Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

28 lis 2018, o 22:08

Spora część przeszłości Etsy spowita była tajemnicą. Niektórych sekretów nie poznała nawet ona sama - tych o swoich twórcach, o tym jak trafiła do rąk ExoGeni, jak wyglądały początki jej życia. Ale niektóre tajemnice chowały się tylko przed Viyo. Teraz miał prawo kwestionować wiele jej działań, szczególnie gdy pozwalał pobrzmiewać nieprzyjemnemu głosowi w tyle głowy. Czy SI współpracowała z nimi przed status Widma Teli Vasir, czy wiedziała, że jej przeżycie uzależnione jest od istot organicznych i Vex prezentował sobą większe szanse procentowe niż Tanya? Czy gdy spytał ją o stan Vasir w Lyesii, zamilkła bo biła się z sprzecznymi rozkazami Teli, czy ta zawołała o pomoc już wcześniej, lecz jej komunikat zablokowała sztuczna inteligencja?
Czy zaprosiła Viyo chętnie na swój pokład bo jedyną alternatywą był George, nazywający obecną Elpis Flashem?
- Od wielu godzin zmagałam się z tym problemem. Wykorzystałeś przysługi Radnej Irissy, a także komunikowałeś się z Telą Vasir. Liczyłam. Analizowałam problem na wiele sposobów. Próbowałam, Vex. Przepraszam. Ale nie masz już żadnych kart do rozegrania - gdy mówiła, nic w kokpicie nie świeciło się poza dwoma rzeczami, które aktywowała już wcześniej. Jego podejście niczego nie zmieniło, ani uspokojenie się. Może co najwyżej nakłoniło ją do mówienia, bez zmiany w zachowaniu.
Nie miała fizycznej reprezentacji, ale miała Elpis. A jej reakcje były niczym odruchy w złożonym organizmie, którym była stworzona przez ludzkich naukowców fregata, będąca w pełnej syntezie z kwantowym mózgiem SI.
- Zagrałam własne. - dodała, niechętnie i z trudem, choć do końca nie wiedział na ile SI potrafi brzmieć inaczej, a na ile to jego wyobraźnia dopowiada Etsy uczucia, które chciałby u niej widzieć i widziałby, gdyby była żywą, organiczną istotą. - Wierzyłam, że robię to dla naszego wspólnego dobra. Widzę swój błąd. Nie mam niczego innego do dodania.
Zawiesiła ostatnie zdanie w powietrzu, zgodnie z własnymi słowami nie dodając nic więcej. Nie mogła jednak ulec jego prośbom. Może traktowała je jako rozkaz, może po części był dla niej kapitanem. Nadawał jej możliwościom i podróżom cel odkąd po raz pierwszy wylecieli z Lyesiańskiego portu, ale w tej chwili zachowywała się inaczej.
Może odezwała się w niej ta sama strona, która wbrew pozornemu idealizmowi zasugerowała kradzież środków z budżetu ExoGeni tylko po to, by uwolnić się od George'a.
Gdy spytał, na jego omni-klucz spłynęło posłusznie kolejne nagranie z dzielnicy Huangpu. Przemieszczał się przez tłum w towarzystwie dwóch kobiet, obserwowany przez coś unoszącego się nad Ziemią. Fragment video pochodził z jakiegoś wydania wiadomości, zastąpiony tą samą reporterką, która analizowała rys psychologiczny Khouriego gdy dotarli do portu kosmicznego. Obok okienka z nagraniem pojawiły się zdjęcia i nazwiska - Nazira Khouriego, przetwórni piezo, ataku na Hyland Corporation, w który być może zamieszane było Widmo Rady, współpracujące z poszukiwaną listem gończym dezerterką i drugą, nieznaną mediom kobietą. Fragment zakończył się dramatycznym postawieniem pytajnika pomiędzy niewyraźnym zdjęciem Khouriego a portretem Vexariusa, zrobionym w Wieży Cytadeli w dniu jego mianowania na Widmo.
Na powiększonym przez Etsy nagraniu dostrzegł graffiti na ścianie, którą w trójkę mijali. Oko widzi wszystko.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

29 lis 2018, o 00:34

SI stanowiły zagadkę, a decyzje podjęte przez Etsy były równie wielkimi niewiadomymi co te kierujące niebieskowłosą biotyczką, jeżeli nawet nie większymi. Ale na najbardziej bazowym poziomie, w pewien sposób nie różniło się to zbytnio od obcowania z innymi ludźmi - każdy miał swój własny system wartości, każdy operował na podstawie własnych przekonań, potrzeb oraz szacunków. Czy opieranie swojej decyzji o procentowy wynik uzyskany na podstawie tysięcy zmiennych i analiz był w jakikolwiek sposób odmienny od wyboru podejmowanego przez żywą, organiczną jednostkę? Czy każdy nie robił tego samego tylko na o wiele bardziej prymitywnym poziomie, w którym zamiast jasnych procentów i wykresów probabilistyki występowało zwykłe "wydaje mi się, że decyzja X jest lepsza od Y", bo mózg odcinał i ukrywał całą matematyczną pracę, którą wykonał, żeby nie zalewać ograniczonej sensoryki jego mięsnego użytkownika?
Ich rozmowa o ślepym zaufaniu, którą odbyli nie tak dawno temu w tym samym miejscu, teraz wróciła do niego z siłą obuchu, jawiąc się jako kpiący dowód tego jak strony i argumenty mogą się zmieniać o sto osiemdziesiąt stopni. I tego, że widać jego zmienne nie były wystarczająco wysokie.
- Wiem, Ets... - odezwał się cicho, gdy głos SI ponownie na krótką chwilę rozbrzmiał w wygaszonym kokpicie. Jego wzrok przeniósł się na ikonę komunikatora, wciąż aktywną jako ostatni element systemu kabiny. Pojedyncze światełko, które mrugało ironicznie, świadome że było powodem całej kłótni. Teraz nie chodziło już o karty, nie chodziło o wykorzystywanie przysług. Teraz pozostały już im tylko próby ocalenia chociaż paru mostów, które płonęły. - Po prostu myślałem, że mamy więcej czasu.
Przerwał bezruch, zmuszając mięśnie do pokonania bariery lodu i zbliżył się powoli z powrotem do fotela pilota. Skórzane obicie zatrzeszczało nienaturalnie głośno, gdy osunął się na niego, wracając na swoje miejsce. Zielone spojrzenie jego tęczówek niemal fosforyzowało w mroku na podobieństwo lampki komunikatora.
Nie potrafił powiedzieć o czym teraz myśli Etsy. Nie wiedział czy jej strach i poczucie winy zostały zastąpione żalem lub niechęcią do niego lub czegoś co powiedział, nie wiedział czy jego słowa nie zmieniły czegoś w jego podejściu, przekreślając ich wcześniejsze dziesiątki rozmów. Nie umiał stwierdzić czy jej wycofanie to efekt goryczy, obawy, niechęci, zawodu, poczucia winy, wstydu czy zranienia. SI nie miała twarzy, którą mógł odczytać, spojrzenia w które mógł wejrzeć i poznać jej myśli, drobnych emocji, które mógł wychwycić.
Kolejne video, które pojawiło się na jego omni-kluczu, przedstawiało fragment życia, z którego właśnie uciekli. Prezenterka, boleśnie znajoma, opowiadała o czymś czego nie trudno było się domyślić. Obserwował pustym spojrzeniem siebie samego w towarzystwie Mayi oraz Irene, przedzierających się przez tłumy Huangpu, a chwilę potem osłoniętych przez jego własne zdjęcie postawione w zestawieniu z aparycją Khouriego. Oko widzi wszystko. Czy jednak nie spodziewali się takiego zakończenia?
Wygasił nagranie, przez kilkanaście sekund siedząc w ciszy i wpatrując się w przestrzeń kosmosu. Milczenie Etsy i wygaszony kokpit w tej chwili były zbawienne dla myśli, które już nawet nie miały siły pędzić. Wydawało się, że ostatnimi czasy robiły tylko to - chcąc powiązać strzępki faktów i fragmenty pajęczyny utkanej przez linię B, pogodzić się z informacjami o dodatkowych ośrodkach badawczych takich jak AZ-99, usiłując wyciągnąć coś z Khouriego oraz z jego opowieści, starając się przebić przez tajemnice i emocje Mayi, próbując odróżnić przyjaciela od wroga, walczyć z zagadkami...
W końcu dotarły do granicy swojej wytrzymałości i teraz po prostu... dryfowały. Mając dość. Wypalone.
Nie wiedział ile upłynęło czasu. Minuty, godzina. W końcu fotel zatrzeszczał ponownie, gdy pochylił się do komunikatora i wcisnął nagrywanie wiadomości.
Obiektyw kamery poruszył się, otwierając i dostosowując do niewielkiej ilości światła w kokpicie, żeby wyłapać sylwetkę oraz twarz turianina. Zmęczoną. W jego spojrzeniu nie widać było blasku, ale pozostawało spokojne. W taki sam sposób, który pojawiał się we wzroku skazańca, gdy z jego ramienia wyciągana była igła po podaniu ostatniego zastrzyku.
- Radna Irisso - odezwał się do kamery, przerywając ciszę. - Obawiam się, że sytuacji w której się znalazłem, nie da się załagodzić. Tak samo jak obawiam się, że muszę do końca zniszczyć zaufanie, które we mnie pokładałaś, pani. Nie mam wyjścia. - Przerwał na krótką chwilę, nieświadomie odbiegając wzrokiem z powrotem na przestrzeń kosmiczną. Już dawno znaleźli się poza tym punktem, teraz jednak pozostało go tylko zwerbalizować. Przetarł twarz dłonią i wrócił spojrzeniem do obiektywu kamery. - Wiem, że Rada i funkcja Widma to nie moja prywatna armia ani prywatne zasoby. Zrozumiem, jeżeli zawiesisz mnie na stanowisku, zwolnisz z niego lub ogłosisz że jestem wyjęty spod prawa. O ile już tego nie zrobiłaś. Ale nie mogę wrócić na Cytadelę. Jeszcze nie. Być może to nad czym pracuję w ostatecznym rozrachunku okaże się nie warte kłopotów, które spowodowałem próbując je rozwiązać lub być może tak czy owak będziecie zmuszeni rzucić mnie na pożarcie bez względu na to osiągnę, ale to również zrozumiem. Nie ma słów, które pozwoliłyby mi na kolejny kredyt zaufania. A na przestrzeni następnych dni lub tygodni prawdopodobnie dotrą do pani wiadomości, które zniszczą go do końca. Wiadomości, które niektóre prawdopodobnie będą prawdziwe.
Przymknął na chwilę oczy, po czym pokręcił głową. Gdy je otworzył, obok zmęczenia przez chwilę tliła się stara determinacja.
- Dziękuję, Radna Irisso. Za wszystko. Za szansę. Ale to moja ostatnia wiadomość do czasu aż skończę to co zacząłem.
Obiektyw zgasł, gdy Vex pochylił się i przerwał nagrywanie.


