Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Przyczajony

16 cze 2015, o 17:10

Drell nie zasnął póki nie było już rano. Mimo wszystko było mu nawet przyjemnie. W środku nocy też sprawdzał czy gorączka spada i cieszył się że tak było. Był trochę zmęczony po tej nocce, ale to nic. W końcu jest facetem i przywykł do nie spania przez kilka dni z rzędu. W końcu czasem zdarzało się śledzić cel przez kilka dni w niezbyt sprzyjającym środowisku. Teraz jednak zajęty był opieką nad Asari i był całkiem zadowolony z tego jak przebiegało jej leczenie.
W końcu nastał ranek i Asari otworzyła po woli oczy. jakimś cudem zawsze kończyło się tak że lądowali razem w łóżku, nawet jeśli tego nie chcieli na początku. Przypadek? Nie sądzę.
Na jej pytanie uśmiechnął się lekko.
- Cześć,a wybornie, ale raczej to ja powinienem spytać o to samo. Jak się spało i jak się czujesz?- odpowiedział czule. - Co do głupstw to nie przypominam sobie. Od razu poszłaś spać, a ja tylko czuwałem nad twoim stanem. Masz ochotę na smaczne śniadanie?
Co by nie było ale Deriet umiał co nieco upichcić i może Palmira pamiętała jego śniadania z dawnych wspomnień. W końcu to tylko drelle maja wieczną pamięć. Normalnie to zrobiłby śniadanie bez pytania, ale obecnie był związany ręką Palmiry i nie miał ochoty jej puszczać. W międzyczasie koty gdzieś zniknęły i nie było obecnie po nich śladu w pokoju. Może chciały dać im trochę prywatności.
- Zjemy coś, a potem pomyślimy o twoich lekach. Co ty na to?
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Przyczajony

16 cze 2015, o 18:36

- Skłamałabym mówiąc, że dobrze. – odpowiedziała znużonym tonem. – Ale przynajmniej kontaktuję. I … śniły mi się koszmary całą noc, więc nie czuję się wypoczęta. – dodała zgodnie z prawdą- Wydaje mi się jednak, że temperatura mi spadła. Przynajmniej do następnego wieczora. – podniosła się lekko na łakciach, rozglądając się po pomieszczeniu. – Chyba nic nie zjem. Może kromkę chleba z masłem i herbatę. Ale idź, zrób sobie coś do jedzenia. Ja poczekam.

Palmira puściła rękę drella, choć starała się zrobić to niezauważalnie. Usiadła na brzegu łóżka. Nie miałą z tym takich problemów jak wcześniej, ale pozostawała poważna i zmęczona chorobą. Wstała i nie zważając na to, że prawie nie miała nic na sobie, podeszłą do szafki.

- Nie mam żadnych ubrań. Cholera. Nie wiem, co się z nimi stało. Nie mam nawet majtek. Cholera, nie mam nawet w czym wyjść stąd. - narzekała – Pożyczę sobie jeszcze jedną koszulę od ciebie, dobrze? I muszę oddać zbroję do naprawy.

Wyciągnęła koszulę z szafy po czym udała się znowu do łazienki, kiedy Deriet robił sobie śniadanie. Po prysznicu wyszła, wzięła ze sobą koc, usiadła na sofie w a la saloniku, przykrywając sobie nogi. Wtedy to koty znowu zaczęły brykać na podłodze. Palmira wodziła po nich wzrokiem.

- Wiesz co, chyba jednak mam ochotę coś zjeść.

Gdy kot podbiegł do niej pomiziać się o jej rękę, chwyciła do i podniosła do góry na nadmiar skóry na grzbiecie.

- Umiesz coś z tego ugotować?- oglądała kota ze wszystkich stron.
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Przyczajony

16 cze 2015, o 22:54

Widząc że Palmira puszcza jego rękę to ten podniósł się do pozycji stojącej i przeciągnął się tak mocno jak kot. Mimo wszystko czuwanie w pozycji leżącej trochę nadwyreżyło jego mięśnie które teraz domagały się rozruszania. Obserując Palmirę zrobił kilka wymachów i pompek na szybko, by doprowadzić swój organizm do jako takiego, dobrego stanu.
Cały czas jednak słuchał tego co kobieta do niego mówi i obserwował ją przez chwilę z dołu. Nie miał nic przeciwko kiedy zaczęła buszować w jego szafie więc mogła sobie przejrzeć wszystkie jego ubrania, chociaż stanika tam nie uświadczy.
- Dobrze że nie masz już gorączki i wyglądasz mimo wszystko lepiej niż wczoraj. A co do ubrań to kupię zaraz po śniadaniu coś dla ciebie. Z lekami to jednak będziemy musieli poczekać na noc. A co do moich koszul to weź co tylko potrzebujesz.
Gdy Palmira poszła pod prysznic ten zaczął się krzątać po kuchni, a po chwili po całym statku rozniósł się miły zapach przygotowywanego przez niego posiłku. W sumie to Deriet zawsze przygotowywał sobie sam jedzenie gdy nie był poza statkiem. Wolał sam wiedzieć co je niż dawać truć sobie organizm jedzeniem z marketów. Nie oznaczało to że nie jadał takich rzeczy. Gdy był daleko poza statkiem to nie wybrzydzał i zjadał co miał pod nosem.
Niedługo potem usłyszał jak asari wychodzi z łazienki więc zajrzał do salonu czy z nią wszystko w porządku. Dalej była słaba więc i tak musiał mieć na nią oko.
Na słowa o śniadaniu z kota uśmiechnął się tylko.
- Niestety ale kociaki nie są do jedzenia, ale nie zawiedziesz się na moim posiłku. - rzekł z uśmiechem po czym schował się znowu do kuchni, bo tam zaczęło coś buczeć.
Kot w tym czasie sam zaczął się gapić na Palmirę swoimi oczyskami i nagle, z zaskoczenia przyłożył łapkę do jej nosa.
Nie minęło kilka minut, a drell wszedł do salonu z dwoma talerzami jedzenia, z czego jeden podał Palmirze.
- Proszę bardzo. Mam nadzieję że ci zasmakuje. - powiedział siadając obok niej na kanapie.
Na talerzu mogła zobaczyć rzeczy których jeszcze nigdy nie próbowała. Było coś co wyglądało jak chleb z czymś białym na górze, parówki w serze i jakaś surówka ale na pewno nimi nie było, a przynajmniej nie z ziemskich składników.
Drell sam zaczął jeść, a pomiędzy kęsami uśmiechnął się.
- No, to które z wcześniejszych planów pozwolisz mi zrealizować? - wiedział że Palmira jak się zaprze to nie ma zmiłuj więc lepiej było dojść do jakiegoś kompromisu.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Przyczajony

