Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

12 lut 2018, o 16:47

Zdjęła kwiat z uda, dołączając go do reszty w wazonie po krótkich oględzinach. Bukiet ożywiał nieco surową, choć elegancką mesę, stanowiąc jakiś naturalny element na pokładzie statku, inny niż obrazy pól i rzek ukazywane w jednym z materiałów nad ich głowami.
Uniosła brew w górę, patrząc na niego przez dłuższą chwilę, ale jego słowa wywołały w niej krótki śmiech. Pokręciła głową, z udawanym politowaniem, jednocześnie obracając się w krześle. Usiadła w lustrzanej pozycji do niego, opierając ramię o szczyt siedzenia.
- Im więcej pijesz tym bardziej cierpią na tym twoje komplementy - zauważyła, niemal automatycznie, wspominając o piciu, sięgając do swojej szklanki, choć zatrzymując się w ostatniej chwili z niewypowiedzianą myślą. Jej wylewność też rosła w miarę, gdy poziom tequili się zmniejszał, z czego musiała w tej chwili zdać sobie sprawę.
Odchrząknęła, upijając mniejszy łyk. Gdy temat dotyczył jej, jej wzrok chętniej błądził po czymś innym niż rozmówca, lub zasnuwał się oparami wspomnień, do których uciekała świadomością niebieskowłosa. Przejechała dłonią po twarzy, przecierając zmęczone oczy, które w miarę, jak upływał wieczór, wydawały się coraz bardziej zdradzać jej samopoczucie.
- Nie - zaprzeczyła. - Gdy zaczynałam studiować, największym wyczynem dla mnie było rzucenie miską bez dotykania jej.
Uśmiechnęła się do swoich myśli, obserwując go kątem oka znad krawędzi szklanki, połyskującej odbitym światłem z ekranów podobnie, jak jeden, samotny fragment rozbitego szkła leżący na ziemi, przykuwający uwagę z odpowiedniej perspektywy siedzącego.
- Wydajesz się być naprawdę z nimi zżyty - zauważyła przytomnie po krótkiej chwili zastanowienia, wtrącając się między jego zdania. - Nie wyobrażam sobie mieć rodziny wojskowych - uśmiechnęła się, powoli sącząc alkohol ze szklanki.
Jeden z ekranów ponad ich głowami zmienił widok na obraz ze stacji unoszącej się na orbicie Nos Astry. Z przestrzeni kosmicznej, Nos Astra była jasnym punktem na ciemnej półkuli, stworzonym z miliona świateł nocnego miasta. Illium obracało się leniwie, w niedostrzegalnym wręcz ruchu, a jedynym, co zakłócało stoicki obraz, były wirujące chmury, przykrywające część powierzchni.
- Musiałeś mu się bardzo podobać jako podwładny - odparła sarkastycznie, wspierając brodę na pięści. Teraz, gdy mówił o sobie, obserwowała go otwarcie, przyglądając się płytkom na twarzy, bliźnie i przykuwającym najbardziej uwagę, czerwonemu tatuażowi. - Podejrzewam, że Hierarchia jest jeszcze bardziej rygorystyczna niż Przymierze. Nie przeszkadzało to wam w awansie?
Nie mogła oprzeć się uśmiechowi, gdy mówił o wakacjach. Nie był on jednak w pełni szczery - wakacje i odpoczynek były czymś odległym, nawet teraz, gdy pozornie jej vendetta dotarła do jakiegoś końcowego punktu. Nic nie powstrzymywało Volyovą przed zabraniem się z Illium i poleceniu w jakieś spokojne, pogodne miejsce, gdzie największym jej zmartwieniem byłyby kończące się drinki z palemkami. Nic poza drzemiącą w jej sercu potrzebą posiadania w swoim życiu celu, której nie wypełniła zemsta na byłym towarzyszu broni.
- Mam wrażenie, że ostatnie wakacje miałam dwa lata temu - odpowiedziała, zgadzając się z nim w tej kwestii. Westchnęła lekko, zakręcając trzymanym naczyniem nieco zbyt mocno, co wywołało plusk znajdującego się wewnątrz płynu.
- Lubię statki, częściowo z tych powodów, co ty - dodała, wracając do jego ostatniego pytania. - Ale nie wszystkie. Życie na większych przypomina funkcjonowanie na stacji kosmicznej. Pancerniki to latające miasta.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

12 lut 2018, o 23:11

Viyo parsknął krótko, a w jego głosie próżno było szukać skruchy.
- Poczekaj aż przejdę na błyskotliwe teksty na podryw. Jestem w nich całkiem dobry - odparował, uśmiechając się szelmowsko. Uniósł szklankę do ust, upijając łyk alkoholu i przyglądając się nad nią kobiecie. Doskonale zdawał sobie sprawę, że otworzyła się przed nim bardziej niż pewnie by chciała i że było to głównie zasługą bursztynowego trunku w jej własnym naczyniu, ale akurat nie miał nic przeciwko. Oboje mieli sekrety, ale czy któryś z nich był gorszy niż to co już zdążyli sobie powiedzieć lub wykrzyczeć w twarz? Najniższy punkt jego życia znajdował się na AZ-99, a zaczynał się od przycisku do detonacji ładunków wybuchowych. Potem było już tylko gorzej.
Przekrzywił głowę, gdy odpowiedziała na jego pytanie. Jej odpowiedzieć sugerowała, że kontrola nad ciemną materią przyszła później, na przestrzeni jej dalszego życia. Może właśnie to pchnęło ją na ścieżkę wojskowej kariery, zmuszając do poszukiwania wyjaśnień? A może to właśnie ona była jej przyczyną.
- Każdy gdzieś zaczyna - zauważył w końcu, wzruszając ramionami. Opuścił szklankę, stawiając ją na stół, ale nie zabierając ręki.
- Może. Kiedyś byłem - potwierdził w zamyśleniu na wspomnienie rodziny, obracając twarz w stronę ekranów. Jego wzrok przesunął się bezwiednie po kolorowych wyświetlaczach, zawieszając na tym przedstawiającym widok na Illium z orbity. Setki drobnych punktów rozświetlały zacienioną powierzchnię planety niczym odbicie gwiazd nocnego nieba, a Nos Astra była jednym z nich - najjaśniejszym klejnotem. - Teraz ciężko mi znaleźć czas na cokolwiek. Zawsze jest coś do zrobienia, misja do wypełnienia, tajemnice do odkrycia. A twoi rodzice? Czym się zajmują?
Jej słowa potwierdziły, że jej wojskowa kariera nie miała standardowego początku również i w tym wątku. Kimkolwiek była przed wstąpieniem do armii, nijak nie pasowała do typowego profilu agenta N7, który niemal zawsze miał wojsko i służbę we krwi. Zastukał palcami o powierzchnię szklanki, po czym cofnął dłoń, bezwiednie sięgając do kieszeni spodni gdzie trzymał poprzecierany tranzystorek.
- Bardzo - odparł z nieprzyjemnym śmiechem. Jednak wbrew swoich słów, w miarę pozytywnie wspominał swój przebieg kariery. Zdarzali się dowódcy, którzy byli utrapieniem, ale przy zdecydowanej części udawało mu się lawirować mniej lub bardziej subtelnie na granicy impertynencji. - W naszej armii liczą się jednak również efekty. To nas zawsze ratowało. To, i wiedza kiedy oraz w jaki sposób można pozwolić sobie na wyjście przed szereg. Jedna z wielu lekcji, które wbijała nam nasza matka - dodał, wzruszając ramionami. Nie była to pełna prawda, ale na nią nie starczyłoby im nocy, żeby opowiedzieć wszystkie niuanse społeczności turian. Jego kariera zapewne skończyłaby się na stopniu kapitana, jak tak teraz myślał. Pewnie nawet by mu to nie przeszkadzało, bo nie miał aspiracji na dalsze wspinanie się po szczeblach awansu; w pewnym momencie wysokie stanowisko oznaczałoby odejście od aktywnej służby na polu walki i przejście w sferę planowania oraz zarządzania, a nie było to życie dla niego.
Wspomnienie wakacji skwitował cieniem uśmiechu, rozumiejąc jej niechęć. Jego rozmyślanie i obietnice również były puste. Prawdopodobnie potrzebowałby dwóch lub trzech dni, żeby znowu zacząć kręcić się z niecierpliwością, a potem wylecieć gdzieś w świat, szukając kłopotów. Oboje mieli coś co ich nakręcało do działania, coś co nie pozwalało spocząć na laurach. Nawet jeżeli u niektórych tą dziurę wywołały bolesne przeżycia.
- Przed oddziałami specjalnymi służyłem w rekonesansie. Mój oddział często trafiał na różne większe jednostki - powiedział na jej słowa, skinąwszy lekko głową. Miała trochę racji. Wojskowe okręty, szczególnie te duże, nie przypominały życia na Elpis o którym on myślał, gdy zadawał pytanie. Próżno byłoby szukać na nich odosobnienia.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

