Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Crescent

4 gru 2018, o 19:37

Jej brwi powędrowały w górę, gdy wyobraziła sobie to, o czym Nazir mówił. Bez połączenia śluzy z barką będzie musiała wyjść na zewnątrz, do pustki, w stu procentach ufając swojemu pancerzowi. Temu, który dopiero co naprawiała, który jeszcze dziś rano był w stanie opłakanym, a ze szczelnością na pewno nie miał nic wspólnego. Doszła do wniosku, że musi sprawdzić go jeszcze raz. Może wieczorem - choć trudno było mówić o wieczorze, gdy funkcjonowało się na statku - w każdym razie przed snem. Przeskanować i poprawić swoje ewentualne niedociągnięcia.
Teraz jednak nie zamierzała się tym zadręczać. Było to nieco przerażające, to prawda, ale na tę chwilę miała zgoła inny plan. Chwila odpoczynku, o której myślała wcześniej - to brzmiało dużo bardziej przekonująco. Podniosła się od stołu, zabierając z blatu również swoją kawę i ruszyła obok Khouriego w kierunku kajuty. Skoro i tak nie zamierzał teraz brać się za żadne poważne zajęcia, ona też raczej nie będzie czuła wyrzutów sumienia siedząc obok niego i czytając pierwszą lepszą książkę, która nie była zakrwawiona.
- Już nie pamiętam o czym była - wypowiedziała ciąg dalszy swoich myśli na głos, dopiero po fakcie orientując się, że Nazir nie miał pojęcia o czym mówi. Wolną ręką odgarnęła włosy z twarzy. - Ta książka, którą czytałam jak trafiłam na Crescenta. Pamiętam początek, potem za bardzo nie mogłam skupić się na jej treści. Nie była zbyt dobra, chociaż wtedy bardzo starałam się myśleć inaczej. Nawet nie wiem gdzie teraz jest.
Pozostawieniem książki w kwaterze kapitańskiej tłumaczyła wcześniej swoją obecność w niej i fakt, że nie bardzo trzymała się swoich skromnych czterech ścian własnej kajuty. Uśmiechnęła się do tej myśli, choć książkę spisała już na straty i wcale nie czuła się z tego powodu źle.
Z powrotem uklękła przy wskazanej przez mężczyznę skrzyni, zabierając się za przeglądanie jego literatury. Nie miała ochoty na książki historyczne, szukała więc czegokolwiek innego, co zainteresowałoby ją choćby krótkim streszczeniem początku fabuły. Widząc, że jednak ma niewielki wybór w zakresie innych gatunków, zdecydowała się na popularne "Objawienie" o odkryciu przekaźnika w 2148 i rozpoczęciu ludzkiej eksploracji kosmosu. Słyszała dużo o tym tytule, jak i o samym autorze, więc z lekkim sceptycyzmem, jaki zawsze czuła wobec powszechnie znanych książek, ale bez niechęci, ułożyła się wygodnie na kanapie i przewróciła pierwsze strony. Leżała wzdłuż mebla, tak jak lubiła, z lekko uniesioną przez podłokietnik głową, co pozwalało jej też zerkać co jakiś czas na Khouriego, krążącego między kajutą a łazienką. Nie zamierzała pomagać mu w rozpakowywaniu własnych rzeczy, bo nie była to praca na dwie osoby, ale popatrzeć zawsze mogła - przynajmniej dopóki książka nie zaczęła robić się interesująca, a losy głównych bohaterów się pokomplikowały. Wtedy już Nazir przestał tak bardzo przyciągać jej uwagę.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

4 gru 2018, o 23:38

Książka była przez pewien czas łącznikiem między Irene, która uciekała przed paskudnie wyglądającym najemnikiem na Illium, która wsiadała na pokład cywilnego statku, a tą, która stanęła na pokładzie Crescenta. Która weszła do celi, prowadzona przez mężczyznę, którego twarz zasłaniał hełm. Zgarnięty z hotelu datapad przeszedł wiele, ale w tej chwili zniknął jej z oczu. Nie było go już w kajucie Khouriego, a gdy poruszyła ten temat, rozejrzał się instynktownie zanim wzruszył ramionami.
- Może zgarnąłem do któregoś z pudeł - rzucił w zamyśleniu, uznając, że nie jest to problem, który powinien teraz rozwiązać, skoro szukała już sobie zastępstwa.
Zanim znalazła odpowiednią książkę, zdążył wykonać jedną rundę do łazienki, wciskając na półkę wszystkie medi-żele w swojej kolekcji - a tych było bardzo dużo. Wciśnięte, kompaktowe, były w dwóch wersjach, w wielkich opakowaniach i kompaktach przeznaczonych do umieszczenia w odpowiednim dozowniku pancerza.
Wypakowanie skrzyni z medykamentami trochę mu zajęło. Zdołała przebić się przez prolog książki i dotrzeć do trzeciego rozdziału, zanim podniósł pusty kontener i odstawił go pod drzwi, zabierając się za kolejny. Wrócił do pudła z pozostałymi dziełami literackimi - niektóre były w papierowej formie, inne w nowoczesnych datapadach, wciśniętych praktycznie na samo dno. Nazir najwyraźniej preferował zwykłe kartki, a może po prostu nie miał czasu niczego poukładać odkąd wrzucił to wszystko w jedno miejsce miesiące temu, albo tygodnie.
Pół godziny później, druga, pusta skrzynia leżała na pierwszej. Podszedł do szafki, w której schował książki - poukładane grzbiety wyglądały obok siebie estetycznie. Dodawały kajucie koloru i różnorodności, zanim nie zostały zasłonięte przez metalową zasuwę.
Trzeci kontener okazał się być bardziej kłopotliwy. Wydawał się wzmacniany i nieco większy niż inne, a gdy mężczyzna odsunął wieko, dostrzegła w środku sprzęt. Na samym wierzchu leżał karabin snajperski, którego wcześniej nie widziała, ani na statku, ani w ekwipunku, z którego korzystał. Obok wciśnięte były dwie inne bronie i pochłaniacze ciepła, a także kilka metalowych urządzeń, których ze swojej perspektywy nie była w stanie zidentyfikować.
Westchnął, szybko dochodząc do wniosku, że na to nie znajdzie już miejsca w szafie. Zamknął skrzynię z powrotem i podsunął bliżej ściany, akceptując to, że niektóre kontenery wciąż będą zajmowały podłogę.
- Pusto tu bez tego - parsknął śmiechem, rozglądając się po kajucie. Wciąż zostały mu dwie skrzynie poza tą zajmowaną przez uzbrojenie. Wrócił do stołu, łapiąc za paczkę papierosów. Obok, w popielniczce, od kilkunastu minut leżał jego poprzedni papieros, wypalony w trakcie przenoszenia medykamentów. - Główny bohater już zginął, czy jeszcze nie? - zagadnął niewinnie, chowając uśmiech w obłoku dymu. Odrzucił zapalniczkę na swoje miejsce i wrócił do pierwszej z dwóch skrzyni. Była pełna najróżniejszych przedmiotów, wyglądających na osobiste, bo nie była w stanie znaleźć dla nich zastosowania praktycznego. Na pierwszy rzut oka nie były to leki ani amunicja, tylko jakaś cząstka jego życia, upchana do jednego kontenera. Zbyt ważna by ją wyrzucić, zbyt mało istotna by położyć ją na szafce nocnej. Z drugiej strony, jedno spojrzenie na wnętrze Crescenta uzmysławiało, że jego właściciel nie czuł potrzeby kładzenia ozdób i dekoracji dookoła siebie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

5 gru 2018, o 00:03

Odkąd książka ją pochłonęła, patrzyła na Nazira tylko sporadycznie - gdy zrobił jakiś większy hałas, albo gdy kątem oka zauważała, że kolejna skrzynia opustoszała i w pomieszczeniu robi się więcej miejsca. Książka była napisana naprawdę dobrze i nie była płytka, a takiej Irene zawsze obawiała się po wszystkich galaktycznych bestsellerach, w większości słusznie. Tutaj jednak w dobrze znaną jej historię wpleciona była opowieść o ludziach, a tą zawsze można było zainteresować czytelnika, trzeba było tylko umieć. Musiała przyznać, że Karpyshyn sobie z tym radził i teraz nie rozumiała swojej poprzedniej niechęci.
No i kiedy Khouri otworzył skrzynię ze sprzętem, Francuzka podniosła się do pozycji półleżącej, odwracając się do niego jednocześnie, wsparta na jednym łokciu. Książkę przymknęła na chwilę, z zainteresowaniem zerkając na zawartość skrzyni. Nazir doskonale wiedział jak uzbrojona jest Irene, ale ona nie miała pojęcia co jeszcze mężczyzna trzyma w swojej prowizorycznej zbrojowni.
- Trochę pusto - przyznała.
Nie do końca wiedziała jak zareagować, gdy usłyszała pytanie. Na jej twarzy odmalowała się mieszanka emocji - niedowierzania, rozczarowania i złości. Miała mu wierzyć, czy nie? Czy to był tylko głupi żart, czy uznał że rzucenie kolejnym spoilerem będzie świetnym pomysłem? Nawet jeśli to pierwsze, to co jeśli główny bohater faktycznie umiera? Opuściła wzrok na przymkniętą okładkę, a potem przeniosła go na Nazira.
- Simons ginie? - spytała z rozżaleniem, czekając tylko na jego reakcję. Ale chyba by jej tego nie zrobił, prawda? Nie zepsułby jej czegoś, co już czytała. Co by nie powiedział, Francuzka zmarszczyła brwi i położyła się z powrotem, unosząc książkę nad głowę i otwierając ją na stronie, na której skończyła. - Jesteś idiotą. Czemu ja w ogóle z tobą rozmawiam.
Przeczytała kilka zdań i westchnęła, z powrotem odwracając głowę do Nazira. Nie mogła się już skupić, a wyglądało na to, że dotarł do ciekawszej części swoich rzeczy. Oparła książkę na brzuchu, w milczeniu obserwując działania mężczyzny. Czy miał tam pamiątki ze swojego poprzedniego życia? Sprzed Przymierza, może z początku swojej służby? Zdjęcia żony, do której śmierci przyczyniła się leżąca teraz dwa metry od niego rudowłosa? Cleo - Irene pamiętała to imię i pewnie nie miała go zapomnieć już nigdy. Co więcej? Ulubione kubki, plakaty, medale? Ona sama nie posiadała takich rzeczy. Jedynym, co nie było jej do niczego potrzebne, był komplet biżuterii warty tyle, co jej obecny pancerz i ustawiony w kokpicie generator pola, nad którym lewitował niewielki, ciemnogranatowy kamyk z Kil'ran. Nie zbierała przedmiotów, bo zajmowały miejsce, a ona nie miała go zbyt wiele, zresztą nie należała do osób sentymentalnych. Sądziła, że Nazir też, ale kto wie, może się myliła.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

