Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

12 maja 2018, o 14:38

Telepatia była tematem na tyle niedorzecznym, ale też w pewnym sensie uroczym, że niebieskowłosa z trudem powstrzymywała uśmiech gdy tylko o nim wspominali. Z jej perspektywy, biotyczki, jak jego siostra, musiało być jeszcze zabawniej - szczególnie, że nie była częścią tej rozmowy an nie pamiętała realnego strachu, który odczuwał Viyo jako dziecko przez bardzo krótki okres swojego życia.
Z drugiej strony, może gdyby mając te kilka lat zobaczył to, co biotyka Volyovej potrafiła robić z głowami jej przeciwników... Co dzieje się gdy w pomieszczeniu pojawia się sferyczna osobliwość, wysysająca światło i dźwięki ze świata wokół, wtedy strach w jego sercu zachował się na długie lata i nigdy nie przekształcił w zabawną historyjkę.
- To dlatego mówi się o tak małej ilości turiańskich najemników? - spytała, sięgając po następne ciastko. Kolejna ich warstwa oddzielona była od reszty małym, ozdobnym papierkiem, który szybko wylądował obok, zmięty w kulkę. Dołączając do z pewnością imponującej kolekcji śmieci znajdujących się w tej chwili w zakamarkach pojazdu. - Nie chodzi o ideały.
Parsknęła śmiechem do swoich myśli, kręcąc przy tym głową. Natura jej problemów nie była jednolita. O niektórych mogła mówić swobodniej od reszty - może o tych, które nadgryzł ząb czasu. Z którymi zdążyła się pogodzić, jak zmiana ścieżki kariery, wojskowość, na którą się nie pisała. To świeże wydarzenia sprawiały, że jej mięśnie napinały się, w oczekiwaniu na uderzenie, które miało nastąpić.
- Nie jestem jedyną osobą, która potrafi robić to, co ja - zaczęła, kręcąc butelką, z której wnętrza dobiegł cichy chlupot. - Poznałam kilku innych. I jeśli nic się nie zmieniło, chyba nie mam zbyt wiele czasu.
Nie precyzowała, pozwalając, by wyjaśnienie jej słów dotarło do niego po chwili, bez jej pomocy. Upiła kolejny łyk rumu, którego zniknęła już połowa, choć, jak zwykle, nie było po niej widać niczego.
- Nie chcę marnować go zabijając losowych ludzi na syfiastej Omedze. Nie przez cały czas.
Uniosła brew, gdy wspomniał o tym, do czego ten kłębek mógł ich doprowadzić. Kolejne zagadki, tajemnice, które być może przyniosą ich obojgu spokój, a może nigdy nie będzie im dany.
- Ślady, szanse, nitki od kłębka. Wydajesz się mieć w tym doświadczenie - zauważyła, dość gorzko, co postanowiła zrównoważyć biorąc kolejne, słodkie ciastko i odgryzając jego połowę. - Brzmi jak strasznie mało satysfakcjonujący styl życia jeśli mam być szczera.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

13 maja 2018, o 13:20

Widok Volyovej przywołującej kule osobliwości zdolne pochłaniać przeciwników, cały dźwięk z pomieszczenia oraz światło i pozostawiając po swojej implozji zaledwie dymiący, zdezintegrowany kawałek rzeczywistości, z pewnością nie trafiłby do kanonu żartobliwych opowieści z dzieciństwa Viyo, gdyby był ich świadkiem za młodu. Moce Mayi były niespotykane, a ich forma przypominała energię należącą nie do tego świata, a do koszmarów lub najodleglejszego zakątka galaktyki. Nawet teraz, będąc dorosłym turianinem, gdy dostrzegł je po raz pierwszy w klubie Orena Virii, jego organizm zareagował wypełniając krew lodem, a umysł zastrzykiem "uciekaj lub walcz".
- I tak, i nie. Jeżeli jakiś turianin straci możliwość służenia w Hierarchii, w naturalny sposób będzie szukał substytutu tego co zna - odpowiedział, przesuwając wzrokiem po słodkościach, które podjadała biotyczka. Okrągłe ciastka wydawały się być apetyczne, ale leżały poza jego zasięgiem - metaforycznym, a nie fizycznym. Ze względu na różnice w ich biologii z równym powodzeniem mógłby chrupać kamienie lub kawałki plastiku. - A znamy tylko służbę, wspólnotę wojskową i wykonywanie rozkazów. Bycie freelancerem i szukanie zleceń na własną rękę nie pasuje do naszej społecznej świadomości i potrzeby braterstwa. Praca w ochronie, w zorganizowanych jednostkach najemniczych, w gangach - już tak.
Obrócił twarz w stronę kobiety, gdy zeszła na temat, o którym do tej pory nie słyszał. Jej słowa były jednak ponure i niosły ze sobą bolesną i ciężką prawdę, którą Widmo uświadomił sobie po długich kilku sekundach ciszy. Maya była tykającą bombą z więcej niż jednego powodu. O czym prawdopodobnie by wiedział, gdyby przeczytał jej akta medyczne, wciąż zapisane na jego omni-kluczu i skrzętnie bronione przez Etsy. A także gdyby domyślił się wcześniej, widząc odczyty promieniowania postępującego w jej organizmie, gdy przyglądał się jej podczas operacji w skrzydle medycznym.
Przesunął spojrzeniem po jej twarzy, pozornie skupionej na butelce rumu. Jego własna stała oparta o udo, zapomniana. Teraz wiele jej akcji nabrało zupełnie innego znaczenia.
Każda musiała się liczyć. Wszyscy żyli pod presją upływającego czasu, ale ona odczuwała to wyraźniej niż inni.
- Ile? - zapytał cicho, przesuwając wzrokiem po jej bliznach oraz siniaku pod okiem. Podejrzewał, że lata, ale nawet na standardy ludzi Maya była młoda. W ich branży nikt nie żył zbyt długo, ale niemal każdy na pewnym etapie służby zastanawiał się nad tym a co jeśli. Wyglądało na to, że niebieskowłosa nie miała tego luksusu.
- Mam, niestety. I nawet nie masz pojęcia jak bardzo - odparł na wzmiankę o mało satysfakcjonującym stylu życia, krzywiąc się nieznacznie. - Doświadczenie nauczyło mnie już, że jedna tajemnica zawsze prowadzi do kolejnych, że otrzymując jedną odpowiedź dostaje się również tuzin nowych pytań, a wyjaśniając jedną zagadkę napotykasz trzy kolejne. Pogodziłem się z tym jakiś czas temu. Ale staram się nie zastanawiać nad tym co jest na końcu, bo to te chwile pomiędzy liczą się najbardziej - dodał, unosząc butelkę i omiatając nią wnętrze kokpitu w niesprecyzowanym geście, ale wyraźnie nawiązując chociażby do ich obecnego towarzystwa. - Kolejne nitki pozwalają mi wciąż iść do przodu, dają mi cel. A także przy okazji satysfakcję w powstrzymywaniu różnych skurwysynów i ratowaniu ludzi po drodze - dodał, śmiejąc się cicho. Objął butelkę obiema dłońmi, spoglądając na konsolę transportera i przesuwając po niej wzrokiem, ale jej nie widząc.
- Drobne przyjemności.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

14 maja 2018, o 20:59

Skinęła głową, choć nie odpowiedziała. Omega była tematem, który już wcześniej zawitał do ich rozmowy - a raczej krótkiej sprzeczki o to, czy lepsze ukryte ostrze, czy wycelowana w twarz broń. Zaciekłość, z którą niebieskowłosa trzymała się swojego zdania, wciąż nie znalazła wytłumaczenia lepszego niż jej wrodzona upartość. Może tylko to nią kierowało, a może miała za sobą wspomnienia, przez które nawet teraz nie widziała swojego życia na Omedze. Brudnej stacji, o której on wspominał z niejaką nostalgią, myśląc o wszystkich barach w jej zakamarkach, w których mógłby zapijać smutki, podczas gdy ona widziała to miejsce jako będące nielepszym, jeśli nie gorszym, od fałszywego Illium.
Obie te rzeczy mieli daleko za sobą. Elpis kierowała się w miejsce, którego żadne z nich nie lubiło, do którego żadne z nich nie chciało lecieć. A jednak do parcia naprzód nie zmuszało ich nic poza uczuciami, chęcią odgrodzenia od traumatycznych wydarzeń grubą kreską, chęcią zdobycia odpowiedzi. Wypełnienia pustki w sercu poszukiwaniami za czymś, co mogło nigdy nie dać im spokoju, o który z taką zaciekłością walczyli.
Volyova wzruszała ramionami na różne sposoby. Czasem gdy wspomniał o czymś, co było jej zupełnie obojętne. Czasem gdy mówił lub słyszała coś, z czym niekoniecznie się zgadzała, ale uznawała to za zbyt mało istotne by teraz się przez to sprzeczać. Jednak gdy spytał o czas, który na tym świecie był jej dany, jej drgnienie było sztuczne. Sztywne, niczym zaprogramowany ruch robota, który wiedział, że w ten sposób powinien postąpić, ponieważ coś w jego kodowaniu o tym stanowiło.
- Nie da się tego policzyć. Nie wiem - odpowiedziała, na moment, tak samo jak on, zapominając o trzymanej przez siebie butelce. - Niektórzy nie dożyli nawet trzydziestki. Inni dotarli do pięćdziesiątki.
Sposób, w jaki poruszała się na polu walki, wydawał się sugerować ten pierwszy, młodszy przypadek. Rzucała się do przodu, podczas gdy turianin mógł tylko modlić się w głowie o to, że ma plan na ewentualny odwet, nie wiedząc, czy tak jest faktycznie. Destruktywność Volyovej często miała przedrostek "auto", szczególnie, gdy ponosiły ją intensywne emocje.
- Drobne przyjemności zaprowadziły cię tu, gdzie jesteś teraz - przekrzywiła głowę, uśmiechając się lekko, z ulgą przenosząc temat na ten dotyczący jego, choć własny sama zaczęła kilka minut temu. - Masz statek. Masz Etsy. Jesteś Widmem. Z zewnątrz wychodzisz ze wszystkiego zwycięsko.
Ton jej głosu wyraźnie sugerował, że nie poczuwa się do osoby z zewnątrz. Ich poprzednie kłótnie w mesie wyraźnie nakreśliły jego podejście do tego wszystkiego, czego był świadkiem, w czym uczestniczył. Te kilka nagród opłacił krwią, zarówno swoją, jak i poświęconych dla sprawy rodaków, czyniąc każde ze zwycięstw gorzkim, ciężkim do przetrawienia nawet gdy większość osób klepało go po plecach.
- Jaka jest? Etsy - zagadnęła, przypominając sobie o trzymanej w ręku butelce. Upiła większy łyk, nakreślając połowę zawartości, która już zdążyła zniknąć z wnętrza naczynia. - Jest w niej coś przerażającego. Ale nie umywa się do tego, o czym słyszysz w mediach gdy pada hasło "SI".
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

