Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Crescent

22 lis 2018, o 00:07

Uśmiechnął się jedynie na jej słowa, niczego nie odpowiadając. Widziała w jego oczach, że wie więcej niż mówi teraz. Może miał cenną uwagę, którą mógłby się podzielić, ale postanowił najpierw zaczekać na jej atak. Mieli w końcu potrenować, a on postanowił zacząć od praktyki.
Ranny czy nie, był wyższy o głowę. Pistolet trzymał pewnie, jego ciało było postawne, napięte, czekające na atak. Obserwował ją uważnie, czekając na jej reakcję, na to, co mogła zrobić. Nie oderwał od niej spojrzenia gdy wspomniała o informacji wyświetlanej z boku pistoletu, choć kącik jego ust uniósł się jeszcze wyżej niż wcześniej.
- Wyciągnąłem pochłaniacz ciepła, więc pokazuje jego brak - odparł niewinnie, nie spuszczając z niej wzroku. - Jest zabezpieczony. Nic ci nie zrobię.
Urwał, gdy zniknęła. Kamuflaż taktyczny włączył się tak, jak zwykle, bez żadnych przeszkód. Przykrył ją siatką rozpraszającą światło w odpowiedni sposób. Zlała się z otoczeniem.
Od gładkiej podłogi jej buty odbijały się niemal bezgłośnie. Gdy przestała być widoczna, dostrzegła zmianę w twarzy Khouriego - napięcie pełne oczekiwania okazało się pozbawionym dezinformacji i szoku, który często widziała w rozbieganym spojrzeniu swoich ofiar. Nazir ją znał. Wiedział co robiła, wiedział jakie miała taktyki.
Wiedział aż za dobrze.
Jej palce odruchowo zacisnęły się w formacji aktywującej omni-ostrze, ale nie towarzyszył temu błysk urządzenia. Jej pięść wystrzeliła w stronę rosłego żołnierza, mknąc ku jego zgubie w ruchu, który z każdym kolejnym starciem stawał się dla niej coraz bardziej naturalny.
Ból w nadgarstku nie był częścią tego ruchu. Teraz był czymś nowym, czymś niespodziewanym. Wolna ręka Khouriego machnęła w bok, z impetem trafiając w jej mknącej ku jego klatce piersiowej dłoni. Odbijając jej niewidoczne omni-ostrze, zbijając jej pięść w powietrzu agresywnie, jakby jego blok był uderzeniem samym w sobie. Ukłucie dyskomfortu pojawiło się w jednej chwili i potrwało sekundę - krótką, a jednak tak rozległą.
Gdy odwróciła ku niemu głowę, usłyszała przy uchu szczęk spustu. Pistolet znalazł się przy jej skroni - zabezpieczony nie był w stanie niczego jej zrobić. Ale w takiej odległości tarcze nie były w stanie uchronić jej przed roztrzaskaniem mózgu na drobne kawałeczki, gdyby kula przebiła się przez hipotetyczny hełm.
Khouri, nietknięty ostrzem, wyprostował się, cofając o pół kroku. Jego wyraz twarzy się nie zmienił.
- Nawet jeśli trafisz, nie zawsze wyeliminujesz przeciwnika od razu. Wciąż może zdążyć strzelić - odezwał się miękko, choć jego sylwetka i postawa wydawały się do tego nie pasować. Uniósł broń wyżej, przenosząc na nią spojrzenie. - Skacząc przed broń ryzykujesz jeszcze bardziej. Spróbuj wybić mi ją z ręki, albo odciągnąć od siebie. Nie potrzebujesz dwóch rąk do jednego omni-ostrza - zasugerował, wracając do poprzedniej, przygotowanej, defensywnej pozycji i kiwnął głową, proponując jej drugą próbę.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

22 lis 2018, o 00:32

Zastrzyk adrenaliny poczuła dopiero w momencie, w którym doskakiwała do Nazira. Miała cichą nadzieję, że uda się jej w jakiś sposób sprowokować go do odwrócenia wzroku, ale najwyraźniej ją przejrzał. Jej usta rozciągnęły się w niewinnym uśmiechu, zanim aktywowała program kamuflażu i zniknęła. A potem ten uśmiech zniknął też, zastąpiony skupieniem.
I irytacją, kiedy wszystko poszło nie tak.
W sumie nie powinna się dziwić. Khouri ją znał i widział jak walczy. Ona widziała też jego, ale nie sądziła, że zareaguje tak szybko. Był wielki i powinien być wolniejszy, a nawet jeśli od jej pokrytej kamuflażem sylwetki odbijało się światło, to nie znaczyło, że od razu będzie wiedział w którym miejscu znajduje się jej nadgarstek. Z drugiej strony, zawsze celowała w to samo miejsce. Przebicie serca lub okolic było łatwiejsze, niż doskakiwanie do szyi, albo wyciąganie ręki w górę, do głowy. Zwłaszcza, gdy przeciwnik miał dwa metry wzrostu.
Kiedy kamuflaż wyłączył się, w jej oczach nie było złości ani strachu, tylko determinacja. Przecież musiało się jej udać chociaż raz. Zamierzała próbować do skutku. Z frustracją odepchnęła od głowy pistolet, zanim Nazir zdążył go od niej odsunąć.
- Musiałabym zawiesić się na twojej ręce całym swoim ciężarem, żeby ją od siebie odciągnąć - odparła z rozbawieniem, ale skinęła głową. Rozumiała, o co mu chodzi. Wycofała się z powrotem na swoje poprzednie miejsce, nie poświęcając już w ogóle uwagi temu, co działo się za wizjerem. Doszła do wniosku, że nie powinien czuć się po czymś takim gorzej. I tak to ona nabiega się tutaj najwięcej, skoro Khouri zamierzał spędzić większość czasu stojąc w miejscu. Może powinna zrobić coś żeby się z niego ruszył.
- Jeszcze raz - zarządziła, choć to było oczywiste.
Zaczęła tak samo. Kamuflaż wszedł gładko, jako naturalna kolej rzeczy. To była jej jedyna przewaga nad wysokim mężczyzną i nie zamierzała z niej rezygnować. Wybiła się z miejsca i ruszyła tą samą drogą, choć tym razem nie bezpośrednio do Nazira. Ominęła go i zwolniła nieco, by wyciszyć swój ruch, a potem schować się za skrzyniami, za jego plecami. Nie atakowała pierwsza, czekała na niego. Zamarła, wyczulając słuch, żeby wiedzieć z której strony do niej przyjdzie. Mógł nie wiedzieć, jak długo aktywny może być program kamuflażu - zawsze widział, jak Irene wykorzystuje jego zalety niemal natychmiast po włączeniu. Mógł się przeliczyć, zakładając, że zobaczy Francuzkę, jeśli zajrzy za skrzynie po pięciu sekundach. Ale nawet jeśli tak się nie stało, Dubois czekała, by tak jak polecał podbić jego uzbrojoną rękę do góry, a dopiero wtedy zaatakować sama.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

