Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Crescent

27 wrz 2018, o 16:42

- Lepiej, niż się spodziewałam - odpowiedziała na pytanie Isis, uśmiechając się do samej siebie. Nie wiedziała, czy przypadkiem SI jednak nie ma dostępu chociaż do odsłuchu w ich kajutach, ale jakoś nie potrafiła zmusić się do zadania tego pytania. Po sytuacji z zaszyfrowanym folderem Nazira wiedziała już, że gdyby tylko poprosiła sztuczną inteligencję, by dała im tam stuprocentową prywatność, mogłaby być pewna, że tę prywatność otrzymają. Być może jednak Khouri już o to ją poprosił. A może SI w ogóle nie była zainteresowana tym, co działo się za zamkniętymi drzwiami.
Myśli o klątwie i błogosławieństwie nadal ciążyły rudowłosej gdzieś na dnie umysłu, ale usilnie je od siebie odpychała. Jej plan nie zakładał utraty Nazira. Nie zakładał, że cokolwiek mu się stanie. Jeszcze nie wiedziała, jak zamierza do tego doprowadzić, ale wiedziała, że dopilnuje, by dolecieli w końcu na Aite. By mogli wrócić na Thessię, nieśledzeni przez organy ścigania i łowców głów, łasych na nagrodę. By spotkali się z Shani i zwiedzili pozostałe piętra Enigmy. Może nie była Widmem, ani nie miała kontaktów jakie miało się w Przymierzu, ale Nazir wczoraj kilka razy przekonywał ją, że nie jest bezradna i nieprzydatna. I chyba miał rację. Planowała udowodnić to zarówno sobie, jak i całej reszcie.
Uniosła wzrok na Nazira, a jej usta mimowolnie rozciągnęły się w lekkim uśmiechu na jego widok.
- Statek był strasznie pusty bez ciebie - zauważyła, zanim zdążyła się zreflektować. Po opuszczeniu kajuty wyznania przestały być tak naturalne. Jakby w ramach wytłumaczenia, bliżej nieokreślonym ruchem głowy wskazała otoczenie. - Dużo bardziej mi się podoba to miejsce, kiedy ktoś proponuje mi kawę. Tak, chętnie. Tylko niczego mi już do niej nie dosypuj, poza cukrem.
Zapach świeżej kawy, bez dodatku mleka i dziesięciu witamin był czymś, co znacząco uprzyjemnił jej naprawę pancerza. Nie wspominając o smaku, gdy odłożyła na moment naramiennik i napiła się. Uniosła wzrok na hologram Isis, wciąż nie mogąc przyzwyczaić się do faktu, że jest teraz nie tylko częścią statku, ale również wizualną częścią ich otoczenia. Przypomniało się jej, jak niechętnie na początku odzywała się do Irene. I jak zgrała jej na omni-klucz podręcznik "Budowa statków dla opornych", czy jakoś tak. Francuzka nawet nie zdawała sobie wtedy sprawy, jak złośliwym ta SI była cholerstwem. Teraz chyba jednak nie widziała powodów, by wyciągać te wspomnienia i rozdrapywać niewątpliwie bolesne rany. Ukryła uśmiech za kubkiem z kawą.
- Czyli my idziemy na Elpis? - zmarszczyła lekko brwi chwilę później. - Niech lepiej oni podlecą do nas, przecież i tak raczej nie będziemy znów lądować na Ziemi. Nie chcę wracać na orbitę - Szanghaj nie kojarzył się jej dobrze. Kiedyś mówiła Nazirowi, że jeśli miałaby wrócić na Ziemię, to tylko w miejsce, w którym jeszcze nie była. Chiny dobrze się wpasowywały w jej wytyczne, szkoda że zostawiły kolejne z bolesnych wspomnień i stworzyły nowe blizny na jej psychice. - To znaczy, wolałabym tego nie robić - poprawiła się cicho.
Odstawiła kawę i ponownie chwyciła naprawiany element pancerza. Zostało jej jeszcze pięć, które wymagały doprowadzenia do porządku, a ten i tak był najmniejszy. Nałożyła nową, cienką warstwę omni-żelu i aktywowała omni-klucz, by zabrać się za utwardzanie wiązania. Jego zielony blask odbijał się od czarnej powierzchni, dodatkowo uwypuklając wszystkie zadrapania. A jeszcze niedawno był taki gładki, równo matowy. Westchnęła bezgłośnie.
- Nie możemy im po prostu przekazać, że jesteśmy gotowi i na nich czekamy? - przesunęła wzrokiem po mesie, a kącik jej ust uniósł się w półuśmiechu. - Może Viyo najdą jakieś wyrzuty sumienia, jak zobaczy ile wysiłku musiałam włożyć w naprawienie statku po waszym pierwszym spotkaniu.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

27 wrz 2018, o 21:13

Jej spostrzeżenie sprawiło, że obrócił głowę w jej kierunku i uśmiechnął się. Światło mogło odbijać się od szwów i blizn, zwracając na nie uwagę, ale to jego spojrzenie, pełne ciepła, było najjaśniejszym, nawet po tym gdy wyjaśniła. Pewnie nie spodziewał się, że wymuszona przez niego w desperacji chwila szczerości zapoczątkuje ich znacznie więcej, ale jego zaskoczenie mogło być tylko pozytywne i nie było sensu tego ukrywać. Dla niego przestali grać według mglistych zasad. Wiedział na czym stoi, wiedział, że nie musi się obawiać tego, że któregoś dnia Francuzka zniknie. A przynajmniej na to mógł liczyć, choć pewności nigdy nic mu nie da.
- Niczego nie obiecuję - odparł z rozbawieniem, wsypując do kubka wyłącznie cukier. Z dwoma naczyniami obrócił się w jej stronę i zajął miejsce przy stole, odkładając swój przed sobą, a jej obok, pomiędzy częściami pancerza. Wymagał sporej ilości pracy, co ocenił jednym, zmęczonym spojrzeniem. Opancerzenie przypominało o tym, co działo się wczorajszego dnia, czego żadne z nich dobrze nie wspominało. Może poza zakończeniem - wieczór i noc okazały się przyjemne, głównie dlatego, że nie przypominały w niczym ostatniego, obcego miesiąca, tylko wcześniejsze, wspólne chwile.
- Uznałem, że my idziemy. Mogą przyjść tu - odpowiedział, wzruszając ramionami. - Isis, przeszkadzają ci?
SI zmarszczyła brwi w swojej wizualizacji, wahając się przez chwilę. Normalnie rudowłosa uznałaby, że sztuczna inteligencja ma więcej na głowie, dlatego potrzebuje kilku sekund na odpowiedzenie, ale tym razem na jej jasnej twarzy odmalowała się reakcja, będąca lekką niechęcią.
- Mogą przyjść - odpowiedziała w końcu. W tej samej chwili na jej hologramową twarz powrócił spokój, gdy właścicielka podjęła decyzję. - Poinformować Etsy?
Nazir skinął głową. Teraz miał twarz, w której mógł wyczytać emocje, ale decyzje podejmowała tak samo. Nie kwestionował więc tego, ani nie dopytywał, czy aby na pewno mogą zaprosić Widmo na Crescenta.
- Niech im przekaże - potwierdził werbalnie, obejmując dłońmi kubek. - I niech Widmo weźmie broń Irene. Zostawiła przy kapsułach.
- Dobrze.
Przez chwilę mężczyzna obserwował rudowłosą przy pracy, upijając mały łyk kawy i odstawiając naczynie z powrotem na blat, nim podniósł wzrok znad napierśnika, który naprawiała.
- Mogę ci pomóc - zaproponował, nie sięgając jednak od razu po żadną z części. - O ile mi zaufasz - dodał z rozbawieniem, ruchem dłoni wskazując na niegdyś nieskazitelny pancerz, który sama ukradła.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

28 wrz 2018, o 08:21

Nie mogła się przyzwyczaić do twarzy Isis, która wyrażała emocje. Dotąd musieli doszukiwać się ich między słowami, albo domyślać się co może chodzić po jej syntetycznej głowie. Teraz jednak każda wątpliwość, każda reakcja widoczna była na hologramie o ślicznych rysach i niebieskich oczach. Irene uniosła na nią wzrok i już nie mogła go oderwać - nawet chwilę po tym, gdy już otrzymali jej zgodę. Wcześniej trudno było jej pogodzić się z faktem, że SI była gdzieś w statku i nie mogli jej zobaczyć, teraz wręcz przeciwnie. Nie przeszkadzało jej to, absolutnie, ale było zdecydowanie czymś nowym. Uśmiechnęła się do niej lekko i skinęła głową.
- I rękawice - dodała.
Te również leżały w stacji medycznej Elpis, razem z bronią. Całe zakrwawione - zdjęła je, by pomóc Khouriemu w przejściu do kapsuły, bez brudzenia go cudzą juchą. Teraz trzeba było je umyć, tak jak na bieżąco zmywała brud z reszty pancerza.
Uniosła zaskoczone spojrzenie na Khouriego. W sumie nie powinno jej nic dziwić - jakiś czas temu razem naprawiali jego sprzęt, równie dobrze mogli to samo zrobić teraz z jej. Po chwili namysłu podała mu drugi z naramienników, ten zniszczony bardziej, którym kilkakrotnie uderzyła o ścianę.
- Tylko nie nakładaj żelu tak grubymi warstwami jak u siebie - poprosiła, pamiętając jak wyglądało jego składanie własnego pancerza. - I zacznij od wewnątrz.
Przesunęła zapasową tubkę omni-żelu w jego stronę. Na pewno razem mieli szansę skończyć to szybciej, niż gdyby musiała ze wszystkim radzić sobie sama. Przyglądała mu się przez chwilę, jego dłoniom, z których jedna była naznaczona od momentu w którym się poznali. Zupełnie bezmyślnie wyciągnęła do niego rękę i przesunęła opuszkami palców po małej, okrągłej bliźnie. Ta była dla niej integralną częścią Nazira, te nowe na twarzy - już niekoniecznie.
- Oczywiście że ci nie ufam - odparła z powagą, zabierając dłoń. - Dlatego będę ci cały czas patrzeć na ręce. Lepiej się postaraj.
Ciekawiło ją, co sztuczne inteligencje znalazły na odblokowanych urządzeniach. Dokąd popchnie ich teraz los. Miała tylko nadzieję, że nie na Ziemię. Nie mogła już patrzeć na ten nieszczęsny glob. Czy znów czeka ich coś, co przez długi czas będzie odbijało się echem w ich snach? Co w najgorszych koszmarach będzie myliło się z rzeczywistością? Potrząsnęła głową do tych myśli. Wyglądało na to, że niczego się nie dowiedzą, dopóki nie znajdą się wszyscy w jednym miejscu.
- Co im schodzi tyle czasu? - westchnęła. - Myślałam, że nasz poranek był leniwy. Zawsze mi się wydawało, że tacy jak Widmo zaraz po przebudzeniu o świcie piją kawę i są gotowi do działania. Trudno mówić o świcie na statku, ale nadal, sądziłam że to on będzie poganiać nas.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