17 cze 2015, o 08:14

- Po co hodować zwierzę, jeśli nie chce się go zjeść?- zapytała, może nawet bardziej siebie niż Derieta, a kiedy kot próbował pacnąć ją łapką w nos, dodała – I to chyba też chętnie by mnie zjadło. – odłożyła kota i chwyciła talerz. – Dziękuję, ale chyba wiele nie zjem. Nie mam apetytu.- Ale zaczęła jeść co nieco, zaczynając od parówek. – Nie powiem głośno, jak to wygląda. – prychnęła. – To może przeleję ci pieniądze na jakieś ubrania? Na razie wystarczy cos podstawowego – no wiesz, w sumie chociaż dwa pełne zestawy ubrań- i trzeba oddać zbroje do naprawy. Nie będziesz się wstydził chodzić po sklepach z damskimi fatałaszkami? Wiesz, co myśli się o mężczyznach, który tak robią?- dopytywała, choć jej samej wydawałoby się to nawet dość zabawne, widzieć drella wśród damskich majteczek. – Ehh, nie wiem jeszcze, Deriet, co chciałabym zrobić. – sposępniała. Opuściła oczy. Właściwie to doskonale wiedziała, co chciałaby zrobić, tylko tego nie powiedziała na głos. Chcieć a móc… Zresztą byłoby to zbyt abstrakcyjne, zbyt... nierealne. Nie w jej stylu. Pomijając fakt, ze w tym momencie niewykonalne. - Chciałabym iść na coś pewnego. Prowadzić wykopaliska lub uczestniczyć w badaniach w miejscu, gdzie będę miała wreszcie okazję się wykazać. Obawiam się, że zaczynam wychodzić z wprawy. Dawno nie czytałam już żadnych czasopism naukowych. Może powinnam pójść na jakieś wykłady… - przegryzła powolnie i niechętnie kęs jedzenia. – Złożę CV jeszcze raz gdzie tylko przyjdzie mi na myśl. A jeśli to nie pomoże, to… nie wiem, czy nie lepiej…- te słowa nie chciały przejść jej przez gardło. – Nie wiem, może powinnam wrócić do… rodziców. Będzie to dla mnie katorgą. Ale… przemęczyłabym się parę lat, wręciłabym się w jakieś naukowe towarzystwo, a jak tylko nadarzyłaby się stosowna okazja, to bym zawiązała z kimś współpracę. Bez kapitału i pewnej lokalizacji mogłabym przebadać bezskutecznie i całą Galaktykę.
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Przyczajony

17 cze 2015, o 12:25

- To nie jest hodowlane, to zwierzątka którymi chcę sie opiekować, bo je kocham. A to pacniecie to chyba że cię polubił. - uśmiechnął się po czym sam zaczał zjadać swoją porcję posiłku. - Zjedz ile możesz, a resztę najwyżej potem dojesz.
W sumie to było śniadanie jakie Deriet przygotowywał sobie prawie codziennie. Smakowało dobrze oraz miało dobre wartości odżywcze dla organizmu. Można było spokojnie przeżyć do wieczora po zjedzeniu takiego śniadania chociaż nie wyglądało na syte. Po chwili odstawił talerz i uśmiechnął się.
- Cóż, możemy tak zrobić z tymi ubraniami, nie widzę problemu. Możesz zdać się na mój gust, lub wybierzemy coś w Extranecie, a ja pójdę i kupie dokładnie co chciałabyś mieć. Nie chciałbym byś mnie potem zabiła jeśli kupię coś nie w twój gust . - zażartował by się uśmiechnęła.
- Jak już mówiłem możesz też założyć własną firmę. Polecielibyśmy na jakieś wykopaliska, może byśmy coś znaleźli i wyrobilibyśmy sobie markę. Wiem że z zakładaniem Firmy dużo zachodu, ale chyba lepiej samemu być szefem niż harować dla kogoś i żeby to on zgarniał chwałę za to że ty cos znajdziesz, bo tak działa dzisiejszy świat.
Na słowa o matkach przekrzywił głowę i objął ją zdrową ręką czule.
- Gdzie się podziała tamta pewna siebie Palmira? Nigdy nie słyszałem byś była taka pełna pesymizmu. Jest cały kosmos do zbadania. Może ja nie jestem naukowcem, ale chęci do współpracy nie można mi odmówić prawda? No i chyba mam trochę zalet prawda? Na tym świecie nie ma rzeczy pewnych, a jedynie ci którzy coś ryzykują chyba mogą zyskać wiele. Takie jest moje zdanie, jeśli chodzi o karierę ludzi. - uśmiechnął się do niej chcąc ją podnieść na duchu.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Przyczajony

17 cze 2015, o 13:14

Kochać, a co to znaczy? – zapytała w myślach. Palmira nie znała tego uczucia. Nikt jej go nie przekazał. Matki traktowały ją jak cenny obiekt badań, nie miała innej rodziny. Z nikim nie utrzymywała bliższych relacji, a jeśli już zdarzyło jej się zbliżyć do kogoś, szybko ją opuszczał. Więc jak osoba, której jedynymi wzorcami była rządza pieniędzy i wiedzy mogłaby znaleźć odpowiedź na to pytanie? - Po co hodować zwierzę? Jak można kochać coś, co zapewne lubi cię tylko dlatego, że je karmisz. Gdybyś odszedł nawet by nie zapłakało. Po co to kochać? – kontynuowała wywody w swoich myślach i przyszło jej nawet na myśl, że sama przypomina takie zwierzę w rękach Derieta.

