Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2043
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 maja 2015, o 18:26

Obrazek NAZWA
  • Venus
KLASYFIKACJA
  • Korweta dyplomatyczna
WŁAŚCICIEL
  • Rada Cytadeli.
DATA KONSTRUKCJI
  • 2184 rok.
PRODUCENT
  • Aegis Jumpworks przy współpracy z Fergusson Engineering, Kugawa Electronics, Delta Energetics, Pentagram Armoring.
DŁUGOŚĆ
  • 100m
WYSOKOŚĆ
  • 29m
SZEROKOŚĆ
  • 48m
MASA
  • 202,500 kg
ZAŁOGA
  • 25 osób
SYSTEMY UZBROJENIA
  • 4x Wieżyczki obronne typu GARDIAN,
    2x Wyrzutnie torped dysrupcyjnych "Apache",
    1x Lekki akcelerator masy "Anarchy"
OPANCERZENIE
  • Pancerz "Silaris",
    Bariery kinetyczne "Unity"
DOSTARCZANIE ENERGII

  • Generator termojądrowy "Jupiter" o mocy 155 MW,
    Zasilanie awaryjne w postaci ogniw wodorowych i słonecznych,
    System odzyskiwania energii kinetycznej "Apollo"
SYSTEMY NAPĘDOWE

  • 1x Napęd FTL,
    6x Silniki jonowe impulsowe przeciążeń pośrednich "Odyn Mk.I",
    12x Silniki manewrowe "Fenrir Mk.III
JEDNOSTKI DOKUJĄCE
  • XV-84 "Desire".

OPIS SYSTEMÓW JEDNOSTKI

  • Pancerz "Silaris" -Produkowany przez asari pancerz Silaris może wytrzymywać nawet olbrzymie ciepło i energię kinetyczną broni statków kosmicznych. Niezrównaną wytrzymałość zapewnia pancerzowi proces produkcji: jego centralny materiał, płachty węglowych nanorurek, łączy się z chemiczną krystalizacją z fazy gazowej (CVD) węglowej postaci diamentu, a następnie poddaje procesowi miażdżenia w polach efektu masy. W ten sposób warstwy są kompresowane w niewiarygodnie zbity materiał o nadzwyczajnej sile i wytrzymałości na skrajne temperatury, eliminuje się też kruchość diamentu.
    System Odzyskiwania Energii Kinetycznej "Apollo" - Prototyp firmy Delta Energetics, słynącej z innowacyjnych rozwiązań uzyskiwania energii elektrycznej. Apollo jest bardzo mocno związany z poszyciem "Vulcan" i barierami kinetycznymi "Unity", gdyż bez nich system nie mógłby w ogóle funkcjonować. W newralgicznych punktach opancerzenia i przy generatorze barier kinetycznych znajdują się tzw. "pochłaniacze energii kinetycznej". Energia uderzenia zostaje pochłonięta w 38,7% przez systemy "Apollo", która następnie jest przemieniana na energię elektryczną i zostaje magazynowana w kondensatorze o pojemności 21,4 MW. System ten był pierwotnie kierowany do statków Przymierza, lecz po złożeniu zamówienia przez Radę umieszczono go na pokładzie Wenus, gdyż statek potencjalnie jest narażony na ataki terrorystyczne i każda możliwość doładowania barier lub silników podczas konstrukcji statku była jak najbardziej wskazana. Kondensator magazynuje energię, którą później można wykorzystać jako energetyczny "kopniak" do wszystkich systemów obronnych lub napędowych statku. Produkcja tego urządzenia jest bardzo droga, eksploatacja kosztowna, bowiem wykorzystane w nim materiały i zaawansowana elektronika bez której nie mógłby funkcjonować sprawia, że jego zalety są ledwie widoczne poprzez koszta ciągłego serwisowania tego urządzenia przy każdym postoju na Cytadeli. Do tego sama masa urządzenia wymagała przeprojektowania całej konstrukcji, gdyż zaburzała one dotychczasowe rozłożenie masy jednostki, która jest kluczowa w trakcie lądowania na powierzchni jakiejkolwiek planety.
    Silniki jonowe impulsowe przeciążeń pośrednich "Odyn Mk.I" - System napędowy dedykowany tylko i wyłącznie dla jednostki "Wenus", wyprodukowany w zakładach Fergusson Engineering w północnej części Norwegii, gdzie znajduje się Wydział Konstrukcji Specjalnych. Zaprojektowana tam jednostka napędowa miała spełniać kilka warunków. Oszczędność, małe straty energetyczne i stosunkowo duża moc, pozwalająca na szybkie przemieszczanie się wewnątrz układów planetarnych. Wykorzystano więc rozwiązanie rzadko stosowane w konstrukcjach okrętów tych rozmiarów. Postawiono na przeciążenia pośrednie, czyli wielokrotne przetwarzanie energii wytworzonej przez zderzające się jony i wielopoziomowego wzrostu ich energii poprzez sukcesywną akcelerację w membranach elektromagnetycznych. Cząstki pędzące z jednej membrany do drugiej mają coraz większą prędkość, gdzie na końcu mogą oddać całą skumulowaną przez siebie energię. Dlaczego mamy tutaj do czynienia z układem przeciążeń pośrednich. Początkowa reakcja nie uzyskuje wyrzutu jonów nie skutkuje nadaniem pędu dla statku, logicznym zatem jest to, iż nie dochodzi do przeciążenia bezpośredniego. Reakcja przechodzi przez wielokrotne przyśpieszanie cząstek w membranach i kończy się w module wylotowym. Po drodze zatem znajduje się wiele przeciążeń, dlatego też napęd nazwano systemem przeciążeń pośrednich.
POKŁAD 1
  • Mostek
  • Lobby
  • Sypialnia Radnego
  • Sala konferencyjna
POKŁAD 2
  • Mesa
  • Kwatery załogi
  • Łazienki
  • Ambulatorium
POKŁAD 3
  • Maszynownia
  • Systemy podtrzymywania życia
  • Systemy sterowania zasilaniem
  • Systemy sanitarne
  • Systemy obsługi uzbrojenia
  • Generatory tarcz
  • Centrum obsługi systemu "Apollo"
POKŁAD 4
  • Systemy załadunkowe
  • Ładownia
  • Hangar promów
Ostatnio zmieniony 6 maja 2015, o 18:32 przez Iris Fel, łącznie zmieniany 2 razy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2043
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 maja 2015, o 18:27

Przedsięwzięcie poszerzenia floty Rady o nowe jednostki już od dłuższego czasu znajdowało się na piedestale spraw poruszanych przy okazji każdego posiedzenia czwórki radnych. W końcu, po wysychaniu opinii ekspertów, wstępnej analizie oraz rozeznaniu, kończąc na szkicach projektów, decyzje zapadły; jeden ze statków mających podmienić dotychczasową dyplomatyczną korwetę powstał na Ziemi. Ku zaskoczeniu turiańskich inżynierów, specjaliści z Los Angeles wystosowali najbardziej korzystną i ciekawą koncepcje, co do której przychyliła sie Rada.
Podczas kiedy na Ziemi tworzył się szkielet, na Cytadeli rozpoczęto kompletowanie załogi. Przez ambasady ras rady przewijały się masy chcące aplikować; o dziwo nikogo nie zraził długi i żmudny proces rekrutacji, jak i same wymogi, które należało przede wszystkim spełnić.
Dzień odbioru Venus nie miał być z założenia pompatyczny, aczkolwiek zgromadził sporo ciekawskich gapiów, mediów, a część doków SOC wyłączyło na kilka godzin z użytku. Stawiła się cała Rada, ale to Iris przypadła przyjemność dopełnienia ceregieli. I kiedy większość rozeszła się za swoimi sprawami, Radną zaproszono na pokład.
Już sam statek na pierwszy rzut oka robił wrażenie, ale to, co znajdowało się wewnątrz, przerosło oczekiwania Iris. Z gustem zagospodarowano wnętrze, choć nie mogła się oprzeć wrażeniu, że w pewnych szczegółach zapominano o funkcjonalności na koszt cieszącego oko rozwiązań. Z przyjemnością zwiedziła górne pokłady, na mesie witając się z trzonem załogi i oficerem pokładowym. Rosły turianin z wojskową przeszłością towarzyszył jej w dalszym zwiedzaniu, bardzo rzeczowo i szczegółowo przedstawiając fakty.
~ Będę zobowiązany jeśli Rada zechce jeszcze dziś kandydatury na nieobsadzone stanowiska.
- Naturalnie, proszę przesłać te kwestionariusze zgłoszeń do naszego sekretariatu. Jak wielu aplikuje?
~ Przede wszystkim stanowisko lekarza pokładowego. Pomyślałem, że zechce Pani osobiście porozmawiać z kandydatami, dlatego też dokonałem tylko wstępnej selekcji. Największe zatrzęsienie jest w maszynowi. Podjąłem współpracę ze szkoleniowcem, ale nie możemy mieć na pokładzie tylko i wyłącznie niedoświadczonych inżynierów. Należy ich wzmocnić silniejszymi jednostkami...
W końcu zaproszono Iris pod pokład. Ołówkowa, biała spódnica i dopasowany do niej żakiet może nie był najwygodniejszym strojem do manewrowania w ciasnych korytarzach, nie mniej ta z prawdziwą gracją i wyczuciem pokonała ciasne, metalowe schody które prowadziły do maszynowni. O tym, ze ktoś się zbliżał, mógł informować wianuszek tak zwanych ekspertów, którzy starali się Radną nie odstępować na krok i wyraźnie nie w smak im było oglądać na własne oczy brudne pokrętła, które na papierze prezentowały się znacznie lepiej.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 maja 2015, o 18:34

