Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Crescent

15 sty 2019, o 11:43

Pod wizjerem, na jednym pulpicie pokazywał się czas, którego potrzebowali do wylotu z systemu - niespełna dwanaście godzin. Ich cykle dobowe były mocno rozjechane przez podróże i fakt, że tak naprawdę tylko w tunelach Przekaźnika mieli wystarczająco czasu żeby odpocząć i jednocześnie nie być zagrożonym. Tutaj nie było do Crescenta dostępu, byli sami, niezdolni do komunikowania się z resztą świata ale też kompletnie przed nią nietykalni.
- Tak. - postać uniosła lekko brwi, zaskoczona torem, który obrała Irene i jej zmianą tematu. Wcześniej rozmawiały o planetach i raknii, na pewno nie spodziewała się niczego tak przyziemnego, ale nie miała problemu z dostosowaniem się, jak zwykle. - Mam informacje na temat obecnych tradycji. Jeżeli potrzebujesz tych datowanych na przed dwudziestym wiekiem to mogę je dla ciebie znaleźć.
Choinki i prezenty uściśliły to, o co mogło Francuzce chodzić i Isis znów odwróciła wzrok, obojętnie wpatrując się w wizjer i kosmos za nim. Wątpliwe, by faktycznie widziała to, co Irene siedząca w fotelu. Jej kamery położone były gdzieś w górze i przy panelu, więc odwrócenie wzroku przez wizualizację mogło tylko świadczyć o jej działaniu w tle. Może przeszukiwała swoje zasoby o to, czego Dubois potrzebowała.
- Jest osiemnasty grudnia - poinformowała ją, sprawdzając za nią kalendarz. - Mogę włączyć świąteczne piosenki.
Odgłosy Thessii zniknęły z tła, zastąpione przez jakąś skoczną melodię, inspirowaną starymi kolędami piosenkę, która grała teraz w każdym radiu na Ziemi, choć im to umknęło.
- Coś nowoczesnego czy tradycyjnego? - zagadnęła, przeskakując z jednej piosenki na drugą, a później z drugiej na trzecią. Przy czwartej usłyszała, jak jakiś raper wykrzykuje swoje oddanie do Jezusa, ale na szczęście SI szybko przełączyła to na zwykłą kolędę, przeglądając swoje zbiory i biblioteki z extranetu. - Czy zamówić na Crescenta choinkę?
Isis była nieprzewidywalna. Jej obecny entuzjazm mógł wynikać z tego, jak spodobał jej się ten pomysł, lub z jej zwyczajnej chęci do załatwienia wszystkiego, o czym Irene mogła nawet nie pomyśleć, więc gdy jej omni-klucz aktywował się z proponowanymi choinkami, których połowa była naturalna i organiczna, mogła to dwojako odczytywać.
- Mogę wyświetlać też choinkę zamiast siebie - dodała, ale jej wizualizacja nie zniknęła by to udowodnić, tylko wpatrywała się we Francuzkę wyczekująco.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

15 sty 2019, o 12:06

Gdy nagle w kokpicie rozbrzmiała świąteczna piosenka, Francuzka drgnęła gwałtownie, zerkając przez ramię, by upewnić się, że Nazir nie wchodzi właśnie do pomieszczenia. Zupełnie nie o to jej chodziło. Wyciągnęła rękę do hologramu, jakby chciała ją powstrzymać, ale gdy zaczęła się wyznanie wiary rapera, Irene już nie wytrzymała i roześmiała się głośno.
- Nie, nie! Nie teraz, Isis - odezwała się w końcu. - Za tydzień. Wyłącz to, proszę, chciałam mu zrobić niespodziankę. Ale zdecydowanie nie to przedostatnie. Bez rapu. To było okropne. W dwudziestym wieku były ładne świąteczne piosenki. Od tamtej pory ludzie nie wymyślili chyba nic sensownego.
Gdy muzyka ucichła, Francuzka opadła z powrotem na oparcie fotela, z trudem powstrzymując się od śmiechu. Entuzjazm sztucznej inteligencji był niesamowity. Była prawie jak dziecko, któremu mówi się, że za tydzień lecimy do Disneylandu, a ono już dzisiaj zaczyna się pakować i przymierzać strój myszki Miki. Szeroki uśmiech nie opuszczał ust rudowłosej, gdy padały kolejne pytania. Wczoraj rano nie była zbyt pewna tego, czy obchodzenie świąt w ich obecnej sytuacji ma w ogóle jakikolwiek sens, ale widząc teraz jak ten pomysł spodobał się Isis, sama zaczynała cieszyć się tym bardziej, niż przedtem. Choć głównie przez to, że wyobrażała sobie minę Nazira, gdy głośniki w jego kajucie z samego rana wybuchają radosnym wstępem do klasycznego Jingle Bell Rock, wybudzając go z przyjemnego, głębokiego snu. Nie mogła się doczekać.
- Nie. Nie wyświetlaj niczego zamiast siebie - zaprotestowała. - Lepiej, żebyś z nami uczestniczyła w tym wszystkim. Lubię cię widzieć.
Dopiero wtedy zorientowała się, że na jej omni-kluczu pojawiły się dziesiątki propozycji drzewek, jakie mogli zamówić na Crescenta. I znów roześmiała się, wyobrażając sobie dwumetrową choinkę, zajmującą pół mesy. Chciała zaprotestować, ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie i pokiwała głową.
- Możesz zamówić. Największą, jaka się zmieści - zdecydowała, siląc się na powagę. - Tylko nie naturalną, bo te się sypią, a ja się już mesy nasprzątałam w tym miesiącu. Może być sztuczna, one i tak wyglądają prawie tak samo jak zwykłe. Do tego jakieś ozdoby. I światełka. Takie które migają na różne kolory.
Podejrzewała, że Khouri ją za to zamorduje, ale kiedy już zaczęła, nie była w stanie powiedzieć dość. Wybrała jedną z choinek, wskazując ją sztucznej inteligencji.
- Zapłać z mojego konta, żeby się nie domyślił - poleciła. Nie chciała, by mężczyzna dowiedział się przedwcześnie i zniweczył cały jej wspaniały plan. - I nic mu nie mów. Zresztą i tak będziemy musieli najpierw wylądować na Thessii, żeby ktokolwiek nam to dostarczył. Myślisz, że wyrobimy się ze wszystkim w tydzień?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

15 sty 2019, o 14:51

Isis zatrzymała muzykę od razu, gdy Irene wyraziła swój sprzeciw. Kolędy ucichły, a zamiast nich nie wróciły odgłosy Thessii, a raczej jej szumy. Do kokpitu wróciła cisza, ale przynajmniej reakcja SI była natychmiastowa. Nazir nie wparował nagle do pomieszczenia w swoim złym wyczuciu czasu, więc przygotowywana niespodzianka była wciąż bezpiecznym sekretem, które miały między sobą obie.
- Tradycyjne, dobrze - przytaknęła, pewnie tworząc sobie filtry i przeszukując biblioteki szukając odpowiednio starych piosenek lub kolęd, o których mogła mówić. - Wybrać coś czy wysłać ci listę?
Lista na pewno nie była mała, choć SI mogła ją zawęzić na podstawie swoich kryteriów. Znała się na muzyce, nawet jeśli znała się na zupełnie innych jej aspektach niż te, po których oceniała piosenki Irene. Kwestia tego, czy Francuzka położy w jej opisanym linijkami kodu guście czy będzie wolała zagwarantować odpowiednio świąteczny początek dnia, sama wybierając coś odpowiedniego na początek.
- Dobrze - jej wizualizacja kiwnęła głową, rezygnując z pomysłu wyświetlenia holograficznej choinki zamiast gładkiej twarzy okolonej śnieżnobiałymi włosami. Mówiąca choinka też była jakąś ideą, ale mało pasowałaby do osobowości sztucznej inteligencji. Entuzjazm musiał mieć swoje granice, choć może zmiana swojej wizualizacji jeszcze leżała przed nimi i nie wymagała z jej strony wielkiego poświęcenia.
- Już złożyłam zamówienia, ale mogę je odwołać póki nie ma połączenia - odparowała, przesyłając długi spis na omni-klucz Irene, a także tytuły i nadawcy przelewów, które miały opuścić konto Khouriego. Choinka była oficjalnie jakąś częścią, której nie potrzebowały wymienić, a ozdoby choinkowe czy lampki widniały na jego koncie jako oczekujące płatności do Armax Arsenal. Isis najwyraźniej nie widziała problemu w małym oszustwie, wartym może trzysta, czterysta kredytów, póki miało być niespodzianką dla samego Nazira. Jeśli chciała, usunęła polecenia zapłaty i zamiast tego poprosiła o połączenie z kontem Francuzki. Może i nie potrzebowała jej o nic prosić, mogła po prostu ten dostęp sobie wziąć, ale szanowała jej prawo do prywatności, na ogół.
- Możemy odebrać je na Thessii - potwierdziła, planując wszystko w swojej syntetycznej głowie zbyt szybko, by Irene mogła nadążyć za nią myślami. - W tydzień? Zależy od tego, jakie będziemy mieli następne plany z Widmem. Musimy nawiązać z nim kontakt po wyjściu z systemu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

