Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

4 paź 2015, o 18:18

Serce waliło mu jak młot. Nie potrafił opanować szargających nim nerwów. Nie dało się ukryć tego, że Matt jest strasznie impulsywnym człowiekiem. Nerwowym, łatwo dającym wyprowadzić się z równowagi. Niemniej jednak, cały czas miał na uwadze fakt, że wybuchowość jego charakteru w niczym tutaj nie pomoże. Wręcz przeciwnie. Spokój był teraz bardzo wskazany, jednak jak opanować emocje, kiedy jego dawna znajoma, najważniejsza osoba w galaktyce znajduje się w na pokładzie innego statku w asyście jakiegoś zwyrodnialca, który chce jej zrobić krzywdę? Hmmm? Kto byłby wstanie tego dokonać, niech podniesie teraz rękę. W głowie rodziły się kolejne scenariusze niepowodzenia, tego jak cała załoga ginie...Radna przepada, a Matt jest całkowicie bezradny i już nie może niczemu zapobiec. Jednak optymizm Matta cały czas wyświetlał mu przed oczami światełko w tunelu, dając mu nadzieję, że wszystko się ułoży. Nie jakoś. Nie byle jak. Tylko po jego myśli, bowiem cała sytuacja, całe powodzenie tego szalonego planu spoczywa teraz w jego rękach. No cóż. Teraz było już za późno. To wszystko zaszło za daleko.
Jesteś złym, brutalnym i kurewsko, bardzo kurewsko przekonującym piratem...Arrrrrrr! Kurwa, jeszcze drewnianej nogi mi brakuje...
Pomyślał. Widząc swojego "pobratymca", na początku całkowicie zdębiał. Na szczęście hełm zasłaniał jego twarz i to jak na jego czole zaczynają się pojawiać pierwsze krople nerwowego potu. Trzeba było wejść w rolę. Szybko. Stanie jak słup na pewno tutaj nie pomoże.
-I teraz mi po prostu za to zapłaci...-Powiedział, spoglądając na swoją "zdobycz". Chciał to powiedzieć z ogromną dozą pewności siebie i satysfakcji. Tak, by brzmieć jak najbardziej wiarygodnie. By ten pirat uwierzył, że Matt naprawdę jest jednym z nich. Na szczęście różnicę w głosie można było zgonić na uszkodzenie pancerza, co za tym idzie...ciała oraz...hełmu, który zniekształcał barwę głosu. A jedno trzeba było przyznać, Matt na pewno nie brzmiał jak aniołek. Dlatego też czuł, że pirat może chwycić haczyk.
-Od razu tam zgwałcić. To tylko rekompensata za straty moralne i materialne, ale popatrz na nią. Może się trochę wierzga jak dobra, arabska klacz, ale...Jak się wejdzie z drugą falą, to macica jej się uspokoi. He he he he he...-I tu Matt wykonał manewr, jakiego Dagan mogła się kompletnie nie spodziewać. Ba! On sam tego po sobie się nie spodziewał. Jakby nigdy nic. W sposób niefrasobliwy...Po prostu solidnie klepnął ją w tyłek, a później owe uderzenie rozmasował.
-Peter sam się przekona, że to dobry towar...-W tym też momencie uświadomił sobie, jak ogromnej ujmy na honorze Dagan musiał teraz dokonać. Zdawał sobie też sprawę z tego, że na pewno nie ujdzie mu to na sucho, jak będzie już po wszystkim. Z całą pewnością. Miał jednak nadzieję, że rezultat działań jakich teraz dokonał...Będzie pozytywny.
Becca, wybacz...Ale taki mamy klimat...Taka sytuacja...Mistyfikacja...Muszę wyczytać w extranecie jak się pije herbatę przez wenflon...
Kolejna myśl, będąca po części telepatycznym przekazem na sierżant. Miał nadzieję, że...go otrzyma. W jakiś dziwny nadprzyrodzony sposób, choć jak można było się spodziewać. To tylko czcze życzenia. Cholera...
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

5 paź 2015, o 12:55

Wbrew modłom i pobożnym życzeniom Tarczansky'ego, Dagan nie rozumiała jego niemego przekazu. Wiecie, nie te fale, nie dostrojone kanały telepatii. Wszystko musiała tłumaczyć sobie sama. Raz za razem, jeszcze raz i jeszcze, powtarzać, recytować jak mantrę. Byle nie odgryźć mu ręki. Byle nie zepsuć czegoś, na co się zgodziła.
Jak z własną fizycznością Rebecca problemu nie miała i klepnięcie w tyłek było jeszcze znośne, tak sama konieczność odgrywania pokonanej, ostatniej sieroty, którą można potraktować jako zdobyczny towar - cóż, to było trudne. Cholernie trudno było stać się przegraną, zmusić własne ego i dumę do schowania się, pozwolić się traktować tak a nie inaczej. Nawet wiedząc, że to tylko gra, chwila przedstawienia mająca umożliwić im osiągnięcie celu, nie potrafiła tak po prostu przejść nad swą rolą do porządku dziennego. Dusiła się w środku, tłamsząc w zarodku pierwsze objawy rosnącej irytacji a potem - pełnoprawnej furii. Pochylając się jeszcze niżej w nałożonej dźwigni, zaciskała zęby jak rozjuszone zwierzę, cały czas przekonując samą siebie, że czas na rozładowanie rozdrażnienia będzie miała później. Na Arsufie.
Teraz mogła pozwolić sobie tylko na szarpnięcie się w uchwycie Tarczansky'ego w odpowiedzi na jego niewybredny komentarz, warknąć coś, płonącym spojrzeniem spod oka objąć drugiego z korsarzy - chociaż pełnia efektu i tak niknęła za maską hełmu - i tyle. Mogła czekać. Tylko czekać.
Cholera, chwile dzielące ją od uwolnienia, od chwycenia broni i wyrzucenia z siebie tego, co właśnie zaczęło szarpać jej serce i dumę miały stać niewyobrażalnie wręcz długimi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

5 paź 2015, o 16:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

5 paź 2015, o 18:36

Iris

Za dużo wydarzyło się przez ostatnie pół godziny, by układ nerwowy słuchał jej tak, jak powinien. Próba wystrzelenia dysruptora w kierunku pirata skończyła się efektownym spudłowaniem. Reakcja mężczyzny też zrobiła swoje - odskoczył, chowając się za załomem korytarza. Jedynym miejscem, które mogło stanowić podobną osłonę dla radnej, była winda. Gdyby otworzyła drzwi i przyblokowała czujnik ruchu, miałaby całą kabinę dla siebie i nie pozwoliłaby też przywołać dźwigu na żaden inny pokład. I brzmiało to jak dobry plan, ale zanim zdążyła go zrealizować, przeciążenie uderzyło w nią i ściągnęło część jej tarcz, a gdy wychyliła się po raz kolejny - odbiła się od niej garść śrutu ze strzelby. Mężczyzna wydawał się mimo wszystko zachowywać ostrożnie, jakby bał się uszkodzić cenną zdobyć Petera. A może zabicie radnej jakoś by mu jednak zaciążyło na sumieniu. Tak czy inaczej nie oddał kolejnego strzału, tylko po głośnym, głębokim oddechu zdecydował się wybiec jej naprzeciw, tak, by nie miała jak się przed nim ukryć. Niezależnie od tego, czy musiał stanąć w progu windy, czy pobiec za nią dalej, posłał w jej kierunku następne przeciążenie, po którym generator tarcz piknął ostrzegawczo. Iris została naga, odsłonięta niemal zupełnie, na łasce młodego pirata. On był uzbrojony i opancerzony, ona w tym momencie nie miała już nic.
No, prawie nic.
- Wracaj na górę - zabrzmiało to bardziej jak prośba, niż rozkaz. Lufa broni opartej na przedramieniu niepewnie poruszała się w górę i w dół. Skinął głową w stronę, gdzie mniej-więcej znajdowała się kapitańska kajuta. - Zanim się wkurwi naprawdę. A tego nikt nie chce.

