Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Crescent

4 maja 2017, o 21:12

Rozbawienie było silniejsze od niej, więc parsknęła śmiechem. Atomówek miała dość po pierwszej. I jeszcze ta woda. Od dłuższego czasu już powtarzała, że nie ma szczęścia do dużych zbiorników wodnych. Nie chciała tych ostatnich godzin, ile tam ich mieli, spędzać na pretensjach i złości. Na niektóre rzeczy nie miało się wpływu, więc trzeba je było przeczekać. Tak przeczekała Hounda, przeczekała asteroidę dopóki nie dostała broni do ręki. W ten sam sposób postanowiła przeczekać ostatnią misję Nazira dla Przymierza. Przeminie i będzie można wrócić do tego, gdzie się skończyło przed nią.
Nie myślała w tej chwili o tym, by uciec. Zastanawiała się już nad tym, kiedy Khouri znajdzie ją z powrotem. Ale prawda była taka, że poczucie złudnej wolności i swobody, której teoretycznie na Crescencie nie miała, mogło skusić ją do zniknięcia na dobre. Często tak było. Nawet nie zakładała, że coś się zmieni, po prostu czasem stwierdzała że to jest moment, by odwrócić się na obcasie i pójść w swoją stronę. Nie wiedziała, czy z Nazirem będzie inaczej. Nie wiedziała, czy będzie tak samo.
- Postaram się - odparła poważnie. Tak jakby miała jakiś wpływ na to, czy ktoś niedaleko nie wciśnie wielkiego, czerwonego przycisku i wszystkiego nie trafi szlag.
Gdy zobaczyła pierwszą wiadomość, prychnęła tylko i wyłączyła omni-klucz. Nie odpisała, bo nie widziała powodu, by oszukiwać Ericha, twierdząc, że to nic takiego. Zwykle takich jak on zostawiała daleko za plecami, nie oglądając się za siebie. Z nim było trochę inaczej. Kto wie, może gdyby poznali się wcześniej, ich znajomość wyglądałaby inaczej. Może gdyby postanowił z nią porozmawiać, zanim rzucił się na nią ze swoimi smakującymi drogim alkoholem ustami i dłońmi, które zostawiły na jej skórze siniaki, może nawet to coś intrygującego, co w sobie miał, przekonałoby ją do niego. Teraz sam był sobie wszystkiego winien. Ale Irene nie sądziła, by w rzeczywistości choć trochę żałował.
Wzięła u siebie szybki prysznic. Włosy rozczesała i związała w niedbałego koka, bo nie miała teraz weny na skomplikowane fryzury, po czym ubrała się wygodnie. Była niewyspana i było jej zimno, a do tego leki przeciwbólowe dopiero zaczynały działać. Naciągnęła na siebie swój ciepły, biały sweter, zabrała z szuflady nową paczkę papierosów i ruszyła do mesy. Tam zrobiła sobie gorącą kawę i usiadła z nią przy stole, na kubku rozgrzewając sobie dłonie. Zupełnie nie tak wyobrażała sobie ten poranek.
- Dwadzieścia cztery godziny - powtórzyła. To nie było dużo czasu. Nie była przygotowana. Westchnęła cicho, sięgając po papierosa i odpalając go. Razem z kawą tworzył dobry zestaw. Nie była głodna. - Zastanowię się.
Otworzyła kolejną wiadomość, tym razem po kilku pierwszych słowach darząc ją znacznie większym zainteresowaniem, niż poprzednią, mimo że nadawca był ten sam. Dwadzieścia tysięcy za proste zadanie, lubiła takie informacje. Może nawet była w stanie wyciągnąć coś z tych kilku, kilkunastu dni, które dawała jej nieobecność Nazira. Przez chwilę wpatrywała się w podpis, pojedynczą literę pod wiadomością, po czym otworzyła okno odpowiedzi.
Brzmi dobrze. Napisz więcej. Przyda mi się teraz coś do roboty.
- Możesz mnie w takim razie podrzucić na Eden Prime. Potem napiszę ci, gdzie będę - powiedziała od razu i przeciągnęła się leniwie. Nie miała zupełnie siły w mięśniach. - Bogowie, jak ja się nie wyspałam.
Upiła łyka swojej czarnej, słodkiej kawy, zamykając oczy. Dym papierosa pachniał wiśniami, aromat kawy też był silny. Przez chwilę skupiała się wyłącznie na tym połączeniu. Trochę brakowało jej narkotyku, który do tych zapachów dodałby kolory.
- Pewnie nie możesz o tym mówić, nie? - spytała. - Wiesz może chociaż na jak długo?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

4 maja 2017, o 21:56

Khouri powoli sączył swoją kawę, choć była jeszcze gorąca. Obity, wojskowy but wybijał rytm o podłogę w dość niespokojny sposób. Jakby zdając sobie z tego sprawę, mężczyzna uruchomił omni-klucz by włączyć dźwięk z dobiegających z ekranów powyżej nich wiadomości, które wypełniły tło, jednocześnie nie zagłuszając ich rozmowy.
- Eden Prime? - zdziwił się, ale kiwnięciem głowy przystał na jej prośbę. Odruchowo znów sięgnął do urządzenia, by wprowadzić w komputer pokładowy dodatkową lokalizację i pozwolić Isis działać w milczeniu, obliczając najlepszą trasę.
Uśmiechnął się lekko, widząc niewyspanie wypisane na jej twarzy i w tym jednym przeciągnięciu jeszcze zanim zaczęła na to narzekać. Ciężko było stwierdzić, czy on w ogóle zmrużył oko. Na pewno zasypiał jeszcze przy niej, ale gdy się obudziła, wyglądał na w pełni rozbudzonego i nadal zmęczonego.
Popijał wolno kawę, przenosząc wzrok na wiadomości podające jakieś kulturalne newsy z życia Lirii, gdy tylko znów wspomniała o robocie. Westchnął cicho, nie mogąc się przyzwyczaić do tego, że w ogóle rozmawia z nią o tym. Po tym, gdy podjął decyzję o odejściu, ten temat miał nigdy nie wracać, nie wypływać.
- Nie zależy mi na dyskrecji teraz, ale i tak nic nie wiem - wzruszył ramionami, unosząc kubek w dłoń, łokieć opierając o blat. - Dowiem się na miejscu. Wiem tylko, że to będzie egzekucja. Nie wiem kogo. Może na Palavenie, może gdzieś w pobliżu, inaczej nie kazaliby lecieć do Małpiej Grani.
Co jakiś czas, jego omni-klucz wydawał z siebie ciche piknięcie, gdy dostawał kolejne wiadomości i aktualizacje, a może powiadomienia o tym, że miał ich już sporo, ale dotąd nie przeczytał. Wyciszył swój komunikator poirytowany, przenosząc po chwili swój wzrok na zmęczoną rudowłosą.
- Raczej krótko. Na pewno nie więcej niż dwa tygodnie - pokręcił głową. Pochłaniał kawę tak szybko, że już nie była w stanie dostrzec w jego kubku jej ciemnej powierzchni, bo upił więcej niż połowę. - Nie biorę Crescenta. Przeniosę Isis w pobliże, ale jak poznam wszystkie szczegóły i uzgodnię remont, poślę ją ze statkiem żeby zaczęli prace nad nim. Nie będzie mi potrzebny na służbie, zresztą nie powinienem w ogóle się w nim zbliżać do systemu, bo jest prywatny, ale Isis nas zakamufluje.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

