Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

5 lip 2016, o 12:07

Twarz Deccusa wyrażała wiele, ale głównie ulgę. Uśmiechnął się słabo, jednocześnie wciąż przerażony. Żyła, ale była w ciężkim stanie. To były jednocześnie dobre i złe informacje. Ruszył za Vexem, który w końcu zgodził się go zaprowadzić do córki, niecierpliwie zaciskając i prostując dłonie. Nie wiedział, co zobaczy, ale nic z tego, co powiedział Viyo, nie przygotowało go do widoku który zastał w ambulatorium.
Powoli podszedł do kapsuły, nie zwracając zbyt dużej uwagi na Hawk - do tej tylko skinął na powitanie głową, bo wypadało. Oparł dłoń na szybie, jakby chciał dotknąć ramienia dziewczyny, ale nie mógł tego zrobić. Zerknął na wyświetlacz kapsuły, a jego spojrzenie pociemniało. To nie było coś, na co dało się nastawić psychicznie, nawet wiedząc wcześniej, co się zobaczy. Przeniósł wzrok na widoczne przez pokrywę kapsuły poszarpane rany i westchnął przeciągle. Długo się nie odzywał, by w końcu zakląć parszywie, ale nie robił scen, których mogli się obawiać.
- Dziękuję - powiedział cicho, odwracając się tyłem do Mary. Może nie mógł na nią patrzeć w takim stanie, a może nie chciał, bojąc się, że nie uda mu się zachować spokoju. - Nie musicie się nią zajmować, nie powinienem... - potarł czoło palcami, na moment zamykając oczy. - Zabiorę ją do kliniki, jak tylko będzie to dla niej bezpieczne. Kapsuła ją ustabilizuje i będzie... będzie wszystko w porządku. Powinna przestać się do cholery wpakowywać w każde gówno, jakie znajdzie na swojej drodze.
Wyprostował się i przyjął profesjonalną postawę, taką, na jaką przystało ochroniarzowi Arii T'Loak. Dłonie miał jednak nadal zaciśnięte, a twarz przesłoniętą bólem.
- Aria jest wam wdzięczna za pomoc. Zapobiegliście katastrofie, uratowaliście setki ludzi które były wtedy w klubie. Gdybyście tego nie zauważyli w porę... - pokręcił głową. - Pewnie już w ogóle bym nie zobaczył córki. Mogę spytać, skąd wiedzieliście o tym wszystkim? Trafiliście na ładunek przypadkowo? Skąd Mary wiedziała, gdzie sa pozostałe?
Zerknął na dziewczynę, by potem z ogromnym trudem odwrócić od niej wzrok. Na panelu kapsuły wciąż wyświetlało się 29%, choć wszyscy pewnie liczyli na to, że wzrost jej szansy na przeżycie będzie systematyczny. Tymczasem ta stała w miejscu.
- Kazała przekazać podziękowania i wynagrodzenie. Ze względu na sytuację nie ma czasu na spotkania, liczy na to, że jeszcze będzie się wam dane zobaczyć, ale póki co... chciała się w miarę możliwości odwdzięczyć.
Westchnął i uruchomił omni-klucz. Na ich urządzeniach za moment pojawiła się informacja o przychodzącym przelewie kredytów. Królowa Omegi wyraziła swoją wdzięczność w jedyny sposób, w który w tej chwili mogła. Zapewne zajęta była nowymi problemami, które powstały pomiędzy nią a Krwawą Hordą.
- Ja... nie mam jak się wam odwdzięczyć. Zawsze będziecie mieć u mnie dług, niezależnie od tego, czy Mary... - przerwał, choć jasne było, co miał na myśli. Czy przeżyje, czy nie. Nie zostawili jej obojętnie na podłodze Zaświatów, dla Deccusa to znaczyło bardzo wiele. - Jeśli kiedykolwiek będę mógł dla was cokolwiek zrobić...
Nie dokończył, zbyt zmęczony już nerwami ostatnich kilkudziesięciu minut, by być w stanie logicznie formułować zdania. Odwrócił się tyłem do nich, z powrotem wbijając wzrok w bladą twarz Mary. Zapewne chciał wyjść, opuścić pokład, ale nie potrafił.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

5 lip 2016, o 18:47

Vex stanął nieco z tyłu, dając starszemu turianinowi wolną przestrzeń i trochę prywatności. Czuł się jakby uczestniczył w ostatnim pożegnaniu; kapsuła medyczna przypominała nowoczesną trumnę, z dziewczyną złożoną do pogrzebu i skrytą za szklaną przesłoną. Myśl była ponura, ale jeszcze się okaże jak daleka od prawdy.
- Mary może tu zostać tyle ile będzie potrzeba. To nie problem - odparł po jego słowach, kiedy Deccus w końcu przemógł pierwszy ból i otrząsnął się z widoku przybranej córki. - To złota dziewczyna. Narwana i nierozsądna, ale o sercu i charakterze, na które Omega z pewnością nie zasługuje.
Przesunął wzrok z rodaka na nieprzytomną Mary, przez chwilę błądząc spojrzeniem po jej bladych policzkach i jasnych włosach rozrzuconych w nieładzie po podgłówku kabiny. Na pytanie Deccusa uśmiechnął się niechętnie.
- To długa historia. I to Mary powinna ją opowiedzieć - odparł, wracając spojrzeniem na mężczyznę. - Ale zdecydowanie ma to związek z wpakowywaniem się w każde gówno jakie znajdzie na swojej drodze. Koniec tej opowieści brzmi tak, że łutem szczęścia weszliśmy w posiadanie omni-klucza jednego z członków Krawej Hordy. Tak się zdarzyło, że to był jeden z tych, którzy podłożyli bombę. Resztę znasz - dokończył zdawkowo, zaplatając dłonie za plecami.
Dziewczyna sprawiała wrażenie takiej, która nieustannie pakuje się w kłopoty. Wystarczyło przypomnieć sobie początek ich znajomości, w którym przestraszony, umorusany szczurek w za dużej kurtce wparował do Outpubu, próbując uciec przed prześladowcami i opchnąć komuś stalową różę. Wtedy miała szczęście, że trafiła na niego i Hawk. Szczęście, które opuściło ją, gdy nie było ich w pobliżu.
- Wystarczy, że będziesz jej przypominał w moim imieniu, że ma się nie wychylać - powiedział cicho, przenosząc spojrzenie z powrotem na kapsułę. Niemal nie zwrócił uwagi na komunikat o przelewie na omni-narzędziu; dług u królowej Omegi i jej wdzięczność były dużo bardziej wartościową nagrodą niż kredyty, które właśnie wpływały na ich konto. Nie żeby planował to kiedykolwiek wykorzystać, ale kto wie jak potoczy się historia. U Arii pracowało zadziwiająco wielu turian.
- Możesz tu zostać ile chcesz - rzucił po chwili milczenia, domyślając się wewnętrznych rozterek ochroniarza. Ich czuwanie było skończone, gdy znalazł się ktoś kto był dużo bliżej z Mary niż oni. - Aria zrozumie. A Elpis nigdzie na razie nie leci.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Elpis

