Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Crescent

10 lut 2017, o 01:36

Uśmiechnęła się, słysząc o kolejnych dniach na Thessii. Musiała się z nim zgodzić, sama też chętnie jeszcze by tu została, odwiedziła kolejne miejsca warte zobaczenia i poszłaby na kolejną kolację w ruinach, jeśli miałaby Nazira za towarzysza. Poszukałaby drugiej Enigmy, albo czegoś równie emocjonującego. Przeszłaby się nawet po sklepach z Shani, biorąc pod uwagę jak przyjemne były ich pierwsze wspólne zakupy. Spędziła na Thessii raptem kilka dni, a czuła się tutaj jak w domu.
- Teraz i tak raczej nie powinniśmy się plątać po miejscach publicznych - zaśmiała się, zbyt uszczęśliwiona wszystkim, co dziś się wydarzyło i czego się dowiedziała, żeby na poważnie rozważać teraz cokolwiek. Nawet jeśli chodziło o ogromne zmiany, jakie w swoim życiu robił Khouri, Dubois nie widziała żadnych minusów, żadnych rzeczy o które mogłaby się martwić. Nigdy nie skupiała się na odległej przyszłości, nigdy nie planowała tak, jak przywykł robić to Nazir.
- Nie wiem, kiedy chcesz wylecieć, ale nawet jeśli jutro, to mamy jeszcze całą noc - przeczesała paznokciami włosy z tyłu jego głowy, tak jak robiła to zawsze. Lubiła ciarki, które pojawiały się wtedy na jego skórze. Takie same ciarki teraz przechodziły po jej plecach, gdy przesuwał palcami wzdłuż jej kręgosłupa.
Wiedziała już, że nic nie było takie po prostu. Gdyby dało się to zrobić łatwo i bezboleśnie, Nazir już dawno opuściłby wojsko, które doprowadzało go do takiego stanu, w jakim widziała go na asteroidzie i któregoś wieczoru po powrocie z niej. Nie męczyłby się z tym przez tyle lat, powoli coraz bardziej załamując się w sobie. To też zresztą sobie wmawiała, że nie porzuca Przymierza dla niej, ale zdroworozsądkowo rezygnuje z tego, co przynosi mu tylko cierpienie. No i żołd, ale czy warto było cierpieć dla kredytów? Irene była idealnym przykładem na to, że nie.
- Przymierze, takie nieskazitelne i doskonałe - parsknęła śmiechem, zupełnie nie myśląc o tym, że może jednak w ten sposób rani jakieś uczucia Nazira. Ale przecież widziała, jak reaguje, gdy pojawia się ten temat. Nie należał do tych wiernych, honorowych żołnierzy, którzy zapowietrzali się, gdy ktoś obrażał ich dumę i chwałę. Tych, których Dubois już nie trawiła.
- Nie znajdą nas - powiedziała z tak absolutnym przekonaniem, jakby to było oczywiste. Choć wcale nie było. Ale Irene w swoim obecnym stanie raczej nie myślała rozsądnie. Czując jego gorący oddech na swojej szyi, nie przestawała się uśmiechać. - I co z tego? Przymierze mnie już nie szuka. Nikt mnie już nie szuka, więc moja obecność na Crescencie nie zmienia nic. Poza tym, że nie będziesz uciekał sam. A ja jestem do tego przyzwyczajona.
Odchyliła się do tyłu i sięgnęła po stojącą na stole przymkniętą butelkę szampana. Teraz już z pewnością był wygazowany i ciepły, ale Irene nie zamierzała wstawać i szukać nowego. Pewnie nawet takiego nie mieli na pokładzie, a z tego upili tylko dwie lampki. Otworzyła butelkę i uniosła ją w geście toastu, dopiero teraz konkretnie wiedząc, co było jego powodem. Napiła się - alkohol nie był najlepszy, ale nie o to chodziło - po tym pocałowała Nazira mocno, by w końcu roześmiać się, odrzucając głowę do tyłu i rozkładając szeroko ręce.
- Teraz dopiero jest co świętować! - zawołała, oddając Nazirowi butelkę, jeśli wyraził chęć na wygazowanego szampana. Jeśli nie, trzymała ją dalej sama, podświadomie licząc na to, że jej entuzjazm przejdzie też na mężczyznę. A była przekonana, że jest zaraźliwy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

10 lut 2017, o 03:11

Kiwnął głową, musząc akurat w tym się z nią zgodzić - Isis wspomniała, że jeszcze nikt nie zajął się dochodzeniem w sprawie kradzieży, której się podjęli, ale wkrótce rysopisy ich trójki będą krążyć po extranecie, przynajmniej w sieciach lokalnych. Wygląd Irene był dość charakterystyczny - Zu prawdopodobnie nie miała problemu z opisaniem jej wyglądu. Na podstawie tego opisu ktoś będzie mógł zrekonstruować jej zdjęcie, lub też wezmą to wpięte do identyfikatora Emmy, która widniała na liście gości. Najlepiej byłoby zostawić Thessię na pewien czas.
- Myślałem nad jutrem - przyznał, a kąciki jego ust drgnęły, gdy poczuł na swoim karku przesuwające się paznokcie. - W razie czego Isis może zabrać nas z portu zanim jeszcze wyjdziemy z łóżka. Zależy jak wielki szum zrobią wokół tej gali.
Wpatrywał się w nią dość obojętny na napomknięcie o nieskazitelności Przymierza. Nie wydawał się być ani tym szczególnie rozbawiony, ani obrażony. Dla niego to była rzeczywistość - każdy rząd chował brudy, a akurat jego awans gwarantował mu dostanie się do oddziałów, o których nie mówiono głośno. Prawdopodobnie miał prawo sądzić, że każda rasa takie posiadała. Mniej lub bardziej kryte. Opinia publiczna widziała podziały między dobrymi, rządowymi organizacjami i złymi terrorystami, kiedy często granica pomiędzy nimi była bardzo cienka, a w innych wypadkach wręcz zanikała.
Wypuścił powietrze z ust, skupiając się na obserwacji jej entuzjazmu, wpuszczając go do siebie, walcząc z targającymi nim emocjami. Gdy jednak sięgnęła po szampana, nie wytrzymał i zaśmiał się głośno, odbierając od niej butelkę by samemu się napić.
- Ohyda - stwierdził, krzywiąc się, ale skrzywienie nie pojawiło się na zbyt długo, szybko zastąpione uśmiechem. Bardziej naturalnym dla niego wyrazem twarzy, przynajmniej od ostatniego czasu.
Odłożył butelkę na podłogę, nachylając się tym samym do Dubois. Jego dłonie spoczęły po obu stronach jej talii, przesuwając się powoli w górę, w miarę, gdy usta mężczyzny zbliżyły się do jej, by złączyć w intensywnym pocałunku.
Zawahał się, odsuwając, spoglądając w jadowicie zielone tęczówki spoglądające na niego z roześmianych oczu. Z jakiegoś powodu na jego twarzy pojawiło się zrozumienie - drobna zmiana wyrazu twarzy, którą pomogło wychwycić jej Vertigo. Spoglądając na nią, wydawał się nagle pojmować cały świat - a mając taką wiedzę, ciężko wątpić we własny sukces.
- Mógłbym już nigdy nie odwracać od ciebie wzroku - wyrzucił z siebie po krótkiej chwili, uśmiechając się nieco szerzej.
Mówił szczerze, to z łatwością dało się wyczytać z jego twarzy - choć nie do końca powiedział to, co planował na początku. Opadł na oparcie kanapy zamiast tego, nareszcie się odsuwając. Wzrok przeniósł na omni-klucz, który od razu aktywował.
- Zawołam taksówkę - oznajmił rozbawiony, tym razem robiąc to, co miał zrobić wcześniej.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