4 maja 2017, o 22:25

Nie tłumaczyła, bo nie widziała ku temu powodów. Gdyby spytał, pewnie by mu powiedziała o co chodzi, ale nie miała teraz do końca ochoty na dyskusję dotyczącą ani jego rozkazów od Przymierza, ani swoich zleceń od kartelu. Mimo, że chwilę później spytała o niektóre szczegóły, to nie chciała spędzić ostatniego dnia na rozważaniu tego.
Skinęła potem głową, gdy powiedział więcej i to jej wystarczyło. Była ciekawska, i to bardzo, ale jeśli w grę wchodziło ludzkie wojsko, to nie miała ochoty się w to jednak zagłębiać. Egzekucja brzmiała prosto i czysto, ale doskonale wiedziała, że tak nie będzie. Przypomniały się jej poranione po asteroidzie plecy Nazira. Nigdy nie było tak prosto i pięknie, jak się wydawało na początku. Khouri planując akcję u Hamesa też prawdopodobnie nie zakładał, że z jego ludzi przeżyje tylko piątka. Zaciągnęła się dymem i wypuściła go pod sufit, popijając jego posmak słodką kawą.
- W sumie to dobry pomysł - stwierdziła. - Zacząć wcześniej.
Nie wiedziała ile czasu dokładnie zajmie remont, który sobie Nazir wymarzył, ale prawdopodobnie statek będzie gotowy, gdy mężczyzna wróci. Na pewno lepiej będzie, gdy znikną z niego cele. Francuzka nie wspominała ich dobrze i zwykle unikała przechodzenia obok nich, oczami wyobraźni widząc za progiem bezgłowe ciało Adamo. Mogła się już z tego śmiać, żartować na ten temat, ale gdzieś w środku odcisnęło to na niej spore piętno.
- Będę musiała się spakować na dwa tygodnie - odezwała się cicho. - Mam teraz tak dużo rzeczy, nie zmieszczę wszystkich. Przynajmniej nowy pancerz zajmuje teraz mniej miejsca. Swoją drogą, muszę ci go pokazać. Jest jak szyty na mnie. Wyglądam w nim lepiej, niż w sukienkach.
Uśmiechnęła się, szybko zmieniając temat na wygodniejszy. Standardowo, uciekała od tego, co było zbyt trudne w danym momencie. Nie do końca mówiła prawdę, bo wiedziała jak wyglądała choćby poprzedniego wieczoru, ale tak czy inaczej dotąd nie potrafiła sobie wyobrazić pancerza, który układałby się na niej tak dobrze. Nazir jeszcze jej w nim nie widział, a ona bardzo lubiła się chwalić.
- Ile się stąd leci na Eden Prime? - spytała. - Nie nadłożysz za dużo? W razie czego możesz mnie wysadzić na Cytadeli, to chyba bardziej po drodze.
Odstawiła kubek na stół i sięgnęła wolną ręką nieco dalej, opierając dłoń na przedramieniu Khouriego. Przesunęła po nim palcami, docierając do naznaczonej blizną dłoni. Przyglądała się jej przez chwilę w milczeniu.
- Poradzisz sobie bez swojego profesjonalnego technika? - uniosła w półuśmiechu kącik ust. - Jak mi coś zdążysz spieprzyć pod moją nieobecność, to przysięgam, że pożałujesz. Póki co utrzymujemy Crescenta z Isis w stanie idealnym, wolałabym, żeby to się nie zmieniło.
Nie mówiła na poważnie, bo jej działania póki co ograniczały się do naprawienia trzech nieistotnych usterek i długiej nauki systemów statku, której daleko było do końca. Przekręciła dłoń Khouriego, by mogła przesunąć kciukiem po bliźnie od jej środka. Mówiła coś innego, a myślała o czymś innym, ale miała w tym wprawę.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

4 maja 2017, o 23:35

Kiwnął głową, zgadzając się z nią w tej kwestii. Idealnie byłoby, gdyby sam statek był już gotowy gdy on skończy swoje zadane. Wtedy będą potrzebowali tylko kilku dni by dopiąć ostatnie szczegóły i kwestie, a wszystkie następne, które miał dostać wolne w zamian za dobre wykonanie zadania, spędzą już odłączeni od Przymierza, oboje, a on szczególnie. Dubois przecież nigdy bezpośrednio nie była z nim powiązana.
- Po prostu grube i wielkie asari nie istnieją, więc nie miałaś prawa nie trafić na swój rozmiar - uśmiechnął się lekko, oszczędnie. Choć ona potrafiła zajmować myśli niezobowiązującą rozmowę, on nie był w stanie ot tak do niej przejść. Widać było po nim o czym rozmyśla i nie przestaje cały czas.
Pozwolił, by złapała jego dłoń, wpatrując się w jej palce, którymi gładziła jej wnętrze. Chwilowo milczał, na kilka sekund zamyślając się zbyt mocno.
- Oby jak najdłużej - odparł mało słyszalnie, ujmując jej rękę, zatrzymując tym samym wędrówkę wokół okrągłej blizny, która znajdowała się niemal idealnie na jej środku. - Nie, zawiozę cię do kolonii.
Dawało to kilka godzin więcej. Nie mogli w końcu spędzić całych dwudziestu czterech godzin, musiał wciąż dolecieć do Małpiej Grani, ale jednocześnie wolał, by było to piętnaście, a nie dziesięć czy jeszcze mniej. Nawet, jeśli mieli ten czas spędzić na pokładzie statku, a nie zwiedzając wspaniałe miasto, jakim była Liria.
Zaśmiał się wreszcie, częściowo widząc jej uśmiech, częściowo słysząc groźby. Biorąc pod uwagę fakt, że jak na razie więcej czasu spędzili odpoczywając po mało przyjemnych misjach, obraz Dubois jako technika pokładowego nie był czymś, co utrwaliło mu się tak, jak powinno.
- Isis upewni się, że niczego nie spieprzę. Jej pytaj, czy sobie poradzi - uśmiechnął się nieco szerzej.
- Myślę, że nie będzie z tym problemu - odparł syntentyczny głos, wydobywający się z głośników w mesie. - Będzie mi jednak brakować dobrego towarzystwa w trakcie pracy.
- Sugerujesz, że jestem złym? - odparł z lekkim rozbawieniem Khouri, przenosząc wzrok na ekrany, choć na nich nie działo się nic specjalnego.
- Przez większość czasu będę sama, ale tak, to też sugeruję.
Mężczyzna pokręcił lekko głową, unosząc kubek by dopić kawę, nieco zbyt szybko, wciąż bardzo ciepłą, po czym zerknął na Irene.
- Możemy zostać na Thessii jeszcze jakąś godzinę, jeśli potrzebujesz coś kupić.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

5 maja 2017, o 09:19

Wzruszyła lekko ramionami, z rozbawieniem odmalowanym na twarzy. Miał rację, trudno było trafić na asari, która wyróżniała się budową ciała. Były wyższe i niższe, ale grubej chyba nigdy nie spotkała. Tak było łatwiej, rozmawiać o pierdołach, nawet jeśli Nazirowi przejście do nich z mniej przyjemnych tematów zajęło więcej czasu. Mogła poczekać. Nie chciała wysiąść z Crescenta, mając w pamięci jego wykrzywioną w niezadowoleniu twarz. Zdecydowanie wolała, gdy się uśmiechał, choć trochę.
- W porządku - zgodziła się. - Dzięki.
Wolała tak, niż szukać transportów, które z Cytadeli wcale nie odlatywały tak często, jak chociażby na Ziemię, czy na Illium. Eden Prime nie należało do najbardziej popularnych celów podróży. Khouri nie wnikał, ale Dubois sama nie wiedziała na czym będzie polegało to zlecenie. Zerknęła na zgaszony omni-klucz. Wciąż czekała na odpowiedź ze szczegółami. Miała co prawda całe kilkanaście godzin na otrzymanie ich i zaznajomienie się z konkretami, a może nawet przygotowanie jakiegoś ogólnego planu, ale nigdy nie była cierpliwa.
Zaśmiała się, gdy Isis skarciła swojego pilota. Dopaliła swojego papierosa do końca i wyrzuciła go, wracając do picia swojej ciepłej kawy. Leki, wzięte na pusty żołądek, zaczynały działać. Nadal jednak nie była głodna, a pod powiekami czuła piasek. Przetarła je. Przyzwyczaiła się do spania długo, trudno było teraz wrócić do żywych po zaledwie czterech, czy pięciu godzinach snu.
- Nie martw się. Ja całkiem lubię z tobą spędzać czas - rzuciła do Nazira pocieszająco i idąc jego śladem podniosła wzrok na ekrany zawieszone na ścianie. Liria. Zostawała tutaj, a oni mieli odlecieć. Nawet nie zdążyła zauważyć, że statek wciąż jeszcze stał w doku. Sądziła, że jak się obudzi, będzie już daleko od Thessii, bo Isis sama lub z pomocą Khouriego wyleci z samego rana. Może poranek jeszcze był zbyt wczesny, a Nazir czekał na decyzję Irene co z nią zrobić, dokąd ją zawieźć, albo czy nie chce wyjść jeszcze tutaj.
- Ostatnie kredyty wydałam na Omedze - odparła, przypominając sobie jego brak zachwytu, gdy pokazała mu swój zielony omni-klucz. - I nie mam za bardzo siły teraz na spacery. Możemy lecieć. Jak się czujesz po wczoraj? - przekręciła lekko głowę, przyglądając się mężczyźnie. Poza tym, że był zestresowany i obecnie niezbyt zadowolony ze swojego życia, to wyglądał dobrze. Z jej ust nie znikał lekki uśmiech. - To był dobry wieczór.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