5 lip 2016, o 20:07

Milczała.
Milczała bo nie miała nic do powiedzenia. Bo nie czuła potrzeby w wypowiadaniu pustych podziękowań za przelane im kredyty. Nie znała Mary długo, nie mogła też powiedzieć niczego miłego na jej temat. Bo co, bo miała wielkie serce? Wspaniale, szkoda, że tak to się dla niej skończyło. Mając taki talent do wpierdalania się w najgorsze gówna, nawet jeśli przeżyje dziś, to Hawkins wątpiła, by dożyła kiedykolwiek wieku tak sędziwego, jak jej przybrany ojciec. Nie przy braku umiejętności bojowych, który wykazywała. Mogłaby kraść i spokojnie z tego wyżyć, ale nie kiedy na swojej głowie miała cały sierociniec.
Piratka pozostała więc sceptyczna do tego, co Sones wyczyniała na Omedze. Wierna swoim początkowym odczuciom, teraz tylko utwierdziła się w przekonaniu, że miała rację. Może i nie chciała. Może nie podobało jej się to, że koniec końców miała okazję by rzec a nie mówiłam, ale rzeczywistość zbyt mocno prała po mordzie by cieszyć się, że może nie wybiła wszystkich zębów tym razem.
Nie była tu potrzebna. Czuła się nieswojo, słuchając wymiany zdań przez dwójkę turian. Zachowywali się jakby oboje żywili do Mary uczucia, nawet jeśli jeden był dla niej ojcem, a drugi niemal kompletnym nieznajomym. Nie rozumiała tego.
Oderwała się od ściany, zgarniając z ziemi Szarańczę, którą wcześniej wyciągnęła z kabury. W ręce ściskała lekko zakrwawioną paczkę papierosów. Ruszyła z wolna do wyjścia ze stacji medycznej.
- Przykro mi - mruknęła do starego turianina na odchodnym, bez wielkiego przekonania. Wręcz nieszczerze.
Nigdy nie była w takiej sytuacji. Usiłowała porównać Mary do Deuce'a na stole operacyjnym, lub Lewisa zgniecionego pod kolumną. Nie dało się. Deuce stracił nogę gdy jej przy tym nie było. Drugiemu sama przestrzeliła głowę, nie chcąc zostawiać go na pewną, ale męczącą śmierć.
Nie, nie potrafiła znaleźć analogii. Ludzie, na którym jej zależało umierali w boju, bez niej obok lub z nią, lub na stole operacyjnym w szpitalnej sali, z której wcześniej ją wyrzucono. Nigdy nie obserwowała, jak bezduszna maszyna usiłuje naprawić szkody, które wyrządziły kule. Nie potrafiła wyobrazić sobie tego, co musi przeżywać ojciec Mary. Więc nie próbowała.
W stacji medycznej było ciemniej. To było jej pierwsze spostrzeżenie gdy przeszła do korytarza otwartego na mesę. Znała drogę powrotną i z początku ruszyła do przodu, przekonana, że nic tu po niej.
Ale to nie było przyjemne uczucie. Myśl o opuszczeniu statku teraz, by prawdopodobnie nigdy nie dowiedzieć się, czy blondynka o złotym sercu przeżyła, czy trzydzieści procent ją zabiło, przyprawiała o nieprzyjemne mrowienie pod skórą. Skoro dotarła tak daleko, chciała poznać zakończenie historii.
Odbiła w bok, wchodząc do mesy rozświetlonej przez ekrany umieszczone nad stołem. Ojciec mógł siedzieć z córką, mając odrobinę prywatności. Ona nie musiała tkwić w sytuacji, której nie czuła się częścią. Odsunęła jeden ze stołków i opadła na siedzenie, wyciągając nogi do góry i opierając je o kant stołu, z butami na blacie. Szarańcza leżała obok, na wyciągnięcie ręki, obok paczki papierosów. Sięgnęła dłonią ku broni, dopiero teraz mając chwilę jej się przyjrzeć nieco dłużej - vorcha nie był źle wyekwipowany. Nie czuła pociągu do krótkich pistoletów, ani ciężkich, ani maszynowych, ale taka z pewnością przyda jej się bardziej niż Predator. Nie planowała jej sprzedawać. Badała więc wyżłobienia w metalu palcami, wyciągała pochłaniacz ciepła i wkładała z powrotem. Wszystko, byleby zabić czas.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

6 lip 2016, o 19:37

Drzwi stacji medycznej zasunęły się za nim z sykiem, gdy również opuścił pomieszczenie, pozostawiając nieprzytomną dziewczynę z jej przybranym ojcem. Okazywanie słabości nie było łatwe dla turian, a on nie chciał dawać Deccusowi żadnych powodów, by myślał, że tak to traktuje. W milczeniu ruszył za Hawk, zostawiając za plecami ciemną salę i popiskujące urządzenia monitorujące.
Odnalazł kobietę w mesie, z miną równie ponurą co wcześniej i nogami wyciągniętymi na stole, które taktownie zignorował. Buty na blacie wydawały się być błahostką przy całej reszcie historii. W milczeniu obracała pistolet, bawiąc się w nim w ten sam sposób, w którym on sam w chwilach nerwów bawił się przestarzałym kawałkiem elektroniki z rodzinnego warsztatu. Jednostajne klikanie wsuwanego i wysuwanego pochłaniacza ciepła niosło się głucho po pustej mesie.
Nie odezwał się od razu. Wszedł do pomieszczenia i stanął przy stole, błądząc spojrzeniem po wyciszonych, rozświetlonych ekranach. Na części z nich pokazywały się wiadomości z Cytadeli, na innych lokalne kanały Omegi, do których statek połączył się automatycznie jak tylko znaleźli się w zasięgu jego nadajników; wśród tych pozostałych przewijały się wielobarwne teledyski, rozświetlone reklamy kasyn, nawet jedno propagandowe ogłoszenie jakiejś grupy najemniczej - wszystko w ciszy i pantomimie, dzięki wyciszonym głośnikom. Było bardzo wątpliwe, żeby informacja o zamachu w Zaświatach pojawiła się na jakimkolwiek kanale. To była Omega.
- Masz rodzeństwo? - przerwał milczenie po pewnym czasie. Przysiadł na krawędzi stołu, błądząc wzrokiem po wyświetlaczach, ale nie rejestrując pokazywanych na nich obrazów. - Ja mam siostrę. Mary mi ją strasznie przypomina, nawet pomimo różnic rasowych... Myślę, że by się dogadały. Te same charaktery, ta sama energia. Tylko moja umie się obronić.
Uniósł dłoń, przymykając oczy i pocierając ze zmęczeniem nasadę nosa.
- Przyleciałem na Omegę, bo to jedyne miejsce, w którym wszystko wydawało się być proste - odezwał się w końcu. - Wszędzie męty i szumowiny. Strzelisz z zamkniętymi oczami w tłum i masz pewność, że zabijesz kogoś, kto na to zasługuje. Żadnych rozterek nad tym co jest dobre, a co złe. Żadnej polityki.
Otworzył oczy i spojrzał na swoją koszulę, wciąż zakrwawioną i teraz sztywną. Z roztargnieniem spróbował wyprostować zagięty materiał.
- Mogłem wiedzieć lepiej - mruknął, po czym zsunął się ze stołu. - Kabina będzie pewnie jeszcze długo pracować. Idę się przebrać. Jeżeli chcesz, myślę że mogę ci znaleźć jakąś ludzką koszulę na zmianę - rzucił, ruszając w stronę korytarza.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Elpis

6 lip 2016, o 20:05

Gdy turianin przysiadł na krawędzi stołu, wsuwany do środka pochłaniacz ciepła kliknął po raz ostatni. Odstawiła niezabezpieczony pistolet na blacie i przeciągnęła się. Powoli robiła się zmęczona. I głodna. Mogłaby wrócić na statek, ale znajdował się w innej części Omegi, sama podróż potrwałaby z dziesięć minut. Do tego jedzenie, przebranie się, pewnie prysznic. Za dużo, Mary mogła w każdej chwili umrzeć. Wtedy sam fakt, że spędziła już na Elpis z godzinę byłby pozbawiony sensu i znaczenia.
Uniosła wzrok na Viyo gdy zadał niecodzienne pytanie. Przez moment w milczeniu wpatrywała się w jego zielone spojrzenie, nim wróciła do oglądania wiadomości i teledysków.
- Nie - odrzuciła krótko, wpatrując się w ciała wyginające się w rytm muzyki, której nie słyszała.
Może to dlatego turianin aż tak się przejął możliwą śmiercią potencjalnie nieznanej mu dziewczyny. Jej charakter był dla niego znajomy. Pogoda ducha, humor - faktycznie, szkoda, że nie umiejętności bojowe.
Żal było Mary. Niewiele było takich ludzi jak ona, nie w tym miejscu. Nie zmieniało to faktu, że Hawk nie odczuła tak wielkiego przywiązania do blondynki na przestrzeni tak krótkiego okresu czasu. Siedziała w tym miejscu bo pozostawienie jej w ten sposób nie byłoby przyjemnym uczuciem.
- Nic nie jest tu proste. Strzelisz, trafisz w złodzieja. Człowieka, który kradnie, bo jego rodzinę zamordowano a sam nie miał jak przeżyć - wzruszyła ramionami, wciąż usilnie wpatrując się w ekrany. Stadtford taki był. Szczurek z Omegi. Szkoda, że jego serce nie było nieskazitelnie czyste, jak w przypadku Sones. - Ziemia, Palaven. Tam znajdziesz dobrych i złych. Na Omedze ludzie dzielą się na ofiary i oprawców.
Nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, że może Viyo jej tu w tym momencie nie chce. Nie zwykła pytać ludzi o to, czy gdzieś może przebywać, ta idea też wydawała jej się abstrakcyjna. Może dlatego, że na ogół chodziła do miejsc publicznych, a nie na cudze statki z innym celem niż obrabowanie ich. Przez chwilę zastanawiała się, czy spytać, czy ma wrócić na Wraitha, ale turianin już spytał o coś innego.
Zwróciła uwagę na swoją koszulkę dopiero gdy zasugerował przyniesienie czegoś nowego. Na czerwonej powierzchni krew odcinała się ciemnym kolorem. Nie było jej dużo - nie niosła Mary, jak Vex. Zaledwie kilka smug. W ogóle nie pomyślała o tym, że może to przyprawiać ją o dyskomfort.
- Obojętnie - odrzuciła, unosząc dłoń by odgarnąć włosy do tyłu, gdy zaczęły zasłaniać jej jakiś losowy klub na ekranach. Jej to nie przeszkadzało, póki nie zaczynała krwią śmierdzieć. A na to szansy raczej nie było, tylko jej kurtka była w tak złym stanie jak koszula Viyo. - Wróciłabym do siebie, ale Wraith jest w innym dystrykcie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

