Skinęła głową, zgadzając się na ustalenia, jakie na szybko poczynili i po posprzątaniu po sobie Irene opuściła mesę, kierując się najpierw w stronę swojej kajuty. Przebrała się z białego swetra w coś bardziej schodzonego i nadającego się do ewentualnego wybrudzenia, czy uszkodzenia, po czym przeszła we wskazane przez Isis miejsce. Czas nie miał znaczenia, kiedy zagłębiała się w techniczne sprawy, bo zwykle jednocześnie zatapiała się w rozmyślaniach, które biegły swoim torem niezależnie od napraw. Słuchała Isis i do większości rozwiązań starała się dojść sama, ciesząc się, że SI daje jej tę możliwość.
Gdzieś w międzyczasie uruchomiła omni-klucz i wysłała do Nazira krótką wiadomość o treści "uprzedzam, że jeśli to będzie nudne romansidło to zabieram alkohol i idę pić sama w kokpicie". Zaczęła się też zastanawiać co powinna spakować. Dwa tygodnie to było dużo czasu, ale ona nauczyła się żyć bez rzeczy, które większość ludzi uznawała za niezbędne. Może dlatego nie obawiała się, że zabraknie jej miejsca w torbie. W końcu do niedawna w tej torbie mieściła absolutnie wszystko.
Kiedy skończyła, posprzątała po sobie i wróciła do kajuty. Ściągnęła brudną bluzę i umyła się po naprawach, by przebrać się z powrotem w jasny sweter. Chwilę później torba wyciągnięta spod łóżka z hukiem opadła na materac, tuż obok walizki z nowym pancerzem. Irene nie pakowała się już strasznie dawno. Ostatni miesiąc wydawał się wiecznością. Ubrania w szufladach, broń w szafce, kosmetyki porozstawiane po dwóch łazienkach. Nie poznawała siebie samej i teraz, gdy miała wrócić do poprzedniej wersji siebie, wcale nie chciała tego robić. Westchnęła i otworzyła torbę.
Wrzucenie do niej wszystkiego, czego mogła potrzebować przez najbliższe kilkanaście dni zajęło jej dokładnie tyle czasu, ile się spodziewała - mało. Starannie złożony pancerz razem z rękawicami od Khouriego, Wdowa i Tłumiciel, ubrania które mogły ale nie musiały się jej przydać, ręcznik... Mieściło się łatwiej niż przedtem, ze względu na pancerz który zajmował gdzieś o połowę mniej miejsca, niż poprzedni. Nie zabrała wszystkiego, licząc na to, że jednak nie zmieni zdania co do powrotu na Crescenta i połowa ubrań i broni jej nie przepadnie.
Przez moment zastanawiała się, czy nie powinna się przebrać w coś, co bardziej pasowałoby do ostatniego wspólnego wieczoru przed rozstaniem, ale szybko doszła do wniosku, że nie ma sensu. Była przekonana, że skończy się tak, jak zwykle - na innych rozrywkach, niż vid, a to, co miała na sobie, nie miało najmniejszego znaczenia. Z westchnięciem zostawiła za sobą torbę względnie gotową do wylotu i ruszyła do Nazira.
- Skończyłam. Powinno być wszystko ok - poinformowała go, wchodząc do kajuty. Tym razem nie opadła prosto na kanapę, stanęła tylko pod ścianą i oparła się o nią ramieniem. - Przez chwilę się zastanawiałam, czy może się zdrzemnąłeś przez ten czas, ale podejrzewam, że nawet ci to przez myśl nie przeszło. Ile dzisiaj spałeś?