Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Arae

31 maja 2018, o 20:10

Wyświetl wiadomość pozafabularną Czas płynął tym wolniej, im bliżej wylotu ze stacji Przekaźnika się znajdowali. Viyo po powrocie do swojej kajuty wyciągnął swój pancerz oraz broń, rozkładając ja na stole ze świadomością, że trzy godziny to zdecydowanie zbyt wiele czasu na tak wstępne przygotowania. Ale podobnie jak Volyova, musiał zabić czymś swoje myśli. U niej była to książka, u niego proste prace manualne. Czyszczenie pancerza i metodyczne wyrównywanie nadmiaru nierówno rozłożonego w warunkach bojowych omni-żelu pozwalało skupić się na czymś bardziej rzeczywistym niż nadciągający koniec podróży. Turianin w milczeniu oddawał się tej prostej pracy, przesuwając omnikluczem nad napierśnikiem leżącym przed nim na blacie, raz po raz skanując w poszukiwaniu ubytków i pozostawiając tylko te ślady, które budziły w nim wspomnienia. Te same, które biotyczka bystro zauważyła kilkanaście dni temu, w ramach żartu.
Ich tamta rozmowa wydawała się być teraz nieskończenie odległa, jakby upłynęły lata, a nie tygodnie.
Po pancerzu przyszła kolej na broń, a tej szczęśliwie Widmo miał pod dostatkiem. Jego karabin szturmowy oraz ciężki pistolet były ciągle w tym samym stanie, bo dbał o nie praktycznie na bieżąco, ale nie można tego było powiedzieć o pozostałych. Haki w ścianach zgrzytnęły cicho, gdy turianin zdjął z nich karabin snajperski Bryanta, przez parę sekund przesuwając opuszkami po jego powierzchni. Masywna broń z pewnością wywołałaby więcej wspomnień w Volyovej, ale i dla niego niosła parę obrazów. Jej huk, niosący się ponad szumem krzyków i intensywnej muzyki w klubie Virii, gdy po raz pierwszy wystrzeliła; jej odrzut o ramię, gdy leżał w trawie między krzakami turiańskiego gangstera, obierając na cel ochroniarzy kręcących się w okolicy basenu; jej ciężar, gdy po kilkunastu minutach walki oparł ją o balustradę balkonu i przysunął oko do krawędzi celownika, który wypełniały plecy uciekającego Orena.
Z westchnięciem położył ją na stole, wiedząc że nie znajdzie się dla niej miejsce na lodowej planecie, do której lecieli, ale i tak postanawiając ją wyczyścić. Tak samo jak masywną, krogańską strzelbę, która czekała na swoją kolej, wisząc kawałek dalej.
Wszystko, żeby zabić kolejne minuty.
A te upływały boleśnie powoli.
Widmo przez kolejne trzy godziny zdążył przejrzeć swój sprzęt dwukrotnie, ostatecznie kończąc na łóżku w objęciach kodu swojego omni-klucza, gdy nic fizycznego nie pozostało mu już do roboty. Przeprowadzał kalibrację, oczyszczał strukturę oprogramowania, przeformatowywał nieużywane lub zapaskudzone sektory... W chwili krótkiego przebłysku dopisał nawet do programu sterującego pancerzem technologicznym możliwość odcięcia jego połączenia z wizualizacją holograficzną, coś co powinien zrobić już miesiące temu, po swojej wizycie na Cresciencie. Coś na co nigdy nie miał czasu, którego teraz miał aż nadto.
W końcu jednak uciekł ze swojej kajuty. Tam gdzie zwykle uciekał. Do kokpitu.
Kiedy Maya pojawiła się na korytarzu, on już siedział w fotelu w pełnym oporządzeniu, z hełmem wiszącym na podłokietniku, wpatrując się w rozmytą błękitnymi paskami przestrzeń tunelu. Obrócił nieznacznie głowę w jej stronę, gdy usłyszał jej kroki zbliżające się na korytarzu, przez chwilę przyglądając się jej bez słowa. Nie było jednak niczego takie co którekolwiek z nich mogłoby powiedzieć.
Oboje widzieli na co się pisali.
Głos Etsy przebił ciszę na chwilę po tym jak systemy silników rozpaliły się na nowo, przygotowując do przestawienia przepustnicy. Świat zatrzymał się gwałtownie, a niebieskie spektrum promieniowania zniknęło, zastąpione przez czerń rozpaloną przez odległe, świecące punkty oraz zarys planet, będących znacznie bliżej. Krwawe Morze przywitało ich widokiem pulsującej gorącem Karath, a skan ujawnił boleśnie znajomy widok systemu - wraz z każdym ciałem niebieskim i kosmicznymi odłamkami, które po nim orbitowały. Turianin wypuścił powoli powietrze, ale nic nie powiedział.
AZ-99 wciąż była pośród nich. Na elektronicznym wyświetlaczu radaru wyglądała złudnie niewinnie - ot świecący punkt, taki sam jak inne. Tylko jej ponura, okryta czernią powierzchnia widoczna na wizjerze przypominała o tym czym jest naprawdę. I co znajdowało się na jej powierzchni. Oboje zostawili tam kawałek siebie.
Zorientował się, że zaciska dłonie w pięści w tym samym momencie, w którym zaczęły go boleć.
- Przed podejściem do lądowania upewnijmy się jak silne są te zmiany pola magnetycznego - odezwał się po dłuższej chwili, siłą woli rozprostowując palce. Chociaż mówił lakonicznie, jego głos wibrował od napięcia. - Prawdopodobnie będziesz musiała nas zostawić na powierzchni i wrócić na orbitę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

31 maja 2018, o 22:34

Kokpit pogrążony był w półmroku, pomimo aktywnego pulpitu, który stał się głównym źródłem światła. Słońce w oddali było zaledwie małą, nieistotną kropką. Karath było duże, a odległości między planetami wyglądały na małe tylko na schematach i obrazkach. W praktyce, nawet dla szybkich pojazdów kosmicznych, od gorącej kuli dzieliły ich setki tysięcy kilometrów. Inna sprawa, że dla Elpis pokonanie ich nie było najmniejszym problemem.
- AZ-102 nie widnieje w siedemdziesięciu procentach map gwiezdnych, które znalazłam. Nie istnieją badania na temat pola magnetycznego planety. Nie wiemy niczego o burzach, o ich frekwencji występowania, czasie trwania i gwałtowności. Lądowanie będzie ryzykowne, ale z każdą następną godziną ryzyko utknięcia na powierzchni będzie wzrastało - odparła Etsy, wykładając suche fakty i statystyki, które oddawały ich szanse na przetrwanie. - Tak zrobię. Lodowa powierzchnia może być niestabilna. Nie możemy ryzykować utraty statku. Pozostaniemy w kontakcie radiowym.
Sztuczna inteligencja okazała się jedyną osobą w pełni skupioną na pełnych finezji ruchach fregaty. Wzrok miodowych tęczówek utkwiony był w czarnej plamie, reprezentującą wszystko to, co rozpoczęło długą i męczącą przemianę. Śmierć tego, co było kiedyś, zastąpionego przez własny cień. AZ-99 było dalekie, a jednak jego szpony zaciskały się wokół turiańskiego serca, pozbawiając go tchu.
Byli tu nielegalnie. Przemykali przez układ jak nieproszeni goście, ignorując bagnistego gospodarza, by zamiast tego dobrać się do mniejszej i łagodniejszej AZ-102. Lodowa kula z wolna rosła w ich oczach, ze swoją niemal nieskazitelną, jasnoniebieską powierzchnią. Wkrótce do systemów Elpis zaczęły spływać pierwsze informacje. Ciśnienie, grawitacja, temperatura. Planeta utknęła na uboczu, gdzie słońce Karath docierało z kilkugodzinnym opóźnieniem, wywołanym mozolnym przebijaniem się przez pustkę kosmosu.
- Rozpoczynam skan powierzchni.
Etsy pewnie zapuściła własne czujniki dalej, przez cienką, niemal nieistniejącą atmosferę ku potencjalnym strefom lądowania. Topograficzny obraz globu obracał się na jednym z paneli, tuż obok schematu systemu. Kolejne heksagony zmieniały się na czerwone w miarę, gdy sztuczna inteligencja odrzucała kilometry kwadratowe, które nie spełniały jej ścisłych preferencji. Wreszcie wyznaczyła dwa, bezpieczne pola, gdzie Elpis była w stanie wylądować. Po tym zabrała się do analizy wraku, który dla ich prymitywnych oczu był tylko drobnymi zabrudzeniami na śnieżnej powierzchni. Nie mogli obejrzeć go w ultrafiolecie, nie słyszeli odbijających się od metalu fal, nie wykrywali szczątkowego promieniowania ze zniszczonego rdzenia piezo.
- Według danych przesłanych przez Mayę, podzespół powinien znajdować się w tym obszarze. Tam wylądował kokpit - poinformowała ich, a w oknie nad nimi jedna z dwóch stref została wybrana na tę preferowaną. - Podchodzę do lądowania.
Kątem oka mógł dostrzec, jak ręka Volyovej zaciska się na oparciu fotela, koło którego stała, z siłą, od której pod materiałem rękawiczek musiały pobielać jej knykcie. Zacisnęła usta w wąską linię, marszcząc przy tym brwi. Oddychała szybko, urywanie, trafiając w stan, w którym Widmo jeszcze nie miało szans jej zobaczyć.
Kilka wstrząsów później, przebili się przez rzadkie chmury a kokpit zalała biel. Z wewnątrz powierzchnia planety nie wyglądała na tak zimną, jaką była w rzeczywistości. Dalekie światło Karath odbijało się od tafli lodu, którym pokryte były małe wzgórki i naturalne konstrukty. W oddali czarnymi plamami widoczny był przysypany wrak, rozrzucony na obszarze kilometra. Marna pozostałość transportera, któremu udało się opuścić AZ-99 z Mayą Volyovą na pokładzie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

