Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Crescent

26 cze 2018, o 16:37

Wyświetl wiadomość pozafabularną Muzyka płynęła, tak jak głos SI, z więcej niż jednego głośnika, otaczając rudowłosą w tym małym, niemal kolistym pomieszczeniu. Odbijała się od metalowych ścian i wracała do jej uszu, wzmocniona pogłosem. Brzmiała niecodziennie, choć jednocześnie dało się w niej wychwycić wszystkie, standardowe elementy utworów tego typu. Nie było w nich niczego odkrywczego, ale sposób, w jaki te elementy zostały połączone i ich kompozycja przykuwała ucho, szczególnie dla kogoś, kto przesłuchał nieco muzyki poważnej w swoim życiu. Orkiestra nigdy nie zagrała tego na żywo - pozostawała wewnątrz programu i mało prawdopodobne, by kiedykolwiek ktoś usłyszał ją w operze.
- Cieszę się, że ci się podoba - odparła Isis, wybijając się mimo wszystko ponad muzykę, dzięki czemu nie musiała jej ściszać ani siebie pogłaśniać. Musiała swój głos mieć na innym kanale i kontrolować oba by mieć pewność, że Dubois ją usłyszy. - Nie pokazywałam tego wielu osobom w taki sposób, w jaki pokazuję to teraz.
W tej kwestii sztuczna inteligencja, mimo wszystko, wydawała się być nieco bardziej otwarta. Może nie była wrażliwa na krytykę, jak większość artystów, dla których pokazanie swojego dzieła było niczym obnażenie cząstki swojej duszy. Może to kolejna rzecz, do której podchodziła czysto pragmatycznie, nawet będąc w stanie tworzyć coś takiego.
- Tak. Szostakowicza i kilku kompozytorów, których składowe znajduję w jego utworach. Beethoven, Prokofiew, Strawiński. Nie puszczam ich głośno, sama słucham i analizuję. Mogę puścić dla ciebie, jeśli chcesz.
Khouri nie musiał być fanem takiej muzyki, nawet jeśli docenił tą, którą stworzyła Isis - jeśli kiedykolwiek postanowiła mu ją pokazać. Biorąc pod uwagę lata, które razem spędzili, nie byłoby w tym nic dziwnego. Zegarek pokazywał jej, że jeszcze pięć godzin nim dotrą do Gromady Lokalnej. Wystarczająco by znów zgłodniała, zjadła coś, dokończyła naprawy i przygotowała się do wyjścia, w dodatku z zapasem. Na razie siedziała w rdzeniu SI - miejscu, w którym Isis powinna czuć się najbardziej obnażona ze wszystkich, ale obecność rudowłosej jej w ogóle nie przeszkadzała. Wszystkie komponenty sztucznej inteligencji skryte były pod jasnymi obudowami, więc nie musiała też martwić się o uszkodzenie czegoś.
- W muzyce widzę powtarzające się wzory. Jestem pewna, że potrafiłabyś stworzyć własną, jeśli poświęciłabyś jej naukę - odrzekła, nie wspominając o tej różnicy, że jej nauka zajęła może rok, a Dubois zajęłaby dziesięć. - Czy zmieniłabyś coś? Poprawiła? - zagadnęła, żądna konstruktywnej krytyki. W międzyczasie muzyka zmieniła się na inną, choć utrzymaną w podobnym klimacie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

26 cze 2018, o 21:15

Cieszyło ją to, że Isis się przed nią otwiera. Dawało to jeszcze jedną osobę, z którą mogła porozmawiać na statku, poza Nazirem. Z reguły miała tylko jego, bo SI uporczywie milczała, nie wtrącając się w ich dyskusje, jakby nie czuła się mile widziana. A przecież gdy siedzieli w kokpicie, gadając o wszystkim i o niczym, Isis nie musiała udawać, że jej nie ma.
- Doceniam, że chciałaś to pokazać mi - poinformowała ją, w razie gdyby SI się tego nie domyśliła. W końcu miała problemy z rozumieniem ludzkich reakcji i może pochwała Francuzki wcale nie musiała znaczyć dla niej nic więcej, poza pozytywną reakcją na sam utwór.
Uśmiechnęła się pod nosem, gdy sztuczna inteligencja wspomniała znane jej nazwiska. Muzyka klasyczna często - praktycznie cały czas - leciała z głośników w jej domu. W końcu trzeba było trzymać poziom, nawet gdy matka nawalona winem zjeżdżała po kanapie w jednym z salonów, albo gdy Irene budziła się rano i w pomiętej piżamie schodziła do kuchni na śniadanie, gdzie spotykała jednego z wpływowych polityków, w tych swoich modnych białych garniturach na zatrzaski. Non stop słyszała te same utwory, tego samego Bacha granego na wiolonczeli, te same utwory T'Seir. I mimo, że sztuczność takiego życia doprowadzała ją do szału, to akurat zawsze lubiła. Nie minęło jej to z czasem, choć rzadko znajdowała chwilę na docenienie muzyki.
- Możesz. Chociaż chętnie posłucham czegoś więcej, co ty napisałaś - zaproponowała. - Tamtych już znam.
Zaśmiała się cicho, gdy SI zasugerowała, by Francuzka spróbowała kompozycji sama. Nie nadawała się do tego, nie miała zresztą cierpliwości. Może faktycznie gdyby miała choć szczątkowe wykształcenie w tym kierunku, mogłaby się nad tym zastanawiać, ale nie teraz. Tego akurat nie miała czasu się uczyć - czasu, ani ochoty.
- Co? Ja... nie wiem - pytanie zdziwiło ją. Podrapała się po skroni, marszcząc lekko brwi. Usiłowała przypomnieć sobie cały utwór, którego przed chwilą wysłuchała, ale nie było to tak proste. - Musiałabym się skupić, posłuchać jeszcze raz. Może powinnaś poszukać gdzieś lepszych dźwięków. Tych... no jak to się nazywało... - zamyśliła się na moment, szukając słowa. - Sampli. Te brzmią trochę sztucznie, słychać że to nie są prawdziwe instrumenty. Ale w samym utworze... nie wiem. Chyba nic. Naprawdę mi się podobał. Kojarzył mi się z lepszym czasem.
Wzruszyła ramionami, chociaż nadal nie wiedziała, czy Isis ją tu widzi. Stęknęła i podniosła się z podłogi, uruchamiając znów omni-klucz i sprawdzając, co jeszcze - poza uszkodzonymi drabinkami - zostało jej do zrobienia. Chciała skończyć dziś wszystko, skoro miała jeszcze tyle czasu. Póki co jej planem na najbliższe kilka minut było zejście na środkowy pokład i zjedzenie kolejnego ciastka.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

27 cze 2018, o 11:31

Isis odpowiadało to, że Irene chce posłuchać trochę skomponowanej przez nią muzyki. Mimo wszystko, przy okazji wypełniała ciszę, poza tym, że sztuczna inteligencja mogła się tym pochwalić przed kimś żywym. Z własnym gustem, opiniami na jakiś temat. Nawet jeśli komponowała dla siebie, musiała doceniać możliwość podzielenia się tym z kimś innym, szczególnie w takiej sytuacji w jakiej były teraz. Niepewność podkradała się do Dubois co jakiś czas, choć teraz, gdy uzyskała pomoc Widma, przynajmniej wiedziała co robić dalej. Mogła skupić się na tej myśli by odegnać niepokoje.
- Dźwięki. Trafna uwaga - odparła od razu, biorąc sobie do serca uwagi Irene, nawet jeśli rudowłosa początkowo nie wiedziała co powiedzieć. - Lepszymi czasami? Nie rozumiem tego.
Następny utwór, podobny do poprzednich choć całkowicie inny w pewnych aspektach, popłynął z głośników umieszczonych w centrali SI. Lista rzeczy do zrobienia, którą stworzyła jej wcześniej miała już tylko trzy pozycje, wszystkie na pokładzie z mesą. Wracając na dół, wciąż słyszała podążającą za nią melodię. Isis musiała przełączać głośniki w miarę, gdy Dubois przemierzała korytarze, albo po prostu puściła utwory na całym pokładzie - jak było jej wygodniej.
- Dziękuję, że posłuchałaś - wtrąciła niemal nieśmiało sztuczna inteligencja, gdy kolejny z utworów się skończył w chwili, w której kobieta przekroczyła próg mesy.
Wszystkie naprawy zostały wykonane. Może i nie były witalne, ale kiedyś z awarii mogły wyniknąć większe problemy. Tak czy inaczej, log Crescenta wykwitnął na zielono. Wszystko działało dobrze, korweta działała sprawnie jak dobrze naoliwiona maszyna. Isis nie widziała żadnych innych kwestii, które mogłaby podrzucić rudowłosej by zająć jej czas. Statek wciąż nie był taki sam - nie był w stanie, gdy tak istotny element jak jego kapitan zniknął, pozostawiając SI i kobietę w samotności.
Miała jeszcze dwie godziny przed doleceniem do Szanghaju na załatwienie wszystkiego co miała w planach, nawet jeśli miał to być prysznic, przebranie się, zjedzenie czegoś i dotrwanie do końca podróży. Każda minuta wydawała się być dłuższa niż poprzednia, jakby czas rozciągał się w miarę, gdy skracali dzielącą ich do Gromady Lokalnej odległość, wzmacniając stres i zniecierpliwienie przed tym, co zastaną po przylocie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