5 gru 2018, o 16:33

Kajuta kapitańska nawet ze skrzyniami na ziemi była dwa razy większa niż ta przeznaczona dla technika, lub innego członka załogi. Sam fakt, że była podzielona na część główną i mały aneks sypialniany, dawał sporo. Kontenery optycznie ją pomniejszały, ale różnica była ogromna i nawet Khouri wydawał się zaskoczony tym, jak wiele to zmieniało.
- A nie? - rzucił przez ramię, nie pokazując jej swojej twarzy, ale mogła wyobrazić sobie jego rozbawienie. Vertigo nie mogło jej pomóc jeśli mężczyzna stał do niej tyłem, więc mogła tylko się zastanawiać, czy znów uraczył ją spoilerem, czy tylko żartował.
Niewzruszony, wrócił do sprzątania. Nad skrzynią z rzeczami osobistymi zamarł na chwilę, z papierosem w ustach, ale ciężko było określić jaki miała na niego wpływ. Zaciągnięcie się dymem było pierwszym ruchem po długich kilku sekundach, po których obrócił się i usiadł na pudłu z uzbrojeniem, leżącym obok. Chyba dotarło do niego jak wiele rzeczy będzie musiał posortować.
Powoli zaczął wyjmować to, co leżało na wierzchu. Kilka kolejnych książek, w tym jedna wyglądająca na bardzo, bardzo starą. Odłożył je obok siebie, tworząc kupkę rzeczy, które planował zachować. Jakieś losowe kartki, kilka dysków, które ocenił krytycznie i rzucił na drugą stronę, robiąc drugi zbiór gratów, o które już tak nie dbał i czekał je inny los.
- Kiedy przenosiłem się na Crescenta, upakowałem wszystkie rzeczy, które brałem ze sobą, do tej jednej skrzyni. Poza ubraniami - westchnął, wyjmując z wnętrza mały przedmiot. Miał kształt piramidy, był gładki, metalowy. Wyglądał na ciężki, a na bokach figury dostrzegła łączenia, jakby dało się to otworzyć lub przesunąć. Wyglądało to trochę jak jedna z łamigłówek sprzedawanych w sklepikach turystycznych, ale Khouri nie odrzucił jej na bok, jak jakąś figurkę wcześniej. Obracał przedmiot w dłoni przez długą chwilę, w zamyśleniu, na moment zapominając o obecności rudowłosej. Papieros przywrócił go do rzeczywistości.
- Większość z tego to jakieś śmiecie - wzruszył ramionami, wbrew swoim słowom odkładając piramidę delikatnie, do zbioru wszystkiego, czego nie chciał się pozbywać.
Wyjął ze środka kolejne dwa dyski danych, na podstawie sobie tylko znanej selekcji jeden zachowując, drugi odrzucając. W środku znalazła się nawet jakaś stara koszulka - była niebieska, miała na sobie jakiś staromodny nadruk, któremu rudowłosa nie zdołała się przyjrzeć, bo Khouri rzucił ją od razu na stos odrzuconych.
Jeden z datapadów, które wyjął, wzbudził jego zainteresowanie. Miał inną obudowę, był zrobiony z jasnego metalu, a wyświetlacz był niebieski, nie pomarańczowy. W rogu wybite było logo Przymierza, sam symbol, dobrze Francuzce znany.
- To ci się spodoba - stwierdził z rozbawieniem, wstając, jeśli nie podeszła do niego wcześniej, i podając jej urządzenie.
W środku były wgrane jego akta i dane medyczne, sprzed dołączenia do sekcji B. Na samym początku widniało zdjęcie zrobione w roku rekrutacji. Wyglądał młodziej, może niewiele wątlej, ale określenie trochę węższy w barach, którego użyła Shani, dobrze do tego pasowało. Jego włosy były nieco krótsze niż teraz, jednolicie przycięte, a nie wygolone po bokach. Na twarzy nie miał zarostu, do zdjęcia stał wyprostowany, niemal na baczność.
- Kiedy to było - westchnął, stwierdzając bardziej niż pytając. W głosie nie miał nostalgii za tamtymi czasami, choć niektóre rzeczy musiały zmuszać go do refleksji, której nie przejawiał na ogół. Wrócił do skrzyni, zostawiając ją ze swoimi aktami i przebiegiem kariery, raczej obojętny na to, czy będzie to wszystko czytać, czy nie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

5 gru 2018, o 23:26

Po chwili obserwowania Nazira, Francuzka usiadła jednak i odłożyła swoją książkę na blat stołu, przekładając ją paczką wiśniowych papierosów w miejscu, w którym przerwała czytanie. Nie chciała przeszkadzać mu w przeglądaniu osobistych rzeczy, zwłaszcza, że bała się jakie mogą one obudzić w nim wspomnienia. Bała się tego, bała się martwej żony pojawiającej się z powrotem w jego głowie i tej miny pełnej obrzydzenia, którą widziała na asteroidzie, kiedy wszystkiego się dowiedział. Pamięć o tym spojrzeniu paliła ją jak niewiele innych wydarzeń z przeszłości, a to wyryło się w jej głowie chyba aż za dobrze. Pewnie nie byłaby tak beztroska, gdyby miała możliwość spotkania i bliższego poznania każdego, komu wyrządziła jakąś krzywdę, albo się do tego mniej lub bardziej świadomie przyczyniła. Na szczęście jednak takiej możliwości nie miała - pozostawał tylko Nazir.
Nogi jednak same poniosły ją bliżej, bo ciekawość była silniejsza od ostrożności. Wstała i przeszła do skrzyni, by uklęknąć obok Khouriego, przyglądając się z bliska temu, co stopniowo wyciągał i segregował. Milczała jednak, na wszelki wypadek, tak jakby bała się, że jedno niewłaściwie wypowiedziane słowo zaraz obudzi jakieś demony. Mimo to przeszłość Nazira była interesująca i nie chciała odpuścić poznania jej głębiej.
Przyjęła niepewnie datapad, ale gdy zobaczyła, co się na nim znajduje, jej usta rozciągnęły się w uśmiechu, a w oczach błysnęły iskierki szczerego rozbawienia. Uniosła urządzenie w górę, porównując dumnie wyprostowanego mężczyznę na zdjęciu do tego, który siedział obok niej, pochylony nad skrzynią. Pewnie był wtedy mniej-więcej w jej wieku, może odrobinę starszy.
- Jaki przystojny, pełen przekonania młody żołnierz - oceniła. - I patrz, co z ciebie teraz wyrosło.
Parsknęła śmiechem i opuściła datapad, przesuwając znajdujące się na początku dane zapisane przez komisję wojskową. Jej wzrok podążał za tekstem, wychwytując co raz to ciekawsze informacje.
- Oceniali ci drożność nosa? - zaśmiała się. - Lejkowata klatka piersiowa: brak. Co to w ogóle jest?
Zanim zagłębiła się w przebieg służby, zamarła, usiłując coś sobie przypomnieć. Po chwili zastanowienia odłożyła datapad na kolana i uruchomiła swój omni-klucz w poszukiwaniu starych plików. Za każdym razem gdy musiała czyściła go do zera, ale pojedyncze zdjęcia i jakieś dokumenty z zamierzchłych czasów zawsze gdzieś się mogły zawieruszyć. Zajęło jej to chwilę, ale w końcu znalazła zdjęcia - trzy, tyle co nic, wszystkie sprzed sześciu lat. Jedno przedstawiało bliżej nieokreślony francuski krajobraz, drugie było kotem z głową w szklance, choć Irene nawet nie miała pojęcia skąd i dlaczego nadal to miała. Dopiero trzecie zdjęcie wyświetliła na większym ekranie i podsunęła Nazirowi.
- Mogę ci się odwdzięczyć tym samym - zaproponowała. - Chociaż nie mam danych medycznych. Ale moja klatka piersiowa nigdy lejkowata nie była, to ci mogę obiecać.
Na zdjęciu znajdowała się młodsza Irene, siedząca na fotelu plażowym, w kapeluszu z dużym rondem. Miała na sobie ciemnozielony strój kąpielowy i luźną koszulkę na ramiączkach, zarzuconą pewnie po to, by odrobinę osłonić się przed wiatrem. Mówiła coś, roześmiana, z ręką wyciągniętą w stronę fotografa. Jej włosy były pokręcone w idealnie równe fale, symetrycznie rozłożone na oba ramiona. Ona zmieniła się chyba bardziej, niż Nazir - włosy i oczy były te same, ale przez lata znacząco wyostrzyły się rysy jej twarzy. Zmieniła się też budowa jej ciała, bo choć zawsze była szczupła, tak począwszy od Harpii, przez wszystko co przeszła, po chwilę obecną, życie wymagało od niej więcej, teraz więc było po niej widać, że się rusza - w przeciwieństwie do tego, co prezentowało zdjęcie. Wyglądała tam zaskakująco niewinnie.
- Zdaje mi się, że znalazłam to jakiś czas temu gdzieś głęboko w extranecie - wyjaśniła. - Nie mam zbyt wielu wspomnień z tamtych czasów, które chciałabym zachować, zresztą po opuszczeniu Ziemi przestałam robić zdjęcia. Ale pamiętasz, jak ci mówiłam o wakacjach ze znajomymi nad morzem? - skinęła głową w stronę zdjęcia. - Wyglądałam jak słodka idiotka - podsumowała, wyłączając omni-klucz.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

