Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Majesty

16 lut 2018, o 12:25

Jedyną emocję, jaka pojawiła się na twarzy kobiety, zauważył w chwili, gdy przyznał się do zamordowania Katii Bondar. Musiała poczuć strach, wiedząc, że jej poprzedniczka zginęła z rąk tego oto, stojącego przed nią człowieka. Widziała, co Graal robił z ludźmi, pewnie oczami wyobraźni widziała już jak to jej głowa eksploduje krwawą miazgą tylko przez to, że powiedziała coś niewłaściwego.
Gdy jednak Charles mówił dalej, jej twarz się nie zmieniała. Nie zrobiło na niej wrażenia to, że Statner groził im bliskim, by zmusić ich do współpracy, ani to, do czego statek był wykorzystywany. Patrzyła tylko na Strikera, wiedząc pewnie, że jedno niewłaściwe słowo i skończy się jej przygoda z Cerberusem i panem Benem. Być może była już przez niego wprowadzona w całą sytuację, wiedziała na czym polegało zatrudnienie ich oddziału i była częścią całego tego planu od chwili, w której Bondar zginęła. Musiała przejąć jej obowiązki, bo człowiek taki jak Ben nie mógł pozwolić sobie na brak asystentki - za dużo odpowiedzialności, by zajmować się rzeczami tak trywialnymi jak robota papierkowa. Może tylko po prostu tej nie zlecił kontaktowania się z oddziałem w jego imieniu, by nie powtórzyć tego, co wydarzyło się poprzednio.
- Ona to wie - powiedział Symons w pewnym momencie, przerywając monolog Strikera. - Wiesz o tym, prawda?
Podszedł bliżej, opierając się rękami o blat biurka, na którego brzegu siedział Charles. Wyrazu jego twarzy też nie było widać zza hełmu, ale głos miał zmęczony. Pewnie wspomnienie jego córki wcale nie dodało mu determinacji, a przypomniało, jak ryzykowne było to, co właśnie robili.
- Odpowiedz - rzucił krótko.
- Tak - odparła niechętnie blondynka, odwracając od niego spojrzenie swoich mocno - zbyt mocno - pomalowanych oczu i przenosząc je na Snow, która wciąż nie opuszczała swojej postawy bojowej.
- I nie pracujesz tu od dwóch dni.
- Nic takiego nie mówiłam.
- To od jak dawna jesteś na Majesty?
Blondynka zamilkła na moment, opuszczając ręce już całkiem. Nerwowo przełknęła ślinę, nie wiedząc chyba do czego ta rozmowa prowadzi. Pytania, które jej zadawali, nie były dziwne, ale sposób, w jaki na nią patrzyli nie mógł nastrajać zbyt optymistycznie na najbliższą przyszłość.
- Prawie dwa miesiące. Ale to nie ma znaczenia. Przecież nie jesteście Cerberusem, nie zabijacie wszystkich jak leci. Dajcie mi iść już do tego hangaru.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Majesty

18 lut 2018, o 00:48

Komentarz Kyle coś mu uświadomił i było do dla niego jak uderzenie otwartą ręką prosto w twarz. Coś czego tak naprawdę potrzebował od samego początku tej operacji. Coś co nagle przestawiłoby jego niezbyt dobrze radzący sobie z rzeczywistością umysł. Dopiero teraz zauważył jak bardzo podchodził do wszystkiego emocjonalnie. Niby trenowali go tyle lat ale od kiedy opuścił swoją barierę większość jego zachowań nie miała w sobie nawet trochę logiki oraz typowej dla jego osoby zimnej kalkulacji wszystkich czynników. Zamiast zadawać kobiecie najważniejsze pytania to zrobił jej wykład jaki to wujek Cerberus jest zły.
Zaciągnął się papierosem, a jego wyraz twarzy stał się trochę skonsternowany. Mimo wszystko przebywanie z Sonyą sprawiło, że jego typowe zachowania stały się słabsze. Co może miała by bardzo pozytywny wpływ gdyby mógł pracować w restauracji i cieszyć się życiem, zamiast tego siedział w gabinecie Statnera i nie potrafił się jakoś opanować. Sprawić, że znowu zacznie myśleć jak żołnierz. Na ten moment zachowywał się jak jakiś idealistyczny rebeliant walczący z oprawcą, który myśli sercem zamiast rozumem.
- Wybacz Kyle. – Delikatnie się uśmiechnął. – Zrobiłem się troszkę emocjonalny na starość.
Musiał to zabrzmieć dość zabawnie z ust człowieka, który był nadal przed trzydziestką. Patrząc jednak na jego wiek z perspektywy operatora Rosenkova to był już dość starą jednostką. Rzadko kto przeżywał w korporacyjnych szeregach tylu lat. Mógł więc tytułować się byciem weteranem czy drużynowym dziadkiem.
- Dwa miesiące. Długo.
Rzucił tylko przyglądając się kobiecie, która powoli już nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Przyciskali ją pewnie mocniej niż rekrutujący dla Cerberusa agenci, a co dopiero kapitanowie ochrony czy inni jej przyłożeni. Raczej nie codziennie człowiek trafia na sytuacje gdzie jakakolwiek zła odpowiedź może zaprowadzić cię do grobu.
- Ja bym cię chętnie puścił ale wciąż nie udzieliłaś nam najważniejszej informacji. – Od swojego ramienia odpiął nóż i podrzucił go sobie w dłoni. Po czym ostrzem skierowanym w jej stronę spytał. – Gdzie jest Ben?
Odpalił kolejnego papierosa. Musiał wyglądać teraz naprawdę nieprzyjemnie. Bardziej jak kat niż człowiek, który obiecał jej wolność. Usadowił sobie papierosa w ustach. Jeśli kobieta nie będzie chciała odpowiedzieć to będzie miał dość mocno zajęte ręce.
- I jedno pytanie. Co sprawiło, że Ben zaczął podejrzewać nas o zdradę?
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