6 maja 2017, o 18:55

Wiadomość od Ericha jeszcze nie nadchodziła - być może mężczyzna sam musiał wyciągnąć informacje od osób, od których właściwie dostawali zlecenie, nim mógł przygotować je dla Dubois. Nazir wydawał się być zbyt pochłonięty własnymi, nieciekawymi informacjami, które otrzymał, żeby mocno interesować się wiadomością, którą wysłała rudowłosa. Mogła mieć swoje sprawy, a w obecnej chwili naturalnym było, że wolała przygotować się na jakiś czas spędzony poza Crescentem.
- Cieszę się - parsknął Khouri, odwracając spojrzenie od ekranów chwilę przed nią, przyglądając się jej w zamyśleniu przez krótką chwilę, nim i ona to dostrzegła. Uśmiech na jego twarzy pozostał, choć wydawał się nieco inny. Mało przekonujący. Może przez fakt, że jego oczy pozostawały chłodne, tak, że gdyby zasłonić całą resztę, nie wyglądałby na zbyt szczęśliwego. Ciężko było mu się dziwić - przecież nie był.
- Dasz sobie radę? - spytał, gdy wspomniała o wydaniu ostatnich kredytów. - Bez uwodzenia dziwnych i starych turian - dodał z nutą ironii. Tiberius z pewnością już się odnalazł, choć, po upływie tylu godzin, równie dobrze mógł zgubić się gdzieś na dobre, biorąc pod uwagę jego stan, gdy ostatni raz widziała go rudowłosa, oraz zamieszanie przy ewakuacji, przy której nikogo nie musiał obchodzić. Może co najwyżej ochroniarzy, ale to też ciężko było określić.
- Dobrze - odparł, odsuwając krzesło od stołu i wstając, by podejść do lady i ekspresu, przy którym stanął zwrócony do niej tyłem. Zaczął parzyć sobie drugą kawę, jednocześnie nie musząc odkrywać przed nią swojego wyrazu twarzy. - Masz rację, był - dodał, zawieszając głos tak, że szkoda, że się skończył pozostało niewypowiedziane, lecz zawieszone w przestrzeni między nimi.
Gdy ekspres zakończył pracę, odwrócił się do niej z tym samym uśmiechem co wcześniej, trzymając kubek w dłoni.
- Chodź, wylecimy stąd - zaproponował, ruszając do wyjścia z mesy, przy którym stanął, czekając, aż i ona się zbierze, by mogli przejść do kokpitu. Statek zawibrował lekko, gdy SI, słysząc jego słowa, z wolna aktywowała pierwsze, niezbędne do ruszenia systemy.
W kokpicie Khouri opadł na ten sam fotel, co zwykle, uruchamiając wszystkie panele na pulpicie sterującym. Kontrola naziemna odezwała się cicho z głośników, lecz procedura wylotu potrwała bardzo krótko. Dopiero teraz rudowłosa odczuła, jak głośny był Crescent - po tylu dniach spoczynku. Odgłosy, do których tak łatwo było się przyzwyczaić w locie, że niemal się ich nie słyszało, teraz wyłapywała od razu.
- Eden Prime - odezwał się głośno mężczyzna po dłuższej chwili milczenia. Obraz Thessiańskiej atmosfery, przez którą przebijał się Crescent, zniknął, przykryty obszernym hologramem mapki galaktycznej. Od Gromady Exodus dzieliło ich kilka przekaźników. Od Małpiej Grani tylko Mgławica Węża, ale Nazir od razu zablokował cel lotu. - Zdążę - dodał, jakby zastanawiając się, o czym musi myśleć. Podniósł na nią wzrok, deaktywując mapę. - Mamy kilkanaście godzin.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

7 maja 2017, o 10:19

Uśmiechnęła się niewinnie, wzruszając ramionami i pozostawiając uwodzenie starszych turian bez komentarza. Nie planowała uwodzić kogokolwiek, ale pozostawienie Nazira w niepewności bawiło ją nieco, więc postanowiła niczego nie obiecywać. A jeśli chodzi o Tiberiusa, to zdążyła już o nim zapomnieć. I nie było jej go już szkoda, jakiekolwiek wyrzuty sumienia zniknęły w momencie wylądowania w Phobii i już nie wracały. Zrobi sobie nowy prototyp. W końcu był geniuszem.
- Nie aż tak ostatnie - odparła. Za to, co jej zostało, bez problemu była w stanie przeżyć te dwa tygodnie, nawet wynajmując przez ten czas apartament w hotelu na Cytadeli. Inna sprawa, że miała szansę zarobienia dwudziestu tysięcy kredytów na horyzoncie. Jak tylko Erich odpisze, szansa stanie się bardziej realna i faktycznie później będzie mogła polecieć gdzieś, gdzie wynajmie pokój i będzie korzystać z rozrywek bez niepokoju o kończące się pieniądze. Może właśnie Illium. Planety asari przemawiały do niej bardziej, niż jakiekolwiek inne.
Skinęła głową i wstała, podnosząc swoją kawę. Razem z kubkiem poszła za Nazirem do kokpitu, od razu zajmując fotel drugiego pilota. Nie proponowała, że ona spróbuje przejąć kontrolę nad statkiem i wylecieć z portu, bo nie miała teraz ochoty na testowanie swoich umiejętności. Podciągnęła nogi pod siebie i oparła kawę na kolanie, przez chwilę przyglądając się startującemu Khouriemu. Potem przeniosła wzrok na widok, za którym zdążyła się stęsknić i długo się nie odzywała - do momentu, w którym zamiast widoku pojawiła się mapa. Zamrugała i utkwiła w niej spojrzenie, szybko rejestrując w głowie trasę, którą musiał przebyć Crescent w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin. Eden Prime niekoniecznie było po drodze, ale skoro Nazir uznał że może tamtędy lecieć, to nie widziała powodu, by protestować. Odgarnęła luźny kosmyk włosów z twarzy, przesuwając wzrokiem po mapie. Było tyle miejsc, których jeszcze nie widziała. W sumie powinna się cieszyć, że tam została skierowana, bo Eden Prime też znała jedynie z vidów i zdjęć.
- Trzeba je jakoś dobrze wykorzystać - stwierdziła, odwracając się do Khouriego i uśmiechając się lekko. Wiedziała z doświadczenia, że jej beztroska z czasem przechodziła i na niego. Pytanie tylko, czy wisząca nad nim ciężka chmura Przymierza pozwoli się odpędzić tak po prostu, jak wszystkie inne. - Obawiam się, że nie ma trzeciej części tego vidu, co oglądaliśmy, więc to odpada.
Sięgnęła do panelu kontrolnego, żeby za Nazira wyłączyć mapę. Wolała patrzeć na to, co widać było za przednim wizjerem statku. Potem oparła się wygodnie i skupiła na popijaniu kawy, obserwując, jak Crescent opuszcza Thessię.
- Myślałam, że trudno mi będzie opuścić Lirię, ale za tym też tęskniłam - stwierdziła cicho. - Statki nie są stworzone do tkwienia w doku. Isis też się pewnie wtedy nudzi.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

