Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Crescent

17 gru 2018, o 20:20

Skinęła głową co najmniej kilka razy z rzędu, przyswajając otrzymane informacje. Barki nie były niczym zaskakującym, nie posiadały tajemniczych korytarzy i przejść, które chronione mogłyby ją przerosnąć. Byle tylko dostać się do środka. Wyliczone przez SI piętnaście minut było chyba wystarczającym czasem; co prawda nie było to wygodne pół godziny, ale i tak Irene dostała więcej, niż zakładała jeszcze wczoraj. Sądziła, że będzie musiała się wyrobić w pięć, i to maksymalnie. Z jednej strony wiedziała, że i tak będzie musiała się spieszyć, a spacer w pustce i samo zmuszenie się do niego może trochę trwać, ale z drugiej nieco ją to uspokoiło. Wyrobi się. Była prawie pewna.
- Najwyżej skończymy szybciej, jak Isis wyłapie, że coś poszło nie tak - stwierdziła. - Postaram się zrobić to sprawnie.
Podążyła spojrzeniem za Nazirem, sprzątającym rzeczy ze stołu, a potem siadającym obok niej. Zorientowała się, że przy tym całym strachu mimo wszystko odczuwa odrobinę podekscytowania, którego nie odbierały jej niewiadome i obawa o własne życie. Chyba była pod tym względem przypadkiem beznadziejnym. Teoretycznie wiedziała, że coś się spieprzy, bo tak działo się zawsze, ale z drugiej strony była niemal przekonana, że sobie ze wszystkim poradzi. Z trudem i przerażeniem, ale poradzi.
- Koniecznie - parsknęła śmiechem. - Będzie mnie trzymał za rękę przy skoku?
Ułożyła napierśnik płasko i przeskanowała go, szukając ubytków. Wczoraj wszystko zrobiła bardziej niż dokładnie, więc się ich nie spodziewała i póki co żadnego nie znalazła, ale kto wie. Pierwszy raz tak wiele od tej szczelności zależało.
- Zawsze możesz jednak spróbować wcisnąć się w mój pancerz. Będziesz wyglądał prześlicznie - uśmiechnęła się do niego, na chwilę odsuwając od siebie myśli o spacerze w przestrzeni kosmicznej. To chyba było jak skok na bungee, albo ze spadochronem. Jak się już wybije, pozostanie tylko wylądować. W nieco trudniejszych warunkach, ale co to za różnica. - Oczywiście, że chcę. Poza historią o atomówce będę miała kolejną niewiarygodną do opowiedzenia, której nikt nie będzie w stanie zweryfikować.
Pochyliła się nad stołem, odsuwając od siebie napierśnik i zastępując go drugim naramiennikiem. Determinacja była wszystkim, co w tej chwili miała. Już za niecałe trzy godziny będzie po wszystkim. Chwila moment.
- A ty nie miałeś czegoś ważnego do zrobienia? - zerknęła na pochmurnego mężczyznę. - Gdybym wiedziała, że będziesz siedział obok mnie i robił to, co zrobiłam już ja, nie spieszyłabym się tak rano.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

17 gru 2018, o 21:00

Uśmiechnął się gdy parsknęła śmiechem, woląc widzieć na jej twarzy uśmiech niż zdenerwowanie. Musiał zdawać sobie sprawę z tego, że jedno przykrywało drugie, ale skoro mieli tyle czasu, równie dobrze mogli się tak nie burmuszyć przez dwie godziny.
- Założę twój hełm i gruby sweter - odparł z rozbawieniem - prawdopodobnie z hełmem i tak miałby problem. Damskie i męskie nie były takie same, różniły się też rozmiarem, ale może jakoś by się do niego wcisnął. Nie, żeby mróz kosmosu miał zostać zatrzymany przez dodatkową warstwę odzienia. Przynajmniej nie zamarzłyby mu gałki oczne, nie od razu. - W sumie, masz rację. Kradzież pancerza na gali nie była chyba tak szalona jak twoja historia z atomówką.
Miała okazję zdobyć nowe doświadczenie. Różnica między tym, a skokiem bungee, była subtelna. Przy jednym miała na przykład znacznie wyższą szansę na niepowodzenie i śmierć, bo sto razy więcej rzeczy mogło pójść nie tak, ale oba na pewno byłyby równie emocjonujące.
- Chciałem ci pomóc - odstawił jej naramiennik, podnosząc ręce w obronnym geście. - Ale jak sobie chcesz. Isis?
Odsunął się, dając jej więcej miejsca przy stole i ogólnie więcej przestrzeni dookoła, żeby mogła sprawdzać szczelność pancerza w spokoju. Sztuczna inteligencja, a raczej jej wizualizacja, przeniosła swoje spojrzenie na niego, czekając, aż do jej imienia dorzuci jakieś pytanie.
- Jak z tymi zabezpieczeniami?
- Przygotowałam program deszyfrujący. Powinien odblokować ładunek i dezaktywować sygnał namierzający.
- Podrzuć mi to, co znalazłaś - poprosił, wstając z krzesła. Rzucił Irene krótkie zaraz wracam i wyszedł z mesy, zostawiając ją samą z wizualizacją Isis. Białą i nieskazitelną, jak zawsze.
Wrócił po dwóch minutach, z datapadem w dłoni. Zajął miejsce i wczytał się w to, co SI mu podesłała, marszcząc przy tym brwi.
- Sprzęt, który miałem z Przymierza, nie jest... standardowy. Mój pancerz też nie. Każdy jest połączony do jednej sieci gromadzącej dane. Nigdy nie próbowałem tego obejść - mruknął, przeglądając dane. U szczytu kolumny, którą czytał, dostrzegła oznaczenie T5-V. - Jakoś sobie z tym poradzimy z Isis.
Wczytał się następne czterdzieści minut, pozwalając jej dokładnie sprawdzić pancerz w spokoju. Z nieco większym zadowoleniem odsunął od siebie datapad po nałożeniu na niego notatek, wyglądając, jakby opracował jakiś szkielet planu.
- Pójdę poszukać tej liny - stwierdził, patrząc na zegarek. Została im godzina dwadzieścia minut do przechwycenia barki - i godzina do jej wylotu z bazy, po którym będą wiedzieli, z czym mają do czynienia.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

17 gru 2018, o 21:39

- Bardzo ci dziękuję - odparła, słysząc o jego chęci pomocy, choć w jej oczach błysnęło rozbawienie. Nie udało się jej powstrzymać, więc pochyliła się nad swoim pancerzem do siedzącego obok mężczyzny, a krótki pocałunek jakim go obdarzyła przywracał wspomnienia tego, co zostawili w kajucie. - Z tym dam sobie radę sama.
Usiadła z powrotem prosto, wracając do swojego skanowania. Wiedziała, że Isis ma z Khourim swoje rzeczy do zrobienia, bo mówił jej o tym jeszcze wczoraj i nie zamierzała marnować jego czasu rzeczami, które mogła zrobić bez jego pomocy. Zresztą szybko pogrążyła się w zamyśleniu, które skutecznie ułatwiało oczekiwanie i wprowadzało ją w pewien marazm, w jakim czas płynął zupełnie niezależnie od niej. Szybciej, w tym przypadku.
- Do jednej sieci? - tego się nie spodziewała, ale z drugiej strony nie dziwiło jej to wcale. Przymierze znajdowało coraz to ciekawsze sposoby na kontrolowanie swoich ludzi. - Isis poradziła sobie z tymi omni-kluczami, więc poradzi sobie i z tym. Byle tylko zdążyć z tym do czasu, kiedy będziesz potrzebował pancerza.
Zanim się zorientowała, miała przeskanowane dwie trzecie części, a potem sprawdzała już tylko rękawice. W końcu jej sprzęt wylądował cały na stole, rozłożony jak w zbrojowni, której niestety na Crescencie nie mieli. Chociaż nie narzekałaby, gdyby do jednej celi Khouri wsadził szafki na broń i całą resztę, bo nie musiałaby wtedy trzymać tego w kajucie. Nie przeszkadzało jej to, skoro nie spędzała w niej zbyt wiele czasu, ale miejsce przeznaczone stricte na uzbrojenie i opancerzenie byłoby miłym elementem wystroju statku.
Stanęła nad blatem, opierając dłonie na biodrach i za bardzo nie wiedząc, co ze sobą teraz zrobić. Wolałaby mieć teraz piętnaście minut do akcji, nie o godzinę więcej. Nienawidziła czekania.
- Isis - zaczepiła sztuczną inteligencję, gdy Nazir po raz kolejny opuścił mesę. Westchnęła ciężko, unosząc wzrok na jej hologram. - Nie wypuszczaj Nazira do śluzy, jeśli coś pójdzie nie tak.
Ostatnim, czego chciała, to żeby ktoś za nią ginął, w swojej własnej bezgranicznej głupocie. Sądziła, że da sobie radę, nawet jeśli miałaby zostać barce. Już lepiej gdyby została złapana przez Przymierze, niż gdyby Khouri wpadł na genialny pomysł ratowania jej w pustce bez pancerza, ani żadnego innego zabezpieczenia. Westchnęła, zastanawiając się, czy powinna się już ubierać, ale chyba nie było jeszcze takiej potrzeby.
- Jest coś, co mogę zrobić? - spytała Isis.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

