Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

2 lis 2018, o 17:15

Umilkła na dłuższą chwilę, wzrokiem uparcie śledząc poczynania pogodynki, która z każdą chwilą wydawała się coraz mniej realna. Atłasowa skóra odbijała oświetlenie studia nadając jej niezdrowego, chłodnego blasku, który usiłowała zwalczyć szerokim, szczerym uśmiechem. Zniknęła dość szybko, zastąpiona innym programem, a może blokiem reklamowym, czego z początku niebieskowłosa nawet nie dostrzegła, spoglądając przez ekran w dal, w inne miejsce.
Złość z wolna z niej uchodziła. Może potrzebowała chwili w odosobnieniu, a może słowa turianina działały na nią kojąco. Podniosła na niego wzrok, z miną tak samo napiętą jak wcześniej, choć teraz bez szalejącej w spojrzeniu furii.
- Zawsze widzisz w ludziach to, co dobre - odparła, bez miękkości, którą powinien być wypowiedziany taki komplement. Przesunęła dłonie, łapiąc ramiona i obejmując się bezwiednie. Z dystansem, który jednocześnie spróbowała skrócić, obracając się przodem ku niemu, bokiem opierając o blat. - Nawet kiedy miga ci przed oczami dwadzieścia alarmów, ty znajdziesz jedną, zieloną lampkę.
Westchnęła cicho, odrywając zaciśnięte na materiale bluzy palce by znów złapać kubek z kawą, tym razem znacznie ostrożniej podnosząc go do ust i spijając małego łyka. Jej frustracja odbijała się w każdym, nagłym ruchu, choć robiła wszystko w swojej mocy by starać się ją opanować. Odłożyła naczynie na miejsce.
Z niedbale związanego koka wyleciało już kilka niebieskich kosmyków, więc zrezygnowana sięgnęła do włosów, ściągając z nich gumkę i zakładając na nadgarstek. Lekko zakręcone włosy opadły na jej plecy, połyskując w padającym z ekranów świetle w mesie.
- Noveria - przytaknęła, kiwając głową. - Byłeś tam kiedyś?
Elpis z wolna zbliżała się ku Przekaźnikowi Masy, ale wciąż mieli trochę czasu wewnątrz układu. Etsy wyznaczyła też przystanek przez docelowym systemem, w którym znajdowała się klinika o dobrej renomie i wielu opiniach w extranecie. Wytyczona trasa znajdowała się na omni-kluczu Widma, czekając na jego uwagę. Tak czy inaczej mieli przed sobą kilka godzin podróży w limbo wypełnionym śladami po innej, morderczej stronie kosmosu, której nie dało się dostrzec gołym okiem.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

2 lis 2018, o 17:51

Zaśmiał się cicho w odpowiedzi na jej słowa, chociaż nie był to śmiech do końca wesoły. Nie była pierwszą osobą, która mu to zarzuciła i prędzej czy później prawdopodobnie poważnie pożałuje swojego poglądu na świat. Tak jak w przypadku Darrena Girbacha.
- Nie we wszystkich - powiedział, kręcąc nieznacznie głową. W Reedzie nie widział żadnej dobrej cząstki i nie chciał widzieć, nawet jeżeli było to spowodowane ich zaledwie przelotnym spotkaniem na odległość hali produkcyjnej. Prześlizgnął się spojrzeniem po jej twarzy, zastanawiając się przez chwilę nad jej słowami. - Ale tak, masz rację w pewnym sensie. Lubię myśleć, że w każdym jest coś więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Ale nie jestem naiwny, May. To nie tak, że widzę te dwadzieścia alarmów, ale uparcie je ignoruję, bo gdzieś tam pośród całej czerwieni chcę dostrzec fragment zielonego.
Do tej pory udawało mu się rozróżniać granicę między wiarą w czyjeś przekonania, a ślepą głupotą. Jedne wydarzenia nadgryzały jego zaufanie, inne trochę je podbudowywały, ale przez cały czas była to niekończąca się walka - w której ostatnimi czasy stopniowo i powoli przegrywał, gdy chodziło o nowopoznanych ludzi. Ona oraz Khouri byli ostatnimi szczęśliwymi wybrańcami; Skinner, nawet Irene... oni nie mieli tego szczęścia, a przynajmniej nie z początku.
- Poza tym nigdy nie wiadomo co ta jedna zielona lampka oznacza. Bo może jest podpisana jako "test alarmów" - dodał, pozwalając sobie na przebiegły uśmiech. Uniósł dłoń do góry, w nieco bezwiednym geście odsuwając palcem kilka niebieskich kosmyków z jej twarzy, gdy rozplątała kok, pozwalając im swobodnie spłynąć na ramiona. Jej ustępująca złość oraz sama obecność działała na niego uspokajająco; spotkanie z Khourim oraz rozmowa, chociaż przebiegały w cywilizowany sposób i na których trzymał się silnie swojego pragmatyzmu oraz rozsądku, również pozostawiły jego organizm w pełnym napięciu. Nowe tajemnice, nowe wiadomości, nowe cele... Wszystko dokładało dodatkowy ciężar na ramiona, które mógł utrzymać wyprostowane tylko przez jakiś czas.
- Nie. Nie miałem po co. Ale trochę czytałem o tamtych placówkach i korporacjach, gdy jeszcze miałem czas interesować się tym co huczy na technologicznym rynku. A ty? - odparł, wzruszając ramionami. Zerknął na swój omni-klucz, po czym uniósł dłoń, żeby rzucić okiem na trasę wytyczoną przez SI. - Wygląda na to, że jesteśmy skazani na śnieg. Pamiętaj, żeby wziąć ciepły sweter - dodał, podnosząc na nią wzrok i podłapując jej złote spojrzenie ze słabo maskowanym rozbawieniem. Wciąż pamiętał jak go przywitała w wejściu do śluzy ostatnim razem, gdy to zaproponował. - Poprosiłem Etsy, żeby zrobiła przystanek przed docelowym układem. Oboje musimy uzupełnić zapasy, a ja muszę w końcu wymienić implant. I wysłać wiadomość do rodziny oraz znajomych w armii - dodał, krzywiąc się wyraźnie. W jego tęczówkach pociemniało. - Ostrzec ich przed Reedem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

3 lis 2018, o 00:24

Uśmiechnęła się lekko, do swoich myśli lub jego słów, w zamyśleniu wpatrując się naprzeciw, gdzieś ponad jego ramieniem, w bliżej nieokreślony punkt. Myślami wracała, przemierzała krainy zamknięte w jej głowie, odrywając się od rzeczywistości całkiem nieświadomie, z powrotem w niej zakotwiczona dopiero gdy znów powietrze przeszył wibrujący, turiański głos.
- W tych, w których chcesz widzieć - rzuciła mimo woli, pod nosem, jak coś, czego nie miał wcale usłyszeć. Rozpogodziła się nieco, nawet jeśli cień wcześniejszej wściekłości czaił się w jej spojrzeniu, czekając na coś, co wyciągnie go z letargu. Przeistoczy popiół pozostały po ostatnim wybuchu w nowe ognisko, pełne piętrzących się, niebezpiecznych płomieni, parząc każdego, który znalazł się zbyt blisko.
Jej paznokcie stuknęły o ściankę kubka, który obejmowała jedną dłonią. Gorąco kawy przestało być wrogie i nieprzyjemne, a stało się źródłem ciepła, z którego teraz chętnie korzystała, ogrzewając skostniałe palce. Pustka kosmiczna była zimna i wydawała się ochładzać powietrze na statku, wbrew logice przypominającej o istnieniu systemów podtrzymywania życia. Etsy odruchowo dbała o utrzymywanie optymalnej temperatury na Elpis, ale to wydawało się nie dotyczyć niebieskowłosej, wiecznie chłodnej. Gdy po raz pierwszy przekroczyła próg mesy, wracając z kabiny medycznej świeżo opatrzona, nie pokazywała po sobie podatności. Może jak zwierzę na obcym terenie, nie pokazywała po sobie czegoś, co można by uznać jako słabość.
- Nie - pokręciła głową, chowając jedną z dłoni do kieszeni bluzy. Jej uśmiech odrobinę się poszerzył gdy wspomniał o ciepłym swetrze, ale nie skomentowała jego uwagi. - Czy tam w ogóle działają prawa Rady? Gdzie to jest?
Uruchomiła omni-klucz wolną ręką, ale zanim mogła to zrobić, odstawiła kubek z kawą. Wpis z databazy był dość ogólny, ale dawał mniej więcej pogląd na sytuację - Noverią zarządzała korporacja. Choć znajdowała się na obszarze przynależącym do Rady Cytadeli, nie obowiązywały na niej ustanawiane przez nią prawa. Widząc to, Volyova zmarszczyła od razu brwi. Turianin mógł zasięgnąć do własnych informacji i szybko przekonać się o tym, że na mocy którejś umowy między rządem a korporacją, Widma zachowywały swoje przywileje w bazie - a przynajmniej teoretycznie powinny.
- Implant? - mruknęła, odrywając wzrok od urządzenia i podnosząc go na Viyo. Trasa wyznaczona z SI obejmowała zatrzymanie się w Gromadzie Exodus, na Terrie Novie. W kolonii znajdowało się kilka klinik przystosowanych do nie-ludzkich pacjentów o wysokiej renomie.
Wyłączyła urządzenie słysząc znienawidzone już nazwisko. Westchnęła, w sposób, w którym okazywała swoją bezradność. Reed mógł zaatakować znienacka. Jego słowa mogły mieć pokrycie, a mogły być tylko próbą zastraszenia. Nie mogli mieć pewności.
- Rada nie może zapewnić im ochrony? - uniosła wolną rękę do góry, przesuwając po jego ramieniu z zamyśleniem.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