13 lut 2018, o 17:07

Wyświetl wiadomość pozafabularną Chatti znikało w tempie nieco szybszym niż tequila, ale też było od niej słabsze. Ich wieczór stopniowo przechodził w nocne posiedzenie, gdy godziny mijały jedna za drugą, oddzielając coraz grubszą kreską tę chwilę od ataku na posiadłość Virii, po której pozostały im zatarte wspomnienia i zadane przez ochroniarzy lub zabójców obrażenia.
- Teraz? Nie wiem. Nie rozmawiałam z nimi od dawna - odparła zdawkowo, dopijając alkohol. - Niczym wartym wspominania. To cywile.
Wzruszyła ramionami, nieco naburmuszona pochylając się do przodu by sięgnąć po butelkę i uzupełnić szklankę. Temat jej rodziców nie wydawał się być dla niej drażliwy, ale z pewnością nieciekawy - albo miała inne powody by go zbyć, zamiast tego skupiając się na tym, co Viyo mówił na swój temat.
- Grunt to wiedzieć, kiedy zamknąć mordę - skomentowała z rozbawieniem, wracając na swoje miejsce chwilę później. - Nie jestem taka pewna, czy udało jej się skutecznie cię tego nauczyć - dodała z nutą złośliwości, z szelmowskim uśmiechem.
Wcześniej ich konwersacja nie skończyła się nawet w połowie tak dobrze, jak toczyła się na razie. Mieli jeszcze sporo czasu by wszystko zepsuć, ale alkohol, jedzenie i długa, nieszkodliwa rozmowa wyzbyły z niebieskowłosej poprzednie napięcie, sprawiając, że siedziała na miejscu dość spokojnie. Z jej głosu zniknęła również wrogość, którą wcześniej emanował.
- Relatywnie mało czasu spędziłam na statkach. Na podróże z punktu A do B - odpowiedziała, robiąc krótką przerwę na łyk tequili. - Do kupy przeżyłam miesiąc na pancerniku. Był jak zatłoczona stacja kosmiczna, w której masz ograniczoną ilość wody przypadającej na prysznic i paskudne jedzenie. Ciężko znaleźć tam kąt dla siebie. Nie masz pola, na które możesz wyjść i się przewietrzyć, z dala od chaosu bazy i koszar.
Kątem oka, turianin podchwycił zmieniający się na ekranie, poczerniały obraz. Odpowiedź kobiety została zepchnięta na dalszy tor podświadomości, zlana w zdania, których jego mózg, zafrasowany, nie chciał dzielić na poszczególne słowa.
Ekran był ciemny, choć w absurdalny i niezauważalny z początku sposób wciąż świecił jasno jak wszystkie pozostałe. Obraz z sondy ukazywał powierzchnię planety w pełnym mroku i choć Viyo myślał, że to zbliżenie na którąś część Illium, trwoga w jego sercu pozbawiła go złudzeń. Kształt piramidy widzianej z góry jawił się bladymi, szarymi liniami, ledwo widocznymi na słabej jakości transmisji. To pierwszy, jasny kształt podświetlony magią termowizji sprawił, że jego ciało napięło się mimowolnie, zastygając w jednej pozycji. Niemal nieśmiało, pierwszy z drapieżników wychynął z otchłani swojej pieczary, zeskakując na gruzowisko pozostawione pod wyrwą prowadzącą do jej serca. Węsząc kręcił łeb, podłapując tropy opancerzonej, dwunożnej zwierzyny, która kręciła się po jego terytorium kilka godzin wcześniej.
Następne dwie, ciepłe plamy wychynęły na bagniste mokradła, tworząc grupę, która w miarę, gdy wejście do piramidy pozostawało otwarte, rosła. W ustach Widma zaschło, a w gardle stanął kamień, gdy na jego oczach trójka przemieniała się w stado, a w uszach fantomowe, przeraźliwe wycie spłoszyło gromadę drapieżników, która, podchwyciwszy jego strach, wylała się ze swego legowiska falą, ruszając przed siebie. Ku ofiarom, które dopiero miały dowiedzieć się o swym przesądzonym losie.
- Vex? - ciche pytanie niebieskowłosej wyrwało go z transu, a następne mrugnięcie okiem przerwało urojenie. Ognista plansza termowizji zniknęła, zastąpiona serdecznym uśmiechem prezenterki pogody o fioletowym zabarwieniu skóry i magnetycznych, fiołkowych oczach.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

13 lut 2018, o 20:37

Wyświetl wiadomość pozafabularną Odpowiedź niebieskowłosej była potwierdzeniem jego własnych domysłów, ale też stawiała nowe pytania. Przesunął palcami po ściance szklanki w zamyśleniu, błądząc spojrzeniem po swojej rozmówczyni, ale tym razem niezbyt nachalnie. Jego wzrok odbiegł na butelkę tequili, do której się pochyliła i którą wzięła w swoje dłonie, oglądając. Nie wszyscy dobrze żyli ze swoją rodziną, a ona również musiała mieć jakąś historię, na którą niekoniecznie mogła mieć ochotę. Może to śmierć bliźniaczki podzieliła jej rodziców, a może podłoże tej niechęci do opowieści było zupełnie inne. Powodów mogły być tysiące, ale nie był to temat, na który turianin planował naciskać.
- Mhm. Słowa według których warto żyć - odparł z cichym śmiechem, unosząc nieznacznie szklankę w ramach potwierdzenia. Upił łyk gorzkiego alkoholu, ale w jego oczach zamigotało rozbawienie po jej uszczypliwym komentarzu.
- Niezbyt - przyznał bez cienia skruchy, opuszczając naczynie i opierając je o udo. Jego wzrok przesunął się po wnętrzu mesy bez większego celu, po białych szafkach skrywających naczynia oraz zapasy alkoholu i syntetycznego jedzenia przygotowanego pod długie podróże kosmiczne oraz błyskawiczną mikrofalę, po dozowniku soków zawierających tyle niezbędnych mikroskładników i kofeiny, że mogłyby konkurować z napojami energetycznymi, po pojedynczym szklanym odłamku, który wciąż mrugał do niego od czasu do czasu z podłogi, w zależności od tego jak akurat się przesunął na krześle i jak padło światło. Życie na Elpis było zdecydowanie inne od życiu na pancerniku. Może tym bardziej powinien kupić jakieś normalne jedzenie przy okazji uzupełniania zapasów pochłaniaczy ciepła, granatów i omni-żeli...
Opowieść Mayi odpłynęła w cień, gdy jego uwagę przykuł ruch na jednym z monitorów. Głęboka czerń, która pochłaniała wyświetlacz, sprawiła że zwrócił na niego uwagę, przez dłuższą chwilę jednak nie dopuszczając do siebie tego co widzi. Ekran nie pokazywał Illium, nie był też nagraniem które Etsy wrzuciła w przerwie od wiadomości, próbując jakiegoś nowego eksperymentu, żeby odkryć jego reakcję. Z zabliźnionej rany w sercu turianina wysunęły się kościane szpony, zaciskając na obu jego komorach, jak upiór próbujący wydostać się z wnętrza czarnej otchłani, w którą został zepchnięty. Źrenice Widma rozszerzyły się mimowolnie, a chociaż mara trwała zaledwie mgnienie oka, to gdy zniknęła, miał wrażenie jakby dopiero co wydostał się z rocznego piekła. W mesie nagle zrobiło się o kilkanaście stopniu chłodniej, a pod łuskami na karku mężczyzny przebiegł dreszcz. Dopiero głos Mayi wyrwał go z powrotem do rzeczywistości, zmuszając do mrugnięcia i przeniesienia na nią wzroku.
- Hm? - zapytał nieco ochryple, orientując się, że coś do niego mówiła, ale że nie potrafi sobie przypomnieć co. Odkaszlnął, próbując się pozbyć pazurów na gardle, po czym odruchowo uniósł szklankę, opróżniając ją do samego dna.
- Zamyśliłem się, przepraszam - odparł nieco odruchowo, odwracając wzrok od niebieskowłosej i unikając go przez chwilę. Sięgnął po butelkę chatti, ale jego ręka zamarła o centymetry od szklanego naczynia, gdy zorientował się, że drżą mu palce. Przez chwilę wpatrywał się w nie pusto, po czym zacisnął dłoń w pięść i rozprostował ją ponownie, próbując pozbyć się drobnych igiełek paraliżujących mięśnie.
Alkohol pozwalał zapomnieć, ale czasami również budził dawno zapomniane duchy. Nic nigdy nie pozostawało wiecznie ukryte.
- Nieczęsto słyszę swoje imię z czyichś ust - powiedział po chwili, lżejszym tonem. Przynajmniej pozornie. Jego systemy obronne energicznie rzuciły się do działania, żeby osłonić szramę, która pojawiła się na murze jego samokontroli. - Wiesz, że do trzydziestego roku życia myślałem, że na imię mam Porucznik, a na nazwisko Viyo?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

