Kiwnęła głową w podzięce za komplement, zabierając się za robienie kawy. Chwyciła dwa, białe kubki i postawiła na blacie, bez większego skrępowania sięgając do szafki by wyjąć ziarna zwykłe i w wersji dekstro. Widziała jak wcześniej robił to on, zresztą równie dobrze mogła już sobie ją parzyć gdy spał, albo siedział w swojej kajucie gdy jej zdażyło się już podnieść z łóżka. Ekspres wkrótce zabuczał, robiąc pierwszy napój z sykiem i ulatującą z kubka parą. Kobieta przez chwilę wpatrywała się w ciemne krople spływające do wnętrza naczynia, dopiero po chwili obracając i opierając tyłem o blat. Skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej, mierząc wzrokiem turianina. Nie zauważyła nawet, że stoi w lustrzanej pozycji do niego.
Przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią, a może nad sensem jego słów. Gdy otworzyła usta, na twarzy miała maskę, która automatycznie podniosła się w górę, zasłaniając prawdziwe emocje. Dopiero po ułamku sekundy zrezygnowała z jej podtrzymywania. Mogła odpowiedzieć zwykłe dobrze i podziękować, że pytał, jak nakazywałaby kultura, ale on zdecydował się na szczerość i to samo otrzymał w zamian.
- Przespałam kilka godzin - odrzekła zdawkowo, odwracając się by zmienić kubki i zawartość ekspresu. Podstawiła drugie naczynie i poczekała, aż maszyna skończy pracę. Nie sięgała po śmietankę w proszku ani cukier, odstawiła tylko swoją porcję obok. - To umiarkowany sukces.
Gdy obie kawy były gotowe, złapała za kubki i przeszła przez mesę, stając przy stole obok niego. Odwróciła się, opierając się o niego tyłem i wyciągając do niego rękę z jego napojem. Przysunęła do siebie własny kubek, choć zawartość była jeszcze zbyt wrząca by móc się jej napić.
- Nie musisz czuwać, jeśli Etsy robi to za ciebie dwadzieścia cztery godziny na dobę - zauważyła, obracając ku niemu głowę. Nie miała daleko, skoro stali tuż obok siebie. - Czy to przyzwyczajenie i standardy pracy? Widma pracują solo - dodała, uśmiechając się lekko. Po nim nie widać było tego, co najczęściej mówiło się o agentach z tej sekcji. Z drugiej strony, Elpis było puste dla każdego obcego, który stanąłby na pokładzie fregaty. Etsy nigdy nie była z nim ciałem, wyłącznie duchem, ale też nie opuszczała jego słuchawki podczas każdej misji. Miało to swoje plusy.
- Nie zanudzisz się sam na tym statku? - zagadnęła, ni stąd, ni zowąd, wodząc wzrokiem po mesie, przystosowanej do przyjmowania co najmniej kilkuosobowej załogi.