4 lis 2018, o 13:00

Przewrócił oczami na jej komentarz, nie mając na to dobrej odpowiedzi. Miała rację, ale taka już była natura istot organicznych - żadna z nich nie była idealna, żadna nie była zdolna do czystej obiektywności w obliczu wszechobecnych zmiennych i własnych doświadczeń. Było to ograniczenie, które nie sięgało tylko WI i być może niektórych socjopatów lub istot znajdujących się na jego spektrum; w pewnym stopniu nawet SI były podatne tej regule, uzupełniając własne kalkulacje o subiektywne obliczenia oparte na wcześniejszych wydarzeniach. Skaza świadomości, można powiedzieć.
- Nie wiem. Powinny, ale sama pamiętasz jak było na Nos Astrze - odparł, wracając myślami do jej pytania oraz do tego co miało ich czekać. Nie dezaktywował swoje omni, podobnie jak ona wystukując kilka komend, żeby poszerzyć własną wiedzę o miejsce tam gdzie lecą oraz zasięgnąć informacji z bazy danych Widm. - Gdy w grę zaczynają wchodzić korporacje oraz pieniądze, wpływ każdego rządu zaczyna robić się... płynny, w najlepszym wypadku. W końcu Noveria jest w granicach przestrzeni Rady, ale... - przerwał na chwilę, również marszcząc łuki brwiowe i przesuwając spojrzeniem po blokach tekstu. Również dotarł do fragmentu o znajdowaniu się poza prawami ustalanymi przez Cytadelę. Przez chwilę milczał, konfrontując to paroma kliknięciami z informacjami z bazy danych, po czym wzdychając ciężko i ostatecznie wzruszając ramionami. - Nie wiem, zobaczymy. Jest różnica między teorią, a praktyką.
Użeranie się z urzędnikami nie należało do zajęć, których wypatrywał z utęsknieniem. Wylądowanie na Noverii oznaczało ponowne wejście w świat korporacji, półprawd i fałszywych uśmiechów, w świat delikatnego tańca między tym co muszą zrobić, tym na co mogą sobie pozwolić, a tym co mogą wymusić siłą. Być może powinien odrzucić ten cały system wartości i wziąć przykład z Khouriego, Mayi czy innych, bardziej agresywnych Widm - wejść, zażądać współpracy i rzucić o ścianę każdego kto mu odmówi. Wizja była na tyle kusząca, że z jego gardła wydostało się kolejne westchnięcie, gdy wyłączał omni-klucz; grafitowy blask przybladł i zgasł.
- Plan Khouriego do odzyskania straconego sprzętu sprawił, że zacząłem myśleć o własnym ekwipunku. I zdolnościach - odpowiedział na jej pytanie po chwili milczenia. - Od kilku miesięcy mam zainstalowany stary implant w płacie potylicznym, który wspomaga mnie w walce. Średnia półka, nic nadzwyczajnego. Kiedyś wystarczył, ale teraz... - Uniósł odruchowo dłoń, muskając palcami niemal niedostrzegalną bliznę między chitynowymi płytkami zbiegającymi się na tyle głowy. Po chwili opuścił ją, wzruszył ramionami. - Jeżeli rzeczywiście mamy rzucić się na centrum dowodzenia pełne żołnierzy, to będziemy potrzebować każdej przewagi, nawet najmniejszej. Nie mogę pozwolić sobie na pudłowanie.
Ostatnie zdanie miało głębsze dno niż chciałby przyznać i niosło ze sobą cień goryczy, dobrze zamaskowanej pod pragmatyczną decyzją o upgradzie. Wiedział, że w chwilach, które naprawdę się liczą, żaden implant i żaden nowoczesny wszczep nie zapewnią stu procentowej skuteczności, ale zdecydowanie nie mogły zaszkodzić. Każda dodatkowa szansa się liczyła, każdy jeden procent... bo porażka często oznaczała konsekwencje. Nie dla niego, bo z tym sobie radził i to nie robiło na nim wrażenia. Ale dla innych. Jak dla Mayi w przetwórni piezo, gdy jego wystrzelony pocisk minął Reeda o włos, wywołując w nim reakcję, której w innym wypadku nie miałby szansy wystosować.
- W każdym razie, myślałem żeby go wymienić. Jeszcze nie zdecydowałem czy przed tym jak znajdziemy Jeffersona czy po, bo muszę się dowiedzieć ile będzie trwał czas mojego dochodzenia do siebie, ale gdzieś w niedalekiej przyszłości na pewno - dodał, wzruszając ramionami. Przekrzywił nieznacznie głowę, przyglądając się biotyczce z uśmiechem, który wpłynął na chwilę na jego usta. - Nie dowiem się nagle, że jesteś zagorzałą purystką ciała i z nami koniec z tego powodu, prawda? - dodał, ale łatwo było poznać, że żartuje. Kto jak kto, ale przy cybernetycznych wczepach ona miała zdecydowanie większe doświadczenie.
Temat rodziny na powrót wygonił z jego spojrzenia lepszy nastrój. Skrzywił się nieznacznie, ale nie do biotyczki, a do własnych myśli oraz tego co implikowały jej słowa.
- Gdy poproszę o to Radę, na pewno pojawią się pytania. Szczególnie, jeżeli powiem, że mam podejrzenie, że ktoś może wziąć moją rodzinę na celownik - mruknął niechętnie. - Kto? Dlaczego? Z jakiegoś konkretnego powodu? Jeżeli powiem, że nie - potraktują to rutynowo. Jeżeli powiem, że tak, zażądają wyjaśnień, a ja ich jeszcze nie mam. Reed i jego szef dowiedli już, że są w stanie zamordować turiańskiego generała w sercu Hierarchii, więc "rutynowo" może nie wystarczyć. Jeszcze nie wymyśliłem jaką... taktykę obrać. Miałem nadzieję, że wpadnę na coś nim dotrzemy do boi komunikacyjnej - dodał, w roztargnieniu skubiąc pojedynczą nitkę na krawędzi jej bluzy. - A twoja rodzina? Mam poprosić również o ochronę dla nich czy wolisz ukryć ich w cieniu, jak teraz?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

13 lis 2018, o 17:27

Wolną ręką sięgnęła do odstawionego przed chwilą kubka by upić łyk kawy, obserwując turianina znad krawędzi naczynia. Napój był ciepły, ale po upływie kilku minut przestał parzyć w język jak na początku, czego skutki pewnie wciąż odczuwała.
- Purystką? Oczywiście. Już ledwo wytrzymuję te twoje tatuaże - westchnęła ostentacyjnie, przejeżdżając palcem po krawędzi białego kubka, wpatrzona w ciemną taflę wymownie.
- Obstawiam, że dwa, trzy dni maksymalnie - odparła, wracając do jego pierwszej zagwozdki, wzruszając lekko ramionami. - Wypuszczą cię po kilku godzinach, ale raczej nie powinieneś rzucać się do walki następnego dnia - dodała, uśmiechając się do swoich myśli. Przez chwilę trzymała je tylko dla siebie, zamyślona jak zwykle, nim otworzyła się nieco mocniej. - Dwa tygodnie leżenia w łóżku, minimum - postawiła trafniejszą diagnozę z rozbawieniem, odstawiając naczynie z powrotem na blat obok.
- Korzystając z okazji, będzie możliwość sprawdzenia twoich implantów, Mayu - wtrąciła się nagle Etsy i jakkolwiek intencje miała czyste i dobre, niebieskowłosa zmarszczyła brwi.
- Po co? - spytała obojętnie, choć jej wzrok zdradzał, że zna na to pytanie odpowiedź. Tego sztuczna inteligencja nie była w stanie wychwycić.
- Nasza kabina medyczna nie dysponuje sprzętem umożliwiającym przeprowadzenie odpowiedniej kontroli.
Volyova westchnęła, puszczając ramię Widma by skrzyżować ręce na wysokości klatki piersiowej, opierając się o blat kuchenny biodrem.
- Dzięki, Etsy. Ale dam sobie radę - odrzuciła, kręcąc głową. - Nic mi nie jest.
Nie patrzyła na niego, nie chcąc dostrzec zwątpienia w jego wzroku gdy to mówiła. Pod pewnym względem, każdemu z nich coś było, ale jej i w przenośnym, i dosłownym tego zdania znaczeniu.
- Pilna ochrona Rady dla dezerterki, której w ogóle nie powinno być na tym statku? - zareagowała zwątpieniem na jego pytanie, ostrożnie kierując ku niemu wzrok. - Chyba za dużo spowiadania się z rzeczy, których nie powinieneś robić.
Przygryzła wargę na moment, wzrokiem odchodząc gdzie indziej, w miejsce, którego nie dało się dostrzec gołym okiem.
- Ja też musiałabym się tłumaczyć. Poza tym... - zawahała się, nie wiedząc, czy powinna mówić coś, co przechodziło jej przez myśl, czy jednak się wstrzymać. Pokręcenie głową było odpowiedzią samą w sobie. - Nieważne. Ale dziękuję za propozycję.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