Szkoleniowcem okazał się być inżynier z korporacji Fergusson Engineering, która najbardziej znana była z nietypowej, najbardziej rozwiniętej sekcji serwisowej jakimi były załogi Mobilnych Jednostki Serwisowej. Do przeszkolenia tutejszej załogi został wydzielony Matthew Tarczansky. Wieloletni pracownik koncernu Fergussona, lider jednej z załóg MJS, osoba odpowiedzialna za jedne z najlepszych wyników jakościowych i serwisowych w poprzednim roku. Co prawda, jego przełożeni mieli pewne obiekcje związane z jego podejściem do wykonywania pracy. Wymagał wiele od swoich podwładnych, był zaborczy i wybuchowy. To działało na jego niekorzyść, ale koordynator dywizji, w której pracuje Matthew poświadczył za niego własną ręką, dzięki czemu inżynier znalazł się na pokładzie Venus. Na początku, wzbudziło to w nim ogromną złość i niechęć, nie czuł się najlepiej z tym, że musiał zrezygnować z urlopu i nie spotkać się ze swoją córką. Chciał przesunąć szkolenie, ale firma nie dała mu wyboru. Zresztą po raz kolejny i dlatego, po dłuższym zastanowieniu się postanowił złożyć aplikację na stanowisko głównego inżyniera w tutejszej maszynowni.
Uroczystość i prezentacja statku nie leżała w jego gustach, chciał się trzymać z boku i nie dać się złapać w blask fleszy. Szczególnie, jeśli ktoś dowiedział się, kim jest. Dziedzic ogromnej firmy logistycznej, co prawda wydziedziczony. Na pokładzie tego statku mógłby wzbudzić niemałe kontrowersje i dyskusję na przeróżnych portalach. Tym bardziej chciał doprowadzić do tego, aby nikt mu nie przeszkadzał.
W towarzystwie swoich podopiecznych, przeprowadzał tzw. Checklistę. Pojawienie się Radnej na terenie maszynowni było niemałym wydarzeniem dla tutejszych mechaników, dlatego też natychmiast wszyscy się sprężyli. Matt natomiast stał spokojnie przy terminalu i dokonywał kalibracji systemów podtrzymywania ciśnienia w układzie chłodzącym silniki. Nawet nie zauważył tego, że ktoś wszedł do środka. Może to dlatego, że panował w tym miejscu niemały hałas i zmuszał mechatronika do założenia ochronników słuchu. Ktoś jednak szturchnął go i wskazał na to, że zbliża się delegacja z radną na czele.
-Radna idzie, sprężaj się.-Powiedział do niego mężczyzna, mówiąc to na tyle głośno, aby przebiło się to przez słuchawki inżyniera. Ten spojrzał na niego, skrzywił usta i szturchnął go palcem.
-I co? Mam teraz przebrać się w garnitur? Ziomuś, daj mi spokój i wiej stąd, zanim przestanę być miły, okej?-Mruknął mężczyzna po czym jakby nigdy nic wrócił do swoich zajęć. Dopóki nikt do niego nie podejdzie, nie miał zamiaru zrywać się do przywitania Radnej. Miał zadanie do wykonania, które zamierzał wykonać zanim wylecą w dalszą podróż.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2043
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 maja 2015, o 20:18

Może i statek ten nie był personalnie własnością Iris, ale ta uznała w dobrym tonie zamienienie chociaż słowa z każdym z załogi; nie łudziła się, że spamięta ich imiona, nawet gdyby bardzo tego chciała, aczkolwiek twarz na pewno zapadną w jej pamięć.
Wykazywała ogromne pokłady cierpliwości, zwłaszcza, kiedy tłumaczono jej rzeczy nie do końca dla niej interesujące i takie, o których sama potrafiłaby cokolwiek powiedzieć. Naturalnie sztab specjalistów wtrącał swoje komentarze, debatował na temat tworzywa czy jakiś wyliczeń; Iris grzecznie udawała iż słucha, nic poza tym.
Jako małe dziecko była ciekawa świata, lubiła bawić się rzeczami wymagającymi kombinowania i zręcznej małej motoryki. Lalki bardzo szybko poszły w odstawkę na rzecz klocków i projekcji holograficznych. Nigdy jednakże nie poszła za ciosem, zwłaszcza, kiedy odkryto jej zdolności biotyczne i niejako naturalnie wykreśliło to pewne potencjalne ścieżki rozwoju. Ciężko byłoby więc sobie teraz Iris wyobrazić, aby zamiast autorytetu w neurochirurgii była autorytetem w inżynierii. Co prawda aspekty biomechaniczne bardzo mocno zahaczały o te kręgi tematyczne, były to jednakże tylko i wyłącznie niuanse.
W maszynowni wysłuchała krótkiego monologu oficera pokładowego na temat silników i ich możliwości; w pewnym momencie ten przeprosił radną odbierając jakąś wiadomość z mostka i udał się w tym kierunku. Iris odprowadziła turianina wzrokiem. Miała świadomość tego, że wielu z młodych inżynierów zerka nieśmiało w jej stronę, uśmiechnęła się więc, czym zawstydziła większość z zainteresowanych, którzy jak na komendę wrócili do swoich zajęć.
- Śmiem stwierdzić, że praca w garniturze byłaby nad wyraz niepraktyczna. Aczkolwiek proszę się nie krępować, jeśli chowa Pan koszulę i muchę w swojej szafce na pokładzie.
Stety bądź też niestety, Iris doskonale słyszała Mattha, kiedy przechodziła akurat obok, zresztą on sam jakoś specjalnie nie starał się szeptać.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 maja 2015, o 20:19

Kalibrowanie układów podtrzymywania ciśnienia była bardzo żmudna. Wymagała dokładnego przyjrzenia się sprawie, gdyż jeden błąd może rozsadzić przewód, chłodziwo mogłoby się wylać i uszkodzić bardzo dokładne i wrażliwe części silnika. W wykonywaniu tej czynności nie można było przeszkadzać. Jeden błąd mógłby uziemić jednostkę na jakiś czas, a w przypadku nowej konstrukcji, mogłyby się zacząć spekulacje czy aby Venus jest tak doskonała, jak została zaprezentowana. Co prawda, jej budowa nie była praktyczna. Wielokrotnie w ziemskich mediach opisywano ją jako dzieło porównywalne z włoskimi autami z XX i XXI wieku, które były piękne, ale nie grzeszyły ergonomią wykorzystania wnętrza. Jednostka ta miała być podziwiana, wzbudzać pozytywne emocje. Projektanci puścili wodze fantazji i trzeba było przyznać, że poszło to wszystko w dobrą stronę. Nawet mechatronik doceniał piękno tego statku, choć osobiście wykorzystałby przestrzeń w nieco bardziej praktyczny sposób. Dla niego nawet ta maszynownia miała zachwycać oczy, a nie do końca służyła dobrej pracy, choć wg. niego to była kwestia przyzwyczajenia. Przynajmniej wszystko tutaj było należycie wentylowane i hałas nie był tak ogromny, jak to zazwyczaj było w przypadku innych jednostek. Naprawdę, bardzo mocno chciał tu pracować.
Ubrany był w firmowy jednoczęściowy kombinezon roboczy z ceramicznymi wkładkami ochronnymi. Robocze buty z podkówką z lekkiego stopu były wygodne i chroniły stopy przed upadkiem jakiegoś ajzola na nie. Nie było to reprezentacyjne odzienie, ale rzecz jasna, nie o to tutaj chodziło. Po minie mężczyzny nie było widać jednak zadowolenia z tego, że na piersi i plecach nosił symbol i nazwę korporacji, w której pracował. Miał nadzieję, że jego aplikacja będzie brana pod uwagę, gdyż turianin po kilku rozmowach dość przychylnie wydawał się myśleć o mechatroniku. Wiele by dał, by zmienić miejsce pracy. Chociażby przez ostatnio kiepską atmosferę, stawianie przed faktem dokonanym (to idealny obraz, gdyż ten człowiek musiał wrócić do pracy, w trakcie trwającego urlopu). Był w połowie wykonywanego zadania, kiedy to ktoś go zaczepił. Damski głos wydawał mu się podobny do kobiety, którą szkolił.
-Cholera! Ile razy mówiłem, żeby mi się nie wpieprzać w robo...-Niemalże ryknął, ale gdy obrócił się natychmiast ucichnął. Zrobił wielkie oczy i podrapał się nerwowo po głowie. No to klops. Prawdopodobnie zaraz jego szansę na zatrudnienie na tym statku pójdzie w niepamięć. Skrzywił usta i rzucił.
-O! Szefowa! No, trochę niewygodnie, ale jeśli wymaga tego polityczna poprawność. To...Zadzieram kiecę i lecę się przebrać, Iris.-Chciał trochę rozluźnić tą dość krępującą sytuację i obrócić to w żart. Nie chciał, by piękna dyplomatka wzięła jego nerwowość zbyt poważnie, trzeba było się przyzwyczaić do tego, że po prostu...Jest człowiekiem, któremu nie wchodzi się w paradę.
Wiedział z kim ma do czynienia. Ze swoją znajomą z czasów dzieciństwa, kiedy to jeszcze był małym, bogatym paniczem jednego z największych potentatów w sektorze logistycznym. Nie wiem, czy ona była świadoma tego, kim on jest. Chociaż nie można było się tego spodziewać. Jedyną rzeczą, która zdradzała jego dane osobowe to...naszywka z imieniem i nazwiskiem na kombinezonie.
-No, no! Kto by pomyślał, że spotkamy się po tylu latach. Kopę lat.-Mruknął do niej. Co prawda, teraz jej pozycja społeczna mogłaby jej nasunąć zignorowanie dawnego znajomego, chociażby dlatego, że on jest zwykłym robotnikiem, a ona dystyngowaną, wysoko postawioną damą będącą klasą samą w sobie. Radna, to mówi samo za siebie. Nie zdziwiłby się, gdyby ona w jakiś sposób dała mu znać, że to nieprawdopodobne i poszła dalej zwiedzać okręt.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2043
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 maja 2015, o 20:21

