Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Hunter

7 maja 2015, o 13:03

Vexarius skinął głową na słowa asari, przyjmując do wiadomości taki stopień rzeczy. Czyli ani nadmierna służbistość, ani zbytnia poufałość, w porządku. Potrafił z tym pracować. Nie zdążył jednak odpowiedzieć na jej pytanie, bo w tej samej chwili z wnętrza śluzy wyłonił się starszy turianin, członek załogi. Porucznikowi wystarczył szybki rzut oka na oznaczenia, by zorientować się, że mężczyzna przewyższał go nie tylko wiekiem, ale i stopniem. Odwzajemnił powitanie krótkim salutem.
Wcześniej, jedną z pierwszych rzeczy, które próbował zrobić, było zorientowanie się w załodze Huntera i samej osobie kapitana Vallokiusa, jednak prędko okazało się, że wojskowe akta 20. oddziału zwiadowczego są poza jego zasięgiem. Surowa selekcja osób z dostępem nie była aż tak zaskakująca; biorąc pod uwagę charakter działań zwiadowców i wzgląd na bezpieczeństwo członków oddziału, ich dane osobowe były niezwykle istotne. W Specjalnych były podobne restrykcje, niemniej porucznik czułby się pewniej, wiedząc z kim będzie miał do czynienia. Pomijając dopasowanie twarzy do nazwiska, jak w przypadku zastępcy kapitana, który przywitał ich przed wejściem, znajomość nowych współpracowników znacząco ułatwiłaby mu zadanie.
Idąc za Vasir i Demrillem uświadomił sobie coś jeszcze. Ich wymiana zdań była bardziej niż pouczająca, głównie z powodu pierwszych iskier, które poszły w niewypowiedzianym starciu dwóch osobowości. Konflikt autorytetów potrafił zniszczyć niejedną łączoną misję i chociaż ostatecznie asari ustąpiła, nie wątpił, że nie był to ostatni raz, kiedy widział jej zadziorny charakter. Być może jej prawdziwe intencje pozostawały dla niego tajemnicą, ale Vasir miała władzę. I zdawała sobie z tego sprawę.
W chwili, gdy żuwaczki zastępcy kapitana zadrżały z dezaprobatą, zorientował się, że sam znalazł się między młotem i kowadłem. Z jednej strony oficjalnie podlegał pod dowództwo Vallokiusa, a Vasir otwarcie powiedziała mu, że nie będzie jego przełożoną, ale z drugiej zorientował się, że to wcale nie będzie takie proste. Nigdy nie było. Tak jak w teorii Hierarchia była przedłużeniem woli Rady, podczas gdy praktyka pokazywała, że każde z nich miało własne intencje i pragnienia.
Czy reszta załogi będzie postrzegała go jako członka oddziału i żołnierza Hierarchii, czy potencjalne zagrożenie? Zdrajcę w szeregach?
I ważniejsze pytanie: co by zrobił, gdyby Widmo wydało mu jeden rozkaz, a kapitan drugi?
Słowa Desana Demrilla, wypowiedziane gdy zostali sami, nieco rozjaśniły mu pierwszą kwestię. Skinął głową, robiąc krok w stronę drzwi, ale zatrzymał się w progu.
- Dziękuję, sir. Z pewnością skorzystam z tego przywileju, gdy już wystartujemy - odpowiedział, zwracając się do starszego turianina. Na planetę, którą obrali jako cel, była długa droga, a on nie chciał rozpraszać załogi podczas pierwszych minut lotu. Gdy zastępca kapitana zniknął na korytarzu, wszedł do swojej nowej kajuty i pozwolił drzwiom zasunąć się za jego plecami.
Widok był bardziej niż znajomy. Nie spodziewał się zbytnich luksusów po wojskowym okręcie, szczególnie takim wypełnionym po brzegi jego własnymi krewniakami, a prosta, praktyczna, trzyosobowa kajuta nie wybijała się ponad standardy, do których przywykł.
- Z krwi i kości. Chociaż obawiam się, że macie nade mną przewagę - odpowiedział na powitanie, rozchylając żuwaczki w formie oszczędnego uśmiechu. Przyjrzał się Quirilowi, ale nienachalnie; i tak nie miał nazwiska, do którego mógłby go dopasować. Podszedł do jednego z łóżek, wybierając to, które nie wyglądało na użytkowane i przysiadł na brzegu. - Znamy szacunkowy termin odlotu?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Julia Dunham
Awatar użytkownika
Posty: 13
Rejestracja: 5 lip 2014, o 13:21
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Zawód: Agentka Cerberusa
Lokalizacja: W mgławicy mej chorej bani
Kredyty: 4.385

Re: Hunter

7 maja 2015, o 21:20

W przeciwieństwie do swej współtowarzyszki, Julii nie cechowała hardość i charyzma drzemiąca w rasowych żołnierzach, przeznaczonych do walki bezpośredniej. Była agentką, a jej... specjalizacją było działanie nieco bardziej wysublimowane, z rzadka wbrew pozorom naznaczone skrytobójczym gromieniem wskazanych jej celów. Do tego starała się podtrzymywać swą kobiecość, choć to marny tego przykład.
Olga za to wydawała się niezwykle przejęta drzwiami, prowadzącymi do ich kajuty, jakby były wyznacznikiem stopnia zaufania, jakim mogły będą obdarzyć niechętnych im turian. Julia natomiast miała to wszystko za jedno, nie interesowało jej aż na tyle to, jakimi stały się w oczach obcych, to jasne że są niechcianymi gośćmi na tej łajbie, bez względu na to jak by przyjęli wysłanników ExoGeni.
- Aż tak cię to interesuje? To chyba jasne, że turianie nie przywitają nas chlebem i solą. Nie zdziwiłabym się gdyby te drzwi, były zamknięte - dodała za ruszającą ku nim Olgą - Prawda jest taka, że wylądowałyśmy w niezłej kloace, i możemy wyjść z tego cało, wyłącznie jeśli będziemy trzymać się razem. - Naturalnie była pewna tego, że Olga również zdawała sobie z tego sprawę, i bez słów agentki. Oczywiście równocześnie starała się przeanalizować wszystko co widziała, poznała czy usłyszała, każdą możliwie przydatną informację. Oczywista Julia nie mogła wykluczyć faktu, że były niejawnie podsłuchiwane, turianie prędzej wyskoczyliby przez śluzę aniżeli zawierzyli jakiemukolwiek człowiekowi, byli uosobieniem tej obcości, jaką reprezentowało większość ras w kosmosie względem ludzi.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hunter

9 maja 2015, o 17:50

VEX
Łóżka tworzyły trzy boki kwadratowego zakończenia pomieszczenia - było ono prostokątem, z wejściem po prawej stronie dłuższego boku. Ciągnęło się na lewo, a tam kończyło trzema łóżkami - jedno zajmowało krótszy bok prostokąt, drugie i trzecie ułożone były pod kątem prostym na dłuższych. Wolne było to pod ścianą, na której obok znajdowały się drzwi. Każde łóżko miało obok szafkę na rzeczy osobiste, a na samym środku pomieszczenia znajdował się przymocowany do podłogi blok tworzący stół, wraz z czterema krzesłami.
Medyk siedział na swoim własnym łóżku, naprzeciwko łóżka Vexa, co sprawiało, ze ta koja ustawiona na krótszym boku prostokąta należała do kogoś innego - kogoś, kogo turianin nazwał Viriusem.
- Taren Quiril, okrętowy lekarz - przywitał się załogant Huntera, kiwając głową w podobnym geście. - Około godziny. Nie znam szczegółów, co chwilę przesuwają ten czas w przód i w tył. - dodał w odpowiedzi na pytanie Vexariusa.
Oczywiście, niezależne od kapitana i załogi czynniki wpływały na czas, w jakim Hunter miał być postawiony do stanu ostatecznej gotowości, by mógł otrzymać zezwolenie na odlot.
- Siedzę tutaj od dłuższego czasu, wiem pewnie najmniej o gościach, jakich mamy tu mieć. Porucznik Viyo miał być jednym z nich, a zarazem jedynym turianinem. Nie znamy się, więc dobrze zgadłem - podrapał się po płacie czołowym, zerkając na Vexa znad swojego datapadu. - Kapitan pewnie będzie czekał na resztę.
Nim Vex zdążył się jednak przy okazji rozpakować, zajmując to trzecie łóżko, w pomieszczeniu znalazł się inny turianin - nie był to jednak Desan, który na początku poprowadził Viyo do tego pomieszczenia.
- Poruczniku Viyo? - spytał mężczyzna, patrząc wyraźnie w stronę Vexariusa. Chociaż ciężko byłoby to rozróżnić osobnikowi innej rasy, ten turianin sprawiał wrażenie zdecydowanie mniej sztywnego niż Desan, zastępca kapitana. - Kapitan chciałby was widzieć na odprawie przed misją.
Było to wyraźne polecenie, lecz pozbawione oficjalnego tonu, lub też rozkazującego. Po wyjściu na korytarz, Vex dostrzegł również asari - Widmo nie wyglądało na zadowolone posyłaniem po nie kogoś innego niż kapitan. Niemniej, cała trójka ruszyła ku kolejnej kwaterze, nim wreszcie trafiła do kajuty kapitańskiej.
OLGA I JULIA
Każda z kobiet słyszała dość oschły ton zastępcy kapitana i mogła wyobrażać sobie, jaki w ich względnie będzie sam dowódca Huntera. Tymczasem jednak obie, już sobie znane (pod bardziej lub mniej oficjalnymi nazwiskami), w tym momencie dyskutowały na temat możliwości zamknięcia przez Desana drzwi. A na to, wnioskując po jego zachowaniu, szansa była spora.
Niemniej, to pierwsza Olga podeszła do rozsuwanego wejścia, decydując się na sprawdzenie czy jest ono otwarte. Upłynęło wystarczająco dużo czasu, by wiedziała, ze turianina już za nimi nie ma i nie złapie jej na gorącym uczynku. A mógłby posądzić ją o brak rozsądku i chęć wyjścia na zewnątrz pomimo bezpośredniej prośby kapitana, by tego nie robiła.
Niemniej, spróbowała. Panel drzwi zabłysnął w reakcji na jej gest, a one same... rozsunęły się bez problemu, ukazując pustą część korytarza, którym wcześniej zawędrowały do tej kajuty spod śluzy.
Sidorchuk zamknęła drzwi z powrotem, znacznie spokojniejsza niż przed chwilą, gdy ta kwestia była dla niej niepokojącą zagadką. Gdyby okazały się zablokowane, obie kobiety z pewnością odczułyby większy stres - trzymaliby je tutaj niczym w więzieniu i żadne zapewnienia ze strony ExoGeni i umowy firmy z Radą nie wywołałyby w nich takiej ulgi, jak odkrycie, że mimo wszystko w każdej chwili mogłyby wyjść na zewnątrz.
Dane były im zaledwie minuty na rozpakowanie się i ulokowanie dobytku w odpowiadających każdemu łóżku szafkach. Wtedy panel na drzwiach błysnął ponownie, a w drzwiach stanął tym razem nie Desan, a inny, nieznany obydwu turianin.
- Olga Sidorchuk i Louisa Danjou. Nasi goście - skinął głową, przemawiając równie wibrującym, lecz zdecydowanie mniej oficjalnym tonem. - Kapitan prosi panie na odprawę, a przynajmniej pewien jej rodzaj zanim wystartujemy.
Po wyjściu na korytarz, obie kobiety trafiły na dość niebezpiecznie wyglądającą asari, jak i stojącego, drugiego turianina - którego również nie znałyby, gdyby nie fakt, że był to porucznik Viyo sam w sobie. Obie o nim słyszały i obie wiedziały, jak wygląda, więc wydawał się zdecydowanie bardziej przyjazny niż nieznany Kersan, który w tym momencie poprowadził je ku kajucie kapitańskiej.
VERGULL
Obydwaj turianie czekali cierpliwie, aż kapitan rozpocznie temat, przez który obydwu ich tu wezwał. Gdy już zaczął, żaden z nich nie wydawał się być przesadnie zdziwiony. Tajna misja nie była pierwszą o takim charakterze w historii Huntera, z pewnością więc znali protokół i nie trzeba było im powtarzać, do czego robienia mają zezwolenie, a z czym lepiej będzie się wstrzymać. Pierwsze zmiany w mimice twarzy Vergull zauważył u Kersana, gdy rozpoczął temat oprogramowania instalowanego u członków misji.
- Mam wrażenie, że z widmem może być większy problem niż z resztą - odezwał się nieco niepewnie.
Nie można było mu się dziwić, również Desan wyglądał na zaskoczonego. Szpiegowanie i tego typu kontrola członków własnej misji nie była czymś, czego normalnie dopuściłby się Vallokius. Prawdą jednak był też fakt, że nigdy tak ważnej misji nie wykonywali we współpracy z osobami z zewnątrz, co do których pewności nie mogli mieć, choćby i sama Rada Cytadeli zaświadczała o tym, że są godni zaufania.
- Zadbam o to. - jako pierwszy potwierdził wszystko Desan, kiwając przy tym głową. Kersan zerknął w jego kierunku, lecz nic nie wskazywało na to, by miał jakiekolwiek opory przed wykonaniem rozkazu. Jakkolwiek był on nietypowy, to właśnie tylko jego nietypowość wywołała taką, a nie inną reakcję u turianina.
- Nie wiem, czy chcę być tym, który jej to przekaże - odezwał się Vilyrus nieco ironicznie, wypowiadając się o asari. - Pójdę po nich - przytaknął znowuż, drapiąc się dwoma palcami po płacie skroniowym i ruszając w kierunku wyjścia, by opuścić kajutę kapitańską i wypełnić polecenie jej lokatora.
Dosłownie kilka minut później drzwi do kajuty rozsunęły się. Jako pierwszy znalazł się w nich Kersan, za nim weszło widmo, porucznik i dwójka przedstawicieli ExoGeni. Vasir nie wyglądała na zadowoloną, lecz, chłodnie mierząc wzrokiem kapitana, czekała, aż on pierwszy podejmie się rozmowy. Założyła jedynie ręce, krzyżując je na wysokości klatki piersiowej i czekając.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Hunter