8 gru 2018, o 01:10

Kartoteka medyczna Khouriego nie była zbyt imponująca. Komisja wojskowa nie robiła wielu badań, ani nie zadawała wielu skomplikowanych pytań, więc cały początek jego akt można było szybko obiec wzrokiem.
- Fajnie jest móc oddychać - odrzucił, opadając z powrotem na skrzynię gdy przeniosła się do niego, nie musząc stać nad kanapą. Wciągnął dym do płuc, przerywając na chwilę, choć szybko, spazmatycznie wypuścił go z ust gdy roześmiał się określeniem na klatkę piersiową. Pokręcił głową, nie mając pojęcia czym to było, podobnie zresztą jak ona.
Niżej widziała kilka badań, które wykonywano mu później. Nie przeszedł żadnych, intensywnych operacji, które unieruchomiłyby go na dłużej. Kilka raportów po cięższych zadaniach, z których do bazy wracał ciężko ranny, pasowały do tego, jak wyglądała jego klatka piersiowa wcześniej. Od tego czasu doszło do niej kilka blizn, choć te najgorsze, z pleców, usunął w klinice, do której poszli razem.
Do kartoteki załączone było nawet kilka raportów psychologów i transkryptów badań. Akta wydawały się obfitować w szczegóły, do których normalny dostęp normalnie nie miał dostępu. Raczej Nazir też nie dostał swojej kopii na koniec dumnego zakończenia swojej służby ot tak, w nagrodę - biorąc pod uwagę okoliczności jego przejścia do linii B, nie był w wojsku nawet mile widziany.
- Nie? Szkoda, zobaczyłbym jak to wygląda - westchnął z udawanym żalem, przysuwając się bliżej, choć nawet nie musiał. Zielony omni-klucz otworzył obraz w dużym oknie, oddając na hologramie wszystkie szczegóły, które uchwycił fotograf.
Umilkł na kilka sekund, uśmiechając się instynktownie. To nie była ta Irene, którą poznał, ale przypominała tą, którą zabrał do proteańskich ruin, nad wodospady lub do Enigmy. Była młodsza, beztroska. Bez siniaków na ciele, bez drgawek na samą myśl o tym, że przeniosła na niego swoją klątwę, że dosięgnie ich oboje już wkrótce. W jego wzroku nie pojawił się cień, ale dostrzegła w nim zmianę. Znów zapomniał o tym, że trzyma w ręce papierosa i trochę popiołu z jego końcówki spadło na metalową ziemię, koło kupki z rzeczami, które planuje zachować.
- Jaka poukładana, piękna dziewczyna z zadbanego i zamożnego domostwa - skomentował rzeczowo, ukrywając swoje myśli za rzuconym przez siebie żartem. Strzepnął popiół na podłogę bezmyślnie, wtykając sobie papierosa do ust. - Wyglądasz na studentkę stosunków międzynarodowych, to na pewno - dodał z rozbawieniem, sięgając po jeden z dysków, które leżały na stercie rzeczy do wyrzucenia i aktywował go, przeglądając na szybko kilkadziesiąt plików w środku.
Gdy zdecydował się na któryś i aktywował go, okazał się zdjęciem jego samego, zrobionym w jakimś barze. Siedział na hokerze, z drinkiem z palemką w dłoni. Na sobie miał koszulę w jakieś pseudo hawajskie wzory, wianek z kwiatów i założone na głowę okulary za dwa kredyty, których ramki były w kształcie ananasa. Kwaśno spoglądał w kamerę, niezadowolony z tego, co działo się wokół lub miał na sobie, ale nie przypominał obecnego siebie w żadnym stopniu.
Obok niego siedziało kilka osób, podobnie wystylizowanych. Dwie kobiety, jeden mężczyzna, wszyscy roześmiani, niepatrzący w obiektyw. Na ścianie za nimi wisiał wielki neon z nazwą baru - Morska Przystań i koło ratunkowe.
- Tego samego roku zaciągnąłem się do wojska - skomentował, patrząc na zdjęcie z mieszanką rozbawienia i zażenowania. - Byliśmy w Stanach na wycieczce ze znajomymi.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

8 gru 2018, o 01:41

Nie powstrzymała się od parsknięcia śmiechem, gdy padł komentarz dotyczący jej wyglądu sprzed sześciu lat. Owszem, wyglądała dokładnie tak, jak twierdził. Jak poukładana dziewczyna z zamożnego domostwa. Przewróciła oczami i wyłączyła omni-klucz. Nie wspomniała dobrze tamtych czasów, choć tamten wyjazd już tak. To było oderwanie się na tydzień od tego właśnie domostwa i spędzenie kilku dni w sposób dla odmiany przyjemny. Zupełnie tak, jak na Thessii miesiąc temu.
Z zainteresowaniem czekała później, aż znajdzie to, czego szukał na jednym ze starych datapadów. Gdzieś w środku wciąż czuła lekki niepokój, nie chcąc zobaczyć przypadkiem jego zdjęcia z żoną, albo czymkolwiek, co by na nią wskazywało, ale jednocześnie ta gra zaczęła się jej podobać - nawet jeśli sama nie miała już nic więcej do zaoferowania. A kiedy się doczekała, przyjęła od mężczyzny urządzenie i wtedy już nawet nie próbowała się powstrzymać. Jej śmiech wypełnił kajutę, a ona pokręciła głową z niedowierzaniem, z trudem rozpoznając Nazira w skrzywionym człowieku na zdjęciu.
- O mój boże - odgarnęła schnące włosy z twarzy. - Chyba w życiu nie widziałam cię w lepszej stylizacji. Dałabym wszystko, żeby zobaczyć cię w tych okularach i takiej koszuli na żywo.
Oddała mu datapad. Uśmiech nie chciał opuścić jej twarzy, zresztą nawet nie próbowała go z niej przegonić. Obawy towarzyszenia Khouriemu w wypakowywaniu skrzyni pełnej wspomnień w większości zniknęły, zostawiając już tylko tlący się niepokój z tyłu głowy. Okazywało się jednak, że obserwowanie go może znacznie ciekawsze, niż czytanie książki.
- Zawsze lubiłam plaże - stwierdziła, nieobecnym spojrzeniem przesuwając po tej posegregowanej już zawartości pudła. - Tylko ostatnio, raz miałam złe doświadczenia, ale poza tym lubię. Słońce, czysta woda, przy brzegu nie tak głęboka... Mogłabym polecieć z tobą na jakąś - zerknęła na Nazira. - Moglibyśmy znaleźć miejsce, gdzie jest ciepło. Jak już będzie po wszystkim.
Przyglądała się znajomym dłoniom, zastanawiając się, co ona chciałaby zachować ze swojej przeszłości, gdyby miała gdzie, gdyby przez ostatnie lata swojego życia nie funkcjonowała na walizkach. Pewnie sporo zdjęć, ale te profilaktycznie wykasowała już dawno temu. Co zabrałaby z Harpii? Długie rozważania nie przyniosły jej na to pytanie odpowiedzi. Ze Stinga swoje wyniosła i sprzedała, całej reszty nie chciała pamiętać. Potem Omega - na niej nie przeżyła zbyt wiele, później krótki epizod na Cytadeli, ale żadna z tych stacji nie pozostawiła w jej głowie na tyle wyrazistych wspomnień, by chciała zachowywać pamiątki. Dopiero Nazir i jego jezioro to zmienili.
- Nie umiem sobie wyobrazić jak to jest mieć taką skrzynię - wypowiedziała swoje myśli na głos. - Nigdy niczego nie zbierałam. Niczego nie zachowywałam. Nostalgia nie pomaga, kiedy żyje się tak, jak żyję... jak żyłam ja.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