Subtelnie uniesione przez radną brwi dość jednoznacznie świadczyły, iż... Nie przywykła do tego typu odpowiedzi. W jej małym półświatku wszystko było sztywne i formalne w mniejszym bądź większym natężeniu. Bynajmniej nie odebrała tego jak brak kultury osobistej, domyślała się, iż praca w takich warunkach i z nie małą odpowiedzialnością jest dość stresująca, a ona, bądź co bądź, bezceremonialnie przeszkadza. Dlatego też stłumiła cisnący się na usta uśmiech rozbawienia, choć śmiejące się oczy zdradzały, iż Iris nie wzięła sobie niczego do serca.
- Poprawność wymaga wielu rzeczy, ale akurat na te możemy przymknąć oko.
Matthew Tarczansky. Była pewno, że nazwisko, na którym teraz zatrzymało się jej spojrzenie, nie było dla niej obce. Wpasowywało się we wspomnienia, już odległe i mgliste, ale na pewno takie, o których chciała pamiętać. Barwa głosu, znajomy uśmiech nieco rozjaśniły zwątpienia, małymi kroczkami mogła wydedukować, iż swojego czasu, w dzieciństwie, znali się nawet bardzo dobrze; Pan Tarczansky był cenionym przyjacielem Admirała Fela, który z kolei chciał, aby Iris niczego nie traciła i uczestniczyła w jego życiu aktywnie, nie do końca przejmując się tym, czy córce z nieprawego łoża to w ogóle odpowiada. Zamrugała oczyma, wracając wzrokiem do profilu mężczyzny.
- Nie wiem dlaczego, Matt, ale nie spodziewałam się Cię ujrzeć w kombinezonie i z narzędziami w ręku. Zawsze wydawało mi się, że Twój ojciec wymusi na Ciebie chodzenie codziennie w garniturach i odbębnianie spotkań z inwestorami zainteresowanymi współpracą z jego dziedzictwem.
Oparła jedną dłoń o biodro. Zanim jednak podjęła decyzje, że... Poświęci nieco więcej czasu tej maszynowni, skinięciem głowy podziękowała szanownemu gronu specjalistów, tym samym prosząc, aby Ci rozeszli się i zajęli na przykład statystykami, które tak bardzo lubili prezentować przed Radą.
- Naprawdę miło Cię zobaczyć, choć... Wyrosłeś? To dobre określenie?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 maja 2015, o 20:24

iłe zaskoczenie. Radna jednak go nie zapomniała, choć faktycznie, od młodzieńczych czasów bardzo mocno się zmienił. Przede wszystkim wyrósł, odrobinę wyłysiał, zdobył kilka zmarszczek. No na pewno nie przypominał tego małego brzdąca, który rozkręcał wszystko to, co mu wpadło w łapy.
Matt uciekł właśnie od świata, w którym żyje teraz Iris. Tego sztywnego, pełnego poprawności, często fałszywego świata pieniędzy, polityki i nie wiadomo czego jeszcze. Matt mógłby wymieniać zalety swojego obecnego życia. Był wolny, robił to co chciał, nie musiał martwić się o to, że ktokolwiek zobaczy go z butelką piwa w barze i zaraz zostanie obsmarowany przez wszelkie pisemka plotkarskie. Inżynier tego nie chciał, choć szczerze powiedziawszy, czasami chciałby mieć takie możliwości, jakie miał wcześniej. Teraz jednak był panem swojego losu i za żadne skarby nie chciałby tego stracić. Kiedy ujrzał Iris wróciły mu przed oczy czasy, w których był krótko mówiąc, obrzydliwie bogaty. Mógł pozwolić sobie na wszystko, żyć z dnia na dzień, nie przejmować się tym, że nie będzie co do garnka włożyć. Warto zaznaczyć, że nie zrugała go od góry do dołu, co było dla niego...Bardzo pozytywne. Uśmiechnął się zatem, kiedy ta skomentowała swoje zdziwienie tym, że Matt nie kontynuuje dzieła ojca.
-Wiesz, to samo można powiedzieć o Tobie. Gdybyś poszła w ślady ojca...To zostałabyś Rambo w spódnicy.-Ta wizja była dla niego bardzo zabawna, co skwitował szczerym, dość głośnym uśmiechem, a biorąc pod uwagę barwę jego głosu. Było to dość...słyszalne. Postanowił na jakiś czas przerwać kwestię kalibracji i od tak, porozmawiać sobie z dawną znajomą.
-Ej! Byłoby to trochę dziwne, gdyby po pokładzie naginał karzełek w wieku 7 lat, nie? Poza tym. Ty się...No, no...Wykształciłaś.-No skoro ona może rzucać takie komentarze, to on też sobie na takowy pozwolił. Co prawda, Matt wziął pod uwagę bardzo zgrabny całokształt, więc wybrane przez niego określenie było bardzo trafione. Poza tym, mogło to świadczyć też o jej zawodzie...Zresztą, zinterpretuje to jak będzie chciała. A miał nadzieję, że weźmie tą pierwszą opcję.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2043
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 maja 2015, o 20:26

Niestety mało znajomych dla Iris twarzy przewijało się przez Cytadele. Większość z tych dobrze jej znanych zostało na Ziemi, mając tam już swoje życie lub, jak to się działo w przypadku Mist oraz Konrada, ratowało galaktykę. Może i ona, i Matt nie byli już dziećmi, ale naprawdę trudno byłoby go nie rozpoznać. A przez to, że właśnie tak nieludzko rzadko miała sposobność rozmawiać z kimś, kto znał ją na długo przed objęciem stanowiska w Radzie, nawet przez myśl by Iris nie przeszło, aby unosić się jakąś irracjonalną wyższością, gardząc dawnymi przyjaźniami. Nigdy nie pozwoliła, aby polityka zniszczyła ją w ten sposób; daleka była od zgorzkniałej, oschłej, lodowatej kobiety.
- Rambo w spódnicy? Szczerze wątpię, aby jakikolwiek admirał miał broń w ręku od czasów Wojny Pierwszego Kontaktu, ale... Ale to była niepoprawna politycznie odpowiedź tak więc uznajmy, że nic takiego nie miało miejsca, a ja tylko zaprzeczyłam.
Wywróciła oczyma. To nie było miejsce, w którym mogli swobodnie porozmawiać, choć Iris nie pokazywała po sobie, aby w jakikolwiek sposób czuła się spięta tudzież niekomfortowo. W celu wyjaśnienia należałoby się wdać w specyfikacje świata, w który wsiąknęła jako Radna, ale były to sprawy, które ona sama wolała grzecznie przemilczeć. W końcu każda złota klatka nie przestanie od tak, na życzenie być tym swojego rodzaju więzieniem.
Wykształciłaś. Iris już zdążyła się odzwyczaić od tej bezpośredniości, z którą Tarczansky naturalnie nie miał problemów, ale wielu dyplomatów unikało jej jak ognia; w końcu zbyt bardzo odsłanialiby oni swoje karty przetargowe. Iris parsknęła śmiechem, przysłaniając usta smukłymi palcami.
- To naprawdę wyszukany komplement. Dziękuje. Przyznam, że czasami nie miałabym nic przeciwko do tego, aby pobiegać po pokładzie jako mały brzdąc, nie mniej to tylko mrzonki. Powiedz mi, Matt, jak Ci się ułożyło życie? Aplikujesz do pracy tutaj czy to tylko służbowe zlecenie?
Wskazała na emblemy, którymi obszyty był jego kombinezon.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 maja 2015, o 20:28

Dobrze było spotkać kogoś z wyższych sfer, komu jeszcze woda sodowa nie uderzyła do głowy. Bardzo spodobało mu się podejście Iris. Nie odrzuciła go, pomimo tego, że nie jest już bogatym paniczem z dobrej rodziny, co niestety, większość, a raczej całość jego dawnych znajomych uczyniła. Nie masz kasy. Nie nadajesz się do zabawy na naszym podwórku. Krótka piłka, prosta zasada. To chyba jedyna bezpośrednia zasada, jakiej używało tamtejsze środowisko. Iris była wyjątkiem, niestety potwierdzającym tą regułę.
Chętnie porozmawiałby z nią dłużej, niestety miał wiele obowiązków na głowie. Poza tym, maszynownia i prezentacja okrętu nie służyła dobrej atmosferze. Nadal trzeba było zachować formalny ton i w razie czego odpowiadać na słowa urzędniczej gawiedzi. Roześmiał się. Czuł się o wiele swobodniej, wiedząc, że na pokładzie tego statku będzie przewożona jego znajoma. Co prawda, nie oczekiwał od niej tego, że przepchnie jego aplikację na stanowisko szefa maszynowni od tak. Poza tym, Matthew chciał samemu pokazać, że jest godnym do tego, aby pracować na tej jednostce.
-Okej, kumam. Rambo w spódnicy to temat tabu. Czaję.-Odrzekł przez śmiech. Przyjął bardziej swobodną pozycję, oparł się plecami o ścianę pomieszczenia, w którym się znajdowali. Wystarczająco dzisiaj się napracował i chciał odpocząć. Plecy go bolały, ot...Zwyczajne dolegliwości zwyczajnego pracownika. Kiedy Iris weszła na rejony jego życia osobistego, Matt przyjął to z lekką niechęcią, choć nie dał po sobie o tym znać. Uśmiechnął się jedynie blado i nie zamierzał owijać w bawełnę. To nie była żadna tajemnica, choć...Dosyć ciężko mu się o tym mówiło. Jak mu się życie potoczyło? No cóż, efekt miała przed oczami. Kombinezon roboczy, maszynownia i rosły chłop, który pracował tu, aby ona mogła podróżować bezpiecznie.
-Rozkręcilibyśmy pół pokładu. Tak jak system przeciwpożarowy u Ciebie, pamiętasz?-Spytał odnosząc się do ich dzieciństwa, w którym broili i dokazywali jak każde dzieci. Jednak, z większym rozmachem. No cóż, ambitne dzieci ambitne numery robiły. Taka już cecha ludzi aktywnych i wiedzących, czego chcą od życia. Po chwili jednak, zabrał się za odpowiedź na jej pytanie.
-Życie? W sumie to od jakiegoś czasu to w sumie wegetacja. Kierownictwo zrobiło ze mnie chłopca na posyłki, ściągnęli mnie z urlopu, żebym tutaj był. Bez ściemy, trochę mnie...wkur...zirytowali. W sumie, złożyłem aplikację, gadałem już z tym turiańcem. Oficjalnie to delegacja, ale...cholera wie co z tego wyjdzie. Podobno jest tyle wiary, która chce tutaj pracować, że to bania mała. Ale co tam...Raz się żyje, nie?-Powiedział do niej z uśmiechem i wzruszył ramionami. Niczego od niej nie oczekiwał. Rzucił informacją, która miałaby tylko nakreślić jego sytuację i zrobił to na tyle umiejętnie, aby nie mówić póki co o swoich bardziej osobistych przeżyciach, których było sporo i nie zamierzał zaprzątywać głowy Radnej problemami, które i tak są poza jej kompetencjami.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2043
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 maja 2015, o 20:31