14 maja 2018, o 21:59

Nie musiał dopytywać, gdy odpowiedziała. Jego spojrzenie błądziło po jej twarzy, ale gest znaczył wszystko, bez względu na to, że sugerował coś zupełnie innego. Viyo widział już żołnierzy, którzy otrzymali śmiertelną ranę, ale którzy zbywali całą sytuację, bo nie chcieli, żeby inni się o nich martwili; widział ludzi tak uparcie ignorujących rzeczywistość, że odmawiali jej dostrzeżenia; widział również istoty pogodzone ze swoim losem, którzy zaakceptowali zbliżający się koniec.
Człowiek, turianin czy asari... Pod pewnymi względami nie istniały bariery kulturowe.
- Aż tyle? W tej branży? To pewnie będziesz żyła dłużej niż ja - odpowiedział po chwili długiego milczenia, chociaż jego żart miał bardzo ponure zabarwienie. Nie ze względu na to, że ich praca była niebezpieczna, a ze względu na Mayę i tą informację. Wiedział, że to niczego nie poprawia.
Pod pewnym względem wiedział, że w ich zawodzie mało kto dożywa pięćdziesiątki, ale istniała różnica. Śmierć w akcji nie była niczym pewnym. Nawet jeżeli statystyka mówiła zupełnie coś innego, naturalnym odruchem większości istot było mieć nadzieję. Że procenty nie działają w ich przypadku, że rzeczywistość to coś innego niż szereg cyferek i że prawdopodobieństwo dotyczy innych, a nie ich... W końcu każdy był głównym bohaterem swojej własnej historii, a główny bohater nie może zginąć nawet jakieś głupie procenty mówią, że jest na to dziewięćdziesiąt procent szansy. Zawsze istniała nadzieja.
Maya tej nadziei była pozbawiona.
Wiedziała, że nie czeka jej szczęśliwe zakończenie, bez względu na wynik. Być może właśnie to sprawiało, że rzucała się śmierci prosto w twarz i że nie zważała na swoje bezpieczeństwo. Bo co miała do stracenia? Tak jak skoczyła w przepaść za Bryantem, uznając że taki koniec jej historii będzie lepszy niż ten który czekał ją w przypadku naturalnej alternatywy.
Potrafił to zrozumieć. Teraz nawet bardziej niż wcześniej.
- Drobne przyjemności i od cholery szczęścia - przyznał na jej słowa, wyrywając się z zamyślenia, które wypełniło transporter ciszą na długie kilkanaście sekund. Ruch kobiety również przypomniał mu o jego trunku, więc także uniósł go do ust. Upił łyk i poprawił się w fotelu, opierając podeszwę buta o krawędź siedziska.
- Przerażającego? - powtórzył za nią, obracając w ustach te słowa jakby próbował dopasować je do Etsy. Łatwo było znaleźć tego powody. Radna Irissa wystarczająco go nakreśliła w pierwszym ataku niedowierzania, gdy spadła jej maska. - To coś o czym mówisz to jej możliwości; świadomość tego co może zrobić, gdyby chciała. Ale to samo można w pewien sposób powiedzieć o tobie czy o mnie.
Obrócił butelkę w palcach, a zielony napój rozlał się w środku po ściankach. Na szkle oraz spodniach turianina tańczyły szmaragdowe refleksy, tam gdzie blade światło z hangarowych lamp przebijało się przez obydwie warstwy oraz zawartość naczynia.
- Etsy jest... bardzo ludzka. Bardziej niż ja. Ma silniejszy kręgosłup moralny ode mnie i często mi o tym przypomina, trzymając mnie w ryzach tam gdzie łatwo jest mi o tym zapomnieć. Chociaż lubi zasłaniać się statystyką, prawdopodobieństwem i logiką, to ma lepsze serce niż zdecydowana większość organicznych istot, które spotkałem - dodał, wzruszając ramionami. Uśmiechnął się pod nosem, mając świadomość jak to brzmi. Przesunął palcem po krawędzi szyjki butelki, zastanawiając się. - Jest także dociekliwa i chyba w podobny sposób lubi ścierać się z problemami jak ja. Czasami ma też okropnie pyskaty głośnik, świetnie byście się dogadały.
Uniósł ponownie butelkę do ust, upijając łyk ziołowego alkoholu, żeby ukryć uśmiech. Obrócił nieznacznie głowę, spoglądając kątem oka w stronę biotyczki.
- Gdy po raz pierwszy posprzeczaliśmy się w Hexie i rzuciliśmy się na wyścigi za Bryantem, to ona zmieniła mój sposób myślenia w stosunku do ciebie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

15 maja 2018, o 16:30

Ich branża dawała nieco ograniczone pole do manewrów gdy przychodziło do planowania przyszłości. Z jednej strony, myśl o tym, że z następnej misji można było nie wrócić, towarzyszyła większości żołnierzy, gnieżdżąc się w tyle głowy. Zawsze pozostawała jednak nieco abstrakcyjna, nigdy nie była brana jako pewnik, jakkolwiek złe samopoczucie mógłby mieć.
Ta mała, niewinna myśl ukryta w podświadomości nie była dla Volyovej możliwością. Była werdyktem. Zegarem odmierzającym czas, którego nie znała, gotowym przyspieszyć w każdej chwili, rozpoczynając ostatnią rundę jej życia.
Sięgnęła po ciastko, chowając nietęgą minę za fasadą obojętności, jak miała w zwyczaju. Rozmowę o śmierci mieli też już za sobą - choć mało przyjemną, w której wykrzyczeli sobie więcej rzeczy niż powinni. W której dwie szklanki padły ofiarą nerwów, a jedyną, opanowaną osobą na statku pozostała Etsy.
Chrupnięcie przeszyło krótką ciszę, która zapadła między nimi w środku transportera. Wzrok kobiety był pusty, niewidzący, gdy borykała się z własnymi myślami. Dopiero gdy usłyszała odpowiedź, zamrugała kilka razy, wracając do rzeczywistości. Po jej nieprzytomnym spojrzeniu mógł się domyślić, że zdążyła zapomnieć o temacie, który sama poruszyła, teraz z trudem do niego wracając.
- To prawda - zgodziła się, powoli kiwając głową. - Ale nie tylko to. Nie zastanawia cię to, jak dużo wie? Jak bardzo jest świadoma? Jak postrzega to, co widzisz i robisz ty?
Rysy twarzy niebieskowłosej złagodniały, gdy jej umysł zajął się znacznie przyjemniejszymi dywagacjami. Popiła zjedzone przed chwilą ciastko, opierając butelkę o swoje udo. Poprawiła się w miejscu, zdając sprawę z tego, że siedziała w jednej pozycji od kilkunastu minut i jej ciało zdążyło zesztywnieć. Może i na swój sposób regulowane, fotele w batariańskim pojeździe nie należały do najwygodniejszych w żadnej z pozycji.
- Może dlatego, że zrobili ją ludzie, nie turianie - zauważyła, z większą swobodą niż mówiła wcześniej. Znów usiadła bokiem do oparcia, przodem do Viyo, ale tak samo jak wcześniej położyła się na przechylonym oparciu, opierając o nie swój policzek. - Tworzycie dobrane duo.
Pociągnęła mały łyk z butelki, orientując się po tym, jak lekka była, ile z niej ubyło. W półmroku ciemny trunek w równie ciemnej butelce nie odstawał tak, jak wyróżniałby się w szklance, więc ciężej było monitorować jego pozostałą ilość.
- Dlaczego? - spytała z zaciekawieniem, gdy poruszył temat Hexa. Dotychczas kłócili się równie często, co udawało im się spokojnie porozmawiać. Jak na razie żadna eksplozja nie widniała nad horyzontem, ale im bliżej do Rdzawego Morza, tym bardziej sytuacja między nimi może ulegać zmianie. - Przez to, że ostrzegłam cię zanim zaatakowałam?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