8 gru 2018, o 16:10

Widząc jej reakcję, nie mógł samemu się nie roześmiać. Wcześniej uważała jego koszulkę z logiem zespołu za fanaberię, teraz musiała doznać szoku. Choć na zdjęciu wykrzywiał usta w wyraźnym grymasie, oczy miał roześmiane. Nietrudno było zauważyć, że dobrze się bawił, w jakimś barze w Stanach Zjednoczonych ze znajomymi. Ich trójka niczego Irene nie mówiła - dwie kobiety były ładne, jedna przypominała nieco starszą wersję Assaf, z krótkimi włosami, ciemną karnacją i jasnymi oczami. Któraś równie dobrze mogła być Cleo, a Francuzka nie miałaby pojęcia. Może inne zdjęcia by to wyjaśniły, ale tkwiły na dysku, który szedł do skompresowania w mały kubik śmieci i wyrzucenia w przestrzeń kosmiczną.
- Za dużo wody w jednym miejscu - parsknął śmiechem, odbierając od niej datapad i odkładając na stertę rzeczy, które planował zachować. - Nigdy nie byłem fanem, ale potem mi przeszło.
Drugie zdanie rzucił dość wymijająco, wyłączając zdjęcie. Palił powoli, nie zważając na to, że popiół co jakiś czas spada prosto na koszulkę idącą do wyrzucenia. W zamyśleniu przejrzał zawartość dysku, jadąc w dół folderu i pobieżnie przeglądając album.
- Moglibyśmy - potwierdził, podnosząc na nią wzrok. - Na Thessii też są. Może na Aite też warto będzie zobaczyć. Nie patrzyłem.
Zatrzymał się, włączając kolejne zdjęcie. Wyświetliło się duże nad trzymanym przez niego dyskiem, ale tym razem go na nim nie było. Dostrzegła znajomą dzielnicę Reone w tle - zrobione zostało na balkonie, na którym stało kilku ludzi, robiących za tło. Jedyną dwójką zdającą sobie sprawę z robionego zdjęcia były stojące najbliżej, dwie dziewczyny. Assaf nie była łatwa do rozpoznania - zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Miała to samo, jasne spojrzenie, które Irene znała, ale jej włosy były długie, poskręcane. Część była upięta u góry, część opadała na jej opalone ramiona. Twarz, przypominająca twarz dziecka, wykrzywiła w głupawym wyrazie skierowanym do fotografa. Jej ramię obejmowała starsza towarzyszka. Czarne włosy upięte miała w kok, a usta wygięte w uśmiechu. Zanim zdążyła się zaniepokoić tym, że widzi przed sobą Cleo, zauważyła, że kobieta miała szare tęczówki, a jej uśmiech wydawał się rudowłosej znajomy.
- Siostra - skomentował Khouri, z rozbawieniem wpatrując się w Shani, przypominającą złośliwe dziecko bardziej niż osobę, którą była teraz. Obie były ubrane elegancko, tak samo jak ludzie w tle. Najwyraźniej zdjęcie zostało zrobione podczas jakiejś rodzinnej uroczystości.
Wyłączył dysk, odkładając go z powrotem na ziemię. Zaciągnął się papierosem, wpatrując chwilę w leżący na ziemi przedmiot, ważąc jego wartość, może zastanawiając, czy powinien go wyrzucić, czy nie, a może dając sobie po prostu chwilę refleksji, zanim dysk ze zdjęciami zniknie z pokładu Crescenta.
- Połowę tego wcisnęli mi znajomi - przyznał, obracając głowę do skrzyni, w której zostało jeszcze kilka rzeczy. - Na początku jeszcze zbierałem. Ale nie patrzyłem na to od dawna.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

8 gru 2018, o 16:37

Starała się nie zwracać uwagi na ludzi znajdujących się wokół Nazira. Optymistycznie doszła zresztą do wniosku, że nie pokazywałby jej zdjęć z kobietą, do której śmierci pośrednio się przyczyniła, więc wśród innych obecnych na zdjęciu nie szukała desperacko jego byłej żony, nawet jeśli zatopiony teraz we wspomnieniach mógł widzieć w nich również ją. Może dlatego właśnie Irene nie zadawała pytań, bo bała się odpowiedzi. Gdyby jego przeszłość nie była tak nieprzyjemnie związana z jej piracką działalnością, pewnie zachowywałaby się teraz inaczej, nie tak ostrożnie. Ale to i tak był postęp z jej strony - że podeszła bliżej, zamiast chować się za książką, dopóki Nazir nie zamknąłby skrzyni i nie wyniósł jej do celi, w której umieścił pozostałe.
Początkowo nie rozpoznała Shani na kolejnym pokazanym jej zdjęciu. To było jeszcze dziecko, które w niczym nie przypominało młodej kobiety, jaką stało się później. Przyglądała się za to siostrze, w której nietrudno było znaleźć podobieństwo do Khouriego. Niewiele jej o niej opowiadał, więc myśli o jego rodzinie nie pojawiały się w głowie Francuzki zbyt często. Więcej wiedziała o jego ojcu, do którego z góry nie była nastawiona zbyt pozytywnie.
Dopiero po dłuższej chwili udało się jej wyciągnąć wnioski, a te sprawiły, że oczy Irene rozszerzyły się w zaskoczeniu.
- To jest Shani? - upewniła się, uśmiechając się szerzej. - Jest przesłodka.
Różnica między jej wiekiem ze zdjęcia a obecnym to był ten fragment w życiu, gdy człowiek zmieniał się najbardziej. Z nieforemnej nastolatki w dorosłą, która teraz pracowała dla kartelu i spotykała się z asari. Przekrzywiła lekko głowę, nie odrywając wzroku od dziewczyny. Z tego co wiedziała, Nazir wciąż się z nią nie skontaktował. W jakim stanie Assaf była teraz? Czy trzymała się jakoś? Udało się jej choćby częściowo pozbyć bólu, strachu i tęsknoty za utraconym ojcem? Może to ona powinna do niej zadzwonić, skoro Khouri nie chciał tego robić. Nie wiedziała, nie miała doświadczenia pod względem utrzymywania relacji, a już na pewno nie relacji na odległość. Miała tylko nadzieję, że Shani jest bezpieczna.
- Wyrzucasz to wszystko? - spytała cicho, widząc gdzie mężczyzna odłożył datapad. - Zostaw. Albo przynajmniej prześlij sobie gdzieś niektóre zdjęcia. Te, które... te które zawierają dobre wspomnienia.
Niedopowiedzenie wisiało w powietrzu, ale Irene nie chciała uściślać. Oczywiście, że wolała, by pozbył się wszystkiego, co przypominało mu o Cleo, ale nie mogła tego od niego wymagać. Była pewna, że z nią miał więcej zdjęć, niż kiedykolwiek będzie miał zrobione w towarzystwie Irene. Wtedy jeszcze prowadził normalne życie. W życiu takim, jakie wiódł teraz, nie było miejsca na pamiątkowe fotografie. Zamilkła, przygryzając lekko wargę i wbijając wzrok w metalowy czworościan. Chciała coś powiedzieć, ale nie miała pojęcia co, więc nie mówiła nic. Może jednak powinna tu siedzieć, w formie samobiczowania za to, do czego doprowadziła. To nie ona pociągnęła wtedy spust - Nazir sam to powiedział - ale nic w życiu przecież nie było czarno-białe.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

9 gru 2018, o 17:59

Zaśmiał się w reakcji na jej zaskoczenie, kiwając od razu głową. Shani wyglądała jak dziecko, bo, prawdopodobnie, na tym zdjęciu nim jeszcze była. Nie wyglądała na więcej niż piętnaście lat, choć równie dobrze mogła mieć więcej. Assaf miała słodki typ urody, przez który nawet teraz wyglądała młodziej niż w rzeczywistości była. Jej zachowanie, niekiedy podchodzące pod infantylne, też temu nie pomagało. Selzia stanowiła w niektórych aspektach jej przeciwieństwo, ale w innych obie kobiety się uzupełniały, tworząc harmoniczny związek, który przetrwał już dużo.
Przetrwał też to, co zrzucił na nich Nazir. Na szczę ście teraz najwyraźniej o tym nie myślał, bo jego uśmiech nie zbladnął, a mężczyzna nie zmarkotniał, porwany w szpony dramatu, który rozegrał się na Thessii miesiąc temu. W ostatecznym rozrachunku, ich obecny dzień był dość udany, nawet jeśli wspólny posiłek z turianinem i jego niebieskowłosą towarzyszką zdawały się psuć całą magię ich poranka, to jednak go nie przyćmiły.
Jego ręka zawisła nad skrzynią po jej następnej uwadze. Zawahał się, wyciągając ze środka kolejny dysk, choć nic w nim nie wyglądało na szczególne. To jej słowa sprawiły, że wpadł w zamyślenie, które ukrócił dogasający papieros. Westchnął, odrzucając dysk na kupkę rzeczy do wyrzucenia i wstał ze skrzyni, przechodząc przez pokój do stolika, na którym leżała popielniczka.
- Wszystkie są dobrymi wspomnieniami. I niektóre zachowuję - odparł, patrząc na drugą stertę. Na jej szczycie leżała mała piramidka, urządzenie, którego przeznaczenia nie zdradził. Kilka dysków i datapadów - może na niektórych też były zdjęcia, może tylko jakieś dane i wojskowe rzeczy, jak akta, które też zachowywał. - Ale to było tak dawno temu, jak w innym życiu.
Wzruszył ramionami, ponownie zajmując miejsce na skrzyni i sięgając do środka pustoszejącego kontenera na rzeczy osobiste. Ocenił jego zawartość i po chwili zawahania zgarnął wszystko ze środka, pod wpływem impulsu lub jej słów, decydując się je zachować.
W sekcji sypialnianej też były skrytki w ścianach - półki, które swoją obecność wcześniej zdradzały poprzez łączenia w metalu. Wcisnął do jednej z nich datapady i dyski, wracając do pudła i leżących na ziemi rzeczy po chwili.
- Słyszałaś kiedyś o bibliotece Aleksandryjskiej? - uśmiechnął się, podnosząc ze sterty rzeczy do wyrzucenia jedną, bardzo starą książkę. Jej okładka była pociemniała, a kartki wydawały się bardzo delikatne. Ciężko było doczytać jaki był jej tytuł, ale podał ją Francuzce, ułatwiając jej zadanie. Przewodnik po historii XX wieku - Nie masz prawa wynosić czegokolwiek z czytelni, ja wyniosłem to przez przypadek. Nie mam pojęcia jakim cudem nikt się nie zorientował. Schowałem do torby, a ktoś nie wpisał jej do mojej karty czytelniczej.
Pokręcił głową z niedowierzaniem - dotyczącym tego, że mu się udało, lub że wciąż z jakiegoś powodu miał tę książkę. Na pierwszej stronie widniała w niej pieczątka z adresem biblioteki i kilkoma informacjami, ale poza tym, była tylko starszą, fizyczną kopią tego, co każdy mógł znaleźć w extranecie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

