Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Chimera

21 lut 2016, o 20:12

Nie wiedział zbyt wiele o swojej rozmówczyni, by móc łatwo rozwiązać zagadkę jej zainteresowania. Sam miał porządne życie za młodu, jeżeli nie liczyć nieszczęsnego incydentu z błędem konstrukcyjnym MSV Anixary, który przyczynił się do karierowej degradacji jego ojca. Kto wie jak mogło wyglądać jej życie przed zostaniem Widmem, a nawet przed zostaniem komandoską. Normalne życie powoli robiło się abstrakcyjne dla niego, a ona przecież była w zawodzie na długo przed nim.
- "Nie ma groźniejszej rzeczy, niż doprowadzenie dobrego człowieka do punktu, w którym zdecyduje się porzucić swoje przekonania" - sparafrazował pewne powiedzenie w odpowiedzi na słowa asari, wzruszając ramionami. Przesunął dłonią szklankę po blacie, tak jak zrobiła to wcześniej asari, a przez jego twarz przemknął cień, gdy wspomniała o podejmowaniu najtrudniejszej decyzji.
- Ja też - mruknął ponuro o posiadaniu nadziei. W takim momencie nie chciał nawet o tym myśleć, bo gdyby zaczął to w ogóle rozważać, pewnie nie wynikłoby z tego nic dobrego. - Ale zarezerwuję na to dziesiątkę - dodał cicho, chociaż nie planował mówić tego na głos.
Kiedy Vasir wstała i zabrała naczynia, oparł łokieć na blacie, a skroń na pięści, śledząc ją spojrzeniem. Uśmiechnął się krzywo, gdy wspomniała o efektach złego alkoholu.
- Rozmawialiśmy o wadach długowieczności. Chcesz pogadać o ponurym losie posiadania dekstro-skrętnego układu? - rzucił z przekąsem, ale udawanym. Zaraz zerknął przelotnie na monitory. - Może to i lepiej, że nie masz. Nie bylibyśmy w stanie nic zrobić po przylocie. Myślałem, że cię upiję i zwinę ci okręt, ale z tego chyba nici.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Chimera

21 lut 2016, o 20:37

Wyświetl wiadomość pozafabularną Asari znowu się uśmiechnęła - im dłużej rozmawiali, tym częściej wydawała się to robić, nawet pomimo przerw na ponure tematy. Problemy turian i quarian z lewoskrętnością DNA wydawały się tak trywialne w obecnym momencie, przy ich poprzednich tematach, że Vasir nawet, gdyby próbowała, nie mogła się nie roześmiać.
- Przynajmniej nie jesteście w tym sami. Quarianie mają ten sam problem, obok tysiąca innych - skomentowała, wspominając o poniekąd będącej w gorszej sytuacji rasie, dzielącej jedną bolączkę z turianami. - Ale faktycznie, możecie mieć problem w obcych środowiskach. Głupio byłoby umrzeć z powodu zjedzenia złego, proteinowego batona.
Znowu parsknęła śmiechem, zapewne wyobrażając sobie trywialność sytuacji - ciekawe, czy zdarzały się już przypadki złego podpisania paczek z zapasami wojskowych racji dekstro. W przypadku zwykłych słodyczy, w małych ilościach pewnie śmierć nie była tak oczywistym problemem, ale co w przypadku napakowanych witaminami bloczków o sztucznie nadawanym smaku?
Zamyśliła się na moment, gdy wspomniał o alkoholu. To, na co wpadła, mogło wywołać zmieszane uczucia u Viyo.
- Nie musimy lądować od razu po przylocie, też wolałabym się wcześniej przespać. Mamy czas - zaczęła, rozbawiona, uważnie go obserwując, by dostrzec reakcję na następne słowa. - Jeśli chcesz się najebać, to mam trochę starego i w kurwę mocnego Rynkolu do oczyszczania części. Ale nie polecałabym go nawet najgorszemu wrogowi - znowu się zaśmiała, głośno, odchylając w krześle i przenosząc spojrzenie na własną szklankę, z której upiła łyka kofeinowego miksu.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Chimera

21 lut 2016, o 21:20

Porucznik odwzajemnił jej uśmiech, gdy rozmowa zeszła na lżejsze tematy. Przy ostatnich opowieściach i wszystkim tym czego byli świadkami, luźniejsza konwersacja poprzetykana żartami wydawała się teraz czymś nieprawdopodobnym.
- Skoro już przy nich jesteśmy... Problemy asari i problemy turian bledną przy przejebanym życiu jakie mają quarianie - rzucił, również podnosząc się na nogi i podchodząc do dozownika soków. Wzorem kobiety, nalał sobie do szklanki jednego z nich, wcześniej kontemplując przez chwilę opisujące je etykiety. Mieszkańcy Flotylli stracili niemal wszystko - dom, układ odpornościowy, szansę na bezpieczne życie. - A jednak wciąż uparcie prą przed siebie. Ciężko tego nie darzyć szacunkiem.
Wrócił do stołu i usiadł na swoim miejscu, tym razem będąc zaopatrzonym w napój o zachęcającej, niebieskiej barwie. Na wzmiankę o proteinowych bloczkach mruknął rozbawiony, unosząc szklankę do ust.
- Głupio to mało powiedziane. Ale przez ciebie będę teraz jadł każdy wojskowy baton z duszą na ramieniu, bo jakoś nie przyszło mi to wcześniej do głowy.
Kiedy wspomniała o postoju przed lądowaniem, zamyślił się na kilka sekund. Jasne, sen był tym o co dopominał się w tej chwili jego organizm, ale czy mógł sobie na to pozwolić? Ich wcześniejsza rozmowa o rodzinie poruszyła delikatną strunę, przypominając mu o wadze śledztwa. Im dłużej zwlekali, tym bardziej trop stawał się zimny.
Ale wyczerpanie było źródłem błędów, a na te nie mógł sobie pozwolić.
Propozycja Vasir wybiła go z rozmyślań, sprawiając, że parsknął szczerym, głośnym śmiechem. Przymrużył lekko oczy, spoglądając z wesołością na kobietę.
- Zawsze możemy go rozcieńczyć - podsunął półszeptem, skinąwszy nieznacznie głową w stronę dystrybutora. W obecnej sytuacji zabrzmiało to jak spiskowanie największej wagi. - Chyba wolałbym umrzeć od Ryncolu, niż od nieprzyswajalnej czekolady.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Chimera

21 lut 2016, o 21:30

Pokręciła głową, na samą myśl o quarianach. Uznawani za rasę włóczęgów galaktyki, mieli już wyrobione, różne opinie. Niektórzy ich podziwiali, innym przeszkadzali. Nie dało się nie zająć stanowiska.
- Koniec końców, sami to na siebie ściągnęli - odrzuciła Vasir, dając do zrozumienia, że prawdopodobnie jest w tym drugim "obozie". - Uparte z nich sukinsyny. Ciekawe, czy kiedykolwiek odzyskają swoją planetę.
Po jej wyrazie twarzy mógł sądzić, że szczerze w to wątpiła. W międzyczasie wciąż kontemplowała sprawę Rynkolu.
- Jesteś pewien? - parsknęła śmiechem, choć nie wyglądała na przekonaną. Nie przeszkodziło jej to w odsunięciu krzesła i przeproszeniu go na moment.
Gdziekolwiek trzymała tę truciznę w płynie, na pewno nie była to mesa. Ruszyła korytarzem w stronę kokpitu, wracając do niego po kilku minutach z pozbawioną etykiety, brudną butelką, w której pływała podejrzana substancja.
- Ty pierwszy - mruknęła, patrząc z lekkim obrzydzeniem na trzymany przez siebie przedmiot.
Usiadła ponownie przy stole, biorąc głęboki wdech, zanim zdecydowała się otworzyć. Powąchała zawartość i natychmiast ją odrzuciło do tyłu - zmarszczyła brwi i nos jednocześnie.
Jeśli nie protestował - przynajmniej jakoś wyraźnie, wlała do jego szklanki z niebieskim płynem odrobinę rynkolu, a potem podobną ilość dolała sobie. Postawiła potem butelkę z hukiem, nieco oddalenie od krawędzi stołu i szybko ją zakręciła.
- Jedna szklanka czystego powali większość ras w standardowym przedziale wagowym. Masz czego chciałeś. Chyba - parsknęła śmiechem, znowu wąchając - tym razem zawartość własnej szklanki. Tym razem jej odraza nie była aż tak widoczna, więc Vex mógł uznać to za zachętę. I tak czekała, aż pierwszy upije łyk czegoś, co smakowało jak słabo rozcieńczony, ludzki spirytus.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Chimera

