Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

14 sty 2018, o 22:03

Cytat w odniesieniu do cywili brzmiał dość prawdopodobnie. Mógł usprawiedliwiać ich strach, ale nie rzeczy, które pod jego wpływem mówili lub robili, mając tendencję, jak to ludzie, do przesadzania. Widok tego, co potrafiła Maya, z pewnością musiał ich negatywne odczucia umacniać. Zwykła biotyka bywała klasycznie piękna - rozświetlające niebo, błękitne smugi mogły podobać się także tym, którzy nie doceniali ich przez ich niebezpieczność. W połączeniu z czarnymi, skrzącymi się językami ognia, wyzwalała jednak odruch ucieczki nawet u tych wprawionych w boju, którzy musieli go tłamsić w sobie doświadczeniem i stalowymi nerwami.
Volyova parsknęła śmiechem, z pewnością wyobrażając sobie stojące teraz przed nią, poważne, skute w pancerz Widmo mamrocące pod nosem o różowych varrenach ze strachu przed własną, młodszą siostrzyczką.
- Zakładam, że wam się nie udało - odrzuciła, uśmiechając się pod nosem. - Szkoda. Asari potrafią. Na swój, popieprzony sposób.
Kto jak kto, ale Viyo wiedział coś o tym drugim. Tori w tej chwili znajdowała się na Cytadeli, podróżując za własnymi okruchami informacji, rozwiązując zagadkę tego, co stało się na pustynnej planecie.
Kiwnęła głową, słysząc wiek, którym się z nią podzielił. Mogła w tej chwili się zastanawiać ile starszy musiał być Viyo, skoro nazywał dwudziestodziewięcioletnią kobietę młodszą siostrzyczką, ale nawet jeśli to robiła, to nie podzieliła się swoimi wątpliwościami.
- Może irytuje ich bezczynne stanie - odparła niewinnie, sugerując mu, że mógłby zająć się czymś, co coś zmieni. Rozmowa z nią robiła to tylko do pewnego momentu. Nie minęło dużo czasu odkąd Bryant padł na ziemię martwy, a kobieta nie miała chwili dla siebie do refleksji na temat tego, co stało się w klubie. Wszystko z czasem musiała sobie poukładać, a jeszcze, poza obraniem nowego celu, nie zdążyła tego zrobić.
- Dzięki.
Drzwi zamknęły się za Widmem, pozostawiając Mayę samą w kapsule medycznej, w zamkniętym pomieszczeniu, w którym anonimowo obserwować mogła ją Etsy. SI szybko wróciła do rozmowy, tym razem korzystając z głośników, skoro niebieskowłosa nie mogła ich usłyszeć.
- Niewiele, na razie. Próbowałam coś znaleźć na jej temat w extranecie, ale większość jej danych jest ukryta - odpowiedziała, uaktywniając się również na jego omni-kluczu. - Radny Quentius poprosił o twój status trzy godziny temu - dodała, na sekundę zmieniając temat.
Kajuta kapitańska była pogrążona w oszczędnym półmroku, który rozświetlił się wraz z otworzeniem drzwi i wpuszczeniem turianina do środka.
- Wydaje się być szczera, ale jej podejście do zemsty jest niepokojące - kontynuowała poprzedni wątek, przywołując na iluminator na ścianie losowy obraz przestrzeni kosmicznej, zamiast widocznego po drugiej stronie, nudnego doku. - Zdziwiłam się, kiedy ostrzegła cię o wybuchu. Wtedy, kiedy kazałam ci paść. Spojrzała do kamery i pokazała dłonią wojskowy sygnał do obniżenia pozycji. Znalazłam go w extranecie. Wiedziała, że patrzę.
Zdejmowanie pancerza przypomniało mu o tym, jak mało ostatnio robił przerw pomiędzy jego zakładaniem. Kilka nocy spędzonych na Elpis w przestrzeni Cytadeli nie było wystarczające, by nawarstwiające się obicia i otarcia zdążyły się wyleczyć, choć z pewnością było to odświeżające.
- Walczyła ryzykownie, byle dotrzeć do celu za wszelką cenę. Brak jej rozwagi. - SI ujawniła, że przed skasowaniem materiałów z monitoringu zapisała je w pamięci Elpis, dodając Viyo do nich dostęp, o czym poinformowało go piknięcie komunikatora. - Próbowałam też znaleźć coś na temat tego rodzaju biotyki, jaką się posługuję. Pobieżny skan nic nie znalazł, teraz szukam głębiej.
Na płytkach pancerza widniały krople krwi, pochodzące od ofiar działań jego lub Volyovej. Omni-żel na szybko zaaplikowany do głębokiego nacięcia zadanego przez pierwszego ich przeciwnika pod ostrzejszym światłem nie wyglądał już na tak staranną łatę, jaką wydawał się w Hexie.
- Jeżeli ma to coś wspólnego z jej modyfikacjami genetycznymi, to, biorąc pod uwagę to, jaki wpływ ma na użytkownika, nie wyobrażam sobie jak ktoś chciałby coś takiego sobie zrobić. Jest autodestrukcyjna.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

15 sty 2018, o 00:03

Wyświetl wiadomość pozafabularną Kolejne elementy pancerza spadały na łóżko, a z każdym następnym turianin miał wrażenie jakby ściągał z siebie cementowe bloki. Powierzchnia balistycznych płyt była zarysowana i brudna od zaschniętej krwi, która chociaż nie była jego, to wciąż musiała zostać prędzej czy później zmyta. Pierwszy z ochroniarzy, który zginął w klubie z jego ręki, zostawił po sobie ciemną plamę na napierśniku, gdy w ostatnich chwilach swojego życia próbował przytrzymać się przebijającego go turianina; opancerzenie karwaszy pokryte było drobnymi pęknięciami, które musiały powstać bez wiedzy Widma, gdy osłaniał się przed eksplozją biotyki i latającymi meblami; nawet na butach miał krew, prawdopodobnie pochodzącą z ostatnich minut starcia.
- Wybrał sobie kiepski moment - mruknął pod adresem Radnego, ale z jego gardła wyrwało się ciche westchnięcie. Pewnie chodziło o spotkanie z Radą. Być może skończyli już swoje narady i chcieli przejść do kolejnych spraw, tym razem obejmujących go w swoich planach. Wyglądało na to, że w najbliższych godzinach będzie musiał z powrotem wskoczyć w sidła polityki.
Już zaczynał tęsknić za chaosem i eksplozjami w klubie.
- Dzięki. Skontaktuję się z nim po rozmowie z Mayą.
Etsy znała go na tyle dobrze, by wiedzieć jakie ma preferencje i co go uspokaja. Widok przestrzeni kosmicznej odciął go od Illium, rozświetlając iluminator milionem drobnych gwiazd i odległych, błękitnych mgławic. Turianin zdjął napierśnik i obrócił go w rękach, przodem do siebie; jego wzrok przesunął się po powierzchownie załatanej szramie, pokrywającej rozcięty rozżarzonym ostrzem materiał pancerza niczym źle zrośnięty strup. Po raz kolejny było zbyt blisko.
- Zastanawiałem się skąd wiedziałaś, że jej osobliwość ma za chwilę się zapaść - odezwał się, gdy SI wyjawiła mu źródło ostrzeżenia. Rzeczywiście było to zaskakujące, skoro właśnie pokłócili się z niebieskowłosą i nic nie zapowiadało na to, że nie są wrogami. Może dostrzegła, że przyszedł jej ze wsparciem, atakując ochroniarzy od pleców? A może jego słowa coś jej uświadomiły pomimo furii zalewającej jej umysł? - Może domyśla się kim jesteś. A może ma cię za wyjątkowo uzdolnioną hakerkę, która mi pomaga.
Było to też drobne przypomnienie o tym jak bardzo Etsy przewyższała organiczne formy życia w swoim myśleniu. Potrzebowała ułamków sekund, żeby dostrzec gest Mayi w chaosie walki, wyszukać jego znaczenie na extranecie, przeanalizować i wysłać ostrzeżenie do Vexa - wszystko w czasie, w którym cały klub tkwił w bezruchu, zawieszony w pojedynczym momencie jaki upływał, gdy niebieskowłosa odwracała się od kamery, by zdetonować czarną dziurę pożerającą wnętrze sali.
- Bryant nie tylko zabrał jej wszystko co miała i zostawił ją na pewną śmierć, ale też przyczynił się do śmierci jej podwładnych. Ludzi za których czuła się odpowiedzialna. Myślę, że chciała się zemścić nie za siebie, a za nich - powiedział po chwili milczenia, błądząc spojrzeniem po krwi pokrywającej pancerz. - Nie pochwalam jej metod i tego co zrobiła, ale je rozumiem, Ets. Przynajmniej teraz. Jest tak jak powiedziałaś: czasem zmiany są tym, co ludzie robią, kiedy nie pozostało im już nic innego. Śmierć tych ludzi popchnęła ją daleko poza krawędź i nie było nikogo, kto mógłby ją przed tym powstrzymać.
Odłożył napierśnik na koję, ostrożnie żeby jej nie zabrudzić. Będzie musiał wziąć wszystkie elementy pancerza i je wyczyścić, a także załatać szramę porządnie, tak jak należało.
- Wiem - odpowiedział po chwili milczenia na uwagę SI o braku rozwagi i autodestrukcyjności, które cechowały Mayę. - Jest jak niestabilny ładunek, gotowy wybuchnąć w każdej chwili. Nie myśli o swoim zdrowiu i życiu, byleby tylko osiągnąć swój cel. Ale... ostrzegła nie tylko mnie, a również cywili. Zdradziła swoją pozycję, żeby pozbyć się ludzi z sali. Mogła to zrobić, żeby nie wchodzili jej w drogę, ale nie sądzę, żeby byli przeszkodą dla jej biotyki. Myślę, że pomimo tego wszystkiego co zrobiła, wciąż jest dla niej szansa. Że pod tą furią jest coś więcej niż tylko złość i agresywność, i że po śmierci Bryanta ma szansę znowu wydostać się z tej przepaści, w którą wskoczyła.
A może po prostu widział coś, co chciał widzieć. Może poza niebieskim kolorem, miał słabość również do trudnych przypadków.
Westchnął i zebrał pancerz z łóżka oraz jeden z zapasowych omni-żeli z szuflady, przenosząc je do mesy.
- Słyszałaś naszą rozmowę. Ona też chce znaleźć tego kto opłacił Bryanta i tego komu zależało na zatajeniu całej sprawy - powiedział, przenosząc elementy zbroi i rozkładając ja na stole, przygotowując sobie miejsce do pracy. Może pewnego dnia dorobi w końcu do ładowni jakiś mały kącik na warsztat, może obok całego sprzętu do trenowania. - Byłaby potężnym sojusznikiem.
Zaproszenie jej do współpracy i do pobytu na Elpis równało się jednak z wyjawieniem paru sekretów, a także wprowadzenie niemal obcej osoby na pokład statku, którym Etsy praktycznie była. Nie była to decyzja, którą mógł podjąć sam. I zbyt pochopnie.
Po raz trzeci przemierzył odcinek korytarza między swoją kajutą, a mesą, tym razem zanosząc na stół karabin Bryanta, który również zamierzał dokładniej obejrzeć, gdy już miał szansę. Ciężka broń brzdęknęła o blat, gdy turianin położył ją między elementami pancerza, a następnie podszedł do dozownika z sokiem, biorąc wcześniej jedną ze szklanek z szafki. Po chwili namysłu wystawił również i drugą, zostawiając ją jednak na razie tylko na wierzchu.
- Poza poszukiwaniami na temat jej biotyki spróbuj również namierzyć mi Virię - dodał, napełniając szklankę. - Może jest coś o nim w policyjnym eterze. Albo może ma jakąś posiadłość do której lubi wracać.
Oren Viria był płotką w historii AZ-99. Nic nie znaczącym pyłkiem, który po prostu znalazł się w niewłaściwym czasie o niewłaściwej porze, korzystając z usług niewłaściwej osoby.
Ale był też narkotykowym bossem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