15 maja 2018, o 20:47

Chrupanie ciastek sprawiło, że Widmo sam zaczął żałować, że nie uzupełnił szafek o coś słodkiego co pasowałoby do jego własnego układu trawiennego. Zawsze starał się myśleć o wszystkim i przewidzieć każdą potencjalną możliwość, bez względu na to czy chodziło o reakcję przeciwnika podczas walki czy osłodzenie goryczy Radnej za pomocą pudełka czekoladek, ale pomimo tego za każdym razem zapominał myśleć o sobie. Chociaż butelki chatti akurat w tym wypadku były miłą odmianą.
Z drugiej strony, od tego miał Etsy.
- Umiesz gotować? - zagaił niebieskowłosą ni stąd ni zowąd, śledząc spojrzeniem jak ciastko znika w jej ustach. Zaraz jednak pokręcił głową do własnych myśli, nie rozwijając swojego pytania. Ten temat był tak odległy od ponurych rozważań, na tereny których zapuścili się przed chwilą, jak tylko się dało.
- Oczywiście, że zastanawia. Ets również ma swoją historię i miała ją nim się spotkaliśmy oraz nim zaczęliśmy ze sobą latać. I dzieli się nią równie niechętnie co ty, a ja nie naciskam - odpowiedział, wzruszając ramionami. Zastukał palcami po oparciu, zastanawiając się przez chwilę jak ująć swoją odpowiedź. - Daję jej swobodę i staram się traktować tak samo jak bym traktował każdą inną organiczną istotę. Wierzę, że jak będzie gotowa, to sama mi opowie. Ona rozwija się tak jak ty czy ja, ucząc się ode mnie oraz od reszty świata, a rozwoju nie można przyspieszyć na siłę. Dlatego rozmawiamy. Dużo i o wszystkim. Ja pomagam jej zrozumieć, a ona pomaga mi rozważać niektóre rzeczy na nowe sposoby.
Dawanie przykładu pomagało także trzymać mu się w ryzach i zastanawiać się nad tym co robi, szczególnie gdy Etsy słuchała i obserwowała. Czasami o tym pamiętał, czasami nie, ale miał świadomość, że jego własne decyzje niejako wpływają także i na charakter SI. Oboje się rozwijali.
- Nie wątpię. Jakoś mam przeczucie, że gdyby stworzyli ją turianie, byłaby bardziej oschła i bojowa - przyznał, śmiejąc się cicho. Jego własnej rasie brakowało pewnej nuty... romantyzmu, którą cechowali się ludzie. Sztuczna Inteligencja powstała w ich laboratoriach byłaby kwintesencją hierarchii oraz reguł na podstawie, których opierały się turiańskie tradycje. Byłaby stuprocentowo wydajna, praktyczna, podległa przełożonym i nastawiona na efekty.
I pewnie ostatecznie pasowałaby do wizerunku, który pojawiał się w wiadomościach na temat zbuntowanych SI.
- Nie, jeszcze wcześniej. Tuż po tym jak się rozdzieliliśmy i gdy wypłoszony przez ciebie tłum blokował mi wejście - odpowiedział po chwili, przesuwając palcem w szkle w zamyśleniu. Wydarzenia z Hexa wydawały się teraz rozmyte. Może sprawił to nieustanny pośpiech, który mu wtedy towarzyszył, intensywna walka albo świadomość tego, że nie wiedział czy dobrze robi oraz po co. Niektóre fragmenty pamiętał jednak wyraźnie.
- Zawsze uważałem, że potrafię wyczuć jaki ktoś jest naprawdę - powiedział po chwili, decydując się na nieco dłuższe wyjaśnienie. Jego komentarz nie miał prostej odpowiedzi. A może po prostu wypity alkohol sprawiał, że stawał się bardziej wylewny. - Moja mentorka wytykała mi, że jestem idealistą, ale prawda jest taka, że ufam swojemu instynktowi. A ten mi mówił, że pod tym całym twoim dystansem i kokonem tajemnicy, którym się otaczałaś, pod tą całą furią i rządzą zemsty na Bryancie, pod tą całą zimną obojętnością do śmierci ochroniarzy, jest ktoś inny. Każdy otacza się swoim własnym murem z różnych powodów. U jednych jest to nieustanne poczucie humoru, u innych złość, a u jeszcze innych małomówność lub oziębłość.
Uniósł butelkę do ust, tylko po to, żeby zorientować się, że w niej nie ma już alkoholu. Przez chwilę przyglądał się przyciemnionemu szkłu, po czym odstawił ją między fotele. W zamyśleniu sięgnął po drugą, przez chwilę stukając palcem po kapslu, myślami błądząc dookoła swoich wyjaśnień.
- Problem w tym, że wtedy w Hexie nie chciałem go słuchać. Zawiódł mnie na mojej ostatniej misji, przez co przeze mnie na moich oczach zginęła przewodniczka mojego oddziału, zastrzelona przez faceta, którego kłamstwa powinienem przejrzeć wcześniej. A może to ja nie słuchałem jego ostrzeżeń wystarczająco uważnie, nie wiem, i w tej chwili nie ma to znaczenia. Grunt, że wtedy na Nos Astrze moja cierpliwość do tajemnic się wyczerpała i sięgnąłem do zwykłej, surowej logiki - kontynuował, wzruszając nieznacznie ramionami. Ten gest był podobny do tego, którym obdarzyła go wcześniej Volyova, a głos wibrował w obojętnym tonie. Ot, prezentującym powody swojego wyjaśnienia jako będące nieistotnymi. - A ta mówiła, że nic o tobie nie wiem, że nie mam pojęcia czy rzeczywiście jesteś zaplątana w AZ-99, że nie wiem nawet czy Khouri wysłał mnie do ciebie, bo byłaś jego wrogiem czy przyjacielem. Że zabijasz bez wahania nieuzbrojonych i błagających o życie ludzi, że równie dobrze możesz nie mieć dla mnie żadnych odpowiedzi i że po prostu wykorzystujesz mnie, żeby osiągnąć swoją zemstę. Logika i niechęć do powtórzenia wcześniejszego błędu wygrały. Resztę znasz. Szantaż, spór, walkę.
Przesunął ramię, wkładając szyję butelki między łączenie nachodzących na siebie chitynowych płytek na przedramieniu i szarpnął delikatnie. Kapsel brzdęknął i spadł między jego kolana.
- Czasem zmiany są tym, co ludzie robią, kiedy nie po­zos­tało im już nic in­ne­go. To mi powiedziała Ets.
Wyszukał kapsel na startej skórze fotela i wrzucił go do schowka między sobą, a niebieskowłosą, tam gdzie leżały pozostałe. Podniósł na nią wzrok, przez kilka chwil przyglądając się jej bez słowa, pozwalając jej dojść do własnych wniosków, a może po prostu porównując jej obecny wygląd do tego, gdy syczeli na siebie przed wejściem do sali Virii. W końcu zaśmiał się pod nosem.
- To wystarczyło. I cieszę się, że ostatecznie mój instynkt miał rację i że poza tymi złotymi oczami oraz niszczycielską, ciemną materią naprawdę kryła się inteligentna, dowcipna kobieta, która przeszła przez piekło, ale która pomimo niego zachowała swój charakter i siłę - dokończył, unosząc nieznacznie butelkę. Upił z niej łyk i obrócił wzrok na hangar, błądząc spojrzeniem po podniesionej rampie oraz skrytych po bokach olbrzymich siłownikach.
- No i ostrzeżenie też pomogło.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

16 maja 2018, o 17:35

Wyświetl wiadomość pozafabularną Jej ręka zamarła w połowie drogi do ust, gdy padło pytanie drastycznie odstające od tematu, na który rozmawiali w tej chwili. Kobieta zerknęła na trzymane w dłoni ciastko, mrużąc przy tym oczy - musiała zastanawiać się nad tym, co skłoniło myśli turianina do ruszenia takim torem, a jedyne jedzenie, które znajdowało się teraz w pojeździe, cieszyło się wyłącznie jej ludzkim zainteresowaniem.
Jej ramiona drgnęły, tym razem w ten lekki, frywolny sposób, a nie pod wpływem spadającego na nie ciężaru, który usiłowała z siebie niepozornie zrzucić.
- Trochę. Nigdy mnie to nie interesowało - odrzuciła, nie zastanawiając się nad tym dłużej. - Ciebie i tak bym otruła, nieważne jak bardzo byłabym dobra - dodała z rozbawieniem, dojadając ciastko i opadając z powrotem do tyłu, opierając się plecami o chłodną, metalową ścianę, tym samym zmuszając się do odcięcia od opakowania, którego już co najmniej jedna trzecia zniknęła. Biorąc pod uwagę ich niestrawność w turiańskim przypadku, winną za ten stan łatwo było wskazać.
Etsy była tematem - rzeką sama w sobie. Teraz, gdy potencjalnie nie mogła ich słyszeć, mieli całkowitą swobodę w dyskutowaniu na jej temat, choć w praktyce nigdy wcześniej jej obecność nie wydawała się być przeszkodą. SI była dyskretna. Wdawała się w pogawędki i dyskusje, i niekiedy sama takowe zaczynała, ale podczas długich, cichych lotów czasem można było zapomnieć o jej obecności, jeżeli samemu nie nawiązywało się rozmowy.
- Ciężko się nie zgodzić - dodała, po czym napiła się trochę rumu. Po tym, jak turianie wychowywali swoje społeczeństwo można było domyślić się tego, jak wychowywana byłaby SI. W końcu co innego zrobić gotowy program, odpowiedzialny za kilka funkcji, a co innego stworzyć istotę zdolną do własnego myślenia, rozwijania, uczenia się. Z pewnej perspektywy, właśnie to społeczeństwo, w którym żyli, zostałoby powiększone o jeszcze jednego członka.
Podświadomie, jej brwi uniosły się nieco wyżej, gdy w zamyśleniu przyglądała mu się, pozwalając mówić. Przez to, jak mocno skupiła się na jego słowach, ciężko było ocenić jej reakcję. Mimowolnie sączyła alkohol, kończąc go w podobnym tempie, w którym z jego szkła zniknęło Chatti. Mogła mieć mocną głowę, ale jednocześnie piła coś mocniejszego od tego, czym raczył się turianin. Oboje musieli odczuwać tego skutki. Butelki nie były małe, ani nie były przeznaczone do szybkiej konsumpcji przez jedną osobę, bezpośrednio ze szkła.
Parsknęła śmiechem widząc sposób, w jaki otwierał następną porcję napoju, po czym sama skusiła się po sięgnięcie do drugiej butelki. Zrobiła to z lekkim wahaniem, zatrzymując pomimo wyciągniętej ręki, nim pochyliła się dalej i wreszcie ją złapała. Świadomość własnego podpicia wymagała zajścia pewnego procesu decyzyjnego i odpowiedzenia na kołatające się w głowie pytania. Po samej postawie i sposobie, w jaki siedziała, widać było, że czuje się w jego towarzystwie znacznie swobodniej niż z początku. Nawet teraz, siedząc przodem do niego widziała też kątem oka wejście, ale nie otaczała ją aura niedostępności.
- Widzę, że zacząłeś czytać książkę, którą ci poleciła - odezwała się wreszcie, żartobliwie. Zakrętka od trzymanej przez nią butelki strzeliła od łamiącego się, plastikowego zabezpieczenia. - Chyba, że to ten urok, który sobie sam przypisujesz.
Jej podstępny uśmiech został idealnie zgrany z ruchem ręki, unoszącej szkło do pełnych, czerwonych ust, niejako się za nim chowając. Nie śpieszyła się z przerwaniem milczenia, przesuwając spojrzeniem bursztynowych tęczówek po turiańskiej twarzy, przeciętej tatuażami, które w tym świetle miały bordowe zabarwienie.
- Nie byłabym taka pewna co do twojego instynktu, Viyo - stwierdziła niewinnie, przesuwając palcem po wąskiej krawędzi szyjki butelki, co wywołało cichy, stłumiony pisk szkła. Jego nazwisko wplotła w resztę zdania zaczepnie, jakby przychodziło jej to z łatwością. - Nie znasz mnie z każdej strony. Twój poetycki opis może nie być taki trafny, jak ci się wydaje.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