18 lut 2018, o 18:25

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

18 lut 2018, o 18:41

Kobieta przyglądała się im, czekając na tę jedną, najważniejszą dla niej informację - czy może już sobie pójść. Pewnie wizja trafienia pod sąd Przymierza nie była wcale dla niej jedną z tych przyjemniejszych, ale wciąż wydawała się lepsza od śmierci w tym miejscu, tutaj, za stawianie się napastnikom i obstawianie przy swojej racji.
Kyle przyglądał się Strikerowi przez krótką chwilę, ale przecież był ostatnim, który mógłby mieć do niego pretensje o emocjonalne podejście do sprawy. Nie tak dawno sam przecież wściekał się bardziej, niż powinien, nie radząc sobie z emocjami. Wszystko, co tutaj się działo, odcięte było od rozsądku. Pewnie wcześniej czy później nawet mury zbudowane wokół Dietera runą, ukazując im wszystkim to, co ukrywał w środku. Symons nic jednak nie powiedział. Nie skomentował tego w żaden sposób, szybko wracając spojrzeniem do stojącej przed nimi blondynki.
Ta skrzyżowała teraz ręce na klatce piersiowej, nie buntowniczo, a wyłącznie przez fakt, że nie wiedziała co ma z nimi zrobić, skoro nie mogła trzymać ich w górze. Jej wzrok przeskakiwał ze Strikera na Kyle'a, a z niego na Snow. Comę ignorowała, bo on też nie przejmował się nią, zostawiał ją pozostałym, samemu zajmując się pilnowaniem wejścia i przeszukiwaniem dwóch trupów.
- Nie wiem - odparła z frustracją. - Mówiłam już, że nie wiem. Wyszedł stąd jeszcze zanim zaczął się atak. Mógł pójść do was, do hangaru, ale skoro go tam nie spotkaliście, to może być teraz wszędzie. W którymś z laboratoriów, albo u kogoś innego w biurze. Nie informuje mnie na bieżąco, co ze sobą robi. Jak już, to działa to w drugą stronę.
Snow zrobiła kolejny krok w stronę kobiety, a ta cofnęła się ponownie. Dalej już jednak pójść nie mogła, bo oparła się tyłem o półściankę oddzielającą ich od części wypoczynkowej biura.
- To skontaktuj się z nim i spytaj.
- Sprzęt nie działa. Jak mam to zrobić? Spaliliście nam całą włączoną elektronikę, nawet jakbym znalazła tu gdzieś nowy omni-klucz to pan Ben musiałby zrobić to samo. A wtedy ani ja nie miałabym jego ID, ani on nie miałby mojego. Zasilanie awaryjne nie zasila systemów komunikacji. Nic wam nie mogę pomóc. Naprawdę dajcie mi iść i idźcie go szukać sami.
Przeniosła spojrzenie na Charlesa, gdy ten zadał drugie pytanie. Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem. Dostał jakieś ostrzeżenie. Od kogoś z Ziemi. Nie mówi mi wszystkiego - zamyśliła się na moment. - Jak chcecie, to mogę dać wam na dysku plany statku. Wgracie sobie na omni i będziecie wiedzieć gdzie idziecie. Więcej wam nie mogę dać.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Majesty

18 lut 2018, o 19:01

Podrzucał nóż w dłoni ciągle zastanawiając się czy nie powinien wyciągnąć z niej dodatkowych informacji siłą. Był absolutnie pewny, że nie mówi im wszystkiego ale nie wiedział czy mają w ogóle czas na takie przedsięwzięcie. Niby statek należał już do nich w momencie, kiedy pozwolili im wlecieć na teren hangaru ale nie mieli pewności jak długo zajmie im oczyszczanie tego miejsca nie mówiąc już o poruszającej się po statku ochronie.
- Czyli wracamy do punktu wyjścia.
Westchnął. Główną wytyczną był mostek. Wolałby go znaleźć w mniej ufortyfikowanym miejscu ale chyba nie mieli innego wyjścia niż udać się właśnie tam. Podpiął znowu swój nóż do zaczepów na jego ramieniu. Uznał, że nie chce się bawić w torturowanie tej kobiety. Każda chwila, którą spędzili tutaj sprawiała, że gdzieś tam ukrywający się Statner w końcu zdecyduje się na samobójstwo i tyle będzie z łapania dowódcy tej pieprzonej krypy.
- Tutaj Striker, podeślijcie na naszą pozycję oddział zabezpieczający. Mamy też więźnia o zwiększonym priorytecie.
Odsunął rękę od komunikatora. Miał nadzieję, że dodatkowe jednostki dały już radę wylądować i będą mogli wysłać do nich drużynę, która zajmie się tym miejscem i blondyną. Oni pewnie nie wyciągną z niej informacji siłą ale przynajmniej im nie ucieknie cholera wie gdzie. Ten statek mógł mieć od cholery przejść technicznych.
Słysząc o informacji z Ziemi lekko pokręcił głową. To była duża operacja. Szansa, że cokolwiek o niej wyjdzie była bardzo prawdopodobna. Interesujące było tylko to, że skoro ktoś wiedział o tym co szykują to czemu nie ostrzegł go o szczegółach? Może kret nie wiedział wszystkiego. Może po prostu wyszło, że Przymierze szykuje sporą akcję przeciwko Cerberusowi więc może wszystkie jednostki były w stanie gotowości. Przecież gdyby Statner wiedział i zapobiegł wybuchowi ładunku EMP to byliby w dupie. Na chwilę zastanawiał się też nad podwójnym agentem. Może wiedział więcej ale nie chciał im powiedzieć wszystkiego? Nie mógł mieć pewności co do tego. Mógł za to mieć absolutną pewność, że właśnie brak szczegółów doprowadził do tego wszystkiego. Musiało to być strasznie Ironiczne dla Bena.
Założył na głowę kaptur, a papierosa zgasił o biurko swojego byłego przełożonego.
- Czekamy, aż przyjdzie oddział i ruszamy dalej. - Spojrzał po wszystkich. - Niech ktoś sprawdzi, czy ten plany nie zawierają jakiś programów hackujących.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