29 wrz 2018, o 18:44

Parsknął śmiechem słysząc jej uwagi, ale złapał podaną mu tubkę omni-żelu i przysunął drugi naramiennik do siebie, zaglądając do środka, skoro kazała zaczynać od wewnątrz. Nie przywiązywał wielkiej wagi do wyglądu swojego pancerza, ale też jego nigdy nie był tak piękny jak ten, który miała rudowłosa. Był funkcjonalny, nosił na sobie wiele śladów walk, które w mniej lub bardziej profesjonalne, w większym lub mniejszym pośpiechu, zostały zasklepione żelem, lub innym tworzywem. Już gdy poznali się na Ikarze widziała, że przeszedł przez wiele starć - nie tak jak jej, nowy, rozdziewiczony przez Szanghaj w bolesny sposób. Po miesiącu spędzonym w ciągłym ruchu, przy ciągłym atakowaniu lub byciu atakowanym, może dobrze, że planował ukraść nowe opancerzenie dla siebie - z tamtego wiele mogło nie zostać.
- Wydaje się wymagać delikatniejszej roboty niż mój - przyznał, ostrożnie zabierając się do pracy, ze świadomością tego, że kątem oka pewnie jest obserwowany. - Nie wiem na co miałby się tamtej asari przydać. Leżałby w gablocie pewnie przez pięćset lat, czy ile tam jej zostało.
Nie był też dobry w ocenianiu wieku przedstawicielek tego gatunku - ale też mało kto chyba był, poza nimi samymi. Kroganie wydawali się paskudni od urodzin po śmierć, a asari w ten sam sposób gładkie i ładne. Dwa długowieczne gatunku konserwowały się w zupełnie różny od siebie sposób.
- Nie wiem - odparł z rozbawieniem, sięgając po kubek z kawą w chwili przerwy i upijając z niego łyka. - Też myślałem, że czeka nas opierdol za nasze niestosowne i nieprofesjonalne podejście.
Nigdzie się im nie śpieszyło - o dziwo. SI skończyły prace, a poprzedniego wieczora Widmo wydawał się najbardziej poruszony słowami Khouriego na temat Przymierza i tego, co wyrabiała część linii B w nieodpowiednich rękach. Pomyślałby ktoś, że jako pierwszy wciśnie się im na statek gdy tylko dojdą do siebie po nocy.
- Isis, przegląda te dane bez nas? - zmarszczył brwi, zerkając na wizualizację sztucznej inteligencji, lecz ta pokręciła głowa.
- Z urządzeniami jestem połączona przez ich sztuczną inteligencję i nie wydaje mi się, żeby ktoś coś w nich zmieniał. Wciąż są w jego kajucie.
- Dobrze - odparł z westchnieniem, wracając do pracy nad naramiennikiem. - Przekaż mu, żeby kawę zrobił sobie sam, bo Crescent nie jest międzygatunkowo wyposażony.
I nigdy nie był. Poprzedni właściciele raczej nie planowali turiańskich wizyt na pokładzie. Khouri może i nie miał ksenofobicznych zapędów, ale nie widział potrzeby w wydawaniu pieniędzy na możliwe odwiedziny kogoś o dekstro wnętrznościach.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

29 wrz 2018, o 19:25

Uśmiech sam pojawił się na jej ustach, gdy przypomniała sobie owiniętą w siatkę Zu, usiłującą na szybko wyplątać się z niej, by dogonić złodziei jej cennego pancerza. Francuzka nadal pamiętała jej wrzaski i rzucane za nimi przekleństwa, tak samo zresztą jak jej minę. Przyglądała się teraz wypełnionemu omni-żelem naramiennikowi, oczami wyobraźni widząc moment, w którym otwierała tę walizkę po raz pierwszy - jeszcze w śluzie Crescenta, przed zaniesieniem jej do kajuty, a zaraz po pełnej pasji chwili bliskości, na którą pozwolili sobie z Nazirem właśnie tam, bez ściągania z siebie eleganckich ubrań, niesieni adrenaliną i potrzebą odreagowania emocji. Zerknęła na Khouriego krótko. To, jak prezentowali się wtedy, diametralnie różniło się od tego, jak wyglądali teraz. Nawet gdyby wrócili na Thessię, nikt pewnie nie powiązałby dwójki zniszczonych życiem, rannych i poobijanych ludzi z wysokim, przystojnym mężczyzną widzianym na bankiecie i bezsprzecznie przyciągającą wzrok Emmą, czy jakiekolwiek imię sobie wtedy wybrała. Bała się wtedy tego, co miała przynieść przyszłość. Pamiętała, że szczęście przepełniało ją do tego stopnia, że obawiała się, iż jej klatka piersiowa eksploduje od jego nadmiaru. No i miała teraz za swoje - przyszłość przyniosła jej to, czego się spodziewała. Jej pożegnanie z Nazirem i ich ponowne spotkanie po miesiącu wyjątkowo dobrze wpasowywały się w teorię błogosławieństwa i klątwy, przedstawioną przez Isis.
- Po prostu chcę spróbować odzyskać tę gładkość sprzed walki - odparła cicho, pokazując Khouriemu swoje próby. Przy starym pancerzu nie starała się tak bardzo. Teraz powierzchnia trzymanego przez nią naramiennika wciąż była lekko porowata, ale istniała realna szansa, że po wypełnieniu rys jeszcze jedną warstwą omni-żelu uda się jej ich pozbyć. - Chociaż pewnie i tak zaraz trzeba będzie to robić do nowa.
Uśmiechnęła się lekko, wyobrażając sobie Widmo wchodzące na pokład Crescenta z kubkiem świeżej dekstro-kawy. Co nosił, gdy nie miał na sobie pancerza? Ubierze się w jeden z tych turiańskich garniturów na zatrzaski? Nie widzieli się jeszcze inaczej, niż w pancerzu, przed walką, w jej trakcie, albo po niej. Inaczej niż z badawczym spojrzeniem, albo nienawiścią w oczach. Ten poniekąd wspólny poranek dla ich czwórki mógł okazać się wyjątkowo dziwnym doświadczeniem. Na samą tę myśl czuła się tak, jak wtedy, gdy ubrana w skórzane ubrania, gotowa do wylotu z Thessii poszła odwiedzić Ericha w Phobii.
Jej tok myśli urwał się gwałtownie, a ona sama zamarła w bezruchu. Dotarło do niej, że zapomniała powiedzieć Khouriemu o czymś bardzo istotnym, o co mógł i miał prawo się na nią wściec. Popełniła wtedy duży błąd i nawet jeśli udało się jej częściowo naprawić go stekiem kłamstw, którymi nakarmiła Mullera, to wciąż zrobiła coś, czego bardzo nie powinna była robić. Nerwowo przygryzła wargę, usiłując zmusić się do przyznania się do tego przed Khourim, bo przecież musiał to wiedzieć.
- Nazir... - uniosła na niego niepewne spojrzenie. - Zapomniałam ci powiedzieć. A chyba powinieneś wiedzieć, bo... zrobiłam coś... głupiego.
Odłożyła naramiennik i splotła ręce na kolanach, do bólu zaciskając palce. Isis wszystko wiedziała, bo była przy tej rozmowie i nigdy nie dała Francuzce do zrozumienia, by miała jej to za złe, ale mężczyzna mógł podchodzić do tego zupełnie inaczej. Kąciki ust rudowłosej drgnęły w bliżej nieokreślonym wyrazie, ale na pewno nie był to uśmiech. Erich był ostatnią osobą, której powinna była powierzać te informacje. Tylko że wtedy nie widziała alternatywy - chociaż w tej chwili do głowy przychodziło jej co najmniej kilka.
- Muller wie, że masz SI - wyrzuciła z siebie cicho. - Przepraszam.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

