Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Crescent

25 wrz 2016, o 22:50

Uśmiechnęła się pod nosem, słysząc komentarz, który świadczył o tym, że Nazir ani myślał pozostać odwróconym. Równie dobrze mogła przebierać się teraz przed nim, względne ukrywanie się w części sypialnianej było zupełnie bezcelowe. Zerknęła na niego przez ramię, marszcząc złowrogo brwi.
- Dobrze ci idzie niepodglądanie - odparła, zakrywając gojące się plecy białym materiałem sukienki. Przebierała się dość szybko, więc wcale nie sprawiała, że Khouri długo miał na co patrzeć, wręcz przeciwnie, on jednak ani myślał marnować choćby sekundę z czasu, który miał na obserwowanie jej. Nawet nie udawał, że próbuje. - Wiem, patrzyłam w lustro jak brałam prysznic.
Podobało się jej to, jak na nią patrzył, gdy stanęła przed nim w drugiej z sukienek, ale wiedziała, że to wcale nie dlatego, że ta jest lepsza - po prostu odsłaniała więcej, a to, co zakrywał materiał, było podkreślone jego krojem. Mogła się tego spodziewać. Lubiła to spojrzenie, choć zwykle jego obecność świadczyła o tym, że może to w dowolny sposób wykorzystać do własnych celów. W przypadku Nazira wykorzystywać nie musiała.
Opuściła wzrok niepewnie w dół, gdy padło podsumowanie mody asari. Nie brzmiało to zbyt pozytywnie.
- Rozumiem, że skoro nie wyglądam w tym jak zakonnica, to zostaje to drugie? - spojrzała na niego z mieszanką rozbawienia i rezygnacji. - W takim razie to nie jest zbyt dobry strój na jutro, nieważne jak wygodna by była.
Nie wiedziała, na ile Nazir mówił poważnie, ale zaczęła żałować, że nie spytała go o zdanie w sklepie projektantki. Sukienka się nie zmarnuje, z pewnością jeszcze się jej przyda, ale może jednak nie byłą dobrym wyborem na elegancki bankiet. Westchnęła cicho, bo podobało się jej to, jak ten biały materiał o gęstym splocie się na niej układał.
Z jej twarzy zniknął dylemat, gdy Khouri objął ją w talii, choć tylko dlatego, że jej myśli na razie się od targów odsunęły. Doskonale wiedziała, że będzie beznadziejnym doradcą w kwestii wyboru sukienki, więc powinna się tego wszystkiego spodziewać. Może gdyby nic ich nie łączyło, mogłaby oczekiwać mniej-więcej obiektywnej opinii. Teraz o taką było wyjątkowo trudno.
- Kradzione komplementy, nieźle - mruknęła pod nosem, ale na tyle głośno, by Nazir to usłyszał. - Wcale mi nie pomogłeś.
Odsunęła się, widząc, że mężczyzna sięga po wino i ściągnęła buty, zostając boso, w tej bieli, w której podobno wyglądała lepiej niż asari. Złapała buty za obcasy i odstawiła je pod ścianę, zerkając jednocześnie na drugą z sukni, leżącą na łóżku. Tamta chyba jednak była bardziej elegancka i choć nie chciała robić Khouriemu przykrości, wybierając inną niż ta, którą jej kupił, to jego komentarz przekonywał ją do podjęcia właśnie takiej decyzji. Nie chciała sama, jedna, wyglądać jakby się jej pomyliło i jakby zamiast wylądować na podeście dla tancerek, wpadła przypadkiem na targi.
- Rozbiorę się, zanim poplamisz mi ją winem - westchnęła, ruszając w stronę łóżka i rozpinając suwak z boku sukienki.
Nie miała już siniaków, niedługo po bliźnie też zostanie tylko wspomnienie. Nie musiała się już siebie wstydzić. Gdy ściągała sukienkę przez głowę, wiedziała, że Nazir na nią patrzy, ale tym razem już go nie upominała, bo to i tak było bez sensu. Położyła ją obok drugiej i pochyliła się, by ją rozprostować, po czym przez chwilę jeszcze patrzyła na obie, porównując je.
- Do tej białej mogłabym nałożyć biżuterię, którą mam - uznała, w zamyśleniu sięgając po leżącą gdzieś na uboczu bluzkę. - Do tej długiej nie pasuje. Może dzięki niej nie wyglądałabym jak prostytutka.
Uśmiechnęła się lekko. Nie miała mu tego za złe, podsumowanie bawiło ją. Nie ubierała się jeszcze, odwróciła się do Nazira i znów zrobiła kilka kroków w jego stronę. Nie zasłaniała się też przed jego spojrzeniem, szarą koszulkę trzymała w opuszczonej ręce. Przeniosła wzrok na trzymany przez niego kieliszek.
- Nie pij tak szybko, mamy tylko jedno - odebrała od niego wino i upiła łyka z jego lampki. Uniosła głowę, przyglądając się mu. Prowokowała go, niewiele dając w zamian, ale dotąd jeszcze nie sprawdzała, jak reaguje na takie zachowanie. - To w końcu która z nich? Nie chcę, żebyś musiał się mnie wstydzić.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

27 wrz 2016, o 12:58

Khouri patrzył na nią, gdy się ubierała, rozbierała i gdy stała przed nim w każdej z sukienek. Patrzył również uważnie gdy zatrzymała się zamiast ubrać z powrotem w swoje ubrania. Uśmiechnął się i pokręcił głową, gdy mówiła, przecząc którymś z jej słów, choć przez krótką chwilę nie tłumacząc którym konkretnie.
- Nie wyglądasz ani jak zakonnica, ani jak dziwka - stwierdził, opadając z powrotem na kanapę, na której szybko rozsiadł się wygodnie, wracając do poprzedniej pozycji. - Nie wyglądasz jak asari. Ale przecież nie musisz. One też na takie przyjęcia ubierają się w turiańskie czy ziemskie kiecki, jeśli chcą się wyróżniać.
Upił mały łyk z dolanego sobie wina, nie odpowiadając na jej polecenie zwolnienia tempa picia, choć wyglądało na to, że się do niego zastosował.
- Te targi są dość popularne, wiele różnych osobliwości przyjeżdża specjalnie na nie. Asari mogą okazać się mniejszością - wzruszył ramionami, odwracając wreszcie od niej wzrok i zerkając na ekran, na którym mała dioda informowała o tym, że vid jest zatrzymany. - Jeśli chcesz bardziej wtopić się w tłum, weź tę z gorsetem. Jeśli nie przeszkadza ci, że nie będziesz wyglądała jak co druga niebieska z mackami, bierz białą.
Uśmiechnął się pod nosem, zerkając na drugą sukienkę, która teraz leżała na łóżku, pozostawiona przez właścicielkę, która nie potrafiła podjąć decyzji.
Dał jej wybór, choć gdy wspomniała o biżuterii, westchnął, unosząc lekko brwi, choć uśmiech nie znikał z jej twarzy. Spoglądał na nią jakby podejrzewał, że skrycie chce wziąć białą, ale to jego słowa ją powstrzymują.
- Weź białą i biżuterię - rzucił, starając się brzmieć na tyle przekonująco, jak tylko jest w stanie. - Wyglądasz w niej świetnie. To gala, nie pogrzeb, nie musisz chować kostek bo wypada.
- A teraz tu chodź - mruknął, opierając rękę na szycie oparcia kanapy, tym samym zapraszając ją w ramiona - a przynajmniej jedno, którym mógłby ją objąć gdy usiądzie obok. - Mieliśmy oglądać - dodał niewinnie, jakby to Irene ubzdurała sobie, że nagle zacznie przymierzać sukienki, a on biedny musiał je komentować, choć w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Zupełnie tak, jakby widząc jej w tym momencie jedyne, co chciał robić, to oglądać jakiś wybrany przez nią vid. Brakowało tylko, by kazał jej się ubrać z powrotem jak najszybciej, ale tego nie zrobił, bo nie był w stanie się na to zdobyć.
- Mam nadzieję, że nie będzie powtórką Lane'a - stwierdził z lekką rezygnacją, upijając kolejny łyk wina i zerkając na nią z szelmowskim uśmiechem. - Ostatnio sama chciałaś oglądać drugą część, trochę przeraża mnie twój gust.
Zostawiona przez nią reszta zapiekanki zdążyła już wystygnąć, a wina trochę ubyło, ale Nazir nie wypił więcej niż pół kieliszka bez niej, więc wciąż było go sporo. Sięgnął po butelkę by dolać jej trunku, a po chwili uruchomił odtwarzanie vidu, który rozpoczynał się muzyką i napisami wstępnymi, prezentującymi osoby i firmy zaangażowane w stworzenie tego dzieła.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

