Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

30 maja 2019, o 18:28

Milczała, choć powodów mogła mieć wiele. Może odebrało jej mowę, może przytłoczyła ją ilość informacji, którą wcześniej przed nią ukrywał, a może usiłowała poskładać wszystko do kupy tak, by zrozumieć jego punkt widzenia. Przełamał bariery zimnego profesjonalizmu, przywracając cząstkę Teli, którą poznał wcześniej, ale nie wiedział jak wiele pozostało w niej suchego pragmatyzmu. Nie kiedy również jej kariera wisiała na włosku, nie kiedy działał przeciwko Radzie wymawiając się większym dobrem, a nie tak jak wcześniej, gdy działali z polecenia Irissy. Wiele rzeczy pozostało takich samych, ale wiele rzeczy zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Zaufanie słowom Viyo niosło ze sobą teraz znacznie większe ryzyko. Mógł mówić prawdę, mógł kłamać. Mógł wierzyć w kłamstwa do tego stopnia by stały się jego prawdą. Chęć oczyszczenia galaktyki z ropnia, którym był Castor, mogła być tylko przykrywką dla rodzącej się w jego umyśle obsesji, zrodzonej przez umysł niebędący w stanie pogodzić się z przegraną. Z utratą świadków, z przykrycia pogrzebanych pobratymców grubą kotarą, odmawiającą im sprawiedliwości, a ich rodzinom prawdy.
Znów sięgnęła do omni-klucza gdy usłyszała polecenie skierowane do sztucznej inteligencji. Jej zmarszczone brwi nawet nie drgnęły, choć wzrok pociemniał nieco - a może to tylko wyobraźnia turianina, który nie widział twarzy asari tak dokładnie jakby chciał. Komunikator miał swoje wady, nawet jeśli odwzorowywał jej popiersie z zadziwiającą precyzją, nie był w stanie zastąpić prawdziwej rozmowy, twarzą w twarz, z fizyczną osobą, a nie jej holograficznym obrazem.
- Vex - zaczęła, dość twardo, choć w jej głosie nie było chłodu i dystansu, z którym przywitała go przed kilkunastoma minutami. - Posłuchaj sam siebie.
Westchnęła, zamykając urządzenie. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, odwracając wzrok i znów milknąc na kilka sekund, zbierając myśli. Gdy jej spojrzenie znów spoczęło na turianinie, było ciemne jak niebo pozbawione gwiazd.
- Oczekujesz, że zignoruję rozkazy. Polecę na Palaven, spróbować ratować twoją rodzinę przed jakąś cholerną mafią. Zignoruję to, że lecisz w cholerę na samobójczą misję - odezwała się wreszcie, po każdym zdaniu robiąc krótką przerwę, jakby podkreślając wagę, jaką niosły za sobą jej słowa. - Wszystko przez co? Przez zeznania żołnierza, wyciągnięte pod przymusem przez psychopatę? Przez kolejną, skurwiale cienką nitkę, szansę na to, że uda ci się to rozwiązać? To... - znów włączyła omni-klucz, wyciągając rękę w stronę komunikatora. Zawieszony nad jej nadgarstkiem obraz był mu znany - pokazywał jego siostrę, siedzącą przy stoliku i popijającą jakiś napój. - To jest powód, dla którego nie powinieneś był się sam za to zabierać. Nie w tajemnicy przed Radą. Nie w tajemnicy przede mną.
W jej głosie pobrzmiewała złość, co do której mogła czuć się usprawiedliwiona. Nie mieli wiele czasu, a w ciągu dziesięciu minut musiała przyswoić ogromną ilość informacji. Mieszanka emocji odbijająca się w jej spojrzeniu była w głównej mierze negatywna, ale może współczucie, zrozumienie i troska filtrował komunikator, skrzętnie zostawiając wszystko inne.
- Nie możesz tego zrobić. Polecę na Palaven, jeśli tam mnie spotkasz - odpowiedziała twardo, dezaktywując swój omni-klucz. - 0A później polecimy na Cytadelę, razem z twoją rodziną. Są miejsca, w których będzie bezpieczna. Przedstawisz wszystkie te dowody radzie i podejmiemy decyzję co dalej.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

31 maja 2019, o 15:28

Niechętne westchnięcie, które wyrwało się z jego gardła, było pierwszym komentarzem na jej uwagę. Doskonale wiedział jak brzmi jego opowieść i jak cała sytuacja może wyglądać z zewnątrz, bazując tylko na suchych faktach. Nie winił za to Vasir; miała przed oczami tylko dostarczone przez niego pliki i jego niepełne wyjaśnienia, a całość znikała w cieniu niesubordynacji do której się świadomie dopuścił. Nie wątpił też, że patrząc na niego widziała zmęczeni imitujące brak pewności siebie, co samo w sobie mogło sugerować karkołomność przedsięwzięcia. Łatwo było dostrzec w tym wszystkim turianina, który zbłądził w potrzebie własnej vendetty, tak zaślepionego chęcią dopadnięcia niewidzialnej siły stojącej za wydarzeniami w AZ-99, że nie dostrzegał oczywistych faktów i przekręcał inne, jak zachwiany miłośnik teorii spiskowych lub paranoik.
Czasami sam zastawiał się jak daleko od prawdy jest to porównanie.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. Jeszcze zorientowałbym się, że robię coś nierozważnego – odpowiedział zdawkowo, ale na jego usta nie chciał wpłynąć nawet oszczędny uśmiech. Żadnemu z nich nie było w tej chwili do śmiechu.
Poruszył powoli zdrętwiałym ramieniem i przesunął ręce za plecy, zaplatając dłonie. Jego spokój zniknął jakby go nie było, przez uderzenia serca zastąpiony twardym wyrazem, który wydostał się przez zwyczajną maskę opanowania, wykorzystując szczelinę stworzoną przez nieustanne napięcie oraz powrót myślami do nagrania przesłanego mu przez Steigera. Zaraz jednak zniknął, pogrzebany siłą.
- Jak myślisz co by się stało, gdybym wam przedstawił swoje dowody, gdy się na nie natknąłem? – zapytał powoli, wytrzymując wzrok asari przez kilka sekund. W końcu jednak odbiegł nim na bok, błądząc po ekranach pozostałych stanowisk w centrum łączności. Mógł jej zarzucić, że sama to powiedziała: że Radzie zależało tylko na zamieceniu AZ-99 pod dywan i niedopuszczeniu do wojny, że ona miała swoje własne misje, swoje własne fragmenty galaktyki do ratowania; że poinformowanie Irissy o Etsy dodatkowo nadużyło jej zaufanie do niego, że gdyby przyszedł do nich z tak szczątkowymi śladami to nie dość, że by go zignorowały, to jeszcze zabroniłyby mu się w to dalej mieszać ze względu na ryzyko wojny. Mógł ją zapytać co ona by zrobiła, gdyby miała do wyboru zaryzykować życiem własnej rodziny i być może uratować setki innych istnień.
Widząc jednak jej minę i słysząc twarde słowa, wiedział że mogło to nic nie dać. I wiedział co musi zrobić. Całe życie próbował używać rozsądku, mówić ludziom prawdę i liczyć na to, że podejmą jego punkt widzenia, zgadzając się z nim z własnej woli, nawet jeżeli po długich dyskusjach.
Przetarł twarz dłonią, pozwalając wyczerpaniu wydostać się na powierzchnię.
- Może masz rację – mruknął ciszej. Zamknął oczy, odcinając wzrok od intensywnie jaskrawych świateł w półmroku oraz od samej asari. Prosił ją nie tylko o uratowanie własnej rodziny, ale o otwarte sprzeciwienie się Radzie, która wydała jej konkretny rozkaz sprowadzenia go z powrotem. O podążenie tą samą drogą, na którą sam się zdecydował.
Kolejny most do spalenia, kolejne zaufanie do nadwyrężenia.
Milczał przez bardzo długą chwilę, nim w końcu otworzył oczy i spojrzał niechętnie na Telę.
- Będę tam – odpowiedział, ale jego wzrok odszukał spojrzenie drugiego Widma. – Ale nie wiem czy dolecę na czas, nim odliczanie Steigera dobiegnie końca. Obiecaj mi, że spróbujesz uratować moją rodzinę. Ze względu na Lyesię, T. – dodał, a tym razem to jego spojrzenie stwardniało. Ostatni dług, który został mu do wyciagnięcia, ostatni zasób.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