Matthew, Rebecca

Pirat przez chwilę przysłuchiwał się Tarczanskiemu, obserwując Rebeccę, która bardziej niż wiarygodnie udawała niezadowoloną - może dlatego, że niezadowolona była, zwłaszcza gdy siarczysty klaps wylądował na jej pośladku. Jej rola była odegrana doskonale... czego nie dało się powiedzieć o Matthewie.
Tilus uprzedzał, choć wzięli to wtedy za narzekanie. Lepiej było mu się nie odzywać. Przebranie się w spalony pancerz członka dziesięcioosobowej załogi mogłoby jeszcze podziałać, gdyby nie głos, maniera mówienia, barwa, akcent. Nie brzmieli tak samo, nie brzmieli nawet podobnie. Pirat przysunął się do nich, stając bezpośrednio za Dagan i bezczelnie wpatrując się w jej tyłek, by w końcu westchnąć.
- To było cholernie głupie - poinformował i jednym, starannie wymierzonym ciosem szybko odpalonego omni-ostrza, rozbił szybkę spalonego hełmu Matthewa.
Ostrze nie rozcięło mu twarzy, nawet nie dosięgło skóry, ale pozwoliło skażonemu powietrzu wypełnić płuca i w jednej chwili Matt stracił panowanie nad swoim ciałem. Chwyt osłabł i ułamek sekundy później Rebecca była już wolna - nikt jej nie klepał i nie porównywał do klaczy, nie prowadził na Arsuf. Głośny łomot wyraźnie oznajmił, że Tarczansky już raczej nigdzie nie pójdzie. Ostatnim, co zobaczył zanim zapadła ciemność, była dłoń pirata chwytająca Dagan za kołnierz pancerza.
- Twój przyjaciel był kretynem - poinformował ją, popychając w stronę śluzy. - Ale jak już cię okiełznał i przyprowadził, to rusz swoją śliczną dupę i idź dalej - kątem oka zobaczyła, jak fragment napierśnika mężczyzny podświetla lekko uruchomiony najwyraźniej przez Tilusa skan taktyczny. Uszkodzony, najwyraźniej niedokładnie lub nieumiejętnie naprawiony, dawał jej większą szansę. - Zaraz będziemy w domu.
Mężczyzna uderzył pięścią w panel śluzy. WI poinformowała o wyrównywaniu ciśnień.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

5 paź 2015, o 18:57

Hej, a było tak miło! No, w porządku, miło może nie, ale szło nieźle, prawda? Mieli spore szanse na to, żeby dostać się na Arsufa. Naprawdę spore. Plan był przecież taki przemyślany, taki... epicki! W sam raz dla załogi Venus, nie? To w końcu statek Rady, ekipa też musiała być Rady godna!
Najwyraźniej jednak o tę godność Dagan musiała powalczyć już sama. Bo, co tu dużo mówić, czerwonowłosa tylko czekała na odpowiedni moment. Ani myślała rzucać się na ratunek Mattowi - hej, to była Rebecca, a nie ociekająca empatią siostra miłosierdzia - czy szarpać się histerycznie wtedy, kiedy nie miało to sensu. Nie, rzuciła się tylko raz, by nie być traktowaną jak ostatnia sierota, warknęła coś w swym przepięknym, ojczystym języku i...
Tak, gdy ręka pirata sięgnęła do jej pancerza, to już była doskonała okazja. Doskonała na to, by w jednej chwili aktywować omni-klucz i biorąc zamach z półobrotu, zamierzyć się na i tak uszkodzony już napierśnik agresora. Z całej siły, z całej cholernej siły, jaką mogła z siebie wykrzesać. Zresztą, nie była sama, nie? Widziała błysk skanu. Widziała, gdzie powinna ciąć. Pozostało jej tylko odwinąć się błyskawicznie i zrobić użytek z krótkiego ostrza, którego jej przyjaciel-kretyn jej nie odebrał. Bo może po prostu nie był kretynem? Może tylko roczna dawka szczęścia już mu się wyczerpała?
Dagan nie bawiła się w jakieś połowiczne uderzenia, cięcia oszczędzające. Miało być raz a dobrze. Na pół, na dwie zdezintegrowane części. Znaczy, wiecie, nie wierzyła, by jej broń była do tego zdolna, ale wyobrażenie sobie celu ostatecznego - choćby i wyolbrzymionego - dodawało sił. Wyimaginowany widok tułowia lecącego w górę i radośnie wierzgających, uwolnionych spod władzy mózgu nóżek pozwalał zmusić wszystkie posiadane mięśnie do skrajnego wysiłku, jaki Dagan musiała teraz wykonać.
A potem? Potem się zobaczy. Wyciągnie się Szpona i... Cóż. Zdaje się, że Arsuf musiał chwilowo zaczekać, nie? Ktoś przecież czekał w tej chwili na ratunek, na ożywczego kopa w... No, w porządku, nie. Po prostu na odtrutkę i nowy hełm.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

7 paź 2015, o 15:48

To był jakiś chory sen. Koszmar, z którego pragnęła się obudzić. Niby wszystko szło po jej myśli, niby czepiała się już tej nadziei, aż w pewnym momencie coś podstawiało jej nogę i o mało jak długa nie wywalała się na zimną posadzkę.
Wiedziała, że za nią biegnie. Że jest niezwykle zdeterminowany. I głupia tylko łudziłaby się, że może z nim pertraktować. Bo przez myśli Iris przemknęła taka jedna, naiwna, iż może warto się odezwać. Zaoferować więcej. W końcu wachlarz jej możliwości był spory. Ale czy on wyglądał na kogoś, kto chciałby innego życia? Z wolna obróciła się w jego stronę. Ostrożnie, bez żadnych gwałtownych ruchów. Dostrzegła kątem oka, iż celuje w nią. Być może strzeli bez zawahania, być może zdradzi się drżeniem ramienia przed wystrzałem.
Przeklęta, rosyjska ruletka.
- Co się stało z właścicielami tego statku?
Spytała wprost, sugestywnie pokazując gestem głowy na symbol Przymierza, na tle którego bądź obok którego teraz stała. Nie miała zbyt wiele czasu do zregenerowania się tarczy. Dlatego też kiedy mężczyzna zaczął mówić, bez względu na to czy odpowiadał na jej pytanie, czy po prostu ponaglił ją ponownie, Iris posłała w jego stronę falę uderzeniową, którą zamierzała poprawić chwilę później rzutem. Póki palce nie zdążyły się na dobre rozprostować. Tym razem miała tylko jedną szansę. W razie niepowodzenia ratować się mogła co najwyżej uskoczeniem w bok, wszak lufa nie była elastyczna i nie śledziła każdego jej ruchu.
Mężczyźni, jak wiadomo, nie mieli podzielności uwagi. Atak w chwili, w której się odezwał, być więc dobrze przemyślany, a nie przypadkiem.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