27 wrz 2016, o 17:11

Przyglądała się Khouriemu, gdy wreszcie postanowił wyrazić jakąś sensowną opinię na temat obu sukienek. Jakoś nie dziwił jej fakt, że wolał tę, którą sam jej kupił, choć podejrzewała, że wcale nie z tego powodu. Zerknęła na nią i po chwili pochyliła się jeszcze, by rozprostować ją na materacu. Przeciągnęła palcami po środkowym szwie, przekręcając lekko głowę w zamyśleniu.
- O tym nie pomyślałam - przyznała, kiedy wspomniał o fakcie, że w sumie nie musi być tam tak dużo asari. I nie przeszkadzał jej fakt, że nie będzie wyglądać jak pierwsza lepsza asari, ani nie przejmowała się tym, czy będzie widać jej kostki. Martwiła się tylko, że biała sukienka jest za mało elegancka, by wpasować się w standardy. Najwyraźniej jednak niepotrzebnie.
- W porządku - stwierdziła, odwracając się z powrotem do Nazira.
W jej oczach błysnęło rozbawienie, ale w końcu wzruszyła ramionami i wróciła do mężczyzny tak, jak powiedział. Przeciągnęła tylko bluzkę przez głowę, ze spodni rezygnując, bo tym razem na Crescencie było już ciepło, a ona nie wróciła przemoczona od stóp do głów. Skoro Khouri zamierzał udawać obojętność, równie dobrze mogła mu to utrudnić, z czystej złośliwości. Odstawiła buty w jedno miejsce, bo póki co nie chciało się jej zanosić wszystkiego do kajuty, a całą resztę zostawiła rozłożoną na pościeli i przeszła do Nazira, opadając na kanapę obok niego.
Podniosła ze stołu swój kieliszek, zamiast niego opierając o blat nogi i oparła się wygodnie, wpasowując się w znajome ramię Nazira. Nauczyła się już szybko znajdować najlepszą pozycję, przyzwyczaiła się do niego i do tych ciepłych objęć. Napiła się wina i postawiła lampkę na zgiętej w kolanie nodze.
- To był twój pomysł - podkreśliła, zerkając znów w stronę sukienek. Obie były sporo warte, ale tylko jedna faktycznie dużo ją kosztowała. No, może nie ją, ale Khouriego. Tak czy inaczej wydane na nią kredyty świadczyły chyba o jakości, zwykle teoretycznie tak to powinno wyglądać.
Przeniosła wzrok na rozpoczynający się vid i uśmiechnęła się, przypominając sobie Lane'a.
- Sam początek już wygląda lepiej - uznała. - Myślałam, że w drugiej części też będzie się z czego pośmiać, ale jej beznadziejność przerosła moje obawy. Kopalnie mają średnią ocen trochę wyższą niż dwa na dziesięć - zaśmiała się, znów upijając łyka czerwonego alkoholu. - Przynajmniej miały ostatnio, kiedy sprawdzałam. To było kilka miesięcy temu.
Poprawiła się w miejscu, opierając prawą rękę na udzie Nazira. W końcu siedziała blisko, nie miała co z nią zrobić. W zamyśleniu przesuwała palcami po splocie grubego materiału nowych spodni, wpatrując się w ekran. Chwilowo nie miała do końca ochoty na vid, rozpalone spojrzenie Khouriego skutecznie odwróciło jej uwagę od faktu, że mieli go oglądać, ale skoro tak bardzo nalegał, to nie zamierzała protestować.
- Poza tym to nie moja wina, że godzisz się na wszystko, co proponuję - uniosła kieliszek lekko w górę, wskazując nim wyświetlający się film. - Nawet nie spytasz o czym to jest. Gdybym chciała zobaczyć dokument o elcorskim balecie, też byś nie protestował, tylko umierałbyś w trakcie, a potem wypominał mi go tak, jak teraz Lane'a.
Oparła głowę ostrożnie o ramię Nazira i westchnęła, patrząc na dwie asari w identycznych, nieco antycznych kombinezonach, lecące promem nad kamienistym pustkowiem. W oddali stopniowo zaczynała rysować się stalowa konstrukcja, stanowiąca zapewne zejście pod powierzchnię.
- A mój gust jest doskonały - dodała cicho, czując ogromną potrzebę podkreślenia tego.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

27 wrz 2016, o 19:28

Kiwnął głową aprobująco, gdy w końcu podjęła decyzję. Choć wcześniej dawał znać, że bardzo zależy mu na zobaczeniu jej w obu sukienkach, teraz, gdy już miał ten obraz w pamięci, a ona postanowiła nie ubierać się całkiem z powrotem, nagle na czoło wysunęły się jego nieco inne priorytety, które niewinnie ukrywał tak, że łatwo było się ich domyślić.
Objął ją, przysuwając zdecydowanie do siebie jakby sama nie potrafiła odnaleźć dla siebie idealnego miejsca, co nie było prawdą. Gdy oparła nogi o stół, przez krótką chwilę podążał wzdłuż nich spojrzeniem, zamyślony, nim vid odwrócił jego uwagę - vid, na którym dla odmiany postanowił się teraz skupić.
- Pozwól, że nie sprawdzę - odrzucił ze śmiechem, powątpiewając w jakość zaproponowanego przez nią dzieła, choćby po to, by móc się podroczyć. - Nie istnieje film o kopalniach, który jest ciekawy.
W sprzeczności z tym, co teraz mówił, oglądał początek z uwagą, jakby był bardzo pasjonujący, choć na razie nie pokazywał wiele. W międzyczasie jego dłoń wodziła po jej ramieniu, łapiąc co jakiś czas luźne kosmyki włosów i bawiąc się nimi, podczas gdy druga jego dłoń zajęta była trzymaniem kieliszka z winem, który co chwilę wędrował do jego ust, w nieśpiesznym tempie.
Kąciki jego ust nieznacznie uniosły się do góry gdy poczuł na swojej nodze jej dłoń, nadając mu rozbawionego wyrazu twarzy. Zerknął w jej stronę, unosząc lekko brwi do góry, jakby podejrzewał ją o myśli, których on z pewnością nie mógł mieć, skoro zapowiedziała mu dobrej jakości vid.
- Nie godzę się. Druga część Lane'a była zakładem, a tego nie znam, więc mogę spróbować - wzruszył ramionami, obserwując strukturę ukazującą wejście do podziemi, być może tytułowych kopalni, lub czegoś, co dwie asari do nich doprowadzi. - Nikt nie powiedział, że nie znajdę sobie lepszej rozrywki w połowie - dodał, ostentacyjnie unosząc kieliszek i spijając łyka, jakby chciał powiedzieć coś więcej, ale sam się tym gestem powstrzymał.
- Niech będzie - parsknął śmiechem, niemal niezauważalnie strącając z jej ramienia bluzkę, której materiał zatrzymał się nieco niżej, na tyle, na ile sięgał przesunięty dekolt. Jego palce wodziły teraz po nagiej skórze, sporadycznie dotykając włosów, które, manipulowane przez niego, łaskotały coraz bardziej z każdą chwilą.
- Jeżeli w tej skale znajdą pod spodem starożytne kopalnie to wyłączam - zapowiedział ostrzegawczo, osuwając się nieco w kanapie, przez ich wspólną pozycję pociągając również ją odrobinę w dół. - Nie znasz żadnych vidów, które już widziałaś i wiesz, że są dobre? - uśmiechnął się na widok zbliżenia na rękaw jednej z asari, na którym widniał jakiś archaiczny panel przytwierdzony do jej kombinezonu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

27 wrz 2016, o 20:40

- Powiedział człowiek, który zabrał mnie na kolację do ruin - mruknęła w odpowiedzi, w rewanżu za podsumowanie wybranego przez nią vidu. Przez chwilę przyglądała się transportowi na ekranie. Asari wyglądały na komandoski sprzed... ilu? Dwustu? Trzystu lat? Nie znała historii błękitnoskórych na tyle, by po wyglądzie kombinezonów rozpoznać czas, w jakim działa się akcja. Dwie prawdopodobnie główne bohaterki pogrążone były w zwyczajnej rozmowie, dotyczącej wieczornego spotkania. Dyskusja nie była nudna, wydawała się inteligentna i dość interesująca, choć to był dopiero początek. Irene nie sądziła, by film miał ich rozczarować, nie tak jak pierwsze dwa, które oglądali razem. Pomijając fakt, że asari różniły się od siebie jedynie kolorem tatuaży na twarzy. Możliwe, że były siostrami. Możliwe też, że Irene nadal nie potrafiła ich od siebie odróżniać.
- Nie, pod ziemią są kolonie - westchnęła. - Poza kopalniami. Chciałeś komedię, Nazir, nie wszystko co ma w tytule kopanie musi być śmiertelnie nudne.
Nazir pociągnął ją w dół, zdjęła więc nogi ze stołu, bo przestało jej tak być wygodnie. Założyła jedną na drugą i oparła chłodny kieliszek o nagą skórę swojego uda. Palce mężczyzny, przesuwające się po jej ramieniu, niezmiennie wywoływały ciarki, co znacznie zmniejszało wiarygodność jej obojętności. Ale nadal się nie ruszała, chwilowo jednak trochę zaabsorbowana przez vid. Asari wylądowały i weszły do windy, osłaniając się tylko przed silnym wiatrem.
- Znam, ale po co oglądać dwa razy to samo? - spora część filmów, które widziała, kojarzyła się jej z więzieniem w kajucie Hounda. Nie do końca chciała sobie to przypominać. Z Nazirem oglądało się jej znacznie przyjemniej, bo po pierwsze nie była sama, a po drugie zawsze gdyby faktycznie w trakcie oglądania się jej znudziło, mogła przerzucić się na - jak to ujął - lepszą rozrywkę. - Nowe jest zawsze lepsze.
Uśmiechnęła się lekko, upijając łyka wina. Lubiła ciepło, które zaczynała czuć, gdy wypiła go wystarczająco wiele. Teraz trochę jej jeszcze do tego stanu brakowało, ale jeden kieliszek trochę powinien już na nią wpłynąć. Zakręciła nim, patrząc, jak alkohol spływa po ściankach. W końcu jednak uruchomiła swój omni-klucz i zatrzymała vid, unosząc pytające spojrzenie na Nazira.
- Proszę, wyręczę cię - skinęła głową w stronę ekranu. - Możesz włączyć coś, co nie ma kopalni w tytule. Jest mi przykro, że nie potrafię wpasować się w twój wybredny gust. Jesteś zbyt wymagający.
Uniosła brwi, wpatrując się w niego wyczekująco. Przesunęła wzrokiem po bliźnie, która znajdowała się na jego skroni i drugiej, na szyi. Zastanawiała się dlaczego nie usunął ani ich, ani tej, którą miał na dłoni, skoro go było stać nawet na zapewnienie tak drogiego zabiegu Irene. Nic jednak nie powiedziała.
- Głupi film, czy mądra komedia? - powtórzyła jego pytanie, na które odpowiedział miały być wybrane przez nią Kopalnie Agessii, ale najwyraźniej nie były odpowiednie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

