Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

UT-47 - prywatny prom transportowy

3 lut 2018, o 21:07

Wszystko szło wyjątkowo po ich myśli. No może oprócz poszukiwań pancerza w jego rozmiarze. Jak widać on i Snow jak zawsze mieli wyjątkowo dużo szczęścia w byciu częścią planu. Ich wymiaru okazały się być niezbyt pasujące do panującej w tym momencie mody w Cerberusie. Chociaż przy Strikerze trudno było w ogóle stwierdzić czy będzie pasować do jakiejkolwiek normalnej rozmiarówki. Przy Snow się jednak trochę zdziwił. Przecież, aż tak niską osobą nie była. Mieli szczęście, że w ogóle znaleźli jakiekolwiek pancerze dla reszty drużyny.
Wsłuchał się potem w słowa swoje brata. Za chwilę mieli wkroczyć największe gówno swojego życia i walczyć z całą armią. W tym przypadku zatrzymać ich na jakiś czas. Nie powinno to zająć jakoś dużo czasu. EMP powinno zablokować wrota na tyle długo by promy desantowe mogły dostać się do środka. Zastanawiało go też czy kiedykolwiek Cerberus spodziewał się przeciwko sobie akcji na taką skalę. Przecież Statner nie umiałby nawet założyć, że może dojść do takiej sytuacji.
- Nie wiem czy to do końca tak dobry pomysł. – Westchnął starszy Striker. – Wiesz, że to Cerberus. Niektóre obiekty mogą już nawet nie być w stanie kontrolować samych siebie lub co gorsza mogą ich kontrolować.
Podrapał się po głowie dalej trzymając papierosa w dłoniach, którego dym delikatnie unosił się obok jego osoby. Cóż może i powinni ratować jeńców, może ich EMP zabije niektórych jeńców. Nie mieli żadnej pewności. Jeśli była tam gdzieś teraz prowadzona operacja to ktokolwiek leżał teraz na stole to po prostu umrze. Niestety musieli się pogodzić ze stratami, które na pewno poniosą podczas tego szturmu. Jednak dane, które zdobędzie Przymierze może zmienić oblicze medycyny o kilka lat.
Cieszyło go jednak podejście Daryla do całej sprawy. Może wcale nie był, aż tak gównianym żołnierzem jak mogło się wydawać albo zachowywał się tak bo Charles był obok. Tutaj popisywanie się jednak wyglądało inaczej. Tutaj jego brat musiał się wykazać umiejętnościami dowodzenia. To nie był pieprzony film w którym Daryl z szarmanckim uśmiechem i papierosem w ustach wbiegnie pomiędzy wrogów i zacznie ich mordować zgrywając bohatera.
W końcu usiadł obok Symonsa i czekał na ciąg dalszy tej eskapady. Za chwilę mieli podejść Cerberusa. Być koniem trojańskim.
- Bardziej gotowi nie będziemy, przekaż Andersonowi żeby szykował flotę do skoku.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

3 lut 2018, o 21:55

- Miałeś kiedyś do czynienia z kimś takim? Z kimś, kogo kroją i zszywają żeby osiągnąć jakiś kolejny przełom w badaniach? Zwłaszcza bez ich zgody? - Daryl skrzywił się. - Ja miałem. I uwierz mi, że zrobią wszystko, żeby skorzystać z możliwości zemsty. A jeśli coś pójdzie nie tak, to pozbędziemy się ich tak samo, jak pozbędziemy się całego statku terrorystów. Uznaj to za weryfikację.
Chyba pod tym względem mieli nieco inne poglądy, ale który z nich miał rację - to miało okazać się dopiero w chwili, gdy dotrą na Majesty. A ta chwila zbliżała się nieubłaganie. I stała się wyjątkowo realna, gdy pilot ruszył korwetę, kierując ją w stronę koordynatów, w których znajował się pancernik.
- Dostaliśmy od was lokalizację. Ruszamy w stronę Majesty. Widzimy się niedługo - odezwał się kapitan na holokomunikatorze Sirdar, gdy Symons połączył się z nim, by potwierdzić ostatnie szczegóły misji. Jego sylwetka nienaturalnie wyglądała na tle statku Cerberusa, ale był to dziwnie krzepiący widok. - Czekajcie na nas i uważajcie na siebie. Anderson out.
Prom został gdzieś z tyłu, razem ze wszystkimi zwłokami, które powstały przez te kilka minut. Nic nie wskazywało też na to, kto nim leciał. Symons razem z żołnierzami przenieśli wszystko, co było im potrzebne, oraz to, co kiedykolwiek mogło wskazać na nich. Teraz to był tylko pusty prom z nazwiskiem Statnera wprowadzonym w systemy jako właściciel. Snow stała teraz w kokpicie, obok Jimmiego, który wciąż wydawał się tak samo zestresowany jak na początku. Teraz kobieta obserwowała każdy jego ruch, każdy przycisk i panel który aktywował, gotowa w razie potrzeby odstrzelić mu głowę. Chłopak doskonale o tym wiedział i wcale nie próbował niczego, co mogłoby ich pogrążyć. W przeciwieństwie do pozostałych, życie było dla niego ważniejsze, niż wierność organizacji, dla której nie mógł przecież pracować zbyt długo, bo był na to za młody. Co innego Myung. Gdy Striker wrócił na mostek, mężczyzna miał mocno pobitą twarz, a z rozkrwawionego łuku brwiowego ciekła krew, zalewająca mu oko. Nie awanturował się już jednak. Potwierdzenie, które miał zapewnić, okazało się koniecznością odciśnięcia dłoni na czytniku, a gdy zorientował się, że do tego nie musi być żywy, przestał się wyrywać napastnikom, bo jednak żywy chciał pozostać.
Lot trwał niewiele ponad dwadzieścia minut. Majesty stacjonowała obecnie w niezbyt odległej lokalizacji, ale wciąż wystarczająco daleko, by nie wykryły jej nawet najsilniejsze radary. To znaczyło też, że i flota Andersona nie miała wcale daleko. W pewnym momencie na horyzoncie pojawiła się ogromna sylwetka pancernika, czekającego w nieświadomości na swoją zgubę. Nikt się nie odzywał. Wszyscy zapatrzeni byli przed siebie, w kształt okrętu, na który mieli za moment przeprowadzić szczegółowo zaplanowany abordaż.
Jimmy gładko wprowadził Sirdar do hangaru, który czekał na nich otwarty i osadził statek. To nie był ten sam, w którym lądowali wcześniej promem, tylko znacznie większy, jak widać przeznaczony wyłącznie dla tej właśnie korwety zwiadowczej. Przez przednią szybę widzieli już dwie osoby plączące się przy wyjściu i przygotowujące skrzynie do przeładowania zdobyczy z Shodan. Nie byli to żołnierze, ale z drugiej strony nie widzieli tu całego pomieszczenia.
- Zgłoś się, Jimmy - poleciła Snow, szturchając chłopaka w ramię, gdy zastygł nieruchomo, nie wiedząc co ma dalej ze sobą zrobić. Ten nerwowo sięgnął do panelu komunikacji.
- Tu Sirdar, jesteśmy w hangarze.
Po drugiej stronie przez dłuższą chwilę panowała cisza, w końcu jednak odezwał się Statner.
- Za chwilę będziemy. Przygotujcie sprzęt do przeniesienia.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