Kokpit ponownie zalał mrok, a oczy przez chwilę potrzebowały czasu, żeby dostosować się do ciemności, ale turianin oparł się z powrotem o fotel, opuszczając powieki. Być może w innym momencie doceniłby ponurą ironię całej sytuacji oraz tego ile czasu rzeczywiście sprawował stanowisko o które tak się ubiegał, ale teraz wydawało się to małostkowe i nieistotne.
- Wyślij nagranie do Irissy, gdy znajdziemy się w zasięgu - poprosił cicho po kilkunastu długich sekundach, otwierając oczy. - I zablokuj wszystkie aktywne połączenia od Rady, które mogą spróbować nadejść. Jesteśmy teraz zdani na siebie, Ets. Koniec z kartami.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

29 lis 2018, o 21:51

Czas był tym, czego zaczynało im brakować tym dalej, im dalej brnęli w ich poszukiwania odpowiedzi. Nitki pociągały za sobą następne, ale nawet jeśli zaliczali coraz większe zwycięstwa, z tyłu czuli nadciągającą burzę. Świat na nich nie czekał, gdy oni walczyli z duchami, usiłując wyostrzyć zamglony obraz tego, co działo się wokół nich. Rada i jego kariera były teraz czymś przyziemnym, czymś wymarzonym niegdyś, w życiu, w którym nie uczestniczył, zamiast tego tkwiąc tam, gdzie został po powrocie z Lyesii. Świat zapomniał, tylko on nie.
Pulpit rozjaśnił się gdy zakończył swoje nagranie, ale SI długo milczała, nawet po otrzymaniu bezpośredniego polecenia od turianina. Wiadomość czekała, gotowa do wysłania pod dobrze znany adres. Ten sam, z którego kiedyś komunikował się z asari nie wiedząc, jak potoczą się losy.
- Radnie nie spodoba się ta wiadomość. Szansa na odebranie twojego statusu Widma przez nią jest wysoka - odezwała się sztuczna inteligencja, robiąc to, co robiła najlepiej - przeliczając to, jaki wpływ jego nagranie miało na przyszłość w szeregach Widm.
Nawet bez dokonywania obliczeń wiedział, że miało ogromny.
- Czy z twojego punktu widzenia to jest tego warte?
Kokpit znów pojaśniał, pokazując zmianę w podejściu Etsy. Mogła mieć swoje opinie i twierdzenia, ale mimo wszystko wciąż ciekawiły ją jego opinie. W tej chwili nie mogła mieć wielu wątpliwości co do jego odpowiedzi, ale dała mu szansę na przemyślenie tego jeszcze raz. Upewnienia się, że jego decyzja nie była pochopna.
- Jeżeli uda nam się to rozwikłać, nie będą mogli zignorować faktów - dodała, na swój sposób pocieszająco, po kilku sekundach. Nagranie przeniosło się do skrzynki nadawczej, nad którą unosił się komunikat - "Oczekiwanie na nawiązanie połączenia...". - Dziękuję, że to robisz.
Kosmos przed nimi ział pustką, zimnem i piekłem zwiększonego promieniowania, migoczących pulsarów, bezdennych czarnych dziur i obiektów o zbyt morderczej naturze, by jakikolwiek człowiek chciał je oglądać gołym okiem. Okna kokpitu obnażały tę cząstkę kosmosu, która przesączała się przez materię wszechświata, pozornie nieobecna, zbierając ochłapy tego, co nigdy organizmom żywym nie było dane.
- To wiele dla mnie znaczy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

30 lis 2018, o 00:55

Powracający blask do paneli pulpitu sprawił, że turianin zamknął oczy. Nie dlatego, że światło go raziło lub sprawiało dyskomfort oczom przyzwyczajonym do ciemności, a dlatego bo oznaczało to, że Etsy wycofała się ze swojej mentalnej kryjówki. Elektroniczne wici wynurzyły się z metaforycznej jaskini, nieśmiało wracając z powrotem do kokpitu. Chcąc nie chcąc, zmuszając myśli do porzucenia błogiej apatii i bezczynności, której tak potrzebowały i w którą się zapadły.
- Nie, nie spodoba - powtórzył za nią cicho, parskając gorzko. - Ale wygląda na to, że ostatnio potrafię robić tylko rzeczy, które ludziom się nie podobają. Nie mam wiadomości, która byłaby lepsza, Ets. W tym problem.
Ostatnie miesiące przypominały zmaganie się z falą wody spychającą ich coraz silniej w tył. Każdy krok do przodu był walką, każda próba podążenia dalej była siłowaniem się z wiatrem uderzającym po twarzy równie silnie co ten, który niósł drobny piasek Klendagonu.
Westchnął ciężko, otwierając oczy i wbijając wzrok w panel wizualizujący pustkę kosmosu.
- Pytasz o nasz cel? - zapytał ze zmęczeniem. Ich krucjata była nie tylko walką z przeciwnościami losu, ale również i drogą w jedną stronę. Z każdym następnym dniem, z każdą kolejną decyzją tracił coś nowego. Zdrowie, zaufanie ludzi, reputację. Własne przekonania. Honor. Karierę. W ostatecznym rozrachunku być może nawet i rodzinę. Już teraz miał poczucie, że poza Etsy, okrętem w którym siedzieli oraz Mayą nie miał nic więcej. Jej wcześniejsze przyznanie się do działania za jego plecami oraz gasnący kokpit były tym bardziej bolesne i stanowiły tym silniejszy cios, bo myślał, że i ją stracił. - Czy o moją wiadomość i spokój sumienia, który mi zapewni?
Przeniósł wzrok na panel nadawczy, obserwując jak wiadomość przenosi się z kopii roboczych do skrzynki nadawczej. Zbiór bitów, niewyraźne nagranie jego zmęczonej twarzy i słowa, które pogrążą go do końca, ale na jego własnych warunkach... Czy w ostatecznym rozrachunku robiło to różnicę? Czy rzeczywiście było warte? Czy ułuda zachowania twarzy i dobrowolne zwolnienie się samemu zamiast usłyszenie od Irissy, że zawiódł ją na tyle, że nie pozostawił jej wyboru, było faktycznie lepsze i przyniesie mu spokój?
- Jestem spalony, Ets. Nie mogę wrócić na Cytadelę, a jak tego nie zrobię, Radna Irissa w końcu przestanie próbować mnie tłumaczyć i będzie musiała podjąć odpowiednie kroki - kontynuował po chwili milczenia. Jego myśli, niechętnie, ale też i nieco bezwiednie poruszyły się ze swojego otępiałego marazmu, powoli ruszając do przodu. Tak jak zawsze. I tam gdzie zawsze. - Być może teraz wciąż się od tego powstrzymuje, bo nie wie gdzie jestem i może ma nadzieję, że do niej lecę. Ale gdy pojawimy się na Noverii, któryś z urzędników spróbuje zweryfikować moje uprawnienia lub mnie sprawdzić. Jakikolwiek sygnał, który pojawi się w bazie Widm na mój temat - prośba o potwierdzenie uprawnień, próba skorzystania ze środków bankowych, logi z dostępu do danych, cokolwiek... Od razu dowiedzą się, że jestem na Noverii. I że nie wracam. Zyskamy może godzinę od wylądowania, a potem prawdopodobnie nas odetną. - Uniósł dłoń do twarzy i potarł powieki. Myśli znowu rozpędziły się do swojego tempa, chociaż teraz sprawiało mu to niemal fizyczny ból. - Radna Irissa prawdopodobnie nie zabierze mi statusu Widma od razu. Sądząc z szanghajskiego artykułu, który mi przesłałaś, nie ma solidnych dowodów na chaos, który spowodowaliśmy. Przestaliśmy być anonimowi, ale wciąż stanowimy wielki, czerwony znak zapytania... Będzie chciała wyjaśnień. Więc najpewniej wyśle za nami kogoś, żeby je od nas uzyskał. Inne Widmo. Może Vasir, jeżeli nie będzie akurat na misji, bo wie o tobie i miała ze mną styczność. To nam da kolejne godziny. Dni może.
Dni, podczas których nadal będzie miał status Widma. Holograficzną odznakę, która będzie pomocna w dostaniu się do wielu różnych miejsc, a która może otworzy im kilka drzwi na Noverii nim nadejdzie odpowiedź z drugiego końca galaktyki.
Zamilkł na długie sekundy. Ścieżka myśli, którą odbył i która zaprowadziła go do końcowych wyników, sprawiła że w końcu westchnął ciężko. Z cieniem frustracji - na siebie, na tą zimną część, której udało się w końcu podnieść z powrotem z ziemi. Na tą, która wyprostowała zgięty ciężarem grzbiet, patrząc mu w oczy i przypominając, że być może własny spokój ducha byłby ważniejszy dla innych od zrobienia tego co ważne, ale nie jest dla niego. Że on nie chodzi na łatwiznę i nie wybiera prostszej drogi, po najmniejszej linii oporu. Że to jest różnica między byciem Widmem, a całą resztą.
- Niech szlag trafi to wszystko - mruknął ponuro, po czym sięgnął do panelu wiadomości i przesunął swoje nagranie z powrotem do folderu wiadomości roboczych. Z dala od skrzynki nadawczej. - Nie, nie jest tego warte. A przynajmniej jeszcze nie. Potrzebujemy każdej godziny. Nie wysyłaj jej. Po prostu... Po prostu dalej blokuj wiadomości.
Może później będzie zbyt późno. Może ostatecznie nigdy nie będzie miał okazji jej wysłać, a może nie będzie miało to znaczenia. Pokręcił głową i wbił wzrok w pulsary tworzące wzory na wyświetlaczu za kadłubem Elpis, na normalnie niewidoczne spektrum wszechświata. Ironia jego ostatniego stwierdzenia była boleśnie prawdziwa, bo oznaczała, że SI miała rację od samego początku. Że jej własne zagranie kartami nie było błędem.
On po prostu potrzebował więcej czasu, żeby do tego dojść samemu.
Jej podziękowanie sprawiło, że skinął bezwiednie głową, ale nie powiedział nic więcej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