19 cze 2018, o 21:15

Wyświetl wiadomość pozafabularną Światło słoneczne stawało się tym wyraźniejsze, im bliżej szczeliny w lodzie byli. Kiedy w końcu stanęli w jasnym kręgu blasku Karath, na niebie pozostały zaledwie ostatnie maźnięcia zieleni oraz błękitu. Viyo z uniesioną głową przez chwilę błądził wzrokiem po chmurach skrywających górną warstwę atmosfery, obserwując jak zorze rozpływają się w powietrzu, gasnąc i znikając. Piękny i śmiertelnie niebezpieczny urok AZ-102 rozmywał się na ich oczach, uwalniając lodową planetę ze swoich wielobarwnych objęć. Bariera klatki, w której się znaleźli, otwierała się.
Jego wzrok przesunął się z powrotem na Mayę, gdy ta chwyciła z determinacją linę i zaczęła się wspinać. Obserwował ją bez słowa przez parę sekund, nim w końcu sam również chwycił za wiszący zwój, czekając aż kobieta dostanie się na pierwszą półkę. Być może nie chciała nadużywać swojej biotyki, być może kosztowało ją to więcej energii niż chciała. A być może chodziło o coś jeszcze innego - o fizyczną potrzebę wydostania się z dna, w którym się znaleźli. O poczucie zmęczenia w ramionach i uścisku palców zaciskających się na brzegu rozpadliny.
- W porządku, będziemy czekać - odpowiedział na komunikat Etsy, przygaszając omni-klucz. Jego blask nie był już potrzebny na powierzchni ani w jej pobliżu. Chwycił linę, przeplatając ją przez karabińczyk przy pasie, po czym podciągnął się za Volyovą, rozpoczynając mozolną wędrówkę ku górze.
Na zewnątrz osuwiska przywitało ich cmentarzysko Niezłomnego, teraz widoczne w pełnej swojej krasie w porównaniu z tym co mogli oglądać na dole. Widmo wyprostował się akurat gdy w atmosferze rozległ się ryk silników, a nad ich głowami przemknęła Elpis, wynurzając się spomiędzy chmur. Jego spojrzenie prześlizgnęło się za smukłym statkiem, który zatoczył półkole, podchodząc do lądowania za kryształowym wzniesieniem, a w sercu pojawił się cień ulgi, rozpierający wszystko inne.
Następne kilka minut przedzierania się między postrzępionymi fragmentami metalu poprzedniego okrętu upłynęło zdecydowanie szybciej niż oczekiwanie na śmierć lub ratunek na dnie śnieżnej jaskini. Turianin stawiał jednak każdy krok zdecydowanie ostrożniej niż poprzednio, a gdy dostrzegł czekającą na nich Elpis, wstrzymał mimowolnie oddech. Dopiero, gdy ich opancerzone buty zastukały o stalową powierzchnię śluzy, a ciężkie skrzydło zasunęło za ich plecami, pozwolił sobie na ciche westchnięcie, wypuszczając przez zęby powietrze.
- Tak, ale nie wiemy w jakim jest stanie. Mam nadzieję, że burza nie zaszkodziła mu tak jak wszystkiemu innemu - potwierdził pytanie SI, wsłuchując się w szum wentylowanej atmosfery AZ-102 i wtłaczanego świeżego powietrza. Wskazania na wizjerze powoli wkradały się na ciemnopomarańczowy poziom, ale gdy tylko czujniki wykryły pierwszy powiew świeżego tlenu, od razu zaczęły gwałtownie rosnąć. Ostatnie ostrzegawcze wskazania znikały jedno po drugim, a gdy zniknęło ostatnie - Widmo sięgnął do zabezpieczeń hełmu i ściągnął go bez słowa.
Powietrze w śluzie smakowało niczym najświeższe, kwieciste powietrze samej Thessi.
Zielone tęczówki podążyły w stronę Volyovej, próbując podchwycić jej zamyślony wzrok, po czym same uciekły na powierzchnię drzwi śluzy.
- Już sobie przypomniałaś jak to będzie po swahili? - rzucił cicho, ale po jego ustach błąkał się cień uśmiechu. Uparcie wpatrywał się w wejście, a gdy to w końcu rozsunęło się z sykiem, wypuszczając ich na korytarz, przepuścił Mayę i sam ruszył jako drugi. Do kokpitu.
- Etsy, wyświetl nam obraz z tylnej kamery Elpis. Pokaż nam powierzchnię.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

19 cze 2018, o 21:42

Śluza była znajoma, a powietrze w niej czyste, sterylne, ale w lepszy sposób niż to, którym oddychali od ostatnich trzech godzin. Miało znajomy zapach, nawet dla Mayi, która nieco się rozluźniła. Jej ciało wciąż było napięte, a wzrok pełen oczekiwania, ale przestała zamieniać się w kamienną, pozostawioną w bezruchu figurę co kilka minut. Nie sięgnęła jedynie do zaczepów hełmu, którego tak bardzo chciała się pozbyć jeszcze godzinę temu, pod lodową skorupą. Po prostu czekała, nawet jeśli sama nie wiedziała na co. Jakby nagle miała poczuć się lepiej widząc oddalające się o AZ-102, stojąc o własnych siłach w kokpicie, tak jak mówił.
- Podepnij go do systemów, sprawdzę to - podpowiedziała sztuczna inteligencja, gdy drugie drzwi od śluzy otworzyły się, wypuszczając ich na znajomy korytarz.
Maya przez chwilę stała, czekając, aż turianin, jak zwykle, ruszy pierwszy, ale napotykając jego wzrok postawiła jako pierwsza krok naprzód. W małym, ciemnym pomieszczeniu była tylko raz, ale pamiętała do niego drogę, która nie była ani trudna, ani długa. Wchodząc do środka kobieta wzięła głęboki oddech przefiltrowanego powietrza.
Z początku widzieli tylko biel. Lód zlewał się ze sobą, mniejsze odłamki wraku zanikały, sprawiając, że powierzchnia AZ-102 wydawała się być znacznie bardziej jednolita niż była naprawdę. Stąd nie było widać konstrukcji kadłuba, poszatkowanego na różne, mniejsze lub większe części i zagrzebanego w zaspach zlewających się z resztą gruntu. Fregata unosiła się z drżeniem do góry, walcząc z prawami fizyki z pełną mocą swoich silników, nim w jednym z wizjerów ukazujących przód Elpis niebo zaczęło ciemnieć, ukazując pierwsze gwiazdy.
Zorze wyglądały jeszcze piękniej z kosmosu. Niczym lustrzana, gładka, świetlista tafla otaczały region kilometr dalej niż miejsce lądowania Niezłomnego. Rozciągała się na kilka wyznaczonych przez Etsy sektorów. Była duża, ale poruszała się szybko, a wraz z nią zmianie ulegała atmosfera AZ-102, o czym informowały ich niektóre okna w kokpicie.
- Z nowych wiadomości - zaczęła SI, która wydawała się w tej chwili bardziej obecna w kokpicie niż stojąca obok turianina Maya, wpatrzona w burzę. - Isis, sztuczna inteligencja Crescenta, skomunikowała się ze mną godzinę temu. Jest ktoś, kto chce z tobą porozmawiać. Nie jest to Nazir Khouri.
Volyvoa poruszyła się, sięgając dłońmi do zaczepów swojego hełmu. O czymkolwiek mówiła teraz Etsy, dla niej mogło zaczekać. Nawet znajome nazwisko nie było w stanie wyrwać jej z zamyślenia, oderwać jej myśli od planety, którą właśnie opuścili.
Niewiele zostało z upięcia przytrzymującego jej włosy w miejscu. Zamiast tego, potargane rozlały się po jej pancerzu gdy przestał przytrzymywać je hełm. Część przykleiła się do czoła i policzka kobiety, skrywając pokrywające jej blizny. Wyglądała na zmęczoną, z niezdrowo bladą cerą i ponurym wyrazem twarzy. Przeniosła swoje spojrzenie na stojącego obok turianina, zastanawiając się nad czym przez chwilę.
- Dziękuję - cicho powtórzyła swoje słowa sprzed kilkunastu minut, choć tym razem wydawały się dotyczyć czegoś innego.
SI zaczęła pracę nad modułem, gdy ten został do niej podłączony. W jednym z okien otworzyła pasek postępu rekonstrukcji utraconych danych. Nie obeszło się bez obrażeń i uszkodzeń, ale Etsy próbowała poskładać zawartość urządzenia w jedną całość.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