13 lut 2018, o 22:02

Sytuacja nagle się odwróciła, co musiało niebieskowłosą zaskoczyć. Teraz to turianin szukał wzrokiem wszystkiego, byle tylko nie jej spojrzenia, a ona obserwowała go z uwagą, marszcząc przy tym brwi. Ciężko było się nie domyślić tego, że dostrzegła nagłą zmianę. Maska Widma opadła na krótką chwilę, gdy otworzyły się drzwi do otchłani, do której zepchnął wszystkie złe myśli. Rzucając się w wir walki co drugi dzień, podążając za odpowiedziami jak za nitką do kłębka, pozwalał wspomnieniom czaić się z tyłu, w najgłębszych zakamarkach podświadomości, gdzie czekały na chwilę refleksji by uderzyć z siłą, z którą uderzyło o niego cielsko potwora na AZ-99.
- Widzę - odpowiedziała zdawkowo, przysuwając się. Siedzenie w jednej, lekko modyfikowanej pozycji non stop zdążyło ją albo znudzić, albo zmęczyć. Odłożyła na moment szklankę na blat, koło drżącej ręki gdy zaciskała się w pięść. Odchrząknęła, wstając i przeciągając się, z trzaskiem w plecach, który wywołał jej syk. - Patrząc na wasze społeczeństwo, jestem zdziwiona, że nie był to numer seryjny.
Odwróciła się, siadając okrakiem na przysuniętym krześle i opierając się plecami o krawędź stołu. Dłonie wsparła na oparciu siedzenia, chwytając z powrotem swoją szklankę. Siedząc w kierunku przeciwnym do Widma, lecz wciąż koło niego, nie miała większego problemu z obserwowaniem go, co robiła teraz korzystając z wytrącenia z równowagi ich balansu siły w tej sytuacji.
- Mój ojciec spędził większość swojego życia nie wyściubiając nosa ze swojego domu na Ziemi - zaczęła, obracając się w miejscu. Sięgnęła do butelki chatti, przechylając ją nad pusta szklanką Widma i nalewając alkoholu do środka. - Jest inżynierem. Pracował w dokach przy budowie statków cywilnych. Wychowałam się na Alasce, którą możesz chyba nazwać zadupiem. Albo mogłeś. Doki były jednym z głównych miejsc, gdzie można było spotkać osobę spoza planety. W tamtych czasach nie chodziło ich po ulicach tak wiele, jak teraz.
Nie patrząc na to, czy sięgnął po swoją szklankę czy nie, zbliżyła własną, stukając szkłem o szkło w kolejnym już, pozbawionym konkretnej okazji toaście. Upiła większy łyk tequili i oparła ją o szczyt siedzenia krzesła, trzymaną w dłoni.
- Pracował w zespole z obcymi, a w domu o nich opowiadał. Nie minęło wtedy nawet dziesięć lat odkąd odkryliśmy ten Przekaźnik, więc wciąż wszyscy się wami fascynowali. Najbardziej narzekał na turian - uśmiechnęła się pod nosem, zerkając na niego. - Twierdził, że wasze twarze są jak nieruchome, kamienne maski. Ludzi łatwo odczytać. Bledną, rumienią się, marszczą brwi czy zaciskają usta. A turianie nie pokazują żadnych emocji.
Stuknęła paznokciem o krawędź szklanki, odrywając ją od oparcia siedzenia i prostując w miejscu. Jej plecy opierały się o krawędź stołu, a ekrany nad jej głową tworzyły niebieskawą łunę na krawędzi kobiecych włosów i sylwetki, jednocześnie malując jej twarz cieniami. Przesunęła spojrzeniem po twarzy siedzącego obok niej Viyo, zatrzymując się na zielonych tęczówkach.
- Tymczasem czyta się was jak otwarte księgi. Byłam bardzo zawiedziona, że ojciec nie miał racji - uśmiechnęła się szerzej, obracając głowę. - Ale twierdził też, że wszyscy wyglądacie tak samo, więc chyba powinnam dawno temu dojść do wniosku, że był rasistą - westchnęła, sącząc bursztynowy alkohol nieco wolniej niż wcześniej.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

13 lut 2018, o 23:55

Turianin rozprostował dłoń, obserwując jak chwila słabości stopniowo zanika, gdy umysł odzyskiwał kontrolę nad bijącym szybko tempem i widmem bagnistej planety, które na krótką chwilę wydostało się ze swojej klatki. Gorzki posmak w ustach wyjątkowo nie pochodził tym razem od łyku chatti; przebłysk przeszłości rzucił cień na ich lekką rozmowę, wyjątkowo nie po stronie jego niebieskowłosej rozmówczyni, a po jego własnej.
Kiedy Maya odsunęła krzesło i się podniosła, zerknął w jej stronę.
- Numer seryjny byłby bardzo wydajny - przyznał machinalnie, przesuwając spojrzeniem po bandażach zdobiących większą część klatki piersiowej i pleców kobiety. Utrzymujące jej kręgosłup w wyprostowanej pozycji, nie były prawdopodobnie zbyt wygodne, podobnie jak ciągła siedząca pozycja. Kiedy się przeciągała, światło lamp uwidoczniło na chwilę czarne plamy krwi na jej podartej koszulce oraz opatrunek wystający spomiędzy żeber.
Skinął głową w niemym podziękowaniu, gdy usiadła i nalała mu alkoholu. Przysunął do siebie szklankę, obejmując ją obiema dłońmi i przez chwilę przyglądając się swojemu niewyraźnemu odbiciu na szmaragdowej powierzchni. Gdy Maya niespodziewanie zaczęła opowiadać, obrócił twarz w jej stronę; gdyby był opancerzonym kosmicznym kotem, zastrzygłby uchem, zainteresowany jej nagłą wylewnością. Jakaś jego część rozumiała, że niebieskowłosa dostrzegła, że coś jest nie tak i prawdopodobnie próbuje skierować rozmowę z powrotem na lżejsze tory; inna, ta bardziej pragmatyczna i zimna, zauważyła że znaczna część wypitej butelki tequili może być trochę związana z jej zwiększonym zaufaniem.
- Byłem raz na waszej ojczystej planecie. Ale nie na Alasce - zauważył, słuchając kobiety i błądząc spojrzeniem po jej twarzy skrytej częściowo przez błękitne kosmyki, a częściowo przez cienie pogłębione światłem monitorów padających zza jej pleców. - W innym sektorze. W Equadorze.
Wychowywanie się w temperaturze poniżej zera musiało chociaż trochę pomóc kobiecie przeżyć na lodowej planecie. Może teraz nienawidziła śniegu, ale jej rodzinne strony prawdopodobnie zapewniły jej niezbędne minimum wiedzy o tym jak poradzić sobie w niegościnnym, zmrożonym świecie. Nawet jeżeli warunki obydwu miejsc były bez porównania. Mimo to z ciekawością słuchał jak opowiada o swoim rodzicu; wyglądało na to, że ich ojcowie dzielili swoją pasję.
- Potrafimy być... wymagający jeżeli chodzi o wspólną pracę - zgodził się, odwzajemniając jej uśmiech kiedy wspomniała narzekanie ojca. Po stuknięciu szkłem o szkło, przez chwilę wpatrywał się w naczynie, po czym uniósł je do ust, również biorąc większy łyk. Mimowolnie zerknął w stronę ekranów, ale tym razem te nadal pokazywały to co miały pokazywać - fragmenty wiadomości, ujęcia Nos Astry, programy rozrywkowe. - Chociaż pewnie miał więcej niż jeden powód do narzekania. Nasze wspólne początki nie zaczęły się najlepiej. Niektórzy do tej pory sobie to wypominają, po obu stronach - dodał, opuszczając szklankę. Incydent Przekaźnika z reguły stanowił nieprzewidywalny temat rozmowy w posiedzeniach turiańsko-ludzkich, nawet teraz po wielu latach od pierwszego kontaktu. I nawet po tym jak obie strony nauczyły się ze sobą współpracować, w ten czy inny sposób.
Już sam fakt, że była to iskra, którą starał się stłumić po AZ-99, jasno świadczyła o tym, że problem nadal tli się gdzieś pod warstwą popiołu.
- Otwarte księgi? - powtórzył za nią, unosząc brew i obracając się tułowiem ku niej. Pomimo udawanego kpiącego tonu, po jego ustach błąkał się cień uśmiechu. - Naprawdę? A co w takim razie wyczytałaś z mojej?
Jego wzrok przesunął się po jej twarzy i po włosach podświetlonych aureolą sztucznego światła monitorów. Dla większości turian emocje ludzi nie były tak oczywiste, chociaż je dostrzegali. Problem polegał w nauczeniu się wszystkich niuansów, tych do których zdyscyplinowana i spokojna rasa nie była przyzwyczajona. Chociaż w porównaniu z elkorami, rzeczywiście ich poziom wylewności był trochę większy.
- Dla mnie nadal jesteście fascynujący - powiedział po chwili, uśmiechając się oszczędnie. - Różnicie się na tysiące mniejszych i większych sposobów, i nigdy nie wiadomo czego można się po was spodziewać. Rozmawiając po raz pierwszy z turianinem, volusem lub asari, w ten lub inny sposób wiadomo czego oczekiwać. Wy do ostatniej chwili jesteście zagadką. - Jego spojrzenie błądziło po miodowych oczach, które teraz zdawały się błyszczeć łagodnym złotem w cieniu rzucanym przez sylwetkę kobiety.
- Ale skoro byłaś zawiedziona turianami, to pewnie elkorzy przypadli ci do gustu - dodał w końcu, śmiejąc się cicho.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

14 lut 2018, o 12:09

Ekrany nad głową Volyovej nieustannie pokazywały kolejne, nudne programy emitowane w Nos Astrze, które do wyświetlania wybrała SI w sposób zupełnie losowy. Czerń nie powróciła, sygnatury cieplne również. Prezenterka pogody żwawo pokazywała prognozy dla kilku największych miast w regionie, zapowiadając powrót deszczu jeszcze tej nocy.
Tequila mogła znikać z jej butelki, ale twarz kobiety nie zdradzała symptomów upojenia alkoholowego. Mówiła wyraźnie i składnie, siedziała spokojnie na tyle, na ile było jej wygodnie. Litr mocnego alkoholu nie był najwyraźniej ilością, która była w stanie w wizualny sposób na nią wpłynąć. Wybierając go z półki Orena Virii musiała zdawać sobie z tego sprawę.
Parsknęła śmiechem w reakcji na jego pytanie, przyglądając mu się przez krótką chwilę nim otworzyła usta by sformułować odpowiedź.
- Może nie jesteście tak łatwi do odczytania jak ludzie przez wasze oczy. Turianie ewolucyjnie są lepszymi drapieżnikami. Możecie kontrolować źrenice w znacznie większym stopniu niż my - odparła, niebezpośrednio nawiązując do jego pytania. - Ty wyglądasz, jakbyś właśnie zobaczył ducha w prognozie pogody.
Westchnęła, przesuwając spojrzeniem po czystym stole. Niezapominajki miała za plecami, ale widziała je kątem oka. Będąc tak blisko najjaśniejszego źródła światła w mesie, jej włosy wydawały się być w niemal identycznym kolorze jak płatki kwiatów.
- Gdybyś zapytał przeciętnego, ludzkiego mężczyznę jak wyglądają asari, powiedziałby ci, że to niebieskie i fioletowe kobiety z mackami zamiast włosów - odpowiedziała, uśmiechając się pod nosem. - Ale może masz rację. Różnorodność nie opiera się tylko na włosach czy kolorze skóry. Niektórzy czerwienią się gdy są źli, inni ze wstydu. Jeszcze inni w ogóle.
Dopiła resztę zawartości szklanki i odstawiła ją na stół. Zawartość tequili w butelce pozwoliła wypełnić jeszcze jedną, nim po skradzionym napoju nie zostanie nic.
Niebieskowłosa odchyliła się do tyłu, unosząc głowę i rozprostowując zastały kark. Wsparła łokcie o blat, o który się opierała, wbijając wzrok w ladę stojącą pod ścianą naprzeciw, błądząc nim po leżących na niej przedmiotach.
- W życiu - żachnęła się, unosząc lekko brwi. - Przy nich to nie kwestia twoich umiejętności. Porozumiewają się między sobą w sposób, którego my nie jesteśmy w stanie opanować. Musisz skurwielom wierzyć na słowo kiedy mówią, że cieszą się na twój widok.
Uśmiechnęła się krzywo, przesuwając bezwiednie dłonią po zniszczonym materiale bluzki i widocznym spod przeciętego materiału opatrunku. Równie dobrze mogła ją w tej chwili zdjąć, biorąc pod uwagę stopień przykrycia jej tułowia bandażami i plastrami.
- Zresztą, gdybym celniej oceniała innych, wszystko potoczyłoby się inaczej. Teraz zakładanie, że każdy chce cię w jakiś sposób wyjebać wydaje się być bezpieczniejsze.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

