Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Arae

22 sty 2018, o 00:19

Wyświetl wiadomość pozafabularną Zmiana w zachowaniu kobiety była inna niż się spodziewał. Emocje, które kotłowały się pod jej maską, zmieniały się z sekundy na sekundę, tworząc chaotyczny wir, którego nie potrafił przejrzeć. Stopniowe znikanie energii w jej oczach dostrzegł dopiero po chwili, może będąc zbyt pochłoniętym własnymi demonami.
Odpowiedzi nie przyniosły jej ukojenia.
Prawda okazała się być brzydka, bolesna i pusta. Płomień, który tlił się w jej sercu, okazał się być dużo bardziej delikatny i niepewny niż można się było spodziewać, a rzeczywistość w której śmierć jej oddziału okazała się być dziełem przypadku, decyzją jednostki zabezpieczającej swoje prywatne interesy, odcięła wszelki tlen podtrzymujący jego żar. Turianin obserwował jak pasja znika z jej oczu, sprawiając że z iskrzącego złota stały się bladożóltym cieniem tego co wcześniej.
Jej słowa uderzyły go jednak niczym omni-ostrze, które niecałą godzinę temu rozorało mu żebra.
- Myślisz, że tylko o to mi chodzi? O odpowiedzi i sprawiedliwość? O wielki cel, od którego zależą losy galaktyki? - zapytał, a jego ton ponownie obniżył temperaturę w mesie o kilka stopni. - Myślisz, że dlatego szachowałem życiem moich rodaków i innych ludzi?
Jego dłoń zacisnęła się w pięść. Wściekłość, która niespodziewanie ponownie zapłonęła w jej oczach, przywracając im groźny blask roztopionego złota, wznieciła iskrami jego własną furię. A może po prostu mur nie zdążył jeszcze na dobre się odbudować, rozpadając się pod pierwszymi, ostrzejszymi słowami.
- Nie masz pojęcia czym jest przypadek - powiedział, a jego głos zawibrował z tłumionego gniewu. - Ale jeżeli chcesz się dowiedzieć, to zapytaj mieszkańców Lyesii. Wszystkich, którzy zginęli nie wiedząc dlaczego, nie wiedząc, że w ich mieście wylądował turianin zarażony wirusem. Wszystkich, którzy zostali stratowani w zamieszkach, zadźgani przez rozszalały tłum lub rozerwani przez bestie uwolnione w chaosie z okolicznych klatek. Ty miałaś Bryanta, którego śmiercią mogłaś pomścić morderstwo swoich towarzyszy i masz człowieka, który stoi za tym wszystkim. Oni nie mają niczego i nigdy nie będą mieli. Ale ich śmierć, śmierć twojego oddziału, twoje blizny... to nie przypadek.
Zorientował się, że stoi, a krzesło leży przewrócone za jego plecami. Szklanka z quadimem wciąż stała na stole, nietknięta. Po jej wysyczanym pytaniu przez jego twarz ponownie przemknął cień.
- Umieranie jest łatwe - powiedział, wpatrując się w niebieskowłosą i nie odwracając wzroku, gdy wbiła w niego jej własny, gorzejący złością. Jego głos mógłby zamrozić umierającą gwiazdę. - Spróbuj kiedyś nieść na rękach swoją zakrwawioną towarzyszkę, modląc się, żeby przeżyła. Spróbuj spoglądać w twarz kobiecie z twojego oddziału, gdy twój oszalały rodak przystawia pistolet do jej głowy i pociąga za spust, żeby ukarać cię za decyzję, którą podjęłaś. Spróbuj żyć ze świadomością ile żyć odebrałaś i z jakiego powodu, a potem dowiedzieć się, że w ostatecznym rozrachunku nie miało to znaczenia.
Ich spojrzenia zderzały się w powietrzu, krzesząc iskry. Złoto kontra zieleń.
- Czego się boisz? - zapytał cicho, ale jego mięśnie drżały z napięcia. - Tego, że ktoś ci zaufa, tak jak ufał ci twój oddział? O to chodzi? Że ty przeżyłaś, a oni nie?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

22 sty 2018, o 14:10

Wyświetl wiadomość pozafabularną Z początku jego słowa nie wytrącały jej poza równowagę bardziej, niż robiły to jej myśli. W tej chwili Lyesia, nieznane jej miasto, o którym mogła tylko posłuchać w wiadomościach, nie obchodziła jej ani trochę. Los setek martwych ludzi był jedną nieprzyjemnością na morzu własnych tragedii, zbyt istotnych, by odległe wypadki zdążyły je przyćmić. Nie była tam, tak jak Viyo. Nie przeżyła tego, co on. Mogła tylko pokręcić głową i przyznać to, że umarli tragiczną śmiercią, nie będąc świadomą ogromu tych wydarzeń, które po części zmieniły porucznika w mało pozytywny sposób.
Krzesło z hukiem wylądowało na podłodze, powodując jej wzdrygnięcie. Źrenice rozszerzyły się, gdy serce przyspieszyło, pompując krew w zawrotnym tempie, rozprzestrzeniając uwalniającą się adrenalinę. Gniew gotował się w jej wnętrzu, zatruwając je od środka, ale to huk uderzenia wyrwał ją z jej stoickości. Niczym spłoszone głośnym dźwiękiem zwierzę spięła się, w sekundzie podejmując decyzję o walce, ignorując opcję ucieczki.
- To chcesz teraz robić? Naprawdę? Porównywać? - prychnęła, wstając z miejsca. Jej dłonie zaciskały się w pięści i rozluźniały, jakby resztki świadomości usiłowały powstrzymać jej drugie oblicze przed wypłynięciem na powierzchnię. To, które kierowało nią w klubie, mordując dziesiątki ochroniarzy na swojej drodze. - Spróbuj patrzeć, jak ludzi, których znałeś od trzech lat, żywcem zżerają potwory. Spróbuj patrzeć na to i uciekać, próbując ratować choć jedną osobę, która później i tak umiera w twoich ramionach.
Jego ostatnie pytanie przelało czarę, której zawartość resztką sił utrzymywało w miejscu napięcie powierzchniowe logiki. Jej dłoń ze świstem przeszyła powietrze, wprawiając w ruch szklankę z resztką Quadimu, choć jej palce przeleciały kilka centymetrów nad powierzchnią blatu. Błękitna łuna otoczyła naczynie pieszczotliwie, wyrzucając z siłą tysiąca niutonów chwilę później, rozbijając o ścianę mesy na tysiąc, drobnych kawałeczków. Postąpiła o krok naprzód, tak instynktownie i subtelnie, że z początku nie zauważył, gdy znalazła się bliżej.
- O to jedno nigdy nie spytałeś, prawda? O to, jak się wydostałam - warknęła, głosem drżącym niemal tak, jak jej ciało teraz. - Kwiaty nie pasują do rozmowy o chowaniu się za ciałem towarzysza, z którym bawiłeś się na każdej przepustce, a który teraz umarł tylko dlatego, że znalazł się zbyt blisko prawdziwych graczy.
Jej wzrok pociemniał, a źrenice się rozszerzyły, sprawiając, że złoto zniknęło pod napływem czerni. Może gdyby nie poruszył tematu własnych krzywd, jej złość wygasłaby szybciej, nierozjuszona własną interpretacją porównań, ale w tej chwili jej świadomość zniknęła, pozostawiając po sobie prymitywne instynkty, nakazujące walkę, choć nie była potrzebna. Kontrola nad sobą była luksusem, na który teraz nie było ją stać, pozostawiając jej agresję nieokiełznaną. Kolejny krok, butny, nagły, sprawił, że znalazła się bardzo blisko, patrząc w górę, na zielone tęczówki położone kilka centymetrów wyżej, a naznaczona blizną dłoń załapała za materiał turiańskiej koszuli, zaciskając na nim palce.
- Nie potrzebuję zakończenia - rzuciła zimno, prostując się. Błękitne refleksy błysnęły na powierzchni jej ciała, niczym odpalony lont, zwiastując detonację. - Nie jesteśmy w niczym podobni.
Jej wzrok był pusty i obcy, pozbawiony człowieczeństwa, które okazywała jeszcze piętnaście minut wcześniej. AZ-99 było cierniem w sercach ich obojga, ale wzrok niebieskowłosej wciąż zasnuwała bagienna mgła, udowadniająca, że tylko jedno z nich tak naprawdę opuściło powierzchnię planety.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

