Wyświetl wiadomość pozafabularną
Przytoczenie cytatu przez turianina wywołało kolejne kilka sekund milczenia po drugiej stronie. Odpowiedź, która wreszcie nadeszła, nie zdradziła jakiejkolwiek zmiany w stanowisku mężczyzny.
-
Tego nie znam - odpowiedział z przekąsem. Bez możliwości spojrzenia w jego twarz, ciężko było ocenić, czy mówi prawdę, czy to kolejna, wymijająca odpowiedź podszyta odrobiną ironii.
Komunikacja z podróżującymi pod sufitem oparami dymu ogólnie rzecz biorąc nie była zbyt owocna. Przerzucali się słowami, które mogły coś znaczyć, lecz niczego nie potwierdzały, frustrując siebie nawzajem. Do steku pytań kłębiącego się w głowach obydwu z nich doszło jedno, wspólne - kogo najpierw czara goryczy się przepełni?
Omni-klucz zniknął, a cisza się wzmogła, odpowiadając na tę jedną, palącą kwestię.
-
Wiesz jaka jest różnica, między Cerberusem a każdą inną, znaną mi ludzką organizacją? - sarkazm zniknął z głosu mężczyzny, który z każdym wypowiadanym słowem wydawał się nabierać coraz większej chrypki. -
Budżet.
Teraz porucznik nie mógł widzieć niczego, nawet tej mdłej, pomarańczowej poświaty odbijającej się od karabinu, dzięki której wiedział, w którą stronę jest wycelowany. Właśnie w tej chwili dalszy ton rozmowy mógł zostać zmieniony - utrzymany lub nadany na nowo.
Ale pewna czara się przelała.
-
Isis, włącz cyrkulację powietrza - zażądał głos zimno, wywołując szum wentylatorów jeszcze zanim dokończył ostatnie słowo.
-
Wyczyścić też korytarze?
Głos SI nie brzmiał ani trochę tak, jak brzmiał ten, który wgrany miała Etsy. Był niższy, bardziej poważny, jakby należał do osoby starszej biologicznie niż ten, którego właścicielką była odpowiedniczka zamieszkująca Elpis.
-
Nie, mogą zostać.
Wentylatory pracowały na najwyższych obrotach, szybko oczyszczając całe powietrze, ukazując efekt ich walki. Dziury w zewnętrznych warstwach ścian, odpryski metalu, kule na ziemi. A także sylwetkę żołnierza.
Porucznik mógł zdążyć przywyknąć do stereotypowego wyglądu człowieka. Zarówno kobiety jak i mężczyźni zwykli być o głowę niżsi niż przeciętni przedstawiciele Hierarchii, lecz w tym przypadku patrząc w wizjer przeciwnika, patrzył niemal na wprost. Również pancerz żołnierza odbiegał od standardu - grube, ceramiczne płyty przypominały pokrycie czołgu, niż standardowy, żołnierski ekwipunek. Pokrywały go dziesiątki uszczerbków.
-
Jesteś bardziej samotny niż myślisz - syknął z wściekłością, gdy resztki oparów znikały.
Mesa była stosunkowo schludnym miejscem, teraz pełnym blizn. Na blacie leżało kilka zniszczonych szklanek, po lewej i na wprost od Viyo. Po prawej, za mężczyzną, stał stół pełen jakiegoś ekwipunku.
To, co rzuciło mu się w oczy dopiero teraz, gdy nic nie zasłaniało mu wizji, były brunatne ślady po zaschniętej krwi.
-
Powiesz mi, jak udało ci się nas wyśledzić - warknął, głosem nieznoszącym sprzeciwu. Wciąż unosił swój karabin, który wyglądem przypominał dziwny miks między karabinkiem a strzelbą. -
Albo twoją SI czeka lobotomia.
Etsy nie nawiązywała z nim kontaktu, lecz poza tym, ciężko było znaleźć jakikolwiek dowód na wyższość Isis ponad nią - poza tym, że Isis odzywała się normalnie, odpowiadając na rozkazy mężczyzny. Mógł mówić prawdę - albo jego ręka była pusta, a z ust leciał blef. Decyzja należała do porucznika, tak jak i ryzyko.