7 lip 2016, o 17:57

Nie sprzeczał się z kobietą. Znała Omegę lepiej od niego, bo do dzisiaj on mógł ją oceniać tylko na podstawie jednodniowych wypadów do barów, zasłyszanych historii i powierzchownych obrazów zaobserwowanych na brudnych ulicach. Każdy kto spoglądał na stację widział siedlisko gangów i z grubsza zorganizowanej przestępczości, chaos oraz zepsucie. Niewielu pamiętało, że na jej pokładzie nie rodzą się wyłącznie zbiry. Hawk miała rację. Tam gdzie byli oprawcy, musiały być też ofiary.
Zostawił kobietę w mesie, kierując się pustym korytarzem do ładowni. Rzeczy poprzednich właścicieli Elpis wciąż znajdowały się w jednej skrzyni, którą tam zostawił, bo nie wiedział co z nimi zrobić. Wśród nich były między innymi czyste ubrania - w tym parę należących do damskich pracownic ExoGeni. Przez chwilę przebierał w zawartości, próbując wybrać coś co chociaż z grubsza będzie pasowało na figurę czerwonowłosej kobiety, by w końcu wrócić do mesy z dwoma t-shirtami: zwykłym szarym i drugim, czarnym z nadrukiem "Keep calm and science the shit out of everything". Oba rzucił Hawk.
- Dałbym ci moją, żebyś musiała się dodatkowo tłumaczyć przed swoimi załogantami, ale wątpię, żeby na ciebie pasowała - dodał, uśmiechając się oszczędnie i wyłuskując spod pajęczyn oraz popiołów cień poczucia humoru. Sam chwilę potem zniknął w swojej kajucie, żeby się ogarnąć.
Z szafy zgarnął czyste ubranie i pogrążony we własnych myślach zamknął się na kilka minut w łazience, kończąc to co zaczął zaraz po przyjściu. Jego czarna koszula była przesiąknięta krwią Mary, a gdy ją ściągnął, dostrzegł że ciemne, zaschnięte fragmenty zabarwiły nawet szczeliny jego naturalnego, chitynowego pancerza po bokach i na piersi. Szum prysznica zagłuszył jego myśli, na te kilka minut pozwalając mu się wyciszyć, ale nie oszczędzając mu wspomnień początku tej historii. Z Outpubu. Z lotu nad Omegą.
Każdy z nich miał własne powody, by współczuć Mary i mieć nadzieję, że dziewczyna wyzdrowieje. Jej ojciec darzył ją rodzicielskim uczuciem nawet pomimo dzielących ich różnic rasowych, co było szczególnie budujące w obliczu wiedzy, którą on posiadał o widmie wojny na linii Przymierze - Hierarchia (snif, snif); on sam był nieszczęsnym, sentymentalnym idealistą, który nie mógł znieść myśli, że kolejny symbol niewinności i dobrego serca zostałby zdeptana przez zbira z Omegi; nawet u Hawkins znalazło się współczucie, na chwilę odrodzone na nowo, a wcześniej ukryte i zapomniane pod warstwą lodu, przeżyć i mentalnego pancerza.
Kiedy zakręcił wodę i wytarł się do sucha, wciąż miał wrażenie, że ma na sobie krew Mary. Do mesy wrócił już w świeżych spodniach i w czystej koszuli w kolorze poprzedniej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Elpis

7 lip 2016, o 23:13

Rozejrzała się po pustej już mesie, gdy turianin ją opuścił. Zaczęła poważnie zastanawiać się nad przegrzebaniem szafek w poszukiwaniu czegokolwiek, co pomogłoby jej zabić czas - ot, mogłaby coś zjeść, wypić kawę. Na samą myśl o zimnej, mocnej, czarnej kawie, która towarzyszyła jej codziennie na Wraithcie, Hawkins poczuła tęsknotę. Przyzwyczaiła się do takiego poziomu, jaki na statku miała. Albo po prostu już odkąd zadomowiła się w wojsku nie potrzebowała wiele.
Przeniosła zaciekawione spojrzenie na turianina, który pomimo wszystko przyniósł jej dwie pary koszulek. Uniosła brwi, przyjmując je na tyle zaskoczona, że aż zdjęła nogi ze stołu i wyprostowała się w krześle, wpatrując w nadruk na pierwszej z konsternacją.
Naprawdę.
Nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, tak nienaturalnym w normalnie otaczającej ich, ponurej ciszy. Odrzuciła z miejsca nadruk.
- Z męskiej koszuli nie musiałabym tłumaczyć się tak mocno jak z tego - wskazała ruchem podbródka odrzucony typ, kładąc obok szary odpowiednik.
Jej było praktycznie obojętnie, ale skoro poświęcił czas na wyszukanie czegokolwiek, co mogłaby na siebie założyć, to niech mu będzie.
- Poza tym, już męskie wolę. Ale dzięki. - dodała, przestając na turianina zwracać uwagi i ignorując to, czy jest w pomieszczeniu, czy nie. Złapała za krawędzie swojej obecnej koszulki na ramiączkach, unikając przy tym trzymania jej w poplamionych krwią miejscach, i pociągnęła do góry, zdejmując w jednym, szybkim ruchu ubranie przez głowę, przez którą po chwili wsunęła szary podkoszulek. Był odrobinę na nią za duży, więc uznała to za plus. Normalnie nie lubiła bluzek z krótkim rękawem bo było jej w nich zbyt gorąco.
Zmięty top złapała w dłoń i rozejrzała się za koszem, do którego mogłaby go wrzucić. Przywykła już do wyrzucania zakrwawionych bluzek, z ostatnią, którą miała na sobie zrobiła to samo. Tamta jednak miała na sobie tylko jej krew. Gdy tylko kosz znalazła, wróciła z powrotem na krzesło, na którym siedziała wcześniej.
W trakcie kolejnej nieobecności Viyo, dobre dziesięć minut poświęciła na dalszą obserwację wydarzeń dziejących się na ekranach, nim doszła do wniosku, że nie puszczą nic ciekawego. Wzrok wbiła bezmyślnie w nadruk na leżącej wciąż obok, damskiej koszulce. Na szczęście Vex wrócił chwilę później.
- Twój pilot jest ludzką kobietą? - odezwała się, obracając głowę w jego stronę. Powoli zaczynała mieć dość ciszy. - Czy to zostało po poprzednich właścicielach statku, który ukradłeś.
Wskazała jeszcze raz na koszulki. Turianki takich nie nosiły, Hawk nawet kojarzyła firmę na metce. No i ten typowo ziemski nadrul.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

9 lip 2016, o 11:16

Po powrocie, widząc, że kobieta już się przebrała, przysiadł z powrotem na krawędzi stołu. Gdyby stan Mary uległ poprawie lub pogorszeniu, Etsy z pewnością by go poinformowała, więc nie musieli się martwić, że przegapią moment, w którym wyjaśni się koniec historii blondynki. A jeżeli nie SI, to z pewnością zrobiłby to sam Deccus.
- O ile ludzkie kobiety wyglądają niewątpliwie uroczo w męskich, turiańskich koszulach, nie sądzę, żeby był to wygląd, w który byś chciała się zdecydować publicznie - zauważył. Przesunął dłonią pod swoją szyją, po okrągłym kołnierzu wieńczącym własną, szeroką klatkę piersiową. - Różnice w fizjonomii tworzą wyjątkowo mało skromny dekolt na waszych szczuplejszych przedstawicielkach. Uroczy w sypialni, mało tolerancyjny na ulicach - podsumował, wzruszając ramionami i opuszczając rękę. Uniósł wzrok na ekrany, przez kilka chwil błądząc po nich spojrzeniem. Pomimo rozmowy, która pozwalała zabić czas, oczekiwanie było męczące. Nie tylko sam fakt czekania, ale też to, że nie wiedzieli jaki los czeka Mary. To był długi dzień i organizm zwyczajnie przestawał mieć siłę na tak długie podtrzymywanie adrenaliny, ustępując miejscu zmęczeniu i bezmyślnej bierności.
- A którą odpowiedź byś wolała? - zapytał po pytaniu kobiety o pochodzenie koszulek, wracając do niej spojrzeniem. Pytanie było w sumie teoretyczne, bo zdążył poznać na tyle jej charakter, by podejrzewać, że będzie miała wyjebane na obydwie możliwości. Zerknął na koszulkę z nadrukiem, tą którą odrzuciła. - Należały do poprzednich właścicieli. Nie miałem jeszcze serca wyrzucić wszystkiego na śmietnik, więc trzymam to posortowane w ładowni. Ot ubrania i jakieś prywatne drobnostki. Wcześniejsi użytkownicy Elpis nie byli złymi ludźmi - dodał, jakby poczuł potrzebę wytłumaczenia się swoją decyzją. W końcu ponownie wzruszył ramionami. - Tak sądzę. Prawie wszyscy zginęli nim zdążyłem ich poznać. Pewnie kiedyś wywalę to w cholerę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

