Nie myślała w tej chwili o tym, by uciec. Zastanawiała się już nad tym, kiedy Khouri znajdzie ją z powrotem. Ale prawda była taka, że poczucie złudnej wolności i swobody, której teoretycznie na Crescencie nie miała, mogło skusić ją do zniknięcia na dobre. Często tak było. Nawet nie zakładała, że coś się zmieni, po prostu czasem stwierdzała że to jest moment, by odwrócić się na obcasie i pójść w swoją stronę. Nie wiedziała, czy z Nazirem będzie inaczej. Nie wiedziała, czy będzie tak samo.
- Postaram się - odparła poważnie. Tak jakby miała jakiś wpływ na to, czy ktoś niedaleko nie wciśnie wielkiego, czerwonego przycisku i wszystkiego nie trafi szlag.
Gdy zobaczyła pierwszą wiadomość, prychnęła tylko i wyłączyła omni-klucz. Nie odpisała, bo nie widziała powodu, by oszukiwać Ericha, twierdząc, że to nic takiego. Zwykle takich jak on zostawiała daleko za plecami, nie oglądając się za siebie. Z nim było trochę inaczej. Kto wie, może gdyby poznali się wcześniej, ich znajomość wyglądałaby inaczej. Może gdyby postanowił z nią porozmawiać, zanim rzucił się na nią ze swoimi smakującymi drogim alkoholem ustami i dłońmi, które zostawiły na jej skórze siniaki, może nawet to coś intrygującego, co w sobie miał, przekonałoby ją do niego. Teraz sam był sobie wszystkiego winien. Ale Irene nie sądziła, by w rzeczywistości choć trochę żałował.
Wzięła u siebie szybki prysznic. Włosy rozczesała i związała w niedbałego koka, bo nie miała teraz weny na skomplikowane fryzury, po czym ubrała się wygodnie. Była niewyspana i było jej zimno, a do tego leki przeciwbólowe dopiero zaczynały działać. Naciągnęła na siebie swój ciepły, biały sweter, zabrała z szuflady nową paczkę papierosów i ruszyła do mesy. Tam zrobiła sobie gorącą kawę i usiadła z nią przy stole, na kubku rozgrzewając sobie dłonie. Zupełnie nie tak wyobrażała sobie ten poranek.
- Dwadzieścia cztery godziny - powtórzyła. To nie było dużo czasu. Nie była przygotowana. Westchnęła cicho, sięgając po papierosa i odpalając go. Razem z kawą tworzył dobry zestaw. Nie była głodna. - Zastanowię się.
Otworzyła kolejną wiadomość, tym razem po kilku pierwszych słowach darząc ją znacznie większym zainteresowaniem, niż poprzednią, mimo że nadawca był ten sam. Dwadzieścia tysięcy za proste zadanie, lubiła takie informacje. Może nawet była w stanie wyciągnąć coś z tych kilku, kilkunastu dni, które dawała jej nieobecność Nazira. Przez chwilę wpatrywała się w podpis, pojedynczą literę pod wiadomością, po czym otworzyła okno odpowiedzi.
- Możesz mnie w takim razie podrzucić na Eden Prime. Potem napiszę ci, gdzie będę - powiedziała od razu i przeciągnęła się leniwie. Nie miała zupełnie siły w mięśniach. - Bogowie, jak ja się nie wyspałam.Brzmi dobrze. Napisz więcej. Przyda mi się teraz coś do roboty.
Upiła łyka swojej czarnej, słodkiej kawy, zamykając oczy. Dym papierosa pachniał wiśniami, aromat kawy też był silny. Przez chwilę skupiała się wyłącznie na tym połączeniu. Trochę brakowało jej narkotyku, który do tych zapachów dodałby kolory.
- Pewnie nie możesz o tym mówić, nie? - spytała. - Wiesz może chociaż na jak długo?