17 gru 2018, o 22:03

Wizualizacja Isis przypominała o tym, że SI obserwowała ją nieustannie. Może nie była na tym szczególnie skupiona, ale Irene nigdy nie była w mesie sama. Khouri mógł zostawić ją przy stole ale zawsze miała towarzystwo, choć mniej wygadane.
- Nie sprzeciwię się bezpośredniemu rozkazowi - przypomniała jej natychmiast, choć musiała rozumieć, że nie chodziło wyłącznie o sprzeczność między prośbą Irene a możliwej komendzie ze strony Nazira. W końcu na szali było jego bezpieczeństwo, a gdyby cokolwiek poszło nie tak i z jakiegoś powodu rzucił się naprzód, uciszając własny instynkt samozachowawczy, Isis potencjalnie nie utraciłaby tylko Irene, ale ich dwoje. Szybko to do niej dotarło, bo niemal od razu jej wizualizacja otworzyła usta. - Śluzy można otworzyć ręcznie. Mogę jedynie go spowolnić i mu to odradzić.
Obejście zabezpieczeń SI nie było szybkie, więc możliwe, że to wystarczyło jeśli rudowłosa znajdzie się w potrzasku i szybko z niego wyjdzie, uspokajając go przy tym. Mogły jednak założyć, że Nazir nie był doszczętnie głupi i nie planował niczego tak ryzykownego gdyby najmniejsza rzecz poszła nie tak.
- Spisać swoją wolę w razie śmierci - odrzuciła od razu SI, a jej wizualizacja uśmiechnęła się szeroko, nienaturalnie. - To był żart. - dodała szybko, bo zdanie wypowiedziane chłodnym głosem, którym posługiwała się na ogół, ciężko było tak odebrać.
Najwyraźniej czarnego humoru uczyła się od najlepszych.
- Możesz przebrać się w pancerz - dodała, nie wiedząc, jakiej odpowiedzi konkretnie oczekiwała Francuzka. Gdyby było jakieś zadanie do wykonania na pewno by się z nią tą informacją podzieliła, ale Irene dopiero czekała praca. Do tego czasu Isis wystarczał Nazir i to, co razem wykombinowali w kwestii obejścia zabezpieczeń.
Khouri wszedł z powrotem do mesy po piętnastu minutach. W ręce trzymał długi zwój grubej, mocnej liny, który odstawił na ziemię obok siebie z głośnym stąpnięciem. Musiała sporo ważyć, biorąc pod uwagę jej ilość.
- Dwanaście metrów - westchnął, kręcąc głową. Niewiele, na styk, jeśli będzie musiała wchodzić przez właz zabezpieczający.
Spojrzał na nią ze specyficznym wyrazem twarzy, mieszanką zniecierpliwienia i zmartwienia. Ryzykowanie jej życiem było ostatnim, co chciał w tej chwili robić, szczególnie, że robiła to wyłącznie dla niego. Może uda jej się zgarnąć dodatkowy sprzęt dla siebie lub do sprzedania, ale priorytetem był jego pancerz, co go dobijało.
- Pomóc ci się ubrać? - spytał wreszcie, podchodząc. Nie wiedział co ze sobą zrobić, mieli jeszcze trochę czasu, dwadzieścia, trzydzieści minut, które były chyba najgorsze bo niewiele zostało im do zrobienia. - Przynieść ci broń z kajuty? Potrzebujesz czegoś jeszcze?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

17 gru 2018, o 22:35

Rzuciła hologramowi Isis pełne niedowierzania i oburzenia spojrzenie, ale gdy zobaczyła jej nienaturalny wyszczerz, sama nie potrafiła powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem. Chyba nie słyszała jeszcze, jak SI żartuje, a już na pewno nie w taki sposób. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, wydymając usta z niezadowoleniem.
- Tak? Pierwszym, co wpiszę, będzie oddanie Isis na złom - obiecała, zaraz po tym stosując się do kolejnej, już bardziej sensownej jej rady. Poprawiła rękawy, dociągając je mocno do samych dłoni, a potem powtórnie wcisnęła bluzkę w spodnie, choć ta nie wysunęła się dotąd wcale. Usiadła na krześle, zaczynając od montowania opancerzenia na nogach, stopniowo, powoli i dokładnie zapinając wszystkie kolejne zapięcia. Mimo, że dość mocno uszkodzony przy poprzedniej walce, pancerz nie wyglądał źle. Irene była całkiem zadowolona z tego, do jakiego stanu udało się jej go doprowadzić. Nie był jak nowy, ale też przestała mieć niewytłumaczalne wyrzuty sumienia, patrząc na dziury i rysy - bo te zniknęły.
Uniosła wzrok, słysząc znajome kroki, a jej wzrok wylądował na zwiniętej linie, trzymanej przez Nazira. Gdy rzucił ją na ziemię, przeniosła spojrzenie na jego twarz, na krótką chwilę przerywając przypinanie do siebie kolejnych elementów opancerzenia. Skinęła głową, przyjmując do wiadomości długość liny, która w tej chwili i tak niczego jej nie mówiła, bo Francuzka nie wiedziała, czy Crescent w razie czego zatrzyma się pięć metrów od włazu, czy piętnaście. Isis na pewno będzie w stanie podlecieć bliżej, niż przeciętny pilot, więc oddawanie jej na złom mogło poczekać jeszcze chwilę.
- Możesz mi przynieść Claymore'a z kajuty - poprosiła, skoro Khouri tak bardzo chciał się do czegoś przydać. - Jest w tej dolnej szafce po prawej od łazienki.
W międzyczasie nałożyła na siebie napierśnik i kamizelkę, którą tak jak zawsze zapięła na klatce piersiowej, na biodrach i przypięła do części znajdujących się na udach. Nabierała wprawy, przyzwyczajając się powoli do sprzętu, który jeszcze tak niedawno był dla niej całkowicie obcy. Potem wciągnęła naramienniki i całą resztę rąk, łącznie z rękawicami, hełm zostawiając na sam koniec. Pancerz był lekki i łatwo było się w nim poruszać, do tego stopnia, że momentami nie rozumiała dlaczego w ogóle korzystała ze swojego poprzedniego, zamiast wypieprzyć go przez śluzę dawno temu.
- Dziękuję - odebrała od Nazira strzelbę, do której wielkości nadal nie mogła się przyzwyczaić, ale która przestawała mieć znaczenie, gdy doświadczyło się jej skuteczności. Przypięła sobie broń do zaczepów u dołu pleców i odwróciła się do Nazira, uśmiechając się lekko. - Potrzebuję, żebyś mi powiedział, że sobie dam radę. Poklepał mnie po ramieniu i posłał do działania. Ewentualnie możesz rzucić żart o rychłym umieraniu, jak Isis - zaśmiała się, chyba bardziej już podekscytowana, niż przerażona. Wyjątkowo szybko się to u niej zmieniało, a te dwie emocje dzieliła bardzo cienka granica. - Nic mi nie będzie. Pamiętaj, że jestem bardzo zdolna.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

