Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Crescent

18 cze 2018, o 22:26

- Jest twoja bez względu na spędzony w niej czas - Isis odparowała kategorycznie, nawet jeśli rudowłosa nie potrzebowała odpowiedzi na swoje zastanawianie się.
Kawy akurat w mesie zawsze było pod dostatkiem, szczególnie tej klasycznej. Fioletowej pozostała część opakowania, której Nazir nie zdążył wypić. Ekspres działał bez zarzutu, a wyczyszczone pomieszczenie coraz bardziej przypominało to, które znała i w którym wielokrotnie siedziała. W połączeniu z lubianym napojem, mogła poczuć namiastkę normalności, do której przywykła. Tu nie widziała jak brudny był kadłub Crescenta czy jak zniszczone były korytarze wokół. Póki drzwi były zamknięte a w jej dłoniach znajdował się kubek, było jak dawniej. Prawie.
- Zależy od kontekstu i sposobu patrzenia - odpowiedziała, znów słysząc rudowłosej głos. W tej kwestii nie mogła liczyć na pełną emocji i romantyzmu kwestię powiedzianą przez syntetyczny głos, który był obu tych rzeczy całkowicie wyzbyty. - Nie uważam, żebyś była słaba. Potrzeba odwagi żeby zaryzykować własnym życiem by ocalić inne. I siły i determinacji, żeby to zrobić. A nawet egoizmu. W końcu robisz to by poczuć się lepiej, przestać się martwić.
Kawa szybko stygła, pozwalając jej pić ją w szybkim tempie jeśli miała na to ochotę. W tym czasie konwersacja z Isis przybierała nieco inne tory. Całkowicie obiektywna odpowiedź mogła brzmieć szorstko ale nie miała w sobie ani grama oceny. Jeśli potrzebowała kogoś, kto spojrzy trzeźwo na to, co robiła, miała tego kogoś pod ręką.
- Możesz. Nie wiem, co tam znajdziesz - ostrzegła ją, zanim rudowłosa podniosła się z miejsca i ruszyła do kajuty.
Nawet przed kabiną kapitańską korytarze naznaczone były śladami walk. Umieszczona na samym końcu, wydawała się odległa, a droga do niej dłużyła się niemiłosiernie. Pomarańczowy panel na drzwiach, zostawiony w ten sposób z przyzwyczajenia lub zmieniony przez Isis, błysnął zielenią gdy podeszła do niego Dubois. Skrzydła rozsunęły się, wpuszczając ją do środka.
Wewnątrz panował porządek, może nawet większy niż zazwyczaj. Większości skrzyń, na ogół ułożonych pod ścianami i zamkniętych, nie było. Zostało kilka, głównie z ubraniami i rzeczami osobistymi, wymieszanymi z zapasem amunicji i losowymi przedmiotami. Na stole po lewej stronie od wejścia leżała przepełniona popielniczka i kilka przedmiotów. Wbrew jej możliwym nadziejom, gdy tylko półmrok został przegnany przez jaśniejące lampy, dostrzegła na blacie przetarty naprędce, brunatny ślad. Poza nim, pomieszczenie w gruncie rzeczy wyglądało tak, jak zwykle, tylko w trakcie przeprowadzki - nawet pachniało tak samo, znajomo, a nie prochem i krwią jak korytarze. Napoczęta paczka papierosów leżała koło dziwnego urządzenia, które po chwili studiowania go okazało się nieaktywną pluskwą, taką jak kilka innych, które leżały w środku jednej z otwartych skrzyń. Obok leżała nietknięta szklanka i zmięta koszulka, rzucona przez właściciela niedbale.
Dalej, w małym aneksie sypialnianym zostało zaścielone łóżko i czyste półki, z których na jednej stał zegar. Wyglądało dokładnie tak, jak w dniu, w którym Irene opuściła Crescenta miesiąc wcześniej. Najwyraźniej Khouri nie zdążył w nim zasnąć przez ten czas, albo nie miał nerwów by to robić, nawet jeśli opiekowała się nim Isis.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

18 cze 2018, o 22:54

Obiektywne słowa Isis z jakiegoś powodu poprawiły jej humor bardziej, niż zakładała. Uśmiechnęła się nawet lekko, krótko, na dosłownie kilka sekund. Wiedziała, że jest egoistką, bo była nią odkąd pamiętała. Prawie każda jej decyzja była podyktowana właśnie tym nastawieniem i w sumie dobrze było to usłyszeć. Obawiała się trochę, że zaraz SI jej powie, jak to Irene ma dobre serce i takie tam. Pewnie każdy inny obruszyłby się choć trochę, słysząc takie słowa, ale Francuzka tylko skupiła się na swojej kawie i nie spytała o nic więcej, całkiem usatysfakcjonowana.
Przez całą drogę do kajuty Khouriego nie była pewna, czy chce do niej wchodzić. W środku mogła znaleźć wszystko, począwszy od trupa, przez tysiąc innych dziwnych rzeczy, które na co dzień Nazir przed nią ukrywał, po informacje, na które liczyła. Zatrzymała się przed wejściem, wahając się przez chwilę, nim przekroczyła próg. Ale pomógł jej w tym fakt, że nie musiała nawet sięgać ręką do panelu drzwi, bo SI otworzyła jej je przed nosem.
Wstrzymała oddech, wchodząc do środka, co okazało się zupełnie zbędne. Nic jej nie zaskoczyło, nie do tego stopnia, by pożałowała swojej decyzji. Przesunęła spojrzeniem po gładkiej pościeli, brudnej koszulce rzuconej w kąt i paczce papierosów. Lubiła to miejsce bardziej, niż była w stanie przyznać sama przed sobą. Tylko czegoś w nim teraz brakowało. Kogoś. Nie wiedząc, co właściwie może tu zrobić, podniosła przepełnioną popielniczkę i opróżniła ją w śmietniku w łazience. Potem wróciła do pokoju, by usiąść na kanapie i włączyć monitor przed sobą. Może coś pozostało załadowane, albo Nazir nie wylogował się z jakiejś sieci. W końcu kiedyś obudziła się rano i widziała, jak informacje o misji wyświetlają się przed nim na tym ekranie. Szansa na to, że je znajdzie i teraz, albo coś bardziej aktualnego, była praktycznie zerowa, ale Irene i tak nie miała co ze sobą zrobić.
- Isis? - zaczęła, po dłuższej chwili milczenia. - Jak myślisz, co powinnam powiedzieć, żeby przekonać Widmo do współpracy? Nie jestem nikim ważnym, nie mam nawet wyszkolenia bojowego. Może nie chcieć ze mną w ogóle rozmawiać.
Wyciągnęła z paczki jednego z papierosów Nazira i odpaliła go, krzywiąc się z niesmakiem po zaciągnięciu się dymem. Zapomniała, jakie obrzydlistwa palił. Jej wspomnienia sięgnęły tych momentów, w których to były jedyne papierosy jakie miała i jedna z niewielu dość biednych rozrywek na pokładzie tego statku.
- Gdzie on w ogóle teraz jest? Możesz się tego dowiedzieć od jego SI? Będziemy mogły lecieć już powoli w tamtą stronę, albo chociaż sprawdzić, czy to w miarę po drodze na Ziemię.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

18 cze 2018, o 23:02

Szansa, na znalezienie czegoś przydatnego
<50%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

