Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Arae

30 sty 2019, o 23:52

Mesa i kofeina. Skinął głową, potwierdzając decyzję i cofając dłoń z bandaża, który teraz otulał jej ramię, a gdzie przed chwilą pomagał zawiązać końce materiału. Jak na starcie z dwoma agentami Castora, wyszli z niego w większości bez szwanku, a postronny obserwator mógłby zarzucić, że przypłacili zakończenie walki zaledwie paroma siniakami i jednym poparzeniem. W tamtej chwili nic nie wyglądało jednak na łatwe i bezpieczne. Nie widział potyczki Mayi z żołnierzem uzbrojonym w miotacz ognia, ale mógł sobie wyobrazić jak wyglądała - płomienie ryczące po ścianach kompleksu, zalewając je w gwałtownych strugach, gdy mężczyzna naciskał spust, pośród nich błyski błękitu tam gdzie teleportowała się biotyczka, terkot jej pistoletu maszynowego i wizgi języków czarnej energii...
W jednym krótkim przebłysku przypomniał sobie, że przeładowała broń, gdy stali razem w pomieszczeniu, łapiąc oddech po walce. Strzelała, a pistolet zadziałał, pomimo jego żartów.
- Miałem nadzieję, że będziesz. Bo następną czyścisz sama - odpowiedział na jej słowa po chwili milczenia, odwzajemniając jej półuśmiech. Nawet jeżeli prawdopodobnie jego obietnica była daleka od prawdy oraz od tego jak będzie wyglądała przyszłość jej pistoletu, bo wiedział, że akurat to postanowienie zrobione jest ze szkła, a ostrzeżenie puste.
Dostrzegł cień, który przemknął w złotym spojrzeniu, gdy wspomniał chwilę, która nastąpiła przed uderzeniem pustego pochłaniacza o ziemię. Wiedział, że zrozumiała o co pytał, że pojęła że jego słowa nie dotyczą zabitych mężczyzn oraz tego co to oznaczało. A jednak, błękitne włosy, uwolnione spod wiązania, zatańczyły dookoła jej głowy, gdy pokręciła nią przecząco, odsuwając te myśli na bok. Może uznała, że to niewłaściwa pora, może nie chciała o tym mówić, nie teraz, nie tutaj, gdy chociaż jedno z nich musiało odrzucić na bok własne problemy. Może nie powinien tego poruszać, ale musiał; jakaś jego część odruchowo pragnęła ją poinformować, że wie i że może z nim porozmawiać, że chce jej się odwdzięczyć, tak jak ona robiła to teraz. Inna część uciszyła ją jednak natychmiast. Ta, która wiedziała, że nie musi niczego mówić na głos.
Ścisnął delikatnie jej dłoń, przekazując jej to wszystko, ale nie poruszył znowu tematu, pozwalając jej samej do niego wrócić, gdy będzie chciała. Podniósł się z ociąganiem, wstając na nogi, kiedy ponownie go pociągnęła.
- To ja zrobię nam kawy - odpowiedział tylko. Chciał ruszyć, ale dotyk jej palców zatrzymał go w miejscu, a gdy podniósł na nią wzrok, dostrzegł jej spojrzenie. To również zrozumiał; napięcie, które spinało jej ciało, obawę i zmęczenie, poszukiwanie pewności, że gdy tylko na chwilę zniknie mu z oczu, jej wpływ nie wyparuje. Lustrzane odbicie jego samego, gdy wiele dni temu sam pomagał jej dojść do siebie.
- Już dobrze - powiedział pół tonu ciszej, pozwalając sobie na kolejny, zmęczony uśmiech i na to by dostrzegła, że dzięki niej pustka zdążyła wycofać się już z zielonych tęczówek. - Może nie wyskoczę ze śluzy przez ten czas.
Żart był tylko i wyłącznie tym - żartem. Dalej czuł jakby w jego głowę ktoś powbijał setkę gwoździ, a kark miał sztywny od napięcia jak stalowa belka, ale mógł już normalnie myśleć, mógł oddychać, mógł skupić się na czymś innym niż nagrania przedstawiające jego rodzinę. Przyszłość, która jeszcze nie nadeszła. Przyszłość, którą być może jakoś mogli powstrzymać, a jeżeli nie - którą mogli pomścić.
Wypuścił jej dłoń, pozwalając jej ruszyć do kajuty, a samemu kierując się w stronę mesy. Mięśnie go bolały i czuł się jak po długim biegu, ale czarne chmury nadal trzymały się zamknięte w centrum łączności. Nawet gdy został sam i gdy usłyszał syk drzwi zamykających się za biotyczką. Ruszył przez pomieszczenie w ciszy, obchodząc powoli stół i podchodząc do szafek, żeby wyciągnąć z nich dwa kubki. Niemal mechanicznie postawił je pod odpowiednie dozowniki, jeden dla dextroskrętnych organizów, a drugi dla levo, po czym wcisnął przycisk automatu.
Szum przygotowywanej kawy wypełnił dźwiękiem mesę, podobnie jak zapach, który podążył za nim chwilę później. Wpatrywał się w dwa strumienie cieszy o nieznacznie odmiennej barwie, pozwalając myślom odpłynąć na kilka sekund, podryfować w dal tak jak zrobiły to pod szumem prysznica. Jego dłoń w nieświadomym roztargnieniu zaczęła pocierać delikatnie bandaż dłoni - nie na tyle żeby znowu podrażnić ranki, ale w niewerbalnej reakcji na umysł próbujący się do czegoś przydać, próbujący pogrzebać resztkę obaw i bezradności pod naporem pracy.
- Etsy, ile czasu potrzebowałaby mała korweta na dotarcie z Mgławicy Końskiego Łba do Małpiej Grani? Mniej niż osiemnaście godzin? - odezwał się po dłuższej chwili.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

31 sty 2019, o 00:24

Uśmiechnęła się krzywo słysząc jego żart, który w tej sytuacji pewnie uznała za mało udany. Mimo wszystko, kiwnęła głową i puściła jego rękę, obracając się, żeby pójść w drugą stronę i zostawić go samemu ze swoimi myślami. Odgłos jej kroków szybko ucichł, odgrodzony zamykającymi się drzwiami mesy.
Ekspres zaczął swoją pracę od razu gdy turianin wcisnął odpowiednie przyciski, pobudzając urządzenie do pracy i wypełniając powietrze zapachem świeżo zaparzonej kawy, a raczej mieszanką dwóch, nieco różnych od siebie. Oba napoje były niemal tak samo ciemne i smakowały gorzko, gdy nie dodało się do nich niczego.
- Piętnaście - odpowiedziała Etsy, przyznając mu tym samym rację gdy spytał o osiemnaście godzin. - Myślisz o włączeniu do tego Teli Vasir?
Drzwi do mesy otworzyły się zaledwie chwilę po jej pytaniu, więc jeśli nie odpowiedział od razu, drugą słuchaczką została Maya. Trzymała w garści swój sprzęt, z torbą przewieszoną przez ramię, w której środku upchana była jego reszta. Widać, że nie miała czasu jeszcze się nim zająć, tylko poszła od razu pod prysznic, z którego wygnał ją sygnał o nadchodzącym połączeniu.
- Muszę go umyć - westchnęła od razu, rzucając bez finezji torbę na stół, a za nią trzymany w dłoni napierśnik i pistolet. Znów miała na sobie bluzę, zasuniętą do połowy. Podwinęła rękawy, wyciągając z torby kilka części swojego opancerzenia i krzywiąc się na ich widok. - Nie miałam czasu wcześniej.
Żadne z nich nie miało, ale pancerz turianina nie był tak ubrudzony jak jej, choć znalazłby na nim kilka śladów po wykończeniu przez siebie pierwszego z ochroniarzy.
Jej prawy naramiennik i rękawica pokryte były zaschniętą krwią, która nie należała do niej. Jej odpryski naznaczały też napierśnik i całą drugą rękę, przypominając o mało delikatnym sposobie, którego użyła rzucając się na każdego z ich przeciwników.
Obróciła się, zamyślona, rozglądając po mesie zanim podeszła do zlewu. Nie było w nim żadnych naczyń, więc bez chwili zawahania odkręciła wodę i podsunęła swoją rękawicę pod ciepły strumień, patrząc, jak zabarwia się na czerwono. Przynajmniej krew nie należała do niej - poprzednio to swoją musiała zmywać z napierśnika, teraz sklejonego w miejscu, w którym roztrzaskał go pocisk wystrzelony przez Reeda.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