7 maja 2017, o 17:06

Drugą kawę Nazir pił znacznie wolniej, nie śpiesząc się tak jak wcześniej z niewiadomego powodu. Również utkwił wzrok w wizjerze przed nimi, spoglądając na wyłaniające się z ciemniejącego nieba przed nimi gwiazdy. W oddali widoczna była stacja kosmiczna zawieszona niedaleko Thessii, którą obecnie mijali w odległości setek tysięcy kilometrów. Przekaźnika masy jeszcze nie było widać, miał pojawić się jako niebieskawa kropka wielkości czubka igły dopiero dwadzieścia minut później.
- W kwazara też nie pogramy. Co my będziemy robić? - spytał rozbawiony, wyciągając się wygodniej w fotelu. Nogi uniósł wyżej, opierając ciężkie buty o panel, na którym holograficzne wskaźniki zniknęły, uniemożliwiając mu przełączenie czegoś w ten sposób.
- Zawsze jest sporo rzeczy do zrobienia - uaktywniła się Isis, gdy tylko Irene wspomniała jej imię. - Lecz w podróży jest tego więcej. Kosmos jest też piękniejszy.
Piękno mogło być inaczej definiowane przez sztuczną inteligencję, ale Khouri tego nie komentował. Wpatrzony był w pustkę, tak gęsto upstrzoną gwiazdami i planetami, zamyślony. Jej entuzjazm często przechodził na niego, ale teraz łatwo było powracać myślami do czegoś tak przyziemnego i nieuchronnego jak powrót do Przymierza.
- Tak dużo się zmieniło przez ostatni miesiąc - westchnął głośno po krótkiej chwili milczenia, wypełnionego szumem statku i przełączającymi się kontrolkami, którymi sterowała Isis. - Myślałem, że dalej będę u Hamesa teraz. A potem... nie wiem. Może na Thessii czekając na kolejne zlecenie, może na Cytadeli. Przestałem przywiązywać wagę do normalnego życia.
Jego wzrok nagle wyraził przygnębienie, przynajmniej w tej pozycji, gdy siedział do niej bokiem, uparcie wpatrzony w wizjer przed sobą.
- Zaniedbałem choćby Shani. Nie wiedziałem, że aż tak jej zależy na kontakcie - dodał nieco ciszej, unosząc kubek do ust i upijając krótkiego łyka, by odstawić go chwilę później na oparcie fotela pilota. - Dziękuję.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

7 maja 2017, o 19:57

Uśmiechnęła się, gdy usłyszała, jak odzywa się Isis. Domyślała się, że SI weźmie choćby szczątkowy udział w rozmowie, gdy padnie jej imię. Dla niej kosmos był piękniejszy i Irene chyba się z nią zgadzała. Thessia była niesamowita - ruiny, do który Nazir ją zabrał na kolację, wodospady do których ona zabrała jego, emocjonująca wizyta nad jeziorem i nurkowanie z wiszących w powietrzu skał, bez niebezpieczeństwa stracenia życia. Urzekające, mocno zapadające w pamięć miejsca, o których Dubois zapewne długo, a może i nigdy nie zapomni. Ale to kosmos dawał to uczucie wolności, swobody, przestrzeni otaczającej ich z każdej strony. Nawet, jeśli byli zamknięci w blaszanej, latającej puszce.
- To prawda - stwierdziła cicho, choć piękno o którym mówiła SI musiało różnić się od tego postrzeganego przez rudowłosą.
Odwróciła głowę do Nazira, gdy zaczął mówić i potem już nie odwracała wzroku. Przyglądała mu się, zastanawiając się co jeszcze chodzi mu po głowie, bo to, o czym mówił, nie do końca zgrywało się z tym nagłym przytłaczającym smutkiem, który pojawił się w jego oczach. Poczuła frustrację, bo nie mogła mu pomóc. Nie wiedziała jak. Westchnęła bezgłośnie.
- To nie moja zasługa - odparła, zmuszając się do uśmiechu. Naturalnego, jak zawsze. - Dobrze wiesz, że nie jestem najlepszym wzorcem utrzymywania dobrych kontaktów z rodziną. Jedyne co zrobiłam, to wybrałam Thessię jako miejsce docelowe.
Wzruszyła ramionami. Taka była prawda. Co najwyżej sprawiła, że Khouri zaczął z powrotem zachowywać się bardziej jak człowiek, niż jak pozbawiony pozytywnych emocji robot, ale to by było na tyle. W jej głowie pojawiło się wspomnienie wpadającej na Crescenta Assaf i rzucającej się na Irene z uściskiem, mimo że jeszcze jej nie zdążyła poznać, w związku z czym uśmiech na twarzy rudowłosej stał się już nie wymuszony, a prawdziwy.
- Shani utrzyma z tobą kontakt, czy tego chcesz, czy nie - upiła łyka kawy. - Niedługo nie będziesz musiał się odcinać i założę się, że jeszcze będziesz miał dość jej wiadomości. Wczoraj zrobiła sobie ze mnie notatnik na listę zakupów, wyobrażasz sobie? Tyle razem przeszłyśmy, a jedyne co do mnie napisała, to że musi kupić sok, Selzię i psa.
Pokręciła głową i utkwiła spojrzenie w zbliżającym się przekaźniku masy, niezbyt dobrze jeszcze widocznym. Idąc śladem Nazira, sama też wyciągnęła nogi przed siebie, zarzucając je na panel naprzeciwko. Nie było jej już tak zimno, nie musiała więc siedzieć zwinięta w kulkę. Zaczynała się też budzić, a głowa przestawała boleć. Doskonałość kawy i leków przeciwbólowych.
- Możemy tu zostać na razie - zaproponowała, wracając do tematu planów na najbliższe kilkanaście godzin. - Zdążyłam zapomnieć, jak bardzo lubię siedzieć w kokpicie.
Milczała długo, wpatrując się przed siebie. Na mijane stacje, na lśniące w oddali gwiazdy, zbliżający się przekaźnik. Wszystkie statki, jakie znała, wymagały dużej załogi. Tutaj byli we dwoje. No, we troje, razem z Isis. Prywatność, której przedtem nie doceniała, bo nie miała jej zbyt wiele, gdy znajdowała się na pokładzie czegokolwiek.
- Spędziłeś kiedyś więcej czasu na jakiejś dużej jednostce? - spytała, przerywając w końcu ciszę. - Crescent jest taki spokojny.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

7 maja 2017, o 22:30

Uśmiechnął się lekko, niewyraźnie. Jego twarz na chwilę pokryło pomarańczowe światło sączące się z jednego z paneli, który uaktywnił się, pokazując na radarze wszystkie jednostki w promieniu dwudziestu minut świetlnych. Było ich kilka, wbrew temu, jak pusty powinien być kosmos - tak blisko planety jednak ruch był ogromny, szczególnie przy Thessii, dość popularnej planecie. Ruchem ręki, mężczyzna zamknął leniwie okno, bo zasłaniało część widoku.
- Nawet, jeśli nie przyczyniłaś się do tego bezpośrednio, to i tak twoja zasługa - odparł, stukając w ściankę kubka palcami, wybijając tym samym bliżej niezidentyfikowany rytm.
Zaśmiał się głośno, słysząc nowinę na temat listy zakupów. Selzia, pies jako pozycje na niej widniejące skłaniały do namysłu - co też dziewczyna miała w głowie gdy to pisała, niedobudzona z alkoholowej narkozy, w jaką wpadła jeszcze na kanapie, używając ramienia Irene jako swojej pierwszej poduszki.
- Jeszcze się nie odezwała, pewnie dalej odsypia - stwierdził, zerkając na zegarek. - Zapomniałem wysłać jej wiadomość przed wylotem, pewnie się obrazi. - Jakby to miało cokolwiek zmieniać, skoro i tak była nieprzytomna. A może czekała, aż oni się dobudzą - tak czy siak było już południe. - Selzia wszystko jej przekaże. W życiu nie widziałem tej asari pijanej.
Pokręcił głową z lekkim niedowierzaniem. Istotnie, zeszłej nocy kobieta wydawała się być dość trzeźwa, choć im środki odurzające mogły nieco zaburzać percepcje, sprawiając, że każdy, kto nie był aż tak lub równo nawalony jak oni wydawał się być nietknięty zmęczeniem czy alkoholem. Poradziła sobie na pewno z wtaszczeniem asari do budynku, bo nie wysyłała wiadomości SOS zawierającej zdjęcie leżącej na chodniku Shani, która, nieprzytomna, wydawała się ważyć dziesięć razy więcej niż normalnie.
- Pamiętam - uśmiechnął się lekko. Zaledwie tydzień wcześniej Irene przesiadywała w tym miejscu dość często, przypominając o swojej miłości do kokpitów, a jednak kilka dni na Thessii zapewniło im taki reset, że wydawałoby się, iż minęły miesiące od tamtego czasu.
Pokręcił głową w zaprzeczeniu, słysząc jej pytanie.
- Niezbyt. Standardowa służba to obejmuje, ale na ogół stacjonowałem w koloniach, przemieszkiwałem na kilku fregatach, które przewoziły nas z miejsca na miejsce, tam, gdzie byliśmy potrzebni - odparł spokojnie, upijając łyk kawy. - Fregaty to chyba największe na czym byłem dłużej. Dobę spędziłem na krążowniku po tej bitwie na Cytadeli. Wezwali nawet nasz oddział, bo byliśmy na stacji, choć nie mieliśmy mundurów. Potem kilka osób zwolniono za tę decyzję - dodał, z nutą ironii w głosie. - W tym chaosie i tak nikt nie zauważył kilku dodatkowych osób biegających z bronią po stacji. Prawdziwa bitwa była w przestrzeni, my pomagaliśmy ogarnąć cywilów.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