23 lut 2016, o 17:26

Quarianie mogli być tematem wzbudzającym mieszane uczucia, ale porucznik osobiście nic do nich nie miał. Może właśnie przez to, że wiedli ten sam smutny żywot organizmów o prawoskrętnym układzie DNA, może też zwyczajnie szanował ich upór do życia pomimo przeciwności losu. Albo dlatego, że generalnie zmuszał się by nie być uprzedzonym do jakiejkolwiek rasy, co już samo w sobie stawiało go z boku innych turian. Nawet do krogan się przemógł i ludzi, chociaż kredyt zaufania do tych ostatnich został niedawno całkiem poważnie nadwyrężony.
Gdyby nie poświęcenie Sidrochuk, prawdopodobnie trwale.
Do tej listy nie trafili tylko Volusowie, których nie mógł zdzierżyć przez wzgląd na ich genetyczne uwarunkowanie do bycia przeraźliwie irytującymi i hanarzy, którzy wywoływali w nim irracjonalny niepokój, bo nikt rozsądny nie ufa niczemu co wygląda jak wcielenie boskiej zemsty owoców morza.
Jakby się nad tym zastanowić, to ostatnio nawet do własnych rodaków zaczynał czuć coś, co podejrzanie wyglądało na niechęć.
Albo zaczynało przemawiać przez niego pół butelki Quadima.
Gdy asari upewniała się w ich pomyśle, turianin tylko parsknął krótko, co ta nieopatrznie wzięła za zachętę. Mężczyzna za późno zorientował się, że żart przeszedł w rzeczywistość i nim się obejrzał, na stole przed nimi stanęła pękata butelka śmierdząca jak najgorszy koszmar rdzy i plam po oleju.
- Na duchy – mruknął ze wstrętem, wzorem kobiety podsuwając naczynie do siebie na chwilę i wąchając opary wydobywające się z szyjki. Wzdrygnął się, gdy ostra woń spróbowała wypalić mu zatoki i gwałtownie odsunął butelkę na odległość ręki.
- Mój język wpędzi mnie kiedyś w tarapaty – zauważył cierpko, przyglądając się jak asari dolewa trucizny do obydwu szklanek. Sięgnął po swoją i uniósł ją ostrożnie, jakby trzymał w dłoni najbardziej jadowitą, pustynną skolopendrę Palavenu. Zerknął nad nią na Vasir.
- Turianie i Widma nie uginają się przed niczym – zawyrokował, po czym przystawił naczynie do ust i wypił kilka łyków, by po chwili energicznie odstawić je ze stuknięciem. Nawet pomimo sporego rozcieńczenia błękitnym sokiem, jego przełyk zapiekł jak poparzony, a w mózgu na chwilę rozświetliły się setki alarmowych lampek. Odkaszlnął i potrząsnął głową, mając wrażenie, że skóra pod chitynowymi płytkami twarzy mu zdrętwiała.
- Obudziłoby umarłego - podsumował, wypuszczając powoli powietrze. Pokręcił głową raz jeszcze, po czym spojrzał wyczekująco na kobietę, śledząc jej reakcję po tym rytualnym samoumartwianiu.
- Dziesięć czy jedenaście lat temu, moja siostra przyniosła do domu butelkę sześćdziesięcio procentowego, rodzinnego Vitraxa. Dostała przydział do Kabał, na pełnoprawnego członka oddziału, co było dla niej strasznie ważne - zaczął opowiadać, gdy asari uporała się już ze swoją szklanką. Zmienił nieznacznie pozycję, opierając łokieć na blacie. - Weszła do naszego rodzinnego domu, strasznie zadowolona z siebie - jak to ona - i oznajmiła na cały głos: "Vee, jestem oficjalnie zajebistym biotykiem! Idziemy chlać!" - przerwał na chwilę, nieco nostalgicznie uśmiechając się do wspomnień. Sięgnął po swój ulubiony kawałek elektroniki i przez chwilę obracał go w palcach, ale szło mu to jakoś wyjątkowo nieporadnie. - Zamknęliśmy się w warsztacie, włączyliśmy naścienny telewizor i przełączyliśmy na turiańską stację. Któreś z nas wymyśliło, że będziemy pić za każdym razem, gdy ktoś na ekranie powie "Ku chwale Hierarchii".
Zawiesił głos na kilka sekund, po czym zaśmiał się cicho i pokręcił głową.
- Spruliśmy się w niecały kwadrans. Od tej pory staram się salutować w milczeniu - wyznał z krótkim uśmiechem. Uniósł szklankę do ust, upijając kilka następnych łyków. Kubki smakowe były nadal skołowane po pierwszym, więc tym razem poszło bez przeszkód. Gdy opuścił naczynie, skinął nieznacznie w stronę ekranów, mrużąc oczy w rozbawieniu.
- Masz kieliszki?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Chimera

23 lut 2016, o 17:50

Asari uważnie obserwowała reakcję porucznika, sama przygotowując się do wzięcia tych kilku, pierwszych łyków. Jego mina niespecjalnie ją zachęciła, ale, żeby nie być gorszą, również przystawiła sobie szklankę do ust. Duszkiem wypiła może trzy, cztery łyki, szybko odstawiając naczynie i krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.
- Okropne - podsumowała i, tak jak Vex, odkaszlnęła, chcąc pozbyć się pieczenia z gardła w jakikolwiek sposób.
Dopiero po chwili przekonała się, żeby wciąż kolejny, mały łyczek i powoli sączyć tę, jak mogło się wydawać, truciznę. Jednocześnie słuchała historii Viyo.
- Dalej jest w Kabale? - spytała, wyraźnie zaciekawiona. Zapewne wydawało się to dziwne, skoro miała dostęp do jego akt i z pewnością je przeczytała. - Wbrew pozorom, nie pamiętam twojego życiorysu od deski do deski.
Parsknęła śmiechem, upijając kolejny łyk, który szybko, przynajmniej od razu przy fakcie, ten uśmiech jej z twarzy zmazał. Nie pozbawił ją jednak rozbawienia, w którym uniosła sobie szklankę na poziom oczu, oceniając kolor napoju - jak i ile go jeszcze zostało.
- Powinny być w szafce... - zaczęła, ostrożnie, unosząc przy tym brew i podejrzliwie patrząc na porucznika. - Ale mam wrażenie, że nawet, jeśli wybierzemy sobie przypadkowe, rzadkie słowo, to tym nawalimy się w mniej niż piętnaście minut - zauważyła, choć nie wyglądała, jakby jej to przeszkadzało.
- Wyjmij, jeśli się nie boisz - dodała z nutą zadziorności, o ile faktycznie pochodziła ona od samej asari, a nie zrodziła się w głowie odczuwającego już efekty alkoholu porucznika.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Chimera

23 lut 2016, o 19:09

Płyn w jego szklance nie zmienił za bardzo koloru, nawet pomimo swojej dodatkowej zawartości. Porucznik przez chwilę przyglądał się mu z uwagą, pomimo faktów będąc pewnym, że zobaczy wyżarte ślady na szklanych ściankach od wewnątrz.
- Dalej - potwierdził, opuszczając naczynie sprzed oczu. - Porucznik Maeria Viyo, kabalim Inagis. W rodzinie Viyo jest dwoje poruczników, ku dezaprobacie ojca - dodał, wzruszając ramionami. Najstarszy z Viyo naturalnie najchętniej widziałby swoje latorośle w Korpusie Inżynieryjnym, tak jak on, jego dziad i pradziad, ale oboje wybrali inaczej.
- A ty? Masz jakieś rodzeństwo?
Przełknął kolejny łyk, już nawet się tak bardzo nie krzywiąc i zakręcił resztką błękitnej mieszaniny po dnie szklanki. Po spekulacjach Vasir na temat tego ile wytrzymają, parsknął kpiącym, wibrującym śmiechem i odsunął stołek, jednocześnie dopijając sok z ryncolem do końca.
- Wiesz, że nie można sugerować turianinowi, że się czegoś boi - rzucił, podchodząc do kuchennych szafek. Trochę bujało, ale w końcu byli na pokładzie statku. A na statkach buja, amen.
- To musi być jakieś dobre słowo. Są frazy, które asari nadużywają? - podsunął, przesuwając szklane naczynia wewnątrz szafek, czyniąc to wręcz chorobliwie ostrożnie i wyjątkowo powoli. - Możemy też pić kiedy jakiś volus powie "kshhh... pieniądze ...ksshhh".
Po chwili wrócił z powrotem do stołu, stawiając jeden kieliszek przy asari, a drugi przy swoim miejscu. Sięgnął po butelkę, ale przez kilka sekund tylko trzymał ją za szyję w bezruchu i spoglądał z ociąganiem na brudną etykietę, gdy mózg próbował wykazać się resztką rozsądku, rozpaczliwie krzycząc, że być może to jest jednak kiepski pomysł. Ryncol nawet z tej odległości miał tak ostry i intensywny zapach, że skręcało mu mózg we wstążki.
- Jak umierać, to przynajmniej w dobrym towarzystwie - mruknął w końcu, po czym rozlał im do obydwu kieliszków.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Chimera