18 lut 2018, o 19:10

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

18 lut 2018, o 19:34

Kyle przyjął plany, które kobieta podała mu na dysku, skanując je przed wgraniem na omni-klucz, by upewnić się, że nie ma na nim niczego niepożądanego. Potem załadował je na swoje urządzenie, wyświetlając zarówno je, jak i plany które otrzymali od Daryla. Blondynka wydawała się zaskoczona faktem, że już je posiadali, choć były one niedokładne. Sporo rzeczy się zmieniło, nawet na pierwszy rzut oka - niektóre pomieszczenia zostały podzielone na części, w inne wmontowano cele i schowki, a jeszcze inne przerobiono na duże hangary i sale treningowe, których pierwotny plan statku nie zakładał. Systemy omni-klucza szybko wychwyciły różnice i naniosły je na nowy plan, tym razem zapewniając im całkowitą świadomość trasy jaką się poruszali.
- Nie - warknęła Snow. - Nie wrócimy do punktu wyjścia. Ona wie, gdzie jest Statner. Mostek może sobie zająć ktokolwiek inny.
Doskoczyła do blondynki, łapiąc ją za włosy i podcinając jej nogi zanim ta zdążyła zareagować, w ten sposób powalając ją na podłogę. Padając na kolana, kobieta złapała się jedną ręką za głowę, usiłując uniknąć bólu, którego nie miała jak się pozbyć. Susan wplotła palce między jej dość krótkie, jasne włosy i nie zamierzała puszczać, drugą ręką podsuwając jej omni-ostrze pod krtań. Jego ostry brzeg oparł się o szyję asystentki Statnera, rzucając na nią ciepłe, pomarańczowe światło. Dziewczyna puściła swoje włosy i zamiast tego złapała rękę Snow, tę, na której znajdował się omni-klucz, ale w niczym jej to nie pomogło. Abel była wściekła i nie musieli widzieć całej jej twarzy, by to zauważyć - wystarczyło spojrzenie jej lodowatych oczu zza wizjera hełmu.
- Wysyłam do was dwójkę - odpowiedział Strikerowi głos w słuchawce, choć nie należał on ani do Daryla, ani do nikogo, kogo Charles by rozpoznał.
- Nie, proszę - jęknęła blondynka. - Przecież ja nic...
- Nie pierdol, gdybyś niczego nie wiedziała, to nie broniłby cię czteroosobowy oddział. Gdzie jest Statner.
- Nie mogę... nie wiem...
- Popatrz na nich. W dupie mają to, co się z tobą stanie. Twoje jęczenie w niczym nie pomoże i nikt ci nie uwierzy w to, że faktycznie gówno wiesz.
- Snow... - upomniał ją Kyle, sugerując chyba, by się uspokoiła, choć nie kazał jej przestać.
- Co? Mam ją puścić? Ona wie, gdzie Statner jest. Widzę to w jej oczach. Zadowolona kurwa, której udało się wykiwać nas wszystkich. Nie wyjdzie stąd zadowolona, nieważne co mówi Striker. Taki pierdolony twardziel, a najpierw egzaltuje się jak nastolatka, a potem postanawia wypuścić blondynę po jej jednym stwierdzeniu, że nic nam nie powie. No brawo, ale chyba nie po to tu jesteśmy. Mógł to wszystko zorganizować, ale nami nie dowodzi. Bo kto, do kurwy, dowodzi? Ty, bo ciebie wybrał Statner, czy on, bo wybrał się sam? A może ja chcę? A może Coma? Hej, Coma, poderżniemy jej gardło?
Dieter nie odpowiedział, spojrzał tylko na nią krótko i wrócił do obserwowania korytarza.
- Mów - warknęła, przyciskając ostrze do szyi kobiety. Pojedyncza kropla krwi spłynęła w dół jej dekoltu, a blondynka zamknęła oczy, krzywiąc się. - Powiesz nam wszystko co wiesz, a może wtedy pozwolimy ci pójść z oddziałem zabezpieczającym do hangaru.
- Proszę... nie wiem nic, nie powiem wam więcej - wydusiła z siebie kobieta. Przeniosła wzrok na Charlesa. - Proszę. Będziecie mieć krew drugiej niewinnej na rękach. Nic wam nie zrobiłam.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Majesty