14 lut 2018, o 20:01

Widmo zaśmiał cicho, obracając przodem do stołu i bokiem do niebieskowłosej, w lustrzanym, odwrotnym odbiciu jej własnej pozycji, chociaż niemal stykali się ramionami.
- Gdyby ten komentarz o ewolucji padł z ust turianina, w dziewięciu na dziesięć przypadków doszłoby do barowej bójki - rzucił, uśmiechając się pod nosem i opierając łokcie na stole. Szklankę z chatti trzymał w obydwu dłoniach, póki co pozwalając jej po prostu rzucać zielonkawe refleksy na własne chitynowe płytki twarzy oraz na jasny blat. Oboje dobrali sobie trunki pod kolor oczu.
Kiedy skomentowała jego chwilę słabości, nie odpowiedział od razu. Jego wzrok przesunął się po ekranach, przez kilka sekund błądząc po prezenterce pogody oraz po jej fioletowawym odcieniu skóry, korespondującym z fiołkowymi tęczówkami. Nad Nos Astrą zapowiadało się nadejście paru deszczowych dni, ale raczej nie dane im będzie już tego doczekać; każda zapowiedź złej pogody była zresztą lepsza od przebłysku wspomnień z bagiennej planety.
- To nieuczciwe. Biotycy potrafią czytać w myślach - odpowiedział w końcu, uśmiechając się półgębkiem i zerkając przelotnie na Mayę. Jego organizm uspokoił się już, ale niespodziewany zastrzyk adrenaliny pozostawił po sobie nieprzyjemne wrażenie zarówno w sercu jak i w żołądku oraz samych mięśniach, rozbudzając drzemiące i odurzone alkoholem napięcie. - Przeraziły mnie nadchodzące deszczowe dni. Planowałem się opalać w doku.
Sięgnął do wazonu, delikatnie wyciągając ze środka jedną niezapominajkę, żeby zająć czymś dłonie. Dopił zawartość szklanki do końca i odstawił ją na blat, po czym odchylił się na oparcie, obracając niebieski kwiatek w palcach i przyglądając się pojedynczym kroplom wody zdobiącym jego zielonkawą łodyżkę i błyszczących odbitym światłem za każdym razem, gdy kręcił nią powoli.
- To działa w obie strony. Elkor musi się więcej napracować, żeby zdobyć czyjeś zaufanie - zauważył, gdy temat zszedł na powolnych mieszkanców Dekuuny. - To jego akcje muszą za nim przemawiać, a nie słowa. Jest w tym coś pouczającego. - Palcem wolnej dłoni przesunął po jednym z listków, zbierając z niego mokrą drobinę i rozcierając ją między palcami. - Ale może przykład elkorów to coś zbyt skrajnego. Pozostałe rasy mogą stanowić wyzwanie, szczególnie te które skrywają twarze za wizjerami urządzeń do oddychania lub w hełmach - przyznał, zerkając przelotnie na Mayę. Wydawało na to, że lubiła obserwować ludzi i rozgryzać co dzieje się pod maską ich twarzy. Z tego co mówiła i w jaki sposób, wynikało że musiała być w tym dobra.
Jego wzrok przesunął się za jej dłonią, zatrzymując na bandażu, który skrywał ślad po omni-ostrzu Bryanta. Nie trudno było zrozumieć co ma na myśli po swoich ostatnich słowach.
- Lekcja, którą oboje mamy za sobą - potwierdził w zamyśleniu, odwracając wzrok z powrotem na błękitny kwiatek. Oparł jedno ramię o oparcie, błądząc spojrzeniem po delikatnych płatkach. Zarówno ona jak i on popełnili kiedyś błąd w ocenie człowieka, błąd który przyczynił się do śmierci kogoś innego. Jej był jednak bardziej osobisty, bo pozwalała Bryantowi wodzić się za nos przez całą znajomość; jego pomyłka była krótsza, ale również zostawiła swój ślad.
- A także samotne - dodał jednak pomimo tego, wzruszając ramionami. - Czasami trzeba komuś zaufać. Chociażby po to, żeby miał cię kto wsadzić do kapsuły medycznej, gdy wszystko pójdzie nie tak jak trzeba - dodał, uśmiechając się krótko. Obrócił niezapominajkę w palcach, podniósł wzrok na kobietę i po chwili przyglądania się jej ze skupioną uwagą kogoś kto wyraźnie planuje coś niedobrego, pochylił się niespodziewanie, wsuwając kwiatek łodyżką między błękitne kosmyki przy jej uchu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

15 lut 2018, o 15:42

Jej usta wygięły się w przebiegłym uśmiechu, potwierdzając poniekąd jego żartobliwe oskarżenie. Wzruszyła ramionami z pozorną obojętnością, zadzierając głowę nieco wyżej gdy zmiana pozycji sprawiła, że jego twarz znalazła się bliżej niż wcześniej.
- Twoja siostra dobrze zrobiła strasząc cię tym - odpowiedziała, łącząc dłonie ze sobą na klatce piersiowej i pocierając je o siebie. Wnętrze mesy nie było zbyt ciepłe, czego nie zauważało się wcześniej, w trakcie dnia, a o czym przypomniała sobie w tej chwili. Rozprostowane palce strzeliły cicho, a w świetle padającym z ekranów nad ich głowami błysnęła drobna, wąska blizna przecinająca skórę. - Mhm.
Mruknięcie było tylko potwierdzeniem tego, że zrozumiała, choć w praktyce nie dotyczyło jego słów. Nie trzeba było być geniuszem by dostrzec, że deszczowe dni nadchodzące na Illium nie były w stanie zepsuć jego humoru w ten sposób, ale Maya postanowiła tematu nie drążyć. Kto jak kto, ale ona musiała rozumieć to, że takie chwile się zdarzają.
Trudno było uciekać przed demonami wiecznie. Szczególnie, jeśli zagnieździły się w głowie.
- Akcje mówią o tobie więcej niż słowa. Może wszystkich powinniśmy traktować jak elkorów - odparła, zamyślając się na krótką chwilę. - I przestać oceniać po wyglądzie - dodała z ironią, kręcąc przy tym głową. Ludzkość bywała zbyt powierzchowna. To, co widziały oczy, wpływało na decyzje większości osób, w tym z pewnością również na jej. Wyzbycie się wszelkich uprzedzeń było idealnym stanem, który dany był niewielkiemu odsetkowi społeczeństwa i należał do rzadkości.
Gdy ich spojrzenie się spotkało, jej stało się czujne. Jego nachylenie się wywołało reakcję jeszcze zanim nastąpiło, gdy sama mina wystarczyła, by Volyova stała się podejrzliwa. Zmarszczyła brwi, nie wiedząc, czego ma się spodziewać, ale też nie odsuwając z początku. Taki ruch z pewnością znalazłby się w jej szerokim wachlarzu obronnych odruchów, które wykonywała bez namysłu, ale tym razem nie znalazł zastosowania.
Niezapominajka utkwiła pomiędzy niebieskimi kosmykami włosów, niemal idealnie się w nie wtapiając w półcieniu. Widmo opadło z powrotem na swoje miejsce, ale siedząca obok kobieta nie poruszała się przez pierwszą chwilę, obserwując go z uwagą kogoś, kto nie do końca wie, jakie podejście powinien przybrać.
- Z zaufaniem jest jak z szacunkiem - zaczęła, odrywając plecy od krawędzi blatu i prostując, dzięki czemu ich twarze mogły się zrównać. Jej wzrok przesunął się ku butelce tequili, ku której sięgnęła, odwracając się do niego bokiem. Blizny przecinające jej policzek wydawały się nie odcinać tak od jasnej, gładkiej skóry w tym nie do końca idealnym świetle. A może to czas sprawił, że wkomponowały się już w jej twarz tak, jak miodowe tęczówki i jako jej nieodłączna część przestały zwracać na siebie taką uwagę. - Na oba trzeba sobie zasłużyć.
Chwilowo ignorując pojawienie się w jej włosach kwiatu, wlała resztę alkoholu do szklanki, odstawiając naczynie ze stukotem szkła uderzającego o metalowy blat.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