10 maja 2015, o 14:10

Oczekiwanie na gości trwało dobre parę minut. Vergull zaczął się powoli niecierpliwić, ale by jakoś zagospodarować ten czas, przejrzał raz jeszcze akta jego pasażerów. Praktycznie nie dowiedział się niczego nowego prócz tego co już wyczytał. Musiał sam na własne oczy przekonać się z kim miał do czynienia. Nie miał zamiaru zawierzyć słowom Rady, że można było zaufać wyznaczonym przez ExoGeni ludziom. I tak jak nie ufał im, tak asari również. Lecz Kersan słuszność prawił. Z nią mógłby być problem. Co jak co, nie miał zamiaru robić sobie wrogów dosłownie we wszystkich, polegając jedynie na swoich ludziach. Była agentką rady, miała swoje wpływy, a szpiegowanie i monitowanie jej podchodziło już pod coś co Vallokius starał się unikać jak ogień. Polityka nigdy nie była jego mocną stroną, aczkolwiek nawet i kapitan zdawał sobie sprawę z konsekwencji tego typu działań. Musiał to inaczej rozegrać. W momencie jak do pomieszczenia wszedł Kersan, podniósł wzrok, wpatrując się ze spokojem na wchodzących za nim pasażerami. Zmrużył oczy, wyłączając holograficzne ekrany akt. Ponownie oparł się łokciami o stół, łącząc ręce oraz podtrzymując swój podbródek. Gdy już wszyscy się zgromadzili, zaczął pewnie - Zapewne zastanawiacie się po co was tu wszystkich zebrałem - obrzucił raz jeszcze wzrokiem po turianina, asari oraz ludzi. Na tych ostatnich głównie się skupił, by po krótkiej chwili, kontynuować - Jak zapewne wiecie, misja do której zostaliście przydzieleni nie jest zwyczajną misją. Jest operacją tajną, gdzie nie dopuszczam żadnych błędów i porażek - wstał powoli od stołu, kierując się im na przeciw i chowając dłonie za plecami. Wyprostowany, z dumą i pychą patrzył z góry na ludzi - Nim wyruszymy chce byście jedno zrozumieli - skierował się, w stronę asari, mówiąc dalej - Moją misją jest likwidacja bytów, które blokują przejście do ruin proteańskich. Rozkaz ten oczywiście bez zarzutów wypełnię, ale nie życzę sobie żadnych samodzielnych działań - przystanął przy kobiecie, poruszając delikatnie żuwaczkami, wyrażając niezadowolenie. Cokolwiek chodziło mu po głowie, raczej nie oznaczało nic dobrego - Żeby było jasne - odparł, kierując się teraz do Vexariusa - Robicie to co powiem, a nie na odwrót. Będziemy działać jako drużyna, a to wymaga słuchania moich bezwarunkowych rozkazów - przystanął przy poruczniku, patrząc prosto w jego oczy. W przeciwieństwie do asari, nie obdarzył go chłodnym spojrzeniem, ale też na pewno nie cieplejszym - W normalnych warunkach współpraca z firmą ExoGeni nie miałaby miejsca, ale tym razem powstał wyjątek - kontynuował monolog, podchodząc znów do dwójki ludzkich kobiet - Jednak nie mam zamiaru zawierzać działaniom prywatnej korporacji na rzecz dobra ogółu. Dlatego na czas misji, zostanie waszej dwójce wgrane na omni-klucze urządzenie monitorujące by zdobyte dane nie wpadły w niepowołane ręce. Wszystkie nabyte informacje będą trafiać bezpośrednio do mojego oficera - nie spojrzał na Kersana, ale mimo wszystko reszta powinna była się domyśleć o kima była mowa. Był to akt braku zaufania to prawda, a kobiety mogły się tylko domyślać czy kapitan w dobrej mierze im zwyczajnie nie ufał, czy też im pracodawcom. To już mogło zostać w sferze domyślań. Nie mniej, nie zapadła jakaś dłuższa chwila milczenia by znów nie została przerwana przez kapitana, nie dając sobie wejść w słowo - Mam nadzieje, że wszystko zostało między nami wyjaśnione i możemy przejść do rzeczy ważniejszych - dokończył, spoglądając znów po reszcie i czekając na jakieś sprzeciwy skierowane w jego stronę. Jego kamienny wyraz twarzy sugerował aby tego nie robić, aczkolwiek był na to przygotowany. Co ciekawe, Vergull nie wspomniał nic o wgraniu monitoringu dla widma. Co skłoniło, że zmienił zdanie? Nie wiadomo. Można było się tylko domyślać dlaczego powstał taki ani inny stan rzeczy. Widma było groźniejsze to prawda. Miały większą władzę jako samodzielne jednostki, a jej ukrócenie mogło wywołać niepowiedziane konsekwencje. Vallokius wolał do tego podejść w zupełnie inny sposób niż z początku zaplanował. Tylko Kersan oraz Desann mogli się domyślać co mogło kapitanowi chodzić po głowie.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: Hunter

10 maja 2015, o 16:51

- Tak, rzeczywiście mnie interesuje - odpowiedziała spokojnie. Jasne, wiedza o tym, że drzwi są zamknięte - gdyby faktycznie były - w teorii nic by nie zmieniła. Zarówno przy zamkniętym, jak i otwartym przejściu musiałyby po prostu czekać w kajucie i liczyć na zmiłowanie. Mimo to Sidorchuk chciała wiedzieć. Współpraca wymagała odrobiny zaufania, nawet, jeśli pracującym razem stronom by się to nie podobało. Rosjanka była zwyczajnie ciekawa, od jakiego etapu raczkujących relacji międzyrasowych zaczynały.
Okazało się, że nie od najgorszego. Z leniwym uśmiechem spoglądała, jak drzwi odsuwają się bez oporu, po chwili zamykając ponownie. Dobrze. Było naprawdę dobrze. Usatysfakcjonowana tymże widokiem, ponownie zwróciła się do drugiej z delegatek ExoGeni i wzruszyła lekko ramionami.
- Chyba nie jest jeszcze aż tak źle - rzuciła lekko, akcentując zwrot aż tak. Może i była nadmiernie ufną, ale fakt, że nie zostały tu w żaden prymitywny sposób zamknięte, trochę ją uspokoił - na tyle, by z lekkim sercem mogła zająć się szybkim wypakowaniem najpotrzebniejszych rzeczy oraz by później przywitać kolejnego turianina nieznacznym uśmiechem.
W danej chwili nie pozostało im nic innego, jak podążyć za przewodnikiem, stąd Olga nawet nie próbowała zagajać rozmowy czy w jakikolwiek sposób protestować. Pozostawiając swą bagażową torbę na łóżku, bez wahania ruszyła za nieznajomym turianinem, wsuwając dłonie do kieszeni luźnych, długich spodni o wojskowym kroju. Napotkane tuż za drzwiami osoby - korzystając z nabytej przed pojawieniem się na pokładzie Huntera wiedzy, rozpoznała porucznika Viyo oraz mającą go ocenić Widmo - przywitała kulturalnym, nienachalnym skinieniem głowy. Z tą dwójką może i zechciałaby porozmawiać, ale jasnym było, że najbliższe plany nie przewidują życia towarzyskiego - przy najmniej nie w bezpośrednim tego zwrotu znaczeniu.
Po dotarciu do kapitańskiej kajuty jasnym stało się, że wspomniana odprawa rzeczywiście miała być raczej czymś w tym rodzaju. Dla przyzwyczajonej do większej publiki towarzyszącej podobnym spotkaniom policjantki obecne zgromadzenie było raczej skromne. Nie dziwiła się temu jednak - pewne kwestie łatwiej omawiać w bezpośrednio zainteresowanym gronie niż na większym forum.
Słów kapitana słuchała w milczeniu. Jakkolwiek krótka przemowa była oschła i wzajemnym relacjom mogła nie wróżyć zbyt dobrze, Sidorchuk w gruncie rzeczy nie miała jej nic do zarzucenia. Mogła być idealistką i marzycielką, ale nie była głupia. Traktowanie, jakie fundował im Vallokius mogło jej się nie podobać, ale z drugiej strony nie mogła mu się dziwić. Umówmy się - wszyscy, jak tu stali, byli intruzami na pokładzie turiańskiego okrętu. Oczekiwanie entuzjastycznego przyjęcia byłoby czymś żałosnym nawet w przypadku mającej szeroki margines ufności Olgi.
Nie zdziwiło jej także to, że kapitan postanowił się zabezpieczyć. Jasne, to też mogło jej się nie podobać, ale... Tak, była wysłana przez ExoGeni. Tak, to, że tu była, było skutkiem kompromisu, na jaki zdecydowała się pójść Rada. Zdaje się jednak, że powyższa umowa nie zawierała dalszych ustępstw w postaci bezpośredniego dostępu do ewentualnych zdobytych materiałów, stąd Sidorchuk ani myślała o podobny przywilej walczyć. Mogła być przedstawicielką filmy, ale warto pamiętać, że jedynie przedstawicielką najętą. Znacznie bardziej niż reprezentantką ExoGeni była nieoficjalną wtyczką SOC, co sprawiało, że oburzanie się i dbanie o interesy korporacji nie było dla niej priorytetem.
Nie sądząc, by ktokolwiek oczekiwał po niej jakiejś dłuższej, złożonej wypowiedzi, skinęła lekko głową na znak nie tyle zgody - tej raczej nikt po niej nie oczekiwał, bo zakładano, że była czymś oczywistym - ale zrozumienia przekazywanych przez kapitana treści i dalej stała w milczeniu, spoglądając na Vallokiusa z uwagą. Spodziewała się, że w którymś momencie to ona stanie na miejscu osoby mówiącej - z tego, co wiedziała, nikt z tu zebranych nie dysponował zestawem informacji, jakie były przekazane jej - samodzielne wybieranie sobie czasu na prezentację byłoby jednak czymś, czego nie zamierzała czynić. Była tu gościem i dobrze wiedziała, co się z tym wiąże. Czekanie na przyzwolenie ze strony kapitana było jednym z oczywistych skutków takiej, a nie innej pozycji, jaką przyszło jej zajmować.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Hunter