31 sty 2019, o 01:05

Mocny, świeży zapach ziaren kawy wypełniał pomieszczenie, pobudzał umysł do pracy i budził resztę komórek z apatii, aktywując bezwarunkowy odruch organizmu. Wsłuchiwał się w szum pracującej maszyny, wpatrując się w unoszące się dwie tafle ciemnego napoju, ale na pytanie SI kiwnął głową z ociąganiem, pokazując że nie pogrążył się w myślach całkowicie.
- Nie będę jej ściągał na Chascę. - Chciał wierzyć, że asari zrozumiałaby jego postępowanie i że pomimo rozkazów Rady dołączyłaby do ich bandy straceńców gotowych na samobójczą misję, ale nie mógł tego zrobić. Nawet pomimo tego, że AZ-99 było na początku również i jej walką, podobnie jak Lyesia, nawet pomimo tego, że Tela byłaby czynnikiem, którego Steiger i Reed by nie uwzględnili i że wniosłaby do ich grupy kolejną, trudną do powstrzymania siłę natury. Nie zamierzał ciągnąć jej w spiralę upadku, w którą sami wskoczyli i ginąć za sprawę, którą rozpoczęli. - Ale może zdąży na Palaven, gdy my będziemy zajmować uwagę Steigera. Chcę z nią porozmawiać, gdy złapiesz jej sygnał.
Była to zaledwie myśl, zaledwie zaczątek pomysłu, ale było to lepsze niż nic. Ich przylot do Morza Cieni powinien się zbiegnąć mniej więcej z jej wylotem z Przekaźnika w Końskim Łbie. Nie chciał myśleć nad tym, że nawet gdyby dotarła o czasie do stolicy turian, ona była jedna, cele trzy, a czasu bardzo niewiele. Ale gdyby przekonała Radę lub wojsko Hierarchii, gdyby wprawiła w ruch kolejny klocek domina, gdyby...
Kliknięcie dwóch kurków automatu zbiegło się z sykiem otwieranych drzwi, wyrywając go z zamyślenia i sprawiając, że drgnął. Rozluźnił zdrętwiałe palce, poruszając nimi parę razy nim sięgnął po uchwyty obydwu naczyń i odwrócił się w stronę biotyczki.
- Lepiej myć zewnętrzne płyty niż musieć czyścić również te w środku - odpowiedział na jej słowa, krzywiąc się lekko. Postawił kubki na stole - w bezpiecznej odległości od rzuconej torby - po czym sam również odsunął krzesło i zajął miejsce, wyciągając rękę, żeby przyciągnąć do siebie tobołek. Krew, teraz niemal czarna, szpeciła pancerz nieregularnymi wzorami, tam gdzie trysnął jej strumień; jakiś doświadczony śledczy z pewnością potrafiłby przyrównać trajektorię jej lotu do tego co się wydarzyło, ale teraz była tylko ciemną plamą, nie dowodem. Przesunął w roztargnieniu opuszkami po powierzchni jej napierśnika, wyczuwając pod nimi stary omni-żel, który użyła żeby załatać dziurę po pocisku łowcy, zasklepić dowód tego jak blisko tym razem otarła się o śmierć. Powinien pamiętać, powinien zająć się tym od razu jak weszli na pokład Elpis.
Z jego gardła wydostało się ciężkie, wymowne westchnięcie, gdy natknął się na nierówne krawędzie i zbyt grube sploty zeschniętego polimeru.
- A którego ze swoich towarzyszy przekonałaś, żeby za ciebie naprawiał pancerz? - mruknął pod nosem, zerkając w jej stronę. Uśmiechał się jednak nieznacznie, pomimo tonu sugerującego dezaprobatę. Gdy ona zmywała krew z naramiennika, jego uwaga przeniosła się na jej pistolet. Wyciągnął ku niemu dłoń, ale zatrzymał ją w połowie ruchu.
- Mogę?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

31 sty 2019, o 01:31

Etsy już nie odpowiedziała, widząc, jak przyjście niebieskowłosej przerwało temat, który na chwilę rozpoczął. Mieli sporo czasu, mogli porozmawiać o tym później, a nie musiał otrzymać werbalnego potwierdzenia by wiedzieć, że Etsy będzie gotowa nawiązać połączenie z asari gdy ta wejdzie w zasięg komunikacji - później niż gdy oni trafią wreszcie do Morza Cieni. Zdążą naradzić się z Khourim i Dubois, i obmyślić późniejsze działania. Na razie mogli tylko gdybać i rzucać luźnymi pomysłami.
Maya pośpiesznie przemyła rękawicę i naramiennik, po czym złapała drugą, którą wzięła ze sobą i też przetarła ją z wierzchu. To, że musiała umyć ceramiczne płytki swojego pancerza było najmniejszym problemem, patrząc po tym, co na ogół się działo po walkach. Minęło dopiero kilka dób odkąd pocisk Reeda złamał jej żebro, a kapsuła medyczna poskładała ją do kupy, ciężko było więc zapomnieć o skutkach poprzedniego starcia, jeszcze w Szanghaju.
Przetarła je z wierzchu ścierką, lub ręcznikiem papierowym, czymś co najszybciej znalazła, po czym wróciła do stolika i rzuciła części pancerza na blat, zajmując miejsce obok niego.
- Nie jest tak źle, przecież działa - żachnęła się, łapiąc napierśnik do rąk i patrząc na zasklepione nacięcia. Spełniały swoje zadanie - to na pewno. Na ciemnym pancerzu nie rzucały się tak w oczy gdy byli na polu walki, ale w jasnym świetle mesy wszystko było widoczne. Mimo tego, uśmiechnęła się lekko, dostrzegając jego żart. - Wierz lub nie, ale kiedyś nie musiałam go zbyt często naprawiać.
Przysunęła do siebie swój kubek z kawą, zerkając na oba dla porównania. Różnica była niewielka, ale pili to razem wystarczająco dużo razy by nauczyła się ją rozpoznawać. Słysząc jego pytanie, skinęła głową od razu, obejmując dłońmi gorące naczynie.
Jej pistolet okazał się bardzo lekki - znacznie lżejszy niż Paladyn, którym posługiwał się Viyo. Pod światło widać było, że zrobiony jest z zupełnie innych materiałów niż większość broni, z której korzystali przeciętni bandyci z Omegi, z innych też niż te, z których zbudowany był jego własny oręż. Broń miała dodatkowy uchwyt dla stabilności, ale rzadko kiedy niebieskowłosa z niego korzystała. Wyglądał na stosunkowo stary, ale nie w złym tego słowa znaczeniu - musiała być do niego przyzwyczajona i sprawdzał się jej od wielu miesięcy, może dwóch, trzech lat, ale nie wyglądał na staroć. Wciąż jego jakość wykonania była lepsza niż tego, co na ogół można było znaleźć w sklepach.
- Poza tym, byłam N7 - dodała, starając się przebrzmieć wyniośle, ale rozbawienie pokrzyżowało jej plany. - Mogłam wymienić sobie cały napierśnik jeśli go zbyt mocno otarłam.
Przesunęła opuszkami palców po nierównej powierzchni opancerzenia, o którym wspomniała. W pewnym momencie dotarły do miejsca, w którym kiedyś znajdowało się oznaczenie - małego prostokąta, który widać, że miał jakieś przeznaczenie, ale w środku był pusty.
- Tylko N7 może nosić to oznaczenie na sobie - powiedziała cicho, z zamyśleniem dotykając pustego wydrążenia w napierśniku. - Przy transferze kazali mi się go pozbyć. Wszystkich zresztą, z broni też.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

31 sty 2019, o 02:45

Teraz nawet to co wydarzyło się w Szanghaju momentami wydawało się być oddalone o całe miesiące od ich obecnego położenia. Czas rzeczywiście był dziwnym konstruktem, bawiąc się nimi i rozciągając jedne chwile w nieskończoność, by inne upchnąć w tchnieniu nie dłuższym niż pojedyncze mrugnięcie. Ile minęło czasu odkąd pocisk Reeda rozerwał jej pancerz, a jego serce stanęło w miejscu? Ile obrotów zrobiła wskazówka zegara odkąd wyrwali Khouriego z przetwórni, odkąd ich wizerunki zostały wyświetlone w ludzkich wiadomościach? Dwie doby? Trzy? Umysł mógł odpychać od siebie te wspomnienia, ale ciało pamiętało. Każde złamane żebro, każda pęknięta płytka, każda świeża blizna.
I pancerz również pamiętał, stanowiąc żywy dowód, że tamte wydarzenia były prawdziwe. Że nie były częścią nocnych koszmarów.
- Masz rację. Nie wierzę - odpowiedział z półuśmiechem, porzucając na razie napierśnik i oddając go w jej ręce. Przynajmniej na chwilę obecną; jego umysł z wdzięcznością rzucił się na ten najprostszy problem, oczami wyobraźni już wybierając odpowiednie ustawienie omni-klucza, którym będzie wypalał nadmiarowe lub niewłaściwie położone sploty omni-żelu, żeby uzupełnić je w sposób skuteczniejszy niż ten obecny. Jednak pomimo swoich słów, potrafił zrozumieć jak bardzo jej życie zmieniło się od tego co było kiedyś. Sama to przyznała, a błękitne pukle opadające na jej ramiona były potwierdzeniem tego, że nie była już tą samą osobą. Być może kasztanowowłosa Maya była rozsądniejsza, bardziej stonowana i bardziej ostrożna. Być może nie skakała w ogień z uśmiechem na ustach i furią w złotych oczach, bardziej polegając na swoich kompanach i właściwej taktyce.
Trochę ciekawiło go jaka była kiedyś i czy rzeczywiście była tak bardzo inna, tak jak twierdziła. Czy Los związałby ich w ten sam sposób, gdyby spotkali się w innych okolicznościach?
Zaśmiał się cicho na jej wyniosły ton, a coś w jego sercu rozluźniło się odrobinę.
- Mm. A Widma muszą kupować nawet swoje pochłaniacze ciepła. Sprawiedliwość - mruknął pod nosem, obracając delikatnie w dłoni pistolet. Pozwoliła mu go wyczyścić, ale i tak odruchowo zapytał o pozwolenie. Stara, turiańska tradycja, zakorzeniona w nim jeszcze silniej niż poczucie dyscypliny, być może przez fakt, że często nie ograniczała się do obywateli Hierarchii - broń żołnierza była jego częścią, była czymś osobistym. Dotykając jej pistoletu i oceniając go, czuł się trochę tak jak gdy oglądał jej blizny, badając palcami każdy ślad na jej żebrach, plecach czy twarzy. Egzemplarz miał kilka lat, ale niósł ze sobą historię. Nawet jeżeli wiedział, że w jej przypadku był tylko dodatkiem, bo prawdziwa broń znajdowała się wewnątrz niej, gotowa spopielić wszystko na swojej drodze.
- Nie znam tego modelu - zauważył, zabarwiając swoje słowa cieniem pytania. Musnął palcami identyczne wydrążenie jak to, o którym opowiadała na napierśniku, dostrzegając w prostokącie brak symbolu jednostki. Uniósł na nią wzrok, przez chwilę przyglądając się jej w ciszy, otwarcie korzystając z jej zamyślenia i błądząc spojrzeniem po jej twarzy. Niemal wyczuwał myśli, które obudziło w niej to drobne wspomnienie.
- Tęsknisz za nim? - zapytał miękko. - Za symbolem? I za tym co reprezentował, gdy go nosiłaś?
Temat niebezpiecznie dotykał ich niepewnej przyszłości, ale może właśnie tego potrzebowali. Przypomnienia o co walczą. Przypomnienia o tym co może być. Walczył o odzyskanie przez nią dawnego życia, ale co to tak naprawdę oznaczało? Co się stanie, gdy wycofają jej zarzuty dezercji? Czy przywrócą ją znowu na stanowisko N7 czy może zamienią dezercję na dobrowolne odejście ze służby?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