22 lis 2018, o 00:34

Tajny rzut MG 1
<50%
0

Tajny rzut MG 2
A<33<B<66<C
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

22 lis 2018, o 12:14

Wyprostował się, odsuwając od niej pistolet i uśmiechnął lekko, widząc ją ponownie bez kamuflażu.
- Rozmiar nie ma przecież znaczenia - zaśmiał się w odpowiedzi na jej uwagę, obserwując ją gdy wracała na miejsce na środku pomieszczenia. Kiwnął głową gdy spojrzała w jego stronę, wyrażając swoją gotowość i nie spuszczał z niej wzroku gdy znów znikała, przykryta kamuflażem taktycznym.
Początkowo w skupieniu czekał na coś podobnego, więc nie ruszał się z miejsca, tylko uważnie rozglądał. Zmarszczył brwi, gdy przez dłuższą chwilę nic się nie działo - wiedział, że czai się gdzieś na niego, ale ciężko było określić gdzie. Kamuflaż nie był idealnym przykryciem - powietrze w miejscu, w którym stała lekko falowało przy jej gwałtownych ruchach i odpowiednio bystre spojrzenie było w stanie to wychwycić, szczególnie na rozmaitym tle i w jasnym pomieszczeniu. Gdy schowała się przy skrzyniach i zastygła, rozróżnienie jej od powietrza było niemal niemożliwe.
- Miałabyś efektowne wyjście gdyby nagle otworzyły się drzwi - parsknął śmiechem, ruszając w którymś z kierunków. Słyszała jego kroki - najpierw pierwszy, ostrożny, później drugi. Oddalał się od skrzyń, zmierzając w stronę środka pomieszczenia. - Długo działa ten twój kamuflaż?
Jego słowa były niewinne, ale nie musiała domyślać się ich znaczenia. Jego chód w cichym pomieszczeniu był ciężki do zamaskowania, równie dobrze mógł spróbować nawiązać z nią konwersację.
Po kilku sekundach kroki zbliżyły go do skrzyń, za którymi czekała. Wychwyciła kierunek, z którego podchodził i przygotowała się do walki. Pistolet trzymany przez niego w dłoni błysnął odbitym, niebieskim światłem.
Odruchowo cofnął się gdy pojawiła się przed jego oczami. Jego ręka poleciała w bok, sparowana szybkim uderzeniem, a pięść rudowłosej wystrzeliła do przodu. Znów poczuła uderzenie na nadgarstku, znajome, choć nie tak skuteczne jak ostatnim razem. Ostrze nie przebiło jego serca, ale wbiło się głęboko w ramię, częściowo sparowane jego ruchem.
- Dobrze - skomentował, prostując i zginając rękę, którą odciągnęła na bok. - Wciąż mógłbym cię zabić, jeśli nie wypadłby mi pistolet. Myślałaś o dłuższym omni-ostrzu? - zagadnął, przerzucając sobie pistolet z jednej ręki do drugiej. Uderzenie w ramię mogłoby wymusić na nim wypuszczenie go z ręki, ale to zależało od dokładności jej trafienia. Mogli tylko spekulować. - Większy dystans, trochę bezpieczniejsze dla ciebie. Nie musisz podchodzić tak blisko.
Kiwnął głową, wychodząc zza skrzyń i sugerując jej to samo. Dwie próby może i były odświeżające, ale jeszcze nie kwalifikowały się jako cały trening.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

22 lis 2018, o 18:01

Z trudem zachowywała powagę, mimo, że przecież robili to po to, by wiedziała jak w razie czego zachować życie. Adrenalina, która wypełniła jej klatkę piersiową i tym razem, nie należała do tej negatywnej, napędzanej strachem. Irene była zdeterminowana, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu jednocześnie dobrze się bawiła. Trening przypominał jej ćwiczenia na Harpii, kilka lat temu, gdy pokazywali jej jak trzymać broń i którą stroną wbijać omni-ostrze w przeciwnika. Wtedy była podekscytowana, teraz już nie tak bardzo - prędzej zadowolona z możliwości, jaką dawała jej pusta ładownia i wyszkolony przeciwnik.
Uśmiechnęła się, odskakując od Nazira. Tym razem poszło jej lepiej, tym razem jej atak nie pozostał nieskuteczny, nawet jeśli nie okazał się śmiertelny. To był postęp. Tylko jeśli zamierzała robić tylko to, co jej polecił, nie będzie w stanie go zaskoczyć i zdecydowanie wygrać, chociaż raz.
Uniosła pytająco brwi, potem swoje lewe przedramię. Aktywowała omni-klucz, a z niego wysunęła się prawie metrowa klinga z węgliku krzemu, rzucając jasnozielone światło na jej profil. Nie wydawało się jej, by kupiła ten mod później, niż miesiąc temu.
- Myślałam, że widziałeś - stwierdziła, wyłączając urządzenie chwilę później. - Chyba że masz na myśli jeszcze dłuższe. Takich nie widziałam. Nie w ogólnodostępnych sklepach.
W sumie nawet podczas walki Nazir mógł się jej nie przyglądać. Atakowała zawsze z kamuflażu, a potem ostrze znikało, czasem nawet jeszcze zanim wyrwała je z ciała ofiary. Khouriemu chwaliła się omni-kluczem, gdy zainstalowała czip kolorystyczny, nie wbudowaną w niego bronią.
- Jeśli dosięgam z większej odległości, chcesz mi lepiej zaliczyć któryś z poprzednich ataków? - spytała, uśmiechając się i jednocześnie wycofując na swoje poprzednie miejsce.
Nie miała pojęcia jak go rozbroić. Mogła zawsze spróbować odebrać mu pistolet. Stanęła w tym samym punkcie, co w obu poprzednich przypadkach, a jej palce automatycznie chciały powędrować na panel aktywujący program kamuflażu. Chciałaby mieć możliwość zaatakowania go od tyłu, ale Nazir wciąż wiedział, gdzie się znajduje, nawet gdy po części znikała. Musiałaby być nadludzko szybka, żeby zrobić coś, czego by się nie spodziewał.
Ale spróbowała i tak. Dwa metry to nie było daleko, a ona miała teoretycznie mieć na sobie pancerz i tarcze, prawda? To dawało co najmniej cztery strzały, zanim byłaby martwa. Wybiła się więc z miejsca i skoczyła w stronę Khouriego, aktywując kamuflaż dosłownie w ostatniej chwili, prawie przed samym jego nosem, choć wystarczająco daleko, żeby nie mógł strzelić z przyłożenia. Wiedziała, że widzi gdzie jest - miał tylko nie widzieć, gdzie znajduje się jej wyimaginowany omni-klucz. Wywinęła się w bok i uderzyła na odlew w rękę, w której trzymał broń. Dopiero zakładając, że trafiła, a pistolet wypadł, albo chociaż Nazir udawał, że wypadł, pozwoliła kamuflażowi dezaktywować się po ataku, z nieistniejącym długim ostrzem przyciśniętym do jego krtani, pozostając za zasięgiem.
- To nie ma sensu - zauważyła, niezależnie od skuteczności swoich działań. - Powinnam mieć chociaż jakiś kij, jeśli to ma cokolwiek reprezentować.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

