Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

24 cze 2018, o 18:42

Kiwnęła głową w podzięce za komplement, zabierając się za robienie kawy. Chwyciła dwa, białe kubki i postawiła na blacie, bez większego skrępowania sięgając do szafki by wyjąć ziarna zwykłe i w wersji dekstro. Widziała jak wcześniej robił to on, zresztą równie dobrze mogła już sobie ją parzyć gdy spał, albo siedział w swojej kajucie gdy jej zdażyło się już podnieść z łóżka. Ekspres wkrótce zabuczał, robiąc pierwszy napój z sykiem i ulatującą z kubka parą. Kobieta przez chwilę wpatrywała się w ciemne krople spływające do wnętrza naczynia, dopiero po chwili obracając i opierając tyłem o blat. Skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej, mierząc wzrokiem turianina. Nie zauważyła nawet, że stoi w lustrzanej pozycji do niego.
Przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią, a może nad sensem jego słów. Gdy otworzyła usta, na twarzy miała maskę, która automatycznie podniosła się w górę, zasłaniając prawdziwe emocje. Dopiero po ułamku sekundy zrezygnowała z jej podtrzymywania. Mogła odpowiedzieć zwykłe dobrze i podziękować, że pytał, jak nakazywałaby kultura, ale on zdecydował się na szczerość i to samo otrzymał w zamian.
- Przespałam kilka godzin - odrzekła zdawkowo, odwracając się by zmienić kubki i zawartość ekspresu. Podstawiła drugie naczynie i poczekała, aż maszyna skończy pracę. Nie sięgała po śmietankę w proszku ani cukier, odstawiła tylko swoją porcję obok. - To umiarkowany sukces.
Gdy obie kawy były gotowe, złapała za kubki i przeszła przez mesę, stając przy stole obok niego. Odwróciła się, opierając się o niego tyłem i wyciągając do niego rękę z jego napojem. Przysunęła do siebie własny kubek, choć zawartość była jeszcze zbyt wrząca by móc się jej napić.
- Nie musisz czuwać, jeśli Etsy robi to za ciebie dwadzieścia cztery godziny na dobę - zauważyła, obracając ku niemu głowę. Nie miała daleko, skoro stali tuż obok siebie. - Czy to przyzwyczajenie i standardy pracy? Widma pracują solo - dodała, uśmiechając się lekko. Po nim nie widać było tego, co najczęściej mówiło się o agentach z tej sekcji. Z drugiej strony, Elpis było puste dla każdego obcego, który stanąłby na pokładzie fregaty. Etsy nigdy nie była z nim ciałem, wyłącznie duchem, ale też nie opuszczała jego słuchawki podczas każdej misji. Miało to swoje plusy.
- Nie zanudzisz się sam na tym statku? - zagadnęła, ni stąd, ni zowąd, wodząc wzrokiem po mesie, przystosowanej do przyjmowania co najmniej kilkuosobowej załogi.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

24 cze 2018, o 20:38

Ekspres szumiał cicho, najpierw mieląc dostarczone mu ziarna, a następnie zalewając je wrzącą wodą pod odpowiednio dobranym ciśnieniem i sprawiając, że po mesie niemal od razu poniosła się mocna woń świeżo zaparzonej kawy. Ludzka wersja pachniała nieco inaczej od tej, do której przywykł turianin, ale po galaktyce krążyło wiele aromatyzowanych wersji nasion, czasem tak dokładnie przypominających te, którymi raczyły się inne rasy, że nie dało się wyczuć różnicy. Producenci prześcigali się w tworzeniu najróżniejszych mieszanek i hodowaniu najbardziej egzotycznych odmianach tego napoju; kiedy świat agrokultury otwiera się z jednej planety na setki ciał niebieskich z najróżniejszą florą, fauną oraz biosferą, możliwości zaczynają stawać się nieskończone.
Tak przynajmniej głosiło wiele sloganów reklamowych.
- Umiarkowany sukces to wciąż sukces - powiedział za kobietą, prześlizgując się spojrzeniem po ciemnym napoju spływającym do naczynia, po czym przenosząc wzrok z powrotem na swoją rozmówczynię. Przekrzywił nieznacznie głowę, przyglądając się jej przez chwilę, korzystając z faktu, że może przenieść myśli na coś innego; ciężko było powiedzieć czy to towarzystwo sprawiło, że cienie źle przespanej nocy odsunęły się na dalszy plan, czy też jej obecność.
- Raczej przykra konsekwencja - przyznał, odbierając z jej dłoni kubek, gdy obeszła stół i mu go podała. Kawa oparta na nasionach o dextroskrętej kompozycji miała nieco jaśniejszą barwę niż głęboka czerń spozierająca z naczynia Volyovej, ale niosła ze sobą nie mniejszy zastrzyk kofeiny. - Mój organizm na tyle przyzwyczaił się do adrenaliny, że kiepsko sobie radzi, gdy ona opada. Zawsze po misjach sypiam gorzej niż zwykle. Kiedyś potrzebowałem trzech lub czterech dni, żeby na dobre zmrużyć oko i porządnie odpocząć.
Uniósł kubek do ust, ale nie zdecydował się na upicie wciąż prawie wrzącego napoju. Zamiast tego powąchał ożywczego zapachu, pozwalając organizmowi poczuć chociaż trochę nadchodzącej kofeiny. Po chwili opuścił go z powrotem, podnosząc wzrok na niebieskowłosą.
- Poza tym wiesz... Latam z groźną SI na pokładzie oraz niebezpieczną niszczycielką. Muszę mieć się na baczności - dodał, delikatnie stukając naczyniem o jej własne w sugestywnym geście.
W jej słowach na temat pracy w pojedynkę było trochę prawdy. Jego wzrok przesunął się po mesie wzorem niej, podążając po tych samych pustych ścianach i wolnych krzesłach, przystosowanych do zdecydowanie większej ilości osób niż on sam czy nawet Etsy, która nie musiała - i nie mogła - korzystać z takich udogodnień. Widma pracowały solo nie bez powodu, ale podejrzewał, że gdyby miały wybór, wcale by tego nie zmieniły.
Brak załogi oznaczał mniej ludzi o których trzeba było się martwić. I większą moralną swobodę.
- Zanudzę - potwierdził, odrywając wzrok od przestronnego pomieszczenia, żeby przenieść go na stojącą przy nim biotyczkę. Przesunął po niej spojrzeniem, unosząc w końcu kubek do ust i upijając ostrożnie drobny łyk gorącego napoju.
- Nie muszę latać sam, wiesz - powiedział, otwarcie śledząc ją spojrzeniem. - Jest ktoś kto może mi oszczędzić tego losu. Gdyby chciała.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

24 cze 2018, o 21:15

Wraz z uniesieniem brwi, do góry powędrował kącik jej ust. Niebezpieczna niszczycielka musiało wywołać w niej taką reakcję, szczególnie teraz, gdy oboje stali niewinnie obok siebie w mesie, z kubkami kawy w ręku. Więcej niż dziesięć godzin temu była zupełnym przeciwieństwem, załamana wewnątrz lodowej jaskini, wyrwana z rzeczywistości przez koszmary, które musiały nawiedzać ją często we śnie. Wzruszyła ramionami, postanawiając tego nie komentować. Może wciąż o tym pamiętała, tak jak o sformułowaniu, którego użył by ją opisać choć według jej silna i krucha wykluczały się nawzajem. Pytanie tylko czy siebie postrzegała jako jedną z tych cech, a jeśli tak to którą.
Upiła ostrożnie pierwszy łyk napoju, po czym oparła kubek częściowo o blat, przy którym stali. Słysząc jego propozycję, z początku chyba nie dotarł do niej sens jego słów. Uniosła w zaskoczeniu głowę, odrywając wzrok od czarnej kawy i zamiast tego odwzajemniając jego spojrzenie.
- Mówisz poważnie? - uśmiechnęła się lekko. Jej twarz rozjaśniła się na krótką chwilę, trwającą zaledwie kilka sekund. Tyle potrzebował jej umysł by objąć wagę tej sugestii, tak jak milion powodów, przez które nie mogła na nią przystać. Znów spochmurniała, wracając spojrzeniem do oglądania mesy, w ten sam sposób, w jaki zmieniło się nastawienie gdy przestała przywiązywać do jego słów odpowiednią wagę.
- Wiesz, ile kosztowało cię zachowanie na statku sztucznej inteligencji - przypomniała mu jego słowa, pozwalając sobie na ostatnie, ciężkie westchnienie przed konfrontacją tego, co stało na przeszkodzie nawet płonnym nadziejom. Głupim myślom i gdybaniu o tym, co mogłoby być kiedyś, niemającym nic wspólnego z prawdziwym podjęciem tak poważnej decyzji, na którą potrzebowałaby więcej czasu. - Przymierze chce postawić mnie przed sąd wojskowy. Nie wiem, czy kiedykolwiek odnotowali zdradę Bryanta i to wszystko, co działo się do tego czasu. Jestem zwykłą dezerterką, w dodatku z oddziałów, z których łatwo się nie odchodzi.
Odsunęła od siebie kubek, tracąc ochotę na wypicie kawy w chwili, w której poruszyli tak bliski jej serca temat - nawet, jeśli Widmo zrobiło to nieświadomie. Z powrotem odwróciła głowę, patrząc mu prosto w oczy, znad murów, które w pewnym momencie opadły, przynajmniej na tyle, by mogła zza nich wyjrzeć.
- Po AZ-102 i tych ostatnich dniach... - zaczęła, niepewna tego, w jaki sposób powinna dobierać słowa. Wyglądała, jakby chciała powiedzieć coś, przed czym się powstrzymała, zamiast tego przygryzając wargę na kilka sekund. - Uwierz mi. Po wczoraj nie chciałabym niczego innego. Ale nie w taki sposób. Nie ryzykując tym wszystkim.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

