodzeństwa. Brata i siostrę. Wiem tylko co się dzieje z moją siostrą, wyłącznie dlatego że jest aktorką. Czasami coś mi się przewinie w ekstranecie o jej osobie, ale staram się tego unikać jak ognia. Wiesz złe wspomnienia. Brat pewnie został prawnikiem tak jak chciał ojciec, chociaż jego marzeniem było pójść do przymierza. Staruszek by go chyba rozjebał gdyby to zrobił.
Zaśmiał się. Rodzeństwo, czasem naprawdę chciał ich zobaczyć. Porozmawiać, spędzić z nimi trochę czasu jak kiedyś. Kolejna rzecz na którą było już za późno. Tyle lat bycia trupem dla rodziny. Szkoda gadać. Może kiedyś. Jeśli tylko Rosenkov da mu rozgrzeszenie i pozwoli mu wrócić do starego życia. Może wtedy.
-Próbuje, ja naprawdę próbuje zajmować głowę czymś innym Svea. Dlatego gotowałem, może to głupie ale jest to dla mnie bardzo relaksujące. A pustki nie da się od tak czymś zapełnić, ani o niej zapomnieć. Straciłem wiele lat, który już nigdy nie odzyskam. Zyskałem za to wspomnienia, o których przez długi czas nigdy nie zapomnę.
Spojrzał na nią i delikatnie się uśmiechnął.
-Nie mówię tego w pozytywnym znaczeniu. Właśnie przez te cudowne przeżycia lekarze stwierdzili u mnie bardzo silne PTSD. Jednak nie potrafili odkryć jaka trauma była, jest tego przyczyną.
Oparł się wygodniej o fotel. Dłońmi co chwila otwierał i zamykał zapalniczkę. Brzmiało to dla niego troszkę kojąco. I co jak co dziewczyna miała rację. Kosmos był naprawdę kojącym widokiem. Spojrzał znowu na nią.
-A co ty straciłaś? Wybacz że spytam, czy przypadkiem winą nie są twoje zdolności biotyczne? Słyszałem że nie macie łatwego życia.
Kiedyś z kilkoma współpracował. Ogólnie nie byli to jakoś super radośni ludzie. Szczególnie że metody montowania implantów też nie należały do najłatwiejszych. Zastanawiało go jaki ona miała oraz jaka akademia ją trenowała. Zastanawiał się co ją zmusiło do takiego, a nie innego życia. Gdy jednak patrzył jak ona próbuje z bratem jakoś żyć, to wiedział że za pewne nie będzie to dla niej łatwe cokolwiek opowiedzieć. Szczególnie że jest randomowym kmiotem na którego jest skazana przez najbliższe dni. Widząc jednak że sam jakoś się przed nią otworzył, zauważył że prawdą było to, że łatwiej jest opowiadać o swoich problemach obcym niż swoim.
Ostatnio zmieniony 24 paź 2016, o 03:01 przez Charles Striker, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Nerthus

24 paź 2016, o 00:25

Cóż, pewien przełom, który mieli podany na tacy przez podroż do Czyśćca, nie okazał się kolejnym przełomem w sprawie umiejętności więźnia. Przynajmniej wiedzieli, dlaczego zleceniodawca chce kogoś z tego konkretnego człowieka i jakiej reakcji mogą spodziewać się, kiedy już go przejmą. W sumie to było najważniejsze, wiedzieć, czy spodziewać się skrytobójczej śmierci lub innych dziwnych dewiacji ze strony przyszłego pasażera.
- Nie mogę pojąć, jak działają kobiety - odpowiedział Nexaronowi. - A co dopiero jakieś skorumpowane struktury władzy i niebezpieczne organizacje. - Sam nie miał pojęcia, na jakich warunkach dzieją się takie rzeczy. I raczej nigdy nie przyjdzie mu dowiedzieć się, jak reagują na to istoty z Drogi Mlecznej i dlaczego nie mogą zmienić sytuacji. Może siedzą w tym za głęboko i boją się wypuszczenia całego gówna z Czyśćca, albo po prostu są za głupi na wielkie rozwiązania. Nic nie jest proste oraz jednoznaczne. - Ja na przykład, nie oddałbym im żadnego więźnia - przecież każdy wie, jakie są organizacje najemnicze, że w ten zawód po prostu wpisane jest robienie rzeczy na lewo. Oni są gorsi niż my, wolni strzelcy, w sensie robieniu nielegalnych rzeczy. - Przerwał na chwilę, żeby odpalić papierosa. Jednego z ostatnich, przed zadaniem. - A my jesteśmy tego dobrym przykładem - za gruby hajs, wydają nam rzekomego psychopatę. Rząd im płaci, za to, że na boku sprzedadzą więźnia, który znowu będzie kłopotem. Dość sporym. - Na chwilę się zatrzymał, w sumie to zakończył przemowę i palił swojego fajka, jednak przyszedł mu do głowy pewien fakt: - W sumie to poniekąd napędza i wypełnia rynek najemniczy - mamy co robić.
Sam nie wiedział, czy takie zapełnianie czasu oraz kieszeni najemników, było właściwe. W końcu Szeol nie był z tych typów, którzy są, żeby szerzyć zło; poniekąd je lubił, ale w tej nieuchronnej postaci, która została już napędzona. To co jest, nawet bez dorzucania do piekła, było jak trzymać się syzyfowej pracy, czyszczenia wszechświata z ludzi takich jak Gutiérrez.
- Dzięki za informacje - poklepał Alva po ramieniu. W końcu, nawet trochę rozjaśnił sprawę - tę związaną z kompleksami jego siostry i motywacje wykupienia więźnia. Niby nic, ale jednak dobrze było być świadomym tych rzeczy.
- Używam karabinu Windykator M-15, ale nie zabrałem go do mesy - odpowiedział Nexaronowi. Nie miał jak pochwalić się swoim cackiem, jak Nex. Jednak nie uważał tego za rzecz niezbędną. Przecież była to tylko kwestia odebrania więźnia i przekazania do zleceniodawcy. Nikt nie mówił o wybuchach oraz strzałach, lecz o prostej misji.
W sumie nie spodziewał się tego tematu, chociaż rzeczywiście powinien był zostać przewałkowany już kilkakrotnie. Dla profesjonalizmu, którym niby cechują się tacy jak Szeol i biały. - I jestem po tym samym szkoleniu, więc mniej-więcej to samo. Szarża, strzał wstrząsowy i umiem pierdolnąć tak, żeby wszystkich przygniotło do ziemi. A co do dystansu, mój karabin pozwala mi na walkę z każdej odległości, ale raczej wole średni lub daleki dystans.
Wymienianie się takimi informacjami, było w pewnym sensie bronią obusieczną - na czas trwania zadania, jeżeli obejdzie się bez wbijania nożów w plecy, będzie to bardzo pożyteczne, wiedzieć więcej o możliwościach współtowarzyszy. Niestety na dalszą metę, może to ułatwić opracowanie planu, żeby wcześniejszego kolegę, sprzątnąć z biznesu i ewentualnie na tym zarobić. Jednak było to paranoiczne czepianie się szczegółów - co Szeol dobrze wiedział, jak jego myśli błądzą - bo w końcu w razie czego i tak te rzeczy wyszłyby na światło dzienne. A jednak lepiej być przygotowanym i świadomym możliwości kolegów. Żeby nie spieprzyć, po prostu.
- Ciekawe co z naszą dwójką w kokpicie. Co oni mogą zaoferować, jeżeli już do czegoś dojdzie.
Tylko dwie lub trzy osoby, były świadome mocy, którą posiadał każdy najemnik; na pewno był to zleceniodawca, który sam ich wybrał do tego zadania - lub osoby spod niego, ale i tak najpewniej był świadom stanu rzeczy - oraz Svea, która na Omedze szastała pewnymi informacjami o każdym, przez co Szeol doszedł do takich wniosków... A jeżeli Svea to i długowłosy musiał coś już słyszeć. Tylko nie ci od strzelania, cóż za niefart.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Nerthus