27 wrz 2016, o 21:34

Wzruszył ramionami gdy wspomniała o ruinach, zamyślony wpatrując się w ekran. Nad czymkolwiek by nie dumał, wnioski dotarły do niego dość szybko.
- Nie widzę analogii - odpowiedział, uśmiechając się pod nosem, co sprawiło, że znów nie mogła być pewna na ile mówi poważnie, a ile wypowiadanych przez niego rzeczy jest tylko i wyłącznie żartem.
Asari rozmawiały dalej o czymś, o czym oglądającego jeszcze nie poinformowano, ale z pewnością później miało to wrócić, gdy narrator lub same wydarzenia wprowadzą w fabułę oraz klimat.
- Czekam na elementy komediowe - wyszczerzył się i lekko odsunął, jakby jej spojrzenie mogło porazić tak, jak ewentualne uderzenie z łokcia w żebra, którego też mógł się spodziewać.
Asari w tym czasie zakończyły swoją rozmowę, jakby wejście do środka metalowej struktury było chwilą na tyle podniosłą, że podnoszenie głosu powyżej poziomu szeptu było nietaktem. Szybko jednak do niej powróciły, schodząc skośnym, idącym wgłąb ziemi tunelem, tymczasem oglądający mógł łapać smaczki zapowiadające przyszłe wydarzenia fabularne, wymieszane z dość inteligentnymi żartami. Zakładając, że w ogóle słuchał, czego Nazir nie robił, choć bardzo starał się sprawiać takie wrażenie.
- Nie zawsze jest lepsze - pokręcił głową, co utrudniło mu napicie się wina z kieliszka, choć i tak spróbował to zrobić. - Poprzednie vidy nie były.
Musiał mieć na myśli wspaniałe przygody majora - w końcu to te dwie pozycje najbardziej zapadły im obojgu w pamięć. Zostawiły po sobie ślad niczym blizna, na której widok robiło się niedobrze. Szkoda, że tej nie usuną żadne zabiegi.
Gdy ekran, który on z taką pasją oglądał, nagle się zatrzymał, a asari zamarły w niezbyt wygodnych pozycjach i z dość mało malowniczymi wyrazami twarzy, Khouri zamrugał, nie wiedząc co się stało, póki nie zauważył jej wygaszającego się omni-klucza.
- Co robisz? - żachnął się rozczarowany, odwracając nieco w jej stronę, na tyle, na ile mógł sobie pozwolić nie zmieniając pozycji. - Oglądam.
Uśmiechnął się, a jego twarz nagle znalazła się nieco bliżej niż wcześniej. Oparł skroń o szczyt oparcia kanapy, przyglądając się jej pod innym kątem niż dotychczas.
- Kopalnie - uparł się rozbawiony. Ciepła, męska dłoń mimochodem znalazła się na jej kolanie i wyruszyła na bardzo powolną wędrówkę w górę, w stronę jej uda, odwracając skutecznie uwagę od tego, że również jego oczy znalazły się bardzo blisko. Pachniał winem, bo wypił go większą ilość od Irene, lecz wygłodniałe spojrzenie, które mu towarzyszyło, pojawiło się na długi nim opróżnił pierwszy kieliszek. Ciężko więc było patrzeć na niego jak na osobę będącą pod jakimkolwiek wpływem alkoholu. Co nie zmieniało faktu, że mówił jedno, a robił drugie i choć zażyczył sobie włączenia z powrotem wybranej przez nią komedii, tak nie cofnął się ani milimetr, a jego dłoń dalej błądziły zwodniczo po jej nagiej skórze uda, choć dobrze znały drogę.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

28 wrz 2016, o 09:10

Cofnęła się nieco, gdy Nazir odwrócił się do niej, a na kolanie poczuła ciepło jego dłoni. Niezależnie od tego, jak bardzo blisko niej próbował się znajdować, Irene nie zamierzała mu tego ułatwiać. Pokręciła z niezadowoleniem głową, udając, że nie czuje znajomego dotyku i olanie filmu wcale nie kusi jej tak samo, jak jego, wbrew temu, co mówił.
- Jesteś najgorszym towarzyszem do oglądania vidów, jakiego kiedykolwiek miałam - mruknęła. Nieważne, że poprzednio to ona była winna znalezienia sobie w połowie ciekawszej rozrywki, teraz mogła zrzucać winę na Nazira, bo czemu nie. - Ciągle narzekasz. Albo gadasz. Albo przeszkadzasz... inaczej.
Uśmiechnęła się lekko. To nie była do końca prawda, udało im się razem obejrzeć jeden vid, którego nie przerwali i nie rozmawiali w trakcie, ale w tej chwili wydawał się on wyjątkiem od reguły. Teraz prawdopodobnie też by się udało, gdyby nie Irene, której działania nieco wytrąciły Khouriego z jego skupienia i zaangażowania w produkcję filmową.
- Oglądasz? To o o czym rozmawiały? - spytała z rozbawieniem, podnosząc do ust lampkę wina, czym jednocześnie zmusiła Nazira do odsunięcia się nieco, bo inaczej kieliszek nie zmieściłby się między nimi. Napiła się, z wyczekującym spojrzeniem wbitym w oczy mężczyzny. Usilnie starała się ignorować dłoń wędrującą w górę jej nogi, choć w głębi duszy najbardziej chciała, żeby Nazir przesunął ją wyżej, objął Irene w talii i przyciągnął do siebie, całkowicie olewając Kopalnie i wszystko, co z nimi związane. Wino było lekko cierpkie i chłodne. Odstawiła je na stół, znów wymykając się Khouriemu.
- Jeśli faktycznie oglądasz, to proszę, możesz z powrotem włączyć sam - skinęła głową w stronę ekranu. - Jeśli nie...
Oparła dłoń na jego klatce piersiowej i przesunęła ją powoli nieco niżej. Wyprostowała się, z powrotem znajdując się dość blisko Nazira, ale jej prowokacyjne spojrzenie trwało tylko chwilę i szybko przeniosło się na łóżko.
- Jeśli nie, to pozbieram stąd swoje rzeczy i odniosę je do siebie - wzruszyła niewinnie ramionami. - Ty też masz się czym zająć, trzeba posprzątać po jedzeniu na przykład. A potem wybierz coś, na co nie będziesz narzekał.
Wiedziała, co takiego mogłaby mu zaoferować, co na pewno z narzekaniem się nie spotka, ale póki co udawała, że zupełnie o tym nie myśli. Szkoda tylko, że jej ciało ją zdradzało, bo nie potrafiła odsunąć się całkiem i zrezygnować z dotyku. Ciężko było też mieć tak blisko usta, które tak doskonale znała, ale nie skorzystać z faktu, że były do jej dyspozycji. Szybko robiło się jej gorąco i raczej nie od wina, prędzej od spojrzenia, jakim obdarzał ją Nazir. Westchnęła cicho. Polubiła go, polubiła spędzanie z nim czasu i jego bliskość. I dobrze wiedziała, że jak dostanie przydział, to ona z nim nie poleci. Nie chciała, żeby wszystko się popsuło przez fakt, że będą uwięzieni na jakimś zadupiu galaktyki i z dnia na dzień będzie narastała w niej frustracja, która doprowadzi do załamania. Być może było to czysto egoistyczne podejście, a może wręcz przeciwnie, ale nie chciała, żeby odlatywał. Bardzo nie chciała.
- Chyba, że masz pomysł na lepszą rozrywkę - dodała cicho, zaciskając palce na materiale jego koszulki.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

28 wrz 2016, o 19:12

Oderwał dłoń od jej ramienia, unosząc obie do góry w geście poddania, przyznając jej tym samym rację.
- Winny - odrzucił bez skrępowania, szybko powracając palcami do nakreślania na jej nagiej skórze kół, oraz bliżej nieokreślonych symboli. Korzystając z tego, że ręką dzierżąca kieliszek z winem na moment znalazła się w górze, upił z jej wnętrza kilka łyków, tym samym niemal dokańczając drugą porcję. - Nie mogę się powstrzymać.
Wzruszył lekko ramionami, zrzucając całość winy na nią w chwilę po tym, gdy się do niej przyznał. Nie dało się dostrzec na jego twarzy skruchy, ale raczej jej nie szukała, skoro wciąż mówił w żartach.
Gdy spytała o rozmowę asari, otworzył usta i zawahał się, mrużąc oczy i wpatrując w ekran, jakby znał odpowiedź lecz przez jej pytanie zwątpił w jej poprawność.
- Nie wiem, bo wciąż gadają o jakichś pierdołach, które wyjaśnią się w reszcie filmu - stwierdził rzeczowo, odkładając pusty kieliszek po winie na blat stołu sekundę po tym, gdy już go opróżnił. - Zaraz mamy dowiedzieć się całej fabuły, a ty przerywasz w takim momencie.
Dobrze udawał obruszonego - nawet, gdy wreszcie oderwał wzrok od ekranu i przeniósł go na jej usta. Jego spojrzenie dość powoli wędrowało po jej twarzy, zapamiętując każdy jej szczegół. Tak, jak dłoń, która badawczo przesuwała się po jej gładkiej skórze uda.
- Mhm - uśmiechnął się, jeszcze zanim wspomniała o odniesieniu rzeczy - wystarczyła oparta o jego klatkę piersiową dłoń. Uśmiech z pewnością się za to poszerzył gdy dość wymownie wspomniała o ubraniach.
Gdy wyprostowała się, palce, którymi wcześniej błądził po jej ramieniu, zahaczyły o materiał bluzki, ściągając go jeszcze niżej, tym samym rozciągając nieco dekolt, który zatrzymał się po drugiej stronie jej szyi. Zupełnie przez przypadek wraz z nim opadło ramiączko stanika, o które nieumyślnie musiał zaczepić ręką, kreśląc te niewidzialne wzory na jej skórze.
- Chyba mam - odpowiedział niewinnie, dając jej ułamek sekundy na reakcję. Dłoń przesuwająca się w górę jej uda nagle zjechała niżej, łapiąc jej nogę pod kolanem, gdy drugą ręką przytrzymał jej plecy, obracając ją tak, że przykrywa rudymi falami głowa oparła się o podłokietniku kanapy, a dobrze jej znane, szare tęczówki szybko znalazły się na wysokości jej oczu, ponad nimi. Nie mogła obserwować ich zbyt długo. Wraz z wplatającą się w rude kosmyki dłonią, jego usta złożyły na jej policzku pierwszy pocałunek - ostrożny i powolny. Przedsmak, którego łagodność ograniczona była tylko i wyłącznie czasem. - Nawet kilka - mruknął ciszej, choć jego głos zabrzmiał w jej uszach donośniej, gdy znalazł się tak blisko jej. Nie sprecyzował ani nie wyjaśnił swojej odpowiedzi, zbyt zajęty małymi, krótkimi pocałunkami, którymi znaczył drogę od jej ust aż do płatka ucha, choć start tej trasy skrzętnie omijał, ciesząc się pozostałymi jej elementami.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