Patrzyła jak maleńki, biały kocur wskoczył drellowi na kolana, ale nie dał się pogłaskać. Pobawił się chwilę z jego ręką, żeby zaraz uciec za róg na korytarz w swoich sprawach. Kot był piękny, tego nie można mu odmówić. Urocze, puszyste futerko, wielkie, niebieskie oczy, delikatny głosik. Dałoby się go zgnieść w dłoni. Ale czy piękno wystarczy, by je kochać bezinteresowanie? – Nie. – skomentowała i nie mogła wyjść z podziwu, czemu Deriet traktował ją tak samo jak to zwierzę. Nie oczekiwał od niej nawet odrobiny czułości. Wiązała go z nią tylko dzika namiętność i podziw dla naturalnego piękna, które tworzyły u asari feromony. Palmira była ucieleśnieniem męskich pragnień. Jędrne ciało bez skazy, pociągające rysy twarzy, charakter, który budził zainteresowanie. A jednak ona nie chciała okazywać nikomu uczucia. Brała od Derieta ile tylko chciał jej dać, przez chwilę pozwalała mu bawić się swoim towarzystwem, żeby potem mogła odejść i wplątać się w problemy, z którymi nie była już w stanie sama sobie poradzić. A jednak on wiedział, że mimo ostrych pazurków i prychania była szczerze bezbronna w tym świecie. Najbardziej jednak łączyło Palmirę z tym kotem to, że tak samo jak on, nie potrafiła kochać bezinteresownie. Ulegała tylko krótkim uczuciom, podobnym do tego, co przeżywa kot w rui. I wtedy pozwalała takiemu Derietowi lub Williamowi zbliżyć się do siebie. – To jest neutralne. Takie, jak natura – dodała do siebie w myślach, choć przez chwilę zrobiło jej się z tego powodu przykro. Bo chciałaby zrozumieć i poczuć, co Deriet odczuwał do niej. I przecież mogłaby to osiągnąć, gdyby tylko chciała połączyć się z nim … Jak z Williamem, u którego tego uczucia nie odnalazła. A przynajmniej nie skierowane w stosunku do niej.

- Zwierzęta nikogo nie lubią. – powiedziała sucho. Do tych kotów też nic nie czuła. Były piękne, biegały sobie i robiły różne głupstwa, ale nie potrzebowała ich.

- Nie mamy każdego kapitału, żeby zacząć firmę wydobywczo-naukową. Chyba, że jakaś franczyza albo musielibyśmy poszukać sponsora. Albo… na czarnym rynku. – skomentowała odnośnie kariery zawodowej

Dobrze, to usiądź bliżej. – powiedziała, odkładając talerz i podłączając omniklucz do dużego ekranu.Potem przysunęła się bliżej drella, położyła sobie jego rękę na ramieniu i uśmiechnęła się do niego fałszywie. - Może zaczniemy od sukienki? Co myślisz o takiej?

http://pre15.deviantart.net/9102/th/pre ... enishi.jpg[/imgw]
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Przyczajony

17 cze 2015, o 14:13

- Cóż, co do uczuć zwierząt to nie możesz mieć pewności czy kochają czy nie kochają. Nie znam się na tych sprawach natury i innych filozoficznych, ale mówię co czuję. Nie zwykłem kłamać. Oczywiście można spotkać się z odrzuceniem ale taki jest ten świat. - uśmiechnął się pogodnie. - Mimo wszystko chyba mnie lubią przynajmniej?
Odnośnie firmy to drell miał kilka pomysłów, chociaż sposób ze znalezieniem sponsora też był nie głupi.
- Cóż, znalezienie sponsora to dobry pomysł, ale musielibyśmy najpierw zrobić jakiś przejrzysty biznes plan i przedstawić taki potencjalnemu sponsorowi. Nikt nie będzie wydawał pieniędzy w dym. Ja mam taki pomysł żebyśmy przeprowadzili kilka badań ruin czy znaleźli trochę artefaktów i wtedy pokazali wszystkim że my potrafimy to robić i wtedy sponsorzy sami by się do nas zgłosili. W końcu co lepiej nie wpływa na umysły bogaczy niż słowa pokryte czynami?
Następnie drell spojrzał na klucz Palmiry i przyjrzał się sukience którą ona wybrała ręką przy okazji wodząc po jej ramieniu które sama mu dała to dotykania.
- Myślę że byś cudownie w niej wyglądała. Czerń ci pasuje. A co myślisz o kolorze czerwonym? Może takie też by były ładne, znaczy tutaj mam na myśli bardziej że ja lubię taki kolor. A jeśli chcesz bym ja wybrał to może znaleźlibyśmy ci kilka w extranecie i wtedy byśmy wybrali wspólnie jedną?
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Przyczajony

17 cze 2015, o 14:56

Palmira nie drążyła tematu zwierząt. Widziała, że Deriet nie myśli w tym temacie zbyt rzeczowo i że nie przekona go do swoich, jedynych słusznych poglądów, więc po prostu pozostawiła go w jego świecie złudzeń.

- Dieriet, a czym będę kopać? Łopatą? Maszyny kosztują. Wiele kosztują. Artefakty nie leżą na ulicy. – syknęła nieco poirytowana. – Nie mogę zacząć w dzisiejszym stanie. Nie stać mnie. I ciebie też. To wszystko kosztuje bardzo dużo. Każdy specjalistyczny sprzęt kosztuje kilkadziesiąt tysięcy kredytów. Komputery, sprzęt wykopaliskowy, siła robocza i laboratorium. Myśl, że kiedyś będzie mnie na to stać jest tak odległa, że aż dostaję depresji. – wytłumaczyła już nieco milszym tonem. A przez myśl przebiegło jej, że może ktoś bardziej wpływowy mógłby jej to zapewnić. – Może masz rację, może powinnam kupić czerwoną sukienkę. Co myślisz o tej?

http://img11.deviantart.net/1a3a/i/2008 ... eridae.jpg[/imgw]
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Przyczajony