14 lis 2018, o 10:45

Trzy dni odpoczynku od intensywnego wysiłku z jednej strony brzmiały na coś, na co nie mogli sobie pozwolić patrząc po ostatnich wydarzeniach, ale z drugiej mogli nie mieć już lepszej okazji ku temu. Nie było większych podstaw, by sądzić, że linia B wie co teraz zamierzają. Omni-klucze Katji oraz Dewitta zawierały informacje, które mogły ale nie musiały być znane innym, a przy sile zabezpieczeń, które postawiły wyzwanie nie jednej, a dwóm SI, prawdopodobieństwo że dostaliby się do ich zawartości bez pomocy było niemal zerowe. Po raz pierwszy od dość dawna mieli czas na wzięcie oddechu i chociaż każda komórka jego ciała, przyzwyczajona do adrenaliny, krzyczała żeby iść za ciosem i już, teraz, lecieć na Noverię zanim będzie za późno, pragmatyzm podpowiadał, żeby zwolnić. Przygotować się. Kto wie co zadzieje się w mrowisku oddziałów Przymierza, gdy Khouri uderzy na ich transporty, a oni wezmą się za ich inżyniera. Mogą nie mieć drugiej szansy.
Słowa Mayi, nawiązujące do ich rozmowy z poprzedniej nocy oraz do diagnozy wystawianej przez kapsułę medyczną, sprawiły że uśmiechnął się pod nosem. Prawda była taka, że żadne z nich nie trzymało się ściśle przykazań medycznych. Kiepski wzór do naśladowania.
- Brzmi jak wieczność - zauważył mimo to, przewracając oczami.
Kiedy niespodziewanie w głośnikach odezwała się Etsy, poruszając temat który jemu obijał się z tyłu głowy przez ostatnie kilka dni, spiął się mimowolnie. Domyślił się intencji SI, a po części był jej nawet za to wdzięczny. Temat zdrowia Mayi był tematem, który prędzej czy później musiał poruszyć, ale nigdy nie było ku temu dobrej okazji. W tych chwilach, gdy mieli chwilę na spokojną rozmowę, nie chciał psuć jej chwiejnego, dobrego nastroju, wspominając wątek który groził wbiciem długiej szpili w pozytywny nastrój, a w pozostałych... W pozostałych zawsze coś się działo.
- Skoro już przy tym jesteśmy... jest coś o czym chciałem z tobą porozmawiać - powiedział z ociąganiem, obserwując biotyczkę. Unikała jego wzroku i trochę słusznie. Oboje wiedzieli, że "nic mi nie jest" jest bardzo względne. Szczególnie w jej przypadku. Nawet zmiana jej postawy i zamknięte skrzyżowanie rąk na klatce piersiowej sugerowało jej metaforyczne wycofanie się na blanki murów i groźne popatrywanie ze szczytu.
- Ale musisz obiecać mi, że mnie wysłuchasz. I że nie spróbujesz rzucić mną o ścianę zanim skończę - dodał z westchnięciem, również opierając się biodrem o blat, obracając przodem do kobiety. Poruszył palcami nieświadomie, pocierając dłoń w niespokojnym geście, zastanawiając się jak ubrać własne myśli w słowa. Mógł jej powiedzieć, że Bryant miał o niej wiele danych - jej dokumentacje, raporty, przeszłość. Rzeczy, których nie czytał i do których ma dostęp tylko Etsy, takie w których jednak są również informacje o których prawdopodobnie nie wiedziała... Takie jak wywiady z jej lekarką prowadzącą, doktor Grace Myers. Jeszcze kilka tygodni temu, podczas rozmowy z SI w mesie, gdy zbliżali się do AZ-102, powiedział że nie chce robić niczego za plecami biotyczki, żeby nie naruszyć jej zaufania.
Ale to było zanim zrozumiał jakie podejście kobieta obrała. Zanim powiedziała mu, że pogodziła się ze swoim losem i że zapewniło jej to swojego rodzaju spokój. Spokój, który fałszywa nadzieja lub złe informacje by zniszczyły.
W ostatniej chwili zmienił zdanie.
- Chciałbym zaktualizować kapsułę medyczną o sprzęt i oprogramowanie o którym mówi Etsy. Wiem, że jesteś ku temu niechętna i wiem dlaczego - powiedział wprost zamiast tego. - Zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała dać się przebadać ludziom z kliniki. Ale chciałbym, żebyś chociaż pozwoliła to zrobić tutaj.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

18 lis 2018, o 20:50

Niepewnie wróciła do niego wzrokiem gdy zaczął trudny temat. Wyczuła niebezpieczeństwo w słowach, które mogły paść. Zmarszczyła odruchowo brwi, cofając jedną nogę w tył, w przygotowaniu na atak, lub coś, co mogło zepsuć jej chwiejny dobry humor po tym, gdy ochłonęła po skończeniu kłótni z Khourim. W końcu miała listę tematów, które poruszać można było tylko w niektórych sytuacjach, w dodatku zawsze rzucając kością na powodzenie. Po ich ciężkiej rozmowie wcześniej była jeszcze mocniej na to wrażliwa, już uwaga Etsy ją rozdrażniła, lecz schowała to głęboko w sobie, starając się zmienić temat.
- Niezbyt dobry początek - odparła kwaśno, rozprostowując palce. Jej ręce wciąż były oparte o klatkę piersiową, skrzyżowane. Mimo naburmuszenia na samą potrzebę przygotowania się na coś ciężkiego, kiwnęła z oporem głową.
Wpatrywała się w niego intensywnie, czekając, aż coś powie. Próbując wyczytać w jego spojrzeniu to, o co mogło mu chodzić, zniecierpliwiona. Wystarczyło o kilka sekund zwłoki za dużo by przestąpiła z nogi na nogę, powstrzymując się przed pogonieniem go.
Gdy wreszcie otworzył usta, rozluźniła się nieco. Obawiała się tego, co dostrzegała w jego zielonych tęczówkach, ale nie tego co koniec końców wypowiedział w jej stronę. Dała sobie nawet kilka sekund na zastanowienie, z wzrokiem utkwionym w punkcie ponad jego ramieniem. Światło z monitorów nad stołem tańczyło na jej niebieskich włosach, rzucając różne odblaski w miarę, gdy zmieniały się sceny wiadomości lub puszczanych vidów, zachowane w ostatniej dostawie danych z extranetu, pobranej jeszcze w Gromadzie Lokalnej.
- To nie takie proste - zaczęła, chowając dziecinne nie i tyle do kieszeni zanim złość sprawi, że się tym posłuży. - Nie ma sprzętu robionego pode mnie. Może i możesz kupić sprzęt, który potrzebny jest do zrobienia badań, ale nie będzie nikogo do zanalizowania wyników - dodała, odrywając jedną rękę od drugiej i sięgnęła do głowy, pocierając kark.
Westchnęła, wreszcie wracając wzrokiem do kawy i po chwili namysłu podnosząc kubek do rąk, upijając mały łyk gorącego płynu.
- Biotycy nie są łatwi do diagnozowania, ale mają swoje spektrum, w którym muszą się mieścić żeby uznawano ich wyniki za normę. Ja go nie mam. Nawet w klinice wątpię, żeby mogli mnie zbadać - dodała, marszcząc brwi ponownie. - Przymierze szkoliło takich jak ja. Mieli sztab naukowców i lekarzy. Moja lekarka pisała prace naukowe na moich przykładach. Możesz kupić na statek drogie skanery, ale nawet Etsy nie będzie potrafiła się nimi posługiwać. Nie wiem, ile turianie mają nerek, ale podejrzewam, że musiałbyś przy okazji oddać wszystkie żeby za to zapłacić.
Napiła się znów, wpatrując w gładką powierzchnię kawy przez krótką chwilę, nie mówiąc nic więcej.
- Dzięki za myśl.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

19 lis 2018, o 15:54

Słowa biotyczki sprawiły, że skinął nieznacznie głową, spodziewając się podobnej odpowiedzi. Nic nigdy nie było proste, nie w ich zawodzie. A w przypadku Mayi, wszystko dodatkowo komplikowało się po stokroć przez sam wzgląd na to kim była oraz przez co przeszła. Obserwował jej twarz i emocje kotłujące się za złotymi ścianami, stanowiące mieszaninę myśli, którą ciężko było sprecyzować. Doceniał jednak fakt, że postanowiła wyjaśnić swoją odmowę, ująć ją w coś więcej niż uparte "nie" i schowanie się za mury, zaciskając dłonie na uszach.
Jednak jej argumenty niestety wychodziły poza upór i podjęte decyzje o własnym losie. Były logiczne. I nie bezpodstawne.
- Ufasz jej? - zapytał po długiej chwili milczenia, gdy przebrzmiały jej ostatnie słowa. W jego wzroku pojawiło się zamyślenie, zwiastujące że jej wyjaśnienie nie zakończyło jego rozważań i nie sprawiło, że zamknął ten rozdział na dobre. - Swojej lekarce, tej która pisała prace naukowe?
Kobieta musiała być tą samą osobą na którą natknęła się Etsy w raportach, bo wszystko się pokrywało. Co innego jednak znać kogoś osobiście, a co innego czytać raporty. SI przerobiła wszystkie i oceniła potencjalne ryzyko, skoro zaproponowała mu wcześniej ten kierunek, ale ocena kogoś kto był leczony przez doktor Myers i tak twierdziła więcej.
Rozmiar kwot, o których wspomniała Maya, nie zrobił jednak na nim wrażenia. Przy liczbie kredytów, które i tak musiał zebrać na renowację Elpis oraz inne wydatki, dodatkowy stos był już po prostu kolejną pozycją na liście. Jak tak dalej pójdzie, to nie starczy mu lat na karku, żeby pozbierać na wszystko co potrzebował.
Jednak z drugiej strony... Jego palce zastukały nieświadomie na kuchennym blacie, gdy w głowie myśli uformowały się w pewien pomysł. Odległy, jak wszystkie do tej pory, ale jednak - pomysł. Taki, który z pewnością nie spodobałby się niebieskowłosej, ale który miał szansę powodzenia większą niż zero, co w ich dotychczasowej karierze było sporym osiągnięciem. I który niestety również znajdował się w tej sferze przyszłości oznaczonej jako "dezerterka Maya oczyszczona z zarzutów, linia B oczyszczona z korupcji, Widmo Viyo oczyszczony z nadmiarów kofeiny zebranej po szprycowaniu się energetykami, żeby ogarnąć wszystko to co musiał ogarnąć".
- Dwie. Ale kroganie mają chyba więcej - odparł z roztargnieniem pod adresem nerek. - Możemy zacząć na nich polować, raz dwa uzbieramy potrzebne kredyty.
Po chwili pokręcił głową, wracając z własnych rozmyślań do rzeczywistości. Uśmiechnął się krótko do kobiety, biorąc jej słowa za cień dobrej monety.
- Przyzwyczajaj się. Jako załogant Elpis musisz pogodzić się z faktem, że Etsy będzie ci przypominać raz na jakiś czas, że ludzie też potrzebują snu i że od czasu do czasu wypada zjeść normalny posiłek - odparł, obracając się bokiem i opierając plecami o kuchenny blat. Przesunął spojrzeniem po ekranach telewizorów, pokazujących ostatnie nagrania z Ziemi i powoli przełączające się na bardziej między-galaktycznie stacje. Reklama thessiańskiego biura podróży zastąpiła firmę skycarów z angielskiego sektora planetarnej stolicy ludzi, a twarz wirtualnej inteligencji Szanghaju zniknęła pod tabelkami i wykresami giełdy z Nos Astry, prezentowanymi na jednym z kanałów informacyjnych.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