16 maja 2018, o 21:48

Wyświetl wiadomość pozafabularną Ciastko w palcach kobiety było inicjatorem szeregu myśli, które ostatecznie doprowadziły do jego pytania. To nie było jednak wcale związane z tematem, który omawiali, a zostało jedynie echem rozmyślań turianina. Pokręcił po chwili głową, śmiejąc się cicho.
- To i tak więcej ode mnie. Ale zawsze sobie powtarzam, że któregoś dnia się nauczę, że przerzucę się ze sztucznych odgrzewanych w mikrofali dań i że zrobię coś normalnego - odpowiedział, odrywając wzrok na smakołyku. Po jego ustach nadal błąkał się cień uśmiechu, a w jego oczach błysnęło psotne rozbawienie, gdy napotkał podejrzliwy wzrok kobiety.
- Nie mam żadnej puenty. Po prostu byłem ciekawy.
Uniósł butelkę do ust, upijając łyk świeżego chatti. Ziołowy alkohol stracił nieco swój smak, gdy kubki smakowe przyzwyczaiły się do intensywnej, gorzkawej nuty. Widmo dopiero po chwili zorientował się co było źródłem jej rozbawienia, gdy parsknęła śmiechem przy otwieraniu butelki.
- Nie śmiej się. Zazdrościsz mi tej niewątpliwej, turiańskiej przewagi - odpowiedział zaczepnie. Przekrzywił nieznacznie głowę, przyglądając się jej własnym rękom z kontemplacją i obracając między palcami niesforny kapsel, imitując ruchy tranzystora. Taka mała różnica, a jednak coś co dla niego i reszty jego krewniaków było naturalne, dla innych wydawało się niecodzienne.
Jej zawahanie nie umknęło jego uwadze, ale nie musiał zbyt długo się zastanawiać, by zrozumieć jego powody. Maya zbyt długo uciekała i była zbyt bardzo zraniona, by łatwo poddawać się zapomnieniu w butelce. Nie mogła sobie na to pozwolić - nie gdy na jej życie dybała cała sekcja linii B. To odruchy, dystans i umiar pozwalały jej przeżyć. Alkohol przytępiał zmysły, utrudniał podejmowanie decyzji, psuł koordynację. Stwarzał zagrożenie. Ułatwiał łowcom upolowanie ofiary.
Być może to również stanowiło część jej argumentu odnośnie Etsy oraz tego, że jakaś jej część uważała ją za przerażającą. Obecność na okręcie, który był całkowicie pod kontrolą SI, oznaczało swojego rodzaju oddanie się pod jej władzę. Pozwolenie jej na pełną kontrolę. Coś, czego Maya nie robiła i do czego nie była przyzwyczajona. Być może zrozumienie przyszło wraz ze świadomością, że Etsy jej czymś więcej niż zwykłym programem komputerowym.
Pomimo tego, musiała już zrozumieć, że jest tu bezpieczna. Znajdowali się na pokładzie okrętu w tunelu między Przekaźnikami, z dala od jakichkolwiek nieprzyjaciół... ale przyzwyczajenia pozostały przyzwyczajeniami. Na jej zaufanie ciężko było sobie zasłużyć. I pozbyć się nawyków.
Dlatego, gdy pomimo tego zdecydowała się jednak na drugą butelkę, Viyo nie mógł powstrzymać się od cienia uśmiechu, a także docenienia nawet tego drobnego gestu.
- Mhm. Myślę, że jest trafny. Nie uciekniesz przed faktami, Volyova - odparł szelmowsko w tym samym tonie, mrużąc jedno oko. Jego wypowiedzieć była zarówno pod adresem jej komentarza na temat jego uroku jak i tego, że jego opis może, nie być do końca zgodny z prawdą. Opuścił butelkę, opierając ją o bok uda i podparł skroń na pięści, spoglądając na niebieskowłosą. Otwarcie odwzajemnił jej wzrok, przez kilka sekund błądząc spojrzeniem w milczeniu po jej twarzy; po ustach uniesionych w zawadiackim uśmiechu chwilowo skrytym za szyjką butelki, po błękitnych kosmykach opadających niesfornie na policzek tam gdzie poddały się grawitacji, po jasnych tęczówkach. Nawet z ciemniejszym sińcem pod jedną z powiek nie przypominała tej samej, pokrytej krwią furiatki, z którą ścierał się na piętrach Hexa w chwiejnym, niebezpiecznym sojuszu.
- Nie - potwierdził po chwili. - Ale chciałbym poznać.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

16 maja 2018, o 23:39

- Mhm - mruknęła, ewidentnie nie do końca wierząc w to, że jego pytanie nie miało żadnego podtekstu. W końcu wydawało się być zbyt losowe, zbyt nagłe, żeby było tylko jedną z wielu niewypowiedzianych myśli, które akurat Widmo postanowił zwerbalizować.
Butelka, którą trzymała w ręce, szybko straciła swoją zakrętkę. Metalowa część wylądowała gdzieś pod siedzeniem niebieskowłosej, a jej upadek zamortyzowała gumowa powierzchnia, przez co żadne z dwójki nie było w stanie tego usłyszeć.
Turiańskie oczy były lepiej przystosowane do takich warunków niż ludzkie. Dostrzegali rzeczy, do których ludzie nigdy nie musieli ewoluować, żyjąc na znacznie innej od Palavenu Ziemi. W tym półmroku, w którym się znajdowali, Widmo dostrzegało więcej niż jego towarzyszka. Światło wpadające z hangarów mogło być jaskrawe z zewnątrz, lecz wciąż ubrudzona szyba pochłaniała spore ilości światła. Wewnątrz, błyski kontrolek były zduszone przez kurz lub otaczający je materiał. Od butelki Volyovej odbijały się refleksy, sporadycznie przemykając po jej twarzy, nakreślając niezidentyfikowane wzory. Najmniejsza z jej blizn, przy kąciku ust, zwracała na siebie uwagę bardziej niż reszta, gdy tylko nie była zasłonięta szyjką butelki.
- Czy ja wiem? Też potrafimy to robić. Oczodołem. Albo zębami - parsknęła śmiechem, opuszczając nogi z powrotem na podłogę. Butelkę oparła o znajdującą się między ich siedzeniami wajchę o tajemniczym zastosowaniu, uważając przy tym, przynajmniej na razie, by nie nacisnąć jej za bardzo. - Ale nie oczekuj, że ci to pokażę. Dobrze mi bez tej umiejętności.
Napiła się rumu i oblizała usta, odkładając butelkę na poprzednie miejsce. Szelmowski uśmiech tak, jak pojawił się na jej twarzy chwilę temu, tak pozostał gdy odstawiła od siebie szkło. Przekrzywiła głowę słysząc swoje nazwisko wypowiadane przez niego. Zakończona ostrym łukiem brew powędrowała do góry w odpowiedzi na to.
- Fakty? - poddała jego słowa w wątpliwość, prostując się.
Ich spojrzenia zderzyły się ze sobą na długie kilka sekund, które wydawały się przekształcać w nieskończoność. Kobieta była zamyślona, ale tym razem nie znajdowała się w innej rzeczywistości. Jej wzrok był przytomny, badawczy. Studiował zielone tęczówki jak gdyby były wrotami do innego wymiaru - tego, którego nie znała, a którym wcześniej dla zasady nie chciała się interesować, zbyt zajęta chowaniem za własnymi, czterema ścianami.
Drgnęła, orientując się w pewnym momencie, że siedzi nachylona w jego stronę. Obróciła się, opadając z powrotem na metalową ścianę pojazdu, podnosząc nogi i siadając w fotelu po turecku. Butelkę oparła o jedną nogę, a wolną dłoń o drugą. Na jej fioletowym swetrze pojawił się jeden, jasny punkt, w miejscu, w którym szyba wydawała się krystalicznie czysta i przepuszczała więcej promieni niż jej bezpośrednie otoczenie.
- Jestem tutaj - odpowiedziała. Za zawadiackim uśmiechem czyhało niezidentyfikowane wyzwanie, rzucone teraz na stół, choć żadne z nich nie zdawało sobie do końca sprawy z tego, co mogło oznaczać. - Mamy dużo czasu. Lepszej okazji możesz już nie mieć.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