11 lip 2016, o 11:44

Czas ciągnął się nieubłaganie, minuty przeszły w końcu w godzinę, trochę ponad, dopiero wtedy cokolwiek się zmieniło. Próbowali zajmować się czymś innym, zmuszać się do beztroskiej rozmowy, ale nie było to do końca możliwe ze świadomością leżącej w kapsule Mary. Nie wiedzieli właściwie ja jaką informację czekają - czy na wiadomość o jej śmierci, czy o jej obudzeniu. Wszystko jednak było lepsze od milczenia i zaglądania w nieskończoność przez szkło kapsuły. Tym zajmował się Deccus.
Który też pojawił się w pewnym momencie u nich, w mesie, najwyraźniej szukając ich już od jakiegoś czasu. Etsy nie ingerowała, nie chcąc się ujawniać, albo zwyczajnie nie widząc ku temu powodu. Turianin nie wszedł do pomieszczenia, stanął tylko w progu. Zmęczenie miał wypisane na twarzy, nawet nie próbował go ukrywać.
- Zabiorę Mary do szpitala - poinformował dwójkę. - Jej stan jest stabilny, ale straciła dużo krwi, a maszyna podała jej leki narkotyczne, więc nie obudziła się... jeszcze - dodał z przekonaniem. Nie tracił nadziei, choć nie wspominał o procentach szansy na przeżycie, o których poinformowała go kapsuła. - Dziękuję wam za wszystko. Naprawdę, dziękuję. Gdybym mógł utrzymać ją w domu i upilnować, wszystko byłoby prostsze, ale ona... zresztą, co ja tłumaczę, poznaliście ją - pokręcił głową. - Na pewno się do was odezwie, jeśli... kiedy się obudzi.
Mówienie o tym bolało go, ale trzymał się w miarę nieźle. Dlatego teraz za zgodą Vexa wprowadził ratowników na pokład i zabrał dziewczynę z kapsuły. Ta bezwładnie poddawała się działaniom, z półprzymkniętymi oczami patrząc gdzieś w przestrzeń. Szybko podpięto ją pod inny sprzęt, by nie ryzykować załamania jej stabilnego względnie stanu i razem z turiańskim ojcem opuścili Elpis. Zostało po niej tylko trochę krwi na podłodze i wspomnienia, których długo nie wyprą z pamięci.
A metalowe kwiaty zostały na stole Zaświatów, które nie wybuchły.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

12 lip 2016, o 17:22

Cisza stawała się gęstsza z każdą minutą, a rozmowa coraz trudniejsza, by w końcu zakończyć się biernym milczeniem. Żadne z nich nie miało nic do powiedzenia, bo lekkie tematy nie wytrzymały zetknięcia z brutalną rzeczywistością i świadomością niepewnego losu Mary, a ciężkie tylko pogrążały atmosferę jeszcze bardziej. A na to żadne z nich nie miało ochoty.
Vex błądził myślami po nieokreślonych ścieżkach, niewidzący wzrok mając wbity w ekrany rozwieszone nad stołem. Oczekiwanie zabiło wszelkie plany, pozostawiając tylko stagnację i zmęczenie. Dopiero, gdy drzwi do mesy się rozsunęły, a do środka wszedł Deccus, żołnierz odruchowo poderwał się z krzesła. Powrót mężczyzny oznaczał odpowiedzi - złe lub dobre, ale wciąż odpowiedzi.
Albo i nie, jak się okazało.
- Oczywiście - odparł zmęczonym tonem, opuszczając nieznacznie ramiona. Los młodej Sones miał pozostać niewiadomą, czy tego chcieli czy nie. Przynajmniej w najbliższym czasie.
Kiedy nadeszli ratownicy, w ciszy obserwował jak otwierają kapsułę medyczną i zabierają dziewczynę. Blondynka wyglądała koszmarnie, a jej bezwład i nieprzytomny wzrok zabolał dodatkowo. Kolejna róża zdeptana przez krogański bucior. Pożegnał się ze starszym turianinem wymieniając się z nim kontaktem z omni-klucza, a potem obserwował z otwartej śluzy jak oddala się w promie sanitariuszy, znikając w końcu w tłumie innych latających pojazdów.
Gdy wrócił do mesy, był równie ponury co wcześniej.
- Nie wiem jak ty, ale ja mam dość Omegi na długi czas.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Elpis

12 lip 2016, o 18:58

Wyświetl wiadomość pozafabularną Powoli miała dość tej ciężkiej atmosfery i oczekiwania. Nie była cierpliwą osobą, czekanie praktycznie wysysało z niej wszelkie siły życiowe. Nawet wstawka Viyo o wycięciach w bluzkach, choć prawdopodobnie uznałaby ją za zabawną w normalnych okolicznościach, teraz jakoś weszła jej jednym uchem, a wyszła drugim. Nie zostawiła po sobie wiele śladu. Zaledwie śladowe ilości, tak jak te, które wyłapywała z oglądanych vidów czy też reklam.
Siedziała więc na miejscu, z dość nieobecnym wzrokiem wbitym w ekrany. Uśmiechnęła się lekko, kiwając głową bezwiednie gdy mówił dalej, ale mało do niej docierało. Znów odcięła się od świata, zastanawiając nad wszystkim i niczym. Nad komorami medycznymi - czy były już na statku gdy ten trafił w ręce Viyo? Nad samą Elpis - czy pilot był członkiem poprzedniej załogi? No i wreszcie o Mary i o sierocińcu. Zastanawiali się, dlaczego nie wraca? A może już wiedzieli? Od Arii, od kogokolwiek, może od samego turianina?
Ciekawe, czy metalowe róże wciąż były dla Vexa przechowywane.
Marzyła o tym, żeby to się skończyło. I chyba jej pragnienia zostały spełnione - nie wiedziała co prawda, na ile dokładnie się zamyśliła, ale syk otwieranych przez turianina drzwi otrzeźwił ją w jednej chwili. Rozejrzała się zaniepokojona, oczekując wyrazu największego cierpienia na twarzy przybranego ojca Mary. Najgorszej nowiny, która kompletnie rozwaliłaby jej humor, o ile samo czekanie tego nie zrobiło.
Nic więc dziwnego, że gdy mówił, przygotowana była na znacznie gorsze rzeczy. Zdziwiła się, nie widząc spełniania się swej pesymistycznej wizji.
- Potrzebujesz pomocy z przewiezieniem jej? - spytała od razu, nie do końca pozwalając mu skończyć, ale tym również się zajął. Skinęła głową, decydując się nie wtrącać.
Wstała w naturalnym odruchu i cicho obserwowała, jak nieprzytomną Sones przenoszą ratownicy. Oparła się tyłem o blat stołu, opierając o jego krawędzi dłonie.
Chwilę później przyglądała się, jak dwójka turian wymienia się kontaktami. Oparła się pokusie. Będzie mogła dowiedzieć się od Arii. Zresztą, nie chciała, by Sones czuła wobec niej jakikolwiek dług. Mogła wierzyć w wersję, w której to Viyo ją uratował, a Hawkins uciekła. Tak, tak zdecydowanie byłoby lepiej. Westchnęła cicho, przecierając twarz dłonią. Tyle. Koniec.
- Jest stabilna, można ją przewieźć - zauważyła, widząc z powrotem ponury humor turianina. Może nieco zbyt optymistycznie to wszystko widziała, ale spodziewała się znacznie gorszego zakończenia. - Wyjdzie z tego - pocieszyła go, odwracając się by zgarnąć z blatu paczkę papierosów, którą wcisnęła do ciasnej kieszeni spodni z oporem. Zaraz po tym sięgnęła po broń.
- Zastanawiam się, czy Out Pub już otworzyli. Zaświaty sobie daruję na najbliższe dwa miesiące - rozpoczęła inny wątek, usiłując odwieźć go od starego. - Najlepszym lekarstwem na Omegę jest alkohol. I może dobre jedzenie.
Złapała za broń i upewniła się, że pochłaniacz jest dobrze do niej włożony. Odwróciła się wreszcie, przenosząc wzrok na turianina. Uniosła brwi, zastanawiając się, czy w tej chwili, natychmiast, wyrzuci ją ze statku zanim zdąży sama z niego wyjść. Wszystko, byle tylko uciec z tej stacji.
- Planowałam znaleźć albo jedno, albo drugie. A najlepiej oba.
Wsunęła pistolet maszynowy do kabury i zabezpieczyła całość. Odgarnęła włosy z twarzy, przeczesując je palcami i zwróciła wreszcie odrobinę uwagi na to, czy wygląda względnie dobrze w tej pożyczonej koszulce.
Nie, żeby planowała ją oddawać.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