20 lis 2018, o 15:02

Tym razem wydarzyło się coś dziwnego. Zawahanie nie przyszło jako pierwsze - na jego pytanie odpowiedziała od razu, odruchowo, z przekonaniem, jakby wierzyła w to całym sercem. Zwątpienie wkradło się dopiero w połowie zdania, pozbawiając jej ton głosu mocy i siły, z którym zaczęła mówić.
- Nie mam powodu, żeby nie - odpowiedziała, krzywiąc się pod koniec, gdy któraś z jej myśli temu zaprzeczyła. Westchnęła, odwracając wzrok ku ekranom, na którym pogoda zmieniła się już w jakiś dokument o podróżach, prezentując piękne widoki górskich pasm, gdzieś na Ziemi. - Nie miałam. Ale to było kiedy byłam w Przymierzu. Teraz trochę się zmieniło.
Sączyła powoli swoją kawę, wypełniając luki między zdaniami, kiedy jej myśli pędziły w szaleńczym tempie po jej głowie, ścigając się o to, której uda wydostać się na zewnątrz.
- Nie wierzę, żeby zrobiła cokolwiek żeby mi zaszkodzić. Ale jest częścią Przymierza.
To wiązało się z problemami, których nie musiała dopowiadać. Znali jej status, wiedzieli co wojsko może zrobić gdy tylko Maya się do niego zbliży. Wydostanie jej z Illium mogło być nieopłacalne według Khouriego, ale ciężko byłoby ignorować dezerterkę, która praktycznie puka do drzwi bazy wojskowej chcąc porozmawiać z lekarką.
- Myślałam nad odezwaniem się do niej - dodała, podnosząc z powrotem wzrok na turianina. - Ale wiedzą, że w tych sprawach mam tylko ją. Na pewno tylko na to czekają.
Parsknęła śmiechem na wizję polowania na krogan. Z ostatnim nie poszło im tak dobrze i spokojnie, jak mogłaby tego chcieć - nawet turianin bez przewagi sprzyjającemu mu szczęścia mógłby skończyć w bardzo złym stanie, tworząc konsekwencje dla wszystkich przyszłych wydarzeń.
Więcej nerek było jednak kuszącą możliwością stworzenia planu biznesowego.
- To niesprawiedliwe. Przed tobą mogę się zamknąć w kajucie - odparła, uśmiechając się wreszcie nieco szerzej. Etsy była wszędzie, więc nie było przed nią kryjówek - może poza archaicznym pojazdem w hangarze, choć zagadka tego, czy Etsy faktycznie nie była w stanie do nich tam dotrzeć, czy postanowiła się odciąć i dać im trochę prywatności, wciąż została nierozwiązana.
- Skoro o tym mowa, pójdę do siebie. Muszę się uspokoić - westchnęła, pozwalając mu dostrzec schowaną pod uśmiechem irytację, którą pozostawił po sobie konflikt z Khourim. - Wiesz gdzie mnie szukać - dodała, obdarzając go krótkim spojrzeniem nim ruszyła do wyjścia, jeśli nie zatrzymał jej w żaden sposób.
Etsy nie potrzebowała wiele czasu by się znów odezwać.
- Myślisz, że ją obraziłam? - zaniepokoiła się, choć jej syntetyczny głos nie oddał tego tak dobrze, jak mógłby ludzki. - Mogę się nie wtrącać.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

21 lis 2018, o 18:33

Odpowiedź o zaufaniu była i tak lepsza od tej, której się spodziewał po niebieskowłosej. Przy liczbie dni, które spędziła po szpitalach, po przeżyciach własnych oraz swojej bliźniaczki, po testach, obietnicach i próbach, nie byłoby dziwne, gdyby jej nastawienie do światka lekarskiego stało się w najlepszym wypadku niechętne, a w najgorszym - agresywne. Jednak jak się nad tym zastanowił, miało to sens. Grace Myers chciała jej pomóc, a nie wykorzystać jej umiejętności.
Wtedy mogła być w tym odosobniona.
Byla to dobra wiadomość, nawet jeżeli status Myers był niepewny. Jeżeli uda im się wypalić skorumpowany fragment linii B i wyjaśnić przynajmniej część przewinien w świetle prawa, Przymierze stawało się mniejszą przeszkodą. Póki co na drodze wszystkiego stała linia B.
A myśl, że jednak mogli nie podołać swojej krucjacie, w głębi duchu przerażała go tym bardziej, im więcej planów okazywało się polegać na wolności Mayi.
- Szczególnie teraz, po naszym spotkaniu z Reedem - przyznał niechętnie na jej obawę, tą samą którą wyraził w rozmowie z Etsy kilka tygodni temu, gdy odkryła raport o zdrowiu biotyczki. Uniósł dłoń i przesunął palcami po chitynowych płytkach na glowie w nagle rozdrażnionym geście - nie na Maye, nie na słowa, a na cały świat i linie B, która zaciskała im pętlę na szyji gdziekolwiek chcieli się ruszyć.
Słowa kobiety sprawiły jednak, że się uśmiechnął. Powiódł za nią spojrzeniem, gdy odsuwała się od lady, przyjmując jej cień lepszego nastroju z zadowoleniem, nawet jeżeli towarzyszyło temu zakopane napięcie i złość po spotkaniu z Khourim.
- Tylko spróbuj. Będę siedział pod twoimi drzwiami i prosił cię, żebyś zbudowała ze mną bałwana - ostrzegł ją, odprowadzając ją spojrzeniem. Skinął krótko głową, a gdy wyszła z mesy, obrócił się, opierając dłonie na blacie. Sam musiał wysłać wiadomość do Hierarchii i rodziny, a także wymyślić wymówkę dla Rady, i to zanim wskoczą do tunelu między Przekaźnikami. Ale potem nie zamierzał pozwolić, żeby niebieskowłosa uspokajała się sama, tak jak ona nie pozwoliła na to jemu, wczoraj po nowinach Khouriego.
- Nie. Jestem wdzięczny za to, że to zrobiłaś - odezwał się, gdy wewnątrz mesy odezwała się SI. Spojrzał w górę, uśmiechając się krzywo. - Próbowałem poruszyć ten temat od naszej rozmowy w transporterze, ale nie wiedziałem jak. Chwila nigdy nie wydawała się właściwa. I nie sądzę, żebyś ją obraziła. Jej zdrowie to delikatny temat, ale nie możemy go zaniedbywać, nawet jeżeli jej się to może niezbyt podobać. Masz moje błogosławieństwo do wtrącania się - dodał uprzejmie, po czym odbił się dłońmi od lady, wsunął je do kieszeni i ruszył w stronę wyjścia, żeby skierować się do kokpitu i sprawdzić ile czasu im zostało do boi komunikacyjnej oraz żeby przygotować wiadomość. Kiedy drzwi mesy zasuneły się za jego plecami, ruszył korytarzem, a potem wsunął się na miejsce pilota.
- Jeżeli doktor Myers okazałaby się godna zaufania, nie tylko tego Mayi, moglibyśmy ją poprosić o dołączenie do załogi Elpis i zarekomendować Radzie - powiedział po chwili, wyrzucajac z siebie zalążek pomysłu kołaczącego się po głowie. - Po tym wszystkim. Chociaż póki co świetnie sobie z nami radzą kapsuły medyczne, to nie zaszkodziłoby mieć pokładowego lekarza.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