31 sty 2019, o 03:20

Odsunęła od siebie napierśnik, przekładając go bliżej niego, gdy przypomniała sobie, że przecież miał go naprawić. Większość stołu zajmowała teraz sterta opancerzenia, dając niewiele przestrzeni na kubki z kawą. Mimo tego, Maya znalazła sobie trochę miejsca, przesuwając w bok rękawice, żeby oprzeć głowę o zgiętą w łokciu rękę, wspartą na jasnym blacie. Jej włosy swobodnie opadły w dół, zatrzymując się dopiero na stole lub opadając poza jego krawędź.
- Jest Przymierza - odparła, wychwytując niewypowiedziane pytanie. - Zrobili kilka modeli wyłącznie dla oddziałów specjalnych. Ten karabin, który zabrałeś z ciała ochroniarza na Noverii też nim jest.
Podniosła głowę, żeby móc napić się swojej kawy bez ryzykowania rozlania jej wszędzie wokół, w tym na świeżo umyte części pancerza. Napój był gorący, ale sam jego zapach rozbudzał, zachęcając do picia. Gdy wracała do swojej poprzedniej, wygodnej pozycji, widział, jak zesztywniałe muszą być jej plecy i kark, tak samo zresztą jak jego. Może nie byliby w stanie teraz zasnąć, ale ich ciała odczuwały zmęczenie, godziny spędzone w pancerzu, podróże przez dolinę w pojeździe naziemnym i długą walkę z dwójką przeciwników.
Milczała początkowo, ważąc jego słowa, szukając odpowiedzi na jego pytanie wewnątrz własnej głowy. Spojrzenie utkwiła w leżącej obok rękawicy, ale tak naprawdę sięgała nim w inne miejsca i inny czas, tak inny od tego, w czym teraz tkwili oboje.
- Byłam taka dumna z siebie, kiedy mi się udało - mrugnęła, przenosząc swój wzrok na jego profil, studiujący broń, lub zabierający się już do pracy. Uśmiechnęła się lekko do swoich wspomnień, wolną ręką odgarniając kilka włosów z policzka. Drugi przykrywała jej dłoń i cień, więc tylko częściowo obrócona w jego stronę, najbardziej przypominała zdjęcie, które znalazł w jej aktach. Tylko mała bruzda w kąciku ust przypominała o istnieniu większych szram tam, gdzie teraz nie docierał jego wzrok. - N7 jest niewielu w Przymierzu. To jedno z najtrudniejszych szkoleń do ukończenia.
Westchnęła, chwytając swój kubek i podsuwając go sobie prawie pod nos, korzystając z tego, jak przyjemnie gorące było naczynie z kawą.
- Ceremonia zakończenia była na Arkturusie. Wielka i oficjalna. Była nas aż trójka. - wymownie przetoczyła wzrokiem po suficie, wracając do obserwowania jego dłoni. Na tej zabandażowanej zawiesiła spojrzenie, gdy jej uśmiech nieco zbladł, a umysł zawędrował na te karty wspomnień, których nie potrafiła oglądać z bestroską, z którą wspominała swoje czasy w oddziałach specjalnych. - Ale po tym wszystkim... Kiedy kazali mi to zedrzeć, wszystko, nad czym pracowałam tyle lat...
Wzruszyła lekko ramionami, wracając do swojej kawy, która była ciepła, smaczna i dobrze pachniała. Podniosła się, orientując w tym, że półleżenie na stole wygodne jest tylko przez chwilę, a gdy chwila mijała, jej kark protestował natychmiast.
- Nie robiło mi to różnicy - przyznała, unosząc kubek do ust i upijając łyk napoju. - Nie wiem, czy teraz też by jakąś zrobiło.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

31 sty 2019, o 13:54

Obrócił w dłoniach pistolet, gdy o nim mówiła, w czysto rodzinnym odruchu przyglądając się jego smukłej budowie i dodatkowym uchwytom na stabilizację odrzutu. Potrafił docenić porządną konstrukcję gdy ją widział, a broń biotyczki była lekka, właściwie wyprofilowana i stworzona z lepszych materiałów niż te które można było oglądać w innych egzemplarzach. W pewien sposób przypominała swoją właścicielkę, stanowiącą unikat pośród innych.
- Myślisz, że jego właściciel też był kiedyś N7? - zapytał po chwili milczenia, gdy wspomniała karabin leżący na podłodze jego kajuty. Porzucony i zapomniany, jak zwykły kawałek metalu, a nie narzędzie wytworzone specjalne dla wyjątkowych jednostek armii Przymierza. Czy łysy żołnierz również służył kiedyś innym ideałom, a został wepchnięty na ścieżkę, na której go spotkali?
Zmienił uchwyt na pistolecie i cofnął zamek, uwalniając resztę mechanizmu. Nowoczesna konstrukcja czy nie, zasada była taka sama i nie potrzebował wiele, żeby zorientować się co trzeba nacisnąć, a co podważyć, żeby sprawnie rozebrać jego zewnętrzną warstwę. Kiedy Maya zaczęła opowiadać, on zaczął pracować nad spełnieniem swojej pierwszej obietnicy; jego wzrok odbiegał w jej stronę równie często, co w stronę kolejnych części, dzieląc swoją uwagę między jej słowa, a własne ruchy. Niemal od razu, gdy zaczął, jego organizm zaczął się uspakajać, znajdując ukojenie w rutynie.
- I powinnaś być - zauważył cicho, zdejmując zewnętrzną osłonę akceleratora. Wbudowany mikrokomputer spełniał swoją rolę w doborze pocisków bez błędu, ale miesiące pracy zawsze pozostawały swoje żniwo: niemal niedostrzegalne drobinki niewykorzystanej masy, które zbierały się w łączeniach lufy, powycierane warstwy uszczelniającego omni-żelu, delikatna warstewka utlenionego tworzywa na cienkich przewodach... Pomimo tego, broń była jednak w zaskakująco dobrym stanie. Pewnie dlatego, że była niemal nieużywana. - Trochę ci tego zazdroszczę. Moje zadowolenie z awansu na Widmo nie zdążyło dotrwać do momentu nadania tytułu.
Ta myśl nie była związana z najlepszymi z jego wspomnień, ale również nie z najgorszymi, więc nie wywołała żadnych cieni. Przerwał na chwilę, żeby również sięgnąć po kubek z kawą i odchylił się nieco na krześle, podnosząc wzrok na niebieskowłosą. Przyglądał się jej otwarcie, gdy kontynuowała opowiadanie; porównanie do starego zdjęcia nasunęło się samo, ale wywołało uśmiech na jego ustach. Może też dlatego, że w chwilach takich jak ta, gdy siedziała zamyślona i myślami odbiegała w stronę przyjemniejszej przeszłości, w jej postawie i wyrazie twarzy pojawiało się coś łagodniejszego, coś co rozjaśniało jej spojrzenie.
Przynajmniej przez chwilę.
- Myślisz, że można obejrzeć jakieś nagrania z niej na extranecie? - zapytał z półuśmiechem. Jego krzesło odsunęło się na chwilę, gdy odchylił się i sięgnął po papierowy ręcznik z blatu, ten sam z którego wcześniej korzystała. Skierował swoją uwagę z powrotem do broni, odstawiając kubek z kawą na bok i delikatnie zaczynając oczyszczać miejsca, które zwróciły jego uwagę, nieco wolniej niż zwykle ze względu na dłoń, która szczypała ilekroć ruszał palcami. Nie umknęła mu jednak zmiana tonu jej głosu.
Nie musiał dociekać bardziej. Rozumiał. Kiedy przechodziła z N7 do linii B, była w najgorszym stanie - jej załoga zginęła, a ona sama dopiero co wyrwała się z lodowego piekła, fizycznie, ale nie psychicznie. Utrata stanowiska na które tak zabiegała było prawdopodobnie kolejnym ciosem, na który tylko powiększył rany i zaprosił więcej demonów do jej głowy. Ambicje były wtedy jej najmniejszym problemem, ale musiało zaboleć. Im wyżej stoisz, tym silniej upadasz.
Milczał przez chwilę, bezwiednie przesuwając końcówką papieru po zaniedbanych miejscach kontrolera trajektorii i rozmyślając nad jej słowami. W końcu ostatecznie nie było znaczenia co symbolizują ich zawody, gdy okazywało się, że dla każdego kogo napotkali, oznacza on co innego. Ona prawdopodobnie zrozumiała to jako pierwsza.
- Może w takim razie moje pytanie powinno brzmieć inaczej - powiedział w końcu z cichym westchnięciem. Przez jego usta przemknął jednak cień uśmiechu. - Zaproponowali ci kiedyś pozowanie do plakatu?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