24 cze 2018, o 22:07

Wyświetl wiadomość pozafabularną Łyk gorącej kawy przyniósł ze sobą smak zmielonych nasion i przyjemne ciepło, które odsunęło na bok chłód sennych koszmarów równie skutecznie co rozmowa z niebieskowłosą. Turianin przyglądał się z uwagą kobiecie nad krawędzią kubka, a także później, gdy go opuścił. W jego zielonych tęczówkach wyjątkowo nie było rozbawienia, które sugerowałoby że w jakikolwiek sposób żartował, a jedynie skupiona obserwacja. Wbrew lekkiemu tonowi, w którym padło pytanie, ta myśl krążyła po jego głowie już od dawna. Wbrew ostrzeżeniom Etsy.
- Całkowicie - potwierdził zdawkowo, a widząc uśmiech przemykający po jej ustach, sam odruchowo go odwzajemnił. Spodziewał się, że kobieta go wyśmieje lub zakpi z jego słów, tak jak miała w zwyczaju, gdy zaczynali tańczyć dookoła tematów, które stawały się delikatne, a zamiast tego jej wzrok rozjaśnił się niespodziewanie. Ciepło wywołane pierwszym łykiem kawy nabrało nowego odcienia, przynajmniej do momentu, gdy w jej spojrzeniu nie pojawiły się chmury ponurej realizacji.
- Moja mentorka zażartowała kiedyś, że praca Widma to nieustanne zbieranie punktów - odpowiedział po dłuższej chwili, słowami pozornie niezwiązanymi z omawianym przez nich tematem. Jego wzrok prześlizgnął się po złotych tęczówkach i po twarzy Volyovej naznaczonej jasnymi bliznami, ale czaiło się w nim zamyślenie. - Z biegiem czasu zorientowałem się, że tak naprawdę to wcale nie był dowcip. Gdy pracuje się z Radnymi... To wielkie uproszczenie, ale jednak prawdziwe. Widma mogą pozwolić sobie na wiele, tak długo jak są skuteczni i odnoszą sukcesy. Brzydka prawda, której nie opowiada się na widach ukazujących Widma jako bohaterów.
Również opuścił kubek, odstawiając go na blat stołu. Obrócił się przodem ku kobiecie, przyglądając się jej w zamyśleniu. Doskonale zdawał sobie sprawę z problemów jakie postawiłoby przed nim oficjalne przyjęcie jej do swojej załogi. Jego zaufanie u Radnej Irissy i tak wisiało już na włosku, a musiał je dodatkowo nadwyrężyć poprzez przesunięcie terminu, który wyznaczyła mu na odkrycie ExoGeni. Gra, w którą, pogrywał, z każdym dniem stawała się coraz trudniejsza do utrzymania, a otwarte przekonanie asari do jego nowej załogantki byłoby z góry skazane na niepowodzenie.
W krótkim impulsie uniósł wolną od kubka dłoń, odgarniając palcem jeden z błękitnych kosmyków, który wydostał się spod upięcia włosów biotyczki. Emocje, które ponownie wzburzyły się pod powierzchnią jej murów, znajdując ujście w przygryzionej wardze i niepewnie dobieranych słowach, niosły ze sobą ciężar świadomości jak oboje zmienili się podczas ostatnich dni.
- Nie twierdzę, że to będzie proste - powiedział wprost. - Ale wiem, że to wykonalne, szczególnie jeżeli uda nam się wykopać wystarczającą ilość informacji w Szanghaju i tam gdzie zaprowadzi nas Khouri. I zamierzam spróbować.
Przekrzywił nieznacznie głową, błądząc spojrzeniem po jej twarzy i próbując przebić jej myśli. Zajrzeć za granice twierdzy, którą lubiła się obudowywać i do której czasami wpuszczała go na kilka chwil. Po jego ustach przemknął cień uśmiechu.
- Czy będzie bardzo kiczowate jak powiem, że jesteś warta tego ryzyka? - dodał po chwili.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

24 cze 2018, o 22:38

Wyświetl wiadomość pozafabularną Im bardziej zdawała sobie sprawę z tego, jak poważne były jego słowa tym większe wywierały na niej wrażenie. Z początku obrała je jako anegdotkę - mały żart, w rodzaju tych, którymi rzucali do siebie nawzajem pomiędzy pełnymi sugestii spojrzeniami. Znali się miesiąc, wiedzieli o sobie niewiele. Czysto pragmatycznie, walczyli wspólnie wystarczająco by wiedział, jak potężnym sojusznikiem mogła być, ale zarazem jak niestabilnym. Przyjęcie jej na statek jednak nie mogło opierać się wyłącznie na jej wartości bojowej - musiało wiązać się z pewnym zaufaniem. Samo to rodziło komplikacje, a gdy dochodziło do nich ryzyko związane z tym jak mało legalne byłoby to przedsięwzięcie, resztki entuzjazmu ją opuszczały, wypierając wstępne zaskoczenie. Nie było warto rozmyślać nad czymś, co nie miało racji bytu, ani teraz, ani w najbliższej przyszłości.
Nawet pomimo jego zapewnienia, pewność tej sugestii docierała do niej bardzo powoli. W miarę, gdy orientowała się, że mówił całkiem poważnie, rosło jej skupienie, choć wokół zupełnie innych rzeczy. System punktowy, o którym mówił, konkurował teraz o jej uwagę z natłokiem myśli i gdybań, który wcześniej od razu odrzuciła, napotykając barierę prawa. Lekcja Vasir utrzymywała się w jego głowie ale była też gorzkim przypomnieniem o zasadach, które obowiązywały w granej przez niego grze. Uratowanie salariańskiego naukowca z pewnością dodało mu plusów u salariańskiej radnej, podczas gdy Irissa wciąż była mu wdzięczna za doprowadzenie Lyesii do końca i wszystko to, co stało się później. Jego ostatnie spotkanie z nią zakończyło się na lekko zachwianym gruncie, wraz z postawionym jej ultimatum. Przyjęcie Etsy do załogi było złamaniem prawa, które ustanowiła Rada. Przyjęcie dezerterki Przymierza podburzyłoby pozycję ludzkiej radnej, która sama musiałaby się przecież na to zgodzić. Wątpliwe, by asari zgodziła się utrzymać kolejny jego sekret w tajemnicy, szczególnie, że Maya nie była częścią statku. Nie mogła udawać WI. Była chodzącą, żywą istotą, której sprawdzenie przez kogoś wysoko postawionego w politycznej drabinie było kwestią czasu. Iris Fel była jedyną, z którą dotychczas nie miał kontaktu i która raczej nie miała powodu by iść mu na rękę poprzez wpłynięcie na Przymierze. Wojsko z polityką zwykło nie przeplatać się w taki sposób gdy nie musiało, zazwyczaj tworząc przy tym jadowitą i pewną goryczy mieszankę.
Przekrzywiła nieco głowę gdy jego palce musnęły gładki policzek, chwytając jeden z opadających wzdłuż twarzy, niebieskich kosmyków. Czasem patrzyła na niego tak, jak teraz. Ostatnim razem w lodowej jaskini, gdy dał jej nieśmiertelnik znaczący więcej niż warty tysiące kredytów pancerz, który miała na sobie czy jeszcze droższy pistolet. Uschnięte płatki niezapominajek przypominały o innym z takich przypadków, choć teraz przybrały ciemnego, wypłowiałego odcienia, nie pasującego do jej włosów tak dobrze jak wcześniej. Zastygła w miejscu, instynktownie obrócona w jego stronę. Tak jak on starał się znaleźć coś w jej spojrzeniu, tak ona szukała czegoś w jego. Zapewnienia o tym, jak prawdziwe są jego słowa, albo tego czego nie był w stanie za ich pomocą wyrazić. Procesy decyzyjne, które na ogół rozprawiały się z rzucanymi przed nią dylematami szybko, teraz przestały działać jak naoliwiona maszyna, zamiast tego topornie usiłując dojść do tego, co powinna zrobić dalej.
Słysząc pytanie, nie potrafiła się nie uśmiechnąć, nie zatrzymać gry w plusy i minusy, argumenty za i przeciw. Pewnie dylemat wróci do niej za kilka godzin, gdy emocje z niej opadną, gdy Elpis zatrzyma się na orbicie Szanghaju i wrócą warunki, w których chłodna kalkulacja była najlepszą możliwą taktyką. Na razie pragmatyzm przegrał walkę z hukiem, zakończoną wygięciem jej ust w uśmiechu.
- Strasznie. Jesteś idiotą - stwierdziła, odrywając się od blatu stołu i stając mu naprzeciw. W jej głosie brzmiało rozbawienie, choć uśmiech nieco zbladnął, gdy za bursztynową zasłoną przemknął cień zamyślenia. - Nie masz pojęcia w co się pakujesz - dodała cicho, z mrukiem tylko trochę wybijającym się ponad szum pracujących systemów filtracji powietrza. Zanim zdążył odpowiedzieć, przysunęła się bliżej, zamykając mu usta pocałunkiem w impulsie podobnym do tego, który poruszył jego dłoń przed chwilą.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