23 lut 2016, o 22:31

Ile wypijemy?
0

[*]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Chimera

23 lut 2016, o 23:20

Skinęła głową, upijając kolejne kilka łyków drinka. Widząc, że nie zostało go wiele, dopiła go zanim skończył opowiadać o swojej siostrze. Odkładała szklankę na miejsce, gdy spytał ją o jej sytuację, więc jeśli miała jakieś pytania, nie zadała ich teraz.
- Mam siostrę - odpowiedziała dość obojętnie, jak zwykła dla siebie, gdy mówiła o pracy czy byli na misji. Nic nie wskazywało na to, że łączą ją z jej rodzeństwem jakiekolwiek, zażyłe stosunki.
Zdecydowanie ożywiła się, gdy wyciągnął kieliszki. Parsknęła śmiechem w reakcji, tak samo, gdy zaproponował słowo, na które mają pić.
- Bogini, volusy. Nienawidzę małych dupków - westchnęła, choć wciąż wydawała się być w doskonałym nastroju. - Zawsze spróbują cię przerżnąć na kredytach, choćby życie ich rodzin od tego zależało. Pasuje mi "hasło" - dodała, uruchamiając omni-klucz i zdalnie łącząc się z ekranami u góry.
Zwiększyła głośność kanału Galaxy News, w którym obecnie leciał jakiś materiał o korupcji na Illium.
Vex nie zdążył nalewania paskudnego alkoholu do kieliszków, kiedy na ekranie pojawił się... volus.
- Oczywiście, musimy wziąć też... kshhh... pod uwagę obecną wartość... kshhh... pieniądza w Mgławicy...
- O nie - jęknęła cicho asari, choć jej oczy się śmiały. Nie było widać w nich tamtej pustki - alkohol ją skutecznie wypełnił.
Rynkol odpychał. Sam jego zapach gdy złapali po kieliszku do dłoni sprawiał, że w kącikach oczu pojawiały się łzy. Asari spojrzała na Vexa, jakby czekając, aż ten się wycofa, ale po chwili wyciągnęła rękę ku niemu, by stuknąć się naczyniami (przy odrobinie szczęścia część wylewając). Tuż po tym wlała sobie do gardła zawartość kieliszka i natychmiast zamknęła oczy, usiłując to przełknąć jak najszybciej. Zaraz po tym zaczęła kaszleć - ale się udało. Widać było po tym, jak bardzo skrzywiona była, że było... ciężko.
- To powinno być nielegalne - odetchnęła, z łzami w oczach odkładając pusty kieliszek. Przez krótką chwilę nic nie mówiła więcej, gdy jej gardło dochodziło do siebie.
- Wracając... Mam siostrę, ale z innego... ojca. Miałam też jeszcze jedną, kiedyś - nagle nawiązała do poprzedniego tematu, skoro picie było tylko przerwą w nim. - Jestem czystokrwista. Nie utrzymujemy ze sobą kontaktu...
- ... jak to mówi stare powiedzenie... kshhh... którego używają ziemskie plemiona... kshhh czas to pieniądz!
Nawet na jej niebieskiej skórze widać było, jak asari nieco zbladła. Spojrzała nieco niepewnie na turianina, ale skoro to był prawie zakład między nimi - wszak turianie się niczego nie boją - Vasir złapała za butelkę i nalała im kolejną kolejkę.
Tym razem nie próbowała tego nawet wąchać. Uniosła kieliszek do góry, lekko trzęsącą się już ręką, po czym skinęła ku Viyo głową.
- Ku chwale Hierarchii, czy coś równie bzdurnego - rzuciła, by powiedzieć cokolwiek, po czym znowu wlała sobie zawartość kieliszka do gardła.
Rynkol uderzał nie tylko kubki smakowe mocno je masakrując, ale też głowę. Już powoli Vex czuł powalające efekty pierwszego kieliszka, a właśnie miał pochłonąć drugi. Intuicja mu podpowiadała, że za kilka minut będą kompletnie zrobieni.
- Jest już w wieku matrony, zresztą tak jak ja - dokończyła swoją myśl, dzięki Rynkolowi dzieląc się niechcący wskazówką odnośnie własnego wieku - więcej niż trzysta pięćdziesiąt lat.
- mówił dla was... kshhh... Basha Vanas... kshhh... specjalista od spraw bankowości na... kshh... Illium. Dzięki mnie... kshh... pieniędzy ci nie zabraknie...
- To twoja wina - wypruła natychmiast asari, wypominając mu wybór hasła zaraz przed tym, gdy na Galaxy News puścili materiał z załączonym tam wywiadem z voluskim bankowcem.
Niepewnie spojrzała na kieliszki, sprawdzając, czy Vex przypadkiem nie chce się wycofać teraz. Jeśli nalał Rynkolu - opornie i z obrzydzeniem, ale wypiła kolejną rundkę. Chyba ostatnią, bo zaraz uderzyć miał efekt wypicia już drugiego kieliszka, co znaczyło, że obydwoje mogli uznać się za podpitych.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Chimera

25 lut 2016, o 10:10

- Ja też – wyznał na temat Volusów, kiedy już usiadł swoim miejscu. – Wszyscy nienawidzą volusów. Cholera, jestem niemal pewien, że nawet inne volusy nienawidzą volusów. Po prostu nie sposób ich lubić. Aż cud, że ich populacja nie została doszczętnie wybita na przestrzeni ostatnich mileniów.
Kiedy prezenter zapowiedział wywiad z voluskim bankowcem, porucznik parsknął niekontrolowanym śmiechem, który zamarł mu w gardle, gdy tylko sobie uświadomił co to oznacza. Odstawił butelkę i sięgnął z ociąganiem po kieliszek, podnosząc wzrok na Vasir. W tej chwili rozumieli się jak nigdy – wstręt przed wypiciem ryncolu pochodził nie tylko od jego skręcającego kiszki zapachu czy stężenia, które resetowało połączenia w mózgu. Była to naturalna reakcja organizmu, taka sama jak przy skoku z budynku, czy pociągnięciu za spust pistoletu przystawionego do głowy.
- Zaczynam poważnie zastanawiać się nad amputacją własnego języka – stwierdził po czym przepił do Vasir, stukając się z nią kieliszkiem, a potem przełykając jego zawartość.
Ryncol smakował jak ryncol. Nie było wystarczająco trafnego porównania, które oddałoby jego smak.
Porucznik rozkaszlał się, po czym odstawił kieliszek i zasłonił ręką oczy, zamierając w tej pozycji na długą chwilę. Przełyk palił jak po wypiciu wrzątku, w piersi rozkwitał ogień, w głowie szalały kolory, a wszystkie procesy myślowe zwyczajnie zawiesiły się na kilka sekund.
- Jestem pewien, że w niektórych rejonach galaktyki jest – odparł w końcu ochrypłym głosem, nie zmieniając pozycji. Dopiero kiedy asari wznowiła opowieść o swojej siostrze, wyprostował się i z trudem opuścił dłoń, ocierając oczy.
- Też jest wojskową? – zainteresował się. Ciekawe jaka była druga z rodziny Vasir. Niepokojąco normalna, jak Tela, gdy zrzuciła maskę pod wpływem alkoholu? Czy też wiecznie w defensywnej pozycji? O trzecią siostrę nie zapytał; zbyt dobre nastroje mieli, a nie chciał ich zepsuć wzmianką o zmarłej. Nawet ryncol nie potrafił zabić w nim resztek taktu.
Kiedy na ekranie po raz kolejny padło ich hasło, i to tak szybko, jęknął głucho. W milczeniu pozwolił asari dolać do kieliszków, po czym zasalutował wolną ręką i wychylił naczynie do dna. Kiedy alkohol ponowił wyniszczanie jego przełyku, zaczął się zastanawiać czy kiedykolwiek będzie jeszcze stanie poczuć jak smakuje jedzenie. Albo w ogóle mówić. Nawet charakterystyczna, wibrująca chrypa turian, miała swoje granice.
- Nie dałbym ci więcej niż 100 – zapewnił kobietę, gdy już otrząsnął się po kolejnym mózgotrzepie. Odkaszlnął i potrząsnął głową, tylko po to by wysłuchać jak na ekranie pada ostatni gwóźdź do trumny.
- To wszystko wina volusów – poprawił ją, nieco niewyraźnie.
Sięgnął po butelkę, ale też się zawahał. Na duchy, przecież tym paskudztwem oczyszczało się rdzę i części, a w skrajnych przypadkach rozpuszczało plastikowe elementy. Jednak zakład zobowiązywał, więc nalał – z nie mniejszym oporem niż Vasir – im do kieliszków.
- Gdyby nie byli tacy zachłanni na pieniądze, bylibyśmy trzeźwiutcy jak… jak… jak coś co jest bardzo i niepodważalnie trzeźwe – mruknął obronnym tonem, po czym ze wstrętem wychylił zawartość swojego naczynia. – Na duchy, umrzemy. No jak nic, umrzemy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Chimera