18 cze 2018, o 23:13

Włączenie monitora skutkowało skąpaniem części pomieszczenia w pomarańczowym ekranie interfejsu. Nie znalazła tu danych, skanów i raportów przesuwających się w górę i w dół jak wtedy, gdy obudziła się bez Khouriego obok niej, w łóżku. Zamiast tego przywitał ją ekran startowy i lista najczęściej wybieranych aplikacji, jak katalog z vidami czy extranet. Nic, co przykuło jej uwagę na dłużej i mogło znaczyć więcej. Był jeden, zaszyfrowany folder z dokumentami, który widziała już wcześniej gdy odpalali monitor wspólnie, chcąc coś obejrzeć przed snem.
- Ma sztuczną inteligencję. Możesz go zaszantażować, pójść z tym do mediów - zaproponowała bez ogródek, wybierając najbardziej oczywistą dla siebie opcję. - Nie umiem oceniać charakteru. Mam zapis ich rozmowy nagrany na kamerach monitoringu, który mogę ci pokazać. Może ty będziesz potrafiła wywnioskować z tego najlepszą taktykę.
Vertigo nie mogło powiedzieć jej wiele na temat rozmazanej na monitoringu, turiańskiej twarzy. Musiałaby opierać się wyłącznie na intuicji i percepcji by spróbować ocenić to, z kim miała do czynienia. Chłodnym, kalkulującym Widmem, który bez żadnych problemów zaczął strzelaninę w korytarzach czy kimś z goła innym? Jak na razie był tajemnicą, jedną z wielu, które otaczały całą historię, w którą wplątany został Khouri - a wraz z nim i ona.
- W Rdzawym Morzu - odpowiedziała, łącząc się z monitorem w kajucie by wyświetlić mapę i zaznaczyć na niej punkt niemal po drugiej stronie galaktyki. Nakreśliła przy tym trasę przez Przekaźniki, która była długa i czasochłonna. Gromada Lokalna znajdowała się mniej więcej po środku dla ich obojga. - Gromada Exodus jest dobrym miejscem na spotkanie przed Ziemią. Ale podróżując przez Przekaźnik nie będziemy mogły z nim porozmawiać. Potrzebujemy dwudziestu godzin na dotarcie stąd do Układu Słonecznego. Burza magnetyczna powinna skończyć się wcześniej i oba statki będą mogły wyruszyć w jednym momencie.
To dawało im podobną godzinę przybycia na miejsce, ale zakładało też, że Irene okaże się przekonująca i Widmo w ogóle zgodzi się na współpracę. Jeśli nie, marnowały czas, czekając razem z Isis na odzyskanie kontaktu podczas gdy mogłyby lecieć już ku Szanghajowi. Muller powiedział, że Nazir tam będzie, a nie jest teraz, ale nie sprecyzował kiedy. Nie wiedziały jak podróżuje mężczyzna, ile zajmie mu dotarcie do enigmatycznego hakera i jak długi czas tam spędzi. Okno dostania się do niego było wąskie, a przy nieistniejącej komunikacji ich zadanie było już wystarczająco utrudnione.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

19 cze 2018, o 09:28

Westchnęła, opierając się wygodnie na kanapie i zakładając nogi na stół. Udawała, że nie zauważa plamy na blacie, bo tak było łatwiej. Zresztą nie miała już ochoty sprzątać. To wciąż była kajuta Nazira, ogarnie ją sobie jak wróci. Za to zaszyfrowany folder przykuł jej uwagę. Może nie była zbyt ostrożna w sytuacjach takich jak ta, ale teraz odczuwała pewien niewyjaśniony dyskomfort na myśl, że miałaby zabrać się za dobieranie się do niego. Chociaż w sumie nie był on tak bardzo niewyjaśniony, chodziło głównie o Isis, która może kamer w kajucie nie miała, ale to by zauważyła.
- Ostatnio szantaż staje się moją najlepszą bronią - mruknęła pod nosem. - Jeszcze trochę i stracę do siebie resztki szacunku. A nigdy nie miałam go zbyt wiele. Pokaż mi te nagrania.
Skinęła głową, bo zapomniała, że Isis nie miała kamer w kajutach. Ale milczenie Irene też w tej chwili nie oznaczało niczego poza zgodą. Nie mogły zniknąć na tak długo między przekaźnikami, bo czekały, aż Widmo się z nimi skontaktuje. Aż wyjdzie z tej swojej burzy i Irene będzie mogła się z nim porozumieć za pośrednictwem dwóch SI. Dwie sztuczne inteligencje i turiańskie Widmo. To samo w sobie było mało wiarygodne, ale dobrze wpasowywało się w historię Irene - na przykład do tej części z atomówką na Pinie.
Skupiła się później na nagraniach, które wyświetliła jej na ekranie Isis. Nie było to najlepsze, co w życiu oglądała. Czuła, jak coś zaciska szpony na jej klatce piersiowej, utrudniając jej swobodne oddychanie. Była sfrustrowana bezradnością i zła. Nic nie mogła z tym zrobić, poza obserwowaniem, jak ci dwaj idioci rozwalają Crescenta i jak trudno im idzie normalna rozmowa. Parsknęła suchym śmiechem, gdy turianin wytknął Khouriemu jak bardzo jest irytujący. Nie mogła się z nim nie zgodzić.
- Powinien był go posłuchać - powiedziała. - Powinien był się zgodzić na współpracę. Dlaczego on jest takim pieprzonym idiotą.
Osunęła się po kanapie w dół, krzyżując ręce na klatce piersiowej i marszcząc brwi. Jej reakcja nie robiła teraz na nikim wrażenia, ani ten gest, ani jej naburmuszona mina. Nie wyglądała teraz jak ktoś, kto mógłby uratować Nazira z czegokolwiek. Przy tych dwóch opancerzonych sylwetkach, które widziała na monitorze, ona sama, w swoich czarnych, brudnych teraz ubraniach i o połowę mniejsza od nich obu, wyglądała jak żart. Ale nie przeszło jej przez myśl, że to wszystko jest ponad jej możliwości, ponad jej siły. To akurat nie wchodziło w grę, bo wiedziała, jeśli ona czegoś z tym nie zrobi, to nie zrobi tego już nikt. Pytanie tylko, czy ten Viyo będzie potrafił potraktować ją poważnie. Wątpliwe.
- Jest honorowy, ale to turianin, więc... no. I strasznie lubi ludzkie przysłowia. Musi mieć dużo znajomych ludzi, albo ludzką kobietę, albo po prostu ma dziwne hobby - westchnęła i wyprostowała się, gdy skończył się ten niezbyt przyjemny vid. Oparła się łokciami o kolana i uruchomiła omni-klucz. - Jeszcze tylko to. Przepraszam, ale muszę to zrobić.
Sama nie wiedziała, czy kieruje słowa do Isis, czy do nieobecnego tu mężczyzny, ale nie miało to większego znaczenia. Zabrała się za rozszyfrowywanie folderu, którego zawartość na pewno nie była przeznaczona dla jej oczu. Ale czy miała jakiś wybór? Nie bardzo. Nie w tej chwili, nie w tej sytuacji. Nazir sam sobie na to zasłużył.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