27 cze 2018, o 14:11

- Nie masz czasem tak, że pewne rzeczy przypominają ci inne? Miejsca, wydarzenia, wspomnienia które na jakiś czas zepchnęłaś gdzieś na tył umysłu? Których nie przypominałaś sobie od dłuższego czasu? Nie wiem jak jest u ciebie. Ty pewnie pamiętasz wszystko tak samo mocno - zgarnęła ciastko i wgryzła się w nie. Zjadła już pół paczki, ale przynajmniej dzięki temu nie czuła narastającego znów głodu. Po chwili namysłu schowała resztę do szafki, dochodząc do wniosku, że będzie musiała go poczuć, by zrobić sobie jakiś obiad przed wyjściem.
- My nie pamiętamy wszystkiego. Część znika, zastępowana świeższymi wspomnieniami. Ta muzyka przypomniała mi czasy, kiedy wszystko było dobrze. Nie wiem dlaczego. Nie wszystkie skojarzenia, jakie tworzy ludzki umysł, mają jakiś większy sens.
Teraz wszystko nie było dobrze, ale przynajmniej już była na drodze do naprawienia tego problemu, tak jak naprawiała wszystkie usterki na pokładzie Crescenta. Z tym że to miało być dużo bardziej czasochłonne i trudniejsze, niż uszczelnianie zaworów i lutowanie złączek w ścianach. Z chwili na chwilę była coraz bardziej zdeterminowana - praca poprawiła jej samopoczucie, tak samo zresztą jak zbliżająca się chwila spotkania z turianinem.
Gdy skończyła pracę, postanowiła wciąż jeszcze jeden, szybki prysznic, bo znów czuła się brudna. Tym razem jednak zrobiła to w swojej łazience, przenosząc tam też przy okazji bagaż i wszystkie rzeczy, które spędziły noc w kwaterze kapitańskiej, choć teoretycznie nie powinny. Tak samo zresztą jak ona sama. Włosy zaplotła w ten sam sposób, jak wtedy, gdy z Nazirem lecieli do wodospadów na Thessii - wiele warkoczy, splecionych ostatecznie w wysoki kucyk. Tylko w ten sposób była w stanie opanować rudy chaos na swojej głowie, unikając w ten sposób tego, że będą wchodzić jej do oczu w najmniej odpowiednich momentach i sprawiając jednocześnie, że wyglądało to efektownie. Sprawdzony sposób, na który rzadko kiedy miała czas. Teraz zrobiła to na spokojnie, bez pośpiechu. Zdecydowała się też na lekki makijaż i przebrała się w końcu w kombinezon, nawet jeśli nie zapinała go jeszcze pod samą szyję i nie nakładała na niego pancerza.
Jej myśli krążyły wokół tego, co miało ją czekać w ciągu najbliższych kilku godzin. Nie umiała sobie nawet wyobrazić, czego może spodziewać się po spotkaniu z hakerem. Do czego go potrzebował Nazir i w czym był ten człowiek lepszy od Isis. Do tego dochodziła współpraca z Widmem, z którym nie miała kontaktu od kilkunastu godzin. Viyo mógł jeszcze zmienić zdanie, na przykład po wyszukaniu nazwiska Irene w extranecie. Dawno nie sprawdzała, co dało się znaleźć na jej temat, ale jej życiorys był na tyle bogaty, że mógł zniechęcić do obdarzenia kobiety zaufaniem. Z drugiej strony, większość czasu funkcjonowała pod innymi nazwiskami, więc równie dobrze mógł nie znaleźć o niej niczego.
Nie wiedziała też jak może zareagować na nią Nazir, gdy zorientuje się, że go szuka, albo gdy już go znajdzie. Wychodziła daleko poza swoje granice, poza standardy własnych zachowań, tylko po to, by do niego dotrzeć. Nie zrobiłaby tego dla nikogo innego. Obawiała się trochę, że przyjdzie jej jeszcze tego żałować - choć nie przez ewentualne niepowodzenia i kłody walące się pod nogi, ale przez samego Khouriego.
Na obiad zrobiła sobie jakieś danie z makaronem, które zapchało jej żołądek wystarczająco skutecznie, by nie czuła głodu przynajmniej przez następne kilka godzin. Posprzątała po sobie później i zrobiła sobie kawę, z którą przeszła do kokpitu. Tam zajęła miejsce pierwszego pilota i po prostu czekała, co jakiś czas zerkając na godzinę. Gdy Crescent wyskoczył z przekaźnika we właściwym systemie, uruchomiła omni-klucz i skonstruowała krótką wiadomość.
Jestem w układzie słonecznym. Widzimy się już po lądowaniu w Szanghaju?
Po wysłaniu jej zorientowała się, że z przyzwyczajenia się nie podpisała, ale doszła do wniosku, że Viyo raczej nie pomyli Irene z nikim innym i domyśli się, że wiadomość pochodzi od niej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

28 cze 2018, o 14:49

- Nie. Chyba nie - odpowiedziała sztuczna inteligencja po chwili zastanowienia, choć nie wydawała się być pewna siebie w tym stwierdzeniu. Pewnie nie do końca rozumiała co Irene mogła mieć na myśli. To była jedna z tych rzeczy, które ciężko było opisać, a co dopiero wytłumaczyć w sposób logiczny, w który SI mogła to zrozumieć i porównać do swoich wzorców. - Ale muszę się zastanowić.
Zdanie było dość enigmatyczne, nie śpieszyła się z wyjaśnieniem. Może przez następne godziny przejrzy wszystkie swoje wspomnienia, od samego początku, od chwili pierwszego obudzenia w laboratorium na stacji Cerberusa, albo jeszcze gdzieś indziej. Jej umysł nie był ograniczony czasem, po którym wspomnienia z niego ulatywały. Dla niej wszystko było tak samo żywe jak wszystko inne, jeśli nic nie uszkodziło jej dysków, gdzie zostało zapisane.
Po godzinie, gdy Irene siedziała w mesie i jadła swój makaron, SI odezwała się ponownie, wracając do tematu.
- Możesz podać jakiś przykład takiego skojarzenia, jak tamto? Żebym wiedziała czego szukać - poprosiła, uczepiając się mało istotnego tematu, który dla niej z jakiegoś powodu miał znaczenie.
Chciała tylko wrócić do szukania, choć i tak robiła to pomiędzy wszystkimi zajęciami. Wkrótce zbliżał się koniec ich podróży Przekaźnikiem. Irene siedziała w kokpicie, gotowa do drogi, gdy świat na zewnątrz został zniekształcony przez oddziałujące na statek, zmieniające się pole grawitacyjne. Błękit zniknął, tak jak pulsary, ogniska promieniowania, czarne dziury. Martwy świat widoczny po drugiej stronie niebieskiej bariery skrył się dla oka widzialnego, a w oknach kokpitu wróciły znajome gwiazdy, błyszcząc na atłasie nieba.
Wiadomość zwrotna nie przychodziła, gdy oddalali się od Przekaźnika Masy, wlatując głębiej w system. Na ich radarach nie znajdowały się żadne statki w najbliższym promieniu do urządzenia. Wszystko wskazywało na to, że są pierwsi, a Viyo wciąż leci Przekaźnikiem, nie mając połączenia z extranetem i nie widząc wiadomości.
- Szanghaj obsługuje port kosmiczny YRD na stacji orbitalnej - poinformowała ją Isis. Centrum Układu Słonecznego, od którego wziął swoją nazwę, świeciło w nieco inny sposób niż gwiazda Thessii. W pewien sposób było znajome, ale tylko trochę - Irene w końcu w nieco innych warunkach opuszczała Ziemię i fakt tego, że nigdy nie oglądała jej na żywo z kosmosu, kiedyś przetoczył się przez jej rozmowy z Khourim. - Wysłać zapytanie o dostępny dok, czy czekamy najpierw na Widmo?
Według szacunków Isis, Elpis, statek, którym podróżował turianin, potrzebował jeszcze piętnastu minut nim wyleci z Przekaźnika Masy, dołączając do zawieszonego w przestrzeni Crescenta.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