10 lut 2017, o 12:27

Alkohol faktycznie nie nadawał się już do picia, ale przecież nie musieli od razu opróżnić butelki do dna. Wręcz nie powinni, bo kto normalny pił ciepłego, wczorajszego szampana? Nic innego tutaj jednak nie stało, więc Irene nie miała zbyt dużego wyboru. Może nie powiedziałaby, że była to ohyda, ale z drugiej strony Irene nigdy nie była wybredna jeśli chodziło o jedzenie i picie.
Odwzajemniła pocałunek z całym żarem, który teraz w niej płonął. Niewiele jej pomogła chwila, którą mieli dla siebie w śluzie, bo euforia wypełniała ją po brzegi i zaczynała się przelewać. Coś czuła, że ten wieczór nie skończy się dobrze dla jutrzejszej Irene. Obudzi się z kacem wielkości całej galaktyki i nie będzie pamiętać połowy wieczoru. Choć nie chciała nie pamiętać. Zbyt piękny był ten dzień, żeby tak po prostu przegapiła jego ostatnie godziny. Wszystko się układało, nawet jeśli wiązało się z uciekaniem przez kolejne kilka lat, jak nie dłużej, ale po pierwsze nie wiedziała, czy faktycznie na tak długo zostanie z Khourim - życie miało tendencję do rozwalania za każdym razem domku z kart, który Dubois zdołała sobie ułożyć - a po drugie nie myślała tak daleko w przód. Tak jak mówiła, była przyzwyczajona do funkcjonowania w ciągłym biegu. To dawało różnorodność i emocje, których w życiu potrzebowała. Nazir był chyba pierwszym elementem jej życia od bardzo, bardzo dawna, którego o dziwo nie chciała zmieniać.
- Nie musisz - odparła. - Lubię, kiedy na mnie patrzysz.
Uśmiechnęła się filuternie i przesunęła dłonią w dół jego klatki piersiowej, żałując, że nie ma już na sobie garnituru. Pewnie minie bardzo dużo czasu, zanim założy go po raz kolejny. O ile w ogóle jeszcze będzie im dana taka możliwość w jakiejkolwiek wspólnej przyszłości. Wylecą z Thessii i Irene też przestanie nosić sukienki i buty na obcasie, przerzucając się na to, co lepiej sprawdzało się na pokładzie i w maszynowni. I to, co nie rozpraszało Nazira. Skończą się wypady do klubów nocnych i spokojne zwiedzanie dużych miast. Ale to był tylko krótki atak tęsknoty za Thessią, której jeszcze nie opuścili, więc uznała go za absurd i wstała z kolan mężczyzny, pozwalając mu zająć się taksówką.
Zabrała szampana do łazienki, żeby tam go wylać i wyrzucić butelkę do śmieci. Spojrzała w lustro, uśmiechając się do swojego odbicia i poprawiła włosy, które Khouri przeciągnął na jedno jej ramię. Potem wyszła z powrotem do kajuty, by podnieść swoją krótką kurtkę z kanapy i naciągnąć ją na siebie, bo w końcu już wychodzili.
- Idziemy? - spytała, ruchem głowy wskazując drzwi. Patrząc na Nazira trochę chciała zostać jednak na pokładzie, ale żałowałaby potem, że nie wykorzystała ostatniej nocy na ostatnie spotkania z poznanymi tutaj ludźmi. Polubiła narwaną Shani, chciała się z nią jeszcze zobaczyć po wszystkim, co dziś razem osiągnęli.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

10 lut 2017, o 17:03

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

24 kwie 2017, o 22:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Czasem chciała, żeby dana chwila szybko się skończyła. Żeby nie musiała nigdy do niej wracać, w rozmowach ani nawet w myślach. Czasem minuty płynęły dokładnie takim tempem, jakim miały płynąć. Teraz jednak uciekały za szybko. Za szybko musiała wrócić do taksówki, za szybko musieli zlecieć z posągu, za szybko musieli opuścić Thessię. Crescent stał teraz w tym idealnym miejscu, w którym mógłby stać przez najbliższe kilka tygodni i nie ruszać się, dopóki nie narobią sobie tylu kłopotów, by faktycznie musieć stąd uciekać. W tym momencie nie pamiętała, dlaczego jutro rano mieli lecieć. Coś ich goniło? Nie przypominała sobie.
W taksówce siedziała na swoim miejscu, z kurtką zarzuconą ramiona - jednak wzięła swoją, najwyraźniej ktoś zabrał ją z loży gdy zmieniali miejsce, a Irene automatycznie wzięła ją ze sobą przy opuszczaniu Phobii. Osunęła się po fotelu nieco w dół, nawet nie usiłując poprawiać zmierzwionych przez wiatr włosów i w milczeniu patrzyła, jak zlatują w dół, a potem włączają się do ruchu. Cicha muzyka w radiu zmieniła nastrój, teraz dopasowując się do jej - nostalgicznego i stęsknionego, choć wciąż jeszcze tu byli. Ostatni raz przesuwała spojrzeniem po mniej lub bardziej znajomych budynkach, starając się zapamiętać wszystko, mimo że przecież wiedziała, że to niemożliwe.
- Cieszę się, że tu przylecieliśmy - powiedziała po drodze, cicho, nie chcąc za bardzo zagłuszać muzyki, na której też się skupiała. - Polubiłam Shani.
Chciała dodać coś jeszcze, ale zrezygnowała. Z jakiegoś powodu rozmowa wydawała się teraz nie na miejscu, tak jakby każde słowa były niewystarczające, żeby opisać cokolwiek, co ich dotyczy. Irene nie umiała mówić o Thessii i nie chciała mówić o gali, bo to w tej chwili zupełnie nie pasowało. Nie potrafiła też w żaden sposób skomentować tego, co niewypowiedziane zostało gdy stali jeszcze na posągu bogini. Do Nazira miała daleko, bo fotele nie były połączone, nie mogła więc oprzeć się o niego. Dlatego siedziała tylko, w milczeniu czekając, aż dolecą do portu.
Gdy taksówka wysadziła ich we właściwym doku, z powrotem włączyła w niej przesyłanie lokalizacji i wyskoczyła na zewnątrz, nie oglądając się już za plecy. Tym razem nie padało, a ona była chyba nieco bardziej trzeźwa. Ale wciąż nie do końca. No i na pewno wróciło zmęczenie. Nawet nie wiedziała która jest godzina, ale było jej zbyt wszystko jedno, by to sprawdzić. Podeszła do śluzy Crescenta i odblokowała ją, zaraz po tym wchodząc na pokład.
Statek przywitał ją znanymi zapachami i kolorami. Mimo, że opuszczali miejsce tak piękne, jak Liria, to tutaj jednak czuła się dobrze. Nie do końca jakby skądś odchodziła, ale jakby dokądś wróciła.W końcu ten luksus dawało mieszkanie na statku, możliwość przeniesienia się z miejsca na miejsce razem ze swoim domem. Przecież Thessia nie miała zaraz zniknąć. Będzie mogła tu wrócić. Westchnęła, dopiero teraz czując jak zaczynają ją boleć nogi, a razem z nimi stłuczone ramię i nadgarstek. Potrzebowała prysznica i ciepłej pościeli.
- Pójdę się szybko umyć i przebrać w coś do spania - poinformowała Nazira. - I przyjdę do ciebie. Jestem tak zmęczona, że nie mam nawet siły udawać, że zamierzam spać w swojej kajucie.
Zaśmiała się cicho i przeniosła wzrok na bliżej nieokreślony punkt na suficie.
- Cześć, Isis. Wróciliśmy - powiedziała, jakby była choćby minimalna szansa na to, że SI tego nie zauważyła. - Dobrze się bawiłaś, jak nas nie było?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

24 kwie 2017, o 23:49

Nazir również nie chciał przerywać muzyki, jeśli to nie było potrzebne. Widać było po nim zmęczenie, nareszcie, lecz narkotyk nie puszczał, pompując w niego adrenalinę, podtrzymując wesoły humor, tak więc gdy ona oddała się refleksji, on zwyczajnie rozkoszował się rytmem płynącym z radia, z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Shani chyba nie da się nie lubić - odparł z rozbawieniem. Jego kuzynka wydawała się być jego kompletnym przeciwieństwem. Mała, a jednocześnie wszędzie jej było, podczas gdy Nazir potrafił usiąść na kanapie w klubie i wtopić się w otoczenie, jeśli tylko tego chciał. Assaf zapewniła Irene towarzystwo przez te kilka dni wakacji spędzonych na Thessii, w chwilach, w których nie mógł zrobić tego Khouri.
Prom zaczął powoli opadać już po połowie drogi do doków, dołączając do ogólnego ruchu, grzecznie lecąc wzdłuż trasy choć jego zdjęte zabezpieczenia pozwalały mu na więcej. Świetliki teraz zmieniły się w duże, latające obiekty, mijające ich w locie na tyle często, że z łatwością mogli się im przyjrzeć, na zawsze pozbawiając wrażenia, że są to ogromne, świecące się owady.
Crescent powitał ich światłem i ciepłem - rzeczami niepotrzebnymi na statku w momencie, w którym na pokładzie nie było załogi, a jednak w tym stanie podtrzymywała go Isis, czekając na ich przybycie.
Nazir zablokował za nimi śluzę. Wydawałoby się, że tylko urywkowo słucha tego, co do niego mówi Irene, sprawdzając samemu wszystkie systemy statku, bo najwyraźniej czekały na niego jakieś notatki.
- Doskonale - odezwał się głos Isis, taki sam, jak zawsze. - Przeczyściłam rejestr, usuwając z niego dziesięć tysięcy dwieście czternaście zdezaktualizowanych wpisów. Wykryłam również uszkodzenie w podsystemie A74C, ale nie jest ono krytyczne, więc otrzymało stopień 7: mało istotne. Podeślę ci w wolnej chwili, jeżeli będziesz chciała się tym zająć.
Dłonie Nazira znikąd znalazły się na jej brzuchu, obejmując kobietę w talii, podczas gdy mężczyzna stanął za nią. Podbródek oparł o jej ramię, pozwalając, by jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko szyi - miejsca, w którym uwielbiały być, a ona uwielbiała je mieć.
- U mnie też jest prysznic - mruknął, odrywając jedną dłoń od jej ciała po to, by odgarnąć rude włosy z jednego ramienia na drugie, dając mu dostęp do gładkiej skóry, na której złożył króki pocałunek. - Nawet trochę większy. Jak łóżko.
Nachylił się bardziej, by następny pocałunek wymierzyć w jej policzek. Mogła poczuć, jak jego usta wyginają się w półuśmiechu, choć równie dobrze to mogła być jej wyobraźnia, podsuwająca jej obraz tego, na co wskazywał ton jej głosu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