17 gru 2018, o 23:09

Kiwnął głową natychmiast, obracając się i ruszając do wyjścia. Jak na razie Francuzka siedziała spokojnie w mesie i przygotowywała się podczas gdy Khouri latał po statku jak oparzony. Minęło może półtorej minuty nim drzwi do pomieszczenia otworzyły się ponownie, wpuszczając go do środka. Claymore wyglądał rozmiarowo trochę naturalniej w jego ręce, niż w dłoniach drobniejszej Dubois, ale bez zawahania przekazał go jej. Wiedział, że potrafi z niego korzystać. Już w Szanghaju miała okazję w tej kwestii się wykazać, tam okazał się dość skuteczny.
Uśmiechnął się wreszcie, słysząc jej prośbę, ale nim odpowiedział, wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze z ust. Wyciągnął drugą rękę z kieszeni, podając jej paczkę wiśniowych papierosów, po które skoczył do kajuty kapitańskiej - tak jak i po swoje.
- Wiem, że jesteś zdolna. Wolałbym po prostu, żebyś nie musiała ryzykować dla mnie. I tak zrobiłaś już tak dużo - pokręcił głową, powstrzymując się przed dopowiedzeniem czegoś jeszcze, co wiedzieli oboje, a czego żadne z nich nie musiało wypowiadać na głos. Zamiast tego wyjął ze swojej paczki zapalniczkę i wetknął sobie papierosa do ust, odpalając oba, lub tylko swojego jeśli nie chciała. - Czekaj, żart o rychłym umieraniu? - zmarszczył brwi, obracając głowę ku białej wizualizacji, ale Isis odwzajemniła jego spojrzenie z taką samą, kamienną twarzą jak zwykle.
- Tak czy inaczej - podjął ponownie wątek, zaciągając się dymem i wypuszczając go z ust niemal od razu, nie dając mu się zadomowić w klatce piersiowej na dłużej. Pochylił się ku niej, unosząc dłoń i przesuwając kciukiem po jej policzku, zatapiając się w zieleni na krótki moment. Uśmiech przychodził mu łatwiej kiedy nie wpatrywał się w schematy barki, a w nią. - Poradzisz sobie. Robiłaś już trudniejsze rzeczy. Po tym, co przeszliśmy razem, mam wrażenie, że fizycznie nie jesteś w stanie umrzeć - dodał pół żartem, pół serio, otwierając usta, gdy nagle przerwała mu SI.
- Jak karaluch.
- Isis, co... - obruszył się, w szoku obracając głowę do wizualizacji, która wyglądała tak samo niewzruszenie jak wcześniej.
- Próbuję rozluźnić atmosferę humorem - wyjaśniła, tak, jakby objaśniała im podstawy dodawania. Dopiero wtedy parsknął śmiechem, wracając wzrokiem do Irene.
- Nie wychodzi ci - stwierdził, przerywając by ponownie zaciągnąć się dymem tytoniowym, tym bardziej na dłużej i skupił się ponownie na Irene. - Pomyśl tylko, jeśli dobrze nam pójdzie, będziemy mogli utrzymywać się z napadania na statki Przymierza - dodał, choć ciężko było określić, czy mówi poważnie, czy nie. Przesunął dłonią po jej ramieniu, po gładkich częściach naprawionego przez nią pancerza, lustrując wzrokiem jej sylwetkę.
- Będę czekać, z obiadem i szampanem. Może nawet zrobię ci masaż w podzięce, ale nie wiem, czy nie połamię ci przy tym pleców.
Jego ostatnie słowa utonęły w głośnej, podniosłej muzyce, która nagle ryknęła z głośników, grana przez orkiestrę.
- Isis, co to je---
- Hymn Państwowy Federacji Rosyjskiej z 2034 roku. Według osiemdziesięciu sześciu procent użytkowników forum polityczno-historycznego "Aneks" jego melodia zagrzewała niektóre oddziały do walki podczas Wojny Pierwszego Kontaktu.
- Wyłącz to, błagam - krzyknął, zagłuszając muzykę, z szokiem na twarzy wpatrując się w niewzruszoną sztuczną inteligencję, która bez chwili zająknienia wyłączyła hymn, sprawiając, że w mesie znów zapadła cisza. - Masz na nią zły wpływ - rzucił z przekąsem, wpatrując się w rudowłosą jakby zachowanie Isis było wynikiem ich wielu, prywatnych rozmów.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

17 gru 2018, o 23:36

Papierosy były miłym dodatkiem, o którym zapomniała. Uśmiechnęła się na ich widok, bardziej zadowolona z nich, niż z Claymore'a, po czym pozwoliła Nazirowi odpalić dla niej jednego z nich. Zaciągnięcie się słodkim dymem przed samym wyjściem było uspokajające, nawet jeśli w tytoniu, który paliła, nie było żadnych dodatkowych specyfików.
Kąciki jej ust automatycznie uniosły się w górę, gdy została porównana do karalucha. Nie podzielała oburzenia Khouriego, zwłaszcza, że chyba pierwszy raz słyszała, by sztuczna inteligencja próbowała rozluźnić atmosferę humorem. Kto wie, czy dla takiej SI właśnie karaluchem nie była. Przylazła na ich statek i zalęgła się w jednej z kajut, przez ostatnie dwa miesiące absolutnie nie do ubicia.
- Nie słuchaj go, wychodzi ci świetnie - zerknęła krótko na Isis, usiłując potem skupić się na tym, co dalej mówił do niej mężczyzna.
Chyba oboje postanowili uspokoić ją żartem, z doświadczenia wiedząc, że to działa na nią najlepiej, a na pewno dużo skuteczniej, niż fałszywe obiecywanie, że absolutnie nic nie może pójść źle i może być w stu procentach pewna, że powróci z zadania zwycięsko. Przestąpiła z nogi na nogę, opierając wolną dłoń na biodrze i zmarszczyła lekko brwi, wbijając w Nazira zamyślone spojrzenie. Zanim jednak zdążyła powiedzieć mu, skąd brały się jej podejrzliwie zmrużone oczy, prawie podskoczyła w miejscu, gdy huk potężnej, wschodnioeuropejskiej muzyki wypełnił mesę. Tym razem nie zerknęła już tylko na hologram SI, ale odwróciła się do niej w całkowitej konsternacji. No tego to już się nie spodziewała.
A gdy padło wyjaśnienie, Irene nie była w stanie się już nie roześmiać, głośno i długo, nie przestając nawet gdy Isis posłusznie wyłączyła patetyczny hymn, a na jej twarz wróciła doskonała niefrasobliwość. Przygryzła dolną wargę w próbie uspokojenia się, jakkolwiek trudne to nie było, zwłaszcza w momencie, w którym Nazir poinformował ją, że to jej wina.
- Ja nic nie zrobiłam! - zaprotestowała z rozbawieniem. Może SI po prostu nasłuchała się ich rozmów, przekomarzań, które zapewne nie zdarzały się na pokładzie Crescenta zbyt często zanim pojawiła się tu Irene, i teraz wyciągała z nich swoje wnioski. Spojrzała jeszcze na hologram, z szerokim uśmiechem nie opuszczającym jej twarzy. - Czuję się bardzo skutecznie zagrzana do walki, dziękuję ci, Isis.
Odetchnęła głęboko, przypominając sobie tym samym o papierosie, którym zaciągnęła się chwilę później. Przypomniała sobie też, że zamierzała coś powiedzieć, więc kontynuowała, unosząc wzrok na Nazira.
- Tak czy inaczej, takich luksusów mi jeszcze nie obiecywałeś. Będę czekać na ten masaż - wypuściła z ust chmurę dymu. - Ile mamy czasu?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