17 maja 2018, o 22:50

Wyświetl wiadomość pozafabularną Łuk brwiowy turianina uniósł się w wyrazie powątpiewania, a jego spojrzenie przesunęło po łuku wyznaczającym granicę oka kobiety, a reszty twarzy. Ludzie na wiele sposobów wydawali się dużo delikatniejsi od turian. Nie mieli chitynowych płytek, które chroniłyby ich miękką skórę przed promieniowaniem magnetycznym lub niegościnnym środowiskiem, nie mogli pochwalić się siatkówkami przystosowanymi do dostrzegania większej ilości szczegółów oraz ograniczonego kontrolowania przyjmowanego światła, nie posiadali też zaostrzonych zębów ani pazurów, a ich układ mięśniowy i kostny nie był przystosowany do szybszego poruszania się. Być może to właśnie ta ich pozorna kruchość tak fascynowała niektórych obywateli Hierarchii.
- Byłem gotowy - potwierdził sceptycznie, gdy ostrzegła go, że nie posiada umiejętności otwierania butelek okiem lub zębami. - Ludzie nie przestaną mnie zadziwiać. A ty się dziwiłaś, że wożę na Elpis kapsułę przystosowaną do ludzkiej fizjologii w momencie, gdy wy wkładacie sobie butelki do oczu.
Upił łyk chatti, przyglądając się Mayi i refleksom światła tańczącym po jej twarzy. Półmrok wykreślał cienie na jej sylwetce, a w przydymionym blasku lamp jej włosy wydawały się mieć wiele odcieni błękitu, a nie jeden. Bursztynowe oczy na przemian to iskrzyły złotym blaskiem, to gasły do delikatnej, szafranowej barwy.
- Fakty - powtórzył, również odstawiając butelkę między fotele i samemu obracając się przodem ku biotyczce, jedną nogę opierając o krawędź siedziska między nimi, a drugą wyciągając pod konsolę po jej stronie, korzystając z faktu, że sama z tego miejsca nie korzystała i podpierając przedramię na kolanie pierwszej.
- Jesteś zaradna, doskonale improwizujesz i umiejętnie łączysz fakty tam gdzie inni ich nie widzieli, jak chociażby wtedy, gdy domyśliłaś się, że moją pomocą była SI. To świadczy o inteligencji nie mniej niż doktorat z biofizyki - zaczął wymieniać, nie unikając wzroku kobiety. - Masz błyskotliwe poczucie humoru. Potrafisz też walczyć o swoje racje z zaciekłością godną varrena i nie uginasz się nawet pod naporem przytłaczających przeciwności losu czy marnych szans na zwycięstwo, tak jak w Hexie czy na wyspie Virii. To świadczy o charakterze. Nie poddajesz się bez względu na rany czy porażki i stawiasz czoła swoim lękom, a to wymaga czegoś więcej niż fizycznych modyfikacji. To wymaga siły. Wewnętrznej, twojej.
Pozwolił by po jego wypowiedzi na kilka sekund zapadła cisza, podczas gdy sam przekrzywił nieznacznie głowę, obserwując niebieskowłosą.
- Fakty.
Zastukał palcami w zamyśleniu po materiale spodni na kolanie, błądząc spojrzeniem po jej twarzy. Kiedy przesunęła się, a plamki światła prześlizgnęły się po jej swetrze, przez chwilę śledził je wzrokiem, nim po chwili się uśmiechnął. Jego wzrok zatrzymał się na jej własnym, ponownie krzyżując złoto z zielenią.
- Jesteś - potwierdził, milknąc na kilka sekund. Już samo podkreślenie tego jednego faktu, opowiadało o wiele większą historię. Maya uciekała przez większość ostatniego roku, co stanowiło wieczność w obliczu tego kim byli jej prześladowcy. Zaufanie było najdroższą walutą, bo przez nie mogła stracić wszystko, włączając w to swoje życie. A jednak była tutaj. Na statku otoczonym pasmami rozmytego promieniowania magnetycznego, z którego nie miałaby możliwości ucieczki, z turiańskim Widmem, który mógł stać się groźnym przeciwnikiem, z SI zdolną zadecydować o jej dalszym być lub nie być. Była i otwierała się powoli, ukazując przebłyski złotego światła spomiędzy muru czarnej materii i błękitnych wyładowań.
Przesunął nogę z krawędzi siedzenia, pochylając się do przodu bardziej w odruchu niż geście popartym logicznymi faktami. Słowa rzucone na metaforyczny blat rozsypały się na nim, stanowiąc ścieżkę w nieznane. W coś co mogło być równie proste jak i szalenie skomplikowane, coś co czego efektów żadne z nich nie mogło przewidzieć.
Wyciągnął dłoń ku jej twarzy, żeby ująć ją delikatnie pod brodę. Powoli.
- To zabrzmiało jak wyzwanie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

18 maja 2018, o 00:18

Wyświetl wiadomość pozafabularną Rozłożyła ręce w bezradnym geście, zmuszona w tym wypadku przyznać mu rację. Otwieranie piw w tak imprezowy sposób nie podpadało w jej gusta, a nawet nie wywoływało takiego rozbawienia jak widok usuwającego kapsel w niecodzienny sposób turianina. Niecodzienny dla niej, sądząc po jej krótkim przebłysku fascynacji. Jej skóra była gładka, a w kontraście do ubrudzonego, poszarpanego fotela za nią wydawała się być nieskazitelna. Wyciągnięta nitka swetra przy tym odstawała, nie pasując do reszty tak, jak siniak wydawał się nie pasować do jasnych oczu niebieskowłosej.
Uniosła brwi, początkowo nie spodziewając się tego, że dostanie faktyczne informacje, w które wcześniej zwątpiła. Przykuł tym samym jej uwagę na tyle, że podróżujący po szyjce butelki palec zatrzymał się na chłodnym szkle, nie kończąc kolejnego okrążenia.
Choć z każdym, kolejnym zdaniem jej brwi unosiły się nieco wyżej, tak samo reagował jeden z kącików ust. Każdy, a przynajmniej większość ludzi lubiła komplementy i choć udawanie, że nie robią na niej wrażenia, również ją bawiło, tym razem ciężko było jej się do tego przekonać.
Podświadomie lub nie, gdy się obrócił, przysuwając przy tym, zrobiła to samo w lustrzanym odbiciu jego ruchów. Rum ponownie został odłożony na najbliższe miejsce o płaskiej powierzchni, przypominając o braku reguły w przypadku picia Volyovej. Kolejna z sytuacji, która często skłaniała ludzi do szybszego pochłaniania zbawczego alkoholu, spotkała się z jej zupełnym ignorowaniem trunku.
- Pochlebca - zaśmiała się, nie zachowując powagi gdy on wymieniał fakty. Jej postawa zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni, wraz z atmosferą pomiędzy ich fotelami. Różnica była wyczuwalna, choć pozornie trudna do zanalizowania. - Gdzie usiłujesz dojść po tych wszystkich komplementach?
Słowa mogły brzmieć nieco oschle, może nawet złośliwie. Ale usta kobiety, zakończone wąską, błyszczącą w półmroku blizną, wykrzywione były w drapieżnym uśmiechu. Kolejny z procesów decyzyjnych musiał zajść w jej głowie, wspomagany alkoholem lub też nie. Podjęta przez nią decyzja przesuwała się za złotymi tęczówkami, migając w wąskich oknach, dając się dostrzec, ale nie pokazując się w całej okazałości.
Elpis przemierzała najmniej przyjazne miejsce we wszechświecie. Ponury tunel między dwoma Przekaźnikami oferował jedynie widok na śmierć i jej rychłą perspektywę w wypadku nagłej awarii. Brak komunikacji ze światem zewnętrznym, brak możliwości opuszczenia fregaty, która stała się klatką własnoręcznie przez nich zamkniętą. Sytuacja Volyovej nakazywała ostrożność, której kobieta trzymała się kurczowo od samego początku. To uczucie bladło z czasem, z każdą rozmową, która nie kończyła się ich wspólną kłótnią. Viyo mógł być wszystkim tym, czego nie spodziewałaby się po osobniku jego rasy czy kimś z ich branży, ale jego osobowość wpływała na to, w jakim tempie opadały jej niebieskie płatki, odsłaniając sedno osoby, którą była naprawdę.
- Myślałam, że definiują was wasze czyny - dodała, z dozą niewinności, która nie pasowała do jej wyrazu twarzy. Turiański cytat wydawał się pochodzić z rozmowy sprzed kilku dni, a nie zaledwie kilku godzin, które upłynęły naprawdę. Podbródek niebieskowłosej umknął spod jego palców, gdy kobieta przesunęła się tylko po to, by w niezwykle płynny sposób zmienić siedzenie.
Właśnie się nim stało.
Ciało Volyovej wydawało się zaprzeczać wyobrażeniu o kobiecych wojowniczkach armii, które klarowało się w jego głowie przez lata. Gdy bez chwili zawahania zajęła miejsce siadając okrakiem na jego kolanach, różnica okazała się być minimalna. Ważyła tak niewiele w stosunku do rysujących się pod jej skórą mięśni, że ciężko było znaleźć dla tego sensowne wytłumaczenie.
Odgarnęła ciemnoniebieskie włosy z twarzy, przeczesując palcami. Dystans pomiędzy nimi przestał istnieć, lecz wciąż wydawała się jakiś zachowywać, zatrzymując po jednym ruchu i czekając na przeciwnika.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

20 maja 2018, o 12:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną Alkohol trafił do sfery zapomnienia, gdy atmosfera we wnętrzu starego transportera zmieniła się diametralnie w stosunku do wcześniejszych, zrelaksowanych nastrojów. W powietrzu pojawiło się coś nowego, coś co do tej pory stopniowo narastało w cieniu, na granicy świadomości i obserwacji, a co teraz coraz silniej iskrzyło między szmaragdowym, a bursztynowym spojrzeniem. Powolna kulminacja drobnych sygnałów i momentów: ciekawości ukrytej w śledzeniu ust poruszających się podczas opowieści, opuszka przesuwającego się leniwie po szyjce butelki, zamyślonych uśmiechów, gdy jedno nie patrzyło na drugie, nieświadomego odwzajemniania prostych gestów. Komplementy i fakty były tylko pojedynczymi iskrami opadającymi z coraz wyraźniej tlącego się płomienia.
Kiedy niebieskowłosa obróciła się w jego stronę, uśmiechnął się po jej zaczepnych słowach o byciu pochlebcą oraz ukrytych motywach. Jego wzrok prześlizgnął się niespiesznie po jej bliźnie na policzku, po ustach uniesionych w naturalnym rozbawieniu, po jasnej szyi wyglądającej spod fioletowego, pasującego pod kolor włosów swetra. Przekrzywił nieznacznie głowę, przysuwając się mimowolnie.
- Mam parę pomysłów - odpowiedział z szelmowskim uśmiechem.
Granica między nimi zniknęła, odsuwając ostrożność na dalszy plan, gdy biotyczka uniosła się ze swojego miejsca i wślizgnęła się na jego kolana. Dystans utrzymywany dla bezpieczeństwa stał się zaledwie wspomnieniem; dłonie turianina przesunęły się na jej żebra, wyczuwając pod cienkim materiałem swetra gładką skórę. Ciężko było uwierzyć, że pod taką delikatną otoczką skrywa się tak wielka siła i tak niszczycielska moc. Dziewczyna ważyła niewiele, pomimo wyszkolonej do walki sylwetki, w porównaniu z szorstkimi płytkami i nim samym wydając się być wręcz filigranowa. Palce Widma poruszyły się powoli z tym samym przebłyskiem fascynacji, która chwilę wcześniej pojawiła się na twarzy Volyovej.
Roześmiał się, gdy przytoczyła jego własne słowa, po czym w odpowiedzi pochylił się, zamykając jej wyszczekane usta swoimi. Z powodu różnicy wzrostu nawet pomimo obecnej pozycji byli niemal na tym samym poziomie.
Pierwszy dotyk przypominał drobne wyładowanie, które przemknęło między nimi. Do tej pory kobieta utrzymywała dystans między nimi, a on nie mógł sobie przypomnieć, by kiedykolwiek wcześniej się to zmieniło. Nawet w Hexie, gdy otrzymała ranę, która powinna być śmiertelna, odmawiała pomocy. Sama podniosła się z ziemi, sama stała sztywno wyprostowana pomimo krwi wypływającej z wąskiej szczeliny między jej żebrami, sama wsiadła i wysiadła z taksówki. Być może to była jego podświadomość, ale gdy teraz na chwilę granica między nimi zniknęła całkowicie, miał wrażenie, że wyczuwa pulsującą w niej energię, silniejszą i żywą. Kiedy ich usta coraz chciwiej zetknęły się raz i drugi, przy każdym czuł mrowienie płytek rozchodzące się delikatnymi falami.
Świat ograniczył się do dwóch złotych kamieni szlachetnych.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