16 lut 2018, o 14:05

Turianin zaśmiał się cicho po jej komentarzu, przesuwając palcami po ściankach pustej szklanki. Świat wyglądałby zdecydowanie inaczej, gdyby wszyscy traktowali się jak elkorzy. Politycy straciliby pracę, prezenterzy popadliby w niełaskę, sprzedawcy ubezpieczeń staliby się bezużyteczni...
- Ostrożne przytaknięcie: być może - mruknął, pierwsze słowa intonując bezosobowym głosem, któremu daleko było jednak do elkorowego, ze względu na własny, wibrujący ton. Obrócił się nieznacznie w jej stronę, łącząc dłonie na blacie przed sobą. Przekrzywił głowę na boki, przymykając na chwilę oczy i próbując rozluźnić mięśnie. Coś strzyknęło mu w karku, gdy trzymane przez nieświadomie napięte mięśnie, kręgi wskoczyły tam gdzie było ich miejsce. - Ocenianie ludzi po wyglądzie też wyszło z ewolucji obydwu naszych gatunków. Nasi przodkowie patrząc na swojego przeciwnika musieli w mgnieniu oka podjąć decyzję czy stoją oko w oko z drapieżnikiem czy potencjalnym jedzeniem. Nie zastanawiali się czy obserwujące ich zwierzę jest w głębi duszy bardzo sympatyczne i czy jego długie szpony oraz kły są tylko na pokaz. - Otworzył oczy, a jego wzrok przesunął się z twarzy Mayi i zsunął niżej, na jej własne palce, gdy strzeliła kostkami, prostując ręce. Kobieta była wzorowym przypadkiem wysyłania sygnałów drapieżnika, poczynając po groźnym spojrzeniu, przez twarz ozdobioną bliznami, a na krzykliwych, niebieskich włosach kończąc. Nawet oczy - miodowe, ale w jakiś sposób hipnotyzujące - były stworzone, by przytrzymać potencjalną ofiarę w miejscu wystarczająco długo, by móc zaatakować.
Tylko błękitny kwiatek tkwiący w jej włosach, zadawał temu kłam. Nawet mina Volyovej przypominała minę tygrysa, któremu ktoś nałożył na czoło wianuszek i który nie bardzo wie co z tym zrobić, bo nikt nigdy nie był na tyle bezczelny lub głupi.
- Zarówno zaufanie jak i szacunek mają wiele twarzy - odpowiedział na jej słowa, przekrzywiając głowę. Nie odsunął się, gdy odchyliła się po szklankę i gdy ich twarze się zrównały, śledząc spojrzeniem jej oczy. Czy on zasłużył sobie na któreś z nich? Nie zapytał wprost, wiedząc że nie dostanie jednej odpowiedzi.
- Jedno z nich działa w odcieniach szarości.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

16 lut 2018, o 17:14

Resztka alkoholu pływała w trzymanej przez nią szklance, obijając się o jej ścianki gdy zakręciła naczyniem bezmyślnie. Przyzwyczajona do mocnego smaku, kobieta sączyła ją jak sok, pochłaniając coraz więcej w miarę, jak ubywało jej w butelce. Nie zmieniło się to teraz - nie czuła potrzeby cieszenia się ostatkiem na dłużej, jeśli przez to miała zmienić dotychczasowe tempo.
- Może to jedno powinniśmy zostawić w prymitywie - odpowiedziała bez chwili zawahania, z trudem wyzbywając się sarkazmu z głosu. Prychnęła lekko, chowając emocje w przeźroczystej szklance.
Kwiat trzymał się zaplątanych, targanych wiatrem i biotyką kosmyków, w które zaplątała się również pojedyncza, samotna kropelka wody pochodząca z cienkiej, zielonej łodygi. Sądząc po wyrazie jej twarzy, wcześniej wyrażającej konsternację, dopiero teraz ochłonęła, wpatrując się z zastanowieniem w osobę, przez którą niezapominajka znalazła się na tym miejscu.
- Niektóre wciąż są jaśniejsze od innych.
Uniosła wolną dłoń, łapiąc łodygę między palce i wyjmując kwiat ze swoich włosów. Trzymany koło szklanki, stał się następnym, naturalnym obiektem jej krótkich obserwacji. Jego obecność wyrażała wszystko to, co pozostawało niewypowiedziane, ale jej interpretacja i odczucia względem tego schowane były za maską. Tą samą, która wielokrotnie na jego oczach pękała pod wpływem intensywnych emocji i pojawiała się z powrotem, odbudowując z czasem.
Westchnęła, dopijając w dwóch, większych łykach resztkę alkoholu ze szklanki, jakby jego odpowiedź sprawiła, że otrzeźwiała i ruszyła się z miejsca, wcześniej zamrożona w chwili. Przeciągnęła się, wstając i odsuwając przy tym krzesło, by zrobić sobie miejsce bez wpadania na niego.
- Mój czas się skończył - stwierdziła, uśmiechając się pod nosem. Podążając za jej wzrokiem, mógł odgadnąć, że jej czas wyznaczał nie zegarek, a poziom alkoholu w butelce. A przynajmniej miał na to jakiś wpływ, skoro wspomniała o tym z rozbawieniem. Trzymaną niezapominajkę bezwiednie umieściła w szyjce pustej butelki, odkładając też szklankę obok i przeciągając się, patrząc na turianina z góry. - Chcę mieć tę planetę jak najszybciej za sobą. Nie siedź na Cytadeli więcej, niż musisz. A przynajmniej nie rób tego jeśli mam na ciebie poczekać - dodała nagle, wracając tematem do kwestii, o której rozmawiali kilka godzin wcześniej. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, marszcząc brwi przez wizję oczekiwania, a może atakujące jej umysł, wspomnienie śnieżnego globu.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

16 lut 2018, o 18:49

Niebieska niezapominajka dołączyła do wielu odcieni błękitu, znajdując swoje miejsce między kosmykami włosów kobiety i stanowiąc delikatny kontrast dla złotych oczu oraz blizn odcinających się na tle jasnej skóry. Mały kwiat był uosobieniem łagodności i innego świata, stanowiąc przeciwieństwo charakteru Mayi i jej grubego pancerza skrywającego potrzaskane zwierciadło. Widmo już kilkukrotnie wejrzał głębiej niż powinien, dostrzegając swoje odbicie w potrzaskanych odłamkach widzianych na dnie miodowych tęczówek kobiety. Był też swojego rodzaju potwierdzeniem, że nawet najtwardsza zbroja potrafi skrywać największe rany.
- Niektóre - przyznał mimochodem, błądząc spojrzeniem po niebieskich płatkach częściowo skrytych za błękitnym pasmem włosów, które osunęło się, gdy kobieta sięgnęła po szklankę. W mesie przez kilkanaście sekund panowała cisza, gdy oboje pogrążyli się we własnych rozmyślaniach, na krótką chwilę zawieszeni między jednym ziarnem przesypującego się piasku, a drugim.
W końcu jednak czas ponownie ruszył, a złote drobiny uderzyły o siebie i setkę sobie podobnych, zebranych w stos poniżej. Widmo mrugnął i podniósł wzrok na kobietę, gdy ta się odsunęła, odstawiając szklankę. Alkohol w butelce zniknął, pozostawiając zaledwie parę bursztynowych kropel na dnie.
- I to bez rzucania szkłem po ścianach - odpowiedział, odwzajemniając jej uśmiech. Śledził ją spojrzeniem, a gdy wyciągnęła niezapominajkę z włosów i wsunęła ją do butelki, zaśmiał się cicho. - Robimy postępy.
Obrócił się w krześle i również się podniósł, a zastałe mięśnie i niezagojona rana na żebrach przypomniały o swojej obecności z protestem. Chwila spokoju upłynęła, ponownie zmuszając ich do powrotu do rzeczywistości, ale tym razem dużo łagodniej. I na ich warunkach. Oboje tego potrzebowali, bardziej niż którekolwiek chciałoby przyznać.
Poruszył na boki sztywnym karkiem, a następnie skinął głową, zgadzając się ze słowami niebieskowłosej.
- Nie wysadź niczego do mojego powrotu - odpowiedział tylko, uśmiechając się półgębkiem. Jego spojrzenie spoważniało jednak na krótką chwilę, gdy temat zszedł na temat ich przyszłej wyprawy. Zakładając, że Rada nie pokrzyżuje jego planów w najbardziej bolesny sposób, co wciąż nie było wykluczone.
- Zaczekaj na mnie - potwierdził cicho. Przesunął spojrzeniem po wnętrzu mesy, myślami odbiegając w stronę stacji stanowiącej serce społeczności galaktyki. - Jeżeli nie będę dawał znaku przez bardzo długi czas, to znaczy że nie wszystko... poszło po mojej myśli. Nie, że zrezygnowałem. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Obcowanie ze światem polityki i z Radą sprawiało, że przeprawa przez klub Virii wyglądała jak piknik na zielonym skwerku w najbogatszej dzielnicy Nos Astry. Przynajmniej dla niego. Pokręcił głową do własnych myśli, po czym zawiesił wzrok z powrotem na niebieskowłosej i parsknął krótko.
- I weź coś ciepłego.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