22 sty 2018, o 22:05

Wyświetl wiadomość pozafabularną Energia, która wcześniej gasła powoli w kobiecie w miarę kolejnych wieści, teraz ponownie znalazła bodziec, który rozpalił dogasający, przyduszany żalem żar. Pod warstwą popiołu i tlących się węgli znajdowało się jezioro ognia, które teraz po raz kolejny rozprzestrzeniło się z rykiem, strzelając iskrami i grożąc wybuchem. Widmo widział tą samą bestię, którą uwolniła w klubie, a która teraz mruczała niebezpiecznie zza krat więzienia, w którym próbowała utrzymać ją niebieskowłosa.
Widział też to co bestia próbuje bronić.
- A dlaczego nie? Bo boisz się, że fakt, że ktoś jeszcze przeszedł tyle co ty, w jakiś stopniu umniejszy śmierci twoich towarzyszy? Zbagatelizuje twoje własne przetrwanie? - odparował ostro, świdrując ją spojrzeniem. - Przeżyłaś pomimo szans, które każdemu wydawałyby się nieprawdopodobne i wycierpiałaś więcej niż jest w stanie jedna osoba. Ale wciąż stoisz. I nie jesteś jedyna. Czy to ci się podoba, czy nie.
Szklanka roztrzaskała się o ścianę, otoczona błękitną poświatą. Miriada odłamków rozsypała się po posadzce, skrząc w świetle jarzeniowych lamp. Jakaś odległa, oderwana od rzeczywistości myśl w umyśle Widma z kontemplacją stwierdziła, że niedługo będzie musiał zakupić nowy komplet przy tempie zniszczonych naczyń, które ostatnio zakończyły swój żywot. Myśl, która niemal od razu zginęła pod falą zimnej furii, która szalała w pozostałych rejonach świadomości Viyo.
Nie cofnął się, gdy kobieta zbliżyła się, nie odwrócił nawet wzroku.
- O to chodzi? Że twoi przyjaciele zginęli z czyjegoś innego powodu? - powiedział lodowato. - To, że człowiek, który zainicjował to wszystko, nie znał twarzy twoich towarzyszy, nie osłabia znaczenia ich śmierci. Uważasz, że to niesprawiedliwe? Że życie jest przypadkowe? Udowodnij światu, że dla ciebie takie nie było. Znajdź ze mną tego kto za tym stoi i wepchnij mu w gardło zdjęcia twoich kompanów, wykrzycz mu w twarz ich imiona i spraw, żeby zrozumiał, że los na który ich skazał bez poświęcenia mu jednej myśli, nie był przypadkowy. Wiem, że ja zamierzam to zrobić, za każdą jedną decyzję, którą musiałem podjąć, za każdą zakrwawioną klatkę, którą musiałem oglądać, za każde życie, które zakończyło się z jego powodu, przypadkowo czy nie.
Nie cofnął się również, gdy po ciele Mayi zaczęły pełzać pierwsze, biotyczne ogniki. Znalazła się tak blisko niego, że czuł buzującą w niej energię, czuł siłę która budziła się z hukiem do życia, czuł ryk zbliżającej się pożogi. Jej niebieskie włosy zaczęły unosić się na końcach, a oczy zasnuła czerń, ale nadal nie odwrócił wzroku. Gdy złapała go za koszulę, wręcz pochylił się, zbliżając twarz na milimetry od jej własnej, ignorując błękitne refleksy przesuwające się po jej ciele i instynkt pompujący adrenalinę na obecność śmiertelnego zagrożenia.
- To czego tak potrzebujesz? - zapytał cicho, nisko wibrującym głosem. - Jesteśmy bardziej podobni niż chcesz przyznać.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

22 sty 2018, o 22:41

Wyświetl wiadomość pozafabularną Etsy milczała. Być może mogła spróbować przerwać ich kłótnię, przywrócić ich konwersację na temat najistotniejszy, czyli leżący na stole omni-klucz, ale zdecydowała się nie wtrącać. Z Volyovą miała jeszcze mniej styczności niż Viyo, z jej słów mogło nie wyniknąć nic dobrego. A może postanowiła, że jest to kwestia, którą muszą załatwić między sobą sami. Każda kłótnia dawała trochę światła na opinie i podejście uczestniczących. Nawet, jeśli była męcząca, frustrująca lub bolesna.
- To nie są jebane zawody - warknęła, jeszcze zanim szklanka rozbiła się na milion, drobnych kawałeczków. - Mam poczuć się lepiej, bo ty też przeszedłeś przez jakieś gówno? Mam się cieszyć, że mam z kim porozmawiać o planecie, na której wszyscy, którzy mi ufali, zostali sprzedani za dwa miliony kredytów?
Huk rozbijanego szkła nie był dźwiękiem mu obcym. Biotyka podniosła naczynie z łatwością, jakby mimowolnie. Maya nie wyglądała, jakby miała w tym jakiś cel, lecz żadne akcje wykonywane w afekcie na ogół go nie miały. Tak czy inaczej, znalazła się koło turianina, jakby znajdujący się między nimi dystans przeszkadzał.
A może jak w naturze, przed walką następował pokaz siły. Stroszenie niebieskich piórek w instynktownym wręcz geście zwierzęcia postawionego przez prymitywne odruchy w defensywie.
- Wiem, co mam zrobić i wiem, co zrobię - syknęła z wzgardą, zaciskając mocniej dłonie na materiale koszuli, mnąc go przy okazji. Z każdą chwilą jej agresja rosła, wzmagając błękitne płomienie, przypominając o ulatującym czasie, po którym ściana samokontroli przestanie być wystarczająco mocna, by powstrzymać drzemiącą w sercu furię.
- Nie tego, czego potrzebujesz ty - wycedziła, puszczając zmięty materiał i odpychając go od siebie.
Plecy turianina uderzyły o ścianę, do której nie miał daleko, z siłą znacznie przewyższającą tą, której można było się spodziewać po mniejszym gabarytem przedstawicielu ludzkiej rasy. Biotyczne płomienie zniknęły, wspomagając ten ruch, o ile wzmacniane kości ramion nie wystarczyły by ruszyć jego ciało z miejsca.
Odwróciła się, wpatrując w leżący na powierzchni blatu omni-klucz. Wściekłość zastąpiła zimna furia, ta sama, która pojawiła się później w klubie. Wtedy napędzana nienawiścią do mężczyzny, który wycenił życie jej i innych kompanów na konkretną kwotę. Teraz stała za nią mieszanina emocji, ciężkich do identyfikacji.
- Twoja SI może zająć się deszyfracją, o ile nie zrobiła tego wcześniej. Ja mam coś do dokończenia - burknęła, zgarniając przewieszony przez oparcie płaszcz. Jej omni-klucz się aktywował, akceptując wiadomość wysłaną jej wcześniej - namiary na posiadłość Virii. - Gra skończona - dodała, kończąc serię pytań i odpowiedzi. Wpatrywała się w jasnozielone tęczówki przez krótką chwilę, po której ruszyła do wyjścia, wymijając go i ruszając do śluzy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

22 sty 2018, o 23:53

Igranie z wściekłością Volyovej było jak igranie z zapalnikiem broni jądrowej. Kobieta posiadała w sobie podobne ilości energii i w podobny sposób promieniowała niszczycielską siłą dookoła siebie, nie dbając o to kogo i dlaczego przy tym zniszczy. A przynajmniej nie wtedy, gdy kontrolę przejmowała jej agresywna część natury. Jakaś irracjonalna część Vexa zdawała sobie z tego sprawę, ale zarazem chciała tej eksplozji, prowokowała ją, stukała kijem o stalowe pręty klatki. Bo była szansa, że wraz z ogniem, który wyrwie się zza murów Mayi, wyrwie się również ona sama oraz to co próbowała ukryć, to co tak usilnie zagrzebywała pod mieszaniną emocji i wściekłości.
Dłoń na jego koszuli zdawała się parzyć, tak jak czyniły to biotyczne nitki energii przemykające po skórze kobiety i po materiale jej bluzki. Pokaz siły napotkał opór, a błękitne piórka i warczenie nie przyniosło rezultatów, nie płosząc wroga i nie pozwalając uniknąć walki.
A jednak pomimo wszelkiego prawdopodobieństwa, do niej nie doszło.
Biotyczne języki ognia zniknęły, gdy niebieskowłosa odepchnęła go. Uderzenie o ścianę sprawiło, że jego rana odezwała się pulsowaniem bólu, ale zignorował go, wpatrując się w swoją rozmówczynie. Nie wiedział już jak ją nazwać. Ich współpraca i wzajemne stosunki zmieniały się jak wody na oceanicznej planecie, raz płynąc spokojnie i w pełnej symbiozie, a raz szalejąc chaotycznie i zderzając się falami w eksplozji wody oraz podmorskich bestii. Nie potrafił jej przejrzeć.
- Nie - powiedział ponuro, śledząc ją spojrzeniem. - Najwyraźniej nie.
Nie chodziło nawet o to, że próbował do niej dotrzeć i że poniósł porażkę. Ani że z jakiegoś powodu zaufał jej i ponownie otworzył własne stare rany, licząc, że to złagodzi nieco jej własne. Prawda, którą jej zaoferował, była jednak zbyt brzydka, zbyt nieprzyjemna, by przyniosła ulgę. Może rzeczywiście popełnił błąd.
Obserwował jak wychodzi z mesy, a potem słuchał jak stukot jej niskich obcasów znika na korytarzu i w śluzie. Mógł kazać Etsy ją zatrzymać, mógł za nią iść. Miał jednak przeczucie, że nic by to nie dało. Ranne zwierzę, którym była Maya, nie potrafiło się przemóc, by mu zaufać. Jeszcze nie.
Stał przez chwilę w bezruchu z wzrokiem wbitym gdzieś w przestrzeń przed sobą, w nieistotny punkt na ścianie pomieszczenia. Rozbite kryształki leżały w bezładzie pod jedną ze ścian, a unosząca je biotyka już dawno wygasła. Bijące gwałtownie serce turianina zwalniało, adrenalina opadała. Jego własna szklanka z quadimem wciąż stała na blacie stołu, dopita w dwóch trzecich.
Widmo gwałtownie poruszył ręką na odlew, a po mesie rozległ się ponowny trzask.
Druga szklanka dołączyła do pierwszej, roztrzaskując się na ścianie. Turianin zaklął wściekle, dając ujście swojej frustracji i bezsilności, po czym odwrócił się na pięcie, ruszając jak burza do swojej kajuty. Omni-klucz Bryanta nadal leżał na stole, porzucony tam gdzie zostawiła go Maya.
- Zacznij deszyfrację - rzucił do Etsy, zaczynając otwierać szafki z poukładanymi w środku elementami pancerza. - I ściągnij mi taksówkę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 sty 2018, o 00:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną Ich rozmowa, choć przeszła w burzliwe tory, zakończyła się w sposób łagodniejszy niż można się było tego spodziewać. Volyova z łatwością straciła panowanie nad sobą, rozgoryczona odpowiedziami, które nie przyniosły jej żadnej ulgi. Może jej się spodziewała. Polując na Bryanta miała w życiu cel, wiedziała do którego punktu iść, a chęć zdobycia odpowiedzi pchała ją do przodu dzień w dzień. Teraz, gdy je dostała, nie czuła się usatysfakcjonowana. Wręcz przeciwnie.
Omiatając turianina wściekłym spojrzeniem, szybkim krokiem wypadła z mesy na korytarz Elpis, kierując się znaną już sobie drogą do śluzy. Nikt jej nie powstrzymał, nikt nie zatrzymał siłą na pokładzie statku. Po kilku sekundach była poza metalowym pancerzem, pozostawiając Widmo z szalejącą w sercu bezradnością i panującą w pomieszczeniu ciszą.
Druga szklanka dołączyła do pierwszej, roztrzaskując się na ścianie mesy wraz z resztkami alkoholu znajdującymi się wewnątrz. Drobinki skrzyły się w świetle, błyszcząc odbitymi promieniami. Pod butami Viyo rozległ się chrzęst, gdy ruszył w kierunku wyjścia, świadczący o tym, że odłamki dotarły aż do punktu wyjścia z mesy.
- Właśnie ją skończyłam - odezwała się Etsy. Jej głos sprowadzał na ziemię. Był spokojny, oderwany od kłótni, która przed chwilą nimi owładnęła. SI spokojnie robiła to, co do niej należało, ignorując głupie zachowanie organicznych stworzeń. - Nie czekałam na pozwolenie. Zaczęłam wraz z moim przywitaniem.
Omni-klucz leżący na stole otworzył się przed sztuczną inteligencją, udowadniając, że Volyova przeceniła umiejętności hakerskie Bryanta, albo nie doceniła możliwości SI, która nie potrzebowała długiego czasu by złamać wszelkie zabezpieczenia, które ochroniarz założył na swoim urządzeniu.
- Dużo kryptonimów. Nic konkretnego i w oczywisty sposób wskazującego na jedną osobę nie widzę. Anonimowy przelew na dwa miliony kredytów. Bez żadnego klucza nie odkoduję tych informacji - kontynuowała, gdy ruszył korytarzem w stronę swojej kajuty. Zawartość urządzenia wymagała czegoś więcej niż umysłu SI, która nie miała pojęcia o tym, kim do końca był Bryant. - Ale są kartoteki, Vex. Wszystkich, którzy zginęli na AZ-99. Scott Bryant miał dostęp do wszystkich danych, także z sekcji B. Być może osoba, której szukacie, też jest zamieszana w Czarną linię.
Rana w boku przypominała o sobie przy każdym, gwałtowniejszym ruchu - teraz, gdy znieczulenie z turianina zeszło, a uderzenie o ścianę wywołało kolejną kaskadę bólu.
- Są tam akta Mayi Volyovej. Razem z dokumentacją medyczną mają trzysta czterdzieści stron.
Z wszystkiego, co Scott posiadał na Mayę, można było złożyć grubą książkę. Czytanie tego było klasycznym przykładem braku poszanowania jej prywatności, ale w tej chwili nic nie wskazywało na to, by niebieskowłosa szanowała cokolwiek, co współpraca z Widmem mogła jej oferować.
- Dlaczego za nią idziesz? - spytała Etsy, gdy nakładał na siebie części pancerza. - Może tajniki ludzkich zachowań są mi obce, ale jak na razie mam wrażenie, że cię nienawidzi.
Napierśnik wydawał się być ciaśniejszy niż wcześniej. Uwierał tam, gdzie zaczynał się opatrunek, wywołując tępy ból.
- Jeżeli zabije Virię to dobrze dla ciebie. Jeżeli zginie, wciąż mamy omni-klucz. Możemy dotrzeć do tego sami.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