18 gru 2018, o 00:15

Wizualizacja Isis kiwnęła głową z podziękowaniem, niewerbalnie przekazując swoją reakcję na słowa Dubois - dla odmiany. Posiadanie formy, na którą mogli zawiesić oko, miało swoje plusy i zaczynała powoli z nich korzystać, choć ciężko jej było się do tego przyzwyczaić.
- Coś za gwałtownie się rozwija wasza relacja - stwierdził Khouri z rozbawieniem, na podstawie jakichś wytycznych, sobie tylko znanych. - Wcześniej taka zabawna nie była.
- Zagrzewałabym cię do walki gdybyś wyraził chęć - zaprotestowała SI, spotykając się z jego kręceniem głową.
Starała się pomóc, na swój sposób. Jej to nie robiło różnicy, a Irene może mogło. Nazir też się śmiał, szczególnie gdy widział wesołość u Francuzki, która z nich wszystkich powinna wyglądać na najbardziej zestresowaną, a na razie to jemu próbowała poprawić humor.
Jego twarz zniknęła w obłoku dymu, który szybko wessały systemy podtrzymywania życia i wentylacja. Spojrzał w bok, na Isis i hologram, który wyświetlała nad sobą. Do wylotu barki zostało im dziesięć minut. Na rozmowie czas upływał szybciej.
- Będzie jeszcze lecieć tutaj następne dwadzieścia - przypomniał jej, odrywając się od stołu, o który wcześniej opierał się bokiem - Chodź do kokpitu.
Zignorował linę leżącą na ziemi - mieli czas, mało, ale mieli. Pociągnął ją za sobą na korytarz, oboje z wypalającymi się papierosami w dłoniach, szybko przeszli do jasnego pomieszczenia z dwoma fotelami, a Isis podążyła za nimi.
Widok stąd był niecodzienny. Wnętrze kokpitu spowijała niebieska łuna padająca z iluminatora. Na nim, niemal na wyciągnięcie ręki, zawieszony w przestrzeni był Przekaźnik Masy. Kontrolka na ekranie pokazywała, że widok był przyciemniony o 40% żeby nie oślepiać pilotów, ale i tak z początku musieli zmrużyć oczy nim się do tego przyzwyczaili. Przy tym nawet biała Isis nie była tak jaskrawa jak zwykle.
Irene widziała pozycję obiektów w układzie na radarze i wielkie urządzenie stało pomiędzy ich obecną pozycją a celem. Crescent tkwił na obrzeżach systemu.
Ostatnie dziesięć minut mijało im najwolniej - nie było sensu, żeby wcześniej ubierała hełmu lub przeszła do śluzy, więc mogli tylko czekać i wpatrywać się w ekrany śledzące przestrzeń dookoła Terra Novej. Gdy wreszcie Isis się odezwała, kontrolka mignęła na skanie planety, informując o starcie barki, którą śledzili.
- AT21-C - odparła spokojnie, wbrew skrzywieniu, które od razu odmalowało się na twarzy Khouriego. Przywołała natychmiast schemat barki bez śluzy, z włazem awaryjnym. - Za jedenaście minut nawiążę z nią kontakt, za dziewiętnaście nastąpi przechwyt.
- Chodźmy już do śluzy - zaproponował Khouri, nie komentując ich szczęścia, a raczej jego braku. Zamiast od razu do właściwego pomieszczenia, ruszył do mesy po linę.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

18 gru 2018, o 00:43

Nie umiała być zestresowana, kiedy sytuacja w mesie wyglądała tak, jak wyglądała, gdy Isis puszczała im rosyjskie hymny, a Nazir oskarżał ją o sprowadzanie sztucznej inteligencji na złą drogę. Spokojnie dopaliła papierosa, gasząc go w popielniczce, zanim zdecydowali się przejść do kokpitu. Jej panika nie wróciła, choć czuła lekkie napięcie w klatce piersiowej i dłoniach, które momentami zaciskały się mocniej, niż powinny - na brzegu hełmu, albo podłokietniku fotela drugiego pilota, gdy oczekiwali na informację o tym, z którą barką będą musieli sobie poradzić. Siadając na swoim miejscu zmrużyła lekko oczy, ale w końcu przyzwyczaiła się do jasnego światła, rzucanego przez przekaźnik. Chyba nigdy jeszcze nie znajdowała się tak długo i jednocześnie tak blisko jednego z tych urządzeń.
Oczekiwanie wydawało się nie kończyć, więc choć nie była już tak przerażona jak wcześniej, to nie kontynuowała żartobliwej rozmowy, ale milczała w skupieniu. Nie mogła wyjść na zewnątrz, chichrając się jak głupek. Musiała być świadoma tego, co robi i w pełni na tym skoncentrowana, a myśli o rosyjskim hymnie z 2034 roku wcale w tym nie pomagały.
Mimowolnie zaklęła pod nosem, gdy zorientowała się, która barka właśnie rusza w ich stronę. Wiedziała, że tak będzie - to było ich szczęście. Ona miała je przynosić Nazirowi, ale gdy przychodziło do tego, co życie oferowało jej, cóż - bywało różnie. Albo dobrze, albo tak, jak teraz. Miała nadzieję, że uda im się bez problemu podpiąć się pod śluzę i oboje po prostu poprzenoszą skrzynie, rozwalając może uprzednio kilka mechów. Teraz okazywało się, że jej obawy były uzasadnione i naprawdę musiała pogodzić się z faktem, że przyjdzie jej skakać przez pustkę na zautomatyzowaną barkę, w samym środku niczego. Odetchnęła głęboko, próbując wmówić sobie, że stres nic dobrego już nie wniesie, a ona po prostu musiała zrobić swoje i wrócić. Żywa.
Po drodze nałożyła hełm na głowę i poczekała, aż wszystkie zatrzaski się zassały i uszczelniły. Aktywowała omni-klucz, upewniając się, że wszystko jest w porządku, a pancerz jest gotowy do wyjścia w przestrzeń, po czym ruszyła za Nazirem do śluzy.
- Będziesz ze mną w stałym kontakcie? - upewniła się, choć wiedziała, że odpowiedź będzie twierdząca. Jej komunikator w hełmie był aktywny, początkowo ustawiony na nieprzerwaną transmisję, ale po chwili namysłu zmieniła to na świadomą aktywację, w razie gdyby coś poszło nie tak. Tak ze zwyczajnej troski o zdrowie psychiczne Nazira.
- Jestem gotowa, przywiąż mnie - poinformowała go, wyjątkowo nie zdając sobie sprawy z dwuznaczności swoich słów i innych okoliczności, w jakich mogłaby ich użyć, choć normalnie pewnie nawet uśmiechnęłaby się w ten typowy dla siebie sposób - który i tak nie działał na Khouriego tak jak na wszystkich pozostałych. - I wyjdź ze śluzy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

18 gru 2018, o 01:37

Przynajmniej mieli dwadzieścia minut by mentalnie się przygotować na to, że już nie było pięćdziesięciu procent szans na łatwiejszą z barek. Teraz wiedzieli, że scenariusz mają możliwie najgorszy. Tylko Isis nie zareagowała, ani skrzywieniem się, ani przekleństwem. Jej wizualizacja dalej była spokojna, unosiła się nad pulpitem statku i obserwowała ich z zaciekawieniem.
- Poczekaj - złapał jej ręce gdy unosiła hełm, chcąc włożyć go już sobie na głowę. Przysunął się, odrywając jedną dłoń od jej przedramienia i ujmując jej twarz. Pocałował ją, długo i czule, zapominając na kilka nieistotnych sekund o upływającym czasie czy palącym spojrzeniu Isis. - Teraz możesz, pozwalam - dodał, uśmiechając się lekko. Przesunął kciukiem wzdłuż jej policzka w dół, do ust, od których nigdy nie potrafił się oderwać i dopiero wtedy puścił jej dłoń, pozwalając jej ubrać ostatnią część pancerza.
Ruszyli oboje korytarzem, ale wrócił się jeszcze do mesy po linę. Z nią w ręku wkroczył do śluzy. Była dość mała, choć kiedyś, podczas nieco przyjemniejszego wieczora, wcale im to nie przeszkadzało. Wewnątrz paliły się teraz nie tylko światła awaryjne, ale też jedna, główna lampa. Nazir rozejrzał się, szukając odpowiedniego miejsca by móc przywiązać jeden koniec liny. Wybrał poręcz na jednej ze ścian, metalową, zamocowaną do statku na stałe, która wydawała się wystarczająco solidna, po czym pochylił się by zawiązać na niej jakiś skomplikowany węzeł, daleki od zwykłego supła.
- Będę, cały czas - przytaknął uspokajająco. Rozplątywał linę przez jakiś czas, sprawdzając, czy nigdzie nie ma innych pętel, które mogłyby ją skrócić gdy przyjdzie co do czego. Niczego takiego nie znajdując, złapał drugi koniec i obrócił Irene bokiem do siebie, zaczynając ją obwiązywać. Nie zrobił zwykłej pętli wokół jej pasa, tylko zmarnował niecały metr liny na zawiązanie jej w prowizoryczną uprzęż. Była solidna, nie wpijała się nigdzie pomimo dość lekkiego i cienkiego pancerza, jaki miała na sobie. Nawet jeśli Irene miała z niej nie skorzystać ostatecznie, dawała jakieś poczucie bezpieczeństwa.
Sprawdził węzły jeszcze raz, a później drugi, po czym położył dłonie na jej ramionach, patrząc na nią przez szybkę hełmu.
- Trzy minuty do kontaktu - Isis zabrzmiała w jej komunikatorze, ale też w głośnikach, dzięki czemu usłyszał ją Khouri.
Obdarzył Francuzkę przeciągłym spojrzeniem. Może wiedział, co chciał jej jeszcze powiedzieć, ale nie było na to czasu, albo nie był to dobry moment. Klepnął ją w ramię, nie mogąc za bardzo zrobić nic więcej gdy miała hełm na głowie.
- Powodzenia - rzucił cicho, cofając się o dwa kroki w tył, na korytarz, patrząc na Dubois póki Isis nie zamknęła za nim drzwi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