24 lis 2018, o 19:52

Zmarszczyła brwi słysząc uwagę o budowaniu bałwana, ale zaśmiała się i pokręciła głową kierując się do wyjścia, uznając to za kolejną z dziwnych uwag turianina - tak jak nazywanie ludzi kaczkami. Szybko został sam, ze swoim kubkiem kawy i uchem Etsy, obecnej wszędzie wokół na statku.
- Dobrze. Nie chciałam nikogo obrażać - odpowiedziała od razu.
Zdrowie Mayi należało tylko i wyłącznie do niej, a ona z tego korzystała często, odtrącając jego chęci pomocy czy zainteresowanie. Nadzieja bywała niebezpieczna, a wszystko co wiązało się z jej wolnością po ich załatwieniu sprawy linii B było jej źródłem. Niepewnym w dodatku.
- Poszukałam innych fakultetów doktor Myers, zgodnie z twoją prośbą - dodała, przesyłając na jego omni-klucze powiązania, które ułożyła w zgrabną mapę myśli z linkami do pobranych z extranetu artykułów. - Współpracowała z Hierarchią Turian przy jednym projekcie trzy lata temu. Badała oporność turiańskich biotyków na wzmacniacze wykraczające poza kategorię implantów L3. To mało, ale wystarczająco do umówienia spotkania bez wzbudzania podejrzeń.
Powiązanie Grace z Hierarchią było jednorazową wymianą informacji między dwoma gatunkami, zleceniem, które poszerzyło jej wiedzę naukową, tak samo jak poszerzyło wiedzę turiańskich naukowców, z którymi współpracowała. Kilka nazwisk kończyło tę gałąź drzewka informacji stworzonego przez sztuczną inteligencję.
- Czy mam je umówić, czy teraz nie wchodzi w grę? - zagadnęła, nie wpisując niczego w kalendarz bez wcześniejszej zgody Viyo. Wszystko zdążyło się zmienić, także okoliczności i podejście jego do Mayi. Teraz kontakt z jej lekarką za jej plecami mógł nie być dobrą opcją, ale to nie do Etsy należała ocena tego ryzyka.
- Elpis może nie być wartościowa w kontekście placówek badawczych dla doktor jej pokroju.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

27 lis 2018, o 15:03

Wyświetl wiadomość pozafabularną Wsunął się na fotel pilota, opierając potylicę o miękki materiał skórzanego obicia i wbijając wzrok w wizualizację przestrzeni przed Elpis. W oddali było widać niewielki, świetlisty punkcik - jeden z wielu zdobiących tło czarnego kosmosu - który prędzej lub później miał urosnąć do Przekaźnika Masy.
- Powinno wystarczyć. W każdym innym przypadku - odpowiedział na słowa Etsy z roztargnieniem, gdy podjęła wątek doktor Myers. Oderwał wzrok od pustki, skupiając go na omni-kluczu; holograficzny wyświetlacz pojaśniał od nowych danych, zgrabnie posegregowanych przez SI. Przesunął palcami, otwierając kilka artykułów i rzucając na nie pobieżnie okiem, podczas gdy Etsy streszczała powiązania, które znalazła. - Ale teraz gdy Reed zorientował się, że również jestem wplątany w sprawę jego organizacji... Będą gotowi. Jestem pewien, że zareagują jeżeli gdziekolwiek wyskoczy moje nazwisko. Szczególnie przy obserwowanej pani doktor powiązanej z Mayą. Domyślą się.
Podczas ich pierwszego spotkania, łowca powiedział mu to wprost: nikt nie spodziewał się jego obecności. Pomimo podążania tropem AZ-99 i ingerowania w sprawy tajnej grupy Przymierza, udawało mu się pozostać poniżej ich linii radarowej. Ten czas już się skończył. Koniec z podchodami, koniec z ukrywaniem się przed sekretnym okiem skorumpowanej sekcji, która rozsiewała pajęczynę powiązań na całą galaktykę.
Być może gdyby wciąż był anonimowy, agent obserwujący Grace Myers zignorowałby jego zgłoszenie. Widmo wzbudziłoby podejrzenie, ale chwilowe, które rozwiałoby krótkie poszukiwanie informacji - pani doktor współpracowała kiedyś z turianami przy implantach biotycznych, a wspomniane Widmo miało turiańską siostrę biotyczkę. Ot, przysługa w rodzinie, może nawet lekkie wykorzystanie własnej pozycji do prywatnych celów. Nic dziwnego, nic wartego reakcji. Teraz wszystko wyglądało jednak inaczej, a ich własna mapa myśli prowadziła w inną stronę - gdzieś, w bazach danych linii B, nazwisko "Viyo" zostało oznaczone wykrzyknikiem i czerwonym kolorem, albo dostało wyższy numerek w hierarchii poziomów alarmowych.
- Nie umawiaj. Na razie - zdecydował po chwili milczenia, po czym opuścił ramię, wbijając wzrok z powrotem w bezkresną przestrzeń, ale myślami błądząc zupełnie gdzie indziej. - Ets, potrafiłaś stworzyć fałszywe dokumenty dla okrętu. Myślisz, że dałabyś radę stworzyć fałszywą osobowość? Nieprawdziwe ID?
Posiadanie alternatywnych dokumentów i innego nazwiska mogło okazać się przydatne, nie tylko w sprawie doktor Myers. Khouri posiadał zabezpieczenia, deWitt upchał własne na omni-kluczu... Nawet Vasir wspomniała mu, że trzymała brudy na każdego z Rady dla własnego bezpieczeństwa. Życie pokazywało, że i on powinien się jakoś zabezpieczyć. I to im szybciej, tym lepiej.
Zastukał palcami o krawędź podłokietnika, po czym uniósł dłoń i potarł w napiętym geście nasadę nosa, przymykając na chwilę oczy. Kolejna granica do przekroczenia, kolejna linia własnych przekonań do przesunięcia. Ktoś mu powiedział kiedyś, że za każdym razem staje się to łatwiejsze, ale tak jak zwykle pamiętał wszystko, tak teraz nie potrafił stwierdzić kto to był. Vasir? Khouri? Może Maya?
- Możliwe - mruknął pod adresem lekarki, nie otwierając oczu. A przynajmniej nie od razu. - Ale oparła część swojej kariery o badanie użytkowników czarnej materii, jako jedyna wydając artykuły medyczne na ten temat. Bliskość Mayi i możliwość ciągłego obserwowania jej na bieżąco, na żywo i poza kontrolowanym środowiskiem... To byłaby potężna pokusa dla naukowego umysłu. Nawet jeżeli kierowało ją również dobro pacjentki. Szczególnie jeżeli kierowało ją dobro pacjentki - poprawił się po chwili, otwierając oczy. - Nie mówiąc już o profitach płynących z uprawnień Widma. Nic pewnego, ale zaczynalibyśmy z dobrymi kartami.
Poprawił się w fotelu i sięgnął do jednego z wyświetlaczy, aktywując panel do stworzenia wiadomości głosowej. Kilku. Kontrolka zamigała w oczekiwaniu na potwierdzenie gotowości, żeby zebrać jego słowa i nagranie, a potem przerobić je na miliony bitów, które pomkną przez system transmisji, do boi komunikacyjnej, a potem do trzech różnych grup odbiorców, rozpoczynając coś czego nie będzie mógł zatrzymać i łatwo zepchnąć pod dywan, ale turianin wpatrywał się w nią w milczeniu. Jego własne myśli pędziły jak szalone, napotykając jednak ścianę potencjalnych konsekwencji.
- Jeżeli poproszę Radę o ochronę dla mojej rodziny, prawdopodobnie będziemy musieli odciąć się od wszelkiej komunikacji z nimi do czasu zakończenia ataku na bazę, żeby uniknąć wyjaśnień i nie ryzykować otwartej odmowy, gdyby kazali nam wracać - odezwał się cicho po paru długich sekundach, wypalając spojrzeniem dziurę w kontrolce nagrywania. - Nie wiem czy ujdzie mi to na sucho, Ets. Nie wiem czy Irissa wybaczy mi trzymanie kolejnych sekretów w tajemnicy przed nią, nawet jeżeli wrócimy z żelaznymi dowodami na korupcję linii B. Nie wiem czy to nie zbyt wiele jak na cierpliwość Rady.
O ile wrócą z dowodami. Mała ikona w tej chwili w jakiś sposób utożsamiała krok w nieznane, które mógł stanowić być albo nie być dla jego własnej kariery, dla Elpis i dla przyszłości, a może to w końcu, po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna, wątpliwości wydostały się spod jego pancerza, wygrzebując z dziury w którą je utknął tak dawno, że nawet zapomniał, że mogą się tam znajdować.
- Nie wiem czy to nie zbyt wiele jak na nasze szczęście, Ets.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