3 lut 2018, o 22:21

Nie odpowiedział na to powiedział jego brat. Przecież nie było teraz czasu opowiedzieć mu o sprzęcie jaki zamontowali mu na plecach i jak bardzo wpływał na jego lojalność. Chociaż w tamtym momencie nawet nie zamierzał zdradzać Rosenkova. Wiedział jednak, że takie systemy istnieją i maja ogromny wpływ na to jak ktoś się zachowuje. Miał jednak nadzieje że Cerberus postanowił jednak nie tworzyć sobie armii biotycznych zombie, którzy zostaną rzuceni jako pierwsza linia oporu.
To była prawda. Widok Andersona na tle statku był krzepiący. Charles przez chwilę mógł się naprawdę poczuć jak członek Przymierza. Jakby w końcu znalazł swoje miejsce w tej wielkiej machinie wojennej do której miał ponoć być stworzony. Niby po to się właśnie urodził. Miał zająć miejsce w szeregach armii jako kolejne pokolenie Strikerów. Dopalił spokojnie papierosa za nim ponownie wszedł do kokpitu.
Widok obitego Myunga świadczył, że wydarzyło się dokładnie to co podejrzewał. Nie chciał współpracować, a do tego pewnie rzucał obelgami na lewo i prawo. Tacy jak on nigdy się nie zmienią. Nie próbował sobie nawet odebrać życia lub odgryźć języka. Żałosne. Kiedy się nad tym teraz zastanawiał to okazywało się, że ludzie Cerberusa nie są wcale tak świetnie wyszkoleni jak mogło się wydawać. Nie byli wcale tak wszechmocni jak chciał wierzyć w to Symons. Chociaż może właśnie takie podejście do sprawy ze strony organizacji sprawiło, że tak łatwo im to szło. Jeszcze tylko kilkadziesiąt minut dzieliło ich od rozpoczęcia głównej części planu. Do tego ten statek już na pewno będzie lepiej nadawał się jako jedna wielka bariera pomiędzy przeciwnikiem, a nimi.
Widok statku nie wywołał już na jego twarzy emocji. Teraz ten przepiękny statek flagowy stanie się polem bitwy do której raczej nie został przygotowany. Mógł się założyć, że większość załogi to pracownicy lub coś na kształt strażników więziennych. Nic innego do funkcjonowania nie było im potrzebne. Może mieli ze trzy albo cztery oddziały wojskowe na wypadek gdyby coś poszło nie tak ale raczej nikt z nich nie był przygotowany na taką skalę ataku. Dopiero kiedy statek wylądował w hangarze Striker miał dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Jedyne osoba jaka odpowiadała na ich komunikacje to Statner. Oczywiście możliwe, że chciał po prostu położyć łapy na tym co mieli dla niego zdobyć ale wciąż wydawało mu się to dziwne.
- Przygotować bombę. Z synchronizować sprzęt z zapalnikiem. Wkraczamy w momencie, kiedy kolega Jimmy otworzy dok ładunkowy.
Tutaj nagle Striker przestał zachowywać się jakby go tam nie było. Zaczął chyba w końcu zachowywać się jak dowódca jakim miał niby być. To była jego misja, a Daryl i Symons słuchali się często jego. Dlatego musiał w końcu jakoś starać się być przykładem. Jakby nie patrzeć jeśli zginą to przez niego. Wolał aby mieli lepsze morale.
- Sprawdźcie wszystko. Noktowizory, granaty, amunicję. – Wszystko co mówił brzmiało jak typowa rozmowa dowódców Rosenkova przed misją. Sprawdzenie podstaw bo to od nich zależał dalszy ciąg misji. W jego ręce zażył mu się kolejny papieros. Nagle westchnął kiedy wszyscy zebrali się już chwilę przed szturmem. Wyglądał jakby się trochę wstydził. – Słuchajcie, jeśli historia zapamięta chociaż jednego z nas po tym szturmie to w przyszłości ktoś będzie wspominał tą kim byliśmy i czego dzisiaj dokonamy. –Zaciągnął się papierosem. – Ale za nim ten dzień nadejdzie. Staniemy godnie. Spojrzymy śmierci prosto w oczy. I będziemy walczyć. Zająć pozycję.
Spojrzał po nich wszystkich strzelając papierosem w ścianę statku, aby chwilę potem naciągnąć sobie na głowę kaptur. Musiał przygotować szybko pancerz aby wyłączył się na czas wypuszczenia impulsu. Powoli podszedł do swojego brata i zajął swoją pozycję.
- To było trochę cheesy nie? – Zapytał. – Zawsze chciałem wygłosić gadkę motywującą.
Parsknął śmiechem. Dobry moment wybrał na spełnianie swoich marzeń. Szczególnie, że jeśli coś pójdzie nie tak to wszystkie jego marzenia umrą właśnie dzisiejszego dnia.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