29 wrz 2018, o 19:52

Wzruszeniem ramion skwitował jej podejście do pancerza. Mógł je szanować i spełnić jej prośbę samemu nie widząc w tym takiego znaczenia. Jego podejście polegało na przygotowaniu własnego opancerzenia do następnej walki i było znacznie bardziej praktyczne, ale pancerz Francuzki taki nie był. Cieszył oko wtedy, kiedy było go widać - bo w znikaniu okazał się bardzo pomocny. Nawet teraz, częściowo podniszczony biotyką, prezentował się nieźle. Wydawał się też strukturalnie inny od tego noszonego przez Khouriego. Nie tylko był cieńszy, ale też nieco inaczej zbudowany - nic dziwnego, że nawet lekkie ataki pozostawiały na nim ślad. Gładkość miała swoją cenę, której Nazir nie płacił w swoim ruchomym czołgu.
- Hm? - mruknął pod nosem na dźwięk swojego imienia, dokańczając coś omni-kluczem nim leniwie podniósł na nią swój wzrok, marszcząc brwi gdy dostrzegł przygryzioną wargę i skupienie na jej twarzy.
Dostrzegł złe informacje jeszcze zanim otworzyła usta. Zamarł nad naramiennikiem, podświadomie przygotowując się na to, co mogło się jeszcze zepsuć.
Znajome nazwisko wywołało taką samą reakcję jak zawsze, gdy pojawiało się w rozmowie. Zmarszczył brwi, a jego oczy zaszły niechęcią. Zacisnął bezwiednie szczękę, w geście niemal niedostrzegalnym na pierwszy rzut oka. NIe widziała wtedy Isis, gdy SI mówiła jej, że nic się nie stało. Może zareagowała z początku podobnie, dopiero później zapewniając Francuzkę o tym, że wszystko było dobrze, by ruszyła się dalej. Po Nazirze było jednak widać, jak bardzo nie chciał tego usłyszeć.
- Skąd? - spytał, zanim nie zorientował się, że nie zrozume jego pytanie. W końcu łatwo było domyślić się, że od niej. - Czemu? - poprawił się natychmiast.
Dostrzegła starą, znaną jej wściekłość, która błysnęła w oku i szybko się wypaliła, ustępując zamyśleniu. Odłożył naramiennik na stół i opadł na oparcie krzesła, wzdychając ciężko. Chwilowa złość niekoniecznie ulokowana była w niej - może wywołała ją sama myśl o mężczyźnie z Phobii, którym do tego stopnia pogardzał.
Zaklął, sięgając po kubek z kawą by zamknąć sobie usta upiciem ciemnego napoju zanim powie nagle coś więcej, co nie było potrzebne.
- Damy sobie radę - odparł wreszcie, po długich kilku chwilach milczenia. Przeniósł na nią wzrok znad stołu, w którym utkwiony był dotychczas. - I tak mieliśmy wrócić na Thessię na chwilę - dodał, wspominając niezobowiązujące rozmyślania nad przyszłymi lokalizacjami, do których mieliby zawinąć.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

29 wrz 2018, o 20:14

Spodziewała się gorszego wybuchu. Sądziła, że Nazir zerwie się od stołu i zacznie tyradę na temat tego, jak głupia i bezmyślna była, skoro on od tak dawna potrafił zachować istnienie SI w tajemnicy, a ona spieprzyła to przy pierwszej lepszej okazji. No, może nie przy pierwszej, ale dość szybko i konkretnie. Mimo to opuściła wzrok, czekając, aż ta iskra wściekłości, którą zobaczyła w jego spojrzeniu, wywoła większy ogień. Nie doczekała się.
- On... miał informacje o tobie. Dokąd poleciałeś, z kim miałeś kontakt. Nie miałam nikogo innego, kogo mogłabym poprosić o te dane. Był jedynym, co mogło mnie popchnąć dalej, do przodu, w twoim kierunku. Musiałam się z nim skontaktować.
Wpatrywała się w leżący między nimi napierśnik, pęknięty w jednym miejscu tak, że chyba trzymał się na jej tułowiu wyłącznie dzięki zaczepom. Jemu będzie musiała poświęcić nieco więcej czasu, a i utwardzanie wiązań miało potrwać ze dwa razy dłużej. Dawno nie czuła się tak źle, jak w tym momencie. Nigdy nie przyznawała się do błędów. Nie robiła tego, z założenia, bo nie zamierzała ponosić konsekwencji. Teraz jednak nie miała wyjścia, bo skoro wcześniej czy później mieli do Lirii wrócić, wypadało, by Khouri to wiedział, zamiast zostać zaskoczonym przez pytania Ericha.
- Próbowałam z nim rozmawiać normalnie, ale z nim się nie da - w jej głosie pojawiła się irytacja. - Jest jak niewyżyty trzynastolatek, którego nie kochają rodzice. Chyba że coś nie idzie po jego myśli, to wtedy zachowuje się jakby miał tych lat siedem.
Chcę ciebie. Czy tak trudno się tego domyślić? Słowa Mullera odbijały się echem w jej umyśle. Może powinna była się wtedy na to zgodzić. To nie byłby pierwszy raz, kiedy przespałaby się z kimś wbrew swojej woli. Nie sądziła jednak, żeby Khouri był wtedy bardziej zadowolony z podjętej przez nią decyzji.
- Najpierw myślał, że w zamian za informacje rozłożę przed nim nogi - mruknęła z niechęcią. - Ale chyba nie sądził, że jednak mam do siebie jakieś resztki szacunku. Moje zwykłe prośby wyśmiał, obietnice podsumował tym, że poza sobą samą nie mam mu niczego do zaoferowania. Za groźby odwdzięczał się tym samym. Chciał mnie zamknąć, wrzucić do jakiejś celi cholera wie gdzie, a ja... ja już nie wiedziałam za co się chwytać. Użyłam Isis jako argumentu, a on przynajmniej wtedy przestał się miotać i zaczął słuchać. Dostałam odpowiedź za odpowiedź.
Przeniosła wzrok z pancerza na Khouriego, usiłując wyczytać emocje, które ukrywał za swoją kamienną fasadą. Pokładała wyjątkowo duże nadzieje w Vertigo.
- Wie, że to nie jest WI - przyznała. - Ale wie też, że zabrałeś ją z jakiegoś zniszczonego przez siebie statku i że przed odlotem ukryłeś ją gdzieś poza Crescentem, bo ten jest zbyt charakterystyczny. Nie wiem w co uwierzył a w co nie, ale wyglądał, jakby wierzył we wszystko - nie była z siebie dumna. Jednak jej pogoń za Khourim nie miała samych sukcesów, znalazły się też pomyłki. - Przepraszam, Nazir.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

16 paź 2018, o 14:31

Jego reakcja była specyficzna, z pewnością nie jednowymiarowa. Nie był po prostu zły, a już na pewno nie był rozczarowany. W jego spojrzeniu kryło się coś, co nie pasowało do tego, czego się spodziewała. Utrzymującego jego spokój pomimo tak problematycznej informacji. Coś w rodzaju cichej satysfakcji na myśl o tym, co miało nadejść. Ich powrót na Thessię wcześniej był dość oczywisty, choćby ze względu na Shani, ale teraz przybrał nieco innego charakteru. Konfrontacja z Mullerem była nieunikniona. Fakt posiadania przez Khouriego sztucznej inteligencji na statku w nieodpowiednich rękach mógł wyrządzić sporo szkód, nawet gdy uda im się rozprawić z koszmarami goniącymi ich przez kosmos dotychczas. Zadowolenie i zaintrygowanie Ericha zwiastowało ciszę przed burzą. Choć nic teraz z tego nie wynikło, konsekwencje mogły być ogromne, jeśli postanowiłby tę nowinkę wykorzystać by coś zyskać.
- Nie dziwie się - odparł z przekąsem, gdy wspomniała początkowe żądania Mullera. Dubois nie musiała wyglądać na łatwą do zdobycia - pewność siebie drugiego mężczyzny była zbyt ogromna by spodziewał się odmowy. A może nie dbał o to, co może się stać. Dostrzegł słabość i uderzył, wściekając się, gdy nie udało mu się osiągnąć zamierzonego efektu. - Ten skurwiel żyje we własnym świecie. Myśli, że jest ważniejszy dla kartelu niż ktokolwiek inny.
Mówił tak, jakby wiedział o tym więcej. Nie wierzył w to, że Muller miał koneksje, władzę i pozycję w hierarchii, którą pokazywał po sobie, po swoim wyglądzie i zachowaniu. Może miał podstawy, a może jego wcześniej pieczołowicie utrzymywana w ryzach nienawiść do Ericha wreszcie przewyższyła wszystko inne.
- Szantażował cię. Nie musisz mnie przepraszać - odparł, wypuszczając powietrze z ust. Zapadł się w sobie przy tym, sięgając z powrotem do kubka z kawą, patrząc weń ponuro. - Isis powinna wiedzieć.
- Wiem. Byłam przy tym. Słuchałam, nie udzielałam się - SI zareagowała od razu, przypominając o swojej obecności w mesie.
Khouri skinął głową, dłonią pocierając w zamyśleniu skroń. W jego głowie musiały tworzyć się kolejne plany działania i strategie dalekosiężne, które starał się odgonić tym, co działo się teraz.
- To problem na później. Zajmę się tym - powiedział po chwili, twardo, z zapewnieniem, podnosząc głowę by spojrzeć na Irene. - Nie przejmuj się tym teraz. Mamy ważniejsze problemy na głowie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