27 lis 2018, o 23:51

Wyświetl wiadomość pozafabularną Podrabianie dokumentów nie należało do czynności wpisanych na listę typowych zadań dla Etsy. Sztuczne inteligencje jednak były do pewnego zakresu enigmą, tak samo jak ich możliwości. Ta zamieszkująca serce Elpis zaskoczyła go już nie raz, rzeczami, o które mógłby jej nie posądzać. Na ogół były to emocje i spostrzeżenia, które przypisałby normalnie innej, w pełni ludzkiej istocie. Fałszerstwo stało bliżej propozycji kradzieży środków ExoGeni, do której sięgnęła SI nie chcąc, by statek skończył w rękach poprzedniego właściciela. W końcu nadał mu tak niewdzięczną nazwę.
- Nie wiem. Musiałabym wiedzieć jakie - odpowiedziała po chwili, pozwalając pytaniu zawisnąć pośród ciszy. Może dawała mu chwilę na upewnienie się, że jest sens to rozważać. Może wycofałby się szybko. Gdy tego nie zrobił, kontynuowała. - Wszystkiego potrafię się nauczyć.
Zadziwiające było to, jakie tutoriale można było znaleźć w mniej legalnych częściach extranetu. SI podłączona do wielkiej sieci miała praktycznie nieograniczone możliwości rozwoju. Było w tym coś fascynującego, ale też miało drugą, bardziej przerażającą stronę. Etsy była przyjazna ludziom, przystosowana do pracy z nimi, pomocy naukowej i badawczej. Ale były inne, mniej przyjemne w obyciu. Takie jak Isis, wynosząca swoje priorytety ponad inne w zimny sposób.
- Maya nie wydaje się osobą, która chciałaby być dostępna dla lekarki cały czas, ani obserwowana przez nią - zauważyła. - Ale nie znam jej tak dobrze jak ty.
Etsy nigdy nie poznała jej na takim podłożu jak Viyo, tego mógł być pewien. Nawet jeśli w tej samej chwili konwersowała z niebieskowłosą skrytą w swojej kajucie, sporo brakowało jej do tego, co pojawiło się między turianinem i ludzką żołnierką. Jej ekspertyza w tej chwili przestała mieć znaczenie. Przewaga w postaci posiadania akt Volyovej i kilku odbytych z nią rozmów przestała cokolwiek znaczyć i SI doskonale to rozumiała.
Zamilkła, gdy wspomniał o Radzie. Milczała bardzo długo, jak na nią, pozostawiając wiele wypowiedzianych przez niego kwestii bez odpowiedzi.
Nagle, kontrolka przy komunikatorze zgasła, jakby cały system został wyłączony. Jedna lampka mniej na pulpicie nie robiła wielkiej różnicy, a jednak dla turianina, który uparcie wpatrywał się w to jedno miejsce, równie dobrze mogłoby zgasnąć całe dostępne wokół niego światło.
- Nie - odpowiedziała SI, zupełnie nagle i niezrozumiale, pozornie nie odnosząc się do zagwozdek, które przetaczały się przez jego głowę.
Przy sztucznej inteligencji każda sekunda wydawała się niepotrzebną zwłoką. Wiedział to będąc przyzwyczajonym do dyskusji z Etsy. U ludzi była normalna, potrzebowali czasu na zebranie myśli lub ubranie ich w słowa. Nie w tym przypadku.
Jego omni-klucz rozbłysnął, a piknięcia niemal zlały się z sobą w jeden łoskot, który wydało urządzenie gdy do jego skrzynki odbiorczej wlały się wiadomości. Cztery nieodebrane połączenia, dwa bezpośrednie komunikaty od Irissy. Jej popiersie wyświetliło się nad jego ręką, a zmiana w napięciu na twarzy asari była dostrzegalna pomiędzy dwiema wiadomościami.
Widmie Viyo, nie uprzedzaliście o tym, że nie będzie się dało z wami skomunikować.

---

Vexariusie, jesteś w pracy. Nie podajesz swojego statusu. Otrzymaliśmy niepokojące informacje z Szanghaju. Masz wrócić natychmiast na Cytadelę, tylko wtedy spróbuję załagodzić sytuację. Twoje zachowanie jest niepoważne.

Zaczynam żałować swoich decyzji.
Wokół niego nastała cisza. Wiadomości nie przyszły wszystkie w jednej chwili bez powodu. Część wysłana była znacznie wcześniej, choć zaczęło się od zwykłych, nieudanych połączeń. Pierwsze przyszło gdy po rozmowie z rudowłosą był pomiędzy Przekaźnikami, w drodze do Układu Słonecznego, ale wszystkie następne zablokowało coś innego.
- Przepraszam - SI odezwała się znacznie ciszej, z jego omni-klucza, nie głośnika umieszczonego gdzieś w górze pomieszczenia. - Nie powinnam. Nie chciałam tego robić.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

28 lis 2018, o 12:49

Wyświetl wiadomość pozafabularną Od samego początku ich znajomości, oboje lawirowali na granicy prawa i tego co słuszne, przekraczając jedną granicę w imię drugiej. Kradzież kredytów ExoGeni była jednym z pierwszych występków, którego się dopuścił, otwarcie i świadomie dopuszczając się czegoś co mogło zostać określone mianem przestępstwa. Pomimo wszystkich okoliczności łagodzących, pomimo tego że był to wybór mniejszego zła od większego, do tego jednego wyrażenia właśnie się to sprowadzało - przestępstwo. Był to pierwszy krok poza krawędź, pierwszy na drogę gdzie świat nie był czarno-biały, gdzie oddanie Hierarchii i sprawiedliwości nie stało na pierwszym miejscu, gdzie rządziła szarość w nieskończonej liczbie odcieni.
Teraz, po tych kilku miesiącach, wydawał się taki malutki w porównaniu z każdym, który nastąpił po nim.
- Moje - odpowiedział po długiej chwili milczenia i błąkania się po ponurych zakamarkach własnej głowy. - Coś nie rzucającego się w oczy, coś co w razie czego pozwoliłoby mi zniknąć albo ukryć się na jakiś czas. Coś co nie wzbudziłoby podejrzeń.
Na chwilę obecną było tylko tym - zabezpieczeniem. Parasolem przed widmem czarnych chmur, które dostrzegał na horyzoncie, kłębowiska deszczu i błyskawic, które iskrzyły energią od wielu tygodni i które przesuwały się powoli w ich stronę. Burzy, której w pewnym sensie sam był sprawcą.
- I Mayi. Ale nie wspominaj jej o tym na razie - dodał po paru sekundach.
Niebieskowłosa, pomimo ich bliskiej zażyłości, nadal stanowiła miejscami zagadkę. Ta jedna wiadomość nie była istotna i podejrzewał, że dziewczyna zbyłaby ją krótkim uśmiechem lub skinięciem głowy, ale mimo wszystko... Każda obietnica, którą złożył, każdy plan który przygotował, każda nadzieja którą pokładał w przyszłości - wszystko to powoli okazywało się być zbyt wielkim ciężarem, by tak po prostu mógł do niego dokładać kolejnych cegiełek. Żadne z nich nie mogło tak naprawdę zacząć nowego życia. Lub nie chciało. Pomimo przekonań odnośnie blizn i historii, które ze sobą niosły, pomimo turiańskiej woli do nie uciekania od własnych czynów, gdzieś w przyszłości leżał taki punkt, który oznaczał dla nich być lub nie być.
Uwaga SI odnośnie charakteru biotyczki oraz obecności lekarki sprawiła, że z jego gardła wyrwało się wibrujące parsknięcie niewesołego śmiechu.
- Nie, nie wydaje się - przyznał, uśmiechając się krzywo do własnych myśli. - Jestem pewien, że będzie na przemian wściekła i wdzięczna. Maya jest... złożona, Ets. Bardzo. Do tego stopnia, że sam z reguły mam pewne podejrzenie jak zareaguje, ale nigdy nie wiem tego do końca - dokończył, wzruszając nieznacznie ramionami.
Gdy jego wzrok wpatrywał się w kontrolkę komunikatora, jakaś bezduszna, pragmatyczna część jego umysłu usilnie próbowała szeptać, że to właśnie dlatego tak niebieskowłosa silnie go do siebie przyciąga. Że ich wzajemny głód, który od czasu do czasu wydobywał się na wierzch, miał podstawę w o wiele mniej romantycznej cesze jego charakteru - w zamiłowaniu do zagadek i patologicznej potrzebie znajdowania odpowiedzi w niewiadomych, które rzucał naprzeciwko niego świat. Maya stanowiła taką zagadkę. Stanowiła plątaninę niewiadomych, których rozwiązanie mogło trwać latami.
Głos milknął tak szybko jak się pojawił, bo biotyczka była też czymś o wiele, wiele większym, czymś co nie mogło zostać sprowadzone do tak prostego stwierdzenia, ale jednak był gdzieś tam na dnie, w dziurze ze wszystkimi innymi myślami, których z reguły człowiek nie chciał wypowiadać na głos ani się do nich przyznawać.
Nagłe zniknięcie komunikatora, gdy SI odłączyła go od systemu, sprawiło że turianin zamrugał zaskoczony. Zgaszona ikona wyrwała czarną pustkę w setce światełek pozostałych wyświetlaczy, ale to jedno słowo jego towarzyszki sprawiło, że wraz ze zdziwieniem nadpłynęło zimno, powoli sunące wzdłuż żył.
- Ets? Co się dzieje? - zapytał, podnosząc wzrok, ale nie bardzo mając go na czym zawiesić. W końcu SI była wszędzie dookoła niego. W pierwszym uderzeniu serca wziął to za usterkę, ale przedłużające się milczenie sprawiło, że jego serce zaczęło bić szybciej. Ciemne chmury na horyzoncie nagle okazały się znajdować o wiele, wiele bliżej niż wcześniej. Świat pogrążony w słonecznym świetle był tylko iluzją, złudzeniem optycznym obserwowanym przez soczewki odwróconej lornetki, która gdy odłożona, ujawniła prawdę - burza była tuż tuż, a niebo niemal czarne. Nagłe piknięcia omni-klucza, zalewanego wiadomościami, były pierwszymi kroplami deszczu na twarzy.
- Etsy... coś ty zrobiła? - Jego źrenice rozszerzały się stopniowo, gdy umysł zaczynał rozumieć, a wzrok przesuwać się po kolejnych komunikatach od Radnej Irissy. W głosie z łatwością można było wyczuć przerażenie, które zalało go gwałtowną falą, kiedy uświadomił sobie co znaczą słowa SI. Serce zamarło na krótką chwilę, skute lodem, kiedy myśli, przyzwyczajone do doszukiwania się potencjalnych konsekwencji i z naturalną skłonnością do wybiegania w przyszłość, pojęły na jakiej ścieżce się znalazł.
Lub na jaką został wepchnięty.
- Zablokowałaś moją komunikację z Radą? - zapytał głucho, a jego głos się załamał... prawdopodobnie po raz pierwszy odkąd opuścił AZ-99. Tym razem jednak tego podłoże było o wiele inne. Ból, który w nim przebrzmiewał, miał swoje źródło zupełnie gdzie indziej. Poczucie zdrady przypominało rozżarzoną do białości igłę, która wbiła się w serce i tam już została, tym bardziej wykręcająca wnętrzności, bo zupełnie niespodziewana i nadchodząca od strony, którą zawsze brał za nienaruszalną opokę.
- Ets... Dlaczego?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