28 wrz 2016, o 22:35

Parsknęła cicho śmiechem, słysząc odpowiedź, której poniekąd się spodziewała. Zupełnie zapomniała o tym drobnym fakcie, że ona sama nie do końca potrafiłaby na swoje pytanie odpowiedzieć. Rozmowa dotyczyła jakichś innych asari, które nie pojawiły się jeszcze na ekranie, ale tak dokładnie faktycznie nie było jeszcze wiadomo. Irene mimo wszystko jednak uniosła znacząco brwi, dając mu do zrozumienia, że właśnie doskonale udowodnił jej rację.
- No przepraszam - odparła, uśmiechając się do niego. Był blisko, bezczelnie się jej przyglądając, jakby to nie ona prowokowała jego, ale on ją. Nazir nie należał do tych, którzy daliby sobie w testowany przez Irene sposób manipulować, bo zbyt dobrze wiedział, czego chce. A może zdążył ją już poznać zbyt dobrze. I teraz ostrzeżenia Hamesa, mówiące, by nawet z nią nie rozmawiać, nawet na nią nie patrzeć, miał głęboko w poważaniu.
- Chyba - powtórzyła po nim, chcąc coś pewnie dodać, ale nie zdążyła, bo wylądowała w poprzek kanapy, w niezbyt wygodnej pozycji. Ale nie bardzo miała jak ją teraz zmienić. Dłoń, która opierała się na klatce piersiowej Nazira, przeniosła się na jego kark. Przesunęła paznokciami po jego włosach z tyłu głowy, nieco dłuższych już niż na początku ich znajomości.
- To niesprawiedliwe - mruknęła jeszcze, choć nie wyjaśniła co konkretnie ma na myśli. Westchnęła cicho, czując pierwsze delikatne pocałunki, bo wiedziała już, że tym razem znów będzie testował jej cierpliwość. A ta zdecydowanie nie była jej mocną stroną. Zamruczała cicho i przekręciła głowę, tak, by usta Khouriego znalazły się na wysokości jej szyi, ręką wplecioną w jego włosy nakierowując go na miejsca, w których wolała czuć pocałunki.
- Jakie kilka? - spytała cicho, wsuwając dłoń pod ciemną koszulkę, którą miał na sobie, na tę chwilę zupełnie zapominając o wrażliwości jego skóry po zabiegu. Ale przecież przesuwała tylko po niej opuszkami, delikatnie, powoli. - Nawet wina nie dopiłam. Nie wybieram więcej vidów.
Trudno było się żalić, nawet nie do końca na poważnie, gdy Nazir pochylał się nad nią, zasłaniając jej cały świat - dosłownie i w przenośni. I niemal niemożliwe stawało się udawanie obojętności, nawet częściowo. Podciągnęła w górę brzeg jego koszulki, zmuszając go do zdjęcia jej, bo przecież nie była potrzebna, po czym odepchnęła go od siebie, by przyjrzeć się poparzeniom po zabiegu. Zaleczenie ich nie mogło być łatwe, teraz też nie wyglądały najlepiej, ale Irene widziała już Nazira w gorszym stanie, a rany przestały ją obrzydzać już dawno temu. Przyzwyczaiła się do nich, tak samo, jak na asteroidzie przyzwyczaiła się do śmierci - czy obserwowanej, czy zadawanej z jej własnej ręki. I jedno, i drugie nie należało do najpiękniejszych rzeczy, z jakimi można było mieć do czynienia, ale dało się je potem nadrobić obecnością dobrych, pięknych chwil, które pomagały zapomnieć. Od tamtego czasu tych chwil w ich życiu było sporo, a i blizny miały wkrótce zniknąć całkiem.
Przyciągnęła go do siebie z powrotem, znajdując ustami drogę do jego ust, od których tak usilnie starała się trzymać z daleka przez ostatnie kilkanaście minut. W sumie przecież nie musieli niczego oglądać, i tak nigdy im to nie wychodziło zbyt dobrze. Zgięła nogę w kolanie, przesuwając nim w górę, do biodra mężczyzny. Poddawała mu się już całkiem, tym razem nie protestując. Potrafił być przekonujący, jeśli tylko chciał.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

29 wrz 2016, o 14:49

Jedna dłoń Khouriego wylądowała koło jej szyi, opierając się o kanapę i umożliwiając mu utrzymanie równowagi w tej niezbyt wygodnej dla ich obojga pozycji. Dopiero po chwili drugą, wolną rękę wyplątał z rudych włosów i wsunął pod jej plecy, delikatnie, pamiętając o niedawno przebytym przez nią zabiegu. Uniósł ją nieco do góry, odsuwając od podłokietnika i układając w nieco lepszy sposób, z pewnością dla niej przyjemniejszy.
- Co jest? - mruknął, bardzo ciekaw tego, dlaczego ta właśnie sytuacja wydawała się Dubois niesprawiedliwa. Jak na razie chwila potrzebna na wypowiedzenie tego pytania była najdłuższą, w czasie trwania której jego usta oderwały się od gładkiej skóry jej szyi, po której cały czas wędrowały, zostawiając za sobą dreszcze wywołane pocałunkami.
Tę jedną chwilę, na którą sobie pozwolił, wykorzystał właśnie na to pytanie i nie planował zatrzymywać się po raz kolejny. Nie odpowiedział więc na jej pytanie. Jedynie kąciki jego ust zareagowały, unosząc się ku górze w delikatnym uśmiechu, którego z początku nie mogła nawet dostrzec, gdyż jego twarz wtulona była w zgięcie jej szyi, z którego ciężko było mu się wydostać.
Sporo zmieniło się od kiedy po raz pierwszy nocowała w tej kajucie zamiast w celi więziennej, nie tylko dla niej. Im dłużej przebywała na Crescencie, a tym bardziej blisko niego, tym ciężej było mu się od niej oderwać, jak gdyby wciąż nie przyzwyczaił się do jej obecności i takiego stanu rzeczy, korzystał więc, póki trwa. Kosztem własnych pokładów cierpliwości, które zużywał, tak spokojnie i beztrosko unikając jej ust, które działały na niego jak narkotyk.
Niechętnie odsunął się, po to, by pomóc jej w zdjęciu swojej koszulki. Cienka warstwa medi-żelu na jego plecach była niemal niewyczuwalna - dawno zaschnięta, być może była widoczna, lecz z obecnej perspektywy dostrzeżenie przez rudowłosą pleców mężczyzny było niemożliwe.
Pierwszy pocałunek skupiony na jej ustach zburzył całą, wypracowaną w sobie cierpliwość i opanowanie, które pozwalało mu na przedłużanie każdej chwili do nieskończoności. Odwzajemnił go żarliwie, ręką sięgając do tyłu, do opierającej się o jego biodro, pozbawionej okrycia nogi. Ciepła dłoń ponownie przesunęła się po skórze jej uda, w górę, nie zatrzymując się tam, gdzie ostatnio odnalazła swoją linię mety. Zahaczyła o bluzkę, podwijając ją do góry, palcami przesuwając wzdłuż jej talii, nim napotkał opór luźniejszego ubrania. Znów zmuszony był się od niej odsunąć - nie czekając, aż sama to zrobi, łapiąc krawędzie wymiętego materiału i podwijające je do góry, ściągając z niej gdy tylko mu to umożliwiła, unosząc odrobinę głowę.
Gdy znalazł drogę powrotną do jej ust, jego dłoń nie powróciła do jej twarzy, lecz zapobiegawczo złapała kobiecy nadgarstek, łagodnie przyciskając go do siedzenia kanapy.
Choć wyglądało na to, że wszelkie zasoby jego cierpliwości się skończyły, najwyraźniej tak nie było. Wyraźnie nie chciał, by przyspieszała cokolwiek, dość samolubnie nie myśląc o tym, że może mieć na to ochotę. Ważne, że teraz on nie chciał. A przecież potrafił być przekonujący.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