25 lut 2016, o 21:56

Wyświetl wiadomość pozafabularną Asari pokręciła tylko głową w odpowiedzi na pytanie o potencjalną karierę wojskową jej siostry. Jej uwaga skupiona była na alkoholu - właśnie stanęli przed wyzwaniem. Pytanie, czy Widmo się go podejmie?
- Dla obcych ras, różnicę w wyglądzie asari widać dopiero po zostaniu Matką - skomentowała jego zapewnienie, odsuwając od siebie sam, pusty nawet, ale śmierdzący Rynkolem kieliszek.
Westchnęła, łapiąc w dłoń naczynie, gdy już został doń nalany alkohol. Przez moment obracała go w dłoni.
- Każdy kiedyś musi - mruknęła, unosząc go do ust i wypijając wszystko jednym haustem.
Z hukiem odłożyła kieliszek na blat stołu, praktycznie uderzając jego dnem i cudem nie rozbijając. Zamknęła oczy, w których pojawiły się już łzy, gdy Rynkol wypalał im obu przełyki. Znowu kaszlnęła.
- Boże, czyj to był pomysł? - jęknęła, już zdając się nie pamiętać, że teoretycznie był on jej. A przynajmniej ona to zasugerowała.
- Moja siostra... - znowu wróciła do tematu, wracając do pozycji przodem do Vexa, a bokiem do stołu. - W życiu nie poradziłaby sobie w wojsku. Tak sądzę. Jest malarką.
Założyła nogę na nogę, przypadkiem bądź intencjonalnie pozwalając, by jej łydka oparła się o jego nogę.*
- Robi furorę w Republikach Asari. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nikt nie chciał kupować jej dzieł, sama to robiłam anonimowo, żeby się nie poddała - znowu westchnęła. Rynkol już całkowicie uderzył, zarówno w asari, jak i Viyo. Vasir nie miała teraz problemu z otwarciem się, w przeciwieństwie do jej trzeźwego stanu. Jak na razie jednak nie mamrotała - względnie - nic głupiego. A może to Vex był tak pijany, że po prostu wszystko, co mówiła, wydawało się mieć wielki sens?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Chimera

26 lut 2016, o 20:01

Wyświetl wiadomość pozafabularną Po trzecim kieliszku turianin potrząsnął głową i również odkaszlnął, chociaż w porównaniu z pozostałymi dwiema kolejkami, ta była już tylko po prostu obrzydliwa. Gardło, przełyk i cała reszta skutecznie została znieczulona, a on czuł jak zdrętwiała mu skóra pod chitynowymi płytkami na twarzy; nawet jego półtora żuwaczki mrowiło niepokojąco.
- Wiele ludzkich i turiańskich kobiet dałoby sobie za tą cechę uciąć rękę - odparł na jej komentarz, stawiając kieliszek na blacie. Wzdrygnął się tak silnie, aż nim zatrzęsło. - Byłyby piękne, wiecznie młode i jednorękie.
Kiedy asari znowu wypomniała im pomysł picia, parsknął śmiechem.
- Volusów - podsunął, najwyraźniej zdeterminowany zwalić na pękatych bankierów całe zło tego świata. Przesunął dłonią po twarzy i wydał z siebie bliżej nieokreślone, zmęczone życiem mruknięcie. Ożywił się dopiero, gdy wznowiła opowieść o swojej siostrze.
- Troszczysz się o nią. To dobrze - odpowiedział z uśmiechem, parafrazując jej własne słowa sprzed kilkudziesięciu minut. Na raka nie zareagował inaczej niż poza przelotnym (no dobra, może nie takim przelotnym) zerknięciem; nie dlatego, że miał coś przeciwko (bo nie miał), a dlatego, że prędzej wyobraziłby sobie kroganina z talentem do skręcania dmuchanych zwierząt z balonów, niż intencjonalnie flirtującą Vasir.
- No i teraz możesz się pochwalić, że masz w swoim mieszkaniu pierwsze dzieła sławnej artystki - dodał. - Siostry są ważne. Zaproponowałbym, żeby wznieść za nie toast, ale nie wiem czy wciąż jestem gotowy na takie poświęcenie - mruknął, spoglądając ukosem w stronę butelki ryncolu. Zaraz jednak wrócił spojrzeniem na asari i przekrzywił głowę, przyglądając się jej w przez chwilę.
- A ty? Miałaś wcześniej jakieś hobby?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Chimera

26 lut 2016, o 22:44

Wyświetl wiadomość pozafabularną Asari zmrużyła oczy, otwierając usta, jakby chciała go zapytać o coś, co dla niej wydawało się niejasne, ale ostatecznie zmieniła zdanie. Przeniosła spojrzenie na ekrany, gdzie za moment mieli nadać program prowadzony przez osobnika o mocno żydowskim nazwisku. Znowu volusy. Pytanie, czy zamierzali dalej pić?
- Mógłbyś tak powiedzieć, gdybym widziała ją na oczy później niż sześć lat temu - mruknęła w odpowiedzi na jego stwierdzenie o trosce. Nie zaprzeczyła jednak zbyt stanowczo, co mógł uznać niemal za przytaknięcie. Jakiekolwiek relacje Vasir posiadała ze swoją siostrą, turianin mógł podejrzewać, że wyglądają one zupełnie inaczej niż wskazywałyby na to odczucia Teli.
I wjechał przed ekrany - volus, wyglądający dla podpitego porucznika dokładnie tak samo jak poprzedni, nawijający o kredytach. Jego imię brzmiało, cóż, inaczej, ale i tak, mówiący cicho, wydał z siebie "Szaram Falejkum" czy coś podobnego i zaczął rozmawiać o kulturze swojej rasy.
A w kulturze volusów musiał być element pieniądza.
- Kończymy grę, czy chcesz próbować? - parsknęła śmiechem, łapiąc za butelkę Rynkolu. Nie wyglądała na zbyt chętną by ją dokończyć - bardziej zainteresowały ją rozmaite plamy pokrywające szklane naczynie.
Jej noga nie ruszała się z miejsca, a sama siedziała dość blisko. Nawet, jeśli zauważyła, nie wydawała się tym przejmować.
- Hobby... Zawsze lubiłam podróżować, poznawać inne rasy. U asari odmienność między sobą jest znikoma w porównaniu do różnorodności w całej galaktyce. Zanim skończyłam sto dwadzieścia lat, zwiedziłam już jej pół, a przynajmniej jej cywilizowane części - zamyśliła się, wspominając i pewnie zastanawiając nad wartymi do podzielenia się z Vexem przeżyciami. - Zawsze bawiła mnie wasza architektura. Półtorej miesiąca spędziłam na Palavenie i błądziłam między ulicami. Thessia jest kolorowa, budynki mają najróżniejsze kształty, wysokie, niskie, szerokie, wąskie... W Cipritine gubiłam się chwilę po wyjściu z hotelu.
Westchnęła, z pewnością dopowiadając sobie w głowie, że była młoda i głupia - niczemu nie można się było dziwić.
- Uwielbiam drellską kuchnię. Brzmi tak egzotycznie jak smakuje, nie jest zbyt popularna. Robią dobre placki. Choć w zasadzie przypominają bardziej chlebki. Kruche, chrupiące - czymkolwiek tego nie wypełnisz, i tak będzie smakowało dobrze. W zależności od rejonu do środka upychają różne rzeczy. - wzruszyła ramionami, przenosząc swój wzrok z monitorów na porucznika.
- Nie wiem, czy jestem tak interesująca, żeby mówić cały czas o sobie - zaśmiała się, zdając sobie sprawę, że ostatnie dwa pytania zadał on jej. - Nie masz nic do podzielenia się, zanim utoniesz w Rynkolu, jeśli będziesz miał odwagę go wypić?
Uśmiechnęła się zawadiacko, opierając łokieć o stół i podpierając sobie ręką głowę. Patrzyła na Viyo bokiem, a drugą dłoń położyła blisko butelki, w każdej chwili gotowa na polanie im kolejki. Doskonale zdawała sobie sprawę z zarzucania turianinowi braku odwagi i tym razem był pewien, że zrobiła to w pełni umyślnie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Chimera