31 sty 2019, o 22:43

Wzruszyła lekko ramionami, nie będąc w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na jego pytanie. Ochroniarz był wyszkolony. Ciężko było określić, czy Viyo dałby sobie sam z nim radę, czy potrafiłby go wymęczyć, czy on pierwszy popełniłby błąd. Równie dobrze mógł być jednym z N7, kiedyś, dawno temu.
- Może. A może B też potrafi sobie takie załatwić - odparła po chwili zastanowienia. - N to cała linia, ale Przymierze ma kilka jednostek specjalnych. Khouri w którejś był wcześniej, chyba w Delta. Nie pamiętam.
Upiła łyk swojej kawy, obserwując, jak turianin zaczyna pracować. Pewnie nie zmniejszy to jej niechęci do robienia tego samemu, ale widząc, jak się uspokaja, i z jej twarzy znikały wywołane wspomnieniami cienie. Przyglądała mu się otwarcie, błądząc spojrzeniem od broni do jego twarzy, przez poranioną rękę, którą musiał operować nieco wolniej niż zwykle.
Gdy wspomniał o swoim tytule Widma, zmarszczyła lekko brwi, ale nie skomentowała tego od razu. Jego awans nie był tak podniosły i świetny jak jej, bardziej musiał przypominać ten, który miała później - transfer do B, o ile można to było w ogóle awansem nazwać. Odkąd włączono go do szeregów prywatnej armii Rady nie miał ani chwili wolnego, której nie spędziłby szukając kolejnych poszlak i kolejnych odpowiedzi, lub wskazówek, które mogły do nich prowadzić. Steiger mieszał w jego życiu na długo zanim turianin go poznał i osobiście z nim porozmawiał.
- Wątpię - parsknęła śmiechem, kręcąc z zaprzeczeniem głową. - To nie jest uroczystość na miarę pasowania na Widmo - dodała, uśmiechając się półgębkiem.
Jego pasowanie było dość krótkie, ale z pewnością wyniosłe. Pojawiło się też w mediach - może nie pobiło rekordów oglądalności, bo Widm było wystarczająco, by ich mianowania nie były wielkim szokiem dla publiczności - ale można było to obejrzeć nie szukając zbyt długo. Może Volyova odrobiła swoje zadanie domowe podczas ich pierwszego rozłączenia się i wpisała nazwisko turianina, który wyciągnął ją z baru na Horusie żeby wiedzieć więcej o tym, z kim miała do czynienia.
- Jasne. I do kalendarza. Byłam twarzą stycznia - odrzuciła sarkastycznie, chowając uśmiech za krawędzią kubka.
Odstawiła naczynie obok siebie, przez chwilę w milczeniu przyglądając mu się gdy czyścił jakieś zakamarki maszynerii, która nosiła na sobie ślady zużycia.
- Zdążyłeś chociaż poświętować swój awans? - zagadnęła, niemalże z troską w głosie. - Upić się do nieprzytomności w barze, korzystając z tego, że jeszcze tego jednego wieczora przed ogłoszeniem promocji jesteś nikim szczególnym dla ludzi wokół? - dodała z nutą rozbawienia w głosie, stukając bezmyślnie paznokciami w ściankę kubka z kawą.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

1 lut 2019, o 00:45

Skinął głową, przyjmując takie wyjaśnienie. W Hierarchii również istniało kilka grup podzielonych na przeznaczenie służących w nich żołnierzy, a on sam był przecież członkiem jednej z nich przed zostaniem Widmem. I chociaż upłynęło zaledwie kilkanaście tygodni, jego czas jako porucznika też wydawał się należeć do innego życia. Karabin leżący w jego kajucie też z pewnością miał swoją historię, ale ta pozostała już poza zasięgiem - broń stała się po prostu kolejnym kawałkiem metalu, który miał zawisnąć na ścianie w towarzystwie pozostałych albo dołączyć do jego codziennego arsenału. Coś o czym jeszcze nie zadecydował, ale co prawdopodobnie będzie musiał rozważyć przed wylądowaniem na Chasce. Nadal byli niewystarczająco dozbrojeni i nie mieli odpowiednik zasobów, żeby czuć się chociaż odrobinę komfortowo, a świadomość, że w placówce będą dziesiątki ludzi pokroju łysego żołnierza, dziesiątki innych dawnych agentów oddziałów specjalnych, wcale nie poprawiała sytuacji.
Przerwał na chwilę pracę, żeby sięgnąć po kubek. Jego kawa znikała o wiele wolniej niż ta w naczyniu biotyczki, ale orzeźwiający zapach i gorzki smak pobudzały neurony, pomagając odgonić mgłę i wyklarować myśli. Gdy wspomniała jego pasowanie, uśmiechnął się krótko. Wciąż pamiętał pytania, które gnieździły się w jego głowie, gdy stał u szczytu podium, wszystkie wątpliwości, które zniknęły jednak, gdy jego imię padło z ust Radnych. Całe to napięcie, które towarzyszyło mu podczas oczekiwania na wiadomość od Quentiusa, każdy nerwowy krok na pokładzie Elpis i szukanie zajęcia, żeby zająć myśli.
A jednak nawet ten awans był słodko-gorzkim przeżyciem. Było tak jak powiedziała mu Vasir - nie dane było mu zakosztować ekscytacji z nowego stanowiska, nie dane mu było odkryć, że bycie Widmem to coś więcej niż machanie bronią oraz bycie bohaterem wszechświata. Już wtedy, gdy stał przed czwórka najpotężniejszych istot w politycznej galaktyce, wiedział że nawet to przeżycie będzie powrotem do świata w barwach szarości, a nie bieli i czerni. Było nagrodą, ale okupioną walką - z konsekwencjami po AZ-99, z sądem wojskowym, z lawirowaniem między słowami turiańskiego Radnego.
Mrugnął, wracając do świata i odkładając kubek, żeby sięgnąć po jeden z elementów pistoletu, który wcześniej odłożył na bok.
- Nie miałbym nic przeciwko takiemu kalendarzowi - rzucił na jej słowa, śmiejąc się cicho. Pochylił się niżej, wsuwając łożysko na swoje miejsce i nie mówiąc nic przez chwilę, gdy metodycznie umieszczał kolejne fragmenty z powrotem tak gdzie było ich miejsce.
- Nie bardzo - odezwał się po parunastu sekundach. Założył zewnętrzną obudowę i odciągnął zamek blokady, aż usłyszał znajome kliknięcie. - Mój awans zależał od decyzji turiańskiego Radnego, który nie pochwalał faktu, że moja kandydatura wyszła od Radnej asari, więc do samego końca czekałem w niepewności czy uniesie się dumą i zablokuje mój transfer, czy też nie. Szczególnie, że mieliśmy wcześniej dość ostrą rozmowę. - Złapał za rękojeść pistoletu i spojrzał wzdłuż celownika, przez chwilę ważąc broń w dłoni w zamyśleniu, podziwiając jego lekkość. - A gdy było po wszystkim, nie zdążyłem. Wypiłem w najbliższym barze jedną kolejkę z moją mentorką, zjadłem obiecaną kolację ze znajomą lekarką i ruszyłem dalej.
Obrócił w dłoni Huragan i podał go rękojeścią biotyczce, dając znać że skończył. Wspomnienie Tori również sięgnęło do myśli, które upchnął daleko, daleko na dnie własnej głowy. Razem ze świadomością, że w pogoni za własnymi demonami, być może skazał kogoś innego na śmierć, nie chcąc porzucić żadnego wątku, nie chcąc pogodzić się z jedną porażką. Impuls przemknął przez jego głowę jak pojedyncze tchnienie, od razu schowany z powrotem pod pozostałe ciężary.
- Do Horusa. Na spotkanie z moją twarzą stycznia - dokończył, uśmiechając się lekko. - Byłem Widmem nieco ponad dwie doby, gdy się poznaliśmy. Wiesz, jak na fakt, że nikt nie czyścił go przez tyle czasu, jest w całkiem dobrej formie. Powinnaś zachować przynajmniej dwa z pięciu palców, gdy wybuchnie - dodał, już pod adresem pistoletu. Gdy niebieskowłosa go zabrała, odchylił się na krześle i upił kolejny łyk kawy; wykonanie chociaż jednej, prostej rzeczy przyniosło mu nieco spokoju, a absurdalna myśl, że spełnił przynajmniej jedną daną obietnicę, rozkwitła gdzieś w jego głowie.
Kubek stuknął z powrotem o blat, gdy zamiast tego sięgnął po napierśnik.
- A ty? Jak świętowałaś? - dodał, unosząc na nią wzrok.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