17 cze 2015, o 15:36

- We dwoje na pewno pójdzie szybciej niż pojedynczo. Chyba że chciałabyś spróbować z mniej legalnego sposobu. - wzruszył ramionami i mrugnął do niej. - Zawsze można zapożyczyć czyjeś mienie. Tylko do tego trzeba by mocny plan, bo takie wykopaliska zazwyczaj mają mocną obstawę, ale wszystko jest do zrobienia. Mam jeszcze jeden trop, mam tutaj omniklucz który ma jakieś zaszyfrowane dane. Zabezpieczenia są na takim poziomie że nawet ja nie byłem wstanie ich złamać. Cokolwiek tam jest, to właściciel musiał nieźle zapłacić by je ochronić. Te dane mogą być sporo warte jeśli udałoby nam się je złamać. Nie znalazłem jednak jeszcze sposobu na odtworzenie ich, a przekazanie go osobie nieznajomej jest niebezpieczne. - opowiedział jej o swoim znalezisku który znalazł podczas ostatniej misji. Dodatkowo wyciągnął to urządzenie z szafki i pokazał Palmirze.
Następnie skupił się na następnej sukience którą pokazała mu Palmira.
- Ta też piękna, ale czy nie lepiej krótszą? Na przykład tą? - wcisnął jeden link na omnikluczu Palmiry, a na ekranie pojawiła się inna sukienka. - W tej bym cie chętnie zobaczył, ale oczywiście to twój wybór.
Obrazek
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Przyczajony

17 cze 2015, o 17:02

Palmira westchnęła. Nie wiedziała jeszcze, jak rozpocząć swoją karierę, ale czuła się na tyle słabo, że nie chciała teraz tego rozważać.

- Wystarczy, że ty parasz się brudną robotą. – skrytykowała Derieta. – Według mnie powinieneś opuścić tę organizację. I już sam fakt, że zabijasz za pieniądze. Tylko czekać, aż wreszcie trafi się ktoś szybszy od ciebie i strzeli ci między oczy. No i ty sam nie masz wyrzutów sumienia? – burknęła poważnie, choć była ostatnią osobą, która powinna go w tej kwestii pouczać. Zawód drella może i był prestiżowy w pewnych kręgach, ale jej, naukowcowi, kojarzył się tylko z osiłkami zabijającymi się nawzajem i ich żonami, które pozostawały potem bez środków do życia. – Zamiast tego mógłbyś pójść na studia. Nauczyć się czegoś przyszłościowego. Przecież nie można całe życie bać się o to, czy ktoś nie wyłoni się zza rogu, żeby cię zabić. – mówiła to w złości i ze zmęczenia chorobą. Nie starała się trzymać języka za zębami. A wręcz lekko prowokowała do kłótni.

Wzięła do ręki omniklucz, który zaprezentował jej Deriet. – Ja też nie umiem tego rozszyfrować. I nie znam nikogo, kto by umiał. – odparła zrezygnowana, odkładając go na bok. Nie miała pieniędzy, by opłacić kogoś, kto byłby w stanie coś z tym zrobić.

Nie wiem, Deriet, może jednak szkoda pieniędzy na jakieś wyszukane ubrania. Jak możesz kup mi jakiś kombinezon do chodzenia na co dzień i jakiś kilt to pracy. No i wiesz, jakieś rzeczy w ogóle, jakąś bieliznę i buty. Wierzę, że nie kupisz czegoś, w czym wstydziłabym się pokazać. Czekaj… czekaj, czekaj czekaj!- asari podniosła się nagle z miejsca, że aż koc spadł na ziemię, a jej zakręciło się w głowie. Złapała się oparcia kanapy, a czoło przetarła. – Już chyba wiem!- pobiegła pędem na korytarz i tam otworzyła bez pardonu składzik. Nawet nie zwróciła uwagi na różne dziwne sprzęty, jakie tam znalazła Wyświetl wiadomość pozafabularną. Jej uwagę przykuła różowa walizka.- Moja kochana! – zakrzyknęła, po czym przytuliła grubą walizę, klęcząc przy niej. – Już myślałam, że zostawiłam cię gdzieś… u … tego. Ale jesteś!- cieszyła się jak dziecko, myśląc sobie, że już teraz wie, co to znaczy miłość, choć była ona zdecydowanie materialistyczna. Otworzyła swój kuferek wspaniałości i wyjęła część ubrań, miętosząc je w rękach. Była tam też pewna sukienka, którą dostała w prezencie, z dekoltem wyciętym przez nią osobiście w łódkę– Oh, jak dobrze, mogę gdziekolwiek wyjść. – natychmiast wzięła ze sobą kilka ubrań i założyła je w łazience. Dopiero po tym wróci do Derieta. – Czemu nie powiedziałeś mi, że moje ubrania tu są? – rzuciła na Derieta obrażone spojrzenie.

Usiadła sobie na fotelu na przeciwnko niego. – No to może pójdziemy do apteki? Spytamy o to, czy mają potrzebne leki. Może uda się je jakoś kupić.
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Przyczajony