9 paź 2015, o 14:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

9 paź 2015, o 16:28

Iris

To było naturalne, że widząc bezbronną, smukłą blondynkę tkwiącą w windzie, pirat uznał, że nie musi się już nią przejmować. W końcu to była tylko radna. Wokół niej zawsze plątało się tysiąc ochroniarzy, Widma, kamery, znajomość jakichkolwiek sposobów obrony nie była jej potrzebna. To co, że dysruptor fazowy ściągnął całe jego tarcze? Miał pancerz, miał broń, był z całą pewnością od niej silniejszy, więc jeśli próbowałaby uciec, wystarczyło między biotycznymi atakami złapać ją, unieruchomić i doprowadzić do Petera. Na jego młodej twarzy, widocznej przez szybkę hełmu, pojawiła się pewność siebie i coś jeszcze... czy to było politowanie?
- Nie wiem - odparł, chyba szczerze, wzruszając ramionami i nieco opuszczając lufę broni. - Jestem tu od niedawna, niecałe trzy miesiące - uniósł wzrok na symbol Przymierza. - Ale Peter jest z niej dumny, więc musiał odwalić kawał dobrej roboty, żeby ją dostać.
Odnoszenie się do statku jak do kobiety nie było niczym niezwykłym. Niektórzy tak już mieli, zwłaszcza jeśli łączyło ich z nim coś więcej, niż tylko pomieszkiwanie na pokładzie. Inżynierowie, mechanicy, piloci. Iris mogła tylko zgadywać kim jest jej rozmówca dla tej załogi.
Ale nie zgadywała.
Fala biotyki w kilku uderzeniach powędrowała w stronę pirata i zanim się zorientował, wytworzone pole uniosło go nad pokład. Stęknął i w swojej beznadziejnej sytuacji usilnie próbował wycelować w radną, ale bezskutecznie. Zresztą i tak nie zamierzał strzelić. Może Peter nie lubił rannych, tak samo jak nie lubił nieprzytomnych?
- Ej, nie, nie, uspokój się - nie panował nad swoim ciałem, nie panował już też nad Iris. - Czekaj, kurwa, Peter tu zaraz przyjdzie i zobaczysz...
Stęknął ponownie, przerywając swoje czcze póki co groźby. Gdzieś niedaleko rozległy się szybkie, ciężkie kroki. Znajome kroki, radna słyszała je już wcześniej, tak samo jak ten głos.
- Słońce, wracaj - nie był już tak beztroski, a chociaż słowa brzmiały neutralnie, kapitan był wyraźnie wściekły. I był coraz bliżej. - Gdzie chcesz uciec? Na twoim stateczku szaleje toksyna. Stęskniłaś się za paraliżem? Możemy nad tym popracować.
Zza śluzy dobiegł przytłumiony przez grube drzwi okrzyk bólu. Gdyby rzuciła okiem na panel, ten lśniłby na czerwono. Ktoś schodził z Venus.

Matthew, Rebecca

Z jakiegoś powodu mężczyzna nie wpadł na pomysł sprawdzenia, czy Dagan jest uzbrojona w omni-klucz. I potem tego bardzo pożałował - jeśli w ogóle zdążył. Wyprowadzone przez nią cięcie elegancko wbiło się w podświetlone przez skan miejsce pancerza, rozcinając pirata co prawda nie na pół, ale na pewno tworząc spory problem. Gdy Rebecca wyszarpnęła swoje ostrze z jego boku, wrzasnął rozdzierająco i zapewne wrzeszczałby jeszcze dłużej, gdyby tuż obok nie pojawił się turianin. Jednym szybkim ciosem praktycznie przebił mu serce, uderzając w samą krawędź podświetlonego fragmentu, ale ustawiając ostrze tak, by natychmiast pozbawiło życia. Jakby robił to od zawsze.
Rebecca poczuła, jak kolejny unieruchamiający ją chwyt puszcza i tym razem była już wolna. Całkowicie wolna. To był ostatni chętny do zaprowadzenia jej gdziekolwiek wbrew jej woli, przynajmniej na obecną chwilę.
Tilus mruknął coś i nie czekając na nic więcej pochylił się nad martwym już piratem, by bez skrupułów ściągnąć z niego hełm. Prawdopodobnie celowo go nie uszkodził, choć najszybszym sposobem unieszkodliwienia byłoby rozbicie szybki. Zresztą widzieli już, jak doskonale się to sprawdza.
- Rozbieraj Tarczanskiego - polecił Rebecce, rzucając hełm do niej. - Załóż mu ten, ja poszukam antidotum.
Matthew, leżący tuż obok trupa, a właściwie pod nim, mógł tylko czekać, aż ktoś łaskawie odetnie dopływ toksyny do jego płuc i sprawi, że będzie mógł poruszyć się ponownie. I jeśli tylko Dagan wypełniła polecenie, moment później turianin już wbijał igłę w wolne miejsce między płytami pancerza sparaliżowanego. W chwili, gdy Matt zaczął powoli odzyskiwać władzę nad swoimi częściami ciała - nie wszystkimi na raz, ale stopniowo - odezwał się komunikator w hełmie.
- Jack, co jest kurwa, drzesz ryja jakby cię pięciu murzynów od tyłu zapinało - głos zamilkł, czekając na odpowiedź. Ktokolwiek był jeszcze na Venus, siedmiu, sześciu może członków załogi, teraz najwyraźniej zorientowali się, że coś się dzieje. - Jack, do kurwy nędzy! - nie wiedzieli, ile czasu minie, zanim ktoś przyjdzie sprawdzić co się wydarzyło.
Wrota śluzy po ich stronie rozsunęły się, otwierając przejście na drugi statek.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

10 paź 2015, o 11:40

Odetchnęła bardzo powoli i bardzo głęboko. Żeby... Wiecie, żeby ustać na nogach. Żeby się nie porzygać. Nie, żeby widok krwi jakoś bardzo ją ruszał, ale tutaj, teraz wyrabiała normę za całe swoje życie. Przecież dotąd nie była żołnierzem z pierwszej linii frontu. Martwych widziała tylko na zdjęciach i vidach, rozbryzgi krwi znała tylko z podręczników. Dotychczas jej świat był znacznie bardziej urzędniczy niż wojskowy, z Przymierzem miała wspólny jedynie mundur i pozwolenie na broń. Aż dotąd. Bo niedawno jej ścieżkę zaczynały znaczyć trupy. Własnoręcznie pozbawione życia ciała. Jak się z tym czujesz, starsza sierżant Dagan?
Nie miała czasu na te przemyślenia. Gdy rozpłatany omni-ostrzem pirat padł wreszcie (kątem oka zauważyła dodatkowe dekoracje, jakimi były plamy korsarskiej juchy na jej własnym pancerzu), bez wahania przyjęła od Tilusa hełm i kucając obok Matta, wymieniła jego obecne nakrycie głowy. Nie, żeby robiła to z troski - motywacje stojące za pośpiechem Rebeki były znacznie bardziej pragmatyczne. Po prostu nie załatwi wszystkiego sama, a Tarczansky nie zasłużył sobie na nadprogramowy odpoczynek.
Cofając się potem o krok, by umożliwić turianinowi wstrzyknięcie antidotum, sama z automatu przystąpiła do realizacji tradycyjnego już punktu programu - własnoręcznego przeszukania zwłok - gdy wtem rozległ się głos.
Nie rozumiała słów - były niewyraźne, w końcu to nie na jej głowie tkwił przemawiający teraz hełm - tylko głupi nie domyśliłby się jednak, o co może chodzić. Skoro dyskusje uskuteczniało nakrycie głowy należące dotąd do pirata - pirata, który otoczony był teraz coraz większą plamą stygnącej krwi - to najpewniej go wywoływali zaniepokojeni słyszalnym przed momentem zamieszaniem. A skoro tak, to...
- Wywab ich - syknęła do inżyniera na tyle cicho, by jej głos w żaden sposób nie przebił się na łącze z drugim z piratów. - Jednego, dwóch. Będziemy mieli kolejnych z głowy.
Z tymi słowy po chwili akrobacji wyciągnęła też Szpona i aktywowała krioamunicję. To był zdecydowanie koniec przedstawienia, czas sięgnąć po prostsze argumenty.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