23 lis 2018, o 17:58

Tajny rzut MG
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

23 lis 2018, o 22:38

Niebieski blask został zastąpiony znacznie mocniejszą zielenią, odbijając się od jej związanych włosów, podkreślając zieleń oczu. Khouri uśmiechnął się lekko, zerkając na jej omni-ostrze, ale pokręcił głową, zaskoczony. Więcej posługiwała się nim zanim udało jej się go wydostać z zamkniętego pomieszczenia w przetwórni. Większość walk odbyła się poza zasięgiem jego wzroku.
- Ostatnie co pamiętam to twoje chwalenie się zielonym kolorem - parsknął śmiechem, obserwując, jak ostrze z powrotem się dezaktywuje i znika. Wewnątrz nagle wydawało się ciemniej niż wcześniej. - Ale dobrze zrobiłaś. Nie musisz pochodzić tak blisko.
Kiwnął głową, choć jej uwaga sprawiła, że uniósł brwi. Jej pięść nie musiała dotknąć miejsca na jego ciele by symbolizować wbicie się ostrzem, kiedy ostrze miało prawie metr długości.
- No nie wiem, jeszcze mnie nie przekonałaś - odrzucił z pozorowaną niewinnością, zaczepnie i uśmiechnął się szerzej, obracając bokiem do niej, z pistoletem w dłoni czekając na jej następny ruch.
Nastąpił nagle - choć był na niego przygotowany, nie skorzystał z pistoletu patrząc, jak rzuca się w jego kierunku. Nie słyszała odgłosu naciskanego spustu, choć zabezpieczona broń nie wystrzeliłaby tak czy inaczej, szczególnie bez pochłaniacza ciepła w środku. Oglądał to, co robiła z ciekawością, czekając na moment, w którym zadziała w sposób inny niż pozostałe.
Obrócił się i cofnął o pół kroku gdy znów zniknęła, stapiając się niemal całkowicie z otoczeniem. Musiał widzieć zaburzenia w powietrzu, ale nie były tak dokładne, by mógł wiedzieć w jaki sposób zaatakuje. Mógł spróbować odgadnąć miejsce, w którym powinien się obronić i tym razem postanowił źle.
Zbita ręka z pistoletem stała jej na przeszkodzie, gotowa uderzeniem odeprzeć przeciwnika, póki nie odsunęła jej od siebie, umożliwiając czyste cięcie. Na twarzy Khouriego mignęło zaskoczenie w chwili, w której zamarł, zdając sobie sprawę z tego, że gdyby wysunęła prawdziwe ostrze, znalazłaby się bardzo blisko zamordowania go.
- Dobrze - parsknął śmiechem, kiwając głową z uznaniem. - Ale masz rację. Z długim ostrzem będzie inaczej. Zaraz coś znajdę.
Odwrócił się, tym razem do jednej z wielkich skrzyń. Wyglądały jak takie, w których trzymano materiały, nie rzeczy osobiste. Otworzył pierwszą z nich z trudem - wieko blokowało kilka zaczepów, a samo w sobie było duże i ciężkie. Pochylił się i zajrzał do środka, grzebiąc wewnątrz przez chwilę nim wyciągnął długi, metalowy pręt, obijając go przy okazji o ścianki skrzyni z hukiem.
- Ekipa remontowa nie zużyła wszystkich zamówionych na Thessię części - rzucił, przecierając dłonią koszulkę, która ocierając się o brudne wnętrze skrzyni nosiła teraz ślady jakiegoś proszku. - Nada się - zadecydował, kładąc na skrzyni pręt i włączając własne omni-ostrze. Ich zastępstwo dla długiego omni-ostrza było zbyt długie, więc skorzystał z własnego, przykładając rozżarzony koniec do metalu żeby go przeciąć.
- Nie wytrącisz mi tak broni z ręki. Musisz ją inaczej złapać - zagadnął, obracając głowę w jej stronę. Pręt po chwili stał się dwoma zastępstwami długich omni-ostrzy, ale miejsce cięcia wciąż było wrzące w dotyku. - Mogę ci pokazać. Działa tak samo, nieważne jak większy od ciebie jest przeciwnik. Czasem będziesz musiała kogoś rozbroić, nie zabić.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

23 lis 2018, o 23:20

Gdy usłyszała pochwałę z ust Nazira, uśmiechnęła się znacznie szerzej niż do tej pory i opuściła wyprostowaną w jego stronę rękę. Choć to chyba nie była kwestia wypowiedzianych przez niego słów, a raczej zaskoczenia, którego wcześniej na jego twarzy nie widziała. Czyli jednak potrafiła czasem zrobić coś, czego się nie spodziewał. Zadziałać szybciej i lepiej, niż zakładał. Nie było tak za każdym razem, ale raz na trzy to już był całkiem niezły wynik.
Już nie było jej chłodno, jak wtedy, gdy stała naprzeciw wejścia do celi, czekając, aż Khouri skończy składać tam swoje skrzynie. Rozgrzała się, biegając w tę i z powrotem dookoła mężczyzny, który praktycznie tylko stał w miejscu. Nie była jeszcze zasapana, bo jej kondycja nie była zła, ale po niezbyt przyjemnym poranku w końcu z powrotem czuła, że żyje. Dochodziła jednak do wniosku, że powinna wrócić do ćwiczeń. Choćby do jogi, do której przyzwyczajona była przez wiele lat, zanim znalazła się na pokładzie Crescenta. To tutaj jakoś się jej to pozmieniało. Teraz nawet nie miała maty, na której mogłaby rozciągnąć się rano. Ale cóż, za to miała prototypowy pancerz i trening walki, w ładowni i w praktyce. Nie umiała jeszcze tylko stwierdzić co miało na nią lepszy wpływ.
Odgarnęła z czoła pojedyncze kosmyki włosów, które nie chciały zostać w ciasno związanym kucyku i podeszła do Nazira, przyglądając się co robi. Pręt nie był może najambitniejszym zastępstwem dla omni-ostrza, ale przynajmniej był czymś, co mężczyzna powinien poczuć, gdy tym w niego uderzy. Nie za mocno, naturalnie. Nadal był przecież ranny i obolały.
- Nie próbowałam ci wytrącić broni z ręki - zaprotestowała. - Widzisz, gdybym miała ten pręt wcześniej, to być zrozumiał. Docelowo odcięłam ci dłoń - uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. Nie była to codzienna dyskusja, nawet dla nich. - Dlatego w ogóle nie złapałam pistoletu. Ale pokaż mi.
Podeszła bliżej, odwracając wzrok od rozgrzanego pręta i przenosząc go na Khouriego. Nikt nie uczył jej, jak nie zabić. Jak pozbawić kogoś broni, albo nawet przytomności, bez zagrożenia życia osoby atakowanej. Wątpiła, by miało się jej to kiedykolwiek przydać, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak teraz wyglądało jej życie. Ich życie.
- Czemu nie strzelałeś? - spytała jeszcze. - Chciałam sprawdzić, czy zdążę dobiec. Myślałam, że usłyszę kliknięcia - potrząsnęła głową. - Niby wiem, jak strzelać, ale broń palna mi się wydaje mniej skuteczna, przynajmniej w moim wykonaniu. Pociski mają do przebicia tarcze, potem jeszcze pancerz, kiedy ostrze przechodzi przez jedno i drugie. A im dalej brniemy w gówno, tym lepszy sprzęt mają ci, których... spotykamy, bo są coraz wyżej w łańcuchu pokarmowym. Więc nie wiem, czy pistolet ma tak duże znaczenie. Pod pancerzem wszyscy są tacy sami. Wszyscy mają serce w tym samym miejscu. To tak na marginesie - wzruszyła lekko ramionami, orientując się, w jak ciemne rejony swojego umysłu przypadkiem się zapędziła.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