23 sty 2018, o 18:07

Słowa Etsy sprawiły, że na chwilę przerwał wyciąganie pancerza, podnosząc głowę jak pies, który zwęszył trop. Deszyfracja oznaczała, że omni-klucz Bryanta stanął otworem, być może oferując więcej odpowiedzi, więcej prawdy na to co leżało za kurtyną skrywającą tajemnice AZ-99. Nazwisko człowieka, numer konta z którego przelane zostały pieniądze, prywatne wiadomości Bryanta na temat jego zdrady... cokolwiek, co rzuciłoby trochę światła.
Nawet jeżeli do tej pory odpowiedzi tylko i wyłącznie pogarszały sprawę.
- Dobra robota - powiedział w zamyśleniu, analizując to co SI zaczęła mu przekazywać. Złość parowała z niego dużo szybciej niż z Volyovej, szczególnie gdy umysł odnalazł nowy temat na którym mógłby się zaczepić. Wieści nie przyniosły ukojenia niebieskowłosej, ale dla niego były kolejnym sznurkiem za którym mógł podążać, kolejnym śladem.
- Może więc śmierć jej oddziału nie była taka przypadkowa. - Informacja o tym, że w operację Vigil oraz AZ-99 mógł być zaangażowany ktoś z tej samej sekcji, w której służyła Maya, zmieniała wiele. Nie tylko dla niego, a może również i dla niej. I miała sens. Ktokolwiek operował pajęczyną, w której tkwiła bagienna planeta, musiał mieć środki, informacje i dostępy.
Zabójstwo członków oddziału Mayi nie musiało być dziełem przypadku. Mogło być słodkim bonusem.
Zapięcia napierśnika złączyły się z sykiem, gdy nałożył go na siebie. Obolałe żebra zapulsowały z protestem, niechętnie poddając się naporowi kinetycznej wyściółki, która miała amortyzować uderzenia pocisków i rozkładać napływ energii, a która przez to nie pozostawiała zbyt wiele luzu, naciskając na wciąż świeżą bliznę. Widmo zignorował to jednak, zaciskając zęby i sięgając po rękawice.
- Prześlij na mój omni-klucz - poprosił, zapinając klamry i poruszając palcami, gdy te znalazły się w środku pancerza. Będzie musiał porównać egzemplarz urządzenia Bryanta, bo może po odpowiedniej renowacji okaże się, że mężczyzna dysponował komputerem o większej silne obliczeniowej niż jego własny, ale na to przyjdzie pora. Później. Może.
Czas okazywał się być najcenniejszym i najrzadszym z jego surowców.
Czytanie akt kobiety było jak zaglądanie w jej prywatne życie, wściubianie nosa tam gdzie nie powinien. Przez chwilę rozmyślał czy nie zignorować pliku z jej historią oraz wszystkim tym co składało się na jej osobę, nie spróbować dotrzeć do niej normalnie i zapracować sobie na jej zaufanie... ale prawda była taka, że nie wiedział czy da radę. I czy nie pogorszy przy tym sprawy próbując.
Pytanie SI sprawiło, że zamarł, a po chwili ze zmęczeniem przetarł twarz dłonią.
- Nie wiem, Ets - odpowiedział cicho. - Zapewne masz rację. Ale byłem tam gdzie ona, wiem jak boli i zmienia dziura w sercu, która teraz ją drąży. Jest dokładnie tak jak sama powiedziałaś: czasami człowiek zmienia się, gdy nie pozostało mu nic więcej. Po AZ-99, po Lyesii... Gdyby nie ty i Vasir, byłbym dokładnie taki sam jak ona. Maya nie miała nikogo kto mógłby ją powstrzymać przed podążaniem spiralą w dół, na samo dno.
Niebieskowłosa skoczyła w przepaść, oczekując że zginie w upadku. Nie przewidziała, że turianin spróbuje ją złapać i teraz wyrywała się szaleńczo, pragnąc spaść. I może powinien jej na to pozwolić.
- Może nie da się jej naprawić. Może nie chce być naprawiona. I może to samolubne z mojej strony. Ale muszę spróbować, nawet jeżeli jej się to nie podoba. A jeżeli puszczę ją tam samą, to najpewniej da się zabić - mruknął, spoglądając na karabin Bryanta, wciąż oparty o ścianę obok łóżka. Po chwili sięgnął po niego zamiast po swoją Motykę, zakładając go na zaczepy magnetyczne na plecach.
- Dopuszczam do siebie możliwość, że się mylę. Może zupełnie jej nie rozumiem - dodał, ruszając do wyjścia. Aktywował własne omni, wyświetlając sobie dokumentację i materiały uzyskane od Etsy. Trzysta czterdzieści stron... Jeżeli dodać do tego akta pozostałych członków sekcji B, czekała go ciężka i długa lektura.
- Ale zamierzam się tego dowiedzieć.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 sty 2018, o 20:03

Choć odpowiedzi, które otrzymali dotychczas, nie okazywały się zbyt pozytywne, wciąż tkwili w ciemności. Brakowało im szczegółów i pełnego obrazu sytuacji. Widzieli tylko strzępki, na podstawie których Volyova odczuwała rozczarowanie, składając je w całość według własnej intuicji, która nie musiała być nieomylna.
Teraz jednak była zbyt wściekła, by deszyfracja odwróciła jej uwagę tak, jak pozbyła się wściekłości z Widma. Biorąc pod uwagę jej tempo, była już w drodze, a może już na wyspie, robiąc wcześniej przystanek na ubranie pancerza. Jej odniesione rany wykraczały poza dyskomfort, który sprawiał turianinowi podziurawiony bok, ale furia była czymś, co przysłaniało każdy z jej zmysłów. Poza tymi, których potrzebowała do walki.
- Dobrze - potwierdziła SI, zgrywając dane z omni-klucza Bryanta na urządzenie Vexariusa. Cała zawartość, poza oprogramowaniem, czyli wyciągnięte, suche dane, ważyła setki gigabajtów. Turianin zdążył się ubrać w resztę pancerza, nim komunikat poinformował go o zakończeniu transferu.
Etsy milczała, rozumiejąc jego słowa, a może nie zgadzając się z ich sensem lecz nie widząc miejsca na swoje argumenty. Taksówka podleciała pod dok, zatrzymując się przed Elpis, gdy on sięgał po karabin. Broń była ciężka, lecz doskonale wyprofilowana. Trzymanie w niej było niczym przyjemność, niwelująca dyskomfort dodatkowych kilogramów, przy których Motyka była niczym pistolet maszynowy lub mały, zabawkowy karabinek.
Wdowa była też kolejnym, dodatkowym zastrzykiem bólu gdy jego plecy znalazły się pod większym obciążeniem, ale te doznania Viyo postanowił ignorować.
Akta Mayi były posortowane od początku, lub zdecydowała się zrobić to SI nim przesłała je do niego. Zawierały opisy operacji, w których brała udział, wpisy lekarzy prowadzących, jej poprzednich przełożonych, a nawet opinie towarzyszy służących pod nią. Kartoteka medyczna stanowiła ponad połowę wszystkich informacji a wpisy z niej pochodziły z wielu różnych klinik, w większości wojskowych.
Pierwsza strona była ogólną, nudną rubryką i kolejnym zdjęciem, tym razem legitymacyjnym. Bez blizn, bez wściekłości na twarzy, Volyova wyglądała na łagodniejszą wersję samej siebie. Z sięgającymi do ramion, poskręcanymi włosami, mimiką owianą spokojem, pełnymi ustami wygiętymi w lekkim, dyskretnym uśmiechu. Tylko jej oczy się nie zmieniły. Złotymi tęczówkami spoglądała butnie w aparat, w wyrazie, który wydawał się rzucać fotografowi wyzwanie. por. Maya Volyova/ urodzona 14/01/2156/ w/
(...) ODMOWA DOSTĘPU
- Jeśli chcesz spróbować ją naprawić, naruszanie jej prywatności nie jest dobrym początkiem - głos SI rozległ się w jego hełmie, gdy opuszczał pokład Elpis i nie mógł do niego dotrzeć przez umieszczone na statku głośniki. - Przeczytałam wszystko. Jeżeli chcesz wiedzieć coś konkretnego, mogę ci udostępnić, jeżeli nie będzie zbyt inwazyjne.
Prom podniósł się, gdy tylko Viyo wstukał koordynaty przesłane mu przez Etsy. Plik z danymi Volyovej był zablokowany w jego własnym urządzeniu, uniemożliwiając mu ponowne otwarcie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