25 cze 2018, o 18:51

Wyświetl wiadomość pozafabularną Maya była potężnym sojusznikiem, który oferował siłę ognia niewielkiego oddziału. Widmo widział jej możliwości w klubie i nie było to coś, co łatwo można było zapomnieć, szczególnie że nawet bez jej więzi z czarną materią przed przystąpieniem do sekcji B osiągnęła stopień N7 - pozycję w armii Przymierza, która znajdowała się niemal na szycie tamtejszego łańcucha pokarmowego, będąc ludzką personifikacją bohatera i żołnierza potrafiącego dokonywać niemożliwe. Nawet jeżeli uwzględniło się krótki lont, gorący temperament i niestabilność emocjonalną, niewielu odrzuciłoby takie wsparcie.
A jednak cała istota jego propozycji leżała daleko poza kręgiem chłodnej kalkulacji i logicznych argumentów.
Elpis nie była tylko okrętem Widma, nie była tylko jednostką służącą do transportowania niebezpiecznych oddziałów Rady z jednego punktu galaktyki na drugi, z misji na misję. Była domem - zarówno dla niego, jak i dla stanowiącej jej serce SI. Jego zaproszenie nie opierało się na pragmatyzmie ani na wartości bojowej niebieskowłosej biotyczki, a na czymś dużo większym i czymś dużo bardziej skomplikowanym. Znał ją zaledwie miesiąc, ale przeszli razem więcej niż jeden chrzest ognia w natłoku śmigających pocisków oraz szalejącej natury. Maya była jedną z trzech osób, które również przeżyły AZ-99, a także jedną z dwóch, które wiedziały z czymś to się wiązało. Znała bezdenną pustkę, którą wyszarpały pazury ślepych bestii, wiedziała jak to jest znaleźć się w centrum piekła i z niego wrócić, a potem budzić się w nocy z koszmarami. Wiedziała również o Etsy i o dziesiątce innych tajemnic, którymi Widmo z nikim nie mógł oraz nie chciał się dzielić.
Jego wzrok przesuwał się po jej twarzy, podczas gdy myśli rozważały swoje własne słowa i decyzje. Ufał Mayi. Pomimo burzliwych początków oraz potłuczonych szklanek, ufał jej na tyle, by zaryzykować pochłonięcie przez czarną materię na dnie lodowej jaskini. Ostatnie tygodnie sprawiły, że dostrzegł przez szczeliny potrzaskanego zwierciadła to co znajdowało się pod nim, to co czaiło się za złością, murami dystansu oraz brutalnością... i zapragnął więcej. Nie miał pojęcia, w którym dokładnie momencie się to stało i kiedy ostrożny, naznaczony nieufnością pojedynek oraz próby wyciągnięcia z niej sekretów AZ-99 przeszły w to co było między nimi teraz, jakkolwiek można było to nazwać, ale nie było od tego odwrotu.
Jej pocałunek smakował kawą i niósł ze sobą zastrzyk energii silniejszy niż kofeina na wargach. Jego dłonie odruchowo odnalazły jej talię, a ostatnie wspomnienie zimna po nocnych koszmarach zostało zdmuchnięte niczym za uderzeniem huraganu, gdy odwzajemnił dotyk ust z trudem tłumioną chciwością i pragnieniem. Zaśmiał się bezgłośnie, odrywając się na krótką chwilę.
- To zabrzmiało jak wyzwanie - mruknął cicho, a w jego tęczówkach błysnął cień rozbawienia. Pochylił się znowu, tęsknie muskając jej usta własnymi.
Dobrze wiedział, że między tym, żeby kobieta zamieszkała na Elpis i mogła potraktować ją jako również swój dom, a tym co było teraz znajdowała się więcej niż jedna przeszkoda. Grał w niebezpieczną grę, stawiając wszystko na jedną kartę już, gdy ujawnił Etsy. Punkty Widma, były w równym stopniu ułatwieniem, co i brutalnym przypomnieniem, że nie wszystko będzie opierało się na zwykłym wyjaśnieniu. Jego zaufanie u Radnej Irissy było nadwyrężone i bez czegoś solidnego co mógłby ze sobą przynieść w geście pojednania, nie było szans, żeby asari go wysłuchała czy mu pomogła - jego śledztwo pajęczyny rozciągającej się z AZ-99 było długofalową grą i inwestycją, która mogła przynieść zarówno potępienie jak i odkupienie w jej oczach, ale dopiero gdy dociągnie ją do końca. Radna Salarian mogła odczuwać do niego większą sympatię po ostatniej misji, ale stała poza polem intrygi, którą toczyli. Radny Quentius nie wchodził w grę. Całość rozbijała się o ulotną Radną Ludzi, której jeszcze nie miał okazji poznać i która stanowiła dla niego niewiadomą pod więcej niż jednym względem.
Czy wiedziała o działaniach oddziałów linii B?
Czy wiedziała o tym co znajdowało się na AZ-99?
Czy oczyściłaby Mayę z zarzutów, gdyby przedstawił jej to co wiedzieli już teraz, czy wręcz przeciwnie, chcąc zachować całość wydarzenia w tajemnicy?
Wbrew temu wszystkiemu, Widmo zdawał sobie również sprawę, że proteańska konstrukcja na bagnistej planecie oraz jej lyesiańskie następstwa stanowiły nie tylko skrawek informacji. Stanowiły także broń, o niemożliwe potężnej sile rażenia. Broń, która spaliłaby jednak wszystkie mosty i rzuciła na niego cień, spod którego już by się nie uwolnił. Broń, z której skorzystanie, nigdy nie przeszłoby mu przez głowę.
Wpatrując się w bursztynowe tęczówki, uświadomił sobie, że do teraz.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

25 cze 2018, o 21:16

Na każde pytanie obijające się teraz w jego głowie ona musiała mieć dwa kolejne. Nie wiedziała jaki miał układ z Radą, co dokładnie kosztowało go utrzymanie na statku Etsy. Na dobrą sprawę jeśli nie przeglądała extranetu, nie do końca pewnie wiedziała jak długi ma staż Widma i ile zdążył nazbierać punktów w politycznej gierce, której częścią musiał się stać. Ostatni rok spędziła tak wyłączona z polityki jak tylko mogła i ciężko było jej się dziwić. Tu nie chodziło o Przymierze i rząd jednej rasy, tylko taki rządzący wieloma. Skala galaktyczna była ciężka do wyobrażenia, tak jak możliwe reperkusje. Jak na razie widziała dość mało szablonowe rozwiązania w jego przypadku. Jak mieszkanie na cywilnym statku zbudowanym przez ludzi, który raczej wątpliwie sam sobie kupił i nie był wojskową fregatą Hierarchii. Nie przebijało to Etsy ani trochę, bo obecność SI przeczyła wszystkiemu, co Rada głosiła w swoich materiałach prasowych i w ustanawianych przez siebie prawach, ale wciąż dodawało mu nieszablonowości gdy piastował tak istotne i przerabiane przez kulturę stanowisko.
- Mhm? - mruknęła mu do ucha, unosząc się wyżej na palcach. Wspólne oddziały kończyły jej podobieństwa z Khourim, który jako jeden z niewielu mógł prawie równać się z turiańskim wzrostem. Była wysoka, ale nie na tyle, by swobodnie oprzeć swą skroń o jego policzek, nie pozwalając mu się odsunąć gdy próbował to zrobić, choćby na chwilę. - Jak na razie wszystko zawsze idzie po twojej myśli gdy rzucasz tym zdaniem.
Uśmiechnęła się szerzej, nie mogąc się powstrzymać. Musiała zdawać sobie sprawę z tego, że i tym razem nie będzie żadnego odstępstwa. Mały żart powtarzany przez nich któryś raz ostatnim razem padł wewnątrz batariańskiego pojazdu, w którym wciąż pewnie pozostały jakieś śmieci po rozsypanych ciastkach czy mało co nie rozlanym napoju.
Oparła dłonie na jego klatce piersiowej, nachylając się do przodu by odwzajemnić pocałunek żarliwie. Jej kubek z kawą leżał niebezpiecznie blisko krawędzi stołu ale przestała zwracać na niego uwagę już po kilku sekundach. Napój parował, wypełniając pomieszczenie charakterystycznym zapachem.
Westchnęła, w krótkiej chwili opamiętania odrywając swoje usta od jego by unieść głowę do góry, mierząc spojrzeniem jadowicie zielone tęczówki. Podniosła rękę do turiańskiej twarzy, przesuwając opuszkami palców po opancerzonym policzku w zamyśleniu. Widział w jej oczach zrozumienie. Odbijały emocje, które zalegały mu w sercu choć żadne z nich nie otwierało ust by jakkolwiek to skomentować. Tkwienie w ramionach Viyo było przecież niewinne, nawet jeśli to, co robili wcale nie nadawało się do takiego określenia. Było przyjemne, szczególnie po ciężkiej nocy, którą przeszli oboje.
- Za ile dolatujemy? - spytała cicho, wodząc dłonią wzdłuż jego szyi aż do ramienia w bezwiednym, bezmyślnym ruchu, choć jej wzrok podążał tam, gdzie trafiały jej palce.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