25 paź 2016, o 20:38

Alve wzruszył ramionami, nie wiedząc co odpowiedzieć na pytanie Nexarona. Trudno było mu jednoznacznie stwierdzić, jaka była przyczyna takiego, a nie innego zdania jego siostry. Może miała to na myśli, a może po prostu doszła do wniosku, że więzień ucieszy się z uwolnienia. Bo przecież tak to powinno wyglądać, nikt nie chce siedzieć w Czyśćcu w nieskończoność.
Nie odpowiedział też na rozważania na temat funkcjonowania więzienia. Był tylko mechanikiem na statku. Nawet nie wiedzieli, czy jest jego współwłaścicielem, czy po prostu dla Svei pracuje. To był układ między rodzeństwem, który nie dotyczył tymczasowych pasażerów, więc nie poruszali tego tematu. Teraz przysłuchiwał się tylko rozmowie dwóch mężczyzn, samemu kręcąc szklanką na blacie i patrząc, jak resztka whisky spływa po ściankach. Pewnie rozważał to, co mówili, nie mając nic do dodania. Pokiwał głową ze dwa razy, zgadzając się z pojedynczymi zdaniami i westchnął, może dlatego, że również widział ten absurd.
- Nie macie na to wpływu - mruknął tylko pod koniec, zgodnie z prawdą. Mogli narzekać na sposób funkcjonowania Czyśćca, światka najemniczego, albo całej galaktyki, ale poza tym nie pozostało im nic więcej. Ewentualnie wchodziło w grę rzucenie tej roboty i zajęcie się hodowaniem varrenów, ale takie rozwiązanie nie każdego mogło satysfakcjonować.
- Svea jest biotykiem - powiedział, gdy Szeol wspomniał dwójkę w kokpicie. - Więc ogólnie to dobrze, że nie wkurwiła się bardziej, bo lubi wykorzystywać tę przewagę w życiu codziennym. Nie polecam - zaśmiał się krótko. - Nie widziałem jej w akcji, ale raczej jest niezła, bo nigdy nie wróciła z jakimiś poważnymi obrażeniami, nawet gdy wcześniej obsrywała się ze strachu. Najgorsza blizna jaką ma, to rozharatana łydka. Tylko na nią narzeka czasem, tak to jakieś drobne potłuczenia. Szybka jest. Jak chcecie wiedzieć więcej, to musicie pytać jej. A ten... Striker? - spytał, przenosząc wzrok na Dragonbite'a. - Wy się nie znacie, nie? Kucharz-skurwysyn, w sumie niczym więcej się nie pochwalił.
Sięgnął po butelkę i uzupełnił sobie opróżnioną szklankę. O sobie nic nie mówił, bo dość oczywistym było, że zostaje na pokładzie. Tak jak twierdził Charles, ktoś musiał, a przecież Alve był tylko mechanikiem. Pewnie potrafił trzymać broń i w razie czego by się obronił, ale był mechanikiem, nie najemnikiem.

Svea kątem oka obserwowała, jak mężczyzna siada na sąsiednim fotelu, choć sprawiała wrażenie całkowicie niezainteresowanej. Teraz, gdy nie musiała się już do niego odwracać, wróciła do swojej poprzedniej pozycji, z nogami zarzuconymi na panel przed sobą. Stacja za wizjerem stopniowo zwiększała się, bo z chwili na chwilę znajdowali się coraz bliżej. Ale nadal mieli trochę czasu. Nikt nie odezwał się do nich jeszcze, by sprawdzić cel ich przybycia.
Dopiero teraz Striker mógł zauważyć szklankę z niewypitą whisky, stojącą na podłokietniku, który Engman wcześniej mu sobą zasłaniała. Kobieta w zamyśleniu przesuwała palcami po brzegu naczynia, słuchając, co do niej mówił. Wydawała się nieobecna, ale przecież uważnie przyswajała słowa Charlesa, bo w końcu odezwała się, znacznie ciszej i spokojniej niż wtedy, w mesie.
- Nie możesz się z nimi skontaktować, czy nie chcesz? - kosmyk włosów, który założyła za ucho, z powrotem znalazł drogą na jej policzek. Zdmuchnęła go bardziej w bok i westchnęła. - W sumie zastanawiałam się, czemu ci tak odpierdoliło, ale teraz powiedzmy, że rozumiem.
Zerknęła na niego i uniosła na moment dłonie w obronnym geście.
- Nie czepiam się ciebie znów, nie zrozum mnie źle, każdy ma swoje schizy - opuściła ręce i zjechała na fotelu niżej, w wygodniejszą dla niej pozycję. - Szkoda tylko tego kubka. Lubiłam go. Ale masz szczęście, gdybyś rozwalił ten wysoki, czarny, puściłabym cię wolno przez śluzę.
Uśmiechnęła się lekko, wyraźnie usiłując rozładować atmosferę, która przez wyznania Strikera stała się ciężka. Może nie była przyzwyczajona do takiej otwartości, a może bała się, że zaraz będzie musiała mówić o sobie. A może po prostu tak miała. W końcu jednak doczekała się pytania, na które początkowo odpowiedziała tylko długim westchnięciem i milczeniem, które zdawało się trwać w nieskończoność.
- Nic nie straciłam - odparła w końcu. - Mam Alvego, mam statek, stać mnie na wszystko czego potrzebuję i mogę mieć każdego, jeśli potrzebuję. Nie narzekam na swoje życie.
Zabrzmiało to szczerze, choć mogło się wydawać, że nieco zbyt długo się nad tym zastanawiała. Ale może faktycznie tak było. Uśmiechała się lekko, wpatrując się przed siebie, w pustkę i błądziła palcami po brzegu szklanki, podczas gdy jej myśli poszybowały w stronę, której Sriker nie miał nawet jak się domyślać.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Nerthus