9 gru 2018, o 20:32

Nie odzywała się już potem, przygaszona, bo dla niej wspomnienia Nazira, nawet - a może przede wszystkim - te dobre, wiązały się z jej osobą w wyjątkowo nieprzyjemny sposób. Patrzyła jak przenosi swoje dyski do szafek i szuflad w ścianie, zastanawiając się co by na nich znalazła, gdyby otworzyła któryś z nich. Trzysta zdjęć ze ślubu? Codzienne, spokojne życie w domu z piękną kobietą u boku? Jedyne, wobec czego nie miała teraz wyrzutów sumienia, to że udało się jej przekonać Nazira do opuszczenia Przymierza, bo to jego poprzednia kobieta przekonała go do wstąpienia w jego szeregi. To ona była pośrednio odpowiedzialna za wszystko, co mu zrobili, inaczej nadal byłby historykiem z nudnym, ale bezpiecznym życiem. Opuściła wzrok na dłonie, ale nie znalazła w nich niczego ciekawego, więc wstała i sięgnęła po jednego z wiśniowych papierosów. Paczka powoli się kończyła. Jak nie przestanie palić w takim tempie, to w tydzień skończą się jej zapasy, które poczyniła na najbliższy miesiąc, a Isis nie nadąży z wietrzeniem kajuty. Po namyśle odłożyła papierosa z powrotem i usiadła na kanapie, wbijając spojrzenie w swoją książkę.
Nie była chyba normalna, skoro jedyne jej dobre wspomnienia z przeszłości wiązały się z momentami, w których łamała wszystkie możliwe zasady, czy to jeszcze na Ziemi, czy już później, jako nieformalna właścicielka Harpii - bo w końcu nią była, to ona doprowadziła do kradzieży, nawet jeśli za decyzje odpowiedzialny był ktoś inny; czy może na Omedze, gdzie żyła samotnie, mając w dupie wszystko i wszystkich. Co pozostało jej innego? Dom? Hound? Krótki związek z innym żołnierzem Przymierza, o którym Khouri chyba nawet nie wiedział, ale też wcale nie musiał? To nie były wspomnienia, które chowałaby do szuflady w kajucie. I jak tak na to spojrzeć obiektywnie, jej szuflada byłaby pełna syfu.
Skinęła głową z nieobecnym spojrzeniem, gdy usłyszała pytanie. Dopiero kiedy Khouri podszedł bliżej i podał jej książkę, wybudziła się z nieprzyjemnego zamyślenia, spoglądając na okładkę. Przesunęła kciukiem po niewyraźnym tytule, uśmiechając się pod nosem.
- Twoja pierwsza kradzież? - spytała cicho. - Mało efektowny wybór. Większość uderza w biżuterię.
Ostrożnie przekartkowała książkę, nie zagłębiając się w jej treść.
- Nigdy nie przyszło ci do głowy, żeby zrobić tę właściwą rzecz i ją oddać? - przejechała palcem po jednej ze stron. - Jest bardzo delikatna. Pewnie warta sporo. Z którego jest roku? Wygląda jak wydrukowana jeszcze w poprzednim stuleciu.
Zwróciła ją Nazirowi i z powrotem oparła się wygodnie, podciągając nogi pod siebie.
- Inną starą książkę znalazłam w maszynowni jakiś czas temu. Albo w rdzeniu SI...? Nie pamiętam. Nie była aż tak delikatna jak ta, ale też musiała mieć swoje lata.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

9 gru 2018, o 23:00

Odwrócił się, zostawiając ją z książką w ręku i wracając do swoich rzeczy. Powoli przenosił je do szafek - niektóre układał koło datapadów, inne wkładał na inne półki, w sobie znanym tylko systemie wartości i przydatności, według którego wszystko segregował. Skrzynie, choć niektóre zawierały luźno rzucone do środka przedmioty, mimo wszystko utrzymywały kajutę w porządku. Wszystkie śmieci mógł wrzucić do kontenerów i przejmować się nimi później, teraz miał trochę dalszą drogę do przejścia, ale nie wydawał się mieć z tym problemu. Ubrania złożył w równą kostkę, książki ułożył od najwyższej grzbietem do najniższej, tak nawet pamiątki w podobny sposób układał. Może pozostał mu jeden ze zwyczajów młodszych wojskowych, ograniczonych w przedmiotach osobistych do minimum, sprawdzanych pod kątem utrzymywania porządku.
- Jestem starej daty, nic nie poradzę - odparł sarkastycznie, otwierając szafkę z książkami i wkładając do środka inną, którą też znalazł w kontenerze z rzeczami osobistymi.
Spytany o zrobienie tej właściwej rzeczy, odchylił się do tyłu, obracając głowę w jej stronę i racząc ją znaczącym spojrzeniem.
- Wiesz, jaki jest za to mandat? - westchnął, zamykając za sobą szafkę. - Wolałem wcisnąć ją do szafy i liczyć, że nikt nigdy się nie zorientuje. Taki był ze mnie przebiegły i bezduszny złodziej.
Pochylił się nad kilkoma dyskami, przeznaczonymi na zniszczenie i zgarnął je, jeszcze raz przetasowując w dłoni. Miały małe oznaczenia, po których musiał rozpoznawać ich zawartość bez potrzeby włączenia.
- Może jest sporo warta. Nawet nie sprawdzałem - rzucił, wchodząc do łazienki żeby wrzucić pierwszą partię rzeczy do śmieci.
Sprzątanie tego zajęłoby mu mniej czasu gdyby nie zatrzymywał się przy każdej kolejnej rzeczy. Przyspieszył, wrzucając resztę przydatnych przedmiotów, które postanowił zatrzymać, do szafek w sypialni, stopując dopiero pod koniec. Spojrzał na piramidkę, którą wyjął jako jedną z pierwszych i obrócił ją w głowie, po raz ostatni upewniając się w głowie, że jej miejsce nie jest w zsypie, po czym położył ją obok datapadów i zamknął szafkę za sobą, wracając do stolika.
- Patrzysz się na tę skrzynię jak na ducha - zauważył i skrzywił się po sekundzie, orientując, że nie użył najlepszych słów. Stanął nad stołem, sięgając do paczki papierosów i wyjmując z niej kolejnego. Zostawił ją otwartą, jakby Irene chciała się skusić, choć wiedział, że według niej to co palił było paskudne. - Nie ma tam zdjęć z naszego ślubu, które upchałem teraz w szafce przy łóżku. Nie musisz się bać.
Uniósł kąciki ust w uśmiechu lub specyficznym grymasie - nie zdążyła dostrzec, bo wetknął sobie papierosa do ust i dlońmi skutecznie zakrył część twarzy, odpalając go zapalniczką. Gdy znalazła się z powrotem na blacie, jego twarz na powrót była obojętna. Zmiana w mimice była krótka, zbyt szybka, by Vertigo było w stanie przeanalizować nową sytuację i przesłać do jej świadomości informację o tym, czego mogła się spodziewać. Wiedziała tylko tyle, że jej reakcja na otwarcie skrzyni z jego bardziej osobistymi rzeczami nie pozostała przez niego niezauważona, nawet jeśli bardzo dobrze szło jej ukrywanie dyskomfortu, do pewnego czasu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

9 gru 2018, o 23:34

- Racja, nie pomyślałam o tym - parsknęła śmiechem. - Nie pamiętam, kiedy ostatnio korzystałam z biblioteki. Mimo, że przecież sporo w życiu przeczytałam.
Miała książki w domu, zawsze wolała jakąś kupić niż pożyczać, a potem już jej życie zaczęło wyglądać na tyle dziwnie, że jej sposób pozyskiwania literatury również się zmienił. Najpierw dostawała ją od Hounda, potem brała z półek w hotelach, ostatecznie przerzucając się na wersje do czytania na omni-kluczu. Oczy męczyły się bardziej, ale to było wygodne. Co nie zmieniało faktu, że lubiła czuć w dłoniach dotyk i ciężar papieru.
- Z drugiej strony to nie musi być jakiś biały kruk, a za samą starość się nie płaci - wzruszyła lekko ramionami. - Chociaż nie znam się na takich książkach. Historia XX wieku. Nigdy takich rzeczy nie czytałam dobrowolnie.
Siedziała na swoim miejscu, w zamyśleniu obserwując spacerującego w tę i z powrotem mężczyznę, tak jak robiła to też wcześniej. I zupełnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że jakiś czas temu przestało się jej udawać ukrywanie swoich obaw. Otworzyła się przed Nazirem za bardzo, przyzwyczaiła się do tego, a teraz odczuwała tego konsekwencje, bo brak tego dystansu doprowadził do tej chwili. To był błąd.
Komentarz Khouriego sprawił, że Francuzka zbladła, wycofując się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe.
- Ja nie... - odwróciła wzrok, sięgając jednak po paczkę papierosów, którą odłożyła wcześniej i wyciągając z niej jednego, tylko po to, żeby zająć czymś dłonie i tak samo jak Nazir, schować się za nimi chociaż na krótką chwilę. - Nieprawda.
Nie do końca wiedziała pod jakim względem się z nim nie zgadza. Rzadko zdarzały się jej chwile, w których brakowało jej słów, ale to ewidentnie była jedna z nich. Mogli być wobec siebie szczerzy na każdy inny temat, ale ten dla Irene wciąż pozostawał ogromnym tabu. Zalała ją fala wspomnień z asteroidy - wspomnień, które miały nigdy nie wracać. Zrobiło się jej gorąco, a wzięcie kolejnego oddechu wymagało większego wysiłku niż zazwyczaj. Zupełnie tak, jak wtedy, kiedy Nazir wytknął jej brak odpowiedzi na wyznanie, na które zdecydował się w Szanghaju. Nie umiała rozmawiać na takie tematy, to było za trudne, a jakakolwiek rozbudowana odpowiedź na słowa Nazira teraz nie mogła doprowadzić do niczego dobrego.
- Dobrze - wydusiła z siebie tylko. Bo co miała powiedzieć? - Przepraszam - dodała, choć nie wiedziała, czy właściwie powinna, czy nie. Nie zrobiła teraz niczego złego, ale jej umiejętności radzenia sobie z emocjami momentami były żenująco beznadziejne.
Stęknęła w rezygnacji, obracając się w miejscu i opadając z powrotem na plecy, choć tym razem bez książki. Wpatrywała się w sufit, usiłując się uspokoić. Nazir nie miał prawa wywlekać jej obaw na wierzch. Nie powinien był tego mówić. Przecież nie zachowywała się źle, nie zadawała niewygodnych pytań, dlaczego nie mógł zrobić tego samego, nie komentować, zamknąć skrzyni i wynieść jej, kończąc tę chwilę raz a porządnie? Nie pojmowała, jakim cudem taki komentarz przychodził mu z łatwością. Teraz żałowała, że wstała z kanapy i odłożyła książkę te kilkanaście minut temu. Mogła zająć się sobą, dać jemu rozpakować się w spokoju i udawać, że niczego nie widzi. Udawanie wychodziło jej przecież bardzo dobrze.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