26 cze 2018, o 16:04

Viyo trochę zazdrościł Mayi jej błogiej nieświadomości na temat ostatnich wydarzeń, nawet jeżeli była wywołana dobrowolnym odcięciem się od wiadomości z powodu własnych problemów. Mieszanie się w politykę nigdy nie kończyło się dobrze i Widmo niechętnie podchodził do uczestniczenia w grze ilekroć lądował na Cytadeli. Potyczki słowne, balansowanie na granicy prawdy i fałszu, lawirowanie między słowami… Przez większość czasu nie miał nic przeciwko, obierając dyplomację jako po prostu kolejne pole walki w którym mógłby się poruszać. Jego język i elastyczność były tym co zaprowadziły go tu gdzie był teraz, stanowiąc część tego co czyniło go niestandardowym w towarzystwie jego bardziej bezpośrednich i oddanych rodaków.
Ale co innego prowadzić grę ze zwykłymi cywilami lub innymi żołnierzami, a co innego brać udział w politycznej grze z graczami, którzy uczestniczą w niej od zawsze.
Tak jak Widma stanowiły czubek militarnego drzewa, będąc najlepszymi z najlepszych żołnierzy i agentów, tak Radni byli odpowiednikiem najskuteczniejszych polityków i najbardziej utalentowanych dyplomatów. Medialne zagrywki i gra cieni były ich terenem. Ich żywiołem. On, chcąc nie chcąc, musiał żyć w obydwu tych światach, nawet jeżeli niejednokrotnie dyskusje z Radnymi były o wiele groźniejsze i bardziej nieprzyjemne niż pociski latające nad głową.
- Na to liczyłem – odpowiedział, uśmiechając się półgębkiem na słowa Mayi. To krótkie wyrażenie, powstałe między nimi przypadkiem i w chwili impulsu, teraz stanowiło przyjemne przypomnienie wydarzeń z dolnego pokładu. Ich prywatny żart, do którego turianin lubił się odnosić.
Jego wzrok prześlizgnął się po jej twarzy w podobnym zamyśleniu co to widoczne w bursztynowych tęczówkach. Jasne blizny odcinały się na jej policzku, ale stanowiły ozdobę delikatnej skóry. Pozwolił jej dłoniom błądzić po swoim policzku, przekrzywiając nieznacznie głowę ku niej, podążając za palcami muskającymi karapaks.
- Zbyt szybko. – Pomimo jego słów, po jego ustach snuł się uśmiech. Cieszył się tą krótką bliskością, nawet jeżeli tańczyła na granicy niewinności i spokoju, do którego nie byli tak przyzwyczajeni. Wbrew pozorom pozostało im jeszcze ponad osiem, dziewięć godzin, chociaż o dokładną godzinę zwykle pytał Etsy, która najlepiej czuwała nad takimi sprawami.
SI była oddzielnym tematem. Widmo wątpił, żeby jego bliskość z Mayą pozostała tajemnicą przed jego elektroniczną towarzyszką, nawet pomimo w pełni analogicznego transportera, który oddzielał ich od reszty świata i faktu, że reszta miała miejsce na lodowej planecie, poza zasięgiem komunikacji. Jeżeli istniały jakiekolwiek wątpliwości, rozwiali je przed paroma minutami.
Pochylił się ponownie, kradnąc kolejny pocałunek; jego dłoń wsunęła się pod jej kark, między błękitne kosmyki, podtrzymując chciwie, podczas gdy sami półświadomie odwracali się od stołu oraz niebezpiecznych kubków z wciąż gorącą kawą. Zapach kofeiny unosił się pod sklepienie, wypełniając mesę równie przyjemną wonią co wcześniejsze świeże niezapominajki.
- Ale myślę, że w razie czego możemy się spóźnić. Przez korki, na przykład - dodał szelmowsko, odrywając się na chwilę i patrząc na biotyczkę z góry, z rozbawionym błyskiem w zielonych tęczówkach. Pochylił się ponownie, tym razem muskając ustami jasną szyję; plecy niebieskowłosej oparły się o ścianę obok wejścia, tam gdzie kilkanaście dni temu uderzyły jego własne łopatki, gdy zakończyła się ich druga kłótnia.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

26 cze 2018, o 20:32

Odwzajemniła jego uśmiech, tym razem z przekonaniem. Odkąd się poznali widział, jak spora część pokazywanych przez nią emocji była czymś, co chciała by dostrzegał, co niekoniecznie dotykało jej wnętrza. Łatwo było żartować i uśmiechać się półgębkiem jednocześnie pozostając myślami gdzie indziej i choć z początku ciężko było to na niej poznać, z czasem się tego nauczył. Rola kompana przez wspólną traumę, jak to nazwała, nie docierała do niej ani trochę, przez to zresztą się kłócili. Dopiero ostatnio zaczęła doceniać to, co on widział od samego początku - drugą osobę, która wiedziała, przez jakie przeszła piekło, która przeszła przez podobne. Teraz alkohol nie musiał zdzierać z niej osłon, którymi odgradzała się od reszty świata. Teraz opadały przy jednym, rzuconym w jej stronę, turiańskim żarcie.
Mimo wszystko, mógł tylko domyślać się tego w jaki sposób postrzegała go w tej chwili. W jej szczęściu widział szczerość, nie namalowany skrupulatnie obraz, za którym się schowała, nawet jeśli uczucie było chwilowe. Szanghaj mógł przynieść wszystko to, czego się obawiali - koniec drogi. Więcej pytań, bez żadnych odpowiedzi. Koniec czasu danego jemu, a zarazem im przez Irissę, po którym Viyo będzie musiał płacić za swoje dochodzenie, które nie ujrzało końca.
Ale mieli jeszcze dużo czasu, łącznie z korkami.
- Masz zobowiązania, których nie możesz ignorować - przypomniała mu, przedrzeźniając jego słowa sprzed tygodnia, może dwóch. Gdy połowę czasu spędzało się na podróży coraz ciężej liczyło się upływające w galaktyce dni. - Nie wiem, czy korki ci w czymkolwiek pomogą.
Jej usta wygięły się w szelmowskim uśmiechu, a światło podkreśliło bliznę leżącą w kąciku ust, choć na ogół była tą, która rzucała się w oczy najmniej. Cztery godziny, które im zostały wystarczały w zupełności - a nawet gdyby nie, wycofanie się przestało być opcją już z pierwszym, drapieżnym błyskiem w jej oczach. Zadarła podbródek do góry, spoglądając na niego z wyzwaniem, które wcześniej przewinęło się przez ich żarty. Chłodna ściana za nią była jedynym elementem mesy, który ją w tej chwili interesował. Nawet obecność Etsy przeszła niezauważona - może kobieta nie zdążyła przywyknąć do jej obecności na tyle, by teraz o niej pamiętać, a może nie wystarczało to by ją zapeszyć. Tak długo, jak czuła jego usta błądzące po gładkiej, delikatnej szyi tak reszta świata mogła być reliktem przeszłości, jak obrazy, które obserwowali przez wizjer w trakcie podróży.
Mruknęła coś cicho, pozwalając mu się objąć, a przyjemnej chwili odegnać koszmary przeszłości i mary senne krążące po ich głowach odkąd oderwali je od poduszki. Zastąpione zostały za żywą tęsknotę za ciepłem, które osłodziło jej wieczór przed zejściem na AZ-102, a które teraz mogło pomóc odzyskać siły po powrocie. Kobiece udo przesunęło się wzdłuż jego nogi gdy podniosła własną, korzystając z przewagi swojego niskiego ciężaru i bez problemu oplatając go w pasie, krzyżując na plecach Viyo kostki. Objęła go za szyję, odrywając plecy od metalu by złączyć ich usta w pocałunku pełnym żądzy, która jeszcze pięć minut temu była skrzętnie ukrywanym, przemykającym w cieniu złotego spojrzenia duchem. Mesa nie była idealnym miejscem do jej spełnienia, ale było już zbyt późno by zacząć się nad tym zastanawiać. Praktyczność zawsze grała drugi konik, nie inaczej było w niewygodnej przestrzeni batariańskiego pojazdu. Teraz nie liczyła się Etsy oceniająca ich w milczeniu, niewygodny stół, który mógł być alternatywą łóżka, czy związane w kucyk włosy, które uwolniła po chwili, nie dając mu czasu na zaobserwowanie tego kiedy na jej ramiona znów opadła niebieska fala.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

26 cze 2018, o 22:11

Szczęście błyszczące w bursztynowych tęczówkach było wyjątkowym widokiem, który sprawiał, że wzrok kobiety jaśniał niemal tak bardzo jak w chwilach, w których wypełniała je biotyka. Przy natłoku przeżyć, które przeszła oraz w perspektywie ostatniego roku, podczas którego musiała walczyć z koszmarami i nienawiścią, te chwilowe przebłyski prawdziwej radości były niczym rzadkie diamenty, które turianin tym silniej doceniał, im bardziej ją poznawał. Były oknem na prawdziwą Mayę, tą która ukrywała się za murami dystansu i tysiącem różnych masek, tą którą była kiedyś i którą mógł oglądać na starym, wyciągniętym z extranetu zdjęciu. Były żywym dowodem, że nawet najbardziej popękane zwierciadło może z czasem i odpowiednią troską, zacząć przypominać piękne lustro, którym było wcześniej.
Te same iskierki szczęścia z łatwością potrafiły rozniecić dużo większy ogień, a jego już dzieliła granica wielkości włosa od wygłodniałej pożogi. Szelmowski uśmiech kobiety i błysk w jej oku były preludium do tego co miało nadejść, a drapieżny pocałunek zasłoną dymną; jakąś część Widma ponownie z fascynacją zauważyła jak lekka była biotyczka, gdy ta objęła go za szyję i oplotła nogami w pasie, korzystając z chłodnego oparcia jasnej ściany mesy. Pragmatyczność i logika została zdmuchnięta niczym płomień świecy, gdy jego świat wypełniło złoto, a zachłanne pocałunki przejęły kontrolę. Jej talia wydawała się drobna, gdy objął ją jedną ręką i drugą podtrzymując pod biodrami, zrobił krok do tyłu, zbyt pochłonięty jej ustami, by świadomie kontrolować swoją drogę; krzesło zaszurało potrącone przez jego nogę, a drugie przewróciło się z brzdękiem, zignorowanym przez wszystkich.
Szanghaj mógł przynieść zarówno odpowiedzi jak i gorzkie rozczarowanie. Stanowił koniec drogi lub jakiś jej punkt, którego oboje nie byli pewni, ale o którym oboje zapomnieli w chwili, gdy pękła tama, wzniesiona tymczasowo przez lodową planetę. Tam gdzie w batariańskim pojeździe wygrał alkohol, pomagając przebić się przez niepewność, wzajemną ostrożność oraz to co nieznane, tak tutaj królowała jedynie niecierpliwość i tłumiony żar. Kubek z gorącą kawą tylko i wyłącznie cudem nie przewrócił się na podłogę, gdy stół gwałtownie przesunął się o parę centymetrów, kiedy Widmo posadził na nim niebieskowłosą. Błękitna aureola włosów opadła na jej ramiona, gdy gumka trzymająca kucyk w jednym miejscu zniknęła, ale turianin był zbyt zajęty szukaniem dolnej krawędzi koszulki na ramiączkach swojej towarzyszki, by zwrócić na to od razu uwagę.
Kiedy w Hexie Etsy ostrzegła go przed irracjonalnym, sprzecznym z logiką postępowaniem, oboje prawdopodobnie nie spodziewali się jak słuszne to będzie w przyszłości z jak odmiennych jednak powodów. Z tak samo różnych jak jej przewidywania, że biotyczka prędzej spróbuje go zabić niż z nim rozmawiać.
Po sennych koszmarach nie pozostał nawet ślad w jego sercu, podobnie jak po widmie lodowej planety w złotych tęczówkach. Tam gdzie kiedyś było zmęczenie po nieprzespanej nocy i zamyślenie wywołane zbliżającą się misją, tam teraz zagościła żarliwość i uniesienie, kiedy ich myśli wzajemnie skupiły się na chwili obecnej, z radością witając zapomnienie. Z każdym kolejnym westchnięciem niosącym się po mesie, z każdym przesunięciem paznokci po chitynowych płytkach pleców, z każdym złączeniem ludzkiej dłoni z turiańską.
Z każdym stukotem przewróconego wazonu, z każdą niezapominajką przypadkowo wplecioną w aureolę błękitnych włosów rozsypanych po blacie stołu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