1 lut 2019, o 13:52

Nawet z obandażowaną ręką, czyszczenie pistoletu szło mu bardzo szybko. Fakt, że broń była w dość dobrym stanie tak czy inaczej na pewno skrócił czas potrzebny na doprowadzenie jej do porządku. Gdy zaczął opowiadać, składając broń z powrotem, częściej łapał ją na obserwowaniu jego niż tego, co robił.
- Wszystko u ciebie jest słodko-gorzkie, prawda? - mruknęła, wyciągając rękę do jego ramienia i przesuwając po nim delikatnie, gdy odciągnął zamek blokady pistoletu i skończył czyszczenie go. Zasłuchując się w to, o czym mówił, zapomniała przy okazji odpowiednio stresować się tym co robił. Wyprostowała się w krześle, przeciągając lekko, by rozciągnąć zastane plecy. - Może to przez to, że otaczasz się taka ilością kobiet - dodała, uśmiechając się do niego przebiegle. W jednej historii wspomniał radną, mentorkę i lekarkę, z którą zjadł kolację, a turiański radny nie grał w niej zbyt pozytywnej roli. Nietrudno było wyczuć schemat.
Odebrała od niego pistolet, łapiąc za rękojeść i oglądając pod światło. Z zewnątrz niewiele się zmienił, ale może szukała jakichś różnic w tym, jak wyglądał przed rozłożeniem i złożeniem go z powrotem - na próżno.
- Dwie doby - mruknęła, kręcąc głową z niedowierzaniem, rozmyślając nad ich pierwszym spotkaniem na tyle intensywnie, że niemal nie wyczuła zmiany tematu. - Dzięki - dodała z opóźnieniem, kwaśno, patrząc na swoje palce, zaciśnięte na rękojeści. - Najwyżej będziesz miał moje palce na sumieniu.
Odłożyła broń na bok, usatysfakcjonowana. Ufała mu wystarczająco, żeby teraz nie zamartwiać się tym, czy wszystko było w porządku, czy przy pierwszym wystrzale możliwie straci rękę. Albo palce.
Objęła dłońmi kubek, odsuwając go lekko gdy sięgnął po napierśnik, leżący na środku stołu. Upiła łyk napoju, obracając się w krześle w jego stronę, bokiem do krawędzi blatu i oparcia. Podciągnęła jedną nogę do góry, opierając naczynie o swoje kolano i obserwując go bez skrępowania, już mniej zainteresowana bardziej staranną naprawą napierśnika.
- Poświętujesz jeszcze - obiecała mu, uśmiechając się tajemniczo. Gdy to wszystko się skończy, będą mogli zrobić wiele rzeczy tak, jak powinni zrobić je od początku, odejmując gorzkie od słodkiego. Zakładając, że po wszystkim on wciąż Widmem będzie, albo oboje wciąż będą żyć, naturalnie. Tego nie musiała dodawać.
- Nie chcesz wiedzieć - westchnęła, unosząc wolną dłoń do twarzy na kilka chwil milczenia, po których parsknęła wreszcie śmiechem w reakcji na wspomnienia, ku których musiała sięgnąć. - Ma to coś wspólnego z chodzeniem po Arkturusie, nie w nim.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

1 lut 2019, o 18:06

Jej słowa, wyrażające na głos jego myśli, sprawiły że uśmiechnął się krzywo. Było w tym trochę prawdy. W końcu sama kiedyś mu zarzuciła, że lubi widzieć wszystko w odcieniach szarości, a czy nie była to po prostu inna nazwa na odrobinę goryczy w łyżce miodu?
- Kiedyś tak nie było chyba - odpowiedział po chwili, spoglądając przed siebie w zamyśleniu. Werbalizacja tego co było w jego głowie uświadomiła mu ten drobny fakt. Gdzie się podziały czasy w których zbywał wszystko żartem, potrafił się śmiać z zagrożenia i podtrzymywać dowcipami ducha swoich kompanów? Nawet gdy płynęli na Raitaro cała podróż wyglądała inaczej. Przetarł twarz dłonią w nagłym przypływie zmęczenia, które wychynęło na chwilę z dziury zatkanej kofeiną i towarzystwem niebieskowłosej. - Może to moje podejście się zmieniło. Może zacząłem na siłę doszukiwać się gorzkiego elementu, zamiast szukać pozytywów - mruknął w końcu, kręcąc głową. Jeżeli rzeczywiście tak było, to znał tego powód.
Sięgnął po kubek, upijając łyk nieco ostygłej już kawy i w trakcie zerkając znad niego na biotyczkę, gdy ta z przebiegłym uśmiechem wytknęła mu coś jeszcze. Parsknął krótko, a echo ponurego nastroju schowało się z powrotem niepocieszone.
- Potrafię wyczuć pułapkę, gdy ją widzę. Odmawiam udzielenia komentarza na ten temat - uznał z uśmiechem, odstawiając kubek. Podparł policzek na zdrowej pięści, teraz samemu przyglądając się kobiecie, gdy ona sprawdzała pistolet. Już któryś raz przemknęło mu przez głowę, że jeszcze kilkanaście tygodni temu żadne z nich nie potrafiłoby sobie wyobrazić tej sceny i sytuacji, że którekolwiek z nich nie będzie w napięciu wpatrywać się w to drugie, gdy trzymało w dłoniach broń. A tym bardziej ufać sobie na tyle, by samemu ją wręczyć lub pozwolić na wyczyszczenie. W nagłym, tęsknym impulsie pożałował, że nie uzupełnił dzbanka ze świeżymi niezapominajkami.
- Trzymam cię za słowo - odpowiedział niemal od razu, gdy złożyła mu obietnicę. Zmrużył oczy w rozbawieniu, przez kilka chwil bawiąc się inną myślą w głowie; nawet wspomnienie faktu, że szanse na to, żeby ten okres kiedykolwiek nadszedł, trzymało się póki co z daleka. - Lubię cię po dwóch butelkach tequili. Ciekawi mnie jaka jesteś po pięciu.
Odwrócił się z powrotem w stronę blatu, przekładając napierśnik tak, żeby jego zewnętrzna, najbardziej uszkodzona część znajdowała się w najłatwiejszym dostępie. Grafitowy blask aktywowanego omni-klucza prześlizgnął się po starym omni-żelu wypełniającym masywny ubytek, analizując w celu dobrania odpowiedniejszej jego grubości, liczby warstw oraz kierunku nakładania. Łuki brwiowe Vexa uniosły się jednak do góry, gdy jego spojrzenie wróciło ku biotyczce.
- Po Arkturusie - powtórzył za nią, upewniając się. W jego spojrzeniu błysnęło rozbawienie i ciekawość, wbrew jej zapewnieniu, gdy szturchnął ją delikatnie kolanem, ponaglając do rozwinięcia myśli.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

1 lut 2019, o 22:06

Skinęła lekko głową, gdy wspomniał o swoim podejściu, jakby to było coś, co też przeszło jej wcześniej przez myśl. Może posądzała o to siebie, w chwilach, w których pozornie wszystko układało się coraz lepiej, ale wciąż była niezadowolona, wciąż był powód, dla którego nie mogła pozwolić sobie na cieszenie się tym, co się działo. Nie byłoby to tak dalekie od prawdy, patrząc na ich ostatnią sprzeczkę, w łóżku, która była dość jednostronna, bo tylko jedna osoba zareagowała tak, jak nie powinna.
Temat kobiet w jego życiu przywrócił szelmowski uśmiech na jej twarz, chowając przebłysk innych emocji w odpowiednim czasie. To nie był moment na refleksje, nie teraz. Statek może i leciał tunelem Przekaźnika ku Morzu Cieni, ale oni tę drogę pokonywali na cienkiej desce, podtrzymując się nawzajem gdy jedno traciło równowagę, nie pozwalając mu spaść. Gdyby oboje wpadli w markotny nastrój, zostałaby tylko Etsy, która mogłaby mieć problem z przywróceniem ich do porządku i zmuszeniem do kurczowego trzymania się pozytywnych myśli.
- Po pięciu? - parsknęła śmiechem, ewidentnie pokazując mu, jak bardzo przeceniał jej możliwości. - Po pięciu jestem nieprzytomna.
Często sięgała po swój kubek z kawą, więc ubyło jej już więcej niż pół. Obie ostygły, ale wciąż smakowały podobnie i pomagały zwilżyć usta w przerwach od pracy, którą wykonywał teraz Viyo. Odstawiła naczynie tym razem nieco dalej od siebie, jakby zorientowała się jak szybko ją pije w porównaniu do tego, jak sprawnie naprawa szła turianinowi i spróbowała się przed tym powstrzymać, dając swoim dłoniom większy dystans do pokonania, jakby miało to cokolwiek zmienić.
- Dokładnie - przytaknęła, uśmiechając się półgębkiem. - Kiedyś może usłyszysz tę historię - dodała, niewinnie odwracając wzrok i przyglądając się pozostałym częściom pancerza, które czekały, aż na nie spojrzy. Większość wyglądała na będącą w lepszym stanie niż napierśnik, który w ciągu ostatniego miesiąca przyjął na siebie większość zadanych niebieskowłosej ciosów.
- Jeśli wszystkiego się o mnie dowiesz, co mi zostanie do opowiadania? - wzruszyła ramionami, rozbawiona, po czym wbiła w niego wyczekujące spojrzenie. - Z wszystkich żenujących historii się wystrzelam. A nie mam dziwnych tatuaży, o których mogę poopowiadać.
Wbrew poprzedniemu, bardzo krótkiemu postanowieniu, znów sięgnęła po kawę, odruchowo upijając kolejnego łyka. Robiła to już mechanicznie, żeby zająć czymś ręce, bo nie miała zbyt wiele do roboty, skoro on chciał wszystko sprawdzić. Musnęła dłonią pistolet, który odłożyła na bok, przez chwilę się w niego wpatrując w zamyśleniu.
- Tęsknisz za wojskiem?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