24 lis 2018, o 05:55

Zaśmiał się słysząc jej słowa, prostując i zginając palce odciętej dłoni. Bez fizycznego wyobrażenia ostrza ciężko było do końca dociec co jej się udało a co nie. W prawdziwej walce efekty byłyby inne, ale też jej podejście zostałoby obciążone dodatkową porcją adrenaliny i strachu.
- Miałaś tarcze. Szkoda pocisków - odrzucił, odsuwając oba pręty od krawędzi skrzyni i obracając się ku niej, sięgając po wcześniej odstawiony na bok pistolet. - Poza tym, na razie nie atakowałem ani razu. Tylko reagowałem na to co robiłaś.
Uśmiechnął się szerzej, wyciągając pistolet ku niej, żeby go złapała. Ewidentnie to co robili mu się podobało. Rozwiało chmury zawieszone nad jego głową sprawniej niż rozmowa o książkach wypakowywanych w jego kajucie. Trening, choć dla niego był tylko okazją do rozruszania się, skupił jego myśli na czymś innym, przyjemniejszym.
- Ma ogromne - zaprzeczył swobodnie, wzruszając ramionami po chwili. - Nie tylko ich sprzęt będzie coraz lepszy. Ci ludzie pracują w oddziałach. Mają tarcze, ale ty też je masz. Wolisz ostrzeliwać ich z daleka czy wbiec z ostrzem między szóstkę żołnierzy?
Nie skomentował jej stosunkowo mrocznej uwagi na temat ludzkich ciał, zamiast tego podając pistolet i zbliżając się na odległość metra.
- Strzel - zaproponował, po czym gdy tylko jej ręka drgnęła, rzucił się do przodu. Jedną dłonią chwycił ją w nadgarstku, wyginając przedramię i blokując ramię, drugą uderzył w dłoń trzymającą pistolet. Ruchowi towarzyszył tępy ból, ale szybko zniknął gdy z powrotem odzyskała władzę w ręce. Broń spadła na ziemię ze stukotem. - Najlepsza opcja jeśli masz więcej niż jednego gościa naprzeciw.
Pochylił się, podnosząc broń i łapiąc ją samemu.
- Musisz patrzeć na kierunek, w którym wybijasz albo wyszarpujesz pistolet tak, żeby nie zablokować się palcem na spuście - pociągnął za pistolet od drugiej, złej strony a później z dobrej, pokazując różnicę. - Weź jeszcze raz.
Tym razem nie zablokował jej ramienia, tylko wolniej chwycił za całą rękę, obejmując ją wręcz przez co nie mogła jej zgiąć i wycelować w niego. Złapał za broń i wykręcił ją do góry, zmuszając dłoń do rozwarcia palców i puszczenia chłodnej rękojeści.
Odsunął się, ważąc pistolet w dłoni w nagłym zamyśleniu po skończonym ruchu, gdy znalazł się wreszcie w jego dłoni. Jego uśmiech zastąpiła konsternacja, z którą podniósł na nią wzrok.
- Mogę cię tego pouczyć - przyznał ostrożnie, zawieszając na chwilę głos. - Ale nie chcę, żebyś przez to zrobiła się zbyt pewna siebie i skracała dystanse niepotrzebnie.
Westchnął z frustracją, kręcąc głową - sam wiedział, że jego słowa nie były idealne, a postawa z pewnością nie na miejscu więc szybko otworzył usta żeby się poprawić.
- W klubie na Thessii? Świetnie. Ale tam gdzie lecimy teraz raczej nie będzie okazji tego wykorzystać - chwilowe wątpliwości pojawiły się w jego wzroku ale dalej ich nie komentował. Machnął uzbrojoną ręką i podniósł dłoń, celując lufą pistoletu w jej klatkę piersiową. - Spróbuj - zachęcił ją, uśmiechając się przy tym krzywo. - Zanim wkurwię cię swoim martwieniem się o ciebie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