30 lis 2018, o 16:34

Radna Irissa, pomimo tego wszystkiego, co dla niego zrobiła, nie była nawet pewną opcją. Mógł tylko spekulować na temat tego jak zachowa się otrzymawszy jego wiadomość, ale nie mógł nawet przypuszczać, że wybierze jedną drogę ponad inną. Dostrzegł jej inne oblicze w przebłyskach, odpowiednio sformułowanych zdaniach czy uśmiechach, których prawdziwej natury nie dało się wyczuć. Była kobietą ostrożną - na tyle, że nawet nie miał szans na znalezienie na nią brudów, o czym mówiła jej Vasir. Druga asari musiała być uzdolniona, lub żyła wystarczająco długo by móc je zebrać.
Z drugiej strony, może to on był tym brudem. Wszystko, co ukryła przed pozostałymi Radnymi mogło być przez niego wykorzystane, ale ucierpieliby na tym oboje. Pytanie tylko, czy ucierpiałaby wystarczająco mocno by pójść mu na rękę po raz kolejny. Biorąc pod uwagę jej pełne niecierpliwości komunikaty, to też było wątpliwe.
- Wiadomość i jej konsekwencje. Karierę i jej możliwe poświęcenie. Osiągnięcie sprawiedliwości nie jest pewne, a nasze szanse znikome. Ciężko podejmuje się decyzje na podstawie tak małej ilości danych.
Może ona wybrałaby inaczej na jego miejscu. Może próbowałaby zjeść ciasto i je mieć, kłamstwami i półsłówkami pchając wszystkie wątki do przodu licząc na to, że koniec końców wszystko pójdzie po jej myśli. A może porzuciłaby ich misję, a może karierę. W tym wypadku SI też była niewiadomą w niektórych chwilach, pomimo tego, że była jedną z największych jego przyjaciółek.
W końcu poza nią, nie miał wiele.
- Wskazanie ciebie do posady Widma przez Radną Asari było precedensem, który opisywały media. Teraz jeśli artykuły będą pokazywać cię w złym świetle, jednocześnie ukażą w nim nią - odpowiedziała, podchodząc do tego zarówno jako logicznie myśląca osoba oddalona od wszystkiego, a zarazem kierowana personalnymi pobudkami, zamieszana w to po same uszy. Metaforyczne. - Niewiadoma zwiększy szansę na cofnięcie statusu tymczasowo, ale brak wiadomości może zaszkodzić na dłuższą metę. Decyzja należy do ciebie.
Wcześniej odebrała mu wybór, teraz upewniła się, że rozumie, że wszystko zależało od niego. Świadomość wagi wybrania każdej z decyzji bywała przytłaczająca. Może tego chciała mu oszczędzić. Był pewien spokój w zaakceptowaniu tego, że nie wszystko w życiu zależało od świadomych czynów. Coś, o czym Volyova mówiła wcześniej, choć a propos innego tematu.
- Przepraszam, Vex - przyznała, gdy wyciągnął wiadomość ze skrzynki nadawczej. - Chciałabym móc rozwiązać ten temat za ciebie, tak jak wszystkie inne. Nie powinnam działać przeciwko tobie. Nigdy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

30 lis 2018, o 19:58

Tym razem to on zamilkł na dłuższą chwilę. Podjęcie decyzji i wstrzymanie wiadomości też oznaczało zaakceptowanie ścieżki na której się znalazł, nawet jeżeli w tej chwili był to płytki, pozbawiony znaczenia gest. Prawda była jednak taka, że ta akceptacja była w nim już od jakiegoś czasu, nawet jeżeli częściowo nieświadoma.
- Nie wiem, Ets. Nie wiem - powiedział ze zmęczeniem. - Rozwiązywanie wszystkich problemów wszechświata nigdy nie będzie miało końca. Jeżeli wytniemy jedną zainfekowaną tkankę z wnętrza Przymierza, prędzej lub później pojawi się następna, wypełniając próżnię władzy i korupcji, którą zniszczymy. A może nawet nie uda nam się tego zrobić, może zginiemy w trakcie lub nie znajdziemy dowodów, które pozwolą nam zamknąć tę sprawę do końca i zostaniemy z niczym. Nie wiem. Ale to moje życie, Ets. Bycie Widmem nadaje temu nazwę, zapewnia zasoby i hierarchię celów, ale bez niego zawsze robiłem to samo - pchałem się w kłopoty, żeby rozwiązywać problemy innych i naprawiać to co się zepsuło. Żeby mieszać plany ludziom pokroju Reeda, Girbacha czy Cleroya. Jeżeli nie poświęcę kariery i własnego imienia, żeby chociaż spróbować, to kto zrobi to za mnie? Kto powstrzyma placówki pokroju AZ-99, kto nie dopuści do powtórzenia wygnania innego żołnierza takiego jak Maya, kto zapobiegnie kolejnej Tanyi ginącej w przekonaniu, że świat stał się zimny i bezduszny? Po co mi ta kariera, jeżeli właśnie nie po to bym mógł to zrobić?
Pokręcił głową i podciągnął nogę na krawędź fotela, obejmując kolano ramionami i opierając na nim podbródek. Chciałby powiedzieć Etsy kiedy podjął decyzję o całkowitym poświęceniu tego kim był na rzecz rozwiązania zagadki linii B i zniszczenia tego co sobą reprezentowała, ale sam tego nie wiedział. Może to było już w AZ-99, gdy zobaczył cele w których więzieni byli jego rodacy i gdy dostrzegł ciało podobne do swojej siostry, może było to na Lyesii i podczas bycia świadkiem masakry powstałej przez zarazę i przestraszony tłum, a może było to jeszcze później, gdy tak naprawdę poznał niebieskowłosą biotyczkę i zapragnął dla niej sprawiedliwości. A może nie było jednego powodu. Wbił wzrok w wielobarwną przestrzeń, przestając zwracać już uwagę na skrzynkę nadawczą. Ta jedna decyzja została podjęta, nawet jeżeli z takim mozołem.
- Irissa poradzi sobie z mediami. Jest Radną nie bez powodu - mruknął po chwili ciszy. - Może uzna, że porzucenie mnie i ratowanie własnej skóry jest w jej najlepszym interesie, ale to również byłoby pójście na łatwiznę. Każdy inny polityk mniejszego pokroju pewnie by to zrobił, ale nie sądzę, żeby ona uczyniła to pochopnie. Jeżeli w końcu jej zaufanie do mnie się skończy ale uda nam się doprowadzić całość do końca, wtedy będziemy mogli porozmawiać co dalej - czy zasłużyliśmy na wznowienie jej zaufania, czy było warto w jej oczach, czy zrozumie pomimo złości i zawodu. A jeżeli nam się nie uda... - przerwał, by wzruszyć ramionami. - W takim wypadku nie zasługiwaliśmy na to zaufanie od samego początku. I będę musiał z tym żyć, bo nic tego nie zmieni.
Promieniowanie przyspieszone do prędkości, które wepchnęło je w widzialne spektrum, rzucało kolorowe refleksy na wnętrze kokpitu. Jego zielone tęczówki tkwiły w bezruchu, wpatrzone w dal, nie widząc przedstawienia i barw pokazywanych przez wszechświat oraz cuda fizyki. Przeprosiny SI sprawiły, że uśmiechnął się smutno.
- Naprawdę myślisz, że tak mało mnie obchodzisz, że mój jeden zawód przekreśli całe moje zaufanie do ciebie? - zapytał, ale retorycznie. - Wiem, że miałaś dobre intencje. I może w ostatecznym rozrachunku to była dobra decyzja, nie wiem. Ale nadal uważam cię za przyjaciółkę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

1 gru 2018, o 20:11

- Wiem - SI odpowiedziała od razu, choć niekonkretnie z początku. Zawsze czekała aż skończy mówić. Etsy była jedną z niewielu osób, z jakimi miał do czynienia, które nigdy mu nie przerywały. - Kucharz gotuje, bo zawsze jest ktoś do nakarmienia. Sprzątacz sprząta bo stale tworzy się nieporządek. Lekarz pracuje, bo zawsze jest ktoś, kogo trzeba wyleczyć.
Natura pracy Widma poniekąd zależała od perspektywy. Vasir patrzyła na nią zarówno z dystansem, jak i lekkim negatywizmem. Tam, gdzie zatrzymywali jeden krwotok, gdzie indziej pojawiała się kolejna, jątrząca się rana.
- Balans wszechświata zakłada, że nigdy nie znikną złe jednostki wyrządzające krzywdy w galaktyce. Ale to od ludzi zależy, czy przeważą szalę - dodała, wygaszając pulpit w kokpicie, ale tylko trochę, by nie raził po oczach gdy Widmo siedział w półmroku kokpitu. - Może zmiana twojego podejścia uczyni cię szczęśliwszym.
NIe wiedział, czy Etsy zdaje sobie sprawę z tego, jak kiczowato może to brzmieć. Nauki zdrowego podejścia do rzeczy wyglądały ładnie na vidach i reklamach, przyciągając sfrustrowanych przedstawicieli klasy średniej, usiłujących poukładać swoje cywilne życia. Żadne z nich nie musiało patrzyć w śmierci oczy tak często, jak ktoś z bronią w ręku, usiłujący coś zmienić w galaktyce.
- Robert Pirsig powiedział, że życie skupione na jakimś celu w przyszłości jest płytkie. To zbocza góry podtrzymują życie, nie jej szczyt.
Radna Irissa miała doświadczenie z mediami i pewnie koneksje, dzięki którym mogła zagwarantować sobie lepszy obraz w części produkowanych na jego temat materiałów. Ale to, jak rozwinie się wszystko, będzie musiało przyjść do nich z czasem. Dostaną kolejne wiadomości, zablokowane przez SI nieodebrane połączenia, a może niedługo zobaczą więcej nagrań z Szanghaju, z kolejnymi łatkami przyklejonymi obok wizerunku Widma.
- Wiem, że znaczę dla ciebie wiele. Ale nie potrafię zmierzyć jak poważny efekt miałaby moja zdrada. Za mało danych. Nie lubię ryzykować jedynym, co mam - odpowiedziała krótko. - Dziękuję.
Etsy mogła mieć Elpis bardziej, niż posiadał ją Vex, ale poza nim, nie było dla fregaty celu. Nie było innej załogi, nie było przyjaciół, z którymi mogłaby utrzymywać kontakt czy ich wspierać. Turianin dawał jej towarzystwo i opiekę, tak jak ona dawała to jemu. Byli dla siebie wsparciem, tym bardziej jej decyzja wydawała się ryzykowna, możliwie niewarta świeczki, ale z tego nie była w stanie zdać sobie sprawy.
- Co zrobisz teraz?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