19 lut 2018, o 00:23

Miał złe przeczucia od momentu, kiedy wsiedli razem na Prom. Z Susan działo się coś złego i od razu można było stwierdzić, że wydarzenia na Trouge musiały mieć na nią duży wpływ. Może nie pracowali ze sobą zbyt długo ale można było zauważyć różnicę w jej zachowaniu przed i po ostatniej misji. Do tego Kyle chyba nie potrafił jednak na nią panować tak jak mogło się to wcześniej wydawać. Przyłożył dłoń słuchawki słysząc głos jakiegoś żołnierza Przymierza.
- Zrozumiano.
Obserwował jednak dalej ten cały popis Snow bo wyglądało na to, że to teraz ona postanowiła podejść do tego zbyt emocjonalnie. Oczywiście miała rację, że jego zachowanie podczas tej misji nie należało do najlepszych ale przez ten cały czas starał się wykonywać rozkazy i nie być obciążeniem dla swojego oddziału. Susan z członka zespołu stawała się powoli problemem. Szczerze mówiąc nie spodziewał się tego po niej.
- Proszę cię bardzo Snow. Możesz dowodzić. – Wzruszył ramionami Striker. – Bardzo chętnie wręcz oddam ci tą rolę. Przynajmniej będę miał czyste sumienie, że jak coś się spierdoli to będzie tylko i wyłącznie twoja wina.
Parsknął śmiechem. Był naprawdę bliski ściągnięcia z pleców swój wyrzutni i przestrzelenia jej nóg. Pewnie by nie zginęła ale musiała by do swojego implantu w gardle dorzucić dwie protezy. Nie chciał by do tego doszło. Nie teraz, kiedy tak naprawdę wszystko szło wyjątkowo po ich myśli. Jej zachowanie było bardziej irracjonalne niż to co jeszcze kilka minut temu przechodził Charles.
- Widzisz zdążyłem już przekalkulować ile zajęło by nam wyciągniecie z niej informacji siłą nawet jeśli postanowilibyśmy się bawić we wszystko co mamy zazwyczaj w repertuarze. Do tego dochodzą różne czynniki. Dziewczyna może zemdleć, a nie mamy nic aby ją obudzić. W każdej chwili jakiś patrol z dupy może się tu pojawić. Do tego Statner z pancernika raczej nie ucieknie. Więc jedyne co teraz robisz to marnujesz czas, który powinniśmy wykorzystać na oczyszczanie statku.
Mówił to spokojnym i lekko poirytowanym tonem. Nie chciał z nią walczyć bo to nie miało sensu. Rozumiał, że każdy odczuwał ogromny stres związany z tą misją. No może oprócz Comy. Po nim jak zawsze nie było widać nic.
Z blondynki nie wycisną żadnych informacji. Oczywiście mogli próbować ale wciąż nie wiedzieli jak bardzo wytrzyma zadawany jej ból do tego wezwał już oddział by ją zabrał. Jeśli zobaczą ich jak kroją biedną asystentkę na części pierwsze to raczej nie będzie to zbyt dobrze wyglądać w raporcie końcowym.
- Więc chciałbym mieć do ciebie prośbę „dowódco”. – Parsknął śmiechem. – Jeśli mogłabyś przestać teraz zachowywać się jak edgy nastolatka i zająć się robotą to naprawdę będę wdzięczny.
Ściągnął z pleców wyrzutnię. On już był gotowy do drogi. Musieli tylko poczekać, aż oddział zabierze stąd kobietę i oni już pewnie wyciągną z niej tyle informacji ile się da. Przecież musieli w jakiś sposób zaufać Przymierzu i dać im się tez wykazać. Pewnie też mają sposoby na wyciąganie informacji. Może mniej efektywne i dłuższe ale dadzą sobie radę.
- Nie wiem dlaczego spodziewałem się czegoś więcej po operatorach HK. Wystarczyła jedna szrama na gardle aby jednemu z nich całkowicie odjebało i przestał całkowicie racjonalnie myśleć podczas tak ważnej misji. – Westchnął patrząc w stronę drzwi. Chociaż bardziej przyglądał się Comie, czekając na sygnał czy Przymierzowcy się zbliżają. – Jeśli nie podoba ci się jak wykonujemy swoją robotę to możesz wypierdalać. Za chwilę przyjdą żołnierze. Weźmiemy jednego z nich, a wy sobie w trójkę wrócicie do hangaru.
Nie miał siły się z nią bawić. Naprawdę nie miał na to siły. Ledwo co udało mu się je zebrać na opanowanie własnych myśli, a co dopiero jak musiałby jeszcze co chwila martwić się o zachowania ludzi w jego oddziale.
- Lubię cię Susan. Naprawdę. –Westchnął. – Po prostu patrząc na to co teraz robisz w jakiś sposób nie potrafię tego połączyć z kobietą, którą poznałem kilka tygodni temu.
Ruszył w stronę drzwi ustawiając się obok Comy. Miał nadzieję, że oddział pojawi się szybko i będą mogli zająć sie swoimi sprawami. Statner mógł być wszędzie. Teraz jednak mieli lepsze plany, dzięki którym odnalezienie mężczyzny może stanie się trochę łatwiejszym zadaniem.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