23 sty 2018, o 21:18

Wyświetl wiadomość pozafabularną Opancerzone buty zastukały o powierzchnię śluzy, a potem hangarowej rampy, gdy Widmo opuściło statek. Karabin Bryanta ciążył mu na plecach, a pistolet przy biodrze; wejście na Elpis zasunęło się za nim z sykiem, a w uszach ponownie odezwała się Etsy, gdy nałożył hełm i zabezpieczył boczne klamry. Widać nie był stworzony do odpoczywania.
- Uważaj na otoczenie, Ets. Kto wie ilu zabójców najął Viria i ilu spróbuje wziąć szturmem Elpis albo zrobić coś innego - powiedział, zbliżając się do zaparkowanej taksówki i wodząc czujnym spojrzeniem po otoczeniu doku. Miał wrażenie jakby zaledwie kilkanaście minut temu wrócił z klubu, zmęczony i idący ramię w ramię z krwawiącą Mayą. Coś co wyglądało na zakończenie pewnego etapu, okazało się być zaledwie interludium.
Wsiadł do promu i pozwolił drzwiom opaść, zamykając wejście. Uśmiechnięta WI pojawiła się od razu, gdy tylko pojazd wyczuł ciężar pasażera na fotelu, a holograficzny panel z możliwością wyboru lokacji docelowej rozświetlił się przed jego siedzeniem. Vex wprowadził adres wyspy Virii lub jej pobliże, a następnie aktywował omni-klucz; cichy szum pojazdu nasilił się o kilka decybeli, gdy pojazd zwiększył otwarcie przepustnicy, podrywając się płynnie do góry, żeby dołączyć do szeregu pozostałych promów. Turianin nie wiedział czy taksówka będzie w stanie dostać się do posiadłości barona narkotykowego, ale gotowy był ponownie włamać się do jej systemów, żeby obejść zabezpieczenia od naruszenia czyjejś prywatności lub wlotu w strefę zastrzeżoną.
Zdjęcie młodej Volyovej, spokojnej i z charakterystycznym, butnym uśmiechem błąkającym się po ustach, sprawił że przerwał na chwilę to co robił, po prostu wpatrując się w jej wizerunek.
- Powiedz czy miałem chociaż trochę rację - powiedział cicho, błądząc spojrzeniem po twarzy kobiety; na jej policzku brakowało blizn, kolor włosów nie był agresywnie niebieski, a w złotych oczach brakowało odbicia piekła, które przeżyła. Wyglądała niemal jak inna osoba.
Pytanie brzmiało czy w środku nadal nią była, zagrzebana głęboko pod warstwą żalu, wściekłości i straty.
Tyle dokumentacji medycznej oznaczało z pewnością liczne badania nad jej nietypową naturą biotyki, a także być może ewaluację psychologiczną podczas jej służb w linii B. Etsy miała jednak rację - jeżeli chciał przekonać ją do siebie po raz kolejny, rozgrzebywanie jej akt bez jej wiedzy nie było do tego najlepszym sposobem. Czerwony, ostrzegawczy komunikat na jego omni-kluczu wyraźnie do podkreślał.
Bunt maszyn, akt I. Niech cię, Ets.
- Nie, masz rację. Cokolwiek tam jest, należy do niej. Szlag by to. - Zminimalizował dane i potarł twarz, zamykając na chwilę oczy. Miał więcej niż jedno pytanie, ale odpowiedzi na żadne z nich nie znajdowały się w aktach kobiety. A pozostałe nie wydawały się w tej chwili istotne lub warte czegokolwiek.
Wyprostował się i wbił wzrok w mijane wieżowce Nos Astry oraz powoli zapadający zmierzch, nadając miastu niemal identyczny klimat jak podczas ich ostatniego wypadu. Tylko, że wtedy lecieli razem z Volyovą, wciąż nieufni wobec siebie i zastanawiający się jak skończy się ich współpraca.
- Pół kredyta za twoje myśli - poprosił, błądząc spojrzeniem po oświetlonych uliczkach oraz innych promach. Po chwili oderwał wzrok i ponownie aktywował własne urządzenie; grafitowy blask rozświetlił wnętrze kabiny, ale Widmo nie próbował znowu otworzyć akt. Zamiast tego wywołał pliki konfiguracyjne programu przeciążeniowego, zmuszając umysł do pracy nad czymś konkretnym, czymś co mogło zająć jego myśli. Zawsze było coś co można było zoptymalizować, coś co można było zmienić, wyciągnąć dodatkowe parę procent mocy lub poprawić pracę układu.
- Na omni-kluczu Bryanta były jakieś informacje o posiadłości Virii? Kody dostępu, schematy patroli, mapa wyspy, częstotliwości ochrony? - zapytał, błądząc spojrzeniem po kolumnach parametrów i skupiając się na tym nad czym mógł mieć przynajmniej częściową kontrolę.
Zaczynał rozumieć dlaczego Maya w chwili zagrożenia rzucała się w wir zniszczenia i walki.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 sty 2018, o 22:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną Żaden zabójca nie czyhał na jego życie tym razem. Dok był pusty, poza znajdującym się w jego wnętrzu statkiem i bezzałogowym promem, oczekującym na klienta, wezwanym wcześniej przez SI gdy Viyo sobie tego zażyczył. Wiatr wciąż doskwierał, tworząc chłód panujący na zewnątrz, ale nie wiał tak porywiście jak kilka godzin wcześniej. Warunki do strzału z broni takiego kalibru stały się znacznie lepsze.
Z radosnym kliknięciem, prom zaakceptował miejsce docelowe i zamknął drzwi za pasażerem, podrywając się do lotu. O tej porze, Nos Astra szykowała się na wieczór. Słońce zachodziło pomiędzy budynkami, barwiąc świat pomarańczową łuną, która na samej krawędzi horyzontu wydawała się być krwistą smugą.
- Trochę tak - powtórzyła za nim Etsy. - Spójrz na to.
Udostępniła mu malutki fragment jej akt, który sama uznała za stosowny. Prywatność nie była czymś, czym akurat SI się przejmowała, choć dbała o to, by Viyo jej nie naruszył.
Notka była napisana przez psychologa i była zaledwie skrawkiem z całej ewaluacji - stu osiemdziesiątej szóstej. Datowana na 9 listopada 2186, z krótkim dopiskiem samej SI o starcie operacji Vigil na powierzchni AZ-99 2 listopada tego samego roku. Lekarz wyraził swoje zaniepokojenie staniem psychicznym badanej, rekomendując, by jej sprawą zajął się psychiatra i naciskając na zwolnienie z obowiązków prowadzenia służby na czas terapii.
- Dostała status niezdolnej do służby i zwolnienie na czas leczenia, z powrotem tylko przy stwierdzeniu poprawy - powiedziała SI, odzywając się w komunikatorze. Budynki, które mijał, z wolna zaczynały się przerzedzać, ujawniając więcej szczegółów krajobrazu. W oddali widoczna była tafla wody, od której odbijały się promienie słońca.
- Tydzień później powołano ją do sekcji B.
Kolejna, krótka notka potwierdziła ten fakt. Major Gruzniew potwierdził wniosek o przyjęcie kandydatury Mayi Volyovej, która została zaakceptowana przez jego przełożonych. Siedemnastego listopada złożył propozycję w szpitalu w Vancouver leżącej na jednym z oddziałów porucznik, która wstępnie zgodziła się na transfer.
- Nikt ich nie kontroluje. To niedorzeczne. Jeden oddział nie respektuje drugiego - niemalże westchnął do jego ucha syntetyczny głos. - Czy tak samo wygląda organizacja wojska w Hierarchii?
Volyova nie powinna wracać na pole walki przez miesiące, przynajmniej zdaniem trójki psychologów wojskowych, którzy podpisali się pod decyzją zmiany jej statusu i zwolnienia ze służby. Rekrutacja do czarnych operacji nie tylko nie była czymś, co powstrzymało ją przed upadkiem, lecz mogło przyspieszyć spotkanie z ziemią.
Zdrowie mentalne Mayi musiało nie wpływać na decyzję kogokolwiek, kto zajmował się rekrutacją. Nie przy jej umiejętnościach. Narwanie i nienawiść nie umniejszało jej morderczej skuteczności, czego najlepszym przykładem była sytuacja w klubie.
- Przez większość jej kariery miała główną lekarkę, która mocno sprzeciwiła się przeniesieniu Volyovej do innych oddziałów. Sprawa porucznik została jej odebrana gdy jej akta utajniono - odrzekła Etsy, poproszona o własną opinię. - Myślę, że umniejszenie jej osoby do broni do wykorzystania w nowych oddziałach wpłynęło na degradację jej stanu mentalnego.
Bardzo pobieżna mapa wyspy wskoczyła na jego omni-klucz. Pokazywała widok z góry ptaka - budynek w kształcie litery L, z dwoma tarasami na zachodniej i północnej ścianie. Trzypiętrowy, na każdym z pięter wschodnia strona była przeszklona, a przy ścianie szedł długi balkon, z widokiem na basen niemal tak wielki, jak jedna trzecia budynku. Obrzeża wyspy były mocno zielone, z kilkoma drzewkami i wysokimi krzewami, pomiędzy którymi szła alejka wysadzona płytkami.
Oprócz tego, po drugiej stronie basenu od budynku, mała wieżyczka, z której można było skakać do środka zbiornika.
- Były schematy patroli, ale ochroniarzy Bryanta już zabiliście. Nie wiem, czy reszta informacji będzie aktualna lub przydatna.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