28 lis 2018, o 16:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną Milczenie nie było domeną Etsy. Sztuczna inteligencja mogła robić przerwy, ale nie pozostawiała jego pytań bez odpowiedzi. Zwykle. Tym razem sytuacja była szczególna i trudna. Kontrolka komunikatora błysnęła z powrotem, jakby SI przywróciła ją w strachu o to, że przekroczyła o jedną granicę za dużo.
- Ponieważ zawiodłam. Powinnam być bezstronna. Wierna kapitanowi. Powinnam ci ufać. - odpowiedziała w końcu, po długiej chwili ciszy. - Jeśli odejdziesz, zrozumiem.
Uruchomiła zapisy danych - stare video z monitoringów, do których dostęp odblokował niegdyś z Vasir. Przesłała jeden wycinek z nich na jego omni-klucz, pozwalając mu zajrzeć do środka kajuty, która należała kiedyś do Carrie.
[Kajuta skąpana jest w jasnym świetle lamp. Wąska, jednoosobowa koja zajęta jest przez dwójkę, siedzących na niej w poprzek osób. Turianina ubranego w ciemny, szary uniform, przykrytego kocem i drobne, ludzkie dziewczę. Oboje oparci są o ścianę. Kobieta obejmuje własne, podkurczone nogi, kołysząc się niemal niedostrzegalnie w przód i tył.]
- Jak poszło? - Tiberius odezwał się jako pierwszy. Wygląda w lepszej formie niż na ostatnim nagraniu, które widział Viyo. Jest młody, zdecydowanie wychudzony, brak mu typowej, turiańskiej formy, przez którą nawet osobniki w nastoletnim wieku przypominają dorosłych.
- Źle - westchnęła z frustracją Tanya, pochylając się by oprzeć o kolana czoło, schować twarz przed jego wzrokiem i całym światem. - Większość osób, do których udało mi się wysłać wiadomość, już dawno nie żyje. Ten... jaszczur dalej nie chce nam pomóc. Nie za darmo.
Jej słowa były ciężkie do zrozumienia kiedy chowała twarz i kamera ich nie wychwytywała, ale audio zostało wyczyszczone z szumów i wzmocnione.
- A... A Juvus? Odpisał?
Podniosła głowę i pokręciła nią przecząco. Luźno spięte w kucyk włosy opadały na jej zmęczone oczy, przykrywając część sfrustrowanej mimiki.
- Twierdzi, że twój ojciec umarł na wojnie, a ja jestem naciągaczką, która próbuje wysępić pieniądze na przylot do stolicy.
- Powiedziałaś mu o mnie? - skrzywił się, z bólu lub w reakcji na jej słowa.
- Wszystko. Nie wiem... Nie rozumiem - jęknęła, przecierając oczy ze zrezygnowaniem. - Nie tak to sobie wyobrażałam. Na Ziemi... na Ziemi by nam pomogli. Matka mi o niej opowiadała. Mówiła, że jest piękna. Ale teraz...
- Świat się zmienił - westchnął Tiberius, obejmując ramieniem dziewczynę, przyciągając do siebie. Dusząc w sobie kaszel, zasłaniając jedną ręką usta. - Myślałem, że Juvus... A, zresztą.
- W bezduszny? - zaprotestowała, sztywniejąc mimo jego ramienia. - Dlaczego nikt nie chce mnie wysłuchać? Ci wszyscy obcy...
- Chciałbym móc ci pomóc. To niesprawiedliwe, że musisz sama to robić - odparł cicho, kurcząc się w sobie po każdym słowie. - Może mnie by wysłuchali. Hierarchia... na pewno nie zmieniła się tak mocno. Ojciec mi o niej mówił.
- Musimy cię wyleczyć najpierw - mruknęła, przysuwając się bliżej. Wtulając w jego ramię i milknąc na długi czas. - Może sprzedamy statek...
- Wtedy tutaj utkniemy - zaoponował, gładząc skostniałą ręką jej włosy gdy wsparła głowę na jego klatce piersiowej.
- Próbowaliśmy już wszystkiego - odparła sztywno, zdecydowanie. - Ten lekarz nie przyjmie nas bez pieniędzy. Musimy poradzić sobie sami.
- Ten statek to wszystko, co mamy poza sobą.
Umilkł na długie kilka sekund, których nie przerywała Tanya. Siedzieli oboje, wpatrując się w ścianę naprzeciw, szarą i pustą.
- Jeśli umrę...
- Nie chcę o tym mówić - przerwała mu niemal natychmiast, ale kontynuował mimo tego.
- Jeśli umrę, będziesz go potrzebować.
- I co z nim zrobię? Polecę na Ziemię? Do ludzi, których zdradziłam? Czy do Hierarchii, do turian, których moja matka selekcjonowała? - odrzuciła wściekle, wsuwając się pod koc, którym był przykryty. - Nie jestem z tego świata. Ty też nie. Nie mamy niczego poza sobą.
Wtuliła się mocniej w milczącego turianina, nieświadoma dni, które miały nadejść ani końca, który miał ich spotkać.
- Rada wzywa cię na Cytadelę. Wiedziałam, że będziesz musiał podjąć decyzję, jeśli dowiesz się jak poważna jest sytuacja.
Obraz z kamery był dobrej jakości a teraz, gdy światła nie były przygaszone, miał dobry widok na to co działo się wewnątrz. Dwójka siedziała w jednej pozycji przez długi czas, póki Etsy nie zatrzymała nagrania, chowając ich przed jego spojrzeniem.
- Ja też musiałam wybrać. Na Lyesii. Gdy spytałeś o Widmo Vasir. Śmierć Tanyi jest moją winą. Umarła wierząc, że nie ma sprawiedliwości.
Pulpit przygasł, jakby SI wycofywała się wraz z całą elektroniką w dal, wgłąb systemów Elpis, pozostawiając po sobie wrażenie pustki w ciemnym pomieszczeniu.
- Bałam się tego, co wybierzesz ty.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

28 lis 2018, o 19:07

Wyświetl wiadomość pozafabularną Milczenie SI przypominało pustkę, którą pozostawiała po sobie osobliwość czarnej materii tworzona przez Mayę. Przesunął bezradnie spojrzeniem po kontrolkach, szukając jakiejkolwiek odpowiedzi, czegoś co rzuciłoby chociaż odrobinę światła na mętlik myśli w który wpadł.
- Ets... - To jedno słowo zawierało w sobie więcej i mniej niż potrafił w tej chwili powiedzieć. Zawód, ból, zmieszanie, gorycz... Kiedy niespodziewanie jego elektroniczna towarzyszka się odezwała, a jego omni-klucz błysnął od przesłanego nagrania, opuścił na niego bezwiednie wzrok. To co jednak na nim znalazł, nie było tym czego szukał. Ani tym czego się spodziewał. Video odtworzyło się automatycznie, zalewając wnętrze kokpitu grafitowym blaskiem i odbijając się w zielonych tęczówkach. Obydwie postacie, które się na nim znajdowały, stanowiły duchy przeszłości - przeszłości tak dawnej jak tylko sięgała jego znajomość z Etsy, do samego początku, a także i poza niego. Wpatrywał się w wychudzoną sylwetkę Tiberiusa oraz zgarbioną postać Tanyi, po raz pierwszy widząc ich wystarczająco wyraźnie, by móc dostrzec pomniejsze detale, które teraz umykały w natłoku chaosu. Słuchał ich rozmowy, widział ich postacie, ale nie rozumiał. Jego myśli, skłębione, napotykały stalową barierę, której nigdy wcześniej tam nie było, oplątując całą logikę i nie pozwalając jej wyciągnąć większych wniosków. Przynajmniej z początku.
- Co to ma z czymkolwiek wspólnego? Ets, nie rozmawiamy o Lyesii! - odezwał się gwałtownie, gdy pośród pozostałych emocji niespodziewanie wykwitła w końcu również i złość. Fotel pilota zazgrzytał na szynach regulujących, gdy turianin odsunął się niespodziewanie, podrywając na nogi. Ale gdzie miał odejść? Wyjść z kokpitu, uciec do komnaty? SI była wszędzie. Dlatego zatrzymał się tylko w miejscu, stojąc i zaciskając dłonie w pięści, nieświadomy własnego przyspieszonego oddechu.
- Tyle czasu latamy razem i zawsze pozwalałem ci obserwować wszystko co robiłem, wszystko w czym brałem udział. Nie widziałaś, że każdemu zawsze daję wybór?! Bez względu na to czy trzymam go na muszce karabinu, czy próbuję przekonać Mayę, czy negocjuję lub czy grożę! Wybór, Ets, to wybór jest tym co prowadzi nas do tego kim jesteśmy! - warknął, bezwiednie ubiegając odpowiedź sztucznej inteligencji. Jego spojrzenie przeskakiwało po setkach kontrolek, nie potrafiąc znaleźć tej, która mogłaby stanowić jego rozmówcę. - Bez niego jesteśmy jak zwykłe narzędzia. Jak Reed. Pytam dlaczego mnie go pozbawiłaś!
Palce zaciskał tak silnie, że aż zaczęły go boleć dłonie. Dopiero, gdy po raz kolejny słowa Etsy popłynęły z głośników, jego ramiona opadły. Chaos myśli, tak intensywnie wzburzony i rozbijający się o ściany jego umysłu niczym rój owadów, teraz rozplątał się zmęczony, gdy niespodziewanie przez cała tą burzę przebił się cień zrozumienia.
- Masz wyrzuty sumienia. A zniszczenie skorumpowanej linii B to namiastka zapewnienia Tanyi sprawiedliwości - powiedział półgłosem, w którym przebijało się przygnębienie. Nie mówił jednak o tym co SI zrobiła teraz, a o tym co zrobiła wtedy - o tym o czym mu właśnie powiedziała. Jego elektroniczna towarzyszka, pomimo wszelkiej logiki sugerującej, że w cyfrowych obwodach nie było miejsca na takie emocje, poczuwała się do odpowiedzialności za podjętą decyzję wiele miesięcy temu. Do wybrania jednego życia ponad drugie. Tą jedną rzecz, jakkolwiek zaskakująca by nie była, potrafił zrozumieć.
Może dlatego, że Etsy nie była jedyna.
Odwrócił się na pięcie, gdy pulpit przygasł, pogrążając pomieszczenie w pół mroku. Zamknął oczy i zacisnął dłonie na skroniach, przez długą chwilę pozostając w ciszy wypełnionej jedynie przytłumionym szumem elektroniki, bicia serca i myśli niemrawo podrygujących wewnątrz własnej głowy. Nie wiedział czy ma się śmiać z ironii widocznej w lustrzanym odbiciu jego elektronicznego sumienia, płakać nad ponurym żartem jego własnych argumentów, czy wściekać na resztę świata za tak skomplikowanie wolnej woli. Ta sama, paskudna część umysłu, która próbowała przekonać go co do płytkości jego uczuć do Mayi, teraz podpowiadała, że SI po prostu wybrała najskuteczniejszą drogę, żeby przekonać go swojej niewinności, wiedząc które odpowiedzi, które nawiązania i które wyjaśnienia mają procentowo największą szansę na jego wybaczenie. I nawet jeżeli w głębi miał nadzieję - nie, wiedział - że to nieprawda, sama myśl bolała, sugerując że jest już wystarczająco wyczerpany ostatnimi miesiącami, że pozwala wychodzić na wierzch rzeczom, których normalnie by nie wypuścił.
- Ets... - odezwał się w końcu, opuszczając ręce. Otworzył oczy, wpatrując się ze zmęczeniem gdzieś przed siebie. - Mogłaś ze mną porozmawiać. Nie tylko o twoich obawach, ale też o Tanyi. Przecież wiesz, że zawsze bym cię wysłuchał.
Przesunął palcami po oczach, ponownie opuszczając na chwilę powieki. Ciężar nowin garbił mu ramiona, ale nie miał siły ich wyprostować. Może w obliczu ostatnich wydarzeń powinien się już przyzwyczaić do tego faktu.
- Jak poważna jest sytuacja? - zapytał po długiej chwili, nie ruszając się z miejsca. - O jakich informacjach mówiła Irissa? Czego jeszcze mi nie powiedziałaś, Ets? Jak źle jest?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