17 cze 2015, o 18:16

Drell zamrugał kilkakrotnie słysząc słowa krytyki co do jego zawodu. Jakoś wcześniej jej to nie przeszkadzało, a wymienili poglady już dawno temu. On pamiętał jak mu opowiadała o roślinie którą karmiła ludźmi. Skąd teraz u niej taki napad? Deriet nie wiedział, mógł zwalić to tylko na jedno: kobiety.
- Cóż, już kiedyś o tym mówiliśmy, ale przypomnę. Ja jestem narzędziem które ktoś trzyma. Nie mnie wyrokować czy ten który ginie jest dobry czy zły. Nie zabijam jak nie muszę, unikam rozlewu krwi, ale ciało i dusza to dwa oddzielne byty. Nie mam wyrzutów sumienia gdyż to tak jakbym miał wyrzuty że ktoś kogo znam zabił kogoś, to jego sprawa. Ciało i dusza nie są połączone i dlatego mogę sprzedawać swoje ręce innym. Ale tak jak mówiłem, nie jestem zimnokrwistym brutalem idącym po trupach do celu. Staram się nie zabijać nikogo więcej jak cel jeśli nie muszę. Mówiłem ci to już kiedyś i wtedy nie miałaś z tym problemu. To było wtedy gdy opowiadałaś mi jak karmiłaś jakąś roślinę ludźmi. - mówił to spokojnie na jej zarzuty nie spuszczając jej z oczu. Gdy o tym mówił w jego oczach nie widać było ani złości, ani oburzenia. Tylko czysty spokój. Jego nie tak łatwo wytrącić z równowagi. - Nie boję się śmierci, nie boję się wyzwań, jestem pewny swych umiejętności. Akceptuję fakt że kiedyś mogę umrzeć, bo tylko ten kto gotów jest umrzeć, może ciągnąć za spust. Mogę zmienić pracę, ale pomóż mi znaleźć równie dobrze płatną i ciekawą. Nie widzę się w ramach sprzedawcy ubrań.
Uśmiechnął się na koniec, a gdy Palmira oddała mu klucz ten odłożył go na miejsce.
- Co do tych danych, zapewne ktoś wśród błękitnych będzie mógł je złamać więc jak chcesz będziemy mogli pójść do nich razem poszukać odpowiedniej osoby. Lepsze to niż łapać pierwszą, lepszą osobę z ulicy.
Na jej żądania odnośnie ubioru pokiwał tylko głową z uśmiechem. Gdy nagle zerwała się z kanapy i poleciała na korytarz to drell wyszedł powoli za nią. Zdziwił się widząc jej torbę u niego w samolocie, ale po chwili przeszukiwania wspomnień faktycznie odnalazł scenę gdy Palmira przychodzi do niego z torbą. Oczywiście nigdzie Palmira nie znalazła żadnych lalek, kulek czy innego dziwnego osprzętowienia.
- Wybacz, zapomniałem. Nie ukrywałbym przed tobą twoich własnych rzeczy. - wyznał szczerze gdy ta się ubrała w swoje ciuchy.- Jeśli czujesz się na siłach możemy wyjść. Jak nie będą chcieli sprzedać to pomyślimy co dalej.
Uśmiechnął się i obejrzał ja od stóp do główy pod pretekstem sprawdzenia jej stanu zdrowia. Jeśli zaczęła iść w kierunku wyjścia to ten poszedł za nią.

z/t
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Przyczajony

12 lip 2015, o 11:47

Stan Palmiry pozostawiał wiele do życzenia. Kiedy Deriet uniósł ją znów na rękach, znowu zauważył pot na jej czole i wzmożone tętno. Nie wyglądało to najlepiej. Oczy miała podkrążone. Co chwilę odwracała głowę na bok, spoglądając na chodnik lub wodząc nieprzytomnie po mijanych przechodniach. Wstyd jej było za własną słabość, ale nie mogła na to nic poradzić. Co by się z nią działo, gdyby nie Deriet?
Wkrótce udało im się dotrzeć do statku, a drella ręka musiała już mocno boleć od wysiłku. Wszedł do środka po trapie i od razu skierował się do leżanki, gdzie ułożył asari. Ta odetchnęła głęboko, przetarła ręką czoło i wpuściła powietrze do płuc jeszcze kilka razy. „Weź się w garść, raz a dobrze, a potem odpłyniesz…”- motywowała się w głowie.

- Kupiłam morfinę. To jest w zasadzie jeden z najsilniejszych środeków znieczulających, pomagający na prawie każdy rodzaj dolegliwości bólowych, którego efektem ubocznym są reakcje euforyczne. Ma działanie nie tylko przeciwbólowe, ale także przeciwkaszlowe i przeciwbiegunkowe. Należy do opiatów, podobnie jak heroina, kodeina, metadon czy kompot makowy, to opium w płynnej formie. Działa hamująco na ośrodkowy układ nerwowy, a zbyt duże dawki mogą doprowadzić do niewydolności oddechowej i śpiączki. – tłumaczyła Derietowi, opierając się placami o ścianę i wymierzając sobie dawkę.- Morfina cechuje się krótkim czasem półtrwania, dlatego by utrzymać działanie przeciwbólowe leku, należy często podawać kolejne dawki, co grozi rozwojem uzależnienia. Za to odczuwa się zniesienie bólu, odprężenie, zadowolenie, spokój, błogostan i stany euforyczne. Mnie niewiele leków przeciwbólowych może teraz szybko pomóc, a już kiedyś stosowałam morfinę. Na asari nie działa tak bardzo uzależniająco, ale trzeba mieć to tez na uwadze. – przechyliła miarkę i wypiła swoją porcję. Po tym skierowała swoje wielkie oczy na drella. – Nie mówię tego, żeby się powymądrzać. Pomogłoby ci na ból ręki, ale chcę, żebyś wiedział, czym to grozi. No i… nie będzie ci głupio patrzeć na to, jak się będę czuła. Chcesz? Smakuje gorzko.
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Przyczajony