10 paź 2015, o 18:10

Gdzie ja jestem? Co to, kurwa, jest?!
To była pierwsza myśl inżyniera, kiedy otworzył oczy. Położył dłonie na miękkiej zielonej trawie, smagał poszczególne źdźbła palcami, próbując uchwycić ich niepowtarzalną fakturę. To chyba był raj. Może tak to sobie wyobrażał? Chociaż cholera wie. Matthew leniwie podniósł się otoczony przez świat wykreowany przez jego chorą wyobraźnię. Błękitne niebo. Białe, leniwie przesuwające się po nieboskłonie chmurki i ta...Cudownie miękka trawa. Znajdował się na łące, z pewnością. Przesuwał wzrok po niebie i zauważył to. To coś, czego nigdy nie chciał zobaczyć na oczy. Słońce...Nie byle jakie, bowiem w jego centrum znajdowała się tak irytująco śmiejąca się twarz dziecka.
NIE! NIE! NIE!
Pomyślał Matt, próbując wydusić z siebie okrzyk przerażenia. Czuł jednak, jakby kilkaset kilogramów uciskało jego klatkę piersiową i uniemożliwiały mu wyduszenie z siebie jakiegokolwiek dźwięku, a co dopiero głębszego oddechu. Mechatronik powoli zaczął się podnosić, leniwie, jakby chciał sobie uświadomić, że ten obraz to tylko zwykły, zły sen. To nie mogła być jawa, w końcu chwilę wcześniej znajdował się na Venus. Teleportacja była niemożliwa, nikt jeszcze nie opracował takiej technologii. Nie, to było niemożliwe. Z każdą chwilą spędzoną w tym miejscu, Matthew nabierał pewności, że to jednak musi być prawda. Białe, puchate i słodziutkie zarazem króliczki hasały sobie wesoło po łące. Lekki wiatr smagał trawę i twarz Matta, który właśnie w tym momencie przełknął głośno ślinę. Jest jeszcze gorzej, niż zakładał bo gdzieś tam na wschód od niego, wykreowała się cudowna, różnokolorowa tęcza. Tak cudowna, że zmuszała do wymiocin. Ten kolorowy, idealny i wesoły świat...To koszmar. Inżynier zaczął nerwowo odwracać się na lewo i prawo, wyczekując najgorszego. Tego, co pamiętał z kilku wieczorów spędzonych ze swoją małoletnią córką przy telewizorze.
One w końcu tutaj przyjdą, znajdą mnie...I zabiją.
Słoneczna twarz spoglądała na nowego osobnika w krainie, jakby zwiastując to, co zaraz miało nadejść. To, czego Matt bał się najbardziej. To co spędzało mu sen z powiek swoją głupotą i niską wartością edukacyjną.
-Heeeeeeeeeeeeejoooooooooooo!-Usłyszał w oddali i odwrócił się w stronę nadciągającego dźwięku. Znalazły go. Trzeba wiać. Matt zerwał się z miejsca, próbując zlokalizować te małe, kolorowe, wesołe stworki, które swoim jestestwem doprowadzały go do szaleństwa, ale przecież Isia tak bardzo je lubiła i Matt nie miał serca zabronić jej ich oglądać. W końcu, zobaczył je. Wytropiły go. Jeszcze ten jednorożec...Mechatronik z całych sił próbował krzyknąć, lecz nie mógł. Był tutaj totalnie niemy. Na dodatek, był tutaj zdany jedynie na siebie.
-Tuuuuuuliiiiiiiimy! Tulimy! Tulimy! Tulimy!-Kolorowe stworki wydały wyrok i ruszyły w stronę inżyniera, który znalazł w sobie na tyle siły, by zacząć uciekać. Biegł ile sił w nogach, jednak one były coraz bliżej niego. Czuł się tak, jakby właśnie znajdował się na bieżni. Jakby poruszał się w miejscu i już nic nie mogło powstrzymać tego, co miało nadejść. Jednak na horyzoncie pojawiła się dziupla, na tyle duża by mógł się w niej schować. Wskoczył do niej i ostatkiem sił próbował się wczołgać głębiej. Stworki znajdowały się już na miejscu, a on ujrzał światełko w tunelu. Postanowił ruszyć w jego stronę...
-Aaaaaaaaaaa! Dupa! Cycki!-Ryknął oszołomiony, gdy poderwał się z zimnej, podłogi Venus. Rozejrzał się nerwowo po otoczeniu. Tilus jest. Becca jest. Uszczypnął się. Matt...też jest. I na dodatek, ten martwy koleś przed nim. Nie mógł uwierzyć, że wrócił do świata żywych. Cieszył się jak nigdy, na pewno...Miejsce, w którym się niedawno znajdował nie należało do przyjemnych. Sapał tak, jakby właśnie przerzucił kilka ton urobku w kopalni. Zimny pot pojawił się na jego czole. Nie, nigdy więcej. Usłyszał dźwięk, który zaczął go strasznie drażnić. To nie była ani kobieta, ani turianin. To byli piraci. Wygląda na to, że uzyskał podłączenie do węzła komunikacyjnego piratów. No, no. Brawo. Przez chwile byłeś nieprzytomny i od razu dwójka zaczęła myśleć.
-Co? Czekaj...Hmmm...Uff...Aaa, dobra, spoko.-Matt przyłożył dłoń, do miejsca na hełmie, który aktywował mikrofon. Musiał się skupić, zdawał sobie sprawę z tego, że gadka poszła zbyt dobrze. Teraz musiał zabrzmieć cholernie przekonująco. Wdech i wydech. Szybki pomyślunek i...Lecimy. To znaczy, Matt leci.
-Wyruchałem Twoją starą, he he he. A tak na serio, to przyjdźcie koło śluzy. Mam tyle fantów, że sam ich nie wyniosę. Biżuteria, części...Kurwa, stary. Lepiej wymienić ten nasz złom na Venus. Życie w luksusie...Mówię Ci.-Po tych słowach, powoli wstał z miejsca. Było to trudne, bowiem jego mięśnie nie odzyskały jeszcze pełnej sprawności. Miał jednak na tyle siły, by wstać i zająć bardziej taktyczną pozycję przy barierce otaczającej pokład obok śluzy, a niżej położonym lobby z cudownym widokiem na przeszklony dach tak bardzo opiewany w wielu czasopismach o polityce, za najdziwniejszą fanaberię Rady. Co zrobić.
Wyciągnął swoją Motykę i przyjął pozycję do strzału. Nie wiedział jednak z której strony nadejdą oponenci. Oby nie doszło do zasadzki. W między czasie uruchomił Sondę bojową oraz program Spalenie. Przezorny zawsze ubezpieczony.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

10 paź 2015, o 19:44

Na miejscu pirata prawdę powiedziawszy zachowałaby się tak samo; była w końcu drobną, niepozorną blondynką. Być może gdyby przeszedł prawdzią szkołę życia w wojsku, ktoś by mu uświadomił, iż nawet takim nie można pobłażać. Ale cóż, liczyło się to, co działo się teraz, nie zaś żadne gdybanie.
Iris słuchała uważnie. Miała cichą nadzieje, iż dowie się czegoś więcej w związku ze statkiem i jego prawowitym właścicielem. Przeliczyła się. W obawie, że tak samo mogło się skończyć z jej chwilową przewagą nad Peterem i Zaginionymi Chłopcami, nie mogła tracić więcej czasu.
Skrzywiła się, kiedy posypały się pierwsze komentarze, gryząc się w język, aby nie upominać mężczyznę, iż przy damach nie wypada się tak trywialnie wyrażać. Momentalnie wyłapała kroki, jak i głos Petera. Szlag. Był już tak blisko. Nie pozostało jej nic innego, jak rzutem skierować dryfującego w powietrzu pirata prosto w korytarz, z którego się niosło echo Wiecznego Chłopca. Nie działa tak, aby zabić bądź skrzywić. Nic z tych rzeczy. Tutaj chodziło o wyeliminowanie tudzież unieszkodliwienie. Nie zamierzała czekać, aby sprawdzić, czy tym sposobem udało się jej zwalić Petera z nóg. Tak samo bez względu na to, czy w ogóle biotyka ją posłuchała. iris rzuciła się pędem dalej. Musiała dopaść do odnogi, którą z kolei dotrze do śluzy. Widziała, iż ktoś schodził z Venus. Wcale nie dawało to pewności, iż był to ktokolwiek z jej załogi, nie mniej musiała zaryzykować. W chwili obecnej nie wiedziała co dalej, to znaczy co zrobi kiedy już znajdzie się zaraz przed drogą wyjścia. Liczył się sam fakt, aby uciec. Aby być jak najdalej od Petera, od jego obleśnych rąk. Będzie zmuszona improwizować. Trudno, poradzi sobie. Prawda, Fel?
Już w biegu uruchomiła swój omni-klucz, uważając, aby przypadkiem nie potknąć się o jakieś wystające mankamenty. Chciała nawiązać jedyne, prywatne połączanie jakie mogła, czyli z Matthewem. W duchu prosiła, aby odpowiedział. Aby nie leżał teraz nieprzytomny, sparaliżowany, nie mogący w żaden sposób zareagować.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