28 cze 2018, o 21:40

Długą chwilę zajęło jej wybranie chwili, o której mogłaby powiedzieć Isis. Muzyka, którą jej włączyła, dawno już przebrzmiała, więc wspomnienia przestały pojawiać się same. Chyba ze względu na sytuację, w jakiej się znajdowała, wszystko pozytywne, co przypominało się jej z przeszłości, związane było teraz z Nazirem.
- Kiedy byliśmy na Thessii poprzednim razem, podczas jednej z nocy Nazir zabrał mnie na szczyt posągu - powiedziała cicho. - Takiego wielkiego, który górował nad miastem. Było widać wszystko, rozświetloną Lirię po sam horyzont. Stałam w milczeniu, chłonąc tylko ten widok. Nawet nie rozmawialiśmy wtedy za bardzo. Ta muzyka... mogłaby brzmieć jak tamto miasto nocą. Widziane twoimi oczami.
Westchnęła i zamilkła, dochodząc do wniosku, że Isis pewnie i tak nie zrozumie tych nawiązań. Miała wiele umiejętności i talentów, ale tak abstrakcyjne myślenie chyba do nich nie należało. Jeśli jednak w jakiś sposób miało jej to pomóc w dociekaniach, Irene służyła wsparciem.
Siedząc w kokpicie, przyglądała się planecie, do której się zbliżały. Znajoma, a jednocześnie tak bardzo obca. Nie wspominała dobrze poprzedniego razu, gdy ją odwiedzała i miała przeczucie, że tego również nie będzie. Odpowiedziała twierdząco na pytanie SI, czy mają szukać już doku i uruchomiła panele, chcąc tutaj też zadokować sama. Teoretycznie nie musiała tego robić, ale chciała, niezmiennie czując potrzebę ćwiczenia tych wciąż świeżych umiejętności. To była okazja jak każda inna, a skoro wlatywała już do tak wielu różnych doków bez niszczenia ani ich, ani statku, to równie dobrze mogła to zrobić w przypadku portu kosmicznego YRD.
W międzyczasie odebrała wiadomość od turianina. Podchodziła już wtedy do lądowania na wyznaczonym dla nich doku. Całkiem sprawnie, choć wciąż nie do końca pewnie osadziła Crescenta na stacji, by wygasić później stopniowo jego zbędne systemy, głównie silniki. Całą resztę zostawiła do dyspozycji Isis - ta była aktywna bez przerwy, całą dobę. Przeszła do kajuty i na szybko przypięła do siebie elementy pancerza, wiedząc, że i tak jest do przodu z czasem. U dołu pleców zamontowała strzelbę, którą zamierzała sprzedać, a ostatecznie przywłaszczyła ją sobie na stałe. W sumie sprzedała poprzednią broń, którą zabrała Houndowi. Ta już mogła należeć do niej.
- Możesz zostać podpięta do mojego omni, Isis, jeśli chcesz - powiedziała, wychodząc na korytarz i kierując się w stronę śluzy wyjściowej ze statku. - Ja też będę się czuła lepiej, pozostając z tobą w kontakcie. I będziesz wtedy ze wszystkim na bieżąco.
Tak naprawdę to nie chciała opuszczać Crescenta. Czuła się tu dobrze, bezpiecznie, ale jednocześnie samotnie. Musiała znaleźć jakiś złoty środek i była nim współpraca z turianinem. Po przejściu przez kontrolę i długie korytarze dla przylatujących, dotarła w końcu na jeden z tarasów widokowych, gdzie spisała jego numer i wysłała go do Viyo, by ułatwić mu znalezienie jej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

28 cze 2018, o 22:20

Isis chłonęła słowa, które przekazywała jej rudowłosa. Była na Crescencie gdy oni dobrze bawili się na Thessii. Wtedy ich relacja rozwijała się najbujniej, poza jej wzrokiem i słuchem. Musiała notować teraz, dowiadując się tego, co nie tylko związane było z rudowłosem, ale też mężczyzną, którego uważała za kapitana.
- Rozumiem. Dziękuję - potwierdziła, kończąc ten temat, przynajmniej na teraz. Z pewnością nie przestała szukać, po prostu uznała, że Irene ma ważniejsze rzeczy do zrobienia. Port YRD zbliżał się bardzo szybko. Gdy znalazł się tak blisko, by było widać jego ogromną, potężną wręcz konstrukcję na wizjerach kokpitu, na radarze wyskoczyła im Elpis. Fregata wysunęła się z mrocznych objęć Przekaźnika, wkraczając w zasięg działania boi komunikacyjnej, co wywołało niemal natychmiastową odpowiedź turianina, która przyszła na jej omni-klucz.
Tak. Spotkamy się na jednej platform widokowych YRD. Bądź już gotowa.
- V.
Glob rósł w jej oczach. Ziemia nie przypominała Nos Astry, ale wyglądała nieco jak Thessia, ale tylko trochę. Wszystkie detale, wszystkie większe miasta sprawiały, że różniła się tym mocniej, im dłużej się na nią patrzyło. Nawet światło Słońca otaczało skalistą planetę inną aurą. Port kosmiczny wydawał się być położony zbyt blisko. Gdy dotarli do jego doków, wizjery Crescenta nie obejmowały już pustki kosmosu. Wypełniały je kontynenty, z których połowa pogrążona była w ciemności nocy. Ziemia wydawała się być niemal na wyciągnięcie ręki, tak pełna głębi, jak nigdy. Vidy nie były w stanie pokazać jej majestatu.
Komunikację z centrum kontroli lotów załatwiała Isis. Nie próbowała nawet przekazać jej do Irene w celach kontrolnych - po prostu robiła to, co musiała wykonywać niejednokrotnie. Od razu gdy opłaciła miejsce w doku z własnych, Nazira lub kradzionych środków, WI portu połączyła się z Crescentem, witając ich w porcie kosmicznym. Korweta wleciała do środka ustronnego, eleganckiego miejsca, które było jej przeznaczone. Na wizjerach pokazał się obcy interfejs.
Witamy w porcie kosmicznym YRD.
Zachęcamy do skorzystania z pokładów widokowych, umiejscowionych w strefach C i F na załączonej mapie.
Port YRD - Pekin - najbliższy prom odlatuje za T-0:37 minut.
Port YRD - Szanghaj - najbliższy prom odlatuje za T-0:44minuty.
- Chętnie zostanę. Dziękuję. Za zaufanie - odparła sztuczna inteligencja, gdy rudowłosa opuszczała statek.
Dok był piękny. Jego sufit był oszklony, ukazując majestat Ziemi w jeszcze bardziej realistyczny sposób niż gdy oglądała ją z kokpitu korwety. Przy wyjściu ochroniarz przydzielony do jej statku kiwnął jej głową, życząc miłego czasu spędzonego w Chinach. Był ludzkim mężczyzną, odzianym w uniform przypominający garnitur.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

13 wrz 2018, o 17:13

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Gdy oboje wyszli na korytarz, zostawiając mesę za sobą, omni-klucz Irene znów się aktywował, znów przez wpływ Isis, która chciała się za jego pomocą odezwać.
- Zapłaciłam trzysta kredytów turyście żeby zostawił bluzę z kapturem przed wejściem do doku - rzuciła ni stąd, ni zowąd. Idący wolno ku śluzie Nazir pokręcił głową, bardziej w geście niedowierzania niż dezaprobaty. - Droga na Crescenta jest prawie pusta.
Khouri milczał, gdy wyszli do przestronnego, eleganckiego doku. Szedł dość niemrawo, choć musiał być zdeterminowany do powrotu na statek, który był jego domem. Zatrzymał się przed wyjściem, pozwalając Irene jako pierwszej wyjrzeć na zewnątrz i zobaczyć ładnie złożoną, czarną bluzę leżącą na ziemi. Na plecach miała logo jakiegoś zespołu heavy metalowego. Mężczyzna szybko założył ją na siebie i wciągnął kaptur na głowę. Dawało im to trochę większą anonimowość wobec tłumu, choć wcale nie wyglądał dzięki temu na mniej podejrzanego. Łatwiej było mu skryć twarz przed gapiami, a tylko to się liczyło skoro monitoringiem nie musieli się przejmować.
Przejście na Crescenta wydawało się trwać i trwać. Śluzy nie były daleko od siebie, a ludzi nie było zbyt wiele, ale kilka osób zwróciło uwagę na ich duet. Nie mieli żadnych toreb, włosy Francuzki wciąż były wilgotne, a szła obok rosłego mężczyzny w ciężkich, wojskowych butach i o dziwo nieco za dużej bluzie naciągniętej na głowę, unikającego ich spojrzeń.
Gdy drzwi doku zamknęły się za nimi, mogli odetchnąć. Nazir ściągnął kaptur, podnosząc wzrok na znajomą fregatę. Zmęczenie przemieniło jego twarz w kamienną maskę, ale jego wzrok się ocieplił gdy spoglądał na ubrudzony kadłub. Przeszedł przez śluzę i zatrzymał się w korytarzu, chłonąc powietrze, którym od dawna nie mógł oddychać. Napawając się domem, którego od kilkunastu dni nie widział, a którego myślał, że już nigdy nie zobaczy.
- Brakowało mi ciebie - powiedział głośno, nie precyzując, czy chodziło o Irene, Isis, czy statek. Chyba wszystko na raz. Życie, które zmuszony był zostawić, którego nie wypełniała nieustanna walka o przetrwanie ani wyszarpywanie odpowiedzi z gardeł dawnych towarzyszy z wojska.
- Czy jesteś zły? - spytała nieśmiało SI. Jej głos dobiegał z głośników, nie z urządzenia Irene.
Nazir ruszył z wolna korytarzem. Na ścianach gdzieniegdzie widoczne były ślady walki, nawet tutaj, tak blisko śluzy. Wyciągnął dłoń, przesuwając nią nie po skazach, a pomiędzy nimi - po gładkich, czystych panelach z metalu.
- W życiu. Dziękuję za wszystko, co zrobiłaś Isis - odpowiedział cicho, idąc wzdłuż ściany, zatrzymując się na poziomie mesy ale nie wchodząc jeszcze do środka.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