24 sty 2018, o 09:55

Krótki rozdział z akt Mayi wyświetlił się w rogu jednego z ekranów jego omni-klucza, przyciągając do siebie wzrok. Ewaluacja psychologów była dokładnie taka jak się spodziewał, ale to nie wgląd w stan psychiczny kobiety tuż po katastrofalnej misji okazał się być niepokojący, a to jak jej kariera potoczyła się później. Ktokolwiek zadecydował o jej awansie, wiedział co przeszła podczas operacji Vigil, a także że straciła swoją grupę. I nie dbał o to w najmniejszym stopniu.
A może wręcz przeciwnie.
Czy utrata oddziału i przeżycie pomimo wszelkich statystyk sprawiło, że pojawiła się na radarze ludzi od brudnej roboty Przymierza? Czy to jej złamany duch był powodem dla którego zdecydowali się przyciągnąć do siebie niszczycielską biotyczkę?
- Nie - odpowiedział ponuro na pytanie SI, błądząc spojrzeniem po przebiegu rekrutacji Volyovej. - Zdarzają się niesnaski między sekcjami lub spięcia poszczególnych oddziałów, szczególnie w przypadku rozbieżnych celów, ale turianie od dziecka uczeni są respektować łańcuch dowodzenia i hierarchię. Jeden dowódca może próbować lobbować swojego zwierzchnika, żeby przepchnąć swoje cele przed innymi, jeżeli wierzy, że ma to taktyczne znaczenie, ale nie jest to dobrze widziane.
Linia B wyglądała na bezkarną wewnątrz Przymierza. Naturalnie w Hierarchii niektórzy mogliby powiedzieć to samo o oddziałach specjalnych lub Czarnej Straży, ale nawet wtedy istniała pewna granica. Chociaż rzeczywistość jak zwykle była dużo bardziej szara niż w teorii i wojskowych broszurach.
Major Gruzniew był jednak pewną poszlaką, gdyby w przyszłości przyszło mu podążać za nowym tropem. Z tego czy innego powodu.
- Powrót bezpośrednio do walki i do brania udziału w misjach odmiennych od tych, w których mogła uczestniczyć jako N7, mógł jej tylko zaszkodzić - zgodził się niechętnie, wracając do przerwanych kalibracji. Niemal bezwiednie operował parametrami oprogramowania, myślami błądząc zupełnie gdzieś indziej, dookoła bagiennej planety oraz niebieskowłosej kobiety, która z każdą kolejną informacją coraz bardziej przypominała potrzaskaną, ledwo sklejoną szklankę.
Może dlatego zareagowała tak agresywnie, bo myślała, że jego próby przekonania jej do współpracy, były dokładnie tym samym co zrobił jej Gruzniew - wykorzystaniem jej umiejętności do osiągnięcia własnych celów. Do napuszczenia jej na człowieka, który był dyrygentem całego AZ-99, potraktowania jej jak broni, która pomoże mu znaleźć odpowiedzi. Myliła się, ale czy mógł ją za to winić?
A może zwyczajnie zaskoczył jej mechanizm obronny, gdy złamany umysł nie chciał już więcej słuchać o przeszłości, nie mogąc podołać kolejnemu wywróceniu jej rzeczywistości do góry nogami.
- Bardziej chodziło mi o to co myślisz o samej Volyovej, Ets. I o tym co próbuję zrobić - powiedział po chwili. Symulacja nowej konfiguracji sprawiła, że jego omni-klucz na krótką chwilę rozświetlił się dużo jaśniej niż wcześniej, a delikatne wyładowania przemknęły po jego powierzchni. Całość zgasła równie prędko co się pojawiła, gdy program zakończył wstępną analizę, oceniając zaproponowane zmiany.
Zdawał sobie sprawę, że jego podejściu daleko jest od byciu obiektywnym. Była cienka granica między irracjonalną próbą naprawienia czegoś co nie może być naprawione, a tym co możliwe, szczególnie gdy dzielili podobne przeżycia.
Jego wzrok przeskoczył na chwilę na wyświetloną mapę; poruszył wolną ręką, obracając holograficzną wizualizację dookoła własnej osi. Maya pewnie była już w środku lub właśnie przedzierała się do wnętrza.
- Znajdź mi jakąś dobrą lokalizację z widokiem od wschodniej strony. Muszę zobaczyć czy będę miał wystarczające pole widzenia na to co się dzieje w budynku - rzucił, stukając palcami po udzie. Łagodniejsze warunki do strzału oznaczały, że może nie będzie musiał wchodzić do wnętrza rezydencji i przedzierać się przez niego za Mayą. Jeżeli przeszklona ściana oferowała wystarczający pogląd na piętra posiadłości, może będzie mógł zapewnić jej wsparcie z daleka.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

24 sty 2018, o 11:21

Hierarchia nie mogła mieć tak ogromnych problemów, chociażby ze względu na to, jak wychowane było społeczeństwo. Ludzie byli różni, ich osobowości i moralność potrafiła być często ekstremalnie rozbieżna. Każdy miał inny sposób na dotarcie do celu i często to, że sprzeciwiał się on kodeksowi przełożonego, nie zmieniało niczego.
- Nie dziwi mnie to, biorąc pod uwagę sposób prowadzenia przez was państwa i wychowywanie następnych pokoleń - odezwała się Etsy po krótkiej chwili namysłu. - Zastanawia mnie tylko jak bardzo osamotnieni jesteście w tym podejściu.
Asari czy salarianie byli równie potężnymi graczami na galaktycznej arenie co turianie i ludzie, lecz trzymali się z boku, przynajmniej z perspektywy Etsy. Ciężko było się temu dziwić, biorąc pod uwagę sedno historii, która rozegrała się na AZ-99, a która w minimalnym stopniu dotyczyła wszystkich niezwiązanych z wojną pierwszego kontaktu. Tylko reperkusje w przypadku ich niepowodzenia uderzyłyby we wszystkich.
- Twój pragmatyzm zniknął gdy ją poznałeś - odpowiedziała, podczas gdy taksówka odłączyła się od głównego ruchu, obniżając nieco lot. W oddali mała zatoka, którą otaczała jedna ze stron Nos Astry, skrzyła się w pomarańczowym blasku niemal tak mocno, jak świeciły otaczające ją hologramy umieszczone na budynkach. Kilka, małych wysepek unosiło się na powierzchni sztucznego zbiornika, świecąc niczym lampki na choince umieszczonymi na ich powierzchni, rozświetlonymi budynkami. - Myśl, że jednej osobie uda się zrobić to, do czego potrzebny jest sztab psychiatrów i miesiące terapii, jest bardzo romantyczna.
Taksówka obniżyła lot, zbliżając się do miejsca docelowego. Jak na razie wyspa wyglądała spokojnie. W basenie bawiło się kilka osób, choć z tej perspektywy ciężko było stwierdzić, czy pośród nich znajdował się turianin.
- Nie wiem, czy to dobrze. Powiedziałabym, że nie, ale potraktowałbyś to jako wyzwanie udowodnienia statystyce po raz kolejny jej omylność.
Trzymając taksówkę na bezpiecznym dystansie, SI zamroziła przejazd, pozostawiając Viyo czas do dokończenia rozmowy i namysłu, w międzyczasie wyznaczając możliwe miejsca lądowania.
Za jego plecami słońce niemal całkowicie schowało się za horyzontem, pogrążając świat w półmroku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