31 maja 2019, o 16:57

Blef
<30%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

31 maja 2019, o 23:47

Nie odpowiedziała na jego pytanie bo nawet nie musiała. Oboje zdawali sobie sprawę z tego, że reakcja Irissy nie byłaby najlepsza. Nie nagrodziłaby Viyo medalem, nie pochwaliła go za to, w jaki sposób spożytkował kilka dni urlopu, które wywalczył sobie wydostając naukowców z rąk batariańskich handlarzy niewolników. Nikt nie ucieszyłby się widząc potencjalne brudy na horyzoncie, heroicznie wyciągane przez Widmo, które nikt o to nie prosił.
Może, tak jak powiedziała wcześniej, wszystko przekazaliby na ręce ludzkiej radnej. Wszystkie dowody jakie zgromadził wylądowałyby w teczce urzędniczki, a on mógłby tylko zgrzytać zębami, patrząc, jak wszystko tonie w morzu politycznych zagrywek, niknie w sztucznej zasłonie, stworzonej dla bezpieczeństwa galaktycznego pokoju.
Jego nadzieją byłby Quientus, gdyby nie to, jak bardzo się różnili. Kwestia Khouriego mogłaby pogłębić przepaść między nimi, ale turianin być może nie był na tyle płytki, by zrezygnować z vendetty, za którą walczył Viyo, przez ich wspólne niesnaski. Biorąc pod uwagę jednak, że Vex stał się Widmem bez jego bezpośredniej zgody, nawet z tym mogłoby mu być ciężko.
Wyprostowała się nieco, słysząc jego następne słowa, które poprzedziło kilkanaście sekund ciszy. Nie tylko on znajdował się teraz w trudnej sytuacji - ciężko było się jednak porównywać. Dla niej dylematy wiązały się z zaufaniem do niego i własną karierą, podczas gdy jego splatały się z losem jego rodziny, własnym idealizmem i wiarą w słuszność własnych czynów. Ich perspektywy mogły drastycznie różnić się od siebie.
Może dlatego gdy usłyszała, co miał do powiedzenia, odetchnęła głęboko. Gest, który miał nieść za sobą ulgę, okazał się mało satysfakcjonujący. Pobrzmiewała w nim złość, współgrająca z wycieńczeniem, z desperacją, z którą Vasir usiłowała znaleźć rozwiązanie, które odwiodłoby go od samobójczej misji i wymuszenia na niej decyzji.
Gdy wreszcie odwzajemniła jego spojrzenie, ciężko było po samym jej wzroku dostrzec, czy była przekonana, czy nie.
- Dobrze - wydusiła z siebie, ze specyficzną miną. Nie wyglądała na zmuszoną - może dług, który on widział między nimi, a który wytworzył się na Lyesii, nigdy nie istniał w jej oczach, a może próba uratowania jego rodziny nie należała do metod jego spłaty. - Spróbuję.
Zdusiła w sobie wszystko inne, co miała mu teraz do powiedzenia, wlączając omni-klucz. Dostrzegł, jak przeniosła połączenie z nim na urządzenie na swoim nadgarstku, bo kamera zmieniła pozycję, zbliżając się do jej twarzy i obniżając pole widzenia. Asari wstała z fotela, na którym wcześniej siedziała i ruszyła dalej, wgłąb korytarza Chimery. Ponad jej ramieniem rozpoznawał znajome mu ściany.
- Naprawdę uważasz, że to wszystko było tego warte? - westchnęła, przechodząc do kokpitu. Opadła na siedzenie pilota, wolną ręką wstukując coś na panelu ponad zasięgiem jego wzroku.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

1 cze 2019, o 12:14

Nie odpowiedział na jej zgodę, nie czując żadnej satysfakcji z jej słów, z potwierdzenia, które mu dała.
Kulisy pracy Widma nie były tym czego można było się spodziewać. Najlepsi agenci Rady we wszystkich historiach byli uosobieniem niezależności, bycia ponad prawem oraz posiadania ogromnych zasobów, które wykorzystywali wedle własnego uznania. Byli śledczym, katem i sędzią w jednym, dla zwykłych ludzi przypominając przedłużoną rękę polityków stojących za dobrem całej galaktyki, wysyłanych na najbardziej niebezpieczne, delikatne lub istotne misje. Tam gdzie ryzyko było zbyt wielkie dla zwykłej jednostki, policji czy oddziału, tam posyłano Widmo.
A przynajmniej takie były opowieści.
Rzeczywistość okazała się dużo bardziej przyziemna, co kilka chwil pokazując mu swoją prawdziwą twarz. Rada była związana polityką jak każde inne zgromadzenie, a ratowanie świata było ich narzędziem, a nie idealistycznym środkiem do ratowania żyć i zapobiegania katastrofom. Radni mieli swoje własne cele, swoje własne obawy; sprawy były zamiatane pod dywan, misje zlecane dla uzyskania własnej politycznej przewagi lub pozyskanie prywatnych środków. Życie jak zwykle okazało się nie być czarno-białe, a w odcieniach brudnej, zwyczajnej szarości, nie różniącej się absolutnie niczym od tej której doświadczał przeciętny policjant napotykający na swojej drodze czerwoną taśmę urzędników - tylko tutaj wszystko było po prostu w innej skali, a ludzie mieli inne tytuły i więcej medali. Może właśnie przed tym Vasir próbowała go kiedyś przestrzec. A może po prostu w końcu przejrzał na oczy, gdy skrajne zmęczenie obdarło go z przekonań i gdy kolejna kropla z wodospadu przeszkód przelała ostatecznie czarę goryczy, sprawiając że zaczął mieć dość szukania usprawiedliwień dla każdej decyzji innych ludzi, dość powtarzania "rozumiem dlaczego to robią", "nie winię ich za to" czy "na pewno ich intencje są dobre".
A może dlatego, że ta ostatnia kropla pochodziła właśnie od Teli. Od ostatniej osoby, której ufał, że mu pomoże bez stawiania ultimatum, bez szantażowania i bez prób przekonania jej do tego co jest słuszne, a co nie.
I może dlatego jej pytanie ostatecznie przechyliło szalę.
- Masz na myśli wyrzucenie z armii, bycie oznaczonym w oczach innych turian jako piesek Radnej asari, utratę statusu Widma na którym tak mi zależało, zdradzenie zaufania Irissy i twojego, narażenie mojej rodziny, wyrobienie sobie opinii bycia "kosztownym błędem, który popełniła Radna", narobienie sobie wrogów na Illium, Nos Astrze, Cytadeli, Noverii i Szanghaju, i pojawienie się na celowniku wojskowej mafii dysponującej środkami porównywalnymi do Cerberusa, tylko po to, żebyście mogli obdarzyć mnie zniesmaczonym spojrzeniem, powiedzieć że was zawiodłem i zamieść wszystko co znalazłem pod dywan, zakopując pod stosem papierów do czasu aż wszystko kiedyś pierdolnie? - odpowiedział beznamiętnym tonem, pod maską którego tliła się jednak lodowata wściekłość, rozpalona niespodziewanie gdy ostatnia iskra padła na tlące się ognisko, ta sama która kiedyś zmusiła go do roztrzaskania szklanki o ścianę mesy, ta sama która wychodziła na powierzchnię tak rzadko, ale która potrafiła sprostać furii niebieskowłosej biotyczki. - A jak, kurwa, myślisz, T?
Ból zaciśniętych za plecami pięści dotarł do niego z opóźnieniem. Otworzył znowu usta, ale pokręcił głową; rozluźnił siłą woli palce i wyciągnął dłoń, chcąc aktywować omni-klucz, ale ostatecznie tego też nie robiąc.
- Muszę teraz... - zaczął mówić, ale nie dokończył, ponownie potrząsając głową i nie potrafiąc się zmusić do niczego więcej. Jego pociemniały wzrok zawisł na twarzy asari, gdy ona wstukiwała coś w swoim panelu. - Odezwę się. Gdy dolecę do Małpiej Grani. Przed skokiem wyślę ci miejsca i numery pod którymi będziesz mogła znaleźć moją rodzinę - rzucił tylko z goryczą, po czym sięgnął do komunikatora, żeby przerwać połączenie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

1 cze 2019, o 15:08

Wyświetl wiadomość pozafabularną Spojrzenie ciemniało z każdym kolejnym wypowiedzianym przez niego zdaniem, choć mogłoby się wydawać, że już nie było w stanie być bardziej zbliżone do czerni. Dostrzegł jak jej mięśnie się napięły, jak chłód widoczny na twarzy wzmógł się, oddzielając ich barierą głębszą niż lata świetlne, o które oddalona była Chimera od Elpis.
- Rozejrzyj się, do cholery - warknęła, nie robiąc sobie nic z tego, że nawet po nim widać było złość - coś, czego na ogół sobą nie reprezentował, co było obcym dodatkiem do ich wspólnej relacji, przynajmniej po jego stronie. - Teraz jesteśmy my przeciwko tobie, tak? Jak wszystko. A ty próbujesz tylko robić to, co jest słuszne. Ratować świat - dodała, nie będąc w stanie wyzbyć się ironii, która zakradła się do jej słów, wyzwolona przez jej własną wściekłość.
Ciężko było tylko określić, czy bardziej mierzwił ją ton, z jakim Viyo się do niej zwracał, jego słowa, czy postawienie jej po tej samej stronie barykady co Radę, której rozkazy miała teraz dla niego złamać, pod przymusem lub nie. Vasir miała swoje zasady, ale gdyby potrzebowała, mogła również złamać i je, nie musiała wcale respektować tego, co wydarzyło się na Lyesii - albo zwrócić uwagę na to, że już raz poprosił ją o przysługę przez wgląd na to co się wydarzyło i nie miał możliwości poproszenia o drugą.
- Myślisz, że co ja robię, kiedy nie muszę za tobą biegać? Że zabijam po cichu przeciwników Irissy? Że infiltruję gangi i oceniam, na które przymykać oko, bo mordują przeciwników Rady? - prychnęła, sztywniejąc w fotelu w kabinie pilota, gdzieś kilka układów dalej, w kokpicie zawieszonego w przestrzeni kosmicznej statu. - Każdego pieprzonego dnia, kolonie są napadane, wojny gangów zabijają dziesiątki tysięcy mieszkańców naszych planet, szmuglowane narkotyki wykańczają drugie tyle. Handlarze niewolników porywają naszych ludzi, piraci napadają na nasze kolonie. Tak gardzisz tym wybieraniem sobie walk, w których chce uczestniczyć Rada, a sam robisz dokładnie to samo działając na własną rękę.
Sięgnęła ręką do pulpitu, klikając coś na holograficznej klawiaturze, czego kamera omni-klucza nie obejmowała. Widział tylko jej skupioną minę, złą i zdystansowaną, gdy punkt docelowy dla Chimery. Nie mógł mieć nawet pewności, czy obiera Małpią Grań, czy też Cytadelę, albo próbuje ustalić jego pozycję, lub pozycję Chasci. W chwili, w której pojawiła się między nimi złość, jej twarz z powrotem stała się nieprzenikniona.
Oderwała spojrzenie od kokpitu, przenosząc je na komunikator i zerkające na nią szare tęczówki.
- Świat można ratować na wiele sposobów, Vex. Ale tobie dawno przestało chodzić tylko o to. Teraz to osobiste, teraz ci ludzie muszą zapłacić za wszystko co zrobili. I właśnie pokazałeś mi jak daleko posuniesz się, żeby wymierzać swoją sprawiedliwość. - warknęła, na moment odrywając się od ustawiania kolejnego kursu, skupiając wyłącznie na turianinie, którego popiersie unosiło się nad jej nadgarstkiem, wyświetlane w pomarańczowym blasku. - Zastanów się ile osób możesz uratować w przyszłości, jeśli nie rzucisz się sam na pewną śmierć na jakimś galaktycznym zadupiu. Będę na ciebie czekać.
Przełączyła ostatnią rzecz, tym razem na jej omni-kluczu, kończąc połączenie między nimi.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