10 gru 2018, o 01:46

Skrył twarz w dłoniach od razu, gdy dostrzegł jak odwraca wzrok. Poruszenie tego tematu z jednej strony mogło wydawać się mu istotne, z drugiej mogło prowadzić do kłótni. Kolejnej tego dnia, a już pierwsza nadszarpnęła ich humory przez pierwszą połowę dnia. Mieli niedługo ważne rzeczy do wykonania, przydałby im się odpoczynek. Reset od tego wszystkiego, miłe prysznice, treningi i rozmyślania o przyszłości. Czując na karku ciepłe strugi spływającej wody i dotyk drugiej osoby, łatwo było zapomnieć, że stali na polu minowym, które zagęściło się w trakcie ostatniego miesiąca. Lista tematów, których nie powinni dotykać w rozmowach, wydawała się większa niż kiedykolwiek wcześniej.
- Nie masz za co - odrzucił miękko, bez tej rezygnacji, z którą odezwał się wcześniej. Kilka oddechów wystarczyło mu na uspokojenie się. Dym papierosowy unosił się teraz pod sufitem, w który ona wbijała wzrok, podróżując przez kajutę do zamaskowanych otworów wentylacji, podczas gdy systemy podtrzymywania życia usiłowały oczyścić atmosferę z toksyn wydzielanych w trakcie palenia. - Nie musisz... Po prostu-
Urwał, kręcąc głową gdy przestało mu wychodzić formułowanie zdań. Podszedł bliżej, do kanapy, którą zajmowała całą i pochylił się, podnosząc jej nogi. Wślizgnął się na siedzenie, odkładając jej łydki na własne uda i opierając na jednej z nich wolną rękę. Jego głowa opadła do tyłu, opierając się o wezgłówek, a wzrok skierował się ku sufitowi, który i ona oglądała z takim zainteresowaniem.
- Dalej czujesz się winna, prawda?
Przesunął dłonią wzdłuż jej łydki, choć nie patrzył w jej stronę z początku. Może myślał teraz o tym, jak wszystko potoczyłoby się inaczej gdyby i on wsiadł na statek, tak, jak początkowo planował. Miał lecieć razem z Cleo, ale wymówił się w ostatniej chwili. Co stałoby się, gdyby był na pokładzie? Czy załoga Harpii zabiłaby też jego? Czy jak major Lane na vidach akcji, rozbroiłby pierwszą osobę i jej bronią zamordował wszystkich pozostałych, z Irene na samym końcu? W końcu był wtedy po wieloletniej służbie wojskowej, podczas gdy ona nie oswoiła się jeszcze z pozbawianiem życia swoich przeciwników w mgnieniu omni-ostrza.
A może spojrzałby na jej pełne usta i wielkie oczy, i niczym Hound zachował dla siebie. Patrząc na niego w tej chwili ciężko byłoby w to uwierzyć, ale umysł podsuwał różne, nie zawsze sensowne pomysły.
- Zdrowiej byłoby o tym porozmawiać - zauważył, obracając głowę w jej stronę. Konfrontacja, nie ucieczka. To była cecha, przez którą poniekąd zmusił ją do przylecenia na Stinga i stawienia czoło Houndowi, całe miesiące temu. Khouri nie uciekał, nie miał tego w genach, jak Francuzka. - Jeśli będziemy dalej na Thessii, to w końcu i tak wypłynie, przez Shani czy kogokolwiek innego. Jeśli będziesz ciekawa mojego życia i dalej o nie wypytywała, kiedyś skończą mi się tematy kompletnie z nią niezwiązane.
Wzruszył ramionami, uśmiechając bez przekonania. Nie było w nim tej werwy i zdecydowania, z którym planował zamordowanie polującego na nich, czarnoskórego najemnika. Nie chciał kolejnej kłótni, nie teraz, gdy ich dzień wyglądał tak dobrze.
- Ale możemy udawać, że tematu nie ma - rzucił nagle, niemal na pocieszenie, opcję, która wiedział, że jej się spodoba. Klepnął ją w nogę, zaciągając się dymem papierosowym, gotowy do wstania z kanapy. - Mamy kilka godzin. Napiłbym się czegoś.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

10 gru 2018, o 09:08

Nie czuła się winna, ale nie mogła mu przecież tego powiedzieć. Żałowała tylko, że to był akurat Nazir. Że na niego musiała trafić, na jego rodzinę, na której przecież mu zależało. Jak to się stało? Świat tak bardzo jej nienawidził, że zgadzał się na takie zbiegi okoliczności? Niechętnie wpuściła Nazira pod swoje nogi, choć każdy jego dotyk w tej chwili nieprzyjemnie parzył. Sama nie wiedziała, dlaczego jeszcze tkwi w tej kajucie, skoro normalnie by z niej zniknęła chociaż po to, by się trochę uspokoić i powstrzymać przed ucieczką. Teraz ucieczka jej nie groziła, od dłuższego czasu nie przychodził jej ten pomysł do głowy, ale to nie znaczyło, że jest gotowa na wszystkie konfrontacje, jakie miało dla niej życie. Niepewnie skinęła głową w odpowiedzi na pytanie Nazira, bo w końcu tego od niej prawdopodobnie oczekiwał.
- Ten twój pierdolony rozsądek - mruknęła cicho, chowając twarz w dłoniach. Między palcami wciąż trzymała nieodpalonego papierosa. Z jej klatki piersiowej wyrwało się ciężkie westchnienie. Naprawdę tego chciał? Naprawdę miała z nim rozmawiać o jego byłej, do której śmierci doprowadziła? Nie chciała nawet patrzeć na nic, co mogło się z nią wiązać. Nie pytała o metalową piramidkę, obawiając się, że jeśli spyta, okaże się, że po otwarciu czworościanu wyświetla się jej zdjęcie. - Mogę o nic nie wypytywać.
Przeszłość nie była dla nich tak szczególnie ważna. Irene była ciekawa tego, jak wyglądało jego życie przed poznaniem jej, ale ważniejsza była dla nich teraźniejszość, którą tworzyli wspólnie. Jakaś tam przyszłość, do której Francuzka miała nadzieję, że w ogóle dożyją. Czy Shani poruszyłaby ten temat? Na trzeźwo może nie, a pod wpływem alkoholu Irene mogłoby być już wszystko jedno.
- Po prostu... ja ciągle... - zaczęła, w słabych próbach wyrażenia tego, co kołatało się w jej głowie. - Ciągle pamiętam to twoje spojrzenie, wtedy, kiedy... kiedy Hames ci to powiedział i... - zamilkła, nie odsłaniając twarzy. Boże, jesteś nieporadna jak dziecko. - Miałeś obrzydzenie w oczach. Nie umiem tego zapomnieć. Najwyraźniej nie umiem też podejść do skrzyni z pamiątkami z twojego życia i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Chociaż się starałam.
Opuściła ręce, nadal nie sięgając po zapalniczkę. Wystarczyło, że Nazir zadymiał już przestrzeń pod sufitem.
- Nie wiem, co da rozmowa na ten temat. Jesteś ostatnią osobą, którą byłabym w stanie celowo skrzywdzić, a wszystko, co mi przypomina, że już to zrobiłam, jest... - nie dokończyła, bo i tak brakowało jej słów. - To wszystko jest nie tak. Asteroida była nie tak. Wszystko, co się tam wydarzyło, wszystko, co wyszło na jaw, nie mogę... Wolę myśleć o Thessii. Może Shani łączy wszystkie fragmenty twojego życia w całość, ale dla mnie to zupełnie inny świat. Ten właściwy - zamilkła na moment, żeby dodać jeszcze: - Ten, w którym nie patrzysz na mnie z obrzydzeniem.
Dotyk, który powinien być kojący, wcale taki nie był. Irene przeniosła pełne bólu spojrzenie na Khouriego. Nie rozumiała go. Nie rozumiała jak mógł być taki obojętny teraz, skoro jeszcze dwa miesiące temu zareagował na tę informację tak skrajnie inaczej. Zacisnęła powieki i przetarła twarz dłonią, wzdychając znów.
- Tak. Też bym się czegoś napiła. To się przyda nam obojgu.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