19 lut 2018, o 09:04

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

19 lut 2018, o 09:34

Snow początkowo nawet na Strikera nie patrzyła, ale gdy uznał, że może dowodzić, spojrzała na niego, zastanawiając się zapewne czy żartuje, czy mówi poważnie. Wciąż jednak nie puszczała blondynki, coraz mniej już siląc się na ostrożność. Dziewczyna załkała, próbując się podnieść, ale nie mogła ruszyć się ani w jedną, ani w drugą, nie ryzykując utraty życia, albo przynajmniej poważnej rany.
- Co się ma spierdolić, Striker? - spytała. - Co najwyżej zginiemy gdzieś po drodze, ale to było ryzyko wkalkulowane w tę akcję. A jak ona zemdleje, to nasi ludzie ją stąd po prostu wyniosą. Więźnia wysokiego priorytetu przecież przeniosą nawet na rękach. Co ty na to, kochanie? Chcesz, żeby przystojny żołnierz Przymierza niósł cię na rękach?
Szarpnęła jej głową, wywołując kolejne przerażone stęknięcie.
- Nie, proszę - powtórzyła kobieta.
- Masz rację, Snow, cholera wie kto tu dowodzi - mruknął Kyle. - Więc Striker, dostajesz odpowiedzialność za naszą grupę. Mnie wybrał Statner, ale to jego idziemy zajebać, więc to słaby autorytet. Striker, prowadzisz tę akcję. Więc jak on ci mówi, że masz ją zostawić, Snow, to masz ją zostawić.
Oczy widoczne zza wizjera hełmu Susan zmrużyły się lekko. Trudno było powiedzieć, czy była zła na decyzję Symonsa, czy na fakt, że zgodził się z Charlesem pod względem tego, co robiła w tym momencie. Striker zauważył też, jak mężczyzna powoli sięga po pistolet, który przypięty miał do zaczepów przy biodrze. Tak jakby obawiał się, że ze Snow naprawdę jest bardzo źle.
- Znałeś mnie trochę w innych okolicznościach, Striker. Zresztą to on mi to zrobił. Chyba całkiem sprawiedliwe będzie, jak delikatnie poderżnę gardło jego sekretarce, na tyle tylko, żeby przeciąć struny głosowe? Cerberus będzie mógł jej zafundować najbardziej profesjonalny implant na rynku. Lubiłam swój głos. Ty piszczysz jak dwunastolatka - szarpnęła kobietę ponownie. Ta puściła rękę, która groziła jej ostrzem i złapała się z powrotem za włosy. - Nic nie stracisz.
- Jest w laboratorium - sapnęła w końcu blondynka, zamykając oczy. Snow znieruchomiała i trochę zwolniła uścisk.
- Którym?
- D-12. Trzy piętra wyżej. Chciał zabezpieczyć wyniki badań.
Czerwonowłosa puściła ją całkiem i dezaktywowała ostrze, pozwalając asystentce upaść na ziemię. Ta natychmiast złapała się za lekko naciętą szyję i odczołgała od szalonej najemniczki.
- Nie ma za co - stwierdziła, momentalnie się uspokajając i wychodząc zza biurka. - I przepraszam.
Ostatnie słowo skierowała do Strikera, spoglądając na niego, gdy go mijała. Niedługo później na korytarzu pojawiła się dwójka Przymierzowców, którym asystentka Statnera pozwoliła się zabrać bez żadnych protestów, wydawała się wręcz zadowolona, że mogła opuścić to towarzystwo.
- D-12 jest faktycznie trzy piętra w górę - powiedział Kyle, wyświetlając przed nimi mapę. - Musielibyśmy nadłożyć trochę, zejść z trasy, którą wyznaczył dla nas Daryl. Chcesz to zrobić, Striker?
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Majesty

19 lut 2018, o 18:51

Palec powoli przesuwał mu się w stronę spustu wyrzutni. Susan zachowywała się jakby nie rozumiała tego co on miał na myśli. W jego głowie hasło „coś się spierdoli” oznaczało śmierć ich bliskich, a nie ich samych. Bo jeśli zginą oni to w sumie nic złego się nie wydarzy. Nie było sensu atakować dla kogoś ważnych ludzi, kiedy ta osoba była po prostu martwa. Co by to zmieniło? Zaczną się szybciej w grobie przewracać? Marnotrawienie zasobów. Jedyną osobą, która miała na ten moment najbardziej przesrane był Statner. Dał się podejść jak dziecko, a takiej niekompetencji raczej człowiek iluzja by mu nie wybaczył. Tym bardziej, że to on ich ściągnął na ten statek. Ba, nawet to on zajmował się kompletacją tego zespołu.
Nie komentował tego co robi Snow. Wiedział tylko tyle, że jeśli ta postanowi naprawdę poderżnąć kobiecie gardło to odstrzeli jej głowę. Nie uważał jej rozwiązania za zbyt użyteczne. Było od cholery badań, które potwierdzały, że wyciąganie informacji siłą nie zawsze przynosiło oczekiwane efekty. Raczej rzadziej niż częściej.
- Dziękuje.
Skinął głową do Symonsa ale nie był mu tak naprawdę za nic wdzięczny. Jeszcze bardziej uświadomił go tylko w tym, że to on za wszystko odpowiada. Przez lata to zawsze ktoś za niego podejmował decyzję ale od kiedy zaczął żyć na wolności i musiał odpowiadać tylko przed samym sobą wszystko stało się znacznie bardziej skomplikowane. Zawsze starał się sprowadzać swoje obowiązki do minimum. W pracy chciał być tylko bezmyślnym robotem wykonującym ciągle te same polecenia i zadania. Teraz prowadził oddział podczas cholernie ryzykownej misji, gdzie stawka była większa niż kiedykolwiek. Do tego to wszystko był jego pomysł.
- A myślałem, że może tego unikniemy. – Pokręcił głową przyglądają się przerażonej blondynce. Im dłużej o tym myślał tym bardziej zaczął sobie uświadamiać, że prawie wszyscy pracownicy tej stacji byli naukowcami lub inżynierami. To nie jest armia. To banda jajogłowych, która przez lata myślała, że jest nie do tknięcia przez kogokolwiek. Nikt ich nie trenował do takich sytuacji. Nie zdziwiłby się jakby Statner teraz robił pod siebie zabezpieczając te wyniki.
Skinął głową do Susan przyjmując jej przeprosiny. Na swój sposób ją rozumiał. Musiała być sfrustrowana. Zresztą jak oni wszyscy. Irytowało go tylko to, że próbowała przerzucić winę wydarzeń z Trouge na Cerberusa. To była jej wina. Przynajmniej tak myślał Striker. Przez te kilka lat w Rosenkovie jedyny problem jaki miał do swojego pracodawcy to wolność jaka mu została odebrana. Uświadomił sobie to jednak dopiero kilka tygodni temu. Wcześniej nie czuł nic. Wszystkie blizny, które nosił na swoim ciele były tylko i wyłącznie jego winą. Niedopatrzeniami, które doprowadziły do takiego, a nie innego wyglądu Charles’a. Może właśnie przez takie myślenie jego psychika mogła być w znacznie gorszym stanie niż reszty. On zawsze brał wszystko na siebie. Nawet jeśli nie miał na coś wpływu.
-Możemy się tam udać ale nie wiem na ile informacja, którą zdobyliśmy będzie użyteczna. To może być pułapka albo jakiś zwykły wybieg aby Susan się po prostu od niej odpierdoliła. – Przejechał dłonią po zakrytym przez maskę czole. –Ludzie powiedzą wszystko byle tylko ich nie męczyć dalej.
Spojrzał ponownie na nową mapę. Oczywiście nadłożą trochę drogi, a na miejscu mogą nie spotkać Statnera. Do tego nie chciał wiedzieć czym mogą być „wyniki” ich badań. Za długo już robił w tym interesie aby nie podejrzewać, że mogą tam znaleźć wszystko. W końcu przekazał jednak górze, że ruszają do pomieszczenia D-12 zabezpieczyć Statnera. Był gotowy do drogi.
- Lepiej żeby tam był.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