7 maja 2017, o 23:29

- Ja też nic do niej nie napisałam. Ale myślałam, że jak na mnie zasnęła i powyrywała mi włosy, to jest to wystarczająco czułe pożegnanie - wzruszyła ramionami. - Nie obrazi się. Mam nadzieję. Mówiliśmy jej, że lecimy rano.
Jeszcze kilka godzin temu, zanim została brutalnie obudzona przez brak Nazira obok siebie i niezbyt przyjemne wieści, była gotowa zostać na Thessii na zawsze. Zamieszkać w baraku na brzegu wodospadów, albo gdzieś blisko dzielnicy klubowej i nie przejmować się już niczym. W tej chwili, siedząc na dobrze znanym już sobie fotelu, doskonale wiedziała, że to nie wyglądałoby tak pięknie. Liria ich oczarowała, bo była oderwaniem od codziennego życia. Gdyby musieli tam spędzać każdy kolejny dzień, z chwili na chwilę byłoby coraz gorzej, coraz nudniej, a Irene byłaby coraz bliższa ucieczki. Potrafiła cieszyć się z tego, co było jej dane zobaczyć i przeżyć. No i przede wszystkim zdobyć. Jej myśli znów powędrowały do pancerza. Nowy, jeszcze pachnący. Poprzedni miał starannie posklejany, ale jednak zniszczony napierśnik, a jego powierzchnia wyglądała, jakby ktoś nim szorował o kamienie.
Znów się odwróciła do Nazira. Mimo dźwięków, które wydawał pracujący statek, tutaj było przyjemnie cicho. Przyzwyczaiła się do gwaru miasta, a wczoraj, jak zasypiała, podświadomie wciąż jeszcze słyszała dudnienie basów z Phobii. Teraz byli tu tylko oni i stosunkowo cichy szum silników. I o dziwo czuła się z tym dobrze. Nie planowała biec do kapsuły i wystrzeliwać się desperacko tylko dlatego, że panował spokój, a ją ogarnęła emocja, której nie potrafiła opisać. Może tak się czuli ludzie, którzy wracali do domu. Nie miała jeszcze okazji tego doświadczyć. Nigdy dotąd nie chciała nigdzie wracać.
- Byłeś tam? - zdziwiła się. - Ja słyszałam o tym tylko w wiadomościach.
Jakoś nie ruszył jej fakt, że ktoś podjął złą decyzję i włączył ich do walki. Bardziej interesował ją sam fakt, że Nazir to przeżył. Osobiście. Przez moment patrzyła na niego tak, jakby zobaczyła go po raz pierwszy. To było dla niej zupełnie nierealne, zwykle te wszystkie ważne rzeczy działy się jakoś zupełnie obok, z daleka od niej i ludzi, z którymi aktualnie się trzymała.
- To takie... dziwne - stwierdziła, przenosząc wzrok na widok za wizjerem. - Czasem zapominam, że poznałam cię tak niedawno.
Uśmiechnęła się i dopiła kawę do końca. To była jej pierwsza i nie robiła się coraz cieplejsza. Pusty kubek postawiła na podłokietniku, zerkając na niego jeszcze na wszelki wypadek. Ostatnio jak tak zrobiła, wylądował na podłodze. Inna sprawa, że wtedy to była definitywnie wina Khouriego.
- Ja żyłam na dużym statku. No, względnie. Było na nim z trzydzieści osób. I nigdy nie było tak cicho - na chwilę zamilkła, wsłuchując się w to, o czym mówiła. - Rzadko można było spędzić gdzieś trochę czasu samemu ze sobą. To miało swoje plusy i minusy. Miałam swoją kajutę, ale... jakoś nie spędzałam w niej zbyt wiele czasu. W sumie to się nie zmieniło do teraz.
Zaśmiała się i urwała temat. Nie wiedziała, czy może mówić o Harpii tak po prostu. To zawsze był temat tabu, nie poruszali go od momentu, w którym prawda wyszła na jaw - wcześniej, na asteroidzie. Skrzyżowała oparte na panelu nogi w kostkach. Chciała spytać w ilu koloniach był, chciała żeby jej o nich opowiedział, ale doszła do wniosku, że może nie chcieć o tym rozmawiać. Może kiedyś, jeśli uda mu się w końcu zostawić Przymierze za plecami.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

8 maja 2017, o 00:19

Kiwnął głową, przytakując jej i wreszcie obracając się nieco w fotelu, by móc na nią spojrzeć. W kokpicie było dość ciemno, pomimo ogromnego wizjera. Kosmos w końcu był czarny, a blask odległych gwiazd zbyt słaby, by rozświetlić wnętrze statku. Światła główne były wyłączone, gdyż na Lirii wpadało do środka światło słoneczne, które zniknęło dość płynnie i niepostrzeżenie. Nazir to ignorował - odpowiadał mu rozświetlany kontrolkami półmrok.
- I tak zbyt wiele nie widzieliśmy. Byliśmy wewnątrz korytarzy, nawet nie na ulicach. Nie wiedzieliśmy jak poważnie jest dopóki nie było po wszystkim, a to bydle nie spadło.
Nie mówił o tym w sposób, który sugerowałby, że wydarzenie bardzo nim wstrząsnęło. Na pewno było niecodzienne i niestandardowe, szczególnie, że wtedy nie był na misji, ale od tego czasu minął już rok. Człowiek nabierał dystansu, nawet do takich rzeczy, choć Cytadela jeszcze nie pozbyła się wszystkich skutków bitwy. W niektórych częściach stacji było to czuć, choć Prezydium szybko podniosło się na nogi i wróciło do swojej świetności.
- Mam to samo - kąciki jego ust uniosły się w górę. Przesunął spojrzeniem po jej sylwetce, choć nie w taki sposób, w jaki robił to często nim jego dłonie wędrowały do jej ciała. Teraz po prostu jej się przyglądał. W krótkim czasie przebyli bardzo długą drogę. Podniósł kubek znad podłokietnika, dalej sącząc powoli swoją drugą już kawę.
Nie zauważyła żadnej zmiany na gorsze w jego mimice. Jego wzrok co prawda znów zawędrował na wizjer, skupiając się na bardzo powoli rosnącym, niebieskim punkcie przekaźnika masy, ale nie wiązał Harpii z bardzo negatywnymi wspomnieniami, nie teraz. Albo zwyczajnie nie kojarzył statku, o którym mówiła, z tym pirackim. Wiedział, jakie były fakty, ale nie musiał ich łączyć, jeśli nie chciał skupiać się na mało przyjemnym sednie opowieści.
- Jeśli fregaty są duże, to też byłem na kilku - parsknął śmiechem. - Myślałem, że mówisz o pancernikach. Życie na takim to prawie jak w małym mieście, tylko mocno uschematyzowane.
Zerknął na panel, gdy jedna z kontrolek znów się rozświetliła, zwracając na siebie uwagę. Szybko sprawdził status podsunięty przez Isis, wygenerowany przez komputer pokładowy, po czym wyłączył komunikat.
- Więcej przebywałaś w kajucie kapitańskiej? - spytał, co przywróciło szelmowski uśmiech na jego usta - wzrok na powrót utkwił w rudowłosej.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