3 lut 2018, o 23:09

Tutaj mieli znacznie więcej miejsca i swobody, by przygotować się do abordażu. Sirdar był większy niż prom, co pozwalało im też łatwiej poruszać się po pokładzie. No i przede wszystkim nie musieli już potykać się o ładunek, który nawet jeśli miał wyzwolić tylko jeden, silny impuls, to wciąż nie wyglądał wcale zbyt przyjaźnie. Choć pewnie do takiego ryzyka byli już wszyscy przyzwyczajeni.
Daryl parsknął śmiechem, gdy Charles podszedł do niej po swoim krótkim przemówieniu, które niekoniecznie budziło pozytywne emocje i zachęcało do opuszczenia tego statku. Jeśli był dowódcą, to raczej nie najlepiej radzącym sobie z podnoszeniem morale. Całe szczęście, że wszyscy byli tu zbyt skupieni na akcji, by zastanawiać się teraz nad emocjami. Byli już na Majesty. Nie było czasu.
- To było najgorsze, co słyszałem przez całą swoją karierę wojskową - powiedział brat. - Cieszę się, że masz to już za sobą, miejmy nadzieję, że nie będziesz musiał tego powtarzać.
Zza wizjera hełmu było widać tylko jego oczy, ale pojawiło się w nich coś, co można było nazwać uśmiechem. O ile pancerz Przymierza dobrze Darylowi pasował, tak w barwach Cerberusa chyba nie czuł się najlepiej. Co chwilę coś poprawiał, upewniał się, że dobrze leży, że nieznajomy sprzęt go nie zawiedzie. Też z pewnością był gotowy na wybuch ładunku, a co miało wydarzyć się później - tego mieli dowiedzieć się dopiero po zejściu z pokładu Sirdar.
Ale Striker miał rację, zakładając, że coś poszło nie tak.
Gdy brama hangaru podniosła się, do środka nie wszedł Statner, a wbiegła grupa uzbrojonych żołnierzy Cerberusa. Wszyscy byli gotowi do ewentualnej walki i skądś wiedzieli, że na pokładzie Sirdar znajduje się coś lub ktoś, których nie powinno tu być. Pytanie tylko czy to oni zrobili coś nie tak podczas przejmowania korwety, czy Myung miał rację, mówiąc o ostrzeżeniu Majesty, czy może faktycznie mieli tego kreta w szeregach. A może Ben po prostu wolał być przezorny. Teraz jednak nie mieli jak rozstrzygnąć tego dylematu. Ktoś zaklął cicho, obserwując, jak żołnierze jeden po drugim wpadają do hangaru. Już teraz, w tym momencie, była ich tu dwunastka. Prawdopodobnie obstawili oba wyjścia ze statku, a to oznaczało sześciu na śluzę i sześciu na rampę hangaru, której jeszcze nie opuszczono. Zmiana miejsca, gdy zobaczą otwierającą się rampę, nie było raczej problemem.
- ETA floty Andersona to siedem minut - powiedział cicho Daryl, pewnie otrzymując informację bezpośrednio w tym momencie.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

3 lut 2018, o 23:56

Reakcja jego brata była dość delikatna. Wychodziło na to, że nie poszło mu, aż tak źle jak mówił. Gdyby było inaczej raczej wybuchnąłby śmiechem już przy przemowie. Charles wiedział jednak, że nigdy więcej nie będzie chciał tego powtarzać. To całe przemawianie jest znacznie trudniejsze niż podejrzewał. Powinien już wcześniej to zauważyć skoro nawet jego umiejętności socjalne były strasznie biedne. Chciał jednak dobrze i nie wiedział jaki w sumie efekt osiągnął. Miał nadzieję, że bardziej pozytywny niż negatywny.
I jak zawsze miał rację. Coś poszło nie tak chociaż do końca nie był wiadomy co. Wciąż uważał jednak, że znowu nie jest to żaden kret tylko coś najwyraźniej zwróciło ich uwagę albo to miały być te ich całe ulepszony systemy ochronne. Może po prostu wykryli, że na statku jest więcej osób albo mieli zamontowane chipy w pancerzach więc wykryło to jakaś anomalię. Waga to też nie był problem bo przecież nie wiedzieli ile sprzętu zwieźli promem. Zastanawiał się chwilę co z tym fantem zrobić. Nie wkroczą pewnie bez rozkazu. Można więc było rozpocząć teraz granie na zwłokę skoro Anderson miał przybyć dopiero za siedem minut.
- Jimie, chłopcze. – Powiedział wchodząc do kokpitu. – Mógłbyś nam kupić trochę czasu?
Zastanawiał się co kombinuje Statner. Włącznik bomby był podpięty do jego omni-klucza. Reszta dowództwa też miała dostęp. Nie było jednak sensu uruchamiać ładunku teraz. Wszystko było przygotowane w czasie wiec czekał z aktywacją do naprawdę kryzysowego momentu.
- Odegraj to jakoś pięknie. Wiesz. W stylu co jest grane albo co się dzieje. Gdyby pytali o Myunga to mówisz, że poszedł się wysrać bo cisnęło go już od jakiegoś czasu.–Oparł się o framugę drzwi do kokpitu. – Pewnie zaraz poproszą o dostęp do wejścia. Masz ich wpuścić, okay?
Rozmowa z pilotem była dość relaksująca szczególnie, że współpracował. Teraz zastanawiał się co zrobić z jeńcami. Była ich tylko trójka więc mogli się też przydać. Musieli teraz odegrać jakaś szopkę przed komandosami Cerberusa jakby wszystko było okay. Odpalił komunikator.
- Dobra słuchajcie nie wygląda to dobrze ale źle też nie jest. Uwolnić jeńców. Myunga zanieść do klopa. Udajemy jakby wszystko było w porządku. Za chwilę dowiemy się co tak wkurwiło psiaka i spróbuje się dostosować. W najgorszym wypadku odpalamy EMP i wykańczamy najpierw tych w środku a potem wsparcie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