13 wrz 2018, o 23:04

W milczeniu wysłuchała części rozmowy Nazira i niebieskowłosej. Nie skomentowała tego w żaden sposób, sama dochodząc do własnych wniosków, które wcale nie były satysfakcjonujące. Westchnęła ciężko i wstała, żegnając się z nimi - choć nie wiedziała na jak długo. W zależności od jej decyzji mogło to być rozstanie na zaledwie kilka, kilkanaście godzin, albo na zawsze.
Nie poszła jednak prosto do śluzy. Musiała zabrać swój pancerz ze stacji medycznej. Zamknęła wszystkie elementy w napierśniku, tak jak składał się wcześniej, choć tym razem, uszkodzony po walce, nie zapinał się tak gładko. Przecież nie mogła tak po prostu zostawić go tutaj, potrzebowała czasu i dużo omni-żelu, by naprawić go po powrocie na Crescenta. Przemknęła na ich statek szybko, u boku Nazira, starając się nie zwracać na siebie uwagi, ale z jakiegoś powodu miała wrażenie, że jest równie charakterystyczna, co on. A pomarańczowa koszulka, jasne spodnie i mokre włosy wcale w tym wszystkim nie pomagały. Patrzyła pod nogi, chowając twarz za wilgotną, rudą zasłoną, dopóki nie zamknęła się za nimi śluza doku. Dopiero wtedy odetchnęła z ulgą, unosząc wzrok na znajomy kadłub statku, zniszczony i brudny. Naprawiła i posprzątała go wewnątrz, tutaj jednak wciąż prezentował się dramatycznie.
Ale Nazir wydawał się cieszyć, że go widzi. Biorąc pod uwagę, że wypowiedział swoje słowa patrząc na Crescenta, doszła do wniosku, że to właśnie jego ma na myśli. Podążyła za jego spojrzeniem, a potem za samym mężczyzną, doskonale rozumiejąc jego podejście. To był dom, dla niego może nawet bardziej, niż dla niej. Choć z drugiej strony on wciąż żył na skrzyniach, odkąd pamiętała, podczas gdy Irene znalazła tu dla siebie punkt zaczepienia w swoim mało stabilnym życiu.
Tak jak kiedyś, wiele tygodni wcześniej, rzuciła pancerz zaraz obok wejścia, nie chcąc w ogóle na niego patrzeć. Mycie i naprawa mogły poczekać. W milczeniu szła za Nazirem, obserwując przesuwającą się po ścianie dłoń, z czułością, której się po nim nie spodziewała - nie wobec statku. Zdała sobie nagle sprawę z tego, że chyba powinna coś powiedzieć, ale brakowało jej słów. Zbyt wiele wydarzyło się przez ostatnie godziny, by potrafiła zacząć niezobowiązującą pogawędkę, a na poważne tematy nie miała już siły. Czy istniało coś pomiędzy?
Pogrążona w rozmyślaniach, wpadła na Khouriego, gdy zatrzymał się w miejscu. Wymruczała jakieś przeprosiny i cofnęła się, wsuwając ręce do kieszeni szerokich spodni. Na Crescencie było zimno. Zimniej, niż na Elpis, a przynajmniej tak się jej wydawało. Uniosła wzrok na mężczyznę.
- Możesz wejść - odezwała się, uznając jego wahanie jako niechęć do oglądania skutków walki z Widmem, jaka odbyła się tu kilkanaście dni temu, jeszcze przed jej powrotem. - Wszystko ogarnęłam, w miarę możliwości. Poza drabinkami, bo te naprawiasz sam.
Może powinna powiedzieć coś innego. Zarzucić go pytaniami, tak jak zrobili to Maya i Vexarius. Wyrazić swoją złość, rozczarowanie i obawy. Ale nie potrafiła, wyduszenie z siebie czegokolwiek istotnego było dla niej obecnie niewykonalne. Przynajmniej Isis odezwała się do niego i chyba przynajmniej częściowo rozwiał jej wątpliwości.
- Powinieneś wziąć prysznic i odpocząć - przeniosła wzrok na jedną z dziur w ścianie. - W twojej kajucie są moje rzeczy. Zabiorę je jutro, jak wstaniesz, żeby ci nie przeszkadzać. Ja... - przerwała, odgarniając wilgotne włosy z twarzy i spoglądając gdzieś wgłąb korytarza. - Pójdę do kokpitu, nadzorować wylot.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

13 wrz 2018, o 23:59

Nawet w jego stanie, jej wpadnięcie na niego nie wyrządziło mu wielu szkód. Plecy miał przecież nietknięte, dla odmiany po tym, w jakim stanie wrócił po asteroidzie. Obrócił się, spoglądając na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym podążył wzrokiem za jej spojrzeniem, ku drzwiom do mesy, przed którą się zatrzymali. Powoli skinął głową, ale nie skierował się do wejścia. Nie miał tam teraz czego szukać. Kawę wypił na Elpis, apetytu pewnie nie miał, o ile w ogóle powinien cokolwiek jeść po operacji. Kapsuła medyczna pewnie generowała jakiś raport z uwagami i instrukcjami dla pacjenta, ale teraz nie mieli jej pod ręką by spojrzeć.
- Widzę. Dziękuję - rozejrzał się po korytarzu, dostrzegając naprawy w miejscu, gdzie Isis przez moment była ślepa, póki nie poprawiła tego Irene. - Był w złym stanie gdy stąd wyszedłem.
Korytarz nie oddawał pogromu, który zastała dopiero w mesie. Zniszczone szklanki, szkło na ziemi, wgniecione panele. Nie skomentował drabinek, tylko kiwnął głową.
Patrzył na nią, gdy zainteresowała się dziurą po pocisku wystrzelonym z karabinu. Do kogo należał? Do Viyo, czy do Khouriego? Tyle czasu minęło od ich starcia, wydawało się, że należało do jakiegoś elementu jej przeszłości. Przejściowego, krótkiego i dziwnego okresu na Thessii, na Illium. Na Crescencie.
Choć odwracała wzrok, mogła czuć na sobie jego spojrzenie. Vertigo nie zawsze pomagało jej w odczytywaniu emocji. Czasem, szczególnie w przypadku Khouriego, widziała tylko zmiany. Rzeczy, których wcześniej nie było, które mogły objawiać coś złego, a może coś dobrego. Jego twarz była zmęczona, ciało lekko zgarbione, obolałe. Ale we wzroku czaiło się coś przygnębiającego. Jakby dostrzegał wszystko to, co było dziwne w obecne chwili. Co wydawało się niezgrabne. Słowa, które nie zostały wypowiedziane i te, które pojawiły się nieproszone. Cisza była ich przeciwnikiem. Przywoływała wszystkie wątpliwości, umożliwiała rozmyślenia, które nie powinny mieć miejsca.
- Nie przeszkadzasz mi. Twoje rzeczy też nie - odparł powoli, nie spuszczając z niej wzroku. Niemożność zaklasyfikowania jego spojrzenia do znanej jej emocji była irytująca. Był przybity czy zły? Rozczarowany czy po prostu zmęczony, a jej wyobraźnia pędziła naprzód?
Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale zmienił zdanie. Tak nie powinno być. Rozstali się w dobrych stosunkach, ale przez miesiąc zostali rozdzieleni przez sytuację, ale też popełnione przez niego błędy. A może nie miał na to większego wpływu ale i tak obarczał siebie winą. Może nie żałował, że jej w to nie wplątał. Może powinien coś powiedzieć, żeby nie zostawiać tego, co między nami było, w zawieszeniu, nie wiedząc samemu co zrobić w sytuacji, w której zwykła pogawędka była czymś niemożliwym.
A może zwyczajnie był na tyle wyczerpany, że nie kontaktował tak, jakby tego chciała.
Kiwnął głową, zgadzając się z nią i odwrócił wzrok, pozwalając jej odejść do kokpitu jeśli tego chciała. Wtedy ruszył do swojej kajuty, odrywając dłoń od gładkiej ściany.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