8 maja 2017, o 08:19

Zaśmiała się też. W porównaniu do pancerników, o których mówił Nazir, Harpia była tylko malutkim statkiem transportowym. Ale w standardach Irene to wyglądało trochę inaczej. Już Sting był większy, ale o tym nie miała jak się wypowiadać, bo nie bywała na zewnątrz, poza kajutą Hounda. Dla niej cały ten okręt najemniczy ograniczał się do kwatery kapitańskiej i składziku, w którym była wcześniej.
- Miałam na myśli większe od Crescenta. Na pancerniku nigdy nie byłam, ani na niczym większym od... od Stinga - dokończyła i wzruszyła ramionami. To wspomnienie przestawało już boleć, choć starała się nie myśleć o chwili, w której przestrzeliła czarnoskóremu najemnikowi głowę. Nie chciała tego robić, ale nie miała wyjścia. Ale nie była do końca pewna, czy sobie na to zasłużył.
Potem Khouri wspomniał kajutę kapitańską, co wpasowywało się w tę myśl idealnie, ale Irene szybko potrafiła odwrócić się od tego, co psuło jej nastrój i zająć się przyjemniejszymi rzeczami. Uśmiechnęła się w odpowiedzi na tę jego minę, którą znała już tak dobrze i pokręciła głową z rozbawieniem.
- Nie. Żaden inny kapitan nie był tak przekonujący, jak ty - Isis nazywała go kapitanem, Nazir tego nie lubił, a może zwyczajnie nie popierał. Ale rudowłosą to bawiło, tak samo jak wszystko, co wiązało się z mniejszym lub większym droczeniem się z Nazirem. Przyzwyczaiła się już, że w większości albo nie reagował, albo odpowiadał jej tym samym.
- Plątałam się wszędzie indziej. Nie lubiłam siedzieć sama, w jednym miejscu. Nadal nie lubię - przyznała. Nawet jeśli miała czytać, wolała to robić obok kogoś innego. Nawet będąc w celi cieszyła się z obecności drugiej osoby. No, może niekoniecznie każdej, bo Adamo od początku ją irytował, ale było jej lepiej, gdy przychodził Nazir. Nawet jeśli był wtedy lodowaty i nieprzyjemny. Lubiła ludzi i ich towarzystwo, poprawiało jej nastrój. - W swojej kajucie tylko spałam. No i było tam głośno, dużo się działo. W każdym miejscu statku ktoś się plątał. Rozmowy było słychać wszędzie. Czasem śmiech, czasem krzyki. Była jedna ładownia, w której lubiłam siedzieć. Przerobiona na coś w rodzaju mesy - zamilkła znów, zapatrzona przed siebie. Lubiła całą tę załogę, którą udało im się uzbierać. Część znała się wcześniej, część poznała się dopiero na Harpii. Nie lubiła wszystkich tak samo, ale przecież nie o to chodziło. - Brakuje mi ich trochę.
Hound i jego ludzie zabili wszystkich. Powinna się cieszyć, że miała szczęście, twarz i ciało, które spodobały się najemnikowi, inaczej też pożegnałaby się wtedy z życiem. Westchnęła cicho. Nadal czuła się nieswojo mówiąc o tym Khouriemu, którego życie posypało się przez to, że Irene przywołała przez komunikatory niewłaściwy statek. Ale nie wyglądał, jakby go to bolało już teraz. No i dobrze znał jej przeszłość. To było coś, do czego trudno się było przyzwyczaić, gdy przez ostatnie lata grała różne role.
- Wiesz, że jeśli ci przeszkadza, że siedzę ciągle u ciebie, to możesz mi to powiedzieć - parsknęła śmiechem. - Jak już zacznie cię denerwować moje towarzystwo. Pójdę się wtedy pożalić Isis, czy coś, ale przeżyję.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

8 maja 2017, o 22:47

Kiwnął głową, rozumiejąc, co miała na myśli. Sting nie był ani dużym, ani małym statkiem, lecz przy Crescencie różnica była ogromna. Tutaj równie dobrze mogli być we dwójkę i z Isis dawaliby sobie radę. Bez niej również, pod warunkiem, że któreś z nich byłoby pilotem, a drugie technikiem. Isis mogła robić obie te rzeczy, z wyjątkiem manualnych poprawek i napraw usterek, z którymi pomóc mogła jej rudowłosa. Khouriemu wypadała więc mało techniczna rola kapitana - stratega, jak i właściciela statku. Nawet, jeśli nie przepadał za tym określeniem, choć uśmiechnął się pod nosem, gdy usłyszał je padające z jej ust. A może po prostu był zadowolony z tego, że nie na każdym statku kierowała się do kajuty kapitańskiej nim trafiała do własnej.
- Ładownia przerobiona na mesę? - zagadnął, szczerze zdziwiony. - W sumie u nas była palarnią Adamo, na mesę też dałoby się ją łatwo przerobić - po chwili przyznał jej rację, przypominając sobie swojego poprzedniego technika, który, sądząc po tym, w jaki sposób wyrażał się o nim Nazir, wydawał się być bardziej bezużyteczny niż Irene z początku, a przy tym dziesięć razy bardziej irytujący.
Milczał, gdy przyznała, że jej ich brakuje. Nie znał tych ludzi, a z jej akt nie mógł dowiedzieć się, co ich wszystkich ze sobą łączyło. Jak Irene odnajdywała się na tym statku. Mógł tylko znać jej rolę i to za ile kradzieży była odpowiedzialna. Żadna z tych rzeczy nie wyrażała tego, co mogła uważać o poprzedniej załodze i jak się w niej czuła.
- Też lubiłem głośne statki - przyznał wreszcie, poniekąd kontynuując temat, nim nie usłyszał jej kolejnego zdana, które wywołało w nim szczery śmiech. - Bardzo mi przeszkadza - odparł rzeczowo, siląc się na poważny ton. Dopił swoją kawę, a kubek odstawił gwałtownie na podłokietnik, który, obity materiałem, stłumił huk uderzenia. - Myślę, że od dziś musisz zacząć sypiać w swoim pokoju, Dubois - dodał z pełną powagą, spoglądając wymownie przed siebie. Przekaźnik masy rósł w oczach, choć wciąż nie dało się rozpoznać jego właściwych części.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

8 maja 2017, o 23:44

- Palarnią Adamo? - parsknęła śmiechem. - Tej, w której palił twoje papierosy, usiłując spędzić romantyczny wieczór z więźniem, a potem się wkurwiał, bo więzień wypytywał o ciebie? - poprawiła się w miejscu. - Zastanawiałam się wtedy tylko co zrobić, żeby uciec, dlatego pytałam, a on już przewidział to, co wydarzyło się później. Kto by pomyślał, jego irracjonalna zazdrość była jednak uzasadniona.
Chyba odkąd to wszystko się wydarzyło, Irene była w tej ładowni tylko raz, gdy plątała się po Crescencie, by go poznać. Widziała wtedy wszystkie jego zakamarki, głównie skupiając się na tych, do których przedtem nie było jej wolno pójść. Przede wszystkim było to wszystko poza kajutą Nazira i celą. I kokpitem. No i tą nieszczęsną ładownią, do której wtedy tylko zajrzała, co najwyżej krzywiąc się z obrzydzeniem.
Teraz to wszystko było wspomnieniem, zarówno Adamo, jak i poznawanie statku. Crescent stał się jej miejscem w galaktyce, znała go może jeszcze nie jak własną kieszeń, ale na pewno bardzo dobrze, a i Isis przestała się jej wstydzić. Zaczepiona, odpowiadała na pytania i włączała się w konwersacje. SI okazała się znacznie bardziej przyjazna, niż wszystkie, z którymi Irene miała dotąd do czynienia.
- Wow, po nazwisku - uniosła brwi. W jej głosie odezwał się udawany niepokój. - Zabrzmiało groźnie. Isis, Nazir jest dla mnie niemiły, możesz mu wyłączyć ciepłą wodę jak będzie brał prysznic?
Nie obiecała, że będzie, ani nie zaprotestowała, bo oboje dobrze wiedzieli, że nic z tego nie będzie. Przyzwyczaili się do spania razem, choć z reguły do tego etapu związku dochodziło się trochę dłużej. Dubois lubiła zasypiać obok Nazira i przy nim się budzić. Szkoda, że dziś było jej dane tylko to pierwsze.
Przez chwilę przyglądała się zbliżającemu się przekaźnikowi, żałując, że nie może teraz obejrzeć się za siebie. Nie chciała marnować czasu na odwracanie Crescenta, zresztą Thessia wyglądała tak samo jak w chwili, gdy do niej dolatywali. Chciała posiedzieć tu jeszcze jakiś czas, do momentu, w którym wejdą w przekaźnik i widok na zewnątrz się zmieni. Wtedy chętnie pójdzie zwinąć się w kłębek na kanapie albo na łóżku i może coś poczyta. Może dokończy tę książkę, która od kilku tygodni leżała w którejś z skrzyni Nazira. Potem zje jakieś śniadanie i zajmie się tym, co trzeba, czyli usterką, o której powiedziała jej SI. A później... później zobaczy. Na pewno będzie musiała się spakować. Oczy się jej już nie zamykały i głowa przestała boleć, ale wciąż czuła się kompletnie nierozruszana. Kiedyś codziennie rano znajdowała sobie czas na godzinę jogi, jedyna chwila w ciągu dnia, w której pozwalała sobie na totalne uspokojenie. Przez pozostałą część doby była zbyt niecierpliwa, ale te ćwiczenia dobrze jej robiły. Może powinna do tego wrócić.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