18 gru 2018, o 22:38

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Gdy tylko wyrównało się ciśnienie i wpompowane zostało powietrze, drzwi śluzy się otworzyły. Po drugiej stronie stał Khouri, nieco blady, ale może tylko jej się wydawało. Wewnątrz było porażająco jasno i klaustrofobicznie. Metalowe ściany otaczały ją z każdej strony, światła awaryjne i główne odbijały się od ich powierzchni, rażąc ją w oczy. Mężczyzna odsunął się, pozwalając jej wyjść, bo nie było miejsca w środku żeby mógł się tam wcisnąć. Gdy zdjęła hełm, odetchnął z ulgą, jakby spodziewał się dostrzec wyraz bólu po drugiej stronie, świadczący o jakimś uszkodzeniu czy ranie. Wyglądała na całą, choć jej pierwszy, głębszy oddech przypomniał jej o bólu w klatce piersiowej i ramieniu, na którym na pewno robił się już siniak.
Światła awaryjne nagle włączyły się nie tylko w śluzie, ale też na korytarzu. Błysnęły ostrzegawczą czerwienią, tworząc ostre cienie na twarzy stojącego w przejściu mężczyzny. Uniósł głowę, marszcząc brwi.
- Isis? - warknął głośno, gotów w każdej chwili ruszyć z powrotem do kokpitu.
Nie wyła żadna syrena, ale włączył się któryś z protokołów alarmowych. Crescent był atakowany, lub miał być. Nie musiała nigdy tego widzieć na własne oczy by skojarzyć fakty, to nie był pierwszy statek kosmiczny, na którym była.
- Wystrzelili - odparła spokojnie Sztuczna Inteligencja, po czym, gdy Nazir już odwrócił się na pięcie, dodała: - Jesteśmy w tunelu Przekaźnika. Opuściliśmy układ.
Statek ucichł, gładko sunąc przez kosmos, relatywnie pozbawiony wszelkiej masy. Silniki nie musiały już chodzić, więc i wibracje pokładu ustały. Widok za oknami się zmienił, ale tego żadne z nich nie mogło teraz zaobserwować.
Światło wróciło do normy, a Khouri odetchnął ponownie. Zerknął na skrzynie za plecami Irene i uśmiechnął się wreszcie, przestając tak skupiać na tym, co mogło pójść nie tak, a ciesząc z tego co im wyszło.
- Udało się - ucieszył się, odbierając od niej Claymore'a lub hełm, cokolwiek, by nie miała zajętych rąk. Ruszył za nią jeśli chciała się przebrać, bo choć wyglądał, jakby najmocniej teraz chciał ją do siebie przytulić i powiedzieć coś więcej niż jedno, lakoniczne stwierdzenie, to mogło poczekać, a on nie wiedział jak Francuzka zareaguje na to wszystko, co zrobiła przed chwilą.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

18 gru 2018, o 23:02

Zapomniała o linie, więc wciągnęła ją do środka, bo skoro i tak mieli półtorej minuty zapasu, nie musiała jej odcinać. Dziwne uczucie, które towarzyszyło włączeniu się sztucznej grawitacji, było dla niej czymś nowym. Odetchnęła głęboko, spoglądając na trzy zdobyczne skrzynie i czekając, aż SI wpuści ją na pokład. Kiedy otworzyły się drzwi, poczuła absurdalną tęsknotę za tym, co zostało po drugiej stronie śluzy, ale przecież nie miała ona najmniejszego sensu. Irene była już na Crescencie i jeśli bardzo chciała podziwiać pustkę, musiała zadowolić się oknem w kokpicie, bądź wielkim wizjerem w ładowni.
Ściągnęła hełm z głowy, wciągając do płuc czyste, chłodne powietrze, jakim zazwyczaj oddychali na statku. Zamknęła oczy na krótką chwilę i przetarła twarz dłonią, odgarniając z niej pojedyncze kosmyki rudych włosów, które zdołały już wydostać się z warkocza. I przez to niemal podskoczyła w zaskoczeniu, gdy nagle jasność zgasła, a zastąpiła ją ostrzegawcza czerwień. Świadomość, że weszli już w przekaźnik i są bezpieczni, przyszła chwilę później. Irene westchnęła ciężko, spoglądając na Nazira z niezadowoleniem.
- Nie udało się - odparła sucho, z frustracją, wolną ręką podnosząc najmniejszą ze skrzyń, bo chciała przynajmniej zobaczyć zaraz, co takiego ze sobą przyniosła. - Znalazłabym wszystko, gdybym za pierwszym razem dobrze wycelowała. Zmarnowałam za dużo czasu.
Ruszyła w stronę mesy, która była wystarczająco blisko głównej śluzy, by to w niej ściągnąć z siebie pancerz i rozpakować ładunki. Była zła na siebie. Chciała być skuteczna, chciała zrobić wszystko tak, jak trzeba, żeby udowodnić Khouriemu, ale i sobie, że jest w stanie sobie z tym poradzić. Nie była. Ze stukiem odłożyła hełm na stół, tuż obok kładąc jedną ze skrzyń. Ściągnęła rękawice z dłoni i je też rzuciła na stół.
- Przepraszam - oparła się rękami o blat, nie bardzo wiedząc, co mogłaby zrobić. Zaufali jej, zakładając, że da sobie radę. Potem snuła odważne plany zabrania większej ilości sprzętu, poza tym, który mieli zaplanowany. Rzeczywistość mocno zweryfikowała plany całej trójki. - Chciałam ci przynieść wszystko.
Skrzywiła się lekko, ruszając obolałym ramieniem. Jak tak dalej pójdzie, kiedyś wybije sobie bark. To chyba była najczęściej posiniaczona część jej ciała. Czy przyczyną był biotyk, czy nietrafiony skok, zawsze uderzała tym jednym, biednym ramieniem. Spojrzała w dół, na swój pancerz, lekko pęknięty na środku napierśnika po uderzeniu drugiego mecha. Mogło być gorzej, ale mogło też być dużo, dużo lepiej.
Westchnęła ciężko, odpychając się od stołu i skupiając się na skrzynce, którą przyniosła tu ze sobą.
- Mogę zobaczyć, co jest w środku? - spytała cicho, zerkając na Khouriego. Ciekawość mimo wszystko była silniejsza od wszystkich, pozytywnych i negatywnych emocji. - Tej, i pozostałych też?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