16 paź 2018, o 18:38

Pewnie w innej sytuacji z rozbawieniem skomentowałaby jego słowa, mówiąc coś o jego marnych sukcesach w kontekście obdarowywania jej komplementami. Jak nie kradzione, to rzucone z przekąsem słowa, z których komplement musiała wywnioskować sobie sama. Ale to nie była chwila na żarty. Irene stresowała się, nie wiedząc, czego może się po nim spodziewać. Spodziewała się, że w tym wszystkim, co zrobiła, żeby go znaleźć, wciąż jednak zawiodła go swoją chwilową bezmyślnością. Spodziewała się wybuchu złości, wytknięcia jej głupoty, zarzucenia jej wściekłymi informacjami o tym jakie mogło to mieć dla nich konsekwencje. Nie doczekała się żadnej z tych reakcji. Zacisnęła usta, przenosząc wzrok z Nazira na leżące przed nią elementy pancerza. Wybudziła się z zamyślenia wywołanego niepokojem i wróciła do naprawiania sprzętu, czując się okropnie. Nie była przyzwyczajona do takich rozmów, bo nigdy takich nie prowadziła. Ona nie tłumaczyła się, nie przyznawała do własnych pomyłek, nie zastanawiała się jaki długoterminowy wpływ na innych ludzi mogą mieć jej akcje. Teraz to zrobiła i nie miała pojęcia, co dalej.
Może brak wybuchu złości był właśnie tym, co sprawiło, że czuła się tak źle. Tamtego się spodziewała, ale to, co robił Khouri teraz? To było zupełnie poza jej zdolnością pojmowania. Nie wiedziała co tak właściwie powinna ze sobą zrobić po tej rozmowie, po jego odpowiedzi i w ciszy, która zapadła po słowach Isis. Miała nie przepraszać, więc co zamiast tego? Czuła się bezradna i zła na siebie, sama rekompensując sobie w ten sposób niewytłumaczalny spokój Nazira. Nie miała dotąd czasu zastanowić się nad wszystkim, co zrobiła odkąd Isis znalazła ją na Illium. Działała wtedy szybko, desperacko, chaotycznie. Daleko jej było do typowych, uporządkowanych planów, które snuł siedzący obok mężczyzna. Co jeszcze zrobiła źle? Co innego odbije się echem w jej życiu, kiedy będzie się tego najmniej spodziewać? Westchnęła ciężko, wbijając pociemniałe spojrzenie w tubkę z omni-żelem i wracając do największej szczeliny w napierśniku.
- Okej - mruknęła cicho, z niezadowoleniem którego nie potrafiła wyjaśnić. Potrząsnęła głową, po zbyt długiej chwili zmuszając się do zepchnięcia tych myśli na dno umysłu, tak jak zawsze robiła z negatywnymi emocjami. Lepiej było nie czuć żadnych, skupiając się bezosobowo na naprawach, niż tonąć w tych najgorszych.
W końcu mieli ważniejsze problemy na głowie.
Przez myśl jej przeszło, że zamiast pomóc rozwiązać Nazirowi istniejące, to stworzyła nowe, ale to też zepchnęła na tył głowy. Sięgnęła po słodką, dobrze znajomą kawę i napiła się, zamykając oczy. Charakterystyczny zapach świeżo zmielonych i zaparzonych przez ekspres ziaren ułatwiał oderwanie się od tego, co ją nękało. Muller był na Thessii, oni byli po drugiej stronie galaktyki. Wszystko w swoim czasie.
- Myślisz, że kawa dekstro smakuje tak samo? - spytała, zmieniając temat na wygodniejszy. - A jeśli zupełnie inaczej, to dlaczego też nazywają to kawą?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

18 paź 2018, o 22:59

Dostrzegał jej frustrację, ale też nie starała się jej zbyt mocno ukryć. Westchnął ciężko, łapiąc za naramiennik podobnie do niej, wracając do pracy. Nie wiedział co móglby powiedzieć więcej. Zacisnął zęby i z całej siły spróbował zepchnąć ten temat w tył własnej głowy. Muller był ważny - teraz, gdy był dla nich jakimś niebezpieczeństwem. Ale nad ich głowami wisiało znacznie poważniejsze zagrożenie, z którym musieli jakoś się zmierzyć zanim znów zobaczą cwaniacki uśmiech blondyna lub jego pełne pewności siebie, lodowato niebieskie spojrzenie.
- Może da ci spróbować, jeśli chcesz zaspokoić swoją ciekawość - odparł, pozwalając sobie na lekki uśmiech. - Ale wtedy do mojej łazienki nie masz wstępu - dodał z rozbawieniem, nakładając warstwę omni-żelu na ostatnie, drobne pęknięcie na powierzchni pancerza, który trzymał w dłoniach.
- Elpis doleci do nas za piętnaście minut - poinformowała ich Isis, spoglądając na ich pracę z drugiego końca pomieszczenia. Nie znikała, nawet gdy nie miała nic istotnego do powiedzenia. Obserwowała ich za pomocą swoich jasnych oczu, odzwierciedlających badawcze spojrzenie, jakim musiała obdarzać ich za pośrednictwem kamer monitoringu.
Khouri kiwnął głową, odkładając naramiennik na bok i zgarniając rękawicę, z której przetarł niedomyty ślad krwi. Była czerwona, jak ich własna, choć z pewnością nie należała do Irene.
- Zaproszę ich do mesy - mruknął tylko, gdy upłynęło kilka minut.
Piętnaście minut minęło szybko. Crescent obrócił się w przestrzeni kosmicznej, przygotowując do spotkania z drugim statkiem, ale żadne z nich tego nie odczuło. Ich kawy zdążyły zrobić się zimne nim Isis poinformowała ich o pojawieniu się fregaty w zasięgu ich czujników krótkiego zasięgu. Statkiem wstrząsnęło, gdy dwie śluzy połączył kołnierz, umożliwiający przejście, ale to zniknięcie wizualizacji sztucznej inteligencji było prawdziwym wyznacznikiem chwili, w której otworzyła ich pokład przed obcą dwójką.
Viyo i Volyova weszli do środka korwety z własnymi kubkami w rękach. Maya spotkała wcześniej turianina w przejściu, ubrana w tę samą bluzę, z włosami zwiniętymi w niedbały kok. Podziękowała za napój, ze zniecierpliwieniem czekając, aż drzwi się przed nią otworzą. Teraz wspomnienie wspólnego poranka wydawało się mgliste, gdy perspektywa uzyskania odpowiedzi - pokrzepiających lub nie - była im tak bliska.
- Przymierze się wykosztowało - powitała ich z przekąsem niebieskowłosa, rozglądając się zaciekawiona po statku. Crescent nie był korwetą cywilną, ale wyglądał na drogi - nie jak niekiedy topornie robione jednostki wojskowe. Schludny, czysty po sprzątaniu, jakie wykonała na nim rudowłosa, nie przypominał spowitej mgłą i dymem pułapki, w którą Widmo wpakował się ostatnim razem. Korytarze były jasno oświetlone, a ściany, choć nosiły na sobie kilka śladów ich walki, czyste.
- Ludzką kawę mamy - odparł tylko Khouri, spoglądając na jej kubek, na co wzruszyła ramionami i upiła łyka naparu, ruszając za mężczyzną do mesy - znanej już Viyo, choć też wysprzątanej.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Crescent

19 paź 2018, o 19:57

Crescent wyglądał zdecydowanie lepiej niż gdy widział go ostatnim razem. Mgła przesłaniająca korytarze zniknęła, a ścian nie zdobiły już osmalenia po rakietowych pociskach ani dziury po kulach, pozostawiając po sobie schludną, chociaż nieco surową architekturą wojskowej korwety. Viyo po przekroczeniu progu śluzy rozejrzał się ciekawie, tak naprawdę mając dopiero po raz pierwszy okazję zrobić to na spokojnie, bez ostrzału nad głową i kotłowaniny myśli w wewnątrz niej. Crescent oglądany bez przesłony hełmu i nie przez szkło termiwizyjnego celownika karabinu sprawiał dużo przyjemniejsze wrażenie.
- O ile to rzeczywiście Przymierze ją zrobiło, co Khouri? - rzucił do żołnierza, gdy i ten się pojawił na korytarzu. Wciąż pamiętał, że Isis stanowiła oprogramowanie, które wyszło spod rąk Cerberusa, więc nie byłoby dziwne, gdyby i sam okręt pochodził z tego samego źródła. Była to jedna z wielu tajemnic Nazira, których jednak Widmo nie rozgrzebywał zbyt uparcie, wiedząc że ten poszczególny wątek go nie dotyczy. - W każdym razie, twój technik okrętowy wykonał kawał dobrej roboty - dodał uprzejmie, uśmiechając się półgębkiem do Irene.
Kiedy ruszyli w stronę mesy, jego spojrzenie prześlizgnęło się po częściowo znajomych przejściach. Panele mijanych drzwi już nie świeciły intensywną czerwienią, zablokowane przez Isis, chociaż po drabinkach nadal pozostało jedynie smutne wspomnienie. Pamięć o powolnym przemieszczeniu się krok po kroku, omiatając lufą karabinu każdy zakątek zadymionego pokładu i czując presję czasu na karku wciąż była wyraźna w jego umyśle, ale stopniowo bladła pod widokiem odmiennego Crescenta. W mesie również nie znaleźli rozbitego szkła i zakrwawionych szmat porozrzucanych po przewracanych stołach; ani jeden pusty pochłaniacz nie zaścielał też podłogi.
Jedynym dodatkiem był damski pancerz rozłożony na stole, najwyraźniej będący w trakcie reperacji po wczorajszych ekscesach w przetwórni piezo. Widmo położył obok niego na stole strzelbę i rzucił na nią zakrwawione rękawice Irene, nie komentując tego żadnym słowem. Jemu również zdarzało się naprawiać ekwipunek w zaciszu mesy, która stanowiła społeczne serce Elpis.
- Najwyraźniej wykosztowało się nie na tyle, żeby zaopatrzyć szafki w wersję dekstro - mruknął pod adresem kawy, obracając się plecami do stołu i wsuwając rękę do kieszeni, drugą unosząc własny kubek do ust. Jego wzrok przesunął się wyczekująco po żołnierzu i po rudowłosej. - Możemy zacząć?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