4 lut 2018, o 01:04

Chłopak odwrócił się do Strikera razem z fotelem, przenosząc na niego przestraszone spojrzenie. Chyba pierwszy raz widział go teraz bez kaptura, bo przedtem stała przy nim Snow, a on zajęty był pilotowaniem. A trzeba było przyznać, że w porównaniu do czerwonowłosej, Charles był dużo mniej uroczy. Jimmie pokiwał niepewnie głową, nie wiedząc czego ten człowiek od niego chce. Wyraźnie nie miał pojęcia jak ma kupić czas, co ma mówić i jak ma to zrobić. Przeniósł wzrok na wyrzutnię kolców i w końcu sięgnął do panelu komunikatora, aktywując przekaz między wnętrzem statku a hangarem.
- Nie takiego powitania się spodziewaliśmy, co się tam dzieje? - spytał. Nie był najlepszym aktorem, ale z udawaniem stresu radził sobie dobrze, głównie dzięki temu, że nie musiał go wcale udawać.
- Odłóżcie broń i wyjdźcie na zewnątrz z rękami w górze - odpowiedział mu jeden z żołnierzy.
- Co, ale czemu? My nie... my... - pilot zerknął na Strikera, zupełnie nie umiejąc odnaleźć się w sytuacji. Na takie pilotowanie też się pewnie nie pisał. - Mamy sprzęt dla Statnera. Mówił, że po niego przyjdzie. Jest na pokładzie w ogóle, czy tak o sobie teraz chcecie przejąć jego sprzęt? Nie możemy oddać wam wszystkiego bez jego nadzoru. Musi podpisać... oświadczenia.
Skrzywił się i wzruszył przepraszająco ramionami. Nie miał pojęcia o czym mówi, nie wiedział na czym dokładnie polegał odbiór ładunków, pewnie odkąd wchodził na statek, to nie opuszczał kokpitu do momentu, w którym musiał z niego zejść, albo skorzystać z toalety.
- Po prostu opuść rampę - odparł mu ktoś z zewnątrz z frustracją. - Wcześniej czy później będziecie musieli nas wpuścić. A my tu możemy stać cały dzień.
Nie brzmiał, jakby był mocno przejęty jakimś nietypowym rozkazem. Może faktycznie to była tylko profilaktyka, albo przeczucie Statnera, którego rozkazy irytowały żołnierzy Cerberusa tak samo, jak tych znajdujących się na Sirdar. A może na Majesty działo się jeszcze coś, o czym oni nie mieli jak się dowiedzieć.
- Dobra, otwieram - powiedział Jimmy, wciskając przycisk opuszczający rampę. Wyglądał na zestresowanego bardziej niż dotąd, bo wiedział, że za kilkanaście sekund ci stojący wokół korwety znajdą się w jej środku.
- Uwolnić jeńców? Chyba cię pojebało, Striker - zaprotestował Symons. - Nie, wyprowadzić gdzieś do bocznych kajut. Możecie ich rozkuć, ale nie wypuszczajcie do ludzi. Nie po to im daliście żyć, żeby teraz padli w ogniu krzyżowym, albo wygadali się w niewłaściwym momencie. I co, chcesz z nimi pogadać?
- Nie, ja będę z nimi rozmawiał - zaoferował Daryl. - Możesz mi szeptać swoje mądrości do ucha, braciszku. Tym razem wyjątkowo chętnie cię posłucham.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