15 sty 2019, o 20:57

- Odwołaj - poprosiła z rozbawieniem i dała sztucznej inteligencji dostęp do swojego konta. Zakładała, że Isis nie ograbi z jej wyjątkowo dużej ilości zaoszczędzonych kredytów. Jak na siebie to naprawdę miała ogromne zabezpieczenie finansowe. Zazwyczaj zawartość jej konta oscylowała między pięcioma tysiącami, a pięcioma kredytami, w zależności od tego jak akurat poszło jej w kasynie, albo na jaką zachciankę postanowiła sobie pozwolić. Nie była zbyt rozsądna jeśli chodziło o kredyty i idealnym przykładem było dawanie teraz nieograniczonego dostępu wyłącznie z okazji zakupu możliwie najbardziej efektownej choinki na święta, których obchodzenie i tak nie było jeszcze niczym pewnym. Samo drzewko zresztą było żartem, bo choć statek wydawał się przestronny przy zamieszkujących go dwóch osobach, wpakowanie na jego środek sięgającej sufitu ozdoby o średnicy półtora metra nie było najmądrzejszą decyzją, jaką Francuzka podjęła w życiu.
- Co do piosenek to wybierz sama - wzruszyła lekko ramionami, nie widząc potrzeby dodatkowej opinii wobec przygotowanej przez SI listy. Najwyżej poleci dwustuletni rap o Jezusie, trudno.
Wciąż musiała wymyślić coś, co mogła dać Nazirowi w prezencie. Westchnęła, gdy sobie o tym przypomniała i osunęła się na fotelu w dół, opierając głowę o zagłówek. Widok za oknem nie przynosił pomysłów. Zawsze mógł dostać od niej tak rozreklamowaną w extranecie holograficzną mapę galaktyki, obejmującą określony fragment kosmosu, z układem gwiazd i planet zgadzającym się z miejscem i czasem ich poznania, przy akompaniamencie romantycznej muzyki płynącej z głośnika. Na pewno by się z czegoś takiego ucieszył. W końcu ich pierwsze spotkanie było tak wzruszającą chwilą.
Nie wywoływało to już w niej negatywnych emocji. Wręcz przeciwnie, kąciki jej ust uniosły się lekko w górę, gdy wyobraziła sobie jego minę. Była w zbyt dobrym humorze, by cokolwiek mogło jej go zepsuć. Nawet wzmianka o Widmie i fakt, że mogli na święta nie wyrobić się na Thessię.
- Ciekawa jestem jak mu idzie - rzuciła cicho. - I jakie wieści przyniesie. Mam nadzieję, że dobre. Że trafi na tego Jeffersona i wyciągnie z niego jakieś informacje - wyprostowała nogi przed siebie i skrzyżowała je w kostkach. - I że Volyova dostanie udaru, dotrze do niej jak kruche jest życie i zacznie z tej okazji być miła.
Nie mówiła poważnie, naturalnie. Chociaż może trochę jednak owszem. Ale tylko troszkę.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

23 sty 2019, o 18:00

SI pewnie zaczęła już tworzyć listę, którą zapętli gdy nadejdzie pora - albo już miała jakąś przygotowaną. Wybierała na podstawie pewnych kryteriów, które dostała od Irene, choć nie były całkowicie nakreślone i konkretne - a przynajmniej nie na tyle, by Dubois mogła być w stu procentach pewna tego, że Isis wpadnie na Jingle Bell Rocks, lub coś, o czym Francuzka pomyślała wcześniej. Tak czy inaczej świąteczne piosenki miały tyle elementów wspólnych, że cokolwiek by to nie było i bez względu na to, czy Nazir to zna, czy nie, powinien wychwycić ich intencje i nastrój. Zakładając, że dwudziestego piątego oboje będą cali i zdrowi, może nawet w drodze na Thessię, chętni świętować w tym czasie. Wciąż nie wiedzieli na pewno jak to wszystko się potoczy, ale planowanie przyszłości po tym, gdy rozwiążą obecne problemy, nieco odciążało ludzki umysł. Wyzwalało część stresu, jakby obiecując sobie, że później polecą tam czy tam, zwiększali faktycznie swoje szanse na przeżycie wszystkiego, co rzucał im teraz pod nogi los w formie kłód.
- Potrafi prowadzić przesłuchania, wnioskuję z moich obserwacji. Z was wszystkich prawdopodobnie miałby największe szanse na wydostanie informacji z pracownika - stwierdziła obiektywnie, tym samym kładąc Irene, Nazira i Volyovą w tyle. Musiała mieć swoje powody i na jakiejś podstawie stworzyła sobie swój mały ranking, nie wiedząc wiele na temat Kevina Jeffersona poza tym, co wywnioskowała z wywiadu. - Z pewnością dotarli już do Noverii. Mieli tyle czasu.
Minęło wiele godzin od ich spotkania na pokładzie Crescenta. Elpis pokonała już odległość między systemami i prawdopodobnie wylądowała już w Porcie Hanshan. Może wszystko już się rozegrało na powierzchni planety, a może właśnie teraz, gdzieś po drugiej stronie galaktyki, Widmo walczył w ciasnych korytarzach z ochroniarzami Jeffersona.
- Volyova jest biotykiem. Powinna zdawać sobie sprawę z kruchości życia bardziej niż przeciętny żołnierz Przymierza - dodała luźno, strzelając, że ten komentarz też może coś do rozmowy wprowadzić. - Bez względu na ich powodzenie, pozostaję w kontakcie z Etsy. Gdy wylecimy z systemu, prześlę do niej wiadomość z zapytaniem o status i dowiemy się, gdzie powinniśmy lecieć dalej.
Jeśli Viyo był teraz w ciężkiej sytuacji to i tak nie zdążą zawrócić i mu pomóc. Minęłyby godziny, nim Crescent dotarłby do Noverii, na której zresztą pewnie nie mógłby wylądować - chyba, że Isis bardzo postarałaby się z ich przykrywką, jak gdy lądowali na Thessii.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