19 cze 2018, o 14:43

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

19 cze 2018, o 15:52

Pierwszym, co zauważyła, był dym. Zarówno korytarze i mesa spowite były gęstą mgłą, utrudniającą widzenie. Cała walka działa się praktycznie na oślep, choć Widmo okazał się łatwiejszym celem, ze świecącym pancerzem technologicznym wokół swojej sylwetki. Z perspektywy obserwatora ciężko było określić kto wygrywał - generatory tarcz Viyo kilka razy błysnęły, przyjmując na siebie nieco za dużo. Podchody trwały kilkanaście minut, spędzone głównie wśród oparów, w których ciężko było im się dostrzec. Nic dziwnego, że mesa była tak poprzecinana śladami kul, kiedy walczyli w takich warunkach. Sprzyjały one Khouriemu, który doskonale znał układ pomieszczeń i wiedział orientacyjnie w którą stronę kierować lufę karabinu w przeciwieństwie do napastnika.
Isis oczyściła powietrze w samej mesie, ukazując pobojowisko. Irene dostrzegła brunatny ślad krwi na stole, który pojawił się jeszcze zanim Widmo wszedł na pokład - to był dobry znak. Turianinowi nie udało się Nazira uszkodzić, ale kiedy mężczyzna zrzucił, a raczej zerwał ze swojej głowy hełm, widać było, że coś jest nie tak. Splunięcie krwią w ziemię wyłącznie to potwierdziło, tak jak lekko przygarbiona sylwetka i zmęczenie na twarzy, niewyraźnej w słabej jakości kamerze monitoringu, z której materiał oglądała.
Ich rozmowa dobiegła końca, a turianin skierował się do śluzy. Przez krótką chwilę zamknięty był w pomieszczeniu i to Isis z nim rozmawiała, ale nie komentowała tego wydarzenia. Jedynie pokazywała jej to, co się działo. Gdy Widmo opuścił pokład Crescenta, Khouri opadł na krzesło przy stole. To samo, na którym siedziała pół godziny temu Irene, popijając swoją kawę. Jego klatka piersiowa uniosła się i opadła w głębokim westchnieniu, a on przetarł twarz dłonią nim, z cichym stęknięciem, ruszył się z miejsca by przejść do swojej kajuty zabierając ze sobą hełm.
Sztuczna inteligencja milczała w trakcie trwania nagrań. Dawała czas rudowłosej na obejrzenie krótkiego materiału i przetrawienie zawartych w nim informacji. Nie dodawała swoich trzech groszy, ani nie wyrażała swojej opinii na temat postępowania Khouriego. Nie jej dane było go oceniać, tak jak nie oceniała Irene. Zamiast tego zajmowała się swoimi sprawami, cokolwiek mogła mieć teraz do robienia.
- Co musisz...? - spytała, słysząc kolejne słowa Dubois, ale urwała gdy tylko omni-klucz kobiety połączył się z monitorem, na którym wyświetlała informacje. Katalog był strzeżony, a dostanie do niego nie było ani zbyt trudne, ani zbyt łatwe. Wyraźnie Nazir nie poprosił sztucznej inteligencji o zaawansowane zaszyfrowanie go, po prostu założył hasło, akceptując ograniczenia bezpieczeństwa w systemie, z którego korzystał.
Katalog był zbieraniną rzeczy, które z pozoru nie były przydatne. Zdecydowaną większość stanowiły skany i trójwymiarowe rzuty map galaktycznych. Wycięte z ogólnych, niektóre były bardzo stare, inne prezentowały obszary, których nawet nie potrafiła wskazać na normalnej, pełnowymiarowej wizualizacji. Nie wiedziała gdzie się znajdowały wycinki kosmosu, które kolekcjonował, do których kiedyś chciał polecieć. Obok nich, w folderze było niewiele. Dane techniczne Crescenta, kilka nazwisk i akt osób, których nie znała, będących z Przymierza. Zaufane lokalizacje, wskaźniki geolokalizacyjne do różnych miejsc na różnych planetach, niepodpisane w żaden sposób, z których żadna z kropek nie leżała blisko Szanghaju. Kilka raportów na temat Hamesa, których jeszcze nie decydował się usunąć. Nie znalazła wśród nich swoich danych, które przecież miał. Może je usunął, może trzymał na swoim omni-kluczu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

19 cze 2018, o 19:24

Z jakiegoś powodu liczyła na to, że po odblokowaniu zaszyfrowanego folderu znajdzie w nim odpowiedź na wszystkie swoje pytania. Nazwiska, imiona, zdjęcia i plany. Powody dla których Nazir mógłby na nich polować i te wszystkie jego przygotowania, które poczynił przez ostatnie pół roku. Tymczasem znalazła tylko jakieś pierdoły i mapy, o których rozmawiali wieki temu. Po chwili namysłu otworzyła jedną z nich i wpatrzyła się w przedstawiony na niej wycinek kosmosu, przypominając sobie te momenty, w których wszystko było dobrze. To była jej klątwa, chciała mieć ciekawe życie i takie właśnie miała, wiążąc się poniekąd z człowiekiem, który ją porwał i o którym wiedziała, że raczej do tych porządnych, dobrych ludzi nie należy. Mogła znaleźć sobie kogoś normalnego, albo nie znajdować nikogo poza przygodami na jedną noc, których nawet ona czasem potrzebowała, w swoim pozbawionym zobowiązań życiu. W końcu to o przyjemność tutaj chodziło, czyż nie?
Teraz nie czuła przyjemności żadnej. Presja osiadła na jej ramionach ciężarem, jakiego nie znała od dawna. Zamknęła oczy i podparła głowę na rękach, z łokciami na kolanach. Tak zgarbiona siedziała przez długi czas, nie licząc upływających minut. Nie czuła łez napływających do oczu, chociaż może powinna. Może zrobiłoby się jej wtedy trochę lżej, gdyby udało się jej pozbyć przynajmniej części nagromadzonych wewnątrz emocji.
Nie trzeba było wiele, by przeszła jej złość na Khouriego. Wystarczyło zobaczyć jego zmęczoną sylwetkę, wyraz jego twarzy gdy wstawał z krzesła po tym, jak turianin opuścił Crescenta. Wystarczyło odprowadzić go spojrzeniem na tej końcówce nagrania z monitoringu, a potem otworzyć mapy, o których mówił kiedyś z uśmiechem na ustach. Chyba dopiero zaczynała wtedy swoją przygodę z wolnością. Za plecami zostawili rozwaloną asteroidę i wspomnienia, jakie ze sobą niosła, a Nazir uśmiechał się lekko, wspominając o swoich marzeniach, których wtedy nie miał prawa mieć. Chciała wtedy polecieć z nim w te nieznajome miejsca, tak samo jak chciała teraz. I wiedziała, że jeśli czegoś teraz nie zrobi, możliwe że Nazir już nigdy nie będzie mieć tej okazji. Tylko...
- Czy ja na pewno mu pomogę, Isis? - spytała cicho. - Czy to, że ja się wpierdalam w sam środek jego problemów z Przymierzem, w czymkolwiek mu pomoże? Co jeśli on po prostu musiał teraz zniknąć, żeby wynurzyć się za tydzień i wrócić na Crescenta jakby nigdy nic? Skąd mam wiedzieć, że to w ogóle dobra decyzja? Że nie powinnam czekać jeszcze miesiąc?
W jej głowie nagle zabrzmiało wspomnienie głosu Mullera, słowa które wtedy nie zrobiły na niej wrażenia, a teraz zaczęły wiercić dziurę w jej umyśle w wyjątkowo nieprzyjemny sposób.
- Jestem nikim, Isis. Tyle samo mogę.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