29 wrz 2016, o 19:36

On nie odpowiadał na jej pytania, ona nie zamierzała odpowiadać na jego. Zresztą sama już nie pamiętała, o co jej chodziło. Trudno było myśleć o czymś konkretnym w chwili, gdy czuła jego ciepły oddech na swojej skórze. Może i Nazir nie przyzwyczaił się do tego, że Irene jest obok, ale ona wręcz przeciwnie. Znała już ten dotyk, znała to spojrzenie, ten zawadiacki uśmiech, który pojawiał się, gdy Khouri się z nią drażnił. Potrafiła czytać go już lepiej, niż kiedykolwiek przedtem, mimo że teoretycznie zawsze powinna być w tym dobra, bo implant miała przecież od początku ich znajomości. On zresztą też znał ją coraz lepiej, zapamiętywał co lubi i wiedział jak ją uszczęśliwić. I nie musiała się z nim kłócić, nie musiała niczego udawać, po prostu żyła obok, bez żadnego łańcucha owiniętego wokół szyi. Choć, naturalnie, istniała możliwość, że go po prostu jeszcze nie widziała.
Podniosła się nieco, by pomóc mu w ściągnięciu z siebie bluzki i cokolwiek chciała zrobić później, Nazir jej to swoimi działaniami nieco utrudnił. Mruknęła coś w ramach protestu i przycisnęła go do siebie zgiętymi w kolanach nogami, unosząc biodra. Może i był przekonujący, ale ona też chciała mieć coś do powiedzenia, nawet jeśli nie odbierała Khouriemu kontroli. Poddawała się większości tego, co robił, stopniowo zapominając o sukienkach, bankietach, czy innych kopalniach. Łatwo odwracał jej uwagę od wszystkiego wokół, umiejętnie doprowadzając ją do stanu, w którym była w stanie zrobić wszystko, żeby wreszcie nie musieć już dłużej czekać. Akurat do tego nie była przyzwyczajona i niezmiennie miała wrażenie, że to jest zemsta za jej prowokacje wcześniej.
Westchnęła, przesuwając dłonią po szorstkim policzku, a gdy już uwolnił oba jej nadgarstki, powoli sięgnęła ku zapięciu jego spodni. Mimo że wszystko w niej krzyczało, powstrzymywała się, dostosowując się do jego tempa, choć ciężkiego oddechu i przyspieszonego bicia serca opanować nie potrafiła. Stopniowo pomagała mu rozbierać się ze zbędnych ubrań, sama też pozbywając się swoich, gdy Nazir uznał, że przyszedł na to właściwy moment. Nie poganiała go za bardzo, ani nie przeszkadzała - czasem dobrze było pozwolić sobie na zupełne podporządkowanie się komuś innemu, nawet jeśli na co dzień było to dla niej nie do pomyślenia.
Przyciągnęła go w końcu do siebie i pocałowała długo, mocno, dość już mając jego zasobów cierpliwości, które zdawały się nieskończone. Khouri sprawiał, że czuła się wolna bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Czuła, że żyje wreszcie pełnią życia, którą od tak dawna usiłowała osiągnąć. A w chwilach takich, jak ta, w szczególności. Kanapa może nie była najwygodniejszym miejscem, jaki mogli sobie wybrać do swojej afirmacji życia, ale ostatnim, co Dubois w tej chwili przychodziło do głowy, było rozważanie przeniesienia się gdzieś indziej. Zwłaszcza, że łóżko było teraz w większości zajęte rozłożonymi ubraniami. Nieułożone, splątane włosy łaskotały jej skórę, uwrażliwioną przez pocałunki Nazira, a jej stale stęsknione dłonie błądziły po tej części jego pleców, które nie były pokryte medi-żelem i przeczesywały jego włosy.
Straciła rachubę czasu. Ale tak działo się za każdym razem - traciła ją zawsze. Zamknęła oczy. Sprawiała, że czuł się człowiekiem. On sprawiał, że traciła nad sobą kontrolę. Chyba wychodził na tym na plus, choć nie wyglądała, jakby miała narzekać.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

1 paź 2016, o 20:56

Wystarczyło kilka sekund, by sam fakt, że którekolwiek z nich zadało jakieś pytanie przestał się liczyć. Khouri nie zwracał uwagi ani na podtrzymanie rozmowy, ani na zastopowany vid, wciąż wyświetlany na ekranie. Dwie postaci asari nie były nawet w połowie tak interesujące jak leżąca rudowłosa, do której szyi, policzków i ust miał teraz dostęp. A do wszystkiego innego mógł go po prostu dostać. Nie musiał przedłużać niczego, nie musiał testować ich cierpliwości, ale mógł to robić - i chciał. Więc zamiast puścić ją od razu, pozwolić na zrobienie czegokolwiek ku własnej satysfakcji, zaspokajał swoją, składając na jej idealnie gładkiej skórze pocałunki. W miejscach, z których zniknęły już siniaki czy bruzdy, przypominające o okrutnym początku ich znajomości. Tak, jak zniknięcie rzeczy i krwi Rogera sprawiło, że z łatwością o nim zapomniał, tak teraz, po usunięciu blizn i samoistnie zagojonych, drobnych ranach, mógł puścić w niepamięć trawiące go od środka wyrzuty sumienia. Nie na chwilę schować je gdzieś w tyle własnej głowy, ale na zawsze - a przynajmniej na bardzo długo.
Ujął jej twarz w dłonie, przyciągając pełne, czerwone usta do swoich, wypuszczając z uścisku jej nadgarstki. Nie szykował się do zmiany pozycji, nie szukał sposobu, by podnieść ją i przenieść na zajęte łóżko. Tak proste rzeczy jak wygoda przestały mieć znaczenie. Jego gesty pełne były tęsknoty do osoby, która była obok, w irracjonalnym, niewypowiedzianym odczuciu. Nie mówił nic - nie powiedział, jak bardzo zmieniła jego życie i perspektywę. Jak dwa miesiące wcześniej nie myślał nad powrotem na Thessię, kupowaniu garnituru i wybraniu się na targi. Nie wspominał o tym, jak na powrót zaczął zwracać uwagę na wcześniej nieistotny czas, który na statku mijał powoli, własnym tempem, wraz z dniami, które zaczynały się zacierać.
Nie wypowiedział żadnej z tych rzeczy, ale starał się to pokazać najlepiej jak był w stanie.
Nie wypuścił jej objęć odkąd jej ciało przeszedł pierwszy dreszcz aż po ostatni. Kanapa nie oferowała zbyt wielkiej wygody lub ilości wolnego miejsca, ale zamiast z niej zejść, przytulił ją mocno do swojej rozgrzanej klatki piersiowej, twarz chowając w pachnących olejkiem włosach. Rozrzucone gdzieś wokół ubrania wylądowały niedbale na łóżku lub stole - jego koszulka między innymi częściowo na jej talerzu z niedokończoną zapiekanką. To sprawdzić mogła dopiero kilka minut później, gdy oddech mężczyzny się unormował, a on sam westchnął głośno, odsuwając się na tyle, by móc na nią spojrzeć i wypuścić z ramion, gdy tylko wyraziła na to ochotę.
Wieczór był już późny, ale Khouri nie wyglądał na tak zmęczonego jak przy powrocie na Crescenta. Bezmyślnie gładził rude kosmyki, obserwując to, jak ich kolor wyglądał w nieco przyciemnionych lampach jego kajuty, w której głównym źródłem światła był teraz ekran, non stop pokazujący tę jedną, zatrzymaną klatkę zapomnianego vidu.
W zamyśleniu rozejrzał się po kajucie w taki sposób, jak gdyby zapomniał o miejscu, w którym się znalazł i przypominał sobie jak planowali spędzić wieczór. Oglądanie, wino i zapiekanka, niefortunnie przykryta materiałem, wydawały się być nierealne, abstrakcyjne wręcz. Przerwane chwilą zapomnienia, która pasowała do zakończenia wieczoru, a nie przerwania go w połowie. Nie skomentował tego jednak, zajęty własnymi myślami i leżącą przed nim kobietą, oszczędzając słowa, które ciężko było dobrać.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

1 paź 2016, o 21:58

Westchnęła ostatni raz, usiłując uspokoić oddech. W chwilach takich, jak ta, niezależnie od tego jak mocno Nazir ją do siebie przyciskał, jego objęcia nigdy nie były za ciasne. Chował twarz w jej włosach, a ona wtulała się w szyję mężczyzny, skupiając się na zapachu jego skóry. Ten był zdecydowanie mniej intensywny, niż olejki, które wcierała w rude fale, ale znała go już doskonale i nie mogłaby pomylić go z niczym innym.
Zamruczała cicho i poprawiła się w miejscu, układając tak, by im obojgu było teraz wygodnie. Mieścili się już na tej kanapie w ten sposób, sprawdzali to wcześniej, choć wtedy skończyło się decyzją zabicia Hounda i nastrój prysł, jak bańka mydlana. Teraz już nie było niczego, co mogłoby zepsuć im wieczór. Tak się jej przynajmniej wydawało. Dość szybko przyzwyczaiła się do tego nowego życia, choć jeszcze nie tak dawno skakała z miejsca na miejsce i w panice uciekała z hoteli, z twarzą ukrytą w cieniu kaptura. Dziś wszystko wyglądało inaczej, stabilniej, a jednak wcale jej nie przerażało. Zazwyczaj.
Zerknęła na stół, ale zignorowała koszulkę leżącą na jej jedzeniu. Ani jedno, ani drugie nie nadawało się już do użytku. Przeciągnęła się nieco, na tyle, na ile mogła, nie spadając z kanapy i nie opuszczając ramion Khouriego, po czym uniosła na niego zamyślone spojrzenie. Zastanawiało ją, dlaczego milczy, ale w końcu czasem lepiej było nie mówić nic, niż powiedzieć o dwa słowa za dużo. Może doszedł do tego samego wniosku.
Delikatnie przesunęła opuszkami palców po jego ramieniu, po długiej chwili ciszy wybudzając się z transu.
- Kiedyś byłam nad morzem - zaczęła cicho, znów wędrując dłonią po konturach jego tatuażu. - Ze znajomymi. W domu powiedziałam że będziemy się uczyć, bo egzaminy. Bo przecież musiałam się spowiadać ze wszystkiego. Żyłam na północy Francji, polecieliśmy na południe, spędziliśmy tam tydzień, robiąc wszystko poza uczeniem się.
Uśmiechnęła się i przytuliła się do Khouriego mocniej, opierając głowę na jego ramieniu.
- Tamten tydzień był najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Z daleka od domu, od wszystkiego, czego nienawidziłam. Wakacje od nudnego, frustrującego życia, od zobowiązań... do niedawna uważałam, że to były najlepsze dni w moim życiu. Nie sądziłam, że Thessia to przebije.
Jej dłoń przeniosła się na klatkę piersiową mężczyzny, choć niewiele miała tam miejsca na jakiekolwiek manewry - byli zbyt blisko. Mogła jednak oprzeć ją o rozgrzaną skórę, to jej wystarczało. Nie chciała się odsuwać ani na milimetr, dobrze jej było tak, jak leżeli - wtuleni w siebie, spleceni w uścisku.
- Nie wiem czy to wina planety, czy twoja - mruknęła.
To nie była wina, raczej zasługa, ale Irene została jeszcze w atmosferze droczenia się z Nazirem, które było jedną z wielu całkiem przyjemnych rozrywek, nawet jeśli byli sobie w tym równi i on odpłacał jej pięknym za nadobne. To, co mówiła, nie było do końca wyznaniem, po prostu refleksją, która naszła ją po tym oderwaniu od rzeczywistości, na które sobie przed chwilą pozwolili. Uniosła głowę, by pocałować Khouriego jeszcze raz, już delikatniej.
- Nie mogę doczekać się jutra.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 paź 2016, o 15:33