19 cze 2018, o 22:47

Korytarze Elpis stanowiły upragnioną odmianę od lodu poprzecinanego lasem bezkształtnych fragmentów metalu. Turianin wsłuchiwał się w cichy, znajomy szum systemów okrętu, gdy szli w stronę kokpitu; silniki fregaty pracowały w tle, a podłoga drżała bardziej niż podczas lotów przez przestrzeń kosmiczną, ale nie zamieniłby tego momentu na kolejną godzinę na śnieżnej powierzchni. Statek wznosił się powoli nad zmarzlinę, nie dając naturze ani jednej nadmiarowej minuty podczas której mogłaby ich ponownie zatrzymać w swoich pazurach - tym razem na dobre.
Kokpit przywitał ich półmrokiem rozświetlonym przez setki drobnych wyświetlaczy, znajomych przycisków i mnogich terminali. Na jednym z nich od razu pojawił się obraz AZ-102, na tyle wyraźny na ile się dało. Viyo skinął głową w milczeniu na słowa Etsy, dając jej znać, że zaraz to zrobi, ale nie kontynuował myśli. A przynajmniej nie od razu - ta chwila, chociaż krótka, ponownie należała do Mayi. Stanął obok kobiety, opierając hełm o biodro i przytrzymując go przedramieniem, w ciszy wraz z nią obserwując oddalające się pogorzelisko; Niezłomny znikał powoli w mgle unoszącej się na dolnym poziomie atmosfery, a drobne detale rozpłynęły się w natłoku bieli, po chwili pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie i widok skutego lodem krajobrazu.
Nie wiedział czy da to jej trochę ukojenia ani czy pomoże na intensywne wycie syren w jej głowie. Być może właśnie tego wypatrywała w zmniejszającej się planecie - zakończenia i cudownego lekarstwa na jej koszmary, a jej zamyślenie polegało na ostrożnej analizie czy poczuła się lepiej, czy też nie. On sam wiedział, że to nie będzie takie proste, ale podejrzewał, że ona również. Był to jednak pewien krok. Zamknięcie pewnego rozdziału, stawienie czoła własnym demonom i wygranie, powrót na własnych warunkach. Nieśmiertelnik, który mógł o tym przypominać.
- Isis? Sama? - Słowa Etsy wyrwały go z zamyślenia, zmuszając do spojrzenia w stronę lampki stanowiącej drobną personifikację rozmowy SI. Rzeczywistość przypomniała o sobie, dając znać, że AZ-102 było tylko jednym przystankiem - bez względu na to jak beznadziejna sytuacja wydawała się być na dole, a czas przesypywać się przez palce, życie wciąż toczyło się swoim torem w innych zakątkach galaktyki. Widmo oderwał wzrok od wyświetlacza, marszcząc łuki brwiowe i pozostawiając Mayi napawanie się widokiem opuszczania atmosfery planety. Z trudem zmusił się do wrócenia myślami do normalnego trybu i problemów nieskrywanych przez warstwę śniegu.
Kontakt od SI Crescenta, a nie od Khouriego, mógł oznaczyć setkę różnych rzeczy, poczynając od śmierci eks-żołnierza, przez problemy natury łowców głów, którzy nie dawali im spokoju, a na kolejnym strzępie informacji kończąc. Próba analizy umysłu elektronicznej kompanki Nazira była jednak z góry skazana na porażkę. Westchnął cicho i odłożył hełm na siedzenie fotela głównego pilota.
- Przygotuj połączenie w CIB. Mówiła o co chodzi? - zapytał, poruszając zdrętwiałym karkiem. Maya wciąż była wpatrzona w swoje nemesis, teraz oddalone na tyle, że mogli dostrzec piękne morze kolorów, które przetaczało się po jej białym globie, stanowiące śmiertelną barierę. - I kto chce ze mną porozmawiać? I o czym?
Głos niebieskowłosej sprawił, że ponownie spojrzał w jej stronę. Przez chwilę odwzajemniał spojrzenie jej złotych tęczówek, przesuwając wzrokiem po zmęczonej twarzy i włosach przyklejonych w nieładzie do jej policzka oraz rozrzuconych po ramionach, nim w końcu ponownie skinął głową. Położył dłoń na jej ramieniu i ścisnął krótko bez słowa.
- Chociaż tyle mogłem zrobić - rzucił, obracając się w stronę bocznego terminala. Wyciągnął ostrożnie z ładownicy moduł, który namierzyli na w szczątkach wraku i pochylił się, żeby podłączyć analogowo jego ledwo ocalałe przewody. Pasek postępu, który pojawił się na pobliskim wyświetlaczu chwilę później, był subtelnym sygnałem od Etsy, że się to udało.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

20 cze 2018, o 10:31

AZ-102 początkowo wciąż wypełniało wszystkie ekrany. Prędkość, z jaką glob umykał spod nich wydawała się zmniejszać gdy wyszli z atmosfery, choć było to tylko złudzenie optyczne. W praktyce zostawiali planetę za sobą, wraz z wrakiem Niezłomnego, świetlistą burzą magnetyczną i wszystkimi wspomnieniami, które utknęły pod lodową powierzchnią.
- Nie. I nie wiem kto - odparła krótko Etsy, nie dając mu żadnych, satysfakcjonujących odpowiedzi. - Skomunikowała się ze mną, bo nie mogła z tobą. Byliście w środku burzy. Kazałam jej czekać.
Ktokolwiek chciał porozumieć się z Viyo, miał po swojej stronie sztuczną inteligencję Khouriego, możliwie też jego statek. Nazir miał własny kontakt do turianina - pewnie gdyby to on chciał z Vexem porozmawiać, napisałby zamiast kazać Isis komunikować się za niego. Tak czy inaczej, Widmo nie dowie się niczego póki nie przejdzie do CIB.
Maya nie była tym zainteresowana. Nie potrafiła tak szybko przestawić się do czegoś innego, nie po tym, co przeszła przed godziną. Westchnęła, spoglądając na ikonkę gotowości rozmowy i nawiązania przez Etsy połączenia, które na niego czekało.
- Pójdę zrobić sobie kawę - stwierdziła, odwracając się po klepnięciu w ramię. Obróciła głowę po raz ostatni spoglądając na ekrany, na malejące AZ-102 i odległe światło Karath. CIężko było ocenić, czy cokolwiek jej to dało. Wylot z planety o własnych siłach, z nową pamiątką schowaną przy pasie. Teoretycznie powinno, ale na razie nie wyglądała na przekonaną. Wyszła z kokpitu, kierując się do mesy i zostawiając turianina samego z Etsy i z wolna odzyskiwanymi danymi z modułu podpiętego bezpośrednio do jej systemów. Pasek postępu ruszał się z oporem, ale sztuczna inteligencja coś wewnątrz robiła. Może nie wszystko uległo zniszczeniu i będą w stanie wyciągnąć z urządzenia coś sensownego, przez co cały ich wypad na AZ-102 nie okaże się stratą czasu i nerwów.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 13:45

Z: [01/12/2186] Irene Dubois -> Vexarius Viyo

Obraz rudowłosej zniknął w momencie naciśnięcia przycisku, a cały terminal wygasł. Połączenie między dwoma, znajdującymi się na dwóch różnych krańcach galaktyki, okrętami zakończyło się, pozostawiając go z powrotem w obrębie własnych, białych ścian Elpis. Przyćmione światła CIB nie rozjaśniły się, dając mu jeszcze odrobinę wytchnienia, gdy zamknął oczy i ponownie uniósł dłoń, pocierając delikatnie powieki.
Nie ma odpoczynku dla niegodziwych.
- Znajdź mi wszystko co możesz na temat Irene Dubois, Ets - powiedział po chwili z westchnięciem, otwierając oczy. Ze zmęczeniem powiódł wzrokiem po pustym pomieszczeniu, prześlizgując się nim po pustych stanowiskach komunikacyjnych oraz przygaszonych wyświetlaczach informacyjnych, normalnie obsługiwanych przez kilku członków załogi. Centrum Informacji Bojowych było jednym z tych pomieszczeń na pokładzie Elpis, które stawało się nieistotne przy jej elektronicznym sercu, bijącym w komorze SI. Fotele były puste i takie miały pozostać, ale terminalne nieaktywne, wygaszone.
Pokładowa technik Khouriego stanowiła zagadkę, ale łatwo było zrozumieć jej punkt widzenia. Powiedziała wystarczająco wiele, żeby turianin mógł wysnuć własne wnioski. Istniał ktoś, kto był na tyle bliski Nazirowi, że ten pozwalał jej latać z nim na pokładzie oraz wiedzieć o Sztucznej Inteligencji napędzającej jego okręt. A Viyo wiedział z autopsji jakiego zaufania to wymaga. To był ktoś, kogo żołnierz odesłał i z kim zerwał kontakt, żeby nie narażać jej na otarcie się o los, który go spotkał. Nawet pomimo różnic rasowych Viyo dostrzegał obawę w jej słowach i gestach, a także zaniepokojenie. Kimkolwiek była dla Khouriego, była dla niego ważna.
A teraz planowała wraz z jego SI ruszyć w sam środek ognia, w którym płonął. I Widmo miał wrażenie, że zrobiłaby to sama, nawet jeżeli by nie zgodził się jej pomóc.
- A także ostatnie wiadomości z extranetu o Khourim, muszę nadgonić jak wygląda sytuacja. - Czas spędzony na AZ-102 oraz na walce z własnymi demonami i demonami Volyovej sprawił, że nie interesował się losem eks-żołnierza, którego spotkał podczas walki z Crescentem. Lista tematów oraz wątków, które usiłował utrzymać, powoli zaczynała przerastać jego możliwości dzielenia uwagi. A może po prostu był zmęczony - nie tak jak teraz, fizycznie i psychicznie, a w szerszym pojmowaniu tego stanu. Może po prostu jego nieustanne parcie do przodu stopniowo zaczynało dawać mu się we znaki, tak jak ostrzegała go jego własna SI. - Mamy coś o nim w aktach, które zgraliśmy z omni-klucza Bryanta?
W przeciwieństwie do Mayi, tutaj nie musiał przejmować się naruszaniem prywatności mężczyzny. Nie, jeżeli musieli jakoś zrozumieć jego pozycję z jego pokładową technik. Odwrócił się na pięcie, zabierając hełm pod ramię i ruszając powoli w stronę wyjścia na korytarz. A potem do mesy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 14:46