15 sty 2018, o 01:02

Wyświetl wiadomość pozafabularną Quentius nie mógł mieć pojęcia co do tego, co właśnie robiło Widmo. Rozstali się w Wieży Cytadeli i nie spotkali ponownie przez nawał pracy radnego, odkładając przejęcie nowych obowiązków na później. Teraz powoli zbliżał się czas pierwszych zadań zlecanych przez Radę, która niekoniecznie miała pochwalić to, czym zajmował się teraz. AZ-99 było dla nich kwestią wygodnie zamkniętą i choć mogli zastanawiać się, czy aby na pewno postąpili w tej kwestii dobrze, to każdy, kolejny dzień utrzymującego się, galaktycznego pokoju upewniał ich w przekonaniu o podjęciu właściwej decyzji.
- Nie wiedziałam, z jakiego powodu to zrobiła. Mogła nie chcieć cię skrzywdzić, a mogła chcieć skupić na tobie ogień reszty i uciec. Wolałam nic nie mówić. Z twoją słabością do niechętnych ci kobiet, bałam się, że założysz najlepszy wariant - odparła Etsy, czymś, co mogło, choć nie musiało być żartem. Nie miała wiele pola do popisu w kwestii swojej intonacji, z modulowanym, sztucznym, damskim głosem. Musiał wszystkiego się domyślać.
Ekrany mesy w chwili, w której wszedł do niej po raz pierwszy, pokazywały dach klubu Hex z lotu ptaka. Mały dron ukazywał obraz zniszczeń, widziany przez lustrzane ściany apartamentu Virii. Duży nagłówek u dołu stawiał pytajnik na końcu zdania "Wojna narkotykowa w centrum Nos Astry". Na lądowisku zatrzymały się już dwa, policyjne promy, a wewnątrz funkcjonariusze zajmowali się badaniem sprawy.
- Nie wiemy jaka była przed tym wydarzeniem - przypomniała mu SI, której głos podążał za nim, z pomieszczenia do pomieszczenia. - Może wcale nie potrzebowała mocnego pchnięcia, żeby wypaść poza krawędź.
Zdrada na pewno nim była, lecz Maya mogła stać bliżej przepaści niż Widmo się tego spodziewało. Jak na razie pozostawali w sferze domysłów, gdyż jej osoba owiana była tajemnicą niczym gęstą mgłą. Blisko powierzchni ujawniała prześwity, przez które można było zajrzeć do środka, dostrzegając niektóre cechy jej osobowości, obecne tam, choć niekoniecznie definiujące jej osobę.
- Zabiła również ochroniarza błagającego o litość. Zamordowała każdego, kto był uzbrojony i kto potencjalnie mógł jej zagrozić, nawet, jeżeli szansa na to była jedną na milion. Nie robiła tego kalkulując przedtem każdy swój ruch. Eliminowała instynktownie, natychmiast, nie zatrzymując się na chwilę refleksji - stwierdziła SI, podając kontrargumenty, które podtrzymywały dyskusję. - Może być tak, jak mówisz. Ale niektórych ludzi nie da się naprawić.
Był pewien limit tego, ile ludzka psychika mogła się zmieniać i wyginać bez złamania. Widmo od jakiegoś czasu łapał się na kwestionowaniu swojego podejścia do misji, walki czy ludzkiego życia, z Etsy szepczącą mu do ucha niczym głos sumienia. Volyova nie wydawała się być zamyślona w trakcie operacji. Tylko skupiona na jednym. Zamordowanie ochroniarza błagającego o pozwolenie mu na odejście przyszło jej łatwo, jak skreślenie pozycji z listy zakupów. Nie dało jej satysfakcji, ale też nie wywołało smutku.
- Chcę znalezienia odpowiedzialnych za to osób równie mocno, co ty, Vex. Ale jesteś teraz Widmem. Masz inne cele, które możesz wypełniać, i którymi możesz się zająć po tym, gdy uda wam się zabić osobę odpowiedzialną. Kim jest Maya Volyova?
Viria nie okazał się być trudny do znalezienia - nie dla potężnej mocy obliczeniowej Etsy, sprawdzającej każdy strzępek informacji, krok po kroku, linijka po linijce. Z listy wszystkich innych klubów, które posiadał, wytypowała jeden, kameralny budynek, który służył za jego posiadłość, położony na małej wysepce poza granicami Nos Astry. Oznaczyła go jako prawdopodobne miejsce ucieczki i przesłała na omni-klucz turianina, zajętego naprawą i konserwacją swojego sprzętu.
Po półtorej godziny pracy maszyny, godzinie od ostatniej rozmowy między Viyo a Volyovą, SI przerwała mu polerowanie kolejnej części opancerzenia. Obrażenia, które mu zadano, były na tyle rozległe, że był dopiero w połowie pracy.
- Spójrz. Znalazłam to w archiwach ICT - zagadnęła, przesyłając mu mały, słabej rozdzielczości plik.
Był fotografią piątki osób na tle ciągnącej się za ich plecami zieleni. Stali na piaszczystej drodze, cała piątka opancerzona. W czarnych, lśniących, ceramicznych zbrojach, każdy na piersi umieszczony miał wypukły symbol N7.
Pośród stojących była tylko jedna kobieta i zarazem jedyna twarz, którą rozpoznał. Włosy Volyovej były brązowe i krótsze, poskręcane sięgały do ramion, a policzek czysty od blizn. Wyglądała jeszcze młodziej niż teraz, zaledwie smukła dziewczyna koło zmęczonych kompanów. Stała wraz z resztą, opierając się o ramię mężczyzny obok, z wesołością na twarzy, uśmiechając nieco oszczędniej niż pozostali. Zdjęcie wyglądało na pamiątkowe, możliwie poczynione w chwili ukończenia kursu przez obecnych na nim ludzi.
- Swoją drogą, operacja się skończyła. Ubiera się.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

15 sty 2018, o 21:48

Wyświetl wiadomość pozafabularną Turianin parsknął cichym, niewesołym śmiechem po słowach Etsy. Była bliższa prawdy niż chciałby przyznać.
- I trochę miałaś rację - powiedział, obserwując jak szklanka napełnia się zielonym sokiem pełnym witamin i substancji pobudzających, których jego organizm teraz potrzebował. Był to marny substytut snu i odpoczynku od strzelania oraz przyjmowania na siebie ciosów, ale jedyny na który Widmo mógł sobie teraz pozwolić. A przynajmniej tak sądził.
Gdy dozownik zakończył pracę, milknąc, turianin wziął naczynie i odsunął krzesło, siadając przy stercie pancerza. Wyciągnął nogi pod stołem, przez chwilę po prostu trzymając szklankę w obydwu dłoniach i wpatrując się w zakrwawioną, powyginaną zbroję. Jego umysł walczył z odrętwieniem, które powodowała odchodząca adrenalina, chętnie odpływając w bardziej abstrakcyjne tematy i luźne myśli. Pancerz miał swoją historię, tak jak i jego właściciel; każda szrama, każde zarysowanie, każde wgniecenie... Poza Etsy był jego drugim najlepszym towarzyszem, takim który również uratował mu życie kilka razy.
- Nie, nie wiemy - przyznał na kolejny argument SI, wzdychając cicho. Wyciągnął dłoń i musnął palcami poszarpaną powierzchnię zaschniętego omni-żelu, który wypełniał szramę na środku napierśnika, przesuwając je po chwili na ledwo widoczne jaśniejsze punkty na wysokości obojczyka. To w tych miejscach wbiły się pazury jednej z bestii na AZ-99, rozdzierając metal i jeden z naramienników, z których już nie korzystał. Wciąż pamiętał kapiące od trucizny kły ślepego potwora, który próbował zatrzasnąć szczękę na jego gardle - lub co bardziej prawdopodobne, odgryźć mu głowę jak to czyniły ze swoimi ofiarami.
Maya miała mniej szczęścia. Jej ciała nie uchronił pancerz.
- Ma za sobą lata w pracy oddziałach od brudnej roboty, a także miesiące podczas których trawiła ją zemsta i nienawiść do Bryanta, oślepiając na wszelkie inne uczucia. Wiem, że jest złamana. Sam pewnie byłbym w tym samym miejscu, gdyby nie ty - albo na dobrej drodze ku niemu - odpowiedział, cofając dłoń. Uniósł szklankę do ust, podnosząc również wzrok na ekrany pokazujące Nos Astrę z perspektywy drona lub dziennikarskiego śmigłowca, które Etsy musiała wyłapać na jednym z wielu kanałów i specjalnie dla niego wyświetlić. A może po prostu zrobili taki chaos, że trąbiły o nich wszystkie lokalne wiadomości. Ujęcie kamery zmieniło się, pokazując wybite okno w ścianie budynku i unoszący się z niego dym; z tej odległości nie było tego widać, ale podejrzewał, że była to ta sama loża, w której znalazł Vigil.
Gdy Etsy powiedziała, że niektórych ludzi nie da się naprawić, przez twarz turianina przemknął oszczędny uśmiech, a on sam podniósł wzrok w stronę jednej z ukrytych w suficie kamer.
- Zabawne. Zawsze myślałem, że tego stwierdzenia używa się jako pocieszenia. Kiedy już się spróbuje, ale nie odniesie sukcesu. Nie zanim się to zrobi.
Niebieskie i czerwone światła na przemian oświetlały lądowisko, rzucając długie cienie na funkcjonariuszy ostrożnie wchodzących do wnętrza budynku. Niedługo promienie ich latarek miały spocząć na powyginanym ciele Bryanta oraz zastrzelonych ochroniarzach, a jakiś pechowy detektyw miał dostać sprawę rozwiązania ataku oraz połączenia kropek, które nie tworzyły jednego sensu. Czy trafi ona do kogoś kto tak jak Viyo nie lubił nie znać odpowiedzi i komu niewiedza będzie zatruwała życie? Czy może Illium upomni się o swoje i ich akcja zostanie zamieciona pod dywan albo dorzucona do stery nierozwiązanych, narkotykowych bitew?
Ciekawe co stało się z salarianinem i czy ochroniarze zdążyli go zabić nim ich szef wezwał ich na górę. Ciekawe kim był i czy jego krew była również na dłoniach Widma.
- Nie wiem kim jest - przyznał z westchnięciem, odrywając spojrzenie od ekranów i pochylając się do stołu. Postawił szklankę i przysunął do siebie napierśnik, aktywując omni-klucz i jeden z jego modułów naprawczych. Końcówka urządzenia rozżarzyła się, przypominając miniaturowe, plazmowe ostrze, którym Widmo zaczął usuwać krzywo nałożony żel i wygładzać krawędzie zniszczenia, żeby przyszłe naprężenia swobodniej rozchodziły się na resztę płyt balistycznych i nie stanowiły słabego punktu.
Etsy miała jednak rację. Był Widmem, a to oznaczało, że nie mógł swobodnie latać z załogą, która była poszukiwana przez Przymierze za zdradę i która była pierwsza do siania zniszczenia, gdy coś jej się nie spodoba. Poza AZ-99 będą inne misje, inne miasta, inne tajemnice. Takie do których Rada nie dopuści nikogo spoza swojego kręgu i takie, których Maya nie będzie mogła usłyszeć.
Widma działały w pojedynkę nie tylko z wyboru.
Dane znalezione przez Etsy na temat Virii pozwoliły mu na chwilę oderwać się od tematu i skupić na czymś prostszym, przynajmniej z jednego punktu widzenia. Obrzucił zdjęcia małej rezydencji, a potem poprosił SI o wywołanie mu obrazu okolicy z lotu ptaka. Mała wysepka położona była z dala od miasta, ale i tak postanowił poszukać w okolicy dobrych punktów obserwacyjnych.
Takich w zasięgu broni Bryanta.
Kolejna godzina upłynęła mu na naprawie uszkodzonego sprzętu. Zniszczona spoina została zdezintegrowana przez wąski płomień plazmy, a resztę turianin dokładnie zaczął uzupełniać następną warstwą omni-żelu - tym razem nałożoną dużo schludniej i dokładniej. Szare, łagodne światło omni-klucza omiatało powierzchnię pancerza, rekonstruując ubytki na najniższym poziomie i eliminując słabe punkty w miarę przesuwania się wąskiej linii promienia. Widmo porzucił zamysł polerowania wszystkich elementów, decydując się po prostu je wyczyścić i usunąć tylko te zarysowania, które zagrażały integralności osłony.
Jego zbroja miała swoją historię, tak jak on. Nie chciał jej tego pozbawiać.
Przerwał na chwilę pracę, gdy Etsy podesłała mu nowy fragment zapomnianej przeszłości. Przekrzywił głowę, przez chwilę w milczeniu przyglądając się dawnej Mayi - z czasów, gdy jej oczu nie wypełniała furia, ból i nienawiść, z czasów gdy jej towarzysze wciąż żyli. Z czasów przed skokiem w przepaść.
- To już bardziej pasuje do plakatów, co?
Posłał fotografii ostatnie spojrzenie, po czym dezaktywował ją, wracając do pracy. Na informację o zakończonej operacji po prostu skinął głową, nie podnosząc wzroku znad pancerza; skrzydło medyczne znajdowało się przy mesie, Maya i tak będzie musiała przejść obok niego, jeżeli będzie chciała wydostać się ze statku.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