Odsunął sie lekko, gdy poprawiała się, czyniąc swoją pozycję znacznie bardziej komfortową. Umożliwił jej ułożenie się, obserwując przy tym jej twarz, która przyciągała jego spojrzenie zbyt szybko i na zbyt długo, by mógł je oderwać. Zmusiła go do tego sytuacja - nie mógł przecież wiecznie się odchylać, by móc na nią patrzeć. Przysunął się szybko, dostosowując do jej położenia, przytulając ją mocno do siebie, a dłoń wplatając w jej włosy. Policzek oparł o jej głowę, pozostawiając własną twarz poza zasięgiem jej wzroku. Nie mogła więc stwierdzić na co patrzy - czy na nią, czy na sufit, co byłoby zadaniem łatwiejszym. Czy w ogóle zamknął oczy, poddając się pozostałym zmysłom w chwili, w której nie zamierzał przerywać.
- Na przykład? - zagadnął, gdy wspomniała o wszystkich rzeczach poza nauką, które robili będąc nad morzem. W czasie, gdy mówiła, wyplątał palce z rudych, poplątanych kosmyków, przesuwając nimi niżej, wzdłuż jej ramienia, na którym zaczął zataczac opuszkami okręgi, łaskocząc gładką skórę, na której kreślone były niewidzialne wzory.
- Przepraszam, w imieniu moim i planety - parsknął śmiechem, obracając nieco głowę, gdy zaczynało mu być mniej wygodnie. - Miałaś zdecydowanie za mało wakacji - westchnął, łapiąc jej opartą na jego klatce piersiową rękę drugą, wolną dłonią. Druga nie potrafiła się zatrzymać, więc gładziła dalej jej ramię, w bezmyślnym, sprawiającym przyjemność obu stronom geście.
Uśmiechnął się, odwzajemniając krótki pocałunek, gdy odwróciła w jego kierunku głowę. Wpatrywał się w nią intensywnie, zamyślony, tak długo, jak utrzymywała taką pozycję. I jeszcze chwilę.
- Ja też - przyznał po kilku sekundach milczenia, wracając dłonią do bawienia się płomiennymi końcówkami jej włosów, które opadały na materiał kanapy, jej ramię i dekolt. - Choć nie wiem wciąż co obmyśliła Shani i ile dostanę tam czasu wolnego.
Ostatnio czasu wolnego mieli sporo, stąd w jego głosie nie było żalu. Mogli odreagować - początek ich znajomości oraz jej kontynuację, asteroidę i Stinga. W porównaniu do tych nieprzyjemnych wspomnień, bal powinien być sielanką. Wydarzeniem, na którym w najgorszym wypadku będą musieli uciec z budynku, wskoczyć na pokład Crescenta i wylecieć na orbitę na dwa-trzy dni. Nikt nie musiał umierać, nikogo nie oddawano w niewolę. Bankiet miał być pełen nieznanych im ludzi i co najwyżej mógł nastrączyć im umiarkowanie poważnych problemów, przynajmniej w porównaniu do tych, które mieli dotychczas.
- Mam wrażenie, że jesteśmy tutaj już miesiąc - zauważył, gdy kolejny moment milczenia minął. Rozejrzał się po pomieszczeniu odruchowo, nawet, jeżeli jego kajuta nie posiadała okien, przez które dostrzec mógłby Thessię, którą miał na myśli. - Wiesz już, gdzie będziesz chciała polecieć dalej?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

6 paź 2016, o 19:49

Wzruszyła ramionami, choć Nazir nie miał jak tego zobaczyć, mógł ewentualnie poczuć. Na chwilę zatopiła się we wspomnieniach, by znaleźć w nich odpowiedź na jego pytanie. Dłoń zaciśnięta na jej palcach nieco ją rozpraszała, chciała czuć ciepło skóry jego klatki piersiowej, a nie uścisk ręki. Poruszyła palcami, żeby je wyswobodzić i przesunęła dłoń niżej, obejmując go w pasie.
- Wiesz, co robi pies, kiedy zrywa się z łańcucha po wielu latach. Wszystko, czego nie powinien - zaśmiała się cicho. - Cud, że się wtedy nie zaćpałam. Podczas tamtego wyjazdu zrobiłam też tatuaż. Przynajmniej mnie to zmusiło do wytrzeźwienia na ostatni dzień, inaczej powrót do domu byłby ciężki.
Chwilowo zupełnie zapomniała o vidzie, który wciąż był zatrzymany na jednym kadrze, czekając na kontynuację. Właściwie mogliby przestać udawać, że próbują cokolwiek obejrzeć i od razu iść wieczorem do łóżka. I tak na to samo wychodziło.
- Jak się nad tym zastanawiam, to nie były to szczególnie chwalebny dla mnie tydzień - parsknęła śmiechem. - Ale wydawał się rajem. Prawie tak, jak tutaj, tylko po Thessii raczej nie zostaną mi wspomnienia, których wypadałoby się wstydzić.
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów przypomniały się jej godziny spędzone w loży w basenowej części Enigmy i gdyby była kimś innym, na jej twarzy zapewne zakwitłby rumieniec. Ale Irene doszła tylko do wniosku, że może jednak przydałoby się jej nieco samokontroli. Troszkę tylko. Bo z jej samokontrolą było bardzo kiepsko, czego idealnym przykładem był leżący obok Khouri. Uniosła kącik ust w uśmiechu, któremu daleko było do wstydu.
Mruknęła coś niezrozumiałego w odpowiedzi na za mało wakacji, bo nie wiedziała, jak to skomentować. Z jednej strony całe jej życie było wakacjami, bo przecież nie miała żadnych zobowiązań, od dobrych kilku lat do teraz. W tej chwili jej obowiązki, choć wciąż trochę teoretycznie, ograniczały się do utrzymywania Crescenta w dobrym stanie i pomagania Isis w ulepszeniach. W porównaniu do przeciętnego pracownika sklepu na Cytadeli, czy innego żołnierza Przymierza, to jednak były wakacje. Inna sprawa, że jej życie ostatnimi czasy zdołało się skomplikować tak mocno, że pomógł mu tylko mocny reset.
- Jakiś wolny czas się pewnie dla ciebie znajdzie - parsknęła śmiechem. - Mam nadzieję, że dla mnie trochę też. Dobrze by było po prostu przejść się po targach, zanim Shani zacznie kombinować. Załapać się na kawałek bankietu może.
W końcu nie po to tyle czasu zmarnowała na wybranie sukienki, by nie skorzystać z faktu jej posiadania i tego, jak w niej wyglądała. Lubiła przyciągać spojrzenia. A ostatnio w szczególności lubiła przyciągać spojrzenie Nazira. Obróciła się w miejscu i oparła przedramionami o jego klatkę piersiową, spoglądając na niego z góry. Przeczesała palcami włosy i przeciągnęła je na jedno ramię, bo po tym, jak spędzili ostatnie chwile, uporczywie właziły jej do oczu i ust.
- Ja się czuję, jakbyśmy tu się poznali - odparła po chwili, zgodnie z prawdą. - Czasem zapominam, że cokolwiek działo się wcześniej. A dalej? - zamyśliła się, opierając brodę na skrzyżowanych przedramionach. Teraz już praktycznie na Nazirze półleżała. - Może na Ziemię, skoro nie muszę się już tam przed nikim ukrywać. Nad jakieś nasze morze. Albo w miejsce, do którego prowadzi jedna z twoich map. Ty zastanawiałeś się, dokąd lecieć?
W prostym pytaniu ukryte wiele innych. Przyglądała się mu, czekając na odpowiedź, która równie dobrze mogła nie dać jej nic. Ale nie chciała psuć nastroju, tak czy inaczej prowadzili przecież niezobowiązującą rozmowę, bardziej o marzeniach, niż o faktycznych planach.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