13 lip 2016, o 16:17

Wyświetl wiadomość pozafabularną Jego ponury nastrój był spowodowany losem Mary, ale to nie tylko w jej obrażeniach tkwił kłopot, a w tym co sobą reprezentowała i w tym że po raz kolejny uświadomił sobie własną bezradność w przypadku losu. Wściekłość dawała ujście emocjom tylko wtedy, gdy można było obrać jej cel. A tutaj? Na kogo mógł się wściekać? Kogo mógł ukarać za los dobrej dziewczyny? Kroganina, który ją skrzywdził? Był martwy. Krwawą Hordę? Mógł pójść w kroki Archanioła i uprzykrzać im życie przez następne kilka lat, ale prawda była taka, że pomimo sentymentów, znał Sones tylko jeden dzień - niewystarczająco długo, by nagle zamienić się w samotnego mściciela gotowego stawić czoła całemu gangowi i reszcie Omegi. A życia i zdrowia by jej to nie zwróciło.
- Wiem. Młoda jest silna, a wielu sprzedałoby duszę za trzydzieści procent szans na przeżycie - odparł w końcu, kręcąc głową. Oparł się o blat stołu obok kobiety, krzyżując ręce i spoglądając w stronę korytarza wiodącego do pustej stacji medycznej. - Po prostu nie lubię pytań bez odpowiedzi i historii bez zakończeń.
Odwrócił wzrok i przeniósł go na Hawk, obserwując jak zbiera swoje rzeczy i sięga po broń. Po jej słowach uśmiechnął się mimowolnie, chociaż cień nie zniknął z jego spojrzenia.
- Już zapomniałaś jak skończyły się nasze dzisiejsze próby wypicia alkoholu? - Za pierwszym razem skończyło się na ratowaniu zaniedbanej dziewczyny. Za drugim na ratowaniu całego klubu. - Chcesz sprawdzić swoje szczęście i zobaczyć co los na ciebie rzuci po raz trzeci? Przy tym wzorcu będziesz musiała tym razem ratować całą Omegę.
On sam przybył na stację w poszukiwaniu lekarstwa, o którym wspomniała czerwonowłosa. Skończyło się na tym, że nie dość, że mu nie pomogło, to jeszcze zaszkodziło. Przed przybyciem na Omegę czuł się wymiętoszony i martwy w środku, a teraz, na skraju wyjazdu, czuł się dokładnie tak samo - z tym, że był jeszcze zmęczony.
- Ja załatwię jeszcze kilka spraw i wylatuję. Daruję sobie na razie nie tylko Zaświaty, ale i całą stację. Nie obrażę się jednak jeżeli wspomnisz mnie raz czy dwa przy kieliszku - dodał, odbijając się lędźwiami od krawędzi stołu i prostując się.
Obrócił się w stronę Hawkins i przez chwilę mierzył ją długim spojrzeniem. Nie była przecież zwykłym najemnikiem, który pojawił się we właściwym miejscu we właściwym czasie. Nie, wciąż pamiętał historię, którą mu opowiedziała. I cienie, które czaiły się w jej przeszłości. Czy kobieta wróci teraz do swoich starych nawyków, do tych po których wszędzie wisiały listy gończe z jej podobizną? Czy to małe światełko, które w niej dostrzegł, ponownie zgaśnie, gdy wejdzie na pokład Wraitha, w towarzystwo reszty piratów?
Czy przy nich również z taką energią i pośpiechem ratowałaby umierającą, postrzeloną dziewczynę?
- Bez względu na to co mówi o tobie extranet i co sama o tym myślisz... jesteś w porządku, Hawkins.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Elpis

13 lip 2016, o 20:36

Skinęła głową - ona również nie lubiła historii bez zakończeń. Tyle, że to niepisane jej na razie wystarczało. Gdyby ktoś jej powiedział, że po stabilizacji Mary umarła nagle w drodze, nie uwierzyłaby od razu. Tak się po prostu nie robi.
Nie, Mary przeżyje. Przecież musiała przeżyć. Nie zamierzała dowiadywać się, że po jej odlocie z Omegi do sierocińca wpadła grupa rozszalałych krogan i wymordowała dzieci pod nieobecność martwej Sones. Pewnie przeżyłaby to bardziej niż obecnie całość dnia przeżywał Viyo.
- Nie wiem, czy jest warta ratowania. Nie dzisiaj - parsknęła śmiechem, rozglądając się mimowolnie. Nie dostrzegła ciemności ani brudu stacji. Była na Elpis. Eleganckim, cywilnym okręcie o przejrzystych wnętrzach. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak oderwana od rzeczywistości się czuła w tym miejscu. Z dala od Wraitha, z dala od głupich, zatęchłych korytarzy. - Ale zastanowię się, gdyż już się upiję.
Wzruszyła ramionami, odrywając się od stołu, przy którym stała. Odeszła na kilka kroków, rozglądając się ponownie po Elpis. Ładny statek. Nie w jej klimacie, za czysto. Aż czuła się nieswojo. No i za jasno. Wraith nieco przypominał Omegę, może dlatego tak lubiła tę stację. Nawet zapomniała jej tego, w jaki sposób znalazła się na niej po raz pierwszy. Mało przyjemny.
- Może i wspomnę - uniosła brwi, uśmiechając się pod nosem. Odwróciła wzrok od sufitu, powracając nim do turianina.
W zasadzie go polubiła, choć też praktycznie go nie znała. Wyglądał na dobrego kompana do picia, przynajmniej sądząc po chwili, którą mieli w Zaświatach. Szkoda, że zadawał niewygodne pytania.
Przecięta blizną brew powędrowała jeszcze wyżej. W porządku. Parsknęła śmiechem, odwracając wzrok i zerkając na drzwi. Chyba już pora.
- Obyś nie zmienił zdania gdy spotkamy się następnym razem - zerknęła na niego, uśmiechając się szelmowsko. - Nie wiem, czy przekonam załogę żeby zostawiła taki kąsek jak Elpis, gdy już go znajdzie.
Nie udało jej się zamaskować rozbawienia - może i było w tym nieco prawdy, ale przez to, w jaki sposób to powiedziała, całość zabrzmiała w pełni jak żart. Z jej strony Viyo nie miał się czego obawiać.
- Do następnego, Viyo - skinęła mu głową i odwróciła się, ruszając ku drzwiom prowadzącym do śluzy.
Zakładając, że jakiś następny kiedykolwiek będzie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