29 sty 2018, o 17:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną Wyświetl wiadomość pozafabularną Elpis czekała na nich w doku tam, gdzie zwykle. Statek został zamknięty na przysłowiowe cztery spusty podczas nieobecności jego właściciela, a SI uważnie monitorowała otoczenie, od kiedy pod ich wejściem znalazła się płatna zabójczyni kilka godzin wcześniej. Gdy dwójka opancerzonych wysiadła z promu lądującej wewnątrz taksówki, przywitała ich otwierająca się samoczynnie śluza i wiejący wewnątrz wiatr. Żadnych niespodziewanych gości.
Maya weszła do środka korytarza, skręcając od razu w stronę skrzydła medycznego, które było jej znajome. Pewnie nie spodziewała się, że tak szybko trafi z powrotem do środka jednej z kapsuł medycznych na wyposażeniu Widma. Nie wyglądała na zadowoloną z tego powodu i ciężko było jej się dziwić.
Odłożyła butelkę alkoholu na wolną półkę, zatrzymując się na chwilę w konsternacji. Panel na jej ramieniu mrugał ostrzegawczo czerwonym wykrzyknikiem, informującym o skończeniu się zgromadzonych wewnątrz zapasów medi-żelu, które zresztą przestały być już potrzebne.
- Udało wam się włamać do omni-klucza Bryanta? - spytała mrukliwie, ściągając obie rękawice i zabierając się za resztę pokrywającego jej ramiona pancerza. Ceramiczne płytki ze stukotem uderzały o metalową powierzchnię stolika, w miarę, gdy odkładała kolejne części.
Kapsuła czekała, gotowa na przyjęcie nowego pacjenta. Jak na razie na koncie miała więcej uratowanych żyć niż jej turiańska towarzyszka, użyta po raz pierwszy dopiero tutaj, w doku Nos Astry.
- Tak - odpowiedział za Viyo syntetyczny głos. Obecność sztucznej inteligencji była już jawna, ale Volyova zmarszczyła brwi, przypominając sobie o tym dopiero teraz. Jej odkrycie nie było na tyle spektakularne, by nie zostać przyćmionym przez późniejszą kłótnię i odpowiedzi, które wstrząsnęły nią bardziej, niż spotkanie z Etsy. - Przelewy idące z banku do banku po dziesiątkach ludzkich kolonii, niewykrywalne. Dużo kodów, do których nie mam klucza. Twoja pomoc może przyspieszyć moje działanie.
Volyova kiwnęła głową, choć wyraz jej twarzy sprawiał wrażenie, że nie myśli o urządzeniu w tej sekundzie. Pozostawionym na stole w mesie, o zawartości, której ogromu jeszcze nie dostrzegała. Nie wiedziała o aktach, do których SI miała dostęp, a które Viyo chciał wcześniej przeczytać.
- Vex - zaczęła miękko, odwracając się w jego stronę bokiem. Jej dłonie zaciskały się kurczowo na zaczepach napierśnika, przed którego zdjęciem się zawahała. - Pomóż mi.
Odłamki szkła walające się po podłodze apartamentu Virii nie były w stanie przebić się przez tarcze lub pancerz, ale łączenia między kolejnymi płytkami były znacznie cieńsze i podatne na atak. Niemal niewidoczne w półmroku, lecz skrzące się w świetle odłamki tkwiły w jej pancerzu w małej, choć znacznej ilości. Kilka z nich przebiło się dalej, wgłąb, do miękkiej skóry jej pleców, utrudniając zdjęcie napierśnika i wywołując ból przy każdym naruszeniu go, szczególnie w miejscu tak trudno dostępnym dla niej samej.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

29 sty 2018, o 21:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną Szkło zgrzytało pod butami, gdy schodzili po schodach na piętro niżej. Martwy ochroniarz w jacuzzi dalej wisiał przewieszony przez krawędź zbiornika, a brunatna woda bulgotała niemrawo, nie mogąc sobie poradzić z filtracją skrzepniętej krwi. Turianin wodził wzrokiem po zniszczeniach, których dopuścili się razem z Mayą, milcząc przez większość wycieczki. Nie mieli gwarancji, że wyspa nie skrywa większej ilości ochroniarzy, ale wszystko wskazywało na to, że albo wyeliminowali wszystkich, albo pozostali mieli więcej rozsądku, żeby nie stawać im na drodze. Budynek był cichy i pogrążony w delikatnym półmroku; na zewnątrz zapadała noc, a część świateł w środku uległa zniszczeniu, pozostawiając raczej oszczędne oświetlenie skupione dookoła nieregularnie błyskających jarzeniówek, przewróconych lamp stojących, chyboczących się na wietrze wpadającym przez rozbite okna żyrandolach...
Kiedy przekroczyli ciało martwego kroganina, Widmo skinął krótko głową na słowa Volyovej, ale nie skomentował ich. Mogliby dywagować, że odwrócenie uwagi kobiety było częściowo jego winą oraz że nic takiego by się nie stało, gdyby nie wrócił z nią na wyspę, ale prawda była bardziej skomplikowana. Prawda była taka, że żadne z nich nie wiedziało jak potoczyłaby się walka Mayi, gdyby musiała ścierać się z dodatkowymi pięcioma ochroniarzami, których turianin wyeliminował nim zdążyli dołączyć do niej przed budynkiem oraz jak wyglądałaby jej potyczka z szefem ochroniarzy.
Może właśnie uchodziłoby z niej życie, wyciskane z gardła przez zaciśnięte łapy kroganina. A może właśnie biegłaby na łódkę za Virią, zamierzając dokończyć dzieła własnoręcznie.
Ciało turiańskiego biznesmena leżało tam gdzie padło. Pocisk z karabinu wyborowego strzaskał chitynowe płytki na jego potylicy i wyszedł pod prawym oczodołem, wraz z energią wylotową zabierając ze sobą połowę twarzy mężczyzny. Trawa dookoła zwłok była niebieska od krwi, tak jak i kilka liści na krzewach stanowiących linię oddzielającą wilię od reszty świata. Widmo przyglądał mu się bez słowa, gdy go mijali, ale potem i ono zostało w tyle.
Następny wynajęty prom podleciał kilka minut później, zawisając paręnaście centymetrów nad powierzchnią ziemi. Wyglądało na to, że po raz kolejny oboje z Mayą będą się zmorą ludzi odpowiedzialnych za czyszczenie wnętrz kokpitów taksówek; to był już drugi pojazd, którego skórzana tapicerka miała zostać zabrudzona przez krew pokrywającą pancerze jej pasażerów.
- Chyba muszę kupić sobie własnego skycara - mruknął turianin, wsiadając za kobietą. Drzwi zasunęły się za nimi, a pojazd miękko uniósł się w noc Illium.
Powrót na Elpis nie obfitował w kolejnych zabójców czekających na nich w doku ani na zasadzki czające się przy podniebnej drodze. Być może oferta Virii była jednorazowa, a być może jego niedoszła morderczyni uznała, że dźgnięcie między żebra było wystarczające, żeby dokończyć dzieła. To czy będzie próbowała wypełnić kontrakt pomimo śmierci Orena pozostawało tajemnicą, ale Widmo nie zamierzał zbyt długo pozostawać w mieście pieniądza. Wyniósł wystarczająco wspomnień z tej planety, żeby zniechęcić się do jej klimatu, nawet pomimo słów Volyovej.
Przytulne, chłodne korytarze statku przywitały ich rozjaśniającymi się światłami, gdy Etsy zamknęła za nimi wejście śluzy. Maya od razu skierowała się do skrzydła medycznego, a turianin nie mógł się nie uśmiechnąć pod nosem na deja vu całej sytuacji. Zahaczył po drodze o mesę, odkładając na stół strzelbę oraz resztę swojej broni; zdjęcie z pleców ciężkiego karabinu odciążyło trochę jego obolałe żebra i przyniosło odrobinę ulgi przy puszczającym odrętwieniu omni-żelu wyparowującego z organizmu.
- A także parę innych rzeczy, które mogą jednak poczekać - dopowiedział po słowach SI, również wchodząc do skrzydła szpitalnego. Nie był ranny tak jak Maya, ale czuł, że naruszonemu opatrunkowi przydałaby się zmiana, a także jakaś maść przeciwbólowa na pulsującą szczękę i popękane płytki chitynowego pancerzyka na żuchwie. Zaś zawartość omni-klucza...
Mur na który się natknęli będzie tam zarówno dzisiaj jak i jutro. Dzisiaj żadne z nich nie miało już siły się na niego wspinać, nawet jeżeli oznaczało to odpowiedzi.
Na dźwięk swojego imienia obrócił twarz w stronę niebieskowłosej, przez chwilę patrząc na nią w milczeniu. To był pierwszy raz kiedy go użyła, ale również pierwszy raz kiedy poprosiła o pomoc. Jego wzrok prześlizgnął się po elemencie pancerza, który sprawiał jej problem i po szklanych odłamkach, błyszczących spomiędzy płyt w świetle jarzeniówek.
I pomyśleć, że kobieta nie tylko przeszła z nimi całą drogę do Elpis, ale również walczyła z ochroniarzami. Nic dziwnego, że wyczerpała cały zapas medi-żelu w przeciągu kilkunastu minut.
Bez słowa podszedł do niej i zdjął rękawice, odkładając je na blat. Nawet jeżeli jej prośba była wywołana koniecznością, była to odrobina zaufania, której nie planował wykpić ani odrzucić. W ciszy zastąpił jej dłonie własnymi przy klamrach trzymających obie części napierśnika i odpiął jego tylną część, powoli i delikatnie zdejmując ją z pleców kobiety, uważając żeby szkło na łączeniach nie poharatało ich jeszcze bardziej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

29 sty 2018, o 21:52

Omni-klucz Bryanta był urządzeniem pełnym tajemnic, na które zerknęła dotychczas tylko SI. Rozumiejąc część, może nie całą, nie dzieliła się z nimi informacjami, przez co łatwo było wywnioskować, że nie znalazła tam niczego w oczywisty sposób istotnego. Mężczyzna musiał jakoś zabezpieczać swoją przyszłość, a ukrywanie wszystkich, mało legalnych zleceń miało mu w tym pomóc.
W miarę, jak przeciwbólowe właściwości medi-żelu znikały, pulsujący ból w boku powrócił. Opatrunek był stosunkowo cały, chroniony ubraniem, kombinezonem i ceramicznym pancerzem, który nie ucierpiał w walce ani na sekundę, chroniony z kolei przez bariery kinetyczne utrzymywane przez turianina na optymalnym poziomie. Szczęka jednak była cała odrętwiała i przy pierwszym spojrzeniu w lustro dostrzegłby, że przypomina zderzenie się z podłogą, nie uderzenie kolbą strzelby.
Pancerz Mayi nie był łatwy do zdjęcia. Wymagało to trochę siły, a jednocześnie każde, mocniejsze odciągnięcie tylnej od przedniej części mogło wywołać kolejną falę bólu. Kobieca twarz skryta była jednak za włosami, które odgarnęła na jeden bok, ułatwiając mu lepszy dostęp do zaczepów. Jeżeli się krzywiła, nie był w stanie tego dostrzec.
Po kilku sekundach walki, napierśnik poddał się, odpinając całkowicie i umożliwiając go zdjęcie przez nią ceramicznej klatki, będącej wcześniej jej ratunkiem, lecz teraz utrapieniem. Od razu rozpięła i zdjęła z siebie górną część ciemnego kombinezonu.
- Dzięki - westchnęła, odkładając napierśnik obok reszty, na metalową półkę. Podkoszulek, który miała na sobie, zmienił kolor na brunatny, z łatami dawnego koloru prześwitującego w niektórych miejscach. Część szwów tylnej rany pękła pod wpływem uderzenia, nasycając opatrunek krwią. Niebieskowłosa zaklęła, zdając sobie z tego sprawę po chwili.
- Cholerni kroganie - mruknęła pod nosem, przygotowując się i wchodząc do środka kapsuły po kilku minutach, układając się w niej bokiem. Wiedziała, jak ma postępować, a przynajmniej zgadywała na podstawie jakichś doświadczeń. Urządzenie od razu przystąpiło do pracy, zaczynając od analizy układu kostnego, która wykryła kilka anomalii, w tym jedną w obszarze kręgosłupa. Zalecenie znieczulenia ogólnego wykwitnęło na panelu, czekając na potwierdzenie. -Kolekcjonujesz bronie z każdego przeciwnika, który o mały włos cię nie zabił? - zagadnęła nagle, uśmiechając się krzywo. Podniosła spojrzenie na turianina, na tyle, na ile mało komfortowa pozycja i miejsce do leżenia jej pozwalało.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