9 maja 2017, o 14:45

Zaśmiał się głośno na to piękne wspomnienie, które przywołała, a które dotyczyło jego technika. Wcześniej niezbyt go to bawiło, bardziej żenowało, ale teraz mógł dostrzegać humorystyczne akcenty obecności Adamo na statku. Kiedyś był tylko przypisanym mu przez Hamesa szczurem, teraz w zasadzie wydawał się zabawny.
- Mojego poprzedniego technika zabił Hames. Uznał, że musi być szpiegiem. I w zasadzie był, ale nie przyznał się do samego końca - rzucił nagle Nazir, rozwijając nieco temat z przeszłości. - Był jednym z moich ludzi. Po tym, gdy umarł, Weston bardzo długo i nieszczerze mnie przepraszał, a na koniec wcisnął tego szczura na pokład, bo potrzebowałem kogoś. Kogokolwiek.
Westchnął, kręcąc z rozczarowaniem głową. Może gdyby wszystko potoczyłoby się inaczej, Roger nigdy nie wylądowałby na pokładzie Crescenta. Zamiast niego tkwiłby tam żołnierz, wyszkolony, pewnie bardziej odporny na wpływ pięknej, rudowłosej dziewczyny. Może gdyby nie Adamo, nigdy nie dotarłaby do kajuty Nazira w sposób, w jaki ostatecznie to zrobiła.
- Wedle życzenia - odparła w pełni poważnie sztuczna inteligencja, choć można było się domyślić, że jej powaga skrywała żart.
- Nawet się nie waż - zagroził Khouri, wzdrygając nagle, pewnie na myśl o lodowatej wodzie puszczanej w połowie ciepłego prysznica.
Do przekaźnika docierali powoli, leniwie. Nazir również milczał, rozkoszując się chwilą w cichym kokpicie, lub też wracając myślami do mało przyjemnych kwestii, których nie chciał już poruszać. Tak czy inaczej, nie minęła godzina, nim mężczyzna zdjął nogi z pulpitu sterującego, a ten aktywował się ponownie. Wizjer nieco się przygasił, eliminując nienaturalnie intensywny, błękitny blask, do którego zbliżał się sterowany przez SI statek. Obręcze przekaźnika obracały się szybko, przyśpieszając w miarę, gdy systemy statku połączyły się z interfejsem obcej technologii, a Crescent skręcił, ustawiając się tak, by chwilę później nagle wtargnąć do tunelu, czasoprzestrzennej autostrady, w której ich masa zmniejszyła się tysiąckrotnie, a statek osiągnął prędkości nadświetlne w ciągu sekundy.
- Pójdę to odnieść - westchnął mężczyzna, wstając i rozprostowując plecy po długim posiedzeniu w fotelu. W dłoni trzymał pusty kubek. - Może śniadanie? - zaoferował, zerkając na rudowłosą.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

9 maja 2017, o 19:23

Pokręciła tylko głową w niedowierzaniu. W życiu nie przyszłoby jej do głowy, że Hames na swojej asteroidzie znalazł kogoś tak oderwanego od rzeczywistości, jak Adamo. Tamten człowiek był chory na głowę i to nie w ten psychopatyczny sposób co większość ludzi Hamesa, tylko tak, jakby spędził całe życie w czasopiśmie dla nastolatków. Kompletnie nierealny. I być może mogłaby mu być wdzięczna za doprowadzenie do tego, że z Khourim poznali się lepiej, ale jakoś nie była. Głównie przez sposób, w jaki do tego doszło.
Uśmiechnęła się do Nazira szeroko, nieco złośliwie, zadowolona ze zgody Isis. Ciekawa była, czy faktycznie usłyszy wieczorem z łazienki krzyk zaskoczenia, kiedy na mężczyznę spadnie strumień lodowatej wody. Musiała tylko pamiętać, żeby nie wejść pod prysznic z nim, w razie gdyby SI w swojej niespodziewanej przewrotności postanowiła spełnić swoją obietnicę również wtedy.
Wybudziła się z zamyślenia, gdy usłyszała Głos Nazira długi czas później. Dotąd pozwalała myślom błądzić niekontrolowanie i też zatopiła się we wspomnieniach, nieco dalszych niż asteroida. Nie zauważyła nawet, że Khouri wstał, dlatego drgnęła, zaskoczona i dopiero wtedy na niego spojrzała. Ten widok, w trakcie lotu przez przekaźnik, znała już doskonale. Tutaj działo się niewiele i o ile wcześniej ją to fascynowało tak samo, tak teraz mogła sobie to odpuścić. Nie była jeszcze głodna, ale doszła do wniosku, że z rozsądku mogła zgodzić się na śniadanie. Skinęła głową i bez słowa wstała, zabierając swój pusty kubek i ruszając za mężczyzną do mesy.
Tam znalazła sobie jakieś naleśniki, które na śniadanie nadawały się idealnie i odgrzała je sobie, albo podała Nazirowi, jeśli on zajmował się przygotowywaniem posiłku. W mesie było cieplej, albo tak się jej wydawało. Z szafki wyjęła opakowanie thessiańskiej herbaty i skupiła się na czytaniu etykiety, by za moment zaparzyć sobie ją w wysokim kubku i usiadła przy stole.
- Chciałam ci tylko przypomnieć, że wygrałam śniadania do łóżka przez tydzień - rzuciła, unosząc brwi. Z rozczarowaniem dłubała widelcem w naleśniku. - Zamiast tygodnia mam jeden dzień i nawet kawę musiałam sobie zrobić sama. Jestem zawiedziona, myślałam, że będziesz bardziej słowny.
Wzięła do ust kawałek swojego dania i skupiła się na przeżuwaniu. Nie było tak dobre, jak zwykle, zmysły wydawały się jej przytępione. Może przez to, że ostatnie dwa wieczory spędziła na intensywnym odczuwaniu, od którego teraz niezależnie od własnej woli będzie musiała odpocząć. Uśmiechnęła się do Nazira.
- To jakie masz plany na ten dzień, poza udawaniem, że nie pamiętasz o zakładach? Chcesz po raz ostatni przed powrotem do bycia poważnym człowiekiem spić się ze mną przy oglądaniu jakiegoś beznadziejnego vidu? - zerknęła na jeden z monitorów nad jego głową. Nie była fanką długich i rzewnych pożegnań, to brzmiało jak lepsza opcja.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