27 cze 2018, o 00:03

Wyświetl wiadomość pozafabularną Szanghaj był odległy, tak samo dosłownie jak i metaforycznie. Od Ziemi dzieliły ich setki kilometrów, cztery godziny podróży nadświetlnej, później kolejne, długie minuty podróżowania przez układ. Ale w tej chwili mógł znajdować się po drugiej stronie wszechświata. Niebieskowłosa pozwoliła sobie kompletnie o nim nie myśleć. Dostrzegł moment, w którym opuściły ją reszty wątpliwości a targające nią rozterki rozpierzchły się, umykając ku najdalszym fragmentom jej umysłu - tam, gdzie nie sięgała jej świadomość, skupiona na turiańskich oczach wpatrzonych w nią jak w skarb, tak złoty jak otoczone czarną obwódką tęczówki.
Mimowolnie zacisnęła uda na jego biodrach gdy oderwała się od metalowej ściany, a mężczyzna odwrócił się, potrącając przy okazji krzesła. Jedno z nich opadło na ziemię z hukiem, odbijając się od powierzchni tak samo, jak przy ich ostatniej kłótni - wtedy meble i szklanki spadały na ziemię w zupełnie innym kontekście. Teraz w ich ruchach było tyle samo pasji, ale znacznie lepiej ukierunkowanej. Cień, z którym opuścił AZ-102 zniknął pod ostrym światłem mesy i pogodnym humorem, zastąpiony przez to, kim niebieskowłosa była wzrastając ponad wydarzenia sprzed roku.
Stół zatrząsł się gdy z impetem posadził ją na jej gładkim blacie. Resztkami trzeźwego myślenia odsunęła od siebie kubek z kawą nie patrząc w tamtą stronę, nie widząc jak część ciemnego, wzburzonego płynu przelewa się poza krawędź. Odnalazła ustami jego własne, z zachłannością i żarem, który tlił się w niej od tak dawna, teraz znajdując ujście. Ujęła jego dłonie, kierując je ku krawędzi koszulki i zdejmując ją przez głowę pośpiesznie, jakby zmarnowanie nawet ułamka sekundy było nie do zniesienia. Od razu sięgnęła do jego ubrań, stojących im na przeszkodzie, nim pokierowała dłonie mężczyzny do zapięcia swoich spodni. W jej ruchach widniało zniecierpliwienie - na tyle wielkie, by w pierwszej kolejności zatrzymać ich w niewygodnej mesie zamiast przejść do którejkolwiek z kajut, odległej o zaledwie kilka metrów drogi korytarzem.
Kwiaty niezapominajki były wyschnięte, kruche. Pod wpływem najmniejszego uderzenia oderwały się ze swoich łodyg, spadając na blat stołu, wplątując się w niebieskie włosy biotyczki, która nie zdawała sobie z tego sprawy. Z jej perspektywy resztę świata przysłaniał jej Viyo. Uniosła dłoń do jego twarzy, przesuwając opuszkami palców wzdłuż opancerzonej szczęki, po usta, tak idealnie dopasowane do jej własnych. Delikatny gest potrwał tyle, ile posiadała w sobie cierpliwości. Jej paznokcie uczepiły się turiańskiego karku, przyciągając go do siebie z siłą, która zaprzeczała jej wadze.
Drżała pod jego dotykiem, pod jego pocałunkami. Niezapominajki w jej włosach poruszyły się w pewnej chwili, zaprzeczając siłom grawitacji, gdy w chwili uniesienia wokół jej ramion uniosła się błękitna łuna. Przyciągnęła go do siebie, na długie kilka chwil zapominając o wszystkim, co trapiło ich do tego czasu, od pierwszego westchnienia po ostatni dreszcz.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

27 cze 2018, o 19:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną Przestronny, pusty statek na własność miał swoje plusy. Pośród jasnych korytarzy, pomieszczeń wypełnionych cicho pracującą elektroniką oraz niezamieszkałych kajut nie było nikogo, kto mógłby zaprotestować lub im przeszkodzić. Kabiny pasażerów oferowały odosobnienie i łóżko wygodniejsze od blatu stołu, znajdując się tylko kilka kroków dalej... Tylko i aż. Kiedy do tej pory trzymany w ryzach żar przebudził się, rozniecony paroma pojedynczymi iskrami, logika i praktyczność spłonęły jako pierwsze; te parę metrów równie dobrze mogło rozciągać się na całą galaktykę, gdy ich cały świat wypełnił się w barwy zieleni oraz bursztynu.
Niebieskowłosa biotyczka wyciągała z niego zarówno najlepsze, jak i najgorsze. Po chłodnym pragmatyzmie pozostały zaledwie popioły, gdy za koszulką kobiety podążyła jego własna, ciśnięta gdzieś w kąt bez zainteresowania wraz z resztą ubrań. Każdy pocałunek na gładkiej szyi, każde głodne muśnięcie ust na jasnej skórze obojczyka, każde westchnięcie, sprawiały tylko, że reszta wszechświata odchodziła w zapomnienie. Nie liczyła się rozlana kawa i zapach kofeiny wypełniający pomieszczenie, przewrócone krzesła czy twardy blat i niezapominajki wplecione między błękitne kosmyki.
Dłoń Mayi na jego szczęce na uderzenie serca oswoiła myśli, powstrzymała pragnienie. Kiedy opuszki kobiety przesuwały się po jego płytkach na policzku, jego własny wzrok błądził po jej twarzy i tonął w bursztynowych jeziorach. Odsunął delikatnie na bok niebieskie kosmyki z jej czoła w niewypowiedzianej adoracji, której nie dane było jednak się w pełni nacieszyć tym widokiem; chwila krótka jak mgnienie oka minęła i cierpliwość biotyczki przegrała walkę z pragnieniem, a usta ponownie odnalazły usta w żarliwym pocałunku.
Ponownie wszelkie dzielące ich granice i mury przysunęły się, a potem zniknęły. Na krótką chwilę czas stanął w miejscu, a piasek przestał się przesypywać przez szyjkę klepsydry. Ból paznokci nieświadomie odnajdujących szczeliny między płytkami pancerza i dotyk przyspieszonego oddechu na szyi były zaledwie tłem, oddzielającym rzeczywistość i wydłużającym kolejne uderzenia dwóch serc w nieskończoność. Niespodziewany, błękitny blask biotyki, stanowił apogeum ich bliskości, będąc ostatecznym dowodem na pełnię zwycięstwa pragnienia nad samokontrolą i umysłem. Niemal żadne nie zwróciło na to uwagi, zbyt oddane chwili i pozwalając lazurowym płomykom objąć i jego, dołączając do nacisku paznokci delikatne mrowienie pod łuskami, wypełniające serce lekkością.
Niebieskie płatki tańczyły pośród powoli unoszących się końcówkom włosów, aż po ostatnią chwilę, po ostatnie tchnienie na szyi, po którym blask przybladł, a niezapominajki z powrotem opadły leniwie na blat stołu i zniknęły między szafirowymi pasemkami. Przez parę uderzeń serca cichy szum systemów Elpis był jedynym dźwiekiem, który przebijał się ponad w końcu spokojną mesę. Turianin podparł się jedną dłonią o blat stołu, prostując i spoglądając z góry na biotyczkę. Chociaż jego klatka piersiowa unosiła się i opadała szybciej niż powinna, po jego ustach błąkał się uśmiech. Tym razem jednak nie powiedział nic, błądząc wzrokiem po swojej towarzyszce i napawając się aureolą błękitnych włosów rozrzuconych po blacie stołu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