- Temat tabu to za dużo powiedziane. Ale mniejsza o to.
Nie było o czym rozmawiać. Zwłaszcza o... specyficznych relacjach pomiędzy nią a ojcem. Przyjęło się, że o zmarłych nie mówi się źle; dlatego też Iris nie mówiła wcale. Zresztą, abstrahując już od tych dość istotnych kwestii, czułaby się dziwnie, gdyby podczas pierwszej rozmowy od lat, wylałaby z siebie całą gorycz. I ona, i Matt mieli już jako taką ukształtowaną drogę życia, podjęli pewne wybory i poczuli ich konsekwencje. Powinna pozwolić się zaprosić na kawę, aby mogli chociaż w spokoju odnowić dawną zażyłość, a nie spowiadać się nad konsolą i przy świadkach.
Iris zaczesała kosmyk włosów za ucho. Czy pamiętała? Bardzo łatwo potrafiła oczyma wyobraźni wrócić do tej sytuacji i wyraźnie widziała sylwetki dwóch, znudzonych siedzeniem przy stole dzieciaków, niewinnych i beztroskich. Co prawda dorośli nie byli zadowoleni, kiedy zraszacze zaczęły w całym mieszkaniu wypuszczać wodę, a im dostało się solidną burę, nie mniej... Tak. Warto było.
- Ojciec miesiącami mi to wypominał. Groził, że zabroni się nam spotykać. Dobrze, że w tej kwestii nie był do końca słowny.
Delikatnie przechyliła głowę ku lewemu ramieniu i uśmiechnęła się ciepło pod nosem. W żadnym wypadku nie naciskała na odpowiedź, właściwie zrozumiałaby i uszanowała, gdyby chciał tę kwestie przemilczeć. To była czysta ciekawość, nie był jej niczego winien. Mimo wszystko doceniła, kiedy odsłonił rąbek tajemnicy. Czyli jednak aplikował. Iris będzie miała przy jego zgłoszeniu zaznaczyć, iż w związku z ich znajomością Rada podejmie decyzje bez głosu Radnej Ludzkości. Była to w końca jedna z tych licznych kwestii, w których Rada chciała być czysta i sprawiedliwa.
- Nie będę kłamać, jest wielu chętnych, ale tak samo liczne są protokoły, które wyselekcjonują. Trzymam w takim razie kciuki, Matt. Skoro sama korporacja Cię wytypowała, musisz mieć potrzebne tu doświadczenie. Gdybyś kiedyś chciał porozmawiać w bardziej... kameralnych warunkach, udostępnię Ci mój identyfikator omni-klucza. Bądź po prostu szukaj mnie w ambasadzie bądź w Atrium. Nie mogę, niestety, przedłużać tej kontroli. Trzymaj się, Matt. I bądź dla nich wyrozumiały.
Puściła Tarczansky'emu dyskretne oczko. Jeszcze chwile, bez konkretnego celu, utrzymywała kontakt wzrokowy, aby końcem końców obrócić się zgrabnie na palcach i ruszyć w drogę powrotną. Jak na komendę, trzymający się na dystans towarzysze Radnej chrząknęli i wrócili do przerwanej debaty, tym razem jednakże pytając Iris o zdanie odnośnie kilku kwestii zaopatrzenia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

7 maja 2015, o 16:41

On natomiast nie zamierzał ciągnąć tematu dalej, zdając sobie sprawę, że może być to dla niej niewygodny. To zresztą były zamierzchłe czasy, a Matt należał do ludzi, którzy nie lubią rozmawiać o przeszłości. Wolał skupić się na teraźniejszości i przyszłości. Co prawda, wielokrotnie wracał pamięcią do dawnych czasów, kiedy był po prostu beztroskim, rozwydrzonym i lekko rozpuszczonym dzieckiem, któremu nigdy niczego nie brakowało. Jedyny syn Marcusa Tarczansky'ego, jego duma, rzekomo zawsze chciał go mieć. Niestety, jego własne dziecko odwróciło się od niego i chociażby dlatego Matthew znajduje się tutaj. To też nie był rozdział, którym chciał się chwalić. Wolał, by ludzie myśleli, iż to jego własny ojciec go wydziedziczył. To przynajmniej ograniczało zasób zadawanych przez interesantów pytań.
Nie zamierzał jej zatrzymywać, miała sporo spraw na głowie, a on sam też musiał wrócić do kalibracji. Poza tym, maszynownia nie była dobrym miejscem do prywatnych rozmów. Hałas był tu tak zajmujący, że aby rozmawiać trzeba było krzyczeć. Poza tym, ściany miały uszy, a dla osoby publicznej takiej jak Iris, wszystkie słowa trzeba było ważyć, aby nie wywołać jakiegoś skandalu.
-Spoko loko, chyba ich nie pozabijam.-Powiedział z lekkim uśmiechem. Inżynier pierwszy raz prowadził tego typu szkolenie, było to dla niego nowe doświadczenie, aczkolwiek nie był za bardzo z niego zadowolony. Nie czuł się mocny w przekazywaniu wiedzy. Nie potrafił tego robić. Poza tym był nerwowy i często tracił panowanie nad tym co mówi. Naprawdę, bardzo mocno zachodził w głowę, dlaczego korporacja zdecydowała się go wyznaczyć na szkoleniowca. Jego wyniki efektywności w MJS nie miały tutaj nic do rzeczy, przecież jego umiejętności kierownicze nie miały pokrycia w szkoleniu zasobów ludzkich. Nie czuł się dobrze w tym miejscu, chociaż miał nadzieję, że dzięki temu będzie mógł się wyrwać z żelaznych objęć Fergusson Engineering, która z dnia na dzień traktowała go coraz gorzej i robiła z niego chłopca na posyłki.
-Dobra, będziemy w kontakcie, jakby co będę dryndał. Nie daj się zabić tym Januszom polityki, trzymaj się.-Choć z polityką nie był za pan brat, spodziewał się jak brutalne jest to środowisko. Wszak każdy z tych oszustów chciał być na językach ludzi, by później zdobyć poparcie elektoratu, etc, etc. Przypominało mu to trochę sposoby uzyskiwania awansów przez jego kolegów z koncernu. Lepiej kogoś podkablować, niż zyskać szacunek swoimi umiejętnościami. Kiedy odeszła, inżynier odwrócił się ponownie w stronę terminalu i jakby nigdy nic wrócił do swoich zajęć.
Kiedy zakończył działania związane z kalibracją układu chłodzącego, Matthew udał się na kolejne szkolenie załogantów Venus.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

29 lip 2015, o 21:23

Obrazek The Lost Boys
Gracze: Iris Fel, Rebecca Dagan, Matthew Tarczansky
MG: Irene Dubois
Iris

Powrót z obrzeży Trawersu Attykańskiego musiał trwać długo. Kolejne spotkanie dyplomatyczne, które co prawda odbyło się bez przeszkód, ale trudno było uznać je za udane. Nawet Radnej Cytadeli czasem odmawiano, w szczególności ludzkiej. I w szczególności, gdy drugą stronę stanowiła asari niekoniecznie sympatycznie odnosząca się do osobników tegoż gatunku. Nie zawsze wszystko szło tak, jak Iris sobie zaplanowała. Dlatego dobrze było wrócić na statek i pozwolić sobie na chwilę odpoczynku – bo chociaż kajuta nie była własnym mieszkaniem na Cytadeli, to jednak tu też mogła odetchnąć głęboko i usiąść, czy położyć się swobodnie, nie zastanawiając się, czy ktoś na nią patrzy. Nikt nie zarzucał jej młodzieńczej głupkowatości i nie wytykał tego, że za sto lat będzie tylko wpisem w historii galaktyki. Bezczelne zachowanie asari sprawiło, że spotkanie zakończyło się przedwcześnie, a Iris została na wszelki wypadek odprowadzona na statek przez niemal całą swoją ochronę. Część załogi przywitała radną, kiedy ponownie pojawiła się na pokładzie, część zajęta była systemami korwety, ale nikt nie zastąpił jej drogi. Jedynie młoda asystentka, przydzielona tymczasowo z ramienia rady, pojawiła się nie wiadomo skąd i zrównała krok z Iris.
- Może jeszcze uda się porozumieć z Serenis, jeśli spróbujemy trochę mniej konwencjonalnych metod – jej jasny głos łatwo przebił się przez szum startującego statku. Odgarnęła jasny kosmyk włosów z policzka i założyła go za ucho. – Nadal nie wiem, dlaczego się nie zgodziła. Moim zdaniem przedstawiona jej propozycja była bardzo kusząca. Może i współpraca z Cytadelą nie do końca jej się opłaca, przynajmniej na początku, ale niektórzy są tak krótkowzroczni, że ciężko w to uwierzyć – pokręciła głową. – Może powinna z nią porozmawiać radna asari… - zreflektowała się po dłuższej chwili, rzucając Iris przestraszone spojrzenie. – To znaczy, ja mam na myśli, że dlatego, że Serenis też jest asari, może ma jakieś uprzedzenia, nie do pani, pani Fel, oczywiście, ale ogólnie.
Niepewna, czy udało się jej wyplątać z niefortunnej wypowiedzi, czy jednak niekoniecznie, przez resztę drogi milczała. Ale towarzyszyła Iris do samych drzwi jej kajuty i dopiero tam splotła dłonie za plecami, prostując się. Wpatrywała się w przełożoną z nieprzeniknioną miną, jakby na coś czekała, a kiedy rozsunęły się drzwi, przestąpiła z lewej nogi na prawą.
- Pani Fel, gdyby pani czegoś potrzebowała… to proszę się odezwać. Będę w mesie albo w konferencyjnej. Mój omni-klucz jest cały czas aktywny, także proszę się nie krępować – wróciła na lewą nogę. – Teraz też, może potrzebuje pani czegoś? Coś do picia, do jedzenia?
W jej oczach pojawiło się coś pomiędzy zmartwieniem a przerażeniem, coś, co powodowało, że tylko stała jak kołek w miejscu i nieświadomie przygryzała od środka policzek. Może to była kwestia tego, że rozmawiała z Radną Cytadeli, może skutek nieudanych negocjacji. A może po prostu taką miała naturę, Iris nie była w stanie tego stwierdzić – znała dziewczynę raptem kilka dni i od tych kilku dni jeszcze jej nie przeszło.