19 gru 2018, o 17:17

Gdy sięgnęła po najmniejszą ze skrzyń, uznał, że to dobry moment by od razu zabrać wszystkie. W pustce transportowanie ich wydawało się proste i w miarę bezproblemowe, ale tutaj nawet Khouri nie był w stanie zabrać obu wielkich pudeł na raz. Odstawił podłużny pakunek na bok, zamiast tego sięgając po ten oznaczony T5-V. Schylił się i przez chwilę zastanawiał, jak najlepiej to przenieść, po czym złapał za krawędzie i podniósł. Po napięciu w jego ramionach widać było, że waży sporo.
- Skoczyłaś z jednego statku na drugi w kosmosie, mając piętnaście minut na zabranie tego wszystkiego i rozwalenie dwóch mechów przy okazji - odparł swobodnie, idąc za nią do mesy. Teraz, gdy ryzyko zniknęło, choć wciąż musiał być w lekkim szoku to coraz szybciej dochodził do siebie, uśmiechając się szeroko, wbrew jej grymasom. - Czego się spodziewałaś? Że zrobisz wszystko idealnie? Przecież nigdy tego nie robiłaś.
Gdy weszli do pomieszczenia, odłożył skrzynię na ziemię z hukiem, wypuszczając powietrze z ust. Samo metalowe opakowanie musiało sporo ważyć, bez sprzętu w środku.
- Za ostro się oceniasz. Ja nie zrobiłbym tego lepiej - wzruszył ramionami, podchodząc do niej gdy stanęła oparta o blat. W walce na pewno była od niego szybsza, a zwinność w pustce podziałała tylko dla niej na plus, równoważąc brak doświadczenia. - Nie masz za co przepraszać.
Uśmiechnął się, słysząc jej ostatnie pytanie. Musiał też być podekscytowany, przynajmniej trochę - w końcu to było coś nowego, świeży sprzęt, który zastępował mu poprzedni. Widząc listę przewozową mógł sobie wybrać to, czego chciał lub potrzebował najbardziej, a z jego zamiłowaniem do sprzętu tego typu, nie wybrał niczego standardowego.
- Czekaj, wezmę też tamto - rzucił, wracając się do śluzy i po kilku chwilach z powrotem wchodząc do mesy. Drugi ładunek był może równie nieporęczny, ale zdecydowanie lżejszy. Odłożył go na stół z nieco większą ostrożnością niż poprzednią skrzynię.
Mały pakunek, który trzymała w dłoniach miał oznaczenie, które teraz dostrzegła w jasnym świetle mesy. Poza logiem Przymierza, tkwił tam numer seryjny. Khouri kiwnął głową, zachęcając ją do złamania pieczęci na metalowej obudowie i zajrzenia do środka. Wewnątrz znalazła fabrycznie zapakowany model generatora tarcz, produkowany na potrzeby Przymierza.
- Mój został w Szanghaju, jak pancerz - westchnął, samemu zabierając się do otworzenia skrzyni z pancerzem. Miała na sobie cztery blokady, z których trzy otworzył bez problemu, a z czwartą musiał się siłować. Metalowa obudowa znów okazała się tylko barierą ochronną - gdy zdjął jej wieko, ścianki rozłożyły się na bok i upadły z na podłogę, odsłaniając sporej wielkości, czarną walizkę z wygrawerowanym modelem.
- Podłączę do niego Isis, żeby zdjęła te zabezpieczenia - mruknął, bardziej do siebie, wypowiadając myśli na głos. Teraz, gdy nie musiał się o nią martwić, ciężko było mu podzielać jej niezadowolenie. Uśmiechał się szeroko, z radością, jak dziecko odpakowujące zabawki, które mu przywiozła. Kucnął, sięgając do zaczepów przy walizce i wpisując w mały terminal jakiś kod. Uchyliła się, niczym wieko skrzyni ze skarbami. - Mój miał już... kilka lat. Nie pamiętam kiedy był taki czysty.
Parsknął śmiechem, wyjmując z zaczepów wielki napierśnik. Pancerz był pierwszym, co zobaczyła na Ikarze gdy odnalazł ją Khouri, ale tamten był podniszczony, brudny. Naprawiany setki razy, funkcjonalny ale niezbyt estetyczny. Ten był zupełnie nowy. Koloru metalicznej czerni, był gładki, bardziej geometryczny niż to, co nosiła na sobie Irene. Gruby, podzielony na płytę chroniącą klatkę piersiową i mostek, oraz segmentowany odcinek żebrowy, który był matowy, ciemnoszary, z błyszczącymi, szarymi wstawkami. Na piersi miał jedno, kwadratowe zagłębienie - miejsce na wklejenie oznaczenia, teraz puste. Wyżej przechodził w bardziej elastyczny, modułowy kołnierz, którego sam szczyt był sztywny, chroniąc szyję i kończąc się zaczepami, do których przytwierdzano hełm.
Nie przypominał żadnego innego pancerza, który widziała wcześniej. Choć niejeden żołnierz Przymierza przewinął jej się przed oczami w ciągu ostatnich lat, żaden nie nosił czegoś takiego. Płyta na mostku przypominała poszycie czołgu bardziej niż ceramikę.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

19 gru 2018, o 17:59

- No... tak - odparła na jego retoryczne pytanie. Chciała zrobić wszystko idealnie. Taki był plan. Nieważne, czy Nazir zrobiłby to tak samo, czy gorzej, ona chciała, żeby wszystko się jej udało. Westchnęła, z trudem dochodząc do wniosku, że dopóki on był zadowolony, to ona też nie powinna mieć do siebie pretensji. Uniosła na niego niepewne spojrzenie, ale widząc przekonanie w jego oczach powoli przestawała być zła na swoją nieporadność.
Ale w chwili, gdy zobaczyła to podekscytowanie sprzętem, który przyniosła na statek, sama też mimowolnie, niepewnie się uśmiechnęła. Nie umiała nie podzielać tej emocji, bo nowe rzeczy działały na nią tak samo, jak na niego, nawet jeśli nie były przeznaczone bezpośrednio dla niej. Mimo to chciała obejrzeć zawartość skrzyń, dlatego też chętnie zabrała się za otwieranie najmniejszego z pudeł.
Zaraz po rozpakowaniu generatora tarcz, przykucnęła obok Khouriego, czekając na otwarcie największej skrzyni. To jej była ciekawa najbardziej, głównie przez to, że już poprzedni pancerz Nazira był nietypowy, a ona nie wiedziała czego spodziewać się teraz. Ale zobaczyła ten sam sprzęt, z którego Khouri korzystał przedtem, tylko nowy, czysty i absolutnie piękny. Przyglądała się mu przez chwilę w milczeniu, skrzącymi się oczami. No nie była z tym w stanie nic zrobić, nie kontrolowała swojej fascynacji świeżo skradzionymi rzeczami.
- Trzeba było go myć, jak chciałeś, żeby był czysty - odparła złośliwie, słabym przytykiem, pochylając się nad skrzynią, wyciągając z niej jeden z charakterystycznych naramienników. Chyba było jej już lepiej. Nie widząc zamkniętych pudeł, a namacalne efekty swojej skuteczności, czuła się zdecydowanie dużo pewniej. - To jest jakiś konkretny model? Jakoś się nazywa? - obejrzała go z zewnątrz, sprawdzając wyściółkę. - Pamiętam, że zrobił na mnie ogromne wrażenie, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy. Jesteś w nim przerażający. Jeszcze bardziej, niż normalnie.
Nietrudno było domyślić się, że niezadowolenie już jej przeszło, skoro wrócił jej poprzedni humor. Odłożyła naramiennik i uniosła wzrok na Nazira.
- Co w nim jest takiego dobrego? Jakie ma funkcje?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

19 gru 2018, o 21:10

W normalnych warunkach czystość jego pancerza była dla Nazira prawdopodobnie co najmniej drugorzędną kwestią, ale teraz ciężko było się nie cieszyć widząc nowy, nieskazitelny sprzęt. Widać było różnicę w porównaniu do tego, który miał od lat. W tym czasie pewnie już wyszły nowsze generacje tego pancerza, znając szybkość rozwoju technologii takich jak ta.
- T5-V - odparł z uśmiechem, przesuwając dłonią po powierzchni napierśnika. Przytyk o wyglądaniu w nim przerażająco nie zrobiła na nim wrażenia - był zbyt zaaferowany zawartością pudła by zwracać na to uwagę, chyba nawet nie dotarła do jego świadomości. Sięgnął do następnej części, zaintrygowany czymś najwyraźniej - wyjął rękawicę, zabudowaną aż pod łokieć, połączoną z karwaszem. Włożył ją bez chwili zawahania, prostując i zginając palce, skonsternowany. Może wyglądała odrobinę inaczej niż jego stara.
Z trudem oderwał od walizki wzrok, przenosząc go na rudowłosą gdy zadała pytanie. Wyprostował się, stając nad pudłem, z jedną dłonią okutą w rękawicę.
- To chyba najlepszy pancerz, jaki Przymierze potrafiło stworzyć - odrzucił zadowolony, podchodząc do ekspresu i zerkając na nią pytająco. Teraz mogli napić się kawy w spokoju, nie w stresie. - Znaczy, dla mnie. Jest ciężki jak cholera, nawet z wspomaganiem, więc raczej by ci się nie spodobał. Ale ukradłaś im właśnie bańkę kredytów. Niewielu żołnierzy go dostaje.
Zaśmiał się, więc ciężko było określić, czy żartuje, czy faktycznie to mogło tyle kosztować. Wyglądał na niestandardowy, mocny zestaw, błyszczący się w świetle metalizowanymi powierzchniami, ale wciąż tylko pancerz. Włączył robienie jednej kawy i, nie mogąc wytrzymać, wrócił z powrotem do walizki w czasie, gdy maszyna przyrządzała napój. Zdjął rękawicę i odłożył ją na miejsce, łapiąc z powrotem napierśnik. Stuknął w niego ręką z głuchym odgłosem uderzania o coś twardego.
- To pancerz ablacyjny. Jest tak twardy i odporny jak poszycia wojskowych statków kosmicznych - uśmiechnął się, podając go jej jeśli chciała. Był dwa razy cięższy niż naramiennik. - Statki mają tych warstw kilka, pancerz tylko jedną, ale mogę w tym przyjąć na siebie granat i nic mi się nie stanie. Jest prawie niezniszczalny.
Odłożył napierśnik jeśli nie chciała sama go obejrzeć i zamiast tego sięgnął po moduł z komputerem sterującym, takim, jaki też ona miała, skrytym w ramieniu. W tle ekspres piknął, informując o zrobieniu pierwszej kawy.
- Każdy pancerz ma komputer osobisty, T5-V ma WI w sobie. Przez to tak ciężko go odłączyć od sieci Przymierza. Łączy się z wszystkimi brońmi Przymierza i większością innych, nie da się w nim nie trafić. Ma ogniwa chłodzące, dzięki którym pochłaniacz ciepła starcza na dłużej. Łączy się z generatorem tarcz i omni-kluczem, mogę z nim podkręcić generator o drugie tyle, ile jest w stanie normalnie wytrzymać - odłożył fragment, decydując, że na razie aktywowanie komputera to nie był dobry pomysł. Jak już to zrobi, to z Isis, hakując jego zawartość. - Bez systemów wspomagania praktycznie nie da się tego zbyt długo nosić, więc ciężko w nim cokolwiek zrobić jeśli komputer padnie. Odpowiada też za chłodzenie, więc... sama widziałaś.
Nawet niemiłe wspomnienie gotowania się w pancerzu takim jak ten, w który wpatrywał się z uwielbieniem, nie było w stanie zetrzeć z jego twarzy uśmiechu. Wyglądał, jakby mógł o tym mówić znacznie więcej - i pewnie mógł, biorąc pod uwagę to jak bardzo interesował się tym tematem.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