25 kwie 2017, o 17:19

Nie spodziewała się, że Isis znalazła już coś, co wymagało naprawy, ale w sumie mogła - w końcu spędzili już trzy dni na Thessii, SI miała sporo czasu na sprawdzenie każdego podsystemu Crescenta i nawet jeśli usterka była nieistotna, jak ta, to była, warto więc było zająć się nią zanim stanie się większa i trudniejsza do usunięcia.
- Jutro to zrobię - odparła. I tak będzie musiała się czymś zająć, jak nie będzie już mogła opuścić pokładu i przespacerować się po parku, albo odwiedzić kolejnego niesamowitego miejsca. Zanim dolecą w jakieś kolejne, nowe, minie z pewnością co najmniej jeden dzień. Będzie miała czas na naprawy, nawet zakładając, że przez pierwsze kilka godzin będzie leczyć kaca po dzisiejszej nocy.
Gdy usłyszała głos Nazira i poczuła na szyi dotyk jego ust, uśmiechnęła się, odwracając się w jego ramionach niemal natychmiast. Wolała stać przodem do niego, wolała widzieć jego twarz. Zwłaszcza że ostatnio miewała chwile, że nie potrafiła odwrócić od niego wzroku. Głównie dlatego, że się uśmiechał. Cały czas. Lubiła myśleć, że to ona była tego przyczyną, bo choć widziała to w jego oczach, to nie miała pewności, że faktycznie tak było. Teraz na pewno nastrój poprawiał mu narkotyk, który wciąż krążył w jego krwiobiegu. Pytanie co się stanie, jak obudzi się jutro i zorientuje się, że od teraz uciekają przed Przymierzem i życie znacznie się komplikuje, chociaż według Irene w całkiem przyjemny sposób. Zaczynał nowe, zdecydowanie lepsze życie. Była chyba podekscytowana za niego.
- W moim mi całkiem wygodnie, dziękuję - odparła i zerknęła przez ramię na drzwi swojej kajuty, które było już stąd doskonale widać. - Ale niech ci będzie. Pójdę tylko zmyć makijaż, pomacać swój pancerz, zabrać koszulę nocną i będę u ciebie.
Wywinęła mu się z objęć i ruszyła do swojej kajuty, faktycznie tak jak obiecywała wchodząc do niej tylko na moment. Miała mocno pomalowane oczy, nie chciała żeby wszystko spłynęło jej po twarzy pod strumieniem wody. Pozbyła się tego problemu, potem nie bez wysiłku rozczesała włosy, a gdy już skończyła szybkie zachwycanie się swoją dzisiejszą zdobyczą, jaką był pancerz Zu, zgarnęła swoją czerwoną koszulę nocną, zostawiła kurtkę i poszła do Nazira. Jego dotyk i te dwa krótkie pocałunki w szyję i w policzek w jakiś sposób sprawiły, że zupełnie odechciało się jej spać. W tej chwili potrzebowała czegoś zgoła innego i raczej nie spodziewała się, by Khouri protestował.
Po wejściu do kajuty zsunęła z nóg wysokie buty, rzucając je w kąt przy drzwiach i boso już przeszła dalej. Niezależnie od tego, czy mężczyzna czekał na nią na kanapie, czy już pod prysznicem, ona ruszyła bezpośrednio do łazienki, gdzieś po drodze rozsuwając zapięcie czarnej sukienki i pozwalając jej spaść na podłogę. Zatęskniła za dotykiem jego dłoni, takim, na jaki nie mogli sobie pozwolić ani na gali, ani później.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

25 kwie 2017, o 23:50

Isis nie odezwała się już słowem, bo nie musiała nalegać. Cokolwiek konkretnie znalazła, nie było na tyle poważne, by Irene musiała się tym zająć - miała na to sporo nudnawych dni w przestrzeni kosmicznej. SI odpowiedziała na pytanie, ale też nie usiłowała rozpocząć innego tematu. Wrócili po udanej nocy, a SI nie była przyzwyczajona do zasad życia społecznego, według których mogła choćby spytać ich jak podobały im się krótkie wczasy na Thessii.
Nie dostrzegła do końca reakcji Nazira. Stał za nią, przytulając się do jej ciała, co skutecznie utrudniało obserwacje. Parsknął jednak śmiechem w reakcji na jej odpowiedź, co było dobrym znakiem - wyrażającym zgodę.
- Miłego macania - zaśmiał się z doboru jej słów.
Nowiutki pancerz wciąż czekał na pierwsze testy choćby w symulowanym środowisku bojowym, ale i bez niego ciężko byłoby się z niego nie cieszyć. Przestarzały, powycierany i zużyty model, który skradła ze Stinga, nie umywał się do nowoczesnego i eleganckiego prototypu ukradzionego Zu, a Dubois nie musiała nawet go przymierzać żeby zdawać sobie z tego sprawę.
Gdy wreszcie dotarła do jego kajuty, mężczyzna siedział na kanapie, pogrążony w lekturze, którą wyświetlał mu omni-klucz. Wewnątrz światła były nieco przygaszone, ale wciąż było w nich jasno - nie na tyle, by urządzenie na jego dłoni nie rozświetlało jego twarzy w charakterystyczny i sztuczny sposób.
Obserwował ją od chwili, w której drzwi się rozsunęły, uśmiechnięty jak zawsze - a przynajmniej tak się wydawało. W jej towarzystwie częściej dało się odnaleźć na jego twarzy śmiech niż obojętność i chłód, którą obdarzył ją przy ich pierwszym spotkaniu.
Kafelki łazienki były zimne, w przeciwieństwie do tych znajdujących się pod prysznicem. Jej sukienka wylądowała gdzieś na ziemi, przed mężczyzną, którego ze swojej perspektywy nie widziała. Gorące strumienie wody, z początku łagodne i lekkie, uderzyły o powierzchnię podłogi w chwili, w której męska dłoń owinęła się wokół nagiej talii.
Usta mężczyzny powróciły do jej szyi i policzka, wraz z nosem chłonącym charakterystyczny dla francuzki zapach. Khouri mruknął coś niezrozumiałego, albo takie wrażenie sprawił nabierający gwałtowności strumień wody. Mężczyzna za to z trudem oderwał się od kobiety po to, by zdjąć własną koszulkę, by niemal wejść w połowie ubranym pod wodę, nie myśląc w pełni trzeźwo. Jego dłonie błądziły po ciele, które zdawało się być w jego rękach delikatne. Kilka godzin było niczym kilka dni, które przeżyć musiał skazany na rozłąkę, podczas której zapomniał tekstury i kształtów jej sylwetki, którą teraz za wszelką cenę chciał sobie przypomnieć.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