19 paź 2018, o 22:30

Irene parsknęła krótko śmiechem, unosząc na Nazira rozbawione spojrzenie - nie, nie zamierzała próbować kawy w wersji dekstro. Nigdy nie popełniła tego błędu i nie planowała tego robić też teraz. Jej słowa były skutkiem całkowicie abstrakcyjnych rozmyślań, które pojawiły się w jej głowie, zastępując tym samym niewygodną kwestię Mullera i tym podobnych. Zerknęła na to, jak Khouri naprawiał jeden z elementów jej pancerza, nie mając póki co do niego uwag w tym temacie. Dopóki starał się bardziej, niż przy swoim, nie nakładając wszystkich potrzebnych warstw omni-żelu jednocześnie, Irene mogła w spokoju zajmować się pozostałymi częściami.
Gdy na pokładzie Crescenta pojawili się goście, Francuzka uniosła na nich spojrzenie, nawet nie próbując ukrywać zaciekawienia. Przesunęła wzrokiem po sylwetce niebieskowłosej, usiłując wyciągnąć jakieś wnioski z tego, co kobieta na siebie nałożyła. Nie odzywała się, wiedząc, że nie jest tu osobą odpowiedzialną za informowanie tej dwójki skąd Nazir wziął statek. Już zresztą wystarczyło, co zrobiła na Thessii. Mówiła za dużo, postanowiła się więc pilnować przynajmniej teraz. To, czy Widmo miał wiedzieć coś więcej, czy też nie, leżało już całkowicie w gestii Khouriego.
- No dziękuję - odparła z przekąsem, słysząc słowa turianina i zerknęła na niego znacząco. To było jednoznaczne - obwiniała go o konieczność napraw tak samo, jak obwiniała wysokiego kapitana Crescenta. Obaj zrobili z pokładu pobojowisko i to ona po nich posprzątała. - Widzisz, on przynajmniej mnie pochwalił - rzuciła jeszcze do Nazira, unosząc lekko brwi.
Gdy w rękach Widma spostrzegła znajomy sprzęt, w jej oczach błysnęła ulga. Była przyzwyczajona do utraty swoich rzeczy, niejednokrotnie zmuszona do pozostawiania ich za plecami, gdy nieodpowiednie, albo spontaniczne decyzje pchały ją dalej, bez możliwości spojrzenia przez ramię. Tych jednak nie chciała tracić. Nie strzelbę, która okazała się skuteczniejsza w zwarciu od jakiejkolwiek innej broni palnej, z jakiej korzystała. I na pewno nie rękawice. Dostała je od Nazira. Chyba pierwszy prezent w jej życiu, który naprawdę doceniała. Dobrze było mieć je tu z powrotem.
- Dziękuję - powtórzyła, choć tym razem bez dodatkowych ukrytych między słowami i w oczach sugestii. Uniosła wzrok na Viyo, lustrując jego sylwetkę ubraną inaczej, niż w pancerz. Nie wyglądał jak Widmo. Wyglądał normalnie. Tego się w sumie nie spodziewała. Nawet munduru na sobie nie miał, ani jednego z tych utwardzanych kombinezonów, w których widywała turiańskich żołnierzy. Na Cytadeli nie odróżniłaby go od przeciętnego przechodnia, gdyby nie znała jego twarzy.
- Nie byłam na statku przy ostatniej wizycie turianina, ale z jakiegoś powodu i tak nie wspominam jej najlepiej - odgryzła się. - Jak jacyś zaczną wpadać w celach towarzyskich, będzie można się nad tym zastanowić.
Skinęła głową, zamierając w bezruchu i opuszczając wzrok na całkowicie sprawny nagolennik. Po chwili namysłu odłożyła go na naprawione już elementy. Chciała spytać, czy nie będzie im przeszkadzać, jeśli będzie zajmować się jednocześnie swoim uszkodzonym sprzętem, ale doszła do wniosku, że nie będzie to zbyt kulturalne. Stół nie miał nieograniczonych rozmiarów, oni nie przynieśli sobie niczego do roboty przy okazji, a niektóre przyzwyczajenia, które Irene wyniosła z domu rodzinnego, nie znikały. Zsunęła pancerz na jedną stertę i przełożyła ją na podłogę obok siebie, tymczasowo przerywając naprawy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

20 paź 2018, o 20:16

https://i.imgur.com/mT4izEN.png[/imgw]
Udana śmierć

Krąg 1
Więzienie


Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Irene Dubois, Vex
“For the powerful, crimes are those that others commit.”
― Noam Chomsky


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ciężko było oczekiwać od Khouriego odpowiedzi na małą prowokację związaną ze statkiem. Uśmiechnął się tylko pod nosem i obrócił w stronę wejścia do mesy, przechodząc przez drzwi jako pierwszy. Wyglądał już znacznie lepiej w stosunku do tego, w jakim stanie siedział w mesie Elpis kilka godzin wcześniej. Blizny nie zniknęły, ale opuchlizna z twarzy już częściowo zniknęła, opatrunki były nowe, świeże, a rana przy dolnej wardze i na łuku brwiowym zasklepiona. Nos też wrócił do swojego pierwotnego wyglądu, tylko nieco spuchnięty. Dla Irene wciąż znacznie różnił się od Nazira, którego tak dobrze znała, ale z perspektywy Viyo wszystko wróciło do normy. W podobnym stanie był gdy zdjął hełm po ich walce na pokładzie korwety, na której teraz spotkali się jako sojusznicy.
- Większość świata dostosowana jest pod nasze żołądki, Viyo - odparł, ignorując jego uwagę o kawie. Opadł na swoje poprzednie miejsce przy stole, obok Irene, zostawiając dwa pozostałe gościom.
Maya odwzajemniła badawcze spojrzenie Dubois, ale nie powiedziała ani słowa. Usiadła obok Nazira, zostawiając miejsce obok turianinowi. Odłożyła swój kubek obok nagolennika, który przesunął Khouri, pomagając rudowłosej złożyć pancerz i odłożyć gdzieś na bok, gdzie nie przeszkadzałby tak bardzo.
Nie musieli ze sobą niczego przenosić. Obie SI były połączone, choć żadnej z nich nie widzieli. Komunikowały się ze sobą, wymieniały informacjami, szykowały raport. Czekały, aż organiczne istoty wreszcie będą gotowe na przyjęcie nowych informacji.
- Ile udało wam się wyciągnąć? - spytała Maya, gdy po kwestii turianina zapadła cisza.
W odpowiedzi odezwała się pierwsza z SI. Etsy, choć pobrzmiewała w głośniku mesy. Słysząc to Khouri rozejrzał się nieco zdezorientowany - nie przywykł do słyszenia innego, syntetycznego głosu w tym miejscu. Odbijając się od ścian brzmiał nieco inaczej niż na Elpis. Chłodniej, spokojniej.
- Oba omni-klucze były zaszyfrowane w skomplikowany sposób. Znalezienie klucza było... męczące. Dodatkowo, dane wewnątrz podzielone były na sektory, z których każdy wymagał innej deszyfracji. To była zagwozdka. Rozwiązywanie tego było wyzwaniem - odparła, niemal z wyczuwalnym zadowoleniem. Biorąc pod uwagę dość nudne zadania, których SI mogły podejmować się na codzień - jak hakowanie monitoringu czy otwieranie drzwi, praca Skinnera była czymś zaskakującym, stawiającym poprzeczkę wyżej. - Dodatkowo, Vance Dewitt poświęcił niemal połowę swojego dysku na w inny sposób zabezpieczone pliki. Gromadził informacje, kopie wiadomości, których ślady znalazłam w skrzynce odbiorczej. Posiadał wiele nielegalnego oprogramowania.
Ich omni-klucze piknęły, ukazując struktury katalogów, raporty finansowe, konta bankowe - śmieciowe firmy, za pomocą których przepychał brudne pieniądze dla sekcji B, a raczej osób w niej, z którymi byli związani.
- Dotarcie do końca tej listy było czasochłonne. Wygląda na to, że Dewitt robił to od wielu lat, a przed nim ktoś inny zajmował się księgowością. Najstarsza spółka, którą wykorzystywał jego podmiot, zarejestrowana została w Nowym Jorku, w 2152 roku. Najnowsza nazywa się Terra Union, zarejestrowana w Hong Kongu pół roku temu.
- Wiedzą, jak przenosić pieniądze. Co z tego?
- Dostępy Dewitta zostały zamrożone, ale nie wszystkie. Mamy dostęp do części infrastruktury organizacji, dla której pracował. Transporty statków, inwestycje w ziemskie korporacje. Ale...
- Dowody - szepnęła Maya, przerywając Etsy na moment. Mrugnęła, zdając sobie z tego sprawę. - Ale? - spytała z niepewnością w głosie, wiedząc, co może nastąpić teraz.
- Wszystko jest idealnie ze sobą spięte. Nic nie jest ze sobą powiązane w jasny, czysty sposób. Zbrodnie jednej firmy nie obciążą odpowiedzialnością drugiej. Nie ma jednostki, która mogłaby zostać obarczona odpowiedzialnością. To wszystko to strzępki informacji, dowody na nielegalne działania, ale nie na powiązanie z AZ-99 lub zniszczeniem statku Niezłomny, ani nawet nie na opłacenie listów gończych.
- To zawsze coś - Khouri wzruszył ramionami. Odchylił się w krześle, odrywając jego przednie nogi od podłogi. - Nie zbudujemy na nich sprawy, ale podeprzemy gotową.
- To nie wszystko.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Crescent