16 lut 2018, o 19:18

Kiwnęła głową, nie mogąc się nie zgodzić. Ich poprzednia rozmowa przebiegła w znacznie innej atmosferze niż ta i skończyła się w zdecydowanie mniej pokojowy sposób. Tym razem udało im się wydobyć z siebie ludzką rozmowę bez trącania tematów, które wyciągały z ich wnętrz najgorsze cechy ich osobowości.
- Jeszcze nie wyszłam - odparła z szelmowskim uśmiechem, cofając się, gdy sam wstał z miejsca.
Rozejrzała się po mesie, w której spędziła kilka godzin ze swoich ostatnich dwóch dni. Nie było okien, które mogłyby zdradzać upływającą dobę. Noc w mieście mijała, podczas gdy ich izolowała od świata zewnętrznego gruba skóra Elpis i chroniący ją dok.
Ruszyła powoli w stronę korytarza, tym samym sugerując mu ruchem głowy, by przeszedł za nią. Jej rzeczy zostały przy kapsule medycznej i pamiętała by je ze sobą zabrać. Brak wypitej już tequili zmniejszał ilość przedmiotów, które musiała ze sobą wziąć.
- Niczego nie obiecam - odrzuciła beztrosko, plecami zwrócona do niego. Zniszczone części pancerza złapała w pęk, chwytając za zaczepy, które mocowały części do siebie nawzajem i zaciskały na jej ciele jeszcze kilka godzin temu. Na podłodze widniały stare krople krwi, odznaczając się od metalowej podłogi. To towarzyszyło im przy każdym starciu - krew i nawarstwiające się obrażenia, przez które każda następna walka stawała się większym wysiłkiem.
Obróciła głowę w jego stronę, patrząc w zielone tęczówki przez krótką chwilę. Analizując wypowiedziane słowa i kiwając głową, gdy pojęła ich znaczenie. Mieli do siebie kontakt, choć jak na razie rzadko kiedy to Maya inicjowała jakiekolwiek rozmowy, więc musiała o tym zapomnieć.
Gdy z powrotem znaleźli się w korytarzu, aktywowała omni-klucz by wezwać sobie taksówkę z tej samej firmy, która wcześniej przywiozła ich do doku, sterowana poniekąd przez Etsy.
- Nie wiem, czy sweter mi pomoże - odrzuciła z przekąsem, stając w śluzie, po której otwarciu do środka pomieszczenia wtargnął świeży powiew zimnego wiatru i odległe syreny, będące wyraźnym znakiem tętniącego życiem miasta.
Taksówka zniżyła swój lot, parkując kilka centymetrów nad ziemią w pewnej odległości od statku. Niebieskowłosa dostrzegła ją kątem oka, przez chwilę stojąc w miejscu i szukając odpowiednich słów.
- Do zobaczenia - mruknęła po chwili, choć nie było to coś, co przeszło jej pierwsze przez myśl - a przynajmniej na to nie wyglądało. Odwróciła się, ruszając do promu i znikając w jego wnętrzu kilka sekund później.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

16 lut 2018, o 20:21

Zaśmiał się cicho na jej słowa, ale nie potrafił zaprzeczyć. Patrząc po tym jak gwałtownie zmieniały się ich stosunki, wszystko było możliwe w przeciągu najbliższych kilkunastu sekund. Odstawił szklankę na blat stołu obok butelki chatti i wsunął dłonie do kieszeni, przyglądając się niebieskowłosej. Ekrany nad stołem mesy zmieniły się, pokazując kolejne nieistotne obrazy i fragmenty vidów, zaledwie tło rzucające barwne światło na jasną, ale i surową w swej nowoczesności mesę.
- Wiem - rzucił z uśmieszkiem.
Ruszył za nią, gdy skierowała się w stronę mesy, towarzysząc jej w drodze po korytarzu. Gdy weszli do skrzydła medycznego, zatrzymał się w drzwiach, opierając barkiem o framugę i przyglądając się jak zbiera swoje rzeczy. Krew na pancerzu zdążyła zaschnąć i stworzyć pociemniałe plamy, identyczne jak te widniejące na pociętej koszulce oraz bandażach Mayi. Dzięki duchom, że taksówka była zautomatyzowana, a droga do mieszkania eks-porucznik pozbawiona publiczności, bo niebieskowłosa w tej chwili przyciągała spojrzenia bardziej niż zwykle.
Obrócił się plecami do framugi, puszczając kobietę obok siebie, gdy już zebrała swoje rzeczy.
- Na pewno nie zaszkodzi - rzucił, przewracając oczami. Na korytarzu szli ramię w ramię, ale zwolnił, gdy dotarli do śluzy. Ta stanęła otworem, rozsuwając się automatycznie i wpuszczając do środka zimne powietrze Illium. Odległe światła rozświetlały noc, górując nad dokiem niczym tysiąc drobnych świetlików; podczas gdy oni byli schowani we wnętrzu Elpis, Nos Astra żyła własnym życiem, budząc się do zabawy oraz wieczornych przyjemności. Wskazówki zegara już dawno minęły północ, ale ich doba trwała inaczej od reszty ludzi.
Widmo przez chwilę błądził spojrzeniem po odległych budynkach oraz bilboardach, po czym przeniósł go na swoją towarzyszkę. W milczeniu obserwował jej myśli i niewypowiedziane słowa; niebieskie kosmyki ponownie uwolniły się od siebie, niesfornie tańcząc na wietrze, który wiał w doku i otulał kobietę.
Nie tym razem. Może kiedyś.
- Uważaj na siebie - odpowiedział zamiast niej, gdy się odwróciła i chociaż wiedział, że tego nie zrobi. Śledził ją wzrokiem, gdy wsiadała do taksówki, a gdy ta poderwała się do lotu, odwrócił się na pięcie i schował z powrotem do wnętrza Elpis. Drzwi śluzy zasunęły się za nim bezgłośnie, ponownie odcinając go od świata i zostawiając sam na sam z pustym okrętem. Alabastrowe ściany okrętu wydawały się teraz być jeszcze bardziej puste niż zazwyczaj, nawet jeżeli takie nie były w rzeczywistości.
Jego kroki niosły się echem po korytarzu, gdy wrócił do mesy. W milczeniu zatrzymał się w wejściu, przyglądając się przez parę długich sekund pojedynczej niezapominajce tkwiącej u szczytu butelki po tequili.
- Włącz silniki, Ets - odezwał się po chwili, przymykając na chwilę oczy i unosząc dłoń, żeby potrzeć powieki. - Wracamy na Cytadelę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

16 lut 2018, o 20:50

Prom Volyovej wtopił się w ciemne niebo niemal całkowicie, odznaczając jedynie kilkoma, jasnymi punktami świateł ostrzegawczych. Śluza zamknęła się za porucznikiem, odcinając od świeżego powietrza i zimnego wiatru, a także odgłosów miasta. Elpis była cicha - przynajmniej póki silniki pozostawały w spoczynku. Jego kroki odbijały się echem od ścian, zagłuszone wyłącznie przez syk otwieranych drzwi, prowadzących do mesy.
Jeszcze zanim SI się dowiedziała zdał sobie sprawę z tego, że spełniła jego polecenie. Metalowa podłoga zadrżała, a do jego uszu dobiegł odgłos przypominający daleką bestię budzącą się do życia. Napęd nagle wydawał z siebie coraz to głośniejsze odgłosy, szczególnie dla przyzwyczajonego do przerywanej głosem Mayi i jego ciszy Widma.
- Obrałam kurs - potwierdziła dla czystej formalności Etsy. - Poinformować Radę, czy któregoś z konkretnych członków najpierw?
Wdrożenie, szkolenia a wreszcie inspekcja statku miała wreszcie znaleźć się w jego grafiku na najbliższe kilka dni. Zaproszenie Radnej Irissy zostało przez nią przyjęte, lecz bez uzgadniania szczegółów z powodu braku konkretnego terminu, w którym były porucznik miał zjawić się z powrotem na stacji. Ten właśnie termin teraz wyznaczyła za niego Etsy, szacując czas potrzebny na opuszczenie Illium, dotarcie do Przekaźnika Masy, podróż przez jego tunele aż wreszcie procedury dokowania na samej Cytadeli. Miał trochę czasu na odpoczynek.
- Dostałeś wiadomość o Widmie, które przeprowadzi twoje wdrożenie - jego omni-klucz kliknął, gdy SI podsunęła mu jeden z kilkunastu komunikatów zalegających na jego skrzynce. Turiańskie z imienia i nazwiska Widmo było mu obce, ale prosiło o spotkanie by dopełnić formalności i spełnić prośbę Rady. - Nazywa się Vemius Gavnis.
Elpis z cichym mrukiem wysunęła się z doku, przyspieszając ledwie dostrzegalnie by przebić się przez warstwy atmosfery otulającej Illium. Kilka minut później powierzchnia Nos Astry pozostała za ich plecami, a wizjery w kokpicie wyłoniły upstrzoną gwiazdami przestrzeń kosmiczną, przyjmujących statek w swe ramiona. Przekaźnik Masy błyszczał w oddali, będąc niewyróżniającym się od innych, jasnym punktem nieboskłonu póki nie zbliżyli się na tyle, by odsłoniło to jego niestandardową naturę.
- Przesłałam mu dobę, w której dotrzemy na Cytadelę. Będzie oczekiwał na ciebie w Okręgowym Biurze Zamówień Widm.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