26 kwie 2017, o 08:51

Gdy weszła do łazienki, przypomniała sobie chwilę, jak wchodziła do niej po raz pierwszy. Kiedy Nazir zlitował się nad nią i pozwolił jej wziąć prysznic, by zmyła z siebie całą krew z odstrzelonej głowy Adamo. Jakoś teraz nie robiło do na niej wrażenia, wspominała to bez emocji, choć wtedy była mocno roztrzęsiona. Nie pomyślałaby wtedy, że wszystko potoczy się w ten sposób. W tamtej chwili chciała się tylko umyć i przebrać, a potem przeczekać pozostałe godziny bez odstrzeliwania niczego. Teraz z pewnością zareagowałaby inaczej, asteroida i Sting ją zmieniły. Czy na lepsze, tego nie potrafiła określić. Czasem do jej głowy przychodziły myśli, które sprawiały, że się nie poznawała. Dawno jednak nie czuła się tak dobrze w swojej skórze i swoim otoczeniu, jak dziś.
Mruknęła coś cicho, gdy Khouri ją objął i zamarła na moment pod ciepłym strumieniem wody, z zamkniętymi oczami pozwalając tym dwóm przyjemnym uczuciom odsunąć od siebie wszystkie inne, zbędne myśli. Nic nie miało znaczenia, kiedy byli sami, z daleka od ciekawskich oczu i zniechęcających komentarzy. Oparła swoje dłonie na jego, prowadząc je po swojej skórze na brzuch, a potem w górę i dopiero gdy przycisnęła się do niego plecami, zorientowała się, że wciąż miał problemy z pamiętaniem o zdjęciu ubrań przed wejściem pod prysznic.
Parsknęła śmiechem i odwróciła się do niego. Była już znacznie niższa, niż na gali i później, w klubie, bo nie miała na sobie wysokich obcasów. Zdążyła się do nich przyzwyczaić, do wysokości, na jakiej znajdowała się twarz Nazira. Niewiele z tym mogła teraz zrobić, więc sięgnęła do paska jego spodni i pomogła mu się ich pozbyć, by zaraz po tym wciągnąć go pod strumień wody, przyciągając tym samym do siebie i obdarzając długim, wygłodniałym pocałunkiem.
Mogła nie pokazywać tego po sobie na gali, ani później, w Phobii. Mogła go prowokować i świetnie się przy tym bawić, droczyć się z nim, gdy wiedziała, że na nic więcej nie mogą sobie pozwolić. Potrafiła udawać, że jest jej obojętny, tak samo jak przedtem potrafiła przed innymi udawać, że niezwykle jej na nich zależy. Ale w chwilach takich, jak ta, wszystkie jej gry znikały, zastąpione przez prawdziwą, żywą tęsknotę. Nigdy dotąd nie miała w życiu kogoś, z kim tak dobrze by się rozumiała, w tak wielu aspektach. Nawet jeśli różnili się od siebie znacząco, to nie umiała sobie w tej konkretnej chwili wyobrazić, że miałaby zrezygnować z jego obecności obok, nie tylko w łóżku i okolicach, ale też poza nim. Potrzebowała tego dotyku, tych ust, których smak znała już na pamięć. Potrzebowała jego uśmiechu, który stawał się cieplejszy, gdy to na nią padało spojrzenie szarych oczu. Potrzebowała Nazira i ta myśl nie chciała już opuścić jej głowy. Pod strumieniem ciepłej wody zatonęła w pocałunku, w pełni oddając się emocjom, które nie odsuwały jej od mężczyzny, ale przyciągały do niego nieubłaganie.
Później zdążyła tylko zmniejszyć siłę prysznica, by ten nie wyłączył im się w połowie jak poprzednim razem i z powrotem poprowadziła dłonie Nazira tam, gdzie chciała, by się znajdowały. A później już nie kontrolowała niczego, poddając się dreszczom, które przechodząc jej ciało znalazły w nim jeszcze resztki narkotyków i wybuchły setką barw. Gdzieś w międzyczasie wyszeptała cicho jego imię, zapominając gdzie się znajduje i jak sama się nazywa.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

2 maja 2017, o 14:46

Choć z jej krwiobiegu Tanos zdążył się ulotnić, wrażenia wcale nie znikały - a może tylko jej się wydawało. Tony przestały błyskać kolorami, a kolory przestały pachnieć kwiatami, lecz ciężko było czuć, że czegoś teraz brakuje. Choć nie znał rozterek, tak często pojawiających się w jej głowie, stojący obok mężczyzna wyraźnie starał się, by każda, spędzana razem z nią chwila warta była tysiąc w samotności. Nie przez próby poprawienia jej i tak dobrego humoru, ale przez to, iż ich chęci w tej kwestii były komplementarne.
Śmiech zagłuszył cichy szum spływającej wody, gdy również do Nazira dotarło, że w liście kroków, które powinni wykonać, zdjęcie ubrań wylądowało na innym miejscu niż powinno.
Właśnie teraz, po zakończeniu gali, po wyjściu z klubu, w którym wspólnie spędzili wieczór, po dotarciu do doku, z którego na następny dzień mieli wylecieć, opuszczając Thessię, czuć było powrót do czegoś znajomego. Powrót do domu wręcz, jakim był nie tyle Crescent, na którym oboje mieszkali, a wspólne ramiona. Chwila pozbawiona słów, które wydawały się być nieadekwatne. Niczym pstryczek w głowach, myślenie stawało się coraz trudniejsze, a bardziej kuszącą opcją było całkowite oddanie temu, co przyjemne.
Dłonie mężczyzny przesuwały się po jasnej skórze, badając miejsca, które zmieniały się w czasie ich znajomości. Przesuwając po plecach, niegdyś gładkich, później zranionych, zabliźnionych, a wreszcie znów idealnych. Ciepłe strumienie wody wypełniały zamknięte pomieszczenie prysznica parą, którą z początku ciężko było zauważyć.
Twarz Khouriego wtuliła się w zgięcie jej szyi, kryjąc w niej ciche westchnięcie, zamaskowane pocałunkiem. Pomimo temperatury wewnątrz kabiny, jego dotyk wciąż wywoływał w niej drżenie, niedające się ukryć pod gęsią skórką.
Gdy jedynymi strużkami wody spływającymi na posadzkę były te spływające po plecach Dubois z jej gęstych, nasiąkniętych nimi włosów, Khouri wciąż trzymał ją w objęciach, rozkoszując się obecnością kogoś, kogo z taką łatwością mógł nawet nie poznać, gdyby nie jeden, głupi czyn przypisanego mu technika. To, z jaką łatwością mógłby utracić coś tak cennego, wydawało się wręcz absurdalne, sprzeczne z teoriami dotyczącymi przeznaczenia i tego, że musieli się spotkać, cokolwiek by się nie działo. Teoriami, w które nie wierzyli oboje i wydawałoby się, że stanowią zaprzeczenie ich istnienia.
Z ust mężczyzny wyrwało się ciche określenie, którym okrasił ją na samym początku - dwa, arabskie słowa, które jako pierwsze usłyszała z jego strony. Przerwane krótkim piknięciem komunikatora, sygnalizującym przyjście wiadomości na omni-klucz rudowłosej.
- Wylecimy jutro, muszę się przespać - uśmiechnął się lekko, odsuwając od niej by mogła zacząć się wycierać, jeśli chciała, choć z trudem wyszło mu odsunięcie dłoni, którą gładził powierzchnię jej policzka. - Isis mechanicznie sobie ze wszystkim poradzi, ale wolę przy tym być. Wciąż nie wiemy gdzie dalej.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