29 sty 2018, o 23:10

Płyty pancerza kobiety stanowiły powód dla którego nadal żyła, ale miały też swoją cenę. Kiedy napierśnik w końcu się poddał, uwalniając Mayę ze swoich objęć, turianin przesunął spojrzeniem po szklanych zębach wystających spomiędzy elastycznych łączeń. Ostre krawędzie odłamków były pokryte krwią, a poprzecinane fragmenty kombinezonu i koszuli niebieskowłosej jasno pokazywały co było jej źródłem.
- Nie potrafię pojąć jakim cudem wciąż stoisz - mruknął, przyglądając się jej plecom, gdy zdjęcia górną część kombinezonu. Napierśnik brzdęknął o blat, wymagając prawdopodobnie niejednej naprawy. Uderzenie o podłogę nadwyrężyło amortyzujące elementy, a jego powierzchnia była miejscami pokryta siateczką pajęczyn, ale nie wszystko był w stanie przyjąć na siebie. Widmo widział oczami wyobraźni jak fioletowa i żółta będzie wkrótce skóra kobiety na łopatkach, obecnie skryta przez zakrwawiony materiał koszulki. - Prochy prochami, ale i tak jesteś jedną z najsilniejszych osób jakie spotkałem.
Obserwował jak niebieskowłosa wchodzi do kapsuły i kładzie się na boku. Kiedy szklana powłoka zaczęła się zamykać między nimi, przez usta turianina przemknął cień uśmiechu.
- Albo najbardziej upartą.
Odpiął klamry swojego napierśnika i również ściągnął go z grzbietu, odkładając na blat. W przeciwieństwie do Volyovej, nie miał z tym większego problemu jeżeli nie liczyć rwania w boku, które było drobiazgiem w porównaniu ze szkłem wbijającym się w ciało przy każdym obrocie. Podszedł do komory kobiety i przesunął wzrokiem po panelu kontrolnym oraz wyświetlanych wstępnych raportach analizy układu.
- Trafił swój na swego - powiedział, uśmiechając się półgębkiem. - Jestem pewien, że gdyby nie przygwoździł cię do ściany, spróbowałabyś mu odgryźć twarz ze złości.
Wyciągnął dłoń do konsoli, ale nie nacisnął potwierdzenia, unosząc wzrok na Mayę.
- Ogólne czy miejscowe? - zapytał krótko. Połamane kości i liczne pęknięcia to coś innego niż pojedyncze przebicie, ale nie zamierzał się spierać z kobietą, jeżeli uparłaby się na zachowanie przytomności.
Jej słowa o kolekcjonowaniu broni sprawiły, że zaśmiał się cicho. Musiała zauważyć, że zabrał strzelbę ochroniarza, nawet pomimo obrażeń i własnego bólu.
- Można tak powiedzieć. Jest w tym więcej prawdy niż chciałbym przyznać - powiedział, uśmiechając się pod nosem. Jakby tak się zastanowić, to miała rację. Jego Motyka pochodziła z rąk Johne'a Cleroya, który prawie pogrzebał go na dnie oceanu; Wdowa i krogańska strzelba były najnowszym nabytkiem, ale ich poprzedni właściciele również strzelali w jego kierunku mniej lub bardziej skutecznie. - Może też powinnaś zacząć, mam wrażenie, że uzbierałabyś całkiem pokaźną zbrojownię. Strzelba jest twoja, jeżeli chcesz.
Koniec końców to ona nieomal zginęła pod atakiem kroganina, nie on. Chociaż było równie blisko.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

30 sty 2018, o 18:32

Milczała, póki nie znalazła się wewnątrz kapsuły, gdzie pierwszym, co otrzymała, były leki przeciwbólowe. Odgarnęła poskręcane i splątane w niektórych partiach włosy z twarzy, obserwując krawędź szklanej powłoki, zamykanej przez automatyczny mechanizm, po czym westchnęła cicho, ponownie. Zacisnęła dłonie w pięści i rozluźniła, poprawiając się w miejscu, próbując znaleźć pozycję choć odrobinę wygodniejszą od tej, którą wymagała od niej ograniczona przestrzeń.
- Raczej to drugie - odparła, uśmiechając się krzywo. Obserwowała turianina, w przeciwieństwie do niej stojącego w dobrym stanie obok, będącego w stanie zdjąć własny pancerz i co najwyżej znaleźć maść na uszkodzone płytki szczęki.
Milczała przez krótką chwilę, rozmyślając, z wzrokiem utkwionym w jednym punkcie przestrzeni. Maszyna buczała, kończąc skanowanie układu kostnego i sięgając do własnych zasobów, by dobrać odpowiednie leki i postępowanie.
- Widziałeś jego twarz, prawda? - uniosła brwi, z wyrazem lekkiego obrzydzenia na twarzy. - Chyba wolałabym powolną i męczącą śmierć niż zbliżenie ust do takiego pyska.
Zerknęła na turianina, gdy spytał o znieczulenie, ale decyzję miała już podjętą.
- Sam fakt, że daje taki wybór, znaczy, że nie jest tak źle. Miejscowe.
Kręgosłup niebieskowłosej był cały. Naruszony bark, żebra i uszkodzenia tkanek miękkich nie wymagały pełnego paraliżu pacjenta do przeprowadzenia procedury, a Maya potrafiła tkwić w bezruchu - nawet, jeśli jej się to nie podobało.
- To trochę przypomniało mi moją pierwszą próbę przemieszczania się z pomocą biotyki - uśmiechnęła się lekko, nagle odzywając na inny temat, który w praktyce miał być powiązany z jego poprzednią uwagą. - Na szkoleniach. Pokazali mi tyle pięknych wykresów i teorii, która potwierdzała, że mogłabym ją wykorzystać do poruszania się.
Znieczulenie podane przez kapsułę zaczynało działać niemal od razu, uwalniając nieco bólu z wyrazu jej twarzy.
- W praktyce nie potrafiłam wyczuć tego, jak traktować swoje ciało. Jakie ma możliwości i wytrzymałość. Ruszyłam się o kilka metrów, ale z siłą upadku z piątego piętra na beton - parsknęła śmiechem, wywołując oburzenie panelu na maszynie, która wykryła poruszenie się pacjenta, mrożąc na chwilę wszystkie swoje działania, lecz wracając do pracy chwilę później. - Połamałam nogi.
Wypuściła powietrze z ust, obracając głowę na twardym posłaniu kapsuły medycznej. Wzrok utkwiła w suficie, pogrążona w rozmyśleniach. Teraz po polu walki poruszała się z prędkością błyskawicy, omiatana biotycznymi płomieniami, ale Widmo nie mógł mieć pewności kiedy odbywały się jej szkolenia. Kapsuła kontynuowała pracę, która miała jeszcze trochę potrwać, dając Viyo czas na ogarnięcie się samemu nim przystąpią do analizy omni-klucza Bryanta.
- Nie wiem gdzie miałabym je trzymać - odparła i pokręciła głową, niezainteresowana krogańską strzelbą, która miała trafić na ścianę w kajucie Viyo, obok innych, zdobycznych broni.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