15 sty 2018, o 22:31

Maya pojawiła się chwilę później. Nie mając wielu innych opcji, założyła na siebie z powrotem kombinezon, będący jedyną warstwą oddzielającą jej ubranie od pancerza. Jego części złożyła tak, by móc chwycić pod pachę. Spod przerwanego materiału widoczny był biały opatrunek, założony przez zręczne ramiona maszyny.
Pomimo spędzenia niemal dwóch godzin w kabinie, nic nie wskazywało na to, by zasnęła choćby na sekundę. Była wciąż blada i zmęczona, choć wściekłość i frustracja zniknęły z jej twarzy, wygonione przez stoickie wycieńczenie.
Stanęła w wejściu do mesy, rozglądając się po niej z ciekawością. Może zauważyła, że statek nie pasował zbytnio do tych budowy turiańskiej, ale nawet jeśli to zauważyła, nie skomentowała. Podeszła do stołu, kładąc na jego wolnej części swój, również brudny pancerz.
- Ominąłeś kilka miejsc - rzuciła, wskazując na celowo pozostawiony w takim stanie, w jakim był, napierśnik, ale lekki uśmiech na jej twarzy sugerował, że mogła się domyślać nieprzypadkowości w działaniu Widma.
- Nie czuję się jak nowo narodzona, więc nie wiem jak ocenić standard twojej kapsuły medycznej - dodała, przeciągając się z trudem. Posiniaczone plecy już nie straszyły swoim wyglądem, schowane pod rozciągliwym materiałem. - Ale dziękuję.
Nie zdawała sobie sprawy z tego, że temat rozmowy Widma i jego SI dotyczył jej charakteru, przeszłości i przyszłości. Dosiadła się jak gdyby nigdy nic, obserwując to, co robił Viyo, w zamyśleniu. Niebieskie włosy przerzuciła na jedno ramię, odsłaniając przy tym przecięty bliznami policzek. Z bliska, w dobrym oświetleniu mesy, wokół głębszych śladów po pazurach znajdowały się mniejsze, węższe i płytsze rysy, być może po rozbitym wizjerze hełmu.
- Myślałam nad tym, czy twoja Etsy nie mogłaby mi pomóc z rozszyfrowaniem omni-klucza - zagadnęła po chwili, dalej zamyślona. Urządzenie nadal tkwiło w jej kieszeni, czekając na swoją kolej. - Ale to później. Teraz muszę coś ze sobą zrobić - dodała, krzywiąc się. Uniosła dłoń do włosów, przeczesując je z trudem. Niektóre kosmyki były sklejone pociemniałą krwią, należącą zresztą do niej. Z pewnością przydałby jej się prysznic, posiłek i odpoczynek, choć, biorąc pod uwagę to, że po chwili wstała z miejsca, nie planowała robić tego wszystkiego na Elpis.
- Trochę duży statek jak na Widmo, które preferuje pracować samemu - westchnęła, rozglądając się jeszcze raz po mesie. Uśmiechnęła się, choć jej spojrzenie było czujne. Lustrowała go wzrokiem, zastanawiając się nad tym, jakie tajemnice chował przed nią, na takiej samej zasadzie, na jakiej ona pozostawała skryta.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

15 sty 2018, o 23:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną Kiedy Maya stanęła w drzwiach Mesy, turianin podniósł wzrok i przyjrzał się jej otwarcie. Jego wzrok prześlizgnął się po niej od dołu do góry, zatrzymując na dłużej na poszarpanym materiale i na bandażu widocznym przez wypaloną dziurę. Znieczulenie pewnie powoli kończyło swoje działanie, jeżeli maszyna nie zaaplikowała go ponownie w trakcie operacji, ale wyglądało na to, że kobieta dobrze się trzyma. Stała pewniej na nogach i chociaż w jej oczach tliło się wyczerpanie, to wyglądała odrobinę żywiej.
Czego nie można było powiedzieć o Bryancie. Wyglądało na to, że statystyka zadziałała na jej korzyść.
- Mówiłem ci, że lubię blizny - odpowiedział niewinnie na jej słowa, odwzajemniając jej uśmiech. Dezaktywował omni-klucz, przygaszając światło konstruktora i przesunął palcami po szramach na napierśniku. - Każdy z tych śladów opowiada jakąś historię, jakieś wydarzenie które sprawiło, że jestem tu gdzie jestem i tym kim jestem. Na dobre lub na złe.
Zabrał rękę i odchylił się na krześle, przenosząc wzrok z powrotem na niebieskowłosą. Zaśmiał się cicho, gdy się przeciągnęła.
- Wciąż żyjesz. Ja bym to nazwał wystarczającym standardem.
Obserwował ją, gdy podchodziła i gdy siadała. Poruszała się sztywno, ale ciężko było ją za to winić. Bardziej interesowało go jakie zmiany zaszły w niej przez te dwie godziny - czas, który mogła spędzić tylko na wpatrywaniu się w ścianę, słuchaniu szumu pracującej maszyny oraz na myśleniu. O swojej zemście, o Bryancie, o towarzyszach, o celu... I o dziesiątkach innych, drobnych rzeczy, o których pewnie nie miał pojęcia i których nawet nie próbował zgadywać.
Wyglądała... spokojniej.
Może jednak znalazła chociaż odrobinę ukojenia.
- Szklanka na ladzie jest dla ciebie. Pewnie przyda ci się uzupełnienie witamin.
Kiedy wspomniała Etsy i omni-klucz, który zabrała Bryantowi, skinął głową. Nie zamierzał mówić, że na to nie liczył, bo byłoby to kłamstwo. Urządzenie snajpera mogło zawierać więcej niż jedną odpowiedź - albo chociaż poszlaki do nich prowadzące.
- Mogłaby - odparł na jej słowa, uśmiechając się krótko i sięgając po własne naczynie. - Mnie również interesuje kto opłacił Bryanta. I wiele innych rzeczy. Mamy dużo tematów do przedyskutowania - dodał, obserwując ją w zamyśleniu i przesuwając palcem po krawędzi naczynia. To w jaki sposób swobodnie pokazywała swoje blizny na twarzy świadczył, że nie wstydziła się ich i nie traktowała jako okaleczenie. A może po prostu o to nie dbała.
Gdy przeczesała palcami włosy, wyłapując kilka sklejonych od krwi kosmyków i skrzywiła się przy tym, przewrócił oczami.
- Posiada również dużą łazienkę - odparł na jej słowa, uśmiechając się półgębkiem i wskazując podbródkiem za jej plecy. - Pierwsze i drugie drzwi na przeciwko wyjścia z mesy, jeżeli jesteś zainteresowana. Może nawet znajdę ci coś na zmianę.
Jego palce zastukały po kolanie. Oboje byli dla siebie w mniejszym lub większym stopniu tajemnicą. On świadomie zdradził jej parę rzeczy ze swojego życia, ale ona wciąż pozostawała w większości niewiadomą poza tym co sam się domyślił lub tym co Etsy wyciągnęła z extranetu.
- A ty? Masz jakieś lokum w Nos Astrze?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