Rozmowa nie była długa, ale okazała się na swój sposób wyczerpująca. Dodała kolejne zmartwienie dla Viyo, kolejny problem, którym musiał się zająć. Na przestrzeni dwóch tygodni, które mniej więcej mieli, zadania nawarstwiały się jedno za drugim. Mógł tylko zastanawiać się, czy jeśli uda mu się dotrzeć do tego, co dokładnie stało się na AZ-99 i później, radna Irissa wybaczy mu wszystko inne co poświęcił by dokończyć swoje śledztwo czy nie będzie tak litościwa.
- Irene Dubois - zaczęła Etsy, uruchamiając swoje poszukiwania bez chwili zawahania. - Urodzona na Ziemi, we Francji. Znalazłam ogłoszenie w lokalnej gazecie o jej zaginięciu z 2183 roku. Zginęła w wypadku cztery miesiące temu.
Niewiele wyskakiwało w extranecie po wpisaniu imienia i nazwiska francuski. Żadnych osiągnięć wymienionych w gazetach, żadnych przestępstw, za które mogłaby być złapana. Przymierze nie miało o niej żadnego pojęcia, tym bardziej bazy danych, do których dostęp miała Etsy za pośrednictwem ExoGeni. Być może za jej ukryciem stał jakiś powód, a może kobieta nie była nikim specjalnym. Kolejnym, szarym mieszkańcem galaktyki o którym nie tworzy się artykułów, nie przeprowadza się z nimi wywiadów. Codziennie rano wstawała do tej samej pracy, tyle, że ta była mniej standardowa i biurowa. Crescent był specjalną korwetą, do której pasowała równie specjalna załoga.
- O Khourim jest więcej plotek niż rzetelnych informacji, niestety.
Grafitowy omni-klucz rozświetlił się wraz z wycinkami nagrań z Thessii. Najnowsze prezentowane było przez asari, pochodziło sprzed kilku dni. Ujęcie drona skupiło się na klubie. Część jego szyb było wybitych, wejście odgradzała holograficzna taśma policji, na miejscu byli funkcjonariusze. Tytuł pod spodem - Strzelanina pod klubem Bordeoux - nie tłumaczył zbyt wiele. Dopiero gdy obraz wrócił do asari prezentującej wiadomości, ta z kamienną twarzą tłumaczyła niuanse wydarzenia, posługując się portretami. Młodszy obraz Khouriego zawisnął nad jej lewym ramieniem, podczas gdy dwójka, obcych mężczyzn pojawiła się nad drugim, wraz z ich listami gończymi. Wszystko wskazywało na to, że zmarli byli poszukiwani przez prawo.
- Świat przestępczy nie wybacza. Tam, gdzie partnerzy nie potrafią się dogadać musi polać się krew. Szkoda jedynie, że ofiarą musiało paść tak piękne miejsce - zakończyła dramatycznym tonem asari, wiążąc osoby, które łączyły tylko wystawione na ich głowy listy gończe.
- Nie widzę żadnych wiadomości z Szanghaju ani Ziemi. Media nie wiedzą o jego transporcie.
Dane hakera przesłane przez Dubois były skąpe. Facet, lub kobieta, podpisywali się jako Skinner. W extranecie informacji na jego temat nie było, poza luźnymi, podejrzanymi portalami warez i wzmiankami na mniej legalnej części sieci. Nic, co mogłoby pomóc im w lokalizacji - na szczęście to już mieli. Szukali go w Szanghaju.
W mesie zastał Mayę siedzącą przy stole, w pełnym pancerzu. Zdjęła tylko jedną rękawice, w dłoni trzymając nieśmiertelnik. Resztki lodu utknęły w zagłębieniach wyżłobionej w metalowej płytce liter, podczas gdy większość stopniała, znacząc blat i palce kobiety zimnymi kroplami wody. Miała pójść po kawę, ale wszystko wskazywało na to, że po drodze o tym zapomniała. Uniosła na niego spojrzenie gdy wszedł do środka, a widoczne w nim zmęczenie przypominało mu o jego własnym. Westchnęła, widocznie cucąc się z transu, w którym tkwiła dotychczas.
- I jak?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 15:53

Wyświetl wiadomość pozafabularną Nici otaczające bagienną planetę stanowiły pajęczynę, która już dawno rozciągnęła się poza Rdzawe Morze i poza zwyczajną misję. A on nie był głupi ani ślepy - od dawna zdawał sobie sprawę, że jego uparte podążanie za śladami po całej galaktyce nie jest do końca obiektywne i że mogło go kosztować wszystko. Rada otwarcie powiedziała, że o AZ-99 najlepiej zapomnieć i pozwolić mu zniknąć w mrokach historii, bo konsekwencje rozgrzebania otaczającej ją historii byłyby katastrofalne. Ledwo udało im się powstrzymać wojnę między Przymierzem, a Hierarchią, a rozcinanie tej rany mogło z powrotem do tego doprowadzić. Wiedział o tym. Wiedział tak bardzo aż bolało.
Ale nie mógł porzucić tego tematu. Każda komórka jego ciała krzyczała, że nad AZ-99 stoi cień, którego nie można zostawić bez wyjaśnienia. Że ranę trzeba rozciąć, bo jątrzy się od środka. Że odnalezienie prawdy i rozwikłanie tajemnicy, która zmieniła tak wiele żyć, w jakiś sposób uratuje więcej istnień. Że w ostatecznym rozrachunku, rzucenie światła na ludzi stojących za tym wszystkim, coś zmieni. Coś naprawi. Nawet jeżeli nie będzie to światło opinii publicznej, a Rady i polityki.
Wiedział też, że równie dobrze może to być po prostu kolejna odmiana stresu pourazowego. Że tam gdzie Maya wpadła w autodestruktywną spiralę zemsty na Bryancie, tam on uczepił się fałszywego wyobrażenia spisku, żeby nadać swoim przeżyciom jakiś sens. Że jego umysł nie mógł poradzić sobie z faktem, że niektóre koszmary po prostu się przydarzają i że światem rządzi przypadek.
Potarł twarz z cichym westchnięciem, orientując się że zmęczenie spycha jego myśli na niebezpieczne, abstrakcyjne tory. Głos Etsy przywołał go do rzeczywistości, chociaż musiał się skupić, żeby przypomnieć sobie o czym powiedziała w pierwszej kolejności.
- Martwa technik latająca na statku martwego żołnierza - podsumował cicho jej znaleziska. Było to małe pocieszenie. Wyglądało na to, że rudowłosa kobieta nie była kolejnym agentem czarnych operacji Przymierza, nie była też groźnym przestępcą. Prawdopodobnie. Jakakolwiek historia znajdowała się za Crescentem, Isis, Khourim i Dubois, faktów na jej temat nie można było znaleźć w extranecie.
Jego wzrok prześlizgnął się po nagraniu, które podrzuciła mu Etsy. Omni-klucz rozświetlił się na chwilę, ukazując zniszczenia pod thessiańskim klubem, a także kolejne awatary biorących udział mężczyzn. Wyjęci spod prawa, martwi. Zwykli łowcy nagród, kryminaliści czy inni członkowie linii B, którym po niewykonaniu zadania przyklejono etykietkę bandziorów, żeby nie powiązać ich z Przymierzem?
- Pół miliona kredytów to ogromna kwota. Dubois miała rację mówiąc, że cała galaktyka będzie podążać jego tropem - powiedział z westchnięciem, przygaszając urządzenie. - Dobrze, że chociaż media nie zdają sobie sprawy gdzie Khouri zmierza. To daje nam szansę. Dzięki, Ets.
Przekroczył próg mesy, podnosząc wzrok i napotykając siedzącą przy stole niebieskowłosą. Wyglądało na to, że ona również jeszcze się nie przebrała i że nie tylko on odczuwał efekty opadającej adrenaliny. W bursztynowych tęczówkach przygasł zwyczajny blask, obciążony zmęczeniem, wspomnieniami, a także apatią wywołaną wyczerpaniem ciągłego napływu emocji. Ludzki umysł mógł wytrzymać tylko tak wiele.
A jednak widząc jak kobieta przesuwa palcami po powierzchni nieśmiertelnika w dłoni, poczuł że warto było odwiedzić lodową planetę. Nawet jeżeli ostatecznie mogło się okazać, że nie znajdą na niej nic co pomogłoby im odnaleźć więcej odpowiedzi.
- Nawet nie wiem gdzie zacząć - odpowiedział z westchnięciem, stawiając hełm na blacie stołu. Błękitne niezapominajki wciąż tkwiły w swoim wazonie, stanowiąc echo ich wcześniejszej rozmowy, która teraz zdawała się całe lata świetlne.
Krzesło zaskrzypiało o podłogę, gdy Widmo je odsunął i opadł na nie ciężko. Sięgnął do rękawic, zaczynając rozpinać boczne klamry zdrętwiałymi palcami.
- Opowiadałem ci jak spotkałem Khouriego - powiedział w końcu. - Może widziałaś w wiadomościach listy gończe, które za nim rozesłano. Teraz, po tym jak zabił Adiustora Valokarra i został wystawiony przez swoich przełożonych, ściga go cała galaktyka. To technik z jego okrętu próbowała nawiązać ze mną połączenie. Wygląda na to, że kontakt z Khourim niespodziewanie się urwał i obawia się najgorszego. Ona i jego SI. Nazir też ma SI - dodał, przypominając sobie, że w tym wszystkim nigdy nie wspomniał o tym kobiecie. Ściągnął obie rękawice i rzucił je obok hełmu, po czym uniósł dłonie i potarł skronie palcami. Z początku byli na tyle zajęci wykrzykiwaniem sobie faktów w mesie, a potem wzajemnymi próbami wyciągnięcia się z dna, że żadne z nich nie zwróciło uwagi na niewielkie luki w opowiadanych historiach.
- Poprosiła mnie o pomoc. Zgodziłem się - zakończył, podnosząc wzrok na biotyczkę i uśmiechając się krzywo. Opuścił dłonie. - Masz ochotę przelecieć się do Szanghaju?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 16:25