14 wrz 2018, o 07:03

- To prawda - odparła, przypominając sobie swoje własne niedowierzanie, gdy Isis pomogła jej dotrzeć na Crescenta i wpuściła ją do środka. A potem nagranie z monitoringu, które obejrzała, by dowiedzieć się, co takiego tam się w ogóle wydarzyło. Pewnie nie spodziewał się wówczas, że przyjdzie mu ściśle współpracować z turianinem, do którego przedtem strzelał.
Dopóki mieli towarzystwo tamtej dwójki, a chwile prywatności zdarzały się sporadycznie, łatwiej było znaleźć w sobie właściwe słowa i emocje. Odkąd weszli na własny statek, opadła między nimi niewidzialna zasłona niezręczności, grubo utkana przez ostatni miesiąc. A może nie miesiąc, a zaledwie kilka dni, bo wcześniej przecież Francuzka zakładała normalny powrót Khouriego - uznała tylko, że coś się po prostu przeciąga. Nie obwiniała o to Nazira, nie miała zbyt wielu obaw ani pretensji. Jak się okazuje, obawy jak najbardziej miały rację bytu, a ona być może powinna była w jakiś sposób zareagować wcześniej na jego przedłużającą się nieobecność.
Kiedy uniosła wzrok na Nazira, zorientowała się, jak nieporadna stała się ich komunikacja. Pełna rezygnacji reakcja mężczyzny na jej ostatnie słowa uświadomiła jej, że przecież nie o to jej chodziło. Oboje doskonale wiedzieli, że kiedy opuszczą Ziemię, Irene do niego przyjdzie. A na pewno wiedziała to ona. Doceniała fakt, że nie zamierzał jej do niczego zmuszać na siłę, ale przecież nie potrafiłaby zasnąć u siebie w kajucie, w obcym łóżku, w którym na tym statku nie spała jeszcze ani razu. Nie kiedy Nazir w końcu wrócił.
- Nie, poczekaj... - złapała go ostrożnie za przedramię, kiedy odwrócił się, żeby odejść. - Nie o to mi chodzi. Zostawiłam bałagan, jak cię nie było. Jakieś ubrania w łazience, bo rozbierałam się do spania, kubek, pierdoły. Nie sprzątnęłam tego, zanim doleciałam do Szanghaju. Tylko o tym mówię. Nie chce mi się dziś z tym biegać.
Przetarła twarz dłonią. Gdzie była ta łatwość, z którą rozumieli się przedtem? Nie musiała wypowiadać słów, żeby wiedział o czym myśli. W drugą stronę też zaczynało to działać tak samo, choć Khouri zawsze był trudnym orzechem do zgryzienia - nawet z pomocą Vertigo. Zmusiła się do lekkiego, choć wciąż nieco smutnego uśmiechu.
- Przecież wiesz, że do ciebie przyjdę, Nazir. Chcę tylko możliwie najszybciej opuścić Ziemię, a ty i tak musisz wziąć prysznic. Ja już to zrobiłam - obie jej dłonie z powrotem wylądowały w kieszeniach. - Przez ostatnie dni Isis sporo mnie nauczyła, jeśli chodzi o pilotowanie. W dość drastyczny sposób zresztą - w jej oczach na ułamek sekundy pojawiło się szczere rozbawienie. - Ale to nie jest historia na dzisiaj. Chcę wylecieć z portu, skoro ty i tak będziesz zamknięty w łazience. Wrócę, jak znajdziemy się poza orbitą Ziemi.
Dopiero po tej obietnicy ruszyła w stronę kokpitu, pozwalając mężczyźnie zająć się sobą. Nie powinno jej to zająć więcej, niż piętnaście minut, bo potem mogła oddać stery Isis. Tym, czego nie powiedziała Khouriemu, był fakt, że potrzebowała też chwili dla siebie. Po tym wszystkim, co przeszli, nie była w stanie od razu wskoczyć w normalne funkcjonowanie, jakby nigdy nic. Musiał ją przecież rozumieć.
W kokpicie usiadła na fotelu i po kolei aktywowała systemy statku, początkowo się nie odzywając. Połączyła się z portem, prosząc o zgodę na opuszczenie doku, zakładając, że w razie odmowy Isis wkroczy do akcji. Uruchomiła pierwsze silniki, robiąc wszystko tak, jak ją uczyli. Szło jej coraz sprawniej, do tego stopnia, że nie musiała już myśleć intensywnie nad każdym swoim gestem.
- Nie wiem, co dalej - rzuciła w końcu nieco zduszonym głosem. Nie miała na myśli samego startu, bo z tym sobie radziła. - Nie wiem jak z nim rozmawiać.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

14 wrz 2018, o 11:44

Odwrócił się powoli, plecami opierając o ścianę korytarza. Crescent wciąż stał w doku, więc towarzyszyła im cisza. Wydawała się dzwonić w uszach, dobijać jeszcze mocniej. Elpis wydawała się taka pełna życia gdy siedzieli w czwórkę w mesie, ale teraz byli sami. W znajomym, ale też zupełnie innym miejscu.
- Nie szkodzi. Nie przejmuj się - odparł. Podchwycił jej dłoń, którą złapała go wcześniej za rękę i uścisnął lekko. Gestem starał się przekazać to, czego nie potrafił słowami. Uspokoić ją choć trochę, pozbawić wyrzutów sumienia, jeśli jakieś miała przez to, że szła do kokpitu.
W fabryce, czy w mesie, łatwość w komunikacji wciąż między nimi była. Sytuacja była w końcu inna. Nazir został uratowany, choć wciąż budził się z przeświadczenia o swojej rychłej, anonimowej śmierci w biurze kierownika jakiejś starej przetwórni piezo. Później to nie ona zadawała pytania. Ich rozmowa na pokładzie Elpis była dość pragmatyczna, Widmu i Volyovej chodziło o informacje, Irene zresztą też. Ale teraz, po przejściu przez śluzę, weszli do czegoś zupełnie innego. Wspólnego życia, które wydawało się być teraz niezrozumiałe, jak język, którym od dawna się nie mówiło. Nie spędzili tak wiele czasu z dala od siebie, ale Khouri zachowywał bezpieczny dystans, ze sobie znanych powodów.
- Mówiłem, że kiedyś to opanujesz - odwzajemnił jej uśmiech, puszczając dłoń. - Leć.
Jej wyjaśnienia nie rozjaśniły jego spojrzenia, ale przynajmniej podniosły kąciki ust. Upewnił się, że rozumie, że nie ma nic przeciwko nim ruszył w stronę kajuty, pozwalając jej udać się do kokpitu.
Ten wydawał się być bardziej znajomy niż śluza czy korytarz. W nim siedziała wcześniej, w nim dyskutowała z Isis i nabierała wprawy w nowej umiejętności. Jak wiele musiało się zmienić, by teraz to konwersacja z introwertyczną sztuczną inteligencją była ulgą od niezręczności?
Stacja kontroli lotów nie miała problemów z wypuszczeniem ich z portu. Nie musiała uciekać się do pomocy SI, po prostu przekazała prośbę o otwarcie doku. Dostała przy okazji rachunek, który Isis pokryła od razu - pewnie z konta Khouriego, do którego miała większy dostęp niż on, biorąc pod uwagę jego brak omni-klucza. Crescent zamruczał pod wpływem ruchów jej dłoni, aktywując silniki korekcyjne i przygotowując się do odlotu ku ciemnej przestrzeni kosmicznej.
- Co się stało? - spytała Isis, podczas gdy statek opuścił port YRD. Ziemski glob rozjaśnił kokpit, wypełniając większosć wizjera. Na radarze obok pojawiła się zaznaczona przez SI pozycja drugiego statku - Elpis umościła się na orbicie planety i pozostała w spoczynku. Isis natychmiast zasugerowała podobny tor, który Irene mogła zignorować, jeśli nie chciała pozostawać w takiej bliskości do Ziemi.
Ostatnio zmieniony 14 wrz 2018, o 15:32 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