14 lip 2016, o 09:41

Turianin uśmiechnął się oszczędnie na pożegnanie kobiety. Nie wątpił, że żartowała, ale kto wie jak potoczą się ich ścieżki. Eks-Widmo wciąż balansowała na granicy, ale być może za kilka lat jej dowcip będzie miał w sobie więcej prawdy niż humoru.
Z jakiegoś powodu był jednak dobrej myśli.
Kiedy czerwonowłosa opuściła Elpis, on wrócił do swojej kajuty. Zgarnął pistolet z łóżka i czystą kurtkę z szafy, narzucając ją na grzbiet. Nie kłamał mówiąc, że ma do załatwienia jeszcze parę rzeczy, ale był też szczery odnośnie tego, że ma dość Omegi na najbliższy czas. Z tego też powodu planował załatwić to na tyle szybko, na ile mógł.
- Etsy, wrócę za godzinę – rzucił, poprawiając broń pod skórzanym materiałem i kierując się do wyjścia.
*** Zaświaty sprawiały wrażenie jakby już zapomniały o wydarzeniach, które miały w nich miejsce przed kilkoma godzinami. Gdy Vex przeszedł przez główny korytarz, przywitały go te same kolorowe światła, ta sama intensywnie fioletowa poświata i ten sam huragan dźwięków, grzmiących głębokimi basami i ostrym rytmem. Z dłońmi w kieszeniach przeszedł bokiem parkietu, unikając kontaktu z którymkolwiek z tańczących i nie mając ochoty na powtórkę sytuacji z Aileen. Minął też schody prowadzące do królestwa T’Loak, zatrzymując się dopiero pod lożą ósmą.
Nie bez zaskoczenia stwierdził, że ta jest zamknięta i pilnowana przez ponuro wyglądającego strażnika, podobnie jak loża trzecia. Biorąc pod uwagę ilość krwi, która zbryzgała tą drugą i wyrwany terminal w pierwszej, nie było to zbyt dziwne. Przekonanie mężczyzny, żeby wpuścił go do środka nie okazało się jednak zbyt trudne – Vex podał swoje nazwisko i w kilku oszczędnych słowach wspomniał, że wie co znajduje się za zasłoną, że pomagał temu zapobiec i że potrzebuje wejść do środka. I że jeżeli ma z tym problem, to niech zapyta o to Arię. Ochroniarz w odpowiedzi wysłał najbliższą kelnerkę w stronę loży, a kiedy ta wróciła po kilku minutach i przekazała mu cokolwiek się dowiedziała, w milczeniu odsunął się na bok, przepuszczając go.
Metalowe róże leżały tam gdzie je zostawił, porzucone na gładkim blacie.
Podniósł delikatnie obydwa kwiaty, w zamyśleniu oglądając je w przyciemnionym świetle i obracając między palcami. Po chwili wsunął je do wewnętrznej kieszeni kurtki i bez słowa opuścił lożę, a potem całe Zaświaty.
*** - Zrozumiałeś, młody? Powtórz.
- Dok D17, fregata „Wraith”, dostarczyć do kapitan, która nim kieruje. Lub przekazać załodze, żeby jej przekazali, gdyby jej jeszcze nie było. W razie pytań powiedzieć, że od cichego wielbiciela w podziękowaniu za cudowny wieczór.
- I?
- I upewnić się, że nie będzie mnie w pobliżu, gdy będzie to słyszeć.
- Brawo, zuch chłopak. I co jeszcze?
- I…
- I jeżeli to zgubisz albo świadomie nie dostarczysz, to cię znajdę i wywiozę na Tuchankę. Twoje kredyty, młody.
*** Pomimo swoich słów, powrót na statek zajął mu nieco mniej niż godzinę, uwzględniając nawet wysłanie na Wraitha lokalnego szczurka z zapakowaną różą i złożoną w środku kartką, zawierającą pojedyncze, pożegnalne zdanie. Zdążył nawet wstąpić po drodze do baru szybkiej obsługi, żeby kupić podejrzanie wyglądającego hamburgera na dekstroskrętnym mięsie, bo gdy adrenalina opadła, w następstwie spalonej energii obudził się głód.
Kilkanaście minut później Elpis poderwała się do lotu, opuszczając doki i wylatując z Omegi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

7 wrz 2016, o 18:29

[Gdzieś w Mgławicy Węża] [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=HVpY_qIPM34[/youtube] Czas w przestrzeni kosmicznej płynął powoli.
Nie była to jednak zasługa jego dylatacji czy ogólnej teorii względności, a subiektywnego, turiańskiego postrzegania. Bezgraniczna pustka, od czasu do czasu urozmaicana widokiem jakiejś kolorowej mgławicy, zaginała upływające godziny w ten sam sposób, w który robią to zamknięte pomieszczenia bez okien czy wciągające opowieści na holoczytnikach. W miejscu takim jak to nie było cyklu dnia i nocy, nie było słońca chowającego się za horyzont, nie było gasnących świateł w oknach. Czas odmierzały wyłącznie zegary, których elektroniczne wyświetlacze zdobiły kokpit i dolny róg ekranów w mesie. A nawet i one nie potrafiły ustalić wspólnej wersji.
Jest 14:32 czasu Cytadeli!
Jest 23:21 czasu Illium!
Jest 3:01 czasu Omegi!
Czas w przestrzeni kosmicznej płynął powoli. I tak jak miał ochotę.
Od wylotu z sytemu Sahrabarik upłynęło kilkanaście dni - licząc czasem Cytadeli. Vex odwiedził raz jedną z bezimiennych stacji, w której uzupełnił paliwo oraz żywność, a przez resztę czasu udawał, że nie istnieje. Nie było na to innej nazwy. Na Ziemi nabawił się koszmarów. Po AZ-99 utracił kawałek własnego jestestwa. W Lyesii przeżył piekło. Omega zapełniła mu serce goryczą.
W takim wypadku pustka przestrzeń kosmiczna wydawała się być najbezpieczniejszym miejscem na odreagowanie. Z dala od ludzi, z dala od wszystkiego.
Podczas swojego odosobnienia trenował, czytał artykuły na ekstranecie, rozmawiał z Etsy i robił wszystko, by wrócić do normalnego trybu życia. Przez pewien czas miał nawet wyłączony omni-klucz i unikał wszelkich wiadomości, trzymając monitory w mesie nastawione wyłącznie na kanały muzyczne i rozrywkowe. Czasem korygował kurs, by przelecieć w zasięgu wzroku jakiejś wyjątkowo ładnej mgławicy lub malowniczej gwiazdy, ale koniec końców jego podróż musiała dobiec końca. Tak jak i dobrowolna samotnia.
Gdy Przekaźnik wypluł go w systemie Wdowy, ekrany w mesie automatycznie nastroiły się na stacje nadające najmocniejszym sygnałem. Siedząc w kokpicie nie widział ani wiadomości z ANN, ani z UC, ale od jakiegoś czasu sam buszował po extranecie na własnym omni-kluczu. Z nogami wyciągniętymi na konsoli i Elpis pilotowaną przez dziesięć razy lepszego pilota niż on sam, przeglądał kanały informacyjne, nadrabiając zaległości. Kilkanaście dni w przestrzeni kosmicznej, sam na sam z gwiazdami, szumem silników i głosem Etsy, pozwoliło mu na mentalne zregenerowanie własnego samopoczucia. Już nie czuł się złamany, ani pusty - a w każdym razie nie tak bardzo jak wcześniej. Nadal czuł się pobliźniony, ale znowu nabrał sił do życia.
Do działania.
Do uzyskania paru odpowiedzi, zamknięcia kilku rozdziałów.
Wyszukał na własnym komunikatorze kontakt do Lindsay Forest, a potem oszczędnym ruchem przerzucił połączenie na terminal komunikacyjny kokpitu i potwierdził prośbę nawiązania połączenia. Nie wiedział czy jedna z dwójki ocalałych po AZ-99 odzyskała dostęp do własnego komunikatora, ani czy zostanie do niej dopuszczony. Był to jednak jakiś punkt startu.
Lepszy niż dobijanie się do drzwi Radnej Irissy i żądanie wyjaśnień.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

8 wrz 2016, o 07:19

Oderwanie się od rzeczywistości w przestrzeni kosmicznej zwiastowało cięższy powrót do rytmu, w jakim żyła cała Galaktyka. Gdy Viyo zbierał siły na zakończenie przynajmniej kilku historii, które nie dawały jego umęczonej duszy spokoju, Lindsay Forest i Mat z pewnością nie myśleli o powrocie do jakiejkolwiek samotni. Dla niektórych lekiem było odosobnienie, dla innych gwar, nieśmieszne żarciki rzucane przez pielęgniarkę przy każdym śniadaniu, kręcenie głową przez lekarza, niechętnego do odpowiedzenia na wszystkie zadane pytania. Powrót do świata wiązał się z akceptacją tych rozbieżności i stawieniu czoła ludziom o innych poglądach, celach czy motywacjach. Z bezsilnym zaciskaniem zębów za każdym razem, gdy, wertując kanały komunikacyjne, natrafiało się na niezależną rozgłośnię radiową, której dzisiejszy gość o denerwującym śmiechu zabawiał publiczność niesmacznymi żartami na temat ostatnich, galaktycznych wydarzeń. Wybawieniem od słuchania pozostałych miała być rozmowa, będąca krokiem naprzód w tej historii, a zarazem jednym z ostatnich.
Brak odpowiedzi, prosimy spróbować ponownie.
Komunikat zwrotny przy próbie nawiązania rozmowy nie napawał optymizmem wbrew sztucznemu głosowi, który zachęcał do dalszych prób. Bez względu na to, czy Viyo się ich podjął, czy nie, nie był w stanie uzyskać samemu żadnych odpowiedzi. Nie siedząc na Elpis, na pokładzie, w bezpiecznej odległości od innych gości na stacji. W prywatnym doku, do którego tylko on miał dostęp, oraz załoga statku.
Piętnaście minut po tym, gdy Elpis uniesiono na potężnych zaczepach magnetycznych, unieruchamiając na stacji i rozwijając korytarz prowadzący na stały grunt doku, komunikator Viyo piknął, zwiastując otrzymanie wiadomości. Identyfikator nie należał jednak do Forest, a nadawca przebywał na Cytadeli, lecz bardzo dobrze wychodziło mu pozostanie anonimowym. Rozszyfrowanie jakichkolwiek danych, o ile byłoby możliwe, kosztowałoby turianina sporo czasu i cierpliwości.
  • Poruczniku Viyo,
    Postępowanie w sprawie śledztwa dotyczącego AZ-99 trwa.
    Turianin o imieniu "Mat" przebywa w izolowanym, przyjaznym dziecku środowisku, lecz odwiedzenie go nie jest możliwe na obecną chwilę.
    Doktor Forest przydzielono prywatny apartament w Wieży Cytadeli, na piętrze szesnastym. Proszę szukać ochroniarza Wilsona w atrium, zaprowadzi porucznika na miejsce.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