27 paź 2016, o 14:36

- To może równie dobrze oznaczać, że nigdy tak naprawdę nie wpakowała się w poważne kłopoty - rzucił kąśliwie do braciszka, ale chyba słusznie zwracają uwagę na to, że to oni w ich fachu pakowali się w najgorsze gów**. Kurierzy naturalnie też mieli swoje problemy, lecz ich skala była inna. W sensie mniej śmiertelna - A drugie... Na pewno umie posługiwać się patelnią i nożem, prawda? Błękitny będą też bali się przy nim upuścić mydło... Jeśli jednak rozmawiamy już o najgorszym możliwym scenariuszu to wolałby aby pani pilot trzymała się z tyłu. Nie z powodu braku wiary w jej umiejętności, czy seksistowskich zapędów, a po prostu to my będziemy mieli na sobie pancerze. Docenię więc każdą pomoc, ale oby robiła to z głową.
Nexaron'owi nie trzeba było też uświadamiać, że na wielką politykę wpływu nie mieli. To co jednak mogło im uratować życie to nawet ogólnikowe zrozumienie tego jak działa ten system. Dzięki temu będzie się wiedzieć kiedy zleceniodawca może chcieć cię wykończyć po robocie zamiast się rozliczyć. Dlatego nawet takie swobodne rozmowy między "szaraczkami" mogły się na coś przydać, bo przecież ktoś mógł być bliżej prawdy niż mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Nerthus

27 paź 2016, o 21:02

- L2 czy L3? - zapytał się Alva, zagłębiając się lekko w "specyfikacje" jego siostry.
Swoje spostrzeżenia, które najwidoczniej dzielił z Nexaronem, zostawił dla siebie. Również uważał, że dziewczyna nie trafiła na silnego przeciwnika - po prostu miała dużo szczęścia. Naprawdę dużo, biorąc jej ciekawość względem wszystkich rzeczy. Albo była tak silna, że trudno było ją ukatrupić - zostawiał bramkę, że właśnie tak było. To oczywiście, cieszyłoby najbardziej, mieć - w pewnym sensie - potwora w drużynie.
- Może go założy, przynajmniej wypadałoby się ubezpieczyć. A Striker co może, oprócz tego, że się wkurwia i gotuje? Jeżeli założymy, że jego opowieści są w stu procentach autentyczne, to nie musimy się o nic martwić. Cokolwiek by to nie było. - Zaśmiał się, przypominając sobie te wszystkie kolorowe, wręcz jaskrawe opowieści. Dla najemnika abstrakcyjne. - Ale na poważnie: myślę, że zostaliśmy wybrani, bo potrafimy cokolwiek zrobić. Każdy z nas. Kucharz-skurwysyn - jak go określił Alve - na pewno ma swoje mocne bojowe strony. Wypadałoby go jednak zapytać, co może zaoferować i jak dopełnia naszą drużynę - zakończył wypowiedź, w sumie to nie miał nic więcej powiedzenia od siebie w tym momencie. Zostało tylko odpowiadać oraz niecierpliwić się lotem. - Ciekawe, ile jeszcze zostało do Czyśćca i za ile wrócą do nas gołąbeczki.
Tyle rozmów o zadaniu, a apetyt rósł. Szeol chciał mieć to już za sobą, tak jak złe przeczucia, które utrzymywały się z tyłu głowy i nie dawały spokoju. Zaś brodaty nie dawał o nich znaku, zupełnie nikomu.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Nerthus