2 lut 2019, o 01:05

Przez kilka chwil przyglądał się jej z rozbawionym uśmiechem, nawet nie kryjąc się z tym, że myślami błądzi dookoła tego jak mogło wyglądać jej zachowanie po tylu butelkach ziemskiego alkoholu. Wizja Mayi chwiejącej się na nogach i zapewniającej wszystkich o swojej dozgonnej miłości lub startującej z pięściami do każdego kto na nią krzywo spojrzał wydała mu się na tyle absurdalnie wyraźna, że nie mógł powstrzymać się od kolejnego parsknięcia. Chociaż biorąc pod uwagę jej opowieści, prawdopodobnie skończyliby ścigając się po kadłubie Elpis dookoła okrętu.
- Zanotuję sobie, że to twój oficjalny limit - poinformował ją, sięgając po kubek. Upił łyk kawy i przez kilka sekund kręcił nią bezmyślnie w naczyniu, przyglądając się wynikom na swoim omni-narzędziu, nim skrzywił się, gdy jego ranna dłoń przypomniała o sobie szczypaniem na ten nieświadomy gest. Kolejny zawód nadszedł od strony biotyczki.
- Masz całe swoje życie mi do opowiedzenia. Wierzę, że jeszcze trochę potrwa nim skończysz - zauważył, przewracając oczami. - Przez te dwadzieścia pięć lat na pewno zebrało ci się sporo ciekawych historii - dodał niewinnym tonem, odstawiając naczynie i skupiając swoją uwagę na pancerzu. Stary omni-żel zaczął syczeć cicho, gdy rozpoczął usuwanie zbyt grubych warstw i poprawianie mało precyzyjnie nałożonych splotów. Obrażenie było poważne, ale większość pracy Maya wykonała już wcześniej; tym razem jego skupienie było większe, bo umysł niemal podświadomie wiedział, że od tego kawałka pancerza zależy jej życie.
- Chyba, że to był prztyczek do mojego varrena. Bo jeżeli tak, to zawsze możemy tobie zrobić podobny. Ale na przykład w kształcie serca i z moim imieniem w środku - rzucił lekko, nie podnosząc wzroku znad grafitowego promienia energii i aktywowanego omni-żelu.
Pomimo jej protestu, jego zawód nie był tak wielki, co łatwo można było wyczytać z półuśmiechu towarzyszącemu mu, gdy poprawiał jej pracę. Lubił wyciągać z niej opowieści i drobne wspomnienia, rzucając światło na niewielkie tajemnice, które chowała. Kiedyś przypominało to zakradnie się za jej mury lub wyciąganie z niej czegokolwiek podstępem, ale te czasy dawno minęły, gdy pojawiło się zaufanie. Nawet jeżeli od czasu do czasu dla żartu ubierali to w taką lub inną grę, umilając sobie czas wolny lub wykorzystując to jako pretekst do wzajemnego odciągnięcia myśli od gorzkiej rzeczywistości.
Jej pytanie o wojsko spotkało się z ciszą z jego strony. Milczał przez parę sekund, nie przerywając naprawy napierśnika; jego uśmiech zniknął, ale w jego oczach pojawiło się zamyślenie, gdy zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Nie - powiedział w końcu cicho. - Nie wiem zresztą, może czasami. Ale to chyba nie za wojskiem tęsknię, a za prostszymi czasami, które reprezentowało. Wszystko wydawało się wtedy takie... mało skomplikowane. Były jasne rozkazy i jasny cel, a jedyne nad czym trzeba było się zastanawiać to jak go wykonać, a nie czy jest słuszny. Armia stanowiła całe moje życie i nie wyobrażałem sobie jak mógłbym bez tego żyć, ale po AZ-99, po tym jak zrozumiałem różnicę między turiańskimi ideałami, a rzeczywistością, po tym jak zakosztowałem niezależności Widma... Teraz nie mógłbym wrócić. Nie chciałbym. Ale z drugiej strony nie wiem też co innego miałbym robić.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

2 lut 2019, o 01:38

Uwaga o wieku sprawiła, że ostentacyjnie przetoczyła wzrokiem po suficie, powstrzymując przy tym głośnie westchnięcie. Niepierwszy raz mogła doceniać jego bardzo subtelne komplementy, ale tym razem zamiast zbyć jego umiejętności śmiechem, jej kąciki ust uniosły się w wyzywającym uśmiechu.
- Jestem w połowie Włoszką, będę wyglądała na dwadzieścia pięć nawet gdy będę mieć pięćdziesiąt - odpowiedziała, równie niewinnie co on. - Wierz mi na słowo - dodała, orientując się szybko, że to określenie niewiele mu pewnie mówiło.
Odłożyła nogę na podłogę, gdy zaczęło jej być niewygodnie. Łóżko na pewno byłoby bardziej komfortowe do siedzenia, ale mesa była bardziej komfortowa do pracy - oboje mogli siedzieć przy jednym stole, przy jasnym świetle, przy którym wszystko było bardzo dobrze widać. Może i plecy sztywniały nieco szybciej, zmuszając także turianina do wiercenia się w krześle co jakiś czas, ale nie było tak źle. Z kawą i wspólnym towarzystwem zdecydowanie bardziej znośnie.
- Oczywiście, że był - zaśmiała się, wspominając krótką opowieść o bardzo poważnym i złowrogim tatuażu. - Varren jest uroczy - zaprzeczyła od razu, gdy padła jego propozycja, niespełniająca jej standardów.
Nie miała żadnych tatuaży i nie wyglądała na zainteresowaną zrobieniem sobie jakiegokolwiek, ale serce z pewnością znalazłoby się na liście tych, na które nie zdecydowałaby się nawet po pięciu butelkach tequili. Albo czterech, na granicy przytomności, ale wciąż jakoś na chodzie.
Dopiła swoją kawę, strapiona odkładając kubek nieco dalej, żeby nie przeszkadzał, choć nawet nie miał w czym. Wróciła do swojej poprzedniej pozycji, opierając łokieć o blat a policzek wspierając dłonią, wpatrzona w profil pracującego turianina. Mógł czuć na sobie jej spojrzenie gdy myślał nad odpowiedzią na jej pytanie i gdy wreszcie ją uzyskała, wypuściła powietrze z ust.
- Czasem miło, kiedy to nie ty musisz podejmować decyzje - zgodziła się, bawiąc wolną dłonią sznurkami bluzy, którą miała na sobie. Na statku, jak zwykle, nie było wcale zimno, było przyjemnie ciepło, ale Maya miała swoje własne standardy temperatur i jak na razie niewiele środowisk było jej w stanie je zapewnić. - Choć z twoim pyskowaniem do przełożonych pewnie wtedy tego nie doceniałeś.
Przysunęła się, przez chwilę patrząc na to, co robił, w milczeniu. Jej napierśnik powoli zaczynał przypominać bardziej stan sprzed Hexa, gdy się poznali. Wtedy też posiadał kilka szram i naprawionych ubytków, ale pierwszym, poważnym ciosem było przebicie go przez Bryanta. Od tego czasu nie miała do niego szczęścia, tylko z AZ-102 wyszli oboje bez szwanku, przynajmniej patrząc na stan swojego pancerza. Może poza zadrapaniami czarnej materii na rękawicy Vexa.
- Też nie wiem, czy potrafiłabym wrócić - przyznała po chwili zwłoki, ale nie pozwoliła tym myślom wprawić ją w zamyślenie. Odepchnęła je od siebie, wzruszając lekko ramionami.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

2 lut 2019, o 02:56

Określenie, które użyła, rzeczywiście nie trafiło na podatny grunt. Zmarszczył łuki brwiowe i otworzył usta, żeby zapytać, ale gdy go ubiegła, zamknął je posłusznie. Uniósł wzrok i przez chwilę przyglądał się z jej z uwagą, intensywnie nad czymś myśląc.
- Wiesz... Kiedyś będziesz musiała mi opowiedzieć o sobie więcej niż tylko soczyste kąski i żenujące historie, jeżeli mam spełnić resztę obietnic - odezwał się po chwili. - Co się stanie jeżeli kiedyś, nie wiem, zaproponuję żebyśmy poszli do restauracji serwującej tylko mięso, a twój ojciec z oburzeniem powie "Przecież powinieneś wiedzieć, że moja córka jest w połowie włoszką!" - ostrzegł ją, całkiem poważnym tonem, być może nieco nietrafnie obierając przeznaczenie jej określenia. Przerwał na chwilę pracę, wygaszając omni-klucz, żeby poruszyć zdrętwiałym ramieniem utrzymywanym zbyt długo w niewygodnej pozycji. - Co wtedy odpowiem? "Nie wiedziałem, panie Volyovy, ale za to wiem, że pana córka ma śliczny pieprzyk nad prawymi żebrami i nigdy nie miała kota o imieniu Edgar"?
Zacisnął i rozprostował palce, sięgając po własny kubek. Przesunął spojrzeniem po załatanej dziurze, oceniając lekko dymiące się sploty gwałtownie stygnącego omni-żelu i jednocześnie upijając z naczynia kolejne parę łyków. Przyszłość o której wspomniał była tak niepewna jak pajęcza nić drżąca na wietrze, ale była jedną z tych, których trzymał się najsilniej. I nie chodziło tu tylko o to, że jej rodzice mogli umożliwić mu przebudowę Elpis oraz kontynuowanie zupełnie innego wątku oraz podążanie za zupełnie nowymi śladami innej tajemnicy. Pan i Pani Volyova byli również częścią odkupienia ich córki, które tak silnie dla niej chciał osiągnąć, wykorzystując to jako własne zapasy paliwa do podtrzymania ognika determinacji.
Nawet jeżeli spotkanie z nimi byłoby zupełnie nowym rodzajem bitwy zarówno dla niego, jak i dla niej.
- Jest groźny i wzbudzający szacunek - poprawił ją odruchowo, gdy określiła jego pamiątkę po oddziałach specjalnych mianem "uroczej", po czym przewrócił oczami i ponownie aktywował omni-klucz. Pozostały już ostatnie szlify, które teraz znikały w miarę jak skoncentrowany promień urządzenia wygładzał kolejne elementy.
- Żebyś wiedziała. - Z jego gardła wydostało się mimowolne westchnięcie kiedy temat wrócił na przeszłość w armii. Pod pewnymi względami byli podobni w tej materii - ona również podpadła paru swoim wykładowcom, chociaż miał wrażenie, że jego sprzeczki z dowódcami miały o wiele bardziej delikatny... charakter. - Wtedy byłem pewien, że wymyśliłbym lepiej każdy rozkaz, który wydawał nam nasz kapitan. Ale ciężko mi uwierzyć, że ty sama nie kwestionowałaś decyzji przełożonych, gdy jeszcze nie miałaś swojego oddziału - dodał, spoglądając w jej stronę wymownie. Grafitowy blask omni-klucza zgasł po raz ostatni, gdy poprawianie poprzedniego wypełnienia zostało zakończone. - Jestem w stanie założyć się o... cztery butelki tequili, że miałaś przynajmniej kilka reprymend za niesubordynację na swoim koncie. Albo pyskowanie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