19 cze 2018, o 19:42

Nie było danych, które mogłyby jej pomóc. Nazwisk, lokalizacji. Nie było tajnego numeru do Nazira ani imion czy identyfikatorów osób, na które polował. Nie było dziennika, w którym wyrażałby swoje myśli - dla odmiany, w końcu nie dzielił się nimi zbyt często. Unosiły się pod powierzchnią, pod szarym spojrzeniem i uśmiechem na ustach, który pojawiał się gdy tylko budził się rano z Dubois przy boku. Teraz był po drugiej stronie galaktyki, sam, walcząc swoje wojny, od których próbował trzymać ją z daleka od siebie, tak jak Isis, jak Shani. Jak każdą osobę, która w życiu była mu bliska. Może jeszcze nie wiedział jak wielki błąd popełnił, odrzucając pomoc wszystkich, w tym nieznanego Widma. Może z jego perspektywy robił wszystko dobrze. Nie chciał ryzykować ani szachować życiem tych, których to nie dotyczyło. Haker, do którego leciał teraz, był tylko kolejną nieznajomą w jego planie, którym nie podzielił się z nikim.
- Nie będziesz wiedziała, czy to była decyzja dopóki go nie znajdziesz. Nie odpowiem ci na to pytanie - odparła SI bez chwili zawahania. - Wiem, dlaczego nie chciał cię w to ingerować. Nie miało to nic wspólnego z tym, czy jesteś w stanie mu pomóc, czy nie. Ale to rozmowa, którą powinniście odbyć sami. To nie moje miejsce.
Papierosy Khouriego nie leżały na najwyższej półce, ale w tej chwili znajdowały się bliżej niż skryte w jej torbie wiśniowe alternatywy. Wkrótce, gdy wokół rudowłosej unosił się obłok dymu, kajuta zaczęła pachnieć jeszcze bardziej znajomo niż dotychczas. Brakowało tylko odpowiedniego, głupiego vidu na ekranie i butelki alkoholu na stole by przypominało to jedno z ich pierwszych, wspólnych wspomnień, które okazały się miłe.
- Jestem nikim. Na jakiej podstawie to oceniasz? Jakie kryteria czynią cię nikim?.
W teraz już pustej popielniczce wreszcie pojawił się nowy, świeży popiół strzepany z końcówki papierosa w miarę, gdy dość szybko go wypalała. Isis nie mogła jej obserwować w tym miejscu, ale wciąż mogły prowadzić rozmowę. Zresztą, obserwacja w przypadku SI i tak była pojęciem względnym.
- Nie znam się na ludziach, Irene Dubois. Ale nie spodziewałam się po tobie tak krytycznej samooceny.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

19 cze 2018, o 21:03

Potrząsnęła głową, znowu zapominając o tym, ze SI jej nie widzi. O swoim papierosie też przypomniała sobie dopiero wtedy, gdy dym zabłądził jakoś dziwnie i wleciał jej do oczu, zmuszając ją do zamrugania i strzepnięcia nadmiaru popiołu. Zaciągnęła się ponownie mocnym tytoniem i westchnęła ciężko, wpatrując się w nieaktywną pluskwę, leżącą przed nią na stole. Złapała ją i obróciła w dłoni. Do kogo przekazywała ona informacje? Do Przymierza, czy do turianina? Chyba do Przymierza. Piękne, czyste i honorowe wojsko. Każdy młody chłopak chciał zostać żołnierzem i bronić ludzkości. Szkoda, że na plakatach propagandowych i w chwalebnych historiach z wojen nie opowiadali, jak to wyglądało naprawdę.
- Jakie kryteria? Proste - warknęła, w złości na Isis, że ją o to pyta i na samą siebie, że reprezentowała sobą właśnie to, co reprezentowała. Czyli nic, co w tej chwili byłoby wartościowe. - Te same, o których mówił Muller. Nie mam znajomości, nie mam umiejętności. Nie mam nazwiska, które mogłoby zachęcić Viyo do współpracy, nie mam wiedzy która mogłaby w czymkolwiek pomóc.
Podniosła się z kanapy i zrobiła kilka kroków w nieokreślonym kierunku. Zaczynała się już gubić w swoich własnych myślach. Raz czuła, że to jest do zrobienia, innym razem z kolei - tak jak teraz - miała wrażenie, że jedyne co robi, to buduje domek z kart na chybotliwym stole, a każda karta pochodzi z innej talii, o innych rozmiarach i kształtach.
- Krytycznej samooceny - powtórzyła i parsknęła śmiechem. - Moja samoocena ma się świetnie, Isis. Ja teraz po prostu patrzę na to wszystko realnie. Co ja mam zrobić, wlecieć Crescentem w punkt docelowy i rozjebać dziobem cały problem? Bo to moja nowo nabyta umiejętność. A może wykraść dane o Nazirze z extranetu? Wszystkie. Wejdę i ukradnę - zaciągnęła się ostatni raz i pochyliła się, by zgasić papierosa w popielniczce. - Ewentualnie kogoś zabić. To też ostatnio wychodziło mi całkiem sprawnie. Proszę cię, Isis, z czym do ludzi.
Z wściekłością rzuciła trzymaną w zaciśniętej dłoni pluskwą w przeciwległą ścianę. Sprzęt uderzył o nią nad łóżkiem i miękko opadł na pościel. Całkiem możliwe, że coś mu przy okazji odpadło. Irene była nikim i o ile na co dzień absolutnie jej to w niczym nie przeszkadzało, tak w tym przypadku Muller mógł mieć rację, choć wtedy to do niej nie dotarło.
- Jak nie dogadam się z Viyo, to jestem w czarnej dupie, Isis.
Najchętniej wróciłaby do mesy i dorwała butelkę jakiegoś mocniejszego alkoholu. Ale w całej tej swojej bezradności nie mogła się jeszcze teraz nawalić. Nie było nikogo, kto stanowiłby realne ręce SI, gdyby coś poszło nie tak. Musiała zostać trzeźwa i skupiona, czyli to, czego nienawidziła najbardziej, kiedy emocje przejmowały nad nią górę. Przeszła do części sypialnianej i usiadła na brzegu łóżka, wbijając wzrok w swoje dłonie.
- Nie chcę tej odpowiedzialności.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