19 gru 2018, o 22:12

Nazwa nic jej nie powiedziała, ale zapamiętała ją, by wyszukać sobie więcej informacji później, w extranecie. Szczegóły techniczne, ciekawostki których wymienianie teraz zajęłoby im zbyt dużo czasu. Oparła się dłonią o podłogę i usiadła, rozprostowując nogi. Jej pancerz ewidentnie był innego rodzaju, lekki i mobilny, w przeciwieństwie do tego, co lubił do walki nakładać Nazir. Nie utrudniał jej ruchów w najmniejszym stopniu, nie ciążył, był jak druga skóra. Ale trudno było się temu dziwić, Fantazmat przeznaczony był dla kogoś, kto korzystał z kamuflażu i nie zamierzał przyjmować rakiety na klatkę piersiową.
Skinęła głową, prosząc o drugą kawę. Teraz nie będzie musiała wypijać jej w zawrotnym tempie, a napój nie przestanie jej w połowie smakować, bo gorycz czekającego ją ryzyka będzie silniejsza od dosypanego do kawy cukru.
Widząc uśmiech na jego twarzy, sama nie była w stanie się nie uśmiechnąć, już bez nieprzyjemnych myśli krążących z tyłu głowy. Korzystając z tego, że siedziała, zaczęła odpinać powoli swój własny pancerz, ściągając go z siebie część za częścią. Teraz to jej sprzęt był starszy i brzydszy, mimo że miał w sumie niewiele ponad miesiąc. Pogoń za Khourim kosztowała ją wiele, łącznie z pozbawieniem pancerza błysku nowości. Cóż, przynajmniej nie wyglądała już jak słodka idiotka w drogim sprzęcie, a widać było, że nie nosi go tylko dla efektu wizualnego.
- O widzisz, masz prezent na święta od Przymierza - zaśmiała się. - Zamiast premii.
Zabrała się za zdejmowanie naramienników, potem kamizelki, aż w końcu swojego własnego napierśnika. Złożyła go tak, jak zawsze, odkładając obok dużej skrzyni. Przy leżącym na wierzchu napierśniku Khouriego wyglądało to jak strój dla lalki. Przez chwilę porównywała je, przeskakując spojrzeniem z jednego na drugi.
- Niby oba to pancerze, a są tak totalnie różne - mruknęła pod nosem, łapiąc podaną przez mężczyznę część. Jego radość udzielała się jej, bo choć to on zaplanował, razem z Isis, a Francuzka tylko wykonała, to czuła się po części odpowiedzialna za to, że skrzynie znalazły się na Crescencie. No, zdecydowanie większej części. Jej dłonie przesunęły się po zimnej, metalicznej powierzchni. Nigdy dotąd nie miała okazji sprawdzić, jaka jest w dotyku, bo widywała ją już na Khourim, a wtedy z reguły nie było czasu na takie rzeczy.
- Mam wrażenie, że tęskniłeś za nim bardziej, niż za mną - rzuciła z przekąsem, choć w jej oczach błyszczało rozbawienie. Wciąż nie podnosiła się z podłogi. Z jakiegoś powodu było jej tam dobrze. Spędziła w pustce raptem piętnaście minut, a była zmęczona bardziej, niż po wczorajszym treningu. - Co jest w trzeciej skrzyni?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

19 gru 2018, o 22:56

Obrócił się do lady, przypominając sobie o ekspresie i kawie. Sięgnął do cukru, pośpiesznie ją słodząc i złapał kubek w dłoń, podchodząc do siedzącej Irene i podając jej gotowy napój.
- W życiu - odpowiedział na jej zarzut, ale uśmiechnął się półgębkiem, wracając do urządzenia i ponownie je nastawiając, podkładając na miejsce drugie naczynie. Zawibrowało, przygotowując drugą porcję, o której oczywiście znów zapomniał, bo wspomniała o trzeciej skrzyni.
Momentalnie zostawiając walizkę z pancerzem w spokoju, sięgnął do długiego pudła. Było zalakowane i zabezpieczone równie intensywnie co to oznaczone T5-V, ale powstrzymał swoje podekscytowanie, otwierając je powoli i spokojnie - do czasu, gdy nie musiał podnieść wieka, bo to zrobił zamaszystym ruchem.
- Cudo - odpowiedział po długim czasie zwłoki, bardzo elokwentnie. Zasłaniał jej swoimi plecami zawartość, zresztą skrzynię postawił wcześniej na stole, więc miała ograniczone pole widzenia już siadając na ziemi. Umilkł na chwilę, przesuwając po czymś dłonią i sięgając do kolejnych zaczepów, kolejnych zabezpieczeń.
Ekspres, nieistotny i zapomniany, piknął gdzieś w tle.
- To była broń quarian, ale Przymierze lubi sobie kraść technologie i je ulepszać, szczególnie na potrzeby B. Nie możemy mieć zwykłego sprzętu, po którym ktoś rozpozna, dla kogo pracujemy - mówił, niechcący korzystając z trybu teraźniejszego, ale chyba mu to umknęło. Chwycił broń w dłoń, obracając się w jej stronę, zadowolony.
Karabin był spory, ale jego poprzedni również taki był. Metalowy, jasny, nie czerwony jak stary, przypominał swoją budową nieco bardziej strzelbę, a może tak jej się wydawało. Pochylił się nad nim, oglądając z zachwytem, ale jednocześnie czegoś szukając. Musiał mieć tę broń wcześniej w rękach, lub sporo o niej czytać, bo szybko znalazł to, czego wypatrywał i aktywował karabin. Dwa panele po jego bokach błysnęły na niebiesko, podświetlane. Broń wydała z siebie lekkie brzęczenie. Jej lufa była obudowana czymś, co wyglądało na segmentowane i po krótkiej chwili od aktywacji, spomiędzy segmentów również wydostała się błękitna poświata, a na samym końcu, nad jego dłonią, do świateł dołączyła ikonka braku pochłaniacza ciepła.
- Strzela pociskami naładowanymi elektrycznie - wyjaśnił, obracając lufę w jej stronę - nie była standardowa, jak w każdej innej broni, tylko wyglądała, jakby znajdowała się w dodatkowej, grubej komorze.
- Na statku się nie strzela - głos Isis zabrzmiał dookoła nich, ostrzegawczo, jakby wykrycie aktywowania broni na pokładzie wymusiło w niej reakcję pomimo pokładów zaufania, jakie miała w Khourim.
- No przecież nie strzelę - westchnął, obracając się, żeby podać karabin Irene jeśli chciała, lub dezaktywować go i schować z powrotem do walizki.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