11 paź 2016, o 20:39

Wsłuchiwał się w to, jak brzmiał jej głos, odbijając się od metalowych ścian surowo urządzonej kajuty. Nieczęsto tak długo mówiła na swój temat, dzieląc się historią z własnego życia. Dojście do wniosku, że prawdopodobnie już o tym w jej aktach przeczytał potrafiło zdeprymować kiedy zwalczyło się już niechęć do mówienia o sobie. Ale Khouri nie wspominał o jej danych. Nie zagadywał, nie wyciągał kwestii, które go nurtowały, bo poznał tylko suchy, nic niemówiący mu ich opis. Poza rzeczami, które sama wciągała do rozmowy, wydawał się nie wiedzieć, lub nie interesować się całą resztą. Nie, póki sama mu o niej nie powiedziała.
- Nie brzmi dobrze - parsknął śmiechem, co nie potwierdziło tego, czy wie, jak zerwany z łańcucha pies reaguje. Jego uwolnienie się od rodziny było równoznaczne z kagańcem Przymierza. Uwolnienie się, częściowe, od Przymierza? Kagańcem Hamesa. Nawet teraz nie porzucił wojska, wciąż tkwił w tym błogim okresie, w którym mógł udawać, że ten aspekt jego życia kompletnie nie istniał, a przepustka miała trwać wiecznie. Tymczasem kończyła się, powoli i nieubłaganie. Termin, którego rudowłosa nie znała, zbliżał się niepokojąco, niczym apokalipsa po tak wspaniałym czasie spędzonym na Thessii.
- Cieszę się - odpowiedział, z szelmowskim wyrazem twarzy obserwując ją, jakby spodziewał się dostrzec na jej twarzy tej chwili, w której przypomni sobie spędzoną pod wpływem hallexu noc. Dłoń z jej ramienia powędrowała wyżej, gładząc wierzchem idealnie gładki, jasny policzek, na którym nie pojawił się żaden rumieniec. - Jeszcze daleko do naszego odlotu - dodał niewinnie, sugerując, że ten stan mógł się zmienić, a ona mogła zrobić jeszcze wiele rzeczy. Tyle, że prawdopodobnie po targach będą powoli wybierać inną lokalizację, szansa na to nie mogła być więc duża.
- Może weźmie to pod uwagę, jeśli jej o tym powiesz - westchnął, żartobliwie mówiąc o Shani jako o osobie, która miała jakiekolwiek prawo dysponować ich wolnym czasem. To, że zgodzili się jej pomóc i podporządkować jej planowi, w mniejszym lub większym stopniu, wydawało się jednak oczywiste i niosło za sobą pewne konsekwencje. Na przykład mniej czasu niżby chcieli, przeznaczonego na uczestniczenie w targach na własną rękę, bez rozglądania się za ochroną, z pobudzającą do działania adrenaliną krążącą we krwi.
Kąciki ust ponownie powędrowały w górę twarzy Khouriego, gdy rudowłosa przewróciła się w miejscu, zmieniając pozycję i spoglądając na niego z góry. Siłą rzeczy, przysłaniała mu większość pola widzenia, ale było to ostatnie, na co miałby narzekać w danym momencie. Gdy przeniosła włosy na jedno ramię, dłonią przeczesał je po drugiej stronie, odganiając wystające z tego uczesania włosy.
Kiwnął głową, w oszczędnym komentarzu dotyczącym jej słów. Myślenie o Thessii jako o miejscu, w którym spotkali się po raz pierwszy, było przyjemną perspektywą. Taką, która utrzymywała uśmiech na jego ustach, gdy oczy w zamyśleniu wpatrywały się w zawieszone powyżej, zielone tęczówki.
- Na Ziemię? - zdziwił się, przesuwając dłonią w dół, po jej ramieniu, przedramieniu opartym o jego klatkę piersiową, docierając do dłoni, którą gładził palcami, jeżeli jej pozycja nie pozwoliła mu na splecenie ich z jej własnymi. - Myślałem, że nie będziesz chciała tam wracać.
Nie wyglądał na zdecydowanego w kwestii miejsca, do którego on chciałby się wybrać. Może traktował to jako sprawę drugorzędną, pomimo swoich map.
- Mapy mogą poczekać - stwierdził dość obojętnie, bo w tej chwili znajdowały się w którejś z zamkniętych szafek, lub pudeł. Kompletnie nieistotne w danym momencie, w którym ona leżała obok. - Zobaczymy na ile będą realne po tym, w co może wpakować nas Shani.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

11 paź 2016, o 23:59

Nawet jeśli znaczące spojrzenie Nazira o czymkolwiek jej przypomniało, to nie dała tego po sobie poznać. Dobrze przynajmniej, że kompromitowała się wczoraj tylko przed nim, a nie przed całą grupą znajomych Shani. A Khouri widział ją już w gorszym stanie, niż pod wpływem hallexu, rozpaloną i obojętną wobec tego, czy ktokolwiek na nich patrzy, czy nie. Odpowiedziała mu takim samym uśmiechem, w miarę możliwości wzruszając ramionami.
- Coś proponujesz? - parsknęła śmiechem, zastanawiając się jak wyglądał on, gdy puszczały mu wszystkie hamulce. Póki co miała wrażenie, że należał do osób, które rzadko kiedy pozwalały sobie na utratę kontroli. Nawet gdy był pijany, wciąż pilnował po równo siebie i jej. - Nie patrz tak na mnie. Ty nie zrobiłeś nigdy nic głupiego?
Liczyła na jakąś opowieść z przeszłości, w ramach odwdzięczenia się za to, że Irene powiedziała coś o sobie. W sumie całkiem sporo, jak na jej standardy. To były dawne wspomnienia, ale wciąż wydawały się świeże, bardziej niż jakikolwiek dzień spędzony w domu rodzinnym.
- Może powiem - mruknęła. - Chociaż nie wiem, czy pozmienia całe plany tylko po to, żebyśmy mogli przejść się po stoiskach. Najwyżej się ją przekupi.
Uśmiechnęła się i wyjęła spod siebie prawą rękę, opierając się już tylko na lewej i przesunęła delikatnie palcami w górę po szyi Nazira, odwdzięczając się być może za jego dotyk. Poczuła pod opuszkami jedną bliznę, potem nieco szorstki już policzek, a potem pozostałość po ranie na skroni. Skoro jemu zrobiła to rodzina - o ile dobrze rozumiała - to chyba nie powinna przy nim narzekać na swoją przeszłość. Poruszyła ten temat już wystarczająco wiele razy, wypadało skończyć. Dawniej miała przecież wszystko, czego mogła chcieć, tak to widzieli wszyscy poza nią i z Khourim zapewne nie było inaczej.
- W końcu jestem martwa - uśmiech na moment znikł z jej twarzy, zmazany przez poprzednie rozmyślania i wspomnienie ekranów z danymi, które pokazał jej Hames. Rozwalony port we Francji, setki martwych. Naprawdę, zostawiła za sobą dłuższy szlak z trupów, niż sądziła. Nie wydawała się jednak smutna, uśmiech został zwyczajnie zastąpiony przez zamyślenie. - Wszystko jest inaczej, niż myślałam, a Ziemia nie jest przecież mała. Tylko do Francji... do Francji nie.
O ile na samą rodzimą planetę chętnie by wróciła, to jednak daleko jej było do jakiegoś lokalnego patriotyzmu. Nie miała do czego wracać, a ciepłe morze można było znaleźć wszędzie, nawet na drugiej półkuli. Uśmiechnęła się z powrotem, gdy palce Khouriego splotły się z jej dłonią.
- Boisz się, że będziemy musieli uciekać na drugi koniec galaktyki i tam poczekać, aż wszystko ucichnie, czy raczej że nas tutaj zamkną i nie polecimy nigdzie? - spytała niewinnie. Ona nie obawiała się ani jednego, ani drugiego, choć pierwsza wizja była całkiem prawdopodobna. Przynajmniej ona sama dotąd tak funkcjonowała. - Trochę wiary w ludzi, Nazir. Może nie wszystko się spieprzy.
Pochyliła się i pocałowała go krótko, częściowo w ramach swojego argumentu, ale głównie tylko dlatego, że mogła. Powoli zaczynała czuć chłód, którego nie czuła przedtem - teraz temperatura kajuty nie była wystarczająca do wylegiwania się w niej nago.
- Co z tym videm? - mruknęła zaczepnie, choć już wcale nie miała ochoty niczego oglądać. - Teraz to ja się na nim nie skupię.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

16 paź 2016, o 00:46

Jedyną jego reakcją na pytanie był śmiech, którym kupił sobie czas na wymyślenie odpowiedzi. Ta jednak go nie nawiedziła, nie pojawiła się w głowie, więc nie potrafił jej zwerbalizować. Zamiast tego kręcił głową, dając jej do zrozumienia, że może tylko się tych rzeczy domyślać. Teoretycznie wiele rzeczy w jego życiu, wiele decyzji, można było podciągnąć pod głupie, a przynajmniej tych, o których wiedziała. Może pozostanie w wojsku, a może samo zaciągnięcie się do niego. Praca dla Hamesa, nieuwolnienie jej. Pobicie jej, będące jedynym, dobrym pomysłem na wyciągnięcie jej z niebezpieczeństwa bez wzbudzania podejrzeń. Nic z tego nie było jednak w dobrym sensie głupie, więc o niczym takim nie wspominał. A błędami z młodzieńczej przeszłości najwyraźniej nie planował się sam z siebie chwalić.
- Nie wiem, czy da się ją przekupić - uśmiechnął się, marszcząc brwi, powątpiewając w sposób widoczny dla jej oka i spostrzegawczości wspomaganej Vertigo. - Jeśli jest taka zdeterminowana żeby wcielić swój plan w życie, coś na gali musiało jej się spodobać. A ona jest jak sroka, która poleciała na błyskotkę i tak szybko z niej nie zrezygnuje.
Westchnął, unosząc automatycznie swoją dłoń, by złapać jej, wędrującą po jego szyi, lecz w połowie ruchu zmienił zdanie i jego ręka opadła z powrotem na kanapę. Obserwował Dubois, uśmiechając się jednocześnie. Teraz, w jej towarzystwie, gdy nie rozmawiali o problematycznych kwestiach, a beztrosko snuli plany, robił to cały czas. Zmieniała się tylko natura jego uśmiechu - czasem robił to, bo go rozbawiły jej słowa albo jego własne myśli. Czasem uśmiechał się szelmowsko, ułamek sekundy przed posłaniem jej zaczepki. A czasem wystarczyło tylko jedno, uważne spojrzenie posłane w jej stronę i kąciki same podnosiły się do góry, wyginając usta w lekkim uśmiechu.
- Do Francji nie - powtórzył, nieco ciszej niż mówił wcześniej, w zamyśleniu obserwując zagłębienie jej szyi, a przynajmniej jego okolice, w których utkwiony był jego wzrok. - Raczej wszystko się spieprzy, ale na pewno nas tu nie zamkną - parsknął śmiechem, zapewniając ją o czymś, co dla niego musiało wydawać się oczywiste.
Wyplątał swoją dłoń z jej palców, przenosząc ją na jej plecy. Była ciepła w dotyku, w kontakcie z jej powoli wychładzającą się skórą. Przesunął w dół, po świeżo usuniętej bliźnie, na której zaczerwienie wydawało się być już bledsze. Wyglądało jak odcisk, który za kilka minut ma zniknąć.
- To się nie skupiaj. Możesz iść spać, szybciej przyjdzie ranek - odpowiedział na jej zaczepkę, obejmując ją w talii gdy szybko, choć niegwałtownie, podniósł się do pozycji siedzącej, sprawiając, że wylądowała siedząc częściowo na jego nogach, a częściowo na wolnej przestrzeni, jaką zostawił na kanapie, pomiędzy sobą a jej oparciem. - W kwazara na pewno z tobą nie pogram - ostrzegł ją, pochylając się i odgarniając jej włosy na jedno ramię, składając krótki pocałunek na odkrytej w ten sposób szyi. Tak jak ona - bo mógł. Chwilę po tym wysunął się spod jej nóg i postawił własne na ziemi, zgarniając te części ubrań, które nie wylądowały na jej zapiekance, po czym powoli zaczął się ubierać.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