4 lut 2018, o 01:34

Przysłuchiwał się rozmowie pilota z jakimś tam oficerem Cerberusa. Musiał przyznać, że brzmiało to wyjątkowo zabawnie. Biedny Jimmy starał się jak mógł aby tylko zbajerować tego drugie i musiał przyznać, że szło mu to wyjątkowo dobrze. Jeśli był to jakiś rozkaz z dupy ze strony Statnera to pewnie musieli być nieźle sfrustrowani, a myśl, że muszą iść trzepać swoich nie była raczej powodem do radości. Znając życie pewnie zajmowali się byle gównem tutaj, a to co odwalił kilka tygodni temu było chyba jedyną akcją na statku jaką widzieli od dawien dawna. Więc wezwani tutaj teraz przez przełożonego musiało ich nieźle irytować. Znał to uczucie. Też wolał się opierdalać niż wykonywać jakieś bezsensowne rozkazy.
- Dobra robota młody.
Rzucił podchodząc do niego ale nie na tyle blisko by widać go było przez przednią szybę. Jeszcze tego by brakowało. Stał wiec w bezpiecznej odległości licząc w głowie mijające sekundy, kiedy oni przeciągali czas na swoją korzyść. Cały atak będą mogli rozpocząć na dwie minuty przed przybyciem głównej floty. Dlatego bardzo pilnował każdej uciekającej mu milisekundy.
- Wyprowadźcie do bocznych kajut i wypytajcie o martwych członków załogi. Chodzi o imiona. Nie możecie się przedstawić jakimiś imionami z dupy. To nie Przymierze gdzie macie nazwiska wypisane na klatce piersiowej. – Zastanowił się chwilę. – Piątka niech pójdzie pilnować bomby, a reszta niech robi co chce. A ty Susan po prostu się gdzieś ukryj. W końcu twój wzrost się na coś przyda.
Westchnął. Mało go interesowało czy wpadną w krzyżowy ogień. Chociaż powinien. Miał się zmienić, a póki co wciąż tylko pilota traktował jako użyteczny zasób. Symons miał jednak rację. Mieli nie być tacy jak kiedyś. Mieli się zmienić na lepsze. Może w normalnym życiu Charles’owi szło lepiej ale na misjach wciąż trudno było przestać myśleć według niektórych procedur tak mocno wbitych w jego głowę. Zastanawiał się jak reszta sobie z tym radziła.
- Daryl się do tego nadaje. Może wydawać się teraz żołnierzem doskonałym ale w rzeczywistości to mistrz wkurwiania i buty. Idealny do tej roli. – Parsknął na głównym kanale. – Dobra młody. Odpalaj tryb jak wtedy, kiedy matka ci kazała się odjebać na ślub kuzynki i powinniśmy im zająć dobre kilkanaście sekund. Powodzenia braciszku.
Chyba pierwszy raz Charles mówił do swojego brata jak do brata. Mimo, że przez łącze ale rozmawiał z nim teraz jak za tych lepszych starych czasów. Może nawet pomoże się to mężczyźnie trochę wyluzować przed spotkaniem z agentami Cerberusa, którzy nagle postanowili się zachowywać jak pieprzone N7 na własnym statku.
- Za dokładnie pięć minut odpalam ładunek. Więc postarajcie się nie tworzyć jakiś cudownych relacji z lokalną ludnością.
Stał dalej na środku pomieszczenia z odpalonym omni-kluczem. Patrzył na odliczający czas zegar i po prostu czekał. On tutaj nie mógł zbyt wiele zrobić. Nie mogli się tylko dostać do mostka. W suficie dalej znajdował się kolec z wyrzutni.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

4 lut 2018, o 13:18

- A nie możesz sprawdzić tych nieśmiertelników, co zbierałeś? Pójdzie szybciej i będzie pewniejsze - zasugerowała Snow, przechodząc obok Strikera i siadając na jednym z foteli na mostku. Do kokpitu nie wchodziła, by nie zauważono jej z zewnątrz, tak samo jak Charles, ale to było najlepsze miejsce w którym mogła się ukryć. Tutaj nie mogli wejść, na środku stał ładunek gotowy do wysadzenia, pomijając fakt, że poza kolcem w suficie całe pomieszczenie uwalone było krwią i resztkami mózgu człowieka, którego zabił Striker. Wyniesienie zwłok na prom i zostawienie ich daleko stąd nie pozbawiło ich niestety tego problemu.
Na nieśmiertelnikach Charles znalazł kilka imion, które z pewnością przekazał pozostałym. Przymierzowcy przyjęli je sobie, ale co najważniejsze, mógł zapamiętać je też Daryl, który wyszedł na przód tego dziwnego towarzystwa i zobowiązał się zagadać przeciwników. Zegar wskazywał sześć minut do przybycia posiłków. Jak dobrze pójdzie, może obędzie się bez walki i przedwczesnego odpalania ładunku.
Obrazy z kamer, widoczne na kilku ekranach na mostku, pozwoliły im obserwować to, co działo się w ładowni. Jimmy też wstał zza sterów, bo nie było powodu, żeby tam siedział, i teraz stał obok Snow, jakby sądził że w razie czego to ona ochroni go ona przed wściekłością Strikera.
- To jest bomba? - spytał, wskazując na ładunek.
- Yup - zgodziła się krótko Susan, nie odrywając nawet na chwilę wzroku od pokładowego monitoringu.
- Aha... a ona... nic nam nie zrobi?
- Jak nie masz żadnych implantów z elektroniką, to nie - odparła.
Chłopak milczał przez chwilę, wsuwając ręce do kieszeni swojego cerberusowego kombinezonu.
- Zabierzecie mnie potem stąd? Ze sobą?
Czerwonowłosa w końcu odwróciła się do niego, mierząc go oceniającym spojrzeniem. Potem zerknęła pytająco na Charlesa. Nie ona była tu od decyzji, a w jakiś sposób to on stał się osobą prowadzącą operację z ich strony.
- Pytaj Strikera - powiedziała w końcu, umywając ręce od tego problemu.
Po rampie powoli wchodziła grupa mężczyzn. Dwóch zostało na dole, czterech wspięło się do ładowni. Daryl i dwóch jego żołnierzy wyszło im naprzeciw - nie wyróżniali się niczym, ale Charles z łatwością mógł rozpoznać brata po jego sposobie poruszania się. I wiedział, że w pancerzach Cerberusa po jego dwóch stronach nie ma ani Symonsa, ani Dietera.
- Po pierwsze, to nie jest zgodne z procedurami. Wylatujemy na spokojnie, a po powrocie jesteśmy podejrzewani o... o co, tak w ogóle? Myung powiedział, że nie przekaże sprzętu dopóki to się nie wyjaśni.
Trzymał pistolet w dłoni, ten sam, z którego strzał przedtem odbił się od tarcz Charlesa. Nie swój. W razie czego był gotowy, ale tak samo zachowywała się tamta czwórka. Nie atakowali od razu, sprawdzali co dzieje się na pokładzie Sirdar.
- Słuchaj... Ellefson? - padło niepewne pytanie, na które Daryl skinął głową, przyjmując nazwisko, które zostało mu narzucone. - Wiem, że nie jesteś na Majesty długo, ale to norma. Czasem trzeba przetrzepać statki, które wracają. Przesuńcie się, bo przestaniemy rozmawiać grzecznie.
- To jest rozkaz Statnera? Jakbym go spytał teraz, to powie, że mamy was wpuścić?
- Tak - odpowiedział sfrustrowany mężczyzna. - Przesyłam wam potwierdzenie.
Uruchomił omni-klucz, pewnie po to, by wysłać jakiś pisemny dowód wydania przez Statnera rozkazu, ale nic się nie wydarzyło. Wszyscy mieli swoje własne omni, nie przejęli ich po zmarłych, bo nie sądzili, że będzie to konieczne. W ładowni zapadła krótka cisza, oczekiwanie albo na dźwięk odebranych danych, albo wyjaśnienie. Nie nadchodziło jednak ani jedno, ani drugie.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