16 sty 2018, o 00:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Kobieta wyglądała na spokojniejszą z przymusu. Zmęczenie sprawiło, że opadła cała jej złość, wraz z energią, pozostawiając po sobie lekkie otumanienie. Jakkolwiek ciężka dla ich obojga nie byłaby walka, podtrzymywanie tak specyficznego i wyniszczającego, biotycznego pola pozostawiało po sobie obrażenia, z których wyleczyć nie mogła jej od razu kapsuła medyczna. Wzmagało osłabienie, pojawiające się zawsze gdy poziom adrenaliny w organizmie opadał.
- Ja nie - odparła beztrosko, nie zgadzając się z nim od razu. Wzrokiem podążała wzdłuż jego pancerza, zatrzymując się na każdym uszczerbku, który postanowił zostawić na swoim miejscu z jakiegoś konkretnego powodu. - Przynajmniej nie na sobie. Przypominają mi o każdej chwili, w której byłam zbyt wolna.
Maya nie była typem żołnierza, który przyjmował na siebie pociski, jak Nazir. Była migającym punktem na polu walki, przemieszczającym się szybciej, niż jej przeciwnicy byli w stanie reagować. W jej przypadku trafienie mogło być uznane za porażkę.
Albo inne, niefortunne okoliczności, którym nie mogła zapobiec. Jak szramy na jej twarzy.
Odwróciła się, spoglądając na szklankę, o której mówił i po krótkiej chwili zawahania wstała by po nią sięgnąć. Przed napiciem się łyka izotoniku porównała barwę tego, co miała w naczyniu, do tego, co wcześniej piło Widmo, jakby upewniając się, że przez zmęczenie nie da się otruć w najgłupszy możliwy sposób. Jednym haustem opróżniła jedną trzecią zawartości.
- Mamy - przyznała, zgadzając się z nim w tej kwestii. - Ale potrzebuję przerwy. Na ułożenie sobie kilku rzeczy - dodała bardzo oszczędnie, nie patrząc w jego stronę, póki nie wskazał drzwi prowadzących do łazienki i znalezieniu czegoś na zmianę.
Uśmiechnęła się pod nosem, w podobny sposób, w jaki uśmiechała się w barze - zanim z nieba zaczęły spadać oskarżenia i trupy. Pokręciła głową w teatralny sposób, wzdychając w reakcji na jego słowa.
- Najpierw musiałbyś kupić mi kwiaty, Widmie Viyo - odrzuciła niewinnie, unosząc szklankę do ust i upijając małego łyka, patrząc na niego znad krawędzi naczynia. - Szczególnie teraz, kiedy wiem o twojej sztuczce z kapsułą i ratowaniem życia.
Odstawiła pustą szklankę na stół, sięgając do brudnych części swojego pancerza. Wciąż miała jego dolną część na sobie, z okutym butami włącznie. Viyo miał czas na zdjęcie i wyczyszczenie wszystkiego, ją przytrzymała gruba szyba i tocząca się procedura wewnątrz kapsuły.
- Mam wynajęte miejsce i chyba do niego wrócę na noc. Resztę nocy. - uniosła brwi, spoglądając na swój omni-klucz. Słońce już wzeszło nad Nos Astrą, przemykając przez niebo niepostrzeżenie. Odgrodzeni grubym pancerzem statku byli całkowicie obojętni na świat wokół nich. W dokach życie toczyło się zależnie od tego, jak decydowali się prowadzić je załoganci znajdujących się tam statków.
- Zobaczymy się wieczorem - stwierdziła, choć jej brwi uniosły się w bardziej pytającym wyrazie. Zgarniając cały pancerz w ręce, stanęła nad turianinem siedzącym przy stole, spoglądając na niego z góry. Światło z tej perspektywy tworzyło ostre cienie na jej twarzy, uwydatniając efekty zmęczenia, odciskającego na niej swoje piętno.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

16 sty 2018, o 20:11

Pod względem bitewnym niebieskowłosa rzeczywiście nie była podobna ani do niego, ani do Khouriego. Były żołnierz Przymierza był jak opancerzony wóz bojowy lub czołg, zdolny przyjąć na siebie niezliczoną liczbę ciosów i wystrzałów, prąc cały czas do przodu. On sam preferował coś pomiędzy ochroną zapewnianą mu przez technologiczne wzmocnienia, a mobilnością i adaptacją do pola walki w zależności od aktualnych potrzeb. Maya natomiast...
Maya była błyskawica, znikając z jednego punku, by pojawić się w następnym, atakując bez względu na swoje zdrowie lub potencjalne obrażenia. Podczas gdy oni potrafili wytrzymać uderzenia pocisków wroga, tak ona skupiała się na tym, by nie było nikogo kto mógłby w ogóle w jej stronę wystrzelić.
Czy tak samo zachowywała się, gdy zemsta nie zaślepiała jej wzroku? Czy może cechowała się większym rozsądkiem i rozwagą, w co jednak ciężko było mu uwierzyć?
Skinął głową, gdy powiedziała, że potrzebuje przerwy. Dwie godziny zamknięcia w medycznej kapsule nie wystarczyły, by przemyśleć wszystko co miało miejsce w klubie. By zrozumieć, że jej dotychczasowe życie polegające tylko na nienawiści i próbach zabicia Bryanta, już się skończyło. Może dopiero docierało do niej, że pomściła swoich towarzyszy i że mężczyzna, którego tropiła, w końcu zakończył swój żywot. A może jej organizm był na tyle wyczerpany walką, że zwyczajnie nie miała siły, żeby pomyśleć nad czymś jeszcze.
- Twoi znajomi z baru pewnie wciąż niepokoją się moim nadejściem i twoim zniknięciem - powiedział, pochylając się do pancerza, żeby przysunąć do siebie naramiennik z dyskretnie ukrytym pod wewnętrznymi płytami logiem Ariake Technologies. W końcu nigdy nie dowiedział się co przerwał swoim nadejściem, ani kim dla Volyovej była para, która z nią rozmawiała. Strach asari przed złością Mayi był teraz całkowicie uzasadniony, co sugerowało, że kobieta wiedziała z kim się zadaje albo przynajmniej raz widziała ją w akcji.
Nie był to widok, który łatwo można było zapomnieć. Szczególnie, jeżeli znało się temperament niebieskowłosej.
W jego spojrzeniu mignęło rozbawienie, gdy skomentowała jego uwagę.
- Zanotowałem - odpowiedział, opierając łokcie na stole i łącząc dłonie przed sobą, patrząc ponad nimi na kobietę.
Miał pewne podejrzenie jakie kwiaty może lubić.
Bez słowa wysłuchał jej pobieżnego planu, po czym ponownie skinął głową. W znajomym lokalu z pewnością lepiej wypocznie niż na obcym statku, z towarzystwem turianina, któremu nadal nie do końca ufała. Jeżeli w ogóle ufała komukolwiek.
- Wiesz gdzie możesz mnie znaleźć - rzucił z cieniem oszczędnego uśmiechu, sięgając po własną szklankę. Odchylił się nieznacznie na fotelu, opierając naczynie na udzie i podnosząc wzrok na kobietę, gdy stanęła nad nim, odwzajemniając jej spojrzenie.
- Powiedziałbym, żebyś na siebie uważała, ale... - powiedział po chwili, ale nie dokończył, kręcąc głową głową. W jego oczach zatlił się żart. - Mam wrażenie, że i tak byś nie wzięła sobie tego do serca.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

16 sty 2018, o 22:27

Niebieskowłosa uśmiechnęła się szerzej gdy wspomniał jej znajomych z baru, choć wyraz jej twarzy pozostał taki sam - lekko tajemniczy, wykluczający wytłumaczenie tej małej kwestii w tej chwili. Jej znajomi dalej pozostawali pytajnikiem. Mogli być dla niej istotni, a może po prostu któregoś dnia poznała ich w Horusie i pili ze sobą od tego czasu. Tak czy inaczej, Viyo nie miał się tego dowiedzieć.
- Przeżyją trochę czasu bez informacji - odpowiedziała niewinnie, z przebiegłym uśmiechem na twarzy.
Asari, z perspektywy czasu oceniając, faktycznie zachowała się wtedy tak, jakby wiedziała, do czego może prowadzić rozmowa Mayi z obcym Widmem i nie chciała przy tym być. Jej rola w całej tej historii pozostawała jednak skryta za kotarą tajemnic, którą utrzymywała Volyova, chowając skrzętnie większość szczegółów swojej przeszłości i teraźniejszego życia przed turianinem.
- Wiem - potwierdziła, kiwając głowa. Pancerz trzymany przez nią w dłoniach brudził jeszcze bardziej jej kombinezon, ale, biorąc pod uwagę jego stan, niezbyt mu to szkodziło. Tak czy siak będzie do wymiany, gdy tylko kobieta odpocznie i nabierze odpowiedniej ilości sił by wrzucać się w sidła kolejnej walki.
- Myślę, że dam radę wsiąść w taksówkę - odparła z nutą sarkazmu w głosie. -Postaram się uważać przy wsiadaniu.
Mrugnęła do niego porozumiewawczo, odwracając się i wychodząc z mesy, prosto na korytarz, którym szli dwie godziny temu do kapsuł. Zapamiętała drogę, opuszczając statek bez błądzenia po nim wcześniej - o tym z pewnością poinformowałaby go Etsy, zdolna do obserwowania kobiety przez cały czas.
- Również powinieneś odpocząć - odezwała się Etsy chwilę po tym, gdy niebieskowłosa opuściła pokład Elpis. - Powinnam się ujawnić? - dodała, rzucając zagadnieniem niekoniecznie związanym z tym, co oznajmiła mu chwilę wcześniej. - Później, wieczorem. Kiedy przekaże nam omni-klucz Scotta Bryanta. Może się zorientować, kim jestem. Czym jestem.
W mesie, teraz, gdy kobieta zniknęła, panowała całkowita cisza. Silniki statku nie chodziły, nie wypełniały jej przyjemnym szumem tła. Każde odłożenie szklanki, bądź części pancerza wydawało się być stukotem głośniejszym niż huk wystrzału.
- Wciąż nie rozwiązaliśmy sprawy mojej obecności i twojego Widma.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