10 wrz 2016, o 14:04

Oczekując na odzew komunikatora, Vex błądził myślami. Statek powoli zbliżał się do stacji, a doki stawały się coraz większe i większe. Nawet nie próbował porównywać się do Lindsay. Czym było kilka tygodni samotni w porównaniu z jej sytuacją? Zarówno młoda kobieta jak i mały turianin spędzili większość swoich lat w ograniczonym, sterylnym środowisku, które informacyjnie i technologicznie utknęło dwadzieścia lat za resztą galaktyki. Wciąż pamiętał jedne z jej pierwszych słów, gdy obudzili ją na stole laboratoryjnym w AZ-99.
"Czemu jesteś niebieska?"
Jak to było żyć w świecie, w którym jedyną obcą rasą jaką się spotkało, byli turianie? A teraz? Po latach w zamknięciu trafiła na stację pełną nie tylko turian, ale też asari, elcorów, volusów (tfu), hanarów, krogan... Stację, na której technologia nie zatrzymała się na prymitywnych komputerach z mechanicznymi wyświetlaczami, gdzie wszędzie migotały hologramy, gdzie handlowe WI zagadywały cię na każdym kroku, oferując futurystyczne produkty. Gdzie wojna z Hierarchią Turian oficjalnie skończyła się kilka dekad temu.
Z zamyślenia wyrwała go nowa wiadomość. Anonimowa, ale to nie stanowiło problemu. Nie było istotne kto stał po drugiej stronie komunikatu: jedna z komandosek asarii, sama Radna, prywatna ochrona Lindsay. Ważna była wiadomość.
- Etsy, zachowuj się grzecznie i nie przyciągaj zbyt wiele uwagi. Wychodzę na kilka godzin - poinformował swoją SI, obracając się w fotelu i wstając. Przeszedł przez mesę, odstawiając do zlewu szklankę z której do tej pory pił błękitny sok i zniknął we własnej kajucie.
Kilkanaście minut później, ubrany w skórzaną kurtkę (nową, bo stara nie nadawała się do niczego po akcji ratunkowej Mary) i ciemne spodnie, opuścił Elpis przez rękaw dokowania. Poza generatorem tarcz (w końcu "to nie paranoja, jeżeli naprawdę wszyscy chcą cię dopaść"), nie wziął żadnej broni, bo kontrola na Cytadeli i tak by jej nie przepuściła. A chociaż najwyraźniej służby pilnujące Forest zdawały sobie sprawę z jego udziału w całej sprawie, wątpił by został dopuszczony do niej z jakąkolwiek bronią.

Do: Atrium [Krąg Prezydium]
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

31 paź 2017, o 23:06

Z: Klendaglon

Vex obserwował światła oddalającego się pojazdu z mieszaniną bezsilności, wściekłości i pustej rezygnacji. Czerwone ogniki szybko zamieniły się w odległe punkty, które wkrótce również zniknęły, pochłonięte przez wirujący leniwie piasek i zapadające ciemności.
I tak wyglądał koniec jego wycieczki. Koniec jego próby naprawienia własnego ego i błędów, które popełnił podczas poprzedniej misji. Jego szansa na odkupienie po porażce z Tanyą oraz z Mary.
Na duchy, ale wszystko się spierdoliło.
Ciemność pustyni otuliła go ciasno, bliźniaczo przypominając podwodne objęcia Raitaro. Turianin oderwał wzrok z pojazdu na horyzoncie i przeniósł go na odległy zarys skalnego Oka, rysujący się na tle nocnego nieba. Nawet sam jego widok sprawił, że porucznik poczuł jak jego umysł próbuje udać się w tamtą stronę, podążyć za odjeżdżającą Bestią.
Może powinien. Może powinien ruszyć w ślad za Girbachem i liczyć, że wciąż może go powstrzymać. Może dałby radę wziąć ich z zaskoczenia, przejąć Bestię, a potem...
A potem co?
Oderwał z trudem wzrok od skalnej konstrukcji, przenosząc go w stronę z której przyjechali. Czy Tori zrozumiała jego przekaz? Czy ukradli statek i właśnie tutaj lecieli? Zamknięci w środku, bez towarzystwa ochroniarzy... Accthan był dobrym technikiem i pilotem, powinni przebić się do kokpitu i przejąć kontrolę nad okrętem, a potem wystrzelać sobie drogę do wyjścia lub zagrozić reszcie stacji. Mieli możliwości. Czy to właśnie dlatego Girbach się wściekł i go tu porzucił? Bo im się udało?
A może już nie żyli, jak Diana. Może Tori nie zrozumiała jego wiadomości lub ją zignorowała. Może po prostu odlecieli.
Nagły powiew wiatru poderwał luźny piasek, przez chwilę tworząc misterne figury dookoła turianina. Porucznik po raz kolejny przeniósł wzrok z powrotem na Oko. Nie mógł tego tak zostawić. Nie mógł dopuścić, by Girbach położył łapy na tym co było ukryte pod piaskiem. Nieprzyjemne mrowienie popełzło mu pod łuskami, sprawiając że zacisnął szczęki aż zazgrzytały mu zęby.
Miał ochotę wrzeszczeć z frustracji.
Piasek zazgrzytał pod jego opancerzonymi butami, gdy odwrócił się plecami do Oka i z determinacją ruszył w przeciwną stronę, do zrujnowanej stacji.
*** - Przestań świecić, przecież widzę - warknął po raz któryś, gdy pomarańczowe ostrzeżenie o wyczerpujących się filtrach tlenu zaczęło błyskać na granicy pola jego widzenia. Przewody rozbebeszonej konsoli komunikacyjnej ślizgały mu się w palcach, pokryte cieniutką warstewką piachu i ledwo widoczne w świetle naramiennej latarki. Ile czasu upłynęło? Trzy godziny? Cztery? Pięć? Czy Girbach już odnalazł źródło Oka? Czy wrócił zwycięski do głównej bazy Kobo? Czy może implanty pod czaszką w niczym nie pomogły i jego również pochłonął piasek, tak jak pozostałych?
Połączył przewody, ale konsola pozostała martwa. Z jego gardła wyrwał się dziki wrzask, zakończony trzaskiem metalu. Boczna pokrywa konsoli, którą zdemontował jakiś czas temu, poleciała wgłąb centrum komunikacyjnego, ciśnięta z zimną furią.
Pomarańczowe ostrzeżenie zmieniło kolor na czerwony.
*** Luźny piasek tańczył po powierzchni wydm, tworząc drobne wiry i proste wzory. Wąska strużka zsuwała się po krawędzi piaskowca, żłobiąc w nim wąską ścieżkę i kończąc swoją drogę na wyciągniętej dłoni turianina. Viyo obserwował jak piasek przesypuje się między palcami rękawicy, a drobne ziarenka odnajdują drogę przez pancerne płyty. Siedział u wejścia stacji, w martwym towarzystwie Klendagonu, z widokiem na rozległą pustynię i ciemne niebo.
Gdyby nie fakt, że przyczynił się do przejęcia duchy-wiedzą-jak-bardzo groźnego artefaktu przez niebezpiecznego socjopatę, że zamiast odnaleźć zaginionych geologów zabił pewnie zabił całą resztę i że prawdopodobnie tu umrze, to pewnie byłby z siebie całkiem dumny, że udało mu się zmusić do działania zepsutą konsolę komunikacyjną i nadać szczątkowy sygnał w stronę, w którą stacjonowała Etsy. Chociaż znając jego dotychczasową passę, to prawdopodobnie zrobił to o kilka minut za późno.
Super.
Opuścił rękawicę, pozwalając strużce piachu opadać swobodnie i przetarł dłonią wizjer hełmu. Czerwone komunikaty krzyczały na niego z każdej strony, więc je wyłączył. Pustynna ciemność otuliła go momentalnie. Przez Klendagońską dobę nie zapowiadało się, żeby miało świtać w najbliższym czasie, a szkoda, bo chciał zobaczyć wschód tutejszego słońca. Po raz ostatni.
Jebana planeta. Nawet umrzeć nie dało się tu porządnie.
*** Drżenie statku pod swoimi plecami, szum pracujących silników, syk filtrów oczyszczających wnętrze śluzy... Porucznik zaśmiałby się radośnie, gdyby nie to, że przed oczami latały mu plamy, a mięśnie paliły go z niedotlenienia. Procedura dekontaminacyjna nie dobiegła jeszcze końca, ale on już sięgnął do zaczepów hełmu i drżącymi palcami rozpiął zabezpieczenia. Gdy systemy oczyszczające gwałtownie zamilkły, ściągnął osłonę głowy i pozwolił jej odturlać się na bok. Sam zaczerpnął chrapliwie powietrza, a potem rozkaszlał się, gdy płuca zaczęły błagalnie pracować, uzupełniając braki z ostatnich minut.
- Mam nadzieję, że nigdy nie znudzi Ci się ratowanie mi życia, Etsy - wystękał w pustą przestrzeń śluzy, gdy mógł już odetchnąć. Obrócił się na bok i usiadł ze zgrzytem pancerza, sprawiając, że spomiędzy niektórych szczelin wysypały się drobinki piasku. Po kolejnej chwili podniósł się na nogi, chociaż jego organizm domagał się odpoczynku.
- Potrzebuję wszystkich informacji jakie znajdziesz w extranecie na temat człowieka o imieniu Darron Girbach. Ludzi z którymi jest blisko, miejsc w których bywa, firm z którymi współpracuje. I Diany Vesser, która z nim pracowała, szczególnie danych medycznych. Na moim omni jest kilka nagrań, które mogą pomóc - wymamrotał, wychodząc chwiejnie ze śluzy i opierając się dłonią o framugę. Przetarł dłonią twarz, a potem skrzywił się, gdy przy tym geście odezwały się drobne ranki po ich wycieczce w burzy piaskowej. Zawahał się, nie będąc pewien czy bardziej potrzebuje medi-żelu ze skrzydła medycznego, energetyka z mesy czy snu z kajuty.
Pewnie wszystkiego po trochu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