4 lut 2018, o 14:03

Charles czuł się teraz jakby w ogóle go tam nie było. Szczególnie, że widział wszystko przez obraz kamer. Czuł się jak obserwator. Chociaż póki co nie zapowiadało się aby ktokolwiek cokolwiek wiedział. Był też wyjątkowo spokojny. Nie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek zwątpienie. Póki co i tak wszystko szło po ich myśli. Nawet po tej małej przygodzie na Sirdar wciąż byli gotowi do wykonania misji. Teraz po prostu bawili się w kupowanie czasu.
Przeniósł wzrok na rozmawiającą dwójką. Młody póki co wyjątkowo dobrze się spisywał. Ludzie naprawdę potrafili zrobić wszystko byle tylko uniknąć śmierci. Chyba właśnie dlatego Rosenkov ich tak cisnął. Im było już później po prostu bez różnicy czy zginą czy nie. Dlatego w tamtych czasach Striker prędzej sam by sobie rozwalił głowę kolcem niż zacząłby współpracować.
- Pewnie tak. – Klepnął młodego lekko w ramię. – Może wyjdziesz z tego bez szwanku. Kiedy zacząłeś robić dla Cerberusa?
Spytał chcąc po prostu jakoś poprawić atmosferę, a przynajmniej dalej brnąć w ten syndrom sztokholmski. Na swój sposób cieszył się, ze dzieciak nie jest cywilem bo po tym co widział pewnie żadna terapia by mu nie pomogła. Mało kiedy można zobaczyć głowę człowieka przebijaną kolcem. Nic dziwnego, że ta broń była zakazana. Przecież tym nie można było kogoś postrzelić lub zranić. Tym przerażającym narzędziem odrywało się kończyny.
Widząc jak sytuacja się rozwija w na dole lekko westchnął. No tak. Przecież w Cerberusie nie dostaniesz długopisu bez trzech podpisów pod jakimś dokumentem. Jeśli o to chodzi to byli bardziej restrykcyjni niż Przymierze. Byle przecież tajną organizacja więc musieli pilnować aby przepływ informacji nigdy nie wyszedł po za ich safespace.
- Dobra, Daryl powiedz mu, że Myung zaraz do was zejdzie i zobaczy ten rozkaz. Bez jego decyzji nie możesz nikogo wpuścić na pokład statku i tyle. Reszta niech się stara aby nie dotarli na mostek. Czas do eksplozji cztery minuty.
Westchnął i przejechał dłońmi po zakrytej twarzy. Chyba była to siła przyzwyczajenia bo przecież w żaden sposób nie mógł w ten sposób wymasować mięśni twarzy. Złapał ponownie za komunikator.
- Gdyby jednak się pchali to ich wpuśćcie ale macie za nimi łazić jak cienie. Gdybyście uznali, że jesteście spaleni to informujcie przejdziemy wtedy do szturmu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

4 lut 2018, o 15:04

- Trzy tygodnie temu - odparł Jimmy bez namysłu. To nie był długi czas, nie zdążył jeszcze pewnie przywiązać się do swoich pracodawców. Była więc nadzieja, że dobrowolnie będzie pomagał im dalej, jeśli tylko będą tego potrzebowali. Jak dobrze pójdzie to może nawet zabierze ich stąd razem z Sirdar. Wszystkie systemy na pokładzie mogły zostać wyłączone przed wybuchem bomby, więc statek będzie raczej nadawał się do użytku. Jak nie, to odlecą stąd na którymś ze statków Przymierza, gdy Statner będzie już martwy, a Majesty zostanie przejęta przez wojsko.
- Dzięki - dodał pilot niepewnie, nie siląc się jednak na uśmiech. W sumie nic dziwnego, że był wdzięczny, skoro tak naprawdę mogli wydusić z niego kody siłą, a potem go zwyczajnie zabić, tak jak pozostałych.
Daryl dobrze przeciągał rozmowę, wykorzystując fakt, że tamci wciągnęli się w rozmowę. I z jakiegoś powodu zgadzali się na oczekiwanie, choć przecież powinni wbić się na statek siłą i po prostu go przetrząsnąć w poszukiwaniu czegoś, co by było nie tak. Teraz jednak, w chwili w której omni-klucze Przymierzowców ubranych w pancerze Cerberusa nie zareagowały, z zachowania tamtych mężczyzn zniknął spokój. Unieśli broń, celując w Daryla i jego towarzyszy, to samo zresztą zrobiła druga strona, w naturalnej reakcji. Wciąż jednak nikt nie strzelał.
- Okej, dobra, Myung zejdzie do was, tak? Wysłał nas na początek, bo był zaniepokojony że wpadają do hangaru uzbrojeni żołnierze, już mówi że schodzi - odezwał się Daryl.
- Ma dziesięć sekund, żeby znaleźć się w ładowni. Po dziesięciu sekundach uznajemy, że absurdalne podejrzenia Statnera były słuszne. Ściągać hełmy.
Grupa Daryla zdecydowanie hełmów nie zamierzała zdejmować, wręcz przeciwnie. Młodszy Striker przełączył się na wewnętrzny kanał, odzywając się z rezygnacją.
- Czy ładunek może wybuchnąć za dziesięć sekund? - spytał. - Jesteśmy w dupie, Charles.
Snow podniosła się z fotela, gdy grupa Cerberusa zaczęła wchodzić po rampie, do ładowni, zbliżając się do przejścia do nich, na pokład. Daryl cofał się powoli, z bronią wciąż uniesioną w górę. Może tamci wciąż liczyli na to, że tak po prostu będą wpuszczeni, ale tak czy inaczej te dziesięć sekund kończyło się wyjątkowo szybko.
- Wyłącz wszystkie systemy statku, Jimmy - powiedziała szybko Susan, popychając pilota w stronę paneli kontrolnych Sirdar. - Już.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