16 sty 2018, o 23:52

Turianin odprowadził niebieskowłosą spojrzeniem, aż zniknęła za załomem korytarza. Jej podróż taksówką powinna odbyć się bez przeszkód, ale Nos Astra skrywała inne niebezpieczeństwa. Kamery, przechodniów, nocne patrole... Maya wyróżniała się w tłumie niczym świeca w ciemności, a służby policyjne miasta mogły wypuścić swoje wici na ulice w poszukiwaniu sprawców zamieszania. Etsy usunęła wszelkie ślady ich bytności z monitoringu, ale ile osób mogło zapamiętać turianina z czerwonymi symbolami na twarzy lub niebieskowłosą kobietę siejącą popłoch? Nie licząc nawet klienteli restauracji oraz samego szefa, który z miejsca mógł zidentyfikować Widmo, które do niego zawitało.
Zakładając, że chciałby się przyznać, że wpuścił ich do szybu serwisowego, którym potem dostali się do klubu.
Pewnie nie. Interesy przede wszystkim, a wieść o przyczynieniu się do masakry swojej konkurencji z pewnością nie przysporzyłaby mu dobrej opinii. Może jednak jego podwładny miał rację, gdy wspominał, że w przypadku potencjalnych problemów, oni znajdą się poza ich zasięgiem.
- Wiem - odparł na sugestię odpoczynku, przecierając dłonią twarz. Adrenalina zdążyła z niego opaść godzinę temu, pozostawiając po sobie tępy ból mięśni i ścięgien, a także lekką osowiałość. Coraz częściej przyłapywał się na tym, że jego myśli raz na jakiś czas odpływają gdzieś daleko, mając trudność w pełnym skupieniu się nad tym co akurat robił. Pokręcił jednak głową, dopijając zawartość szklanki i odkładając ją na stół między płyty pancerza.
- Nie jestem pewien - powiedział odnośnie ujawniania się, odsuwając krzesło i wstając. Coś strzyknęło mu pod płytkami na karku, gdy strzelił kręgami, próbując rozluźnić zesztywniałe mięśnie. - Chciałbym powiedzieć, że możemy jej zaufać, ale jak dobrze zauważyłaś, nie wiem o niej zbyt wiele. Nie wiem jak zareaguje na informację o tobie ani co z nią zrobi. Normalnie zaufałbym przeczuciu, ale... Tu chodzi o ciebie, Ets.
Chwycił szklankę i odłożył ją do zlewu, wsuwając następnie dłonie do kieszeni i wychodząc z mesy. Skierował się w stronę kokpitu, wsłuchując się w ciszę okrętu i echo własnych kroków niosących się po jego wnętrzu. Maya miała trochę racji żartując sobie, że Elpis była dużym statkiem jak na samotne Widmo.
- Sama kurczowo trzyma się swoich tajemnic, może więc my też powinniśmy się trzymać tej jednej. Maya może myśleć, że jesteś moją znajomą hakerką, która również chorobliwie ceni sobie swoją prywatność. Nie wiem, zobaczymy co się wydarzy wieczorem i jak potoczy się rozmowa - rzucił, niespiesznie idąc korytarzem. - A jak ty uważasz? Chciałabyś się ujawnić?
Pragnienia SI zawsze były interesującym tematem rozmowy, który rzucał trochę światła na to jaką osobowość sobie rozwijała Etsy.
- Zresztą, po paru godzinach snu może uznać, że wcale nie ma ochoty wracać albo że jednak nie interesują ją odpowiedzi. Może zdecydować, że woli poszukać śladów na własną rękę albo że jednak wiem za dużo i że musi wrócić, żeby wysadzić mnie razem z Elpis. Może cały czas zwodzi mnie za nos, robiąc piękne oczka - mruknął, chociaż ciężko było uznać na ile to ostatnie mówi poważnie. Ziewnięcie, które nastąpiło chwilę później, sugerowało że niezbyt. - To mi przypomina... Myślisz, że dałoby się zamówić do Elpis bukiecik niezapominajek?
Na korytarzu prowadzącym do kokpitu odbił w boczne drzwi, wchodząc do przestrzennej sali Centrum Informacji gdzie znajdował się komunikator bardziej nadający się do dalekich połączeń niż ten bezpośrednio w kokpicie. Zatrzymał się w wejściu, omiatając spojrzeniem wnętrze pomieszczenia.
- Pamiętam. Chciałbym, żebyś wysłała zapytanie do Radnej Irissy z prośbą o rozmowę - powiedział, gdy Etsy wspomniała o drugim temacie. - Planuję zaprosić ją na Elpis po przylocie na Cytadelę, żeby zapoznać was osobiście. Wyślij też aktualizację statusu do Radnego Quentiusa skoro o nią prosił: Illium, planowany powrót na Cytadelę za dwa dni. Jak dobrze pójdzie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

17 sty 2018, o 14:43

Wyświetl wiadomość pozafabularną Elpis przeznaczona była do przewożenia małej załogi. Jej pilot nie posiadał fizycznego ciała, którym mógłby przechadzać się po korytarzach. Widmo było więc osamotnione - w pewnym tego słowa znaczeniu. Głos Etsy podążał za nim gdziekolwiek by się nie udał, odbijając się echem od metalowych ścian okrętu.
- Nie pytałabym o to gdybym widziała duże ryzyko w wyjawieniu jej tej informacji. Może za to przyspieszyć proces - odparowała SI po krótkiej chwili, z pewnością śledząc jego ruchy, gdy przemieszczał się po pokładzie, ze zwykłego przyzwyczajenia. - Ale możesz mieć rację.
Volyova była niewiadomą, choć jej charakter i dotychczasowe priorytety nie sugerowały tego, by miała zmienić swoje podejście do prawa i obowiązku, widząc Widmo będące w posiadaniu czegoś nielegalnego. Była jednak osobą tajemniczą, która mogła skrywać własne opinie i przeżycia związane ze sztucznymi inteligencjami, które mogły pchnąć ją do działania na niekorzyść Elpis i jej lokatorki. W tej kwestii nie było łatwego rozstrzygnięcia.
- Ziemskich kwiatów? - spytała, darując sobie komentowanie kwestii kwiatów w stosunku do ostatniej odpowiedzi Volyovej. - Na Illium szeroko dostępna jest pula niebieskich kwiatów, które można dostarczyć na statek. Wyślę zapytania do kwiaciarni, których asortyment obejmuje egzotyczne rośliny czy posiadają Myosotis alpestris.
Centrum komunikacji było chłodne - a może tak mu się tylko wydawało. Nikt nie czekał na linii, choć z pewnością to z tego miejsca mógł najlepiej skomunikować się z Radą Cytadeli, teraz, gdy miał do niej oficjalny i bezpośredni kontakt.
- Przesłałam - potwierdziła wysłanie obu tych wiadomości SI, odejmując mu tej kilkuminutowej roboty.
Zmęczenie zbierało swoje żniwo, odbierając mu siły i skupienie. Poza dokończeniem rewitalizacji pancerza, nie miał tak wiele rzeczy, którymi mógł się teraz zająć. Omni-klucz Bryanta zabrała Maya, chcąc wrócić na Elpis dopiero wieczorem. Na Nos Astrze trwał poranek. Promy latały w powietrzu niczym małe, pracowite pszczoły, zabierając wszystkich śpieszących się do pracy czy szkoły pasażerów.
Pozostał mu odpoczynek, którego domagało się ciało. Choć początkowo wypełniony rozważaniami na temat kończącego się dnia umysł nie chciał pozwolić mu zasnąć, w pewnym ciężkim do zidentyfikowania momencie odpłynął.
Wyświetl wiadomość pozafabularną Wyćwiczone odruchy mogły zerwać go wcześniej na nogi, lecz łaskawie pozwoliły jego organizmowi regenerować się dłużej. Osiem godzin pełnego odrętwienia zakończył łagodny głos Etsy, nie stopniowo powracająca świadomość. Jego stawy były zastane, mięśnie wciąż lekko obolałe, przypominając o tym, co wydarzyło się wczoraj jeszcze zanim reszta myśli wróciła do jego głowy.
- Vex - zagadnęła SI, rozjaśniając światła w kajucie na tyle, by nie raziły, tylko rozproszyły całkowity mrok. - Nie chciałam cię budzić. Ktoś jest w doku.
Ktoś nie sugerował Volyovej, której imię SI doskonale znała. Omni-klucz Viyo rozświetlił się, nie dostosowując do tego, że jego użytkownik został wyrwany ze snu. Rozbłysł, rażąc go po oczach, pomimo swojej neutralnej, grafitowej barwy. Nagranie z jednej z kamer umieszczonych w kadłubie pokazywało wejście do doku, w którym stała skulona w sobie asari. Na zamkniętej śluzie Elpis nie był widoczny żaden panel, więc rozglądała się zaniepokojona, podchodząc bardzo powoli do statku.
- E... halo?! - krzyknęła. Miała na sobie za duży płaszcz, który niezbyt chronił ją przed wiejącym nawet wewnątrz doku wiatrem. - Poszukuję Widma. Vexariusa Viyo!
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

18 sty 2018, o 16:12

Widmo przesunął spojrzeniem po wnętrzu Centrum Informacji, bo monitorach zawieszonych przy pustych stanowiskach, które normalnie zajmowaliby nawigatorzy, technicy od walki elektronicznej, analitycy... Chociaż Elpis nie potrzebowała nikogo takiego, bo Etsy robiła większość z tych rzeczy we własnym zakresie, to statek wciąż miał taką możliwość, nawet jeżeli obecnie miało to wyłącznie charakter podtrzymywania pozorów.
- Zobaczymy jak potoczy się rozmowa - powtórzył, wsuwając dłonie do kieszeni. Może Vigil sama się domyśli, a może w ostateczności podejmie decyzję, żeby powiedzieć coś więcej. Temat Sztucznej Inteligencji był co najmniej kontrowersyjny, szczególnie dla ludzi, którzy mieli styczność z gethami lub stracili kogoś z ich powodu.
- Mhm, chyba ziemskich - potwierdził na pytanie o kwiaty. Pomieszczenie wyglądało na opuszczone i zimne, a na niektórych balustradach oddzielających poszczególne stanowiska, zalegała cienka warstewka jasnego kurzu. Coś, o co powinien zadbać w najbliższej przyszłości, chociażby dla samej przyzwoitości. Były pewne prace, w których Etsy nie mogła go wyręczyć. - Zapamiętałem ja tylko z powodu nazwy. Teraz wydała mi się adekwatna.
Niebieskie kwiaty pasowały do Mayi nie tylko z powodu swojego koloru, który korespondował z jej własną fryzurą i upodobaniami. Cała ostatnia egzystencja dziewczyny opierała się na idei "niezapominania" - zdrady Bryanta, śmierci towarzyszy, swoim celu.
- Dzięki - powiedział, gdy Ets potwierdziła wysłanie obydwu zapytań do Radnych. Odbił się od framugi i wrócił na korytarz, a drzwi Centrum zasunęły się za nim bezgłośnie. Poruszył zastałym karkiem, przymykając oczy i ruszając w drogę powrotną, do swojej kajuty. Zmęczenie i zdrowy rozsądek wygrały nad poczuciem obowiązku i czasu przesypującego się przez palce, zmuszając go do zrobienia sobie chociaż krótkiej przerwy. Musiał skontaktować się z Radną Irissą i załatwić sprawę Etsy, znaleźć człowieka, który stał za AZ-99, zgłosić się do Radnego Quentiusa prawdopodobnie po kolejną misję Widma, rozwiązać zaległą sprawę z Orenem Virią, sprawdzić jak Tori radzi sobie z Klendagonem oraz Girbachem...
Potrzebował dłuższej doby.
W kajucie zasnął praktycznie od razu po tym jak się przebrał i przyłożył twarz do poduszki. Zmęczony organizm domagał się odpoczynku nie tylko ze względu na walkę oraz adrenalinę, która spustoszyła jego krwioobieg, a głównie przez pasmo wymagających tygodni, do którego turianin go zmuszał. Ośmiogodzinny sen był pewną namiastką regeneracji, której potrzebował; przerywany i niespokojny jak każdy po intensywnym pobudzeniu receptorów nerwowych przez katecholaminowy zastrzyk, nie zakończył się co prawda wrażeniem świeżości i spokoju, ale zdecydowanie pomógł.
- Volyova? - zapytał niemrawo, jeszcze zanim jego umysł nadgonił logiczne połączenia z przedstawionymi faktami, sugerującymi, że Etsy przecież wie jak wygląda ich wybuchowa biotyczka. Usiadł i potarł twarz, a potem aktywował własny omni-klucz, który wcześniej migał delikatnie informując o nadejściu połączenia z monitoringiem, które podrzuciła mu SI.
W chwili, w której nagły grafitowy blask spróbował wypalić mu mózg przez oczodoły, Widmo doceniło jak nigdy delikatność jego elektronicznej towarzyszki, gdy przychodziło do wybudzania go ze snu.
Zmrużył oczy, przez kilka sekund wpatrując się bezmyślnie w postać na monitorze, nim w końcu potrząsnął głową i zszedł z koi. Przez osiem godzin słońce nad Nos Astrą zdążyło przebyć już większość swojej trasy, powoli znowu zbliżając się nad horyzont. Dezaktywował omni-klucz i podniósł się, naciągając spodnie i chwytając koszulę, żeby narzucić ją na grzbiet. Przypiął generator do pasa oraz kaburę z pistoletem, już niemal odruchowo.
- Jesteś dla mnie za dobra, Ets - powiedział, ziewając i wychodząc z kajuty. Po drodze zahaczył o łazienkę, żeby przetrzeć twarz zimną wodą, a następnie ruszył do śluzy, zapinając niespiesznie guziki koszuli. Procesy uaktywniły się, gdy tylko znalazł się w środku, od razu otwierając przejście na zewnątrz i wpuszczając do środka zimny, wyjący wiatr.
- Zależy kto pyta i dlaczego - rzucił, gdy tylko drzwi śluzy odsunęły się na bok i stanął twarzą w twarz z czekającą asari.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