21 lut 2018, o 20:26

Może Snow nie pozwalała sobie na pogodzenie się z faktem, że to, co wydarzyło się na Trouge, było wyłącznie jej winą. Ale oboje wiedzieli, że wcale tak nie było. Osób odpowiedzialnych za to, co wszczepili jej w szyję, było więcej niż ona sama. Nic dziwnego więc, że łatwiej było jej oskarżać Statnera i na niego zrzucać odpowiedzialność, a wraz z jego śmiercią pozbyć się całej kumulowanej w sobie wściekłości, niż spytać Strikera dlatego wtedy nie strzelił, dlaczego nie zrobił czegoś zanim było za późno, albo tonąć w nienawiści do samej siebie i swoich słabości.
- Może być - odparła Snow. - Mogła to wyssać z palca. Ale mogła też mówić prawdę. A my możemy sprawdzić.
Nie mieli praktycznie żadnej pewności, że cokolwiek z tego, co im powiedziała, ma jakiś związek z rzeczywistością. Prawdę mówiąc nie wiedzieli nawet jak się nazywa, bo żadne z nich nie spytało o jej imię i nazwisko. W końcu jednak odeszła razem z żołnierzami Przymierza, który nie musieli wcale jej nieść, bo szła sama, i to bardzo chętnie.
- Lepiej, żeby był - powtórzyła czerwonowłosa po nim i z powrotem dobyła swojej strzelby, ważąc ją w dłoniach. Wcale nie wyglądała na zadowoloną. Jej spojrzenie widoczne zza wizjera było lodowate i zdeterminowane. Pewnie oczami wyobraźni widziała już, jak jej dotychczasowy pracodawca kończy tak, jak przed chwilą jego asystentka, na jej łasce. Choć pewnie w przypadku Statnera nie ograniczałaby się już i chętnie zobaczyłaby fontannę krwi wytryskającą z jego poderżniętego gardła.
Daryl potwierdził zmianę ich trasy i wkrótce zmieniła się ona również na planie, który mieli zapisany na omni-kluczach. Nakładała się z jedną z dróg obranych przez inne grupy, ale najwyraźniej byli w wystarczająco dobrej sytuacji, by pozwolić na tę modyfikację. Dlatego teraz, gdy szli dalej przed siebie, nie mieli już problemów z ochroną Majesty. Natknęli się na dwóch martwych i na zabezpieczone już przez Przymierze pomieszczenia, a potem wystarczyło minąć rozwidlenie, by dotrzeć do schodów prowadzących wyżej. W końcu jednak zeszli z trasy innej grupy uderzeniowej, a niedaleko przed pomieszczeniem D-12 oznaczonym na mapie, ich oczom ukazała się znacznie większa grupa przeciwników, niż te, z którymi mieli do czynienia do tej pory. Idący na początku Kyle wycofał się, informując ich o ósemce ochroniarzy obstawiających dwa sąsiadujące ze sobą laboratoria. Jeśli nie chcieli walczyć w znaczącej przewadze liczebnej, to znaczyło, że musieli w jakiś sposób pozbyć się przynajmniej części.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Majesty

22 lut 2018, o 20:13

Może i nie mieli pewności czy znajdą tam Statnera ale nawet jeśli nie to prędzej czy później znajdą go oni albo Przymierze. To nie miało znaczenia dla niego lecz dla samego poszukiwanego mogło mieć. Nie chciałby raczej zostać złapany przez swoich byłych pracowników, których akta pękały w szwach przez ilość informacji związanych z ich brutalnym rozwiązywaniem problemów. I nie było się co dziwić, że tak szybko uciekł z hangaru.
Poprawił broń w swoich dłoniach. Właśnie oficjalnie oddział uznał go za dowódcę. Nie czuł się z tym najlepiej ale tak naprawdę nie miał prawa odmówić. To on był mózgiem tej operacji. Na swój sposób. To on przecież niby to wszystko zaplanował i przekazał plan Andersonowi. Wciąż nie mógł uwierzyć, że ktoś tak ważny jak on wyraził na to wszystko zgodę. Powinien był aresztować Strikera w tamtym barze, a nie się z nim zgadzać.
Potwierdzenie zmiany trasy przyszły szybko. Więc w końcu mogli ruszyć dalej i może spotkać na swojej drodze ich byłego pracodawcę, który tak naprawdę mógł być wszędzie na statku. Ich celem były jednak laboratoria w sekcji D-12. Trasa była naprawdę spokojna. Co jakiś czas natrafiali na ciała poległych w walce ludzi Cerberusa. Biedne skurwysyny nawet nie wiedziały co się dzieje. Zresztą prawie jak wszyscy na tym pancerniku. Do tego wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku. Powoli przejmowali statek, a żołnierze Przymierza, których mijali po drodze nie wyglądali nawet na zmęczonych walką. Zastanawiało go, kogo zabrał ze sobą Anderson. Bo ci tutaj zachowywali się naprawdę profesjonalnie.
Zatrzymał grupę. Osiem osób. Osiem ochroniarzy i pewnie gdzieś tam Statner. Raczej nie siedzieli by tutaj od tak sobie i pilnowali akurat tego miejsca. Jednak jeśli ich celu tutaj nie było to na pewno zabezpieczą od cholery danych, które potem może wykorzystać wywiad.
- Poszukajcie ręcznego zamknięcia. Musimy się pozbyć przynajmniej połowy. Nie wiem czy w czwórkę damy radę wszystkim. Jeśli Statner tu jest to pewnie zebrał ze sobą najlepszych. – Rozejrzał się po korytarzu. – Spróbuję wezwać wsparcie.
Podał informację do słuchawki na temat napotkanego przeciwnika i jego przewagi liczebnej. Jeśli Anderson nie był idiotą, a informację dotrą do niego pewnie też to uzna to miejsce za cel priorytetowy.
- Daryl będziemy potrzebować wsparcia przy D-12. Chyba znaleźliśmy najważniejsze laboratorium na tym statku. Ponoć Statner zabezpiecza z niego wyniki. Odbiór.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