10 gru 2018, o 19:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrzydzenia teraz nie dało się w jego twarzy znaleźć. Był nieco zmieszany, ale wciąż spokojny, opanowany. Wizja rozmowy na ten temat go nie przerażała, ani paraliżowała. Miał w sobie spokój, którego w wielu innych sytuacjach, znacznie bardziej trywialnych, często u niego brakowało. Wypalał swojego papierosa powoli, nie zapominając o nim ani na chwilę i tylko z początku dym unoszący się ku sufitowi był na tyle ciekawy, że wpatrywał się w niego, słuchając jej słów. Może na początku były zbyt bliskie jego serca, może nie chciał wywierać na niej dodatkowej presji. Ciekawość, lub troska, wreszcie w nim przezwyciężyły i obrócił ku niej głowę, obdarzając ją długim spojrzeniem, milcząc przy tym.
- Nie wiem, może wtedy tak wyglądałem. Ale nie czułem tego przez to, co zrobiłaś, tak do końca - powiedział ostrożnie, ważąc słowa, choć zazwyczaj pozwalał im płynąć, nie zwracając uwagi na to, jak mogą zostać odebrane.
Przerwał, wzdychając w narastającej beznadziei. Pewnie zaczął samemu żałować, że poruszył jakikolwiek temat bliski temu etapowi ich przeszłości, o którym oboje nie wspominali na co dzień. Widząc jej reakcję ciężko było się jemu dziwić. Jego pierdolony rozsądek chciał jak najlepiej, chciał pozbyć się toksycznych momentów, lub rozjaśnić dla niej sytuację, pozbawić wątpliwości, jeśli jakieś miała, ale nie zawsze potrafił sobie radzić z tym, jak podchodziła do problemów, a robiła to w zupełnie inny sposób od niego.
- Czułem się wykorzystany przez was dwoje. Przez ciebie i Hamesa - dodał po krótkiej przerwie, którą wypełnił wciągnięciem tytoniowego dymu do płuc, po których rozlazł się jak rak i wydostał na zewnątrz równie szkodliwy co wcześniej. - Miałem dość tego zlecenia, udawania kogoś innego i spełniania zachcianek Westona. Tak bardzo, kurwa, dość.
Skrył spojrzenie za dłonią, unosząc ją by przetrzeć oczy. Samo wspomnienie asteroidy przywoływało jego czające się pod powierzchnią zmęczenie, ale zniknęło w obłokach dymu chwilę później. Nie zapominał o papierosie, bo teraz palił odrobinę szybciej niż wcześniej. Wpatrywał się w nią z zastanowieniem, nie wiedząc, co powinien w tej chwili zrobić. Drążyć temat i potencjalnie zepsuć resztkę ich jak na razie dość dobrego dnia? Zignorować to, akceptując fakt, że Irene mogła wyobrażać sobie jego przeszłość w zupełnie inny sposób, niż była naprawdę?
- Ja skrzywdziłem cię celowo. I co z tego? - odparł z lekkim przekąsem, słysząc samego siebie i jak idiotycznie to brzmiało. - Żałuję tego cały czas. Myślę o tym budząc się rano i patrząc, jak śpisz obok. Nie wiem jakim cudem postanowiłaś zostać na Crescencie, ze mną. Nie mam pojęcia.
Zignorował chwilową potrzebę wypicia alkoholu, z którą ona się zgodziła. Zamiast tego wypuścił powietrze z ust, łapiąc jej nogi i przysuwając ją bliżej do siebie. Zjechała z poduszki w dół, jej łydki oparły się na podłokietniku kanapy. Włosy rozpostarły na siedzeniu, w wielkiej, rudej fali przykrywając jego część.
- Gdybyś nie zrobiła tego, co zrobiłaś i gdybym ja nie zawlókł cię na tę asteroidę, nigdy nie byłoby naszej Thessii i wszystkiego później - rzucił wreszcie, pochylając się nieco w jej kierunku. Odłożył dłoń na jej kolano, które teraz opierało się o jego uda. - I świadomość tego jest cholernie uspokajająca.
Uśmiechnął się lekko, bez wesołości, pochylając do przodu by zgnieść papierosa o dno zapełniającej się już popielniczki, po czym z powrotem opadł na oparcie kanapy.
- Nie będę tego tematu już poruszać - obiecał, strzepując z jej spodni niewidoczny pyłek.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

10 gru 2018, o 22:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną Rozumiała go bardzo dobrze - po tym wszystkim, co mówił jej kiedyś, po tym co widziała teraz, lepiej niż kiedykolwiek potrafiła pojąć skąd brały się w nim te wszystkie emocje. Tylko wciąż nie chciała być ich celem, nie tych negatywnych. Może faktycznie wtedy mogło to tak wyglądać, jakby najpierw wykorzystał go Hames, a potem Irene, wciągając go do łóżka i tym samym przeciągając na swoją stronę, zmuszając do uratowania jej z asteroidy. Sposób, jaki do tego ratunku wybrał, przywołał na jej twarz nowy, dawno nie widziany cień. Jeszcze kilka tygodni temu zdarzały się jej sny, w których Nazir jawił się jako ten zły, jako oprawca, obok którego budziła się chwilę później, w panice łapiąc oddech. Ale to minęło. Czy takie same sny miał on? Czy widział w nich Francuzkę, która z uśmiechem na ustach doprowadza do śmierci poprzedniej kobiety, którą...
- Ja też nie wiem - przyznała cicho. - Nie mam pojęcia, co mi przyszło wtedy do głowy. Ale gdybym miała cofnąć czas, podjęłabym tę samą decyzję.
Stęknęła z zaskoczeniem, gdy została pociągnięta w dół, a jej głowa zjechała z podłokietnika. Pewnie roześmiałaby się, gdyby rozmowa była mniej poważna, klimat dyskusji nie zostawiał jednak miejsca na rozbawienie. Za to opuściła wzrok z sufitu na twarz Khouriego - jeśli do tego chciał doprowadzić, to mu się udało.
- Moglibyśmy się za to wszystko przepraszać bez końca - mruknęła. - Ale wolę nie rozmawiać o tym wcale. Asteroida była dawno temu. W innym życiu. Nie chcę rozmawiać o tym, co zrobiłeś wtedy Ty, ani o tym, co zrobiłam ja dużo wcześniej. Może o... o niej, kiedyś. Chociaż wątpię. Znasz mnie już na tyle, żeby wiedzieć, że nie potrafię. I tak zrobiłam postępy odkąd się poznaliśmy. Więc nie poruszaj.
Przeniosła jedną rękę w górę, by przeczesać powoli schnące, rude włosy. W drugiej wciąż trzymała tego papierosa, uparcie go nie zapalając. Jej spojrzenie wróciło do sufitu, choć mniej fascynującego, niż przed chwilą - patrzyła raczej przez niego na wylot, gdzieś w dal.
- Nie wiem, co będzie na Thessii. Obiecuję pilnować się lepiej, jeśli Shani poruszy kiedyś ten temat. Oficjalna wersja i tak jest taka, że zatrudniłeś mnie na Illium - uśmiechnęła się lekko, choć też bez rozbawienia. - A asteroida nigdy nie miała miejsca.
Gdyby chciała radzić sobie w jego sposób z każdym swoim problemem, z każdym bólem z przeszłości, oszalałaby chyba. Odłożyła papierosa na stół, po chwili milczenia dochodząc jednak do innych wniosków.
- Chyba że chcesz. Jeśli jest coś ważnego, co chcesz mi o niej powiedzieć, to powiedz. Teraz.
Jego dotyk wciąż parzył, ale przestała okazywać po sobie jakikolwiek dyskomfort. Tak, jak była nauczona, w czym miała wprawę, po prostu leżała z nogami przerzuconymi przez jego uda, leniwie przeczesując palcami wilgotne włosy. Rzuciła tę propozycję, ale liczyła, że odpowiedź będzie przecząca.
- Nie jesteśmy zbyt normalni, co? - spytała jeszcze cicho.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