Historie dwójki zazębiały się tylko w niektórych momentach, pozostawiając niedopowiedzenia po obydwu stronach. Tak jak on teraz siedział zastanawiając się nad tym, jak Irene Dubois jest z tym wszystkim powiązana, tak rudowłosa musiała zastanawiać się nad jego słowami. Konfliktem, w który się uwikłał i problemami, które próbował rozwiązać. Gdyby nie powiązanie Khouriego z AZ-99, Widmo nie miałby wielu powodów by przyjmować jej prośbę o pomoc, poza zwykłą empatią, która stawała na przeszkodzie profesjonalizmowi i terminom, które nałożyła na niego Rada.
- Przełożę sprzedaż batariańskiego pojazdu na przyszły tydzień. Kupcy mogą poczekać - zasugerowała delikatnie Etsy, przypominając mu o innej, mniej istotnej kwestii. SI nie upominała się o to, na czym zależało też jej. AZ-99 było neutralnym gruntem. Nie mogła go odwieść od prób rozwiązania zagadki, jaką prezentowała bagnista planeta. Nie tylko on był z nią związany, Etsy również. Może to była jedna z tych historii, w których nie będzie miał nikogo, kto sprowadzi go na ziemię, a może nie dotarł jeszcze do punktu, w którym sztuczna inteligencja uznałaby, że już wystarczy.
- Pytałam o moduł. - obojętne słowa niebieskowłosej brzmiały specyficznie. Były kotwicą trzymającą go jednej z rzeczywistości gdy jego umysł wybiegał w dal, do Crescenta, Chin i Ziemi. Do hakera, którego szukał z jakiegoś powodu. - Nie obchodzi mnie Khouri. Ani jego SI.
Brzmiała oschle, choć ciężko było jej się dziwić. Nie była przy rozmowie, którą Widmo odbył z Irene. Nie była nawet osobą, która była proszona o pomoc. Na Elpis znalazła się z zupełnie innego powodu, z którym mężczyzna był powiązany tylko jedną, długą nicią. Bez niego żadne z nich by się nie poznało, ale dla niej był problemem, którym nie musiała się zajmować.
- Nazir Khouri może być bardziej powiązany z twoją sprawą niż wydaje się z pozoru - głos Etsy przypomniał Volyovej o obecności SI. Etsy widziała wszystko, mogła odezwać się w każdym pomieszczeniu, ale nie miała materialnej formy, która zaznaczałaby jej obecność tym, którzy nie byli do niej przyzwyczajeni. - Moduł jest uszkodzony. Większość danych została wymazana, ale znalazłam ślady złośliwego kodu. Niezłomny został zhakowany.
Niebieskowłosa odetchnęła. Sztuczna inteligencja powiedziała to, z czego musiała zdawać sobie sprawę i w co wierzyła, ale wciąż specyficznie było usłyszeć to jako wypowiadany, twardy fakt.
- Wiesz coś jeszcze?
Skqgk2cs7o2a6Zw2fxcG1PYQ2goVxasIM+f0XgrALF9R/hyqNBhMc3uNeem+dHzg0gO4WlElp1epetw0IY5t7F9D6pCRSXxZgxlAW0Pz/QIcEZo4iso+tEO10Y/emRpZZRkihgWx78BWzoqknYXKP1aduATbqUTyP9Xl65CmFhg=
--
SKINNER.
TO WCIĄŻ MAGIA, NAWET GDY WIESZ JAK TO DZIAŁA.
- Jest krok przed nami - mruknęła niebieskowłosa, wpatrując się w wiadomość, którą na ich omni-klucze przesłała Etsy. - Ale jak? Dlaczego? Nie widział nigdy Niezłomnego. Nie wie, co się z nim stało. Nie wie prawie nic o mojej misji. Nie znał Bryanta. Nie rozumiem - ostatnie słowa warknęła z frustracją, chowając nieśmiertelnik do kieszeni przy pasku i przesuwając dłonią po twarzy, przecierając ją jakby dzięki temu próbowała pozbyć się zmęczenia.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 17:14

Turianin podziękował skinięciem głowy na przypomnienie Etsy, ponownie boleśnie uświadamiając sobie że zaczyna tracić kontrolę nad ilością spraw, które musi załatwić. Sprzedaż batariańskiego pojazdu była jedną z nich, ale nawet jeżeli z pozoru wydawała się drobna i zwyczajna, w rzeczywistości taką nie była - w końcu chodziło o zebranie środków na przebudowę Elpis, na odnalezienie naukowców którzy pomogli ją stworzyć, na znalezienie prawdy o ExoGeni. Mając tyle zadań na głowie musiał część z nich odsunąć na dalszy plan, ale nie chciał tego robić z misją, która była związana bezpośrednio z Etsy. SI mogła być wyrozumiała w tym temacie, ale zbyt wiele dla niego znaczyła i zbyt wiele mu pomogła, żeby traktował ją z niższym priorytetem.
Słowa Volyovej sprawiły, że skrzywił się mimowolnie. Na szczęście nie on jeden dostrzegał powiązanie, a głos Etsy w mesie wypowiedział głośno jego własne myśli.
- Może powinien. Wszystkie wydarzenia z AZ-99 oraz AZ-102 prowadzą w mniej lub bardziej bezpośredni sposób do twoich byłych oddziałów - odpowiedział ze zmęczeniem, przyglądając się kobiecie. Jej włosy nadal były w nieładzie, a skóra blada, ale i tak był to cień tego, co można było dostrzec bezpośrednio na lodowej planecie. Myśli, które piętrzyły się za złotymi tęczówkami, były wciąż jednak skupione na tym samym. - Których Khouri też był częścią. Głównie dlatego chcę mu pomóc.
Informacje o module nie były pocieszające. Widmo odruchowo podniósł wzrok na sufit, na ukryte głośniczki przez które SI się z nimi komunikowała, ale nie powiedział ani słowa. Milczenie stanowiło zasłonę dla myśli, którymi turianin teraz obracał w głowie nowe fakty. Wymazane dane oznaczały, że być może ich lądowanie na wiecznej zmarzlinie rzeczywiście było bezowocne. Na dysku, którego chciał się pozbyć przełożony Bryanta, nie znajdą oszałamiającej prawdy ani obciążających dowodów. Spalony moduł nie stanowił rozwiązania ich wszystkich problemów i zagadek, nawet jeżeli turianin po cichu miał na to nadzieję.
Dopiero, gdy ich omni-klucze rozświetliły się z fragmentem kodu, który Etsy wyciągnęła ze środka elektroniki, turianin wciągnął przez zęby powietrze. Długo wpatrywał się w wirtualny podpis hakera, którego pseudonim poznał zaledwie parę minut temu. Sudo-dowcipny podpis nieprzyjemnie nie pasował do efektów, które osiągnął wirus. Do śmierci Niezłomnego oraz jego technik.
- Skinner jest w Szanghaju - powiedział głucho, wpatrując się w wyświetlacz i podnosząc w końcu wzrok na Mayę. Jej frustracja była znajoma, ale Widmo podchodził do tego inaczej. Jego umysł znowu się przebudził z uwagą, jakby ktoś podsunął mu pod nos sole trzeźwiące. Łapiąc zapach nowego tropu.
Nici pajęczyny się łączyły. Niespodziewanie nowe informacje uzyskane od Dubois naprały nowej mocy.
- Technik Khouriego powiedziała mi, że Nazir umówił się na spotkanie z pewnym hakerem na Ziemi nim zniknął. Z człowiekiem, który nazywa siebie Skinner - dodał, pochylając się do przodu i opierając łokcie o blacie, łącząc dłonie ze sobą. Oparł o nie usta, marszcząc łuki brwiowe w zamyśleniu, z oporami przebijając się przez mgłę zmęczenia. - Nie wiem jakim cudem Khouri jest o krok przed nami, może to tylko przypadek. Może linia B często korzystała z usług Skinnera? Może też był członkiem waszych oddziałów, tylko po prostu go nie poznałaś? Może Khouri uważa, że on ma także odpowiedzi na jego pytania.
Zamknął na chwilę oczy, po czym pokręcił głową. AZ-99, śmierć drużyny Mayi, zdrada Bryanta, upadek Niezłomnego na AZ-102, zabójstwo Adiustora, zdradzenie Khouriego, list gończy... Wszystko miało jeden wspólny mianownik. Czarne oddziały Przymierza.
A w obecnej chwili: hakera o pseudonimie Skinner.
- Maya. - Tym razem słowa turianina były ciche, gdy otworzył oczy i zawiesił wzrok na kobiecie. - Wiesz, że nie będę cię do niczego zmuszał. I tak już siłą wciągnąłem cię w to wszystko.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 17:27