12 lip 2015, o 13:36

Stan Palmiry znów był taki sam jak wczorajszego wieczoru co zmartwiło Derieta. Miał nadzieję że skoro rano było lepiej to teraz wszystko będzie już w porządku, a tutaj wydawało się że choroba nie zejdzie z niej tak łatwo. No ale koniec końców wyglądało na to że Asari zostanie u niego jeszcze sporo czasu. Na szczęście magazyny na statku Derieta były pełne wszystkiego więc nie musieli się martwić że zabraknie czegokolwiek.
Deriet znów niósł ją do swojego statku, a mimo iż kobieta nie była zbyt ciężka to leczona ręka bolała go coraz bardziej i trochę potu zebrało mu sie na czole. No ale był facetem wiec nie było co narzekać. Jakby nie patrzeć to ona była w gorszym stanie i pewnie wolałaby jakby się zamienili.
W końcu dotarł na pokład i od razu skierował się do łazienki gdzie posadził Palmirę i klęknął obok. Patrzył dokładnie co ta robi i chociaż nie był nieukiem i kiedyś chodził do szkoły to z tego co mówiła zrozumiał niewiele. Miał nadzieję że to co sobie bierze pomoże jej stanąć na nogach, a jako że to ona była lekarzem to nie wtrącał się w to co bierze.
Zrozumiał ze ten lek ma działanie przeciwbólowe więc może i faktycznie pomogłoby mu na tę rękę która mimo wszystko była już prawie wyleczona, ale wciąż pobolewała.
- Raczej zdrowie jest teraz najważniejsze, bo oboje mamy z tym problem i im szybciej wyzdrowiejemy tym szybciej będziemy mogli zająć się planami na przyszłość. Ty tu jesteś lekarzem wiec też wezmę trochę. - Drell nie wiedział jakie będą skutki uboczne tego lekarstwa na jego rasę, ale nie chciało mu się teraz czytać ulotki.
Przygotował sobie tyle samo morfiny co ona i wziął dawkę na jeden haust. Miał nadzieje że nie odpłynie po tym, bo to by było dziwne jakby zasnęli w łazience.
- Faktycznie gorzkie, ale może to nam pomoże. Szybko następują te skutki uboczne? - spytał przyglądając się jej.
Nagle po jego wnętrzu rozlało się dziwne ciepło, a mięśnie trochę mu się rozluźniły. Ręka też przestała boleć jak za sprawą magicznej różdżki. Ogólnie zrobiło mu się bardzo gorąco więc musiał wstać i szybko zdjął koszulę nie myśląc za bardzo o tym czy to pomoże. Ciepło nie było złe, ale naturalnym jest że ciało próbuje sie ochłodzić. Ogólnie dobrze się poczuł.
- Chyba trzeba wziąć prysznic. Oboje się zgrzaliśmy tym wyjściem na miasto. - rzekł podchodząc do kabiny prysznicowej i odkręcając wodę tak by niedługo zaczęła lecieć cieplejsza.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Przyczajony

14 lip 2015, o 20:07

Palmira podniosła brew i popatrzyła niepewnie na swojego towarzysza. Obawiała się, że nie był w pełni świadomy tego, co może nastąpić po spożyciu tego specyfiku.

„Jest dorosły, wie corobi.” – s twierdziła w myślach, wyjmując trzęsącymi się rękami strzykawkę ze sterylnego opakowania. – Jestem NAUKOWCEM, kochanie. – burknęła, trochę urażona tym stwierdzeniem o lekarzu, akcentując każdą literę tego słowa. Wyciągnęła igłę i nabiła na strzykawkę. – To jest środek farmakologiczny, ma stonowane działanie, bardziej dostosowane w lecznictwie. Mamy jeszcze jakieś dwadzieścia minut, zanim coś poczujemy. – wyjaśniła, wyciągając kapsułkę drugiego leku. Przebiła ją igłą i wciągnęła do wnętrza. – Mam nadzieje, że ta jedna dawka postawi mnie na nogi. Ale być może trzeba będzie jeszcze kilka. – mówiła, przyglądając się temu, jak powietrze uchodzi ze strzykawki, aż płyn lekko trysnął. Na szczęście w tych czasach nie trzeba było już dużej precyzji w dokonywaniu iniekcji, wystarczyło nałożyć inną nasadkę i zaaplikować jak mediżel. Nache wstrzyknęła sobie zawartość dożylnie. – Na razie jeszcze nie mam na nic siły. Pomóż mi proszę dojść do salonu. Tam poczekamy i zobaczymy, jak będziemy się czuć.

Po tym, jak wsparta na ramieniu Derieta doszła do salonu, usiadła sobie wygodnie na kanapie i nie minęło nawet dwadzieścia minut, jak ból zaczął odchodzić jak ręką odjął. I nie tylko ten związany z chorobą. Mięśnie rozluźniły się jej, oddech stał miarowy, a każdy jeden bodziec zaczął stawać się wyraźniejszy. Przez chwile zapatrzyła się na lampę na suficie, która dawała przyciemnione światło.

- Patrz, ta lampa rozsiewa mgłę. – stwierdziła, obserwując, jak światło z trudem przebijało się przez powietrze i rozchodziło jak wilgoć w łazience, osadzając się na meblach.

Palmira obsunęła się na kanapie, kładąc się prawie na Deriecie. Położyła głowę na jego udzie, a ręką wodziła lekko po jego nagiej, gładkiej klatce, rysując palcem ósemki.

- Masz taką gładką skórę. Prawie śliską. Zupełnie inna niż moja. – dodała powoli wypowiadając każde słowo, z nieukrywanym żalem. Pogładziła się po swojej ręce, która była jak skórka pomarańczy. – Nigdy wcześniej nie przyszło mi to na myśl, wiesz? Jakoś tak skupiałam się zawsze na jakichś smutach. – stwierdziła, marszcząc brwi jak mała dziewczynka. – No bo… nie zauważamy w życiu tego, co dobre, tylko skupiamy się na tym, co złe. A czemu nie myślimy o tym, jak miękką mamy skórę albo jak miły dla ucha jest dźwięk naszego głosu? Albo jak miło jest kogoś pogładzić po torsie. – powiedziała, ponownie smagając palcami klatkę piersiową drella.
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Przyczajony

16 lip 2015, o 20:31

Deriet zauważył że Palmira po raz pierwszy w życiu nazwała go "kochaniem" więc uśmiechnął się mimo wszystko. Cóż, przy niej zawsze jest uśmiechnięty, ale teraz to był trochę szerszy uśmiech. Zresztą, już kiedys pili coś dziwnego od Palmiry. To całe różowe wino które dawało takiego kopa że największy pijak by się nie pozbierał, a jednak dali sobie radę, więc po tym specyfiku też na pewno wytrwają.
Poczekał aż asari zaaplikuje sobie całą resztę leków po czym pomógł jej dojść do salonu. Usiedli obok siebie, a Deriet mimo wszystko włączył cicho muzykę. Lubił słuchać muzyki gdy przebywał na statku i zrobiłby to nawet gdyby obok niego nie było Palmiry.