Rebecca, Matthew

- Hej, hej, kochani, radna na pokładzie, podnosimy dupy z ławek i wracamy do domu!
Turianin, który wpadł do maszynowni, od razu spowodował typowy dla siebie chaos. Jeden z inżynierów, z głową wetkniętą gdzieś między kilkadziesiąt kabli, jęknął głośno. Mogło to być spowodowane zarówno nagłym wtargnięciem Tilusa, jak i gwałtownym rąbnięciem czołem w metalową kratę.
- Nie jęcz, Hammond – turianin klepnął go w ramię, wywołując kolejny dźwięk wyrażający niezadowolenie i odwrócił się do Rebecki, a jego twarz wykrzywiła się w czymś na kształt uśmiechu. – Jak tam, nasza piękna? Zajrzałaś do tych czujników pasywnych, hm? Poprawiłaś troszkę zasięg, jak obiecywałaś? Zamknij to, Hammond, startujemy, ile razy mam ci powtarzać?
Skinął głową w stronę Matthewa i w kilku długich krokach przeszedł do systemów sterowania zasilaniem. Tilus, główny inżynier korwety dyplomatycznej Rady Cytadeli Venus, podczas długich postojów lubił pogrzebać w kościach, jak to nazywał. Nigdy nie ryzykował wprowadzania dużych zmian podczas przebywania w obcym terytorium, ale nie należał do fanów marnowania wolnego czasu na tak nieistotne rzeczy jak odpoczynek.
- Radna nie wyglądała na zadowoloną, więc lepiej czegoś nie spieprzcie, kochani, w porządku? – jego głos z dalszej niż metr odległości wydawał się niższy. – Na co dzień wygląda niegroźnie, ale to właśnie wściekłość takich niewiniątek kończy się najgorzej. Sprawdźcie dziury w których grzebaliście i jeśli wszystko jest w porządku, to przekażę, że mogą ruszać.
Chwilę później zaszumiało i ich klatki piersiowe wypełniło uczucie, charakterystyczne dla momentu startu. Na szczęście na górze wiedzieli, jak pracuje się z Tilusem, więc nikt nie decydował się na wylot, dopóki turianin nie potwierdził, że owszem, już wolno. Czy miał do tego uprawnienia, czy beztroskie grzebanie w systemach statku Rady było legalne – jakoś nikt go o to nigdy nie pytał.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2043
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

29 lip 2015, o 23:35

z kolei po Tobie, kochanieńka, nie zostanie nawet nota prasowa, nie wspominając już o kartach historii.
To naturalne, że w pewnych sytuacjach, robiła dobrą minę do złej gry. Zachowanie jej rozmówcy, to jak prychała, wywracała oczyma, w jaki sposób się do niej odnosiła, od początku było szczeniackie i nie odpowiednie. Miała wielką ochotę uprzejme zapytać się, kto tutaj jest gówniarzem, ale ugryzła się w język; bądź ponad to.
Końcem końców Iris nie dała się sprowokować, choć asari stawała dosłownie i w przenośni na głowie, aby udało się jej wytrącić Radną z równowagi. Jakikolwiek to miało cel, niech pozostanie słodką tajemnicą asari. Pożegnały się chłodno i do końca nie wyszła z roli, choć musiała odmówić zaproszeniu na poczęstunek i zwiedzeniu instytutu.
Pragnęła być już na statku, a najlepiej na Cytadeli.
Swobodnie poczuła się dopiero, kiedy była już na pokładzie, a otoczenie z obcego i nieprzyjaznego, zmieniło się na w miarę już znaną jej załogę, choć roszady na kilku stanowiskach nie powinny ją dziwić. Potarła intensywnie palcami skronie, mrużąc oczy, a kiedy je otworzyła, stała już przy niej asystentka. Pozwoliła, aby ta mówiła, jako że potrzebowała chwili dla siebie i własnych myśli.
- Myślę, że to zamknięty rozdział.
Stwierdziła dopiero, kiedy kobieta wysłowiła się do końca, z mniejszymi i większymi przerwami, a Iris nie okazywała przy tym zniecierpliwienia oraz jej nie pośpieszała, nawet, kiedy ta zgubiła się we własnym słowotoku.
Negocjacje nie miały dla Rady znaczenia marginalnego, inaczej Radny we własnej osobie nie pofatygowałby się na odległą kolonie, nie mniej nie można było powiedzieć, aby była to sprawa życia i śmierci. Jeśli asari, reprezentująca spółkę, chce gwiazdorzyć, proszę bardzo. Dołoży nieco więcej starań, dodatkowo, ale znajdzie inną opcje. Bez żalu prawdę powiedziawszy.
- Ona tylko na to czeka, aby dyktować warunki. Jeśli ktokolwiek miałby wznowić negocjacje, to tylko i wyłącznie Salariański Radny.
Puściła asystentce perskie oczko, nie darując sobie krzywego uśmiechu, który zdradzał więcej myśli Iris, a których to nie wypadało mówić tak otwarcie, wprost.
Wyplątała z ciasno upiętych włosów szpile, pozwalając, aby te swobodnie opadły na ramiona i rozsypały się po nich kaskadami. W krótkim czasie dotarły pod drzwi kajuty radnego, oparła dłoń na przycisku identyfikującym linie papilarne.
- Kawy. Zdecydowanie potrzebuje kofeiny. Ale takiej prawdziwej, nie żadnych zamienników. Jeśli to nie problem, proszę o filiżankę kawy. I informacji o oczekujących wiadomościach na terminalu.
Przez chwilę lustrowała dziewczynę spokojnym spojrzeniem; jeśli ta nie miała więcej pytań, jeśli nie okazało się, że ktoś zapomniał zabrać w podróż puszkę zmielonych ziaren, w końcu jeśli ta nie tkwiła dłużej bezczynnie, pchnęła drzwi do kajuty, za którymi zniknęła i odgrodziła się chociaż na chwilę od reszty pancernymi, solidnymi drzwiami.
I niech ją szlag trafi.
Skwitowała dzień bezpruderyjnymi, typowo ludzkimi, serdecznymi życzeniami.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

30 lip 2015, o 10:18

Na Noradzie mało kto chciał ją teraz widzieć - ją i resztę nieszczęsnych kandydatów do oddziału Awangardy - gdy więc okazało się, że na Venus potrzebne jest tymczasowe zastępstwo za jednego z inżynierów, Dagan nawet się nie wahała. Szybko sklecone podanie o okresowe przeniesienie, brak sprzeciwów, błyskawicznie zdobyta pieczątka i już dwa dni później mogła stawić się na pokładzie nowego statku.
Statek Rady. Nowy, lśniący, pachnący jeszcze taśmą produkcyjną statek Rady. Wiecie, jak to zajebiście wygląda w CV?
W każdym razie, bez wahania wskakując na tymczasowo wolne stanowisko - sierżant O'Flaherty przebywał obecnie na bezterminowym zwolnieniu zdrowotnym, a na Venus żadne miejsce nie mogło pozostawać przecież nieobsadzone - zdziwiła się, jak łatwo przyszło jej wpaść w nową pracę. To nie było już administrowanie intranetem ambasad czy zabawa w pożal się Boże komandosa. Tu, wśród mechaników okrętowych, była niemal w swoim żywiole. Może nie do końca taka była jej specjalizacja - z założenia Dagan parała się bowiem dywersją i wsparciem terenowym - tym niemniej grzebanie w systemach nowiutkiej łajby było ze wszystkich ostatnich zajęć najbliższe temu, czym Rebecca zajmowała się z zawodu.
I pozwalało pozbyć się koszmarów, a to przecież równie ważne.
- Zrobiłam co mogłam, szefie. - Rebecca nigdy nie była rasistką, ale rzadko który obcy (zresztą, nawet rzadko który człowiek) budził taką jej sympatię, jak Tilus. Z pewnością wpływ na to miał także fakt, że turianin w niczym jej nie ograniczał - jeśli miała jakiś pomysł na usprawnienie systemu, mogła próbować, nie ważne, jak szalone rozwiązanie by to było. Dopóki wszystko działało, dopóty nie było problemu. Poza tym jednak mężczyzna był tak sympatyczny, że nawet zdystansowaną na co dzień Dagan musiało to ruszyć. - Według dotychczasowych testów mamy około 40% zysku w zasięgu, ale dobrze byłoby to sprawdzić bardziej empirycznie, w praktyce.
Prostując się i otrzepując ręce, przeciągnęła się jeszcze leniwie i rozejrzała po maszynowni. Praca na Venus to sama przyjemność, ale... Dagan wciąż nie była pewna, czy rzeczywiście chciałaby tu zostać. Teraz to była niezła odskocznia od ostatnich zajęć, ale potem? Na dłuższą metę to nie była jej branża i czerwonowłosa wątpiła, by mogła się tu dobrze bawić nie tylko dziś, ale także za miesiąc czy rok. Specjalizację robiła nie bez powodu i chyba nic nie usatysfakcjonuje jej tak, jak powrót do praktycznego wykorzystywania własnych uprawnień.
Póki co była jednak tutaj i należało się z tego cieszyć. Mało kto dostaje taką szansę.
Dając spokój tym wszystkim systemom, w których mogłaby jeszcze pogrzebać, zerknęła pytająco na Tilusa.
- Wiadomo gdzie lecimy?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