19 cze 2018, o 21:24

Gdyby kłóciła się w tej chwili z Nazirem, wszystko byłoby bardziej nagrzane od emocji. Teraz jednak wściekła była na siebie, na sytuację, w której była i odpowiedzialność, która spadła na jej barki. Jej jedynym kompanem, który tego słuchał, była chłodno kalkulująca całą jej egzystencję sztuczna inteligencja. Nie widziała jej wściekłości, może nawet jej nie rozpoznawała. Irene w koncu nie wiedziała jak mało zaawansowana potrafi być Isis jeśli chodziło o kontakty międzyludzkie. Na pewno nie wyczuwała granicy, której się nie przekracza, ani nie zdawała sobie sprawy o momentach, w których powinna zaniemówić. Póki ktoś mówił do niej, a większość wypowiadanych na głos słów w pustym statku tak odbierała, odpowiadała, jeśli miała co odpowiedzieć.
- Potrzebujesz tylko jednej znajomości żeby przekonać Viyo - przypomniała jej, na swój sposób tak to interpretując. - Nosisz pancerz za sto tysięcy kredytów, który ukradłaś sama. Strzelasz z karabinu snajperskiego i pistoletu za drugie tyle. Umiesz otwierać zamki, hakować systemy. Znasz się na ludziach. Widziałam, jak w tydzień sprawiłaś, że Nazir zaczął kwestionować całe dotychczasowe życie. Czy to nie umiejętności? W czym jesteś gorsza od niego? Masz wiedzę techniczną wykraczającą poza tą, którą ma on. Nie wiesz kim Widmo jest ani co potrafi.
Pluskwa nie wydawała się uszkodzona, choć teraz, po uderzeniu w ścianę, coś w jej środku stukało gdy tylko się ją podniosło. Jakby coś się ze środka odłamało i teraz latało po wnętrzu swobodnie, sprawiając, że jeśli będzie działała dalej to będzie to czysty cud. Wylądowała na miękkiej, znajomej pościeli, na której po chwili usiadła też rudowłosa.
- Nie wiem co masz zrobić. Nie wiem co ja mam zrobić. Mamy za dużo niewiadomych i zmiennych żeby opracować plan działania - stwierdziła Isis. Jej metaliczny głos odbijał się z lekkim echem od ścianek odrobinę odgrodzonej sekcji sypialnianej. - Mamy trop, za którym musimy podążać, żeby go odnaleźć. Nie oczekuję od ciebie tego, że wlecisz Crescentem w miejsce, w którym ukrywa się haker. To mogę zrobić sama. Oczekuję, że z nim porozmawiasz. Może doprowadzić nas do Nazira.
Isis nie rozumiała, że część słów Irene mogła wcale nie mieć takiego znaczenia. Mogła być tylko wyrzuconymi z siebie emocjami, wyrażoną frustracją, do której nie potrzebowała komentarza.
- Nie patrzysz na to realnie. Nie wiesz co stoi przed tobą ale zakładasz, że to cię przerasta. Nie kierujesz się logiką, kierujesz się emocjami. Jak większość ludzi - postanowiła kategorycznie. W tym czasie ekran przygasł automatycznie, nieużywany, usuwając pomarańczową poświatę z kanapy i reszty pomieszczenia.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

19 cze 2018, o 23:40

Isis przedstawiła jej osobę w sposób, który brzmiał zupełnie inaczej od tego, o czym mówiła Irene. Ale jej wciąż nie o to chodziło. Owszem, miała pewne umiejętności, większe teraz niż kiedykolwiek wcześniej, ale to niczego nie zmieniało. Nie bała się, że sobie nie poradzi jak przyjdzie co do czego i będzie zmuszona do podjęcia jakiejś akcji. Bała się, że do tej akcji nigdy nie dojdzie. Przewróciła oczami we frustracji, więc może i dobrze, że SI jej nie widziała. Pewnie miała jakąś bazę danych ludzkich reakcji, przypisanych do konkretnych emocji.
- On jest... z Przymierza. Nie wiem.
Może Isis miała trochę racji. Irene tylko nie była tylko pewna, czy mówi szczerze, czy teraz usiłuje podnieść ją na duchu, żeby kobieta się nie wycofała i nie zostawiła jej w tym wszystkim samej. Ale zdawała sobie sprawę, że w tych słowach jest nieco prawdy. I to nawet wcale nie tak mało. Bezradność była męcząca i nawet jeśli nie rozumiała potrzeby Nazira do posiadania dobrze opracowanego planu przed każdą akcją, tak brak jakiejkolwiek wiedzy na ten konkretny temat był już chyba lekkim przegięciem.
Wybrała milczenie. Patrzyła na swoje dłonie bez końca, choć wcale nie były aż tak bardzo interesujące. Nie były tak blade jak przedtem, bo przynajmniej przez ten miesiąc spędziła trochę czasu na słońcu, zamiast na stacjach i pokładach statków. Może nie opalała się celowo, ale chyba przestała wyglądać jak połowa kobiet z Omegi. Zamknęła oczy i przetarła twarz dłonią, odgarniając przy okazji pojedyncze kosmyki włosów, które przy sprzątaniu wysunęły się z kucyka i znajdowały się teraz wszędzie. Gdy myśli sięgnęły ku tej krótkiej dygresji dotyczącej koloru skóry, od razu przypomniały się jej inne dłonie, nienależące do niej i ciemniejsze. Wspomnienie tak słodko-gorzkie, jak coś, co piła niedawno. Odepchnęła się od łóżka i wstała.
- Wiem. Masz rację - odezwała się w końcu, dopiero po kilku kolejnych minutach siedzenia w ciszy. - Po prostu boję się, że coś pójdzie nie tak. Nigdy dotąd... nigdy nie walczyłam tak o nikogo, jak teraz o niego. Ta odpowiedzialność mnie przytłacza. Nie wiem, co z tego wyniknie.
Mówiła chyba bardziej szczerze, niż kiedykolwiek wcześniej do kogoś innego. Nawet przed Nazirem nie była tak otwarta, a jak już była, to przerzucała się na wszelki wypadek na francuski. Westchnęła i podniosła pluskwę, by wrzucić ją do pudełka z pozostałymi. Ostatni raz jak rzucała rzeczami w tej kajucie, był wtedy, gdy leciała na asteroidę i była tak samo bezradna, jak teraz. Może nawet bardziej. I to chyba była właśnie najgorsza ze wszystkich emocji.
- Przepraszam. Popracuję nad kierowaniem się logiką - obiecała cicho, choć nie do końca wierzyła samej sobie. Nigdy nie była w tym dobra. - Porozmawiam i z Viyo, i z hakerem, z tym drugim nawet jeśli Widmo się nie zgodzi na współpracę. Spróbujemy Nazira jakoś tu sprowadzić. Dostaniesz swojego kapitana z powrotem.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

20 cze 2018, o 10:44

Gdy milczała, Isis również nie przerywała zalegającej w kokpicie ciszy. Choć ich stosunki znacznie się poprawiły, wciąż miała tendencję do mówienia tyle, ile było potrzebne i tylko wtedy, gdy ktoś zaczynał rozmowę jako pierwszy. Przełamywała ten schemat wielokrotnie, ale wciąż nim pozostawał w większości przypadków.
Nie była w stanie też w pełni docenić szczerości Irene. Nie wiedziała z jakim trudem przychodziło Francuzce wypowiadanie tych słów, przyznanie się do nich zarówno przed sztuczną inteligencją i samą sobą. Nie była w stanie złapać jej za rękę, przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Zresztą, mając taki sposób myślenia, nie potrafiła nawet określić czy będzie dobrze, czy źle, więc nie mówiła lepiej nic by przypadkiem nie zmniejszyć jej motywacji procentową szansą na śmierć.
- To normalne. Nawet z wielkim planem działania, zawsze jest możliwość czegoś pójścia nie tak. Nikt tego nie chce - odparła, niezdolna do zaadresowania płynących ze zmartwieniami Irene uczuć. - Poradzisz sobie. Umiesz się adaptować.
Możliwe, ze nie tego oczekiwała od sztucznej inteligencji w takiej chwili, ale dla Isis ta rozmowa musiała być równie trudna co dla niej - choć z zupełnie innych powodów.
- Dobrze. Masz okazję. Widmo wrócił do sieci - stwierdziła. Gdyby jej głos nie był tak jednostajny przez cały czas, może miałby w sobie coś z rezolutności. To była dobra wiadomość - nie musiały więcej czekać. - Połączyć twój omni-klucz czy chcesz przejść do kokpitu?
Powrót Viyo był nagły, pewnie nawet nie zdążył jeszcze otrząsnąć się po powrocie na statek kiedy Isis bezpardonowo wepchała się przed wszystkie inne zaadresowane do niego wiadomości, ważne lub nie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