2 lut 2019, o 14:06

Odruchowo otworzyła usta żeby go poprawić, rozbawiona, ale nagle zmieniła zdanie i zmusiła się do zachowania kamiennej twarzy, z jakiegoś powodu. Wysłuchała go do końca, kiwając głową i potwierdzając, co powinno być już pierwszą ostrzegawczą lampką, zapalającą się w głowie turianina.
- Spokojnie. Musisz tylko pamiętać, że włosi nie mogą jeść makaronu, mięso mogę zjeść każde - uspokoiła go, sięgając ręką by poklepać go po ramieniu, rozumiejąc trudy i znoje, które mogły go czekać jeśli uda im się dotrzeć na Ziemię i przekonać jej ojca do pomocy przy wymianie poszycia Elpis. - Na pewno dasz sobie radę.
W ten sposób łatwo jej było mówić o przyszłości - nie zastanawiając się nad problemami, które czekały na drodze. Nad tym, że nie dawała znaku życia swojej rodzinie od co najmniej roku, że prawdopodobnie uznali ją za martwą, albo kiedyś odwiedziło ich wojsko z pytaniem, czy nie chowają gdzieś w swoim domu własnej córki, bo tak się składa, że jest poszukiwana za dezercję. Nie musiała układać wszystkiego w słowa, wiedząc, że będzie musiała wyjaśnić przyczynę swojej nieobecności prędzej czy później, jeśli mieli otrzymać pomoc w zmianie wyglądu Elpis, a to wszystko sięgało do tych najgorszych wspomnień, jakie posiadała. Zmusiłoby ją do przeżycia wszystkiego na nowo, streszczenia historii, którą nawet Vioy opowiadała częściami, z trudem, może nie mówiąc nawet do końca wszystkiego tylko czekając na lepszy moment. A on był żołnierzem i potrafiłby zrozumieć ją najlepiej, co dopiero matka czy ojciec, którzy nie mieli o niczym pojęcia tylko żyli dalej błogo w Cordovie, nie mogąc skontaktować się ze swoją własną córką od tylu miesięcy.
- Oczywiście - odpowiedziała sarkastycznie, wodząc wzrokiem po jego przedramieniu, które teraz przykrywał materiał bluzki.
Przysunęła do siebie jedną rękawicę, przecierając ją lekko ręką gdy dostrzegła resztki jakiegoś pyłu, które utknęły w zagłębieniach. Słysząc jego słowa, kiwała lekko głową, uśmiechając się do swoich wspomnień.
- Nie tylko z przełożonymi miałam problem - odrzuciła i parsknęła śmiechem, choć wypowiedziane przez nią zdanie nie sugerowało, że planuje poruszyć coś zabawnego ani pozytywnego. - Nie chciałam iść do wojska, ale musiałam, więc skupiłam się na dokończeniu studiów, odbębniając to co mi kazali w międzyczasie, poza zabiegami i treningami. Między większością dumnych i poświęconych szkoleniom kadetów zawsze wypadałam jako ta uprzywilejowana, która nie chce sobie pobrudzić rąk.
Miłość do wojska nigdy nie przyszła do niej prosto i szybko, szczególnie, gdy, jak wspominała kiedyś, wydawało jej się mało ambitną ścieżką kariery, przynajmniej gdy była młoda. Życie miało w zwyczaju krzyżować ludziom plany i tutaj Volyova nie była odstępstwem. Koniec końców, zaprowadziło ją to tutaj, gdzie była teraz.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

2 lut 2019, o 17:46

Zmrużył oczy podejrzliwie widząc jej reakcję, niemal instynktownie wyczuwając pułapkę. Powiódł spojrzeniem za jej ręką, przyglądając się gdy poklepywała go po ramieniu, po czym zawiesił na niej wymowne spojrzenie.
- Etsy, czym jest Włoszka i czy rzeczywiście nie mogą jeść makaronu? - zapytał w przestrzeń beztroskim tonem, nie odrywając jednak wyzywającego wzroku od rozbawionych, złotych tęczówek.
Mogli sobie żartować i mogli rozmyślać o przyszłości jedynie w kategoriach rozluźniających atmosferę, ale miał świadomość, że nawet ponowne spotkanie z rodziną po latach nieobecności będzie trudnym przeżyciem. Dla niej, i dla jej matki oraz ojca. Różni ludzie różnie reagowali, a tylko Fortuna wiedziała jak tym razem potoczy się ta jedna historia. Czy zamiast miłości Maya zastanie wyrzuty oraz złość za to że nie odzywała się tyle czasu? Czy może jej bliscy od razu odsuną na bok wszystkie wątpliwości, przyjmując ulgę na wieść, że ich córka żyje? A może oba te scenariusze były prawdziwe i byli skazani na kolejny gorzko-słodki posmak, gdy radość zostanie okraszona porcją goryczy?
Odłożył ostrożnie na bok napierśnik, ale zamiast skończyć, jego wzrok prześlizgnął się po jej obandażowanym ramieniu co przypomniało mu o innym, dużo świeżym uszkodzeniu, którego doznała. Odszukał wzrokiem osmolony naramiennik i pochylił się nad stołem, żeby po niego sięgnąć i ocenić szkody; ta część pancerza była jednak o wiele łatwiejsza w obsłudze, już nie tak absorbująca jak jej główny element. Odsunął nieco krzesło, żeby również usiąść na nim wygodniej i obrócić się częściowo w stronę biotyczki, wyciągając nogi i sięgając drugą ręką po kubek z końcówką kawy. Słuchał jak opowiada o wojsku, przyglądając się jej z lekkim uśmiechem, ale też i zamyśleniem, opierając fragment opancerzenia na udzie. Pamiętał, że jej zmiana kariery nie była podyktowana przekonaniami ani pragnieniami, a przykrą koniecznością. Wojskowe placówki medyczne były jedynymi, które mogły jej pomóc i które zadecydowały o jej własnej przyszłości w równym stopniu co rozwijająca się w niej czarna materia. Pierwsze lata z pewnością nie należały do tych, które miło by wspominała.
- Potrafię to sobie wyobrazić. Pani student z uniwersytetu i kierunku którego większość prostolinijnych żołnierzy prawdopodobnie nawet nie potrafiła wymówić, i to w dodatku z charakterem? Domyślam się, że na początku byłaś ulubienicą tłumów - mruknął, błądząc spojrzeniem po jej twarzy. - Komu pierwszemu musiałaś udowodnić, że potrafisz nie mniej niż oni?
Uniósł kubek do ust i po pierwszym łyku zorientował się, że jego naczynie również jest puste, więc odstawił je z powrotem na stół. Wspomnienia, którymi się z nim podzieliła, sprawiły jednak że w jego głowie pojawiły się jeszcze inne pytania.
- A co ze znajomymi z licencjatu? - podsunął. - Utrzymywałaś z kimś jakieś kontakty?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

4 lut 2019, o 13:47

Etsy odpowiedziała zanim Maya zdążyła w ogóle zareagować, prostując się nagle i obracając ku niemu głowę, przyłapana na oszustwie.
- Włoszka to kobieta narodowości Włoskiej. Włochy to jedno z Ziemskich państw - odrzuciła SI, z podobną beztroską jak ta, z którą Viyo wypowiedział swoje pytanie, choć ona nawet nie miała nad tonem swojego głosu kontroli. - Makaron jest częścią Włoskiej kultury i jednym z integralnych składników Włoskiej kuchni.
- Zdrajca - prychnęła w kierunku sztucznej inteligencji, nie doczekując się reakcji ze strony Etsy, która swoje zadanie spełniła - w końcu o to została poproszona. Niebieskowłosa w zamian za to uśmiechnęła się niewinnie, ostentacyjnie odwracając wzrok na bok gdy prawda wyszła na jaw. Zerknęła do swojego kubka, w którym niestety nie było już niczego. - Jeszcze kawy? - spytała z rozbawieniem, odsuwając swoje krzesło od stołu i biorąc swój kubek w dłoń, a jeśli też się skusił, to i jego.
Ominęła stół, podchodząc z powrotem do ekspresu i podsuwając do niego naczynie. Przez chwilę zastanawiała się nad czymś intensywnie, ale w końcu wcisnęła odpowiedni przycisk i urządzenie zaczęło pracować, mieląc ziarna. Odwróciła się, opierając tyłem o blat i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, patrząc z odległości na to, jak pracował. Napierśnik był już skończony, tak jak przeczyszczona broń, więc pozostały tylko drobne naprawy i lekko stopiony naramiennik, którego już nie tak łatwo było doprowadzić do porządku samym omni-żelem. Wciąż stanowił dobrą ochronę, tylko wizualnie nie prezentował się tak, jak powinien, ale cały jej pancerz nosił na sobie skutki wszystkich walk, które przeszła od ostatniego roku i daleko mu było do błyszczącego się, dumnego opancerzenia N7.
Ekspres skończył pracę, więc złapała za jeden, lub dwa kubki, już wypełnione gorącym napojem i z nimi wróciła na swoje miejsce na krześle, obracając się do niego przodem. Oparła rękę o szczyt oparcia swojego krzesła, przyglądając się opartemu o jego udo kawałkowi pancerza, zamyślona.
- Nie potrafiłam - odpowiedziała cicho i wzruszyła lekko ramionami, jeśli to sprawiło, że podniósł na nią wzrok. - Na początku myślałam, że będę się szkolić jak każdy inny biotyk. Ale mój przypadek był całkowicie... odwrotny do pozostałych.
Wzięła kubek w obie dłonie, choć kawa była jeszcze zbyt gorąca żeby się jej napić, ale naczynie było ciepłe w dotyku. Gdy wspomniał znajomych z licencjatu, wzruszyła lekko ramionami, ponownie z obojętnością na twarzy, choć ta nie wydawała się być sztucznie podtrzymywaną maską.
- Ciężko nawiązać znajomości, kiedy nie ma cię na większości zajęć bo uczysz się zdalnie - przyznała, obserwując nienaturalnie wygiętą część naramiennika tam, gdzie sięgnęły go płomienie. - I nie jesteś zbyt dobry w odpisywaniu na wiadomości.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