30 lip 2015, o 15:49

Ledwo wróciłem tutaj i już mnie wzywają. Co ja, kurwa, superbohater?
Pomyślał kiedy wrócił na Cytadelę. Kiedy pojawił się w ambasadzie, by podpisać umowę, powiedziano mu, że następnego dnia zaczyna pracę. Ważna delegacja Radnej i inne duperele, którymi inżynier się do tej pory nie interesował. Miał jednak na uwadze to, że chyba będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Gotowość w każdej sytuacji na ewentualne opuszczenie doków. Praca w Fergusson Engineering była nieco bardziej stabilna, bo przynajmniej po każdym kilkumiesięcznym kontrakcie było trochę wolnego. To akurat mniej ważne, bo warto wspomnieć o warunkach zawartej umowy.
Po pierwsze, pensja. Przeliczając miesięczny zarobek Matta z Fergusson Engineering, gdzie piastował stanowiska Lidera, jego obecna pensja na stanowisku mechatronika, wzrosła o jakieś 35-40%. Co było dość zadowalające, to bowiem pozwoli w niedługim czasie wynająć Tarczansky'emu jakieś niedrogie mieszkanie na Cytadeli. Być może nawet pozbędzie się tego, znajdującego się na Ziemi, chociaż cholera, cały czas spłaca za nie kredyt. Pierdolone franki chciałoby się rzec. Niemniej jednak, wracając do umowy. Zakres jego obowiązków był rażąco mniejszy, niż ten który posiadał w poprzedniej pracy. Po prostu, miał zajmować się tym, aby napęd i wszystkie związane z nim systemy nie rozleciały się przy okazji lotu. Nic trudnego, Matt od dawna chciał w końcu normalnie popracować i robić to na czym się zna, a nie jak przez ostatnie 4 lata...Dzielić i rządzić oraz brać udział w brudnych korporacyjnych gierkach. Ta praca była jak wakacje, w których Matt po prostu mógł robić swoje i jeszcze dostawać za to pieniądze. Dodając do tego, że na Venus zatrudniło się dwóch jego towarzyszy "broni", można powiedzieć, że lepiej trafić nie mógł. Z tymże...Cegłę i Scootera trzeba będzie pilnować, bo za nich poręczył, a doskonale wiedział do czego oboje są zdolni. Najwidoczniej niańczenie jest wpisane w marne przeznaczenie mechatronika.
Reputacja korporacyjnych chujków ciągnęła się za tą dość niezwykłą trójką jak smród po gaciach i początkowo szef maszynowni, Tilus nie do końca przychylnie spoglądał na byłych pracowników Fergusson Engineering. Co prawda, z Mattem miał już do czynienia, kiedy to z ramienia korporacji, Matt dopracowywał wszystkie systemy napędowe i zestrajał je tak, aby były najbardziej efektywne. Co za techniczny bełkot, oczywistym było, że zmuszono go do tego, by skalibrować silniki tak, aby rozpadły się przy pierwszej, lepszej okazji. W końcu hajs dla Fergussona musi się zgadzać, a Rada wcale nie płaci mało za serwisowanie statku przez rekomendowane dywizje MJS. W nieformalnej rozmowie między turianinem a Tarczansky'm doszło do "zawieszenia broni", kiedy to Matt zadeklarował, że postara się zdjąć wszystkie "kagańce" napędu i zestroić go tak, aby wszyscy byli zadowoleni, a jego byli przełożeni się nie skapnęli.
Tak też się stało. W towarzystwie Scootera i Cegły, Matt próbował rozpracować wszelkie możliwości, zdając sobie sprawę z tego, że bez odpowiednich narzędzi i oprogramowania zadanie jest raczej z rodzaju tych awykonalnych i cud, albo opatrzność może jedynie im pomóc. Niemniej jednak, nie poddawali się. W trakcie rejsu dyplomatycznego, Matt spędził naprawdę wiele godzin na tą zagadką, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Debata ze swoimi byłymi załogantami, nic nie przynosiło skutku. Wszystkie możliwości kończyły jak samolot po zderzeniu z pancerną brzozą. Z impetem wbijały się w ziemię. Barierą nie do przeskoczenia był sterownik napędowy. EngiControl v.2.0. Gdyby mechatronik miał kody dostępowe nie byłoby problemu. A tak...Wszystko leciało na łeb, na szyję. W każdym razie, kiedy Tilus wszedł do maszynowni, był świadkiem tego...
-Ja pierdole, Cegła...Daj spokój. Jak zwiększymy napięcie sterujące to ten pieprzony program uzna, że jest doszło do spięcia w obwodach przepustnicy. A wtedy kasacja błędów i...Chyba 10000 kredytów za 15 minut roboty.-Rzucił do stojącego obok towarzysza. Podrapał się po głowie i jeszcze raz spojrzał na to, co trzymał w dłoni. Sprawnym okiem można było zauważyć, że był to moduł sterowania mocą. Wypełnione elektroniką ustrojstwo made by Fergusson Engineering, które ograniczało faktyczną moc silnika, przy jednoczesnym zwiększaniu ilości jonów, będących "kołem napędowym" silnika. Laik zapyta. Jak to? Przecież teoretycznie to powinno zwiększyć moc silnika? Pracownik Fergusson Engineering odpowie. Takie rozwiązanie powoduje usterki, a dzięki temu hajs się zgadza. Sterownik wykryje częstą w tym wypadku anomalię i rozłącza silniki.
-Innymi słowy, jak Scooter nie obejdzie sterownika to jesteśmy w czarnej dupie...Proste jak jebanie...-Dodał po chwili. Można było się jedynie zastanawiać nad tym, skąd Matthew wytrzasnął ten moduł? W końcu tylko on wiedział, że wyciągnął go ze skrzyni z zapasowymi częściami. Ktoś mógłby pomyśleć, że silniki zaraz wybuchną i wszyscy zginą w eksplozji promieniotwórczego paliwa i pierwiastka zero. Piękna, kolorowa śmierć, prawda? W odpowiedzi na skinięcie głową, Matt machnął w kierunku turianina ręką. Mechatronikowi zależało obecnie tylko na tym, aby pozwolono mu pracować nad powierzonym mu zadaniem. Kimkolwiek był ten babsztyl z Przymierza...Niech nie wchodzi mu w drogę, o!
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

31 lip 2015, o 11:18

Iris

Dziewczyna z zaangażowaniem godnym podziwu pokiwała głową i obróciła się w miejscu, by w ułamku sekundy zniknąć za ścianą. Nie mogła pracować dla Rady długo, inaczej już dawno by się wypaliła, a tymczasem nie kończyła się jej energia.
Nie było jej kilkanaście minut, zdążyli opuścić atmosferę Illium i oddalić się od planety, gdy pojawiła się z powrotem, idąc już nieco wolniej, z filiżanką parującej kawy na spodku. Leżały też na niej trzy ciastka, które nie wiadomo skąd wytrzasnęła. Napój zdecydowanie nie był żadnym substytutem, tylko prawdziwą kawą, co potwierdzał aromat, który wypełnił korytarz. W każdym razie młoda asystentka postarała się i z tym właśnie przekonaniem zatrzymała się przed zamkniętymi drzwiami kajuty radnej.
- Pani Fel, tu kawa - odezwała się, gdy już wcisnęła prawym łokciem przycisk na panelu obok, który poinformował o jej przybyciu krótkim brzęknięciem. - To znaczy Sandra. Już jestem.
Wpuszczona przez Iris do środka, odstawiła filiżankę na biurko i z czystego przyzwyczajenia wytarła dłonie o spódnicę na biodrach, by dopiero wtedy wyciągnąć niewielki datapad, który do tej pory trzymała przyciśnięty lewym łokciem do tułowia. Uruchomiła go i przesunęła palcem wyświetlone na nim linijki tekstu.
- Wiadomość od Rady zawiera prośbę o relację ze spotkania, choć słyszeli już o niepowodzeniu. Proszą o wiadomość lub kontakt z którymś z nich. Sala konferencyjna w razie czego jest do pani dyspozycji. Zgłosiła się firma do odbudowy sali koncertowej na Cytadeli, pytają tylko czy mogą liczyć na wsparcie. Podobno mogą nawiązać współpracę z najlepszymi akustykami, ale ta współpraca przekracza ich możliwości finansowe. Poza tym nie pojawiło się nic nowego. Jeśli chodzi o...
Monolog Cassandry przerwał dźwięk prywatnego terminalu radnej, umieszczonego na wewnętrznej ścianie jej kajuty. Żadna z nich nie spodziewała się teraz, że będzie kontaktować się ktokolwiek z załogi, więc dziewczyna umilkła, unosząc na Iris znad datapadu pytające spojrzenie. Gdy radna zdecydowała się odebrać, odezwał się charakterystyczny głos turiańskiego kapitana Venus.
- Pani Fel, odbieramy słaby sygnał SOS - to krótkie stwierdzenie jasno dawało do zrozumienia, że nie podejmie żadnej decyzji, dopóki nie dostanie pozwolenia od radnej. W końcu miał ją dostarczyć z powrotem na Cytadelę, a nie bawić się w misje ratunkowe. - Musielibyśmy zboczyć z trasy, ale sygnał wygląda na nadawany automatycznie, więc może się okazać, że trafimy już tylko na wrak...
- Albo i nie - dokończyła za niego Sandra, odkładając datapad na biurko.
- Mamy to sprawdzić?