1 cze 2019, o 16:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną Zakończenie rozmowy spowiło centrum łączności w ciszy tak ciężkiej, że była niemal namacalna. Zniknięcie hologramu pozbawiło terminal głównego źródła światła, otulając pomieszczenie w głębokim półmroku nim wzrok w końcu ponownie przyzwyczaił się do korzystania tylko z oświetlenia padającego od strony lampek i monitorów innych konsol. Vex jednak nie poruszył się z miejsca, zaciskając dłonie i wbijając paznokcie w ich wnętrze tak silnie, że aż zaczęły go boleć przedramiona; słowa Teli były jak rozgrzane do czerwoności noże, wbijane raz po raz. Nie wiedział ile z nich rzeczywiście było prawdą, a ile tylko opinią opartą na tym co kobieta mogła wyciągnąć ze szczątkowych informacji, z ich rozmowy i własnych domysłów. W poczuciu bezsilności i wściekłości, które wykręcały mu wnętrzności do bólu, otwarcie musiał przyznać przed sobą, że sam już tego nie wie.
Nigdy nie chodziło o zemstę na Castorze za AZ-99. Nigdy wymierzenie sprawiedliwości nie było priorytetem. Wbrew temu co zarzuciła mu kobieta, od samego początku chciał tylko zakończyć to co rozpoczęło się na bagiennej planecie, pozbyć się wszystkich niewyjaśnionych pytań i upewnić się, że niczego nie przegapili, pomimo przeczucia lewitującego ciągle mu nad ramieniem, szepczącego że piramida zakopana w błocie była tylko wierzchołkiem góry lodowej. Poruszał to z Radą, poruszał to z nią, ale ile razy słyszał, że AZ-99 to zamknięty rozdział? Ile razy sama mu mówiła, że Rada boi się rozpętać wojnę między Przymierzem, a Hierarchią? Czym różniła się jego decyzja od jej własnej, gdy skazali na śmierć setki chorych turian? Czym własna samobójcza misja różniła się od jej wykrzyczanego rozkazu, żeby odnaleźć Tanję, podczas gdy ona miała stanąć twarzą w twarz z dwoma rozjuszonymi yaghami?
Wiedział jednak, że nie tu leżał problem. Nie to bolało go najbardziej.
- Uważasz, że ma rację, Ets? - odezwał się cicho po chwili milczenia, która mogła być wiecznością. Jego wzrok wbity był w przestrzeń, tam gdzie kilka minut temu unosiło się holograficzne popiersie. Teraz nie miało to znaczenia, ale musiał usłyszeć odpowiedź SI.
Bez względu na to jaka by nie była.
- Oszacuj ile czasu zajmie dolecenie jej na Palaven i zgraj to z naszym przylotem na Chascę. - Jego ciało zmusiło się do ruchu. Wściekłość i dziesiątka różnych innych emocji została pogrzebana z powrotem pod maską, pozostawiając jednak po sobie blizny i dziurę w klatce piersiowej. - Powiedz ile daje nam to czasu i przekaż też Khouriemu oraz Irene.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

1 cze 2019, o 21:57

W pomieszczeniu nastała cisza gdy popiersie Vasir zniknęło, a wraz z nim ucichły ostre słowa asari skierowane do drugiego Widma. Może od razu skierowała Chimerę do Małpiej Grani, a może usiadła, w ciszy, podobnie jak on. Napawała się tym milczeniem łącząc fakty, przeglądając wszystkie przesłane przez niego dane i usiłując zebrać to w sensowna całość, z która mogła dalej działać.
A może zaklęła po raz ostatni i odpaliła komunikator ponownie, łącząc się z Irissą i przyznając do błędu, który popełniła gdy poręczyła za niego ostatnio.
Patrząc na to jak ostro zakończyła się ich konwersacja, to mogla być każda z tych trzech opcji. Vasir jednak zgodziła się obiecać mu, że spróbuje uratować jego rodzinę a zwykła wymiana zdań nie wydawała się wywrzeć na niej takich emocji by ją od tych planów odwieść. W tym upewni się dopiero za kilkanaście godzin. Na razie pozostało mu towarzystwo Etsy, milczącej, ale obserwującej go gdzies z góry.
Długo nie odpowiadała na jego pytanie, a może tylko mu się tak wydawało. Czas upływał specyficznie odkąd dotarli do tego układu, znajdując się niebezpiecznie blisko miejsca, w którym to wszystko się zaczęło - a już niedługo miało skończyć.
- Gdybym tak uważała, odradzalabym ci lot na Chascę - odpowiedziała w końcu. Jej głos był jedyną rzeczą, która nie zmieniała się ani na jotę odkąd poznali się wspólnie na Lyesii. Nawet wnętrze Elpis transformowało się pod wpływem nowego lokatora, tak samo jak znajomość Viyo ze sztuczna inteligencja, ale sposób, w jako odpowiadała na jego pytania, pozostał taki sam. - Być może jestem zbyt blisko problemu, lub Widmo Vasir nie posiada wystarczającej ilosci szczegółów.
Podejście którejkolwiek mogło okazać się falszywe, wszystko zalezalo od perspektywy ich łącznika - siedzącego teraz w ponurym nastroju, niepewnego tego, jak potoczy się najbliższe kilkanaście godzin.
- Lot Teli zajmie piętnaście godzin, a nasz pięć - poinformowała go od razu, nie wypowiadając dokładnych czasów, tylko skracając je o wyświetlane na jego omni-kluczu minuty by upłynnić konwersację. - To daje nam dziesięć godzin wolnego czasu.
Umilkła na chwilę, oddzielając zwykle podawanie mu informacji od rozmowy, do której wcześniej obawiała się włączyć.
- Lot w systemie i pertraktacje również potrwają. Kolejne dziesięć godzin oczekiwania może źle wpłynąć na morale.
Wszyscy byli zniecierpliwieni, szczególnie dwie kobiety w ich czteroosobowej grupie - może przez to, że obie dawały to po sobie pokazać, lub przez podobieństwo ich charakterów. Mógł wyobrazić sobie, że wizja czekania kolejnej połowy doby niezbyt im się spodoba.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