17 maja 2017, o 22:13

Khouri wraz z nią przeszedł do mesy, sprawnie, choć z wahaniem podchodząc do ich zbiorów żywnościowych gdy i ona rozpoczęła poszukiwania czegoś do zjedzenia. Poranne wiadomości musiały skutecznie odebrać mu apetyt, ale pusty żołądek domagał się czegokolwiek, czym mógłby go wypełnić. Dłuższą chwilę wybierał, sięgając wreszcie po czerwone mięso w sosie z jakąś kaszą i sałatką wiosenną, która, na statku kosmicznym i zapakowana w opakowanie próżniowe, wiosenna miała być tylko z nazwy.
Odgrzał im obojgu jedzenie, po chwili kładąc talerz z ciepłymi naleśnikami przed kobietą i siadając obok niej przy jednym stole. Ochoczo nabił kawałek mięsa na widelec i spróbował dania, które pachniało dość dobrze.
- No tak - parsknął śmiechem, przypominając sobie ich zakład i rezultat jego przegranej. - Na swoją obronę powiem, że ty miałaś nieść Shani.
Wzrok wbił wymownie we własny talerz - różnica polegała na tym, że to on zaoferował, czy też postanowił dziewczynę przenieść, choć Irene pewnie spróbowałaby zrobić to wraz z Selzią, trzymając się zakładu.
Mężczyzna dość szybko pochłonął porcję na swoim talerzu i odsunął naczynie od siebie. Pieczeń okazała się mu smakować. Od razu wstał, by odłożyć wszystko i jednocześnie nalać sobie szklankę wody.
- Wiesz, jak zorganizować nam dobrze czas - odparł, choć znad szklanki uśmiechnął się pod nosem. - Nie wiem, czy mógłbym przeżyć bez doborowego towarzystwa i jeszcze lepszego kina.
Niemal duszkiem dopił połowę zawartości naczynia i ją też szybko zmył, po tym sięgając do lodówki.
- Nawet jest trochę alkoholu - dodał, a jego głos dobiegł do niej zza jego pleców, które teraz przysłaniały wnętrze lodówki. - Trochę zamówiłem razem ze świeżym jedzeniem na Thessii. Zostało - mruknął pod nosem, sięgając po butelkę szampana, który jeszcze niedawno pili ciepli w jego kajucie. Najwyraźniej kupił więcej niż jeden, a teraz wczytywał się w etykietę, jakby zrobił to przez przypadek, a teraz musiał się upewnić.
- Przygotuję coś, jeśli wybierzesz film - zaśmiał się, zerkając na nią z rozbawieniem, lecz obawą jednocześnie. Wybór vidu nigdy nie był sprawą prostą, szczególnie, że chyba jak na razie trafiali głównie na złe. Inna sprawa, że takich też szukali, omijając dramaty i dzieła o głębokim przesłaniu szerokim łukiem, i chyba teraz też taki mało pasował do chwili oraz wieczoru.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

18 maja 2017, o 21:30

- Zaniosłabym ją - oburzyła się, choć doskonale wiedziała, że to była nieprawda. Irene ledwo była w stanie iść sama, rozpraszana przez Nazira i wszystko inne co tylko ją otaczało. Raczej nie wzięłaby dziewczyny na ręce, ale wyciągnęłaby ją z klubu jakimś cudem, gdyby tylko pomogła jej przy tym Selzia. - Ale jak już ty ją zabrałeś, to nie mogłam nieść was obojga. Jestem silna, ale nie aż tak. Trudno, będę czekać na śniadanie jak wrócisz.
Wydęła usta z niezadowoleniem i też skupiła się na jedzeniu swojego dania. Znacząco różniło się od tego, co wybrał Nazir, głównie dlatego, że było słodkie. Teraz wyjątkowo żałowała, że Khouri zapomniał o zakładzie. To by był znacznie przyjemniejszy poranek od tego, który jej zafundował. Na pewno skończyłby się lepiej, niż bólem głowy i dwiema kawami. Pewnie do tej pory byliby w łóżku, Irene by nie protestowała. Pierdolone Przymierze.
Uśmiechnęła się dopiero, gdy usłyszała odpowiedź mężczyzny. Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że jej dotychczasowe wybory vidów nie stawiały jej gustu filmowego w najlepszym świetle. Normalnie nie oglądała takich rzeczy, zazwyczaj wolała te, w których było jednak trochę sensu. Teraz jednak nie wiedziała, czy wybrać coś, co miało sens, czy coś, co było tak absurdalne, że poprawiłoby nastrój Nazira i odwróciłoby jego uwagę od tego, co miało się wydarzyć za niecałą dobę.
Dojadła śniadanie i sprzątnęła po sobie, sprawdzając którą mieli godzinę. Czas uciekał nieubłaganie, szybciej niż by tego chciała, a jeszcze miała parę rzeczy do zrobienia zanim pozwoli sobie na zapomnienie o wszystkim istotnym. Nie była szczególnie obowiązkową osobą, właściwie to nie była wcale, ale teraz wolała się przygotować.
- Jeśli moje towarzystwo wylądowało w tym rankingu poniżej poziomu vidów, które oglądaliśmy, to chyba czas nad sobą popracować - mruknęła i parsknęła śmiechem. - Zastanowię się, ale najpierw muszę zrobić parę rzeczy. Naprawić to, o czym mówiła Isis... i spakować się też bym chciała. Żeby mieć z głowy. Isis, ile czasu mi może zejść nad tą usterką? Dolicz mój brak wprawy.
Uniosła wzrok na Nazira i skinęła głową, gdy SI udzieliła odpowiedzi.
- Do tego mi daj pół godziny na pakowanie. Może mniej. W tym wprawę mam. Jak się ogarnę z jednym i drugim, to do ciebie przyjdę, możemy się tak umówić? - jej uśmiech nieco się poszerzył. - Mógłbyś dla odmiany ty coś wybrać, może dzięki temu odbijemy się od dna.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

23 maja 2017, o 12:29

Nazir zaśmiał się z powątpiewaniem, ale koniec końców nic nie powiedział, wszak sam nie dał jej szans. A może by jej się udało - tyle, że on nie miał cierpliwości tego sprawdzać i zwyczajnie zaniósł Shani sam.
Na temat śniadań za to również się nie odzywał. Zakład zakładem, ale poprzednia noc musiała być dla niego okropnie odcięta od brutalnego poranka. Jakby była w innym rozdziale ich życia, odległej przeszłości, do której teraz nie dało się wyobrazić sobie powrotu.
"Kilkanaście godzin", jak określił ich pozostały czas Nazir, nie było zbyt dokładną informacją, ciężko więc było sprawdzić ile im zostało. W najgorszym wypadku - dziesięć, bo ze śniadaniem i odlotem zeszło im z półtorej godziny.
- W zależności od tempa twojego przyswajania informacji, powinno zejść nam od godziny do dwóch. - poinformowała ją SI, obojętnym, jak zwykle, tonem. - Biorąc pod uwagę naszą poprzednią współpracę przy naprawach, godzina dwadzieścia minut.
Nazir w tym czasie schował butelkę z powrotem do lodówki i skinął głową, choć z westchnieniem przystał na wybór vidu przez siebie.
- Ale potem nie narzekaj, jeśli ci się nie spodoba - odparł rozbawiony, podchodząc do dyspozytora napojów i nalewając sobie soku do szklanki, choć wyraźnie zawahał się nad energetykiem. - Też ogarnę wszystko w takim razie. Przyjdź jak będziesz gotowa.
Uśmiechnął się do niej lekko i poczekał, aż sama wyjdzie do swojej kajuty, nim odwrócił się by znów otworzyć lodówkę i przejrzeć jej zawartość, wyrzucając rzeczy, których nie mieli szansy zjeść przed zepsuciem się. Po tym przeszedł do swojej kajuty, by pozałatwiać więcej rzeczy, korzystając z tego, że obecnie niczego razem nie mieli robić.
SI czekała na Irene jak zwykle - wszędzie na statku, którym przecież praktycznie była. Naprawa nie miała być dla Irene trudna, wydawała się wręcz szybka do zrobienia, przez to, że pochłonęła całą uwagę rudowłosej. SI udzielała jej konkretnych porad zawartych w krótkich, lakonicznych komunikatach. Zapytana raz o przeznaczenie jednej z części, milczała przez krótką chwilę, dając Irene samej dojść do odpowiedzi, lub uruchamiając na jej omni-kluczu któryś z rozdziałów opasłych manuali, które przesłała jej kiedyś. W przeciwieństwie do tego, jak postępować mogłaby WI, Isis wydawała się próbować Irene uczyć, a nie tylko wykorzystywać jako fizycznego pracownika, którego może poinstruować jak wszystko wykonać.

Wróć do „Prywatne jednostki”