23 cze 2018, o 14:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Po zakończeniu rozmowy nie czekała bezczynnie. Uruchomiła systemy kokpitu i wprowadziła Ziemię jako punkt docelowy. To było dziwne uczucie, nie do końca przyjemne. Nie chciała wracać i nie miała tego robić. Kiedyś rozważała to z Nazirem - spędzenie tygodnia nad jakimś ziemskim morzem, z dala od Francji i wszystkiego, co mogło wiązać się z jej domem. Nie narzekałaby na taki urlop od rzeczywistości. Oczami wyobraźni widziała jasne plaże i znajome słońce, odbijające się od powierzchni krystalicznie czystej wody. Widziała nawet siebie w takim krajobrazie.
Szkoda, że raczej długo nie będzie miała teraz okazji założyć stroju kąpielowego i dać nura w błękitną wodę, a potem wynurzyć się i wpłynąć w ramiona pewnego konkretnego mężczyzny. Po nocy spędzonej w Enigmie na Thessii Irene wyjątkowo pozytywnie podchodziła do tego marzenia. Póki co musiało ono jednak tym marzeniem pozostać, bo wszystko waliło się im na głowy i całkiem prawdopodobnym było, że beztroska właśnie się skończyła i już nie wróci.
- Lećmy, Isis - odezwała się w końcu, aktywując silniki i obracając statek w stronę przekaźnika. - Tym razem mi pomożesz ze skokiem, prawda?
Dużo lepiej się czuła, siedząc za znajomymi sterami, nawet jeśli tylko na nich wcześniej ćwiczyła. To było jej miejsce, prawie jej fotel, a po jej prawej stronie stał mały generator, nad którym wciąż unosił się kamień znad jeziora Kil'ran. Na sąsiednim fotelu wciąż leżała kurtka, której nie zabrała stąd wcześniej. Obserwowała, jak przesuwają się otaczające ją gwiazdy, gdy statek obracał się i powoli ruszał w ustaloną stronę.
- Co myślisz? - spytała. - Zgodził się. Ale wszystko co mówił... - początkowo nie dokończyła, zakładając, że Isis się domyśli. Dopiero po chwili zorientowała się, że to nie jest druga, żywa osoba, która wyciągnie wnioski z tego niedopowiedzenia tylko na podstawie tonu jej głosu. - Jest źle. Jest bardzo źle. Ja już uciekałam przedtem, ale nigdy na taką skalę, jak teraz uciekać będzie musiał Nazir.
Podciągnęła nogi do góry, siadając po turecku. Póki miały chwilę do przekaźnika, nie musiała być w pełni skupiona na pilotowaniu statku. Rozejrzała się, żałując, że SI nie ma żadnej wizualnej reprezentacji. Może kiedyś uda się jej ją na nią namówić.
- Myślisz, że może być tak, jak mówił? Że Nazir się wścieknie i każe nam spierdalać? - westchnęła. - Wiesz jakich odpowiedzi szuka Viyo? Czego dotyczy jego śledztwo?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

23 cze 2018, o 15:14

Wprowadzenie koordynat znajomej planety nie było niczym trudnym - tak jak poruszenie statku, który unosił się wciąż w kosmosie daleko od orbity Thessii. Glob wyświetlał się na jednym z ekranów ponad pulpitem sterującym, rozświetlając kokpit. Parnitha błyszczała w podobny sposób, w jaki robiło to Słońce w Gromadzie Lokalnej. Gdy obracając się przez chwilę Crescent zwrócił się przodem do gwiazdy, od razu wyregulował swoje wizjery, przyciemniając je by nie oślepić znajdujących się w środku pilotów - w tym przypadku jednej kobiety. Natężenie światła położyło na wszystkim ostre, czarne cienie, nim korweta skierowała się ku Przekaźnikowi, a wnętrze pomieszczenia wróciło do swojego półmroku.
- Tak - odpowiedziała, głośniej niż wcześniej. Teraz mówiła nie z omni-klucza Irene czy położonego gdzieś daleko w górze głośnika. Teraz ten znajdował się na konsoli, kilkanaście centymetrów od siedzącej w fotelu rudowłosej. - Ale już to opanowałaś.
Jedno wykonanie pomyślnego skoku SI traktowała jako opanowanie tej umiejętności. Poniekąd miała rację, choć było to za mało by człowiek czuł się pewny robiąc to drugi raz. Na razie statek bez problemu wsuwał się w pustkę kosmosu, wymijając stacje paliwowe, boje komunikacyjne i większe lub mniejsze frachtowce czekające na swoją kolej by zadokować w Lirii lub innym porcie kosmicznym w Thessii.
- To wysoka nagroda. Widmo miał rację w tej kwestii. Niewinność Nazira jest nieistotna póki to ogłoszenie widnieje. Za dezercję Przymierze często wyznacza listy gończe, zawsze szukając kogoś żywego i za małe sumy, które nie kuszą żadnego najemnika. Może wystarczy zmienić ogłoszenie - stwierdziła, mając ten komfort kompletnego zdystansowania się od sytuacji, a przynajmniej tak brzmiał jej głos. To, co działo się wewnątrz jej syntetycznego mózgu było całkowitą zagadką. - Nie. Tak nie będzie.
Z jakiegoś powodu Isis była pewna tego, że nie zostaną spławieni. Może gdy się rozdzielali taki był warunek - utrzymanie komunikacji, którą teraz Khouri zerwał, świadomie lub nie. Nie odzywał się, ale nadal nie wiedzieli czy wynikało to z jego postanowienia czy problemów, których nie potrafił pokonać.
- Nazir został wysłany na misję na Palaven. Widmo Viyo szukał ludzi, którzy go tam wysłali. Żołnierz to narzędzie, ręka, która wykonuje rozkaz. Mordercy turiańskiego generała to mózg - dodała, nadążając za ilością różnych pytań, które zadawała jej francuska, tym razem jednak odpowiadając w specyficzny sposób. - Żałuję, że galaktyka tego nie widzi w taki sposób. Ludzie są krótkowzroczni i głupi. Przejmują się tymi, którzy naciskają na spust zamiast tymi, którzy każą im to robić.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