17 paź 2016, o 14:02

Nie chciała, żeby przestał się uśmiechać, choć wiedziała, że wcześniej czy później do tego dojdzie. Pojawi się temat Przymierza, nie będzie się już dało odsunąć tego w czasie, zniknie beztroska i to uczucie, jakby wszystkie elementy układanki były na swoim miejscu. Może dlatego doceniała te chwile bardziej, niż robiłaby to normalnie. Bo wiedziała, że zaraz się skończą. Odpowiedziała też uśmiechem, tym co zawsze, tajemniczym, za którym zwykle ukrywała wszystkie swoje emocje, niezależnie od tego, czy były pozytywne, czy wręcz przeciwnie.
- Mówiłeś, że ostatnią ją widziałeś kiedy, trzy lata temu? Może od tamtej pory zmieniła się w geniusza zbrodni, nie wiesz tego przecież - wzruszyła ramionami. - To znaczy, o ile to w ogóle można nazywać zbrodnią. Nie odbieraj dziewczynie radości swoim wrodzonym defetyzmem.
Trochę mówiła o Shani, a trochę o samej sobie. Musiała przyznać, że była nieco podekscytowana jutrzejszym wieczorem, choć nie wiedziała, co konkretnie miało się wydarzyć. Miała nadzieję, że kuzynka Nazira wyjaśni im rano wszystko na tyle, by Irene miała choć trochę rozjaśniony obraz sytuacji.
Parsknęła krótko śmiechem i drgnęła, gdy poczuła usta Khouriego na swojej szyi. Przyciągnęła się do niego jeszcze na chwilę, odpowiadając mu na to długim pocałunkiem. Wciąż jeszcze nie chciała rezygnować z jego bliskość i smaku wina, który czuła nadal, ale przecież nie mogli tak leżeć w nieskończoność. Tylko że Irene w takich chwilach zapominała o upływającym czasie i skoro już naprawdę musiała wstać i się ubrać, mogli to podsumować w ten najbardziej przyjemny ze sposobów.
Podniosła się potem z kanapy i pozbierała swoje rzeczy, po kolei wciągając je na siebie. Zdjęła koszulkę z zapiekanki i podała ją Khouriemu, uśmiechając się lekko. Nie to, żeby miał ją zakładać, po prostu nie wiedziała, gdzie trzyma swoje brudne rzeczy, a chciała odnieść talerz, tak samo zresztą jak sukienki. Niezależnie od tego, czy mieli jeszcze cokolwiek oglądać, czy nie.
- Daj spokój, Nazir - zaśmiała się. - Naprawdę zdarza mi się przegrać. To nie moja wina, że tobie nie zdarza się nie przebić dwudziestki.
Wciągnęła bluzkę przez głowę i sięgnęła po sukienki, by przewiesić je sobie przez ramię, a w ręce złapała talerze po kolacji. O wysokich butach chwilowo zapomniała, zostały więc w kącie kajuty Nazira, czekając, aż Irene sobie o nich przypomni. Minęła mężczyznę, informując go krótko że zaraz wraca i faktycznie za moment była z powrotem, bez wszystkiego, co wyniosła, za to z rozczesanymi przy okazji wizyty we własnej kajucie włosami.
- A ty nadal tak bardzo chcesz obejrzeć te kopalnie? - spytała, siadając z powrotem obok Khouriego, już bez zastanowienia wtulając się w jego ramię i pozwalając się objąć. - Możesz włączyć, jeśli zasnę w trakcie to obudzisz mnie jak się skończy, przejdę wtedy do łóżka.
Vid miał być ciekawy, ale teraz Dubois była już całkowicie rozbita i było jej wszystko jedno, co będą robić - czy spać, czy oglądać, czy po prostu siedzieć i rozmawiać o pierdołach, rozwiązując tak błahe dylematy, jakich dawno nie miała. Po najgorszych komplikacjach, jakie mogłaby sobie wyobrazić, wszystko stało się tak proste, że czasem nadal ciężko jej było w to uwierzyć.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

18 paź 2016, o 10:30

Po takim czasie spędzonym z dala od siebie, nawet Nazir nie mógł powiedzieć, że dobrze Shani zna. Choć jakieś główne jej cechy charakteru musiały pozostać niezmienione, sam fakt, że współpracowała z osobami pokroju Ericha, mógł na nią dość mocno wpłynąć. Odkąd znaleźli się na Thessii Khouri nie mówił nic na ten temat - nie komentował jej zmiany lub jej braku, ale nie spędzili z jego kuzynką zbyt wielkiej ilości czasu. Nawet wtedy, w klubie.
- Nie odbieram - żachnął się, nie dodając ani słowa na temat skutku, jakie 3 lata mogły na dziewczynie wywrzeć. Wszystkiego dowiedzieć się mieli równo - i Irene, i Nazir. Po tym, gdy wysłuchają tego, co do powiedzenia miała im Assaf odnośnie targów, na które cała trójka się wybierała. Może faktycznie przedstawi im genialny plan złoczyńcy, a może całość będzie wymagała minimalnej pomocy z ich strony, pozostawiając im sporo upragnionego czasu wolnego na samej gali.
Przesunął dłonią wzdłuż jej talii, nim wylądowała na kanapie obok. Z trudem z tego rezygnował - z trwającej już ponad godzinę chwili, z olejku do włosów, który czuł gdy za każdym razem zbliżał się do rudego chaosu na jej głowie. Koszulka leżąca w zapiekance przypominała jednak o tym, że koniec końców trzeba było nieco się ogarnąć, tylko po to, by wrócić go wspólnego spędzania czasu w przyjemności.
Wsunął na siebie już spodnie, gdy podała mu brakujący element odzienia. Uniósł brwi, łapiąc materiał w dwa palce, jakby bał się, że przez przypadek przeniesie znajdujący się na nim sos na własne dłonie. Odwrócił się, wchodząc do łazienki, z której wyszedł już bez brudnej koszulki, którą musiał wrzucić do sprytnie zakamuflowanego w ścianie zsypu.
- Uwierzę jak zobaczę - odrzucił ironicznie, z wyraźnym powątpieniem. Stanął tyłem do niej, pochylając się nad skrzyniami i otwierając jedną, by przegrzebać jej zawartość w poszukiwaniu nowej koszulki. Teraz jego blizna widoczna była lepiej, w blasku łagodnego światła. Skóra była czerwona, a zaschnięty medi-żel sprawiał, że w tym półmroku stworzonym na potrzeby oglądania przez nich filmu, ciężko było ocenić faktyczne skutki zabiegu.
Złapał za białą koszulkę, naciągając ją na siebie przez głowę. Przeczesał palcami włosy, znów pochylając się nad skrzyniami, by z kieszeni kurtki, którą wcześniej rzucił na jedno z pudeł, wyciągnąć paczkę tabletek, o których musiał sobie właśnie przypomnieć. Uruchomił omni-klucz, delikatnie zwiększając natężenie świateł wewnątrz i uważnie obejrzał opakowanie, znajdując na nim instrukcje i dawkowanie. Gdy to zrobił, wybił z listka dwie tabletki i wrzucił je sobie do ust, odrzucając pudełko na blat stołu.
- Obojętne mi to - wzruszył ramionami, wracając z powrotem na kanapę i sięgając po butelkę wina. Rozlał go do dwóch kieliszków - jeden z nich czekał na rudowłosą, aż wróci do kajuty. Teraz mogła kontynuować picie, choć jedzenie już nie. - Za wiele nie obejrzeliśmy - zauważył rozbawiony, przywołując panel na ekranie, który pokazywał zaledwie dwadzieścia minut filmu, które upłynęło. Z jego całkowitego czasu trwania wynoszącego dwie godziny.
Objął ją ramieniem gdy tylko usiadła na kanapie, drugą, wolną dłonią sięgając po swoje wino, którego z rozpędu upił więcej niż jeden, mały łyk. NIe był to doskonały napój na zaspokojenie jego pragnienia, ale po żaden inny do kuchni się nie pofatygował.

Wróć do „Prywatne jednostki”