28 paź 2016, o 01:14

Słuchał jej dalej bawiąc się zapalniczką. Było to nawet trochę odświeżające po tym wszystkim co się stało. Nawet stres trochę z niego zszedł. Przecież co złego mogło by pójść przy odbiorze więźnia plus będą mieli obstawę niebieskich więc jeśli żaden z nich nie jest ścigany listem gończym to powinno być wszystko git. Ciężko mu było się przestawić na to że nie każda robota którą dostaje to misja w której jeśli coś się spieprzy to zostaje już tylko strzelić sobie w głowę bo to najbardziej optymistyczne rozwiązanie.
-W sumie to i to. Nie mogę, bo wystawiłbym ich na niebezpieczeństwo. Wciąż nie jestem pewny czy moi byli pracodawcy dalej pragną tego żebym bym był niewidzialny i nie pokazywał się na Ziemi czy jednak mi wybaczyli.
Oparł się wygodniej o fotel. Naprawdę chciałby się kiedyś dowiedzieć kto go wyciągnął z więzienia i dlaczego. Miał swoje podejrzenia ale pewnie najgorsza opcja okaże się najbardziej prawdopodobna, bo raczej nie był to dobry samarytanin co wyciągał losowych więźniów z różnych miejsc bo miał taki kaprys.
-Chciałbym ich spotkać ale pewnie skończyło by się to jeszcze gorzej niż nasza słodka sprzeczka w messie. Ostatni raz wszyscy mnie widzieli jak byłem studentem, wiesz z ułożonym życiem i planem na przyszłość. Gdybym się teraz pojawił na podjeździe ich domu niczym John Rambo w filmie Rambo to ojciec by pewnie wezwał policję, a matka by się zastanawiała co za przestępca się kręci w tej bezpiecznej okolicy. Do siostry nie mam nawet kontaktu, a gdyby chciał ją od tak złapać i pogadać to ochrona by mnie skopała. No i jeszcze brat, ten pewnie by mnie przekopał drąc ryja że gdzie byłem i dlaczego zmarnowałem swoje życie. Więc w tym momencie wole sobie o nich pozostawić te dobre wspomnienia niż zastąpić je ewentualną depresją.
Wzruszył ramionami. W swojej głowie tworzył wiele scenariuszy powrotu syna marnotrawnego. Mimo wszystko była jedna przeszkoda, która utrudniała tą sytuacje chyba najbardziej. Nie chciał się z nią jednak tym dzielić. Zadała by pewnie zbyt dużo pytań że niby jak mu się to udało. Cóż nie każdy miał tak potężnych ludzi za sobą, którzy potrafili kogoś zniknąć. Sfingowanie jego śmierci oraz wyczyszczenie z jakichkolwiek rejestrów. Przerażało go jak wielką siłę mają w dzisiejszych czasach korporacje. Parsknął śmiechem słysząc o jednym z jej ulubionych kubków i powiedział dokładnie to co ona mu chwilę wcześniej.
-Też sporo w życiu straciłem kubków, chociaż podejrzewam, że nie tyle, co ty. Ale wiesz jak jest. Na puste miejsce na półce zawsze wpada coś nowego.
Nie był to jego najlepszy dowcip ale czasami lubił debilny humor. Wszakże samemu był na swój sposób debilem. Przestał się jednak bawić zapalniczką kiedy powiedziała mu że w sumie u niej wszystko spoko i może mieć co chce. Co za duch! Jak na osobę, która ponoć straciła niewiele mniej od niego to okazuje się kimś kto nic nie stracił. Widać Svea jednak nie miała ochoty o sobie opowiadać, nic dziwnego. Nie każdemu łatwo przychodzi mówić o swoich problemach. U niego była to prosta kwestia. Zawsze przed robotą jeśli ktoś go dobrze podszedł to potrafił o sobie opowiedzieć wszystko od swojego pierwszego razu do najgorszych rzeczy jakich się dopuścił w życiu. Powód był dość prosty, nigdy nie wiedział czy to przypadkiem ten cudowny dzień nie będzie tym w którym to on będzie wąchał kwiaty od spodu.
-No skoro tak mówisz Svea, to tak musi być, nie?
Nie zamierzał naciskać, jednak ton jego głosu połączony z lekka kpiną mówił sam za siebie. Oczywiście że chciał wiedzieć o niej coś więcej niż to że "jest spoko". Niestety to raczej się nie wydarzy, ani dzisiaj, ani w dalszej przyszłości. Bo pewnie po wszystkim drogi wszystkich na statku się rozejdą szybciej niż darmowy Ryncol na zjeździe Krwawej Hordy. Może tak było lepiej? Może nie? Cholera nie jemu było to oceniać.
-Chociaż w tym co mówisz jedna rzecz na pewno jest prawdą. Z tym że możesz mieć każdego, biedny Gate był gotowy dokonać w tobie pełnego zanurzenia już od Omegi.
Zaśmiał się. Wyciągnął z kieszeni paczkę fajek, już chciał wyciągnąć jednego, by od razu się powstrzymać. Nawyk straszna sprawa. Skarcił sam siebie za to w duchu. Musiał teraz trzymać w łapach papierosy i zapalniczkę. Chciał coś zrobić z tym paleniem bo inaczej szybciej dostanie raka niż go ktoś w końcu odstrzeli. A raczej śmierć na idiotycznego raka była o wiele mniej epicka niż "bohatyrnięcie" na jakiejś misji.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Nerthus

3 lis 2016, o 11:29

Alve roześmiał się szczerze. Słowa Nexa rozbawiły go na tyle, że pozwolił sobie na tę reakcję, niezależnie od tego, czy siostra go słyszała, czy nie. Pokręcił głową, rozpierając się na kanapie.
- Czy ty ją poznałeś chociaż trochę przez te dwa dni? - spytał. - Jej drugie imię to Poważne Kłopoty. Kiedyś na przykład postrzeliła quarianina, bo była błędnie przekonana, że ją okrada. Potem ruszyły ją wyrzuty sumienia i przyprowadziła go na Nerthusa, żeby załatać jego kombinezon, ale okazało się, że jednak quarianin nie był taki grzeczny i zwalił się nam jakiś gang na głowę. Ona nie była poważnie ranna, ale ja owszem - skrzywił się. - Quarianin uratował mi wtedy życie.
Wydobył z paczki kolejnego papierosa i odpalił go. Jego były zwykłe, nie wiśniowo-waniliowe, jak te, które paliła Svea. Rzucił zapalniczkę na stół, pozwalając jej przesunąć się na drugi koniec blatu, prawie do samego Szeola. Nie łapał jej, bo nie spadła. Chmura tytoniowego dymu powędrowała w górę, rozbijając się o sufit.
- W sumie nie wiem co się z nim teraz dzieje. Powinienem się do niego odezwać - mruknął pod nosem, zapatrzony w przestrzeń, chwilowo oderwany od rzeczywistości i zagubiony we wspomnieniach. Otrząsnął się chwilę później, znów uśmiechając się lekko. - Ona też pancerz przecież ma. Nawet ja mam, chociaż siedząc na statku go nie noszę, bo nie mam po co. Trochę mnie bawi to, że to jej zachowania się tak boicie, chociaż siebie nawzajem też nie znacie. Nie ma obaw, że taki Gate coś spierdoli, ale Svea to ma się trzymać z tyłu? Znasz jego i ją tyle samo czasu. Nie to, żebym łączył się z młodą w jej feministycznym bólu, ale muszę przyznać, że trochę ją rozumiem.
Przeniósł wzrok na Szeola, po czym zerknął w stronę kokpitu, jakby próbował sobie coś przypomnieć. W końcu wzruszył ramionami.
- L3 - odparł i uruchomił omni-klucz, by połączyć się z systemami statku. - Jeszcze jakaś godzina. Svea raczej nie wróci, będzie tam siedzieć do dokowania. Mam tylko nadzieję, że się tam nie pozabijali. Chociaż jakby ją wkurwił, to byśmy raczej zauważyli.
Złe przeczucia nie miały dostępu do optymistycznej głowy Alvego, a przynajmniej się do tego nie przyznawał. Musiał stresować się choć trochę, gdyby w zleceniu nie było żadnego niebezpieczeństwa, to Ganzorig nie szukałby najemników, prawda?