21 maja 2018, o 00:35

W jej ruchach próżno można było szukać wahania. W chwili, w której podjęła decyzję oddała się jej w stu procentach, pozostawiając wątpliwości za zasłoną, za którą zwykle chowała swoje emocje. Leżąca obok butelka rumu została zignorowana i wyminięta, podczas gdy kobieta przeniosła się na siedzenie obok nie czekając na zaproszenie. W końcu takiego nie potrzebowała. Drobne gesty sugerowały buzujące między nimi emocje bardziej niż kilka komplementów wypowiedzianych przez turianina tu i tam. Transformacja Volyovej nie była prosta ani bezbolesna, ale a z każdym kolejnym krokiem docierali coraz dalej. To, co robiła teraz, podsumowywało jeden z ich rozdziałów, otwierając się na kolejne postępy.
Odwzajemniła pocałunek, przesuwając dłońmi po czarnym materiale swetra. Jej usta miały smak obcego, słodkiego alkoholu, którego nigdy nie będzie mu dane wypić. W pewnej chwili nacisk dłoni opierających się o jego klatkę piersiową wzmógł, wywołując rwanie obitych żeber i dawne echo bólu z zasklepionej rany po ataku omni-ostrzem. Plecy turianina opadły na niskie, pochylone oparcie, podczas gdy siedząca na jego kolanach kobieta wyprostowała się, odsuwając.
Zgarnęła krawędź fioletowego swetra, unosząc obiema rękami i zdejmując przez głowę. Niebieskie włosy naelektryzowały się, opadając w nieładzie na jej plecy i ramiona, zasłaniając bliznę na policzku. W słabym świetle pojazdu dostrzegał więcej niż ona, nawet jeśli różnice były marginalne. Wystarczały, by zauważył kilka jasnych kresek - szram zbyt gładkich, cienkich i nienagannych by pasowały do tych przecinających połowę jej twarzy. Śladów nacięć dokonanych z chirurgiczną precyzją, od których odstawało miejsce, w którym jej bok przebiło ostrze. Kapsuła medyczna działała najlepiej jak mogła starając się doprowadzić skórę pacjentki do porządku ale to jej efektywność była priorytetem, nie estetyka. Tylko tyle zdołał dostrzec nim w jego polu widzenia nie pojawiły się dwa, żarzące punkty koloru miodu.
Gdy ich usta odnalazły drogę do siebie, złapała za jego dłonie, upewniając się, że i one trafią na odpowiednie miejsce. Jej skóra była ciepła, a pod palcami wydawała się być gładka jak jedwab. Sięgnęła do przodu, łapiąc za szyję i przyciągając turianina do siebie, jakby obecny dystans znajdujący się między nimi również należało zniwelować. Niebieskie kosmyki muskały jego policzek, zasłaniając resztę świata na krótką chwilę, której potrzebowała by złapać za końcówkę golfu i bezceremonialnie podwinąć ją do góry.
Opuszczenie barier nie pozbawiło jej wzroku drapieżności. Nie była osobą, która niszczyła skrzętnie budowane wokół siebie mury. Zamiast tego wyskakiwała ze środka by dostać to, czego chciała. A teraz chciała jego.
Jej pocałunki miały w sobie chciwość. Były zachłanne, pożądliwe, jak gdyby świat wokół nich przestał istnieć, ale czas upływał niestrudzenie. Oderwała się od niego, pomagając zdjąć czarny sweter i rzucić na fotel obok, lecz nie od razu wróciła do poprzedniej pozycji. Z początku wyprostowała się, jak wcześniej. Światło hangaru padało na jej włosy, tworząc błękitną aureolę i rysując na jej twarzy cienie zarazem. Przesunęła opuszkami palców wzdłuż jednego z tatuaży na jasnej, turiańskiej skórze, w nagłym zamyśleniu. Wydłużając chwile rozłąki o cenne sekundy, z których zdała sobie sprawę gdy tylko dogoniła ją jej własna niecierpliwość, rzucając do przodu.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

21 maja 2018, o 21:14

Volyova nie była z tych, która pozwalałaby sobie na chociaż chwilę wahania. Viyo widział ją podczas walki, gdy rzucała się w sam środek zagrożenia bez sekundy zwłoki, z dzikością i zdecydowaniem, które wykluczały chociażby ułamek chwili na reakcję; widział ją w trakcie kłótni, gdy wyrzucała z siebie słowa i gdy nieświadomie roztaczała swoją energie dookoła, elektryzując i unosząc biotyką szklane odłamki; widział ją teraz, gdy mury otaczające ją niczym bariera dystansu, nie tyle rozpadły się co otworzyły gwałtownie, wypuszczając ją ze środka.
Ich pocałunki były gwałtowne i głodne, a ich ogień roztrzaskał chłodny pragmatyzm czy logiczne myślenie, rozpalając pełnym płomieniem pragnienie, które do tej pory tliło się w podświadomości. Niecierpliwe, wyczekujące. Być może powstałe gdzieś w trakcie ich wspólnej walki, a być może już na samym początku, gdy rozpoczęli znajomość od pierwszej, werbalnej potyczki. Widmo wplótł palce między błękitne kosmyki, odnajdując kark dziewczyny. Słodki smak ziemskiego rumu w połączeniu z nutą mocnego alkoholu na jej ustach, pozostawiał po sobie wspomnienie, które w jakiś sposób pasowało do biotyczki.
Nacisk na klatkę piersiową, gdy popchnęła go do tyłu, wywołał iskrę bólu, która nie przedarła się jednak przez całą resztę myśli. Fioletowy sweter zniknął rzucony na fotel obok, podobnie jak chwilę później czarny, turiański. Widmo nie potrzebował zachęty, gdy kobieta przylgnęła do niego po raz kolejny. Jego dłonie odnalazły drogę, przesuwając się po gładkiej skórze, pozbywając się reszty tego co stało mu na drodze i odnajdując opuszkami drobne niedoskonałości, które dostrzegł chwilę wcześniej w bladym świetle przebijającym się przez grube szyby; świeżą bliznę w miejscu, w którym ostrze Bryanta wbiło się między jej żebra, niewyraźne zarysy niemal całkowicie zaleczonych siniaków po zderzeniu się z szarżującym kroganinem, wąskie, ledwo wyczuwalne ślady po czymś co mogło być tylko pozostałościami po chirurgicznych modyfikacjach. Ludzka skóra w niczym nie przypominała szorstkich, chitynowych płytek, ale w niewytłumaczalny sposób na niebieskowłosej potrafiła wytrzymać niewyobrażalne rzeczy. Turianin czuł pod palcami delikatną gładkość, która skrywała jednak stalowe mięśnie.
Gdy biotyczka oderwała się od niego na chwilę, prostując, jego spojrzenie przesunęło się po niej powoli. W chwili, w której ona studiowała jego tatuaże pogrążona we własnych rozmyślaniach, on studiował ją. Jego wzrok prześlizgnął się po jej krzywiznach i jasnych, drobnych bliznach odcinających się na tle równie jasnej skóry, dokładnie korzystając z chwili, w której mógł robić to otwarcie; błękitne, naelektryzowane kosmyki, które tańczyły dookoła jej głowy i opadały na ramiona oraz plecy, przypomniały mu moment, gdy po raz pierwszy dała ujście emocjom na ostatnim piętrze Hexa, a chociaż po jej twarzy pełgały cienie, dwa bursztynowe punkty odcinały się na jej tle wyraźnie niczym dwa szlachetne kamienie. W przyćmionym świetle padającym z hangarowych lamp można było dostrzec drobinki i niewielkie pyłki unoszące się w powietrzu, ale to ona skupiała na sobie jego całą uwagę. Oboje mieli wreszcie okazję zaspokoić własną ciekawość, własną fascynację podszytą pragnieniem.
Moment zniknął jak mgnienie oka, gdy głód przypomniał o sobie im obojgu. W tej chwili żadne z nich nie pamiętało, że mają przed sobą jeszcze dwadzieścia godzin podróży, gdy każda kolejna sekunda stawała się najważniejsza, niecierpliwie wyczekiwana i zbyt krótka. Gdy biotyczka ponownie do niego przywarła, turianin na krótką chwilę uniósł się, siadając i w zachłannych pocałunkach odchylając ją do tyłu, bezczelnie korzystając z własnej przewagi fizycznej. Kokpit transportera nie oferował zbyt wiele miejsca, co chwilę później dało się się odczuć, gdy czyjś chitynowy łokieć nieświadomie przesunął jakąś dźwignię, gdy jego właściciel zajęty był ludzką szyją, szczęśliwie nie powodując niczego więcej poza paroma stłumionymi piknięciami, a kilka sekund później czyjaś gładka łopatka wcisnęła jakiś przycisk, zapalając szereg, niedostrzegalnych w tej chwili dla nikogo, reflektorów z tyłu pojazdu. Żadne z nich nie zwracało jednak na to uwagi, gdy opadli z powrotem na fotel, pochłonięci tym - kim - mieli przed sobą.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