27 cze 2018, o 21:38

Rozrzucone w nieładzie włosy przypominały o pierwszym przezwisku, które jej nadał, gdy nie chciała podzielić się swoim imieniem. Niebieska z baru Horus nie przypominała tej, która teraz leżała na twardym i mało wygodnym stole, zaciskając wokół jego pasa zgięte w kolanach nogi. Nie, od tamtej Niebieskiej dzieliła ją długa droga. Wiele musiało się wydarzyć by z taką pozorną lekkością wpadła w jego objęcia i została na dłużej, nie tłumacząc się alkoholem ani chwilą słabości. Nawet zwiędłe niezapominajki nie przypominały tego, jak wyglądały normalnie, tygodnie temu.
Jej klatka piersiowa podniosła się pod wpływem ostatniego westchnienia, a paznokcie ze zgrzytem wbiły w turiańskie plecy, na szczęście w miarę odporne na ten rodzaj bólu. Opadła z powrotem na chłodną, metalową powierzchnię, przez chwilę odwzajemniając jego spojrzenie, starając przy tym uspokoić swój nierówny oddech. Sięgnęła dłonią ku jego ramieniu, przesuwając po nim delikatnie, z rosnącym na jej ustach uśmiechem. Chwila spokoju minęła szybko, gdy kobieta nagle wyprostowała się, podnosząc do pozycji siedzącej i zbliżając do stojącego przed nią turianina, przeszkadzając mu w bezczelnych obserwacjach. Objęła go, chowając uśmiech za opadającymi na jej twarz włosami, gdy oparła gorący policzek o jego ramię, trwając w tym uścisku przez kilka, długich chwil. Lubiła bliskość i ciepło jego ciała. Lubiła trwać w tym bezruchu, nie mając żadnego innego punktu zaczepienia w rzeczywistości wokół niej poza oplatającymi ją, turiańskimi ramionami. Były to rzeczy, których żaden mur nie był w stanie zakryć.
- Mogłeś przylecieć do Horusa szybciej - stwierdziła cicho, niemal niezrozumiale przez to, że jej głowa odwrócona była w drugą stronę.
Kobiece dłonie przesunęły się po jego plecach, po płytkich śladach pozostawionych przez jej paznokcie, nim odsunęła się, dając mu przestrzeń, której od ostatnich kilkunastu minut na własne życzenie był pozbawiony. Kilka, suchych płatków kwiatów utknęło w pogmatwanych włosach. Jeden z nich spadł od razu na blat, gdy tylko wykonała gwałtowniejszy ruch głową. Rozejrzała się, szukając miejsc, w które poleciały jej ubrania. Bluzka leżała na blacie po drugiej stronie mesy, spodnie były bliżej, więc zsunęła się ze stołu by włożyć je na siebie i skompletować resztę garderoby. Tylko część kawy była wylana, w dodatku turiańskiej. Widząc swoją, wciąż o dziwo nietkniętą, złapała kubek do rąk w locie, wracając już połowicznie ubrana na swoje miejsce, siadając na stole i ignorując leżące obok, dwa poprzewracane krzesła.
- Biedna Etsy. Zapomniałam o niej - odezwała się słabo, z lekkim niedowierzaniem na twarzy i rozejrzała się, jak wcześniej, szukając śladów cichej obserwatorki. Sztuczna inteligencja wymownie milczała, ale Volyova też nie naciskała na komentarz. Chyba sama nie chciała go słyszeć.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

27 cze 2018, o 22:56

Pierwsze dni spędzone w towarzystwie Volyovej nie przypominały ostatnich podczas których podróżowali ramię w ramię. Wtedy niebieskowłosa przywodziła mu na myśl dzikie zwierze, zranione i zamknięte w klatce - doszukujące się drugiego dna w każdym zdaniu, gotowa eksplodować na nieopatrzne słowo, z podejrzliwością i nieufnością czającą się w złotym spojrzeniu za zasłoną szelmowskich uśmiechów i buńczucznego charakteru. Palił się w niej ogień, ale zupełnie inny niż ten, który dostrzegał teraz - podczas tamtych dni jego barwa była poczerniała od nienawiści zatruwającej jej umysł i koszmarów rzucających cień na całą rzeczywistość. Zdawało się jakby od tamtego czasu minęły całe wieki.
Kobieta, która z roziskrzonym spojrzeniem i uśmiechem na ustach odwzajemniała teraz jego wzrok, zmieniła się. Droga, którą przeszła, była długa, pokryta szronem i walką, ale po raz pierwszy nie musiała przechodzić jej sama, co oznaczało że na swój sposób wypełnił swoje słowa, które wspomniał Etsy gdy ruszał w pościg do rezydencji Virii. Tonąc w mroku wspomnień udało jej się wyciągnąć rękę i złapać jego własną. A to co dostrzegł w niej wtedy, skryte za pancerzem dystansu i zawadiackiego poczucia humoru, teraz było na wyciągnięcie ręki.
Kiedy usiadła i wtuliła się w jego klatkę piersiową, opierając policzek na jego ramieniu, objął ją bez słowa. Błękitne kosmyki łaskotały go po szyi i po szczęce, gdy oparł ją czubek głowy biotyczki, w milczeniu wdychając jej zapach i pozwalając cieszyć się wzajemną bliskością; jasna skóra wydawała się być szalenie delikatna w porównaniu z jego własną, opancerzoną, i był to szczegół, który prawdopodobnie nigdy nie przestanie go fascynować.
- Za to jedno mam u Khouriego ogromny dług, którego pewnie nawet nie jest świadomy - odpowiedział na jej słowa po chwili milczenia, błądząc spojrzeniem po szafkach mesy, ale myślami wciąż tkwiąc w rzeczywistości stworzonej przez swoją towarzyszkę. Jej stwierdzenie znaczyło więcej niż można było sądzić, również dla niego; jego ramiona objęły ją silniej, jakby sam próbował zastąpić mury, za które go wpuściła, broniąc przed resztą świata.
Kiedy w końcu wyślizgnęła się z jego objęć, westchnął tęsknie. Uśmiechnął się do niej, wyłuskując spomiędzy niebieskich pukli jeden ususzony płatek niezapominajki, gdy rozglądała się z roztargnieniem za resztą ubrania, po czym również się odsunął. Sięgnął po swoje spodnie, także je nakładając; jego koszulka leżała pod ścianą, na podłodze, mając mniej szczęścia.
- Biedni my, gdy w odwecie zacznie nam to odtwarzać na wszystkich monitorach - odparł z ociąganiem, chociaż niezbyt poważnie, co tylko podkreślał nieco psotny uśmiech. Zerknął przelotnie w stronę jednej z kamer i rozłożył nieznacznie ramiona w bezradnym, przepraszającym geście mówiącym sam nie mam pojęcia jak to się stało; milczenie SI było wymowne, ale w tej jednej kwestii ciężko było przewidzieć jego naturę. Turianin nie był pewien czy wynika to z jej wrodzonej grzeczności, nabytej przekory, zamyślonej analizy czy czegoś jeszcze innego.
Z drugiej strony, sama wgrała mu poradnik JakMuTamaOdFlirtuZRóżnymiRasami.
Pochylił się, stawiając obydwa krzesła, po czym przeszedł pod ścianę, żeby podnieść swoją koszulkę. Obrócił ją w palcach w roztargnieniu.
- Etsy. - Jego głos zawibrował, gdy odkaszlnął z zakłopotaniem. - Za ile dolatujemy?
Zbliżył się do stołu, biorąc kubek ze swoją własną kawą, która nie miała tyle szczęścia co ta Mayi. Jego spojrzenie prześlizgnęło się po kobiecie, gdy sam odstawiał naczynie na blat kuchni, żeby zgarnąć papierowy ręcznik do jego wytarcia oraz tego co się rozlało.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

27 cze 2018, o 23:31

Gdy, o ile w ogóle, znajdą Khouriego w Szanghaju, z pewnością zdziwi się widząc niebieskowłosą u boku Widma. Jeśli znał ją taką, jaką była jako Niebieska siedząca w Horusie, to miał prawo wątpić w jej chęci współpracy, szczególnie z kimś na takiej pozycji. Pytanie tylko kto powinien Widm unikać mocniej - wyjęty spod prawa dezerter czy żołnierz Przymierza, którego akta przemykały pomiędzy strumieniami danych, opieczętowane dużą literą B?
Maya przyglądała mu się gdy zbierał własną koszulkę, siedząc bez skrępowania na stole, na którym przed chwilą zresztą leżała. Popijała chłodną kawę, uśmiechając się znad krawędzi kubka półgębkiem. Może zastanawiała się jak dużą zmianę przeszła ich relacja w trakcie ostatniego miesiąca i przez ile kłótni musieli przejść, nim rzeczy w mesie zaczęły spadać z innych powodów. Odstawiła źródło kofeiny na bok gdy przetarł blat, samej wyciągając opieszale płatki, które utknęły pomiędzy jej włosami. Jej gumka do włosów cały czas założona była na nadgarstku, ale nie zdecydowała się je ponownie związać
- Biedni wszyscy pozostali, którzy będą w okolicy. Ja nie - odparła, drocząc się. Reszta płatków leżała już koło reszty pochodzącej z wazonu, więc mogła dać sobie spokój z próba wyciągnięcia tych fragmentów, które rozwaliły się na mniejsze drobiny. Wyprostowała się, przeciągając z trudem. Uświadomiła sobie jak niewygodne było ich ostatnie kilkanaście minut. Mimo wszystko, nie krzywiła się. Zamiast tego wyciągnęła rękę, chwytając dłonią materiał świeżo założonej, turiańskiej koszulki i przyciągając go do siebie. Nie potrafiła przejść do obojętności i zajmowania się swoimi sprawami tak szybko. Emocje mogły opaść z powrotem do zdrowego, stabilnego poziomu, ale i tak zamknęła mu usta pocałunkiem pod koniec pytania, które kierował do sztucznej inteligencji.
- Cztery - odparła, po krótkiej chwili. W trakcie pocałunku poczuł, jak usta kobiety wyginają się w uśmiechu.
- Przepraszam, Etsy - parsknęła śmiechem, wreszcie się od niego odsuwając. Podeszwy butów uderzyły o podłogę gdy zeszła ze swojego siedzenia, które bynajmniej do siedzenia nie służyło. Do leżenia też nie.
- Ludzie czasem gwałtownie nabierają powietrza do płuc, głośno, by wyrazić emocje. Wzdychacie - odparła SI, choć jej głos brzmiał specyficznie teraz, po tak długiej chwili, w której reszta świata, włącznie z nią, zniknęła zatopiona w bursztynie. - Westchnęłabym gdybym potrafiła. Nic się nie dzieje.
Ciężko było rozpoznać, czy Etsy żartuje, ale tak odebrała jej słowa Volyova. Pokręciła głową z rozbawieniem, łapiąc z powrotem kubek z kawą. W czasie, w którym dopiła jej resztę, cztery godziny zmieniły się na trzy i pół. Czas nagle zaczął lecieć szybko, znacznie szybciej niż oboje by tego chcieli.
Trzy godziny przed podróżą zostawiła turianina samego, ruszając do swojej kajuty by wziąć prysznic i przygotować siebie, i swój pancerz, do wylotu w Gromadzie Lokalnej.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