Omni-klucz Bryanta, ani spalony moduł, nie dawały im żadnych odpowiedzi w sprawie tego, co teraz mógł robić Khouri i co planował dalej. Dlaczego przestał się komunikować z pozostałymi, dlaczego odłączył się w pierwszej kolejności. Mimo wszystko, przed oczami Widma pajęcza nić, zaczynająca się nad bagiennej planecie, z wolna zaczęła łączyć z innymi gałęziami, pozornie ze sobą niezwiązanymi. Im dalej brnęli, im więcej wskazówek znajdywali, tym więcej rzeczy wyjaśniały małe podpowiedzi, które napotykali na swojej drodze.
Westchnęła, nie dając po sobie poznać tego, czy dotarły do niej jego słowa czy dalej Nazir znajdował się daleko, poza jej strefą przejmowania się. Nawet, jeśli łączące ich nici stawały się coraz bardziej widoczne, widmo AZ-102 nadal ją przytłaczało, sprawiając, że z trudem myślała teraz o czym innym.
- Nie znam tego pseudonimu. Nie mam pojęcia. Ale nie byłam wysoka stopniem. Nie wydawałam rozkazów, tylko je przyjmowałam - wzruszyła lekko ramionami. - Khouri dowodził misjami, w których uczestniczyliśmy razem.
Sięgnęła do drugiego zaczepu przy rękawicy, zdejmując ją i kładąc obok poprzedniej. Obserwowała je zamyślona, gdy echo słów turianina odbijało się we wnętrzu jej głowy, przywracając powoli na ziemię. Teraz nieśmiertelnik spoczął bezpiecznie w jej kieszeni - potrzebowała tylko, by idące za nim przemyślenia też się schowały, pozwalając jej myśleć.
- Wiedziałam, że Niezłomny był zhakowany. Ale teraz... jest inaczej, rozumiesz? Teraz mam imię. Pseudonim. Cokolwiek - odparła. Za gęstą zasłoną wyczerpania pojawiła się iskra determinacji, tak skryta, że ciężko było ją dostrzec. - To wszystko zmienia.
Jeśli Skinner miał być osobą, która przyczyniła się do śmierci jej towarzyszy, zmieniło to jej podejście. Ukształtowało je na nowo. Teraz Vex nie wiedział tylko w jaki sposób. Mogła dostrzec to, że jego oprogramowanie jest narzędziem, a prawdziwy przeciwnik znajdował się w ukryciu, korzystając z jego usług, a mogła wyznaczyć go jako kolejny cel w jej głowie. Puste, krótkie morderstwo, po którym na chwilę poczuje się lepiej. Chwilę, która będzie bardzo ulotna, tak jak ta, w której pozbawiła życia Bryanta.
- Lećmy - powiedziała, z pewną ulgą w głosie, który zmiękł. Teraz miała swój własny powód by lecieć do Szanghaju. Odsunęło to rozważania co do tego, co powinna zrobić teraz, na później. AZ-99 było nadal jednym z niewielu, co napędzało ją do przodu, gdy status dezerterki odebrał jej służbę.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 18:01

Ostatnie kilka miesięcy polegały na podążaniu za tropami, które znalazł na AZ-99. Każda nić była tak cienka i ulotna, że wielokrotnie miał wrażenie, że po prostu wymyślił sobie powód do poszukiwań. Pogoń za duchami miała to do siebie, że rzadko kiedy była prawdziwa, ale teraz... Po raz pierwszy od wielu miesięcy dostrzegł wzór. Dowód na to, że jednak trop nie wygasł całkowicie i że nie kręci się kółko, szukając czegoś czego już tam dawno nie ma.
Maya miała rację. Teraz mieli imię.
- Khouri nie sprawiał wrażenia, że wie więcej o AZ-99, ale może się to zmieniło - dodał, skinąwszy krótko głową po słowach kobiety. Być może eks-żołnierz zdawał sobie sprawę z wydarzeń w Rdzawym Morzu, a może po prostu skorzystał ze starych znajomości, żeby wyjaśnić sobie to i owo. W końcu skierował go za Volyovą, więc wiedział o operacji Vigil - pytanie polegało na tym czy posłał za nią turianina w ramach wdzięczności za ostrzeżenie, uważając że tym samym zwraca drobny dług, czy miał ku temu inny motyw. Nie mieli na to odpowiedzi. Jeszcze.
Ale zamierzał o to spytać jak tylko znowu go zobaczy.
Przyglądał się Mayi nad stołem, w milczeniu obserwując jak jej nastawienie zaczyna się zmieniać. W bursztynowych ponownie pojawiła się iskra, ale nikt poza nią nie wiedział co oznaczała. Niebieskowłosa jak zwykle stanowiła tajemnicę, bez względu na to im dłużej ją znał i im bardziej poznawał. Być może na powrót budziła się w niej potrzeba zemsty, ta sama która pchała ją za Bryantem, a być może teraz było to coś zupełnie innego.
Miał jednak wrażenie, że niektóre pęknięcia na powierzchni jej zwierciadła powoli zaczynają się zarastać. Coś co przyjmował z ulgą.
Westchnął cicho i przytaknął na jej słowa.
- Etsy, skieruj nas ku Ziemi - powiedział w przestrzeń, odsuwając krzesło. Silniki Elpis pracowały od jakiegoś czasu, a okręt płynął przez kosmos w kierunku najbliższego Przekaźnika. Odległość między Rdzawym Morzem, a ojczystą stolicą ludzi oznaczała, że dotrą na miejscu za dobre kilkanaście godzin, tym razem jednak nie niepokojeni przez upiory znajomych koszmarów planety.
Nowy cel kobiety również był czymś znajomym. Czymś co znał z autopsji.
- Teraz oboje potrzebujemy odpoczynku - dodał, podnosząc się z krzesła i sięgając po swoje rękawice. - Duchy świadkami, że na niego zasługujemy - mruknął pod nosem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 18:20

Nie pozostało jej nic poza wzruszeniem ramion. Mogli oboje gdybać i zastanawiać się nad tym do czego udało się dojść żołnierzowi w jego małej wendecie, ale żadne z nich nie wymyśli niczego sensownego, co miałoby wysoki procent prawdopodobieństwa. W tej chwili wszystko było niewiadomą a każda wersja równie prawdopodobna. Pozostanie im czekać na możliwość rozmowy z Khourim, zakładając, że dotrą do niego gdy nie będzie zbyt późno. Mógł szarpnąć się na coś, czego nie jest w stanie sam dokończyć, bez względu na jego imponujący pancerz i umiejętności.
- Ustawiam trasę. Będziemy u celu za dwadzieścia i pół godziny.
Kolejny dzień spędzony na podróży. Galaktyka nie była mała, ale na ogół ogromne trasy Widmo pokonywał po skończeniu jakiejś misji. Dzięki temu nie musiał odczuwać tego ogromu, skupiony na własnym dojściu do siebie i wyzbyciu fizycznego zmęczenia. Dzień normalności, zanim znów będzie musiał założyć na siebie pancerz i chwycić karabin do rąk na obcym terytorium, jakie stanowił Szanghaj.
Maya siedziała w bezruchu, wpatrzona w swoje rękawice. Blizny na kobiecych dłoniach odznaczały się teraz bardziej niż zwykle, w ostrym świetle mesy i tym, jak blada była jej skóra. Pomimo zmęczenia, nie ruszała się z miejsca gdy odsunął swoje krzesło. Może to przez cel, który teraz znów miała, wnioski, do których dochodziła, nie myślała o zdjęciu pancerza. Ten był lekki, lżejszy i mniej masywny niż ten noszony przez turianina, ale to nie znaczyło, że musiał być przy tym wygodniejszy.
- Posiedzę tu jeszcze - westchnęła, sięgając do ceramicznych płytek przy swoim ramieniu. Może nie chciała wracać do kajuty, w której wcześniej chowała się przed światem, teraz, gdy opuszczali układ. Choć wyraz jej twarzy zelżał i pojawiła się na nim swoista ulga, ciężko było oczekiwać, by rzeczy, o których mówiła wewnątrz lodowej jaskini już opuściły jej głowę. - Jeśli nie masz nic przeciwko - dodała, orientując się, że nie jest we własnym mieszkaniu. Uniosła wzrok na turianina, pozwalając sobie na oszczędny uśmiech, zamierając w połowie odpinania naramiennika od reszty pancerza. Na jej napierśniku widoczna była specyficzna pajęczynka, odbijająca się od gładkiej powierzchni tam, gdzie wyładowanie przemknęło po ceramice, naznaczając ją tak, jak naznaczone były rękawice Viyo.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 20:07