13 paź 2015, o 20:52

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

13 paź 2015, o 21:45

Iris

Biotyczne uderzenie, które posłała w stronę zawieszonego w wytworzonym polu pirata, skutecznie posłało go w prostopadły korytarz. Stęknął, gdy uderzył w coś, a to coś stęknęło razem z nim i do Iris dobiegł dźwięk dwóch ciał zwalających się na ziemię. Trafiła, i to nie tyle że rzutem w swojego rozmówcę, ale swoim rozmówcą w Petera. Między mężczyznami nawiązała się kłótnia, rozpaczliwe przekrzykiwanie się urywkami zdań bez sensu, składającymi się głównie z bluzg, przeprosin, okrzyków bólu i zawołań, które w jakiś magiczny sposób miały zaprowadzić ją z powrotem.
Miała teraz przewagę, niewielką, ale zawsze. Zanim obaj podniosą się z podłogi, mogła uciec całkiem daleko, może nawet dobiec do samej śluzy, jeśli tylko będzie biegła wystarczająco szybko. Tylko problem był jeden - nie była w stanie zapamiętać dokładnie gdzie się ona znajdowała, bo przechodzili na pewno w jej okolicach, w końcu słyszała syk. Ale radna była prowadzona w sposób, który dość poważnie uniemożliwiał jej rozglądanie się wokół siebie. Gdzieś zza pleców z powrotem zaczął dobiegać dźwięk ciężkich butów goniącego ją kapitana.
Połączenie udało się nawiązać. Ale sygnał rozbrzmiewał, jeden za drugim, czekając aż Matthew odbierze. Szanse na to, że mechanik był przytomny, były praktycznie zerowe. Tylko Iris została przecież wyniesiona z Venus, tylko jej wstrzyknęli antidotum, Tarczansky raczej nie był w typie Petera.
Kolejny sygnał.
Gdy dobiegła do śluzy, wrota nadal były zatrzaśnięte. I zablokowane. Ktoś, kto był po drugiej stronie, nie mógł się chyba zdecydować, czy chce przejść, czy jednak nie, uniemożliwiając to radnej.

Rebecca, Matthew

Mattowi odpowiedziało zirytowane sapnięcie.
- A wal się, trzeba było nie brać wszystkiego na raz - odparł rozmówca. - Znasz bajkę o diable i szewcu? Co buty szyli, i diabeł popierdalał z kilometrową nicią, a szewc buta krótkimi nitkami uszył dwa razy szybciej i wygrał życie? - ktoś w tle roześmiał się. - Oj zamknij się, młody. Nie truj dupy ludziom, Jack, tylko bierz po trochu i nie drzyj się jak zarzynane prosię, bo już się przestraszyłem, że coś się nie spierdoliło znowu.
Głos ucichł, wyłączając się na chwilę, ale za moment odezwał się ponownie:
- Jak już skończysz przenosić tą swoją w chuj ciężką biżuterię, to chodź na górę, przydasz się.
Nikt nie zamierzał przychodzić do nich - elegancko sformułowana prośba o pomoc nie spotkała się z entuzjazmem. Wystrzelona sonda lewitowała sobie w powietrzu radośnie, okręcając się wokół własnej osi. Nikt nie ruszył w ich kierunku, nie słyszeli dźwięku jadącej windy ani kroków na schodach. Tym razem udało się mu podszyć pod kogoś z załogi. Czyżby jego modulowany głos był w miarę podobny do tego, którego Rebecca z Tilusem właśnie rozcięli na pół?
Nagle rozbrzmiał dźwięk przychodzącego połączenia. Prywatnego połączenia, przez omni-klucz. Dzwoniła radna. Radna, którą wcześniej przywódca piratów zabrał sobie do zabawy na Arsuf, która raczej nie uniknęła zatrucia toksyną i raczej miała niewielkie szanse uniknięcia wspomnianego gwałtu. Czy w takim razie to dzwoniła ona, czy ktoś przejął jej omni-klucz? Jednocześnie w kącie holograficznego wyświetlacza migała ikonka nowej wiadomości.
Przeszukanie pirata dało jej sporo. Po pierwsze, kolejne dwie ampułki odtrutki - albo Jack należał do bardzo przezornych, albo miał jakiś inny powód, chociażby zajmowanie stanowiska medyka tej załogi - tak czy inaczej to stawiało ich w całkiem niezłym położeniu. Dodatkowo miał przy sobie dwa pochłaniacze ciepła i omni-żel, który też przecież mogła sobie przywłaszczyć.
Otwarta z ich strony śluza ponownie poinformowała o możliwości przejścia na pokład drugiego statku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

14 paź 2015, o 15:29

Nie nasłuchiwała, jaki efekt przyniosło jej ciśnięcie biotyką. Zgarnęła jakąś przewagę, nie zamierzała ją więc zmarnować na bezczynne stanie w miejscu.
Mimo iż statek nie był wielki, to jednak jego rozkład wydawał się... problematyczny. Iris jak przez mgłę pamiętała, w jaki sposób się tutaj znalazła. Dodatkowo brak opisów wpływał na dezorientację w nie mniejszym stopniu, co niewiedza. Zaczerpnęła kilka głębszych oddechów, nie mniej starała się na dłużej nigdzie nie zatrzymywać. To był już jakiś plan - po prostu do przodu. W końcu musiała trafić na śluzę bądź wskazówkę. Musiała zaufać improwizacji, co rzecz jasna nie podobało się jej naturze perfekcjonistki.
Nie pokładała wielkich nadziei w połączeniu się z Tarczanskym. Tak po prawdzie uruchomiła omni-klucz dla spokoju sumienia. Status Venus pozostał dla niej kolejną, piętrzącą się zagadką. Gdzieś w biegu, co jakiś czas zerkała na holowyświetlacz, mrużąc oczy za każdym razem, kiedy nie ujrzała upragnionej informacji na tle pomarańczowego światła.
A kiedy w końcu przed jej oczyma stanęła upragniona śluza...
- To jakiś...
Ugryzła się w język za późno, kwieciste określenie na zatrzaśnięte przejście odbiło się echem po ścianach, choć nie znalazło świadków. Iris z frustracją trzasnęła otwartą pięścią w kontrolkę. Z pomniejszymi sprzętami komputerowymi to niekiedy przynosiło zaskakujący efekt, aczkolwiek szczerze wątpiła, aby siłą udało się jej tę śluzę odbezpieczyć. Rozejrzała się w panice na boki. Skoro była przy przejściu, musiały się gdzie tutaj znajdować kombinezony oraz maski tlenowe. Nie pogardziłaby jedną taką, na wszelki wypadek. Ponadto musiała zlokalizować dalszą drogę; stanie tutaj i modlenie się, aby śluza zechciała łaskawie się otworzyć, nie było najlepszym posunięciem z jej strony. Musiała iść dalej. Póki pogoń jej nie dopadła.
Niespodziewanie omni-klucz odpowiedział.
- Matthew? Matthew, to Ty?! Powiedz, proszę, że to Ty!
Wyrzuciła z siebie na jednym wdechu. Jednocześnie, jej spojrzenie znów wróciło na śluzę. Kurs hackowania powinien znaleźć się w obowiązkowych kompetencjach Radnych.
- Gdzie jesteś!? Czy jesteś cały? Potrafisz mnie zlokalizować?
Być może nie dawała mu właśnie dojść do głosu, aczkolwiek Iris naprawdę nie miała czasu. Każde sekundy były teraz dla niej na wagę złota. Zapewne słyszał, iż Radna jest w ciągłym ruchu, że obcasy bębnią o podłoże, kiedy biegnie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