2 lis 2017, o 13:59

Po powrocie do cywilizowanej części galaktyki, na omni-kluczu Vexa pojawiły się zaległe wiadomości. Większość była spamem, informacjami o nowym najlepszym nabłyszczaczu do łusek i o fosforyzujących farbach do ciała, ale jeden mail przykuł jego uwagę. Może dlatego, że zaadresowany był nie tylko do niego. A może przez to, że dość szybko zorientował się, od kogo przychodzi.
Hawk, Vex,
Nie wiem czy któreś z Was dostanie moją wiadomość, ale spróbuję i tak. Piszę ze szpitala na Cytadeli, Aria załatwiła mi tam miejsce przez radną asari. Kto by pomyślał, że będę takim vipem, co nie? Tata nie chce mi powiedzieć co musiał jej za to dać, znając życie obiecał jej moją wagę w złocie. Teraz to w sumie nie tak dużo, heh.
Byłam w śpiączce przez jakiś czas. Nie wiem ile dni minęło, nie mogę się doliczyć. Nie do końca mogę ruszać nogą, więc nie poskaczę przez jakiś czas po oknach Omegi, ale żyję. Chciałabym Was zobaczyć, chociaż wiem, że raczej na Cytadeli się nie pojawicie tylko po to, żeby odwiedzić mnie w szpitalu. Zresztą, wyglądam jak sraka varrena, więc nic nie tracicie. Z Wami wszystko w porządku? Nie wiem, czy w ogóle to odczytacie, ale moglibyście się odezwać, jak tak. Chociaż napisać czy jest okej.
Dzieciaki są wdzięczne. Szkoda, że nie mogę być teraz z nimi, ale z tego co wiem, ktoś tam zajmuje się tym, czym ja wcześniej. Nie zostały same, a dzięki temu transportowi mają spokój na długo. Ja sama wrócę na Omegę jak tylko będę w stanie. Na razie jeżdżę na wózku po swojej sali, robię się w tym coraz lepsza. Powinniście to zobaczyć. Niedługo będę lepsza od latających turian.
A tak na serio, to... dziękuję. Nie musieliście robić tego wszystkiego. A już w ogóle to nie musieliście mnie ratować. Mam Twoją kapsułę medyczną do zwrotu, Vex. Jak się kiedyś o nią upomnisz, to Ci ją oddam, razem z metalową różą tak wielką, że żaden kroganin jej nie podepcze, a Ty się obsrasz zanim ją podniesiesz (tak mówił Edsel). Pamiętacie tę platformę, na którą się zeskakiwało w drodze na dół? Liczę na to, że jeszcze kiedyś usiądę na niej, pilnując przejścia i przyglądając się promom. Może z Wami. Nadrobilibyśmy pożegnanie, bo to które mieliśmy było dość dramatyczne. Ale chciałam tylko napisać, żebyście się nie martwili. Jeśli w ogóle myślicie o tym czasem jeszcze. Że to wszystko się dobrze skończyło, że jestem Wam wdzięczna i nie tylko ja. Cieszę się, że Was poznałam.
Nie wiem co jeszcze napisać. Jakieś to dziwne jest, pisanie wiadomości. Wolałabym na żywo.

Dziękuję,
Mary.

Ps. Podobno jak się o północy zapali świecę i trzy razy powie się do lustra "Krwawa Mary" to się ją przyzywa. Nie chcecie spróbować? Nudzi mi się tu.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

8 lis 2017, o 15:35

Statek, na którym nie zdążył się jeszcze całkowicie zadomowić, wydawał się teraz przytulnym miejscem, które przyjęło go natychmiast odcinając od mroźnej pustyni setki tysięcy kilometrów dalej. Odległość od Klendagonu rosła, w miarę, gdy statek poruszał się w kierunku przekaźnika masy, w dość odruchowym kursie, który obrała sztuczna inteligencja, zakładając, że w pustym układzie nie mają już niczego do załatwienia.
- Zobaczę, co jestem w stanie znaleźć - odparła Etsy obojętnie, jak miała w zwyczaju. Głos SI był stalowy i wyzbyty emocji, które żywy organizm chciał w nim słyszeć. Może dlatego dla Vexa wydawała się mieć już specyficzny ton, odróżniający ją od innych wirtualnych bytów. - Ale na razie mam coś pilnego do przekazania, co wydaje mi się ważniejsze.
Urwała na sekundę, w trakcie trwania której omni-klucz Vexa się uruchomił, ukazując oczekujące połączenie.
- Radny Quentius poprosił o natychmiastowy kontakt gdy tylko odzyskasz połączenie z extranetem. Czekał na linii cztery godziny, po czym zostawił wiadomość.
Za potwierdzeniem turianina, Etsy odtworzyła pobrany komunikat na omni-kluczu. Oprogramowanie dwukrotnie potwierdziło tożsamość Viyo nim ukazało jego oczom zmęczoną twarz radnego. To była cecha wspólna ich obojga w danej chwili - zmęczenie.
- Poruczniku Viyo - rozpoczął tonem oficjalnym, choć nieco bardziej ponurym niż ten, do którego przywykł. - Żałuję, że pozostajecie poza zasięgiem odbiorników. W ciągu ostatnich kilku dni wydarzyły się rzeczy, o których wolałbym nie informować was w ten sposób.
Żuwaczki zadrżały, gdy zamilknął na moment, krzywiąc się przy tym. Nie wyglądał na przybitego, lecz starającego się ukryć swoją frustrację.
- Generał Adiustor Valokarr został zamordowany w swojej kryjówce na Palavenie przez oddział nieoznakowanych, ludzkich żołnierzy. - suchy głos przeciął cichą atmosferę statku, zagłuszając pomruk działających silników. - Wszczęliśmy dochodzenie w tej sprawie, lecz nie mamy zbyt wielu poszlak. Dwójka z nich została zabita przez naszych żołnierzy, pozostałym udało się zbiec. Mogło to być Przymierze, mógł to być Cerberus, mogła być to każda organizacja świadoma tego, co wydarzyło się na AZ-99.
Chował wściekłość za fasadą zimna. Coś, co łączyło go z większością wysoko postawionych turiańkich oficjeli.
- Otrzymujecie rozkaz stawienia się w Prezydium w jak najszybszym terminie. Wasz urlop jest skończony - wycedził, choć ciężko było określić, czy jego wściekłość będzie skierowana na Vexa, czy jest tylko wynikiem bezsilności wobec tej sytuacji.
Nagranie urwało się zanim wypowiedział jakiekolwiek pożegnanie.

Wróć do „Prywatne jednostki”