1 cze 2019, o 22:48

Odpowiedź Etsy sprawiła, że jego ramiona nieco opadły - nie pod ciężarem jej słów, a pod wagą zrezygnowania. Oczywiście dobrze byłoby usłyszeć pewne "Tela nie ma racji, dobrze zrobiłeś", nawet jeżeli nie było prawdziwe, ale oboje oczekiwali czegoś więcej od drobnych, białych kłamstw, które mogłyby poprawić im nastrój. Jeżeli jej słowa podniosły go odrobinę na duchu, to niewystarczająco, żeby podźwignąć go z całej masy moralnego syfu, które wylały na niego zmęczenie, miesiące działania w ukryciu i wbrew sobie, a także świadomość wszystkich decyzji, które musiał podjąć - i tych właściwych, i tych słusznych, i tych głupich, i tych ślepych.
- W tym jest kłopot, co? Wygląda na to, że wszyscy, którzy nie znajdują się w samym sercu tego problemu, uważają to co robimy i jak robimy, za głupotę - mruknął, przesuwając wzrokiem po wygaszonej konsoli. Wyciągnął dłoń, przesuwając palcami po krawędzi terminala, nim ostatecznie zacisnął go na niej silnie, w krótkiej próbie wyładowania złości.
- Naprawdę myślałem, że uda mi się ją przekonać bez uciekania się do kłamstwa lub szantażu. Naprawdę wierzyłem, że mi zaufa - powiedział ciszej, werbalizując to co kołatało mu się po głowie przez całą rozmowę od momentu, gdy stało się jasne, że Vasir jednak zdecydowała się spróbować go zatrzymać, nawet przy użyciu ultimatum. - Chciałbym powiedzieć, że rozumiem dlaczego nie chciała tego zrobić. Że wiem, że może próbowała mnie powstrzymać, bo chciała uratować mi życie, tak jak ja odmówiłem wykonania jej rozkazu w Lyesii, gdy po nią wróciłem. Ale jestem już cholernie zmęczony byciem tym racjonalnym, Ets. Jestem zmęczony walki z każdym o wszystko, tłumaczeniem się wszystkim ze swoich czynów i ślepym dopatrywaniem się u każdego pozytywnych intencji.
Rozluźnił palce i uniósł dłoń do twarzy, przesuwając nią po powiekach.
- I przede wszystkim jestem śmiertelnie przerażony. - Z jego gardła wydostało się ciche westchnięcie. - Bardziej niż śmierci na Chasce boję się rzeczywistości, która nadejdzie po niej. Tej w której może się okazać, że nasza misja naprawdę była po prostu ślepą krucjatą spowodowaną potrzebą zemsty lub bezmyślnej sprawiedliwości na Steigerze, że Castor to naprawdę tylko płotka i że jego zniszczenie to zaledwie kropla w morzu innych problemów, jak powiedziała Tela. Że naprawdę nie było warto, bo Rada i galaktyka zupełnie nie odczuje upadku kolejnej, skorumpowanej mafii. Że nie spełnię obietnic danych Mayi i tobie. Że zostaniemy z niczym.
Pokręcił głową, bardziej do własnych myśli niż do swojej elektronicznej towarzyszki. Po chwili jednak oderwał się od terminalu i odwrócił na pięcie, wsuwając dłonie do kieszeni. Nie szukał pocieszenia, ale musiał powiedzieć to na głos. Może w ten sposób było to bardziej prawdziwe. Może w ten sposób chciał przekonać samego siebie, że Vasir nie miała racji.
- Nie możemy zaatakować Castora bez Vasir będącej na Palavenie. Cała ta rozmowa z nią nie miałaby sensu, gdybyśmy to zrobili - odparł na jej uwagę, ruszając w stronę wyjścia. - A nasze morale chyba i tak nie może upaść jeszcze niżej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

2 cze 2019, o 16:40

Nawet Etsy, sztuczna inteligencja będąca zdolna do ekspresowego wykonywania obliczeń bądź szukania nowych informacji, nie potrafiła znaleźć słów, które mogłyby przynieść mu teraz spokój. Jego rozmowa z Vasir nie przebiegła tak jakby sobie tego życzył. Asari nie rzuciła się do kokpitu by od razu zrobić to, o co ją poprosił, bez słów sprzeciwu. Nie ucieszyła się z nowych informacji, nie pochwaliła go za to, w jaki sposób dotarł do sedna sprawy, jak nie popuścił, chcąc ukarać odpowiednie osoby i uratować wiele milionów przed losem, który spotkał jego rodaków. Nawet nie zaakceptowała tego co się stało w pełni. Może widziała w nim odbicie siebie przed laty, w tym wszystkie błędy, które również ona popełniła, a może nie mogła znieść tego, że rzucał się sam do walki z rekinami, choć nikt go nawet o to nie prosił.
Może gdy wreszcie się zobaczą, będzie miał okazję poznać jej punkt widzenia z bliska - o ile przeżyje Chascę, a Vasir będzie chciała się spotkać po tym, gdy zawiedzie ją ponownie, nie pojawiając się w Małpiej Grani wbrew swoim zapewnieniom.
- Z tego, co udało nam się teraz uzyskać, nie nazwałabym Castora płotką. W najgorszym wypadku może okazać się, że działania Steigera sankcjonowało Przymierze, a Rada sankcjonowała działanie Przymierza - odrzekła trzeźwo, sięgając po fakty tam, gdzie puste zapewnienia niczego nie dawały. - Myślenie w ten sposób jest schizofreniczne. Bycie przygotowanym nawet na najgorsze to jedno, ale spodziewanie się tego to drugie.
Kolejne dziesięć godzin faktycznie może nie było w stanie zaszkodzić im bardziej niż wszystko inne. Nie otrzymał odpowiedzi od Khouriego ani Dubois, choć pewnie oboje o tym wspomną gdy wreszcie trafią na Elpis. Gdy przeszedł do mesy, nie znalazł w niej Mayi - kobieta sprawdzała swój sprzęt, powoli i skrupulatnie, albo po prostu robiła to już drugi lub trzeci raz. Oboje przeszli do hangaru by sprawdzić pojazd skradziony NDC - przystosowany do poruszania się w trudnych warunkach, był w dość dobrym stanie, choć nie należał do najnowszych modeli. Wciąż o niebo bardziej zaawansowany technologicznie niż batariański pojazd, który Widmo zabrał handlarzom niewolników. Był stosunkowo prosty w prowadzeniu po gładkiej nawierzchni, ale przy większych i mniejszych przeszkodach pojawiały się komplikacje. Volyova zapewniła go jednak, że w obsłudze był niemal identyczny jak transportowce, z których korzystali w Przymierzu i nawet ona byłaby sobie w stanie z nim poradzić, więc Khouri też nie powinien mieć problemu. Umiejętności rudowłosej w tej kwestii pozostawały niewiadomą.
Nie spędzili wszystkich dziesięciu godzin razem. Nawet z Mayą, rozmowa chwilami się nie kleiła. Chcąc odpocząć przed następnym dniem, położyła się w jego kajucie, zamykając oczy, choć jej oddech nigdy nie stał się miarowy, a mięśnie nie rozluźniły nawet na chwilę. Sen był luksusem, na który nie mogła sobie teraz pozwolić, nie kiedy tak wiele przechodziło jej przez myśl w każdej minucie.
Dziesięć godzin wydawało się bardzo, bardzo długim dniem. Gdy Etsy wreszcie poinformowała go o tym, że Widmo Vasir zbliża się do wylotu z Przekaźnika, przynajmniej według prognoz, które założyła SI, ciężko było uwierzyć, że to już zaczyna się następny etap podróży - ten, w którym faktycznie poruszali się do przodu.
Na jego omni-klucz przyszła krótka wiadomość z pytaniem od Nazira, sprawdzającego gotowość Viyo i informując o tym, że oni są gotowi na przejście na Elpis, jeśli już mogą ruszać.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

2 cze 2019, o 18:50

Castor przypominał czarną, pożerającą wszystko dziurę pod więcej niż jednym powodem. Kolejny stawał się tym bardziej oczywisty, im bliżej jego serca się znajdowali - czas zdawał się zwalniać coraz bardziej i bardziej, zwalniając swój bieg w ten sam sposób w jaki prawdziwe kosmiczne obszary niemożliwe ściśniętej czasoprzestrzeni wypaczały jego tor w innych zakątkach galaktyki. Dziesięć godzin zamieniało się w piętnaście, piętnaście w trzydzieści, a trzydzieści w wieczność. Ilekroć spoglądał na wyświetlacz holograficznego zegara - czy to w kokpicie Elpis, czy to hangarze, czy też ostatecznie i własnej kajucie - tylekroć miał wrażenie, że cyfry przestały się zmieniać. Tylko w jednej kwestii nie było już wątpliwości - po przerwaniu połączenia z Vasir i po podjęciu ostatecznej decyzji, ostatecznie wkroczyli poza horyzont zdarzeń, znajdując się za granicą zza której nie było już powrotu.
Pod pewnym względem było to nawet pocieszające.
Czas wyznaczony przez Etsy był o dobre kilka godzin zbyt długi, żeby nie starczyło im go na wszystko, co chcieliby zrobić. Wiadomość, zawierająca dane jego rodziny, kontakt na ich omni-klucze i wszystkie inne drobne rzeczy, które mógł wymyślić, trafiły zgodnie z jego obietnicą na konto Vasir - a przynajmniej trafią tam, gdy Chimera wyskoczy w końcu z tunelu między Przekaźnikami. Transporter NDC zajął im kolejną jego część, a oględziny którym go poddał wraz z biotyczką, były prawdopodobnie przynajmniej trzy razy bardziej dokładne niż tego wymagały, bo umysł z radością jednak uciekał do pracy, bez względu na to jak żmudnej i niepotrzebnej - wszystko byleby czymś się zająć, aż odliczanie dobiegnie końca. Część czasu zniknęła również w samym sercu Elpis, gdzie z omni-kluczem zaszył się na dobrą godzinę, żeby ukryć tam resztę skonfiskowanych omni-kluczy oraz fizycznie zablokować dostęp do pomieszczeń z Rdzeniem Etsy - jako dodatkowe zabezpieczenie poza jej własnymi umiejętnościami bronienia się przed niechcianą ingerencją, gdyby ktoś z Castora chciał wtargnąć na okręt i poznać jego tajemnice, gdy oni będą poddawali się przed Steigerem.
Ostatnie godziny spędził już w kajucie, pozwalając myślom dryfować, a potrzaskanemu umysłowi odnaleźć na powrót swoje miejsce, nawet jeżeli w innej formie niż wcześniej. Kiedy Maya położyła się, żeby spróbować złapać trochę snu, on przez następne kilkadziesiąt minut siedział w ciszy przy biurku, oglądając i bez pośpiechu serwisując własną broń, przekładając dodatki między Motyką, a karabinem bezimiennego żołnierza linii B z Noverii, doszlifowując ostatnie linijki kodu w oprogramowaniu nowego omni-klucza i wsłuchując się w miarowy, chociaż wciąż niespokojny oddech niebieskowłosej kobiety. W końcu sam jednak położył się obok niej, wślizgując na delikatną pościel, opierając głowę na poduszce i wbijając wzrok w sufit.
Dziesięć godzin było jednak niewystarczająco krótkim odcinkiem czasu by mógł zasnąć. Nie tak blisko końca rozdziału przy którym się znaleźli.
Teraz pewnie i sto godzin byłoby na to zbyt krótkie.
Gdy Etsy poinformowała ich o upłynięciu terminu wyznaczonego przez nią wcześniej, bez słowa złożył krótki pocałunek na błękitnych włosach i wysunął się z łóżka. I tak czekało ich kolejne pięć godzin lotu - tym razem w większej grupie, chociaż i tak nie mieli już sobie zbyt dużo nowych rzeczy do powiedzenia. Czas, którego nie musieli spędzać znowu w ponurej, burzej chmurze przy stole mesy, szczególnie biorąc pod uwagę jak bardzo ich nosiło podczas pięciokrotnie krótszego, sześćdziesięciominutowego oczekiwania na powrót Skinnera.
Wychodząc z kajuty i kierując się do śluzy odesłał Nazirowi wiadomość, że oni też są gotowi, a Elpis oczekuje na ich przejście.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