14 wrz 2018, o 12:29

Zacisnęła zęby, słysząc pytanie sztucznej inteligencji. Nie wiedziała, jak jej odpowiedzieć. Brakowało jej słów, którymi dało się opisać ten dystans, który pojawił się między nią a Nazirem. Ten brak porozumienia, brak bliskości która wcześniej była naturalna, bolał chyba ich oboje. Ale przecież Isis nie znała się na ludziach. Nie mogła wyciągnąć wniosków z zachowania mężczyzny, bo zawsze miała z tym problemy.
- Nie wiem - westchnęła w końcu, zerkając na lokalizację Elpis na radarach. Nie, ona nie chciała pozostawać w tak bliskiej odległości od Ziemi. Wolała odlecieć dalej, pozostając wciąż w zasięgu komunikacji, tak jak się umówili. Chciała znaleźć się w pustce, z daleka od wszystkiego, czego w tej chwili miała już dość. Powrót na rodzimą planetę nigdy nie przynosił jej niczego dobrego i nie inaczej było tym razem.
- Nie umiem tego wytłumaczyć. Nieważne.
SI nie miała wykształcenia psychologicznego i socjologicznego. W wolnej chwili komponowała swoje utwory, nie zapoznawała się ze specyfiką ludzkich relacji. Nie mogła jej pomóc. Irene zrezygnowała więc z głośnego wyrażania swojej frustracji i choć jeszcze chwilę temu chciała porozmawiać z tą, która dotrzymywała jej towarzystwa od dwóch dni, odkąd znalazła się na Crescencie i później, po opuszczeniu statku, teraz się poddała. Rozmowa z nią na ten temat mijała się z celem.
Wyprowadziła statek dalej od planety i zawiesiła go w pustce we w miarę bezpiecznej odległości od Ziemi. Przez długą chwilę siedziała jeszcze na fotelu pilota, wpatrując się w dobrze znajomy, uspokajający widok za oknem. Brakowało jej tego. Nie miała go przez miesiąc i nie miała go potem przez ostatnie kilka godzin - a to właśnie przez ten czas pobytu w Szanghaju zatęskniła za nim najbardziej.
- Wszystko było dobrze, zanim odlecieliście. Bardziej niż dobrze. W sensie... rozumieliśmy się. Teraz mam wrażenie, jakbym go nie znała. Nie wiem o czym mogę mówić, nie wiem o czym mi nie wolno. Minął miesiąc, a czuję się, jakby minął rok.
W końcu zebrała się w sobie, żeby wyrzucić z siebie duszone dotąd emocje. Może nie wszystkie, ale część. Isis i tak nie będzie potrafiła jej pomóc. Ukryła twarz w dłoniach i zjechała w fotelu niżej, wzdychając z frustracją.
- Mówiłaś, że nie znasz się na ludzkich relacjach. Ja też się nie znam. Nigdy nie byłam... tak długo... z kimś. Nigdy nie starałam się, żeby coś naprawić. Nie umiem naprawiać. Może powinnam się zebrać i zniknąć. Cały czas o tym myślę. Że gdybym opuściła Crescenta, zniknęłaby połowa problemów.
Normalnie się do tego nie przyznawała, ale dawno już zauważyła, że znacznie łatwiej jej przychodzi komunikowanie się ze sztuczną inteligencją, niż z drugim człowiekiem. Może dzięki temu, że była rozsądna, a jej podejście czysto logiczne. Nie mogła na to liczyć w przypadku żywego rozmówcy.
- Nigdy nie byłam w wojsku. Nigdy nie... - załamał się jej głos, gdy znów przypomniała sobie śmierci, których była sprawcą. Obojętnie skutecznym. - Zabiłam ludzi, Isis. Nie po to, żeby uratować siebie, nie w samoobronie. Jednego tylko dlatego, że akurat wtedy go nienawidziłam. Teraz nienawidzę siebie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

14 wrz 2018, o 15:35

Sztuczna inteligencja już z początku nie była idealną rozmówczynią gdy poruszało się tematy ludzkich zachowań, ale Isis sama w sobie była na tyle oderwana od tego, jak tylko można było. Dla niej przecież żywot na statku z jedną osobą, kapitanem, był odpowiedni. Nie potrzebowała załogi, nie brakowało jej życia w Cerberusie, gdzie ludzie otaczali ją ze wszystkich stron. Wystarczyła jej pustka kosmosu i ktoś, kto mógł się nią opiekować, tak jak ona opiekowała się nim. Teraz liczba ta urosła do dwóch, może nawet trzech, jeśli liczyć Shani.
- Nigdy nie uznawałam go za osobę, przy której trzeba uważać na każde słowo i to co przy nim się robi - odpowiedziała, powoli, artykułując słowa. Była świadkiem ich wymiany zdań w korytarzu, ale czy tak naprawdę jej doświadczyła? Głosowo przecież wszystko było w umiarkowanym porządku. Dubois wyjaśniła o co jej chodziło, Nazir się zgodził, wrócił do kajuty, ona do kokpitu. Isis nie była w stanie wyczuć dziwnej atmosfery, lekko napiętej, zdecydowanie obcej.
- Irene, może jesteś zmęczona - dodała łagodnie, na tyle, na ile mogła. To jak rudowłosa odbierała jej identyczny za każdym razem głos czasem się zmieniało. - To był ciężki dzień.
Zamilkła, słysząc załamany głos Francuzki. W kokpicie znów było ciemno - odbite światło planety nie sączyło się przez wizjer, jedynie mdły blask gwiazd. Niektóre z nich migały, zbliżając się złudnie, by okazać się podlatującymi do portu statkami. Ruch wokół Ziemi był ogromny, ale w przestrzeni kosmicznej praktycznie nie dało się tego odczuć nie patrząc w radar.
- Wszyscy w tamtej przetwórni zasługiwali na śmierć - odezwała się, pobrzmiewając chłodem. - Wszyscy dali ci powód. Zadziałałaś. To nie musi być zła rzecz.
Isis wydawała się rozumieć, że nie ma dobrych słów, którymi mogłaby pocieszyć Francuzkę. Mogło ją to frustrować, tak jak frustrowałoby kogoś z krwi i kości. Milczała przez dobrą minutę, pozwalając Irene siedzieć w ciszy i własnych myślach, nim nie zdecydowała się zareagować. Pulpit kokpitu rozjaśnił się samoistnie, poruszony jakimś skryptem, który w ruch puściła sztuczna inteligencja.
Po prawej stronie od pilota aktywował się hologram. Był niemal śnieżnobiały, poza zakłóceniami wpadającymi w błękit na krawędziach niekiedy poszarpanego obrazu. Stanowił popiersie kobiety o ładnej, idealnie gładkiej twarzy i jasnej cerze. Miała krótkie włosy z opadającą na czoło grzywką i bystre spojrzenie jasnoniebieskich tęczówek.
- Nie chcę, żebyś zabrała się i znikła.
Hologram, choć tak jasny, idealnie gładki i czysty, nadawał jej autentyczności. Twarz animowała się naturalnie, odzwierciedlając ludzką mimikę w doskonały sposób. Brwi kobiety ściągnięte były do siebie, a usta wygięte w grymasie smutku i zaniepokojenia. Spoglądała na Irene z boku, wyświetlając tam, gdzie wcześniej połyskiwała czasem dioda gdy SI przemawiała z głosników.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

14 wrz 2018, o 16:00

- Może jestem zmęczona - potwierdziła, przecierając oczy i odsuwając ręce od twarzy.
Zmęczona wszystkim, do czego nie była przyzwyczajona. Nigdy nie musiała walczyć o życie kogoś jej bliskiego, ani o własne szczęście. Jeśli coś było nie tak, jak powinno, Irene po prostu szła dalej. Zostawiała za plecami to, co było nie tak jak powinno i zaczynała od nowa. Wizja zrobienia tego także teraz była kusząca, jak za każdym razem. Z powrotem przeniosła wzrok na widok, na pustkę upstrzoną odległymi gwiazdami. Celowo ustawiła Crescenta tak, by nie widzieć Ziemi, tylko pozostawić ją z tyłu.
Westchnęła tylko, gdy usłyszała usprawiedliwienie. Nie miała pewności, czy aby na pewno wszyscy na tę śmierć zasługiwali. Może niektórzy służyli tak, jak Nazir - bo musieli. Może mieli rodziny, domy. Kota, do którego trzeba było wrócić. Może Przymierze było dla nich jedyną alternatywą, a jeszcze nie dojrzeli do tego, by rzucić komuś na biurko rezygnację. Może bali się konsekwencji dezercji. Nie wiedziała, było zbyt dużo zmiennych.
Gdy kokpit się rozjaśnił, początkowo myślała, że Isis aktywuje jakiś pierwszy lepszy panel, z sobie tylko znanego powodu. Może chciała coś jej pokazać, coś związanego z Nazirem albo Crescentem. To, co Francuzka zobaczyła, gdy odwróciła głowę w bok, przekraczało jej najśmielsze domysły.
Nie sądziła, że Isis przedstawi jej swoją fizyczną reprezentację. Pytała o nią wcześniej, ale robiła to z czystej ciekawości, nie chciała być wścibska ani upierdliwa. To był ciąg dalszy rozmowy, która dotyczyła kolejno wielu różnych rzeczy, mniej lub bardziej ważnych. Wtedy SI odmówiła, a Dubois tę odmowę ze spokojem przyjęła. Nie czuła się urażona, bo rozumiała, że Isis może jej nie lubić, wstydzić się, albo nie ufać jej na tyle, by decydować się na ten krok.
Coś jednak musiało to zmienić. Czy to była kwestia tego, że uratowała dla niej Nazira? Mężczyzna był dla niej bardzo ważny i to jego przedłużająca się nieobecność sprawiła, że Isis znalazła Francuzkę i poprosiła ją o pomoc. A może naprawdę tak bardzo nie chciała jej stracić? Do Irene dotarło, że tak jak ona zaczęła cenić towarzystwo sztucznej inteligencji, tak ona mogła zacząć cenić obecność rudowłosej kobiety na pokładzie.
- Ja... dobrze - powiedziała, zbyt zaskoczona, by wymyślić cokolwiek innego. - Nie zrobię tego.
Przyglądała się ślicznej kobiecej, a może nawet wręcz dziewczęcej twarzy, a w pewnym momencie kąciki jej ust mimowolnie uniosły się w lekkim uśmiechu. Spodziewała się pulsującej kuli, albo fali dźwiękowej, poruszającej się zgodnie z wypowiadanymi przez SI słowami.
- Twoja reprezentacja jest prześliczna - zauważyła, zmieniając temat na przyjemniejszy. No i bardziej istotny w tym momencie, przynajmniej dla Irene. - Nie powinnaś jej ukrywać.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