2 maja 2017, o 17:39

Jej życie toczyło się różnie, od luksusów, przez piracenie, życie w klatce Hounda, kradzież by mieć za co żyć, krótkie zlecenia kurierskie, po odstrzeliwanie głów i odcinanie ogonów, które zostały po jej poprzednich ucieczkach. Ale to wszystko doprowadziło ją do jednego miejsca, do tych ramion, które teraz ją obejmowały i w chwilach takich jak ta stawały się całym jej światem. Do tego szarego, nietrzeźwego teraz spojrzenia, które uwielbiała czuć na sobie tak samo, jak dotyk ciepłych dłoni. Do tych ust, które wypowiadały teraz arabskie słowa, brzmiące tak dobrze i tak właściwie. Różnymi imionami i pseudonimami była w swoim życiu nazywana, ten jednak był w jakiś sposób inny. Tylko Nazir tak do niej mówił i to nie miało się zmienić.
Znów nie zauważyła momentu, w którym strumień wody wyłączył się, oszczędzając zapasy Crescenta. Dopiero gdy Khouri się odezwał, wybudziła się z transu, w jaki ją wprowadził. Była rozedrgana, nieobecna, nie chciała wypuszczać mężczyzny ze swoich objęć i z pewnością nie zauważyła faktu, że dostała jakąkolwiek wiadomość. Do niej nic nie przychodziło - jedyną osobą, która mogła do niej napisać, był w tej chwili Erich, a na rozmowę z nim nie miała ochoty, nawet w formie pisemnej. Shani z pewnością zgonowała już w łóżku, wtulona w Selzię i nawet nie myślała o włączaniu omni-klucza. Dlatego też Irene nie drgnęła nawet, przekonana, że to urządzenie Nazira wydało z siebie jakiś dźwięk. Nie kontrolowała tej chwili, przylgnęła do Khouriego oddychając ciężko, nie potrafiąc odsunąć się na milimetr. Uniosła tylko głowę do niego, gdy zaczął mówić coś więcej i przytuliła policzek do gładzącej go dłoni, zamykając oczy. Jej serce waliło jak oszalałe i nie była pewna, czy przyczyną była ilość pomieszanych ze sobą alkoholi i narkotyków, czy to, co działo się przed chwilą.
- Mhm - mruknęła i westchnęła, w końcu sięgając po ręcznik. Zrobiło się jej zimno, poczuła się zmęczona, a jednocześnie szczęśliwsza, niż kiedykolwiek w przeciągu ostatnich tygodni. Wszystko było na swoim miejscu. Jej życie, które dotąd było mieszaniną losowych elementów niepasujących do siebie układanek, wreszcie zaczynało tworzyć jakąś jedną, w miarę sensowną całość.
Wycisnęła wodę z włosów i przetarła je ręcznikiem, w który za moment się owinęła. Nie wiedziała, co może powiedzieć, nie mówiła więc nic. Stanęła przy lustrze i roztarła na dłoniach olejek, którego zapach momentalnie wypełnił łazienkę. Skupiła się na wcieraniu go we włosy, jednocześnie w zaparowanym lustrze obserwując niewyraźną sylwetkę Nazira, poruszającego się gdzieś za jej plecami. Gdy skończyła, przebrała się w koszulę nocną i wyszła z łazienki, prosto do zimnej w porównaniu kajuty. Nie trzeba było jej przekonywać do momentalnego wsunięcia się w pościel, której miękka faktura i zapach rekompensowały chłód otaczającego ją pomieszczenia. Bez słowa odsunęła brzeg kołdry, sugerując Nazirowi, że na niego czeka, a gdy tylko znalazł się obok, wtuliła się w niego z powrotem.
Dopiero wtedy zwróciła uwagę na to, że to jej omni-klucz miga, informując o przychodzącej wiadomości. Otworzyła ją jeszcze na szybko, chcąc przeczytać jej treść zanim zaśnie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

3 maja 2017, o 19:45

Wyświetl wiadomość pozafabularną Wiadomość, którą otrzymała Irene, nie była zbyt wymagająca - z początku też nie poznała, o co w niej chodzi, lecz gdy tylko dostrzegła nadawcę elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce.
Kuić:
- Sok
- pogrev
- lista zakupw
- psa
-selzia

-- Shani
Lista zakupów sporządzona przez Shani o piątej nad ranem była dość wymagająca i złożona, ale komunikator Irene miał okazać się być najlepszym notatnikiem, w którym mogłaby ją zapisać, żeby przypadkiem następnego dnia o niczym nie zapomnieć. Najwyraźniej dziewczyna miała jakiś przeblysk świadomości, może obudzona przenoszeniem do mieszkania przez Selzię, co nie mogło być zbyt łatwe, chyba, że kobieta wspomogła się jakoś biotyką, albo determinacją.
Khouri, pomimo swojego nie w pełni trzeźwego stanu, szybko doprowadził się do stanu używalności. Podał jej jeden z świeżych, złożonych ręczników, samemu biorąc inny, szybko się nim osuszył i zgarnął suche bokserki z jednej z szafek, mokre i suche ubrania z dnia poprzedniego wrzucając do zsypu na pranie.
Gdy wsunęła się pod miękką i chłodną pościel, stał już obok łóżka z butelką wody, z której upił niemal połowę jej zawartości. Podał jej drugą, jeśli chciała, dopiero po chwili dołączając do rudowłosej. Sądząc po błogim uśmiechu na jego twarzy, który pojawił się gdy tylko jego głowa dotknęła poduszki, dopiero wtedy zdał sobie sprawę z nagromadzonego przez dzień zmęczenia.
Wyciągnął do niej rękę, wsuwając pod nią ramię i przyciągając do siebie, mocno obejmując, z twarzą wtuloną w jej mokre włosy. Mruknął coś na dobranoc, co równie dobrze mogło nie być dobrze wyartykułowanym słowem, po czym pocałował ją w czoło chwilę przed tym, gdy zmorzył go sen, a jego oddech stał się znacznie bardziej miarowy.
*** Targana odruchem, w chwilę przed przebudzeniem wyciągnęła rękę obok siebie, sięgając do mężczyzny, którego obok nie znalazła. Jakby nieobecność Khouriego była bodźcem, który z zaskoczeniem wytrącił ją z powoli dobiegającego końca transu. Gdy uchyliła powieki, dostrzegła, że poduszka obok niej jest pusta, a dłoń, którą zbadała jej powierzchnię, natrafiła na zimny materiał.
Nazira odnalazła wzrokiem szybko, wystarczyło usiąść w łóżku. W kajucie było ciemno, niemal tak, jakby był środek nocy, choć zegar obok pokazywał wczesne godziny poranne, nie było jeszcze południa na Thessii. W małym, połowicznie oddzielonym pomieszczeniu z sypialnią panował mrok, lecz Khouriego widziała doskonale. Mężczyzna stał w pełni ubrany, w ciemnozielonych spodniach, wojskowych butach i kremowej koszulce, opierając się tyłem o stół, przodem zwrócony do aktywowanego ekranu wyświetlanego na ścianie, na którym tak często oglądali beznadziejne widy. Jasne, niebieskawe światło płynące z jego wnętrza nadawało ostrości rysom Nazira, który nie zdawał sobie sprawy z przebudzenia rudowłosej. Ręce skrzyżowane miał na wysokości klatki piersiowej, w jednej trzymał szklankę z nieznanym napojem. Za nim, z popielniczki, unosił się dym znad dogasającego, zapomnianego papierosa, a on sam nie odwracał wzroku od ściany naprzeciw. Połowa jego twarzy skryta była w cieniu.
Może już wtedy dostrzegła, że coś było nie w porządku. Nie obudziła się w jego ramionach, a jego sylwetka teraz pokazywała napięcie. Dziwnie układające się, ostre cienie nadawały mu wyglądu człowieka, do którego ust nie nadawał się uśmiech.
A może dopiero gdy podeszła do niego, a on nie odwrócił spojrzenia od ekranu, nie potrafiąc na nią spojrzeć, dotarło do niej, że coś zmieniło się przez te kilka godzin snu.
Przed nim, na ekranie, przewijały się informacje. W jednym rogu płynęło nagranie jakiegoś obrazu z kamery, a podpis wyżej pokazywał numer seryjny urządzenia i lokalizację, jakąś ulicę na Cytadeli. W lewym dolnym rogu mały boks przypominał czat, w którym obce numery i pseudonimy wymieniały się suchymi informacjami. Z głośników to, co początkowo mogła wziąć za bardzo cichą muzykę, było głosami wypowiadających się ludzi, przekazującymi monotonnym głosem jakieś wiadomości.
Cała prawa strona ekranu upstrzona była oknami. Stronami z extranetu, komunikatorami, zdjęciami obcych jej ludzi. W dole świecił wykrzyknik, który Khouri ignorował, nie odpowiadając na wezwanie kogokolwiek, kto mógł domagać się jego uwagi.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