21 paź 2018, o 16:40

Widmo przewrócił tylko oczami, nie kontynuując tematu posiadania zapasów dla międzygalaktycznej mniejszości tolerującej tylko potrawy oparte na prawoskrętnych aminokwasach. Było w tym trochę prawdy, ale z drugiej strony nigdy nie było wiadomo co przyniesie przyszłość. Z tego samego powodu skrzydło medyczne na jego statku było wyposażone nie tylko w kapsuły medyczne posiadające sprzęt i oprogramowanie zdolne wyleczyć wyłącznie turian. Fakt, który z pozoru wydawał się nadmiernie niepotrzebny, a w rzeczywistości uratował już więcej niż jedno życie. Być może nawet z Khourim włącznie.
Chociaż kawa wydawała się być nieco mniej istotnym dodatkiem.
Odsunął krzesło, również siadając gdy pozostali zaczęli zajmować miejsca. Oparł łokcie na blacie, łącząc dłonie na wysokości ust i wpatrując się w Nazira po drugiej stronie stołu. Pytania związane z omni-kluczami nie były jedynymi, które krążyły po jego głowie. Wciąż miał kilka własnych do eks-żołnierza, kilka pojedynczych plam cienia na które chciał rzucić trochę światła. Jednak kiedy po pomieszczeniu poniósł się głos Etsy, odsunął je na dalszy plan, podnosząc wzrok ku sufitowi, odruchowo w poszukiwaniu głośników; nie był przyzwyczajony do rozkładu Crescenta, nie w porównaniu do Elpis której znał już każdy zakamarek.
- Skinner pewnie byłby w siódmym niebie, gdyby się dowiedział, że jego oprogramowanie sprawiło wyzwanie dwóm SI - zauważył, uśmiechając się pod nosem pod słowach Etsy. Znał ją na tyle, by wiedzieć, że praca nad rozwikłaniem łamigłówki szyfru sprawiła jej przyjemność, w taki sam sposób jak gdy podrzucał jej wcześniej problemy do rozwiązania poza zakresem jej bazowej wiedzy i umiejętności. Pod tym względem nie różnili się tak bardzo. Zaskakujący był tylko fakt, że chłopak z dolnych poziomów Szanghaju rzeczywiście był tak dobry jak twierdził.
Warte zapamiętania.
- Zabezpieczenie - odezwał się cicho, poważniejąc gdy jego elektroniczna towarzyszka zeszła na temat samej zawartości omni-kluczy. - Być może Dewitt podejrzewał, że może stać się zbędny. Możliwe, że właśnie dlatego gromadził te dane na odmiennym szyfrowaniu. Prywatnie. Na wszelki wypadek.
Po cichu właśnie na to liczył. Każda organizacja miała swoje słabe punkty, a te zwykle leżały nie w systemach ani procedurach, a w samych ludziach. Uniósł kubek kawy do ust, upijając łyk, ale myślami będąc skupionym na tym co przedstawiała im Etsy. Cień nadziei, który pojawił się w szepcie Mayi, odzwierciedlał ten, który ostrożnie rozkwitał w jego własnym sercu. Dowody były tym czego potrzebowali, nawet jeżeli wyglądało na to, że nie dostaną wszystkiego na tacy. A przynajmniej nie bezpośrednio z obydwu urządzeń tkwiących w jego kieszeni.
- To nie mogło być zbyt proste - mruknął, ale po chwili skinął nieznacznie na słowa Nazira, zgadzając się z nim. - Każdy strzępek się liczy. Wiemy, że linia B potrafi zacierać ślady i dba o swoją przykrywkę, ale im więcej mamy takich poszlak, tym większa szansa, że uda się coś z nich zrobić. W najgorszym wypadku zaprowadzą nas do następnych tropów.
Odstawił kubek, milknąc gdy Etsy im przerwała. Podchwycił spojrzenie niebieskowłosej biotyczki, po czym podniósł wzrok ponownie ku górze. SI wspominała wcześniej o nowej hierarchii priorytetów związanej z tym co znalazły na omni-kluczach. Nie byłoby to takie ważne, gdyby chodziło o same poszlaki. Poczuł cień napięcia zakradający się do jego organizmu, zaledwie obietnicę nadchodzącej adrenaliny, na to co mieli usłyszeć.
- Co jeszcze znalazłyście?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

21 paź 2018, o 18:32

Nie była przyzwyczajona do głosu obcej SI, wydobywającego się z głośników Crescenta. Dotąd odzywała się tutaj tylko Isis, teraz jednak w mesie statku zebrali się wszyscy - łącznie z obiema sztucznymi inteligencjami, choć one nie w ten standardowy, fizyczny sposób. Isis zniknęła. Francuzka zerknęła krótko za plecy, sprawdzając, czy hologram nie przeniósł się gdzieś tam, ale najwyraźniej SI wolała zachować swój wizerunek tylko dla ich dwójki. Było to na swój sposób miłe, choć gdy Francuzce przypominało się jej wcześniejsze, wyjaśnione przez Nazira zachowanie, pojawiało się drugie dno.
Wolała się nie zastanawiać, ile zajęłoby jej odszyfrowanie omni-kluczy, gdyby nie mieli wsparcia SI. Pewnie w ogóle by sobie z tym nie poradziła, skoro nawet dla nich dwóch było to problematyczne. Zanim zdążyliby cokolwiek wydobyć z zablokowanych urządzeń, ich poszlaki zmieniłyby się w nic nie znaczące cienie, które nie byłyby w stanie dać im już niczego.
Gdy z zawieszonych nad nimi głośników padały kolejne informacje, Dubois nie do końca wiedziała na kogo patrzeć - jej wzrok przeskakiwał więc z Viyo na Khouriego, i z powrotem. Na Volyovą spoglądała tylko wtedy, gdy ta się odzywała. O ile wobec turianina miała już jakieś zaufanie, tak miała również wrażenie, że niebieskowłosa darzy ją pewną niechęcią. Skądś musiało to wynikać i po tym, jak Irene zachowywała się przedtem, wcale się jej nie dziwiła. Ona też nie ufałaby sobie za bardzo na jej miejscu.
Wciąż czekała na konkrety. Na informacje, których SI nie podały im na samym początku. Słowa "to nie wszystko" sprawiły, że rudowłosa zamarła w oczekiwaniu. Póki co nie mieli zbyt wiele. Nie mieli praktycznie niczego. To nadal były pogłoski, nie dowody, nie mogli z tym pójść do Przymierza, Rady, czy kogokolwiek zamierzali obarczyć tą wiedzą. Jeśli to było najważniejsze, co chciały przekazać im na samym początku, to było bardzo źle. Nie mieli nic. Nerwowo sięgnęła po kubek z kawą, unosząc go do ust. Druga jej ręka powędrowała do tylnej kieszeni spodni w poszukiwaniu paczki papierosów, ale nie było ich tam. Musiały zostać w kajucie. Westchnęła cicho i oparła się, wbijając wzrok w ciemną powierzchnię stygnącego napoju.
- Mamy już wprawę w podążaniu za tropami - mruknęła cicho. Niewiele póki co mogła wnieść w dyskusję. Czekała na więcej informacji, niezależnie od tego, czy miały być dobre, czy złe.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

26 paź 2018, o 00:33

Dewitt był inteligentnym człowiekiem. To, co mówił nie musiało pokrywać się z tym, co faktycznie miało miejsce za kurtynami. Miał pracę, inną i niezwiązaną ze służbami linii B, w dodatku wydał im miejsce przetrzymywania Khouriego. Cenił sobie swoje życie i musiał dostrzegać zagrożenie nad swoją głową. Środki ostrożności były czymś, co musiało przynajmniej przejść mu przez myśl - chyba, że w swojej pewności siebie nie sądził, by cokolwiek mogło go dotknąć.
- Mówił, że niczego nie wie - westchnęła Maya, zerkając w stronę turianina. - Pewnie gromadził brudy na boku. Ja na jego miejscu to bym robiła. Zabezpieczenie.
Nazir kiwnął głową, choć nie powiedział nic. On był żywym przykładem człowieka, który rozumiał, jak niebezpieczna jest jego praca. Zamknięte, zaszyfrowane raporty, które gromadził na dysku Isis były tego doskonałym dowodem. Zachowanie Dewitta nie było niestandardowe ani anormalne. Nawet potężne zabezpieczenia zwiastowały coś istotnego zapisanego w głębi pamięci omni-klucza.
- Dwa omni-klucze się dopełniały. Jeden stanowił klucz do drugiego, gdy przeanalizowałyśmy dane - odparła jedna SI na pytanie Widma. - Znalazłyśmy miejsce.
Ich omni-klucze aktywowały swoje projektory, wyświetlając obraz trójwymiarowy systemu - Rdzawego Morza.
- Lista placówek przeplatająca się przez urządzenia jest duża, ale większość transportów i budżetu, którym zarządzał Dewitt, pochłania placówka na planecie Chasca w Rdzawym Morzu - dodała Isis, wyświetlając na ich urządzeniach powiększony obraz jednego z globów wewnątrz systemu. - Wydaje się spełniać kryteria centrum operacyjnego. Adresy elektroniczne priorytetowych przekazów wiadomości odpowiadają Chasce. Wszystkie transporty i koszta konstrukcyjne w materiałach i wynajmie ludzi akceptowane były w budżecie od razu po wpłynięciu wniosku. Linia B, dla której pracował Dewitt, założyła na planecie placówkę.
Glob powiększył się, materializując nad stołem, nad czterema kubkami z kawą, po czym podzielił na trzy, różnokolorowe obszary.
- Chasca ma jedną stronę zwróconą w stronę słońca. To dzieli planetę na obszary o wysokiej i bardzo niskiej temperaturze, z wąskim pasem umiarkowanych warunków wzdłuż terminatora - mówiła Etsy, podświetlając środkowy, zielony obszar. - Przez małą ilość przestrzeni, w której kolonizacja lub zakładanie placówek jest możliwe, obecne zasoby są monitorowane. Na planecie jest tylko kilka placówek, z których większość jest pozbawiona ludzkiego personelu.
- Co z innymi obszarami? Jak gorąco tam jest? - mruknął Khouri, włączając powiększenie obrazu na swoim omni-kluczu, wpatrzony w swój własny, mały hologam zamiast w ten wyświetlony nad stołem.
- Jak zimno, powinno brzmieć pytanie - odparła Isis niemal od razu. - Są gorące i zimne obszary, ale zasiedlenie zlodowaciałej powierzchni jest prostsze z punktu widzenia obecnej techniki. Nie mamy żadnych skanów planety ani informacji o dokładnej lokalizacji.
- Ale mamy listy pracowników. Sprawdzenie wszystkich nie było proste, bo większość nie występuje w extranecie. Ale odnalazłyśmy nazwisko inżyniera, który odpowiadał za kilka zamówień na materiały budowlane w roku 2182 do 2184, którego odnalazłam w extranecie - na ich urządzeniach pojawiło się nazwisko - K. Jefferson, udzielający wywiadu dla ANN na temat jakichś nowoczesnych systemów zapobiegających zamarznięciu łączeń w zewnętrznych płatach pancerza w stacji, w której pracował. - Wygląda na to, że pracuje przy utrzymaniu placówki NDC na Noveriii.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Crescent