14 paź 2015, o 18:11

O żesz ty chuju. Nie chcesz mi pomóc? Dobra, kurwa. Sam Cię dorwę!
Matthew wyartykułował słowa w myślach i pokręcił głową. Nic z tego nie wyszło. Szlag. Najwyraźniej był kiepski w puszczaniu kitu. Przez wiele lat był zbyt szczerym człowiekiem, by od tak zacząć nawijać makaron na uszy komukolwiek. A już w ogóle piratom. Na szczęście, w razie wszelkiego zagrożenia sonda bojowa unosiła się wesolutko nad ziemią i kręciła wokół własnej osi. Coś nieprawdopodobnie słodkiego, nieprawdaż? Urzekł go ten widok, dlatego też w myślach wykreował sobie imię dla swojej uroczej sondy bojowej.
A Ty będziesz Pokeball.
Uznawszy, że to dobre, spodobało mu się to i zostawił tą sprawę na później. Oparł się o barierkę i myślał, w jaki jeszcze sposób mógłby zwabić tutaj resztę towarzystwa. Może nie całość od razu. Ale maksymalnie dwójkę. W obecnej sytuacji mieli, po pierwsze, element zaskoczenia. Po drugie. Znali pokład jak nikt inny. Po trzecie, byli zdeterminowani do działania i byli nastawieni na wykonanie działania. Tylko jakiego? Skoro ich plan po raz kolejny wziął w łeb. Mieli pecha? Powoli zaczynało mu pachnieć sytuacją z Raitaro. Początek był również owocny w sukcesy, ale w momencie kulminacyjnym...Wszystko leciało na łeb na szyję. Przypadek? Matthew po prostu zaczął nabierać przekonania, że jego osoba po prostu przynosi pecha. Cholera. Może to zwykły zbieg okoliczności? Cholera wie. Lepiej nie wierzyć w przesądy. Lepiej po prostu działać.
-Dobra, spoko. Tylko nie myśl, że się z Tobą później podzielę, okurwieńcu krzywy.-Wymruczał ostatnie słowa do znajomego pirata i pokręcił głową, znowu. Nie był zadowolony z obecnego obrotu sytuacji. Powoli zauważał luki w swoim niecnym planie i w efekcie dysonansu poznawczego, jaki go teraz nawiedził...Uderzył pięścią w podłogę. Musiał jakoś rozładować drzemiące w nim napięcie.
-Kurwa mać...Nic z tego.-Rzucił pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, że i tak jego kompani go usłyszą. Ta głucha cisza panująca na Venus była tak "głęboka", że każdy najmniejszy dźwięk potrafił tutaj brzmieć jak porządny wybuch materiału wybuchowego. Niech to szlag. Nie miał pomysłu. Swoim obecnym milczeniem chyba starał się zrzucić odpowiedzialność za kreowanie kolejnych planów działania na kogoś innego. Może ktoś przejmie inicjatywę, a nie tylko będzie czekał na to, aż generał doktor rehabilitowany Matthew Tarczansky wpadnie na jakiś genialny plan, którego wykonanie będzie takie...Jak teraz? Ciężka sprawa, lecz w tym wypadku. Konieczna. Omni-klucz obwieścił o przychodzącym połączeniu. Zdziwiony tym faktem, aktywował go, by zobaczyć kto w tej sytuacji pragnie zabrać jego czas. Co prawda. Nie spodziewał tego, by zadzwoniła do niego jego córka, ale...To wszystko było możliwe, prawda?
Oczy inżyniera szeroko się otworzyły. Z wrażenia, jego organizm podjął decyzję do zerwania się z obecnej pozycji i stania niemalże na baczność. Iris. Dzwoniła do niego Iris. Całe szczęście. Chociaż ta logiczna część Matthew'a cały czas brała pod uwagę, że ktoś przejął jej omni-klucz. W końcu na co on będzie potrzebny w trakcie gwałtu, hmmm? A może...Sam przypadkowo zadzwonił w trakcie seksualnych ekscesów pirata? To wszystko było możliwe. W każdym razie odebrał i usłyszał głos Radnej. Dzięki bogu to była ona. Dało się usłyszeć, jakby stamtąd...Uciekała. Wyrwała się. Bardzo dobrze. Tak ma być. Dajesz, mała! Run! Iris! Run! Z nutką euforii w głosie, odezwał się.
-Tak, to ja Iris! Gdzie jesteś?...Kurwa. O co ja pytam! Biegnij w stronę śluzy, kumasz? Zaraz tam będziemy. A, lokalizacja. Nie rozłączaj się, rozumiesz? Inaczej gówno z tego będzie.-W tym momencie, spróbował zlokalizować Radną na pokładzie Arsufa. Co prawda, nie miał schematów tego statku zapisanych w pamięci omni-klucza, ale wiadomość o tym z której strony pokładu sąsiedniego okrętu się znajduje, będzie korzystna we wskazaniu jej drogi do śluzy, przy której w końcu się znajdują. Matthew był mechatronikiem, a to determinowało jego znajomość zagadnień informatycznych w stopniu zadowalającym. Na podstawie adresu jej omni-klucza i siły sygnału mógł określić odległość, w której ona znajduje się od odbiorcy. Na podstawie kodowania połączenia i adresu źródłowego przekaźnika oraz wzmacniacza sygnału mógł też określić jej przybliżone położenie względem jednego z nich, położonego na Venus. Dobra, Matthew. Do dzieła.
-Bąbel, mów do mnie. Nie rozłączaj się. Może tak dla rozerwania atmosfery, powiem...Że...O kurwa, Becca, Tilus. Pilnujcie śluzy. Iris, nie denerwuj się. Piraci idą się z nami przywitać.-Mruknął nerwowo, próbując wydusić z siebie chociaż jeden blady uśmiech. Natychmiast wrócił do poprzedniej pozycji. Przykleił się do blaszanej barierki, która nie zapewniała mu odpowiedniej ochrony przed pociskami. Zdając sobie sprawę ze stanu technicznego jego pancerza, naprawdę musiał uważać. Chwycił za Motykę, na wszelki wypadek. Teraz jednak uznał, że jego priorytetowym działaniem będzie szukanie Iris. Odmęty ekstranetowych danych. Matthew nadchodzi!
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