3 maja 2017, o 22:21

Nie miała przyjemnych snów, pomimo rozbawienia, w jakie wprawiła ją wiadomość od Shani. Nie spodziewała się, że dziewczyna będzie w stanie sklecić choćby jedno sensowne słowo, a ta napisała ich wręcz kilka, choć nie układały się one w żadną logiczną całość. Ale mogła być miejscem do zapisywania listy zakupów. Nie miała nic przeciwko temu. Odpisała na szybko, w treść wpisując jedynie "jeszcze leki przeciwbólowe", zakładając, że Assaf będzie ich rano potrzebować, po czym wyłączyła omni-klucz i wtuliła się w leżącego obok mężczyznę, tonąc w jego objęciach, w zapachu jego skóry i w cieple jego ramion.
Ale nawet to nie pomogło jej podświadomości pozostać w tej beztrosce, która towarzyszyła jej przez ostatnie dni. Tym razem nie śniła się jej asteroida, ani nie śnił się jej Hound. Po przebudzeniu nie pamiętała nawet, co konkretnie było przyczyną jej niepokoju, ale wiedziała, że obecność Nazira obok jej w tym pomoże. Tylko że jego obok nie było. Mruknęła coś do samej siebie, odpędzając negatywne myśli, których nawet nie potrafiła ukierunkować w żadną stronę. Sny nie zawsze miały sens, ale potrafiły nawet bez niego wprowadzić dziwne napięcie.
A może to nie sen był jego przyczyną.
Podniosła się do pozycji siedzącej, przecierając oczy i odgarniając splątane włosy z twarzy. Znów wyschły same, tak jak chciały, każdy w inną stronę. Chyba nie miała kaca, choć jeszcze nie miała pewności. Sięgnęła po stojącą obok butelkę z wodą i napiła się, znacznie więcej, niż wypiłaby normalnie. Ale nie bolała jej głowa. Czuła tylko niewyspanie, nic więcej. Zerknęła na zegarek. Ile spała? Pięć godzin? Khouri najwyraźniej jeszcze mniej.
Przez chwilę przyglądała mu się w milczeniu, by w końcu wysunąć się spod kołdry i podejść do niego. Fakt, że w żaden sposób nie zareagował, mocno ją zaniepokoił, ale jeszcze tego po sobie nie pokazywała. Była rozgrzana, zaspana, jeszcze nieubrana, miała wrażenie że Nazir wyrwał się z innej czasoprzestrzeni ze swoimi butami i poważną miną. Zapomniała już o snach i jej myśli wróciły do orbitowania wokół zeszłego dnia, który był tak idealny, że to wydawało się aż niemożliwe.
Wsunęła się pod ramię Khouriego i objęła go w pasie, przytulając się do niego teraz, skoro nie było go w łóżku gdy się budziła. Oparła głowę o jego klatkę piersiową i utkwiła spojrzenie w obrazie, w który tak intensywnie był zapatrzony. Przesunęła wzrokiem po obrazach z kamer, po ruszającym się tekście i wykrzykniku w kącie. Zmarszczyła brwi, usiłując zrozumieć o co chodzi.
- Co się stało, Nazir? - spytała cicho. W kajucie było zimno, na jej odsłoniętych ramionach pojawiły się ciarki. - Dlaczego nie śpisz?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

4 maja 2017, o 10:31

Dopiero gdy kobieta wsunęła się pod jego ramię, objął ją lekko, ruchem wręcz automatycznym przyciskając do swojego boku. Był ciepły, w przeciwieństwie do chłodnej kajuty, w której wciąż panowała noc. Patrzył na ekran spod nieco zmrużonych powiek - wyglądał na zmęczonego, a jednak coś trzymało go od snu. Od spojrzenia na stojącą obok kobietę gdy odezwała się po raz pierwszy i zadała pytanie. Cokolwiek działo się na ekranie, z napływających rzeczy, o których nic nie wiedziała, najwyraźniej było bardziej absorbujące. Albo to z innych powodów nie obracał głowy w jej kierunku.
Milczał przez dłuższą chwilę, która wydawała się przeistaczać w minuty. Ktoś w tle wyrwał się znad monotonnych głosów, śmiejąc głośno, na co zareagowała mu chwila ciszy, jakby nie powinien tego robić.
- Zostałem wezwany - zaczął po krótkiej chwili, nieco zachrypniętym głosem, od którego sam musiał się odzwyczaić przez ten czas, który spędził w milczeniu spoglądając na napływające dane. - Na służbę.
Uniósł rękę dzierżącą szklankę, by dopić jej gazowaną zawartość, która musiała być jednym z energetyków, które z łatwością oboje mogli na Crescencie dostać, po czym odstawił naczynie bezgłośnie na powierzchnię blatu, o który się opierał.
Zamilkł znowu, w sposób, który sugerował, że w jego głowie w tej chwili musiało wrzeć. Jego wzrok nie skupiał się na niczym konkretnym na jasnej ścianie naprzeciw. Musiał analizować to, co oznaczały słowa, które wypowiedział. Co się zmieniało.
- Crescent nie jest gotowy. Jeszcze nie - mruknął, dusząc w sobie westchnięcie. Obydwoje myśleli, że będą mieli więcej czasu. Więcej niż czas, w czasie którym znaleźli Stinga, rozprawili się z Houndem i odbyli krótkie wakacje na Thessii. Mieli mieć jeszcze dwa tygodnie, może miesiąc, podczas których statek na spokojnie miał być zmieniany, przystosowywany do życia, dzięki któremu umkną Przymierzu, jednocześnie pozostając na powierzchni.
Jedno zdjęcie wsunęło się na ekran, spore - przedstawiało rozmytą sylwetkę jakiegoś mężczyzny, wysoko postawionego, ludzkiego polityka, choć kontekst, w którym zostało umieszczone przed ich oczami, nie był Dubois znany.
Wykrzyknik w prawym dolnym rogu dalej palił czerwienią, pulsując, przypominając o palącym komunikacie, który Khouri powinien niezwłocznie przeczytać i odpowiedzieć, zameldować gotowość, co, czego mogła się przynajmniej domyślać, choć bez spytania mężczyzny nie miała pewności. A on teraz nie wyglądał na chętnego do rozmowy - stał nieruchomo, niczym kamienna figura, element otoczenia, na które stał się obojętny, a cały wspaniały nastrój będący rezultatem ostatnich kilku dni gdzieś uciekł bez śladu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

4 maja 2017, o 11:06

Z reguły doskonale wiedziała, co powiedzieć. Rzadko kiedy brakowało jej słów, które ktoś potrzebował usłyszeć. W tej chwili jednak milczała, bo pamiętała ich pierwszą rozmowę na ten temat. Pamiętała, jak rozbiła ona Nazira, wprowadzając go w stan, w którym jeszcze go nie widziała. Teraz trzymał się dobrze, choć widziała spięcie w jego ramionach i rozterkę na twarzy. Przeszło jej przez myśl, że może ona mu nie wystarczy.
Nie wymagała od ludzi, by zmieniali pod nią całe swoje życie. Zwykle podczepiała się pod nich, jak rzep, i znikała kilka dni, tygodni później. Sama też miała problemy z dostosowywaniem się do czegokolwiek. A od Khouriego tego chciała, nawet o dziwo nie do końca egoistycznie. Widziała, co Przymierze z nim robi. Był innym człowiekiem, niż w rzeczywistości. Niszczyło go. A jej na nim zależało, bardziej niż była w stanie to przyznać nawet przed sobą samą. Nie mogła patrzeć, jak wpada w kolejną studnię, z której znów będzie go przez miesiąc wyciągać. Dopiero co zaczął się uśmiechać. Dopiero wszystko zaczęło się układać.
Milczała długo, tak samo jak on po jej słowach. Zastanawiała się jak to skomentować, ale właściwe słowa nie przychodziły jej na myśl. Obejmowała go w pasie, nie ruszając się z miejsca, ale szybko przestała być zaspana. Przesuwała spojrzeniem po obrazach, tekstach, które nic jej nie mówiły. Nie mogła mu w tym pomóc.
- Co chciałeś zrobić z Crescentem? - spytała cicho. - Może nie potrzebujemy wcale tyle czasu.
Mówił coś na ten temat wcześniej, ale teraz nie pamiętała co konkretnie. Sylwetka mężczyzny na ekranie chyba nie wydawała się jej znajoma, zresztą od kilku lat nie była już na bieżąco ze zmianami na wysoko postawionych miejscach. Polityka przestała ją interesować w momencie, gdy tylko mogła się od niej odciąć.
- Isis już raz uciekła Cerberusowi, może zrobić to samo z Przymierzem i z nami na pokładzie. Nie odmówi ci. Ja się mogę zająć systemami, jeśli jest cokolwiek, czego Isis nie może zrobić sama. Nawet zaraz. Zmiany w identyfikacji statku to godzina roboty.
Jej słowa były ciche, ale zdecydowane. Nie chciała oddawać Nazira w szpony Przymierza, bo z jakiegoś powodu bała się, że już go nie odzyska. Że minie euforia chwili i mężczyzna dojdzie do wniosku, że do tego jest przecież stworzony. Nie do wiecznego uciekania. Irene nie była pewna, czy ma prawo od niego tego wymagać. Dziwne, że obudziły się w niej nagłe wyrzuty sumienia. To nie było do niej podobne. Ale nie mogła tego po sobie pokazać, bo ktoś tutaj musiał być pewny co do podejmowanych decyzji.
- Odpowiesz, powiesz że lecisz, a potem się gdzieś zaszyjemy. Na jakiejś stacji, znam kilka miejsc. Tam zajmiemy się Crescentem, przygotujemy go - uniosła głowę, spoglądając na Khouriego i sięgnęła jedną ręką do jego policzka, przesuwając po nim palcami, odwracając jego głowę tak, by na nią spojrzał. Uśmiechnęła się do niego lekko. Jej siła przekonywania była znacznie większa, kiedy na nią patrzył. - Odezwali się za szybko, ale to nie musi przecież niczego zmieniać.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