10 maja 2015, o 18:04

- Ah, naczelny medyk. W takim razie dostałem dobrą kajutę. Czyli rozumiem, że to do ciebie mam biec z krzykiem, gdyby coś upieprzyło mi nogę? - Żuwaczki Vexa zadrżały w delikatnym uśmiechu. - Może nie "biec", w przypadku jednej nogi, ale... - Wykonał bliżej nieokreślony gest, który miał uzupełnić jego myśl. Nie był to najlepszy przykład. - W każdym razie, dobrze wiedzieć, że dla odmiany jest w pobliżu ktoś, kto zna się na rzeczy i kto sprawnie połata zbędne dziury, gdyby przyszło co do czego.
Rana na jego klatce piersiowej, którą otrzymał w ostatniej misji, a którą obecnie skrywał materiał jego pancerza, wciąż była świeżo zabliźniona. Przydział medykamentów, otrzymanych przez lekarza na Raitaro i wymienionych przez doktora na Cytadeli, skończył brać dwa dni temu, połykając ostatnią kapsułkę jeszcze przed otrzymaniem informacji o misji. Ślad był na tyle wąski i wprawnie zaszyty, że prawdopodobnie zniknie w przeciągu najbliższych kilku miesięcy, zostawiając po sobie jasną bliznę na ciemnych łuskach skórnych, ale zawsze była to jakaś pamiątka. To był jedyny plus; głębinowe noże były piekielnie ostre.
Przesunął spojrzenie z turianina na własną przydziałową koję i szafkę na asortyment oraz rzeczy osobiste. Większość jego ekwipunku i tak szła drogą okrężną, od hangarowej ochrony przez magazyny Huntera, więc jeszcze nie miał czym uzupełnić przydzielonego mu mebla. Niemniej dobrze było wiedzieć, że będzie miał gdzie je przechować jak już je odbierze - o czym musiał pamiętać.
Jego palce odruchowo ruszyły do jednej z bocznych kieszonek, by odnaleźć w nich jego tranzystorek. Miał godzinę do zabicia i tysiące rzeczy do przemyślenia nim wystartują, i nim będzie mógł zapoznać się z okrętem oraz pozostałymi członkami załogi. Nie zdążył go jednak wyciągnąć, bo niemal w tej samej chwili drzwi do kajuty rozsunęły się z cichym sykiem, a do środka zajrzał kolejny z jego krewniaków.
- Obowiązki wzywają. - Porucznik podniósł się z łóżka i skinął Vilyrusowi. Odprawa niosła ze sobą odpowiedzi na pytania, a tego nie chciał przegapić. Nie lubił krążyć w ciemności, a póki co miał wrażenie, że wszyscy wiedzą więcej od niego - w sprawie misji, w sprawie towarzystwa, w sprawie awansu. Dobrze było chociaż trochę nadrobić tę różnicę.
Wyszedł na korytarz za Vilyrusem, pozwalając by drzwi zamknęły się za nimi. Vasir też najwyraźniej została poinformowana, a sądząc po ich kolejnym przystanku, na statek zawitali również przedstawiciele ExoGeni. Turianin przyjrzał się im badawczo, ale i z pewną dozą ciekawości. Ostatnia współpraca z ludźmi nauczyła go, by nie oceniać pochopnie przedstawicieli Ziemi, bo ci potrafili być niczym kalejdoskop. O ile wśród jego krewniaków wiódł prym jednostki surowej, pozbawionej poczucia humoru i w pełni oddanej sprawie, tak Vex nie spotkał jeszcze dwóch takich samych ludzi, co zawsze stawiało ich jako wielką niewiadomą. Tym bardziej, że obie były kobietami, a jeszcze nie zdarzyło mu się współpracować na bojowej misji z przedstawicielkami delikatniejszej płci (jak to określali ludzie między sobą). Był ciekaw czy miały w sobie część wigoru i zaciekłości, którymi charakteryzowały się członkinie oddziałów Kabał w ich własnych społeczeństwie. Odwzajemnił skinięcie kobiety przedstawionej jako Sidorchuk oraz jej towarzyszki, akceptując ciszę. Jeszcze przyjdzie pora na rozmowy towarzyskie.
Vilyrus pokierował ich do kajuty kapitańskiej, a nie na mostek, co oznaczało, że odprawa musiała być bardziej dyskretna. Kiedy weszli do właściwego pomieszczenia, Vexarius zajął miejsce obok asari, zaplatając dłonie za plecami i przyjmując wyprostowaną postawę, coś między staniem na baczność, a luźnym oczekiwaniem. Przyjrzał się kapitanowi siedzącemu za biurkiem, próbując ocenić go na podstawie tych szczątkowych informacji, które posiadał. Do samego końca miał nadzieję, że Vallokius jest po prostu ostrożny.
Taki był z niego, psia krew, optymista.
W ciszy słuchał słów turianina, odwzajemniając i wytrzymując jego spojrzenie, kiedy ten zbliżył się do niego. Wymóg bezwzględnego posłuszeństwa nie był czymś dziwnym w Hierarchii. Zwykle żołnierze rozumieli to bez słów i rzadko który dowódca zmuszony był o tym przypominać (była to jedna z wielu rzeczy, która czyniła ich armię najskuteczniejszą). To, że Vallokius wspomniał o tym akurat w jego towarzystwie, mogło oznaczać, że albo nie jest pewien jego lojalności, albo robi to na użytek ludzi nieobeznanych z turiańską dyscypliną, albo zwyczajnie testuje grunt. Być może sprawdzał jak mocno może nacisnąć nim się złamią i zaczną protestować, by wyjaśnić wszelkie spięcia nim dojdzie do nich w dużo groźniejszych warunkach.
Być może. Albo po prostu znowu był optymistą.
- Będziemy posłuszni niczym cytadelscy Opiekunowie, sir - obiecał spokojnie, gdy kapitan zakończył monolog.
Brak sprzeciwu ze strony przewodnika ExoGeni był miłym zaskoczeniem, bo porucznik spodziewał się, że informacja o monitoringu i kwarantannie informacji wywoła burzę. Być może kobieta miała więcej oleju w głowie, by nie protestować Vallokiusowi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hunter

12 maja 2015, o 19:04

Medyk w reakcji na słowa Vexa zareagował głośnym śmiechem, wywołanym bardziej próbą pokazania "biegu na jednej nodze" niż samych słowach drugiego turianina. Nim jednak mogli kontynuować dyskusję, Viyo poproszony został o pójście do kabiny kapitańskiej, wraz z resztą osób.
Gdy wszyscy znaleźli się w kajucie, Kersan przystanął obok reszty, nieco bliżej kapitana, pozostając milczącym przez całość jego przemowy. Wiedział już o tym, co Vergull miał im do przekazania, nie było bowiem po nim widać zdziwienia. A przynajmniej go nie okazywał. Co innego jednak można było powiedzieć o Teli.
Założyła ręce na wysokości piersi i trzymała tak cały czas, może i nie wyglądając na zaszokowaną, lecz z pewnością z uwagą obserwującą wydarzenia. Słuchała wypowiadanych przez Vallokiusa zdań jakby tylko czekając, aż będzie mogła się wtrącić - jakby wiedziała od początku, do czego dąży mówiąc cały czas o braku zaufania. Zarazem uspokoiło to jak i wzmogło w niej nerwowość zakończenie - urządzenia monitorujące. Ale nie nalegał, by posiadała je i ona.
- Nie powiem, żeby mnie to dziwiło. Pytanie jak wielki wpływ na ich omni-klucze będzie miało to wasze oprogramowanie? - spytała dość oschle, wpatrując się świdrującym wzrokiem w turianina. Wyprzedziła odpowiedź na pytanie Julii, nie dając jej tym samym dojść do słowa. - I dobrze, że nie usiłujesz tworzyć sobie wrogów z nas wszystkich, Vallokius.
Z pewnością ciężko będzie wymagać od niej jakiegokolwiek posłuszeństwa w kwestii wypowiadania się w obecności kapitana, wychodziło jednak na to, że nie ma zastrzeżeń co do przestrzegania hierarchii dowodzenia.
- Siłą rzeczy uznaję twoje zwierzchnictwo, ale mam nadzieję, że nie oczekujesz mojego biegania tam i z powrotem, gdzie sobie zapragniesz.
Spojrzała wymownie na Kersana, który nie wiedział za bardzo jak odebrać tę nagłą zmianę zainteresowania, w którego centrum się znalazł.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Hunter