23 sty 2019, o 22:51

- Dobrze - podsumowała tylko opinię sztucznej inteligencji na temat Widma. Była krzepiąca. Zakładając, że nic się nie spieprzyło gdzieś po drodze, a gdy wyjdą z przekaźnika nie odpowie im głucha cisza, Viyo był ich najlepszą opcją. Może kradzież sprzętu z barki Przymierza nie była tak wymagająca, jak to, czego podjęła się pozostała dwójka, Irene nie była pewna, czy nie wolałaby być tam teraz razem z nimi. Na bieżąco wiedzieć, jak wygląda sytuacja. Pomóc, jeśli taka pomoc byłaby potrzebna.
Rozmyślania o świętach były przyjemne i mocno absurdalne, ale pomagały nie myśleć o tym, co w ich życiach działo się naprawdę. Ostatnie kilka godzin Francuzki było dla niej dość przełomowymi, nawet jeśli dla postronnego obserwatora nic specjalnego się nie wydarzyło. Może więc warto było się rozdzielić, tylko po to, żeby stało się to, co się stało. Nie kontrolowała swoich myśli, które same co chwilę podążały w stronę siedzącego prawdopodobnie nadal w mesie mężczyzny. Trzeba było przyznać, że Nazir znalazł wyjątkowo skuteczny sposób na wyrwanie rudowłosej ze stresu, w jakim funkcjonowała przez poprzednie dni. I kto wie, czy siebie nie wyrwał z niego również, przynajmniej trochę. A może zrobiła to ona, decydując się na wyznanie, które nigdy miało nie opuszczać jej ust.
Uśmiechnęła się lekko, ale nie skomentowała słów dotyczących Volyovej. Myśli o niebieskowłosej zostawiały nieprzyjemny posmak w ustach Francuzki, choć zakładała, że taki stan rzeczy nie będzie trwał wiecznie. Jeśli mają dojść do czegoś sensownego, Nazir i Maya musieli nauczyć się ze sobą współpracować, nieważne jak nieprzyjemna łączyła ich przeszłość.
- Pójdę się przejść jeszcze - zdecydowała, odpychając się od podłokietników i powoli podnosząc się z fotela. - Może wpadnie mi w oko coś, co jeszcze wymaga mojej uwagi. A jak nie, to przynajmniej będę udawać, że jestem przydatna - uśmiechnęła się do hologramu. Twarz Isis była jedynym elementem kokpitu, od której nie odbijały się blaski jasnych świateł widocznych za wizjerem. - Dzięki, Isis.
Kto wie, czy SI nie czerpała jakiejś przyjemności z dzielenia się z Irene ciekawostkami, tak samo, jak Khouri czerpał ją z pokazywania kobiecie nowych rzeczy. Za każdym razem, gdy były same, sztuczna inteligencja zaskakiwała ją czymś interesującym, tak jak teraz chociażby, muzyką kosmosu. Słuchała jej już jednak dość długo, z przerwą na religijny rap, więc bez żalu opuściła kokpit, zostawiając za sobą dźwięki pola elektromagnetycznego Thessii i migotliwy tunel przekaźnika.
Ruszyła korytarzem w stronę windy, na razie nie kierując się ani do mesy, ani do żadnej z kajut. Na Crescencie panowała taka sama cisza, jak wtedy, gdy leciała z Thessii do Szanghaju, ale statek teraz nie wydawał się już pusty. Dubois nuciła coś pod nosem nieświadomie, rozglądając się po dobrze znajomych kątach, oceniając szkody wyrządzone przy drabinkach, czy szukając miejsc, które mogłaby jeszcze naprawić zanim wróci do beztroskiej bezczynności. Nie było tego już jednak zbyt wiele. Ostatecznie zadowoliła wyczyszczeniem ciągu metalowych płyt na korytarzu, które poprzednim razem postanowiła zignorować, a teraz mogła pozbyć się z nich śladów po postrzałach. Zajrzała do ładowni, przez moment skupiając się na zajmującym całą ścianę wizjerze, ale przed chwilą oglądała to samo w kokpicie, więc nie wciągnęło jej to tak, jak zwykle. Potem weszła na wyższy pokład, bez żadnego konkretnego celu, a porównywanie schematów zapisanych na omni-kluczu ze schematami systemów GARDIAN zajęło jej kolejne kilkanaście minut - choć teoretycznie wcale nie musiała tego robić, to sprawiało jej to pewnego rodzaju przyjemność.
Statek wymagał remontu, ale póki co działał sprawnie i Irene była całkiem zadowolona ze stanu, do jakiego go doprowadziła. Nie miała już jednak nic do roboty i w końcu wyłączyła omni-klucz, zawracając i ruszając do kajuty. Nie chciała Nazirowi przeszkadzać, więc równie dobrze mogła wygrzebać coś z jego biblioteczki i zorganizować sobie czas, dopóki był zajęty.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

24 sty 2019, o 15:24

Crescent jak zawsze przy podróżach w tunelu Przekaźnika był całkowicie cichy. Ucho Francuzki już dawno temu przyzwyczaiło się do wydawanych przez korwetę odgłosów, które teraz zlewały się w szum tła. Isis jej nie przeszkadzała w rozmyśleniach ani obchodzie, zupełnie jakby została w kokpicie razem ze swoją wizualizacją, a rudowłosa przechadzała się po pokładach sama.
Gdy dotarła do kajuty, zobaczyła w środku jedną, dodatkową walizkę leżąca pod ścianą - tą podpisaną T5-V. Była półotwarta i w środku brakowało jednego naramiennika, na pierwszy rzut oka. Nazir musiał zostawić ostatnią potrzebną mu rzecz w mesie, gdzie dalej coś robił.
Przeczytała kilka rozdziałów nim wreszcie drzwi ponownie się otworzyły i stanął w nich Khouri. W jednej ręce miał brakujący napierśnik, w drugiej podłużną skrzynię na karabin. Na jego nadgarstku świeciła się mała kontrolka jakiegoś procesu na omni-kluczy, którego reprezentowała postęp.
- Nie nudzisz się? Trochę mi zeszło - uśmiechnął się przepraszająco, stawiając skrzynię na ziemi żeby włożyć do walizki naramiennik i zatrzasnąć jej zaczepy. - Jak poszło w kokpicie? - zagadnął, kładąc skrzynię z karabinem na dwie inne. Góra pakunków nieco urosła ale przynajmniej nie zajmowała więcej miejsca na podłodze.
Pomimo dwóch kolejnych kontenerów, w kajucie wciąż było więcej miejsca niż wcześniej, zanim zdecydował się opróżnić zawartość większości. Nie było tak źle jak musiał się spodziewać, nie chcąc zagracać jej z powrotem po tym gdy udało mu się doprowadzić.
Spojrzał na to z góry i obrócił się, podchodząc do kanapy żeby usiąść obok niej - lub przenieść jej nogi na swoje jeśli leżała, jak wcześniej. Odetchnął, przeczesując palcami włosy, zjeżdżając nieco niżej na oparciu.
- Isis sobie poradziła z tymi zabezpieczeniami, ale nie wiedziałem, że są aż tak rozległe - przyznał, obracając głowę w jej stronę. - Na miejscu Przymierza w sumie też nie chciałbym widzieć najemników biegających po galaktyce w zdartej z martwych żołnierzy, eksperymentalnej technologii.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

25 sty 2019, o 12:18

Nie kontrolowała upływającego czasu, gdy była zatopiona w lekturze. Książka, choć początkowo nie wyglądała na taką, która by ją wciągnęła, bardzo pozytywnie ją zaskoczyła. Może jednak Nazir miał całkiem znośny gust, jeśli chodzi o literaturę. Kto wie, czy z vidami nie było podobnie, tylko ten, który wybrali jako pierwszy, na zawsze zniszczył dla nich tę rozrywkę.
Była całkiem zadowolona, choć nie zrobiła wiele. Ale przynajmniej nie przeleżała całego dnia w łóżku, albo tu, przed ekranem, obijając się i zawracając głowę Khouriemu. Przyłapała się kilka razy na tym, że jej myśli błądzą gdzieś poza czytanym tekstem, sięgając ku drabinkom, których - jak stwierdziła po oględzinach - nie dało się naprawić, wymagały wymiany na nowe, ku absurdalnemu, ale jednocześnie z jakiegoś powodu cieszącemu ją obchodzeniu świąt, ku Noverii, czy ku mężczyźnie, zajętemu swoim nowym pancerzem w mesie. Mimo to czytanie szło jej dość szybko, bo akcja książki była wartka i dobrze zabijała czas, który jakoś upłynąć musiał.
Gdy w kajucie pojawił się Nazir, uniosła na niego spojrzenie znad lektury, pochylając się jednocześnie do stołu, by strzepnąć nadmiar popiołu z wiśniowego papierosa, którego odpaliła chwilę wcześniej.
- W kokpicie? - powtórzyła, by dopiero po chwili przypomnieć sobie po co tak właściwie tam poszła. Na wspomnienie zamówionej choinki w jej oczach błysnęło rozbawienie, które zaraz ukryła za chmurą dymu. - A, w kokpicie. Dobrze. Naprawiłam, co mogłam, ale w sumie niewiele już da się zrobić bez zamówienia nowych części.
Pokręciła głową, wpasowując się w ramię Nazira, gdy usiadł obok niej. Zamknęła książkę, przekładając ją skrawkiem papieru który znalazła w niej wcześniej, po czym odłożyła ją na stół.
- Nie nudziłam się. Isis pokazywała mi jak brzmią planety - uniosła wzrok na profil mężczyzny, uśmiechając się lekko. - A potem czytałam. Na razie jeszcze mam się czym zająć, jak ty masz coś do roboty. Jak zacznę się nudzić to uwierz, zauważysz.
Zabrzmiało to jak groźba, ale uśmiech Francuzki był zupełnie niewinny. Jak prawie zawsze, zresztą.
- To prawda - skinęła głową. - Dobrze, że ty swojego z nikogo martwego nie zdarłeś. Ale skończyliście już? - upewniła się. - Sprzęt jest gotowy do użytku?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