4 maja 2017, o 11:32

Dopiero teraz westchnięcie wreszcie wyrwało się z jego klatki piersiowej, natchnione rozczarowaniem. Przecież nie tak miało być. Nie tak miał się skończyć ich pobyt na Thessii, nie tak złymi wiadomościami. Może dla Dubois nie były tak tragiczne, jakie musiały być dla niego. Zaakceptował już to, że odejście z Przymierza to dla niego najlepsza opcja. Nastawił się na to psychicznie, w głowie pożegnał może z wojskiem, ale nagle okazało się, że czasu nie ma wcale.
- Trzeba go przebudować - powtórzył słowa, które wypowiedział kilkanaście godzin wcześniej. - Potrzebuje tygodnia w suchym doku. Może dwóch. Rzuca się w oczy, w dodatku cholernie. I nie jest przystosowany do niczego, co mogłoby go jednocześnie utrzymać.
Pokręcił lekko głową, gdy wspomniała o Isis. SI była ich potężną przewagą, a Przymierze prawdopodobnie nie zdawało sobie o niej sprawę. Ale dla Nazira nie była wystarczającym asem w rękawie.
- To było co innego. Wystarczyło zmienić identyfikację statku i przyczaić się trochę. Nieaktywny statek schowała gdzieś w kosmosie, na asteroidzie latającej w pasie. Ja w tym czasie byłem na kolejnej operacji, a na tej nawet Cerberus nie był w stanie mnie znaleźć.
W jego wzroku pojawiła się iskra tego, do czego przywykła. Ciepła rozjaśniającego stalowe spojrzenie, gdy to wreszcie napotkało wzrok stojącej naprzeciw rudowłosej. Ale ciężko było brać to za oznakę tego, że sam jej widok wystarczył, by rozwiać wątpliwości.
- Crescent będzie uziemiony. Na długo. Jeśli nas znajdą, nie będziemy mogli uciec - mówił, spokojnym głosem, choć dostrzegła subtelne drżenie osiadającej w jej umyśle wściekłości, czy desperacji, w której wydawał się chcieć przystać na to, co mówiła, ale jednocześnie powstrzymywała go żelazna logika.
- Nie będę najemnikiem - dodał, twardo, choć wcale mu tego nie zasugerowała. Słowa, które powtarzał nadzwyczaj często, a które musiały dla niego znaczyć wiele. - Z Przymierzem na karku, bez dodatkowego czasu przed tym, wszystko będzie dziesięć razy trudniejsze. A z uziemionym Crescentem możemy przegrać wszystko w jeden dzień.
Ryzyko w kwazarze nijak nie oddawało ryzyka, które musieliby podjąć w rzeczywistości, na co Khouri nie miał najmniejszej ochoty, co jego sylwetka wydawała się wręcz krzyczeć. Tak, jak krzyczała, wzbraniając się przed powrotem na służbę. Coś, o czym zdołał zapomnieć przez stojącą przed nim kobietą.
- Muszę lecieć. To nie jest wielka operacja, tylko jednorazowa misja. Potrwa dni, może dwa tygodnie. Nie wiem, nie odpowiadałem. Ale da nam potem czas na przebudowę Crescenta.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

4 maja 2017, o 11:59

Pokręciła głową. Mogli go przebudować wszędzie. Na jakiejś stacji w Terminusie, w której Irene kiedyś dokowała z Harpią. Przymierze nie sięgało wszędzie, nie zawsze wiedziało gdzie szukać. To nie był Handlarz Cieni, który miał dostęp do każdej dziury w galaktyce. Tydzień czy dwa w suchym doku nie brzmiały wcale najgorzej, wbrew temu, co wyrażała mina Nazira. Dla Irene to nie było nic takiego. Nie rozumiała o co mu chodzi, mieli ładownię w której mogli przewozić transporty, statek był wystarczająco szybki by zająć się krótkimi zleceniami kurierskimi, których w extranecie było zatrzęsienie, a to było tylko pierwsze, co jej przyszło do głowy, wcale nie jedyne rozwiązanie.
Czuła, jak spięcie przechodzi też na nią, nawet pomimo spojrzenia, jakim ją obdarzył. Skrzywiła się. Miała wrażenie, że nadchodzi ból głowy, choć nie była pewna, czy spowodowany wczorajszym wieczorem, czy tymi informacjami. Westchnęła ciężko, ponownie spoglądając na ekran. Pieprzone Przymierze. Musieli się wtrącać w jej życie, musieli wszystko psuć. Nigdy do nich nie należała, nie próbowała nawet, a jednak mieli na nią zdecydowanie zbyt duży wpływ. Na to, co się z nią działo. Dlaczego Khouri? Nie pasował do tego.
- Wiem, ale... - zacisnęła zęby, nie widząc na horyzoncie argumentu, który przekonałby Nazira do tego, że życie najemnika wcale nie jest takie najgorsze. Chyba nie rozumiała jego podejścia i chyba nigdy nie zrozumie. Szukała czegoś, co przemówiłoby do Khouriego. Czegoś, co poprawiłoby ich beznadziejną sytuację.
Dopiero gdy stwierdził, że musi lecieć, poczuła jak ból głowy uderza z wielką siłą. Powinni teraz spać. Powinni leżeć pod kołdrą i odsypiać ten jeden idealny dzień. Czy wymagała zbyt wiele? Chwila spokoju, tydzień, może dwa. Bez nakładania pancerza, bez zaciskania palców na broni. Bez Przymierza zaglądającego im przez ramię i bez wściekłości wywołanej bezradnością. Nie mogła nic zrobić. Wiedziała, że do niczego go nie przekona i to było najgorsze. Mogła się co najwyżej dostosować i to wywoływało w niej złość.
Wysunęła się z jego objęć i podeszła do skrzyni, w której wiedziała już, że trzyma leki. Wyciągnęła stamtąd przeciwbólowe i połknęła dwie tabletki, zanim było za późno. Potem usiadła na kanapie i oparła łokcie o kolana, chowając jednocześnie twarz w dłoniach. Była zmęczona, choć nic jeszcze przecież się nie wydarzyło. Może problemem był za krótki sen.
- Nie wiesz tego - powiedziała cicho. - Teraz też miał być czas na przebudowę, i co? Tak samo będzie wyglądało po twoim powrocie. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem i w ogóle wrócisz.
Może nie powinna była tak mówić, ale oboje sobie zdawali sprawę z tego, z jak dużym ryzykiem wiązał się każdy rozkaz z sekcji B, w której służył. Gdyby niebezpieczeństwa nie było, wysłaliby każdego innego, z każdej innej sekcji. Dni, może dwa tygodnie. To nie było tak, że nie potrafiła poradzić sobie sama i nie była w stanie przeżyć kilkunastu dni bez Nazira, ale przecież nie to świętowali. Nie po to piła ciepłego, wygazowanego szampana, śmiejąc się i po raz pierwszy od dawna widząc przed sobą jakąś jasną przyszłość. Gówno. Jak zawsze.
- Miną dwa dni od powrotu i będziesz wezwany ponownie. Tym razem na kolejne zadupie, do kolejnego Hamesa. Czas na przebudowę - powtórzyła i parsknęła śmiechem. Utkwiła wzrok w swoich kolanach. Powinna się ubrać. - Gdzie masz lecieć? Na Cytadelę?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