Svea skinęła głową.
- Może faktycznie lepiej nie sprawdzać - odparła. - Musiałeś ich ostro wkurwić.
Stacja naprzeciw była coraz większa. Kobieta wpatrywała się w nią intensywnie, pewnie już pogrążona częściowo w myślach o zejściu do Czyśćca. Jednym uchem wciąż słuchała Strikera, ale to nie było pełne zaangażowanie. Im bliżej stacji byli, tym trudniej było skupić się na czymkolwiek innym, nawet jeśli starała się tego po sobie nie pokazywać.
- Nie znam - rzuciła, gdy Charles wspomniał film, o którym nie słyszała. Potem milczała przez chwilę. - No to faktycznie słabo. Ja też się za bardzo w domu nie pokazuję, ale z trochę innych powodów. Mam dość słuchania jak beznadziejnie zorganizowałam sobie życie, w przeciwieństwie do Alvego. To nic, że statek jest mój, on nie potrafi uzbierać kredytów na nowy omni-klucz, co dopiero mówić o czymś takim - machnęła ręką, dając do zrozumienia, że ma na myśli całego Nerthusa. - Nie, to ja zawsze wszystko robię źle.
Skrzywiła się, po czym zerknęła na Strikera i zaśmiała się krótko. Zdjęła nogi z panelu przed sobą i założyła jedną na drugą.
- Wiem, że to nie są problemy na tym poziomie, co twoje. Mnie to po prostu wkurwia, ale wrócić mogę. Tylko no... - wzruszyła ramionami. - Wkurwia.
Nie narzekała tak bardzo, jak by mogła i pewnie nie mówiła do końca całej prawdy, ale przynajmniej przyznała się do czegoś, o czym wcześniej nie chciała mówić. Może wpłynął na nią fakt, że mówił też Charles. Skoro on się otworzył, ona nie musiała siedzieć w swojej skorupie. W końcu każdy miał jakieś problemy, mniejsze lub większe.
- Nie zawsze - odparła znów cicho, po chwili uśmiechając się do mężczyzny. - I tak jesteś mi winny jeden kubek.
Na wspomnienie Gate'a zaśmiała się głośno, odgarniając z twarzy kosmyk włosów. Pokręciła głową, zerkając na papierosy, które wyciągnął Striker i skinęła w stronę wyjścia z kokpitu.
- Pali się w mesie - powtórzyła kategorycznie to, co mówiła jeszcze przed wejściem na pokład. - Warunki trochę nie sprzyjają szybkim romansom, nie sądzisz?
Otworzyła jeden z paneli i skupiła się chwilowo na nim, choć jej usta wciąż wygięte były w rozbawieniu. Nie mógł jednak domyślić się co jest jego przyczyną, czy wspomnienie o Szeolu, czy fakt, że akurat on o tym mówi. Svea wyraźnie do osób wylewnych nie należała.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Nerthus

4 lis 2016, o 03:57

Prychnął kiedy usłyszał uwagę żeby tu nie palił. Dobrze wiedział że miał tego nie robić, wiec trochę go zaskoczyło to że znowu mu o tym przypomniała.
-Wiem mamo.
Odpowiedział jej ze złośliwym uśmiechem na twarzy. Oparł się znowu wygodniej, a w dłoniach dalej trzymał papierosy i zapalniczkę. Zamierzał i tak niedługo się stąd zbierać, ileż można nad używać czyjejś gościnności. Do tego zostało jeszcze przygotowanie, dodatkowo pewnie reszta będzie chciała jeszcze pogadać. Naprawdę mu się miło z nią gadało, w sumie miło by mu się gadało z każdą samicą która chociaż zwróci na niego uwagę. Niestety lata spędzone z samymi chłopami plus obserwowanie ich dziwnych przygód w celach sprawiły że naprawdę tęsknił z kontaktem z bardziej delikatnymi istotami. Ostatni raz kiedy on był w kobiecie to było chyba wtedy kiedy zwiedzał Statuę Wolności. Chociaż w tym przypadku mógł się mylić. Nigdy nie wiadomo.
-Niby tak, ale to trochę jak z kotem Schrödingera. Dopóki ich nie odwiedzę to zarazem jestem dla nich martwy i nie? Kiedyś może się przełamie i to zrobię. Mam tylko nadzieje że to spotkanie nie będzie się nazywał pogrzeb kogoś z rodziny.
Wzruszył ramionami. Taka była dla niego prawda, naprawdę chciałby zobaczyć znowu ich wszystkim. Przy obiadowym stole w czasie Świąt Dziękczynienia. Matka szykująca indyka wraz siostrą, który de facto zawsze był przesuszony. Zagrać z bratem w football amerykański albo baseball, gdzie w pierwszym przypadku zawsze wygrywał Charles w drugim przypadku jego brat. Posłuchać ojca opowiadającym znowu tą samą historię jak jego rodzina wychowywała się na wojskowym tradycjach. Dziadek był wojskowym, pradziadek był wojskowym i tak dalej aż to pierwszego Strikera który walczył podczas I Wojny Światowej. Smutne było to że ojciec parał się rusznikarstwem. Może i wykonywał swoją pracę lepiej niż niektórzy, to jedyne co miał wspólnego z wojskiem to kontrakty dla nich. Dziadek pewnie by przewracał się w grobie gdyby nie wuj Charlesa, starszy brat ojca który w przymierzu już był. Ten to pewnie by go odjebał na miejscu albo przed sąd.
Striker pokręcił głową. Znowu wkraczał na pola wspomnień które w tym momencie były mu w ogóle niepotrzebne. Na cholerę miał się dołować skoro mógł to zrobić później jak już będzie mógł się poczuć bezpiecznie.
-Nasze problemy są zawsze na miarę naszych możliwości Svea. Prawda jest taka że tutaj aż tak bardzo się nie różnimy, człowiek czasem chciałby po prostu usłyszeć od rodziców coś miłego. Nie wiem, na przykład "Jesteśmy z ciebie dumni" albo "Będzie dobrze", jednak za każdym razem to samo kazanie.
Prychnął, cóż niektórzy trafiali na lepszych rodziców którzy zawsze wspierali swoje pociechy. On trafił na tych ambitnych i popychających do przodu. Gdyby był człowiekiem który lubi zrzucać winę na innych, pewnie zrzucił by to na nich. Że wykończyła go ich własna ambicja. Cholera wie.
-A kubek ci odkupie, kurwa kupie nawet dwa. Znam typka co lata na ziemie i z powrotem dość często. Poproszę go żeby mi dostarczył kupki w jakieś skandynawskie wzorki. Typu łosie czy foczki, coś się znajdzie. Tak gadając o tych rejonach to aż zatęskniłem za islandzką zimą.
Zdarzało mu się tam przyjeżdżać spędzać urlop. Rosenkov lubił wysyłać ludzi na jakieś zadupia żeby nie przyciągali zbytniej uwagi. Wiec siedział sobie tam rozkoszując się mięsem wieloryba lub rekina, by potem oddać się przyjemności zwanej kąpielom w ciepłych źródłach. Świetna sprawa, no gdyby nie to że teraz ma dalej zakaz wjazdu na Ziemie. Naprawdę chętnie by tam wrócił.
-W sumie tak, ale kurwa nie do końca. Nie wiem nie znam się, ale skoro chłopaki potrafili odnaleźć partnera w wiezieniu to raczej żadne warunki nie są złe.
Zaśmiał się. Na romans zawsze niby można było znaleźć czas. Szybki numerek. Cokolwiek. Jednak kiedy Charles uświadomił sobie że ostatni raz kiedy był w kobiecie to zwiedzał wnętrze Statuy Wolności to jednak wolał sobie odpuścić jakiekolwiek romansowanie. Przynajmniej na teraz. Do póki nie skończy tej roboty.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Nerthus