16 lut 2018, o 23:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną Szum uruchamianych silników i budzących się systemów wniósł trochę życia do opustoszałego statku. Turianin musnął palcami framugę wejścia do mesy, przesuwając spojrzeniem po stole oraz po szklankach, dwóch butelkach, wazonie i błękitnych niezapominajkach wciąż rozsiewających swój zapach po wnętrzu pomieszczenia. Głos Etsy wyrwał go z rozmyślań, ponownie przywracając do rzeczywistości, a bezpośrednie pytanie po raz kolejny zmusiło umysł do powrotu do świata, który opuścił na kilkadziesiąt godzin podczas pobytu na Illium.
- Radną Irissę - potwierdził na pytanie SI, ruszając się z miejsca. - Spróbujmy się z nią spotkać przed wszystkimi innymi. Twoja kwestia ma w tej chwili priorytet.
Wyciągnął delikatnie błękitny kwiat za łodyżkę z butelki i wsunął go do jego towarzyszy w wazonie. Zgarnął pustą butelkę po tequili oraz tą po chatti, a następnie obszedł stół i wrzucił obydwie do utylizatora. Błysk w rogu pomieszczenia po raz kolejny przykuł jego oko, odbijając światło lampy w kryształowej drobinie utłuczonego szkła.
- Nie słyszałem o nim - odezwał się, słysząc nazwisko turiańskiego Widma. Podszedł do ściany o którą wcześniej rozbiły się dwie szklanki i przykucnął, ostrożnie chwytając niewielki odłamek między dwa palce. Uniósł go na wysokość oczu i przyjrzał mu się w zamyśleniu, obracając go nieznacznie i obserwując jak rozszczepia światło na pojedyncze refleksy. Nie potrafił powiedzieć czy to po jego naczyniu, czy po naczyniu Volyovej. - Znajdź mi wszystko co możesz. Chcę wiedzieć z kim mam do czynienia i czego mogę się spodziewać.
Turiańskie Widmo stanowiło niewiadomą i chociaż nie był wrogiem Viyo - prawdopodobnie - to w jego naturze leżała potrzeba upewnienia się kim będzie jego rozmówca. Jego krewniak mógł być każdym. I o ile z reguły wiedział czego może się spodziewać po innych obywatelach Hierarchii tak Widma słynęły z tego, że były nieprzewidywalne i że wyróżniały się spośród innych jednostek. Vemius Gavnis mógł leżeć na dowolnym miejscu spektrum.
Podniósł się i wrzucił odłamek do utylizatora, dołączając go do pozostałych odpadków. Otrzepał ręce i odwrócił się do stołu, zbierając obydwie szklanki i wrzucając je do zlewu. Do kokpitu zajrzał akurat, gdy Elpis opuszczała dok, startując ku niebu i ku przestrzeni kosmicznej, zostawiając Illium za plecami.
Nos Astra nie wzbudzała w nim pozytywnych emocji. Cała planeta zdawała się łączyć dla niego wyłącznie z paskudnymi wspomnieniami, które co najwyżej były poprzetykane pojedynczymi nićmi miłych obrazów. A teraz zostawiał na niej Volyovą, na duchy wiedzą jak długo. Wiadomość o wdrożeniu, szkoleniu oraz inspekcji sugerowała dni. Może i dłużej.
- Dzięki - odpowiedział, gdy SI wysłała datę dalej, ustalając za niego szczegóły wszystkich spotkań. Oderwał wzrok od chmur rozsuwających się na boki przed okrętem wychodzącym stopniowo z atmosfery i odwrócił z powrotem do korytarza. - Ja muszę odpocząć. Jeszcze kilka takich dni, a słowo daję, zacznę spać na jawie.
Nie miał wątpliwości, że jego ostatnie przebłyski przeszłości związane były częściowo ze zmęczonym organizmem, alkoholem i skutecznym tłumieniu swoich problemów. Nie żeby zamierzał zmienić swoje nawyki, ale może była to delikatna sugestia, żeby był na to gotowy w przyszłości. Lub żeby po prostu się przespał. W końcu przestrzeń kosmiczna miała to do siebie, że szansa na zakłócenie odpoczynku przez wizytę kolejnego zabójcy była dużo mniejsza niż na Illium.

***

Droga na Cytadelę zajęła krócej niż by chciał jego organizm, ale wystarczająco, by doszedł do siebie. Sen - niespokojny, ale długi i tym razem zakończony dużo spokojniej niż ostatni - pozwolił adrenalinie opaść i ulec rozpadowi, oczyszczając ciało Widma zarówno z alkoholu, zmęczenia jak i zwiększonej ilości kortyzolu. Kiedy okręt dolatywał do stacji kosmicznej, turianin był na nogach już o kilku godzin, sprzątając mesę oraz inne pomieszczenia, częściowo żeby zająć czymś umysł w oczekiwaniu, a częściowo dlatego, bo tego wymagały. Szczególnie stacja medyczna, której podłoga nosiła ślady zarówno czerwonej jak i niebieskiej krwi; obie znalazły się nawet i na korytarzu oraz w śluzie, tam gdzie niefortunnie opierał się w drodze do kapsuły po ataku asari oraz tam gdzie szła Maya, walcząc z dziurą między żebrami. Decyzja Radnej Irissy z pewnością nie będzie opierała się o kilku zapomnianych kroplach krwi oraz nieporządkowi, ale i tak dobrze było zrobić coś, co odkładał zdecydowanie zbyt długo.
W jego kajucie pojawiły się cztery nowe haki na ścianie, na których zawisł karabin Bryanta oraz strzelba szefa ochrony Virii. Słowa Mayi kołatały się po jego głowie, ale broń nie służyła jako trofea, a bardziej jako przypomnienie. Fizyczne potwierdzenie wspomnień, które przeżył. Poza tym dawały mu opcje.
A on lubił mieć opcje.
Gdy Elpis przebiła sztuczną atmosferę Cytadeli, a komunikat od Etsy potwierdził zgłoszenie kontroli lotów i wyznaczenie im doku, w którym mieli się zatrzymać, on już czekał od jakiegoś czasu w kokpicie. Z butami wyciągniętymi na jednej konsoli, obserwował jak ramię wyposażone w plecaki magnetyczne za pięćdziesiąt tysięcy sztuka, zbliża się do kadłuba okrętu, a chwilę później ten drży nieznacznie, gdy został podtrzymany w polu stabilizującym. Kiedy na ekranie pojawił się zielony napis o dokowaniu zakończonym sukcesem, opuścił nogi na ziemię i podniósł się z fotela.
- Gotowa na zrobienie dobrego pierwszego wrażenia? - rzucił w przestrzeń. W jego palcach już od dwóch godzin tańczył stary tranzystor; Widmo mógł mieć lekki ton, ale w środku był napięty jak przed walką w posiadłości Orena Virii. Doskonale zdawał sobie sprawę, że na przestrzeni najbliższej doby rozegra się jego być i nie być. Oraz Etsy. - Czy extranet podaje co Radna Irissa lubi pić lub jakie czekoladki wywołują jej uśmiech na twarzy?
Nie żeby miało to pomóc.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

17 lut 2018, o 00:10

Wiadomość powędrowała do Radnej Irissy, gdy Viyo umówił z nią spotkanie na godzinę po planowanym przylocie do doku w Okręgu - nawet jeśli sam turianin nie napisał wiadomości własnoręcznie. Etsy zwykła wyręczać go w tak trywialnych kwestiach w chwilach, w których nawet ona; a może zwłaszcza ona; dostrzegała jego zmęczenie i przytłoczenie.
- To weteran. Jest Widmem od piętnastu lat - odpowiedziała, momentalnie przesyłając na jego urządzenie całą masę artykułów, nagrań i zdjęć nagromadzonych przez ten cały czas w extranecie. - Może jednak jest emerytura w tym zawodzie.
Pięćdziesięcioletni turianin posiadał białe, smukłe tatuaże jednej z kolonii znanych Vexariusowi, zdobiące jego twarz. Wyglądał poważnie, choć wiek odcisnął na nim swe piętno. Ostatni, najnowszy z artykułów pochodził sprzed dwóch lat, a jego obecny status nie był Etsy ani extranetowi znany.
- Jest albo bardzo dobry, albo bardzo zły - stwierdziła SI po krótkiej chwili, dając mu czas na pobieżne przewertowanie tego, co mu przesłała. Jej ograniczenia w przyswajaniu informacji na czas nie znajdowały się nawet bliskich tych nałożonych na organiczne umysły.
Niemal dwie doby wystarczyły, by turianin zregenerował siły, ale były niewystarczające do przygotowania się przed spotkaniem. Los Etsy miał zostać przesądzony już wkrótce, a ostatnie miesiące wydawały się nieodwracalnie złączyć los SI z jego własnym. Volyova, pozostawiona na Nos Astrze, nie odzywała się, ale czas od ich ostatniego spotkania był krótki.
- Możesz mówić pierwszy - odpowiedziała Etsy, gdy poruszył temat nadciągającego spotkania. Elpis zadokowała w znanym Widmie miejscu, po przekroczeniu bariery pozornie odgradzającej stację od kosmosu. Wnętrze, do którego zaproszona została fregata, było tylko z trzech stron ogrodzone metalem. Stając w śluzie, wystarczyło spojrzeć w lewo by dostrzec zagiętą perspektywę Okręgów i migoczącą w oddali Mgławicę Węża. - Nic takiego. Radna asari nie jest tak medialna, jak ludzka.
O Iris Fel extranet zwykł huczeć, jak o celebrytce wiodącej wspaniałe życie. Irissa była znacznie subtelniejsza w działaniu i choć jej władza z pewnością równała się, lub przewyższała tą posiadaną w garści swojej rówieśniczki w urzędzie, to cywilom nie było dane poznać tej jej strony.
Nie mogąc przygotować się lepiej już na miejscu, pozostało mu czekać. Równo, jak w zegarku, drzwi doku się otworzyły, wpuszczając do środka ubraną w elegancką suknię asari. Jej dłonie splecione były ze sobą i oparte o brzuch, podczas gdy sama kobieta, nie rozglądając się dookoła, ruszyła do śluzy. Ochrona, jeżeli była z nią na miejscu, została w przejściu.
Stanowcze stukanie w śluzę było formalnością, na którą pozwoliła jej Etsy, nie chcąc w żaden sposób się ujawniać.
- Vexariusie - skinęła uprzejmie głową w powitaniu, stając twarzą w twarz z turianinem i przestępując próg śluzy. - Najwyższy czas. Co cię zatrzymało?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