28 cze 2018, o 18:05

Powód dla którego Khouri podrzucił mu dane i namiar na niebieskowłosą biotyczkę wciąż pozostawał tylko w sferze domysłów. Czy zrobił to tylko dla wyrównania rachunków i spłacenia długu, czy miał też w tym głębszy cel? Skąd wiedział, że Vigil była powiązana z bagienną planetą i co więcej - skąd miał świadomość gdzie jej szukać z dokładnością do konkretnego baru, skoro kobieta ukrywała się przed wojskiem i resztą świata, będąc poszukiwaną dezerterką? Wiele pytań i niewiadomych krążyło dookoła Nazira, ale Viyo zdawał sobie z nich sprawę już od jakiegoś czasu. Teraz dopiero nadarzyła się okazja, żeby je zadać.
I być może uzyskać jakieś odpowiedzi, jeżeli małomówny człowiek wciąż będzie żył, gdy go znajdą.
Jeżeli go znajdą.
Faktem było jednak, że Maya stanowiła niespodziankę, której prawdopodobnie nikt się nie spodziewał. Viyo przyglądał się jej z uśmiechem, nie mogąc jednak w pełni skupić się na tych poważniejszych myślach, gdy tak siedziała na stole i bezczelnie obserwowała go z roziskrzonym spojrzeniem, gdy wycierał kawę z blatu. Emocje, które wciąż tańczyły w jej tęczówkach, miały wręcz psotne zabarwienie; byli jak dwa koty, które świadomie nabroiły i którym teraz wcale nie było z tego powodu przykro. Widmo cisnął papierowy ręcznik do utylizatora, a potem został przyciągnięty z powrotem w zachłanne, kobiece objęcia. Jego pytanie do SI zostało przerwane w śmiechu, który prędko utonął w żarliwym pocałunku; dotyk ust i bliskość kobiety sprawiały, że w jego głowie przestawiał się jakiś przełącznik, momentalnie odcinając na uderzenie serca rzeczywistość.
- Możemy zrobić z tego piętnaście? - mruknął szelmowsko, gdy biotyczka oderwała się od niego po chwili. Przytrzymał ją w talii, gdy próbowała się wyślizgnąć, ale tylko przez chwilę, próbując skraść ostatni pocałunek kiedy zsuwała się ze stołu na ziemię. Jego własne westchnięcie było mieszaniną rozbawienia i żalu. Groźba ponownego zdemolowania mesy była jednak zbyt wielka.
Również uśmiechnął się po słowach Etsy, odsuwając w końcu od Mayi. Wziął swój kubek z połową kawy z blatu, unosząc go do do ust; napój pozostał zaledwie ciepły, ale zapach kofeiny nie ulotnił się tak bardzo. Całe zajście stanowiło prawdopodobnie nowy zakres danych do analizy i kontemplacji dla SI, chociaż jej wymowna odpowiedź trafiła w sedno. Wybuch pasji był nielogiczny i przeczył praktyce pod więcej niż jednym względem, a jednak był jak najbardziej rzeczywisty, pochodząc od dwóch istot, które były nie tylko ostrożne, a również sprawiały wrażenie rozsądnych.
Następne cztery godziny upłynęły zdecydowanie szybciej niż którekolwiek z nich by sobie tego życzyło. Czas postanowił nadgonić chwilę słabości, a piasek przesypujący się przez klepsydrę runął ze zdwojoną siłą. Widmo również wrócił do swojej kajuty, żeby poddać się tej samej rutynie, którą wybrała Maya; prysznic, konserwacja broni i pancerza, ostatnia kalibracja omni-klucza nim znowu zejdą na powierzchnię, żeby stawić czoło temu co dawne życie Khouriego rzuci im na przeciw. W miarę jak upływały kolejne godziny, nowa energia i zastrzyk endorfin ulatniały się stopniowo, ustępując miejsca odruchowej gotowości. Rzeczywistość zbliżała się wraz z końcem tunelu między Przekaźnikami, a myśli ponownie przestawiały się na tryb wzmożonej czujności, grożąc zwycięstwem skupienia nad chwilą błogości i rozluźnienia.
A jednak, siedząc przy biurku i manipulując parametrami jednego z bojowych programów, Widmo przyłapał się na lekkim, nieświadomym uśmiechaniu się do własnych rozmyślań. Rozmyślań, które wcale nie miały wiele wspólnego z przeprowadzanym upgradem.
- Królestwo za twoje myśli, Ets - odezwał się w końcu po dłuższym czasie, gdy zbliżali się do końca podróży, przerywając cieszę panującą we własnej kajucie. Wyprostował się i poruszył zdrętwiałymi palcami, wygaszając terminal omni-klucza, a jego wzrok prześlizgnął się po kamerach ukrytych w suficie pomieszczenia. - Co myślisz o Mayi i o mnie?
Okręt powoli wytracał prędkość, przygotowując się do wylotu z Przekaźnika w Gromadzie Lokalnej; błękitne i lazurowe pasma za iluminatorem kajuty zniknęły w tym samym momencie, w którym okręt wyskoczył z tunelu, gwałtownie zastąpione przez widok nowych gwiazdozbiorów i odległych mgławic charakterystycznych dla tego układu.
Elpis ponownie wróciła do prawdziwego świata i strumienia informacji, których była pozbawione przez ostatnie dwadzieścia godzin.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

28 cze 2018, o 19:53

Etsy milczała przez krótką chwilę. W kajucie światło zmieniało się drastycznie, w miarę, gdy błękitna łuna otaczająca fregatę zniknęła, zastąpiona światłem widzialnym. Znajome, a zarazem dalekie i obce gwiazdy pojawiły się po drugiej stronie, w głębokiej pustce kosmosu. Gromada Lokalna przywitała ich nieco inną konfiguracją świetlistych punktów na niebie, ale wciąż tym samym, co do zaoferowania miała cała reszta galaktyki - układem z boją komunikacyjną.
Jestem w układzie słonecznym. Widzimy się już po lądowaniu w Szanghaju?
Wiadomość, którą łatwo było rozpoznać jako pochodzącą od Irene Dubois pojawiła się na jego omni-kluczu gdy tylko Elpis nawiązała łączność z extranetem, chwytając się wszystkich informacji, które zostały wymienione podczas ich dwudziestogodzinnego limbo.
- To nie moja sprawa - odezwała się wreszcie Etsy, choć zajęło jej to kilka chwil. - Jeśli jesteś szczęśliwy, to dobrze. Przynajmniej wiem, że czytasz książki, które ci wysyłam.
SI przeplatała żarty z rzeczywistością, ewidentnie ucząc się od Widma, który miał to we krwi. Różnica polegała na głosie. W jego słuchać było kiedy mówi o sprawie całkowicie poważnie a kiedy nie. Etsy przyjęła jego strategię, ale jej głos był jednostajny, metaliczny. Brzmiała nieco jak kobieta przyjmująca kolejnych klientów w biurze. Miała ciepły, przyjemny głos, którego dobrze się słuchało ale jednocześnie ciężko było określić co miała na myśli.
- Szanghaj podlega pod stację orbitalną. Port kosmiczny YRD - dodała, zmieniając temat tak, jakby poprzedni w ogóle nie istniał. Kolejna cecha, którą przejawiała odkąd się poznali. - Wykrywam Crescenta. Jest przed nami. Czeka. Doba w doku na stacji kosztuje tysiąc kredytów - kontynuowała, wysyłając otrzymywane przez stację informacje na jego omni-klucz. - Poprosić o zezwolenie na lądowanie?
W kajucie rozległ się stukot, pochodzący od metalowych drzwi. Po ich uchyleniu, w przejściu pojawiła się niebieskowłosa. Na sobie miała pancerz, z usuniętymi oznaczeniami N7 - ten, który widział już na niej nieraz. Splotła włosy w niedbały kok z tyłu głowy, z którego powoli wychylały się niesforne kosmyki włosów, których najwyraźniej nie dało się powstrzymać.
- Myślałam, że znajdę cię w kokpicie - zaczęła, odsuwając się nieco by zrobić mu miejsce, jeśli chciał wyjść na korytarz. - Szanghaj.
Westchnęła, ruszając za nim do kokpitu. Przy pasie miała przymocowaną broń, a w dłoniach hełm, który po chwli zastanowienia również przypięła koło kabury. Pozornie wyglądała tak, jak po powrocie z AZ-102, tylko w jej ruchach widoczna była pewna lekkość, odbijająca się również w jej mimice.
- Naprzód, w morze. To oznacza jego nazwa. Nigdy tam nie byłam, choć zawsze było o nim głośno w extranecie - westchnęła, uśmiechając się lekko. Ostatnie cztery godziny sprawiły, że powaga sytuacji nie była w stanie zepsuć jej humoru, nie tak szybko.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