4 lut 2019, o 22:16

Jak tylko głos Etsy poniósł się po pomieszczeniu, niosąc wyjaśnienie do zagadki spowodowanej różnicą kultur i podejrzanym uśmiechem biotyczki, z jego gardła wydostało się ciężkie westchnięcie. Próbował podłapać jej złote spojrzenie, żeby niewerbalnie przekazać jej swój zawód i dezaprobatę tą zdradą, ale w odpowiedzi dostał tylko cwaniacki uśmiech i widok jej profilu.
- I kto to mówi - parsknął, pochylając się i palcem wolnej dłoni szturchając ją po kolanie. - Chciałaś wysłać mnie na bitwę z fałszywymi danymi wywiadowczymi i nawet ci nie wstyd?
Narodowości ludzi były jedną z tych drobnych, fascynujących cech u jej rasy, której brakowało u zunifikowanych turian - jeżeli nie liczyć klanowych tatuaży. W wieku, gdy wszystkie istoty rozprzestrzeniły się na całą galaktykę, zakładając kolonie i stacje kosmiczne, różnorodność kulturowa i społeczna była jak najbardziej zrozumiała - ale to ludzie jako jedni z nielicznych potrafili zaprowadzić ją nawet na swojej rodzinnej planecie.
Odchylił się do stołu i złapał kubek, podając go Mayi w odpowiedzi na jej pytanie i przewracając oczami, gdy jej rozbawione spojrzenie na chwilę zetknęło się przy tym z jego własnym.
- Na Palavenie mamy sektory zamiast państw. Ale brak w nich tak radykalnego podziału jak u was - zauważył, śledząc spojrzeniem kobietę, gdy podchodziła do automatu z kawą. Kiedy się obróciła z powrotem w jego stronę, opierając plecami o blat, przekrzywił nieznacznie głowę. - Więc? Pół Włoszka, pół kto? I po kim?
Zapach świeżo mielonej kawy ponownie poniósł się po mesie, gdy maszyna wznowiła swoją pracę. Kiedy dźwięk rozcinanych nasion na kilka sekund zagłuszył buczeniem wszystko inne, on skupił się z powrotem na pancerzu kobiety. Obracał w dłoniach nadpalony kawałek naramiennika, przez uderzenie serca zastanawiając się jak wysoka temperatura musiała być w miotaczu agenta Castora, żeby wywołać takie zniszczenia - nie mówiąc już o tym co by się stało, gdyby promień trafił nie w rękę kobiety, a w jakieś bardziej witalne miejsce. Nie był nawet pewien czy na tego typu rodzaj obrażeń zdziałałyby cokolwiek i tarcze kinetyczne, przyzwyczajone do radzenia sobie z elementami podróżującymi o większej prędkości i masie.
Oderwał wzrok od wygiętego pancerza, podnosząc go na niebieskowłosą, gdy ta odpowiedziała niezgodnie z tym czego się spodziewał. Nie musiał jednak dopytywać - jej wzruszenie ramion i krótkie wyjaśnienie były wystarczające, szczególnie w połączeniu z tym co opowiedziała mu kiedyś, o chwilach w których łamała sobie ręce na ścianach, wpadała na meble po nieumiejętnej teleportacji czy miała problemy z uniesieniem małych przedmiotów.
- Miałaś moment w którym wszystko nagle "kliknęło"? - zapytał po chwili milczenia, pół tonu ciszej, wyczuwając cień niewesołych wspomnień. - Czy systematycznie, ciężka praca?
Odcięta od reszty naukowego światka, uwięziona w klinice oraz wojskowej bazie - nic dziwnego, że nie nawiązała żadnych znajomości z innymi studentami. Może zresztą na tym zależało ludziom, którzy jej pilnowali i którzy ostrzyli sobie pazury na nadzorowanie jej rozwijających się umiejętności. W końcu im mniejszy kontakt ze światem poza armią, tym mniejsza szansa, że kadet się rozmyśli. Nawet jeżeli w jej przypadku było to drugorzędną kwestią przy jej zdrowiu.
- To ostatnie zdążyłem zauważyć - potwierdził, krzywiąc się w lekkim uśmiechu. W końcu ta jej cecha była jedną z pierwszych, które wywołały w nim zgrzytanie zębów ledwie po rozpoczęciu ich wzajemnej znajomości, jeszcze w klubie Hex. Pokręcił głową i uniósł nieznacznie naramiennik, pokazując go w jej stronę. - Zniszczenie nie jest poważne, ale nie naprawię go tutaj. Muszę go zamontować na uchwytach i ponownie podgrzać, wyprostować i wypełnić pęknięcia.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

5 lut 2019, o 01:22

Skrzętnie zignorowała jego spojrzenie, nie pokazując po sobie śladu poczucia winy. Obracając się w jego kierunku i czekając, aż ekspres zrobi dwie kawy, zerknęła na niego niewinnie, gotowa zacząć zupełnie inny temat. Może teraz cieszyła się, że nie spytał Etsy o istnienie kaczownika.
- Moja matka jest Włoszką, a ojciec Rosjaninem - odparła na oba jego pytania jednocześnie, łapiąc końcówkę sznurka bluzy i bawiąc się nim bezmyślnie. Uśmiechnęła się pod nosem, reagując na kliknięcie urządzenia i obracając się z powrotem przodem do blatu, żeby złapać dwa kubki w dłonie. - A ja jestem stereotypową mieszanką dwójki.
Jakiekolwiek stereotypy miała na myśli, Viyo i tak nie byłby w stanie ich pojąć, nie znając różnic między dwoma narodami, których przedstawicielami byli jej rodzice. Nie rozwinęła myśli, tylko zajęła swoje miejsce i podała mu kubek, siadając przodem do niego. Oparła swoje naczynie o kolano, przyglądając się jego pracy gdy napój stygł.
- Ciężko powiedzieć - zaczęła, szukając odpowiednich słów, którymi mogłaby to opisać. - Biotycy potrzebują lat, żeby rozwinąć swoje zdolności do wysokiego poziomu. U mnie rozwój był... skokowy. I zbyt szybki.
Uniosła kubek, upijając z niego mały łyk napoju i odstawiając na miejsce na kolanie, wpatrzona w naramiennik, który obracał w dłoniach. Nie wydawała się mieć problemu z mówieniem o tym otwarcie, przynajmniej teraz, gdy mówiła na swoich warunkach to, co chciała.
- Po dwóch latach problemem nie było rzucić szklanką, tylko nią nie rzucić - uśmiechnęła się lekko, podnosząc na niego wzrok. W tej samej mesie musiał kiedyś sprzątać szkło po ich pierwszej kłótni, którą odbyli na Elpis. - Co rok wymieniano mi implant. Moje ciało hartowało się wolniej, niż rozwijała się biotyka. Spróbuj walnąć ręką w ścianę z całej siły, pewnie zaboli, ale raczej nie zrobisz sobie krzywdy. Tyle, że moja siła nie brała się z tego, jak wyćwiczone było ciało - odstawiła kubek na bok, na blat, podwijając nagle rękaw bluzy.
Na jej jasnej skórze przedramienia nie było niczego szczególnego - nic, co dostrzegłby w półmroku kajuty albo batariańskiego pojazdu, ale przy jaskrawym świetle mesy, gdy przesunęła opuszkami palca po jednym miejscu, zauważył lekko jaśniejszy znaczek - niestandardową bliznę, wyglądającą jak zabieg celowy, prawie znaczek, większości monety.
- Twoja męska duma mogłaby bardzo ucierpieć, gdybyś chciał się ze mną posiłować na ręce - rzuciła z rozbawieniem, choć poza blizną, jej ramię nie wyglądało na szczególnie inne od standardowego. - Wzmocnili mi kości. Dopiero kilka lat temu, ale teraz chyba fizycznie nie jestem w stanie złamać ręki.
Tą samą ręką machnęła lekko, gdy wspomniał o naramienniku i tym, że już tak będzie wyglądał przez najbliższy czas. Przy tym, w co mieli się wpakować, jego nieco wygięty kształt był jednym z najmniej istotnych problemów - grunt, że zachował swoją funkcjonalność.

Wróć do „Prywatne jednostki”