25 lut 2018, o 00:20

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

25 lut 2018, o 00:54

Wszyscy zgodnie wycofali się głębiej z powrotem w korytarz, z którego przyszli. Było ich za mało, zwłaszcza jeśli Statner faktycznie obstawił się tu teraz swoimi najlepszymi ludźmi. O ile w ogóle tam był. Może stali oni tu tylko dlatego, by zabezpieczyć owe wyniki badań, zapisane na komputerach laboratorium D-12, przed Przymierzem. Może wcale nie było nikogo, kto w tym momencie zgrywałby je na bezpieczny nośnik i zabierał z Majesty.
- Ciekawe, czy zabezpieczyli kapsuły - powiedziała cicho Snow, bardziej sama do siebie, niż do kogoś innego, wyraźnie idąc tym właśnie tokiem myślowym. Z laboratorium, tak samo jak z niektórych innych pomieszczeń, do kapsuł ratunkowych mogła prowadzić droga inna niż ta, którą zagradzali oni. Ale raczej mało prawdopodobne było, by przeoczono coś tak ważnego.
Na głównym kanale zbyt wiele się nie działo. Nikt początkowo nie odpowiedział na jego wezwanie, bo każda grupa miała swoje zadania do zrealizowania i trasy, którymi mieli podążać. W końcu jednak usłyszał dobrze znajomy głos - kto mógłby mu odpowiedzieć, jak nie jego własny brat. Był zdyszany i zmęczony, ale nie brzmiał, jakby stało się mu coś poważniejszego.
- Nie mam na razie dla ciebie ludzi, Charles - powiedział krótko. - A ja jestem po drugiej stronie pancernika. Ktoś do was dotrze jak będą mieć możliwość, ale nie wiem ile to potrwa. Pięć, siedem minut. Może mniej. Wasza lokalizacja poszła do wszystkich. Poczekacie? Jak nie, to spróbujcie nie dać się zabić do czasu dotarcia posiłków.
Kyle przysunął się do ściany korytarza, na chwilę opuszczając broń. Był już znacznie spokojniejszy, niż w gabinecie Statnera, choć nie przestawał być skupiony. Ogólnie wszyscy wrócili do zachowywania się normalnie, łącznie z Susan, która póki co powstrzymywała się od samowolki, której nikt nie pochwalał.
- Jeśli Statner nam spierdoli, to będzie droga nadłożona na darmo - zauważył Symons. - A Snow wyjdzie z siebie i poderżnie gardła nam.
- Daj spokój - powiedziała czerwonowłosa, nadając swojemu głosowi zupełnie niepasującą, słodką barwę, której zresztą szybko się pozbyła. - Nie, ale serio. Nie mamy czasu na czekanie, ale jak nas tu powystrzelają jak kaczki, to wcale nie będzie lepiej.
- Mamy przewagę zaskoczenia. Ile macie granatów?
Snow opuściła wzrok, przesuwając dłonią po zaczepach na udzie.
- Dwa - spojrzała z powrotem na Charlesa. - Ty?
- Jak wrzucicie wszystkie, to może uda się nam bez wsparcia. Ściągną tarcze, a Coma wskoczy z biotyką. Tak czy inaczej może być różnie. Raczej nie są nieuzbrojeni, skoro pilnują laboratorium.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Majesty