27 lut 2016, o 17:25

Porucznik uniósł brwi na minę asari. Może to alkohol, ale chyba domyślał się o co chciała zapytać.
- Turianki też się starzeją - odparł pod adresem jej myśli, a przynajmniej tak strzelał. - Widać to po oczach. I płytkach oraz skórze między nimi - dodał, dość niezdarnie wskazując palcem na ogólną okolicę własnej twarzy. - Ja, dla przykładu, właśnie postarzałem się o pięćset lat przez ten cholerny ekstrakt smutku i rozpaczy.
Miał na myśli oczywiście ryncol. Gdy jak na zawołanie na ekranie pojawił się kolejny volus, porucznik wydał z siebie coś co zabrzmiało jak rozpaczliwy śmiech.
- Gra kończy się, gdy nie będzie kto miał polewać - zadecydował. - Wojna totalna na wyniszczenie. Po turiańsku.
Gdy już raz się zaczęło, należało to skończyć. A gdzieś tam w jego podświadomości tliła się świadomość, że gdy jutro wytrzeźwieje, wszystkie wydarzenia z AZ-99 wrócą do niego w pełnej sile. Świat nadgoni ich małą imprezę i ponownie wrzuci ich w swoje szorstkie, wrogie objęcia. Nic nie trwa wiecznie, ale czy mottem asari nie było, by wielbić każdą dobrą chwilę?
Sięgnął dłonią, bezwiednie muskając palcami zgrabną łydkę opierającą się na jego kolanie i strzepnął z niej jakiś niewidoczny pyłek. Po czym tak już zostawił dłoń.*
- Turianie nie postrzegają architektury jak inne rasy - potwierdził, uciekając myślami do domu. - Mówicie chyba, że nasze budynki są jak my sami - praktyczne, kanciaste i ze stali. Ciężko się z tym nie zgodzić, ale jest w tym urok. Przynajmniej dla mnie. W miastach Palavenu czuć siłę. Chodząc po uliczkach można się poczuć jakby chodziło się we wnętrzu ogromnej broni; kiedy unosisz wzrok ku górze, wiesz, że ktokolwiek spróbuje cię zaatakować, natknie się na las srebrnych iglic celujących w niebo niczym tysiące pazurów, a twardy, szorstki karapaks budynków cię ochroni - dodał, wzruszając ramionami. Na jego usta wpłynął łobuzerski uśmiech. - Poza tym, jeżeli zna się dobrą miejscówkę, te iglice wyglądają oszałamiająco. Szczególnie podczas zachodu słońca, gdy w tle widać sylwetkę Caelax.
Jego spojrzenie również uciekło na ekrany monitorów. Pękaty volus (małe gnojki wyglądały tak samom nawet gdy był trzeźwy) coś gestykulował i opowiadał, a lada moment mogło paść krytyczne hasło, które tak nieopatrznie wybrał.
Kiedy Vasir wspomniała drellską kuchnię, zaśmiał się cicho i spojrzał na nią z wesołością. Wyznanie było niespodziewane, ale turianin poczuł do niej jeszcze większą sympatię. Wiedza, że wielkie, złe Widmo w sekrecie lubuje się w drellskich plackach była jakaś... miła.
Jeżeli przeżyją wystarczająco długo (co w obliczu butelki ryncolu nie było takie pewne)... Złożył sobie małą obietnicę.
Na ekranie w końcu padło magiczne hasło, ale tym razem nie brzmiało już tak przerażająco.
- Jesteś - odparł na zarzut nie bycia interesującą, opierając się o stół w lustrzanym odbiciu asari, chociaż wolną dłoń zamiast na butelce, położył obok kieliszka. - Poza tym, ja nie widziałem twoich akt - dodał z cieniem uśmiechu. Po jej komentarzu parsknął groźnie i wyprostował się, sięgając po kieliszek. Podsunął go bez wahania pod butelkę.
- Coś o sobie? Nie wiem czym mógłbym się podzielić - odparł, kiedy kobieta nalewała im ryncolu. - Gdyby nie wojsko, pewnie zostałbym inżynierem i pracował w Armaxie, pomagając tworzyć nowe systemy uzbrojenia lub moduły logistyczne pancerzy. Podróżowanie jest w porządku, ale zawsze jakoś orbituję z powrotem do domu - po czym po kilku dniach nie mogę w nim usiedzieć i znowu wylatuję. Nie mam nic przeciwko środkom publicznego transportu, ale zastanawiałem się nad kupnem jakiegoś małego okrętu. Lubię drellską kuchnię, ale prawdziwą słabość mam do batonów z suszonymi owocami qarixa. Posiadam tatuaż, który zrobiłem sobie po dostaniu się do Specjalnych, nawet nie wiem dlaczego. Chyba, żeby to jakoś uczcić - zaczął wymieniać, po ostatnim sięgając do ramienia, na chwilę podwijając rękaw i odsłaniając chitynową płytkę z wydzierganym, zielonookim varrenem.
- I najwyraźniej jestem bardzo, bardzo głupi - dodał, wyciągając kieliszek do asari, by stuknąć szkłem o szkło.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Chimera