12 maja 2015, o 22:27

Tak jak domyślał się, że ludzka kobieta raczej nie przeciwstawi się rozkazowi kapitana, tak z pewnością wiedział, że asari będzie miało swoje do powiedzenia w tej sprawie. Spojrzał na nią ze spokojem, zachowując cały czas tą kamienną twarz. Nie podobało mu się to jak na niego patrzyła. Miała w sobie to co powinno zawierać każde widmo rady. Pychę oraz zuchwałość. Nie żeby nie przypuszczał, że będzie inaczej, ale mimo wszystko oczekiwał choć odrobiny szacunku. Zresztą czego można było się spodziewać po tej rasie. Od razu wiedziała jak się sprawy mają. Przynajmniej nie musiał tego tłumaczyć.
- Skuteczny - odpowiedział na zadane pytanie, nie mając ochoty dzielić się wiedzą w zakresie monitoringu informacji. Wystarczyła jej wiedza, że zdobyte dane będą kontrolowane. Nie musiała wiedzieć w jaki sposób będzie zaprogramowany. To, że nie nakazał nałożyć i jej oprogramowania wcale nie znaczyło, że darzył ją jakimś większym zaufaniem od reszty. Wręcz przeciwnie. Wiedział, że jest niebezpieczna. Jej zachowanie i pytania tylko utwierdziły go w tym fakcie. Kersan był dobry w tym co robił, polegał na nim. Nie miał ochoty wyjawiać obcej osobie jego umiejętności w zakładaniu tego typu zabezpieczeń. Nawet jeśli jest tak postawioną osobą jak widmem rady. Nie mniej, usłyszawszy kolejne pytanie, tylko odparł z nieco większym naciskiem niż poprzednio - Oczekuję "współpracy". Tylko tego wymagam - następnie spojrzał znów na Olgę, ignorując już asari. Miał nadzieję, że to była póki co ich ostatnia debata w tej sprawie i będą mogli teraz zająć się ważniejszymi sprawami jak omówienie tego co przewodnik miał do przekazania Vergullowi - A zatem przewodniku, jakie informacje posiadasz na temat naszej misji? Chciałbym byś podzieliła się informacjami które przekazało ci ExoGeni. Chcę usłyszeć każdy najmniejszy szczegół - odwrócił się powoli i skierował z powrotem do krzesła z którego przed chwilą wstał. Gdy już na nim zasiadł, położył swoje ramiona na blacie biurka, skupiając się na kobiecie. Dla jednych mogło wydawać się dziwne, że kapitan właśnie w swoim gabinecie, a nie na mostku chciał przeprowadzić tego typu odprawę. Mogło być tak, iż nie chciał by załoga usłyszała to czego nie powinna usłyszeć od słów przewodnika. Dlaczego więc mimo wszystko wybrał takie grono, a nie inne? Miał swoje motywy, a i wolał by zarówno Vela jak i Vexarius mieli mniej więcej rozeznanie w sytuacji. Zresztą nawet gdyby chciał kompletnie odciąć widmo od zasobu wiedzy o misji, a także możliwości uzyskania danych podczas tej operacji, to nie mógł tego zrobić. Taktycznie i politycznie była potrzebna. Także plany, które zamierzał usłyszeć Vallokius, ułatwiłby mu również wybór drugiego członka swojego zespołu. Miał wahania pomiędzy Curiusem, a Quirillem. Jeden był świetny do wsparcia, dysponując sprzętem przy którym nawet Kolos Gethów powinien się bać. Drugi miał wiedzę, która ułatwiłaby rozpoznanie gatunku stworzeń z którym przyszło by się zmierzyć oraz zaplanować konkretne działania w stosunku do niego. Obaj byli niezastąpienie, lecz to jednego z nich musiał wybrać. To co usłyszy, miało przesądzić o jego wyborze.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: Hunter

13 maja 2015, o 16:21

Milczeniem zbywając sprzeciw zgłoszony przez Widmo, czekała. Jasne, poznanie zakresu tej... kontroli mogłoby być przydatne, ale mając za sobą ileś lat kariery w służbach bezpieczeństwa wiedziała, że takich rzeczy się nie zdradza. Skoro samo nałożenie na nie, przedstawicielki ExoGeni, podobnego monitoringu było wyrazem braku zaufania, trudno było spodziewać się, że udzielone im zostaną szczegółowe informacje na temat charakteru wgrywanego systemu. To, że pytanie o to nie padło z ich strony, a z ust reprezentantki specjalnych sił Rady - cóż, to nie miało żadnego znaczenia. Ona też - a może tym bardziej? - nie była gościem pożądanym, a fakt, że jej omni-klucz Vallokius postanowił pozostawić w spokoju, trudno było interpretować jako objaw szczególnych względów asarii u kapitana. Nieco inne traktowanie było oczywiste, ale u jego podstaw z pewnością nie leżała sympatia czy większe zaufanie.
Tymczasem, wywołana do tablicy, wreszcie zachowała się tak, jak wypadało. Dotychczas można było traktować ją jak ignorantkę - ostatecznie brak jakiejkolwiek reakcji, słowa czy nawet buntu mógł być interpretowany na naprawdę różne sposoby - teraz jednak, gdy przyszło jej stanąć w roli faktycznego przewodnika, trudno było zarzucić jej brak zaangażowania. Mając za sobą kilkukrotną lekturę przekazanych jej materiałów oraz równie liczne, dokonane we własnej głowie analizy przyswojonej wiedzy dobrze wiedziała, co powinna i co chce teraz powiedzieć.
- Jak wiecie, naszym celem jest obiekt X-239, nim jednak dane nam będzie nam się nim zająć, czeka nas zmierzenie się z otoczeniem. - Mówiła spokojnie, szczędząc i sobie, i zebranym nadmiernej ekscytacji. Jej celem było jak najbardziej jasne nakreślenie sytuacji, w obliczu jakiej przyjdzie im stanąć i tym też właśnie się zajmowała. Nie była bajarzem, nie miała porwać słuchaczy bogactwem opisów i zastosowanych onomatopei. Krótko, zwięźle i na temat, tak miało być. - Warunki na planecie nie są łatwe. Bardzo niestabilne podłoże i stosunkowo wysoka temperatura to tylko przykładowe problemy, z jakich należy zdawać sobie sprawę. Nasz cel otoczony jest bagnami, dotarcie do niego bez szkód wymagało więc będzie szczególnej uwagi i przemieszczania się po fragmentach stałego podłoża. - Uaktywniając swój omni-klucz, wyświetliła zebranym mapę, stosownie ją powiększając, by każdemu z zebranych umożliwić zapoznanie się ze schematem. - Jakkolwiek priorytety misji wiążą się z wnętrzem X-239, gnanie tam na złamanie karku w tym przypadku byłoby głupotą. Pokonanie bagien będzie etapem równie trudnym, co eksploracja obiektu i dobrze byłoby, żebyśmy wszyscy zdawali sobie z tego sprawę.
Spoglądając na każdego z obecnych, nie zamierzała wywierać żadnej presji, a jedynie dobitnie podkreślić, że dotarcie do piramidy to nie tylko wstęp do zadania, a jego faktyczna faza - wymagająca tyleż samo uwagi, co rzeczywista penetracja docelowego obiektu.
- Niezależnie, czy przemieszczać będziemy się równomiernym tempem, czy też „skokowo” pomiędzy pewnymi fragmentami gruntu, koniecznym będzie pilnowanie równomiernego rozkładu ciężaru ciała w drodze, ale też przedtem staranny dobór ekwipunku. Odciążenie się jest niezwykle ważne - w niepewnym terenie ryzyko ugrzęźnięcia w bagnach jest wysokie samo w sobie, nie należy go dodatkowo podwyższać. Zabieramy tylko to, co konieczne i nic ponadto. - Nie zwróciła uwagi, gdy jej ton przesunął się ku nieco bardziej rozkazującemu brzmieniu. Nie ona była wprawdzie liderem wyprawy, pełniła jedynie funkcję źródła informacji, tym niemniej w tej chwili można by podyskutować na temat jej uprawnień. Bawiąc się w dokształcenie wybrańców, w tym momencie na parę chwil rzeczywiście mogła awansować. A jeśli nie? Cóż, nie ulegało wątpliwości, że Vallokius zwróciłby jej na to uwagę.
- Jeśli chodzi o sam obiekt... - Hologram mapy zastąpił kolejny schemat, tym razem przedstawiający cel ich ekspedycji. - Pięć poziomów na powierzchni i dotychczas odkryte trzy podziemne. Wejście możliwe jest przez wyrwę powstałą mniej więcej na wysokości poziomu siódmego i z niej też skorzystamy. Na zewnątrz piramidy brak wprawdzie schodów, tym niemniej okoliczne gruzowiska powinny umożliwić wspięcie się na wskazane piętro. Poziom siódmy, od którego zaczniemy pobyt w obiekcie, jest jedynym, który udało się dotychczas zbadać. Pomimo oczyszczenia schodów prowadzących na niższe piętra, wyprawa ekspedycji mającej zająć się dalszą eksploracją zakończyła się niepowodzeniem. - Dając zebranym chwilę na przetrawienie dotychczas przekazanych informacji, po chwili kontynuowała. - Każde piętro piramidy urządzone jest mniej więcej według tego samego planu - korytarz będący obramówką pustego szybu oraz odchodzące od niego pomieszczenia. - Wskazała umieszczony na wyświetlanym obecnie schemacie rysunek. - Zwracam uwagę, że nie jest to dokładna mapa żadnego z poziomów, a jedynie przykładowy szkic... W każdym razie, sam szyb ciągnie się od szczytu budowli aż do samego dna. Na którym poziomie to dno się mieści? - Wzruszyła lekko ramionami. - Nie wiadomo. Wciąż nie odkryto, jak daleko w głąb ziemi ciągną się kolejne poziomy.
Rozprostowując plecy, dała sobie krótką chwilę na złapanie oddechu. Czuła się jak dochodzeniowiec prowadzący odprawę i to skojarzenie było miłe. Podobne porównanie szybko jednak znikło, a sprowadzona na ziemię Sidorchuk kontynuowała monolog.
- Istotnym problemem jest też specyfika materiałów, z jakich wzniesiono obiekt. Sprawiają one, że piramida staje się klatką Faradaya - blokowane są wszystkie nadchodzące i wychodzące sygnały - stąd kontakt ze światem zewnętrznym wewnątrz obiektu staje się w zasadzie niemożliwy. Mówiąc wprost, będąc tam będziemy zdani sami na siebie. I wreszcie - drapieżniki. Niezwykle agresywne i skoczne. Bardzo czuły słuch i węch, dorosłe osobniki pozbawione są za to zmysłu wzroku. Wrażliwe na temperaturę - po jej zmianach rozpoznają zmiany pór dnia. Prowadzą nocny tryb życia, dni czy ogólnie pory wysokich temperatur przesypiając w gnieździe mieszczącym się na dnie struktury. Niewykluczona jest także obecność drugiego leża na poziomach ostatnich. - Chrząknęła cicho, w myśli dokonując przeglądu przekazanych informacji. Gdy zaś upewniła się, że na ten moment powiedziała chyba wszystko, co zamierzała, pozostało tylko zakończyć wystąpienie krótko i dać czas na ewentualną dyskusję. - Jak widać, pewnych informacji nie jest wiele. Źródłem dodatkowych danych może okazać się polowe centrum naukowe założone w pobliżu obiektu przez ostatnią, szóstą ekspedycję, nie ma jednak pewności, czy pozostały tam jakiekolwiek przydatne materiały... Pytania? - Nie wyłączając jeszcze prezentowanego schematu piramidy, spojrzała kolejno na każdego z obecnych, gotowa dzielić się dalszymi, konkretnymi informacjami, których mogliby pożądać, a które ona, być może, posiadała.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Hunter