23 cze 2018, o 17:24

Nie zaprzeczyła, bo to nie było tak, że będzie czuła się niepewnie, wprowadzając statek w przekaźnik masy. Wiedziała już jak to zrobić, a teraz, ze świadomością, że czuwa nad nią SI, wszystko było dwa razy łatwiejsze. Nie wspominając o tym, że pilotowała znajomy statek. Co nie znaczyło, że Irene nie chciała się upewnić, iż Isis faktycznie będzie jej pilnować. Na wszelki wypadek.
- Skąd wiesz? - spytała.
Mimo to pewność sztucznej inteligencji ją przekonywała. Gdyby mówił to człowiek, czy jakakolwiek inna istota organiczna, Irene uznałaby te słowa za przeświadczenie, które niekoniecznie musiało mieć coś wspólnego z rzeczywistością. Wiarę w to, że Nazir tak nie zareaguję, nie wiedzę. Isis jednak po prostu stwierdziła fakt, informując Irene, że jej obawy nie mają sensu. Uwierzyła jej, jeszcze zanim otrzymała odpowiedź. Komuś w końcu musiała, a syntetyczny umysł SI był bardziej wiarygodny, niż umysł rudowłosej, teraz tak przytłoczony i zagubiony.
- Na tych, którzy naciskają na spust, łatwiej wymierzyć zemstę - odparła. - Tym, którzy są wściekli na Nazira, łatwiej jest polować na niego, niż zastanowić się kto go zmusił do tego, co zrobił. Nazir jest mordercą. Nie potrzeba znać jego motywów, żeby chcieć zobaczyć jak jest mu wymierzana kara. Tak jest łatwiej osiągnąć satysfakcję i zyskać przekonanie o skutecznym wymierzeniu sprawiedliwości.
Isis miała rację. Irene po tym wyjaśnieniu zamilkła na moment, zastanawiając się, czy sama nie zachowuje się tak samo. Ale potem doszła do wniosku, że do wymierzania sprawiedliwości z jej strony nigdy nie doszło. Poza tym jednym momentem, w którym zabiła Hamesa. No i może drugim, gdy zastrzeliła Hounda, chociaż to wciąż potrafiło się jej śnić po nocach i nadal nie czuła się z tym do końca dobrze.
- Nie wszyscy tacy są. To też nie zawsze jest takie proste - zamknęła oczy, czując zbliżający się ból głowy. Emocje z niej opadały, zostawało zmęczenie materiału. - Viyo nie zastrzelił Nazira, chociaż mógł to zrobić. Zakładając, że poradziłby sobie z nim w walce, mógłby go po prostu zabić, mszcząc się za śmierć tego turiańskiego generała. Jest więcej ludzi takich jak on. Musi być.
To wcale nie znaczyło, że turianin był nie wiadomo jak dobry. Nie znała go, ale tę jedną jego decyzję doceniała wyjątkowo mocno. Tak samo jak chęć pomocy, choć wiedziała, że nie jest ona w stu procentach altruistyczna. Odetchnęła głęboko i podniosła powieki. Obraz widoczny przez wizjer kokpitu zawsze ją uspokajał, niezmiennie od zawsze.
- Ile godzin lotu przed nami?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

23 cze 2018, o 18:02

Crescent pracował cicho, jak zawsze. W tej kwestii budowa Cerberusa miała swoje plusy. Choć miał możliwości statku wojskowego to ani na niego nie wyglądał, ani nie brzmiał. Kokpit wyglądał jak bardziej rozbudowana wersja tego, czym uciekała z Nos Astry. Jak na razie nikt nie komunikował się z nią w tej sprawie, całkiem możliwe, że uszło jej to na sucho choć tylko czas to pokaże.
- Bo nie pasuje to do jego profilu psychologicznego - odpowiedziała prosto, jakby oznajmiała jej fakt. - Nie umiem odczytywać ludzi, ale znamy się już długo.
Znała go dłużej niż Irene i choć poznawanie go musiało przychodzić jej ze znacznym trudem, lata musiały jej coś dać. Ich stosunki były jednak zgoła inne niż te, które łączyły z nim francuzkę.
- Ludzie nie potrafią żyć z niesprawiedliwością. Jeśli ją widzą, czują potrzebę reakcji. Nawet jeśli wymierzają karę nie temu, który jest za to odpowiedzialny - zgodziła się SI, prowadząc Crescenta po nieco poprawionej trajektorii, machinalnie ją dostosowując gdy na ich radarze wyskoczył z kanału Przekaźnika jakiś obiekt. Okazał się inną korwetą, kierującą się w stronę Thessii. Irene miała prowadzić, ale latanie statkiem było dla Isis jak odruch i nie zawsze dawała jej wprowadzić zmiany, wybierając szybszą reakcję.
- Jest. I ci nie podążą za Nazirem. Wystarczy, że garstka tych, którzy tacy nie są to zrobi, żeby sytuacja stała się niebezpieczna.
Komunikator Khouriego milczał przez cały czas. Ciężko było uwierzyć, czy mężczyzna w ogóle żyje. Na pewno znalazłby jakiś sposób na porozumienie się z Isis, poproszenie o pomoc. Zamiast tego tkwiła między nimi cisza radiowa, sprawiając, że wszyscy zaczynali się niepokoić. Wszyscy, czyli dwie osoby tutaj, w kokpicie i kilka na Thessii.
Udało ci się coś wymyślić?
Jeszcze zanim dolecieli do Przekaźnika Masy, na jej omni-klucz przyszła wiadomość. Nadawcą była Selzia, choć mogła się domyślić, że kobiety skonstruowały wiadomość razem, albo zrobiła to Assaf korzystając tylko z urządzenia, do którego nie było podpięte Przymierze.
- Dwadzieścia godzin - odparła Isis. Czas był czymś, czego im zaczynało brakować. Dwadzieścia godzin to kolejny dzień bezczynności, w czasie trwania którego mężczyzna mógł odwiedzić i opuścić Szanghaj.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

23 cze 2018, o 18:36

- Tych jest więcej, niż garstka - mruknęła Irene, stwierdzając oczywistość. Ona sama chętnie przygarnęłaby pół miliona kredytów za wydanie Nazira i prawdopodobnie jeszcze te trzy miesiące temu zrobiłaby to bez zastanowienia. Wszystko zmieniło się chyba na Thessii. Jeszcze zanim tam dotarli, Francuzka traktowała Khouriego bardziej jako kochanka, niż kogoś, kto faktycznie jest dla niej ważny. Pozostanie z nim na Crescencie na stałe było impulsem, ale zdecydowanie nie wywołanym wielkim kwitnącym uczuciem, a pomysłem, który pojawił się w jej głowie tamtego poranka. A potem przyszła Liria i czas, który tam spędzili, z daleka od walk, od problemów i prozy życia na pokładzie statku. Nazir okazał się innym człowiekiem, niż sądziła i ten inny człowiek sprawił, że coś się w niej zmieniło. Coś, czego nie potrafiła wytłumaczyć i coś, co sprawiało, że wydanie go nawet w zamian za pięćset tysięcy kredytów było zdradą, na którą nie umiałaby się zdobyć.
Wolała myśleć o tych dobrych momentach. O tej krótkiej chwili, którą mieli dla siebie na balkonie podczas gali, na której później zdobyła swój pancerz. O nocy w loży z otoczonym zielenią basenem. O tym jednym tańcu, w którym przez jedną połkniętą czerwoną tabletkę pomieszały się jej zmysły i to właśnie Nazir został tą jedną stałą, która była na właściwym miejscu. O wodospadach, przy których obejmował ją i milczał, zapatrzony na przelewającą się przez urwisko wodę. Teraz Irene siedziała w fotelu, który wcześniej zazwyczaj zajmował on, w ciszy kokpitu próbując przywołać wspomnienie tego Khouriego, którego widziała przy rozstaniu, by zastąpiło obraz, który został jej po obejrzeniu nagrań z monitoringu. Pamiętała, że byli szczęśliwi. Chciała tylko być taka jeszcze raz. Czy to był egoizm? Może. Chyba nie było w nim akurat teraz nic złego.
Uruchomiła omni-klucz, odczytując wiadomość i odpisując od razu.
Tak. Mam wsparcie. Kogoś, kto już wcześniej chciał Nazirowi pomóc, ale on odmówił. Nie lecę tam sama. Próbujemy dotrzeć do hakera. Nadal nie wiem po co Nazir do niego leci, ale może dowiem się teraz. Za niecałą dobę dolatuję na Ziemię.
Teraz wchodzę w przekaźnik, więc nie będzie ze mną kontaktu. Uważajcie na siebie.
- Dwadzieścia godzin to wystarczający czas, żeby wypić butelkę wina, zasnąć, a potem wytrzeźwieć - stwierdziła. - Czy chcesz, żebym zajęła się jakimiś naprawami, zanim zacznę szukać alkoholu na tym statku? Mogę to zrobić teraz, jak wskoczymy w przekaźnik. Nie mam siły na jakieś wiszące żarówki, czy tego typu pierdoły, ale jeśli muszę naprawić coś ważnego, to mi powiedz. Podejrzewam, że bałagan to najmniejsze, co ci przeszkadzało.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