31 sty 2019, o 22:08

Zmarszczył brwi od razu, gdy usłyszał o brzmieniu planet, ale powstrzymał się od komentarza. Podniósł się nieco w siedzeniu, żeby wydobyć z kieszeni spodni paczkę papierosów, zmiętą od siłowego wciśnięcia jej tam wcześniej, którego teraz chyba pożałował, licząc złamane papierosy. On też nie miał nieskończonych zapasów tych fajek, choć któraś z jego szafek musiała je skrywać, bo wyciągał je paczka za paczką, podczas gdy ona przepalała się przez to samo opakowanie swoich, wiśniowych i bardziej znośnych w smaku.
- Cieszę się, że masz zajęcia - odpowiedział, podejrzliwie oceniając jej niewinny uśmiech. Znalazł w miarę prostego papierosa wewnątrz kartonika, więc wyjął go ze środka i odpalił, zachęcony tym, że wokół Francuzki i tak unosił się obłok dymu. - Nie sądziłem, że tyle to potrwa, ale nie chciałem się śpieszyć skoro mamy czas. Już skończyłem, tylko ogarniam omni-klucz.
Westchnął, aktywując urządzenie i przytrzymując papierosa w ustach, żeby mieć obie wolne ręce. Aktywowało się pod wpływem jego ruchu, rozświetlając otoczenie pomarańczowym blaskiem. Biorąc pod uwagę to jak długo czasu spędził nie mając niczego, nowy musiał ponownie ustawiać do swoich potrzeb.
- Wszystko jest gotowe - uspokoił ją, podnosząc wzrok znad holograficznego ekranu by zerknąć na nią i upewnić się, że na jej twarzy nie było obawy. Znacznie bardziej wolał widzieć tam ten sam, dobry humor, który miała od ostatnich kilku godzin a który udzielał się też jemu. - Zgrywam ostatnie rzeczy. Isis już się wprowadziła i pozmieniała mi wszystkie skróty - dodał z lekkim żalem, bo choć SI na pewno zrobiła to żeby mu odjąć pracy, to w praktyce mogła jej dodać jeśli był do czegoś przyzwyczajony. - Skoordynowałem go już z pancerzem i nową bronią.
Jego słowa zgrały się z zakończeniem jakiegoś trwającego w tle procesu, o którym poinformował go system, wyświetlając małe okienko. Zaakceptował i wyłączył urządzenie, zaciągając się wciąż trzymanym w kąciku ust papierosem i strzepując do popielniczki nadmiar zgromadzonego na jego malejącym końcu popiołu.
- Mamy jeszcze kilka godzin zanim dotrzemy do Morza Cieni. - obrócił się w miejscu, siadając bokiem do oparcia, a przodem do niej. Wsparł łokieć o zagłówek kanapy, uśmiechając się z rozbawieniem do siedzącej obok Francuzki. - Kończysz książkę, czy poświęcisz się dla jakiegoś wspólnego zajęcia?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

1 lut 2019, o 00:34

W jej oczach nie było obawy, choć z jakiegoś powodu przypomniał się jej krzyk Nazira, gdy gotował się we własnym pancerzu, nastawionym przeciwko niemu przez celnie wystrzeloną strzałkę, czy cokolwiek to było. Nie pamiętała już teraz dokładnie. Przyczyna tamtej sytuacji jakoś wyleciała z jej pamięci, choć te kilka minut hakowania zostanie w niej chyba już na zawsze. Zachowała tę myśl gdzieś głęboko w sobie, nie pozwalając jej na okazanie się na zewnątrz. Sama sobie też nie chciała psuć humoru, skoro od powrotu z barki był on praktycznie doskonały. Najgorsze dopiero na nich czekało. Będą mieli mnóstwo czasu na krew i łzy. I choć ta myśl miała być metaforą, Irene z jakiegoś powodu przeczuwała, że stanie się rzeczywistością. W ten, czy inny sposób.
Zaciągnęła się swoim słodkim papierosem i wypuściła dym cienką strużką w górę. Ten rozbił się pod sufitem, a potem został wciągnięty przez filtry powietrza, jak za każdym razem, gdy palili na pokładzie.
- Na takie, jakie lubisz, czy na takie, jakie lubi ona? - zaśmiała się. - Do swojego też ją wpuściłam. Strach się bać, co by z nim zrobiła, gdybym dała jej pełną dowolność.
Zerknęła na urządzenie na nadgarstku Nazira, sprawdzając, jaki miał model. Podejrzewała, że nie jest to sprzęt z najwyższej półki, skoro miał go gdzieś wciśniętego w odmęty Crescenta i nie używał go na co dzień, ale ciekawa była jak duża była to degradacja względem poprzedniego.
- Chcesz moje ID, czy to też ci już Isis wgrała? - spytała, zakładając nogę na nogę i usadawiając się w objęciach mężczyzny wygodniej.
Gdy jednak odwrócił się do niej, musiała zrezygnować z oparcia, jakie stanowiło jego ramię. Pochyliła się więc i strzepnęła nadmiar popiołu do popielniczki. Powinni ją opróżnić, bo zaczynała się przepełniać, tylko jakoś żadne z nich nie miało do tego głowy.
- Poświęcę się, niech ci będzie. Chociaż nie wiem, czy proponujesz vid, kwazara, czy kolejny trening.
Jej wzrok powędrował w stronę części sypialnianej, ale z miejsca w którym siedziała nie widziała godziny. Inna sprawa, że pewnie nic by jej ona nie powiedziała.
- Ale jeśli zostało kilka godzin, mam alternatywną propozycję. Pójdziesz spać - odwróciła się z powrotem do Nazira, uśmiechając się lekko. Zarzuciła rękę na oparcie, opierając ją na znajdującej się tam dłoni mężczyzny. Mimo, że kąciki jej ust były uniesione, to mówiła jak najbardziej poważnie. - Nie wiem kiedy potem będzie okazja. Musisz odpocząć. Oboje musimy, chociaż te kilka godzin.
W sumie zakładała, że zaprotestuje, ale musiała spróbować. Wiedziała, że w stresie sam nie potrafi zmusić się do dotarcia do łóżka. Może jeśli Irene zrobi to z nim, to w końcu zaśnie. Może nie od razu. Za pół godziny, godzinę. Nie wiedzieli, co czeka ich w Morzu Cieni, a już tym bardziej nie wiedzieli, co będzie dalej. Jej nastrój miał się świetnie, ale jednocześnie starała się myśleć rozsądnie, nawet jeśli najchętniej opróżniłaby teraz dwie butelki wina i zasnęła na dwanaście godzin, a potem radziła sobie z kacem przez drugie tyle.
- Możemy się położyć i posłuchać Wenus - zaproponowała z rozbawieniem. - Brzmi, jakby ktoś pocierał smyczkiem o brzeg bębna. Przy tym albo zaśniesz, albo oszalejesz. Nie ma alternatywy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