Loty między Przekaźnikami były jedynymi chwilami spokoju jakie ostatnio miewał. Oddzielały dwa różne punkty galaktyki, stanowiąc antrakt pomiędzy kolejnymi misjami i krótkie okresy podczas których mógł odpoczywać. Z dala od extranetu, z dala od pocisków śmigających nad głową, z dala od pościgów po dachach czy podejmowania trudnych decyzji. Cenił sobie podróż przez rozmyte pasma widzialnego spektrum i elektromagnetycznego promieniowania Czerenkova nie tylko za wizualne doznania, które zapewniały.
Zatrzymał się w progu, przez chwilę przyglądając się niebieskowłosej. Wydawała się spokojniejsza, ale też bardziej zamyślona niż zwykle. Miała zresztą o czym rozmyślać, nawet bardziej niż on. Stawiła czoło swoim koszmarom i wygrała, wracając z głębin z powrotem na powierzchnię. Być może nie było to zakończenie, którego potrzebowała, ale wierzył że było to coś pomiędzy. Coś co pomogło.
- Oczywiście, że nie - powiedział tylko, kręcąc głową. Już sam jej uśmiech stanowił światełko w mroku; Widmo odwzajemnił go krótko, po czym odwrócił się i wyszedł na korytarz, pozwalając jej z powrotem zanurzyć się we własnych myślach.
Kilkanaście kroków później drzwi kajuty rozsunęły się przed nim, zapraszając go do środka. Kroki pancerza odbijały się między ścianami, gdy podszedł do biurka i zdjął z pleców karabin, odkładając go na blat i to samo czyniąc z pistoletem. Po raz pierwszy od dość dawna jego broń okazała się niepotrzebna na misji, bo wróg który ich zaatakował za nic miał zabawki turian i ludzi. Przesunął palcami po twarzy w zmęczonym geście i również zabrał się za odpinanie pancerza, stopniowo odkładając kolejne elementy na swoje miejsce. Zatrzymał się tylko na chwilę przy pierwszym przedramienniku, przesuwając palcami po poznaczonej siateczką pęknięć powierzchni, w zamyśleniu muskając opuszkami efekty biotyki Mayi.
- Etsy... - odezwał się po chwili, odkładając na bok element pancerza i sięgając do zapięć kolejnego. - Nie masz mi za złe, że odsuwam sprawę Exogeni?
Dopiero, gdy zrzucił z siebie uzbrojenie, organizm uświadomił sobie jak bardzo jest obolały - od wspinaczki, od adrenaliny przedzierającej się przez ciało, od ciągłego napięcia. Drzwi łazienki zasunęły się za nim cicho, gdy ruszył pod prysznic, żeby gorącą wodą odegnać ostatnie widmo lodowatej planety.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 21:47

a co tam, porzucam se
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 21:59

Volyova skinęła głową na jego odchodnym, patrząc, jak wychodzi na korytarz i znika w przejściu. Szybko trafił do swojej kajuty, która przywitała go znajomym, błękitnym blaskiem odbijanym od mebli pochodzącym z wizjera w ścianie. Promieniowanie Czerenkowa urozmaicało jego kajutę za każdym razem gdy do niej wchodził. Może dlatego, że na ogół robił to tylko po to by odpocząć, wziąć prysznic, przespać się i wyjść gdy tylko ubierze się na nowo. Do mesy, do kokpitu, gdziekolwiek indziej.
- Nie. Rozumiem dlaczego to robisz - odpowiedziała gdy tylko zadał swoje pytanie. Mógł bać się odpowiedzi, ale Etsy okazała się nie sprawiać następnego problemu, który mógłby sobie dorzucić do leżącej za plecami sterty. - Wiem, że nie zapomnisz o tym.
Irissa na karku mogła mieć na to swój wpływ, ale też łącząca ich więź. Etsy nie miała problemów z pewnością siebie ani dostrzeganiem tego, ile był w stanie zrobić by zapewnić jej i sobie bezpieczeństwo. Zadzwonienie technika Crescenta było nagłe, tak jak cała ta sytuacja. Nie miał na to wpływu.
Opancerzenie i broń znalazły się na swoich zwykłych miejscach, gdy Widmo podążył pod prysznic. Swoisty rytuał po powrocie z misji dopełnił się i tego wieczora. Nikt mu nie przeszkadzał, nikt się nie upominał. Etsy dotrzymywała mu towarzystwa jeśli potrzebował rozmowy, Maya została w mesie, z której w pewnym momencie się zmyła, gdy on leżał na swoim łóżku.
Szybko zapadł w sen. Zmęczenie wzięło górę jak za każdym razem ostatnio, pozwalając mu odpłynąć na siedem, może osiem godzin.
Jego odpoczynek przerwany został brutalnie. Pamiętał wiele snów, każdy gorszy od następnego, wypełniających jego czaszkę i napawających przerażeniem. Pamiętał ulice Cipritine opustoszałe, po których stąpały bestie z bagiennej planety. Pamiętał Elpis lądującą w doku Lyesii, z nim na pokładzie, jakby oglądał perspektywę, której nie dane mu było zobaczyć wcześniej. Z okna budynku widział gromadzące się przed wejściem tłumy, widział szarżującego przez nie yahga, łapiącego w swe szpony figurę o niebieskich włosach. Bezmoc, która temu towarzyszyła, sprawiła, że poczuł jak jego serce na dół, uderzając o metaforyczne dno.
Jego noc wypełniona była obrazami. Fragmentami przeszłości wymieszanymi ze sobą w abstrakcyjną historię, której ciągłość widział tak długo, jak tkwił w środku. Po przebudzeniu wszystkie elementy przestały mieć sens, okazały się tylko zlepkiem koszmarów, po którym nie czuł się wypoczęty i z trudem przyszło mu wstanie na nogi.
Elpis była bezgłośna. Fregata dalej mknęła korytarzem Przekaźnika, a sam statek wydawał się być pusty. Etsy milczała, zajęta swoimi sprawami i dająca mu spać. W mesie nie znalazł Mayi ani jej pancerza - musiała wrócić do kajuty, którą jej przydzielił, spróbować odpocząć.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 23:01

Słowa SI były pocieszające, nawet jeżeli nie zmieniały rzeczywistości. A ta pokazywała, że bez względu na to w którym miejscu galaktyki by się nie było i w jakim systemie nie przebywało, doba zawsze była niewystarczająca i zbyt krótka. Czas płynął nieubłaganie, a lista rzeczy do zrobienia piętrzyła przy każdym kroku. ExoGeni, Girbach... Niedokończone sprawy, niedoczytane rozdziały.
Prysznic na kilka minut wyparł z niego ponure myśli, a gorąca woda z trudem pozbyła się uczucia zimna, które towarzyszyło mu od wylądowania na lodowej planecie. Chłód przenikający chitynowy pancerz i wgryzający się w kości nie był zwyczajny, i miał niewiele wspólnego z rzeczywistą temperaturą, ale ustąpił pod rozluźniającym działaniem wody. Kiedy turianin w końcu wrócił do swojej kajuty, poczuł się trochę lepiej; miękkie łóżko i organizm wyniszczony adrenaliną zrobiły resztę, sprawiając że zasnął niemal od razu.
Wpadając prosto w objęcia koszmarów.
Obrazy i wydarzenia zlewały się w jedno, tworząc jeden ciąg wypartych emocji i stłumionych obaw. To co Widmo za dnia tłumił w sobie i chował pod powierzchnią dowcipów i lekkiego tonu, wygrzebywało się z jego serca w środku nocy, rozczapierzając pazury i pozostawiając świeże szramy. Część snów była znajoma, część była nowa, część różniła się tylko drobnymi detalami. Tym razem pojawiła się jednak w nich nowa postać, tym silniej uderzając w turianina i tym silniej ciskając nim o metaforyczne podłoże na dnie urwiska.
Kiedy się przebudził, długo wpatrywał się w sufit. Jego naznaczona bliznami klatka piersiowa unosiła się i opadała coraz wolniej, w miarę jak ostatnie wspomnienia snu rozmywały się w zapomnienie, a serce uspokajało swój szalony bieg. Koszmary ponownie układały się do snu, by móc wrócić podczas kolejnej nocy lub przypomnieć o sobie za dnia.
Nawet momenty spokoju podczas podróży Przekaźnikiem miały swoje wady.
Kiedy w końcu zwlókł się z łóżka, czuł się jeszcze gorzej niż wczorajszej nocy. Przemył twarz w zimnej wodzie i przez chwilę wpatrywał się w odbicie szmaragdowych tęczówek otoczonych ciemną oprawą turiańskich oczu na powierzchni lustra; spojrzenie, które napotkał, było zmęczone i sfrustrowane. Niemocą, bezradnością. Własnymi obawami. Jego dłonie zacisnęły się w pięści i rozluźniły, próbując odegnać odrętwiałe uczucie, które paraliżowało jego kończyny w koszmarach, sprawiając że wydawały się ciężkie, skute łańcuchami.
Upłynęły minuty nim w końcu ubrał się w czyste spodnie, naciągnął przez głowę czarną koszulkę i narzucił na ramię ręcznik, a następnie wyszedł na korytarz. Elpis powitała go ciszą i metodycznym szumem systemów podtrzymywania życia, a mesa zaoferowała pustkę. Chociaż niebieskowłosa co jakiś czas zaskakiwała go swoim uporem, nie sądził, żeby długo utrzymała się na nogach po przejściach, których również doświadczyła. Pytaniem pozostawało tylko czy jej noc była lepsza od jego własnej. Czy koszmary wróciły, gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki? Czy syreny spadającego Niezłomnego ponownie rozszalały się w jej umyśle? Czy może chociaż raz zaznała spokoju, tak jak miał nadzieję?
Dozownik soku zasyczał cicho, gdy Widmo nalał sobie porcję do szklanki i wypił ją w kilku łykach, a potem ponownie, gdy uzupełnił naczynie. Wsunął dłoń do kieszeni i powiódł wzrokiem po pustej mesie, po czym ruszył z powrotem na korytarz - a potem na dół, do hangaru. Światła największego pomieszczenia na Elpis rozświetliły się przed nim, gdy drzwi windy rozsunęły się na boki; wyszedł z niewielkiego pomieszczenia i zatrzymał się na parę chwil w wejściu, kontemplując w ciszy batariański pojazd stojący na miejscu postojowym oraz wspomnienia, które niósł ze sobą ten widok.
Kilka chwil później szklanka oraz ręcznik znalazły swoje miejsce na najbliższej skrzyni w pobliżu sprzętu do ćwiczeń, a on sam w milczeniu rozpoczął trening, zamierzając nowym zmęczeniem zabić ostatnie wspomnienia z nocy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