13 maja 2015, o 19:23

Kiedy Vallokius odezwał się bezpośrednio do przewodnika ExoGeni, Vexarius w milczeniu przeniósł na nią wzrok. Ludzka kobieta sprawiała wrażenie opanowanej, co dobrze o niej świadczyło w jego oczach. Na wyprawie pełnej niebezpieczeństw przyda się każdy, kto będzie potrafił zachować chłodną głowę w obliczu zagrożenia.
A to, jak się okazało, miało czekać na nich na każdym kroku.
- Niestabilne podłoże... Oczywiście, że to znowu musi być niestabilne podłoże - mruknął pod nosem, słuchając relacji. Bagniska brzmiały łagodniej niż kominy termalne i szczeliny ziejące rozgrzaną magmą, ale... Jakby planecie nie wystarczało, że będą chciały ich zabić jej drapieżniki. Nie, jeszcze natura musiała dorzucić swoje trzy kredyty.
Kiedy kobieta wywołała pierwszą wizualizację, przyjrzał się jej uważnie. Wyglądało na to, że niestabilne podłoże pojawiało się samo z siebie, postępując. Wątpił, żeby poprzednie ekspedycje z premedytacją lądowały na wątpliwym terenie, więc to musiało ujawnić się już po rozłożeniu struktur mieszkalnych. A to z kolei oznaczało, że nie będą nigdzie bezpieczni w stu procentach.
- Czyli przyda się lina. I to prawdopodobnie kilka - stwierdził, gdy Sidorchuk wspomniała o starannym doborze ekwipunku. Przekrzywił głowę, przesuwając spojrzeniem po holograficznym planie. Jeżeli teren okaże się bardzo zdradliwy, będą mogli się nią ubezpieczyć albo w razie czego wykorzystać ją do ratunku nieszczęśnika, który niefortunnie postawi nogę. Automatyczna wyciągarka też byłaby podręczna.
Zmiana schematu na wnętrze świątyni sprawiła, że turianin przyjrzał się nowemu tworowi. I pomyśleć, że taka struktura została wzniesiona przez dawne rasy... Czy mieli jakiś cel, tworząc taki komin we wnętrzu budowli? Czy kierowali się po prostu estetyką i efektownością wrażenia, które musiał wywoływać ogromny, mroczny szyb? Schemat pomieszczeń był miłą odmianą, bo wiedzieli chociaż powierzchownie co gdzie się znajduje. I chociaż w przypadku głębinowej stacji łatwo było odgadnąć co gdzie leży, tak tutaj przeznaczenie każdego pokoju stanowiło zagadkę. Tak jak i całego obiektu. Dotychczasowi badacze określili jego przeznaczenie jako "bojowe", więc z pewnością nie było to nic prostego.
Nic dziwnego, że Rada wysłała Hierarchię, przemknęło mu przez głowę. Kto inny miał najlepsze kwalifikacje by zajmować się tajemniczym, wojskowym obiektem?
- Więcej niż jedno - odpowiedział jako pierwszy, gdy przewodnik dotarła do tematu drapieżników i pytań. W jego dłoni już jakiś czas temu pojawił się tranzystorek, który teraz nieświadomie obracał w trzech palcach, przyglądając się półprzezroczystemu hologramowi. Przeniósł wzrok z mapy na kobietę. - Skoczki, na początek. Wiemy coś więcej o tych istotach? Z czym mamy do czynienia i w jakiej ilości? Opancerzenie, ilość łap, uzbrojenie? Łuski czy sierść? Ogon? Czy ich skóra jest na tyle gruba by wytrzymać kilkanaście pocisków ze standardowego karabinu, czy wystarczy jeden celny strzał? I o jakich rozmiarach rozmawiamy w przypadku dorosłych i młodych osobników? Zachowały się jakieś obrazy lub nagrania z poprzednich ekspedycji? Być może vidy z hełmowych kamer? - wymieniał po kolei, przyglądając się Sidorchuk.
- Dobrze by było, gdybyśmy dysponowali meteorologicznymi zapisami o planecie na okres lądowania. Byłoby niezmiernie smutno, jakby się niespodziewanie okazało, że trafiliśmy na miesiąc minusowych temperatur, w których skoczki wyłażą na powierzchnię dwadzieścia cztery godziny na dobę. Czy ile tam trwa dzień - dodał, a jego głos zawibrował nieznacznie. Ponownie zaplótł dłonie za plecami.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: Hunter

14 maja 2015, o 16:24

Gdy padły pierwsze pytania, Sidorchuk zwróciła się ku mówiącemu. Zagadnienia, które zaciekawiły porucznika Viyo, z oczywistych względów wymagały szerszego omówienia, dlatego też szczerze żałowała, że nie może udzielić tylu informacji, ilu by po niej oczekiwano i ile sama chciałaby posiadać.
- Jak wspomniałam, zakres informacji dotyczących drapieżników pozostawia wiele do życzenia. Nawet, jeśli wyniki prowadzonych badań zawierały więcej konkretów, nic z tego nie dotarło do orbitującego statku, którego WI zbierała dane przekazywane przez szóstą ekspedycję. Nic mi też nie wiadomo na temat danych zebranych przez poprzednie grupy. Żaden obraz, żaden dokładniejszy opis... Nic. Jedyne znane mi fakty dotyczą owej wrażliwości na zmienne temperatury - stworzenia zdają się wykrywać to specjalnym aparatem zlokalizowanym w miejscu zarośniętych, niefunkcjonujących oczu. Sama wytrzymałość zwierząt jest znaczna, trudno mi jednak powiedzieć, czy wynika to z ich gruboskórności, szybkości czy jakiegokolwiek innego warunkującego ją mechanizmu. - Zamyśliła się na krótką chwilę. - Generalnie jednak wszystko będziemy zmuszeni sprawdzić osobiście - poprzez zebranie potencjalnych danych pozostawionych w polowej placówce badawczej, lub też na drodze bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami. - Wzruszyła lekko ramionami. Brzmiało to mądrzej niż wyglądało w rzeczywistości, gdzie ów bezpośredni kontakt prędzej czy później sprowadzi się po prostu do wzajemnej szarpaniny.
Nieco więcej konkretnych informacji mogła udzielić w kwestii warunków meteorologicznych. Skinąwszy lekko głową na znak aprobaty wobec trafnego pytania, bez wahania przystąpiła do wyjaśnień, tym razem jednak podpierając się zapisanym na omni-kluczu plikiem z danymi liczbowymi.
- Dokładne dane meteorologiczne dotyczące okresu, jaki przyjdzie nam tam spędzić będziemy mogli zebrać dopiero po dotarciu do systemu, tym niemniej sytuacja nieoczekiwanego zimna z pewnością nam nie grozi. Da się rozróżnić pory zimniejsze i cieplejsze, tym niemniej różnice temperatur są na tyle niewielkie, by nie miało to większego znaczenia. Bardziej wnikliwe zbadanie kwestii wpływu poszczególnych pór na aktywność drapieżników nie było wprawdzie prowadzone przez żadną z wcześniejszych ekspedycji, tym niemniej brak jakiejkolwiek wzmianki na ten temat w tym przypadku również może być odpowiedzią na pytanie.
Przeglądając otwarty plik, naprędce złożyła krótkie streszczenie konkretnych danych.
- W regionie, do którego się udajemy średnia temperatura w dzień wynosi 34'C, w nocy -7'C. Dzień trwa tam około ośmiu godzin.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hunter

15 maja 2015, o 13:43

Wyświetl wiadomość pozafabularną Vasir słuchała z uwagą tego, co miała do powiedzenia Olga - przy tym skrzętnie ignorując słowa wypowiadane wcześniej przez Vergulla. Najwyraźniej zakończyła temat, uznając, że sprzeczki odnośnie możliwego dowodzenia bądź rodzaju współpracy między nimi nie mają większego sensu, szczególnie na tym etapie ich misji.
Nie wyglądała na wielce zawiedzioną małą ilością informacji. Sidorchuk po jej wyrazie twarzy mogła odczytać, że dla Widma coś takiego mogło być chlebem powszednim - kogo w końcu, jak nie najlepsze jednostki, Rada mogłaby wysyłać na niebezpieczne misje, o których nie mają żadnego pojęcia? W przypadku byle żołnierza z pewnością skończyłyby się one samobójczo.
Mimo wszystko, postanowiła zabrać głos.
- Pewnie jakiekolwiek nagrania mieli, zatrzymali je w zamkniętej sieci na powierzchni i nie mieli jak wysłać na statek - rzuciła, podchodząc nieco bliżej do wyświetlanej przez Sidorchuk mapki. - Inna sprawa to statek. Widzicie tę wielką plamę? Dawne lądowisko - wskazała na spore bagno po lewej stronie, większe niż sam obiekt. Tylko fragment tego obszaru obejmowała mapka. - Ciekawe jak szybko ziemia zapadła się pod ciężarem statku - zawiesiła głos, pozostawiając im chwilę na refleksję.
Istotnie, to mogło być problemem gdyby chcieli wylądować i pozostawić środek transportu na powierzchni, by w każdej chwili móc nim odlecieć.
- Siedzenie na pokładzie bezpiecznego statku w nocy pewnie nie będzie możliwe. Ale póki nie zorientujemy się w sytuacji, zostanie na noc również. Mam nadzieję, że mamy dużo paliwa, bo pewnie sobie trochę polatamy - zerknęła w stronę Vallokiusa, wyraźnie w jego stronę kierując tę obawę.
- To nie powinno cię martwić, Widmie Vasir - uciął kwestię natychmiast wcześniej milczący Desan, zakładając ręce na wysokości klatki piersiowej i patrząc w stronę asari. - Odłączenie kilku modułów przed lądowaniem jednak nic nie da, jeśli grunt jest niestabilny. Zaoszczędzimy może godzinę czy dwie, a stracimy dwadzieścia w doku.
Vallokius został szybko poinformowany, że zmiana ustawienia modułowo zbudowanej korwety daje im więcej pewnych minusów w stosunku do mglistych plusów. Kersan, jakby za potwierdzeniem, skinął głową.
W tym momencie z rogu pomieszczenia, z małego terminala wyświetliła się holograficzna sylwetka turianina, od głowy do pasa. Wyprostowany, w służbistej postawie, na twarzy miał dumę i oficjalność, z jaką zamierzał zameldować kapitanowi kolejne informacje.
- Porucznik* Kuros przekazuje, iż Hunter otrzymał "zielone światło", sir - zrobotyzowany głos, jak się szybko okazało, WI o ubogiej mimice twarzy, nie ukazującej wielu uczuć (jak to takie programy miały już w kodzie), łudząco przypominał Oldze i Julii normalny, turiański głos. Takie często charakterystycznie wibrowały, wydając się sztucznym ludziom w porównaniu do ich własnych. Vex jednak od razu rozpoznał różnicę. - Statek opuści dok za pana rozkazem.
Po zameldowaniu gotowości do odlotu, WI wyłączyła się, lecz niebieska dioda, świecąca się w miejscu, gdzie wcześniej urządzenie wyświetliło hologram, świadczyła o tym, iż "nasłuchuje" i w razie czego odbierze rozkaz kapitana, przekazując go dalej.
Przez cały ten czas, Dunham coraz mniej skupiała się na tym, co dzieje się wokół niej, a coraz bardziej - na własnym żołądku. Pakowane sushi, serwowane jej w promie, zaczęło się odzywać. Od początku wiedziała, że nie było wysokiej jakości, a i minięcie się z terminem przydatności było prawdopodobne - mimo wątpliwych zapewnień pokładowej WI. Niemniej, teraz poczuła te ewolucje, czując, jak ból brzucha nasila się z każdą chwilą.
- Przepraszam, kłopoty zdrowotne.
Mówiąc to, natychmiast wybiegła do własnej kajuty, bądź toalety, gdzie tylko uważała, że słuszniej będzie pójść. Vasir udawała, że nie zwróciła na to uwagi. Przeniosła wzrok na Vallokiusa.
- Niewiele da nam robienie teraz planów, kiedy nie wiemy prawie nic o terenie, a jedyne dane jakie nam podarowali nie są sprzed godziny - zauważyła, kierując się powoli do drzwi kajuty, przez które chwilę później wybiegła ludzka kobieta. - Będę w swojej kwaterze do czasu, gdy dotrzemy do Rdzawego Morza.
Opuściła zebrane grono, idąc korytarzem w stronę przydzielonej jej, pojedynczej kajuty. Po wejściu do środka; gdyby ktokolwiek zamierzał to sprawdzić; zamknęła jej drzwi, blokując je przed bezpośrednim wejściem. Oczywiście, kapitan dowiedziałby się o tym od razu od WI, która zameldowałaby mu to chwilę później - nie miałby też problemu z odblokowaniem tego. Był to swoisty zamek, gdyby ktoś z załogi miał przypadkowo wejść do środka. Asari z pewnością świadoma była tego, że kapitan ma swój klucz. Tylko dała do zrozumienia, że nie życzy sobie towarzystwa.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Hunter