27 lut 2016, o 19:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną Asari nie odtrąciła jego dłoni, w zamian za to jedynie tajemniczo się uśmiechając. Niczego dalej nie planowała komentować, zostawiając własne odczucia i przemyślenia wyłącznie dla siebie. Porucznik zauważył tylko, że od tej chwili nie odwróciła od niego spojrzenia ani na sekundę, za wyjątkiem momentu nalewania alkoholu, ale nie tracąc również tego uśmiechu.
- Tak, też to zauważyłam. W każdym budynku na Cipritine czujesz się jak w schronie przeciwlotniczym gdziekolwiek indziej, choć akurat wtedy poczucie bezpieczeństwa mnie nie urzekło. I pewnie przez długi czas jeszcze nie urzeknie - odrzuciła, komentując jego spojrzenie na turiańską architekturę. - Zachody słońca piękne są na każdej planecie. Nie liczy się - dodała ze śmiechem, obracając w dłoni trzymaną butelkę alkoholu.
Słowo się rzekło, porucznik podsunął swój kieliszek. Vasir chwyciła Rynkol nieco żwawiej niż ostatnim razem - w końcu od ostatniej, trzeciej kolejki minęło więcej czasu niż do przedostatniej, gdy pili jeden za drugim. Alkohol również tępił nieco odczucia, sprawiając, że Rynkol, choć wciąż niemal nie do strawienia, nie wydawał się złym pomysłem na nawalenie się.
- Sama ich nie widziałam, są utajnione - skomentowała fakt własnych akt. Nie wyglądała na zbyt nimi zainteresowaną - pewnie jej władza jako Widma sięgała do momentu zdobycia ich, lecz równie dobrze mogło ją to nie obchodzić. Sama wiedziała lepiej, jak wyglądało jej życie i służba, a na obecnej posadzie nikt inny tego wiedzieć nie musiał.
Chwyciła za kieliszek, podsuwając mu ten wypełniony Rynkolem. Nie wznosiła toastu, nie piła też od razu. Volus w tle mówił, zapewne już kilka razy powiedział słowo-klucz, ale nie zwracała na niego uwagi, uważniej słuchając tych faktów ze swojego życia, którymi w tym momencie się z nią dzielił. Wbrew pozorom żadne akta nie mogły tego zastąpić - wypisane w nich oceny psychologów i osiągnięcia nie opisywały osoby nawet w połowie tak dobrze, jak małe, pozornie nic nieznaczące historie, jak fakt zdobycia tatuażu.
- Przynajmniej to nie asari, jak w połowie ludzkich oddziałów specjalnych - parsknęła śmiechem, komentując zielonookiego varrena. Najwyraźniej nie Viyo nie miał dostać pochwały za kreatywność, ale też chyba takiej nie oczekiwał.
Coś się w Vasir zmieniło. Nie siedziała już tak spokojnie, znowu się napięła, ale w zupełnie inny sposób. Porucznik nigdy nie widział jej w takim stanie, więc miał problemy z zaklasyfikowaniem tego. Uniosła jednak kieliszek i stuknęła się naczyniem z nim, unosząc go do ust i wypijając zawartość Rynkolu na jeden raz.
I najwyraźniej jestem bardzo, bardzo głupi
- Cholernie.
Nie zdążyłby zareagować, nawet gdyby chciał jej przeszkodzić. Jak na względnie wstawioną, Vasir wciąż poruszała się cholernie szybko. Nachyliła się w jego stronę odrzucając wręcz kieliszek gdzieś na bok, mało interesując się jego losem.
Gorzki smak Rynkolu wciąż powoli zabijał jego kubki smakowe, a gardło paliło żywym ogniem, gdy asari złożyła na jego ustach pocałunek, który zdecydowanie potrafił osłodzić wrażenie pozostawione przez alkohol. Wstała z własnego krzesła, odsuwając je z hukiem. W jej oczach widział żądzę.
Chwyciła dłonią jego koszulkę przy samym kołnierzu nie czekając, aż sam wpadnie na pomysł wstania na równe nogi. Półmrok mesy rozświetliła błękitna łuna, gdy Vasir wspomogła się biotyką stawiając go do pionu. Po drodze Viyo zgubił gdzieś własny, pusty już kieliszek, ale było to chyba niewarte zachodu zmartwienie.
Stanęła na palcach, przez moment prawie dorównując mu wzrostem, by podsadzić się i usiąść na stole, tuż obok postawionej na blacie butelki z, na oko, połową pozostałego alkoholu. Wciąż trzymając w garści tkaninę jego koszulki, brutalnie pociągnęła go za sobą. W jego klatce piersiowej zapłonął ogień - tym razem nie pożądania, które, wbrew romantycznym vidom rodziło się w sercu, ale bólu. Wspomnienie pogruchotanego napierśnika, najpierw na Raitaro, a później na AZ-99, przeszło mu przez myśl wraz z wizją skaczącej na niego bestii wewnątrz piramidy. Tego jednak Vasir nie wiedziała - a nawet jeśli to o to zwyczajnie nie dbała. Przyciągnęła go do siebie, szukając własnymi ustami drogi do jego i przez ten krótki moment w czasie trwania ich wspólnej misji, nie dbając o nic innego.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Chimera

27 lut 2016, o 21:49

Wyświetl wiadomość pozafabularną Turianin zaśmiał się pod nosem. Chciał zaprotestować i podać za przykład planetę, na której byli ostatnio, ale uświadomił sobie, że miała rację. Bez względu na złe wspomnienia, które wyniósł z AZ-99 i panującą tam bagnistą, ciężką atmosferę, nie mógł szczerze powiedzieć, że zachód słońca był tam brzydki. Nadal pamiętał widok piramidy skąpanej w złoto-szkarłatnym świetle, lśniącej niczym palaveńskie iglice.
Odebrał od kobiety kieliszek, obracając go w palcach. W tle dalej leciała audycja z volusem, ale on też przestał słuchać, skupiając się tylko na swojej rozmówczyni. Vasir przez większość swojego życia nosiła maskę obojętności i tak jak powiedziała - obydwoje żyli w odmiennym świecie niż inni ludzie, w świecie gdzie "normalnością" jest strzelanie do dzikich bestii i piratów, przeszukiwanie podwodnych stacji i walką w przestrzeni kosmicznej.
Ostatnia godzina była inna. Była... normalna.
- Mm. Ludzie są tacy mało oryginalni - zgodził się z nią, jednak mrużąc oczy z rozbawieniem. Nie oczekiwał pochwały, bo jego kreatywność polegała na niewyraźnym "Hej! I dodaj mu zielone oczy!" kiedy turianka tworząca jego tatuaż kończyła już dziergać holoatramentowe dzieło.
Niewyraźnie, bo świętowanie nowego przydziału też nie obyło się bez alkoholu.
Gdy odgłos szkła uderzającego o szkło przebrzmiał w mesie, wychylił swój kieliszek do dna. Czwarty. A może piąty? Nie zdążył dokończyć myśli, bo asari gwałtownie pochyliła się ku niemu, a kiedy ich usta się zetknęły, stracił umiejętność myślenia o czymkolwiek. Do tej pory obchodził się z Vasir ostrożnie i delikatnie, tak jak traktowałoby się zagonionego w kąt, udomowionego varrena - którego można pogłaskać, ale bardzo powoli i tylko wtedy gdy się zgodzi, bo inaczej można stracić dłoń.
Nagły gest zburzył tamę zbyt długo utrzymywanego dystansu.
Ostrożność szlag trafił.
Gdzieś w tle zarejestrował dźwięk tłuczonego szkła. Kieliszek Vasir. A może jego własny? Prawie nie zauważył jak błękitna poświata gwałtownie poderwała go do pionu, zamiast tego chwytając kobietę pod uda i unosząc ją na chwilę, pomagając usiąść na stole. Ryncol płonął w jego żyłach, ale nie silnej niż gwałtowny zastrzyk adrenaliny. Kolejne szarpnięcie, nagły ból w klatce piersiowej, który jeszcze bardziej rozbudził krew. Porucznik zaklął krótko, ale zignorował starą ranę, zajęty suwakiem przy kołnierzu asari.
Któreś z nich potrąciło butelkę ryncolu łokciem, sprawiając że zatańczyła niebezpiecznie po stole.
Żadne z nich nie zwróciło na to uwagi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Chimera

27 lut 2016, o 23:47

Wyświetl wiadomość pozafabularną Vasir zignorowała jego przekleństwo, czym tylko udowodniła, że nie będzie dbać o to, czy któreś z nich za mocno uderzy się w kant stołu - ani nic w tym rodzaju. Suwak przy jej bluzce poddał się jego działaniom z łatwością - asari oderwała własną twarz od jego, robiąc przerwę tylko po to, by całkowicie zrzucić górną część ubioru. Nie pozbyła się przy tym sportowego stanika, na który kolej miała przyjść nieco później.
Nie tylko na niego mieszanina adrenaliny i Rynkolu zadziałała z takim skutkiem. Widmo nie tylko emanowało pożądaniem ale i agresją - niemal taką samą, którą tak łatwo było u niej wywołać w trakcie walki. Przez całość wieczoru wydawała się być niemal inną kobietą, ale teraz dostrzegł tę jej stronę, którą już znał - tylko z innej perspektywy. Nie mógłby jednak określić jej mianem obojętnej w tym momencie.
Butelka z Rynkolem potoczyła się po stole, połowicznie rozlewając alkohol - przy ostatniej kolejce asari jej nie zakręciła. Na razie mogli nie zwracać na to uwagi - tak jak i na to, jaki to może mieć skutek na ich wspólne działanie w trakcie misji, której nawet jeszcze do końca nie zaczęli.
Wszystko trafił szlag przez podstawowy powód. Alkohol, papierosy, wieczory w klubach - różnych ludzi rozluźniały ich inne używki, ale seks działał na wszystkich.
W bladym świetle rzucanym głównie przez monitory, dostrzegł naznaczone bliznami, półnagie ciało Vasir, nim złapała za końce jego koszulki, podciągając je do góry. Oglądanie było dla niej nieistotne, nie w tym momencie.
Nie mając już tkaniny, za którą mogłaby go złapać, objęła jego szyję rękoma, przyciągając do siebie. Dopiero gdy oboje znaleźli się tak nisko na stole, oderwała własne usta od jego, przerywając w połowie namiętny pocałunek, by spojrzeć w bok - na rozlany alkohol.
Nawet po wypiciu pięciu jego kieliszków, wciąż jego zapach drażnił nozdrza. Vasir, której głowa leżała praktycznie tuż obok rozlanej plamy, z pewnością czuła to jeszcze gorzej. Parsknęła śmiechem - głośnym i szczerym, odpychając go gwałtownie od siebie i wstając ze stołu. Oparła ręce na jego klatce piersiowej, po raz kolejny wyciągając szyję w górę do pocałunku, by po chwili jej dłonie zjechały w dół, natrafiając na jego własną rękę.
Odwróciła się do niego tyłem i ruszyła w stronę jego kwatery - bliższej o dosłownie dwa metry niż jej, ciągnąc go za sobą.
Łóżko było małe, a samo zagospodarowanie kwatery, choć eleganckie, to skromne, ale przed chwilą mógł wystarczyć jej stół, więc nie wypowiedziała ani jednego słowa. Nie zawahała się również pchnąć go na łóżko, gdy przy nim stanęli, a ona sama znowu pozwoliła mu się objąć, tylko na chwilę. Po kilku sekundach siedziała już na nim okrakiem, a po kolejnych - leżała. Alkohol huczał mu w żyłach, gdy Rynkol uderzył z całą mocą, zaburzając percepcję. Żadnego z nich to nie obchodziło - zbyt uniesieni w chwilą, nie mieli możliwości pamiętać zachwiania się jednego czy drugiego przy stracie równowagi.
W końcu, po tylu dniach, mogli poczuć smak normalności.