23 cze 2018, o 23:47

Trening pozwalał skupić się jego myślom na czymś innym, a raczej ich wyzbyć przez pierwsze kilka minut. W miarę, gdy wysiłek wzrastał, wcale nie łatwiej było przestać wspominać obrazów przekradających się w jego głowie na granicy świadomości. Łapał się na tym, że ćwiczenia wykonuje metodycznie, gubiąc rachubę w tym, które to powtórzenie. Miało to swoje plusy w kwestii wykonywanej pracy - mózg zwykł robić lepiej rzeczy, na których tak mocno nie skupiał się świadomie. Uczucie zimna za to wróciło, nie odpuszczając go przez długi czas po tym, gdy wyszedł ze swojego łóżka, a może nawet otworzył po raz pierwszy oczy.
We względnej ciszy przeszły mu kolejne trzy godziny. Etsy zagadywała go dwa razy, problemami na Elpis, o których nie musiał wiedzieć bo mogła naprawić je sama i to też robiła w mgnieniu oka. Fregata była jego, ale zgłaszanie niektórych rzeczy przez SI było formalnością, której trzymała się święcie nawet, jeśli była zupełnie zbędna - szczególnie gdy tak mocno jej ufał.
Przechodząc korytarzem koło mesy, minął drzwi prowadzące do kajuty przydzielonej Volyovej w chwili, w której jej skrzydła się otworzyły. Kobieta zatrzymała się w przejściu zaskoczona, zmieniając swój tor by na niego nie wpaść.
- Nie snuj się jak duch - rzuciła mu zaczepnie, uśmiech chowając za włosami gdy ostentacyjnie przyśpieszyła, wymijając go by wejść do mesy, do której też się kierował.
Wyglądała lepiej. Echa wydarzeń z poprzedniego dnia wciąż tliły się w jej spojrzeniu gdy łapało ją zamyślenie, ale nie były tak oczywiste do dostrzeżenia jak wcześniej. Włosy miała spięte w kucyk, a ubranie zmienione na świeżą koszulkę na ramiączkach i szare spodnie.
Odetchnęła, stając przy blacie i odruchowo sięgając do kubka i ekspresu, by zrobić sobie kawy. Obróciła się tylko by spojrzeć na niego pytająco i w miarę potrzeby wziąć dwa naczynia zamiast jednego, pamiętając o tym, by nie nalewać tych samych rzeczy do obu.
- Odpocząłeś? - zagadnęła, stojąc do niego tyłem, choć patrzyła na niego wzrokiem, który wydawał się dostrzegać jego niezbyt ucieszoną minę odkąd zobaczyła go po raz pierwszy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

24 cze 2018, o 00:55

Jedno podciągnięcie, trzecie, dziesiąte. Zmęczenie wywołane ćwiczeniami było inne od tego, którego doświadczał organizm po misjach wypełnionych ciągłą akcją i obawą o własne życie oraz innych. Mięśnie płonęły od mikrouszkodzeń włókien mięśniowych, informując ciało o podejmowanym wysiłku, a nie od ciągłego napięcia wywołanego adrenaliną. Turianin pozwalał umysłowi skupiać się na tym bólu, bo trzymał go w rzeczywistości, odwracał uwagę od wspomnień. Przynajmniej przez chwilę.
Umysł był jednak upartym tworem. Nie minęło zbyt wiele czasu nim ponownie zaczął dryfować w strony, w które nie powinien. Trening spłynął na dalszy plan, zaczynając stanowić tło do własnych myśli i pozwalając ciału przejąć kontrolę nad mechanicznym wykonywaniem powtórzeń kolejnych ćwiczeń. A Widmo z każdym kolejnym podciągnięciem na stalowym pręcie rozwieszonym między dwoma kolumnami podnośnika widział nową twarz z podziemi proteańskiego kompleksu na AZ-99; z każdym kolejnym pociągnięciem rozciągliwego pasa umocowanego do ściany hangaru przypominał sobie jednostajny ryk tłumów Lyesii, falujących niczym dzika bestia i równie nieprzewidywalnym; z każdym uderzeniem pięści o worek treningowy wspominał spojrzenie Diany wpatrującej się w lufę pistoletu, wzrok Olgi Sidorchuk zawieszony na nim pomimo grubej szyby i karabinu przy swojej potylicy, ciężar ciała Vasir na swoich rękach, widok rozpaczy na twarzy Tanyi widzianej na nagraniu, obraz Mayi przebijanej przez omni-ostrze Bryanta.
Zagadywanie Etsy pomagało, pozwalało wrócić z powrotem do rzeczywistości. SI umykało niewiele rzeczy, szczególnie że widziała wszystko co działo się na statku i mogła z łatwością monitorować ich własną aktywność oraz stan organizmu. Nie wątpił, że wiedziała, że nie spał najlepiej i doceniał jej raportowanie, nawet jeżeli nie było konieczne. Niektóre tradycje miło było jednak zachować.
Po treningu, opróżnieniu szklanki z sokiem i powrocie na kolejną godzinę do swojej kajuty, Widmo rzucił się w wir tego co miało nadejść. Wyczyścił pancerz z wody i roztopionego lodu, który mógł dostać się w jego szczeliny po opuszczeniu AZ-102, a także oczyścił broń, upewniając się, że nie wpłynie to na jej niezawodność. Ponownie skalibrował również niektóre parametry omni-klucza, eksperymentując z programem zdalnego wykradania zasilania z odległych źródeł energii, ale że nie mógł się na tym skupić, ostatecznie wyłączył wszystko i ruszył na korytarz, nie mogąc usiedzieć dłużej w jednym miejscu.
Wtedy też niemal wpadł na Mayę przed jej własną kajutą.
- Turiańskie duchy się nie snują - odparł na jej zaczepkę, nie mogąc jednak powstrzymać się od uśmiechu. Zrobił krok w bok, udostępniając jej miejsce i pozwalając się wyprzedzić. Chociaż w pierwszym odruchu kierował się do kokpitu, teraz zmienił zdanie, ruszając za nią; przez jego twarz przemknęło zamyślenie, gdy jego wzrok prześlizgnął się po plecach kobiety oraz jej profilu, częściowo zasłoniętym przez błękitne kosmyki.
- Dobrze wyglądasz - wypowiedział na głos własne myśli, zatrzymując się w progu i opierając ramieniem o framugę. Wsunął dłonie do kieszeni, przyglądając się biotyczce z cieniem uśmiechu; w jej bursztynowych tęczówkach ponownie tliła się energia, a jej skóra nie była już tak blada jak wczoraj. Nawet jej nowa fryzura nadawała jej nieco żywszego ja, a Widmo przyłapał się na tym, że kontempluje jej kucyk dłużej niż powinien.
Kiedy spojrzała na niego pytająco przez ramię, skinął głową twierdząco. Dwie kawy, nie jedna.
- Trochę. Widma nigdy nie śpią, Widma czuwają - odpowiedział na jej pytanie po chwili milczenia, przewracając oczami. Kiedy ekspres zaczął nalewać gęstych płynów do obydwu kubków, oderwał się od framugi, podchodząc do stołu. - Ale nie była to najlepsza z nocy - dodał, wzruszając ramionami i decydując się na szczerość. Jego wzrok prześlizgnął się po twarzy kobiety, przygotowując się do zadania pytania, które bardziej go interesowało.
- A twoja?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”