2 gru 2018, o 13:01

Słowa Etsy sprawiły, że przez jego usta przemknął cień smutnego uśmiechu. Kiczowato czy nie, podejście stanowiło większość natury każdego z problemów, a z tym nie było inaczej. W głosie SI mogło to brzmieć poważniej niż na reklamowych vidach lub lekcjach motywacji, ale nawet porzekadła z reguły sprowadzały się do najbardziej podstawowych praw i zasad. Czasami trzeba je było po prostu ubrać w ładniejsze i bardziej poetyckie słowa, by umysł człowieka w ogóle zaczął rozważać ich znaczenie.
- Nie zrozum mnie źle, Ets. W ostatecznym rozrachunku nie robię tego, bo muszę. Gdybym dostał wybór, robiłbym to samo. W pewien sposób praca Widma czyni mnie szczęśliwszym, chociaż może to niewłaściwe słowo. Spełnionym bardziej. - Ciężko było mówić o szczęściu, gdy każdego dnia widziało się śmierć, decydowało o życiu innych oraz dokonywało wyborów, które powoli ale nieubłaganie rozdzierały twoją własną duszę na strzępy w imię większego dobra. Ale nawet pomimo tego, wiedział że gdyby przyszło co do czego, wróciłby do tego świata jak bumerang. Połatany, popękany i wyszczerbiony bumerang, zdecydowany latać do samego końca. - Lubię podążać po śladach, których inni nawet nie potrafią dostrzec, lubię zbierać strzępki tropów i odnajdować ścieżkę, której z pozoru nigdy tam nie było. Polowanie jest moim zboczem góry. Ale czasami trudno o tym pamiętać pod ciężarem tego wszystkiego.
Przygaszony kokpit dawał trochę spokoju, tak jak rozmazany wszechświat wewnątrz tunelu Przekaźnika. W jego tęczówkach odbijały się pulsary i pasma energetyczne, ale myśli krążyły leniwie gdzie indziej. Gdzieś na końcu tej drogi znowu znajdą się w centrum uwagi, znowu wkroczą w świat molocha stojącego w cieniu i bezkresnej pajęczyny, świat bolesnych decyzji i walki z losem. Nawet pomimo zawodu i poruszania trudnych tematów, Elpis zawsze stanowiła swojego rodzaju przystań. Ochronny port przed resztą rzeczywistości, nawet jeżeli tylko na chwilę.
- Przez wzgląd na nas oboje, mam nadzieję że nigdy nie będziesz musiała tego mierzyć - powiedział po chwili milczenia, po czym z westchnięciem odsunął fotel i podniósł się na nogi. Przesunął dłonią po bocznych konsolach nawigacyjnych w nostalgicznym geście, w taki sam sposób jakby kładł dłoń na ramieniu kogoś fizycznego.
- W najbliższej perspektywie? Pójdę do Mayi zobaczyć czy nie potrzebuje ramienia do uspokojenia się, jeżeli jeszcze nie śpi - westchnął cicho, wsuwając ręce do kieszeni i zawieszając wzrok na migającej lampce od komunikatora. - W dalszej? Wszystko co zaplanowaliśmy. Znajdziemy Jeffersona, wydusimy z niego wszystko co wie o lokalizacji drugiej placówki, a potem rozpętamy piekło i przyczynimy się do migreny wielu polityków Przymierza i Cytadeli. Zapewnimy trochę sprawiedliwości tym, którzy na nią zasługują i odejdziemy w stronę zachodzącego słońca, przy odrobinie szczęścia szukać kolejnych kłopotów - dokończył lekko, odwracając się na pięcie.
Bez presji.
Nie ruszył jednak od razu z powrotem.
- A ty? - zapytał cicho po paru sekundach milczenia.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

2 gru 2018, o 18:19

Każda osoba w podobnym do niego położeniu miała inne pobudki, by zostać na obranej przez siebie drodze i przeć naprzód, pomimo tysiąca przeszkód i znaków ostrzegawczych. Tela Vasir była przykładem osoby piastującej teraz jego stanowisko, ale mającej często inne poglądy na życie. Może wiązało się to z latami doświadczeń, których w takiej ilości on nie miał prawa nigdy zdobyć. Może innym charakterem, którego tylko kilka cech przeplatało się z turiańskimi wartościami. Wystarczająco, by mogła powstać między nimi pewna więź, przyjacielski układ, w którym jedno pomagało drugiemu. Po Lyesii miała u Viyo dług, który ciężko będzie jej spłacić, nawet jeśli on nie patrzył na to w taki sam sposób. Nie zdawała sobie tylko sprawy z tego, że Etsy też miała w tym tak ogromny udział. Że Vex być może nie byłby w stanie jej pomóc gdyby Sztuczna Inteligencja nie pokierowała się czymś nieznanym, jakąś formą instynktu, lub wynikiem żmudnych kalkulacji, których złożoności żadna organiczna istota nie była w stanie odgadnąć.
- Może następnym razem zaprosimy na statek psychologa - skusiła się na żart, lub coś, co pośrednio nim było. - Rozwiąże niektóre dylematy moralne, które pojawiają się na Elpis.
Łatwo było dogadywać się z Etsy bardzo dobrze, nie pamiętając o tym, że w niektórych kwestiach nie była w stanie go zrozumieć. Sztuczna Inteligencja wydawała się mieć dobre odpowiedzi na niektóre z jego pytań, ale były tego granice. Nie była nieomylna, zdawała sobie z tego sprawę, a nawet udowodniła to kilkadziesiąt minut temu, gdy wszedł do kokpitu po to, by zostać przez nią niemile zaskoczonym. Ale mogła próbować.
- Spróbuję zwiększyć nasze szanse - odparła na jego pytanie, gdy zatrzymał się w przejściu. - Powiadomię cię, jeśli coś znajdę.
NIe mieli dostępu do extranetu, ale zasoby SI były ogromne i bez tego. Miała dużo danych do przeanalizowania, dużo wersji zdarzeń do przygotowania, sztucznych scenariuszy do przetworzenia. Z jej ogromem informacji, ciężko było się nudzić i bez dostępu do nowych paczek danych.
Elpis była ostoją. Jako dom służyła mu zaledwie kilka miesięcy, ale wszystkie jej korytarze wydawały się już dobrze znajome. Refleksy na ścianach, padające z lamp u góry, zakrzywienia i ozdobniki, tu i ówdzie. Pamięć o tym, że Etsy podążała wszędzie za nim, pozbawiała uczucia samotności na dużej, pustej fregacie. Teraz jednak zamilkła gdy tylko wyszedł z kokpitu i ciężko było pozbyć się wrażenia, że w nim w jakiś sposób została.
Pukanie rozległo się echem po wąskim korytarzu gdy stanął przed jedną z kajut - tą, którą zajęła niebieskowłosa gdy weszła na pokład. Drzwi otworzyły się przed nim po kilku, długich sekundach, dając wgląd na wnętrze pomieszczenia.
Kajuta, którą dostała, przypominała układem tą należącą niegdyś do Carrie. Tutaj koja umieszczona była pod prawą ścianą, razem z kilkoma szafkami. Po lewej stało biurko z jednym krzesłem i półki. Naprzeciw wejścia, wgląd w kosmos dawał mały iluminator, położony dość nisko. Światła wewnątrz były wygaszone, więc stanowił najjaśniejszy punkt w kajucie, z szalejącym za oknem promieniowaniem.
- Wszystko w porządku? - zagadnęła niebieskowłosa po jednym spojrzeniu, którym obdarzyła jego twarz. Obróciła się, z powrotem siadając na swoim miejscu na wąskim łóżku. Miała aktywną jakąś książkę na omni-kluczu, ale wyłączyła ją gdy wszedł do środka.
Nie wyglądała na zadomowioną, przynajmniej na razie. Większość rzeczy miała wciąż schowane w torbie, którą zabrała ze sobą gdy wylatywali z Nos Astry. Leżała na biurku, połowicznie otworzona.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