2 cze 2019, o 19:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Otworzenie śluzy zgrało się z śmiechem Khouriego, chwilę po tym, gdy Irene zasugerowała rozwiązanie dla ich kłótliwych nastrojów. Automatycznie otworzyło się też przejście na Elpis, łącząc oba statki w wąskim rękawie.
Na Crescencie wydawało się być ciemniej, ale iluzja wynikała z koloru ścian, a może ciaśniejszych korytarzy. Elpis była bardziej przystosowana do przyjmowania gości, widać to było nawet po samym wejściu.
- Wypocząłeś, Viyo? - rzucił lekko ironicznie Khouri, puszczając rudowłosą przodem. Przerzucił sobie przez ramię pasek dużej torby sportowej, a w pozostałe dwie ręce wziął dwie walizy. Były metalowe, wzmacniane. W jednej turianin rozpoznał przenoszoną broń, może karabin szturmowy, snajperski lub strzelbę. W drugiej schowany był pancerz, nowy, a przynajmniej w oryginalnym opakowaniu. - Załatwiłeś to, co miałeś załatwić?
Gdy przeszedł do korytarza razem z Irene, za plecami Widma pojawiła się Volyova. Kok, w które związane miała wcześniej włosy, teraz wyglądał niedbale po przetrwaniu leżenia w łóżku przez jakiś dłuższy okres czasu. Z powrotem miała na sobie bluzę i wsunęła dłonie do jej kieszeni, opierając się o metalową ścianę i przyglądając się rzeczom, które wzięli ze sobą.
- Sprawdziliśmy wstępnie transporter, ale pewnie będziecie woleli sami go zobaczyć - oznajmiła na powitanie. Dziesięć godzin było niewystarczającym czasem by zdążyła zatęsknić za Nazirem lub Irene, a także zbyt krótkim by musieli bawić się w grzecznościowe ceregiele. Żadne z nich nie było tutaj po to by wymieniać się uprzejmościami. - Jest w hangarze.
Obróciła głowę w stronę Vexa, zerkając na niego z zastanowieniem.
- Już lecimy? - upewniła się, ale z odpowiedzią przyszła jej SI zanim Widmo zdążyło otworzyć usta.
- Za piętnaście minut zrównamy się z Widmem i wylecimy w systemach jednocześnie - odpowiedziała, nie podając szczegółów, które zdradziłyby tożsamość Teli osobom postronnym. Wystarczająco, by zrozumiał ją Vex. - Czekamy, czy przygotowywać Elpis?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

2 cze 2019, o 20:16

Kiedy obydwie śluzy ponownie otworzyły przejście między Elpis, a Crescentem, Vex ze skrzyżowanymi na piersi ramionami już czekał na nich przy wejściu. Ironiczne powitanie Khouriego spotkało się tylko z jego zdystansowanym spojrzeniem, po którym skinął oszczędnie głową. Mężczyzna wydawał się w lepszym nastroju niż wcześniej, a z każdą godziną coraz bardziej znikały razy, które otrzymał w Szanghaju, teraz pozostawiając po sobie tyle jedynie wspomnienie.
- I pomyśleć, że martwiliśmy się o wasze morale - odparował w tym samym tonie, nie ruszając się z miejsca. Jego wzrok prześlizgnął się po walizkach wnoszonych przez mężczyznę; gdy zbliżyli się do przejścia na Elpis, odsunął się na bok, wpuszczając oboje do środka i naciskając panel przy drzwiach. Śluza zamknęła się za nimi bez zwłoki, odcinając drugi statek.
- Mhm. Na tyle, na ile mogłem. Widzę, że wy za to zdobyliście z powrotem swoje zabawki - dodał, wskazując podbródkiem na jego pakunki. Dopiero teraz zorientował się, że po tym jak spotkali się po ich krótkiej rozłące, żadne z nich nie zapytało jak im poszedł atak na transport Przymierza i czy zdobyli to co mieli zdobyć. Tak bardzo skupili się na kłopotach ściągniętych z Noverii oraz informacjach wyciągniętych od Jeffersona, że ten jeden fakt umknął im w gąszczu innych - zaopatrzenie. - Macie wszystko czego potrzebujecie?
Nie wyglądało jednak na to, żeby zawiedli w tym temacie, czego mogli się zresztą domyślić po tym, że żadne z nich same go nie poruszyło. Walizki mogły zawierać wszystko, poczynając od nowego pancerza Nazira, przez ich broń, a na ładunkach wybuchowych kończąc. Ich mały, skromny asortyment wojenny. Ostatnie elementy układanki przed szturmem.
Przeniósł spojrzenie na biotyczkę i kiwnął głową twierdząco po jej pytaniu.
- Lecimy. Naczekaliśmy się już wystarczająco - odpowiedział, zarówno na jej słowa, jak i pytanie Etsy. Ostatnią wiadomość, tą zawierającą jego krótkie przyznanie się do kłamstwa oraz poinformowanie Vasir o sygnale, który miał nadejść w momencie rozpoczęcia szturmu, mógł wysłać już w Rdzawym Morzu. Wystarczająco późno, żeby żadne z nich nie mogło już zmienić zdania - lub żeby jego zmiana wyszła na jaw dopiero, gdy będzie po wszystkim.
Poklepał lekko wręgę korytarza w statkowym odpowiedniku poklepania nawigatora po ramieniu i odwrócił się na pięcie, dając pozostałym znać, żeby ruszyli za nim.
- Przygotuj Elpis do startu, Ets. Potrzebujecie kajutę na te kilka godzin czy wolicie rozłożyć się już w hangarze? - rzucił do Khouriego i Irene, idąc korytarzem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Elpis

2 cze 2019, o 21:53

Obdarzyła turianina uśmiechem przyniesionym jeszcze z Crescenta. Morale może i było liche, ale jakimś cudem znalazła w sobie odrobinę optymizmu, wystarczającą, by na moment poprawić humor im obojgu. Trzeba przyznać, że wizja Khouriego robiącego pokaz lepienia z gliny na środku mesy Elpis była dość zabawna. Irene oczami wyobraźni niemal widziała już zafascynowanego tym wydarzeniem Viyo i usiłującą ukryć zainteresowanie Volyovą. Może dlatego do niej też uśmiechnęła się z rozbawieniem, chyba drugi raz w życiu obdarzając ją innym spojrzeniem niż stuprocentowo poważne, jakie towarzyszyło im od początku ich znajomości.
- Udało się - skinęła głową, gdy tak samo jak turianin zorientowała się nagle, że w ogóle o tym nie rozmawiali. W porównaniu do tego, co wydarzyło się na Noverii, ich skok na barkę Przymierza był jak zabranie dziecku balonika. - Nazirowi prawie wypadła wątroba, ale wszystko skończyło się dobrze.
Gdy odezwała się Maya, sprowadzając ją trochę na ziemię, Irene zmusiła się do powagi. Znów pokiwała głową. Pewnie, że chciała zobaczyć transporter. Mieli ich w tym wyrzucić na jakimś zadupiu zapomnianej przez bogów i ludzi planety. Wolała wiedzieć w czym tam wylądują. Akurat z takiego pojazdu nie miała okazji jeszcze korzystać i zawsze było to coś nowego, ciekawego. Dodatkowy plus współpracy z Widmem - poza statkiem, na którym się obecnie znajdowali, a którego Francuzka nie mogłaby nie docenić. Ale czasu na komplementy teraz nie było. Może będzie później, a może w ogóle po powrocie.
- Możemy iść od razu tam - zaproponowała, rzucając pytające spojrzenie Khouriemu. Nie wiedziała, czy mężczyzna nie wolał zacisza pomieszczenia mieszkalnego, nawet jeśli mieli je dostać na moment, od przestronnego hangaru. Irene było wszystko jedno, i tak nie będą mieli okazji rozgościć się tu jakoś szczególnie, a tak przynajmniej nie będą musieli wszystkiego ze sobą nosić w tę i z powrotem. - Jak wolisz.
Ruszyła za Widmem, stopniowo wracając do powagi, którą reprezentowali tu wszyscy pozostali i która zdecydowanie bardziej pasowała do okoliczności, niż jej sytuacyjne żarty. Zresztą i tak rozumiał je tylko Khouri. Poprawiła torbę na ramieniu, mimo wszystko usiłując możliwie najdłużej odsuwać od siebie depresyjne myśli, które tak przytłoczyły ją wcześniej na Crescencie. Dopóki tylko była w stanie, czyli jeszcze może z godzinę, albo dwie. Przy dobrych wiatrach.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