25 lut 2018, o 20:01

- Nawet jeśli nie zabezpieczyli to nie wiem, czy ktokolwiek tutaj byłby na tyle głupi aby wystrzelać się w kosmos wiedząc, że pancernik obserwują trzy statki Przymierza.
Rzucił krótko. Pewnie jacyś agenci Cerberusa z chęcią by się z tego statku zmyli ale na ich miejscu raczej by tak nie ryzykował. Wciąż wielką niewiadomą było do czego awaryjny generator przekazuje energie. Jeśli nikt nie przewidział, że może dojść do sytuacji takiej jak teraz to kapsuły mogły stać się całkowicie bezużyteczne. Wciąż pewnie potrzebowały działającego systemu wyrzutowego. No i kapsuły same w sobie pewnie się usmażyły jak cała reszta elektroniki na pokładzie.
Informacje od brata też nie wyglądały najlepiej. Chociaż wciąż w najgorszym wypadku byłoby to maksymalnie siedem minut. Zastanawiał się jeszcze nad czymś przez chwilę.
- Spróbujemy ich zatrzymać tak długo jak się tylko da. Niech posiłki przybędą od drugiej strony korytarza lub spróbują im odciąć prawdopodobną drogę ucieczki.
Spojrzał na mapę. Nie chciał aby ktokolwiek, kto siedział teraz w laboratorium miał szansę na ucieczkę. Szczególnie, że mógł być tam Statner. Jego potrzebowali żywego. Nie wiadomo jak długo go potrzebowali w takim stanie ale pewnie nie będzie on należał do najdłuższych.
Policzył granaty, które miał. Trzy. Lepsze to niż nic. Jeśli dobrze wykorzystają ładunki jakie mają przy sobie to może położą z trzech-czterech przeciwników. Resztę będą musieli wykończyć już tak jak zawsze. Jak zawsze ryzyko było duże ale na pewno nie należało do misji samobójczych. Tutaj oni napierali więc zawsze mogli się wycofać i przegrupować. Obrońcy byli w znacznie gorszym położeniu. Szczególnie, kiedy większość ich elektronicznych zabawek nie działała.
- No dobra zróbmy jak Kyle proponuje.
Zaczął odpinać granaty od kamizelki. Nawet jeśli Statner ucieknie z tej zasadzki do złapali już jego trop. Na pewno będzie go łatwiej znaleźć jeśli okaże się, że mężczyzna jest właśnie tutaj i zabezpiecza te wyniki. Charles naprawdę miał nadzieje, że tymi wynikami będą zwykłe tabele i pliki, a nie żyjący okaz jakiegoś pieprzonego uber-biotyka, który słucha się Cerberusa jak wierny pies.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

26 lut 2018, o 18:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

26 lut 2018, o 18:56

Snow skinęła głową i odpięła granaty od swojego pancerza, chwytając je oba w jedną dłoń. Przez moment patrzyła na nie, jakby obawiała się, że wyrzucenie ich teraz będzie błędem, bo nie będzie ich miała na później. Ale to przecież nie mogło dziać się w jej głowie naprawdę, przecież miała za sobą wystarczająco duże doświadczenie bojowe, by takie myśli nie pojawiały się w jej głowie. Potem poczekała tylko, aż wszyscy pozostali będą gotowi i ruszyła przed siebie, w stronę załomu korytarza.
Gdy pięć granatów wturlało się w miejsce, w którym stała ósemka żołnierzy w charakterystycznych, biało-czarnych pancerzach Cerberusa, czas wydawał się zwolniony. Pewnie zarówno Striker, jak i Snow przyzwyczaili się do faktu, że w tej samej kolorystyce poruszali się z nimi Kyle i Coma, oni sami też pewnie już zapomnieli o tym, że mieli na sobie nieswój sprzęt. Może więc za wizjerami hełmów przeciwników pojawiło się jakieś drobne zaskoczenie, a może nie - nie mieli jak tego sprawdzić, hełmy zakrywały ich twarze.
Potem wybuch rozświetlił korytarz, a huk na pewno dotarł również do osób znajdujących się wewnątrz laboratorium. Krzyki zmieszały się z skwierczeniem ognia, który rozlał się po podłodze i wspiął się po niektórych pancerzach. Dwóch z żołnierzy pozostało w stanie nienaruszonym, w jakiś sposób unikając obrażeń spowodowanych przez granaty, pozostali jednak wyraźnie oberwali. W idealnym momencie wkroczył Garren, kumulując energię biotyczną wokół swojego przedramienia, a potem uwalniając ją w postaci dobrze wycelowanej osobliwości, która uniosła w górę czterech z ich przeciwników, wyrównując ich szanse.
Mężczyźni krzyczeli coś, ale bardziej do siebie nawzajem, niż do ich czwórki. Nie mieli dokąd się wycofać, poza drugim załomem korytarza, z drugiej strony, i w tamtą stronę zaczęli się od razu powoli przesuwać, choćby po to, by mieć osłonę w postaci ściany - chociaż tyle. Na razie żyjący okaz uber-biotyka, tudzież jego brak, pozostawały niewiadomymi.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Majesty

26 lut 2018, o 21:12

Nie musiał nic mówić aby wszyscy wiedzieli co mają robić. To nie był film akcji gdzie dowódcy musieli wykrzykiwać swoje rozkazy co pięć sekund lub rzucać hasełkami w stylu „Jazda” albo „Raz, raz, raz”. Może, jeśli pracowałby z rekrutami to by tak to wyglądało. Teraz miał obok siebie doświadczonych weteranów, którzy nie potrzebowali komend głosowych aby zrobić cokolwiek ze swoją osobą. Czasami zadania dowódcy były trochę bardziej skomplikowane niż mogło się wydawać. Tak też było teraz. Jego zadaniem na teraz było położenie jak największej ilości przeciwników, za nim reszta wyjdzie z osobliwości i się na nich rzuci.
Jedną z wielu myśli jakie zaprzątały teraz jego umysł była jedna sprawa. Wśród tej plątaniny krzyków oraz wydawanych rozkazów nie rozpoznał głosu człowieka, którego tak bardzo chciał teraz widzieć. Wciąż nie mogli zakładać, że Statnera tam nie ma. Mógł być głębiej w laboratorium. Musieli się po prostu przebić przez jego świtę. Była też szansa, że gdzieś tam w środku jego ciało zajęło się ogniem i tyle było z złapania go.
Cieszyło go to, że nie pojawił się przed nimi jakiś super biotyk. Jeszcze. Wciąż nie chciałby spotkać na swojej drodze chodzącej potęgi biotycznej rzucającej czarnymi dziurami na lewo i prawo. Wtedy chyba musieliby wysadzić część statku aby bezpiecznie się czegoś takiego pozbyć.
Striker skupił się na najbliższym przeciwniku szykując się do strzału, zaraz po tym jak znalazł bezpieczniejszą pozycję.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Majesty

27 lut 2018, o 12:25

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Cerberus”