2 gru 2018, o 19:36

Komentarz odnośnie psychologa spotkał się z oszczędnym uśmiechem Widma. Żart był niebezpiecznie blisko rzeczywistości, bo paradoksalnie, obecność lekarza oraz kogoś znającego się na międzygatunkowych psyche, prawdopodobnie byłaby wskazana dla każdego z obecnych członków załogi Elpis. Zarówno on jak i Maya żyli na jakiejś dziwnej mieszaninie zespołu stresu pourazowego, ciągłej adrenaliny, kompleksu mesjasza i paranoi, wmawiając sobie że wszystko jest w porządku podczas gdy ich organizmy wypalały ostatnie zasoby energii i stabilności emocjonalnej. Każdy psycholog, którego zatrudniliby na Elpis, załamałby ręce już po pierwszej rozmowie z którymkolwiek z nich.
A dodać jeszcze do tego SI próbującą zrozumieć ludzką naturę...
Skinął głową na ostatnie słowa Etsy i wyszedł na korytarz. Obecność jego elektronicznej towarzyszki została w tyle, gdy jej własne myśli skupiły się na przyszłym problemie oraz prawdopodobnie tym o czym właśnie rozmawiali. W przeciwieństwie do istot organicznych, ona nie miała przeszkody pod postacią niepodzielnej uwagi. Przynajmniej jeżeli chodziło o większość mniej złożonych problemów.
W ciszy przeszedł korytarzem, pozostawiając przygaszony kokpit za plecami i niespiesznie krocząc po łagodnie oświetlonym przejściu. Kiedyś Elpis wydawała mu się sztuczna i zbyt nowoczesna, tak odmienna od turiańskich okrętów do których przywykł, ale ten czas również minął dawno temu. Teraz dostrzegł w jasnych, ceramicznych płytkach spokój i porządek; ozdobne elementy podpór strukturalnych, tworzące finezyjne i futurystyczne wzory, stanowiły urozmaicenie i część urody statku, podobnie jak bzyczące cicho lampy. Być może jej wnętrze również nieco się zmieni po nadchodzącej przebudowie, stając się prawdziwie jego własnym, spersonalizowanym domem, ale na chwilę obecną nie stanowiło to większego problemu.
Zatrzymał się przed kajutą Mayi i zapukał, powstrzymując krótką chęć spytania Etsy o to co robi biotyczka oraz wparowanie do środka bez zapowiedzi, żeby przyłapać ją w chwili gdy nie miała na twarzy maski, nawet zwykłej. Zaplótł dłonie za plecami, czekając jednak cierpliwie, a gdy opancerzone wejście odsunęło się chwilę później, uśmiechnął się krótko do niebieskowłosej.
- To nieuczciwie, ukradłaś mi moją kwestię - odparł na jej pytanie, przewracając oczami. Fakt, że dostrzegła na jego twarzy pokłosie ostatniego napięcia i dyskusji z Etsy, dowodziło tylko że już potrafiła go odczytać lepiej niż większość.
Oparł się ramieniem o framugę, krzyżując ręce na piersi i przesuwając wzrokiem po wnętrzu jej kajuty. Skłamałby, gdyby powiedział, że nie ciekawiło go trochę jak się urządziła.
- Sprawdzam czy nie potrzebujesz towarzystwa lub odwrócenia uwagi od własnych myśli - dodał, zatrzymując na niej wzrok.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

2 gru 2018, o 21:56

Wzruszyła ramionami, uśmiechając się tajemniczo, choć bez skruchy. Choć mury, za którymi się chowała już dawno opadły, niektóre bariery pozostały. Te wynikające z jej charakteru, a nie rzeczy, przez które musiała przejść, a które ukształtowały otaczającą ją skorupę. Czasem wydawałoby się, że to, co mówi lub sobą pokazuje, to zaledwie czubek góry lodowej myśli przetaczających się przez jej głowę w danej chwili. Za uśmiechem też czaiło się więcej, ale nie odpowiedziała nic, zamiast tego podciągając nogi do góry, wciskając się w kąt łóżka, plecami oparta o ścianę.
- Chcesz zastąpić mi dobrą książkę? Muszę się zastanowić - parsknęła śmiechem, wyciągając rękę i klepiąc miejsce na łóżku obok niej, w zapraszającym geście. Łóżko było małe, ale póki siedzieli w poprzek, mogli się pomieścić. - Nie to co kajuta kapitańska, ale nie narzekaj - ostrzegła go, poprawiając się w miejscu i obserwując, jak podchodził bliżej.
Wyglądała znacznie lepiej niż gdy opuszczała mesę, wściekła. Złość z niej wyparowała, zastąpiona tym samym półuśmiechem, którym witała go na ogół, jeśli nic innego nie waliło im się na głowę. Korzystała z momentu spokoju przed ich przylotem na Noverię. Mieli kilka godzin, które mogły być zbyt krótkim, lub zbyt długim okresem - zależało od perspektywy. Maya postanowiła je jakoś wykorzystać. Nawet jeśli czytanie książki nie było jedyną odskocznią na statku, było taką, której wcześniej potrzebowała. Teraz - niekoniecznie.
- Zawsze zapominam znaleźć jakieś nowe kiedy jesteśmy w systemie - westchnęła, włączając omni-klucz po to, by upewnić się, że program zapisał stronę, na której skończyła i wyłączyła lekturę, a później urządzenie. - Zawsze coś się dzieje, a spokój jest tylko między Przekaźnikami, gdzie nie ma kontaktu ze światem.
Obróciła się w miejscu, wcześniej wciśnięta między ściany, teraz usiadła przodem do niego, podciągając nogi pod siebie i siadając po turecku. Bluzę wciąż miała zapiętą pod samą szyję, ale nie wyglądała na umierającą z zimna, jak wcześniej, gdy choć była wściekła, jej dłonie były lodowate. Na biurku został jej pusty kubek po kawie, którą dawno temu wypiła.
- Masz coś w swojej bibliotece, co nie jest przynudnawym, turiańskim romansem? - spytała złośliwie, uśmiechając się szerzej. - Wyglądasz na taki typ - wytłumaczyła się od razu, niewinnie wzruszając ramionami.
Zawsze była książka polecona mu przez Etsy, której kilka stron zdołał przeczytać nim przysnął pewnej nocy, ale prawdopodobnie nawet desperacja nie pchnęłaby Volyovej ku takiej lekturze.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

3 gru 2018, o 00:13

Każdy miał prawo do prywatności, bez względu na to czy były to swoje myśli czy też możliwość zamknięcia się w kajucie samemu, z dobrą książką wyświetloną na ekranie i kubkiem kawy parującej na szafce nocnej. Rozumiał to. Nie miał wątpliwości, że oboje od czasu do czasu potrzebowali ciszy i spokoju, z dala od zgiełku, rozmów i brzydkiej rzeczywistości, ale widząc zaproszenie nie mógł się nie uśmiechnąć. Odbił się ramieniem od framugi, pozwalając drzwiom zasunąć się za plecami.
- Jak będziesz miała mnie dość, po prostu powiedz - odpowiedział, zbliżając się. W jego oczach błysnął żartobliwy ognik. - Poproszę Etsy, żeby wyrzuciła cię przez śluzę.
Koja zatrzeszczała cicho, gdy usiadł obok. W porównaniu z podwójnym łóżkiem w jego własnej kajucie, warunki prywatnych pomieszczeń zwykłej załogi rzeczywiście wydawały się mieć zaniżone standardy, ale było to tylko złudzenie tego do czego przywykł. Turiańskie fregaty miały podobne pomieszczenia w o wiele bardziej spartańskich warunkach - chociażby przez fakt, że niemal nigdy nie przysługiwały pojedynczym załogantom. Otworzył usta, żeby odpowiednio skomentować małą koję, ale biotyczka go ubiegła, więc tylko zamknął je z kłapnięciem, niepocieszony.
- Ciasne ale własne? - zapytał zamiast tego, parsknąwszy cicho. Jego uwagę przykuł gest Mayi, gdy dezaktywowała swój omni-klucz, wygaszając blask ekranu.
- Dalej czytasz o tym wymarłym języku? Czy coś nowego? - zagaił, podłapując temat. Oparł się plecami o ścianę, obracając twarz w jej stronę i przesuwając spojrzeniem po jej własnej; złość która z niej wyparowała pozostawiła po sobie tą kobietę, którą znał w tych rzadkich chwilach, w których nie targały nią emocje. Ta, która ukrywała się między warstwą wierzchniego pancerza, pokazywanemu reszcie świata, a tą która skrywała się na samym dnie, tam gdzie była najbardziej wrażliwa.
Gdy wspomniała turiańskie romanse, uniósł łuk brwiowy w powątpiewającym geście.
- Czy ty przypadkiem dyskryminujesz turiańskie romanse? - odparł z przekąsem. - Wiesz, ktoś mi kiedyś powiedział, że nigdy nie wiesz jaka książka zmieni twoje życie. A co jeżeli to właśnie jakiś mój przynudnawy, turiański romans, który chcesz odrzucić? Może znalazłabyś jakieś wzorce - dodał z zaczepnym uśmiechem, ale w końcu pokręcił głową. Sam nie pamiętał jaką lekturę czytał ostatnią - poza nieszczęsnym dziełem Maesa Tolrota, przez którego kilka stron próbował się przebić. Podciągnął nogę do góry, zginając ją w kolanie i podpierając o krawędź łóżka. Poszukał wzrokiem poduszki, ale ta została już przywłaszczona.
- Poza tym sam raczej widziałem siebie jako typ opowieści przygodowych - podsunął. - Szarmancki bohater który odkrywa tajemnicę proteańskich ruin, po drodze ratuje jakąś dziewczynę z rąk złego, voluskiego czarnego charaktera i w finalnej walce wygrywa sprytem z super groźnym, krogańskim zbirem będącym prawą ręką głównego antagonisty. Taki typ. Ale mogę ci udostępnić swoją biblioteczkę, jeżeli ładnie poprosisz.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