4 maja 2017, o 13:44

Khouri nie wyglądał, jakby chciał się z nią kłócić. Wręcz przeciwnie - chciał zignorować argumenty, przyjąć tylko zapewnienia, które wypowiadała i wierzyć, że jakoś to będzie. Ale nie funkcjonował w ten sposób i w chwili takiej jak ta, starał się myśleć logicznie, nie emocjonalnie, wbrew temu, co chciał pokazać Dubois. Łatwo byłoby przysłowiowo spakować się i uciec, z chwili na chwilę, w romantycznym zrywie, ciężej myślało się jednak o konsekwencjach i ryzyku, które każde z nich musiałoby ponieść.
- Zawsze jest kilka dni. Minimum kilka dni. Gdybyśmy wylecieli teraz, nie mielibyśmy nawet tego - odparł twardo, obserwując ją jednocześnie gdy podchodziła do jego skrzyni. Dopiero widząc, jak siada na kanapie i chowa twarz w dłoniach, napięcie w pewnym stopniu opuściło jego barki, a on, wreszcie, oderwał się od stołu, przy którym cały czas stał. - Nie wiem, nie przyjąłem jeszcze instrukcji.
Powoli przeszedł wokół stołu, wsuwając się za niego i opadając na kanapę. Objął ją natychmiast, zdecydowanie, nie dopuszczając do siebie myśli, że może ona w tej chwili woli, by zostawić ją samą i pozwolić myśleć. To nie był moment na siedzenie samemu.
Przytulił ją mocno do siebie, opierając policzek o jej głowę. Nie była w stanie widzieć jego twarzy, ale wydawał się chwilowo skupiony na niej, nie na ekranie, od którego tak ciężko było go oderwać. Przesunął dłonią wzdłuż jej ramienia, gładząc chłodną skórę, na której nie zostało już śladu po nocnym rozgrzaniu.
- Przecież wiesz, że wrócę - powiedział cicho, odrobinę odsuwając się by móc na nią spojrzeć, jednocześnie delikatnie odsuwając dłonie, w których skryła twarz, o ile nie odsłoniła jej wcześniej. - Nic mi nie będzie. Zniknę na krótko i znajdziemy się na Illium, albo na Cytadeli czy Omedze. Gdzie będziesz, tam przylecę.
Uśmiechnął się lekko, chcąc przekazać jej pozytywizm, którego w nim samym brakowało. Przynajmniej co do tego wydawał się mieć pewność - tego, że wróci, cały i zdrowy, a już na pewno nie zostawi jej z powodu nagłego oświecenia i powrotu racjonalnego myślenia, które uświadomiłoby mu, że popełnił poważny błąd. Choć w żartach czasem nazywał ją manipulantką, nie potrafiłaby skłonić go do podjęcia decyzji, której tak długo i stanowczo unikał, za pomocą czarującego uśmiechu.
- Po tym skończę z Przymierzem. Na zawsze - dodał po krótkiej chwili, nieco głośniej. - Obiecuję.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

4 maja 2017, o 14:57

Westchnęła, gdy poczuła jak kanapa się ugina pod ciężarem siadającego obok mężczyzny. Nie wiedziała jak się zachować, kiedy cały jej plan na najbliższe dni, nawet jeśli mało konkretny, runął w gruzach. Miało być inaczej. Lepiej. Wreszcie miała zaczynać to życie, na które czekała przez niecałe ćwierć wieku. Kiedy wszystkie klocki układanki znajdowały się we właściwym miejscu, Przymierze przychodziło i kopniakiem rozsypywało stworzone arcydzieło.
Przytuliła się do Nazira z powrotem. Była mu winna zapewnienie, że wszystko będzie dobrze, za każdy jeden raz, kiedy on to powtarzał jej. Nawet jeśli miałaby przybrać na twarz z powrotem maskę, której przy nim nigdy nie musiała nakładać. Udawać, że jest fantastycznie, gdy nie było.
Zastanawiała się, gdzie ją nogi poniosą. Chętnie spędziłaby trochę czasu na Omedze. Może poleciałaby na Illium. Może brak Khouriego otwierał przed nią możliwości, o których zdążyła już zapomnieć, upojona jego towarzystwem. Może odezwie się do Ericha z prośbą o zlecenie, o ile urażona męska duma zamierzała jej odpowiedzieć. Kto wie, może nie będzie pamiętał swojej porażki. Może, może.
- Będę czekać - westchnęła. - Gdzieś.
Tyle była w stanie mu obiecać. W sumie z ich dwójki on też mógł być zaniepokojony w kwestii tego, w co Irene się wpakuje. Nigdy nie była szczególnie rozsądna i Khouri o tym wiedział. Poznał ją już wystarczająco dobrze.
- Tylko uważaj na siebie.
Ostatnie słowa powiedziała cicho, w sumie niepotrzebnie, bo Nazir przecież wiedział że musi być ostrożnym. Zresztą obiecał jej, że wróci. Że ją znajdzie. Nie mógł tego zrobić, będąc martwym. Jednak wolała żeby to on po nią przyleciał, a nie Isis w pustym statku. Dawno tak bardzo nie bała się, że kogoś straci, jak teraz i ta myśl sprawiła, że przeraziła się jeszcze bardziej. Przestawała się poznawać. Gdy po raz pierwszy była wprowadzana na Crescenta, była innym człowiekiem.
- To odbierz rozkazy. Dowiedz się co i gdzie. Ile czasu cię nie będzie. Ja się pójdę ubrać, będę czekać w mesie. Potrzebuję albo kawy, albo energetyka, albo obu na raz.
Podniosła się z kanapy, w żaden sposób nie reagując na jego ostatnią obietnicę. Nie wierzyła w nią, nie na sto procent, bo wszystko mogło się pozmieniać tak samo, jak zmieniało się teraz. Mogła uwierzyć w to, że spróbuje z wojska odejść, ale pewności żadnej nie było. Pochyliła się i pocałowała Khouriego krótko, nie chciała żeby myślał że ma do niego o to pretensje. Nie miała. Była zła, rozczarowana i bezradna, ale nie wobec Nazira. Rozumiała go, wbrew pozorom. Stojąc przed nim, przesunęła palcami po bliźnie na jego skroni. Liczyła na to, że wróci bez kolejnych. Przyglądała sie mu przez chwilę, pogrążona w rozmyślaniach, którymi się z nim nie dzieliła.
- Ostatnia misja - powiedziała cicho. - Ostatnia.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

4 maja 2017, o 20:33

Nie widziała po nim zaniepokojenia, choć powinien takie odczuwać. Skupienie się na tym, by zapewnić jej komfort psychiczny, skutecznie odwracało uwagę od wszelkich ponurych myśli dotyczących ich chwilowej rozłąki. Może gdyby wiedział ile razy przez jej głowę przetoczył się obraz własnej ucieczki, inaczej podchodziłby do powrotu do Przymierza, nawet w połowie nie tak pozytywnie. Ale nie mógł mieć pojęcia. Skupił się więc na trzymaniu jej w ramionach, zapamiętywaniu jakie to było uczucie. Przesunął nosem w górę jej skroni, na chwilę zamykając mocno oczy, nie chcąc godzić się na perspektywę własnego odlotu. Zostawienia tego wszystkiego tutaj - rudowłosej, doku na Lirii, pozytywnych wspomnień, jakie wzbudzała. Postanowić coś było łatwiej, niż później mierzyć się z wszelkimi wątpliwościami, które były nieuchronne.
- Ty też - uśmiechnął się lekko, odgarniając rude, splątane włosy z jednej strony jej twarzy, przyglądając jej się uważnie. - Żadnych atomówek tym razem.
Miała naturalny dar do przyciągania kłopotów, więc to nie tylko on wylatywał teraz ku wielkiemu nieznanemu zagrożeniu. Z tym, że on musiał choć odrobinę martwić się o nią przy wypuszczeniu jej na wolność, ku galaktyce, miejscom które znała lub też nie, wiedząc, jak absurdalne i niebezpieczne sytuacje zwykły się jej czepiać.
Skinął głową, nie mówiąc nic więcej, lecz obserwując ją, gdy wychodziła na jeszcze zimniejszy, choć jasny korytarz Crescenta. W międzyczasie na jej omni-klucz przyszła wiadomość - zawierała specyficzny program, który rozpoznała od razu jako moduł szyfrujący wiadomości i dekoder zarazem. To dzięki niemu rozczytała dopisek dodany do wiadomości.
Przepraszam za wczoraj.
- E.
Nazir pojawił się piętnaście minut później w mesie i, sądząc po jego minie, zdążył wdrożyć się w szczegóły zadania, które wysłane mu zostały na samym początku. Z początku nie poruszał jednak tego tematu. Opadł na krzesło, nie proponując jej jedzenia, bo i sam nie pomyślał, by samemu zabrać się za śniadanie. Dżentelmeńskie zwyczaje jakoś z niego uleciały. Dopiero po chwili przypomniał sobie o kawie i ekspresie, i, zakładając, ze sama już niczego nie piła, zrobił sobie zwykłą, czarną kawę, nie sięgając po ziarna, które kupił na Thessii.
- Lecę do Małpiej Grani - odezwał się po krótkiej chwili, gdy jego ciemny, parujący napój już został zrobiony, a on z powrotem siedział przy stole. - Podrzucę cię gdzie tylko chcesz - dodał ciszej, wypowiadając to tonem, który sugerował, że to oczywiste. - Mam dwadzieścia cztery godziny.
Jej omni-klucz piknął po raz kolejny. Dekoder od razu zadziałał, tłumacząc wiadomość.
Z ostatniej chwili, proste zadanie, kolonia Eden Prime. Pewnie o niej słyszałaś.
Powinno pójść do kogoś innego, ale uznałem, że zrekompensuję ci wczorajszy wieczór.
Stawka 20,000 kredytów.
Zainteresowana?
E.

Wróć do „Prywatne jednostki”