24 lis 2018, o 09:56

- Może powinieneś zacząć atakować - uniosła lekko brwi. - Nikt normalny nie będzie stał nieruchomo w miejscu i czekał, aż dobiegnę. Nic dziwnego, że mi się udało.
Przejęła od niego pistolet, ważąc go w dłoni. Nie była to broń, z której ani Nazir, ani ona korzystali na co dzień. Pewnie jakiś przestarzały model, który w obecnej ich sytuacji nie był warty nawet wyciągnięcia ze skrzyni. Do ćwiczeń - to co innego. Doszła do wniosku, że dobrze było znów widzieć uśmiech na jego twarzy, choć w sumie nie dziwiła się, że to, co robili, go wywoływało. To zdecydowanie było lepsze zajęcie, niż siedzenie na kanapie z kolejnym videm, którego i tak pewnie by nie obejrzeli do końca - nie byli w tym najlepsi.
Przewróciła oczami.
- Nie będę wbiegać między szóstkę żołnierzy, Nazir - westchnęła, wyciągając pistolet w jego stronę.
Za pierwszym razem nie zrozumiała w ogóle co się stało. Dopiero za drugim razem, kiedy wszystko zrobił wolniej, zarejestrowała jego kolejne ruchy. Nie miała kłopotów z powtarzaniem takich rzeczy po kimś, koordynacja nie stanowiła dla niej problemu. Skinęła głową, zapamiętując jak to po kolei ma wyglądać, choć i tak nie uda się jej z pewnością rozbroić go w takim tempie, jak on rozbroił ją na początku.
- Najpierw powoli - poprosiła, choć skrzywiła się, gdy Khouri po raz kolejny zaczął podejrzewać ją o brak rozwagi podczas walki. - Nie będę. Może nie potrafię połowy tego, co ty, ale wbrew pozorom akurat pod tym względem mam odrobinę rozsądku. Będę skracała dystanse tak samo jak zawsze. To, co pokazujesz mi teraz, tylko może poprawić moją sytuację kiedy już to zrobię. Nie będę wbiegać między szóstkę żołnierzy i nie będę testować wybijania broni z ręki na superżołnierzach Przymierza, takich jak Nazir Khouri - uniosła brwi. - Poza tym co robię dzisiaj, teraz. Już, lepiej ci?
Odpowiedziała mu uśmiechem, choć znacznie mniej krzywym, niż ten, w którym rozciągnęły się jego usta. Potem bez dłuższego zastanowienia spróbowała powtórzyć jego działania sprzed chwili - najpierw powoli, potem szybciej. Ostatnim, co zamierzała robić, było sprawdzanie nowych technik w chwilach, w których mogło się to wiązać z tak dużym ryzykiem. Nazir powinien to wiedzieć. W końcu dożyła do tej chwili, to musiało o czymś świadczyć.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

26 lis 2018, o 02:35

- W swoim czasie - zarządził, z kącikami ust unoszącymi się w rozbawieniu. Nie rozwinął ani nie wytłumaczył skąd wzięła się jego decyzja, ale musiała mieć jakieś podstawy. Niekoniecznie uczył po raz pierwszy, choć nie wyglądał na wielce doświadczonego w tym zakresie, przynajmniej nie przy Irene.
Kiwnął głową na jej potwierdzenie - było formalnością. Wiedział, że nie była ani głupia, ani nierozsądna, ale to nie przez to w jego umyśle pojawiały się zmartwienia i wątpliwości, a przez coś zupełnie innego.
- Świetnie - ucieszył się, z powrotem podając jej pistolet żeby powtórzyć pierwszy ruch, tym razem znacznie wolniej.
Pozbawienie kogoś pistoletu w teorii nie wyglądało na skomplikowane - obserwowane z boku. Wystarczyła odpowiednia szybkość, precyzja i siła, która kryła się pod kilkoma sekundami, których maksymalnie potrzebował by wyrwać jej uzbrojenie z ręki. Nie uderzał nawet tak mocno, choć po kilku powtórzeniach poczuła, że jedna ręka robi się nieco bardziej zesztywniała od drugiej.
- Na superżołnierzach Przymierza sam bym nie testował - odparł pół żartem, pół serio. Jego usta mówiły jedno, ale poważny wzrok mówił drugie. Odebrał od niej broń i ustawił się, czekając, aż zacznie.
Na początku powoli, po kilku ruchach opanowała podstawy i była w stanie przyspieszyć, a także dodać odpowiedniej siły. Khouri odezwał się tylko kilka razy, dodając do procesu cenne uwagi. Jej uderzenia w znacznie masywniejszą dłoń wydawały się niczego nie robić póki nie pokazał jej, jak lepiej wygiąć przedramię, w które miejsce uderzyć.
- Dobrze - uśmiechnął się do niej gdy po pomieszczeniu rozległ się huk uderzającego o ziemię pistoletu. Wystrzelił w dół z jego dłoni w trakcie ruchu, który miał udawać celowanie w jej stronę, odrobinę przesadzone dla zasady. - Jeśli miałbym rękawice, byłoby ciężej. Wtedy lepiej łapać - dodał, przypominając drugą rzecz, którą zrobił.
Minuty mijały im szybko, kilka prób wydawało się trwać tyle co kilka sekund, po których jej ruchy stały się pewniejsze. Zbliżała się do Khouriego bez zawahania, odsuwając się z linii strzału, wykręcając pistolet z jego dłoni i chwytając we własną.
- Teraz tylko zmień się w socjopatę i przyjmą cię do oddziałów z buta - skomentował z przekąsem, choć jego uśmiech nie zbladł mimo niemiłego wspomnienia z końcówki dzisiejszego poranka. Obrócił się do skrzyni, na której wciąż leżał gruby, metalowy pręt przecięty na pół. Odłożył na wieko sąsiedniego kontenera pistolet, po czym wrócił do tego otwartego. Złapał oba końce i ocenił miejsce cięcia, sprawdzając, czy przypadkiem nie potną się tym faktycznie. Usatysfakcjonowany rzucił jej jedną połowę - miała długość może siedemdziesięciu centymetrów, niewiele mniej od długiego omni-ostrza.
- Spróbujmy wersji normalnego przeciwnika - zaproponował, łapiąc drugi oręż w prawą dłoń i rozgrzewając nadgarstek w kilku okręceniach. Jego usta wygięły się w szelmowskim grymasie gdy ruszył do przodu, obchodząc Dubois półkolem, oddalonym od niej o półtorej metra.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

26 lis 2018, o 09:10

- Nie będzie trudno, mam dobre wzorce - odparła, uśmiechając się do Nazira szeroko i niewinnie. Nie potraktowała jego słów poważnie, ale nie sądziła, by musiała. Dobrze wiedział, że Francuzka bynajmniej za socjopatę go nie uważa, a przynajmniej nie uważała przedtem, gdy rozstali się miesiąc temu. Łatwo było obrócić dzisiejsze słowa Volyovej w żart, gdy nie było jej na pokładzie Crescenta, a oni sami byli zajęci czymś zupełnie innym.
Z satysfakcją obserwowała swoje postępy. Tego właśnie chciała - nauczyć się czegoś nowego, ale w bezpieczniejszych warunkach, niż testując swoje działania już bezpośrednio podczas prawdziwej walki. Lubiła zdobywać nowe umiejętności, tak samo jak widzieć nowe miejsca i rzeczy. Khouri już kiedyś powiedział jej, że cieszy go, gdy widzi tę charakterystyczną radość w jej oczach i choć teraz nie stali na kuli górującej nad miastem bogini asari, ani nie rzucali się w dół z lewitujących nad jeziorem skał, to było po niej widać to samo zadowolenie, co wtedy.
Po udanym rozbrojeniu rozmasowała obolałe ręce, choć nie był to ból, który uniemożliwiałby jej funkcjonowanie. Po chwili złapała pręt, ważąc go w dłoni. Wiadomo, był mniej poręczny niż omni-ostrze i układał się pod innym kątem do ręki, co zmieniało trochę siłę i kąt uderzenia. Nazir mógł wytrącić jej go z dłoni, ale przecież ze zwykłym ostrzem tego by nie zrobił, więc raczej nie powinien próbować. Poprawiła ułożenie swojej nowej broni, orientując się, że Khouri już zbiera się do ataku. Cofnęła się o krok i parsknęła śmiechem.
- Patrzysz na mnie jakbyś chciał mnie upolować, nie wytrenować - mruknęła. - Dobrze, normalny przeciwniku.
Poczekała moment, zanim aktywowała kamuflaż i ruszyła w jego stronę. Nie zaatakowała bezpośrednio, nie od razu. Zamiast tego spróbowała wybiec z okręgu, po którym się poruszał i zajść go od boku, by wbić się w jego nogi, silnym kopnięciem pozbawiając go pionu. Wiedziała, że był obolały, ale przecież zwykły upadek nie był chyba niczym aż tak groźnym, by obawiać się o zaleczone przez kapsułę obrażenia, prawda? Dopiero gdy wylądował na podłodze ładowni, Irene postarała się unieruchomić rękę, w której trzymał metalowy pręt i czystym końcem - nie tym przypalonym - oparła swoją prowizoryczną broń o jego klatkę piersiową.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