29 paź 2018, o 15:34

Posiadanie zabezpieczenia wydawało się być uniwersalną stałą dla ludzi pracujących w ich zawodzie lub nawet będącymi z nim pośrednio związanymi. Coś, co prędzej czy później on również będzie musiał zacząć praktykować, chociaż kłóciło się to z każdą zasadą, którą wpajano mu odkąd urodził się w Hierarchii. Zbieranie brudów na swoich przełożonych, na jednostkę której służył, na ludzi którzy zapewnili mu obecne stanowisko... Wszystko to wydawało się być w jakiś sposób nieczyste. Niewłaściwe. A jednak jak pokazywał przypadek Khouriego, DeWitta, nawet towarzyszki Reeda, mogło się to okazać niezbędne. Nawet Vasir zdawała sobie z tego sprawę, a sama była Widmem o wiele dłużej niż on.
Kolejny krok który będzie musiał podjąć poza granicę, która wyznaczała miejsce między jego zasadami, a rzeczywistością. Między światłem, a cieniem. Myśl, która napawała go niechęcią, ale i wywoływała poczucie świadomości - zrezygnowania - że tak już teraz po prostu jest.
Upił łyk kawy, słuchając w milczeniu opowieści obydwu SI. Ich rewelacje sprawiły, że jego serce na chwilę stanęło, a potem zaczęło bić szybciej, ale powstrzymał się od pierwszego komentarza, pozwalając umysłowi na spokojnie podejść do sprawy. Nie było to miejsca na emocje związane z innymi placówkami na Karath ani na to co potencjalne centrum operacyjne mogło oznaczać.
Nawet jeżeli rzucało to promień słońca na końcu tunelu.
- Rdzawe Morze... - mruknął tylko, obserwując hologram, który rozświetliły między nimi. Eteryczny obraz obracał się leniwie, przedstawiając stabilny hologram najpierw samego systemu, a potem planety o której wspomniała Etsy. - Widać Linia B upodobała sobie ten przeklęty układ.
Chasca znajdowała się w innym systemie niż AZ-99, ale nadal pozostawały w obrębie krwawej mgławicy, która spinała tamtejsze gwiazdy. Sądząc po wizji przedstawionej przez Isis i Ets, ich potencjalny cel wcale nie był łagodniejszy od tych planet, które krążyły dookoła Karath. Nawet jeżeli dużo trudniejszy teren oznaczał brak zmutowanej fauny z którą mieliby się zmierzyć.
- Jeżeli mamy dostęp do budżetu oraz zakupionych materiałów konstrukcyjnych, nie musimy gdybać. Technologia, sprzęt oraz zasoby będą się różnić do budowy na terenie wiecznej zmarzliny, a od tej w spalonej ziemi - rzucił, pocierając palcem krawędź kubka w zamyśleniu. Obie SI i tak już to pewnie wzięły pod uwagę - plus posiadania zasobów analizujących nieskończenie bardziej rozwiniętych od ludzi. Uniósł naczynie ponownie do ust, myśląc intensywnie i starając się trzymać własną nadzieję w ryzach, nawet pomimo tego, że próbowała usilnie dojść do głosu.
Czekało ich mnóstwo pracy. Mnóstwo, mnóstwo pracy.
Gdy Etsy wspomniała ich potencjalne źródło informacji, a na ich omni-kluczach wyświetliło się nazwisko wraz z wywiadem, przekrzywił głowę. Obrócił własne urządzenie i powiększył obraz, wyciszając dźwięk i wizualizując przed sobą twarz inżyniera opowiadającego coś reporterce. Po ekranie przesuwały się paski informacyjne ANN, ale turianin przyglądał się w milczeniu samemu mężczyźnie.
- Dobra robota - pochwalił cicho obydwie SI. - Wygląda na to, że musimy złożyć wizytę panu Jeffersonowi. Spróbujcie zdobyć tyle informacji o nim oraz o jego życiu prywatnym ile tylko się da - będziemy potrzebowali czegoś, żeby go przekonać do współpracy. Nie możemy opierać się tylko na brutalnym złapaniu go i przesłuchaniu jak w przypadku Dewitta czy złodzieja, którego dopadł Nazir, nie w przypadku gdy będzie stanowił nasze jedyne źródło o lokalizacji centrum operacyjnego - dodał, podnosząc wzrok nad hologramem i krzyżując go z żołnierzem po przeciwnej stronie stołu. Ich metody różniły się od siebie, a uratowanie go z przetwórni piezo wcale nie oznaczało, że Khouri nie będzie zamierzał wrócić na ścieżkę "morduj, wysadzaj, strzelaj i bij w pysk, a pytaj dopiero, gdy już leżą na ziemi i plują zębami".
Przez chwilę podtrzymywał szare tęczówki w uścisku swoich, zielonych, po czym opuścił kubek i zminimalizował obraz Jeffersona.
- Jednak wygląda na to, że tak czy owak czeka nas kolejny śnieg - mruknął, spoglądając przelotnie w stronę Mayi. Przesunął dłonią po karku w roztargnieniu, wracając wzrokiem w stronę sufitu. - Znalazłyście coś jeszcze? Dysponujemy zestawieniami budżetowymi już po wybudowaniu placówki czy tylko do momentu jej wzniesienia? Już sama informacja o obecnie dostarczanych tam towarach czy liczbie jedzenia może nam powiedzieć z czym będziemy mieli mniej więcej do czynienia.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

29 paź 2018, o 20:34

Irene zerknęła krótko na Nazira, przypominając sobie jego raporty. Te, do których nie chciał, by ktokolwiek miał dostęp - ani Isis, ani Francuzka, ani tym bardziej Widmo. Ona nie miała pojęcia co zrobiłaby w ich sytuacji. Czy wpadłaby na to, żeby gromadzić brudy na kogokolwiek, a na pewno nie wiedziała jak zachowałaby się wobec swojego przełożonego, bo takiego nigdy nie miała. Jeśli oficjalnie Khouri nim był, czy powinna zbierać też coś na niego? Cóż, tu nie musiała się szczególnie wysilać - w każdej chwili mogła skontaktować się z kim trzeba i dostać swoje pół miliona, gdyby tylko chciała, a sama odlecieć w świat i kontynuować swoje nic nie znaczące dla nikogo poza nią samą życie.
Jakkolwiek gorzkiego by to nie miało wydźwięku, Dubois nie patrzyła na to w ten sposób. Ale nie rozważała też oddania Nazira w ręce oprawców. Nie po to wracała po niego na Ziemię, nie po to wpakowywała się w całe to gówno, w którym teraz siedziała po uszy. Westchnęła cicho i skupiła się na słowach SI.
- Miejsce? - powtórzyła, wybudzając się z zamyślenia. Zamilkła na moment, choć na usta cisnęło się jej sporo pytań. I słusznie zrobiła, bo spokojnie czekając otrzymała odpowiedzi co najmniej na połowę z nich. Zmusiła się do uniesienia do ust kubka z niezbyt ciepłą już kawą, podczas gdy jej zielone spojrzenie padło na turanina. Znów zastanawiała się, co mogło dziać się w tej opancerzonej głowie. Nie znała jego historii, ale częściowo rozumiała jego reakcję po informacjach na temat istnienia innych placówek, takich jak ta, z którą miał już do czynienia. Czy teraz zareaguje tak samo?
Oczywiście, że nie. Był uosobieniem pieprzonego spokoju. Jej przeciwieństwem, a już na pewno przeciwieństwem siedzącego między nimi, ludzkiego mężczyzny.
- A mamy jakieś informacje na temat rodzaju transportów, które szły na Chascę? Informacji o tym jacy ludzie byli wynajmowani? Czym się zajmowali, jakie mieli wykształcenie? Co tam zamawiano? To placówka naukowa, baza wojskowa, czy jedna z tych... pozostałych? - nie wiedziała jak je nazwać tak, by nikogo tu nie sprowokować, albo po prostu nie rzucić czegoś niewłaściwego. Z reguły potrafiła rozmawiać z ludźmi. Lawirować w dyskusji, unikając odpowiedzi, ale zadając właściwe pytania. Wykręcać się z niewygodnych tematów i zastępować je zupełnie innymi. Niestety z tych wykręcić się nie mogła, choć niewygodne było praktycznie wszystko.
- Jefferson - powtórzyła cicho i skinęła głową, słysząc słowa Widma. Choć patrzył na Nazira, czuła, że te słowa dotyczą też częściowo jej. Nie wykazała się cierpliwością podczas ich pościgu za żołnierzem-terrorystą i prawdopodobnie zarówno turianin, jak i Volyova podejrzewali rudowłosą o taką samą zapalczywość i bezwzględność, jaką cechował się Khouri. A to nie była prawda. Przecież nie jestem taka, przeszło jej przez myśl, tuż przed tym, że łatwo uwierzyć w kłamstwo, gdy powtarza się je wystarczająco często. Sama już nie wiedziała jaka jest i która z tych rzeczywistości ma więcej wspólnego z prawdą.
- Śnieg nie kojarzy mi się najlepiej - rzuciła cicho, bardziej sama do siebie, niż do kogokolwiek innego przy stole. Nie miała pojęcia co oznaczał on dla Vexariusa i jego asystentki, czy kimkolwiek tam była. Wiedziała tylko, że sama wspomina go wyjątkowo źle. - Chcesz przepytać Jeffersona, pożegnać się i polecieć w swoją stronę, Viyo? Nawet jeśli przekonasz go odpowiednimi argumentami, tak czy inaczej nie będziemy mogli po tym spotkaniu zostawić mu wolnej ręki. To, co robicie, nie pozwoli wam na ogony. Nie na tym etapie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