Rebecca, Matthew

Tilus zaśmiał się, słysząc pytanie czerwonowłosej.
- Jak to gdzie? Na Cytadelę - odparł i wrócił do głównej maszynowni, by tam oprzeć się o ścianę i pozwolić innym wykonywać całą robotę. Rozmowa z Rebeccą była wystarczającą wymówką. - Radną trzeba bezpiecznie odstawić do domu. Co potem - tego nie wiem. Może się okazać, że ledwo zadokujemy, nie zdążymy nawet zatankować i trzeba będzie lecieć dalej. To jest statek Rady, a oni wbrew pozorom wcale się nie lenią za biurkiem... tak, też byłem zdziwiony... więc tylko czekać, jak pojawią się jakieś problemy.
Cegła mruknął coś w odpowiedzi na komentarz Tarczanskiego i nie mówił nic więcej, nieobecnym wzrokiem wpatrując się w element, który inżynier trzymał w dłoni. Ciężko było stwierdzić, czy zastanawia się nad czymś konkretnym, czy po prostu go zawiesiło. Ni stąd, ni zowąd nad ramieniem Matthewa pojawiła się turiańska głowa.
- Panie Tarczansky, proszę pilnować języka, chociaż trochę, tu są kobiety - zabrał mu z ręki moduł sterowania mocą i odłożył go do skrzyni, tam, gdzie do tej pory było jego miejsce. - Zresztą jesteśmy na korwecie dyplomatycznej, nie pirackim złomie. Jakby ktoś z góry zszedł tu na dół i usłyszał wasze rozmowy, to byłoby niefajnie.
Scooter, przez cały czas podpięty do terminalu w ścianie, nie odzywał się ani słowem. Trudno było stwierdzić, czy w ogóle powinien przebywać w maszynowni, ale albo lepiej się czuł w towarzystwie swoich znajomych, albo na wyższych poziomach statku jeszcze nie mógł się odnaleźć. Tak czy inaczej, do systemów potrafił się dostać z każdego miejsca, więc póki co postanowił wybrać sobie to.
I teraz, pierwszy raz od dłuższego czasu, odezwał się.
- Złapaliśmy sygnał SOS - po tej krótkiej informacji Tilus w ułamku sekundy znalazł się koło niego. Turianin miał niezwykły talent do szokująco szybkiego przemieszczania się z miejsca na miejsce.
- Pokaż - przyjrzał się otwartym danym i podrapał się po czole. - No no, ciekawe, czy będziemy zmieniać kurs. Ładnie podciągnęłaś te czujniki, Becca. To jest w cholerę daleko. Musielibyśmy nadłożyć ze dwie godziny.
- Tak... i sygnał jest... no - Scooter umilkł, odwracając się w stronę Dagan. Prawdopodobnie chciał coś mówić dalej, ale wystarczyło mu na nią spojrzeć, by go całkiem zacięło. Dopiero po dłuższej chwili odchrząknął i dokończył: - Przymierze. To znaczy tak to wygląda, trochę, jakby byli... no... twoi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

31 lip 2015, o 11:54

Wzruszyła lekko ramionami. Cytadela może i faktycznie była celem oczywistym, ale wszyscy wiedzieli, jak to było z Radą. Niby opoka wszystkich rozumnych ras, niby Ci najrozsądniejsi i odpowiedzialni, ale nieprzewidywalni byli jak dzikie, nieułożone zwierzęta. Poza tym ich decyzyjność często pozostawiała wiele do życzenia i kończyło się na tym, że plany zmieniały się jak w kalejdoskopie... Przez co w zasadzie nie miały racji bytu.
Nie powstrzymała też parsknięcia na wzmiankę o pracowitości radnych i związanym z nią zdziwieniu Tilusa. Jeszcze kilka lat temu była przekonana, że podobny brak wiary w rządzących to cecha typowo ludzka, ale wszechświat już od jakiegoś czasu skutecznie udowadniał jej, jak bardzo się myliła. Najwyraźniej nawet wychowanym wśród doskonale działających trybików Hierarchii turianom nie obca była podobna krytyka.
Zdążyła też uśmiechnąć się półgębkiem na zarządzone przez Tilusa pilnowanie języka - jej zdaniem zupełnie niepotrzebne, ale samo przytarcie nosa szarogęszącemu się inżynierowi już bardzo pochwalała - gdy nagle: komplikacje! No pewnie. Przecież nawet lot na Cytadelę nie może obyć się bez dodatkowych atrakcji. Byłoby zbyt nudno, nie?
- Tacy jakby moi - powtórzyła za nagle jąkającym się mężczyzną (z ekipy tego... Tarczansky'ego, tak?) i posłała mu pełne politowania spojrzenie. Dagan nie była mistrzynią kontaktów międzyludzkich i raczej nie miało się to zmienić ani w najbliższym czasie, ani w ogóle nigdy.
- A dokładniej? - zapytała krótko, w dwóch krokach znajdując się obok mechanika. Nie lubiła pracować w grupie składającej się z ludzi, których nie znała. Tym bardziej nie lubiła, gdy nie dorastali oni do jej poziomu, gdy ich umysły pracowały wolniej niż jej własny - a dokładnie takie miała teraz zdanie o Scooterze. Arogancko? Na pewno. Bezpodstawnie? Trudno powiedzieć, ostatecznie była sawantką, co już z czysto fizjologicznej perspektywy wypychało ją trochę przed szereg.
Nic więc dziwnego, że w zasadzie nie czekała na odpowiedź mężczyzny. To znaczy, czekała, ale jednocześnie sama poświęciła swą uwagę sygnałowi i temu, co mogła z niego odczytać.
- Muszę porozmawiać z radną. - Gdy tylko analiza sygnału przestała ją zajmować, uniosła spojrzenie na pozostałych obecnych... Nie, w zasadzie tylko na Tilusa, bo w końcu był tu jej przełożonym. Pozostałych ignorowała, bo w tej chwili, w obliczu patetycznie brzmiącej sprawy Przymierza stawała się ich przedstawicielką. Żołnierzem. Kimś upoważnionym do rozmów na wyższym stopniu.
Jej słowa właściwie nie były też pytaniem. To znaczy, takim pytaniem-nie-pytanbiem, bo z jednej strony powinna uzyskać zgodę turianina na zejście ze stanowiska, a z drugiej, w ten konkretnej sytuacji, chyba jej nie potrzebowała. Nie była przecież cywilem, stawiano jej konkretne oczekiwania i dawano pewne przywileje, by swe obowiązki mogła spełniać.
Ostatecznie więc odetchnęła cicho i ze zgodą Tilusa czy bez niej (choć przekonana była, że inżynier nie stanie jej na drodze) opuściła maszynownię. Może i Fel miała tu pierwszeństwo głosu, może i była pierwszą odpowiedzialną za jakiekolwiek działania, ale Dagan nie miała zamiaru pozostawać z boku.
To była sprawa Przymierza, ona była z Przymierza, w efekcie otrzymywali ładnie składające się puzzle.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

31 lip 2015, o 16:45

Matt strasznie nie lubił, jak ktoś wtrąca mu się w jego pracę. Jak ktoś patrzy mu na ręce i cały czas pilnuje, aby niczego nie zepsuł. Kiedy był świeżakiem było to całkiem zrozumiałe, teraz po ponad dekadzie doświadczenia w branży silników okrętowych stało się to dość irytujące. Na dodatek mechatronik nie był przyzwyczajony do tego. Kilka ładnych lat sam dowodził...statkiem serwisowym. Czy Tilus może sobie coś takiego wpisać w CV? Obawiał się, że nie. Dlatego też zdenerwowało go to, jak dla zaznaczenia wyższości i ustalenia hierarchii w tak bezczelny sposób zabrał mu moduł z dłoni oraz zwrócił uwagę o języku. Poczuł się jak bachor, któremu właśnie zabrano zabawkę. Nie, nie. Taka zniewaga nie mogła pozostawać bez jakiejkolwiek riposty.
-Wiem, spoko. Ty tu rządzisz i ustalasz tutaj pewne zasady. Pozwól, że ja Ci teraz Ci coś powiem. Po pierwsze. To jest maszynownia, a nie jakiś klub dyskusyjny, który przy wieczornej herbacie rozmawia na tematy istnienia we wszechświecie. Jeśli chcesz, okej...Załatwię Ci coś takiego, moja była żona jest bardzo dobra w te sprawy. Po drugie. Skoro dałeś mi robotę, a do jej wykonania potrzebny mi jest ten moduł. To po jaką cholerę właśnie go odłożyłeś do skrzyni?-Czy Matt się szarogęsił? Nie. Po prostu wykonywał zleconą mu robotę. Zdawał sobie sprawę, że korporacyjna przeszłość wpływa na jego tutejszą reputację, ale chciał udowodnić, że jest dobry w swoim fachu i nie trzeba go niańczyć. Niańczyć dwóch jego towarzyszy z MJS. Byli zdecydowanie bardziej niebezpieczni niż inżynier ze swoim niewyparzonym językiem. Nie lubił też osób, które dla zaznaczenia swojej wyższości robią jedno, a później dopiero drugie. Jeśli miał jakieś zastrzeżenia i chciał o tym pogadać, to dlaczego nie zrobił tego na osobności, tylko zrobił to przy wszystkich? Chyba podświadomie Tilus wiedział, że Matt chce wskoczyć na jego miejsce. Chora ambicja? Być może. Arogancja? Na pewno, lecz podparta solidnymi argumentami, czyli wiedzą i umiejętnościami w swoim fachu. Poza tym, znał swoje miejsce na pokładzie tego statku i nikt nie musiał mu tego przypominać. A na pewno już nie takim traktowaniem.
-I po trzecie...Co jest?-W najważniejszym momencie Scooter wyskoczył z sygnałem SOS. Może to i lepiej, bo to co jeszcze miał do powiedzenia mogłoby sprawić, iż uszy wszystkich pracowników i pani z Przymierza by zwiędły. A zresztą...Po cholerę ona tutaj jest? Do czynienia z żołnierzami Przymierza miał dwa razy. Raz podczas jednego kontraktu i rutynowej wizyty serwisowej na jednym z mniejszych jednostek marynarki. A drugi raz...Chyba najbardziej przerażający. Na Raitaro. A tamten żołnierz, z całym szacunkiem, dla niego...Niepotrzebnie pobawił się w komandosa, przez co dość mocno oberwał. Wtedy Matt zaczął nazywać go Darwinem, bo jak wiadomo, selekcja naturalna dopadnie każdego...Zawsze i wszędzie. Jeśli Dagan chciała robić z siebie bohaterkę podobnie jak ten cały Strauss to lepiej od razu pozbyć się jej przez śluzę. Narobi mniej kłopotów przy ewentualnych kłopotach, a sygnał wzbudził u inżyniera takie przeczucie. Nie to, że się bał. Strach dorwał go na Raitaro i mocno wbił mu się do głowy. W jego uznaniu tam zobaczył już wszystkie potworności jakie osoby mogą sobie zrobić ludzie.
Muszę porozmawiać z Radną...
Powtórzył w myślach słowa Rebecci.
No i zaczęło się. Dajcie jej lśniącą zbroję, białego rumaka i ratuj nas...Przed złem. Do boju! Żelazna dziewico!
Dorzucił komentarz, lecz powstrzymał się, aby wypowiedzieć go na głos. Po części rozumiał zachowanie kobiety, lecz z drugiej strony Matt po prostu chciał wrócić na Cytadelę. Tak jak zawsze, odbębnić swoje i wrócić do swojego małego, lecz przytulnego pokoiku hotelowego. Tam oddałby się cudownej walce z wiatrakami. A mając na myśli wiatraki, miał na myśli byłą żonę i jej nowego faceta, którzy zabraniają mu kontaktów z córką. On już znajdzie paragraf na to, by ją im odebrać. Musiał tylko zdobyć jakieś niezbite dowody na to, że źle ją traktują, a Matt właśnie tego się spodziewa.
Sygnał SOS nie oznaczał niczego dobrego i choć prawo międzygwiezdne nakazuje sprawdzenie każdego zgłoszenia na tym awaryjnym paśmie częstotliwości, Matt z ostrożności nigdy nie zbliżał się do takowej jednostki, jeśli wcześniej nie miał pewności o czystych zamiarach. Dlatego też Scooter i jego umiejętności w tej sytuacji były nieocenione.
-Spokojnie, Supergirl...A nie lepiej najpierw sprawdzić czy to nie jest...No nie wiem, pułapka? Scooter z tych czujników dowie się, czy na pokładzie jakaś panienka prysznic bierze. Prawda Scooter?-Rzucił. Znał Scootera i wiedział, że w obecności ładnej kobiety po prostu tracił język w gębie, ale poza tym...Jego umysł działał w stu procentach i na pewno da radę. O ile poznał już systemu Venus na tyle, by móc to zrobić. W każdym razie, wierzył w swojego przyjaciela. W końcu włamał się do serwerów FaceNet i Fergusson Engineering bez większego wysiłku.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

