Khouriemu nie potrzeba było wielu dni, żeby docenił jej towarzystwo po powrocie. Wystarczyło te kilka godzin w odosobnieniu, których mógł użyć jako pretekstu do wciągnięcia jej na swoje kolana. Choć wyglądało na to, że z wielką chęcią zostałby jeszcze na pokładzie, nie sprecyzował swojej prośby, z góry zgadzając się na wspólne wyjście.
- Możemy - przytaknął cicho, pozwalając, by jego dłoń z talii przesunęła się na jej okryte materiałem sukienki plecy. Wodził opuszkami palców po jej łopatkach, na tyle delikatnie, by w żaden sposób nie móc naruszyć znajdującej się pod tkaniną blizny, o której bardzo dobrze pamiętał. - Ale nie wiem, czy zdążymy przed wieczorem.
Uśmiechnął się, przyciskając ją do siebie jeszcze mocniej, nie pozwalając wyrwać zbyt wcześnie. Jej szyja okazała się być bardzo interesującym punktem kobiecego ciała, lecz nie jedynym, na które zwracał uwagę.
Prędzej czy później złożył pierwszy, delikatny pocałunek w miejscu, w którym niegdyś jej skórę znaczył siniak. Nie zauważyła nawet, gdy ramiączko sukienki zsunęło się z jej ramienia z delikatną pomocą dłoni Nazira, który wędrował w jego kierunku uważając, by jego usta nie odrywały się na zbyt długo od jej skóry.
Kilka dni czy kilka godzin, to nie miało najmniejszego znaczenia. Liczył się tylko powrót w jego ramiona, który wyraźnie jeszcze bardziej poprawił jego już dobry nastrój.
Niechętnie oderwał się od jej dekoltu, myśląc z początku, że będzie chciała wstać. Wzrok ześlizgnął się z oczu, ocenił kości policzkowe, lekko zadarty nos. Widok pełnych ust w tak małej odległości wywołał kolejny uśmiech na jego twarzy na chwilę przed tym, gdy ów odległość została zmniejszona do minimum.
Jej pocałunek, w pierwszym zamyśle krótki i delikatny, szybko zmienił swój charakter. Mężczyzna wplótł swoją dłoń w zsuwające się z ramienia, rude włosy, odpowiadając ze znacznie większą namiętnością, mającą przedłużyć krótką chwilę. Jej nagłe odepchnięcie się go zaskoczyło - jego ramiona zaprotestowały, oplatając się wokół kobiecej talii, nie chcąc wypuszczać właścicielki z objęć.
- Wszystkie miasta wyglądają lepiej o zachodzie. W Lirii jest kilka miejsc, gdzie widać to bardziej niż przy reszcie - mruknął, pozbywając się niezadowolenia z twarzy. Mieli czas, skoro teraz jedyne, o czym chciała myśleć to Thessia na zewnątrz. - Do jednego z takich planuję cię porwać na kolację.
Ujął jej twarz dłonią, kciukiem przesuwając po jej policzku i podbródku, znów skupiając swój wzrok na jej ustach. Pocałował ją krótko i delikatnie, tak jak ona próbowała na początku. Dopiero wtedy jego uścisk zelżał, a dłonie zsunęły się na jej uda, pozwalając jej wstać gdy tylko będzie chciała.
- Pierwszy sklep jaki znalazłem jest w dzielnicy Seneki, tam możemy polecieć najpierw - uruchomił znów omni-klucz, sprawdzając dokładny adres. Drugą dłonią sięgnął do stołu po swój energetyk, żeby dopić go zanim wyjdą. - Dawno nie kupowałem żadnego garnituru - dodał po chwili, marszcząc brwi, przez co ciężko było stwierdzić czy to coś dobrego czy nie.