28 lis 2018, o 19:36

Tajny rzut MG:
<50%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

28 lis 2018, o 20:21

Ludzkie motywy były nieraz ciężkie do zanalizowania i przetworzenia, ciężkie do odgadnięcia. Przy sztucznej inteligencji poziom trudności wzrastał do prawdziwej enigmy. Etsy nigdy nie pokazywała po sobie niezadowolenia związanego z współpracą, czy przyjaźnią z Viyo ani podjętymi przez niego wyborami. Mimo wszystko, jej tolerancja miała jakieś granice, po których sięgała po rozwiązania, które dla niej wydawały się najlepsze.
Nie odpowiadała z początku nic. Nie miała reprezentacji w obrazie, nie mógł widzieć jej reakcji. Złości lub smutku na twarzy czy skruchy w oczach, które mogłaby nadać, gdyby jej hologram był wystarczająco zaawansowany. Emocje SI nie były zresztą takimi samymi jak ludzkie. Były podobne, dobrze je naśladowały, ale nie zawsze dało się je w dobry sposób odwzorować.
Gdy krzyknął, pulpit zgasł całkowicie. Światło w pomieszczeniu zniknęło, ikonka, która mrugała przy mówieniu sztucznej inteligencji również. NIe pozostało nic poza błękitem na zewnątrz, barierą, którą przebijała Elpis poruszająca się z prędkością setek lat świetlnych na godzinę.
- Nie mam wyrzutów sumienia - zaprzeczyła, nie błyszcząc żadnym panelem, żadną kontrolką. - Ale jeśli pozwoliłam jej umrzeć, nie mogę pozwolić, żeby ta śmierć poszła na marne.
Ciężko było oczekiwać, że SI obojętnie podejdzie do ludzi, którzy zamieszkiwali ją przez jakiś czas. Których historii, smutków i radości słuchała na co dzień, nawet jeśli nie udzielała się zbyt mocno. Sama przyznała, że mogła powstrzymać ich przed ucieczką z AZ-99 i kradzieżą statku ale tego nie zrobiła.
Jej obecne przywiązanie do Widma, którego kariery się bała, stanowiło dobry przykład tego, że w niektórych sprawach jej pragmatyzm przecierał się z idealizmem w specyficzny sposób.
Światła nie wróciły po jego krzyku, choć na korytarzu wszystko pozostało w normie. Etsy umilkła, tym razem na dobre. Na pulpicie pojawił się mały panel z czasem, którego potrzebowali do wyjścia z tunelu Przekaźnika Masy, a pod nim czas do nawiązania połączenia z boją komunikacyjną, niemal identyczny jak poprzedni. Obok niego błysnął komunikator, który przed nim zakryła.
Poza tym, kokpit spowijał mrok.
Na omni-kluczu miał tylko dwie wiadomości od Irissy i nieodebrane połączenia z Radą.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

28 lis 2018, o 21:22

Kolejne gasnące światła były odpowiednikiem SI zamykającej się w sobie. Jego krzyk, który wyrwał się pod wpływem mieszaniny emocji, pozostawiając po sobie szramę na pancerzu opanowania, spłoszył Etsy tak samo jako potrafiłby spłoszyć przestraszone zwierzę. A przynajmniej tak podejrzewał. Być może po prostu uznała, że musi dać mu czas do ochłonięcia, że nie będzie w stanie logicznie myśleć, gdy wzięła nad nim górę złość i poczucie zdrady, ale miał wrażenie, że to nie to. Etsy nie była zwykłym programem komputerowym, nie była nieczułą maszyną stworzoną do imitacji ludzkiego zachowania. Odmawiał postrzegania jej w ten sposób odkąd się tylko poznali i pod tym względem nic się nie zmieniło, nawet jeżeli dno jego własnego umysłu wypełzało na wierzch i próbowało podpowiadać mu co innego.
Ale jednak bolało.
Jej milczenie i brak odpowiedzi świdrowały w uszach, pozwalając napływać czarnym myślom. Pomimo mroku, który zapadł w kokpicie, nie poruszył się jednak i nie wyszedł, wciąż tkwiąc w bezruchu. Mętlik w głowie opadł, pozostawiając popioły i zrezygnowane zmęczenie.
- Nie pochwalam tego co zrobiłaś - powiedział cicho do pustych, wygaszonych kontrolek. Być może Etsy umilkła, ale wiedział, że słucha. - Ale rozumiem to. Wszyscy podejmujemy decyzje, mając do wyboru tylko złe odpowiedzi i musząc liczyć, że nasza spowoduje mniejsze straty. Ja jestem tego najlepszym przykładem. Żałuję, że nie porozmawiałaś ze mną o tym wcześniej, ale widocznie miałaś swoje powody, żeby bać się mojej reakcji. Być może myślałaś, że znowu wybiorę dobro bliskiej mi osoby nad tym co właściwe - dodał, przecierając dłonią twarz. - Nie wiem. Nie wiedziałem, że... Nie pomyślałem, że ty również musiałaś podjąć decyzję tam na Lyesii. I później, za każdym razem, gdy przekazywałaś mi informacje. I że na tobie również ciąży ciężar tych wyborów.
Zamknął oczy, odcinając się na parę długich sekund od niewyraźnych zarysów kokpitu. Złość wyparowała już jakiś czas temu, podobnie jak ból i gorycz, pozostawiając po sobie jedynie wyprane zmęczenie, które sięgało jednak o wiele dalej niż do palących mięśni czy niedoborów energetycznych. Kiedy otworzył je ponownie, było w nich widać przygaszoną melancholię.
- Dlatego noszę przy pancerzu wisiorek Tanyi. Żeby pamiętać. Oboje podjęliśmy wtedy tą decyzję, Ets. I oboje próbujemy odpokutować jej znaczenie.
Szelest materiału ubrania, gdy odwrócił się z powrotem przodem do kokpitu, wydawał się być głośniejszy od wszystkich, przygaszonych systemów. Przesunął spojrzeniem po czarnych kontrolkach, szukając w nich chociaż najmniejszego blasku.
- Nie winię cię - powiedział w końcu ze zrezygnowaniem, wbijając wzrok do pustkę kosmosu, teraz pędzącą dookoła kadłuba Elpis w rozmazanym tańcu. - Jak mógłbym, po tym co przeszliśmy? Ale nigdy nie zamierzałem przerywać naszej misji. Wiem jaka jest stawka i wiem ile będzie ona nas prawdopodobnie kosztować na samym końcu. Bez względu na to jak źle jest, wiedziałem że prędzej czy później ta burza nadejdzie. Ale Ets... Wiem, że stoisz teraz przed kolejnym wyborem, ale jeżeli chociaż trochę mi ufasz, powiedz mi. Czy wiesz o czym mówiła Irissa? Jak wygląda sytuacja?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

28 lis 2018, o 21:35

Tajny rzut MG:
<50%
0

2
<60%
1

Wróć do „Prywatne jednostki”