1 lut 2019, o 15:19

Pokręcił głową z frustracją, częściowo już odpowiadając na jej pytanie. Przysunął rękę w jej stronę gdy sięgnęła do jego nadgarstka, żeby sprawdzić model omni-klucza - okazał się być Sawantem, niewiele gorszym od tego, który ona miała teraz. Przynajmniej nie był żadnym podstawowym modelem, który nie miał tyle mocy obliczeniowej, do której Khouri był przyzwyczajony, przełączając za jego pomocą wszystko - od dystrybucji medi-żelu po sterowanie oprogramowaniem broni i koordynacją uzbrojenia z WI w pancerzu.
- Na najbardziej optymalne - odrzucił z przekąsem, uściślając. Oczywiście SI nie miała żadnych złych intencji, wmuszając mu układ, który pozwoli mu na zaoszczędzenie ułamków sekundy w walce. Może nawet kiedyś uratowałoby to im życie, jakimś śmiesznym zrządzeniem losu, ale przed tym mężczyzna musiałby się przyzwyczaić do czegoś nowego. Biorąc pod uwagę to, że ich następna walka prawdopodobnie miała być najcięższą ze wszystkich dotychczasowych, to nie był dobry moment na eksperymentowanie z różnymi, nowymi konfiguracjami tego, co już działało wystarczająco dobrze.
- Wgrała mi wszystko co ma, a co mi może się przydać - potwierdził, zaciągając się swoim papierosem. Jego dym wyglądał podobnie, ale pachniał w zupełnie inny sposób niż wiśniowy. - Niewiele danych przepadło, miała wcześniej dostęp do wszystkiego.
SI była wydajnym systemem backupowym, jeśli pozwoliło jej się na majstrowanie przy danych, które miało się na urządzeniu. Khouri najwyraźniej dawał jej dość duży poziom dostępu. Wystarczający, by zostawiła po sobie ślady wszędzie na jego starym omni-kluczu, co między innymi zmusiło go do pozbycia się starego urządzenia i wymuszenie radiowej ciszy po swojej stronie.
- Trening? - uniósł brwi, zaskoczony tym, że po tak długim dniu miała jeszcze siłę na samo myślenie o treningu. Parsknął śmiechem, wypuszczając z ust dym tytoniowy. - Wtedy będą musieli nam uwierzyć w naszą alternatywną historię przejęcia barki.
Nachylił się do popielniczki, również ignorując to, jak przepełniona była - przynajmniej na razie. Ich dwa papierosy jeszcze bez problemu się tam zmieszczą, a może i później, gdy się obudzą, kolejne, poranne dwa też będzie się dało tam dopchać zanim któreś z nich pójdzie to wyrzucić.
- Jak alternatywnie - odrzucił z nutą sarkazmu w głosie, komentując zasypianie przy odgłosach Wenus. - Zwykła muzyka nie jest dla ludzi z twoim wykształceniem?
Przysunął się natychmiast, zanim zdążyła oprotestować słaby żart, wracając do poprzedniej pozycji i obejmując ją ramieniem, przyciągając do siebie. Pocałował ją krótko, w skroń, nachylając się, żeby zgasić w połowie wypalonego papierosa o kupkę innych niedopałków, rezygnując z dokończenia go z jakiegoś powodu.
- Nie jestem śpiący. Zmęczony, ale raczej tylko przeleżę to kilka godzin niż prześpię - westchnął, zerkając do łóżka w dalszej części kajuty. - A później nie będziemy mieli już tyle czasu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

1 lut 2019, o 19:04

Wzruszyła lekko ramionami, uśmiechając się na wspomnienie tej historii. Wszystko jeszcze było w miarę prawdopodobne, do momentu, w którym Nazir nie postanowił pozabijać wszystkich ołówkiem. W to raczej nikt by już nie uwierzył. Nie miała teraz ani siły, ani ochoty na obijanie się nawzajem metalowymi prętami, ale kto wie, jakie pomysły na wieczór miał on. Szybko policzyła w głowie godziny, które minęły odkąd obudziła się rano i doszła do wniosku, że minęło ich całkiem sporo.
- Słucham tylko alternatywnej alternatywy - stwierdziła z powagą, choć dźwięki kosmosu nie wpasowywały się chyba nawet w ten wymyślony przez nią gatunek. Choć teraz, jak się nad tym zastanawiała, nie miała pojęcia jak miałaby odpowiedzieć na pytanie o swój ulubiony gatunek muzyki. Taki, jaki nie przeszkadzał. Albo taki, do którego dało się tańczyć. Cała reszta nie miała zbyt wielkiego znaczenia.
- A ty? - uniosła na niego niewinne spojrzenie. - Lubisz rap religijny?
Nie miał pojęcia, co wydarzyło się w kokpicie. Nie wiedział, że w momencie gdy wylądują na Thessii, na statek zostanie wniesiona dwumetrowa choinka. Został tylko jeszcze prezent do załatwienia, na który pomysł wciąż nie chciał się wyklarować w jej głowie. I choć oddzielało ich od tego morze obaw i niepewności, to łatwiej było myśleć o zielonej planecie w Mgławicy Ateny, czekającej na nich po wszystkim z otwartymi ramionami.
Odpowiedź Khouriego jej nie zadowoliła. Westchnęła ostentacyjnie, znów podążając za jego spojrzeniem w stronę łóżka. Martwiła się o niego, choć nie chciała o tym mówić, żeby nie psuć mu nastroju. Bała się, że będzie się czuł źle, że jego zmęczony organizm nie wytrzyma, albo że będzie unikał snu choć nie powinien. Co będzie dalej, kiedy dolecą do Morza Cieni? Jeśli będą musieli wskakiwać z powrotem w przekaźnik, by udać się w jeszcze inne miejsce w galaktyce, to w porządku, w końcu zmusi mężczyznę do snu, ale jeśli okaże się, że ich miejsce docelowe jest jakimś cudem właśnie tam, nie będzie już czasu na odpoczynek.
- Jak tam chcesz - mruknęła, po raz ostatni zaciągając się papierosem i gasząc go w popielniczce chwilę po Nazirze. - Jakie w takim razie proponujesz wspólne zajęcia? Wybiorę najbardziej optymalne - powtórzyła jego wcześniejsze słowa, przedrzeźniając jednocześnie głos Isis.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

1 lut 2019, o 20:43

Zmarszczył brwi, nie mając pojęcia skąd przychodzą jej takie pomysły do głowy, nieświadom rozmowy, którą odbyła z Isis w kokpicie. SI w tym czasie była zajęta pracą nad jego pancerzem, ale potrafiła prowadzić wielowątkowe konwersacje z wieloma osobami, w przeciwieństwie do organicznego pilota. Może coś podejrzewał, ale wyglądał na równie rozbawionego, co zaniepokojonego jej dziwnym pytaniem.
- Oczywiście. Allah jest wielki - odrzucił bez zawahania, zanim sens tego całkowicie do niego dotarł. Dopiero wtedy parsknął śmiechem, kręcąc głową z niedowierzaniem.
Widać było po nim trochę zmęczenia, ale to było nic w porównaniu ze stanem, w jakim wrócił ostatnio na statek. Jeszcze dzień wcześniej wyglądał jak cień siebie, choć nieco żywszy w kolorach niż na samym początku. Teraz po prostu mieli za sobą długi dzień, a przynajmniej on miał, ślęcząc nad pancerzem i karabinem przez kilka godzin, prawdopodobnie w mało komfortowej pozycji, pochylony przez większość czasu. Przynajmniej obrażenia, które przyniósł ze sobą z Szanghaju, już się podleczyły. Siniaki zbledły, zaszyta rana na brzuchu nie wywoływała u niego dyskomfortu, a nacięcie na boku głowy przestało być takie czerwone i spuchnięte. Szwów nawet nie było widać, kapsuła założyła je od środka, automatycznie, skoro były samorozpuszczalne i za kilka dni miały zniknąć, zostawiając po sobie cienki ślad, a przy mniejszych rzeczach żadnego.
- Jakieś - odparł elokwentnie, chowając twarz w jej włosach, którymi końcówkami zaczął się bawić ręką, którą ją obejmował. - Możemy coś obejrzeć. Nie wiem.
Westchnął lekko i poczuła oddech na swojej szyi, ale gdy odsunął swoją twarz chwilę później, dostrzegła, że jego zmęczenie nie miało tylko fizycznego podłoża. W szarych oczach wyłaniał się na powierzchnię niepokój, choć usta wciąż lekko uśmiechały się w jej stronę. Kilka godzin to niewiele - wcześniej mieli kilkanaście, łącznie dwie, trzy doby podczas których mogli cieszyć się sobą i planować to, co będą robić za tydzień, może za miesiąc. Ale im mniej czasu do Morza Cieni im zostało, tym bliżej zakradało się napięcie i choć siedząc obok siebie z początku mogli nie wiedzieć, czemu nagle do nich wróciło, to podświadomie zdawali sobie z tego sprawę od początku.
- Vid to dobry pomysł, chętnie się odmóżdżę - dodał w końcu, z większym przekonaniem. - Od dwóch godzin mam omni-klucz a ty już chcesz mnie torturować w kwazara? - spytał z rozbawieniem, gdy z opóźnieniem dotarły do niego jej propozycje.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