16 maja 2015, o 14:52

Vergull słuchał dokładnie i ze skupieniem to co Sidorchuk miała do przekazania w sprawie planety, ruin oraz odnośnie niebezpieczeństw jakie tam na nich czekały. Wiedział już, że miejsce do którego się za niedługo udadzą, nie jest za przyjaznym środowiskiem. Planeta bagnista, okropny upał, wahanie temperatur i niestabilne podłoże. W momencie jak Rosjanka uruchomiła na omni-kluczu olbrzymią holograficzną mapę, przedstawiająca obszar dookoła X-239, ten zwrócił ku niej swój wzrok. Musiał powiedzieć, że był nieco zaskoczony, a zarazem zadowolony. Mapa była bardzo dobrze nakreślona. Przedstawiała to co powinien był wiedzieć o ekspedycjach oraz okolicy. Zaniepokoił go tylko fakt, że nie dostał żadnych informacji odnośnie samej topografii planety. Fakt, była niestabilna to już wiedział, ale podejrzewał, że nawet ExoGeni nie było głupie. Stawianie modułów na terenie bagnistym byłoby bardzo głupim pomysłem. Musieliby zdawać sobie sprawę z konsekwencji jakim byłoby zapadnięcie się modułów. Nasuwały mu się więc dwa wnioski. Możliwe, że uznali, iż ludzie zaprojektowali moduły do takiego podłoża albo cały teren dookoła był jeszcze jakiś czas temu skalisty. Co prawda trochę już czasu minęło od ostatniej ekspedycji, ale Vallokius wiedział jedno. Nie był co prawda geologiem, ale przemiana gleby musiała być procesem czasochłonnym. Nie możliwe by było aby podłoże pod modułami tak szybko przerodziło się w bagna. Coś musiało być więc na rzeczy jeśli rzecz jasna się nie mylił. Nie kiwnął głową, ani nie potwierdził na temat słuszności zbadania bagien oraz pójścia na siłę w stronę proteańskich ruin. Najpierw należało dowiedzieć się z czym miało się do czynienia, a później skupić się na głównym zadaniu. W tym przypadku obiekt X-239 był etapem dalekosiężnym. Z tego też powodu, Vergull powoli zaczynał już sobie układać plan w głowie odnośnie tej operacji. Nie był nawet przejęty tonem w jaki sposób się wypowiadała Olga. Przynajmniej tak jej się mogło wydawać jak już zerknęła na skupioną twarz kapitana. Nie mniej, kiedy pokazała następną mapę, ukazującą budowlę pośrodku mokradeł, Vallokius zmrużył oczy. Przypatrywał mu się dokładnie, zastanawiając się nad pokazanym jego planem. Jej struktura z pewnością była niestabilna, więc wszelkie używanie biotyki czy ładunków nie wchodziło w grę. Obiekt był czymś w rodzaju piramidy, bądź jak trafnie określono, klatką Faradaya. Cokolwiek się znajdowało tam na dole, iż ekspedycja się nie powiodła, to rzeczywiście musiało być na rzeczy. Wejść i być zdany na siebie. Przykry los musiał spotkać najemników z ExoGeni. Dlatego też, gdy w końcu Olga przeszła to najgorszej części wprowadzenia, Vergull podparł się łokciami o blat stołu, łącząc ręce by zasłonić sobie usta. Był zaniepokojony słysząc o stworzeniach z jakim przyjdzie im się mierzyć. Nic dziwnego, że wszystkie ekspedycje poniosły klęskę. Stworzenia przyzwyczajone do nocnego trybu życia, a do tego będąc niezwykłymi predatorami. Z takim przeciwnikiem nie ma żartów na otwartym terenie. I choć wiedział już, że raczej nie powinni mieć problemów z nimi na zewnątrz, tak wewnątrz to już była inna historia. Słysząc o gnieździe, rozszerzył nieco żuwaczki na bok. Tu już się sprawa definitywnie komplikowała. Tak jak jego drużyna była przystosowana do szybkich ataków i eksterminacji zagrożenia, tak anihilacja całego gniazda było bardzo trudną rzeczą. Do takiego czegoś potrzebne są zasoby, sensowny plan oraz wiedza o tych stworzeniach. Polowe centrum badawcze wydawało się być dobrym miejscem na rozpoczęcie siódmej i miał nadzieję, ostatniej ekspedycji. Sam Vergul natomiast milczał przez cały ten czas, pozwalając innym na dyskutowanie odnośnie przekazanych informacji. Na ich bazie, dokonywał szczegółowej analizy, zmieniając poprawki w jego planie. Rzecz jasna zgodził się ze stwierdzeniem Desana oraz Tely. Lądowanie nie wchodziło absolutnie w grę. Chyba, że uda im się znaleźć gdzieś w pobliżu stabilne podłoże, które nie zostanie wchłonięte przez bagna tak samo jak to było w przypadku modułów czy dawnego miejsca lądowiska. Po chwili zerknął na róg, gdzie pojawiła się holograficzna sylwetka WI. Odsłuchał co miał do przekazania, po czym znów spojrzał na asari jak udawała się już ku wyjściu. Zachowanie ochroniarza kompletnie zignorował. Zdjął ramiona z blatu, naciskając szponem na przycisk w terminalu oraz przemawiając w końcu - Każ pilotowi startować - następnie ponownie oparł swoje ramiona na blacie, kierując swoje spojrzenie na resztę - Możecie powrócić do swoich kwater. Zostaniecie wezwani na mostek w odpowiednim momencie. Póki co to wszystko - skierował swój wzrok na Kersana - Vilyrus, zgraj od przewodnika wszystkie dane oraz wyślij je do mnie - zapewne zastanawiające było, że kapitan nie zwracał się do swoich żołnierzy po stopniach. Możliwe, że albo traktował ich z szacunkiem jak równi z równym, bądź po prostu nie stosował kodeksu militarnego na swoim statku. Co to akurat byłoby dziwne patrząc ogólnie na Vergulla. Nie wspominał także póki co o oprogramowaniu monitorującym, gdyż zdawał sobie sprawę, że Kersan potrzebował czasu na przygotowanie odpowiedniego oprogramowania. Desanowi nie musiał przypominać co należało robić, więc nic mu nie przekazał. Zresztą to nie ucieknie. Mógł to zrobić w każdym momencie. Nie mniej, jeśli reszta już miała wychodzić, Vergull jeszcze zwrócił się w kierunku Vexariusa, choć nie patrząc na niego - Poruczniku, zostań na moment. Chcę z tobą porozmawiać - odpowiedziawszy, zaczął w tym momencie otwierać okna holograficzne, które zamknął jakiś czas temu. Przeglądać akta oraz pisząc na klawiaturze jakiś tekst, czekał aż zostaną sami w gabinecie.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: Hunter

16 maja 2015, o 17:31

Szybko poszło. Po udzieleniu odpowiedzi porucznikowi Viyo, jeszcze krótką chwilę spoglądała na pozostałych, oczekując ewentualnych dalszych pytań. Gdy te jednak nie padły, a Vallokius zarządził koniec zebrania, bez słowa dezaktywowała omni-klucz, wygaszając wszystkie wyświetlane dotąd schematy i krótkie streszczenia danych liczbowych. Nie mając zamiaru wcinać się w zapowiedź spięcia między Desanem a Telą, nijak też nie komentując nagłej zmiany zachowania Louisy (choć, co jasne, w myślach parsknęła gorzko, zastanawiając się, kto tu tak naprawdę o kogo będzie miał dbać), była już gotowa do udania się do własnej kajuty, gdy...
Vilyrus, zgraj od przewodnika wszystkie dane oraz wyślij je do mnie.
Zatrzymała się w pół kroku i zmrużyła oczy nieznacznie. Marzyła o prysznicu. O mocnej kawie. O chwili świętego spokoju, którą mogłaby poświęcić na sprawdzenie swego ekwipunku - teraz miałaby na to czas, czego nie można było oczekiwać po późniejszym etapie wyprawy. Być może zadzwoniłaby też do któregoś z kolegów lub przejrzała bez pośpiechu najświeższe wieści w prywatnej sieci SOC. Nie miałaby najmniejszych problemów z zorganizowaniem sobie czasu, ale... Zamiast tego musiała wreszcie wyjaśnić pewne kwestie. Wyjaśnić prosto i sugestywnie, tak, by później nie potykali się o wzajemne nieporozumienia.
- Nie - powiedziała więc spokojnie, spoglądając nie na turianina, który zgrywaniem danych miał się zająć, ale na kapitana. Jasnym była, że rozmowa wyjaśniająca rozegrać musi się bezpośrednio między nimi. - Nie zgodzę się na żadne zgrywanie danych.
Wkraczając na pokład Huntera, godziła się na rządzące na nim zasady. Akceptowała zwierzchnictwo turiańskiego kapitana i gotowa była dopasować się do regulaminów, jakie by narzucił. Teraz jednak Vallokius sięgał w strefę, której jego autorytet już nie obowiązywał - i Sidorchuk musiała mu o tym przypomnieć. Mogła przystać na monitoring, bo turianin miał prawo nie ufać obcym, ale chęć położenia rąk na danych, które jej powierzono, była przekroczeniem cienkiej granicy.
Szczególnie, że tu nawet nie chodziło o argument w stylu nie, bo nie. To, że zamierzała zachować posiadane informacje dla siebie, było podparte bardzo prostymi wyjaśnieniami. Nie trzeba było wiele, by spostrzec, że Vallokius nie zawaha się przed poświęceniem jej, jeśli będzie to konieczne. W całej jego postawie łatwo było wyłapać niechęć do ludzi - niechęć, której Olga mogła się nie dziwić, której ofiarą jednak ani myślała zostać. Rozumiała, że turianie nie poświęcą powodzenia misji tylko po to, by w razie czego ratować ją lub Louisę. O to, by wyjść z ekspedycji cało, musiała w dużej mierze zadbać sama... I to właśnie robiła. Pozostając jedyną dysponentką istotnych informacji - choć nie tak kompletnych i konkretnych, jak by chcieli, to wciąż znaczących - zabezpieczała własną pozycję. Była tu jako przewodnik. Jej rolą było zapewnienie grupie odpowiedniego zaplecza jeśli chodzi o wiedzę. Nawet czołowy turiański rasista dobrze zastanowiłby się przed poświęceniem kogoś takiego - swej podręcznej encyklopedii - przy pierwszej lepszej okazji.
- Przyjmę oprogramowanie monitorujące, bo uważam je za przysługujące ci prawo do nadzoru obcych w ekipie, ale informacje, których żądasz, powierzono mi. I to ja będę decydować o ich rozdziale - mówiła spokojnie, względnie cicho, nie unosząc się gniewem. Mimo to trudno było odmówić jej stanowczości. Na wiele mogła się zgodzić, ale w tej chwili rozmawiali na temat, w związku z którym nie zamierzała iść na ustępstwa.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Hunter

