- Nie martw się, ja nie będę zarabiać nic - uśmiechnęła się do niego pocieszająco. - Będziemy żyć jak królowie za pieniądze moich rodziców. Czego chcieć więcej? W przerwach między byciem rolnikiem a nauczycielem, będziesz mógł się opalać nad przydomowym basenem.
Zostawienie kwestii Cleo za plecami i zmiana tematu była najrozsądniejszym rozwiązaniem. Być może wróci ona jeszcze do ich rozmowy, jak Francuzka będzie wystarczająco pijana, by poradzić sobie z tym, o czym opowiadał będzie Khouri. Może mu na tym zależało, choć nie potrafiła zrozumieć z jakiego powodu, dlaczego miałby chcieć, żeby posłuchała o kobiecie, która zginęła przez nią. Po prostu nie miała pojęcia co było w tym takiego ważnego, by ciągnąć ten wątek. Czy dzięki temu będzie im się żyło lepiej? Pewnie nie. Czy ona będzie zachowywać się swobodniej, jeśli dowie się ciekawostek o byłej Nazira? Na pewno nie.
- Musujące nie - zdecydowała później, gdy mężczyzna stał przy butelkach i przyglądał się etykietom. Podeszła bliżej, spoglądając na wina zza jego pleców i wyciągnęła rękę, zabierając z jego dłoni to białe, ostatecznie wybierając je jako swoją przyjemność na wieczór. Obróciła butelkę w dłoni i przesunęła spojrzeniem po napisach. Trudno było ocenić, czy jest słodkie, czy wytrawne, bo zamiast konkretów Francuzka znalazła długą, poetycką metaforę opisującą nastrój towarzyszący piciu tego alkoholu. Nigdy nie miała w rękach akurat tego, nie miała więc jego smaku w pamięci, ale doszła do wniosku, że wszystko będzie lepsze niż whisky, czy inne mocniejsze trunki.
- Pewnie nie byłoby - parsknęła śmiechem. - Odłączyłaby nam systemy podtrzymywania życia i nie byłoby zbyt wesoło. Albo polecielibyśmy gdzieś w dupę świata.
Uniosła wzrok na Khouriego, a potem opuściła go na jego puste dłonie.
- Wypiję całe, uprzedzam.
Może nie było to najbardziej eleganckie, ale z drugiej strony potrzebowała tego. Bardziej, niż kiedykolwiek przez ostatnie tygodnie. Potrzebowała, by zszedł z niej cały stres, obawy i niepokoje. Chciała zatopić się w ciepłej błogości bycia podpitą, tudzież wręcz lekko pijaną i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. A gdy nie była trzeźwa, znacznie łatwiej było w to uwierzyć.
- Chyba nie chcę - odparła cicho, sięgając po otwieracz do jednej z szuflad. Nie znalazła go tam, więc przez chwilę zastanawiała się, gdzie mogła go odłożyć. Po kilkunastu sekundach poszukiwania zakończyły się sukcesem, więc podała zarówno wino, jak i urządzenie Nazirowi, żeby je dla niej otworzył.
- I tak nie mogłabym się skupić na vidzie, jeśli przez ten miesiąc nie zmieniło się nasze podejście do oglądania. Nigdy nie byliśmy w tym najlepsi - uśmiechnęła się lekko, widząc tę niepewność w jego oczach i słysząc ją w jego słowach. Sięgnęła po kieliszek dla siebie i dowolne szkło dla Nazira, pasujące do alkoholu, który sobie wybrał. - Chyba, że ty chcesz, ale ja wolę po prostu z tobą posiedzieć.
Obróciła się, opierając się tyłem o blat szafki, na której mężczyzna otwierał wino. Spoglądała z góry na jego ręce, ważąc w głowie kolejne słowa, które chciała wypowiedzieć, które wczoraj wieczorem wydawały się proste i naturalne, a dzisiaj już nie tak bardzo.
- Za bardzo tęskniłam, żeby teraz przez dwie godziny wgapiać się w vid - rzuciła w końcu jednak.