26 lis 2018, o 10:55

Wygrana Irene < 33 < Remis < 66 < Wygrana Nazira

Runda 1
0

Runda 2
1

Runda 3
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

26 lis 2018, o 11:58

Wzruszył ramionami niewinnie, obserwując ją uważnie gdy obracała się w jego kierunku, a także gdy znikała. Kamuflaż przykrył jej ciało, ale Khouri nie stanął w miejscu - wciąż poruszał się zwrócony przodem w stronę środka pomieszczenia, z kijem uniesionym naprzeciw, gotowym do kontrataku.
Musiał usłyszeć, skąd biegnie, lub dostrzegł zaburzenia w powietrzu. Choć jego twarz pozostawała nieprzenikniona i spokojna, skupiona na zadaniu, jego ręka wystrzeliła do przodu, zamachując się alternatywą omni-ostrza. Ciął nisko, na wysokości jej brzucha, gdy ona była w połowie doskoku do niego i nie miała możliwości się cofnąć lub uniknąć w inny sposób niż podniesienie własnej broni i sparowanie jego ataku nim dotrze do jej ciała.
Kamuflaż prysł jak mydlana bańka w huku obijającego się o siebie metalu. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem na jej widok, zachęcony sukcesem w wykryciu jej od razu oderwał broń od jej, obracając się i wykonując kolejne cięcie. Tym razem zdążyła uskoczyć, zwiększyć odległość, choć żadne z nich nie zwyciężyło jednoznacznie.
Odczekał tylko chwilę przed kontratakiem. Doskoczył do niej w sekundzie, a pręt ze świstem przeciął powietrze, mknąc ku jej ramieniu. Nie zatrzymywał się po każdym cięciu - niektórym była w stanie uciec, wywijając się z miejsca, odskakując, inne musiała sparować, czemu towarzyszył łoskot. W rzeczywistości wokół nich tryskałyby iskry.
Odskoczył z powrotem na środek pomieszczenia, kilkoma oddechami oddzielając jedną rundę od następnej, czekając na jej reakcję. Jego klatka piersiowa unosiła się dość szybko - już kilka minut sparingu sprawiało, że ciało produkowało większe ilości adrenaliny i nagrzewało się z każdym ruchem. Zmęczenie nie musiało nadchodzić szybko by mogli poczuć się inaczej, a sądząc po wyrazie twarzy mężczyzny naprzeciw, jemu się to podobało równie mocno co jej.
Tym razem okazała się szybsza, a może jego kalkulacje były błędne. Ostrze zsunęło się z pręta, którym usiłował je zablokować i symbolicznie wbiło w jego bark, w praktyce uderzając o koszulkę, którą miał na sobie. Khouri zastygł, zerkając na opierający się o niego metal i uśmiechnął się szerzej.
- Jeszcze raz - zaproponował z zadowoleniem, odsuwając się na kilka kroków w tył, w stronę wyjścia. Ciężko uderzać delikatnie przy sparingu, a metal z pewnością nie był przyjemną w dotyku bronią, ale nie narzekał, podnosząc własną broń wyżej.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

26 lis 2018, o 12:43

Nie spodziewała się, że to będzie takie trudne. Z reguły nikt nie bronił się przed nią swoim własnym omni-ostrzem, odbijając nim jej broń. Wiadomo, dało się wykorzystać taką możliwość, ale rzadko kiedy ktoś był w stanie zorientować się wystarczająco wcześnie, że Irene atakuje. Teraz Nazir tylko na to czekał i był gotowy na każdy jej ruch, nawet jeśli będąc od niej tyle większym nie mógł być tak samo szybki. I to było coś, co Francuzka akurat mogła wykorzystać - a przynajmniej spróbować.
To też było bardziej męczące, niż krótkie doskakiwanie do nieruchomego przeciwnika i usiłowanie przebicia się przez jego obronę. Walka nie kończyła się w momencie, w którym Nazir złapałby jej ostrze, albo ona wybiłaby mu pistolet z ręki, tylko trwała do momentu, w którym ktoś definitywnie wygrał. Nie udało się jej go przewrócić, nie udało się więc też zaatakować bez ryzyka kontrataku. Odskoczyła szybko, unikając błyszczącego pręta, wystrzelonego gwałtownie w jej kierunku. A gdy ułamek sekundy później trafiła Khouriego w ramię, z jej ust mimowolnie wydarł się okrzyk satysfakcji.
Odsunęła się ponownie, przekładając na chwilę pręt do prawej ręki, by rozruszać nadgarstek nieprzyzwyczajony do trzymania ostrza w ten sposób. To były ruchy nie do końca dla niej naturalne, ale prawdopodobnie nadal bardziej, niż dla Nazira - i to było widać. Do tego trzeba było przyznać, że nie był dziś u szczytu swojej formy, a to dawało Irene dobry start. Szło jej lepiej, niż się spodziewała. Sądziła, że cały ten trening będzie polegał na tym, że Nazir poodgania ją od siebie jak natrętną muchę, ewentualnie z raz uda się jej go trafić. Tymczasem naprawdę była zadowolona, zarówno ze swojej skuteczności, jak i z tego, czego mogła się nauczyć.
Inna sprawa, że to, co robili obecnie, zbliżało się do średniowiecznej walki na miecze, która niewiele miała wspólnego z możliwościami współczesnego sprzętu. Ale za to było satysfakcjonujące i przyjemnie zastępowało siedzenie w nieskończoność na tej samej kanapie, w niezręcznym milczeniu, które od rana uprzykrzało im życie. Zmrużyła lekko oczy, przyglądając się zadowolonemu Nazirowi, zastanawiając się co teraz planuje.
- Teraz ty mnie zaatakuj - poprosiła. - Chcę zobaczyć, jak to jest być po tej drugiej stronie.
Dotąd to on czekał, teraz to Francuzka skupiła się i chwyciła pręt do właściwej ręki, gotowa do odskoczenia, gdy broń Nazira znajdzie się zbyt blisko. Parowanie jego ataków wymagało od niej dużej siły, ale z ich unikaniem radziła sobie dużo lepiej - to też nie unieruchamiało jej broni i pozwalało ciąć od razu, co zresztą spróbowała zrobić.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