11 gru 2018, o 00:45

Nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego wzrok palił, dotyk parzył, a przyciągnięcie bliżej siebie nie było dla niej komfortowe. Musiał, bo przecież dlaczego zrobiłby to inaczej? Może ignorował jej dyskomfort choć widział go w zielonych tęczówkach, nadający im głębszego tonu, ciemniejszego zabarwienia. Nie chciał pozwolić jej się wycofać, a rezygnacja z kontaktu fizycznego i unikanie wzroku były swojego rodzaju ucieczką - znacznie subtelniejszą niż ta, do której była przyzwyczajona.
- Mogę powiedzieć jej, żeby się pilnowała - odrzucił, podsuwając nieco lepszą wersję. Zaraz po tym westchnął gwałtownie, gdy dotarło do niego to, jak inna była teraz sytuacja w Lirii od ostatniego czasu, gdy byli w niej wspólnie. Teraz to, czy Shani poruszy temat Cleo, czy nie, było najmniejszym z ich problemów. W najgorszym wypadku dziewczyna mogła doprowadzić do pięciu minut wymijającego mhm i dyskomfortu wywołanego wspomnieniem byłej żony Khouriego, tymczasem Assaf miała przez Nazira problemy, które nie znikały po chwili. - Zresztą, zobaczymy.
Patrząc na to pozytywnie, mogli zawsze nie dożyć powrotu na Thessię, bo najpierw czekały ich najgorsze wyzwania, z jakimi kiedykolwiek, wspólnie musieli się zmierzyć. Myśląc o dniu jutrzejszym, łatwiej było ignorować takie drobnostki jak kłótnia rano, czy specyficzna sytuacja teraz.
- Wierz mi, wiele rzeczy - rzucił, uśmiechając się nieco szerzej, mając najwyraźniej wiele jej do powiedzenia, ale nie decydując się na wypowiedzenie żadnej z nich. Może zmuszanie się do śmiechu było dla niego dobrze działającą strategią, dzięki której od razu poprawiał mu się humor. Nie mógł tracić czasu na ponure rozmyślania jeśli został im możliwie ostatni, zupełnie normalny wieczór. Zdjął jej nogi z własnych odkładając je na bok, na ziemię, samemu odrywając się od oparcia kanapy. - Ale są zbyt mało dołujące na tę rozmowę.
Słysząc jej ostatnie, ponure stwierdzenie, uśmiechnął się, tym razem w akompaniamencie błyszczącego w szarych oczach rozbawienia. Ciężko było się z nim nie zgodzić. Mało rzeczy w ich wspólnym życiu było normalne. Nie poznali się w stereotypowy sposób, nie żyli standardowo, ich najbliższą osobą, poza nimi samymi, była sztuczna inteligencja z wersją do obcych ludzi, a dzisiejsze popołudnie spędzili okładając się metalowymi prętami dla nauki i zabawy.
- Jak to nie? - odrzucił, wstając z miejsca wolniej, niż wcześniej na nie opadał. Opatrunek przykrywał już gojącą się ranę, ale po wcześniejszym sparingu musiała znów przypominać o swojej obecności. - Po tym wszystkim wracamy na Ziemię. Rzucamy monetą na to, czy osiądziemy we Francji, czy w Egipcie, po czym założymy rodzinę. Ja zostanę rolnikiem, albo będę uczył historii w szkole, a ty możesz zajmować się dziećmi.
Podał jej rękę, zbyt rozluźniony by darować sobie żart. Podciągnął ją na nogi, łapiąc w drugą rękę zapalniczkę i podstawiając jej pod nos, podpalając jej papierosa lub odkładając ją na miejsce, jeśli nie była zainteresowana.
- Chodź, napijesz się i od razu ci przejdzie - dodał, półżartem, półserio, wskazując jej na wyjście z kajuty. W kuchni w końcu stały uzupełnione zapasy, poza tą jedną butelką, którą zabrała dla siebie gdy leciała z Isis, nie wiedząc jeszcze do końca co może zrobić i czy Widmo jej pomoże.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

11 gru 2018, o 09:27

Co mogły znaczyć słowa "wiele rzeczy"? Irene nie wiedziała, czy chce o nich słuchać. Czy chce wiedzieć, poznawać historię tej kobiety, która wciąż samym faktem swojego istnienia stawiała rudowłosą w wyjątkowo złym świetle. Nazir mówił o tym tak swobodnie, jakby nie opowiadał o martwej żonie, a o psie, którego miał w dzieciństwie. Cóż, może porównanie mało eleganckie, ale Francuzka tak się teraz czuła. I nie pasowało jej to zupełnie do obrazu, który miała w głowie. Co zamierzał zrobić Khouri, zacząć je porównywać, czy opowiadać zabawne historie z pierwszych lat po ślubie? Cokolwiek go teraz bawiło, Irene nie odczuwała tego samego, westchnęła więc tylko, zamykając na moment oczy, żeby skupić się na swoich własnych włosach, które przeczesywała palcami.
- Skoro wiele rzeczy, to daj mi się najpierw znietrzeźwić - mruknęła.
Jeśli to było coś, czego teraz potrzebował, żeby poczuć się lepiej, była w stanie się z tym pogodzić. Najwyżej potem spędzi jedną noc w swojej kajucie, bo pozostanie tutaj będzie za trudne. Zaśnie u boku swojego pancerza, zamiast u boku Khoriego. Też dobrze.
Dopiero gdy temat zmienił się na ich wspólne losy po tym wszystkim, usta Irene rozciągnęły się w lekkim uśmiechu, który dla odmiany faktycznie był skutkiem rozbawienia. Oczami wyobraźni widziała siebie w fartuchu, piekącą ciasta dla swojej wspaniałej rodziny. Nie mogła jej mieć i przez krótką chwilę zastanawiała się, czy nie powinna mu tego powiedzieć. Z drugiej strony wydawało się jej, że nawet nie myślał o tym, by tę ich małą, dysfunkcyjną rodzinkę, która stworzyła się dwa miesiące temu, w jakikolwiek sposób powiększać. Nie, zrezygnowała więc, bo nie musiał tego wiedzieć i wątpiła, by kiedykolwiek w ogóle pojawiła się ta konieczność.
- Dziękuję, że mogę - parsknęła śmiechem. - Myślę, że najlepiej nam będzie zamieszkać we Francji. Z moją mamą. Na pewno się ucieszy na mój widok. I twój, oczywiście, też.
Nazir był przeciwieństwem wszystkiego, co miał sobą reprezentować idealny kandydat na mężczyznę dla niej, ale z drugiej strony sama Irene sprzeciwiła się niemal wszystkim zasadom, w jakich była wychowana. Jej powrót na Ziemię z Khourim u boku był tak absurdalną wizją, że nie potrafiła nawet wyobrazić sobie reakcji matki.
Wstała, chwytając podaną rękę, ale pokręciła głową, gdy Nazir podał jej papierosa. Może później. Czuła, że zdąży wypalić ich całkiem sporo, czy to dzisiaj, za chwilę, czy bliżej opuszczenia przez nich Crescenta.
- Zostało jeszcze jakieś wino? - spytała, podążając za mężczyzną w stronę wyjścia z kajuty. - Mam ochotę na coś słodszego niż poprzednio. Chociaż ostatnio piłam bez ciebie. Isis nie jest do tego najlepszym kompanem. Dobrze się z nią rozmawia, ale problem tkwi w tym, że nie upije się razem z tobą.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

12 gru 2018, o 15:06

Westchnął słysząc jej reakcję, ale niczego już nie odpowiedział. Nie chciała rozmawiać na ten temat, więc i Khouri przestał być chętny do jego kontynuacji. Zamiast tego przykleił sobie uśmiech do ust, nie chcąc zmarnować wieczora, który mieli razem spędzić. Jutro, czyli po kilku godzinach snu, czekało ich sporo rzeczy do zrobienia. Porwanie barki, nawet zautomatyzowanej, nawet z Isis u sterów, nie mogło być bezproblemowe - tak jak życie nigdy nie było.
- Mam nadzieje, że umie gotować, inaczej nie przyjeżdżam - oświadczył w odpowiedzi na absurdalną wizję ich odwiedzin we Francji i ustatkowania się na Ziemi. - Ale to dobrze, przynajmniej będziemy bogaci, ale i tak będę narzekać, że za mało zarabiam - dodał z ostrzeżeniem, ciągnąc lekko jej rękę w górę i pomagając jej wstać.
Biorąc pod uwagę to, co stało się na asteroidzie, reakcja rodziny Irene na sam widok Francuzki byłaby z pewnością ciekawa. Tylko jej były mąż wiedziałby trochę więcej od reszty, ale wciąż za mało, by podejrzewać w co wpakowała się Dubois. Najpewniej i on uznał, że może być martwa, a ktoś zwyczajnie zaciera za sobą ślady żeby morderstwo nigdy nie dotarło do niego.
Żal wyłaniał w ludziach najgorsze cechy, a ignorowanie dziwnych okoliczności, powstałych wokół dawno niewidzianej przez nikogo rudowłosej, nie było tak szokującym zachowaniem.
- Chyba tak, nie pamiętam już co tam jest - odrzucił, wychodząc za nią na korytarz, a później przechodząc do mesy. Wydawało się w niej chłodniej niż wcześniej, choć poprzednie siedzenie w cieplejszej, kapitańskiej kajucie musiało mieć wpływ na odczuwaną teraz różnicę.
Szafka z alkoholem prezentowała się tak samo jak ostatnio, choć brakowało w niej jednej butelki. Khouri pochylił się i wygrzebał ze środka jakiś Thessiański trunek. Był niebieskiego koloru, ale pod światło wpadał w żółte refleksy. Odłożył naczynie na blat, a zaraz za nim wyciągnął jakieś czerwone wino.
- Musujące - zmarszczył brwi, czytając etykietę. Pochodziło z winnicy w Lirii, było słodkie, smakowało bardziej jak granat niż winogrono, ale tylko tyle dało się wywnioskować z tego, co było napisane na butelce. - Jest jeszcze jakieś białe.
Odsunął się, dając jej możliwość wybrania czegoś dla siebie i dopiero teraz przypominając sobie o ich poprzednim temacie rozmowy, który zszedł na Isis. Sztuczna inteligencja znów się nie pojawiła w mesie, ale na pewno ich obserwowała i słuchała tego o czym mówili.
- Nie wiem czy upijanie jej byłoby dobrym pomysłem, gdyby się dało - odrzucił z rozbawieniem, podnosząc głowę do góry, otaczając wzrokiem całą mesę. Isis była statkiem. Ludzie nie działali zbyt dobrze pod wpływem upojenia alkoholowego, ale w przypadku SI to mogłoby skończyć się tragicznie. - Chcesz coś obejrzeć? - zagadnął, niepewnie, widząc jak kruchy jest teraz lód, po którym stąpał, starając się cofnąć wszystkie poprzednie słowa na temat Cleo.

Wróć do „Prywatne jednostki”