- Nie zobaczysz, jeśli nie będziesz chciał ze mną grać - odparła, unosząc brwi. Przyglądała się mu teraz, pochylonemu, próbując zobaczyć konkretną zmianę w wyglądzie jego pleców. Ale było dość ciemno, a skóra błyszczała się, pokryta medi-żelem, czy inną maścią, wiedziała więc, że będzie musiała jeszcze poczekać. Nie potrafiła sobie wyobrazić bólu, który Nazir musiał przeżyć w chwili, gdy gotował się w pancerzu. Jej wyobraźnia była bujna, ale w tym przypadku zawodziła. To, co przeszła na asteroidzie, znacznie zwiększyło ilość jej doświadczeń związanych z różnego rodzaju cierpieniem. Gdy jednak patrzyła na Khouriego i przypominało się jej, jak odrywała wtopioną w skórę koszulkę, zastanawiała się czy aby na pewno już wiedziała jak bardzo można fizycznie się męczyć.
- Bolą? - spytała cicho, widząc, że Nazir połyka dwie tabletki, które miały być na wszelki wypadek. Może nie powinien był nadwyrężać wrażliwej skóry. Ale z drugiej strony to Irene leżała na plecach przez cały ten czas.
Gdy wróciła, opadła na kanapę obok i podniosła swój kieliszek, również nieco szybciej niż powinna zaspokajając swoje pragnienie. Ale wino było dobre, objęcia Nazira ciepłe, a siedzisko kanapy miękkie. Nic dziwnego że nie minęła chwila, a Irene już czuła nadciągający sen. Powoli, stopniowo, jeszcze nie teraz, ale już bardzo niedługo.
- Obojętne - powtórzyła. - Następnym razem już nie biorę się za wybieranie czegokolwiek. I tak skupianie się na oglądaniu niezbyt nam wychodzi. Nie wiem dlaczego w ogóle próbujemy - uśmiechnęła się lekko. - Włączę, niech leci.
Nieudolne oglądanie vidów z Nazirem było znacznie przyjemniejszą rozrywką na leniwe wieczory, niż uważne oglądanie ich w samotności na pokładzie Stinga. Zresztą wszystko teraz było znacznie przyjemniejsze, nawet gdyby próbowała, Irene nie byłaby w stanie wskazać rzeczy, na którą mogłaby narzekać. No, może poza niezdecydowaniem Khouriego, gdy pytała go o zdanie na ten temat. Uniosła nieco przedramię, uruchamiając film ponownie i przewinęła go o minutę do tyłu, by mniej-więcej byli w stanie ogarnąć o co w nim teraz chodzi. Potem wyłączyła omni-klucz i wtuliła się w mężczyznę, w dłoniach trzymając kieliszek pełen wina. Ją akurat vid w miarę wciągnął, więc gdzieś trzy czwarte obejrzała z pełnym zaangażowaniem. Później sen zwyciężył. Po całym emocjonującym i pełnym wydarzeń dniu, a do tego wypitej połowie butelki wina, Dubois zwyczajnie zasnęła. Nie wiedziała nawet, czy Nazir dokończył vid, czy był on mu tak obojętny, że gdy zorientował się, że ona już nie jest tak uważna jak przedtem, wyłączył go i odniósł - albo odprowadził - rudowłosą do łóżka. Odcięło ją od rzeczywistości i spała mocnym snem, do samego rana.
Tym razem nie obudziła się nagle, wyrwana z objęć Morfeusza przez wspomnienia tłukącego ją do nieprzytomności Nazira. Nie uderzył w nią też atak paniki, który miała dzień wcześniej. Wyspała się jak nigdy i jeszcze zanim otworzyła oczy, wtuliła się z powrotem w leżącego obok mężczyznę, nie sprawdzając nawet, czy nadal śpi, czy już nie. Zamruczała coś, ale jeszcze sama siebie nie rozumiała, więc zrezygnowała z prób porozumienia się, przez długą chwilę jeszcze dochodząc do siebie.
Dopiero po kilkunastu minutach otworzyła oczy, przypominając sobie o Shani, o rękawicach które dostała od Nazira i o nadchodzących targach. Uniosła głowę, by spojrzeć na Khouriego i dowiedzieć się, czy też się obudził. Niezależnie od tego, czy spał, obróciła się, opierając się na łokciu i przesunęła palcami po jego klatce piersiowej. Zerknęła na godzinę. Na szafce, obok zegarka, leżały jej spodnie. Nie pamiętała nawet, czy zdjęła je wczoraj sama, lądując w łóżku, czy pomógł jej w tym Nazir, ważne że nie musiała spać w skórze.
W sumie budzenie się obok niego nie było takie najgorsze.