https://youtu.be/LZ7VBvFL58U?t=20s

Faktycznie, nie minęło wiele czasu a ból z ręki zniknął, ale mimo dobrego humoru drell nie odważył się jeszcze zdjąć opatrunku. Kojarzył jeszcze że to od tego leku przestało go boleć, ale nie narzekał. Po chwili po jego ciele rozlało się ciepło, a on się zrelaksował na kanapie, a oczy zwrócił na Palmirę. Ta jednak wskazała na lampę i on też zwrócił tam oczy.
Zmarszczył brwi, bo nie kojarzył by kiedykolwiek tak się działo z lampą, ale w sumie, miał to obecnie gdzieś.
- Faktycznie... dziwne...może to magia? -
zapytał rozbawiony. - Spowije nas i zabierze w jakąś podróż?
Było oczywiste że żartuje i nawet zachichotał ze swojego żartu. Nie było dla niego ważne czy ten wyszedł dobrze czy źle. W tym momencie wydawało mu się to wszystko bardzo zabawne.
Po chwili poczuł czyjś dotyk na swojej skórze więc ponownie opuścił głowę i spojrzał uważnie na asari która położyła głowę na jego udzie. Gdy ta wodziła ręką po jego torsie ten zaczął masować ją delikatnie po ramieniu , by po chwili przejść na szyję, a następnie na policzek.
-Dla każdego, dobre cechy kogoś innego, których sami nie posiadamy są ciekawe. Dla mnie twoja skóra jest cudowna kochanie, a moje zwykła. Wszystko zależy od tego kim jesteś i z jakiej strony patrzysz. - rzekł spokojnie patrząc jej w oczy. - Prawda, świat zdecydowanie za mało mówi o sprawach miłych, a za dużo o sprawach złych. Do niedawna nie zauważałem jaką radość daje posiadanie kogoś bliskiego koło swojego boku, ale uczymy się całe życie prawda? Niewielu rozumie że ważne są tylko te chwile które sprawiają nam radość. Dla mnie największą radością .... jesteś ty. Czuję że razem jesteśmy zdolni do wszystkiego.
Następnie nachylił się do jej twarzy i złożył na jej wargach słodki pocałunek.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme
Palmira Nache
Awatar użytkownika
Posty: 609
Rejestracja: 26 gru 2012, o 13:26
Miano: Palmira Nache
Wiek: 230
Klasa: szturmowiec
Rasa: Asari
Zawód: niezależna badaczka
Kredyty: 27.650
Medals:

Re: Przyczajony

16 lip 2015, o 23:31

Palmira zwróciła wzrok ponownie na lampę, zastanawiając się powolnie, czy to magia. Mgła dalej rozsiewała się z migoczącego centrum. Muzyka, którą puścił drell, zdawała się rozkazywać świetlistym drobinkom, żeby tańczyły, jak im zagra. To przedstawienie pochłonęło asari w całości, dając poczucie spokoju. Nie komentowała tego jednak dalej do Derieta, bo on zdawał się tego nie rozumieć, zainteresował się czymś zupełnie innym.

Nache trzymała dalej głowę na kolanach drella, mając ją lekko przechyloną na bok. Jej wielkie, błękitne oczy patrzyły spod gęstych rzęs. Każdy detal jej twarzy mógł zdawać się Derietowi w tym momencie taki wyrazisty i piękny. Tak, Palmira była zjawiskową pięknością. Trudno powiedzieć, czy to narkotyk, feromony, wydzielane przez organizm kosmitki, czy faktycznie jej naturalne piękno przyczyniały się do jej nęcącego wizerunku, ale każdy, kto wszedł z nią w kontakty, widział tę iskierkę w jej oku, tajemniczy uśmiech lub zabawną manierę, rysującą się na idealnie skrojonych, regularnych, ale nieprzesłodzonych rysach twarzy. W jej cerze nie dało się doszukać skazy. I te usta, takie kuszące, dopraszające się pocałunków.

Nagle wszystko stało się dla Palmiry takie oczywiste. Im dłużej wpatrywała się w muzykę, rysującą się w pasmach mglistego światła i im dłużej zastanawiała się nad sobą i jej światem, tym wszystko stawało się coraz jaśniejsze. A to wszystko za sprawą właśnie tych promieni światła, które wkraczały przez oczy do jej umysłu. Wiedziała o Williamie wszystko, jeśli tylko chciała przywołać do siebie wspomnienie z ich połączenia. Widziała jego przeszłość i to, do czego dążył. On był typem człowieka sukcesu, który szedł do celu po trupach. To w tym jego obrazie tak się zadurzyła. Bo mogłaby go wykorzystać. Dla ich obopólnej korzyści. I on też tego w niej pragnął. Wspólnego celu, namiętności i braku zaangażowania.

Z tych myśli wyrwało Palmirę delikatne muskanie dłoni Derieta, która ostrożnie wodziła po jej ramieniu, przez szyję, najwrażliwszą partię jej ciała, po policzek. Jej ciało przeszedł dreszcz, bardzo wyraźny i powolny, rozpływający się po całym ciele ze stymulowaną narkotykiem przyjemnością. Zwróciła oczy na drella, słuchając jego słów. On miał prostą filozofię. Był wierny i stały. I dopiero pod wpływem rozluźniającej morfiny trafiały do Nache pewne pozytywy jego charakteru. Posiadał zalety, jakich brakowało Kraivenowi. Mógł dać jej rzeczy, jakimi William nigdy by jej nie obdarzył. To było poczucie stabilności i bezpieczeństwa, dzięki niezachwianej pewności w swój dobry system wartości. Kent doskonale wiedział, co jest dobre, a co złe. Brzydził się niemoralnością. Stąd też konflikt między nimi.

Palmira wpatrywała się jak zaczarowana w Derieta, kiedy przemawiał. Był tak zupełnie inny od niej, pod każdym względem. On już to sobie uświadomił, a Palmira do tej pory nie zauważała, jaką radość daje posiadanie kogoś bliskiego, przełamywanie własnych psychicznych barier i otwieranie się na drugą osobę. Nikt inny poza drellem nigdy jej tego nie pokazywał.

Ile chwil sprawiało Palmirze radość? Większość przyjemnych sytuacji przenikniona jednak była brutalnością innych ludzi, życia i świata. Przesiąknięta jej własnymi lękami. I gdy zastanowiła się nad tym głębiej, w ostatnim czasie to tylko Deriet dawał jej prawdziwą, czystą i wolną od napięcia radość. Dzięki swojej cierpliwości i wyrozumiałości, a także wytrwałości w dążeniu do swojego celu. Komu innemu chciałoby się wystawiać na krytykę Nache? Komu chciałoby się przedostać przez gruby pancerz, jakim się otaczała, żeby zmusić ją do odkrycia własnej wrażliwości?