18 sty 2018, o 16:20

Asari [LEKKI ATAK WRĘCZ: K. OMNI-OSTRZE] [3+4PA]
<90%
0

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

18 sty 2018, o 17:09

- Nie, ktoś obcy - odpowiedziała SI, nie wychwytując tego, że było to zbędne, bo pytanie turianin zadał będąc jeszcze dość nieprzytomnym. Asari nie wyglądała znajomo, ani dla sztucznej inteligencji, ani jego, nawet gdy doszedł do siebie. Była dość przykryta, usiłując schować się przed zimnem. Na iluminatorze w kajucie widniał mały panelik, przykrywający część kosmosu, pokazujący temperaturę dziesięciu stopni i deszczową pogodę. Musiało padać gdy Viyo jeszcze spał.
- Dlaczego tak myślisz? - zagadnęła, gdy powoli zebrał się z łóżka. W tym czasie asari stanęła już pod śluzą i zaczęła nawet zniecierpliwiona walić pięścią w metalową zasłonę.
Gdy drzwi śluzy odsunęły się w bok, turianin dostrzegł ją z ręką uniesioną w górze, gotową zabębnić o drzwi jeszcze raz. Opuściła ją zaskoczona, patrząc do góry. Była stosunkowo niska, szczególnie stojąc na ziemi doku, dziesięć centymetrów niżej niż on.
Wyglądała na młodą, wręcz lekko przestraszoną nagłym pojawieniem się Widma, choć ten wyraz twarzy szybko zastąpił lekki uśmiech, nadający jej uroku. Na jej twarzy widoczne były delikatne tatuaże, jasnoniebieskie, nieco jaśniejsze niż jej normalny kolor cery.
- Oren Viria.
Uśmiech stał się znacznie mniej łagodny i niewinny, a bardziej dziki, wypełniony satysfakcją. Oznajmienie nazwiska wprawiło jej ciało w ruch. Aktywowało omni-ostrze nim turianin poczuł przypływ adrenaliny, zmuszający go do uskoku. Ostrze zagłębiło się w jego boku, wbijając pomiędzy żebra, przecinając twardszy pancerz i docierając do miękkiej, wrażliwej tkanki, powodując falę bólu.
Asari odskoczyła, z niezdrowym błyskiem w oku doglądając swojego dzieła. Nie zdążyła zrobić nic innego. W odruchu turianin cofnął się wgłąb śluzy, dłoń przykładając do miejsca, z którego obficie wytrysnęła błękitna krew. Drzwi śluzy zatrzasnęły się gwałtownie, w awaryjnym zamknięciu, który wywołała sztuczna inteligencja tak szybko, że przypominało to odruch statku na jego uszkodzenie, nie jego właściciela.
- Kapsuła, Vex - głośno odezwała się SI, rozkazując mu wręcz, choć nie znajdowała się w pozycji by to robić. - Zamontowaliśmy turiańską, pamiętasz?
Z każdą sekundą czuł, jak wraz z krwią, jego ciało opuszcza nagromadzona w trakcie odpoczynku energia. Rana pulsowała tępym bólem, czego rezultatem była rosnąca, ciemna plama na jego koszuli.
- Uciekła - dodała cicho SI, gdy dotarł do skrzydła medycznego. Kapsuła w tej chwili nie tylko była najszybszą, ale też najlepszą opcją. Mógł sam zająć się swoją raną, ale nie mógł upewnić się w tym, czy ostrze nie naruszyło żadnych organów wewnętrznych.
Dotychczas nieużywana komora była w pełni sterylna. Pachniała środkiem odkażającym i sprzętem medycznym. Głos pracującej WI odbijał się w dziwny sposób od jej ścian, gdy szklana osłona się zamknęła.
- Nie uszkodziła żadnego z organów. Chybiła - głos Etsy brzmiał z jego omni-klucza jeszcze specyficzniej. Jakby włożył głowę pod wodę.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

18 sty 2018, o 19:10

Głęboki, za duży płaszcz mógł zwracać uwagę lub rzucać podejrzenia, ale turianin zignorował te przesłanki. Niska temperatura, duży wiatr, deszcz stukający rytmicznie o powierzchnię okrętu, sen który jeszcze nie do końca opuścił jego umysł... Nic nie rzucało podejrzeń na przygarbioną kobietę czekającą przy wejściu na statek, którą Widmo niemal od razu zakwalifikował jako prawdopodobną pracownicę kwiaciarni.
Błąd, jak się okazało.
- Tak mnie naszło na czułości - rzucił, ziewając. Potarł kark i przeciągnął się, aż strzyknęło mu pod płytkami, gdy zastałe kręgi ustawiły się na swoich miejscach. - Po prostu wiedz, że doceniam nawet te drobne rzeczy, które dla mnie robisz.
Przestąpił próg śluzy i stanął w przejściu, zapinając ostatnie guziki koszuli. Asari była młoda, a przez jej twarz przemknął cień strachu, coś do czego turianin powoli zaczynał się przyzwyczajać. Jej uśmiech jednak skutecznie sprawił, że mężczyzna odsunął na bok wszelkie podejrzenia.
Była dobra.
Albo to on był głupi.
W końcu Viria był przy jego rozmowie z Bryantem, słyszał ich wymianę zdań. Był przy tym, gdy mierzyli się spojrzeniami i gdy Viyo rzucił komentarzem na temat asari. Czy specjalnie dobrał narzędzie swojej zemsty, żeby niebieskoskóra dziewczyna uśpiła jego czujność wystarczająco długo, żeby dostać się w zasięg omni-ostrza?
Kiedy z ust asari padło nazwisko narkotykowego barona, Widmo zamarł na uderzenie serca za długo. Jej uroczy uśmiech nie pasował do wypowiadanych słów i do implikacji, które za sobą niosły, przynajmniej do czasu nim w jej spojrzeniu pojawił się niebezpieczny, dziki błysk, a spod płaszcza wystrzeliła ręka z rozżarzonym omni-ostrzem.
Cios pod żebra z początku nawet nie zabolał. Parująca plazma wgryzła się między chitynowe płytki, wypalając dziurę w koszuli i ciało na swojej drodze, a pierwsze co poczuł Viyo zamiast bólu to zimno - lodowate, wykrzywiające wnętrzności i ścinające krew w żyłach zimno. Oczy rozszerzyły mu się z nagłego szoku.
Asari miała ładne, niebieskie tatuaże.
Rzeczywistość gwałtownie zaskoczyła z powrotem w momencie, w którym dziewczyna wyszarpnęła broń. Za zimnem nadeszło gorąco i ostry ból między żebrami; turianin rzucił się do tyłu i przycisnął odruchowo dłoń do rany, czując pod palcami wilgoć oraz wciąż dogasające przypalone krawędzie naruszonej tkanki. Jego niedoszła zabójczyni zniknęła niespodziewanie, gdy drzwi śluzy błyskawicznie się zatrzasnęły w reakcji Etsy.
Nagła cisza, która zapadła, gdy zniknęło wycie wiatru, tym razem brzmiała nienaturalnie. Vex zachwiał się i wolną ręką oparł o ścianę śluzy, zaciskając palce drugiej na żebrach; niebieska krew od razu przesiąkła przez materiał koszuli i zabarwiła kroplami podłogę u jego stóp. Kiedy odsunął dłoń, żeby w bezmyślnym odruchu sprawdzić obrażenia, popłynęła większym strumieniem. Dopiero głos SI wyrwał go z pierwszego szoku; adrenalina po raz kolejny pomknęła przez jego żyły, zmuszając go do ruchu.
Kapsuła.
Wyszedł ze śluzy, a następnie ruszył korytarzem. Krew kapała mu przez palce, a wraz z nią czuł odpływające siły, a także postępujący ból. Podparł się przy ścianie obok mesy, zwalniając na chwilę; paradoksalnie, pomimo szoku, jego umysł wskoczył gwałtownie na najwyższe obroty, jakby irracjonalność zamachu na jego życie zmusiła go do normalnej pracy, żeby zachował przytomność.
Popełnił błąd myśląc, że Viria nie będzie szukał zemsty. Nawet nie uwzględnił tej możliwości, co teraz po czasie, wydawało się być głupotą. Odruchowo założył, że turianin będzie się cieszył, że przeżył atak i że wraz ze śmiercią Bryanta, jego życie przestanie być zagrożone. Jak mógł to zignorować? Przecież nie myślał, że status Widma zapewni mu również immunitet przed bezpośrednimi reperkusjami ich ataku. Viria nie był istotny w ich misji i tak Viyo go potraktował...
Nóż czy zardzewiały pistolet, nie było znaczenia kto go trzyma. I jedno, i drugie sprawi, że będzie się tak samo martwym.
- Ale ona miała być dla rannych turianek w potrzebie - rzucił ochryple w przypływie czarnego humoru, gdy stanął w progu sali medycznej. Przeszedł ostatnie kroki i oparł się o czystą kapsułę, która nigdy nie miała jeszcze okazji łatać turiańskiego ciała. Szklana powłoka odsunęła się bezgłośnie i Widmo z sykiem bólu położył się w środku; wypalona rana zapłonęła ogniem zniszczonych nerwów, gdy kładł się na plecach, wyrywając z jego gardła przekleństwo.
- Nie czuję się jakby chybiła - mruknął kwaśno. Szyba zasunęła się na swoje miejsce, a po wnętrzu kapsuły przeszedł promień skanowania: silniejszy niż ten dla ludzi i asari, pozwalający maszynie przebić się przez chitynowe płytki odporne na wzmożone promieniowanie magnetyczne.
- Nauczka na przyszłość, żeby nie przedstawiać się przed narkotykowymi bossami pełnym imieniem i nazwiskiem. Znieczulenie miejscowe. - Ostatnie zdanie skierowane było w stronę WI, której pierwsze wysięgniki ruszyły do pracy po wstępnej analizie. Odbicie sytuacji z Mayą było nieprzyjemnie wyraźne. - Będę musiał odwiedzić Virię szybciej niż myślałem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