15 paź 2015, o 19:04

To był niezły pomysł, co? Wywabienie piratów, urządzenie pułapki, pozbycie się kolejnych problemów. Naprawdę sądziła, że się uda, bo... Bo wiecie, korsarze to pazerny gatunek. Chciwy. Na samą wieść o tym, że gdzieś może być coś cennego (albo nawet i nie, bo przecież rozbierane gazetki też były w cenie) w oczkach pojawiały im się kreskówkowe symbole dolara. Naprawdę, przez myśl Dagan nie przeszło, że ci tutaj nie wpasują się w te ramy. Co, mieli lepsze zajęcie? Przyjacielski gang bang, do cholery?
W takiej sytuacji nie pozostało jej nic innego, jak skrzywić się z niesmakiem i zadowolić tym, co znalazła przy trupie. Obie dawki antidotum schowała do swoich własnych kieszeni, podobnie egoistycznie przywłaszczyła też sobie pochłaniacze i porcję omni-żelu. Co, że niby pracowali zespołowo, że powinni się dzielić? Gówno, dla Rebeki zawsze bardziej liczył się jej własny interes. Inni? Niech radzą sobie sami.
To właśnie z tego powodu nie podzieliła entuzjazmu Matta, gdy nadeszło połączenie od Radnej. Nie uniosła się w ekscytacji, nie popłakała się z ulgi, nie westchnęła rzewnie... Cóż, generalnie nie zrobiła nic, co może jako patriotka, przedstawicielka ludzkości powinna. Zamiast tego spojrzała najpierw ze zdumieniem, a potem już z jawnym politowaniem na Tarczansky'ego i... Bez wahania ruszyła w stronę otwartej śluzy. Samcowi najwyraźniej rozum z tej radości odebrało, dobrze więc, że przynajmniej czerwonowłosa była na podobne uniesienia odporna.
- Godne podziwu dbanie o swoje bezpieczeństwo, ale nikt do nas nie idzie, Tarczansky - rzuciła znacząco nawet na mężczyznę się nie oglądając. Na bogów, czy każdy mężczyzna musiał zaliczać ogłupiające wyrzuty testosteronu w najmniej odpowiednim momencie? - Rozumiem, że z tej ekscytacji telefonem od Radnej możesz doświadczać upośledzenia, ale taki układ śluz po prostu pozwala nam przejść - parsknęła cicho, sama bez wahania zmierzając do łączącego statki pomostu. Jak bardzo była bliska rzygania tęczą, widać byłoby po jej minie, gdyby tylko nie była zwrócona do Matta tyłem.
Bo gdy zatrzymała się nagle i odwróciła do inżyniera, po pogardzie nie było już śladu. Po prostu wpadła na coś, co odwróciło jej uwagę od słodkości reakcji Tarczansky'ego. Po prostu przypomniała sobie, że jest żołnierzem na służbie.
- Gdzie jest ten niedoszły gwałciciel? Mam nadzieję, że Radna nie rozsmarowała go na ścianie. - Odetchnęła powoli. Starsza sierżant Przymierza i jej obowiązki. Podczas, gdy inżynier i Radna padną sobie w ramiona i utoną w oceanie miłości, Dagan wciąż miała coś do załatwienia. Arsuf i konieczność uściślenia statusu służących na nim dotychczas żołnierzy, nie? Niejasny status musiał znaleźć konkretne odpowiedzi. Żyją, nie żyją, wylądowali w próżni. Cokolwiek będącego faktem, cokolwiek będzie mogła wyciągnąć z nieszczęsnego lidera piratów.
- On jest mój - stwierdziła więc krótko żądaniowym tonem, nie interesując się, jak dwuznacznie może to brzmieć. Zatrzymując się wreszcie u drugich drzwi śluzy, była gotowa rozpocząć proces przejścia na drugi pokład niezależnie od tego, czy Matt do niej dołączy czy nie.
W tej chwili miała tak bardzo dość dzisiejszego dnia, że znikąd pojawił jej się heroiczny przypływ odwagi... bądź po prostu brawury.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

16 paź 2015, o 14:56

Biorąc pod uwagę kilka czynników, zachowanie Tarczansky'ego i atak paranoi, było jeszcze wytłumaczalne. Chociażby dlatego, że chwilę wcześniej leżał nieprzytomny pod wpływem toksyny, dzięki której reszta załogi Venus właśnie leży i śni. Prawdopodobnie nie tak intensywnie jak Matthew przed chwilą, ale...To nic. W każdym razie, inżynier był jeszcze w szoku. Dlatego też jego zachowanie mogło być takie, a nie inne.
Zdał sobie sprawę, że z Rebeccą jest coś nie tak. To na pewno nie jest żołnierz Przymierza, jakiego opisują w mediach. Bohaterski, cudowny, wyznający wszystkie cnoty średniowiecznego rycerza. Począwszy od honoru, a skończywszy...na honorze. Ona była totalnym zaprzeczeniem tego cudownego obrazka, lecz póki co...Matthew nie zamierzał tego komentować. Przynajmniej do momentu, w którym ona znów nie wyprowadzi go z równowagi. Inżynier wyznawał nieco inny system wartości, niż ona. Dlatego może ta sprzeczność tak go uderzyła. Nie był bohaterem, ale z pewnością nie zachowałby się w tej sytuacji tak chłodno jak ona. Lubił dbać o własną dupę, ale w momencie, gdy wiedział, że jego towarzysze są bezpieczni. A ona najwyraźniej była zwykłą suką.
Shit happens...
Przeszło mu przez myśl, gdy milczał przez chwilę i pokiwał głową, gdy stwierdził, że siedzi teraz jak debil przytulony do barierki. Z byle jakiego powodu. Trzeba działać, a nie siedzieć i czekać na cud. Nie zamierzał przepraszać za swój wybuch ekscytacji. Niemniej jednak nie zamierzał pozwolić na to, by ta egoistyczna małolata go obrażała. Wszyscy znamy i kochamy Tarczansky'ego za jego cudowne umiejętności zatykania jadaczek gagatkom. Takim jak ona. Matt naprawdę odczuwał wtedy ogromną satysfakcję.
-A ja rozumiem, że jako żelazna dziewica tego okrętu zamierzasz wypruć flaki wszystkim złoczyńcom, którzy chcą rzucić się z fiutami na Radną, tak?-Spytał. Zdawał sobie sprawę, że połączenie nadal jest aktywne. Wiedział, że Iris usłyszy tą sprzeczkę. Nie rozumiał jednak dlaczego Rebecca zareagowała w ten sposób. Natychmiast poderwał się ze swojego miejsca i ruszył za panią sierżant. Przejście na Arsufa i tak było konieczne. Skoro Iris potencjalnie znajdowała się niedaleko śluzy, mogli szybko ją przechwycić i przeprowadzić na pokład Venus. A jak wiadomo. Walka na swoim terenie jest o wiele lepsza. Przynajmniej znają wszystkie sekrety tego statku i mogą brutalnie wykorzystać je przeciwko najeźdźcom. A szczególnie przed niedoszłym gwałcicielem, o którym wcześniej wspomniała Dagan. Z powodów mniej lub bardziej osobistych, inżynierowi bardzo zależało na tym, by mu uciąć jaja przy samej szyi. Ewentualnie. Zabić go. W bardzo bolesny dla niego sposób. Taki, aby w zaświatach wiedział, dlaczego pod piekielną szatą znajduje się łyse pole, a w jego dupie...Kule analne.
On jest mój.
Powtórzył w głowie słowa Dagan. Po chwili. Parsknął śmiechem. W głowie pojawiła mu się całkiem ciekawa wizja. Jaka? No...Oto wynik jego dedukcji i spostrzeżeń.
-Wiem. Tak Cię picza swędzi, że zamienisz się miejscami z Radną. Ja pierdolę. Takie to szlachetne.-Powiedział, wpatrując się nadal w swój omni-klucz, który przy użyciu całej swojej mocy obliczeniowej starał się poszukać Radną. Kiedy znalazł się przy śluzie, pozwolił Dagan czynić honory i rozpocząć procedurę przejścia na drugi okręt. Ot. Nie zna cham serce pana.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