30 paź 2018, o 17:50

Maya drgnęła lekko słysząc znajomą nazwę układu, ale milczała, unosząc tylko kubek do ust i upijając z wnętrza łyk coraz bardziej gorzkiej w smaku kawy. Nie mogli wiedzieć czym zajmowała się placówka na Chasce, ale równie dobrze mogła być wierną kopią piramidy, która przyprawiała ich dwójkę o koszmary. Spokój Widma jej się nie udzielał, ale póki nie otwierała ust, ciężko było poznać, co może siedzieć jej w głowie - nawet wobec Vertigo Irene i tego jak dobrze Viyo znał niebieskowłosą.
- Nie widzę tego z mojej strony - odparł Khouri w zamyśleniu. - Nie mam sprzętu, wciąż jestem wszędzie poszukiwany. Nie wiem jak stoi Noveria względem Rady Cytadeli, ale lądowanie na niej Crescenta raczej nie wchodzi w grę.
- Nie musi cała nasza czwórka do niego lecieć - odparła Volyova ponuro, choć jej ton głosu nie wydawał się być związany z tym, co powiedział wcześniej drugi żołnierz.
- Isis, udało ci się znaleźć to, o co prosiłem? - zagadnął, odruchowo obracając głowę w stronę jednej ze ścian, tej przy wyjściu. Irene wiedziała, że szukał wzrokiem hologramu sztucznej inteligencji, który skrzętnie dezaktywowała gdy tylko na pokładzie pojawił się turianin z obcą kobietą.
- Tak - odparła, włączając tylko jego omni-klucz by przesłać jakieś dane. - Nie wszystkie rzeczy z listy przewożone są w jednym transporcie, ale znalazłam cztery statki przewożące ponad siedemdziesiąt procent poszukiwanych pozycji na przestrzeni następnych dwóch dób. Najbliższy jest pomiędzy Stacją Arkturus a Terra Novą w Gromadzie Exodus.
Kiwnął głową, przeglądając listy przewozowe, które jednej z SI udało się wydostać z któregoś z omni-kluczy - prawdopodobnie tego należącego do Dewitta.
- Większość mojego sprzętu została w Szanghaju. Jeśli zajmiecie się Jeffersonem, my możemy zdobyć nowy - zasugerował po chwili, podnosząc wzrok znad urządzenia. Uśmiechnął się pod nosem, choć bez rozbawienia. - Abordaż zostaw mi, ja zostawię ci przesłuchiwanie - dodał z przytykiem, wypominając ostatnie ich spotkanie na pokładzie Crescenta.
- Listy pracowników są niepełne. Tylko ci, którzy w jakiś sposób komunikowali się z Dewittem, jego podwładnymi lub podwładnymi Katji Atson. Zielone włosy - kontynuowała Etsy, rozwikłując zagadkę imienia i nazwiska ich poległej przeciwniczki. - Przez omni-klucz Dewitta przechodziły tylko transporty specjalne. Uzbrojenie, materiały badawcze nieopisane w raportach, zamówienia o numerach, bez opisów zawartości. Materiały budowlane o ogólnym zastosowaniu. Spora ilość... środków chemicznych, nasion, sadzonek roślin pochodzących z różnych obszarów galaktyki. Ich specyfika i ilości mogą sugerować obecność laboratorium badawczego, silnie strzeżonego przez uzbrojonych ochroniarzy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Crescent

30 paź 2018, o 20:27

Pytanie Irene sprawiło, że jego uwaga skupiła się z powrotem na rudowłosej kobiecie. Prześlizgnął się spojrzeniem po jej twarzy w zamyśleniu, zastanawiając się nad jej słowami oraz ich źródłem. Miała rację oczywiście, ale skąd pojawiła się ta myśl? Czy było to przypomnienie, że nie mogą pozwolić sobie na litość gdy stawka toczy się o tak wielką skalę? Czy może odniosła wrażenie po ich wspólnej drodze przez Szanghaj, że jego kodeks moralny nie pozwoli mu zrobić tego co trzeba, bo wybierał opcje ugodowe i dyplomatyczne tam gdzie pojawiała się możliwość?
- Chcę otrzymać odpowiedzi - powiedział w końcu, wytrzymując spojrzenie szmaragdowych tęczówek. - To, jaki będzie los Jeffersona, będzie zależało od tego jak potoczy się nasza rozmowa. Jeżeli po wszystkim okaże się, że jedynym wyjściem jest strzelić mu w twarz, a ciało zostawić w śniegu, to tak się stanie. Ale nie zamierzam wykluczać innych opcji tylko dlatego, bo zwykła brutalność jest prostsza i szybsza.
Nie wiedzieli jaka historia znajduje się za udziałem inżyniera w budowie centrum. Logika oraz znajomość metod linii B sugerowały, że wszyscy zaangażowani w stworzenie placówki powinni zostać zlikwidowani po zakończeniu projektu, żeby nie pozostawić śladów, ale widać tak się tu nie stało. Pytanie powinno brzmieć: dlaczego? Czy Jefferson stanowił element wewnętrznego kręgu i nie był niewinny? Czy może nadal był przydatny żywy, a organizacja coś na niego miała? Liczne niewiadome, które prędzej czy później zaczną mieć znaczenie i które będą stanowiły część zakończenia, które czeka na mężczyznę, ale na które teraz nie mieli odpowiedzi.
Temat transportów, o który upomniał się Nazir, zwrócił jego uwagę z powrotem na pozostałych przy stole. Obrócił twarz w stronę żołnierza, przez chwilę przysłuchując mu się z ostrożną ciekawością, próbując zrozumieć do czego zmierza i co sam planuje. Dopiero gdy wyjaśnił, skinął oszczędnie głową. Był to temat, w który prawdopodobnie nie powinien wnikać, ale jasnym było, że mężczyzna musi uzupełnić zapasy, które stracił na Ziemi. Wyszkolenie i umiejętności to jedno, ale w walce którą toczyli potrzebowali każdej przewagi.
Co mu przypomniało, że sam również powinien zrobić to samo.
- Jednym z głównych projektów AZ-99 było wytworzenie broni biologicznej na turian. Wirusa - mruknął po słowach Etsy, ale kierując je do pozostałych. Samo wspomnienie sprawiło, że po jego kręgosłupie i łuskach na karku przemknęło nieprzyjemne, zimne mrowienie, którego nie chciał spłukać jeden z ostatnich łyków stygnącej kawy. Nie dokończył, pozwalając pozostałym wyciągnąć własne wnioski. Laboratorium badawcze i lista wymieniona przez SI nie sugerowała niczego dobrego.
Prztyczek mężczyzny sprawił, że uśmiechnął się do niego krótko. Każdy miał swoją specjalność, jak wychodziło. Opuścił kubek na blat stołu i odchylił się na krześle, zastanawiając się. Noveria znajdowała się poza zasięgiem Rady, ale Widma miały pewną władzę w tamtejszych ośrodkach. NDC miało również siedziby na Cytadeli, a to oznaczało wzajemną uprzejmą ostrożność przy wszelkich kontaktach i współpracy.
- To brzmi jak plan - stwierdził w końcu, kiwając głową. Miało to sens. Khouri był dobry w robieniu wyrwy tam gdzie nie chciano go wpuścić, on był dobry w zbieraniu i znajdowaniu informacji. Każdy wedle własnej siły. Pochylił się z powrotem na siedzeniu i wbił wzrok w żołnierza.
- Ale chcę cię jeszcze o coś zapytać, Khouri. Rozwiać parę pytań, których wczoraj nie zdążyliśmy - dodał, obserwując mężczyznę i przekrzywiając lekko głowę. Drobne rzeczy, które ostatecznie miały jednak tylko zamknąć stare sprawy. - Skinner, między innymi. Nigdy nie powiedziałeś nam czego od niego chciałeś, po co go szukałeś i skąd go znałeś. A także tego dlaczego pozbyłeś się swojego omni-klucza.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”