14 wrz 2018, o 19:23

Wyraz twarzy Isis zelzał. Wtedy, gdy jej mimika się zmieniła, Irene dostrzegła subtelne zmiany, różnice w tym, jak powinno to wyglądać, a jak wyglądało w przypadku symulacji. Gdy utrzymywał uśmiech lub grymas na twarzy, hologram kobiety do złudzenia przypominał żywą istotę, wyświetlaną na komunikatorze. Dopiero nagłe zmiany o sto osiemdziesiąt stopni ujawniały jego wady. Tak czy inaczej, konstruując ją, Cerberus wykonał doskonałą robotę.
- Gdybyś mogła ukrywać swoją twarz przed ludźmi, których nie znasz dobrze, którym nie ufasz, nie skorzystałabyś z tego? - spytała w reakcji na jej komplement. Kąciki jej ust uniosły się do góry w lekkim uśmiechu. Nawet jej włosy falowały gdy się poruszała, jak gdyby każdy, osobny włos był modelowany osobno, poddawany rzeczywistym prawom fizyki.
Milczała przez chwilę, a jej postać wbiła strapiony wzrok w podłogę koło fotela Irene. Miała się nie pokazywać, ale rudowłosa zdobyła jej zaufanie. Zasługiwała na to, by ją dostrzec, szczególnie po ich ostatniej rozmowie na ten temat.
- Cerberus zaprogramował mi mundur ze swoim logiem - zaczęła nagle, patrząc w dół. Miała na sobie prosty, biały uniform bez żadnych oznaczeń. - Nie lubiłam go.
Teraz milczenie nie było takie proste, gdy już się ujawniła. Wcześniej Irene siedziała sama w kokpicie. Brak słyszenia głosu SI nie był tak oczywisty, tak dotkliwy. Teraz jej twarz unosiła się na tle gwieździstego kosmosu, lekko falując przez specyfikę hologramów. Jej włosy unosiły się przy każdym podrygu, każdym, zamyślonym wyrazie twarzy.
- Nie potrafię rozmawiać z ludźmi, Irene. Ale lubię rozmawiać z tobą - przyznała, spoglądając w zielone oczy siedzącej w fotelu pilota kobiety. - Przepraszam, jeśli nie umiem ci doradzić. Chciałabym sprawić, że poczujesz się tutaj lepiej.
Opuściła wzrok, patrząc w dół, w nieokreślony punkt ziemi. Jej twarz była napięta, jakby SI pokazywała to, w jaki sposób stresuje się probując wypowiedzieć odpowiednie słowa. Te, których Irene oczekiwała, zwierzając jej się, siedząc tutaj w kokpicie, z nią.
- Ja czuję się lepiej, kiedy jesteś tutaj.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

14 wrz 2018, o 19:48

Irene uśmiechnęła się nieco szerzej.
- Nie sądzę. Lubię swoją twarz. Potrafi mnie daleko zaprowadzić - wzruszyła ramionami. Kiedyś wykorzystywała to bardziej, zresztą pamiętała, jak przed tym ją ostrzegał Nazir na samym początku, informując ją, że swoimi wielkimi oczami niczego nie zdziała. Cóż, mylił się. Zdziałała. - Ale często ukrywam tożsamość. Myślę, że można to porównać. Cieszę się, że mi ufasz, w takim razie.
Westchnęła i na moment ponownie spojrzała przez okno. Cisza może i była trochę inna, gdy Isis rysowała się obok w uroczym hologramie. Przedtem też Francuzka wiedziała, że sztuczna inteligencja stale ją obserwuje, ale teraz faktycznie czuła na sobie to spojrzenie. Nie przeszkadzało jej ono jakoś szczególnie - uświadamiało tylko, że milczeć nie można było wiecznie. Gdy SI wspomniała o mundurze, spojrzała na nią ponownie.
- Ładnie ci w bieli - stwierdziła z przekonaniem, choć w jej głosie zabrzmiało lekkie rozbawienie.
Wkrótce też spoważniała, ale nie wpadała znów w taką rezygnację i poczucie beznadziei, jak wcześniej. Ukazanie się Isis było gestem, którego nie mogła nie docenić i który odwrócił jej uwagę od najgorszego. Przyglądała się jej, siedząc na fotelu pilota z nogą założoną na nogę i obejmując się rękami. Na Crescencie było zimno, dopiero teraz to do niej docierało.
Od SI nie spodziewała się wyznania. Z jakiegoś powodu nie sprawiło ono jednak, że poczuła się niezręcznie. Momenty, w których mówiła ona o swoich emocjach, były dla Francuzki wyjątkowe. Nie miała w życiu zbyt wiele do czynienia z syntetykami. Ta była właściwie pierwsza, z jaką kobieta mogła normalnie porozmawiać. Wpatrywała się w jasne, błękitne tęczówki, podziwiając jakość hologramu. Idealną symetrię twarzy i dobrze dopracowaną fizykę włosów.
- Sprawiasz, Isis - odparła cicho. - Nawet samym tym, że ze mną teraz rozmawiasz. Teraz, i wcześniej, kiedy leciałyśmy na Ziemię. Nie wspominając o fakcie, że mogę cię zobaczyć. Dziękuję.
Zastanawiała się, co sprawiało, że z Irene na pokładzie było jej lepiej. Nazir zaniedbywał jej systemy, czy z nią zwyczajnie bardziej się dogadywała? A może po prostu lubiła mieć na Crescencie więcej załogi, niż jeden małomówny mężczyzna. Francuzka zjechała w fotelu jeszcze niżej i wyciągnęła nogi przed siebie, na jeden z paneli, który wyłączył się sam - choć pewnie SI tego dopilnowała. Jasne spodnie nie były czymś, co rudowłosa nosiła na co dzień, więc przez chwilę przyglądała się grubemu materiałowi, wciśniętemu na dole w buty od pancerza. Przebrałaby się, gdyby to miało jakiekolwiek znaczenie. Pewnie przejdzie się po drodze do swojej kajuty, zmienić buty, a potem dorwie się do swoich olejków, które trzymała w łazience Khouriego i wtedy będzie jej już wszystko jedno, jaki kolor mają jej ubrania.
- Wierzysz w klątwy, Isis? - spytała nagle, cicho.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

14 wrz 2018, o 20:06

Hologram drgnął, wzruszając lekko ramionami. Musiała mieć sporo animacji wgranych do swoich systemów - i nic dziwnego. Skoro odpowiadała za tyle istotnych rzeczy na stacji Cerberusa, organizacja chętnie wydawała na nią kredyty. Akurat jej wizualizacja okazała się wysoce przystosowana do kontaktów z ludźmi. Może tego od niej oczekiwano - porozumiewania się z agentami, rozładowywania atmosfery, umilania wszystkim chwil swoją piękną twarzą. Szkoda tylko, że Sztuczna inteligencja nie była zwykłym programem, który, jak psa, można było wytresować do jednego. Isis wyrosła, w dodatku na kogoś, kto nie szukał kontaktu z ludźmi, wręcz stronił od tego, poza kilkoma osobami w swoim życiu.
- Lubię biel. Czystość i porządek. Z tym mi się kojarzy - odparła, uśmiechając się nieco szerzej. Przez kontrast z jasną skórą, niebieskie tęczówki wydawały się połyskiwać w zupełnie inny, przenikliwy sposób.
Ich relacja przeszła przez wiele, skomplikowanych etapów. Od nieodzywania się do rudowłosej zupełnie, nie ufając jej z początku, przez oszczędne wymiany zdań, do których czasem przekonywała się Isis, po komponowaną przez nią muzykę. Początkowo, gdy Nazir przedstawił obie kobiety sobie nawzajem, szczytem było przekazanie kilku małych zadań Dubois, wraz z setkami stron poradników i technicznych specyfikacji. Teraz wydawałoby się, że SI rozmawiała z nią swobodniej niż z Khourim, którego reakcji jeszcze godzinę temu się obawiała.
- Wierzę, że każde błogosławieństwo wiąże się z klątwą - odparła, spoglądając w oczy Francuzki. - Ale jedno nie istnieje bez drugiego.
Na radarze obok wciąż zaznaczona była pozycja Elpis. Właśnie znikała za granicą globu, wokół którego się unosiła, stale ponad obszarem Azji. Crescent przyjął zupełnie inny tor poruszania się w Układzie Słonecznym, zwrócony tyłem do ziemskiego globu, przodem do odległego Przekaźnika, który z perspektywy obserwatora siedzącego w kokpicie był tylko jednym z wielu jasnych punktów na niebie.
Mały komunikat na panelu sprawił, że Isis obróciła głowę w inną stronę, oddając zachowanie osoby, która stałaby w tym pomieszczeniu obok Irene, a nie unosiła się w formie hologramu.
- Omni-klucze, która zebraliście, są doskonale zabezpieczone - mruknęła, tracąc nieco swojego skupienia, po czym z powrotem obróciła głowę ku Irene. - Przepraszam. Jestem połączona z Etsy i czasem wymaga to większości mojej uwagi.
Cokolwiek skrywał na swoim urządzeniu Dewitt, opierało się działaniom dwóch sztucznych inteligencji. Mogli tylko mieć nadzieję na to, że to dobry znak i znajdą tam coś pożytecznego.
- Myślisz, że jesteśmy przeklęci? - spytała, unosząc lekko brwi. Jej grzywka zafalowała, a ruch głowy odgarnął jej część na bok.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