16 maja 2015, o 18:23

Vexarius w milczeniu wysłuchał odpowiedzi Olgi, nawet nie okazując zdziwienia, że nie dysponują wystarczającymi informacjami. Nie pierwszy raz musiał działać w ciemno i na pewno nie ostatni. Tym razem przynajmniej wiedzieli, że wróg istnieje i znali z grubsza jego zdolności - co było małym pocieszeniem, ale zawsze jakimś.
- Czyli moduł badawczy powinien być priorytetem - stwierdził, drapiąc się po uszkodzonej żuwaczce. Zerknął przelotnie w stronę Vergulla. - To jest, o ile dowódca tak uzna - dodał dyplomatycznie.
Kiedy asari się odezwała, przeniósł na nią spojrzenie. Kiwnął zdawkowo głową na jej uwagę, spoglądając ponownie na mapę, do której się zbliżyła. Sam rozmyślał nad tym wcześniej, ale nie widział żadnego rozsądnego rozwiązania. Nocleg na powierzchni planety był ryzykowny, tak jak i wylądowanie okrętem; pozostawało im tylko kursować na orbitę i z powrotem, spalając przy tym nadmierną ilość paliwa. To był też ich deadline, który będzie decydował ile czasu mogą poświęcić na eksplorację obiektu i jego okolic. Miło byłoby móc się nie spieszyć, ale jak w większości misji, nie była to możliwość na którą mogli sobie pozwolić.
Pojawienie się WI przerwało ich rozmyślania, zwiastując możliwość startu. Vasir opuściła ich towarzystwo, tak jak chwilę wcześniej towarzyszka Sidorchuk. Wyglądało na to, że ich pierwsza odprawa dobiegła końca, co potwierdził Vallokius. Vex również ruszył do drzwi, ale słowa kapitana zatrzymały go w pół kroku. Prośba o pozostanie na dodatkowe kilka minut niezbyt go zdziwiła (w końcu dość niespodziewanie dostał przydział do zespołu kapitana, a nie mieli przyjemności spotkać się wcześniej), dlatego też w milczeniu wycofał się od wyjścia, przepuszczając pozostałych.
Prawie wszystkich, bo wysłanniczka ExoGeni miała najwyraźniej inne zdanie co do otrzymanych rozkazów.
- Jestem pewien, że kapitan nie miał nic złego na myśli, panno Sidorchuk - odezwał się uspokajająco niemal od razu, żeby zgasić potencjalny konflikt już w samym zarodku. Zaplótł dłonie za plecami, rozchylając nieznacznie żuwaczki w oszczędnym uśmiechu. - My, turianie, lubimy trzymać palce na pulsie, jak to mówicie. Nikt nie chce odbierać pani obowiązków, to tylko wyraz naszej... rasowej ostrożności. Jestem pewien, że ogólny spis dziedzin, o których posiada pani wiedzę, byłby dla nas równie pomocny. Żebyśmy wiedzieli o co możemy pytać i mieli pewność, że żadna istotna informacja nie zaginie przez przypadek - dodał, przekrzywiając nieznacznie głowę. I żeby uniknąć potencjalnego "Nie sądziłam, że ta informacja jest istotna! Nikt nie pytał!", o czym jednak taktownie na głos nie wspomniał.
- Chociaż osobiście chętnie zgrałbym sobie oba schematy, które pani nam udostępniła na odprawie. W celach bojowych, by sprawniej komunikować się w terenie i nakreślać plan działania, gdyby przyszło się nam rozdzielić - wyjaśnił łagodnie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: Hunter

16 maja 2015, o 19:48

Jeśli nawet zdziwiła ją odrobinę samowola Vexariusa - panna Olga przyzwyczajona była bowiem do tego, że gdy ktoś zwraca się do jej przełożonego, ona sama nie odzywa się, jeśli nie zostanie o to poproszona - nie dała tego po sobie poznać. Niewykluczone przecież, że tu obowiązują nieco inne zasady, a Viyo, będąc kandydatem na Widmo, ma jakieś szczególne przywileje... Albo to po prostu taki typ. Mediator, który woli wciąć się do rozmowy niż dopuścić do spięcia. Tej ostatniej nie wypadało pochwalić, stąd Sidorchuk w swej prywatnej, skrytej wśród własnych myśli liście, zanotowała przy nazwisku porucznika ostrożnego plusa.
- Rasowa ostrożność. Rozumiem. - Skinęła lekko głową, uśmiechając się nieznacznie, dość oszczędnie, ale jednak niewymuszenie. - Choć rozdzielanie się w trudnych warunkach, w jakim przyjdzie nam pracować, jest niewskazane, pojmuję, do czego zmierzasz, poruczniku. - Powstrzymując się od beztroskiego przestępowania z nogi na nogę (pomimo upływu lat, wciąż doskonale pamiętała lekcje na temat odpowiedniego zachowania każdego, kto nosi mundur), przez krótką chwilę spoglądała na Vexa, by potem ponownie zwrócić swą uwagę ku kapitanowi. Odpowiadać mogła na słowa Viyo, mimo tego jednak jasnym było, że oczekiwała reakcji kapitana. - Udostępnię wam mapy, podobnie jak ogólny spis zagadnień, które są mi znane. - Pytanie o zgodę powinno być sformułowane nieco inaczej, wynikało więc, że Sidorchuk nie do końca o zgodę pyta. Trudno było nie zorientować się, że w tym momencie po prostu stwierdziła fakt. Jedynym, czego teraz mogła oczekiwać, było ustosunkowanie się Vallokiusa do jej własnej postawy. To od jego gotowości do kompromisów zależało, jak wiele czasu spędzą tu jeszcze we trójkę.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Hunter

16 maja 2015, o 21:49

Mimo z początkowej odpowiedzi ze strony Rosjanki, Vallokius dalej skupiał się na pisaniu czegoś oraz przeglądaniu pewnych danych. Jednak dopiero gdy kobieta otwarcie sprzeciwiła się wydanemu przez niego poleceniu, wtedy też przestał pisać. Spojrzał na nią, mrużąc oczy i ozięble spoglądając na nią. Żółte oczy prawie, że płonące przewiercały ją na wskroś, nie wyrażając już obojętność i spokoju. Teraz przedstawiały one coś w rodzaju gniewu, a to różnie mogło grozić. Zresztą nie mylił się co do niej, choć z początku wyrażał pewne zadowolenie. Teraz już było inaczej. Dlatego też uważał tą misję za ryzykowną. Ludzie byli zawsze tacy sami. Niezależnie od płci. Przeciwstawianie się i dążenie do swojego było ich ogólną cechą. Upartość, głupota czy też lojalność nie miały tutaj zbyt wielkiego znaczenia. Zrobiła coś czego nie toleruje na własnym statku. Odsłuchał jej ostatniego zdania i milcząco wpatrywał się w Olgę, zastanawiając się nad jej losem. Dopiero interwencja Vexariusa, powstrzymała go od czegoś czego w pewnym sensie by żałował. Możliwe, że dla jego własnego ego sprawiło by to mu przyjemność, ale wiedział też, że kobieta była w pewnym sensie potrzebna. Chłodno i kalkulacyjne wyłożyła mu wszystko. Dlatego jeszcze w pewien sposób ją doceniał. Choć z pewnością nie zawdzięczała to dzięki opryskliwości jaką ukazała przed chwilą. Nie spojrzał na porucznika, pozwalając mu do końca się wypowiedzieć. Cały czas był skupiony na Sidorchuk, a gdy ta w pewnym sensie zmieniła zdanie, wciąż nie ukazując braku szacunku wobec niego, milczał przez dobrą chwilę. Bóg jeden wie co mu chodziło teraz po głowie, ale ostatecznie przerwał to milczenie, odpowiadając znów - Kersan - zwrócił się do turianina obok, nie spoglądając na niego, lecz wciąż na Rosjankę - Zgraj dane, które przekaże ci przewodnik. Będą potrzebne na odprawę i dla Tarena - odpowiedziawszy, zamilczał przez chwilę, wciąż mierząc Olgę swoim zimnym spojrzeniem - Chcę coś sprostować - zaczął, po chwili - Jestem kapitanem tego statku i tej załogi, a ty Olgo Sidorchuk znalazłaś się w niej dzięki uprzejmości Rady i uporczywości waszej firmy kolonizacyjnej. Informacje, które posiadasz, pomogą przygotować mi plan dzięki któremu odniesiemy sukces - znów zamilczał, wstając powoli od biurka oraz biorąc ręce za plecy. Wyprostowanie i dumnie, podszedł do kobiety by stanąć twarzą w twarz. Spojrzał na nią z góry z nieco rozszerzonymi żuwaczkami. Był wkurzony, ale skrzętnie to ukrywał pod maską opanowania, choć Olga mogła doskonale wyczuć już niechęć do niej - Odpuszczę ci tym razem to w jaki sposób przemówiłaś do mnie - zaczął już nieco spokojnie i cicho. Tak jak do tej pory przemawiał był to głos ogólnie cichy, tak teraz był jeszcze cichszy - Jednak nigdy więcej nie podważaj moich rozkazów - dokończył aby znów nastała chwila milczenia, którą raz jeszcze przełamał po chwili - Możesz odejść - spojrzał kątem oka na Kersana, kiwając do niego głową by również to uczynił. Chciał zostać sam na sam z porucznikiem. Gdy tak już się stanie i w gabinecie zostanie sam z Vexem, westchnął, kierując się znów do siedziska przed biurkiem - Ludzie...zawsze tacy sami - skomentował na głos, nie ukrywając jego rasizmu co do nich. Usiadł wygodnie na krześle, nie przestrzegając już kodeksu wojskowego wobec drugiego żołnierza. W pewien sposób to jak potraktował Olgę, zrobiło to na nim wrażenie. Dlatego też mógł przy nim okazać tą lekką otwartość wobec niego - Zaimponowałeś mi Viyo. Od początku wiedziałem, że nie mylę się co do ciebie - parsknął niedowierzająco. Choć ciężko było stwierdzić Vexowi czy był to pochwalny komplement, czy też obelga skierowana w jego stronę. Jednak tak jak przez tą drobną chwilę Vergull pokazał przeciwieństwo typowego chłodnego kapitana, tak zaraz znów do takiego powrócił. Spoważniał, znów opierając ramiona o blat stołu i kontynuując - Będziemy prowadzić operację z dwoma gatunkami gdzie współpraca będzie bardzo ciężka. Nie wspominając już o zaufaniu - schylił nieco głowę w dół, przekrzywiając ją tym samym. Wyraził w ten sposób, że taki stan rzeczy był dla niego podejrzany i śmiesznie problematyczny - I dlatego na scenę wkraczasz ty. Ja i większość mojej załogi nie współpracowaliśmy nigdy dotąd z ludźmi ani asari. Jednak ty masz doświadczenie. Wiesz jak z nimi się obchodzić i jak do nich przemawiać. Dlatego mam dla ciebie zadanie - wyprostował się, odpowiadając po chwili - Będziesz obserwował widmo oraz panią przewodnik. Nie ufam im, zwłaszcza asari - skrzywił się, rozszerzając nieco żuwaczki na bok - To cwana i przebiegłe bestia. W połączeniu z jej obecnym statusem, jest bardziej niebezpieczna niż ludzka kobieta zatrudniona jako najemnik prywatnej firmy - przemilczał na moment, zastanawiając się i w pewien sposób uśmiechając się w stronę Vexariusa - Czy wiesz dlaczego nie nakazałem Kersanowi nałożyć u niej oprogramowania? - spytał dosadnie oraz otwarcie, będąc ciekaw jego odpowiedzi. Dla Vexa mogło to wydawać się dziwne, ale mógł dostrzec ten perfidny uśmieszek u Vallokiusa. Choć co prawda mimika twarzy turian nie pozwalała na jej dokładne pokazanie w przeciwieństwie do asari czy też człowieka. Przynajmniej inne rasy w przeciwieństwie do turian normalnie tego dostrzec nie mogły.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Hunter