17 lut 2018, o 01:07

Piętnaście lat w karierze Widma oznaczało wieczność. Stary turianin musiał widzieć paskudną stronę galaktyki więcej niż raz, ale nie było szansy powiedzieć w jaki sposób go to zmieniło. Gdy został awansowany do Wywiadu i Działań Militarno Obronnych był niewiele starszy niż on sam teraz, ale od tego czasu upłynęło półtorej dekady. A osoby na tym stanowisku raczej nie pracowały za biurkiem lub w bezpiecznych, sprzyjających długiemu życiu warunków. Pomimo tego, Vex spędził kilka godzin przeglądając raporty i artykuły na temat Vemiusa, ot żeby nabrać jakiegoś pojęcia o tym z kim przyjdzie mu rozmawiać.
- Pewnie zależy od charakteru. Nie omieszkam jednak zapytać go jaki jest jego sekret - mruknął do Etsy, przyglądając się wyświetlonej na jednym z ekranów twarzy poprzecinanej białymi tatuażami oraz pęknięciami starości na chitynowych płytkach. Widmo na emeryturze było czymś wyjątkowym.
A może po prostu czymś o czym się nie mówiło, pozwalając galaktyce sądzić, że posada jest dożywotnia? I na tyle burzliwa, że jej członkowie nigdy nie dożywają spokojnej starości?
Godzina oczekiwania na Radną była drobną torturą, ale kobieta okazała się punktualna co do minuty. Niezbyt go to zdziwiło. Politycznie uzdolniona asari musiała zdawać sobie sprawę nawet z takich drobnych detali jak stawianie się na spotkaniach ni później i ni wcześniej, a dokładnie wtedy kiedy trzeba. I chociaż extranet nie oferował szczegółów na temat jej prywatnych upodobań, Viyo wykorzystał godzinę między przylotem, a pojawieniem się niebieskoskórej kobiety na zamówienie paru losowych słodkości z cukierni oferującej Thessiańskie przysmaki, które teraz leżały w otwartym pudełku na środku stołu mesy, tuż obok wazonu z niezapominajkami.
Tani chwyt, ale na wojnie... i tak dalej.
- Radna Irisso - powitał kobietę, gdy tylko drzwi śluzy uniosły się, chowając barierę pomiędzy nimi. Skłonił się na tyle na ile wymagało okazanie Radnej szacunku, a potem odsunął się na bok, wpuszczając ją do środka i zapraszając gestem oraz uśmiechem. Sam ubrany był w elegancką, zapinają koszulę w odcieniach szarości, decydując się porzucić zwykły mundur - symbol jego przynależności do armii, której już nie był częścią i który na dobre zawisł w szafie - a także wybrać coś więcej niż zwyczajowa skórzana kurtka.
Nie porzucił jednak generatora tarcz, skrytego pod materiałem marynarki.
- Stare sprawy i zobowiązania, które chciałem zakończyć przed rozpoczęciem nowego stanowiska oraz nowe, które pojawiły się w ich następstwie, pani. Nic nigdy nie jest proste - nauka, którą może kiedyś w końcu uda mi się przyswoić - odpowiedział po pytaniu asari, uśmiechając się oszczędnie. Nie wiedział ile i co Vasir przekazała odnośnie jego nieobecności, jeżeli w ogóle, a pytanie Radnej chociaż wyglądało na niewinne, pewnie takie nie było.
Gdy weszli do wnętrza, ruszył niespiesznym krokiem obok niej korytarzem, kierując się do mesy. Dłonie zaplótł za plecami, przyglądając się dyskretnie kobiecie.
- Dziękuję, że zgodziła się pani ze mną spotkać - odezwał się po paru krokach.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

17 lut 2018, o 01:31

Radna Irissa uśmiechnęła się w sposób, który wydawał się być dla niej naturalny. Szczery i życzliwy, pasował do jej łagodnych rysów twarzy i lekko dystyngowanego poruszania się po statku. Bardzo powoli, rozglądając się oszczędnie po jego wnętrzu, ruszyła za Widmem w stronę mesy położonej nie tak daleko od śluzy.
- Świat należy do tych, którzy uczą się szybko - zgodziła się, nie wyjawiając ani słowami, ani miną więcej niż to, co chciała pokazać. - Praca Widma nie jest tak restrykcyjna jak służba Hierarchii. Interesują nas efekty w określonym czasie bardziej niż to, w jaki sposób rozłożona jest w nim praca.
Jej wzrok prześlizgnął się po wystawionych na blacie, Thessiańskich smakołykach bez większego zainteresowania. Na dłuższą chwilę utkwił za to przy bukiecie kwiatów, wstawionym do wazonu umieszczonego na środku stołu. Nie uszedł jej uwadze, ale swój komentarz na ten, jak i wiele tematów zachowała dla siebie.
Ekrany zmieniły się, teraz pokazując piękne pola Prezydium i najnowsze wiadomości z Wieży Cytadeli. Hologramy ukazywały znajome mu miejsca, przesuwając się dyskretnie ponad ich głowami.
- Ależ oczywiście - odparła uprzejmie, stając obok najbliższego krzesła i sięgając do niego dłonią - na tyle wolno i subtelnie, że bystry umysł mężczyzny pozwolił mu zareagować i odsunąć siedzenie od stołu jeszcze zanim ona zmuszona była to zrobić. - Słyszałam co nieco na temat tego statku. Quentius nie jest zbyt zachwycony ilością niedopowiedzeń, jakie wokół niego panują. Uznałam, że jestem winna ci szansę na rozmowę zanim będę zmuszona zaatakować cię oficjalnie, wraz z pozostałymi członkami Rady.
Lekko westchnęła i choć ostrożnie dobierała słowa, robiła to w sposób mało teatralny. Granica pomiędzy wyważonymi, potencjalnymi atakami a zwykłą, przyjacielską pogawędką łatwo zacierała się w postrzeganiu byłego porucznika, przypominając o zwodniczej naturze polityki.
- Jesteś skory wyjaśnić mi, jak wszedłeś w posiadanie cywilnego statku ExoGeni? - zagadnęła, zakładając nogę na nogę. Obróciła się w miejscu w jego stronę, składając dłonie na kolanach. Obserwowała go czujnie, oceniając ruchy i mimikę nim zdążył odpowiedzieć na jej pytanie. Chwilowo zakupione przez niego smakołyki pozostały nietknięte, gdy radna dość szybko przeszła do sedna rozmowy, na którą poświęciła pewien czas ze swojego dziennego grafiku.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

17 lut 2018, o 02:41

Skinął głową po słowach Irissy, zgadzając się bez słowa z jej pierwszym stwierdzeniem. Improwizacja i adaptacja, to co zawsze wyróżniało martwych żołnierzy od żywych. Być może argument odnosił się również do polityki i słownego tańca, który zwykli odbywać ambasadorzy oraz dyplomaci. Jednak to jej następne słowa sprawiły, że jego myśli odbiegły na uderzenie serca gdzie indziej, a jedno pytanie odnalazło swoją odpowiedź.
Być może zbyt długo pracował pod dowództwem swoich rodaków, by odruchowo przyjąć, że służba Widma będzie wyglądała tak samo. A przecież w tym wszystkim chodziło o dokładne przeciwieństwo - o wolność w podejmowaniu drogi, która prowadziła do pożądanego efektu. O skutki osiągnięte w sposób, którego nikt nie zgłębiał. O szarą strefę.
- Cieszy mnie to - odpowiedział tylko, robiąc krok w stronę krzesła i odsuwając go po subtelnym geście kobiety, pozwalając jej usiąść. W kwestii etykiety, umiejętności i wpływy Radnej asari sięgały dużo dalej niż wrodzona elegancja oraz dystyngowany krok. W porównaniu z nią, jego obycie towarzyskie było na poziomie epoki turiańskich praprzodków i ludzkich neandertalczyków; był to świat, w którym kobieta poruszała się naturalnie i z wprawą liczoną prawdopodobnie w dziesięcioleciach lub wręcz stuleciach.
Kiedy temat zszedł na statek, nie odpowiedział od razu. W milczeniu odsunął sobie krzesło i również usiadł, przez chwilę jednak unikając spojrzenia Radnej i zbierając myśli. Jej otwartość była miłą odmianą, którą doceniał. I na którą pewnie zdecydowała się pod jego osobę.
- Podejrzewałem, że prędzej lub później zaczną padać pytania - potwierdził, przez kilka sekund błądząc spojrzeniem po błękitnych kwiatach w wazonie. Jego umysł krążył dookoła słów, które miał dobrać, ale za każdym razem napotykał którąś z jedwabnych nici tworzących olbrzymią pajęczynę, w której mógł się tylko i wyłącznie zaplątać.
- Dlatego też chciałem z panią porozmawiać. Zaufała mi pani więcej niż raz i udowodniła, że potrafi dostrzec coś więcej niż tylko to co widać z zewnątrz.
Oderwał w końcu wzrok od niezapominajek, krzyżując go ze spojrzeniem błękitnych oczu Radnej. Ich rozmowa miała teraz ten komfort, że byli sami - bez wścibskich oczu i uszu innych dyplomatów, bez prywatnej ochrony kobiety, bez nikogo kto mógł podsłuchać lub coś nagrać. I wiedziała to zarówno ona jak i on. Skinął głową na jej pytanie, tym razem bez ociągania.
- Elpis należała do jednej z ekspedycji ExoGenii, która wylądowała na AZ-99. Jej cała załoga zginęła - zaczął opowiadać, nieświadomie błądząc spojrzeniem po białych tatuażach kobiety, które subtelnie zdobyły jej twarz. - Nie było nikogo kto mógłby ją przejąć poza zwrotem do właściciela, ale nie mogłem tego zrobić. I nie chciałem. Z kilku powodów.
Jego palce zastukały nieświadomie po blacie stołu, wygrywając niemą, szybką melodię. Jego wzrok zawisł z powrotem na tęczówkach asari.
- Doceniam zaufanie, którym pani mnie obdarza. I wiem, że prawdopodobnie postawi ono panią w nieciekawym położeniu z mojego powodu, szczególnie po tej prośbie - powiedział lakonicznie. - Ale chciałbym, żeby pani kogoś poznała. Etsy?
Tym razem to jego wzrok stał się czujny, oceniający. Szukający drobnych reakcji tam, gdzie mogły się pojawić na uderzenie serca, żeby dać mu chociaż drobny pogląd na to co kobieta myśli.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”