4 lis 2016, o 15:22

- Czyli posiada wyjątkowy dar sprowadzania na siebie i innych poważnych kłopotów - jeżeli Alve próbował przekonać go do tego, że jego siostrzyczka sobie poradzi to niestety odniósł przeciwny skutek - Zaczynam się zastanawiać czy nie warto było posłuchać Gata... No i czego oczekujesz po dwu dniowej podróży? Wiem tylko tyle ile pozwoliła abyśmy o niej się dowiedzieli, a nie było tego za wiele. Nie żeby któremukolwiek z nasz zależało na tym, ale to chyba naturalne.
Odstawił już pusty kubek po herbacie na stół i przeciągnął się lekko. Fakt, że był już w pancerzu trochę krępował jego ruchy, ale prawie tego nie zauważał. Był przecież niemal jak jego druga skóra i to z dobrego powodu.
- I tak! Masz rację. Nie obawiam się, że Gate coś spierdoli, bo w końcu jest najemnikiem, a nie kurierem. Jak spróbuje to odstrzelę mu dupę, a jego płeć w żaden sposób nie ma z tym związku. Gdyby twoja siostra była bratem tak samo bym postąpił... No i skąd miałem wiedzieć, że ma swój pancerz? Tym bardziej nie mogę wiedzieć, czy zamierza go założyć gdy zejdziemy na pokład. Jeśli tobie jednak już się z tego zwierzała to powiedz to w prost zamiast kluczyć.
Nexaron nie miał wątpliwości, że Alve to Alve, a nie Svea, ale... Dostrzegał pewne wpływy jakie miała na niego siostra co w sumie nie było niczym niezwykłym. Z dwojga rodzeństwa na pierwszy rzut oka było widać, które miało silniejszy charakter. Nie od wczoraj zaś osoby o słabszych charakterach ulegały wpływom tych o silniejszych. Dostrzec to można wszędzie... W polityce, w religii, czy nawet w klasie w przedszkolu gdzie to ci fajni dyktowali zasady. Dlatego zapewne argumentacja mechanika od razu skojarzyła mu się z czymś co zapewne powiedziałaby jego siostra. Gdyby tutaj była i zapewne mniej delikatnie.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Nerthus

6 lis 2016, o 00:32

- Rzeczywiście coś jest na rzeczy, pewnie rodzinnego, co ciągnie was do kłopotów - odpowiedział chłopaczkowi z poważną miną. Nie bardzo spodobało mu się, typowanie jego osoby, jako kogoś, kto miałby spierdolić. Szczególnie, że chłopak był jedynie mechanikiem i przydupasem siostry-kuriera - Bo podważanie kompetencji najemnika w jego towarzystwie, to bardzo słaba opcja.
Pewnie w normalnych warunkach, dostałby w ryj. Różnica doświadczenia zawodowego, szczególnie kiedy przychodzi się spotkać jakiemuś chudemu mechanikowi z rosłym najemnikiem, powinna być okraszona jakimś szacunkiem. Teraz, niestety, musieli ograniczyć się do uświadomienia, do czego prowadzą niektóre słowa.
Chwycił zapalniczkę i przyjrzał się jej, raczej z pewnego rodzaju nudy, bynajmniej nie z ciekawości. Zaraz odłożył ją z powrotem, nie zapalając kolejnego papierosa; nałóg nałogiem, ale ile można wypalić tego gówna pod rząd? Nuda nigdy nie skłaniała go do tego, żeby wypalić paczkę. Już lepiej jest się napić, jednak przed lądowaniem był to dość słaby pomysł.
- Bardzo słaby talent - wtrącił stwierdzanie do wypowiedzi białowłosego, odnoszące się oczywiście do żywego magnesu na kłopoty. Dla najemnika wiadomość ta brzmiała po prostu jak "może popierdolić wszystko" - wydźwięk wystarczająco niebezpieczny, żeby się przejąć i spoglądać na dziewczynę nieco ostrożniej. Przez informacje, którymi posilił ich Alve oraz przez kompleksy, o których niechybnie dowiedzieli się niedawno.
Jedyne co robił i chciał robić, to słuchać Nexarona, który w sumie mówił najmądrzej od pierwszych chwil ich spotkania. Sam nie miał nic do powiedzenia, a zgadzał się z wygłaszanym przez niego zdaniem, szczególnie z odstrzelaniem osób, które w sposób mniej lub bardziej świadomy, będą sabotowały to stosunkowo proste zadanie. Zaś kiedy białowłosy powiedział, że bardziej wierzy w siłę Szeola niż Svei - co było w sumie oczywiste, a argument, który podał, był tym niepodważalnym - brodaty uśmiechnął się i spojrzał pobłażliwym spojrzeniem na Alva - szczeniak nie powinien podważać kompetencji najemnika. Na pewno nie przy nim.
Nie przez przypadek znaleźli się tutaj w takim gronie, a nie innym: Szeol, Nexaor i Striker, byli przygotowani na najgorsze i mieli umiejętności, żeby wyjść nawet z najgłębszego piekła. Svea miała zapewnić transport, ładnie wyglądać oraz odebrać więźnia, nie strzelać w razie potrzeby... Chociaż ten władca kasyn, pewnie spoglądał na nią i pod tym kryterium.
- Bardzo cieszę się, że plan po czasie zaczął się podobać. - wtrącił po wypowiedzi Nexarona. Od siebie nie miał za dużo do powiedzenia, ale jednak warto było uzgodnić swój plan działania. - Nie zmieniłem zdania, co do zgrywania bohatera i nie zamierzam nikogo ratować na siłę. Mam nadzieję, że jest to zrozumiałe i będzie działać w obie strony. Całkiem lubię swoje życie, więc spluwanie w te błękitne pyski, to nie mój cel na dzisiaj. Nawet pomoc przy tym. Nie będę się tłumaczył za durnych ludzi - zadziała selekcja.
Zabębnił palcami o blat. Jednak ostatnie chwile przed wylądowaniem, dłużyły się w nieskończoność.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Nerthus