21 maja 2018, o 23:24

Szary pył unosił się dookoła, widoczny w wyraźnych promieniach świateł padających przez grubą szybę transportera. Kurz był wyczuwalny tylko przez pierwsze kilka minut, które spędzili w pojeździe. Teraz stał się najmniej istotną rzeczą na świecie. Przemykał wokół niczym drobne płatki śniegu, opadające w nieskończoność i podnoszące się z ziemi, odrywające ich od resztek rzeczywistości docierającej do nich przez grubą zasłonę.
Zachłanność była maską, jak większość migających w bursztynowych tęczówkach emocji. Krótka chwila, w której poczuł na swojej twarzy dotyk jej palców, była małą wyrwą, przez którą sączył się niewinny promyk czegoś innego. Droga, którą siedząca na jego kolanach przeszła, począwszy od lądowania w Karath, przez ucieczkę, Hexa i willę Virii, wydawała się w tych minutach prowadzić do tego momentu, tego pojazdu, tych ramion. Przez to wąskie okno, które pośpiech usiłował zamknąć, wydawała się to rozumieć. Przygryzła wargę, podobnie jak ze wzruszeniem ramion, nadając jednemu z widocznych u niej często gestów inną przyczynę, schowaną za wyrazem zamyślenia gdzieś wewnątrz jej głowy.
Objęła go mocniej, nagle wyczuwając jego podniesienie się i łapiąc równowagę. Kobiece paznokcie przesunęły się po płytce za jego karkiem, nie powodując bólu, który mogłyby stworzyć na ludzkiej skórze, podczas gdy końcówki niebieskich włosów musnęły konsolę, zatrzymując się przy jednej z diod, nadającej części z nich czerwoną barwę. Wyostrzone, turiańskie zmysły wychwyciły stłumione westchnienie w chwili, w której trzymana w jego objęciach kobieta poczuła oddech na gładkiej skórze własnej szyi. Pojazd wydał z siebie bliżej niezidentyfikowany odgłos w skutek przesunięcia którejś z dźwigni, co dotarło do ich świadomości dopiero po dłuższej chwili, jakby powiadomienie przyszło z opóźnieniem.
Pojazd nie był mały, ale jego rozpięta lista zadań, do których był przystosowany nie obejmowała tego. Łopatki biotyczki dotknęły zimnej konsoli, przełączając kolejne kilka przycisków, sprawiając, że pojazdem wstrząsnęło, a odgłos zasuwanej blachy rozdarł ciszę. Wewnątrz półmrok zmienił swoją definicję, gdy połowa okien transportera została schowana za ruchomym elementem pancerza, czyniąc z pojazdu czołg pozbawiony większości swoich słabych punktów. Teraz w środku to diody na konsoli dawały część światła, rozświetlając przednią część na tyle, by blizny na policzku siedzącej na nim Volyovej wciąż były widoczne.
Podniosła się, odsuwając od konsoli, w reakcji na to lub w innym impulsie, przesuwając dłonie w kierunku jednego guzika, trzymającego jej skórzane spodnie w miejscu.
Niewygoda pojazdu była wyczuwalna, lecz została zapomniana w chwili, w której z ust niebieskowłosej wydało się kolejne, ciche westchnienie. Oderwała usta od jego, opierając skroń o jego policzek, po raz pierwszy prawdziwie odrzucając otaczające ją bariery, odpływając w miejsce dalekie od przepaści, w którą z taką desperacją się rzucała. Jej ciało drżało pod każdym dotykiem, chowając w sobie energię, która teraz odnajdowała ujście.
Elpis pokonała kolejne lata świetlne nim dłoń niebieskowłosej zacisnęła się na luźnym materiale zniszczonego okrycia siedzenia w bezwolnym geście a w płucach zabrakło tchu. Zastygła, zbyt pochłonięta chwilą by w sprawny sposób się opamiętać i odsunąć, zamiast tego korzystając z kilku, zbawiennych minut przed powrotem rzeczywistości, od której tak nagle uciekli.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

22 maja 2018, o 22:43

Wyświetl wiadomość pozafabularną Każde z nich nosiło na co dzień maski, takie lub inne. Oboje otaczali swoje emocje murem i chociaż wybierali odmienne metody obrony, tak ostatecznie okazało się to nie mieć znaczenia. Ścieżka, która zaprowadziła ich do tego momentu, była sumą drobnych wydarzeń, przelanej krwi, otrzymanych ran. Wypadkową licznych rozmów, żartów, kłótni. Rozbitych szklanek, brutalnych prawd. Była czymś więcej niż przelotną fascynacją, miksem wybitego zbyt szybko alkoholu i podjętej gwałtownie decyzji.
Zgrzyt płyt pancerza zasuwających okna w pojeździe ledwo przebił się przez myśli i usta zajęte czymś innym. Półmrok ustępował miejsca głębszym cieniom w miarę jak żelazne zasłony opadały coraz niżej, wysuwając się spod uniesionych elementów konstrukcji; blade żarówki hangarowych lamp znikały stopniowo, ale żadne z nich nie zwróciło na to uwagi. Przyćmione światło zostało zastąpione przez słaby blask rzucany przez czerwone i zielone diody, lśniące na konsoli niczym setka gwiazd. Sztuczne kolory pełgały po jasnej skórze Volyovej, gdy pochylała się do przodu, nadając błękitnym włosom opadającym na chitynowe płytki klatki piersiowej turianina nienaturalnych odcieni i skrywając błądzące po niej dłonie.
Pierwsze westchnięcie wyznaczyło nową drogę, gdy ostatnia bariera dystansu opadła. Z każdym kolejnym ruchem, z każdą kolejną minutą, ostatnie wydarzenia odsuwały się coraz dalej w strefę zapomnienia. Znikało bagniste Kerath, znikało ostatnie piętro Hexa, znikała zdrada towarzyszy broni i poświęcenie własnych rodaków, gdy coraz silniej liczyło się tu i teraz. Gdy świat ograniczał się do bliskości miodowych oczu i błękitnych kosmyków, do dłoni wspartych o chitynowe łuski, do palców wyczuwających pod sobą linię kręgosłupa, do energii iskrzącej w powietrzu. Do kolejnych westchnięć przecinających cichy szum podsystemów transportera i stłumionych dźwięków z zewnątrz.
Ciężko było powiedzieć ile upłynęło czasu, gdy rzeczywistość w końcu nieśmiało spróbowała z powrotem zajrzeć do wnętrza pojazdu, skuszona nagłą ciszą wyznaczaną jedynie przez szmer elektroniki. Turianin oddychał powoli, obserwując kilka drobinek kurzu unoszących się leniwie w powietrzu i lśniących w odcieniach szmaragdu oraz szkarłatu; czuł na własnej klatce piersiowej jak drobny, łopoczący skrzydłami ptak pod skórą Volyovej również uspokaja się stopniowo. Jeden z pyłków opadł niżej, znikając między błękitnymi kosmykami spływającymi w nieładzie. Viyo przeniósł swoją uwagę gdzie indziej, w zamyśleniu przesuwając palcem po szyi biotyczki i linii jej obojczyka, leniwie wracając myślami do świata rzeczywistego. Mury wciąż leżały zburzone, ale nie było potrzeby ponownie ich stawiać; okręt nadal płynął przez błękitne spektrum efektu masy, ale uniwersum mogłoby nie istnieć poza opancerzonymi ścianami pojazdu. Turianin nie wykonał żadnego gestu ani ruchu żeby się odsunąć, nie zabrał również ręki przerzuconej przez krzyż kobiety, pozwalając im obojgu dryfować poprzez własne myśli.
- Myślisz, że wyjechaliśmy przez ścianę Elpis i unosimy się w kosmosie? - odezwał się po dłuższej chwilę leniwym tonem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 maja 2018, o 00:09

Wyświetl wiadomość pozafabularną Kolejne minuty upływały im w spokoju. Pochylony pojazd w niecodzienny sposób umożliwiał regulację fotela, który wymuszał półleżącą pozycję. Ciężar kobiety dopiero po dłuższym czasie stał się odczuwalny, choć daleko mu było do takiego, który mógłby sprawiać turianinowi dyskomfort. Mógł czuć na swojej szyi błądzące bezmyślnie opuszki palców, gdy leżała obok, głowę spoczywając na jego ramieniu. W takim mroku musiała nie widzieć wiele poza kontrolkami, których wielorakie kolory odbijały się od jego oczu. Pomimo doskonałego wzroku, dostrzeżenie emocji błąkających się po jasnej twarzy nie było proste w takich warunkach. Z wolna z powrotem stawała się enigmą, w miarę, gdy jej ciało stygło, podczas gdy jego nadal pozostawało gorące według zasad biologii dzieci Palavenu.
Wzięła głęboki wdech w reakcji na jego słowa, które musiały przypomnieć jej płucom o sprawowanej przez nie funkcji. Oparta o jego klatkę piersiową dłoń wywarła nacisk, gdy kobieta podniosła się, pochylając nad twarzą Viyo.
- Nie będę narzekać, jeśli tak się stało - odrzuciła, obracając głowę. Niebieskie kosmyki musnęły jego policzek, podczas gdy jej twarz zaczęła się oddalać. Coś w jej plecach cicho strzeliło gdy wyprostowała się, rozciągając po kilku minutach zastania w jednej pozycji.
Wstała z miejsca, zgarniając leżącą na ziemi bieliznę praktycznie po omacku. Naciągnęła ją na siebie, sprawnie odnajdując też spodnie. Zamiast włożyć je od razu, opadła na siedzenie obok, obracając materiał w dłoniach póki nie trafiła do jednej z kieszeń.
Bramy prowadzące do jej wnętrza zaczęły się przymykać. Zatrzymały w połowie, gdy kobieta po raz pierwszy pokazała po sobie niezdecydowanie. To, co wydarzyło się przed chwilą dalekie było do wyłącznie głupiego impulsu, do którego nakłonił ich alkohol. W tej chwili niebieskowłosa stanęła jednym krokiem na terenie, do którego nie była pewna, czy powinna wchodzić.
Z wnętrza tylnej kieszeni wyciągnęła opakowanie z dwiema tabletkami, z plastiku wydobywając tylko jedną. Wrzuciła ją do ust, dopiero po chwili szukając pozostawionego wcześniej rumu. Ciasteczka leżały rozrzucone między ich siedzeniami, stanowiąc słodki dodatek dla możliwego, przyszłego nabywcy.
Popiła tabletkę, wolną dłonią odgarniając z ciepłego czoła włosy i mrugając kilka razy. Sądząc po wyrazie jej twarzy i sposobie, w jaki oparła rękę o skroń, łatwo było wywnioskować migrenę, lub inny powód fizycznego bólu, który musiała odczuwać. Jednocześnie zażycie leku będącego w miejscu, w którym wiedziała gdzie go szukać, było dla niej mechaniczne, jakby nie robiła tego pierwszy raz. Jako biotyk z pewnością miała większe doświadczenie z takimi prochami niż Viyo.
- Twoja kapsuła medyczna dobrze działa - stwierdziła z lekkim uśmiechem, nie pozbawiając swoich słów otoczki tajemnicy. Mogła mieć na myśli migrenę, a mogła wspominać kapsułę jako jeden ze sposobów na zwabienie kobiet na pokład Elpis, którą podróżowali teraz.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