31 lip 2015, o 17:10

Od wyjścia dzieliły ją trzy... Nie, właściwie tylko dwa kroki. Mimo uszu puszczając cały wcześniejszy monolog Tarczansky'ego, w którym to próbował wyłożyć swoje racje (czy też bardziej w jakiś dziwny sposób sprowadzić na ziemię swojego przełożonego), zatrzymała się dopiero na to nieszczęsne supergirl.
Och, świetnie. Samozwańczy inteligent i wzór społeczny.
Dagan oceniała ludzi szybko i najczęściej błędnie, ale pierwsze wrażenie zawsze miało coś do powiedzenia. Teraz nie było inaczej i... Cóż, nie wróżyła im szczególnie owocnej współpracy, nie mówiąc o jakiejkolwiek przyjemności pracy razem.
Nie, żeby Rebecca lubiła pracować w jakimkolwiek towarzystwie poza swoim własnym.
W każdym razie, zatrzymała się, pozostawiając te dwa nieszczęsne kroki niewykonane jeszcze przez chwilę. Wiecie, niby mądrzy ludzie mówią, że na zaczepki się nie reaguje, po prostu robi swoje, ale Tarczansky najwyraźniej zaczął wystawiać tu jakieś swoje oceny, które samej Dagan - na ile mogła się tych osądów domyślać - nieszczególnie przypadły do gustu.
- Wydaje mi się, że powiedziałam tylko: "muszę porozmawiać z Radną" - odpowiedziała spokojnie, bo też nie tyle była zła, co... poirytowana? W tym momencie na miejscu Matta mogłoby się znajdować trzyletnie dziecko obrzucające wszystkich jedzeniem ze słoiczka - doprowadziłoby Rebeccę do podobnego stanu podlanej lekkim rozdrażnieniem rezygnacji. - Od kiedy znaczy to tyle samo co: "panowie, za pięć minut widzę was pod bronią w promie; mózgi możecie zostawić w ładowni, nie będą nam teraz potrzebne"? - Parsknęła cicho. Wsuwając dłonie do kieszeni spodni westchnęła cicho, zerknęła jeszcze raz na Tilusa, któremu aż zaczęła współczuć, że musi zostać z tymi tu sam, po czym cofnęła się o krok.
- Powtarzam więc, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Idę. Porozmawiać. Z. Radną. - Wzruszyła lekko ramionami. - Możecie sobie sprawdzać, co chcecie, może dzięki temu Fel nawet was pochwali.
Z tymi słowy uznała sprawę za zakończoną i, po raz pierwszy z własnej woli odstępując komuś pola w dziedzinie technologicznego wywiadu (choć przecież na co dzień nie lubiła, gdy podobne zadania jak choćby to sondowanie sygnału, robił za nią ktoś inny), raźnym krokiem ruszyła korytarzami statku w kierunku mostka, gdzie najpewniej mogła znaleźć Iris (lub przynajmniej dowiedzieć się, że Radna jest we własnej kajucie).
Że nie dowie się z pewnością frapujących szczegółów, na poszukiwanie których wyprawi się zapewne Scooter? Dajcie spokój, dowie się. Po prostu nie w maszynowni, a gdzieś w okolicy Radnej.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

31 lip 2015, o 17:58

Swoimi słowami Becca zbudziła tego Matta, który nie patrzy na płeć, przynależność czy stopień wojskowy. Pytanie czy w ogóle kiedykolwiek zwracał na to uwagę? No właśnie. Wiedział, że ta kłótnia niczego nie przyniesie, ale jego przerośnięte ego nie pozwalało mu pozostawiać tej riposty bez odpowiedzi. Logika podpowiadała mu, żeby nie frasować bezpodstawnie Radnej. Po co jej w ogóle wiedzieć, że odebrano sygnał SOS? Pewnie już o tym wiedziała, ale to dowódca statku powinien decydować o tym, czy powinni odpowiedzieć na wezwanie czy nie. W tym miejscu hierarchia była taka. Dowódca statku, oficer pokładowy i inni dowódcy. Radna była może i osobą najważniejszą, ale z punktu widzenia wydawania rozkazów, Iris mogła wystosować jedynie prośbę. Ostatnie słowo zawsze leżało po stronie dowódcy. Matt o tym wiedział i nie zamierzał w to wszystko mieszać Iris. Ba! Sam nie zamierzał się w to mieszać, był jedynie pionkiem w tej całej machinie i niepotrzebnie może zaatakował Dagan. Niemniej jednak w tym całym szaleństwie, chciał powiedzieć, że nie ma sensu iść do Iris.
-Musisz. Super, cieszę się. Tylko po cholerę?-Niemalże warknął do kobiety. Wściekł się, że nie wskoczyła na niego. Współpraca między tą dwójką pewnie będzie...Jak to się mówi. Szorstka w obyciu.
-I co jej powiesz, hmmm? "Heeeeej! Jestem mięsem armatnim z Przymierza! Polećmy tam i sprawdźmy co tam się dzieje. To będzie super przygoda i przy okazji...WSZYSCY, KURWA, MOŻEMY ZGINĄĆ!"-W pierwszej części swojej wypowiedzi, Matt starał się imitować damski głos typowej różowej blond landrynki, jednak przy jego barwie głosu trudno było to osiągnąć. Jednak jego ostatnie zdanie było wypowiedziane już zwyczajnie. Dla zaakcentowania bezcelowości tej konwersacji.
-Zanim gdziekolwiek pójdziesz, Supergirl, może sprawdź czy ktokolwiek z tego miejsca odpowiedział na nasze wezwanie. O ile w ogóle kapitan tej łajby się tym zainteresował. Jesteś żołnierzem i muszę Ci przypominać, że ostatnie słowo zawsze należy do niego? A co do Iris...Zawracaniem dupska raczej nie zdobędziesz jej sympatii.-Odgryzł się. Znał Radną. Co prawda, z młodzieńczych lat. Nikomu się do tego nie przyznawał, bowiem z jego punktu widzenia znalazłby się w jeszcze gorszym położeniu. Przecież można byłoby to odebrać jako wepchnięcie go na to stanowisko, a tego chciał uniknąć. Po przeżyciach z Raitaro, Matt nie chciał kolejny raz narażać swojego życia. Nie wiedział co to było, ale coś podpowiadało mu, że wpadną w niezłe kłopoty. Przygoda czy nie. Tajemnicze sygnały, dziwne miejsca i penetrowanie loch jakiś dziwnych zamków nie znajdowały się w kręgu jego zainteresowań.
-A zresztą, rób jak chcesz...Co mi do tego, przecież jestem zwykłym cywilem...-...ale jeszcze wspomnisz moje słowa...Dodał w myślach i wbrew całemu światu oraz Tilusa, który pewnie będzie chciał odnieść się do postawy swojego podwładnego, inżynier udał się do miejsca, w którym znajdował się wcześniej. Zanim ta cała chora sytuacja się zaczęła, czyli przy szafie sterowniczej napędu i terminalu kontrolnemu odpowiadającemu za ten kluczowy element statku. Miał zamiar wrócić do swoich poprzednich zajęć, może dzięki temu się trochę uspokoi.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%

Wróć do „Prywatne jednostki”