11 lis 2016, o 14:52

W odpowiedzi na porównanie jej do matki, Svea przewróciła tylko oczami. Nie wyglądała na szczególnie urażoną, może przyzwyczaiła się do podobnych odzywek ze strony Alvego. Rozmowę na temat rodziny również uznała za skończoną, bo przecież ileż można było ciągnąć nieprzyjemne tematy. A może nie chciała po prostu sama wypowiadać się w temacie, jako że i tak nie zamierzała się zbytnio otwierać przed najemnikiem, z którym spędzi niespełna tydzień swojego życia, po czym każde z nich pójdzie w swoją stronę i prawdopodobnie już nigdy się nie spotkają. Bo zwykle tak to wyglądało, czyż nie?
- Skandynawskie wzorki, w porządku - odparła, uśmiechając się. - Miałam kiedyś taki sweter. Raz go nałożyłam na Cytadeli, ludzie się oglądali za mną jak za volusem bez skafandra. Nie był zbyt elegancki. Wtedy dotarło do mnie, że przedpotopowa moda w stolicy galaktyki nie przejdzie - zerknęła na Strikera i zaśmiała się. - Nie żeby cię to miało interesować. Tak refeksja.
Wzruszyła później ramionami, strzepując z uda nieistniejący paproch. Na jej twarzy wciąż odmalowane było szczere rozbawienie. Już chyba nie pamiętała o spięciu, które mieli, które doprowadziło do potłuczonych kubków i jej nerwowego opuszczenia mesy. Zresztą rozpamiętywanie sprzeczek nie służyło misji.
- Jak się nie ma wyboru, to faktycznie - stwierdziła. - Ja jeszcze trochę mam. Będę się jednak zastanawiać nad szukaniem partnera jak wrócimy. Ale dzięki za rady - błysnęła zębami w krótkim uśmiechu i odwróciła się już, by uruchomić panele sterujące i oczekiwać połączenia ze strony Czyśćca. Stacja zajmowała już sporą część widoku za wizjerami.
Brzmiało to jak chwilowe pożegnanie, a może subtelna aluzja, by Charles poszedł już sobie i zajął się przygotowaniami do zejścia na stację. Być może nie potrzebował aż tyle czasu, ile zostało im do lądowania - te pół godziny, czy dwadzieścia minut, trudno było kontrolować upływ czasu gdy nie sprawdzało się go na bieżąco. Ale ona wyraźnie chciała tu, w kokpicie, zostać już sama.

Alve uniósł pytająco brwi, zaciągając się dymem. Zanim udzielił jakiejkolwiek odpowiedzi, wydmuchnął go pod sufit i przyglądał mu się przez chwilę, by w końcu pokręcić głową.
- Mam niejasne wrażenie, że Svea wyszła po was w pancerzu, ale mogę się mylić - odparł, pozwalając sobie na lekką złośliwość. - Może to był tylko hologram. Gdzie ty masz oczy, człowieku? I głowę? Nie schodzimy na Omegę bez niego, nie zejdzie też na Czyściec.
Przekręcił głowę, jakby chciał zajrzeć do kajuty kapitańskiej, ale pomieszczenie, w którym Svea trzymała swoje rzeczy, było w tej chwili zamknięte. Westchnął.
- Taki biały? Z pomarańczowymi wstawkami? Z poharatanym nagolennikiem? - skrzywił się. - Nieważne.
Przeniósł zdziwiony wzrok na Gate'a, gdy ten odgryzł mu się za wytypowanie go do sprawiania kłopotów. Przez chwilę przyglądał mu się, zastanawiając się pewnie w czym może być problem, by w końcu parsknąć niekontrolowanym śmiechem. Dopalił papierosa do końca i zgasił go w wysuwanej ze stołu popielniczce.
- Siedziałeś obok, to powiedziałem twoje nazwisko. Gdyby siedział tu Striker, powiedziałbym jego. Gdyby siedział tu pierdolony John Shepard, to bym powiedział jego. Jak to mówi Svea, nie sraj żarem, bo to grozi pożarem.
Popielniczka schowała się w stole, a blondyn otrzepał dłonie. Podniósł się od stołu, dopijając zawartość swojej szklanki - nie mógł się nawalić taką ilością, pewnie nawet nie czuł wypitej whisky, więc mógł spokojnie wracać do pracy. W końcu też za coś był odpowiedzialny, i nie było to przesiadywanie w mesie i zażegnywanie dziwnych konfliktów.
- Nic nie mam do waszych kompetencji, tak samo jak do kompetencji swojej siostry. To był przykład. Idę stąd, bo jesteście wszyscy drażliwi jak vorcha w dwudzieste urodziny. Żegnam. I powodzenia.
Machnął ręką i skierował się do windy, w której szybko zniknął, przenosząc się do bezpieczniejszej okolicy - maszynowni. Zostali sami, a do lądowania niespełna pół godziny. Ostatnie chwile, by się przygotować.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Nerthus