18 sty 2018, o 19:29

Kapsuła nie była wygodna, ale nie była też przeznaczona dla kogoś, kto przejmowałby się wygodą w chwili wejścia do niej. Z każdą chwilą zaczynała być coraz bardziej klaustrofobiczna. WI podała znieczulenie miejscowe, lecz ból wbijanej igły przyćmiony był przez wrażenie, które pozostawiło po sobie omni-ostrze.
Rana niknęła w morzu niebieskiej krwi, przez którą ciężko było dostrzec jej faktyczny rozmiar. Wydawała się być trzy razy większa niż w rzeczywistości i właśnie taką ją czuł. Sporo czasu minęło odkąd był tak poważnie ranny, a już na pewno od dawna nie miał okazji spotkać się z tak głupią sytuacją. Bo, biorąc pod uwagę wagę wszystkich wydarzeń, w których uczestniczył i rozmach walk, w których brał udział, zadźganie w wejściu własnego statku przez wysłaną przez losowego, nieistotnego mafioza zabójczynię wydawało się być absurdalne.
Etsy nie skomentowała jego żartu, nie doceniając go tym samym. Jak na razie ostatnią turianką, którą spotkał, była ta stojąca w wejściu do baru Horus i wyglądała na taką z bardzo dobrym samopoczuciem.
- Nie narzekaj - upomniała go, niczym znieczulona na krzywdę dziecka matka.
W szklanej powierzchni odbijały się słabe refleksy jego twarzy. Z pozycji leżącego faktycznie nie było zbyt wiele rzeczy do oglądania. Metalowa powierzchnia sufitu, obudowa kapsuły. Bez podnoszenia głowy nie mógł widzieć też operacji w trakcie, jedynie fragment mechanicznego ramienia, którego precyzja dorównywała tej posiadanej przez najlepszych, organicznych chirurgów.
- Wysłałam wiadomość do Mayi z twojego omni-klucza - odpowiedziała SI. Jego urządzenie świeciło się niemal cały czas, ale nie miał do niego dostępu. - Scott Bryant mógł przekazać jej dane do Virii.
Turianin nie wydawał się być na zaskoczonego, gdy Scott trzymał go w bezpiecznym korytarzu, z dala od Vexa. Co najwyżej wściekłego i lekko otumanionego, i przerażonego sytuacją, ale jeśli Volyova atakowała ich nie po raz pierwszy, nie mógł nie wymagać od szefa ochrony jakichkolwiek wyjaśnień. Oren nie był zbyt walecznym przykładem przedstawiciela swojej rasy, ale narkotyki to coś, co musiało zapewnić mu wystarczająco kredytów, by zapłacić za informację i płatnego zabójcę.
- Znalazłam też niezapominajki - zagadnęła turianina, informacją o tak niskiej wadze w tej sytuacji jak tylko się dało. Organizm Viyo nie był tak skomplikowany i wyniszczony jak Volyovej - WI nawet oszacowała czas procedury na krótkie trzydzieści minut zabezpieczenia, dezynfekcji i zszycia rany. Wrażenie ciepła pojawiło się w jego boku ponownie, choć wraz z nim zniknęło wszelkie czucie. Znieczulenie miejscowe działało jak gdyby odłączyło uszkodzony fragment jego ciała od reszty, porażając nerwy i niwelując ból, jak i wszystkie inne, przekazywane przez nie doznania. - A przynajmniej wyglądają podobnie. Trujący kwiat rosnący na polach Thessii, zmodyfikowany genetycznie by nie stwarzał zagrożenia. Podobno teraz jest nawet jadalny.
Maszyna kontynuowała pracę, kończąc ją w tempie, które wydawało się być dwa razy dłuższe niż podane na małym monitorze, do którego nie miał wglądu pacjent.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

18 sty 2018, o 21:59

Wyświetl wiadomość pozafabularną Rzeczywistość charakteryzowała się swoim własnym, specyficznym poczuciem humoru. Vex wbijał wzrok we własne, niewyraźne odbicie na wewnętrznej stronie szyby kapsuły, słuchając Etsy i cichego mruczenia działającej maszyny. Trzy mechaniczne ramiona pracowały zwinnie poniżej krawędzi jego widzenia, rozcinając koszulę w okolicy rany i sprawnie usuwając wszystkie fragmenty materiału, które mogły przeszkadzać w dalszej części operacji. Mężczyzna drgnął nieznacznie, gdy inne ramię przysunęło się i spryskało okolicę jego żeber środkiem dezynfekującym, po czym w łączenie między płytkami wbiła się na sekundę cienka igła, wprowadzając preparat znieczulający.
- Więc tak to wygląda od tej strony. Nic dziwnego, że nikt nie chce tu siedzieć dłużej niż to konieczne - rzucił w przestrzeń, uśmiechając się niewesoło.
Tak naprawdę nie był to jego pierwszy pobyt w kapsule. Zdarzały się misje, z których wychodził ranny w mniejszym lub większym stopniu, zdarzały się też sytuacje poza misjami jak podczas ataku gethów na Cytadelę. Ale ostatni raz otarł się o śmierć... ostatni raz był jeszcze na Raitaro. Tysiące metrów pod powierzchnią wody, gdy nóż głębinowy jednego z oszalałych inżynierów przebił się przez jego pancerz i wbił mu się w klatkę piersiową, rozcinając płytki i zostawiając bliznę, która do tej pory zdobiła jego pancerzyk jasnym śladem. Do tej pory jak przez mgłę pamiętał to co wydarzyło się później - kolejną godzinę spędzoną na walce, na faszerowaniu organizmu medi-żelami żeby trzymać z daleka ból i krew, na adrenalinie pulsującej w żyłach i do zmuszaniu ciała do pozostania przytomnym podczas wędrówki po dnie oceanu w ociężałych skafandrach.
Ile minęło czasu od tamtej misji? Rok? Parę miesięcy?
Miał wrażenie, że wieczność.
Jak się tak zastanowić, to ostatnie misje obeszły się łagodnie z jego osobą pod względem fizycznym. Ciągle był obolały, na AZ-99 podrapała go ślepa bestia, na Omedze niemal spadł z wysokości, na Klendagonie nałykał się ostrego, trującego piachu, na Crescencie zniósł tuzin salw z małych rakiet Khouriego... ale nie musiał wracać na chwiejnych nogach do kapsuły, krwawiąc na podłogę i zastanawiając się czy tym razem szczęście się do niego odwróciło na dobre. Obrażenia po ostatnich misjach były dużo gorszej, niewidzialnej natury. Krwawiły, ale w sposób, który mogła naprawić medyczna WI.
- Wątpię, żeby miał ich dużo. Gdyby tak było, pozbyłby się jej dużo wcześniej, dopiero gdy zaczęła sprawiać kłopoty - odpowiedział na słowa Etsy, ale kiwnął nieznacznie głową, odruchowo. WI się to nie spodobało, bo na powierzchni szyby od razu wyświetlił się tuzin ostrzeżeń, sprawiając że turianin skrzywił się mimowolnie. - Ale dobrze zrobiłaś, lepiej mieć pewność.
Może Viria postanowił, że ma dość bycia ofiarą odłamków, którymi dostawał przez Bryanta i zainwestował w odnalezienie ich dwójki, a może po prostu Viyo zaatakował jego turiańską dumę. Tam, w klubie, Widmo nie zamierzał jednak wypuszczać Orena. Mężczyzna miał szczęście, że Bryant postanowił ich zatrzymać wystarczająco długo.
- To trochę odwrotnie niż Volyova - powiedział z cieniem uśmiechu, gdy SI zagaiła go o niezapominajki. Znieczulenie zaczęło działać, sprawiając że bok jego klatki piersiowej i niemal całe ramie zesztywniało, odcięte od jakiegokolwiek czucia. Pozostał tylko mechaniczny szum ramion, skrupulatnie wycinających wypaloną tkankę, aplikujących mieszaninę środków dezynfekujących i preparatów regenerujących, a także łączące na powrót rozerwane fragmenty rany.
Miał szczęście. Większe niż mógł sądzić. Gdyby zabójczyni trafiła parę centymetrów w bok albo w górę, gdyby pociągnęła ostrzem wyżej lub głębiej...
Abstrakcja tej myśli sprawiła, że wbił wzrok w szybę. Tak się musiał czuć Bryant, gdy zorientował się, że umiera. Gdy dotarła do niego świadomość, że nie opuści już klubu i że zginie na posadzce śliskiej od krwi.
Rzeczywistość charakteryzowała się swoim własnym, specyficznym poczuciem humoru. Śmierć na progu własnego okrętu byłaby... nijaka, ale wiedział, że tak wygląda życie. Ludzie rzadko kiedy ginęli jak bohaterowie. Widma może mieli większą do tego szansę, ale ilu z nich zginęło w jakiejś opuszczonej alejce lub na powierzchni jakiejś porzuconej planety? Zastrzeleni przez przeciwnika, którego nie docenili, zadźgani przez kogoś komu zaufali, otruci przez wroga, którego się nabawili?
Ciekawe dlaczego zabójczyni przyjęła to zlecenie. Może żeby móc się potem chwalić, że zabiła Widmo.
- Co byś zrobiła, gdyby mnie zabiła? - zapytał niespodziewanie, gdy kapsuła zakończyła pracę. Szklana powierzchnia odsunęła się z sykiem i Widmo usiadł z trudem, podpierając się ręką. Spojrzał w dół, na szereg szwów biegnący po żebrach i spinających jasną bliznę, i musnął palcami jej poszarpaną powierzchnię.
Nowy ślad, nowa pamiątka.
- Możesz powiedzieć, że byś tęskniła - dodał, opuszczając nogi na posadzkę i wstając sztywno. Pociętą, zakrwawioną koszulę od razu wrzucił do kosza z biologicznymi odpadkami, po czym ruszył ostrożnie do wyjścia ze skrzydła medycznego. Niebieska krew barwiąca jego klatkę piersiową zdążyła zaschnąć.
- Monitoruj Virię na tyle, na ile możesz. Jeżeli gdzieś się pojawi lub wypłynie na powierzchnię, chcę o tym wiedzieć - powiedział, idąc w stronę łazienki.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