23 maja 2018, o 17:59

Powrót do rzeczywistości oznaczał powrót tych drobnych tajemnic, które kobieta lubiła chować za zasłoną własnych myśli. Viyo nie potrafił jednak jej za to winić. Każdy miał prawo do własnych rozmyślań, do dystansu w którym czuł się najbardziej komfortowo, do schowania się z powrotem za mury własnego emocjonalnego bezpieczeństwa. Biotyczka wyskoczyła zza nich w zapalczywym ataku na cierpliwie oblegającego turianina, ścierając się z nim na otwartym terenie i teraz wycofywała się z powrotem. Widmo śledził ją spojrzeniem lśniącym na zielono w gęstym półmroku, gdy podnosiła się i pochylała nad nim po swoje ubranie.
- Przecież obiecałaś, że nie będziesz już czytać mi w myślach - odezwał się na jej słowa, uśmiechając się w zamyśleniu. Blask diod i wąski pasek światła przedostającego się między szczelinami pancerza ochronnego pełgały po skórze kobiety, gdy przesiadała się na sąsiedni fotel. Doszedł do wniosku, że on również nie miałby nic przeciwko, gdyby po uniesieniu zasłon okazało się, że otacza ich wyłącznie bezkresna, czarna przestrzeń. Transporter był mały i niewygodny, ale była to mała cena; lampki konsoli lśniące w ciemnościach same w sobie przypominały bezkresny kosmos upstrzony szmaragdowymi, bursztynowymi i szkarłatnymi gwiazdami.
Jego wzrok prześlizgnął się po pasku tabletek, który kobieta wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni, a jego głowa przekrzywiła się nieznacznie w naturalnym odruchu nieumiejętnie skrywanego pytania. Przeznaczenie leku mogło być najróżniejsze, poczynając od zwykłego ukojenia na ból głowy, a na specjalnie dostosowanym specyfiku pod potrzeby Volyovej kończąc. Być może nagły zastrzyk endorfin i dopaminy mógł nieść najróżniejsze efekty dla biotyczki, szczególnie takiej jak ona.
- To najszybszy kac jaki widziałem. Nie wiem czy pigułki na niego pomogą - powiedział po chwili, przyglądając się jej w półmroku. W jego tonie pojawiło się jednak niewypowiedziane pytanie, gdy ciekawość wygrała z czymś co być może powinno być dobrym taktem. Doskonale zdawał sobie sprawę, że oboje znaleźli się w tej chwili na nieznanym terenie, w miejscu które stanowiło zagadkę dla ich obu. Ale tam gdzie Volyova zatrzymała się w tak nagłym odruchu niepewności, tam u niego zaczynało powoli kiełkować zdecydowanie.
Wiedział, że nadal będzie potrzebny czas. I ostrożność. Ale tam gdzie pojawił się pierwszy krok, tam mógł paść i kolejny.
Jego ubranie zaszeleściło, gdy w końcu sam również się poruszył. Kiedy biotyczka szukała butelki do popicia, on wciągnął spodnie i zapiął guziki. Dźwignie i panele transportera nie ujawniały, które z nich przyczyniło się do opuszczenia zasłon pancerza, by móc z powrotem wpuścić do środka trochę światła.
- Ranisz mnie. Myślałem, że to mój urok osobisty - odpowiedział. Obrócił się bokiem na fotelu, podpierając skroń na dłoni i przyglądając się kobiecie z cieniem uśmiechu błąkającego się po ustach. W jego oczach ćmiło się jednak zamyślenie. - Nie uciekniesz przed faktami, Volyova.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 maja 2018, o 18:18

Odstawiła butelkę na to samo miejsce, w którym spoczęła wcześniej, chowając pozostały listek z tabletkami do kieszeni. Nie śpieszyła się z ubieraniem, choć możliwe, że ból, przez który sięgnęła do spodni natychmiast, miał w tym jakiś udział. Opierała plecy i głowę o chłodną ścianę pojazdu, a jej nagrzane ciało nie protestowało. Niebieskie włosy pozostały w nieładzie, a kilka z nich opadało na jej twarz, przysłaniając jedno, bursztynowe oko.
- Twoja siostra nie miała żadnych zawsze pod ręką? - parsknęła śmiechem, wychwytując pytanie w jego pozornie niewinnym stwierdzeniu. Po chwili zastanowienia sięgnęła z powrotem po butelkę, zmuszona przez to nachylić się w jego stronę, nim z powrotem opadła na swoje oparcie. Ugięła nogi, podsuwając je pod siebie i rozsiadając się wygodniej w poprzek lekko przechylonego fotela. - Migreny. Czasem lepsze, czasem gorsze. Czułam ją już wcześniej, ale myślałam, że jeszcze przejdzie.
Napiła się słodkiego alkoholu, zwilżając usta. Jej oddech zaczynał się uspokajać, a klatka piersiowa unosić i opadać w miarowym, stabilnym rytmie. Niezdecydowanie wciąż tliło się w spojrzeniu, coraz mniej wyraźne z każdą chwilą, niczym odsuwany na dalszy plan problem, do którego pozostawienia na później właśnie się przekonywała.
- Znowu powtarzasz te zdania, które wcześniej postawiły cię w najlepszej pozycji? - odpowiedziała, pozwalając, by jej usta wygięły się w tym samym, szelmowskim uśmiechu, którym obdarzyła go całe wieki temu. - Dobra taktyka. Ale ma swoje granice.
Zamrugała kilka razy, rozglądając się po wnętrzu pojazdu. Dopiero teraz dotarło do niej jak ciemno jest w środku, jakby wcześniej żyła w nieco innej rzeczywistości, z której właśnie zaczynała się wybudzać. Przesunęła spojrzeniem po upstrzonej diodami konsoli, pewnie zastanawiając się nad tym, co i jemu przeszło przez myśl. Z ilością włączników, dźwigni i przycisków, ciężko było określić, który z nich mógł zasuwać osłony na oknach i jak mogli otworzyć je szerzej. Na razie przez kilkucentymetrową szparę w jednej, najwyraźniej słabo działającej, do środka docierała wystarczająca ilość światła by byli w stanie orientować się w przestrzeni i dostrzegali zarysy własnych twarzy, ale to by było na tyle.
- Zdziwiłabym się, gdyby nie było tu żadnego światła - stwierdziła, rozglądając się choć niewiele jej to mogło dać. - Znając życie odpowiada za nie najgroźniej wyglądająca wajcha.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

23 maja 2018, o 19:42

Migreny. Widmo niemal niedostrzegalnie skinął głową, gdy pojawiło się zrozumienie, na chwilę zapominając, że w ciemności ten gest będzie prawdopodobnie niezauważalny. Czasem ich źródłem były implanty, które biotycy przez całe życie nosili zabudowane w okolicy własnej potylicy, czasem sam fakt posiadania umiejętności kontrolowania pól masy oraz nieustanny rozpad pierwiastka zero we własnym organizmie. Na swój sposób biotyka wciąż pod pewnymi względami pozostawała tajemnicą.
- Może. Jej lekarstwem były cukierki z kwiatów tarfi - odpowiedział po chwili leniwego poruszania się we własnych wspomnieniach. - Nie wiem czy macie je u siebie. Takie słodkie, ale odświeżające. Zawsze trzymała je pod ręką, bo upierała się, że jej pomagają, ale z drugiej strony mówiła tak o wszystkich słodyczach, więc... - Wzruszenie ramion turianina było nieco bezradne, jakby ocierało się o elementy przeszłości, które wielokrotnie pojawiały się między nim, a jego siostrą. Zapewne w żartobliwych sytuacjach i sporach.
Szelmowski uśmiech na ustach Volyovej wywołał w nim cichy śmiech. Zastukał palcami po zużytym materiale siedziska fotela, bezczelnie korzystając z faktu, że turiański wzrok wciąż więcej widział w kokpicie zasnutym półmrokiem i otwarcie błądząc nim po siedzącej na sąsiednim fotelu biotyczce, zapamiętując szczegóły, które niedługo staną się zaledwie wspomnieniem. Niepewne, nowe zagadnienie odsuwało się na dalszy plan, gdy wciąż można było skupiać się na rzeczywistości.
- Nie zaszkodziło spróbować - odparł zuchwale, również sięgając z powrotem do swojej butelki chatti. Wewnątrz naczynia wciąż było ponad trzy czwarte alkoholu. - I po prostu lubię przypominać wszystkim, że miałem rację. Ale masz rację, każdą taktykę należy uaktualniać. Jakie lubisz słodkości? - dodał absolutnie niewinnym tonem, któremu przeczyły iskry rozbawienia w spojrzeniu.
Upił łyk gorzkawego napoju, który złagodził wcześniejszą słodycz, pozwolił rozluźnić się zaschniętemu gardłu. Kiedy wzrok kobiety przesunął się na konsole, jego własny podążył za nim.
- Jestem prawie pewien, że to ta z trupią czaszką - podpowiedział po chwili kontemplacji przełączników, chociaż na żadnym z nich akurat nie było takiego znaku. Miał nadzieję. Pokręcił głową, a materiał fotela zaszeleścił pod nim, gdy zmienił pozycję, obracając nieznacznie twarz przodem do terminalu, żeby lepiej widzieć wszystkie pokrętła.
- Dźwignia od paneli pancernych pewnie będzie miała przy sobie zieloną diodę. Na znak: wysunięte! - zauważył. - Albo na znak autodestrukcja gotowa do aktywacji!. Jeden volus, w tym momencie. Chcesz znowu sprawdzić swoje szczęście? - dodał, uśmiechając się półgębkiem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”