26 lis 2018, o 12:54

Wygrana Irene < 25 < Remis < 55 < Wygrana Nazira

Runda 1
0

Runda 2
1

Runda 3
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

26 lis 2018, o 14:34

Ruchy Khouriego były zdecydowane, choć długie omni-ostrze nigdy nie było jego bronią pierwszego wyboru. Zawsze atakował najpierw z odległości, korzystając z tego, że jego pancerz na ogół znacznie przewyższał możliwości technologiczne przeciwników. Gdyby miał go teraz na sobie, nawet Irene mogłaby mieć większy problem z przebiciem się przez niego i dotarciem do witalnych organów, lub punktów zapalnych, których naruszenie dałoby jej przewagę. Zbyt gruba warstwa ceramicznych płyt dzieliła jego ciało od świata zewnętrznego, co nie sprawiało jednak, żeby był całkowicie niezniszczalny. Sama boleśnie się o tym przekonała, zmuszona do opatrywania jego ran.
Kiwnął głową, postępując o krok naprzód. Dawkował ilość siły, którą wkładał w sparing tak, by sparingiem pozostał, a jednocześnie nie wyrządził jej żadnej krzywdy - ani ona jemu. Chyba spodziewał się, że zniknie pod przykryciem kamuflażu taktycznego gdy tylko się zbliży, więc z wahaniem skrócił odległość, intensywnie zastanawiając się nad tym, w którą stronę powinien wymierzyć atak. Cokolwiek postanowił, udało jej się wyślizgnąć z obszaru zasięgu metalowego pręta, przesunąć obok i natychmiast odpowiedzieć, uderzając w bok mężczyzny. Dostrzegła, jak oddech uwiera w jego piersi na kilka sekund, a oczy mrużą się, sylwetka napiera. Uśmiechnął się z opóźnieniem, odsuwając o krok w tył, wolną dłonią przesuwając po miejscu, w które uderzyła broń.
- Pięćdziesiąt punktów - zażartował. Pod jego palcami, pod materiałem koszulki, opatrunek zaszeleścił.
Mimo tego, wyprostował się, podniósł rękę dzierżącą fikcyjne omni-ostrze i, nie pytając, czy jest gotowa, rzucił się do przodu. Pręt przeciął powietrze natychmiast, szybko, wymijając jej obrony i uderzając tępo między jej żebra.
Cofnął się, upewniając spojrzeniem czy wszystko było w porządku. Nie widząc u niej sprzeciwu, przygotował się do kolejnego podejścia, zaliczając rundę tym razem na swoją korzyść.
Jego wzrost wydawał się przytłaczający gdy szarżował do przodu, szybciej niż wcześniej, zamachując się tak, że ciężko było uwierzyć, iż zdoła wyhamować dłoń przed uderzeniem. Poczuła je pośrednio, napinając rękę unoszącą jej oręż, blokując pierwszy z jego ciosów. Wibracje poniosły się w górę i w dół metalowych prętów, mrowiąc pod palcami. Khouri odskoczył od niej natychmiast, przez ułamek sekundy zatrzymując by pomyśleć. Zauważyła drobną przerwę, ale nie wiedziała, czego spróbuje teraz.
Rzucił się naprzód, parując jej ostrze i okręcając się, chwytając jej ramię w żelaznym uścisku, przylegając do niego własnym ciałem i łapiąc pod bok, uniemożliwiając zgięcie ręki czy wyrwanie z jego objęcia. Trzymana przez niego broń znalazła się przy jej gardle, a on sam zaledwie centymetry od jej twarzy.
Uśmiechnął się pod nosem, patrząc na nią z góry. Uniósł kij wyżej, prztykając ją nim w policzek nim puścił jej unieruchomione ramię, choć nie od razu od niego odsuwając.
- I jak druga strona, podoba ci się? - zagadnął, opuszczając rękę dzierżącą prowizoryczne uzbrojenie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

26 lis 2018, o 15:41

Musiała go zaskoczyć, nie aktywując kamuflażu. Ale chciała sprawdzić, jak to jest, nie móc zniknąć. Była przyzwyczajona, od lat korzystając z tego programu; teraz też palec automatycznie powędrował do panelu, ale powstrzymała się przed ulegnięciem pokusie. Nie o to tutaj chodziło, nie na tym jej zależało. Nazir z pewnością się tego nie spodziewał, dlatego nietrudno było jej trafić w jego żebra. Nie przeprosiła, ale chyba nie musiała, prawda?
- Gdybym chociaż wiedziała na co je zbieram - parsknęła śmiechem, odsuwając się od niego ponownie.
Khouri był szybki. Zadziwiająco szybki. I zorientowała się, że nie jest w stanie uniknąć ataku, gdy ją widać. Za pierwszym razem się zawahał, bo nie wiedział co zrobi, ale teraz już nie był zdezorientowany. Widział każdy jej ruch, każdą intencję i w chwili, w której jej palce jednak podążyły do panelu w celu aktywowania kamuflażu jako ostatniej deski ratunku, poczuła uderzenie, które na krótką chwilę odebrało jej oddech. Ból był tępy, ale krótki, więc poradziła sobie z nim, rozmasowując szybko miejsce, w które padł cios. Nie, nie mogła znikać. To byłoby za proste, wymagałoby zbyt mało wysiłku. Dlatego też nie aktywowała kamuflażu również za trzecim razem - i to był błąd. Stęknęła, usiłując jeszcze sparować silny atak, ale Nazir i z tym sobie poradził, z łatwością unieruchamiając ją w ciągu zaledwie kilku kolejnych sekund. Skrzywiła się i zaklęła cicho, z zaciśniętymi zębami usiłując się jeszcze wyrwać, ale gdy mężczyzna dźgnął ją przekornie w policzek, rozluźniła się i parsknęła śmiechem. Dopiero kiedy Khouri puścił jej rękę, z przekonaniem pokręciła przecząco głową.
- Bardzo mi się nie podoba. - sapnęła, orientując się jednocześnie jak ciężko oddycha. - Jakim cudem jesteś tak szybki? Powinieneś się ledwo ruszać po wczoraj.
Nie mogła się powstrzymać i uniosła rękę, by przesunąć opuszkami palców wzdłuż linii szczęki stojącego blisko mężczyzny. Światło padające zza ogromnego wizjera nadal odbijało się na jego poranionej skórze i w jego oczach, ale dobrze było nie widzieć w nich już tej wściekłej bezradności, co kilka godzin temu. Jej dłoń powędrowała w dół, wzdłuż szyi, aż na jego klatkę piersiową, by tam się zatrzymać i zdecydowanym gestem odepchnąć go od siebie. Cofnęła się o kilka kroków.
- Jeszcze raz - zarządziła. - To samo.
Nadal nie zamierzała włączać kamuflażu. Chciała uniknąć ataku, bez żadnych dodatkowych ułatwień. Wiedziała już co Nazir może zrobić i planowała tę wiedzę wykorzystać. Cóż, przynajmniej na początku. Jeśli ewidentnie takie rozwiązanie nie będzie jej wychodziło, w końcu aktywuje program, a to pewnie zaskoczy Khouriego tak samo, jak jego brak przedtem. A ostatecznie chciała go unieruchomić - nawet jeśli wiązałoby się to z uwieszeniem się całym swoim ciężarem na jego ręce, albo z absurdalnym wskoczeniem mu na plecy, nieważne jak nieskuteczne by to było. Poważne podchodzenie do treningu chyba się jej już po prostu znudziło.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