Palmira złapała ręką dłoń Derieta, która muskała jej policzek. Nic nie mówiąc przyciągnęła ją do swoich ust i pocałowała, patrząc mu w oczy. Potem przesunęła ją niżej i z bijącym sercem parzyła, jak mężczyzna nachyla się nad nią i składa na jej ustach swój delikatny pocałunek. Czuła, jakby trwał on całą wieczność, w której chciałaby pozostać na zawsze. W tym spokoju, odcięta od reszty świata. Bezpieczna u jego boku. Nikt inny tak jej nie całował. Westchnęła.

Gdy skończył, ścisnęła jego dłoń mocno, robiąc poważną minę. Opuściła oczy, cała zawstydzona. Bała się tego, co stanie się, gdy wypowie słowa, jakie cisnęły jej się na usta. A jednak winna była Derietowi kilka słów wyjaśnień.

- Deriet, tak mi przykro. - wyznała, załamującym się głosem. - Chciałabym być taka, jaką mnie opisujesz, ale nie umiem. Nie zasługuję na ciebie. Moja dusza jest zepsuta. Nie wyobrażasz sobie nawet, co dzieje się w mojej głowie. Nie umiem nikogo obdarzyć miłością. Jestem jak wyschnięta pustynia, gdzie nie ma prawa nic wyrosnąć, żadne uczucie poza pogardą.- każde słowo kosztowało ją kolejną szpilkę wbitą we własne serce. Odkrywała się przed nim i bezbronna wystawiała na cios. - Nie umiem cieszyć się ani kochać, choć tego byś ode mnie chciał. Po co ci ktoś taki jak ja?
Deriet Kent
Awatar użytkownika
Posty: 600
Rejestracja: 23 sie 2012, o 14:18
Miano: Deriet Kent "Maska"
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Szpieg Błękitnych Słońc
Postać główna: Deriet Kent
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 25.710

Re: Przyczajony

19 lip 2015, o 12:46

Deriet wpatrywał się w Palmirę jak w obrazek i całując ją tak delikatnie miał wrażenie że spija najczystszy miód z jej warg. Drugą rękę położył na jej udzie i zaczął je masować powoli. Chciałby by takie rzeczy pojawiały się częściej w przyszłości, ale nie wiedział czy gdy tylko środek leczniczy przestanie działać to nagle się skończy. Teraz jednak nie miał zamiaru o tym myśleć. Było mu bardzo przyjemnie i nie miał zamiaru przerywać takiej chwili w żaden sposób.

Podczas pocałunku drell wiedział już na pewno że ona była dla niego tą jedyną. Przed nikim jeszcze tak się nie otworzył. Każdego traktował oschle i obojętnie. Nie obchodziło go co się dzieje z ludźmi którzy przechodzą obok niego, a także nawet z tymi których wysyłali z nim na misję. Nie był skurwielem i nie dążył do ich śmierci, nie przeszkadzał im póki nie weszli mu w paradę, ale też ich życie było dla niego niczym wiatr który ignoruje się większość czasu. Z Palmirą była zupełnie inna bajka. Sam nie wiedział jak to się stało, czy za sprawą alkoholów, rozmów czy sexu zaczął zwracać na nią uwagę coraz mocniej i mocniej. W pewnym momencie nie mógł już jej wyrzucić z głowy, ba on nie chciał jej wyrzucać ani z myśli, ani ze swojego życia. Nie zorientował się nawet gdy ta relacja wywróciła do góry nogami jego cały świat.

W tym czasie w radiu zaczęła grać inna muzyka:
https://www.youtube.com/watch?v=guJ25FxCwmY

Gdy był sam każdy dzień był dla niego taki sam. Żył dla siebie, żył by móc żyć jutro i nie zastanawiał się nad niczym innym. Wtedy pojawiła się ona i sprawiła że po raz pierwszy w życiu poczuł radość z kontaktu z inną osobą. Wiedział że różnili się charakterem ale dodawało to uroku całej sytuacji i Deriet zapragnął dowiedzieć się o niej coraz więcej. Wtedy też odkrył że mu na niej zależy, wiedział podświadomie że nie ma drugiej takiej kobiety w całej galaktyce. Chciał by była z nim, ale nie chciał jej ograniczać bojąc się że to zmieni jej osobowość czy styl życia.

Mężczyzną wysłuchał wszystkiego co miała do powiedzenia i uśmiechnął się życzliwie. Gdy opuściła oczy, wolną ręką chwycił ją delikatnie za podbródek i znów skierował jej wzrok na siebie.
- Jeśli twoja dusza jest jak pustyni to chcę się stać pustelnikiem mieszkającym na niej i kochającym ją. Jeśli nie umiesz obdarzyć miłością, pozwól bym ja cię nią obdarzył. Powiedziałaś mi kiedyś że nasze relacje nie są dla ciebie zabawą, ale mnie też nie są. Moje uczucie jest szczere i choćbyś nie wiem jakie brzemię nosiła to dźwignę je wraz z tobą. Mówisz że jedynym uczuciem jakie możesz dać jest pogarda, ale... czujesz do mnie pogardę? - uśmiechnął się niczym kochanek. - Kocham cię, kocham twoją osobowość, twój charakter, twój styl bycia, kocham każdą cząstkę ciebie. Nikt nie jest idealny, a ja chcę dać ci szczęście i chciałbym byś ty była przy mnie, bo sama twoja obecność, budzi moje serce do życia. - następnie znów zbliżył usta i znów pocałował ją, tym razem bardziej namiętnie i z pasją.
ObrazekObrazek Bonusy:
Karabin Snajperski: +22.5% obrażeń (przedłużenie lufy IV) , Zmniejszenie kary za celność 12 (Mod skup. V)
Cywilne | Bojowe | Theme

Wróć do „Prywatne jednostki”