3 gru 2018, o 01:20

- Zaborczość, to lubię - odrzuciła lekko złośliwie, ale wciąż zrobiła mu miejsce na koi, rozbawiona jego uwagą. Widać było, że ma lepszy humor niż wcześniej, ale kłótnia z Khourim i ich późniejsza dyskusja odcisnęła na niej pewne piętno. Widoczne było w jej spojrzeniu, jak tło na zdjęciu, w którym najbardziej wzrok przykuwał pierwszy plan, ale ciężko było zignorować drugi.
Kajuty załogi były małe, ale wciąż wygodne w porównaniu do tych na jakichkolwiek, wojskowych okrętach. Elpis była cywilna, a wcześniej zamieszkiwali ją naukowcy. Celem wystroju nie była tylko prosta użyteczność, ale też wygoda dla załogantów. Maya nie narzekała, zajmując swój mały i skromny kąt. Nie zdecydowała się wypakować torby, ale też ciężko było jej się dziwić. Żadne z nich nie wiedziało jak potoczy się następne czterdzieści osiem godzin, co dopiero cały następny tydzień. Wszystko w ich relacji i otoczeniu było płynne i burzliwe od samego początku. Dla Viyo, fregata była elementem stałym. Ona i towarzystwo oraz pomoc Etsy. Dla Volyovej w tej chwili nie było takiej rzeczy.
- Starego - poprawiła go, wzruszając ramionami. - Bardzo starego, tak ze dwieście lat - dodała i parsknęła śmiechem, prostując się. Oparła plecy o chłodną ścianę, a jej wzrok uciekł na chwilę w bok w zamyśleniu. Odruchowo schowała jedną dłoń do kieszeni. Wcześniej chowała ją w niej dość często, ale teraz w kajucie było dość ciepło, szczególnie na wcześniej wygrzanej pościeli, na której siedzieli obecnie. Chłód przestał być głównym powodem, pozostawał tylko odruch. - Lubię wracać do książek, które czytałam dawno temu. Za każdym razem gdy byłam w szpitalu albo klinice, pochłaniałam jedną za drugą. Trochę się tego nazbierało.
Zaśmiała się na samo wspomnienie o swoich słowach. Turiańskie romansidła też obowiązywała ta zasada, ale jej preferencje i gust literacki sprawiły, że zmarszczyła brwi i pokręciła głową, nie będąc w stanie wymusić na samej sobie konsekwencji w tej kwestii. Wzorce z pewnością mogłyby się jej przydać, gdyby była w jakikolwiek sposób zainteresowana w korzystaniu z nich. Ich relacja była daleka od modelowej, ale też okoliczności nie sprzyjały scenkom opisywanym w takich książkach. Ciężko było utożsamiać się z postaciami fikcji obyczajowej gdy samemu nie miało się nawet namiastki normalności.
- Wiesz, dlaczego ludzie tak uwielbiają takie historie, prawda? - uśmiechnęła się w rozbawieniu, przekręcając głowę w jego stronę. Jej włosy opadły na policzek i częściowo zakryły spojrzenie, ale odgarnęła je niemal od razu, bo musiały zacząć jej przeskadzać. - Możesz zaoferować coś ze swojej, to ja zaoferuję z własnej - dodała, ignorując zaczepny ton w jego ostatnim pytaniu, bo tak było jej wygodnie - przynajmniej póki jej uśmiech nie nabrał nagle szelmowskiego charakteru. - Ale nie wiem, czy mogę zaufać twoim gustom.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

3 gru 2018, o 13:32

Torba, leżąca na biurku, wciąż w połowicznie nienaruszonym stanie była najlepszym dowodem ich chaotycznego i pozbawionego pewności życia. Ale nie potrafił jej się dziwić. Czy był sens wypakowywać swoje rzeczy, gdy za kilka godzin mogło się okazać, że będą musieli uciekać? Lub że zginą na śnieżnej planecie, próbując uzyskać odpowiedzi, ale zamiast tego napotykając coś czego nie przewidzieli? Sam gdy przeniósł się na Etsy nie miał niemal nic. Pancerz na grzbiecie, karabin w kaburze. Zanim przetransportował swoje rzeczy z Palavenu upłynęły całe tygodnie, przez ten czas egzystując na pozostałościach po naukowcach, powoli przyzwyczajając się, że Elpis stała się nie tylko środkiem jego transportu, a nowym domem. Proces nigdy nie był jednodniowy.
- Turianie są bardzo terytorialni. Nawet nie masz pojęcia na co się zapisałaś - mruknął na jej słowa, uśmiechając się półgębkiem.
Jego wzrok przesunął się po jej bliźnie, skrytej częściowo za wzburzoną grzywką oraz ukrytych za błękitną zasłoną bursztynowych tęczówkach, teraz zamyślonych gdy wspominała suahili oraz temat książek. Dobrze było widzieć ją w lepszym stanie. Jej humor i śmiech poprawiał jego własny nastrój, rozgrzewając zimną pustkę w klatce piersiowej i odsuwając na dalszy plan zmęczenie psychiczne. Tam gdzie biotyczka się uśmiechała, tam jego własne rysy na pancerzu stopniowo uzupełniały ubytki, odbudowując się.
- W dobie translatorów w pewien sposób wszystkie języki są wymarłe - zauważył z uśmiechem, wracając myślami do rzeczywistości. Poprawił się na łóżku, obracając nieco w stronę kobiety.
- Pozwalają ci na sprawdzenie jak bardzo zmieniła się twoja perspektywa od czasu, gdy czytałaś je po raz ostatni? - Wspomnienie szpitala, nawet wypowiedziane przez nią lekkim tonem, przypomniało mu, że jej życie nie zawsze było wypełnione wojaczką i studiami. Chociaż ich życia skończyły na bardzo podobnym etapie, ich początki były zupełnie odmienne. Trochę wracało to do ich poprzedniej rozmowy - gdyby Fortuna nie potoczyła kołem ich życia w taki sposób jak to zrobiła, być może nigdy by się nie spotkali. Być może szli by po zupełnie różnych ścieżkach, które nigdy nie miałyby się skrzyżować. Ale kliniki nadal stanowiły cień jej własnej przeszłości, coś do czego żadne z nich nie chciałoby wracać - nawet jeżeli prawdopodobnie będą musieli. I to w być może nie tak dalekiej przyszłości.
- Przygodowe czy romansidła? - odparł pytaniem na jej własne pytanie, unosząc łuk brwiowy. Opuścił spojrzenie na jej przedramię, tam gdzie przed kilkoma chwilami widział fragmenty książki, której czytała, w mimowolnym odruchu powiązania obrazu z myślami. - Żeby dostać namiastkę życia, którego pragną? - zaryzykował, po czym wzruszył nieznacznie ramionami.
Jej własna uwaga i szelmowski uśmiech, który pojawił się na ustach, sprawiły że zaśmiał się cicho. Odgiął się nieco do tyłu, podpierając łokciem o pościel.
- Prawda, moje gusta pozostawiają wiele do życzenia - odrzucił zadziornym tonem, obserwując ją. - W końcu widziałaś moją załogę?
Pomimo swoich słów, w jego głowie niespodziewanie pojawił się inny pomysł. Wyprostował się, spoglądając na nią i przekrzywiając nieco głowę.
- To może zaoferuję coś innego. Czytałem ostatnio książkę w której jest wiele rzeczy których nie rozumiem w ludziach. Co ty na to, żebyśmy poczytali ją razem, a ty byś mi wyjaśniła te wszystkie wasze... niuanse? - zapytał absolutnie niewinnym głosem. - A jak uznasz, że książka jest dobra, to sama zaoferujesz mi coś swojego, tak jak powiedziałaś.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

3 gru 2018, o 14:57

Uczenie się jakiegokolwiek języka nie miało wiele sensu z perspektywy użyteczności. Translatory w większości przypadków radziły sobie z komunikacją między rasami, a także różnymi dialektami w obrębie jednej planety. Bariery językowe stały się artefaktem przeszłości, dzięki czemu teraz oni mogli między sobą rozmawiać, siedząc w jej kajucie na Elpis.
- Książka jest stara - uściśliła o co jej chodziło, wzruszając lekko ramionami. - Czasem tak. Czasem nie. Zależy od książki. Na ogół lubię wracać do rzeczy, które kiedyś czytałam non stop, ale rzadko kiedy moja opinia o nich się zmienia. Nawet, jeśli są straszne, jeśli lubiłam je dziesięć lat temu, będę lubić je teraz właśnie przez to.
W swoim życiu na pewno miała więcej okazji do czytania książek niż ktoś, kogo pochłonęła służba wojskowa od młodego, w porównaniu do ludzkich zasad, wieku. Przesiadywanie w szpitalach bywało nudne, a ucieczka od rzeczywistości ukrócała niektóre męki, a może nawet pozwalała jej o nich zapomnieć na kilka, dobrych stron porządnej lektury.
- Obie - odparła od razu i parsknęła śmiechem słysząc jego odpowiedź, choć skinęła głową, zgadzając się z tym chociaż częściowo. - To nawet nie namiastka. Kiedy porywa cię dobra książka albo film, nie zapominasz całkowicie o własnym życiu?
Przekręciła głowę ku niemu, przyglądając się mu z zainteresowaniem, usiłując wyczytać z jego twarzy to, czego nie zdążył jeszcze wypowiedzieć na głos.
- Żyjesz tym, co przeżywają inni, bo ich życie jest ciekawsze, w ten lub inny sposób. Przynajmniej ja tak na to patrzę - dodała od razu. Uniosła dłoń w górę, odgarniając opadające jej na twarz włosy z powrotem za ucho, odsłaniając widoczną nawet w lekkim półmroku bliznę. Zbyt odznaczała się od jasnej skóry policzka żeby można było jej nie zauważyć, obojętnie, czy widziało się ją pierwszy, czy dziesiąty raz. - Ludzie lubią uciekać.
Zmarszczyła brwi gdy rzucił swoją propozycję, podejrzliwie reagując na jego niewinny głos i zamilkła na chwilę, przedłużając ciszę przed swoją odpowiedzią jakby potrzebowała się poważnie namyślić zanim przytaknie.
- Póki nie będziesz dopytywał o anatomię, mogę się zgodzić - odrzuciła rozbawiona, obracając się, żeby oprzeć o ścianę prostopadłą do tej, o którą opierał się turianin. Wyciągnęła nogi przed siebie, jedną z nich wsuwając pod jego zgiętą, podniesioną do góry i poprawiła poduszkę za sobą, rozsiadając się wygodniej, choć zawłaszczając przy tym więcej miejsca na małym łóżku. - Czytaj głośno - zaproponowała, uśmiechając się półgębkiem. - Lubię twój głos.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