18 sty 2018, o 22:14

Pociski Rzezi Khouriego, tak jak inne, które zdążyły odbić się od tarcz lub pancerza Widma, pozostawały po sobie inne ślady. Krwiaki, gromadzące się pod turiańskim pancerzem, osłabiając go w zwodniczy sposób. Nie zagrażały bezpośrednio jego życiu, tak, jak zrobiło to ostrze nieznanej zabójczyni. Dopiero teraz musiał zmierzyć się ze swoimi abstrakcyjnymi myślami na temat śmierci i tego, w jaki sposób, któregoś dnia, opuści ten świat. W końcu to mogło być teraz. Rzut kością zadecydował o jego życiu, udowadniając, jak kapryśny bywa los, równie często dając, co odbierając. Niekiedy to, co najważniejsze.
- Organizmy żywe mają tendencję do niechęci wobec ciasnych przestrzeni. Nie wszystkie, ale spora część - odrzuciła SI, gdy wspomniał o kapsule i tym jak czuł się wewnątrz niej. - Świadomość tego, że kapsuła ratuje życie, najwyraźniej nie poprawia samopoczucia osoby przebywającej wewnątrz niej.
Odpowiedź przyszła na omni-klucz turianina po kilku minutach i choć nie był w stanie sam jej przeczytać, SI zrobiła to za niego.
- Maya też miała gościa - poinformowała go od razu. - Mam jej lokalizację. Powinnam wysłać jej polecenie powrotu na Elpis, czy będziesz chciał udać się do niej?
Leki przeciwbólowe skutecznie pozwoliłyby mu na taką podróż, choć nie byłoby to zbyt rozważne, biorąc pod uwagę osłabienie organizmu i możliwych, kolejnych zabójców. Widmo był wyszkolony, a za sobą miał wiele lat doświadczenia w walce, ale świeżo zasklepiona rana była dość istotnym minusem.
- Zamówić te czy szukać dalej? - zagadnęła w kwestii niezapominajek chwilę później. Etsy mogła prowadzić rozmowę na kilka tematów jednocześnie i choć często robiła przerwy pomiędzy kolejnymi zdaniami, uwydatniało to jej syntetyczną naturę.
Kapsuła kończyła swoją pracę, zakładając mały opatrunek, o którego pozbyciu się z jej zapasów poinformował go komunikat na omni-kluczu. Uzupełnienie wyposażenia kapsuł było czymś, o czym na szczęście nie musiał pamiętać, mając Etsy, gotową zamówić odpowiednie rzeczy gdy tylko się skończą. Jedyne co znikało to zera z jego konta bankowego.
- Miałabym kilka opcji - odrzekła zdawkowo, gdy spytał o coś, co nie było pytaniem, na które można było mieć gotową, jedną odpowiedź. Nawet SI jej nie miała. - Ale tak. Tęskniłabym.
Nie mógł mieć pewności, czy powiedziałaby to gdyby w żartobliwy sposób jej tego nie zasugerował, a ona sama nie czuła potrzeby rozwijania tych wątpliwości.
Czuł się specyficznie wychodząc z kapsuły. Część jego tułowia wydawała się sparaliżowana. Nie czuł lepiącej się, szorstkiej koszuli, póki nie przesunął po jej powierzchni dłonią. Szedł nieco odrętwiale, jakby jego umysł nie do końca śledził to, co działo się wokół niego. Szok dopiero opuszczał jego ciało, wolniej, niż naprawiła je maszyna.
- Z tego co widzę, nie wyruszył ze swojej rezydencji na wyspie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

18 sty 2018, o 23:42

Informacja o tym, że Mayę również odwiedził zabójca lub zabójczyni, sugerowała, że albo Viria wiedział więcej niż ujawniał, albo sypnął kredytami każdemu, kto przyniesie mu chociaż odrobinę informacji na temat niebieskowłosej agresorki i Widma, którzy go odwiedzili. Strzępki informacji pozyskane z ulicy od przypadkowych ludzi, od skorumpowanego zarządu firmy taksówkarskiej, od nadzorców doków portu lotniczego, od operatorów państwowego monitoringu... Opcji i potencjalnych śladów było mnóstwo dla kogoś kto dysponował kredytami. Nos Astrą rządziły pieniądze, a tych Virii nie brakowało.
- Volyova nie sprawia wrażenia kogoś kto dobrze reagowałby na otrzymywanie poleceń, Ets - odpowiedział z westchnięciem, ale zrozumiał sugestię SI. Wszedł sztywno do łazienki i odkręcił wodę w zlewie, wkładając pod nie obie dłonie; wnętrze umywalki od razu zabarwiło się na niebiesko, gdy zeschnięta krew zaczęła częściowo spływać pod naporem gorącej wody.
Nie przywołało to zbyt przyjemnych wspomnień.
Nawet jeżeli ostatnim razem zmywał z dłoni nie swoją krew.
- Wyślij zapytanie czy wszystko w porządku. I sugestię, że Elpis dalej stoi tam gdzie stała oraz że w parach raźniej broni się przed najętymi zabójcami - mruknął w końcu, wpatrując się w błękitny wir wodny. Może powinni zmienić lokację, żeby nie kusić kolejnych ataków... Czuł się jakby maszyna sparaliżowała mu połowę ciała; znieczulone miejsce i medykamenty pływające w jego żyłach sprawiały, że poruszał się powoli, odrętwiale sięgając do kurków i własnego zapięcia ubrania, jakby każdy z tych elementów był ze szkła i mógł w każdej chwili się stłuc. Zdecydowanie nie był to najlepszy stan do wybierania się na miasto i do walki z kolejnymi zabójcami, chociaż zdarzało mu się funkcjonować w gorszych.
Doświadczenie, którego jednak wolał nie powtarzać, jeżeli nie musiał.
- Możesz zamówić. Pasuje - zgodził się na temat zmodyfikowanych genetycznie niezapominajek, chociaż na jego usta wpłynął sarkastyczny uśmiech. - Zakładając, że nie pomyśli sobie, że próbuję ją otruć. Ale z drugiej strony to może być z jej strony przymusowy akt zaufania, podoba mi się ta myśl - dodał, śmiejąc się cicho... i przerywając niemal od razu, krzywiąc się, gdy ten ruch naciągnął szwy na jego żebrach, wywołując nie tyle ból co nieprzyjemne uczucie rozciągania.
Odpowiedź Etsy na swoje pytanie o to co by się stało po jego śmierci, przyjął milczeniem, skinąwszy tylko głową. Żartobliwy ton jego wypowiedzi był trochę wymuszony, ale było miło usłyszeć potwierdzenie od jego towarzyszki. Nawet jeżeli podświadomie zdawał sobie z tego sprawę lub miał na to trochę nadzieję. Czy tęsknota w jej wykonaniu byłaby taka sama jak u człowieka, czy miałaby zupełnie inny oddźwięk?
Miał nadzieję, że nie będzie musiał się o tym przekonać. Że oboje nie będą musieli.
- Viria pewnie okopie się w niej teraz na dobre. Szczególnie, gdy się dowie, że jego obydwa zamachy nie osiągnęły skutku - mruknął z westchnięciem, wchodząc pod strumień bieżącej wody pod prysznicem. Ostrożnie dobrał temperaturę, żeby nie poparzyć znieczulonego ciała, a następnie oparł czoło o płytki ściany i przymknął oczy, pozwalając wodzie spłukiwać z niego krew, zmęczenie i szok wywołany nagłą raną oraz niespodziewanym zastrzykiem adrenaliny, którego nie miał w planach, gdy rozpoczynał poranek.
Atak na Virię będzie wiązał się teraz z dodatkowym stopniem trudności i zagrożeniem. Coś na co najprawdopodobniej nie miał czasu. Nie miał wątpliwości, że Maya będzie pewnie bardziej niż chętna na zemszczenie się na turianinie, a razem zrównaliby jego rezydencję z ziemią, pozostawiając ogień i popioły bez względu na to jaką ochronę mafiozo by zdążył sobie przygotować, ale... Musiał to przemyśleć. Może cierpliwość tym razem była kluczem.
W obliczu AZ-99 i odkryciu chociaż części jej tajemnic, Viria był natrętnym komarem, których było pełno na jej podmokłych terenach. Bogatym, zdolnym do morderstwa i posiadającym znaczące wpływy, ale wciąż komarem.
Widmo nie zamierzał jednak go nie doceniać ponownie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

19 sty 2018, o 00:40

Niebieska krew przyjęła kolor granatu, spływając po jasnej powierzchni umywalki pod wpływem lecącej z kranu wody. Leciało jej tylko coraz więcej i więcej, jakby jego dłonie pokryte były ilością większą niż zakładał, a barwiony strumień nie miał końca, bardziej niż wszystko inne przypominając mu o tym, że rana, choć w tym momencie nieodczuwalna, była jak najbardziej obecna w jego ciele.
- Prośbę - poprawiła się Etsy niemal automatycznie, słysząc jego odpowiedź. Grafitowy omni-klucz aktywował się, informując go o nadaniu wiadomości, choć holograficzna klawiatura nie zmaterializowała się wokół jego dłoni, umożliwiając mu napisanie jej. SI skrzętnie analizowała treść jego poprzednich komunikatów, pisząc własny tak, by różnica w stylu pisma była niemal nieodczuwalna.
- Zamówione - dodała przy okazji. Kolejne piknięcie dało mu znać o ściągniętej, małej kwocie z jego konta, która przesłana została do kwiaciarni, w której magazynach SI znalazła wspomniane pseudo niezapominajki.
Viria za to zapłaci. Tym razem na dobre.
Krótka wiadomość nadana została od Volyovej w chwili, w której mógł ją przeczytać i Etsy nie musiała robić tego za niego.
Prysznic był stosunkowo wygodny - wygodniejszy niż chłodne wnętrza korytarzy i twarda faktura materiału koszuli, zasychająca z każdą sekundą. Ciepłe krople przesuwały się po gładkiej powierzchni opatrunku, nie wsiąkając do środka ściśle zabezpieczonego szwu, umożliwiając mu krótką chwilę odpoczynku od tak nagłego skoku adrenaliny, który wprowadził jego organizm w szok. Tuż po tym, gdy udało mu się dojść do siebie po długim śnie, został zmuszony do natychmiastowego otrzeźwienia przez coś, co nie było tak miłym przywróceniem do rzeczywistości jak głos SI.
- Mam nagranie, na którym zabójczyni wymawia jego imię i nazwisko. Możemy przekazać je do władz Nos Astry jako zamach na Widmo, ale może to przysporzyć więcej problemów niż korzyści.
Władze, akurat tutaj, mogły być skorumpowane. A nawet jeśli nie, mogły z latwością po sznurku dotrzeć do walki w klubie Hex i zatrzymać Elpis w doku na wszystkie, potrzebne do nakreślenia pełnego obrazu sytuacji przesłuchania, które wydłużyłyby pobyt turianina na Illium o kolejne kilka dni.
- Maya będzie tu za godzinę.
W szumie uderzającej o posadzkę wody piknięcie komunikatora obeszło się bez zwracania na siebie uwagi. Lakoniczna wiadomość mówiła mniej więcej to samo, co przekazała mu Etsy. SI nie musiała streszczać zbyt wiele by przekazać mu wyłącznie sedno informacji, Volyova również przez komunikator nie należała do wylewnych ludzi.
Wyjście spod prysznica należało do znacznie mniej przyjemnych doznań, choć nie dorównywało otarcia się o śmierć w śluzie. Posadzka była twarda i zimna, a uczucie słabości w klatce piersiowej wzmagało się z rosnącym głodem, uświadamiającym Viyo od jak dawna nie sięgnął po cokolwiek pożywnego do jedzenia.
Po czterdziestu minutach od ostatniej wiadomości od niebieskowłosej, w śluzie stanęła asari. Inna, starsza, ubrana w kurierski uniform. W rękach trzymała duży bukiet kwiatów, zwinięty skrzętnie w fioletowy, ozdobny papier, chroniący cienkie łodygi przed agresywnym wiatrem. Choć cel jej przybycia wydawał się być znacznie bardziej oczywisty, ciężko było pozbyć się podejrzliwości i wręcz zalecanej ostrożności przy odbieraniu zawiniątka.
Thessiańskie niezapominajki, okiem nieznającego obu tych gatunków turianina, nie różniły się wiele od siebie. Małe, skromne kwiaty o błękitnym zabarwieniu, których niektóre płatki wpadały w odcienie fioletu. Delikatne łodygi obrastały w podłużne, pofalowane, ciemnozielone liście. W małym bukiecie upakowanych ich było mnóstwo. Wydawały się być kruche, podatne na zniszczenie, choć według extranetu rosły nawet w bardzo ciężkich warunkach.
- Co planujesz z nimi zrobić?

Wróć do „Prywatne jednostki”