2 cze 2019, o 22:18

Khouri również wyglądał na będącego w lepszym humorze, przynajmniej w porównaniu do Widma lub Volyovej. Żołnierz odsunął się w przejściu, robiąc im miejsce, gdziekolwiek by nie chcieli ich zaprowadzić i odstawił na chwilę walizy ze sprzętem. Musiały ważyć dość sporo, biorąc pod uwagę łoskot, z jakim osunęły się na ziemię, pomimo jego pochylenia się i ostrożnego obnoszenia się z nimi.
- Tak - potwierdził lakonicznie, wskazując dłońmi wymownie na wszystko co wtaszczyli do środka.
Śluza za nimi zamknęła się, sprawiając, że zerknął do tyłu, zwabiony dźwiękiem. Crescent oficjalnie znalazł się po drugiej stronie dwóch, wzmacnianych, metalowych wrót, a Isis została za nim. Dopiero udało mu się na niego wrócić a już musiał się z nim rozstać - chwila nostalgicznego roztargnienia przemknęła po jego twarzy, ale gdy mężczyzna odwrócił się z powrotem w stronę pozostałych, nie został po nim ślad. - Lećmy, szkoda czasu.
Etsy zareagowała natychmiastowo. Znów od strony śluzy dobiegły ich nowe odgłosy, zgrzyt metalu ocierającego się o metal, gdy dwa statki się rozłączyły. Teraz od korwety oddzielały ich nie tylko drzwi, ale i zimna pustka kosmiczna, powiększająca się z każdą chwilą.
- Powodzenia, Isis - powiedział cicho, pozornie sam do siebie, ale ikonka na jego omni-kluczu mignęła, zwiastując przyjęcie wiadomości przez sztuczną inteligencję, która nie pokusiła się o odpowiedź. - Rozłożymy się w hangarze - dodał głośniej, patrząc wyczekująco na Widmo i Volyovą, czekając, aż ktoś zaprowadzi ich na miejsce.
Sam w nim jeszcze nie gościł, choć Irene widziała jak wyglądał najniższy pokład Elpis i znała do niego drogę. Ruszył obok Widma, w wąskim korytarzu nie b ędąc w stanie iść jednocześnie równo z nim i Dubois. Maya ruszyła za nimi, zrównując się z rudowłosą od razu. Ziewnęła lekko, poruszając się wreszcie w znaczny sposób, co zepsuło wrażenie kamiennej figury, którym emanowała wcześniej.
- Dobrze, że chociaż wam udało się bez przeszkód - skomentowała niebieskowłosa, wskazując na niesione przez Nazira walizy. Wsunęła się do środka windy jako ostatnia. Gdy drzwi się za nią zamknęły, wewnątrz wydawało się dość ciasno, choć miejsca było jeszcze sporo. Może po prostu nigdy nie stali tak blisko siebie wcześniej, zawsze zachowując zdrowy dystans, przynajmniej dwójkami.
- Zasługa Irene. Nie mogliśmy podlecieć Crescentem, musiała wyjść na zewnątrz - odrzucił swobodnie, choć rudowłosa wyczuła w jego głosie dozę ostrożności, z jaką odpowiadał Volyovej.
Ta kiwnęła tylko głową, nie odpowiadając poza tym. Atmosfera była dość poważna i sztywna, ale mogli zrzucić winę na pierwsze chwile spotkania i liczyć na to, że rozluźni się w trakcie - byle nie zbyt blisko dotarcia na miejsce.
Elpis wibrowała delikatnie, skracając odległość dzielącą ich od Przekaźnika Masy. Crescent w tym czasie pingnął na omni-klucze Irene i Nazira, informując o przemieszczaniu się w bezpieczniejsze, ukryte miejsce. Szczególnie w hangarze dało się odczuć wrażenie poruszania, przynajmniej póki nie wejdą do tunelu Przekaźnika.
- NDC jeździ wojskowymi? - zagadnął Khouri, dostrzegając jeden z dwóch pojazdów. W porównaniu do tego, który Irene widziała wcześniej, batariańskiego, pojazd, którym oni mieli jechać, był znacznie nowocześniejszy. Jego budowa była bardziej przyjazna dla ludzkiego oka. Potężne sześć kół, wzmacniany, szczelny pancerz - nawet dla nieobeznanej z wojskowymi maszynami Irene, pojazd nie przypominał cywilnych.
Mężczyzna odłożył walizkę, po czym z hukiem rzucił torbę obok, metr od pojazdu. Przestąpił nad bagażami i zbliżył się do transportowca, przesuwając ręką po jego szarej, brudnej powierzchni.
- Jakieś stare Mako - niebieskowłosa wzruszyła ramionami, sprawiając, że mężczyzna parsknął śmiechem, chyba po raz pierwszy nieironicznie w rozmowie z nią.
- No przecież, wam dawali tylko czterdziestki - cmoknął z rozbawieniem, wywołując westchnienie ze strony Mayi. - Pierwszy raz widzisz to na oczy, co?
- Za twoich czasów to się tylko takimi jeździło - prychnęła, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Mimo pogardliwego tonu, nie wyglądała na obrażoną jego słowami.
- Już się nie odmładzaj - odrzucił niewinnie, dementując to, w jaki sposób zrozumiałą jego słowa. Otworzył drzwi pojazdu z niepokojącym skrzypieniem, używając do tego nieco więcej siły niż można się było tego spodziewać po ich wyglądzie. - N-ki dostawały piękny i nowy sprzęt, my jeździliśmy starym syfem.
Zajrzał do środka i uchylił drzwi jeszcze szerzej, obracając się w stronę Irene, zapraszając ją gestem dłoni bliżej, a najlepiej do środka.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

3 cze 2019, o 18:48

Drżenie, które przeszło wzdłuż kadłuba statku, oznajmiło rozłączenie dwóch zadokowanych jednostek; SI, sprawniej niż jakikolwiek ludzki pilot, odsunęły od siebie obydwa okręty, a następnie zaczęły przygotowywać je do nowych zadań. Pomruk rozbudzanych systemów prześlizgnął się po korytarzu, w miarę gdy kolejne moduły Elpis budziły się do życia, otrzymując nowe rozkazy od kontrolującego je elektronicznego umysłu Etsy. Za kilka chwil mieli znaleźć się w drodze do Przekaźnika, a potem wyruszyć do kolejnego systemu, zostawiając drugą SI samą w przestrzeni kosmicznej, setki lat świetlnych w tyle. Viyo rozumiał cień nostalgii w głosie Nazira; sam z jednej strony chętnie zamieniłby ich kwantowe towarzyszki miejscami, żeby zagwarantować Etsy bezpieczeństwo, ale z drugiej czuł się spokojniej wiedząc, że gdy przyjdzie co do czego, to ona będzie w pobliżu.
- No proszę. Technik i kosmiczny spacerowicz - odpowiedział uprzejmie pod adresem rudowłosej, gdy znaleźli się we wnętrzu windy. Przegroda zasunęła się bezgłośnie, a platforma ruszyła w dół chwilę później. Jego wzrok przesuwał się po panelu wskazującym numer poziomu, nawet nie próbując się odwracać do pozostałych w ciasnej przestrzeni. To był już drugi raz kiedy na Elpis znajdowało się więcej niż dwie-trzy osoby i wyglądało na to, że powoli zaczyna wchodzić to im w nawyk. - Spacery po przestrzeni kosmicznej zawsze są... interesujące. Mój ostatni raz polegał na przeskakiwaniu z Elpis na Crescenta.
Winda wypluła ich na najniższym poziomie zaledwie kilka chwil później - w końcu korweta na której się znajdowali, nie była aż tak wielka jak niektóre krążowniki czy ogromne kosmiczne barki towarowe. Wnętrze hangaru przywitało ich znajomymi czterema ścianami, teraz nieco ograniczonymi przez dwa pojazdy zabezpieczone magnetycznymi klamrami; stary, batariański transporter wyglądał dwa razy bardziej antycznie i masywnie przy nieco nowszym, smuklejszym Mako, i nie było to zbyt dalekie od prawdy. W jednym kącie sali znajdowały się skrzynie ze sprzętem, częściami zapasowymi i zapasami, w innym prowizoryczna siłownia z której turianin okazjonalnie korzystał, ale poza tym nie było tu zbyt wiele. Ot, hangar jak wiele innych. Vex wyszedł jako pierwszy z windy i wskazał im miejsce gdzieś w pobliżu drugiego pojazdu, prowadząc do niego niespiesznie.
- Port Hanshan przypomina teraz bardziej bazę wojskową niż naukową - rzucił na pytanie Khouriego, kręcąc głową. Zatrzymał się o kilka kroków od Mako, zaplatając dłonie za plecami i pozwalając im porzucić swoje pakunki oraz zacząć się rozglądać. - Oprócz NDC kręciło się tam też mnóstwo ERCS, a każdy był uzbrojony po zęby. Pod samą placówką mieli nawet M29, chociaż nieużytkowany. Teraz żałuję, że nie wzięliśmy go zamiast niego - dodał, wskazując podbródkiem w stronę opancerzonego wozu.
Nie mówił poważnie, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że wtedy nie było takiej możliwości, a ich odejście z zaśnieżonej planety było dalekie od ideału. Wyjazd na lodowe pustkowie, z dala od portowej kontroli lotów, gdzie mogła ich odebrać Etsy - po tym jak sama wyrwała się z zabezpieczeń nałożonych na nią przez NDC - sprawiał, że nie mogli za bardzo wybierać swojego środka transportu.
- Chociaż gdyby nie Maya, musielibyście teraz skakać tamtym - dodał, prześlizgując się wzrokiem po batariańskim transporterze. Masywniejszy, bardziej kanciasty i dwa razy bardziej prymitywny, nie wyglądał na takiego, który przetrwałby zrzut z orbity na zaśnieżoną powierzchnię - do której temperatur nie był zresztą przystosowany.
Obrócił twarz z powrotem ku Nazirowi i Irene, przysłuchując się wymianie zdań między niebieskowłosą, a byłym żołnierzem. Przekomarzanie, którego się podjęli, było chyba najbardziej neutralną i najbardziej pozytywną wymianą zdań, która odbyła się między nimi do tej pory, wywołując mimowolny cień uśmiechu na jego ustach. Parsknął cicho, kwitując tym uwagę mężczyzny.
- Wy przynajmniej dostawaliście cokolwiek - rzucił lekkim tonem pod adresem obojga, krzyżując ramiona na piersi i dorzucając swoje trzy grosze do tego kto miał gorzej. - Widma nie dostają niczego. Musimy kraść swoje środki transportu. To znaczy konfiskować, przepraszam.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Elpis