28 cze 2018, o 20:46

Słowa SI sprawiły, że turianin zamyślił się na chwilę, przyglądając się niewielkiemu modułowi na przedramieniu i zginając oraz prostując palce rękawicy bezwiednie. Etsy uczyła się od niego i dopiero teraz zaczynał rozumieć swoją własną naturę na unikanie bezpośrednich odpowiedzi. Jego elektroniczna towarzyszka miała tą drobną wadę, że jej dowcipy były trudniejsze do rozróżnienia w ciepłym, ale jednostajnym głosie. Pod pewnymi względami przypominała biotyczkę; gdyby chciała, potrafiłaby postawić dookoła siebie nie gorsze mury, ukrywając prawdziwe myśli za wirtualną maską.
- W pewnym sensie również i twoja - powiedział po chwili, ale w końcu westchnął cicho. Tego jednego co zauważyła Etsy nie dało się ukrywać. - Nadal zależy mi na twoim zdaniu. Ale tak, jestem szczęśliwy. Po Horusie, po Virii... Nie sądziłem, że... - Nie bardzo wiedział jak ująć w słowa to co chciał powiedzieć, więc ostatecznie wzruszył po prostu ramionami bezradnie. Wiadomość, która rozświetliła jego omni-klucz przerwała jego tok myślowy, zmuszając do skupienia się na przypominającej o sobie rzeczywistości.
Tak. Spotkamy się na jednej platform widokowych YRD. Bądź już gotowa.
- V.
Odpowiedź przemknęła po kanałach komunikacyjnych, wyprzedzając Elpis i mknąc w stronę okrętu oczekującego w puste kosmosu przed nimi. Widmo wygasił omni-klucz i kiwnął głową twierdząco, kierując ten gest w stronę Etsy i podnosząc się z krzesła. Pancerz miał na sobie już od kilkunastu minut, jego broń leżała w oczekiwaniu na blacie biurka nieopodal.
- Mhm. Po wszystkim wystawimy rachunek Khouriemu - odpowiedział, sięgając po pistolet; pukanie do drzwi sprawiło, że odruchowo drgnął i spojrzał w tamtą stronę. Gdy tak długo latało się w samotności i bez towarzyszki zdolnej do fizycznego stukania w powierzchnię wejścia, łatwo było się odzwyczaić od nawet tak przyziemnych elementów. W milczeniu przypiął pistolet do kabury przy pasie i zgarnął karabin, ruszając do wyjścia.
Na widok Mayi uśmiechnął się tylko, po czym sięgnął do pleców, pozwalając elektromagnesom przyciągnąć broń na swoje miejsce. Smukły, lekki pancerz dawnych oddziałów biotyczki dobrze na niej leżał, przysuwając mu przed oczy jednak nie AZ-102, a szczyt mieszkania na Nos Astrze - gdy po raz pierwszy dostrzegł jego zarysy pośród pół jej długiego płaszcza, oświetlane przez zmienne reklamy bilboardu.
- Zasiedziałem się, miałem tam iść - przyznał, wychodząc na korytarz. Drzwi zasunęły się za nimi, gdy ruszyli w stronę kokpitu.
- Mam złe wspomnienia z waszych mórz - dodał, przewracając oczami, ale ciekawostka wspomniana przez kobietę wyraźnie go zainteresowała. - Znasz też szanghajski?
Wnętrze centrum sterowania Elpis przywitało ich znajomym półmrokiem, tysiącem błyszczących przełączników, a także widokiem odległego portu kosmicznego, unoszącego się na granicy błękitno-zielonej planety. Turianin przesunął spojrzeniem po iluminatorach, po czym wsunął się na główny fotel.
- Etsy, myślisz że dałabyś radę sfabrykować jakieś dokumenty dla Mayi? Na wszelki wypadek, gdybyśmy natknęli się na upartą kontrolę, która będzie obiekcje przed jestem Widmem, nie interesuj się moją załogą? - zapytał, spoglądając na ekran wskazujący odległość do zbliżającego się portu; na radarze pojawiało się coraz więcej jasnych kropek o najróżniejszych wielkościach, gdy dołączali do tłumu innych okrętów. Elpis płynnie przesuwała się pośród nich, nieuchronnie zbliżając się do doku, który zostanie im wyznaczony.
Zielony wzrok Widma przesunął się w zamyśleniu po rosnącym w oczach porcie YRD, a także górującej nad nim Ziemi.
- Zawsze dziwnie się czuję lądując w waszej stolicy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

28 cze 2018, o 22:07

- Nie sądziłeś, że...? - spytała SI, niezdolna do ignorowania słów, których nie trzeba było wypowiadać. Może gdyby byla z krwi i kości, i w pełni rozumiała zachowania organicznego umysłu, nie czułaby potrzeby zadawania tego typu pytań. Ale dla niej kazde, wypowiedziane ku niej słowo było istotne. - Na ogół nie brakuje ci słów. Czy to zły znak?
Etsy była jego przyjaciółką, to można było stwierdzić z łatwością. Choć jej mózg był syntetyczny, szybko przywiązała się do WIdma, które mianowała kapitanem jej statku. Elpis połączyła ich boje, ale mimo wszystko, Etsy nie rozumiała wszystkiego. Nie miała jak. Była wciąż młodą sztuczną inteligencją i choć potrafiła dogadywać się z załogą, od niego uczyła się najlepiej. Łatwo było w profesjonalnych warunkach obsługiwać kilkuosobową załogę, znacznie trudniej odpowiadało się jednej osobie, z którą spędzało się większość czasu.
Tysiąc kredytów nie było ogromną kwotą patrząc na ilość ich wydatków, ale jak na miejsce w doku jak najbardziej. Port kosmiczny obsługujący Złoty Trójkąt Chin liczył sobie ogromne pieniądze za przechowanie statku w jednym z doków.
Niebieskowłosa stanęła w drzwiach jego kajuty gdy zdecydował się ją opuścić. Na jego widok stłumiła cisnący się na jej usta uśmiech, zamiast tego pozwalając mu wyjść i ruszając za nim do kokpitu. Irene Dubois już nie odpowiedziała na jego wiadomość, zamiast tego wysyłając swoją lokalizację gdy Crescent zadokował w przydzielonym mu przez centrum kontroli lotów miejscu. Przez okna kokpitu błyszczało Słońce, gwiazda Gromady Lokalnej. Volyova spoglądała na rosnący w ich oczach glob z pewną nostalgią, choć gdy zorientowała się jaką ma minę, z powrotem przywołała na twarz maskę profesjonalizmu.
- Szanghaj to miasto, nie państwo ani język - poprawiła go natychmiast, stając obok i obserwując, jak pustkę kosmosu wypełniają powiadomienia z radaru. Przelatujące wokół nich statki, stacje kosmiczne, planety. Kolonie na Marsie, z których szum radiowy Elpis wychwyciła niemal od razu.
- Myślę, że tak - odparła SI na jego prośbę. Niebieskowłosa przez chwilę spoglądała w jego kierunku, ale cokolwiek przyszło jej przez myśl, nie zdecydowała się tego werbalizować. Jej omni-klucz piknąl wraz z nowym identyfikatorem, który przejrzała ze skupieniem. Wracanie na Ziemię pod przykrywką kogoś innego musiało być dla niej ciosem.
- Szanghaj to nie jest nasza stolica. To miasto. Duże, najmocniej zaludnione ze wszystkich na Ziemi, ale nie stolica - poprawiła się cicho, wyłączając swoje urządzenie. Od razu gdy Etsy opłaciła z konta Viyo miejsce w doku, WI portu połączyła się z Elpis, witając ich w porcie kosmicznym. Fregata wleciała do środka ustronnego, eleganckiego miejsca, które było jej przeznaczone. Na wizjerach pokazał się obcy interfejs.
Witamy w porcie kosmicznym YRD.
Zachęcamy do skorzystania z pokładów widokowych, umiejscowionych w strefach C i F na załączonej mapie.
Port YRD - Pekin - najbliższy prom odlatuje za T-0:37 minut.
Port YRD - Szanghaj - najbliższy prom odlatuje za T-0:44minuty.
- Irene Dubois czeka na pokładzie widokowym w sekcji D. Udostępniam jej lokalizację na wasze omni-klucze - poinformowała ich Etsy, gdy drżenie statku ustało, a Elpis została usadzona wygodnie w doku, umożliwiając im wyjście na zewnątrz.
Maya przeniosła na niego spojrzenie, przez chwilę zastanawiając się nad tym, czy nie ma niczego wartego powiedzenia nim opuszczą pokład. Dotarła do swoich wniosków kilka sekund później, obracając się ku wyjściu z kokpitu, do przestronnego, pięknego doku, w którym zaparkowana była fregata i dalej - ku nieznanej rudowłosej, która wezwała ich na pomoc.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

28 cze 2018, o 23:48

Widmo zaśmiał się cicho po słowach Etsy, kręcąc po chwili głową.
- Nie wiem. Może - odparł, ale po jego ustach pełgał uśmiech, który sugerował, że cokolwiek miał na myśli, nie było to nic poważnego. Brak słów rzeczywiście oznaczał, że nie było z nim najlepiej. A zarazem wręcz przeciwnie. - Po prostu nie sądziłem, że tak to się rozwinie.
Etsy była młoda, ale był to temat, którego sam najwyraźniej nie potrafił objąć myślami pomimo bycia istotą organiczną. Do emocji, które wchodziły w grę, nie było łatwego wytłumaczenia. A może i nawet jakiegokolwiek innego.
Zmiana lokacji na wnętrze kokpitu w naturalny sposób przesunęła rozmyślania w stronę oczekującego ich zadania. Widok zbliżającej się planety odsuwał na bok wszystko inne, zmuszając umysł do skupienia się na nadchodzącej misji oraz problemach, które mogły na nich czekać. Tożsamość niebieskowłosej była jednym z nich, nawet jeżeli wspomnienie tego było nieprzyjemne; turianin skinął głową na słowa Etsy, obracając nieznacznie twarz, żeby móc spojrzeć na Mayę. Dostrzegł cień w jej bursztynowych oczach, ale jego własne, które spróbowało je podchwycić, próbowało powiedzieć coś zupełnie innego.
Jeszcze trochę.
Rozumiał nieprzyjemne myśli, które wywołała świadomość, że wraca na rodzinną planetę jako dezerterka. Nie do rodzinnego miasta czy nawet państwa, ale jednak na planetę, na której się wychowała. Do miejsca, które powinno być znajome i swoje własne. Rozumiał bardziej niż chciał, bo znał to z autopsji - która zakończyła się opuszczeniem Palavenu z poczuciem pustki na tyle wielkiej, że wyparła jakikolwiek sentyment do wieloletniego mieszkania, armii w której spędził większość życia czy przywódców Hierarchii.
- Ale Ziemia jest. Stolicą, znaczy się - odpowiedział na jej słowa, przesuwając wzrok na górujący nad Elpis glob. Okręt zaczął płynnie podchodzić do lądowania, odnajdując wytyczony przez kontrolę lotów korytarz powietrzny prowadzący w stronę czekającego na nich doku. Turianin również podniósł się z fotela, a gdy ich spojrzenia zetknęły się na krótką chwilę i kobieta zastanawiała się czy jest coś więcej do powiedzenia, bez słowa położył jej dłoń na ramieniu.
Nie było. Nic, czego oboje by nie wiedzieli.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”