4 lut 2018, o 15:27

Trzy tygodnie. To tyle co nic. Nic dziwnego, że tak bardzo chciał z nimi współpracować. Ciekawe jakie chłopaczkowi zapewnili warunki współpracy. Pewnie lepsze niż jemu i całemu zespołowi uderzeniowemu. Widząc jednak, że dzieciak powoli zaczyna się aklimatyzować z sytuacja uśmiechnął się lekko. Czasami nawet w Rosenkovie zdarzało mu się tak dobrze współpracować z kimś kto nie był częścią zespołu. Ponoć miał talent w tych sprawach. Może właśnie chodziło o jego szczerość w tym co zawsze mówił. Jeśli miał kogoś zabić to od razu mu o tym mówił, jeśli nie to nie było sensu zastraszać drugiej osoby.
Tym razem słysząc rozmowę swoich ludzi odczuł lekkie zażenowanie. Ich dowódca zachowywał się jak jakiś pieprzony Robocop. Wychodziło więc na to, że musieli się brać za robotę. I tak kupili te kilka minut. Dobrze, że żołnierze Cerberusa nie weszli na pokład jak do siebie od momentu, kiedy wylądowali. Martwiło go jednak to, że Statner miał jakieś dziwne podejrzenia. No nie dziwił mu się. Wracali z placówki Przymierza oraz to niby przypadkowe zerwanie łączności. Musiałby być pieprzonym kretynem żeby nie mieć podejrzeń.
-Jimmy tak jak pani Abel powiedziała. – Przyłożył dłoń do słuchawki. – Szykować się na uwolnienie ładunku.
Dokładnie w tym momencie powinny zacząć wyłączać się wszystkie ich systemy w pancerzach, karabinach i całej reszcie typowego wojskowego sprzętu. Nie musieli czekać na sygnał, że już się zaczęło bo bomba wyda z siebie ten typowy dziwny dźwięk. Jakby ktoś dosłownie zadął w trąbę. Czuł się jak pieprzony jeździec apokalipsy, którego przybycie za chwilę miało zostać oznajmione wszystkim obecnym na tym statku. Chyba reszta nie wiedziała, że jeszcze trójka jest w drodze. W tym pieprzony wujek Anderson. Zastanawiał się jak szybko wyśle im informację o tym aby się poddali.
Złapał za broń. Za chwilę miało się tutaj zrobić ciemno jak w dupie wiec warto byłoby się przemieścić do jednego z zespołów by wykończyć wszystkich obecnych na pokładzie żołnierzy Cerberusa. Żałował tylko, że nie mógł zobaczyć miny Statnera, kiedy ładunek uderzy w statek.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

4 lut 2018, o 21:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną Najpierw zapadła ciemność.
Nie widzieli już na ekranach tego, co dzieje się w ładowni i na czym ostatecznie stanęło między Darylem a dowódcą drugiej grupy Cerberusa, bo Jimmy stopniowo wyłączał wszystkie systemy, łącznie z monitoringiem. A potem zgasło nawet światło. Jeśli chcieli, by Sirdar działała gdy przyjdzie im opuścić przejęty pancernik, musiała w tej chwili zostać zgaszona w stu procentach. Nawet systemy podtrzymywania życia wyłączyły się, awaryjne linie świateł prowadzące do śluzy tak samo. Na mostku zapadła absolutna ciemność i cisza, która kłuła w uszy.
A potem odezwała się wcześniej aktywowana bomba. Charles nie widział jednak, jaką minę mają pozostali, bo w chwili wyzwolenia elektromagnetycznego impulsu wszystko było nieaktywne, łącznie z noktowizorem, omni-kluczem i wszystkimi sprzętami, z których korzystał na co dzień. Mógł poczuć się goły, przyzwyczajony przecież do luksusów elektroniki. Nawet broń musiała zostać złożona, jeśli chciał, by działała za minutę.
W momencie, w którym rozległo się wycie, z ładowni dobiegły też dźwięki wystrzałów. Mogli zakładać, że to Przymierzowcy są atakowani, bo sami na pewno tak samo jak Striker wyłączyli wszystkie sprzęty, łącznie z bronią. A potem impuls, który opuścił stojącą tuż obok nich bombę, silnym, oślepiająco jasnym rozbłyskiem wystrzelił z ładunku. Trudno było opisać towarzyszący temu dźwięk, ale cisza, która zapadła zaraz po tym, w żaden sposób nie mogła równać się z panującą przedtem. Bomba zamilkła, strzały tak samo. Trwało to może kilka sekund, po których wszyscy niewtajemniczeni w plan zorientowali się, co się stało. Z ładowni dobiegły krzyki, ale już nie strzały, bo aktywna przedtem broń przestała działać.
Pancernik był unieruchomiony. Znajdowali się w samym środku przestrzeni kosmicznej na statku, na którym wszystko przestało działać. Poczuli, jak odrywają się od podłogi, bo magnetyczne buty przecież były wyłączone, tak samo jak wszystkie systemy pancerza. Snow odczekała jeszcze chwilę, po czym Striker mógł usłyszeć, jak przyczepia się z powrotem do podłoża, aktywując swój sprzęt. Działał. Nie było to oczywiste, sprzęt mógł się przepalić tak czy inaczej, niezależnie od tego czy był wyłączony. To było kolejne ryzyko, które podejmowali. Z pancerzem kobiety było jednak wszystko w porządku, tak samo jak z pancerzem Strikera. Jimmy butów magnetycznych nie posiadał, ale zareagował szybko - w ciszy dobiegł do nich jego jęk i dźwięk zapinanych pasów. Został na swoim fotelu pilota, nie zamierzając wtrącać się w walkę, jeśli nie musiał.
- Słyszysz mnie, Striker? - odezwała się Snow w słuchawce, podchodząc do Charlesa i opierając dłoń o jego ramię, jakby chciała się upewnić, że wszystko z nim w porządku. Musiała mieć już aktywny noktowizor, skoro tak łatwo go znalazła. - Sprawdź wyrzutnię i idziemy.
Z ładowni dobiegły krzyki, biotyczne wybuchy i kolejne strzały, choć tym razem z pewnością z innej, należącej do kogoś innego broni. W komunikatorze odezwał się Kyle, upewniając się, że wszyscy są cali. Potem usłyszeli Daryla, informującego, że oddziały uderzeniowe od Andersona będą w hangarze lada moment i dopiero wtedy będą mieli ruszyć na mostek. Ale póki co pozostało wyczyszczenie hangaru z ludzi Cerberusa. Susan ruszyła pierwsza, biegiem, na ile pozwalały jej buty. Odblokowała pistolet, który aktywował się z lekkim oporem, po czym ruszyła przez korytarz w stronę otwartego przejścia do ładowni.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