Ranek brutalnie wtargnął do snu Viyo, a przynajmniej tak mu się wydawało przez pierwsze kilka chwil. Statek był cichy poza standardowym dla siebie szumem chodzących systemów, a wewnątrz jego kajuty świeciły jedynie elementy dekoracyjne mebli o fioletowej barwie.
Jeśli kiedykolwiek wątpił, że ból głowy może go obudzić, to właśnie miał okazję się przekonać. Skutki wypicia sporej ilości Rynkolu uderzyły z pełną siłą, a pierwsza próba podniesienia się zaćmiła mu obraz przed oczami, przygasiła fioletowe diody. Druga skończyła się większym sukcesem - mógł usiąść w łóżku i z wolna zacząć sobie przypominać końcówkę ich wczorajszej imprezy.
Vasir nie było wewnątrz. Powalony alkoholem Viyo spał jednak w jednej pozycji dobre kilka godzin, stąd dostrzegł odgarnięty koc i wyraźnie ułożoną resztę pościeli w kącie, pod ścianą, gdzie asari również zasnęła. Nie pamiętał momentu, w którym poszła, więc równie dobrze mogła to zrobić gdy już zasnął.
Doprowadzenie się do ładu z pewnością wymagało od niego pewnego wkładu. Czuł się tak, że mógłby zrozumieć wszystkie opisy osób cierpiących na chorobę popromienną. To Rynkol zrobił z jego ciałem - napromieniował je. A teraz próbowało się pozbierać do kupy. Rwący ból w klatce piersiowej, tym razem nie wywołany alkoholem, z pewnością nie pomagał.
Prędzej czy później musiał wyjść z kajuty i zajrzeć do mesy - tam właśnie znalazłby Telę. Siedziała już ubrana, doprowadzona do porządku, przy wytartym stole. W kąciku kuchennym stała resztka pozostałego w butelce Rynkolu, która nie podzieliła losu większości i nie wylądowała na blacie. Asari siedziała tyłem do niego, pochylona nad datapadem, głowę podpierała ręką. Prawdopodobnie też nie czuła się dobrze - w szklance obok datapadu widniał jasnoróżowy płyn, przypominając o suchości w gardle porucznika.
Tylko jak teraz powinien się przywitać?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Chimera

28 lut 2016, o 14:03

Wyświetl wiadomość pozafabularną Widok blizn, które kobieta ujawniła, gdy jej bluzka poleciała gdzieś na bok, ginąc w półmroku mesy, sprawił że porucznik zamarł na chwilę. Jego palce przesunęły się po błękitnej skórze naznaczonej jaśniejszymi śladami, napawając się pod palcami charakterystyczną fakturą ciała asari. Pod pewnymi względami turianie byli podobni do krogan; oglądanie bladych, srebrnych śladów po dawnych ranach było jak czytanie historii Vasir - równie intymne, co akt do którego zmierzali. Nawet jeśli dla postronnych mógł przypominać kolejną walkę.
Nie mógł się tym jednak nacieszyć zbyt długo; agresja i narastające pożądanie Widma udzielały mu się z każdą sekundą, więc gdy ściągnął przez głowę własną koszulę, też nie kłopotał się tym co przyniesie przyszłość, ciskając nią gdzieś na bok. A chwilę później nie kłopotał się już niczym, gdy kobieta objęła go za szyję, pociągając na siebie. Jej pocałunki działały silniej niż wypity przed minutami ryncol.
Ale nie silniej niż jego ostra woń. Kiedy asari oderwała się od niego i spojrzała na rozlaną plamę, też nie mógł się nie roześmiać. Sytuacja była na tyle irracjonalna i przyziemna, że w obecnej chwili wydała się wręcz nieprawdopodobna. Gdy został odepchnięty, parsknął krótko. Z łobuzerskim uśmiechem przyciągnął ją do siebie, pochylając się ku jej twarzy i kładąc dłonie na jej biodrach; przewaga wysokości sprawiała, że asari wydawała się jeszcze drobniejsza niż wcześniej, ale jak wszystko z Vasir - było to tylko złudzenie. Kiedy chwilę później wywinęła się z jego objęć i pociągnęła go do kajuty, nie protestował.
O karabinie, który zostawił na łóżku, przypomniał sobie, gdy celownik optyczny wbił mu się w plecy na wysokości krzyża. Zaklął ponownie, tym razem jednak z rozbawieniem i nie odrywając wzroku od asari, wyciągnął broń spod siebie, bez większego zastanowienia odrzucając ją na bok, zupełnie jakby nie pielęgnował jej codziennie i nie dbał o każdy mechanizm.
Potem, kiedy Vasir znalazła się na nim, jego dłonie i usta znalazły sobie inne zajęcie.

Powrót do świata żywych był jednym z najgorszych doznań jakich doświadczył. Fioletowe światła, chociaż przyćmione i delikatne, dla niego płonęły niczym supernovy, wgryzając się wgłąb czaszki i barwiąc wszystko na fioletowo, nawet gdy zacisnął powieki. Quadim, zgodnie z etykietą, być może nie zapewniał porannych efektów poalkoholowych, ale ryncol był zupełnie inną historią. Po krogańskim specyfiku nie było kaca. Umierania nie można było nazwać kacem.
A turianin tak właśnie się czuł, gdy usiadł na łóżku i zgiął się niemal do poziomu, przytrzymując głowę dłońmi. Nie wiedział co bardziej go boli - czaszka, pulsująca tępym, oślepiającym bólem, oczy, które chciały eksplodować, czy gardło, przypominające spaloną, przykrytą poatomowym pyłem Tuchankę. Nawet łuski go bolały, a gdy poruszył ramionami miał wrażenie jakby w jego stawy ktoś nasypał tłuczonego szkła.
Turianie, ze względu na niewielkie pole magnetyczne Palavenu, byli z natury odporni na promieniowanie, ale z całkiem zrozumiałych powodów, nie odnosiło się to do przyjmowania go doustnie i pod postacią płynu.
Kiedy doszedł do siebie na tyle, by przypomnieć sobie gdzie się znajduje, przez kilka długich sekund wpatrywał się w puste miejsce na łóżku gdzie wciąż pozostał ślad Vasir. Nie wiązało się to z żadną konkretną myślą. Jego mózg był jeszcze zbyt wymaltretowany, by sklecić z nienazwanych emocji coś konstruktywnego.
Klnąc pod nosem, turianin zwlókł się w końcu z łózka i powlókł pod prysznic, gdzie sterczał jak kołek pod strugami gorącej wody przez długie minuty, opierając czoło o zaparowane lustro. Do ogólnego bólu dołączył ból skoncentrowany - pulsujący z klatki piersiowej, gdzie goiły się połamane wcześniej żebra; z mostka gdzie widniał ślad po nożu głębinowym, odcinający się wyraźnie od innych blizn; z pleców, gdzie szczypały świeże, podłużne ranki.
Jakaś cicha myśl, wydobywająca się z awaryjnych pokładów żartów, stwierdziła że byłby obolały prawdopodobnie i bez ryncolu.
Kiedy w końcu wyszedł z łazienki, czuł się już nieco lepiej. A przynajmniej na tyle, na ile pozwalała na to sytuacja - czyli wciąż strasznie parszywie. Ubrał się w to co miał (co nie wliczało koszuli, która nie dotarła wraz z nimi do kajuty) i podniósł z ziemi karabin, odkładając go na blat stołu. Zmęczony mózg zaczął szukać w katalogu poczucia winy, ale szybko dał sobie spokój.