17 maja 2015, o 00:03

Kiedy Olga zgodziła się na kompromis, skinął delikatnie głową w milczącym podziękowaniu. Jego gest miał jednak dwojakie znaczenie; załagodzenie stopniowo rosnącego konfliktu było zabiegiem, którego musiały podjąć się obie strony. Fakt, że przewodnik ExoGeni postanowiła odrobinę odpuścić, był równie istotny co zgoda wydana przez Vallkiusa. A Vexarius, chociaż nie znał ani ludzkiej kobiety, ani turiańskiego kapitana, wolał nie być świadkiem przeprowadzania żołnierskiego sądu - czy to uzasadnionego, czy też nie. Nie pierwszego dnia misji.
Na duchy, nie minęła jeszcze nawet jedna godzina.
Bez słowa powiódł za spojrzeniem Olgi, przenosząc wzrok na Vergulla i czekając na jego decyzję. Gdy ten również wyraził zgodę na takie załatwienie sprawy, nieco się rozluźnił. W milczeniu śledził turianina, gdy ten wstawał, ale tym razem nie zrobił nic, by go powstrzymać. Jego bezpośredniego przemówienia do kobiety nie skomentował, ani nie próbował przerywać; były pewne sprawy i sytuacje, których zwyczajnie nie dało się uniknąć. Ostrzeżenie Vergulla mogło być oschłe i nosić znamiona groźby, ale to wszystko było częścią Hierarchii. Szacunek i posłuszeństwo było tu wszystkim.
- Ciężko im jednak odmówić charakteru, sir - odpowiedział na stwierdzenie kapitana, gdy drzwi zasunęły się za Olgą i Kersanem, zostawiając ich samych. Rozchylił żuwaczki w oszczędnym uśmiechu.
- Lubię spełniać oczekiwania. Wezmę to za komplement - dodał po chwili milczenia, przetrawiając jego słowa. Nie spodziewał się takiego komentarza z ust Vergulla, bardziej oczekując reprymendy lub podobnego oświadczenia jak w przypadku Sidorchuk. Odzywając się wcześniej i z własnej woli występując w imieniu kapitana, by załagodzić sytuację, doskonale zdawał sobie sprawę, że naraża się tym na różne nieprzyjemności. Wielu turiańskich dowódców zwymyślałoby go za coś takiego (i wielu to zrobiło), ale widać Vallokius potrafił docenić jego starania. A to znaczyło, że nie był tylko dumnym trepem, który chciał robić wszystko po swojemu, bo pozwalała mu na to pozycja.
Kiedy temat zszedł na misję i pozostałych członków załogi, porucznik bez słowa skinął głową. "Bardzo ciężka współpraca" była solidnym niedomówieniem; konflikt autorytetów, z którym się zmierzą, będzie koszmarem.
- Rozumiem, sir - odparł, przekrzywiając nieznacznie głowę. W ciszy wysłuchał słów kapitana, a przez twarz przemknął mu kwaśny uśmiech. Tak, rzeczywiście miał doświadczenie z ludźmi. I nawet pomimo tego, nie czuł się mądrzejszy. Częściowo dlatego, że nie zgadzał się z jego zdaniem, że wszyscy ludzie są tacy sami. Osobiście uważał, że jest wręcz przeciwnie; każdy z nich stanowił swojego rodzaju zagadkę, a patrząc po nich nie sposób było określić z jakim charakterem akurat ma się do czynienia.
Mogło to przyprawić o zawrót głowy.
Bezpośrednie pytanie Vergulla nieco zbiło go z tropu, ale postanowił odwzajemnić się równie bezpośrednią odpowiedzią.
- Bo i tak nic by z tego nie wyszło - powiedział wprost, odwzajemniając jego spojrzenie. - I przyniosłoby to więcej szkody niż korzyści. Vasir nie zgodziłaby się na monitoring, a odgórne rozkazy Rady oraz jej zezwolenia, sprawiają, że nie mógłby pan nic z tym zrobić, nie wywołując jeszcze większego konfliktu. W najgorszym wypadku skończyłoby się to odseparowaniem asari lub jej opuszczeniem Huntera, co z kolei osłabiłoby misję i niosłoby ze sobą przykre... reperkusje, a w najlepszym odbyłaby się kilkunastominutowa kłótnia, która jeszcze bardziej nadszarpnęłaby wzajemne relacje. - Porucznik zamilkł na chwilę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Hunter

17 maja 2015, o 15:18

Odpowiedź turianina w pewien sposób go usatysfakcjonowała, lecz też zmieniła jego wyraz twarzy. Przestał się uśmiechać, znów poważniejąc. To co powiedział było po części prawdą, jednak też nie do końca. Widma były czymś czego obawiać się powinno z pewnością, jednakże i na tych był sposób. Vergull mógł uczynić tak jak chciał i z pewnością byłyby tego konsekwencje, ale dla spokoju ducha, nie musiałby się martwić jej zagrywkami.
- Zgadza się - odpowiedział gdy ten skończył mówić - Widma są agentami rady, ale prócz tego są również agentami politycznymi. Nie tylko są wysyłani by służyć jako ramię zbrojeniowe, ale też po to by monitorować współpracę - zamilknął na moment, wysyłając raport oraz zamykając holograficzny pulpit by już całkowicie skupić się na rozmowie - Żyjemy w ciężkich czasach Vexariusie - kontynuował przemowę - Rada wyznaczyła Hierarchię do tego zadania, gdyż jako jedyni dysponujemy odpowiednimi środkami oraz wiedzą w tego typu zakresie działań. To zrozumiałe. Jednak nie tak bardzo jak chcą naszej pomocy, tak bardziej chcą sprawdzić czy potrafimy współpracować razem z innymi gatunkami ze społeczności galaktycznej. Od Bitwy na cytadelę minęło sporo czasu, lecz pamięć o Sarenie nie zniknie tak szybko - skrzywił się, przypominając sobie ten moment gdy dowiedział się o tym upadłym widmie. Jak duże zagrożenie wtedy stanowił dla bezpieczeństwa galaktycznego jak i turiańskiego. To było niedopuszczalna skaza na honorze Hierarchii. Krótką chwilę milczenia przeznaczył na wspomnienia i pamięć o poległych turian broniących Cytadelę, ale za jakiś czas znów przemówił - Wyznaczono mnie do tego zadania co osobiście mi się nie podoba, ale widocznie tak trzeba było zrobić - nie wnikał dlaczego dowództwo wyznaczyło go do tej misji. Z pewnością we flocie było znacznie więcej odpowiednich kapitanów, którzy nie żywią już aż tak wielkiej awersji do pozostałych ras. Być może miało to związek z tym, że w przeciwieństwie do reszty, on miał lepsze kwalifikacje? Tego już się niestety nie dowie. Westchnąwszy, dopowiedział - Dlatego tak ważnym dla mnie jest by nie wypaść źle w oczach dowództwa i nie zawieść ich zaufania. Uwierz mi, męczy mnie strasznie, że dowodzić będę tymi osobnikami. Potrzebuje kogoś kto stale będzie obserwował ich poczynania by czegoś na boku nie kombinowali - zamilkł, spoglądając poważnie na turianina - Mam nadzieję, że mogę w tej kwestii liczyć na ciebie poruczniku - dokończył, czekając na jego odpowiedź, bądź pytania. Nic tak nie było słuszne jak otwartość pomiędzy dwoma turianinami i na taką rzecz miał nadzieję otrzymać od niego. Jednakże patrząc na to w jaki sposób przemawiał i się zachowywał, raczej podejrzewał, że nie będzie z tym większych problemów. Przypominał mu trochę młodszego Kersana. Zabawna sprawa jak natura może sprawić by stworzyć takie, a nie inne osobniki w jego rasie.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Hunter

17 maja 2015, o 19:03

Porucznik w milczeniu słuchał odpowiedzi Vallokiusa, nie przerywając. Kiedy kapitan wspomniał o politycznym aspekcie misji i turiańskiego udziału w niej, przekrzywił nieznacznie głowę. Łatwo było się zorientować, że Vergull jest żołnierzem całym swoim sercem i wychowaniem, więc jego niechęć do charakteru misji była zrozumiała. Hierarchia zajmowała się wszelkiego rodzaju zadaniami, ale to te delikatne były najtrudniejsze. Wrzucić wojskowego w sam środek politycznie wrażliwego przydziału, w multirasowy zespół z niepokornymi członkami drużyny?
Vexarius zaczął mu współczuć. Wyglądało na to, że wszystkie oczy nie były skierowane tylko na niego.
- Kiedyś misje były łatwiejsze, prawda sir? Wystarczyło tylko skierować karabin we właściwą stronę i nacisnąć spust - odpowiedział po chwili milczenia, poruczając nieznacznie żuwaczkami. Przesunął spojrzeniem po tablicy wyświetlaczy i holograficznych ekranów, by w końcu wrócić nim z powrotem do twarzy swojego przełożonego. - Teraz czasy się zmieniły. Myślę, że dowództwo wybrało pana właśnie dlatego, że potrafi pan to dostrzec - dodał, wzruszając ramionami.
- Mój pierwszy kapitan zawsze mi powtarzał, że dobry żołnierz to taki, który potrafi się adaptować do sytuacji. Jestem pewien, że chodziło mu tylko o to, żeby wiedzieć kiedy strzelać zza osłony, a kiedy spieprzać przed rzuconymi granatami, ale i tak wziąłem sobie jego uwagę do serca - kontynuował, na chwilę uśmiechając się zawadiacko. Zaraz jednak z powrotem spoważniał. - Chcę przez to powiedzieć, że misja jest dla mnie najważniejsza i jeżeli jej powodzenie zależy od tego jak będę się dogadywał z pozostałymi członkami załogi, to nie mam z tym problemu. Oczywiście, będę obserwował ludzi z ExoGeni i Vasir, ale...
Zawahał się na chwilę, szukając odpowiednich słów. W końcu wzruszył ramionami, jakby postanowił odrzucić na bok delikatne słowa. Bo tak zresztą było; kapitan pokazał, że ceni sobie szczere opinie i Vexarius to szanował.
- Sir, na dole znajdziemy się w piekielnie niebezpiecznym środowisku. Będziemy narażeni na nieznane zagrożenie, a z tego co wspomniał przewodnik, atak będzie mógł nadejść z każdej strony. Potrzebujemy wzajemnego zaufania. Wystarczy, że odsłoni pan na chwilę plecy, a któryś z pańskich ludzi przeoczy jednego drapieżnika... Chwila zawahania od strony Vasir czy Sidorchuk, podyktowana wcześniejszym traktowaniem, może oznaczać katastrofę. Czy Widmo i ExoGeni mają własne pobudki? Tak, z pewnością. Ale ufam temu, że zależy im na misji w równym stopniu co i nam, chociaż może z innych powodów, a to się w tej chwili liczy najbardziej. Do czasu rozwiązania zagadki obiektu musimy tworzyć zgrany zespół, czy to nam się podoba, czy też nie. A to oznacza kompromisy - dokończył.
- Jeśli mogę coś doradzić... Spytanie Widma o jej zdanie od czasu do czasu, mogłoby pomóc. Nawet jeżeli nie będzie pan zainteresowany jej opinią - dodał, uśmiechając się oszczędnie. - Czy nawet pochwała któregoś z ludzi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Hierarchia Turian”