26 lis 2018, o 15:56

+ 5 za ilość rund już odbytych, bo leveling up, I guess


Wygrana Irene < 30 < Remis < 60 < Wygrana Nazira

Runda 1
0

Kamuflaż on, więc +, ale próba unieruchomienia zakładam, że jest cięższa niż po prostu dźgnięcie kijem :))

Skuteczność unieruchomienia
A<30<B<60<C
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

26 lis 2018, o 22:46

Wyłączony kamuflaż taktyczny był nowością, na którą z początku nie był przygotowany, ale którą z chęcią przywitał. Choć nigdy nie robiła się całkowicie niewidzialna, była temu bardzo bliska i dostrzeżenie jej ruchów, czy też zamiarów nigdy nie było proste. Teraz, gdy zrezygnowała z ochrony w postaci ukrycia przed jego wzrokiem, korzystał z tego jak tylko mógł, zaliczając dla siebie dwa zwycięstwa, jedno nieco łatwiejsze od drugiego, przy którym pierwszy z ataków udało jej się zablokować.
Ich walka nie była nawet bliska temu, jak wyglądałaby w prawdziwym starciu. Wtedy mieliby na sobie pancerze, ochraniające ich znacznie wrażliwsze, miękkie ciała. Zamiast prętów, świat rozświetlałaby poświata omni-ostrzy, długich, żarzących się i morderczych przy samym dotyku, który nie zostawiał po sobie wyłącznie niewyraźnych siniaków.
- Miałaś rację, przydało mi się rozruszanie się - odrzekł, wzruszając ramionami. - Trening robi swoje.
A on miał ich sporo. Wojskowe wyszkolenie może nie decydowało bezpośrednio o tym, że była skazana na porażkę w każdej rundzie, ale jego ciało było przyzwyczajone do ruchów, których ona dopiero się ruszyła. Ich specjalności pokrywały się tylko na niektórych obszarach, ale z szybkością nie miał wielkich problemów. Mógł nie być tak zwinny jak Dubois, ale z pewnością przewyższał jej oczekiwania względem narzucanego przez niego tempa.
Kiwnął głową, uśmiechając się pod nosem. Zakręcił nadgarstkiem, ruszając w bok na kilka kroków, okrążając ją w krótkich kilku sekundach, których potrzebował na działanie. Choć znała go dobrze, na ogól nie była w tym miejscu co teraz. Nie była celem ataku, nie widziała bezpośrednio tego, jak patrzy na swoich przeciwników. Jego mimika wydawała się inna, nawet maska zakrywająca emocje i mimikę wydawała się być skąpana w innych, chłodniejszych barwach. Nie kierowała nim wściekłość, którą nauczyła się rozpoznawać zanim przejmowała nad nim kontrolę. Działał metodycznie, przez co nie dostrzegała niczego charakterystycznego w chwili tuż przed atakiem, przed rzuceniem się w jej stronę. Być może po kilku takich sparingach i to jego oblicze stanie się dla niej kolejną rozszyfrowaną stroną w księdze, która nie zawsze była tak otwarta jak mogłoby się wydawać.
Wyminął jej omni-ostrze, obracając się w trakcie ruchu. Z początku mogłaby przysiąc, że wie, z której strony uderzy, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Pręt znów uderzył w jej bok, tym razem drugi, powodując ten sam, tępy ból. Metal nie był przyjemny w kontakcie ze skórą osłoniętą cienkim materiałem bluzki - nawet jeśli Nazir usiłował nie zrobić jej krzywdy, tak jak ona jemu.
Parsknął śmiechem, widząc jak w reakcji na to znów spowija ją osłona kamuflażu taktycznego. Cofnął się o długi krok w tył, w stronę wyjścia, wyciągając rękę dzierżącą pręt przed siebie.
- Dawaj - zachęcił ją, unosząc kącik ust w półuśmiechu, podczas gdy jego wzrok uważnie lustrował pomieszczenie.
Rzuciła się w jego stronę, a raczej w stronę ręki, którą trzymał broń. Chwyciła ją niczym imadło, ciągnąc w drugą stronę, chcąc pozbawić go równowagi, unieruchomić, lub w jakikolwiek sposób zablokować. Khouri cofnął się o pół kroku, początkowo zaskoczony, po czym wypuścił z dłoni pręt, który z brzękiem uderzył o metalową podłogę. Pochylił się, łapiąc ją w biodrach w gwałtownym ruchu, ruszając jednocześnie do przodu. Jej nogi oderwały się od ziemi, a ciało poleciało w górę, podniesione w zamaszysty, nagły sposób.
Jej plecy uderzyły o szybę gdy miała wrażenie, że przerzuci ją sobie przez ramię jak worek kartofli. Niezbyt boleśnie, ostrożniej, niż w prawdziwej walce, ale i tak odebrało jej to tchu. Jego rozbawienie dostrzegła dopiero gdy poprawił sobie to, jak ją trzymał, łapiąc zamiast tego za uda. Pomiędzy warstwy szkła za jej plecami wdmuchiwane było ciepłe powietrze by złagodzić lodowatą temperaturę kosmosu ale i tak poczuła gęsią skórkę na karku w kontakcie z szybą.
- Jeśli można cię chwycić, atakuj inaczej - zasugerował ze śmiechem, nie wypuszczając jej z ramion, choć runda dobiegła końca. - Szczególnie kogoś, kto ma przewagę wzrostu, wagi i siły.

Wróć do „Prywatne jednostki”