W mesie nie było już śladu po ich wczorajszym finiszu, co stawiało Vasir na zupełnie innym poziomie determinacji i wytrwałości. Światła nadal były nieco zbyt ostre, a kolory zbyt żywe, ale to miało się nie zmienić przez jeszcze jakiś czas. Turianin stanął w wejściu, przez chwilę wpatrując się w plecy kobiety i dopiero teraz zaczynając doganiać rzeczywistość. Wczoraj przypominało sen, ale z pewnością się wydarzyło. Porucznik był jednak zbyt wymemłany, by próbować ogarnąć tego konsekwencje, więc zareagował jak zwykle w podobnych, niepewnych sytuacjach.
- Jeżeli kiedykolwiek w przyszłości którekolwiek z nas będzie miało równie błyskotliwy pomysł jak picie ryncolu - zastrzel mnie - rzucił ochryple. W końcu ruszył się z miejsca, w pierwszej kolejności podchodząc do dozownika z sokami i biorąc jedną ze szklanek, którą napełnił do pełna, opróżnił za jednym zamachem i znowu napełnił.
- Chociaż było totalnie warto - mruknął wystarczająco głośno, wpatrując się w zielony sok piętrzący się w naczyniu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Chimera

28 lut 2016, o 20:14

Soki zawierały w sobie sporo witamin, więc już kilka minut po wypiciu pierwszej szklanki Vex poczuł się odrobinę lepiej. Przy tak katastrofalnym samopoczuciu mała poprawa nie miała jednak być zbyt znacząca.
Vasir ślęczała nad datapadem, przeglądając artykuły nieznanej mu treści, ale podniosła głowę gdy wszedł do mesy.
Posłała mu spojrzenie i uśmiechnęła się blado. Widocznie również nie czuła się zbyt dobrze - takie przynajmniej mógl odnieść wrażenie przez pierwsze kilka sekund. Sam fakt, że nie przywitała się z nim obojętnie, świadczył jednak, że wczorajsza noc miała zostawić po sobie jakiś ślad w ich wspólnej relacji, również ze strony asari.
Westchnęła cicho, upijając łyk różowego napoju. Zarówno jej, jak i jego, gasiły pragnienie niemal lepiej niż woda - a przynajmniej tak im się wydawało, gdy ich mózg wołał o składniki odżywcze, których mu brakowało. Wróciła spojrzeniem do leżącego datapadu, wydając się go zupełnie nie słuchać.
- Mamy problem.
Uniosła spojrzenie, zerknęła na niego. Na jej twarzy malowało się zmęczenie, ale wyglądało na to, że nie chodzi jej o skutki wczorajszego picia Rynkolu.
Przesunęła palcem po datapadzie, ruchem "wyrzucając" dane przed siebie - ten gest złapał jeden z monitorów mesy, przez moment zmieniając się w czarny obraz, by po chwili pokazać reporterkę Galaxy News.
Przez najbliższe kilka sekund, Viyo słuchał, jak kobieta mówi o kwarantannie w mieście na Illium. Wydawało się to być niemal surrealistycznym doznaniem. Dopiero co jego największym zmartwieniem był ból głowy, a teraz uderzony został taką wiadomością.
- Tak czy siak tam się dostaniemy dzięki statusowi Widma, ale...
Westchnęła, znowu. Przetarła twarz dłonią, przez moment zwieszając ją w dół i opierając oba łokcie na stole. Nie wiedziała, jak ma skomentować tę sytuację, poza mamy problem bądź jesteśmy w dupie.
Sytuacja właśnie wymykała się spod kontroli.
- Musiała go przenieść. Świadomie, lub nie. - dodała, pusto, stwierdzając fakt, lecz nie wkładając w to zdanie żadnego uczucia.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Chimera

28 lut 2016, o 22:17

Uśmiech Vasir był odpowiedzią samą w sobie. Jeszcze wczoraj porucznik obstawiałby, że gdy tylko efekty alkoholu przeminą, kobieta ponownie przywdzieje maskę obojętności, udając, że nic się nie wydarzyło. Oczami wyobraźni widziałby jej ponurą minę i usta zaciśnięte w wąską linię, oba oznaczające, że Widmo żałuje wszystkiego co miało miejsce. Ale to było zanim sięgnęli po ryncol. Zanim się otworzyła.
Zanim potłukli klieliszki.
Niech żyją volusy.
- Jestem pewien, że to zdanie znajdzie się kiedyś na moim nagrobku - odezwał się z ciężkim westchnięciem, gdy kobieta się odezwała. To o problemie, nie to o volusach. Opuścił stanowisko przy dozowniku i popijając błogosławiony napój ze szklanki, obszedł stół, zatrzymując się za jednym z krzeseł. Jakaś dobra, niebieska dusza przewiesiła przez nie jego brakujący element odzieży. W milczeniu odstawił sok na blat i przeniósł swój wzrok na monitory, sięgając po koszulę i naciągając ją przez głowę.
Wiadomości i relacja z Illium zmroziły mu krew w żyłach, sprawiając, że zamarł w pół gestu kiedy prezenterka przeszła do serca sprawy.
O jasna cholera.
W pierwszej chwili pomyślał, że to jego wina. Irracjonalna myśl pojawiła się sama z siebie, a poczucie porażki, już nie przytłumione alkoholem, wypłynęło na wierzch, podpowiadając mu, że gdyby nie wczorajsze rozluźnienie, już dawno byliby na powierzchni planety i zapobiegli rozprzestrzenieniu się wirusa. Myśl rozbiła się jednak o mur rozsądku równie szybko co się pojawiła. Powodem tak ostrych działań było zanotowanie łącznie trzynastu zgonów w ludności publicznej w ciągu ostatnich kilku dni.
"Kilku dni". I tak by się spóźnili.
Druga myśl, dużo bardziej ponura, nadeszła chwilę później i ponownie przypomniała o obecności czarnej dziury w jego sercu.
Ale się spóźnili.
Dopiero po chwili zorientował się, że bezwiednie zaciska dłonie w pieści. Wyciek wirusa oznaczał kilkanaście różnych rzeczy, a żadna nie była pozytywna. Jeżeli kwarantanna nie utrzyma go w Lyesii (a istniało na to spore ryzyko, w zależności od czasu inkubacji wirusa), przez galaktykę może przetoczyć się plaga, która zdziesiątkuje jego krewniaków nim Rada opracuje lekarstwo z organizmu Mata. A nawet jeżeli uda się powstrzymać wyciek choroby, to gdy wyjdzie na jaw cała sprawa z Przymierzem, Lyesia stanie się zarzewiem nowego konfliktu - iskrą, która może rozpocząć pożar, do którego starali się nie dopuścić.
"Mamy problem" nawet pobieżnie nie opisywało ich sytuacji.
Vasir pewnie też zdawała sobie z tego sprawę, więc nic nie powiedział. Odsunął krzesło i usiadł na nim ciężko, sięgając po szklankę.
- Istnieje spora szansa, że podobnie jak reszta ośrodka, jest nienawidzącą turian rasistką - powiedział w końcu ponuro, zamykając oczy i masując sobie palcami powieki. Próbował zmusić mózg do wyciągnięcia z tych informacji jakiś konkretnych wniosków, ale szło mu to opornie. - Jeżeli wyniosła wirusa nieświadomie, to zgony zaczęłyby się dużo wcześniej. W końcu ostatnia wyprawa zakończyła się dość dawno temu, więc o ile ten... Exodus - turianin nie miał siły używać oficjalnej, złożonej z wielu cyferek nazwy - nie ma tak długiego okresu dojrzewania, to musiała to zrobić niedawno. Celowo. Może detonacja ośrodka wysłała jakiś sygnał? Uświadomiła jej, że operacja została odkryta i że nie ma czasu by dostać się na Palaven? - Zbyt dużo niewiadomych, zbyt wielki kac.
Trzynaście ciał. Z trudem powstrzymał się od ciśnięcia szklanką o ścianę.
- Musimy ją znaleźć i to prędko. Kwarantanna utrudni nam pozyskanie informacji.
I w ten oto sposób normalność znowu trafił szlag, a rzeczywistość upomniała się o nich z całą swoją brutalną siłą.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”