23 cze 2018, o 19:04

Kokpit niósł za sobą wiele wspomnień, tak jak miejsce, na którym siedziała. Tylko głos Isis i pogawędka z nią była czymś stosunkowo nowym. SI nie miała zwyczaju wdawać się w dyskusje gdy nie widziała takiej potrzeby. Wcześniej rozmawiała głównie z Nazirem, odpowiadając na pytania Irene z malejącą niechęcią, ale nigdy nie wchodząc na tak przyjacielskie stosunki w jakich tkwiły teraz. Sytuacja nieco się zmieniła i kontakt francuzki z SI był chyba jedyną rzeczą, która dzięki temu wyszła jej na plus.
Wiadomość od Shani przyszła też niemal od razu. Na Thessii nadal był dzień, choć spędziły na orbicie kilka godzin, a samo dolecenie do wodospadów potrwało kilka godzin. Assaf musiała być zniecierpliwiona, mając jedynie durne wiadomości, w których co druga informacja o Khourim, o ile jakaś się pojawiała, była kompletnie nieprawdziwa.
Kto to? Możesz powiedzieć? Ufasz mu? Super, że ktoś ci pomoże. Boję się, że ty też nie wrócisz. Ile będziecie lecieć? Jak nie odezwiesz się po przylocie to znajdę cię i zabiję, a potem zabiję jego, jak Boga kocham tak przysięgam, że to zrobię.
Przekaźnik rósł w jej oczach, aż wreszcie była w stanie dostrzec obracające się wokół jasnego wnętrza pierścienie. Wkrótce zbliżyli się na tyle, by Crescent mógł zająć swoje miejsce w kolejce do tranzytu, a francuzka przesłała wszystkie wymagane przez urządzenie informacje. W oddali obserwowała jak ich wysłanie sprawia, że Przekaźnik zmieniał swoje położenie. Obracał się, ustawiając tak, by skoordynować swoją pozycję z tym, do którego mieli przelecieć. Zniknął na chwilę z wizjerów kokpitu gdy korweta obróciła się, podchodząc bliżej. Skupiona na zadaniu rudowłosa niemal nie dostrzegła, jak pomieszczenie zalała błękitna barwa, a pierścienie przyspieszały, działając tak, jak powinny. Cała ta procedura bywała piękna, ale gdy wzrok musiał pozostać skupiony na panelach kokpitu, ciężko było podzielić swoją uwagę na tyle, by móc się tym widokiem nacieszyć.
- Jeśli to nie problem, to jest coś - zdecydowała Isis, poddając się wreszcie i pozwalając Dubois zająć czymś innym niż sprzątanie. - Jeden z pocisków zerwał kable za ścianą w mesie, w sekcji K441. Nie mam dostępu do monitoringu ani głośników w pomieszczeniu gospodarczym i jednej sekcji korytarza.
Odnalezienie problematycznego miejsca nie było tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Jej pierwszym tropem była mocno wygięta płyta, którą dostrzegła już wcześniej, która znajdowała się bliżej pomieszczenia gospodarczego. Isis chodziło jednak o jedną ze ścianek wewnątrz mesy, za stołem, do której dotarcie nie było zbyt proste. Wymagało całkowitego odsunięcia metalowego panelu, uważając przy tym na jego ostre krawędzie - skutek wybuchu pocisku, który uderzył obok. Załatanie kabli musiało zająć jej kilkadziesiąt minut, nie przez trudność zadania, ale rozległość systemów wewnątrz i znalezienie, oraz manewrowanie omni-kluczem w środku tak, by nie zerwać niczego innego.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

23 cze 2018, o 20:00

Nie mogła powstrzymać się od parsknięcia śmiechem, gdy odczytała kolejną wiadomość. Oczywistym było, że napisała ją Shani. Selzia nic takiego by nie stworzyła, chyba że pod wpływem. Szybko odpisała, zanim musiała wyłączyć omni-klucz i skupić się na wprowadzaniu statku w przekaźnik.
Prosił, żebym nikomu nie mówiła. Ale tak, chyba mu ufam. Jest w porządku. Teraz będę lecieć dwadzieścia godzin, potem nie wiem. Okaże się. Odezwę się, obiecuję. Napiszę jak dolecę, a później jak wyjdę od hakera.
O ile nie zapomni, tak jak zapomniała odezwać się teraz. Po wejściu na Crescenta za dużo rzeczy zaprzątnęło jej głowę, by pamiętała o czymś tak prozaicznym jak napisanie do Shani. Poczuła lekkie ukłucie wyrzutów sumienia, bo przecież dziewczyna musiała się zamartwiać, ale szybko jej przeszło - jak zawsze.
Cieszyła się, że akurat to może zrobić sama. Jeszcze jakiś czas temu nie sądziłaby, że kiedykolwiek będzie jej dane samej pilotować statek. Niezależnie czy posiadał on SI, czy nie, to Irene ustawiała wszystko jak należy, by skoczyć przez przekaźnik. I to już drug raz. Miała tylko nadzieję, że nie zdarzy się sytuacja, w której coś pójdzie nie tak i ukochany statek Nazira rozpadnie się na kawałki przez jej nieudany manewr. Ale robiła się coraz bardziej pewna w swoich działaniach. W sumie była jeszcze młoda, miała dużo czasu żeby się dobrze nauczyć pilotowania i to właśnie zamierzała zrobić. Nawet jeśli uda się jej znaleźć Khouriego, wrócą razem na Crescenta i będzie ją usiłował wypędzić z tego fotela, nie zamierzała się na to godzić. Przynajmniej tyle był jej winien.
Gdy już było po wszystkim, odetchnęła głęboko i wyłączyła panel, po czym wstała z tego jakże wygodnego fotela. Zgarnęła swoją kurtkę i wróciła do mesy. Wciąż nie wyglądała tak, jak przedtem, ale gdy przypominała sobie co zastała po powrocie, od razu doceniła względną czystość.
- To nie problem, Isis. Od tego tu podobno jestem - odpowiedziała, kucając przy ścianie i zabierając się za szukanie uszkodzonych kabli. Domyślała się, jak bardzo frustrujące musi to być dla SI, prawie jak częściowa utrata wzroku. Na pewno chciała mieć widok na wszystkie pomieszczenia w statku, a na pewno na te, które widziała do tej pory.
Gdy Irene znalazła właściwe miejsce, zagrzebała się w kable, ciesząc się w duchu, że po sprzątaniu nie poszła pod prysznic. Miała nadzieję, że żadne systemy hydrauliczne nie były uszkodzone. Nie chciała kąpać się w zimnej wodzie, albo w ogóle bez niej.
- Isis? - zaczęła, w przerwie między lutowaniem kabli a wymianą tych za bardzo uszkodzonych na nowe. - Gdybyś miała wybrać sobie wizualną reprezentację, to jaka by ona była? Myślałaś o tym kiedyś? Czasem ciężko do ciebie mówić, kiedy nie wiem na co patrzeć. Teraz się już przyzwyczaiłam, ale nie narzekałabym, widząc cię chociażby w kokpicie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”