12 lis 2016, o 19:00

Parsknął śmiechem po tym jak wyobraził sobie Svee w klasycznym tradycyjnym swetrze skandynawskim. To już musiało wyglądać pociesznie ale chodzić tak po Cytadeli? Po stolicy intergalaktycznej mody? No pewnie niejednemu dandysowi by żyłka pękła na widok takiego gwałtu na nowoczesnej modzie.
-Wiesz, ponoć moda sprzed lat czasem wraca. Może przyjdzie dzień kiedy swetry w tradycyjne wzorki wrócą do łask? Wyobraź sobie ot na przykład takich krogan popierdalających w wielkich wełnianych swetrach ze świątecznymi motywami albo volusów którzy noszą je na kombinezonach.
Oparł się jeszcze na chwilę na fotelu. Widział że powoli zbliżają się do Czyśćca, więc zaraz pewnie nastąpi ponoć najcięższy manewr dla pilota czyli lądowanie połączone z ciągłym utrzymywaniem komunikacji z miejscową wieżą. Znając Błękitnych to pewnie będą truć dupę na tyle mocno że jeśli coś spartolą przy podejściu to odstrzelą im dupy. Więc postanowił się już zbierać żeby nie być po części winny takiej sytuacji.
-Polecam się na przyszłość
Zaśmiał się, po czym strasznie niedbale złapał za swoją niewidzialną fedorę i delikatnie ją przechylił. Wiedział że czas się zbierać więc podniósł się w końcu z wygodnego fotelu. Do ust włożył sobie papierosa, a paczkę schował do kamizelki. Nie miał zamiaru go odpalać ale wolał już mieć wszystko przygotowane skoro zostało niewiele czasu za nim zejdą na pokład. Włożył sobie znowu pod pachę hełm i tą samą ręką złapał za swoją motykę. Położył wolną rękę na ramieniu Svei i spojrzał na drzwi wyjściowe.
-Ja spierdalam.
Powiedział krótko na pożegnanie i ruszył w stronę drzwi. Otworzył je, by po chwili wrócić do messy. Położył w wolnym miejscu hełm oraz karabin. Mógł teraz na szybkości posprzątać kubek ,który zniszczył kilkadziesiąt minut temu. Problemem jednak było to że Alve nie było w okolicy więc za cholerę nie mógł się dowiedzieć gdzie znajdzie jakąś szczotkę. Wzruszył więc ramionami, odpalił papierosa i co większe kawałki zbierał do swojej rękawicy. Resztę będzie mógł potem zetrzeć ścierką. Lepsze to niż nic. Powolnie krzątał się między kuchnią gdzie był śmietnik, a miejscem zbrodni gdzie leżał porcelanowy denat. Kiedy skończył przetarł ścierką kuchenną podłogę. Podniósł kiepa Szeola, przetarł pod nim podłogę, a potem odstawił go znowu na miejsce z którego go chwilę temu podniósł. Ścierkę idealnym rzutem za trzy punkty odesłał z powrotem do aneksu. Mógł teraz znowu oddać się cudownemu smakowi tytoniu. Zamierzał zapalić pewnie jeszcze jednego przed zejściem na pokład ale na to jeszcze przyjdzie czas.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Nerthus

14 lis 2016, o 02:07

Nexaron podrapał się po głowie myśląc o tym co powiedział mechanik i przywołując w myślach chwilę w której poznali panią pilot. Niby było to tak niedawno, ale rzeczywiście umknęło mu to o czym raczył im właśnie przypomnieć jej brat.
- Oż kurwa... Masz rację. Znaczy, nie żeby nie można było przejść przez Omgę bez pancerza, bo przecież większość mieszkańców tak robi, ale Svea miała wówczas na sobie pancerz. Wybacz, ale nie specjalnie mnie interesowało w co była ubrana. Podejrzewam, że ciebie również choć z innych powodów - ostatnie słowa skierował naturalnie do Gate'a nawiązując do jego podrywów i roześmiał się perliście. Czy była to wina alkoholu, czy może czegoś innego, ale Nexaron nie mógł odmówić sobie tego, że gdyby nie Alve to pewnie by sobie tego nie przypomniał.
Zresztą... Nie tylko om miał jak się zdawało kłopoty z pamięcią. Mechanik mógł się wykręcać ile chciał, ale Nex był gotów dać sobie rękę uciąć, że wcale nie myślał o Szeol'nie, a Charlsie gdy rozmawiali o tym co ktoś mógł spierdolić i dlaczego. Skąd ta pewność? Wydawał się być raczej typem osoby, która obraża cię za plecami, a nie twarzą w twarz. Jak sam zauważył to jego siostra miała talent do pakowania się w kłopoty i takie zachowanie bardziej pasowałoby do niej. Nexaron nic jednak nie zyskałby na demaskowaniu blefu chłopaka, więc choć wydało mu się to oczywiste dla wszystkich postanowił nie zawierać w tej sprawie głosu. Ostatecznie Gate nie dał mu w zęby, więc chyba nie było tak źle, prawda?
- O co chodzi z tymi dwudziestymi urodzinami Vorcha? - rzucił tylko za nim gdy odchodził, bo niestety mimo chęci nie zrozumiał dowcipu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: Nerthus

15 lis 2016, o 03:03

Szeol rozsiadł się na swoim miejscu i spokojnie, patrząc prosto w oczy Alva, wysłuchał jego bólu, który zrodził się w tej marnej okrętowej chudzinie. W której części dokładnie? Trudno było to dokładnie określić - w końcu brodatemu daleko było do medyka - ale najpewniej, podobnie jak u siostry, zaczynał się w okrężnicy i promieniował na wszystkie dolne partie ciała. Tylko w tym wypadku, ból nie promieniował znacząco na organy rozrodcze.. a przynajmniej taką miał nadzieję.
W normalnych warunkach, zaraz po tym fochu i pokazaniu swojej niezależności, blondyn dostałby fizyczny kontrargument. Jednak wyjątkowość sytuacji, skłaniała do tego, żeby po prostu mu odpuścić - trudn złapać stopa w kosmosie, szczególnie praktycznie pośrodku niczego. A bójka z bratem pilota, byłaby pewnie skutkiem natychmiastowego pozbycia się niewygodnego pasażera, jakim stałby się Szeol.
Na pożegnanie, najemnik jedynie się uśmiechnął do kruchego blondyna. Jednak szybko przeniósł wzrok na białowłosego, który zaczepił go żartem. Znowu się uśmiechnął, bo do połowy podróży może i była to prawda. Teraz jednak, kiedy Szeol miał okazję poznać lepiej rodzeństwo, jednak wolał zrezygnować z jakichkolwiek podbojów związanych z Sveą.
- Raczej... Chyba nie sugerujesz, że jestem jedynym fanem kobiecych wdzięków tutaj, co? - odpowiedział Nexaronowi, sam się zaśmiał z zaistniałej sytuacji. Wyczuł raczej odpowiedni kontekst pytania, dlatego nie poczuł się przez nie niekomfortowo, ani nie trafiło w czułe miejsce. Ot, najemnicze żarciki - całkiem dobry pomysł na rozluźnienie atmosfery, zaraz przed zadaniem.
- Sam nie wiem i szczerze powiedziawszy Vorcha są takie paskudne, że trudno byłoby mi się z nich śmiać. O wiele łatwiej do nich strzelać. - Miał świadomość, że pytanie nie było do niego. Rzucone raczej ogółem, ale nic nie stało na przeszkodzie do rzucenia swojego komentarza. Alve był naprawdę specyficznym gościem.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Doki”