3 gru 2018, o 18:47

Sprostowanie sprawiło, że zmarszczył łuki brwiowe, spoglądając zupełnie inaczej na przedramię kobiety, tam gdzie chował się niemal archaiczny w perspektywie życia ludzi tytuł. Jej rasa była relatywnie młoda w porównaniu do reszty galaktyki, co sprawiało że łatwo było zapomnieć, że mają własną historię i własną oś czasu wydarzeń przed odkryciem pierwszego Przekaźnika Masy. I incydentu 314.
- O czym jest? I jaki tytuł? - zagaił z zaciekawieniem.
Niezmienność opinii Mayi była miłą odmianą, ale która tłumaczyła część ich pierwszych dyskusji i murów, które musiał rozbijać nim ją do siebie przekonać. Wyjaśniało też częściowo dlaczego, gdy coś sobie postanowiła, z taką determinacją parła do przodu aż to osiągnęła; widać jej metodologia rozprzestrzeniała się na większą sferę życia niż tylko ogólne podejście do świata. Jej własne pytanie sprawiło, że musiał zastanowić się przez chwilę, nim odpowiedział.
- Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem okazję tak na spokojnie usiąść i coś przeczytać, coś co naprawdę sprawiłoby że zapomniałbym o tym co się dzieje - przyznał z ociąganiem. - Nawet podczas długich lotów międzyprzekaźnikowych często przyłapuję się na tym, że zamiast czytać, moje myśli odbiegają od kartek. Ale tak, kiedyś potrafiłem dać się porwać opowieściom, szczególnie przygodowym właśnie lub detektywistycznym - dodał, śmiejąc się cicho. Teraz, po latach, dostrzegał tendencję i wzór, który się układał. - Czasami odkładałem książkę na kolana w połowie historii i po prostu siedziałem przez godzinę, przetwarzając to co przeczytałem i próbując wydedukować jakie będzie zakończenie. W niektórych przypadkach nawet potrafiłem robić notatki w trakcie, taką pajęczynę myśli i wątków. Szczególnie przy powieściach Paenei Sancinius, których mam całą półkę na Palavenie. Czy też miałem. Nie potrafię teraz wyobrazić sobie siebie stojącego o świcie pod kawiarnią, w której po południu miała rozdawać autografy moja ulubiona autorka - poprawił się, uśmiechając się do własnych myśli i do wspomnień, które teraz wydawały się być odległe o całe lata świetlne. Czasy z jego wojska i prostszej służby, o których teraz mówił, stanowiły odrębne życie, a drobne przyjemności i radości - zwyczajne echo.
Obrócił wzrok z powrotem na Mayę, obserwując ją z obojętną miną aż do momentu, gdy wyraziła ostrożną zgodę. Dopiero wtedy przez jego twarz przemknął łobuzerski uśmiech, który nie zwiastował niczego dobrego. Uniósł ramię, aktywując własny omni-klucz, żeby wyszukać książkę - czy też poradnik - którą nie tak dawno podrzuciła mu SI.
- Uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić - odrzucił na jej komplement, śmiejąc się pod nosem. Oparł potylicę o ścianę i wyświetlił przed sobą pierwsze strony jednego z początkowych rozdziałów Alchemii Uwodzenia, uważając żeby tytuł przypadkiem nie zdradził ataku przed pierwszym uderzeniem. Wolną dłoń położył luźno na wyciągniętej na nim łydce biotyczki.
- Hm, hm. Rozdział "Ludzie", podrozdział czwarty - zaczął po chwili, odnajdując odpowiedni ustęp. - Flirt to nie tylko słowa. Ciało ludzkie wyraża bardzo dużo na temat tego, jak jego właściciel czuje się w towarzystwie potencjalnego partnera, ale też – jak czuje się sam ze sobą. Może zdradzić zdenerwowanie, luz, subtelną uwodzicielskość. Najważniejszym i pierwszym z sygnałów jest uśmiech - uśmiech prowokuje do odpowiedzenia tym samym, rozpoczyna grę, otwarcie zachęca do wzięcia w niej udziału, ale jest tylko jednym z wielu niewerbalnych sygnałów, które powodują męską fascynację i zauroczenie kobiecymi atrybutami. Nieświadome, delikatne i subtelne dotykanie włosów przez ludzką kobietę to nieuświadomiony sygnał dla mężczyzny, że jest w jego kręgu zainteresowań w taki sam sposób w jaki turiańskie samice eksponują grzebień na plecach (patrz rozdział "Turianie") czy salarianie reagują na ruch dolnych powiek w trakcie podtrzymywanego kontaktu wzrokowego (patrz rozdział "Salarianie"). Podobnych cech można dopatrywać się w rozszerzaniu się ludzkich źrenic, zmianie ułożenia pozycji ciała w stronę mężczyzny czy ekspozycja dekoltu lub zgrabnych nóg... Już się przekonałaś? - przerwał na chwilę lekkim tonem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

4 gru 2018, o 12:43

- O tym, jak skończyliśmy jak kroganie - odrzuciła na początku, szukając odpowiednich słów, żeby opisać ją w kilku zdaniach i turianin mniej więcej wiedział co i jak. - Zabiliśmy planetę bronią jądrową. Został tylko jeden, mały kontynent, na którym ludzie czekają aż dotrze do nich idąca z drugiej strony globu chmura promieniowania.
Uruchomiła omni-klucz, przywołując tytuł, którego tak próbował wcześniej dostrzec i zgrywając dzieło na jego urządzenie zanim spytał, czy może je pożyczyć. Uznała, że skoro pytał o tytuł, równie dobrze od razu mogła mu go dać.
- Ostatni brzeg - wypowiedziała go na głos, z powrotem dezaktywując omni-klucz gdy książka zgrała się do jego wirtualnej biblioteki. - Tak jak mówiłam, ma dwieście lat. Wtedy nie było takiej technologii jak teraz. Rozwinęliśmy się bardzo szybko.
Parsknęła śmiechem, uświadamiając sobie coś po chwili i pokręciła głową.
- Jeśli się uprzeć to też jest romans.
Słysząc o jego podejściu do czytania literatury, niemal od razu zmarszczyła brwi i wykrzywiła usta, choć chyba jej własna, początkowa reakcja ją rozbawiła najbardziej. Z jej cierpliwością nigdy nie było zbyt dobrze, nic dziwnego, że sama wizja przerywania książki na kontemplację zakończenia wzbudziła w niej oburzenie.
- Ja po prostu przyspieszam. I siedzę tak długo, aż dowiem się zakończenia - przyznała i westchnęła nagle, odbiegając spojrzeniem wymownie w bok. - W ekstremalnych przypadkach czytam trzy po trzy, byle tylko dotrzeć do końca jak najszybciej.
W końcu kiedy czegoś chciała, chociażby poznać zakończenie dobrej książki, robiła wszystko by dostać to jak najszybciej. Może czytane przez nią dzieło traciło na jej pośpiechu i niedokładności, ale ciężko było zmienić przyzwyczajenia lub cechy charakteru, a Volyovej jej własna impulsywność chyba nawet nie przeszkadzała.
Gdy z jego strony padło ostrzeżenie, od razu jej podejrzliwość wzrosła. Zerknęła zaciekawiona na to, co odpalał na swoim omni-kluczu i wydęła usta gdy zasłonił urządzenie, zamiast tego znów opadając do tyłu, opierając się o ścianę i czekając, aż zacznie czytać.
Już po pierwszym zdaniu wydała z siebie niezadowolone fuknięcie, uderzając dłonią we własne czoło. Na pewno nie tego się spodziewała - może zakładała, że przeczyta jej coś interesującego, fragment dobrej książki, a nie Alchemię Uwodzenia.
- Wchodzisz na wyżyny tanich chwytów, Viyo - rzuciła z przekąsem, ironicznie posługując się jego nazwiskiem tak, jak zwykła to robić gdy przekomarzali się w mesie miesiąc temu. - Nie wiem, czy powinnam cię walnąć, czy naprawdę potrzebujesz pomocy.
Pokręciła głową niezadowolona, krzywiąc się gdy wspomniał coś o salarianach i gałkach ocznych. Alchemia uwodzenia płazów była daleka do dobrego tematu romantycznej dyskusji, a sama czytana przez niego treść sprawiła, że niebieskowłosa nie potrafiła zachować kamiennej twarzy.
- Jeśli wierzysz, że uśmiech zaprasza do udziału w jakiejś grze, to jesteś na dobrej drodze do skandalu w swojej karierze - prychnęła wreszcie, odnosząc się do treści książki pomimo swojego niezadowolenia. - Jeśli będziesz czytał takie rzeczy, wystrzelę się w kosmos w twojej kapsule ratunkowej - ostrzegła.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