30 sty 2018, o 20:51

Z jego gardła wyrwał się cichy, wibrujący śmiech. Bardziej skłaniał się ku temu, by określić Mayę obydwiema kategoriami. To jej siła pozwalała nie załamać się po przeżyciach na AZ-99, a także wytrzymywać kolejne i kolejne ciosy; upór za to umożliwiał jej stanie na nogach pomimo wszelkich przeciwności losu oraz obrażeń, które poskładałyby normalnego człowieka. Wybuchowa mieszanka, która sprawiała, że drobna - w porównaniu do krogan oraz turian - ludzka kobieta była niczym żywa stal i ogień.
- Czyżbyś nie była fanką ostrych krawędzi i szorstkich chitynowych płytek? - zapytał, uśmiechając się półgębkiem, gdy wspomniała pysk kroganina. Stuknął palcem potwierdzenie znieczulenia miejscowego na jej kapsule, a potem opuścił rozbawione spojrzenie na leżącą niżej kobietę. - Jestem zawiedziony.
Przesunął spojrzeniem po najświeższych odczytach na panelu kapsuły, po czym odwrócił się od niej, podchodząc do szafek z medykamentami. Kiedy Maya wspomniała swoją naukę kontrolowania umiejętności, obrócił nieznacznie twarz, obserwując ją kątem oka, gdy szukał w szufladach środka na ranną szczękę. Nie próbował nawet kryć zainteresowania - zdolności niebieskowłosej wykraczały poza to co było wiadomo o zwykłych biotykach, sprawiając wrażenie, że kobiecie było bliżej do vidów i opowieści niż do rzeczywistości.
- Twoja teleportacja nie przypomina tej samej metody poruszania, którą niektórzy biotycy wykorzystują do szybkiego przemieszczania się po polu walki - przyznał, wyciągając niewielki słoiczek i obracając się przodem do Mayi. Oparł się biodrami o blat, odkręcając w zamyśleniu naczynko. Przez jego usta przemknął cień uśmiechu. - Jakie to uczucie?
Techniczne elementy jej zdolności potrafił sobie dopowiedzieć, przynajmniej częściowo. Najwyraźniej kobietę ograniczał zasięg widzenia, bo inaczej dużo szybciej dostałaby się na piętro z Bryantem. Prawdopodobnie przeszkadzały jej też wszelkie przeszkody stojące na drodze - bo inaczej nie prosiłaby go o odciągnięcie jednego ochroniarza na samym początku ich wyprawy, żeby móc przenieść się do pomieszczenia ochrony. Co założył, że zrobiła.
Naniósł niewielką ilość regeneracyjnego leku na obolałe miejsce, a ten wchłonął się niemal od razu, pozostawiając po sobie zaledwie chłodne wrażenie. Wytarł palce w najbliższy papierowy ręcznik i wrzucił słoiczek z powrotem do szuflady. Jego spojrzenie przesunęło się po leżącej i wpatrującej się w sufit kobiecie. Jej odpowiedź na temat strzelby niosła w sobie więcej niż można było sądzić.
- Masz jakieś miejsce gdzie indziej, takie które możesz uważać za swoje i gdzie można wieszać zdobyczną broń na ścianach? - zapytał, odbijając się od blatu. Nie zdziwiłby się, gdyby tak nie było - wiele osób z ich fachu nie czuło nigdy potrzeby, żeby się gdzieś zatrzymać na stałe. Inni nie mieli tego luksusu. Nie podejrzewał jednak, żeby plany kobiety po śmierci Bryanta były w jakikolwiek skrystalizowane.
Nie sprawiała wrażenia jakby liczyła na emeryturę po uzyskaniu swojej zemsty.
Podszedł do kapsuły i mijając ją, poklepał szybę oddzielającą nowe ulubione miejsce kobiety od reszty statku, w taki sam sposób w jaki poklepałby po ramieniu siedzącego towarzysza.
- Jakby co, będę w mesie. Wiesz, żeby... jak to było? - rzucił, marszcząc brwi i pstrykając parę razy, jakby próbował sobie coś przypomnieć. - A. Nie stać bezczynnie - dokończył, unosząc kącik ust i mrugając na odchodnym do kobiety.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

31 sty 2018, o 13:02

Uniosła swoje spojrzenie na niego, uśmiechając się przebiegle, gdy stanął koło kapsuły, by potwierdzić wybranie jednej z dwóch opcji znieczulenia, jakie oferowała im kapsuła.
- Z tego co wiem, kroganie mają grubą skórę - odparła, obracając nieco głowę w miejscu, by móc patrzyć swobodnie tak wysoko. - Chitynowe płytki to cecha turian.
Jej ramiona drgnęły, gdy powstrzymała się od wzruszenia nimi, widząc szykujące się do pracy ramię maszyny. Wybierając znieczulenie miejscowe o tym jednym musiała pamiętać - nie ruszaniu się, przynajmniej w obrębie rąk i klatki piersiowej.
Obserwowała go gdy przeszedł do jednej z szafek, ponownie skupiając na jedynym, interesującym punkcie, jaki mogła ze swojego miejsca oglądać. Maść, którą wyjął, była zimnawa w dotyku, lecz gdy spotkała się z uszkodzoną, ranną tkanką, działała niczym sprej chłodzący.
- Jest trochę bardziej zaawansowana, ale metoda jest podobna - odparła, krzywiąc się na chwilę, z powodu ran, których nie obejmowało znieczulenie miejscowe. - To... trudne do opisania - dodała z lekkim wahaniem, zastanawiając się nad najlepszymi słowami na opisanie tego, co odczuwała. Majstrujące przy jej pękniętych szwach urządzenie wcale nie ułatwiało sprawy, nawet jeśli poza leżeniem i rozmową nie miała nic innego do roboty.
Ogólny stan kobiety nie był tak zły, jak poprzednio, więc czas operacyjny miał być mniejszy - tak jak liczba pompowanych w nią leków. Jej ciało nie było rozpadającym się polem walki, po którym przeszła pożoga. Zaledwie kilkoma, dogasającymi ogniskami, które nie wyrządziły zbyt wielkich szkód. Walka z ochroniarzami Virii była mniej wymagająca, ale też niebieskowłosa nie poświęcała jej tyle energii i własnej cierpliwości. Walczyła w inny sposób - wciąż ryzykownie, wciąż intensywnie i szybko, ale nie było to ekwiwalentem rzucania się w przepaść w nadziei, że złapie i pociągnie ze sobą swojego przeciwnika, a najlepiej ich kilku.
- Nie - odpowiedziała bez chwili zawahania, choć pytanie sprawiło, że odwróciła wzrok w zamyśleniu. - A przynajmniej nie w tej części galaktyki.
Nos Astra było jej domem, ale nie takim, w którym czułaby się w pełni bezpiecznie. Miała tu znajomych, a w barze Horus musiała przesiadywać częściej niż raz w tygodniu, ale nietrudno było odgadnąć, że nie czuje się związana z tym miastem w żaden sposób. Nawet, jeśli poniekąd go broniła przy okazji ich sporu dotyczącego różnic między Illium a Omegą.
- Właśnie tak - parsknęła śmiechem, kiwając głową, gdy skierował się do wyjścia.
Mesa wyglądała tak, jak ostatnio ją zostawił. Na stole wciąż stał flakon z niezapominajkami, a podłoga wciąż pełna była odłamków szkła z dwóch, rozbitych szklanek. Do tego pozostała tylko zdobyczna broń, gotowa na umieszczenie w odpowiednim miejscu w jego kajucie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

31 sty 2018, o 14:58

Dylemat teleportacji był tematem więcej niż jednego naukowego artykułu, podobnie jak przeprowadzane nad nią badania, ale ich dywagacje z reguły sprowadzały się do jednego zasadniczego pytania - czy osoba, która znika w jednym miejscu i pojawia się w drugim jest nadal tą samą osobą czy po prostu w stu procentach wierną kopią. Samo zagadnienie było ciekawostką moralną i filozoficzną, przynajmniej w tych kręgach do których nie sięgały naukowe dysputy. Sztab szkoleniowy Mayi pewnie jednak nie roztrząsał takich problemów. A jakkolwiek robiła to kobieta, była żywym potwierdzeniem, że wykorzystanie ciemnej materii i pierwiastka piezo potrafiło zaprzeczać prawom fizyki lub przynajmniej sprawiać wrażenie, że tak się dzieje.
Drzwi skrzydła zasunęły się za jego plecami, a on zamiast do mesy, skręcił do swojej kajuty gdzie zostawił elementy swojego pancerza i przebrał się w zwykłe spodnie oraz koszulę. Strzelba, oczekując na zamontowanie na hakach ścianie - Viyo miał artystyczną wizję i zamierzał ją spełnić przy najbliższej możliwej okazji, gdy będzie miał chwilę spokoju od strzelania, mordowania i przyprowadzania rannych kobiet do swojej kapsuły medycznej - znalazła swoje tymczasowe miejsce na jednej z półek.
Dom był konstruktem, który ostatnimi czasy również i dla niego zmienił swoje znaczenie. Lata, które spędził mieszkając w jednej z kawalerek na Palavenie, nie zostawiły po sobie sentymentu, uświadamiając mu, że prawdopodobnie dobrze by było, gdyby sprzedał swoje stare lokum. Rozumiał Mayę, jeżeli podzielała z nim ten pogląd. Wyglądało na to, że Elpis stała się jego nowym domem - mobilnym i takim na pokładzie którego spędzał więcej czasu niż gdziekolwiek indziej. Kredyty ze sprzedaży mogłyby pomóc mu usprawnić okręt albo opłacić najbliższe kilka lat tankowanego paliwa, ale była to kolejna rzecz nad którą musiałby się zastanowić.
Pod jego butami zatrzeszczało szkło rozbitych szklanek, gdy stanął w mesie. Przesunął spojrzeniem po pomieszczeniu i z westchnieniem zabrał się za sprzątanie. Pozbieranie paru kryształowych odłamków było niczym w porównaniu ze zniszczeniami, które będą musieli sprzątać następcy Virii lub ci, którzy przejmą po nim jego rezydencję. Szklanki w nieco ponad minutę trafiły do niszczarki odpadów, a turianin wyciągnął dwie nowe, jedną zostawiając na blacie w pobliżu butelki z ziemską tequilą, a do drugiej wyciągając z barku butelkę chatti. Niedopity quadim trafił z powrotem do schowka, czekając na lepsze czasy i bardziej wymagające podniebienia; duchy były świadkami, że w tej chwili rozumiał rozbawienie Mayi odnośnie lżejszego alkoholu.
Krzesło zatrzeszczało pod jego ciężarem, gdy usiadł przy stole z szklanką alkoholu w dłoni i wbił spojrzenie w ścianę. Maraton bitewny sprawił, że adrenalina już jakiś czas temu wywietrzała z jego ciała, które powoli zaczynało się przyzwyczajać do takiego stanu rzeczy; miał wrażenie, że zaledwie kilka minut temu wrócili z Hexa, siadając w mesie, żeby odpocząć.
- Myślisz, że Widmom przysługuje możliwość urlopu? - zagaił do Etsy, po czym upił łyk chatti i podniósł wzrok na monitory z wiadomościami. Po chwili aktywował swój omni-klucz, żeby wywołać kopię zawartości urządzenia Bryanta - nie po to jednak, żeby przeglądać akta Volyovej, a żeby naocznie zobaczyć co jeszcze mężczyzna na nim przechowywał. Nawet prywatne śmieci mogło nieść za sobą potencjalne odpowiedzi lub poszlaki; bez odpowiednich kluczy i tak błądzili po ciemku z próbami dostania się do tajemnic snajpera.
A było to lepsze niż siedzenie bezczynnie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”