20 gru 2018, o 14:30

Rozumiała już, co miał na myśli, gdy mówił, że cieszy go widok jej ekscytacji nowymi rzeczami. Jeśli wyglądała choćby w połowie tak, jak teraz Nazir, nie dziwiła się, że trudno mu się było nie uśmiechać. Momentami nie była w stanie skupić się nawet na tym, co trzymał w rękach, bo jej wzrok przyciągała rozpromieniona twarz mężczyzny. W sumie wiedziała, że interesują go te technologie, ale nie spodziewała się, że kiedykolwiek zobaczy u niego tak silne emocje związane z nowym karabinem. Napiła się kawy, która teraz w końcu smakowała dokładnie tak, jak powinna.
- Wygląda dużo lepiej, niż kwadratowy Claymore - zauważyła. - Ale nie lepiej niż Wdowa.
Lubiła swój karabin, choć korzystała z niego rzadziej, niż na początku zakładała, że będzie. Okazywało się, że wystrzelonym ze strzelby śrutem łatwiej było trafić, zwłaszcza gdy walczyło się prawie zawsze w zwarciu, tak, jak robiła to ona. Może gdyby jej szkolenie przebiegało inaczej, albo gdyby w ogóle jakiekolwiek miała, ktoś nauczyłby ją jak strzelać skutecznie i z daleka.
- Nie ma pochłaniacza - przypomniała sztucznej inteligencji, która mogła przez swoje kamery nie zauważyć świecącej się kontrolki. Przyjęła karabin, ważąc go w dłoniach. - Nigdy nie korzystałam z broni quarian.
Uniosła go w górę, celując w bliżej nieokreślony punkt w przestrzeni. Podobał się jej blask, który dobywał się z jego wnętrza, choć wolałaby, żeby był zielony. Claymore, z którego korzystała, był cięższy i o dziwo mniej poręczny. Kwadratowy kawał kloca, zupełnie do niej niepasujący, był jednak zbyt skuteczny, by z niego zrezygnowała. Nie zamierzała z tej broni nigdy korzystać, zresztą w chwili, w której zabrała ją martwemu Houndowi, od razu poleciała ją sprzedać, ale niestety skończyło się to niepowodzeniem. Nie wyglądała przekonująco, ubrana pewnie w swoje codzienne ciuchy, rzucająca większą od niej strzelbę na blat w sklepie.
- Powiedziałabym, że dobry wybór, gdybym widziała to kiedykolwiek w akcji - uśmiechnęła się, oddając karabin Nazirowi. - To teraz powiedz mi, czego nie wzięłam. Czego ci brakuje? Będziemy w stanie to gdzieś normalnie kupić? Nie masz omni-klucza, tak?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

20 gru 2018, o 14:51

Nie skomentował jej gustów dotyczących broni, bo jego pewnie nie były wielce sprecyzowane. Wcześniej korzystał z niezbyt ładnego karabinu, ale był funkcjonalny. To liczyło się najbardziej, przynajmniej dla niego - nie elegancki design i ozdobne światełka. Ale to, co teraz trzymała w rękach, było nowe, pachnące świeżością intensywniej, niż pachniała gotowa, zrobiona w ekspresie kawa. Odebrał od niej broń i dezaktywował ją, wkładając z powrotem do dużej skrzyni.
- Strzelnica na statku to niezbyt dobry pomysł - przyznał, uśmiechając się szeroko. Może gdyby ich sytuacja była inna, mogliby się zatrzymać i skoczyć na Cytadelę, Illium, Omegę - gdziekolwiek. Strzelnice były wszędzie, szeroko dostępne, choć nie wszędzie można było wnieść własną broń bez żadnej licencji czy okazania dokumentów tożsamości. - Czego... A.
Machnął ręką, zamykając wieko skrzyni z hukiem i blokując zaczepy, przynajmniej na razie. Zdjął pudło ze stołu i położył na ziemi, obok walizki z pancerzem i ścianek jego opakowania, leżących na ziemi dookoła sprzętu.
- Omni-klucza. To nieważne, wezmę jakikolwiek - odparł, przypominając sobie nagle o kofeinowym napoju i przechodząc przez mesę do kuchennego blatu, żeby wyciągnąć kawę z ekspresu i od razu napić się jej małego łyka, nie dolewając nic do środka ani nie dosypując. Miał znacznie mniej wyrafinowane gusta od Francuzki, prawie wszystko mu odpowiadało - nawet gdy dolał mleka i witamin, wypił wszystko do końca, krzywiąc się, ale nie wylewając zawartości naczynia. - Najwyżej wezmę od Widma ten Dewitta albo Atson. Zgramy zawartość, a Isis go wyczyści do zera.
Omni-klucz był najmniejszym problemem, jeśli miał swój pancerz, miał broń i generator tarcz. Teoretycznie jakikolwiek mógł zadziałać i ułatwiłby mu życie po stokroć, umożliwiając komunikację i w ogóle sterowanie tym, co miał pod ręką.
Westchnął nagle, patrząc po obu pudłach na ziemi, zajmujących spory wycinek podłogi. Generator tarcz leżący na stole wydawał się przy tym małym dodatkiem.
- Dopiero posprzątałem te skrzynie z kajuty - zauważył z rozbawieniem, widząc, że jego kwatera znów ma zapełnić się metalowymi pudłami. - Może zrobimy z jednej celi zbrojownię. Ty też trochę tego już nazbierałaś, głupio upychać to po szafkach koło ubrań - dodał, wracając do stołu i opierając się o krawędź blatu tyłem, spoglądając na nią znad kubka, upijając więcej kawy.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

20 gru 2018, o 15:59

Skinęła głową, przypominając sobie, że wciąż mieli omni-klucze należące do ludzi, którzy zginęli śmiercią tragiczną z ich ręki. Nie była tylko pewna gdzie one się teraz znajdowały. U Widma na statku? Chyba tam widziała je ostatnio, a byłaby świadoma posiadania ich na Crescencie. Czyli to nie było nic takiego strasznego. Gorzej, gdyby nie zabrała z barki karabinu, albo pancerza, wtedy Nazir nie znalazłby sobie tak łatwo substytutu.
Złapała z powrotem swoją kawę, którą odstawiła uprzednio obok i wstała, nie chcąc już siedzieć na podłodze, skoro podniósł się też Khouri. Zerknęła na swój pancerz, złożony obok jednej ze skrzyń. Powinna to odnieść do kajuty, zmienić buty na skórzane, ale chyba nigdzie się jej z tym nie spieszyło.
- To nie jest tak źle - przyznała, orientując się, że długo milczy, pogrążona w swoim własnym zamyśleniu. - Bałam się, że zostawiłam tam coś, co narobiłoby więcej problemów. Jeszcze jakiś czas temu miałam zapasowe omni, ale sprzedałam, bo chyba uznałam, że bardziej przydadzą mi się kredyty, niż starzejący się na dnie torby sprzęt.
Nie mogła mu nic dać, poza tym, co właśnie obejrzeli. Może i nazbierała sporo, ale z większości korzystała, poza jedną średniej jakości strzelbą. A może nawet i słabej jakości, w porównaniu do Claymore'a, który teraz stanowił jej wyznacznik skuteczności broni. Gdzieś po jej szufladach walały się jakieś stare modyfikacje do pancerza, których Francuzka nawet nie zamierzała pakować do swojego obecnego, bo już w tej chwili był wypchany po brzegi, tak, że niczego więcej od niego nie potrzebowała. Nic, co zainteresowałoby Khouriego.
- Myślałam o tym - zaśmiała się, podchodząc do stołu, o który opierał się Nazir i siadając na blacie, między mężczyzną a jego nowym generatorem. Oparła kubek o udo, zerkając gdzieś w stronę drzwi, za którymi znajdowała się droga do wspomnianej przez niego celi. - Nawet chyba wczoraj. Wszystko mam poupychane po szafkach, albo porozkładane na łóżku, chociaż to nie jest tak, że moje rzeczy zajmują dużo miejsca. Mam mało ubrań. Generalnie wszystkiego mam mało. Ale dobrze by było mieć takie miejsce. Tylko nie chciałam ci się rządzić na statku. Uznałam, że może masz inne plany wobec tych pomieszczeń.
Napiła się mocno ciepłej kawy i zamachała nogami nad podłogą, wzdychając z zadowoleniem.
- Nie chcę być upierdliwa, ale skoro mówiłeś, że kredyty nie będą problemem... myślałam o tej kapsule - zerknęła na Khouriego. - Nie dałabym rady ci pomóc, gdyby nie kapsuły na Elpis. Dużo rzeczy potrafię, ale wykształconym medykiem nie jestem. Nie wiem, czy będziemy mieć ponowną możliwość wejścia do Widma na statek, cholera go wie, wszystko się może wydarzyć. A kto wie, czy nie będziemy potrzebować? - skrzyżowała wiszące w powietrzu nogi w kostkach. - Mogłaby pójść do drugiej celi. Razem z tymi twoimi niekończącymi się medi-żelami i opatrunkami.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”