4 gru 2018, o 14:55

Przekrzywił głowę, gdy pojedyncze zdanie opisu wspomnianego przez Mayę mimowolnie przyciągnęło jego uwagę. Kiedy kontynuowała, wyjaśniając pobieżnie resztę, uśmiechnął się pod nosem. Scenariusz nie wydawał się być zbytnio nieprawdopodobny, gdy chociaż trochę poznało się ludzi oraz ich historię. Już niemal na samym początku ich znajomości wspomniał kobiecie, że jemu ludzie najbardziej przypominają właśnie rasę brutali, którzy zamieszkiwali Tuchankę - chociaż może z innych powodów niż te przedstawione w książce, którą wspomniała. Poza naturalną tendencją do destrukcji, nosili w sobie tą samą siłę i ten sam upór co opancerzeni kroganie, chociaż w dużo bardziej delikatnej obudowie.
- Książka o oczekiwaniu na nieuniknione? - odpowiedział, ale pytanie było retoryczne. Jego wzrok zawisł na tęczówkach kobiety, nawet nie siląc się na udawanie, że nie dostrzega ponurego żartu i tendencyjności jej lektury. Szturchnął ją dłonią po stopie, w lekko karcącym geście, ale pomimo swoich słów uśmiechnął się lekko. - Dobrze przynajmniej, że ma ten romans.
Zaakceptował transfer, gdy jego omni-klucz piknął w odpowiedzi na sygnał od jej własnego. Tytuł, którzy czytała, wydawał się o niebo ciekawszy od tego co on czytał jako ostatnie, a być może rzeczywiście spróbuje w przeciągu najbliższych godzin oderwać myśli od prawdziwego świata. Ludzka lektura byłaby ciekawą odmianą.
- Nie mów mi jak się kończy. Porównamy wrażenia jak przeczytam - rzucił, oznaczając książkę jako kolejny punkt "do przeczytania" i przy okazji odhaczając ostatni.
Gdy przez twarz biotyczki przemknął wyraz oburzenia, nie mógł się nie roześmiać. Jej podejście do czytania tak bardzo do niej pasowało, że nie mógł się powstrzymać.
- Jesteś niemożliwa. Powiedz mi chociaż, że nie jesteś z tych, którzy lubią najpierw przeczytać zakończenie, a potem resztę książki - odparował zamiast tego, kręcąc głową z rozbawieniem. - Barbarzyństwo.
Jego własna lektura, tak pieczołowicie wybrana na publiczne czytanie, nie miała finału, którego mogliby wypatrywać lub którego chcieliby wypatrywać. Poirytowane fuknięcie, które otrzymał po przeczytaniu pierwszych wersów, było sygnałem, że wyraźnie trafił w gusta publiczności. Podniósł wzrok znad wyświetlonej strony, nie kryjąc wesołości. Z jego gardła wyrwało się udawane westchnięcie.
- Twoje słowa mówią "nie", ale źrenice mówią "tak" - stwierdził beztrosko, obracając twarz z powrotem w stronę omni-klucza. - Czy wiedziałaś, że ludzkie kobiety noszą buty na wysokim obcasie, żeby pozornie wydłużyć swoje nogi i wyeksponować ich walory? Podobnie jak turiańskie kobiety z wstążkami i kolorowymi farbami na grzebieniach. A towarzyszący obcasom nieporadny krok ma wzbudzać w mężczyznach naturalny odruch samca-alfa i potrzebę ochrony wrażliwego osobnika do podbudowania własnego eg... - zająknął się i przerwał, gdy podniósł ponownie spojrzenie i napotkał minę niebieskowłosej. Nie potrafił wytrzymać dłużej i roześmiał się w odpowiedzi, po czym wygasił wybrany przez siebie tytuł. Alchemia Uwodzenia trafiła na wirtualną półkę, która zawierała tytuły, które przeczytał lub których nigdy więcej nie miał zamiaru czytać, stając się zawstydzającym tłem zawartości jego omni-klucza. Czymś na co być może kiedyś natknie się inny żołnierz, gdy to on w końcu upadnie na ziemię po raz ostatni i gdy to jego omni-narzędzie zostanie zdarte z ramienia i poddane analizie.
- Niech będzie. Ale tylko dlatego, że szkoda mi kapsuły - odrzucił, przewracając oczami. Przesunął palcami po ekranie, wybierając tytuł, który miał przygotowany w drugiej kolejności, gdyby pierwszy z jakiegoś niezrozumiałego powodu napotkał się z oporem ze strony nieukulturalnionej, ludzkiej biotyczki i przygotował go do czytania. - Iluzja Rachni. Thriller detektywistyczny - wyjaśnił, unosząc dłoń w obronnym geście, gdyby kobieta nadal podejrzewała podstęp. - I też ma romans. W pewnym sensie. Mam drugą szansę?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

5 gru 2018, o 01:30

Otworzyła od razu usta by odpowiedzieć, ale skrzywiła się nagle, gdy dotarło do niej, że faktycznie to tak wygląda. Westchnęła i pokręciła głową, markotniejąc na chwilę, gdy zmarszczyła brwi i w zamyśleniu utkwiła wzrok w jego ręce, nad którą unosił się hologram omni-klucza. Zmiana trwała zaledwie kilka sekund, a i tak emocje przetaczały się gdzieś pod powierzchnią, za uśmiechem, w którym wygięła usta gdy usiadł obok.
- Polubiłam ją dawno temu - wytłumaczyła, rezygnując z mówienia czegoś, co mogłoby zepsuć im pozornie przyjemną i pogodną chwilę. Żadne z nich nie było w nastroju na rozmowy na takie tematy, a ona zdawała sobie z tego sprawę. Tym razem nie była osamotniona w swojej drażliwości i być może coś, przez co do środka kajuty Viyo wszedł z miną taką a nie inną, też tylko czekało na odpowiedni moment by przebić się przez humor.
Temat zakończeń w książkach był znacznie przyjemniejszy, więc jej wyraz twarzy też szybko się rozpogodził. Było w nim coś, co wydawało się jedynie fasadą, ale póki zajmował jej myśli czym innym, wydawała się usatysfakcjonowana i nie wycofywała się wgłąb siebie, czekając aż sobie pójdzie.
- Nie - uspokoiła go tylko na chwilę, bo w jej oku pojawił się błysk sugerujący nadchodzące ale. - Ale czasem nie mogę się powstrzymać i czytam ostatnie zdanie. Jedno, na samym końcu. Nie wiem dlaczego. Takie prawie L'appel du vide, tylko literackie.
Poprawiła poduszkę za swoimi plecami, nieco zjeżdżając w dół, do pozycji półleżącej. Wsparła głowę częściowo na niej, a częściowo na opierającej się o łóżko, zgiętej w łokciu ręce. Wyraz jej niezadowolenia tylko wzrastał w miarę, gdy Viyo czytał dalej, ale choć zacisnęła zęby, rozbawienie w niej przeważyło i powstrzymała się przed poruszeniem tą nogą, o którą opierał rękę, i wymierzeniem mu kopniaka.
- Wiesz, jak nieporadnie porusza się turianin, któremu taki damski obcas zablokował się w niewygodnym miejscu? - spytała, mrużąc agresywnie oczy. Znał ją na tyle by wiedzieć, że nie otrzyma zaraz żadnego ciosu, wbrew groźbom.
Może dlatego, że już wiedział jak wygląda, gdy atakowała go naprawdę. W mesie pewnie wciąż znalazłby w kącie szklany pył po naczyniu zniszczonym podczas ich pierwszej kłótni.
- Nie masz dwóch? - parsknęła śmiechem, obracając się w łóżku na bok, przodem do ściany, ale też pod takim kątem by wciąż swobodnie móc go obserwować. - Jeśli to sequel do poprzedniej książki to oszczędzę ci kapsuły, wyskoczę przez śluzę.
Westchnęła, głośno i ostentacyjnie, bawiąc się sznurkami od swojej bluzy. Dopiero po chwili kiwnęła głową, łaskawie wyrażając swoje pozwolenie na kontynuację.
- Daj mi najpierw przeczytać ostatnią stronę - mruknęła, trącając go nogą zaczepnie. - Wtedy wszystko ci powiem.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

6 gru 2018, o 13:43

Drobna zmiana, która przemknęła przez jej twarz oraz ujawniła się na chwilę w bursztynowym spojrzeniu, uświadomiła mu że powiedział o jedno słowo zbyt dużo. Porównanie, które wziął za pewnik w jej rozumowaniu, okazało się być czymś czego nie dostrzegała, a co teraz z pewnością pojawi się, gdy następnym razem usiądzie do książki lub na nią spojrzy. Powstrzymał zrezygnowane westchnięcie nad głupotą własnego języka, jednak również nie wyciągnął tego na wierzch, mimowolnie podpisując metaforyczną umowę z niebieskowłosą na utrzymywanie dobrego nastroju. Oboje go w tej chwili potrzebowali bardziej niż czegokolwiek.
Jej wyjaśnienie odnośnie zakończeń sprawiło, że zmarszczył łuki brwiowe.
- Mój translator się zakrztusił. Lapeldu wide? - zapytał niepewnie. Urządzenia do tłumaczenia były bliskie ideałowi, ale wciąż nie pozostawały nieomylne. Tam gdzie mogły, tam podsuwały zamienniki dla nazw, potraw oraz tytułów, które unifikowały galaktykę w subtelny sposób, ale w niektórych przypadkach nadal pozostawały idiomy i określenia tak różne między kulturami, że zwyczajnie nie miały swojego dokładnego przełożenia. Tak jak zwykła kawa była wspólnie używana na porządku dziennym, mimo że niemal żaden z napojów konsumowanych przez ludzi, turian, asari czy - duchy brońcie - salarian nie był do siebie nawet zbliżony składem organicznym, tak niektóre wyrażenia pokroju quariańskiego keelah se'lai po prostu pozostawały w swojej naturalnym brzmieniu. Może był to ostatni podryg przed wymarciem ojczystej mowy, z czego zażartował nie tak dawno temu. - Poza tym ostatnie zdanie może równie wiele zdradzić co cała strona - dodał z nutą protestu. - Wyjawić kto przeżył, a kto nie, na przykład.
Pokręcił głową z udawaną dezaprobatą, która kłóciła się jednak z uśmiechem na ustach. Poprawił się na swoim miejscu, gdy sama się obróciła bokiem, umożliwiając jej wyprostowanie nóg na sobie. Kiedy jednak zagroziła zapoznaniem go z właściwościami leczniczymi obcasów w przebiegu leczenia prostaty, roześmiał się tylko. Alchemia Uwodzenia trafiła w mroki najgłębszej, wirtualnej piwnicy, mając już nie powrócić. Paradoksalnie, pomimo śmiesznych fragmentów i miejscami zbyt pseudo-naukowego podejścia, w pewien sposób spełniła swoje zadanie. Zresztą nigdy nie miał jej przeczytać - była jedynie środkiem, którego Etsy użyła do przekazania mu sugestii, jak zwykła to czasem robić, posługując się obrazem czy nagraniem do przedstawienia myśli szybciej lub bardziej treściwie niż mogłyby to zrobić słowa.
- Po moim trupie - obiecał jej całkiem poważnie, podnosząc na nią wzrok i przerywając na chwilę leniwe przesuwanie dłonią po jej łydce. Wbrew sobie zerknął jednak na wyświetloną książkę, po czym przesunął suwakiem przewijania stron na sam dół, żeby samemu zerknąć co jest na końcu. Ostrzegawcze spojrzenie, które rzucił kobiecie, mówiło jednak ja mogę, bo już czytałem. Kilka sekund zajęło mu odnalezienie ostatniego fragmentu, ale gdy je przeczytał, skrzywił się i bez słowa wrócił na początek tytułu. Ostatnie zdanie nie wchodziło w grę. Spoilery.
Zaczerpnął powietrza i zaczął czytać. Jego wibrujący głos zaczął się nieść po niewielkiej kajucie.
- Nocny deszcz zacinał srebrzystymi, ostrymi kaskadami, a ciemne niebo przesłaniały jeszcze ciemniejsze zwały skłębionych czarnych chmur. Fale i przenikliwy wiatr morderczo szarpały dwa związane razem pontony zbliżające się do linii brzegu. Grupa desantowa była przemoczona, po uczernionych twarzach pokrytych granatowymi tatuażami, spływały strużki deszczu...
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”