1 lut 2019, o 21:17

Zaśmiała się, słysząc jego odpowiedź. Zapomniała, że kultury, w jakich się wychowali, były zupełnie od siebie różne, więc i wierzenia też nie musiały się ze sobą zgadzać. O ile w ogóle którekolwiek z nich byłoby choćby trochę w nich zakorzenione. Tak jednak nie było, a święta stanowiły tylko tradycję, której częścią na szczęście ani w jednych, ani w drugich nie był religijny rap. Konsternacja w oczach Nazira bawiła ją jednak za bardzo, żeby zechciała wytłumaczyć mu skąd wziął się w jej głowie ten pomysł.
Westchnęła, gdy poczuła jego ciepły oddech we własnych włosach, a potem na wrażliwej skórze szyi. Mogła się zgodzić na zrezygnowanie ze snu, ale bynajmniej nie zamierzała dawać mu się wciągać teraz do łóżka w innym celu. Miał odpocząć póki mógł, a pomysł na wspólne spędzenie reszty wolnego czasu, jaki sugerował, nie zakładał odpoczynku. Ani dla niego, ani dla niej - niezależnie od tego, jak przyjemny mógł się wydawać.
Widziała napięcie, które wracało na jego twarz. Nie wiedziała już, czy zna go tak dobrze, czy to nadal zasługa Vertigo. Pewnie to drugie, bo przecież uśmiechał się do niej niezmiennie, praktycznie za każdym razem gdy ją widział, zwłaszcza od ostatniego wyjścia z sypialnianej sekcji kajuty. Prawdopodobnie bez jej obecności jego ostatnie kilkanaście godzin zawierałoby coraz głębsze pogrążanie się w depresji i autodestruktywnych myślach. Teraz przynajmniej mogła obejrzeć z nim vid, nawet jeśli obawy stopniowo zaciskały szpony również na jej klatce piersiowej, utrudniając relaks i z powrotem spinając rozluźnione przedtem przez Khouriego mięśnie.
Uniosła podbródek, całując go krótko, tylko dlatego, że znajdował się blisko. No i może żeby nieco odpędzić od niego te myśli, które przywracały stare cienie na jego twarz.
- Uznałam, że to świetna okazja sprawdzenia, czy twoje przegrane to na pewno wina twojego beztalencia, czy może pechowego sprzętu - uruchomiła omni-klucz i włączyła ekran po drugiej stronie kajuty. - Ale vid też brzmi dobrze. Co chciałbyś obejrzeć? Wybrałabym ja, ale chyba żadnego z vidów które zaproponowałam nie obejrzeliśmy do końca. Ten turiański wybierałeś ty - uściśliła, zanim zwrócił jej uwagę na jeden jedyny film fantasy, jaki obejrzeli w całości. - Chyba że...
Szybko przesunęła bibliotekę do litery B, wybierając tytuły z kategorii hitów wszechczasów. Wyświetlił się quariański musical, kilka vidów akcji, dramat o Tuchance i w końcu również to, czego szukała. Hanar z dwoma pistoletami w mackach i czerwonej czapce z białym pomponem, na tle miasta pełnego krzykliwych dekoracji. Na dole odcinał się wyraźny, czerwony napis "Blasto ratuje święta".
- Co ty na to? Chciałeś swoich świąt - stwierdziła Irene, przekonująco unosząc brwi. W razie gdyby Nazir nadal wyrażał wątpliwości, wbiła mu w klatkę piersiową palec wskazujący, układem dłoni naśladując pistolet i z poważną miną dodała. - Spróbuj rozbudzić to!
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

4 lut 2019, o 16:46

Uniósł brwi, pozwalając jej dokończyć myśl, zaciekawiony tym na co padnie jej wybór w równym stopniu co zaniepokojony. Wpatrywał się w jej profil podejrzliwie, wreszcie przenosząc wzrok na bok, na ekran, który aktywowała i bibliotekę vidów, którą przeglądała. Na razie uszczknęli tylko część listy, nie mieli zbyt wielu obejrzanych tytułów na koncie, a skończonych jeszcze mniej. Mimo tego, systemy zapamiętały to, co już aktywowali, proponując im obejrzenie jeszcze raz filmów z Majorem Lane. Być może to to sprawiło, że kąciki ust mężczyzny siedzącego obok uniosły się w rozbawieniu jeszcze zanim znalazła to, czego szukała.
- Mam tak wiele pytań - parsknął śmiechem na widok tytułu, przenosząc wzrok na nią, na jej uniesione ostentacyjnie brwi i wracając z nim do ekranu. Dopiero gdy poczuł jej palec na swojej klatce piersiowej i dostrzegł ten znakomity akt, zaśmiał się głośno i kiwnął głową, przekonany.
- Dziwi cię to, że nie obejrzeliśmy do końca niczego co proponowałaś? - rzucił niewinnie, obejmując ją ramieniem i przyciągając z powrotem do siebie gdy aktywowała vid z Blasto. - Nie moja wina, że szukam sobie lepszych rozrywek. Chociaż tego turiańskiego to sam nie pamiętam.
VId zaczynał się pełną emocji sceną ucieczki dwójki gangsterów przez uliczki miasta. Po architekturze Irene bez problemu rozpoznała Nos Astrę, w której sama była nieraz. Ikoniczny, tytułowy bohater pojawił się dopiero po kilku minutach, ścigając dwójkę uzbrojonych po zęby najemników żeby odebrać im jakiś przedmiot, który jeden z nich ściskał pod pachą, obracając się do tyłu by kontrolować pozycję hanara i ostrzegawczo do niego postrzelać ze swojego karabinu, z tak nierealistycznej pozy jak tylko mógł. Broń wyglądała bardzo rzeczywiście, poza tym, że mężczyzna trzymał ją tak, jakby ważyła tyle, co kubek kawy.
- Co ma hanar do ludzkich świąt - mruknął Khouri, kręcąc głową zaintrygowany.
Odpowiedź szybko się znalazła - gdy Blasto zwinnie dopadł do dwójki swoich przeciwników, otworzył mistyczne, metalowe pudełko, niestety tak, że widz nie wiedział co jest w środku. Cokolwiek to było, błyszczało złotem, odbijając się od jego żelatynowatego ciała. Wpatrywał się w to długo, zanim doszedł do wniosku, że przedmiot powiązany jest w jakiś sposób z Ziemią i ta jest jego kolejnym przystankiem - a czysto przypadkiem, na Ziemi był teraz grudzień.
Akcja przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Uliczki Nowego Jorku zasypane były ozdobami świątecznymi, jaśniejszymi od różowego ciała hanara, który przesuwał się pomiędzy tłumami ludzi jak gdyby nigdy nic i żaden ze statystów nie zwracał na niego uwagi, zgodnie ze wskazówkami reżysera.
- Chciałbym to zobaczyć - zadrwił Khouri, widząc naturalność, w jakiej ekspedientka sklepu spytała Blasto czego sobie teraz życzył. - Hanarzy na Ziemi są w końcu taką codziennością. W moim mieście na palcach mogłem policzyć turian i asari, przynajmniej poza centrum, w dzielnicach dalekich od portu. Aleksandria to może nie Nowy Jork, ale mała też przecież nie jest, a powodów do zwiedzania w Egipcie jest więcej niż w Stanach.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