4 lut 2018, o 22:17

Kilka sekund. Dosłownie kilka sekund dzieliło od rozpoczęcia szturmu na pełną skalę. Musieli też liczyć na Andersona, który miał rozwalić anteny komunikacyjne pancernika. Wolał nie wiedzieć czy Cerberus w ogóle dysponuje flotą, która mogłaby zagrozić Przymierzu. Statner też pewnie nie przekazał informacji po tym jak zaczęły się strzały. Już wyobrażał sobie jak duma pozwala mu poinformować Człowieka Iluzję, że ktoś postanowił zaatakować statek i to jeszcze ludzie, których on wynajął i zapłacił za to grube kredyty. De facto nie należące do niego. Musiał sam posprzątać ten syf. Przynajmniej taką nadzieję miał Striker.
Stał w miejscu i wyciągnął rękę do góry. Szykował się na wypadek gdyby poszło dosłownie wszystko na pancerniku. W razie czego nie uniesie się zbytnio w górę . Chociaż teraz jego wzrost wydawał się przydatny jak nigdy. Kiedy nastąpiła eksplozja Charles drugi w raz w życiu wsłuchał się dźwięk wysłanego impulsu. Trudno było opisać dźwięk wydawany przez emiter ale był on zawsze tak samo specyficzny i piękny.
Kiedy jego stopy uniosły się od ziemi zrozumiał, że fala musiała usmażyć naprawdę większość systemów. Nawet nie chciał wiedzieć jak potężna była ta bomba. Cokolwiek Anderson im dał było cholernie skutecznie. To musiało naprawdę zaboleć pasażerów Majesty. Cerberus lubił się szczycić swoimi nowinkami technicznymi. Zdalnie sterowane drony. Sprzęt, który wyprzedzał inne frakcje o kilka lat. Potężne środki włożone w rozwój elektroniki. Stali na naprawdę wielkich szczudłach, dzięki którym mogli patrzeć na innych z góry. Jednak, kiedy im je ktoś wykopał spod nóg upadek okazywał się wręcz śmiertelny.
Jego sprzęt odpalił się równo kilka sekund po impulsie. Dokładnie tak jak było to zaprogramowane w jego omni-kluczu. Szybki restart systemu pozwolił mu ponownie widzieć wszystko przez swoje wizjery zamontowane w kapturze. Odepchnął się ręką od sufity, a buty od razu przyczepiły się do podłoża. Biedni agenci Cerberusa raczej nie mogli skosztować tej przyjemności zwanej gruntem pod nogami.
- Głośno i wyraźnie. – Powiedział sprawdzając swoją broń. Działa. Akurat o nią nie musiał się martwić. To była zajebiście toporna konstrukcja z Tachanka. Nawet nie wiedział co musiałoby się z nią stać aby przestała działać. Czasami prostota była lepsza niż najnowocześniejsza technologia. To pierwsze nigdy nie zawodziło w najważniejszych sytuacjach.
Skinął do niej głowy meldując gotowość bojową. Ruszył razem z kobietą w stronę ładowni. Krzyki i biotyczne wybuchy. Wychodziło na to, że nie tego spodziewali się agenci Cerberusa wchodząc na statek. Nikt nie spodziewał się raczej, że ktoś będzie wstanie wlecieć na pancernik i odpalić sprzęt, który mógł mieć tylko jakiś większy główny gracz na scenie politycznej. Statner nie mógłby raczej uwierzyć w to, że którekolwiek z nich może dysponować takimi kontaktami. Przecież byli zbiegami. Duchami, którym ktoś pozwolił wrócić do świata żywych.
- Przygotujcie się do wejścia.
Uśmiechnął się do siebie. Plan, który nie miał prawa wypalić okazał się w jakiś sposób naprawdę efektywny. Nawet jeśli coś pójdzie nie tak i nagle Cerberus uzna, że skrzywdzenie ich bliskich to będzie teraz świetny pomysł to wiedzą, że nie powstrzyma ich nic przez wykończeniem całej organizacji. Nie zdziwiłoby go gdyby góra organizacji nawet nie chciałaby wysyłać im wsparcia. Człowiek Iluzja ponoć nie był idiotą. Pewnie będzie wolał poświęcić pionka i nauczyć się na tej porażce. Chociaż nie powinien jeszcze myśleć tak pozytywnie. Dopóki nie zajmą statku nie miał prawa myśleć pozytywnie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: UT-47 - prywatny prom transportowy

5 lut 2018, o 10:47

Wróć do „Prywatne jednostki”