16 paź 2015, o 15:43

Dokładnie, to było bardzo dobre spostrzeżenie. Starsza sierżant Rebecca Dagan nie była ulubienicą mediów, wzorem żołnierza pokazywanym rekrutom i cieszącym pysk z plakatów propagandowych, nie była bohaterką, Matką Teresą, zbawicielką narodów, obrończynią cnót i niewinności. Co więcej, nie była nawet w połowie taką patriotką, jaką być zapewne powinna, w kamasze nie wepchnął jej idealizm czy chwalebne tradycje rodzinne (choć te rzeczywiście istniały, Dagan nie czuła parcia na podtrzymywanie ich), ale zwyczajnie brak większego wyboru... A zresztą, nawet nie to. Po prostu w danej chwili zaciągnięcie się do wojska było najlepszą ofertą na życie. Za Przymierzem stały w końcu pieniądze i bogactwo różnych szkoleń, w których mogła uczestniczyć, stając się jeszcze lepszą w swej dziedzinie, niż była dotąd. Nie, z Rebeki zdecydowanie nie był honorowy, godzien czci żołnierz ludzkości. Tak, z pewnością mieściła się w ramach suki. Tylko czy kiedykolwiek temu zaprzeczała? Czy kiedykolwiek mówiła coś innego? Nie jej wina, że ludzie mieli tak naiwne, śliczniutkie oczekiwania.
- Jako żelazna dziewica tego okrętu zamierzam wypruć flaki wszystkim złoczyńcom, którzy najpewniej zrobili dokładnie to samo moim kolegom po fachu - poprawiła więc Matta usłużnie, nieporuszona jego słowami. Co, miała się wściekać? Zaczerwienić w nastoletnim oburzeniu, zacząć tupać nóżkami i obrzucić Tarczansky'ego garścią międzynarodowych epitetów? A może podniośle potwierdzić jego wizję, że owszem, zamierza rzucić się rejtanem u stóp Iris, broniąc ją do ostatniej kropli krwi? Nie bądźmy śmieszni.
W podobnym tonie zareagowała też na kolejny komentarz inżyniera. Najpierw zwyczajnie parsknęła śmiechem, by później, gdy już do niej dołączył, radośnie potwierdzić jego teorię.
- Szlachetne? Nie, po prostu materiał nie powinien się zmarnować. - Wzruszyła ramionami jak gdyby nigdy nic. No co? Miała niby na wszelkie sposoby próbować się wybronić? A może wręcz tłumaczyć ze swego postępowania, szukać akceptacji i przyzwolenia Tarczansky'ego? A po co? Umówmy się, gdyby podobne teksty ją ruszały, nigdy nie odnalazłaby się w tonącym w testosteronie środowisku żołnierzy (które, swoją drogą, w rzeczywistości też bardzo odstawało od obrazu wykreowanego dla społeczności cywilnej). A przecież odnalazła się bardzo dobrze. Seksistowskie komentarze czy kryjąca się w każdym słowie erotyka nie była więc przeciw niej absolutnie żadną bronią. Ostatecznie sama Dagan używała bardzo podobnego języka, czyż nie?
Poprawiła więc ułożenie dłoni na Szponie, rozprostowała plecy i westchnęła cicho. Na bogów, ktoś tu dawno powinien wymienić śluzy na nowe.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

16 paź 2015, o 16:25

No, no! Taka odpowiedź jakoś specjalnie nie zdziwiła mężczyzny. Mógł się tego spodziewać po pani żołnierz. W końcu w jej zdominowanym przez mężczyzn środowisku, musiała sobie radzić ze sprośnymi żartami, podtekstami. Uśmiechnął się szeroko.
-No, no. Bohaterska postawa, czyli jednak Super Girl.-Odrzekł jej z przekąsem. Wiedział, że nią nie jest. Wiedział, że ona o tym doskonale wie. Typowa gra, dla ukrycia swoich prawdziwych zamiarów. Wydawało mu się, że już ją rozgryzł. Pani żołnierz, która działa tylko dla swoich interesów. Wspólne dobro jej nie interesuje. Biznes to biznes. Chłodna kalkulacja i określenie korzyści dla siebie. Matthew wielokrotnie próbował działać podobnie do Rebecci, jednak jego sumienie nie pozwalało mu na to. W momencie kluczowej decyzji, zawsze hamował. Gwałtownie, rozbijając sobie głowę o problem. Zagwozdka w stylu. Jak tu zrobić, aby dla każdego było w porządku. Niezależnie od tego jak to brzmi. Mechatronik nie mógł wszystkim zrobić dobrze. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Przynajmniej próbował. Przynajmniej żył zgodnie ze swoimi zasadami. Co prawda, trochę naginane względem ogólnogalaktycznego wykazu cnót i zachowań godnych obywatela, ale...Przynajmniej nikomu nie chciał robić krzywdy. Do momentu, w którym ta osoba nie przeszkadzała jemu lub robiła krzywdę jego bliskim. W przypadku jego wieloletniej, dawnej przyjaciółki Iris tyczyła się właśnie ta zasada. Dopóki nie powiesi Peter nie zginie, Matthew nie spocznie. Ot. Taka mała obietnica dana sobie. Po cichu, aby nikt nie dowiedział się o jego makabrycznych planach.
-A nie boisz się złapać wenerę jakąś? Grzyby Ci urosną, później będziesz to leczyć...Albo jakiś patafian jeszcze przyjdzie do Ciebie z nożykiem i zbierze te prawdziwki. Czujesz? A zresztą. Jak całej załodze przypadniesz do gusty...To obstawiam, że po paru godzinach będziesz puszczać bąki ustami.-No proszę. Najwyraźniej był świadkiem tego, co Scooter ogląda. Kolekcja jego filmów przyrodniczych zawierała takie ekscesy. Dwunastu na jedną. Prawie jak muszkieterowie, psia mać. Niemniej jednak. Nie życzył takiego losu dla Becci, chociaż...Każdy ma swoje gusta i guściki. Skoro ma chcicę...A chuj zresztą ją wie. Wiedział, że ona do normalnych na pewno nie należy.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

16 paź 2015, o 17:12

Znów parsknęła śmiechem. Tak po prostu. Spoglądała na Tarczansky'ego z mieszaniną rozbawienia i politowania, i naprawdę nie miała pojęcia, co tu powinno przeważyć. Był zabawny... Nie, wręcz śmieszny. Typ idealisty, niemal tak samo jak Hearrow. Wspaniała hierarchia wartości, zbiór godnych podziwu zasad, postawa w sam raz do prezentowania za wzór przedszkolakom marzącym o heroicznych dokonaniach. I, już nie drwiąc, tacy ludzie pewnie byli potrzebni. Choćby po to, by mogli istnieć też tacy, jak Dagan, którzy swoją robotą zajmują się dobrze, ale - to tyle. Nieprzystosowani społecznie, których nie wystawia się na świecznik opinii publicznej.
Skoro już zaś ustaliliśmy, kto był kim, to nie powinno dziwić, że kąśliwą uwagę Dagan zwyczajnie zignorowała, odzywając się dopiero przy jakże kształcącym obrazie tego, co mogłoby ją czekać. Hej, taka wizja po prostu nie zasługiwała na olanie, nie?
- Twoja troska jest godna podziwu, naprawdę - stwierdziła lekko, bez krzty urazy czy choćby nawet większego zainteresowania. - Myślę jednak, że swoje martwienie się możesz spokojnie przeznaczyć tylko dla naszej uroczej Radnej, która z pewnością to doceni. O siebie zadbam sama. - To nie była przesada. W kwestiach szeroko pojmowanych zagadnień seksualnych umiała sobie z chłopcami radzić i choć bogactwo doświadczenia z pewnością nie było szczególnym powodem do dumy, to Dagan nie należała do cnotek i dziewcząt wstydliwych. Jej życie było, jakby nie patrzeć, jej życiem i co z nim robiła to była tylko jej sprawa. Z kim sypiała, jak często i jak ryzykownie, to nie powinno nikogo interesować. Gdzie się pchała, co próbowała wywalczyć i jak wiele stawiała na szalę zagrożenia - to też była jej decyzja. Dopóki nie pracowała z innymi żołnierzami i swoim mundurowym przełożonym u boku, dopóty nie czuła jakiejś szczególnej potrzeby wybitnego dbania o swych współpracowników. Była egoistką, a wiecie, egoistom żyło się znacznie łatwiej bez miliona zmartwień i dywagacji, czy to już wypada, czy jeszcze nie.
- Zresztą, w razie czego Przymierze ma całkiem przyzwoity fundusz zdrowotny, naprawdę więc możesz zająć się dbaniem o księżniczki - zakończyła tym samym beztrosko, uznając wątek za niezasługujący na kontynuację. Bo i co mieliby powiedzieć? Wdać się w filozofię rozróżnień na damy i nie-damy z uwzględnieniem dwuznaczności tychże określeń? Cóż, sama Dagan wolała po prostu zakończyć robotę i wrócić na Norada... Albo gdziekolwiek indziej, gdzie zdecydowałoby się ją przydzielić dowództwo. Soldaty to jednak znacznie atrakcyjniejsi współpracownicy, utwierdzała się w tym z każdą akcją odbywaną w nieco bardziej cywilnym środowisku.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek

Wróć do „Prywatne jednostki”