4 lut 2019, o 23:55

Zaskoczenie Nazira ją zdziwiło, bo przecież o tym vidzie było głośno chyba wszędzie, a zwłaszcza w miejscach, w których przebywały duże ilości ludzi. Mocno doceniony został fakt, że twórcy filmu zdecydowali się wziąć pod uwagę święto mieszkańców Ziemi, a nie żadne inne i "Blasto ratuje święta" cieszył się ogromną popularnością, przynajmniej wśród tego jednego, konkretnego gatunku. Irene pokręciła głową z rozczarowaniem.
- To jest znany vid! I pewnie będzie świątecznym klasykiem jeszcze za dekadę. Naprawdę sporo cię ominęło przez ostatnie dwa lata - oparła się wygodnie o jego ramię, po czym mało kulturalnie i równie nieelegancko zarzuciła sobie wygodnie nogi na stół, tak jak miała w zwyczaju, gdy oglądali coś razem. - Pierwszy raz oglądałam to na Harpii, ze sporą grupą ludzi. Drugi raz, rok później oglądałam... też oglądałam - poprawiła intonację głosu z zawieszonej na opadającą, kończąc zdanie, gdy doszła do wniosku, że wspominanie Hounda teraz nie przyniesie niczego dobrego. Już wystarczyła wzmianka o piratach, którzy mieli specyficzny wpływ na życie Nazira. I tak nie mówiła o tym zbyt często. Właściwie prawie wcale. Jej wspomnienia z przeszłości ograniczały się zawsze do domu, Francji, która była neutralna i nie wywoływała negatywnych reakcji u żadnego z nich. On zresztą też opowiadał głównie o wcześniejszych czasach, niż Przymierze, bo późniejsze już nie były tak fascynujące. To wciąż pozostawały tematy zbyt trudne, tak samo jak skrzynia Khouriego, pełna pamiątek.
- Zaraz zobaczysz - obiecała z rozbawieniem. - Wiesz co, oglądaj, ja za moment przyjdę.
Wysunęła się z jego objęć, dochodząc do wniosku, że równie dobrze mogą przy tym coś zjeść. Może przyszło jej to do głowy na widok krótkiej migawki z restauracji, w której młoda ludzka kobieta - druga główna bohaterka vidu - właśnie dokańczała obiad. Od ich posiłku minęło kolejne kilka godzin. Irene zniknęła na kilka minut, by wrócić z dwoma talerzami. Nie wiedziała, na co Nazir może mieć ochotę, więc przyniosła tosty i trochę dodatków, bo sama nie była pewna czego chce. Alkohol w tym momencie nie był zbyt mądrym pomysłem, skoro do wyjścia z przekaźnika zostało im zaledwie kilka godzin, ale jedzenie też mogło być przyjemne. Zwłaszcza z videm.
Usiadła z powrotem i zabrała się za jedną kanapkę, z jakimś znalezionym serem i suszonymi warzywami z Thessii, których nazwy nie pamiętała. Szybko skupiła się ponownie na vidzie, w którym młoda kobieta z restauracji okazywała się tajną agentką jeszcze tajniejszej organizacji, zajmującej się artefaktami - zupełnie takimi, jak ten znaleziony przez hanara. Z tego co pamiętała, to poza wzruszającą, świąteczną końcówką, rozwiązanie akcji było całkiem zaskakujące. A przynajmniej ją zaskoczyło za pierwszym razem.
- Ty chyba naprawdę oglądasz tylko vidy historyczne i dramaty obyczajowe - mruknęła. - Za każdym razem jak włączam ci coś... artystycznie... niekonwencjonalnego, ty mnie gasisz. Możesz raz na jakiś czas docenić piękno prostszego kina. Zobacz. Choinka - gestem dłoni wskazała ozdobione drzewko na ekranie. - I jemioła. Ciekawe kogo będzie hanar pod nią całował - zerknęła na Khouriego. - U was też jest ta tradycja, czy tylko w Europie?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

5 lut 2019, o 16:30

Kiwnął głową bez przekonania, puszczając uwagę o piratach lub jej wybrnięcie z sytuacji, w którą się wpakowała, mimo uszu. Piraci potrafili być niebezpiecznie bliskim konfrontacji tematem, ale zwykłe wspominki o nich nie wywoływały u Khouriego poważniejszych reakcji. Może nauczył się je ignorować, nie dopuszczać do siebie, nie pozwalać myślom na zabłądzenie zbyt daleko. Wzmianka była tylko wzmianką, nie musieli od razu o tym rozmawiać, szczególnie jeśli tyczyło to napiętego okresu w życiu ich obojga, choć wtedy jeszcze się nie znali.
Obserwował akcję vidu, zjeżdżając nieco na kanapie i z każdą chwilą przybierając coraz wygodniejszą, półleżącą pozycję. Nie wyciągnął co prawda nóg na stół, tylko przed siebie, pod nim, ale z zadowoleniem oglądał przyjemną mieszankę kina akcji i komedii - nawet jeśli to drugie nie we wszystkich momentach było zamierzone.
- Hm? - mruknął nieprzytomnie, gdy wyprostowała się, zmuszając go do tego samego bo nie znajdował już w niej oparcia. Może i nie był wystarczająco zmęczony by zasnąć, ale odpowiednio by przykuty do siedzenia, niechętnie z niego wstawać. Zdjął ramię, którym ją obejmował, zerkając na nią gdy wychodziła, jakby jej plecy były nieco ciekawsze niż Blasto.
Gdy wróciła, siedział wyprostowany, z dłonią zakrywającą usta i lekkie ziewnięcie. Znużenie nie brało się jednak z kiepskiego vidu - widać je było w jego oczach, rozbudzonych i szeroko otwartych, a jednocześnie nieco nieobecnych. Uśmiechnął się lekko, tym razem zauważając przede wszystkim jedzenie. Stres może odbierał apetyt, ale z żołądkiem ciężko się było kłócić. Chętnie sięgnął po pierwszego tosta gdy tylko odstawiła talerz na miejsce i usiadła obok.
- Przegapiłaś tak wiele - westchnął, powstrzymując się przed wzięciem pierwszego kęsa żeby dokończyć myśl. - Spotkanie w restauracji było pułapką, co najmniej pięciu szpiegów chciało ukraść mu kostkę rubika.
Cmoknął lekko, kręcąc głową z dezaprobatą, ale gdy ugryzł tosta, nie dodawał niczego więcej. Restauracja wciąż była pod ostrzałem, ale w walce nie było zbyt wiele krwi, jakby dzięki temu twórcy liczyli na niższą kategorię wiekową. Postrzeleni ludzie padali na ziemię jakby skakali do basenu, łapiąc się za miejsce, w które weszła kula, nie brudząc niczego tak intensywnie, jak zabrudziłaby w rzeczywistości.
- Artystycznie niekonwencjonalnego? To leży u ciebie na tej samej półce co rap religijny i wycie planet? - uśmiechnął się pod nosem, odsuwając na wszelki wypadek, gdyby przyszło jej do głowy dźgnięcie go łokciem. Bez zawahania sięgnął po drugiego tosta, dopiero teraz patrząc na dodatki, które przy okazji przyniosła.
Zastanowił się chwilę gdy wspomniała o jemiole, ale ostatecznie wzruszył ramionami, przeżuwając następny kęs tosta przed zabraniem się do odpowiedzi.
- Nie wiem czy tradycja, ale na niektórych przyjęciach były. Nie tych domowych - odrzucił, obserwując, jak Blasto goni tajną agentkę po zapleczu budynku. - Częściej widziałem ją na vidach niż w rzeczywistości.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

5 lut 2019, o 22:38

Dźganie go łokciem nie przyszło jej do głowy, ale roześmiała się, słysząc zestaw w jakim znalazł się Blasto. Faktycznie nie prezentowało się to najlepiej. Rozumiała niepokój Nazira, dotyczący jej zainteresowań. W sumie nie wiedział, jakiej muzyki lubiła słuchać Francuzka w wolnym czasie i jeśli to faktycznie był rap o Jezusie, chyba całkowicie by już zwątpił w resztki jej gustu.
- Trochę niżej - przyznała z rozbawieniem i dojadła swoją kanapkę.
"Blasto ratuje święta" był hitem, choć Irene nie do końca rozumiała dlaczego. Coś, co oglądali wszyscy. Z tego co pamiętała, vid zrobił furorę w roku wejścia do kin. Może tylko dlatego go obejrzała i zaproponowała też teraz - bo miała nieobiektywny obraz tego arcydzieła, wzmocniony zachwytem ludzkiej części galaktyki, który ominął zamkniętego na asteroidzie Khouriego. Nic dziwnego, że teraz patrzył w ekran dość sceptycznie, nie doceniając niepowtarzalnego, świątecznego klimatu.
Przyglądała się hanarowi goniącemu przez tylne korytarze budynku, podziwiając tempo, w jakim się poruszał. Świetna praca kamery też robiła swoje. Chyba nigdy nie widziała przedstawiciela tej rasy, który pędziłby tak szybko. Na Cytadeli widywała ich czasem, stojących w różnych dziwnych miejscach, łącznie z kątami w klubach, choć nie miała pojęcia co tam robią, czy mają się tam czym odurzyć i czy głośna muzyka i tłum sprawia im jakąkolwiek przyjemność.
- Wiesz, że nigdy nie rozmawiałam z hanarem? - spytała, pochylając się chwilę później po drugiego tosta. Wrzuciła na niego te same składniki i oparła się z powrotem. - Z elkorem też nie. Ani z batarianinem.
Jej doświadczenia z obcymi nie należały do najbardziej rozległych. Większość życia spędziła wśród ludzi, począwszy od Francji, przez Harpię, Stinga, aż w końcu czasy wolności. Nie czuła się pewnie wobec nieznanego i wolała spędzać czas z tymi, którzy nie budzili w niej niepokoju.
- Poznałam kiedyś jednego drella - uśmiechnęła się do wspomnień, na moment ignorując vid. I tak nic się specjalnego nie działo, ścigali się po pełnych świątecznych dekoracji sklepach. W jej oczach błysnął specyficzny rodzaj rozbawienia. - Zaprosił mnie na swój statek, żeby pokazać mi małe kotki.
Parsknęła śmiechem, orientując się jak to brzmiało. Że też sama wtedy się nie zorientowała. Szkoda, że do niczego nie doszło, bo była za bardzo zainteresowana samym statkiem, żeby w ogóle przejąć się awansami nowego znajomego, a on też dość łatwo zrezygnował.
- To był jedyny, jakiego spotkałam. Ostatecznie obrabowaliśmy razem sklep z drogimi alkoholami i rozeszliśmy się w pokoju - wyciągnęła rękę w stronę ekranu. - Patrz teraz.
Tajna agentka ludzkiej organizacji zaplątała się w łańcuchy choinkowe, rozsądnie rozwieszone w poprzek sklepowej alejki, a Blasto dopadł ją kilka sekund później. Ta jednak oderwała mu antygrawitacyjne urządzenia, przez co hanar opadł na podłogę, jak wypluta przez morze meduza. Momentalnie zaczął migotać ostrzegawczo i wykrzykiwać groźby w stronę kobiety, która skupiła się na wyswabadzaniu się z łańcuchów.
- Wyglądasz na zmęczonego, Nazir - stwierdziła, spoglądając na niego kątem oka.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