3 cze 2019, o 21:11

Na słowa Widma zareagowała uśmiechem i niewinnym wzruszeniem ramion. Jeszcze nie tak dawno nie nazwałaby się nawet technikiem, a myśli o spacerach w pustce były dla niej czymś absolutnie nierzeczywistym. Widziała na vidach, jak ludzie to robili. Widziała w grach i extranecie. Ale nigdy przedtem nie doświadczyła tego osobiście. Teraz, gdy przypominała sobie swój nie do końca udany skok na barkę i rozpaczliwe chwytanie się jej brzegów, lodowate ciarki przechodziły po jej plecach, ale nie mogłaby powiedzieć, że nie jest z siebie dumna. Zrobiła to praktycznie sama, bez Khouriego patrzącego jej przez ramię i gotowego wkroczyć, jeśli coś pójdzie nie tak. Mimo to podejrzewała, że w porównaniu do tego, co potrafił i co w życiu zrobił Viyo, nie był to żaden wyczyn. Zresztą sam o tym wspomniał - mój ostatni świadczyło o tym, że zdecydowanie zdarzało mu się to częściej niż jej kiedykolwiek będzie.
- Faktycznie - mruknęła cicho. - Skutków tych odwiedzin długo nie zapomnę. To zresztą tłumaczy dlaczego od zewnątrz też jest porysowany.
Widok pojazdu, w którym mieli zrzucić ich na Chascę, sprawił, że Francuzka zamilkła, a jej skupienie w stu procentach powędrowało w kierunku jakiegoś starego Mako, cokolwiek to znaczyło. Dubois nie miała do czynienia z tego rodzaju sprzętem. Nie dostawała ani pięknego i nowego, ani starego syfu. Jeśli już, najbardziej utożsamiać się mogła z Viyo, który konfiskował to, czego potrzebował. Jedyna różnica tkwiła w tym, że nie miała za plecami Rady usprawiedliwiającej wszystkie jej poczynania.
Podeszła bliżej, by obejść Mako dookoła. Cała ich trójka znała się na tym lepiej, niż ona, ale uczyła się szybko, więc nie ukrywała swojego zainteresowania, które wcześniej czy później mogło przynieść jej wymierne korzyści. W milczeniu słuchała wymiany zdań Nazira i Mayi, w głębi duszy ciesząc się, że nie warczą do siebie nawzajem i nie doszło jeszcze do rękoczynów. A gdy Khouri gestem wskazał jej wejście do pojazdu, chętnie z tego zaproszenia skorzystała.
- W sumie nie jest tu wcale mało miejsca - zauważyła. - Jak na dwie osoby.
Zajęła jeden z wolnych foteli, ale długo na nim nie wysiedziała - zamiast tego zajrzała na miejsce kierowcy.
- Potrafisz to prowadzić? - uniosła na Khouriego pytające spojrzenie. Ich plan nie brał pod uwagę braku tej umiejętności i jeśli teraz okazałoby się, że żadne z nich nie wie jak się tym jeździ, sytuacja stałaby się jeszcze bardziej problematyczna, niż była w tym momencie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

4 cze 2019, o 10:25

Słowa Widma sprawiły, że Khouri wyjrzał z pojazdu, rozglądając się za tym, co wskazywał turianin. Natrafiając wzrokiem na batariański, archaiczny odpowiednik tego, czym mieli poruszać się na Chasce, nie ukrył zaintrygowania maszyną. Pomimo docenienia jej wartości historycznej, albo ciekawej, innej niż ludzka technologii, wrócił do środka własności NDC, zadowolony - jak wszyscy - z takiego obrotu spraw.
Im dłużej Francuzka mu się przyglądała, tym więcej szczegółów dostrzegała w budowie mako - takich, które wyróżniały ten pojazd od innych, które widziała do tej pory. Gdy zajrzała do środka, pulpit sterujący wyglądał pozornie dość normalnie, ale dookoła znajdowało się mnóstwo przełączników i nieaktywnych teraz paneli, których przeznaczenia nie znała.
- Wyślę ci rachunek za szkody, Viyo - rzucił nagle, wpuszczając Irene na miejsce kierowcy jeśli chciała. - Crescent sam się nie odmaluje.
Maya westchnęła cicho, obracając głowę w kierunku turianina gdy teoretycznie zostali na chwilę sami, bo dwójka zniknęła w środku pojazdu, pogrążona własnymi kontemplacjami, co oddzielało ich od pozostałych skuteczniej niż drzwi, które mogli za sobą zamknąć.
- Nie wiem, jak turianie przyjmują gości, ale ludzie oferują sobie nawzajem coś do picia - rzuciła, pozornie obojętnym tonem, ale dostrzegł, że kącik jej ust unosi się w lekkim rozbawieniu.
Przestąpiła krok naprzód, nawiązując kontakt wzrokowy z Nazirem i Irene, choć w tej chwili musiała konkurować o uwagę z czymś znacznie ciekawszym.
- Napijecie się czegoś? - zagadnęła, patrząc na nich wyczekująco. Mężczyzna kiwnął głową po chwili zastanowienia, co niebieskowłosej wystarczyło by odwrócić się i ruszyć do wyjścia z hangaru by przynieść więcej, niż tylko coś dla siebie. - Co tobie przynieść? - rzuciła pod kątem Widma, gdy mijała Vexariusa w przejściu, by zniknąć ostatecznie w windzie, podczas gdy Nazir w tym czasie zabrał się do opowiadania.
- Normalnie mieszczą się trzy osoby, może nawet cztery jak nie mają za dużo sprzętu - zaczął, komentując jej pierwsze wrażenia. - Podobno tego się nie zapomina, jak z rowerem - dodał, ostentacyjnie trącając panel w sposób, który nie krzyczał profesjonalizmem.
Parsknął śmiechem, rozsiadając się wygodniej w fotelu i podniósł głowę, rozglądając się po wnętrzu. W środku pojazd wyglądał na znacznie bardziej zadbany niż z zewnątrz. Pracownicy NDC musieli o niego dbać, tylko planeta odcisnęła swoje piętno na jego pancerzu.
- Po gładkim terenie jest prosto, też dałabyś sobie radę - dodał, tym razem bardziej wprawnym ruchem sięgając do jednego z przełączników. Panel błysnął na niebiesko pod wpływem zasilania, ale pojazd nie zamruczał, pozostając nieaktywnym póki któreś z nich nie sięgnie do odpowiedniej dźwigni. - Ma rdzeń pierwiastka zero. Dzięki temu będą mogli nas zrzucić z Elpis.
Volyova wróciła dość szybko, z tym, co zażyczył sobie Viyo i butelką whisky w drugiej ręce. Jakiekolwiek życzenia mogła mieć Irene, wśród skąpego zasobu ludzkich alkoholi, którymi dysponowało Widmo, wybór Niebieskiej padł na to, czego mieli najwięcej. Wręczyła turianinowi jego wybór po czym podeszła bliżej pojazdu, stając koło drzwi od strony siedzącej w środku Irene. Wsparła nogę na zawieszeniu i wdrapała się po wielkim kole na górę, siadając na jasnym, choć brudnym pancerzu, opierając buty o otwarte skrzydła drzwi. Otworzyła trunek i upiła łyk, odkładając gdzieś na bok zakrętkę i spojrzała na butelkę z zamyśleniem nim podała ją do rudowłosej.
- Zapomniałam szklanek - przyznała się bez picia, wzruszając lekko ramionami.
Jeśli Dubois nie miała ochoty na alkohol, Nazir chętnie go przejął, najpierw przyglądając się etykiecie.
- Podróżujesz z własnym zapasem? - skomentował, dostrzegając, że pochodzenie whisky jest Ziemskie.
- Na mnie nie patrz.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