14 wrz 2018, o 20:28

Spochmurniała, słysząc zdanie SI. Jej pytanie dotyczyło bardzo konkretnej rzeczy. Słowa, które w przetwórni powiedział do niej Nazir wciąż odbijały się echem w jej umyśle, jednocześnie powstrzymując ją przed pójściem do tej nieszczęsnej kajuty i sprawiając, że chciała się tam znaleźć natychmiast. Nie była najlepsza w radzeniu sobie z dylematami emocjonalnymi, a ten zdecydowanie do takich należał. Nie do końca wiedziała, jakiej odpowiedzi spodziewa się po sztucznej inteligencji, ale jej podsumowanie nie poprawiło jej humoru. Jeśli błogosławieństwem było to, co ich łączyło, klątwa tylko czekała, aż Irene odważy się wyjść ze swojej skorupy.
- W porządku - nie miała do niej pretensji. Gdyby to ona dostała te klucze do odszyfrowania, zajęłoby jej to nie kilka godzin, a co najmniej kilka dni, jak nie tygodni. Isis nie dość, że robiła to sprawnie, we współpracy z drugą SI, to jeszcze była w stanie w tym samym momencie rozmawiać z Dubois. W sumie nie wiedzieli, jak dużo czasu im zostało, dopóki Isis i Etsy nie zarzucą ich informacjami i nie będą musieli ruszyć dalej. Razem, bo przecież Irene obiecała, że ich nie zostawi. Mogła złamać dane słowo, ale sama nie wiedziała, czy chce. Tkwiła w zawieszeniu, między całkowitym oddaniem się sprawie i Khouriemu, a zrezygnowaniem ze wszystkiego. Nie mogła się zdecydować i wykonać kroku w żadną z tych dwóch stron.
- Nie. Myślę, że ja jestem - odpowiedziała cicho, gorzko. - Nie wiem...
Westchnęła i nie dokończyła zdania. Aż tak mocno otworzyć się nie potrafiła, nawet przed SI Crescenta, która stała się jej bliższa, niż kiedykolwiek mogła zakładać. Odgarnęła kosmyki z twarzy i odkleiła mokre włosy od częściowo nagich pleców, przeczesując je na ramię. Chłód, który poczuła, przypomniał o czekającej na nią prawdopodobnie ciepłej pościeli i ramionach, które wchodziły z nią w zestaw, a na które czekała przez miesiąc.
- Powinnam iść do Nazira - opuściła nogi na dół i niechętnie wstała, podciągając jednocześnie zsuwające się z jej bioder spodnie. Gdyby ktoś postawił ją teraz obok tej Irene, która wychodziła z Crescenta na bankiet w Lirii, ubranej w drogą, białą sukienkę, starannie uczesanej i pomalowanej, pewnie znalazłby niewiele podobieństw. Ruszyła w stronę wyjścia z kokpitu, zatrzymując się jednak w ostatnim momencie.
- A, Isis? - odwróciła się do niej, choć dopiero po fakcie zorientowała się, że SI wcale nie znajdowała się tam, gdzie jej hologram. To był jednak naturalny odruch. Potrząsnęła głową i poszła dalej, wiedząc, że przecież może kontynuować rozmowę nawet z mesy. - Czy jest coś, czego ci brakuje?
Weszła do dużego, wysprzątanego przez nią pomieszczenia i znalazła w szafce dwie butelki wody. Do tego pogrzebała w szufladach i udało się jej z nich wyciągnąć jakieś bomby witaminowe w kapsułkach - coś, co na pewno im nie zaszkodzi. Przez chwilę zastanawiała się, czy którekolwiek z nich będzie w stanie coś teraz zjeść, ale doszła do wniosku, że jest to raczej mało prawdopodobne.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

14 wrz 2018, o 21:19

Isis nie dostrzegła tego, że uśmiech z twarzy Irene nieco zrzedł. Odpowiedziała, tak jak umiała najlepiej, wyrażając przez to swoje emocje. Nie musiała dbać o to, jaki wydźwięk miały u innych ludzi, co najwyżej było jej przykro jeśli ten wydźwięk okazywał się zły. Słysząc jej niezdecydowanie, spojrzała na nią zaskoczona, unosząc do góry brwi.
- Dlaczego? Czy jesteś w gorszym miejscu teraz niż byłaś wcześniej? - spytała, szczerze zainteresowana. - Ja w twoim towarzystwie jestem w lepszym. Jeśli jesteś przeklęta, na mnie twoja klątwa nie działa.
Hologram uśmiechnął się szerzej, sugerując, że to, co powiedziała Isis mogło być żartem. Mimika zdecydowanie pomagała ją zrozumieć, ale nie rozwiązywała wszystkich, komunikacyjnych problemów. Ze swoją dziewczęcą urodą, krótkimi włosami i bystrym spojrzeniem, tak uśmiechając się, Isis przypominała nieco Shan. Podobieństwo znikało jednak wraz ze zmianą miny jak za odjęciem ręki.
Gdy Dubois opuściła kokpit, hologram wyłączył się. Korytarz był pusty, zimniejszy niż poprzednie pomieszczenie, w którym miała chociażby zagrzany przez siebie fotel pilota. Isis podążyła za nią. Gdy kobieta weszła do centralnego pokoju Crescenta, pojawiła się na ścianie przy wejściu, wyświetlając w podobny sposób jak w kokpicie.
- Czasem tak - przyznała, przyglądając się Francuzce gdy ta grzebała w szufladach, szukając witamin, początkowo bez wielkiego powodzenia. - Na stacji pracował pewien inżynier. Francis.
Isis miała kamery - mogła podglądać Irene non stop i pewnie w pewnym sensie cały czas to robiła. Teraz jeszcze bardziej mogła czuć na sobie to spojrzenie, gdy pod drzwiami stała kobieta przyglądająca się jej bez skrępowania.
- Francis zawsze budził się dwadzieścia minut przed swoją zmianą. Kiedy zaczynał pracę, podłączał się pod system w pomieszczeniu, w którym był i puszczał muzykę. Klasyczną, ale taką, której nie potrafiłam później znaleźć na extranecie - mówiła, gdy Irene w międzyczasie wreszcie odnalazła plastikowe opakowanie z jakimś specyfikiem, którego opis odpowiadał bombie witaminowej. - Kiedyś spytałam go skąd ją ma. Jego żona była kompozytorką, bardzo krytyczną wobec siebie. Wysyłała mu wersje swoich dzieł i nienawidziła ich na następny dzień. Ale on je zachowywał i puszczał codziennie. Nienawidził ciszy, kochał te utwory.
Holograficzna kobieta uśmiechnęła się lekko do tego wspomnienia, obracając głowę ku Dubois gdy ta podeszła do drzwi prowadzących na korytarz.
- Tego mi brakuje. Zabijania ciszy.
Drzwi do kajuty Nazira otworzyły się z sykiem. Wszystko było tak, jakim to zostawiła - poza pustką. Teraz na kanapie siedział mężczyzna, którego jej brakowało przez tyle czasu. Tandetna koszulka i bluza zniknęły, zastąpione przez zwykłą, szarą, ale należącą do niego bluzkę. Krew z jego twarzy zniknęła, włosy były mokre po wziętym niedawno prysznicu. Wewnątrz kajuty panował półmrok, a głównym źródłem światła był ekran na ścianie. W rogu tkwiła miniaturka jednej z map gwiezdnych, które przechowywał. Poza tym tylko jakieś dane, których znaczenia nie znała, a które wpatrywał się gdy weszła do środka. Dopiero otwarcie drzwi sprawiło, że podniósł ku przejściu wzrok, zatrzymując go na wślizgującej się do środka Francuzce.

Wróć do „Prywatne jednostki”