9 lut 2019, o 02:35

Goniący przez korytarze hanar nie przypominał żadnego osobnika, którego znaleźć można było na Cytadeli - może dlatego, że biegający przedstawiciel tej rasy był raczej rzadkim widokiem, a poza serią filmów o Blasto, niewiele pozycji kinematografii obejmowało chodzące meduzy i były niewystarczające by je spopularyzować, przynajmniej wśród oglądających to ludzi.
- Nawet z batarianinem? - zdziwił się, obracając w jej kierunku głowę i chwilowo tracąc zainteresowanie filmem, a nawet tostem, który był w połowie drogi do jego ust. Nie potrzebował jednak wiele, żeby dodać dwa do dwóch - dla wojskowych, nawet stosunkowo młodych, batarianie byli poniekąd chlebem powszednim, jak turianie. Handlarze niewolników, grabieżcy i piraci, mieli jedną z najmniej chlubnych opinii w galaktyce i to z nich Przymierze często musiało czyścić swoje systemy, oraz atakowane kolonie. - Niewiele straciłaś. Rozmowa z elkorami to droga przez mękę. Batarianinie zdarzają się normalni, ale w wojsku na ogół byli wrzodami na dupie. Hanara kiedyś spotkałem, z kimś rozmawiał, ale przypominał bardzo złą fazę po czerwonym piasku, szczególnie z bliska. Meduza jak meduza, ale wolałbym zobaczyć ją w wodzie.
Wzdrygnął się lekko, wracając spojrzeniem do vidu. Skończył swojego tosta, usatysfakcjonowany zaspokojeniem poprzedniego głodu i podziękował jej cicho za przyniesienie wszystkiego tutaj. Może i wyglądał na zmęczonego, ale pewnie nie zdawał sobie do końca z tego sprawy póki dostrzeże swojego odbicia w lustrze, więc równie dobrze to on mógł to wszystko zrobić i pewnie powinien, biorąc pod uwagę to, że siedzieli w jego kajucie.
Pierwszy szok, który wywołała w nim historia o drellu i małych kotkach, szybko przerodził się w rozbawienie. Odsunął się od niej na kanapie, tylko po to, żeby móc na nią swobodniej spojrzeć, z podejrzliwością w oczach.
- Masz nadal obie nerki? - zmarszczył brwi, nie dostrzegając różnic we Francuzce ale usilnie się ich doszukując, jakby ta historia cokolwiek zmieniała w osobie, która siedziała teraz obok. - Gdybym wiedział, że jesteś taka łatwa, wziąłbym dziesięć na Crescenta, co najmniej ze dwa mioty.
Przysunął się z powrotem, chowając przebiegły uśmiech w rudych włosach, do których wtulił twarz, niechętnie obracając ją w kierunku ekranu. Blasto był na swój sposób fascynujący, ale nie stanowił wisienki na torcie ich całego dnia, który obfitował w tak wiele emocji, że teraz ciężko było się ich w pełni wyzbyć i relaksować przy dobrym kinie jak gdyby nigdy nic. Może dlatego nie zareagował w widoczny sposób, gdy hanar spadł na ziemię, pozbawiony urządzenia utrzymującego go ponad nią. Gdyby obróciła się żeby dostrzec Nazira reakcję, zobaczyłaby tylko, że krzywi się, zdegustowany tym widokiem.
- Wiem - mruknął w odpowiedzi na jej stwierdzenie, przesuwając dłonią po gładkich, rudych włosach. - Obejrzymy i położę się do łóżka - dodał niechętnie, zawierając w swoich słowach obietnicę.
Vid nie dotarł jeszcze do połowy, ale akcja była wartka i nawet potrafiła w niektórych momentach wciągnąć wystarczająco, by zapomnieli o upływającym czasie.
- Dlaczego ten drell miał koty na statku? - spytał nagle, choć minęło kilka minut odkąd zakończyła ten temat, którym nadal wydawał się zafrasowany. - Normalne, ziemskie? Byłaś trzeźwa? - nie powstrzymał rozbawienia przy ostatnim pytaniu, ale niewinnie wpatrywał się w vid, oszczędzając jej oceniającego spojrzenia.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

9 lut 2019, o 09:39

- Moje życie nie obfitowało w kontakty z obcymi - odparła, wzruszając lekko ramionami. - Większość moich znajomych to byli ludzie. Pojedynczy turianie. Jeszcze rzadziej asari. Nie mam zbyt wielu dobrych doświadczeń z nimi. Może tylko Selzia, ona jest w porządku. Poprzednia, jaką znałam, skontaktowała się ze mną na początku mojej współpracy z Handlarzem Cieni. Dobrze wiesz, że ta współpraca nie skończyła się najlepiej, więc i z asari nie mam szczególnie dobrych wspomnień. A wcześniej... nawet nie pamiętam. Zresztą sam mówiłeś, na Ziemi nie ma zbyt wielu obcych.
Blasto w jakiś sposób z powrotem zamontował urządzenie pod swoim różowym ciałem i podniósł się nad ziemię, ale kobieta już zdążyła zniknąć. Irene całkiem lubiła ten vid. Był łatwy, lekki i przyjemny. Dobry do odmóżdżenia, jakiego potrzebował Nazir, choć gdy na niego zerkała, widziała, że nie podziela jej zdania. Włączyła Blasto, bo uznała, że jest zabawny, ale widząc reakcje mężczyzny doszła do wniosku, że to naprawdę ostatni raz, kiedy wybiera vid. Nigdy więcej, nawet dla żartu.
- Słyszałam, że w wodzie są pełne gracji - uśmiechnęła się lekko. - Jestem w stanie to sobie wyobrazić.
Nie miała nic do hanarów, tak samo jak nie miała nic do elkorów. Może i rozmowa z tymi drugimi była drogą przez mękę, jak twierdził Khouri, ale jej się w tej swojej gigantycznej nieporadności wydawali na swój sposób uroczy, choć zdawała sobie sprawę z faktu, że w rzeczywistości ten urok jest tylko wytworem jej wyobraźni.
Zaśmiała się, widząc minę mężczyzny, gdy usłyszał o kotkach na pokładzie.
- Jeśli dobrze pilnowałeś ich ostatnio w Phobii, to powinnam mieć obie - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Przecież wiesz, że jestem z tobą tylko dlatego, że masz statek. Drell też był rozczarowany, kiedy zorientował się, że nie jestem zainteresowana ani kotami, ani nim. Statek miał ładny. Nowy.
Skinęła głową z zadowoleniem, gdy usłyszała, że Nazir postanowił się jednak położyć. To było rozsądne, a choć jej rozsądku często brakowało, tak doceniała go akurat w tym przypadku. Nawet jeśli to miały być dwie, trzy godziny snu, to była to mądra decyzja.
Kiedy znów poruszył temat kotków na pokładzie, Irene z trudem zachowała powagę, również wpatrując się w vid.
- Nie wiem. Może przeżywał fascynację ludzką kulturą, tak jak Viyo. Może znalazł je i szkoda mu było je zjeść. Chociaż wątpię żeby tak po prostu je znalazł, to było na Cytadeli, musiał je kupić, albo wziąć od kogoś - sięgnęła po kolejnego tosta, choć w sumie była już najedzona. - Byłam w stu procentach trzeźwa, nie wiem o co ci chodzi.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”