4 cze 2019, o 20:51

Łuk brwiowy turianina uniósł się w geście uprzejmego powątpiewania, chociaż był świadomy, że ani technik, ani eks-żołnierz go już nie widzą po tym jak rudowłosa zniknęła w środku pojazdu. Ruszył się miejsca i oparł dłoń na framudze, pochylając się, żeby zajrzeć do wnętrza i odszukać wzrokiem mężczyznę.
- Pogadamy o tych rachunkach za jakieś sześć do ośmiu godzin, gdy będziecie oddawać mi moje Mako - przypomniał im wymownie. Jakaś jego cząstka uświadomiła sobie, że mniej więcej tyle czasu dzieli ich od rzeczywistości w której znajdowali się teraz, a od tej w której ich droga odbywana przez ostatnie miesiące dobiegła końca. W ten lub inny sposób. - Nie chcę na nim widzieć ani jednej rysy.
Prześlizgnął się spojrzeniem po panelach oraz wnętrzu tak odmiennym od kanciastej, archaicznej batariańskiej Bestii, po czym wycofał się z powrotem poza obrys pojazdu. W trakcie jazdy po Noverii jego myśli nie potrafiły się skupić na docenieniu nowego środka transportu, a kontemplowanie ludzkiej myśli technicznej było ostatnim z tematów, na które mógł mieć wtedy ochotę. Pomimo pozornie ostrzejszych słów, jego przywiązanie do Mako było raczej nikłe - transporter był zwyczajnie zbyt krótko i zbyt chaotycznie w jego posiadaniu, by darzył go chociaż odrobiną sentymentu, który dzielił ze stalowym monstrum zadokowanym kilka metrów dalej.
Nawet jeżeli czas jego aktualnej jazdy obydwoma pojazdami był do siebie zbliżony.
Wyprostował się i przeniósł wzrok na Mayę, po czym przewrócił oczami po jej sugestii. Ich goście kwalifikowali się jako wszystko, tylko nie jako ci, którzy mogliby się poczuć urażeni takim niedopatrzeniem.
- Jak to jak? Przeganiamy ich przez tor przeszkód pełen błota, zasieków i murów, a na końcu każemy wziąć udział w egzaminie strzeleckim. Zwycięzca może poprosić o szklankę wody - odparł pogodnym tonem, ale odsunął się, gdy kobieta zrobiła krok ku drzwiom, żeby zapytać Nazira i Irene o trunek. Przyglądał jej się z nieodgadnionym wzrokiem w którym zatliło się rozbawienie, gdy czyniła honory domu, pytając o napitek, ale pozostawił swoją uwagę dla siebie, po prostu ciesząc się w milczeniu.
- Vespera. Zostało chyba jeszcze go trochę w butelce - poprosił, gdy wspomniała trunek. Chatti niestety należało do przeszłości po tym jak systematycznie drenowali jego barek, który obecnie zawierał więcej alkoholi przystosowanych do ludzkiej fizjologii niż do turiańskiej - kolejny mały paradoks Elpis. Dobrze, że już mieli lądować na Chasce, bo jeszcze jeden wieczór i zostaliby bez środków do zapijania problemów i nudy.
Podczas gdy Nazir i Irene zapoznawali się z wnętrzem pojazdu, on przysiadł na jednej z opon przy wejściu, opierając się o nią biodrami i wsuwając dłonie do kieszeni. Przyglądał się im przez drzwi, słuchając wymiany zdań i opisu, który Khouri prezentował rudowłosej.
- Wszystko działa jak powinno, z tego co sprawdziliśmy przez ostatnie kilka godzin. Raczej nie rozbijecie się przy lądowaniu, ale wątpię, żebyście mieli sporo gładkiego terenu do nauki jazdy - rzucił po kilku chwilach.
Gdy Maya wróciła, odebrał od niej butelkę i podziękował krótko. Oparł naczynie o udo, obserwując jak kobieta otwiera whisky i częstuje pozostałych; wychodziło na to, że nie był tak daleko, gdy nie tak dawno temu żartował sobie na temat wspólnego picia. Ale czy była lepsza pora niż ostatnie godziny przed karkołomną misją, po której albo wszyscy będą martwi, albo schwytani, albo rozejdą się w swoje strony?
- Zaopatrzyłem Elpis nie tylko w ludzką kawę - wyjaśnił po pytaniu Nazira i prztyczku Mayi. - Dlaczego zawsze wszystkich to dziwi? - dodał z krótkim parsknięciem i uniósł do ust butelkę, pociągając łyk ziołowego alkoholu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Elpis

4 cze 2019, o 21:30

Skinęła głową, gdy zaoferowano jej coś do picia, nawet nie zwracając uwagi na fakt, że nie spała już chyba z dobę, więc jej zmęczony organizm przyswoi alkohol inaczej, niż zazwyczaj - a przecież byli zaledwie kilka godzin przed akcją, do której szykowali się tyle czasu. Być może rozsądek przyjdzie w ciągu kolejnych dwóch, trzech szklanek, teraz jednak Irene była zbyt zaabsorbowana pojazdem, w którym siedziała, żeby w ogóle przeszło jej to przez myśl.
- Mało jesteś przekonujący - w jej głosie zabrzmiało powątpiewanie, choć znała Nazira już na tyle, by wiedzieć, że gdyby faktycznie miał mieć problem z prowadzeniem Mako, nie podchodziłby do tego tak beztrosko. Najwyżej trochę nimi porzuca. Zaśmiała się tylko krótko, gdy stwierdził, że ona też by sobie z tym poradziła. - No tak. Mam wrodzony talent.
Nawiązywała do swoich przygód w roli pilota i podejrzewała, że Khouri to doskonale wie, a pozostałym nie zamierzała tłumaczyć i opowiadać długich historii swoich przygód z kokpitem Crescenta i innych obcych statków.
- Jak zrzucicie nas delikatnie i ostrożnie, to pojazd wróci cały - obiecała turianinowi, spoglądając na niego przez ramię.
Nie ustalili jeszcze jak się wydostaną z placówki. Czy będą potrzebować tego Mako, czy Etsy jakoś zleci po nich na jedno z lądowisk, czy może jeszcze czeka ich jakieś inne rozwiązanie. Wyglądało na to, że takie rzeczy będą ustalać już na bieżąco, kiedy przyjdzie co do czego. Przesunęła dłonią po lekko podniszczonej tapicerce fotela i odwróciła się na nim o dziewięćdziesiąt stopni, słysząc kroki niebieskowłosej. Irene była ostatnią, która odmówiłaby alkoholu. Nawet w chwilach swojego największego rozsądku daleko jej było do wstrzemięźliwości w jakimkolwiek zakresie. Przyjęła podaną butelkę i po chwili wahania pociągnęła z niej dużego łyka, krzywiąc się później lekko. Whisky nigdy nie było jej pierwszym wyborem, ale jak się nie ma co się lubi...
- Homo sum, humani nihil a me alienum puto - rzuciła cytat, który przyszedł jej do głowy. Skierowała go do Widma, naturalnie, uśmiechając się do niego lekko. Może go znał, może nie. Nie miał on nic wspólnego z wojskowością, choć kto wie, Viyo zaskakiwał ją wcześniej i pewnie zaskoczy też teraz. Jej repertuar po łacinie bogaty nie był, ale odrobina wykształcenia i upierdliwa matka też dawały swoje. Wzruszyła ramionami. - Kapsuła medyczna dla ludzi, kawa i alkohol nie-dekstro, jedzenie pewnie też, trójka ludzkich towarzyszy broni, nie wspominając o innych... preferencjach - w jej oczach błysnęło rozbawienie. Może trochę prowokowała ich oboje, ale odwdzięczała się pięknym za nadobne. Kąciki jej ust uniosły się w namiastce łobuzerskiego uśmiechu. Nie chciała pozwalać sobie na zbyt wiele, to wciąż było Widmo. - Ta sentencja nawet do ciebie pasuje. Byłbyś dobrym człowiekiem, Viyo, chociaż nie wiem, czy to komplement, czy zniewaga. Zdecyduj sam.
Oddała trunek Khouriemu, po czym uruchomiła omni-klucz i podpięła się pod systemy pojazdu, choć tylko po to, żeby sprawdzić specyfikacje, które i tak nie powiedzą jej zbyt wiele, bo się tym nigdy nie interesowała. Ale cóż, przynajmniej było to jakieś zajęcie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”